15927

Szczegóły
Tytuł 15927
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15927 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15927 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15927 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

DOUGLAS SCOTT W obliczu wroga Prze�o�y�a Barbara Odyma�a Gda�sk 1992 Tytu� orygina�u In the Face of the Enemy ISBN 83-7067-047-4 Cz�owiekowi dane s� trzy drogi m�drego post�powania: pierwsza jest drog� medytacji i ta jest najszlachetniejsza; druga jest drog� na�ladowania i ta jest naj�atwiejsza; trzecia jest drog� do�wiadczenia. Ta jest najbardziej gorzka. KONFUCJUSZ I. KAPITAN Stanowi�c jedyny �rodek ��czno�ci z szerszym �wiatem, rozci�gaj�cym si� poza horyzont Morza Jawajskiego, ten antyczny niemal, sze�ciozakresowy odbiornik radiowy, znajduj�cy si� w salonie parowca �Machiko", pozostawia� wiele do �yczenia. Jego dzia�aniem zdawa�y si� rz�dzi� prawa zgo�a odmienne od powszechnie uznanych naukowych zasad ��czno�ci radiowej. Bywa�y dni, gdy odbi�r by� dobry � to znaczy, gdy jedynymi s�yszalnymi d�wi�kami nie by�y wy��cznie trzaski i �wisty pochodz�ce z zak��ce� atmosferycznych � i w�wczas udawa�o si� z�apa� Londyn, Tokio, Singapur, Darwin, San Francisco i przer�ne inne stacje nadaj�ce Morse'em na falach kr�tkich, a wszystko to jednocze�nie i na jednej cz�stotliwo�ci. Zdarza�o si� czasem, cho� niezmiernie rzadko, wy�apa� czysty i nie zak��cony sygna� pojedynczej stacji, ale i wtedy po�ytek by� z tego niewielki, bo m�g� on pochodzi� z innej p�kuli; r�wnocze�nie sygna� oddalonej zaledwie o kilkaset mil lokalnej stacji by� ca�kowicie nie do odebrania pomimo szale�czych manipulacji pokr�t�em strojenia. Nie by�o na pok�adzie urz�dzenia bardziej przeklinanego i znienawidzonego przez tych, dla kt�rych po�ytku zosta�o przecie� zainstalowane. W rezultacie odbiornik sta� zapomniany w k�cie, oficerowie za� i niewielka grupka pasa�er�w szukali rozrywki w grze w warcaby i w pokera. W grudniu 1941 roku radio nagle okaza�o si� jednak najpieczo�owiciej ho�ubionym urz�dzeniem na tym pe�nooceanicznym statku handlowym, a to dlatego, �e stanowi�o jedyny �rodek, za pomoc� kt�rego oficerowie i za�oga mogli uzyska� informacje o wojnie, kt�ra wybuch�a w�a�nie na Dalekim Wschodzie. Angielskoj�zyczna stacja radiowa w Tokio poda�a pierwsz�, parali�uj�c� wiadomo�� o japo�skim ataku na Pearl Harbor i Malaje. W tym czasie �Machiko" znajdowa� si� w znacznej odleg�o�ci od wysp i pod��a� swoim wytyczonym kursem na zach�d, z Hono-lulu do Singapuru. Statek pozbawiony by� ��czno�ci radiowej � je�li nie liczy� odbiornika w mesie � ju� od wrze�nia, kiedy to doszcz�tnie sp�on�a kabina radiowa. Nie by�o te� na pok�adzie oficera radiowego, kt�ry, uleg�szy dotkliwym poparzeniom podczas gaszenia ognia, pozosta� w szpitalu na Karolinach. Nowy, 1942 rok zasta� ,,Machiko" o kilka dni drogi od docelowego portu w Singapurze, dok�d zmierza� ze zredukowan� pr�dko�ci�, dostosowan� do topniej�cych z dnia na dzie� zapas�w w�gla. Docieraj�ce do statku ze zno�n� s�yszalno�ci� przekazy radiowe z D�akarty nie zaspokaja�y w pe�ni potrzeb spragnionych informacji podr�nych i za�ogi, jako �e ich znajomo�� j�zyka holenderskiego by�a mniej ni� nik�a. Zdwojono wi�c wysi�ki, by spo�r�d nat�oku sygna��w Morse'a i zak��ce� atmosferycznych wy�apa� astmatyczne d�wi�ki docieraj�ce z Singapuru, a zawieraj�ce komunikaty angielskoj�zyczne. Ich wymowa poruszy�a wszystkich, lecz dla Roberta Rossa, kapitana �Machiko", by�a wr�cz wstrz�sem. Wynika�o z nich bowiem, �e armia imperium brytyjskiego dawa�a ci�gi zuchwa�ym Japo�czykom na Malajach, a to niezupe�nie pokrywa�o si� z tempem ofensywy japo�skiej w rejonie przesmyku Kra. Narastaj�ca w kapitanie od dnia ataku na Pearl Harbor rozdzieraj�ca frustracja pog��bi�a si� jeszcze. To, �e zostawi� w Honolulu m�od� �on� i teraz dr�a� o jej bezpiecze�stwo, nie stanowi�o g��wnego �r�d�a jego niepokoju. Chodzi�o o co� wi�cej. O dr�cz�ce go przekonanie, �e oto �wiat, do kt�rego � zdawa�o mu si� � odwr�ci� si� plecami, uwik�a� go zn�w, tym razem bezpowrotnie, w sid�a swoich szale�stw. Nie, nie by� pustelnikiem. Nie odrzuci� te� og�lnie przyj�tych warto�ci swojej rasy. A jednak nie zawsze by� w zgodzie z niepisanym kodeksem ekspatrianta na Dalekim Wscho- dzie. Niezale�no�� jego umys�u stawia�a go nierzadko w sytuacji odszczepie�ca. Tak wi�c pod��a� w�asn� drog�, cyzeluj�c sw�j w�asny styl �ycia, oparty na w�a�ciwej tylko jemu samemu mierze szcz�cia. Ju� wcze�niej u�wiadomi� sobie, �e pojedynczy cz�owiek przedstawia w�t�� si�� wobec postaw, kt�re przez stulecia arogancji i ignorancji okopa�y si� mocno w �wiadomo�ci spo�ecze�stw. Odrzuci� wi�c wszystkie te normy � czy wywodzi�y si� z zachodniej, czy ze wschodniej tradycji � kt�re uniemo�liwia�y mu godziwe �ycie. I tak oto nie by� ju�, by� mo�e, ani cz�ci� Zachodu � gdzie urodzi� si� i wychowa�, ani Orientu � gdzie sp�dzi� wi�ksz� cz�� swego doros�ego �ycia. Trwa� jednak przy wszystkim, co podziwia� w obu tych �wiatach i, b�d�c teraz w wieku trzydziestu trzech lat, wierzy�, �e doszed� do porozumienia z �yciem na tej niedoskona�ej planecie. A� do czasu Pearl Harbor. Dla Roberta Rossa dzie� przyst�pienia Japonii do wojny oznacza� wywr�cenie do g�ry nogami wszystkich jego nadziei i plan�w �yciowych. Nie znajdowa� wiele pocieszenia w my�li, �e od lat �wiadom by� nadci�gaj�cej wojny. Jej oznaki by�y dla niego czytelne i dlatego oburza�o go jawne lekcewa�enie przez mo�nych i wp�ywowych tego �wiata wszelkich nastr�czaj�cych si� mo�liwo�ci unikni�cia nieuniknionego i odwiedzenia tego kraju od wojny. Teraz za� widmo wojny sta�o si� rzeczywisto�ci�. Ross wiedzia� ju�, �e konsekwencj� tego b�d� kolejne zmiany, kt�rych w skryto�ci ducha od dawna si� ba�, lecz kt�re by�y dot�d zbyt przera�aj�ce, by nad nimi rozmy�la�. Wszystko, co zbudowa� i zgromadzi� wok� siebie � cho� nie by�o tego wiele � mia�o by� mu teraz wydarte i to, bardziej ni� jakakolwiek inna konsekwencja tej wojny, przygniot�o go swym ci�arem. By�a w tym wszystkim z�owroga ironia. Wybra� przecie� drog� samotnika, bo nie chcia� dopu�ci�, by ow�adn�y nim fa�szywe idea�y g�upc�w i rzezimieszk�w. Teraz za� przyjdzie p�aci� pe�ny rachunek za wszystkie szale�stwa i �otrostwa, a tymi, kt�rzy zap�ac� lwi� cz��, b�d� niewinni � nie za� winni. Na tym polega�a ta z�owroga ironia. Na tym polega�a wielka niesprawiedliwo��. Takim to nieweso�ym rozwa�aniom oddawa� si� Ross, gdy jego statek p�yn�� z wolna w kierunku Singapuru. Mieli ju� za sob� zachodni kurs przez Morze Jawajskie, gdy Haraldsen, pierwszy oficer na �Machiko", zapad� ponownie na okresow� malari�. Ross obj�� za niego porann� wacht� i skierowa� statek p�nocno-zachodnim kursem na Karimaty. Obserwuj�c wstaj�cy �wit, spokojne, mieni�ce si� kolorami morze i niebo, kapitan poczu� wzbieraj�ce w nim wzruszenie. Zapragn��, by s�o�ce op�ni�o nieco swoje pojawienie si�, a�eby on m�g� d�u�ej smakowa� t� chwil�, gdy horyzont roz�wietla�y mgliste smugi zielonego, to zn�w z�otego, r�owego i per�owego �wiat�a. Tarcza s�oneczna jednak wy�ania�a si� nieub�aganie, oblewaj�c horyzont szkar�atem od najjaskrawszych po najdelikatniejsze odcienie. Ross �ledzi� to widowisko ze smutn� rezygnacj�. Orient zaszczepi� w nim wi�ksz� doz� fatalizmu, ni� sk�onny by�by przyzna�, i nastawienie to teraz w nim o�ywa�o. Jego �wiadomo�� zacz�a ju� akceptowa� fakt wojny, jak zaakceptowa�a wschodzenie s�o�ca. �adnego z tych zjawisk nie pragn�� akurat w chwili ich zaistnienia, ale nic, cokolwiek by uczyni�, nie op�ni�oby i tak ich nadej�cia. Jemu pozostawa�o tylko przyj�� wojn� jako fakt, tak jak przyj�� jako fakt nastanie nowego dnia. Przyzna� si� przed sob� samym, �e pozwoli� swej �wiadomo�ci u�pi� si� z�udnym poczuciem bezpiecze�stwa, osi�gni�tym za pomoc� wszystkiego, co zdoby� w �yciu: �adnego domu w Honolulu, kochaj�cej �ony, zgodnego z w�asn� natur� stylu �ycia. Dot�d wierzy�, �e to wszystko mo�e trwa� wiecznie. S�dzi�, �e ma ju� za sob� t� tward� stron� losu i teraz wszystko ju� potoczy si� g�adko. Okaza�o si� jednak, �e ta twarda cz�� jeszcze si� nawet nie zacz�a. Czy� mia� jakiekolwiek prawo �ywi� odraz� do krwio�erczej g�upoty wojny dlatego tylko, �e jego w�a�nie dosi�g�a? W Afryce, w Europie, na mro�nym Atlantyku m�czy�ni �: tacy jak on � umierali od z g�r� dw�ch lat; jakie wi�c mia� prawo przypuszcza�, �e on sam jest nietykalny? �e m�g�by umkn�� losowi jedynie dlatego, �e wojna nie dotkn�a go dot�d bezpo�rednio? Od prawie miesi�ca armia japo�ska niczym ogromna, pi�ciuset-milowej szeroko�ci fala rozprzestrzenia�a si� na po�udnie, ku r�wnikowi, nios�c wojn� i zniszczenie. Lecz jak dot�d nawet najdrobniejsze jej mu�ni�cie nie otar�o si� o �Machiko". Tutaj, na spokojnych i bezludnych wodach zachodniej cz�ci Morza Jawajskiego, gdzie 10 ca�ymi tygodniami nie spotyka�o si� cho�by jednego statku � czy to przyjaznego, czy wrogiego � trudno by�o sobie wyobrazi�, �e gdziekolwiek na ziemi wrza�y bitwy. Ross rozkoszowa� si� �agodnym spokojem poranka, gotuj�c si� na to, co mia�o nadej�� � cokolwiek by to by�o. Ow�adn�a nim swoista b�ogo��: wyciszenie, poddanie si� losowi, wola przetrzymania wszystkiego, co przysz�oby przetrzyma�. To tak, jakby przez ostatnie kilka tygodni ba� si� �miertelnie tego, co zastanie w Singapurze, i w niesko�czono�� d��y� do op�nienia swego tam przybycia; lecz teraz by� ju� gotowy i niemal niecierpliwie wygl�da� portu. Rzeczywisto�� jednak mia�a go wystawi� na daleko surowsz� pr�b�, ni� m�g�by to sobie wy�ni� w najkoszmarniejszych snach. * * Kt�rego� styczniowego dnia, o �wicie, �Machiko" wp�yn�� do portu w Singapurze. Dla Rossa dzie� ten rozpocz�� si� dwie godziny przed wschodem s�o�ca, gdy statek znajdowa� si� w cie�ninie Durim. ��d� patrolowa Marynarki Kr�lewskiej wezwa�a �Machiko" do podania znak�w identyfikacyjnych. Ross wyszed� na mostek, by porozumie� si� przez tub� z dow�dc� �odzi i pozosta� tam a� do momentu bezpiecznego rzucenia kotwicy na redzie singapurskiego portu. Miasto sprawia�o wra�enie spokojnego. W nieruchomym powietrzu snu�y si� wst�gi dymu z dopalaj�cych si� po�ar�w w sercu Chi�skiej Dzielnicy � widoczny �lad japo�skiego nalotu ubieg�ej nocy. Celnicy i s�u�by portowe opu�cili statek przed si�dm�. Niewiele czasu po�wi�cono na formalno�ci celne, bowiem wp�yn�� w�a�nie wojskowy transportowiec. Po�piech, z jakim wykonywano wszelkie czynno�ci niezb�dne dla wej�cia do portu, ucieszy� Rossa. �To dobry znak" � pomy�la� z nadziej�. Przy odrobinie szcz�cia post�j w Singapurze nie potrwa d�ugo i dokonawszy za�adunku, zaprowiantowania i po uzupe�nieniu paliwa mo�na b�dzie wyp�yn�� zn�w w ci�gu tygodnia. Jedynym, jak dot�d, niemi�ym zaskoczeniem by�o niepojawienie si� miejscowego agenta Kompanii Przewozowej, zwykle bowiem wchodzi� on na pok�ad, skoro tylko zd��yli rzuci� kotwic�. 11Ross zarz�dzi� wcze�niejsze �niadanie w swojej kajucie i w�a�nie do niego zasiada�, gdy z pok�adu da�y si� s�ysze� nawo�ywania i krzyki oznajmiaj�ce podp�yni�cie �odzi motorowej. Pomy�la�, �e to agent kompanii, lecz wprowadzony do jego kajuty cz�owiek okaza� si� obcym � oficerem marynarki w s�u�bie rz�dowej, odpowiedzialnym za kontrol� wp�ywaj�cych i wyp�ywaj�cych statk�w. Aby nie odk�ada� na p�niej �niadania, Ross poprosi� oficera, by si� przy��czy�. Porucznik Jimmy Hamill pospiesznie przysta� na t� propozycj�. On r�wnie� by� na nogach od czwartej rano i w tym czasie wypi� jedynie kubek ch�odnej herbaty. Zabra� si� wi�c z apetytem do pa�aszowania postawionych przed nim niezw�ocznie przez filipi�skiego stewarda da�: gor�cych nale�nik�w z melas� i siekanej wo�owiny z jajkami sadzonymi. � Czy zdaje pan sobie spraw�, jakie zamieszanie spowodowa� pan tu na l�dzie? � zapyta� Rossa od niechcenia mi�dzy jednym k�sem a drugim. � Wymieniali�my z jankesami sygna�y bez przerwy. Nasi ch�opcy od ��czno�ci szukali was na falach od miesi�cy. A pan zjawia si� nagle znik�d, w �rodku nocy, jakby nigdy nic, i za po�rednictwem jednego z naszych statk�w prosi o wyznaczenie miejsca postoju w porcie. Nie zdawa� pan sobie sprawy, ch�opie, �e pa�ski statek od Bo�ego Narodzenia zosta� oficjalnie uznany za zaginiony? Je�li to pytanie wyda si� panu niedorzeczne, niech mi pan powie, gdzie, u diab�a, podziewa� si� pan przez ca�y ten czas. Ross nie wiedzia� czy si� �mia�, czy rozz�o�ci�. � Gdzie si� podziewa�em? � powt�rzy� jak echo. � Tam, gdzie zawsze p�ywam. Sk�d ta panika? Je�li kto� chcia�by zna� mniej wi�cej moje po�o�enie w danej chwili, wystarczy�o, �e skontaktowa�by si� z moim singapurskim agentem � Asiatic Oriental. Jeden telefon do pana Yashedy i sprawa za�atwiona. Mo�liwe, �e nie zawsze mo�na by by�o okre�li�, gdzie dok�adnie znajduje si� statek. Pan Yasheda zna jednak ka�de przewidziane na trasie rejsu miejsce postoju i zawsze wie, w jakim rejonie si� znajdujemy. Wzmianka o panu Yashedzie wywo�a�a grymas na twarzy Hamilla. Wstrz�sn�� ramionami. � Najwyra�niej nie s�ysza� pan, co si� sta�o. � Co z nim? � zaniepokoi� si� Ross. 12 � Internowano go tego samego dnia, gdy Japonce wyl�dowali w Khota Bahru. I podobnie jak wszyscy inni internowani zosta� odstawiony na Cejlon, w bezpieczne miejsce. Biura Asiatic Oriental zapiecz�towa�a policja. Ross zas�pi� si�. By� mo�e nale�a�o spodziewa� si� czego� w tym rodzaju. Dlaczego wi�c ta wiadomo�� tak go poruszy�a? Czy dlatego, �e stary Yasheda � teraz dobrze ju� pod sze��dziesi�tk� � by� zawsze niezwykle �agodnym i kulturalnym cz�owiekiem? Ross nie pojmowa�, jak ktokolwiek m�g� przypu�ci�, �e stary skrzywdzi�by kogo�. Poczu� zn�w ten sam smutek, kt�ry � niczym o��w � ci��y� mu od czasu ataku na Pearl Harbor. Nie by�o w tym uczuciu nic ze z�o�ci, jedynie przyt�aczaj�cy �al. Internowanie Yashedy by�o pierwszym bolesnym przejawem wojny, kt�rego Ross pragn��by z ca�ego serca unikn��. Nie zdradzi� si� jednak przed Hamillem ze strapieniem, jakie wzbudzi�a w nim ta wiadomo��; mo�na to zapewne przypisa� wp�ywom orientalnego �wiata, w kt�rym prze�y� tyle lat i kt�rego zwyczaje cz�ciowo mimo woli wch�on��. Zapyta� natomiast, jakie zast�pcze rozwi�zania przyj�to i kto teraz reprezentuje interesy kompanii Asiatic Oriental we wsp�pracy z jego lini� �eglugow�. � To nie tajemnica, �e nie jeste�my pot�g� morsk�, mamy jednak prawo egzystowa� � powiedzia� Hamillowi. � Nie mo�ecie tak po prostu zamkn�� naszego agenta, a nam kaza� i�� si� powiesi�. Hamill wbi� widelec w jajko i przygl�da� si�, jak g�ste ��tko rozlewa si� z wolna po pag�rkach ziemniak�w. � Niejaki pan Bishan Singh zajmuje si� teraz klientami kompanii Asiatic Oriental. To Sikh maj�cy swe biura po s�siedzku. � Hamill zamacha� gwa�townie widelcem i przybra� niemal konspiracyjny ton. � Zdaje pan sobie oczywi�cie spraw�, �e pan Singh b�dzie musia� dopilnowa� kilku spraw w imieniu pana Yashedy. Wszyscy jego klienci byli Japo�czykami. Dotyczy to tak�e pa�skiej kompanii, kapitanie Ross. � Poprawka, HHKil jest brytyjsko-ameryka�ska sp�ka � wtr�ci� Ross. Informacja nie zrobi�a �adnego wra�enia na Hamillu. Zn�w zamacha� r�k� trzymaj�c� widelec tym razem w spos�b dobrodusznie karc�cy. 13 � Ale w�a�ciciel jest Japo�czykiem. Niejaki pan Matsumishi. Odrobi�em moj� prac� domow�, kapitanie. � Je�li odrobi�by pan swoj� prac� domow� sumiennie, poruczniku Hamill � powiedzia� Ross, nie trac�c spokoju � dowiedzia�by si� pan, �e pan Matsumishi jest obywatelem ameryka�skim, czasowo zamieszka�ym w Honolulu. Jest moim szefem, a tak�e bliskim przyjacielem. Niepewno�� b�ysn�a w oczach Hamilla. � To mo�e stanowi� niezr�czn� sytuacj�. Obywatel ameryka�ski, tak? � Nie wyja�ni�, dlaczego sytuacja mo�e by� niezr�czna. Zamiast tego zapyta�: Dlaczego pa�ski statek p�ywa pod czerwon� bander�*, kapitanie Ross? Czemu nie pod gwia�dzist�? W odpowiedzi Ross naszkicowa� z grubsza histori� kompanii: Honolulu, Hongkong &Islands. Za�o�ycielem jej by� kapitan Bell, Anglik osiad�y na sta�e w Hongkongu. Przez wiele lat pr�bowa� uzyska� niezale�no�� w interesach, lecz cho� by� pe�en pomys��w, brakowa�o mu pieni�dzy na zrealizowanie tego celu. W czasie wielkiego kryzysu trafi�o na rynek kilka tanich statk�w i znalaz� si� wsp�lnik � pan Matsumishi � kt�ry dostarczy� prawie ca�o�� niezb�dnego kapita�u, chyba dziewi��dziesi�t procent. Tak wi�c pan Matsumishi zabezpieczy� stron� finansow� przedsi�wzi�cia, kapitan Bell za� da� swoje do�wiadczenie i praktyk� morsk� w rejonie Morza Po�udniowochi�skiego i po�udniowego Pacyfiku, co mia�o r�wn� kapita�owi warto�� faktyczn�. Udzia� pana Matsumishi w tym przedsi�wzi�ciu mo�na by nazwa� aktem odwagi, je�li nie brawury, zainwestowa� bowiem niemal wszystko, co posiada� w tamtych czasach, a nie by�y to czasy spokojnej koniunktury. Wielu jemu podobnych sko�czy�o skacz�c z najwy�szych pi�ter drapaczy chmur przy Wall Street. On jednak uwierzy�, �e Bell zna si� na rzeczy i w nim ulokowa� swoje nadzieje. Ross opowiedzia� tak�e, jak ci dwaj panowie nazwali pierwsze statki imionami swoich c�rek: �Laura" i �Machiko"; jak sam' * Brytyjskie statki handlowe p�ywaj� pod czerwon� bander� z flag� brytyjsk� w rogu (przyp. t�um.). 14 s�u�y� jako pierwszy oficer pod dow�dztwem Bella; jak p�niej zaproponowano mu dowodzenie statkiem �Machiko". Matsumishi da� Bellowi woln� r�k� w zarz�dzaniu statkami i w rekrutowaniu za�ogi. W rezultacie sk�adaj�ca si� z dw�ch jednostek flota kompanii HHKil zarejestrowana zosta�a w Hongkongu i p�ywa pod brytyjsk� bander�. Bell zmar� w 1938 roku. � W porz�dku � powiedzia� Hamill, wys�uchawszy Rossa do ko�ca. � Zgadzam si� z tym, �e �Machiko" nie nale�y do Japo�czyk�w, jak to pierwotnie przyj��em. To mo�e, przynajmniej na razie, uchroni statek przed przej�ciem i obsadzeniem now� za�og�. Pan jednak b�dzie musia�, mimo wszystko, odpowiedzie� na wiele pyta�. Zimny dreszcz przebieg� po plecach Rossa na d�wi�k wypowiedzianego tak nonszalancko i bez drgnienia powieki stwierdzenia o mo�liwo�ci przej�cia jego statku. I tym razem jednak nie da� po sobie pozna� uczu�, kt�re w nim zawrza�y. � Pyta�? Jakich na przyk�ad? � Na przyk�ad wasza ca�kowita cisza radiowa. Stacja w Hono-lulu wo�a�a was od po�owy grudnia. My tak�e. Mieli�cie albo wraca� do Honolulu, albo przynajmniej okre�li� wasz� pozycj� w stosunku do najbli�szej stacji przybrze�nej lub przyjacielskiego okr�tu wojennego. � Nie mamy radia od wrze�nia. Stracili�my je dwa dni po wyj�ciu z Honolulu � odpar� Ross wzruszaj�c ramionami. � Co si� z nim sta�o'? � Kabina radiowa sp�on�a doszcz�tnie. Zwarcie instalacji elektrycznej. Prosz� pami�ta�, �e by�a niemal zabytkiem, chyba jeden z pierwszych odbiornik�w zbudowanych przez Marconiego. Zgarn�li�my na szufelk� to, co po nim pozosta�o i sprawili�my mu morski poch�wek. � Nadal nie wiem jednak, gdzie si� pan podziewa� � nalega� Hamill. � By� pan tu oczekiwany cztery tygodnie temu, a cztery tygodnie to cholerna kupa czasu, jak na op�nienie. Ross u�miechn�� si� ku wyra�nemu zaskoczeniu porucznika. � Cztery tygodnie nic nie znacz� � stwierdzi� stanowczo kapitan. � My nie kursujemy zgodnie z minutowym rozk�adem jazdy niczym londy�skie autobusy. 15 Hamill jednak nadal wpatrywa� si� w niego wzrokiem wyra�aj�cym brak zrozumienia dla logiki jego wywodu. Ross ci�gn�� wi�c: � Chce pan koniecznie wiedzie�, gdzie byli�my, poruczniku? W porz�dku, powiem panu. Odwiedzili�my niemal ka�d� wysp� czy atol pomi�dzy Singapurem a Hawajami, dowo��c tam najniezb�dniejsze do �ycia zaopatrzenie. Gdyby pan zna� te wyspy, wiedzia�by pan, �e mo�na to por�wna� z wypraw� na Wenus. Wyruszaj�c zak�ada pan, �e potrwa ona nie wiadomo jak d�ugo, a powr�t przypomina przybycie z innej planety. Pan i pa�scy wysocy zwierzchnicy b�dziecie musieli wzi�� to w rachub�, bo tak si� sprawy maj� z nami � Cyganami oceanu. Hamill wykona� r�k� nieokre�lony gest. � Nie jeste�my potworami bez sumienia, kapitanie. Jestem pewien, �e potrafi pan wszystko doskonale wyja�ni� My tu byli�my ' w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Komunikacja mo�e jednak nawali�. A szczerze m�wi�c, s�dzi�em, �e mieli�cie zawin�� jedynie do Port Moresby i Rabaulu. Nie zdawa�em sobie sprawy, �e skaczecie niczym koniki polne pomi�dzy wyspami. Ross u�miechn�� si�. � Odwiedzamy miejsca, kt�re nie ogl�daj� statk�w czasem przez okr�g�y rok. To, jak szybko dop�yniemy do Singapuru, kt�ry jest naszym portem docelowym, zale�y od potrzeb mieszka�c�w tych wysp i zlece� przewozowych, jakie tam dostajemy. Nad�o�enie pi�ciuset mil, by zabra� pi��dziesi�t ton kopry czy dostarczy� czterdzie�ci ton ry�u, to normalka, a nie wyj�tkowa sytuacja. W ko�cu pokonujemy t� tras� tylko raz do roku. Mo�e to zabra� pi�� miesi�cy, a mo�e i osiem. Nie ma sposobu, by z g�ry okre�li�. � My�l�, �e mam ju� obraz sytuacji � rzek� Hamill, u�miechaj�c si� krzywo. � To co� w rodzaju wiejskiego listonosza, prawda? Zagl�da do ka�dego zabitego dechami obej�cia cho�by tylko po to, �eby zagadn�� gospodarza o zbiory. � My jeste�my jedyn� nitk� ��cz�c� ich ze �wiatem zewn�trznym � zgodzi� si� Ross. � Ludzie stamt�d polegaj� na nas i na tym, �e pojawimy si� raz w roku. Nawet gdyby dotar�y do nas polecenia z Honolulu nakazuj�ce powr�t i tak nie wzi�liby�my ich pod uwag�. Zawiedliby�my bowiem zbyt wielu ludzi. Nasz w�a�ci- 16 ciel wie o tym. Dlatego trudno mi uwierzy�, �e polecenie powrotu mog�oby pochodzi� od niego. W kabinie pojawi� si� filipi�ski steward, aby sprz�tn�� zastaw� po �niadaniu. � �wietne �niadanie. Dzi�kuj� � rozpromieni� si� Hamill, a zwracaj�c si� do Rossa powiedzia�: � Wie pan, �e tamte wyspy mog� niebawem znale�� si� na linii frontu? � Oni wiedz� o tym � odpar� Ross. � Ju� od dawna. A jak tutaj przedstawia si� sytuacja? Jedyne informacje, jakie do nas dotar�y, pochodzi�y z radia w mesie. Przez jaki� czas zastanawiali�my si� nawet, kto dotrze do Singapuru pierwszy � �Machiko" czy armia japo�ska. Hamill przyjrza� mu si� z powag�. � Utrzymamy si�, je�li posi�ki dotr� do nas na czas. K�opot w tym, �e w powietrzu rz�dz� Japo�czycy. A to krwio�ercze bestie. S�owa Hamilla d�gn�y Rossa niczym ostrze no�a, pog��biaj�c jeszcze �a�obny smutek, jaki si� w nim rozgo�ci�. Nie by� pewny, czy skurcz b�lu, jakiego dozna� psychicznie, nie uzewn�trzni� si� na jego twarzy. � Niekt�rzy Japo�czycy s� krwio�erczymi bestiami. Wielka jednak szkoda, �e my, ludzie Zachodu, po�wi�cili�my tak niewiele uwagi, aby spr�bowa� ich zrozumie�. � Spostrzeg�, �e oczy Hamilla rozwar�y si� szeroko, doda� zatem szybko: � To prawda, �e wiele ich nauczyli�my, na przyk�ad � jak przeskoczy� ze �redniowiecza w wiek dwudziesty. Gdyby�my jednak zastanowili si� cho� troch�, co si� z nimi dzia�o w trakcie tego przeskoku, mo�e nie by�oby teraz wszystkich tych bog�w wojny i genera��w, kt�rzy kieruj� dzi� tym krajem. A kieruj� go wprost do piekie�. Hamill wpatrywa� si� w Rossa lodowatym wzrokiem. � Oni s� barbarzy�cami! � Jego oczy rzuca�y kapitanowi wyzwanie, w spojrzeniu Rossa nie by�o jednak takiego samego gniewu. Odbija� si� jedynie wewn�trzny smutek. � Barbarzy�cy? � zapyta� �agodnie. � Tak przecie� widzieli naszych brytyjskich przodk�w Rzymianie, nieprawda�? Ale to w�a�nie oni krzy�owali ludzi, gdziekolwiek si� pojawili. To oni praktykowali ojcob�jstwo, kr�lob�jstwo, matkob�jstwo i dzieciob�jstwo. I doprowadzili to niemal do poziomu sztuki. 17 Na twarzy Hamilla w�ciek�o�� miesza�a si� z otwart� wrogo�ci�. � Japo�czycy wyr�n�li w pie� naszych ludzi w Hongkongu. Gwa�cili piel�gniarki na p�nocy. Mo�e to pan nazywa� cywilizowanym zachowaniem, kapitanie Ross. Ja to nazywam barbarzy�stwem. Ross uznawa� te fakty, ale nie p�yn�ce z nich wnioski. � Nie usprawiedliwiam �adnych zbrodni, kt�re japo�scy �o�nierze pope�nili czy te� nie. Twierdz� jedynie, poruczniku, �e w Japo�czykach tkwi cholernie du�o czego� wi�cej ni� jedynie ��dzy mordu i gwa�tu. Mnie zawsze jawili si� jako dok�adne przeciwie�stwo barbarzy�stwa; jako ludzie o ogromnym uroku osobistym i pokorze, wsp�czuj�cy i �agodni. � C�, lepiej pan zrobi, je�li nie b�dzie pan rozg�asza� tych pogl�d�w w Singapurze � rzuci� Hamill gniewnie. � W przeciwnym razie grozi panu zlinczowanie. Jego wzrok pad� na oprawion� w ramki fotografi� na biurku kapitana. Ross pochwyci� to spojrzenie oraz nag�y b�ysk zdumienia, jaki przemkn�� po twarzy oficera. Fotografia przedstawia�a posta� m�odej, odzianej w tradycyjny str�j japo�ski kobiety o kruczych w�osach, upi�tych wysoko ozdobnym grzebieniem. Jej twarz, rozja�niona na wp� nie�mia�ym, na wp� przekornym u�miechem, mia�a doskonale owalny kszta�t i by�a bez w�tpienia osza�amiaj�co pi�kna. U�miech Hamilla straci� wiele ze swej szczero�ci, gdy cierpkim tonem powiedzia�: � Ma pan najwyra�niej wiele podziwu dla Japo�czyk�w. � To moja �ona � rzek� Ross, a w jego g�osie da�o si� wyczu� zar�wno dum�, jak i wyzwanie. � Ma na imi� Machiko, tak jak ten statek. Jest c�rk� pana Matsumishi, jego w�a�ciciela. Hamill milcza�. Jedynym d�wi�kiem zak��caj�cym cisz� kajuty by�o tykanie �ciennego zegara nad biurkiem. Jego wskaz�wki zbli�a�y si� do wp� do dziewi�tej. Rzuciwszy okiem na zegarek, Ross westchn�� ze zniecierpliwieniem. Opuszcza� w�a�nie podjazd poka�nego domu w Cluny, kilka mil od obrze�y Singapuru. Po�owa dnia ju� up�yn�a i to bezowocnie. 18 D�uga kolejka czekaj�cych � w wi�kszo�ci kobiet, w tym wielu z ma�ymi dzie�mi � ustawi�a si� wzd�u� podjazdu. Ich celem by�o zdobycie bilet�w na statek liniowy, kt�ry zabra�by ich daleko od tego miasta i od wojny pustosz�cej Malaje. W domu tym umieszczono biura urz�dnik�w zajmuj�cych si� kontrol� i administracj� ruchu w porcie. Przeprowadzka z nabrze�y portowych poza granice miasta mia�a zapewni� wi�ksze bezpiecze�stwo t�umom cywil�w oczekuj�cych na szans� wydostania si� st�d na pok�adzie jakiego� statku. Poniewa� nadal nie by�o pewno�ci co do przysz�ych los�w �Machiko", Ross wybra� si� taks�wk� do Cluny, aby zg�osi� tam zdolno�� statku do transportu ewakuacyjnego ludno�ci, na kt�ry zapotrzebowanie ros�o wobec pogarszaj�cej si� z dnia na dzie� sytuacji w mie�cie. Nie traci� nadal nadziei, �e mimo wszystko �Machiko" wyp�ynie do Moresby w ci�gu tygodnia. Okaza�o si� jednak, �e zamkni�cie biur agencji Asiatic Oriental sta�o si� przyczyn� rozlicznych trudno�ci. �adunek, kt�ry statek mia� przewie�� do Moresby, nie zosta� zarejestrowany, a je�li nawet zosta� i tak nikt nie wiedzia�, gdzie si� znajduje. Jeszcze powa�niejsze w skutkach by�o odkrycie, �e bankierzy sp�ki HHKil zgodnie z instrukcjami w�adz ameryka�skich zamrozili wszelkie nale��ce do sp�ki aktywa. Pozbawia�o to Rossa jakichkolwiek �rodk�w na zakup w�gla, prowiantu, �adunku, op�acenie si�y roboczej. Ostatecznie okaza�o si�, �e dzie�, kt�ry zacz�� si� ca�kiem nie�le, z ka�d� up�ywaj�c� godzin� zamienia� si� coraz wyra�niej w kl�sk�. Poranne spotkanie z Bishanem Singhiem, kt�remu zosta�a powierzona kuratela nad klientami agencji Asiatic Oriental, nie nastraja�o optymistycznie. Nawet je�li radzi� on sobie �wietnie jako dostawca okr�towy, by� najwyra�niej ca�kowicie niekompetentny w sprawach czarterowania statk�w. Zdawa� si� nie mie� najmniejszego poj�cia o podstawach operacji spedycyjnych. Ross odnosi� wra�enie, �e powierzono mu te obowi�zki z tej prostej przyczyny, �e jego biura s�siadowa�y z siedzib� agencji. Pan Singh zrobi� jednak tyle, �e zaopatrzywszy si� w stosowne upowa�nienia, wybra� si� do banku w nadziei, �e uda mu si� wp�yn�� na cofni�cie restrykcji w stosunku do HHKil. Ross udawa� si� w�a�nie na spotkanie z nim. 19 Siedz�c teraz wygodnie w wioz�cej go do miasta taks�wce, Ross odpr�y� si� i pozwoli� wdzieraj�cemu si� przez otwarte okno podmuchowi powietrza owiewa� koj�co rozpalon� g�ow�. Zniecierpliwienie i rozczarowanie narastaj�ce w nim przez ca�y ranek stopniowo rozprasza�o si�, w miar� jak jego my�li mkn�y ku kobiecie, kt�r� zostawi� wczesn� jesieni� w Honolulu. I, jak zawsze, wystarczy�o tylko wywo�a� w pami�ci jej obraz, a magia zaczyna�a dzia�a�: jej �agodno�� ogarn�a go, owin�a szczelnie, odizolowa�a niczym �ciany kokonu od nienawistnych spraw tego �wiata. Dziwne, �e nigdy nie my�la�: �moja ameryka�ska �ona" czy �moja kochana �ona", czy nawet �moja �ona", lecz zawsze �moja japo�ska �ona". Nie dlatego wcale, �e mia� ich wiele i to r�nych narodowo�ci, ani te� dlatego, �e by� szczeg�lnie czu�y na r�nice rasowe. Po prostu jej japo�sko�� wywiera�a tak ogromne pi�tno na ich wzajemnym stosunku, �e towarzyszy�a ka�dej my�li o niej. To, �e by�a Japonk� , i to, �e by�a jego �on�, splata�o si� w nierozerwaln� jedno�� i �aden z tych fakt�w z osobna nie oddawa� w pe�ni unikatowo�ci ich zwi�zku. Machiko wnios�a do ich ma��e�stwa co� wi�cej ni� tylko kobieco��. Wnios�a swoist� tradycjonalno��, rytualno�� odnoszenia si� do partnera z mi�o�ci� i szacunkiem, kt�ra nie znana by�a innym kulturom, a ju� na pewno � kulturze europejskiej. Z pocz�tku ujy�a go sw� urod� i �agodnym usposobieniem; osobowo�ci� obiecuj�c� utajone skarby. Lecz dopiero po�lubiwszy j� odkry�, �e s� to �y�ki z�ota, ca�e pok�ady szcz�liwo�ci, kt�re przewy�szaj� jego wyobra�enia i oczekiwania. Z pocz�tku ojciec Machiko przeciwny by� ich ma��e�stwu. Nie chcia�, by Ross zosta� jego zi�ciem, cho� lubi� go bard/o i ceni� zar�wno jako kapitana, jak i cz�owieka. Na zmian� tego stanowiska wp�yn�y dwie okoliczno�ci. Pierwsz� by�a cicha, pe�na pokory i uszanowania dla ojcowskiej woli rozpacz, z jaka jego ukochana c�rka przyj�a t� decyzj�. Ojciec nie m�g� znie�� my�li, �e on sam jest �r�d�em tak wielkiego b�lu zadanego w�asnemu dziecku. Drug� okaza�a si� g��boka przyja��, jak� �ywi� dla kapitana Bella, kt�rego z czasem pokocha� jak brata, a kt�rego .m�odsz� wersj� zdawa� si� by� Ross. Pan Matsumishi rozumowa� tak: skoro m�g� on odczuwa� silne wi�zi rodzinne w stosunku do jednego obcokra- 20 jowca, czemu� nie mia�by obdarzy� tym samym uczuciem jeszcze jednego, tym bardziej �e zrobi�by to w imi� mi�o�ci do swego dziecka. A zatem da� si� w ko�cu ub�aga� i wyrazi� zgod�. Ross wywo�a� raz jeszcze w pami�ci moment, gdy w wigili� ich �lubu starszy pan wzi�� go na stron� i pouczy�, jak powinien si� zachowywa� w czasie ich nocy po�lubnej. � Machiko jest ogromnym skarbem dla starego ojca � powiedzia�. � Powinna si� teraz nauczy� by� skarbem dla swego czcigodnego ma��onka. M�� musi zawsze by� panem. Musi rozkazywa� �onie. Musi pokaza�, �e mi�o��, jak� nosi w sercu, nie zamieni�a jego krwi w mleko. M�� musi zawsze okazywa� twarz tygrysa. � M�wi�c to, wydawa� nawet z siebie gro�ne pomruki, by zaznaczy�, jak dos�ownie nale�y bra� jego s�owa i jakimi �rodkami powinien Ross zaznaczy� swoj� dominacj� od samego pocz�tku ich wsp�lnego �ycia. Machiko czu�aby si� ura�ona, jak twierdzi�, gdyby Ross nie og�osi� ju� na wst�pie, i to jak najdobitniej, �e jest jej panem i w�adc�. Przez wzgl�d na starego Matsumishi Ross zapewni� go, �e sprosta wymogom tradycji, nie mia� jednak rzeczywistych zamiar�w tak ostro i bezwzgl�dnie traktowa� �wie�o po�lubionej kobiety. Mo�liwe, �e rytualne picie sake tu� przed udaniem si� do �wi�tyni boga Shinto da�o pocz�tek zmianom w jego nastawieniu do tej sprawy. Mo�liwe te�, �e zapocz�tkowa� to podnios�y moment zdj�cia bia�ej, jedwabnej przepaski z pochylonej g�owy dziewczyny podczas ceremonii. Ostatnie jednak wahania pierzch�y w intymno�ci ich sypialni. Od chwili znalezienia si� w niej Ross wyczuwa� aur� wyczekiwania, kt�rej nie mo�na by�o przypisa� li tylko napi�ciu poprzedzaj�cemu fizyczne skonsumowanie ich ma��e�stwa. Machiko zdawa�a si� czeka� na jakie� o�wiadczenie z jego strony i z ka�d� chwil� robi�a wra�enie coraz bardziej zawiedzionej jego milczeniem. Gdy dope�ni�a ju� toalety w �azience ich apartamentu, kt�rego okna wychodzi�y na pla�� Waikiki, Ross podj�� m�sk� decyzj�. Wzi�wszy prysznic przywdzia� nocny str�j, kt�ry zwyk� by� nosi� od czasu, gdy zamieszka� na Wschodzie � kolorowy, zebrany w pasie sarong. Kiedy Machiko wysz�a nie�mia�o z �azienki, z d�ugimi do pasa kruczoczarnymi w�osami przerzuconymi przez prawe rami�, postanowi� rozproszy� t� zaczynaj�c� mu ju� doskwiera� 21 atmosfer� napi�cia i przywo�a� na us�ugi ca�� sw� stanowczo�� i szorstko��. � �ono! Przyjd� tutaj! Chc� ci co� powiedzie� � wyszczeka� tonem, jakiego u�ywa� na statku, ilekro� wydawa� komendy z pok�adu na nabrze�e, pr�buj�c jednocze�nie zachowa� kamienn� twarz, czu� bowiem wzbieraj�ce w nim rozbawienie. Dziewczyna podesz�a z pe�n� godno�ci skwapliwo�ci�, z pochylon� g�ow�; zd��y� jednak przedtem pochwyci� wyraz jej oczu � podniecenie, ukontentowanie. On sam poczu� tak�e, �e jego podniecenie wzrasta, a wraz z nim ch��, by dogra� do ko�ca rol�, kt�ra zosta�a mu narzucona. � Gdy mieszka�a� w domu ojca, mia�a� obowi�zek by� mu pos�uszn�. Teraz jako �ona podporz�dkujesz si� ca�kowicie mojej woli! Winnas dba� o moje wszelkie przyjemno�ci. Zrozumia�a�? W spojrzeniu, jakim go obrzuci�a, jawi�o si� uwielbienie. � Tak, czcigodny m�u. Rozkr�ca� si� coraz bardziej zach�cony jej reakcj� i sam zaczyna� znajdowa� w swej roli przyjemno��. � W ma��e�stwie prawem m�a jest rozkazywa�. Obowi�zkiem �ony jest mu by� uleg�� we wszystkim. Chc�, �eby� wiedzia�a, �e cho� ci� kocham, nie sta�em si� przez to mi�kki jak kobieta. B�dziesz mnie powa�a� i traktowa� zawsze z szacunkiem, z jakim traktowa�aby� tygrysa, kt�rego gniew drzemie jedynie. � Tak, czcigodny m�u. Teatralno�� tego rytua�u bawi�a Rossa i nie m�g� si� powstrzyma� od dania do zrozumienia, �e niema�y wp�yw na jego w nim udzia� mia� starszy pan Matsumishi. W tej chwili bra�o w nim jednak g�r� zdziwienie i podniecenie wobec zapa�u i aprobaty, z jakimi Machiko wita�a jego w��czenie si� do tej gry. Pot�gowa�a je jeszcze �wiadomo�� jej nowoczesnego wykszta�cenia w ameryka�skich szko�ach oraz wp�yw�w, jakie musia�y na ni� wywrze� matriar-chalne tendencje panuj�ce w spo�ecze�stwie ameryka�skim. Rytua� ten okaza� si� nadspodziewanie ekscytuj�cym elementem gry mi�osnej i niew�tpliwie pom�g� im odrzuci� wszelkie zahamowania. W Machiko nie by�o ni krzty fa�szywej skromno�ci czy pow�ci�gliwo�ci w manifestowaniu uczu� do ukochanego m�a, by�a nato- 22 miast gotowo�� niesienia mu rozkoszy oraz dzieci�ca niemal ufno�� i szczero�� w sprawach ma��e�skiej alkowy. Ross westchn�� g��boko. Szarpni�cie taks�wki, kt�ra zatrzyma�a si� w�a�nie przed wej�ciem do agentury Asiatic Oriental, przywo�a�o go do rzeczywisto�ci. Drzwi agencji by�y zaryglowane, a umieszczona na nich odr�czna informacja kierowa�a interesant�w do znajduj�cych si� po s�siedzku biur Co.Ltd. Kapitan przecisn�� si� przez zagracone pomieszczenie od frontu, stanowi�ce magazyny firmy. Z pu�apu zwiesza�y si� na konopnych linach puszki farby i powi�zane w p�czki parafinowe lampy, robi�c w ten spos�b miejsce rozmaitym innym towarom pi�trz�cym si� w ogromnej obfito�ci od pod�ogi do sufitu. Slogan reklamowy wi�kszo�ci firm zaopatruj�cych statki brzmia�: �wszystko � od ig�y do kotwicy" i w przypadku Singha nale�a�o to chyba bra� dos�ownie. Z pakamery na zapleczu wychyn�a na powitanie Rossa wysoka posta�, odziana w ciemny garnitur, schludn�, bia�� koszul� i niebieski krawat. Bishan Singh mia� na g�owie dobrany kolorem do krawatu turban, a na twarzy wyraz przygn�bienia. � Oj, kapitan, kapitan, tyle niepowodze� spada na mnie, �e nie wiadomo, od czego zacz��. Wielkie nieszcz�cie nas spotyka. � By� pan w banku. � Je�li pieni�dze by�y nie do zdobycia, Ross chcia� to wiedzie� od razu. � Czy nadal wstrzymuj� nasz kredyt? � Dyrektor banku wykaza� wiele zrozumienia, kapitanie � powiedzia� Singh markotnie � ale wszystkie nasze sprawy maj� si� nie najlepiej. � Czy zamierzaj� pozwoli� nam skorzysta� z naszych pieni�dzy? � Nie, kapitanie. �adnych pieni�dzy. �adnych pieni�dzy dla kompanii HHKil. Jej kredyt nie jest dobry. � Ale dlaczego? � Takie s� polecenia, kapitanie. Polecenia ameryka�skich w�adz. Wszystko, co nale�y do HHKil, zosta�o zamro�one. S�d ma zadecydowa�, kto jest teraz w�a�cicielem pa�skiego statku. � Przecie� w�a�cicielem jest pan Matsumishi. Jego z pewno�ci� nie internowano. � Pan Matsumishi nie �yje, kapitanie. Ross zdawa� si� nie rozumie�. � Nie �yje? 23 � Tak, kapitanie, to jest prawda. W banku pokazali mi telegram z Honolulu. By�o w nim napisane, �e pan Matsumishi zszed� z tego �wiata w dniu, kiedy Japo�czycy zaatakowali Pearl Harbor. Jego c�rka tak�e. O tym samym imieniu, co pa�ski statek . Machiko... To dlatego w�adze ameryka�skie maj� zdecydowa�... � g�os Hindusa za�ama� si�, gdy pochwyci� wyraz twarzy Rossa. Kapitan wygl�da� tak, jakby mia� pa�� trupem. Singh zrobi� krok w jego kierunku, lecz rami�, kt�re wyci�gn��, by go podtrzyma�, dosta�o si� w stalowe kleszcze u�cisku r�ki kapitana. � Powiedzia� pan: �jego c�rka tak�e". Co mia� pan na my�li? � w jego g�osie by� gniew, a w oczach sza�. Hindus zatoczy� si� do ty�u zar�wno pod wp�ywem wzroku, jak i u�cisku kapitana. � B�agam, kapitanie... ja tylko przekazuj� tre�� depeszy. Pan Matsumishi i jego c�rka zgin�li w dniu ataku na Pearl Harbor. Ci w banku s�dz�, �e w ich dom trafi�a bomba, ale tego nie ma w depeszy. Tylko tyle, �e umarli tego samego dnia... � rzuci� Rossowi b�agalne spojrzenie. � B�agam, kapitanie... moje rami�... Ross zwolni� u�cisk. Zaledwie dzie� lub dwa temu jego my�li kr��y�y z�owieszczo wok� pytania, jaka te� dzia�ka b�lu przypadnie jemu w rezultacie tej wojny. Tego jednak nie bra� w rachub�. Nie �mierci jego ukochanej Machiko. Opad� go straszliwy spok�j � jeszcze jedna chyba oznaka, jak bardzo uleg� wp�ywowi Orientu. Rozpaczy nie mo�na dzieli� z nieznajomymi, a tym bardziej sprawia� wra�enia, �e oczekuje si� od nich wsp�czucia. Zobowi�zania wynikaj�ce z tak zaci�gni�tego d�ugu trudne s� do sp�acenia; unika si� wi�c zaci�gania go. �r�d�a tego spokoju by�y bardziej jeszcze oczywiste. Ross wiedzia�, a przekona� si� o tym du�o wcze�niej, �e �mier� jest faktem nieodwracalnym. By jednak zaakceptowa� fakt �mierci Machiko, � rozpaczliwie potrzebowa� samotno�ci. Opu�ci� biura Hindusa tak szybko, jak na to pozwoli�y pozosta�e do za�atwienia interesy, zabrawszy ze sob� poczt� dla �Machiko". Przez jaki� czas szed� przed siebie bez celu. Znalaz�szy si� na Raffeles S�uare, skr�ci� do hotelu nosz�cego imi� za�o�yciela miasta. W barze t�oczno by�o od oficer�w, kt�rych rozmowy wype�nia�y sal� dono�nym gwarem. Zam�wi� przy barze du�� whisky z wod� i ruszy� na poszukiwanie spokojnego k�ta. 24 Zaj�wszy wolny stolik, zabra� si� do przegl�dania wyci�gni�tego z teczki pliku list�w. Znalaz� w nim osiem kopert zaadresowanych r�k� Machiko. Ostatnia nosi�a dat� trzydziestego listopada. Przeczyta� je po kolei. P�niej zacz�� czyta� od nowa. Jej s�owa sprawia�y mu s�odki b�l. Z ka�dej kartki emanowa�a czu�o�� i mi�o��, jak gdyby dziewczyna nadal by�a w�r�d �ywych. We wszystkich pobrzmiewa�a rado�� z oczekiwanego rych�ego ich spotkania wiosn� 1942 roku oraz, bardziej jeszcze, z maj�cego niebawem nast�pi� radosnego wydarzenia: narodzin ich pierwszego dziecka w lutym tego� roku. A zatem utraci� w bombardowaniu nie dwoje, lecz troje bliskich. � Pozwolisz, �e si� przysi�d�, kolego? Ross podni�s� wzrok, wracaj�c na ziemi� z g��bin swego zamy�lenia, i ujrza� stoj�cych nad nim dw�ch m�odych oficer�w ze szklaneczkami w r�kach. Ten, kt�ry zwr�ci� si� do niego z pytaniem, wygl�da� na m�odzieniaszka. Jego g�rn� warg� pokrywa� delikatny, jasny, prawie niewidoczny puch zarostu. Rossowi przemkn�o przez my�l, �e niedawno dopiero zacz�� si� goli�. � Mo�ecie zaj�� ten stolik, wychodz� ju�. Zgarn�� listy i wsun�� do teczki. � � Listy z domu, h�? � zagadn�� m�ody oficer. � Tak � potwierdzi� Ross. � Listy z domu. ^ Teraz jednak nie mia� ju� domu. Nie, nieprawda. Jego dom sta� w przystani: stary, pi�tnastoletni parowiec bez �adunku i bez portu docelowego. II. DWAJ AUSTRALIJCZYCY Pod koniec stycznia 1942 roku, gdy armia japo�ska podchodzi�a coraz bli�ej do bram Singapuru, miasto sprawia�o wra�enie przeludnionego domu dla ob��kanych, kt�rego pensjonariusze zachowali jeszcze z�udzenie, jakoby zamieszkiwali jaki� g�rski pensjonat w Alpach, kt�ry zosta� wprawdzie odci�ty czasowo przez lawiny, ale 25 kt�remu nic strasznego nie zagra�a. Pomimo bezustannych bombardowa� ludzie trwali w przekonaniu, i� �ycie musi toczy� si� dalej zwyk�ymi torami, a pewne wynikaj�ce z sytuacji niedogodno�ci musz� zosta� zaakceptowane. Mija�y kolejne dni, a Ross boryka� si� z najwyra�niej zoboj�tnia�a biurokracj�, staraj�c si� rozwi�za� problemy pi�trz�ce si� wok� przysz�ych los�w jego statku. Nocami le�a� bezsennie w swojej kajucie � wi�zie� w�asnego �alu, kt�ry ukoi� mo�na jedynie w samotno�ci. Czas i jakie� zaj�cie st�pi�yby zapewne b�l, lecz on uzna�, �e na razie na t� �wie�o otwart� ran� nie powinien aplikowa� sobie �adnych �rodk�w znieczulaj�cych. Przysz�o�� by�a niczym czarny, niezbadany ocean. W przesz�o�ci sam wytycza� swoje w�asne �cie�ki. Teraz jednak czu� dziwn� bezradno��, gdy przychodzi�o walczy� z przeciwnymi pr�dami. Nie m�g� si� oprze� poczuciu, �e ma nie wi�cej kontroli nad swym losem, ni� korek rzucony w rw�cy strumie�. Niemniej jednak przy ca�ym sp�taniu osaczaj�cymi go problemami Ross nie traci� z oczu � i z serca � z�owrogiego pi�tna, jakim wojna znaczy�a tych, kt�rzy osobi�cie, bardziej ni� on, byli w ni� zamieszam. Straci� �on� i to musia�o bole�. By�y jednak i pewne dobrodziejstwa, jakimi los go obdarzy�. Wyliczy� je w duchu, w ciemno�ci bezsennej nocy: by� w dobrej kondycji fizycznej, zdrowy, dobrze si� od�ywia� i � co najwa�niejsze �jego zaw�d nie wymaga� walki z broni� w r�ku w malajskiej d�ungli, kt�r� zna� na tyle, by odczuwa� najg��bsze wsp�czucie dla �o�nierzy zmuszonych bi� si� tam i umiera�. Mia� dojmuj�c� �wiadomo�� faktu, �e po to, by on, le��c wygodnie w zaciszu swojej kajuty, m�g� u�ala� si� nad samym sob�, inni musieli prze�ywa� rzeczy straszliwsze ni� jakakolwiek znana mu tortura. Kapral �Woody" Woodhouse � kt�ry w tej chwili �a�owa�, �e znajduje si� w prowincji Johore a nie gdziekolwiek indziej � skwapliwie przysta�by na zamienienie si� miejscami z Rossem, gdyby tylko dana mu by�a taka sposobno��. Nie lubi� malajskiej d�ungli, cho� w pewnym sensie zacz�� si� do niej przyzwyczaja�. Prze�ywszy znaczn� cz�� �ycia w p�nocno-zachodnich rejonach 26 Nowej Po�udniowej Walii z jej szerokimi, pozbawionymi drzew r�wninami, Woody nienawidzi� d�awi�cej obfito�ci ro�lin, jakie pokrywa�y ca�y obszar Malaj�w, skrywaj�c ziemi� przed �wiat�em s�onecznym i sprawiaj�c, �e mia� wra�enie, i� si� dusi. Chocia� miesi�c wojny nie uczyni� d�ungli powabniejsz� i bli�sz� sercu Woody'ego, to jednak jego nastawienia do niej nie cechowa�a ju� zupe�na wrogo��. D�ungla, jak zd��y� zauwa�y�, by�a neutralna. Walcz�cy w niej mogli traktowa� j� jako wroga lub te� wykorzystywa� jako sprzymierze�ca. Japo�czycy wiedzieli o tym od samego pocz�tku swego natarcia w cie�ninie Kra i to by�o przyczyn� ich sukces�w. Woody zmieni� pozycj� cia�a, by z�agodzi� uczucie dr�twienia w nogach. Przez ca�y czas nie spuszcza� z oka ciemnego konturu mostu, kt�ry rysowa� si� niewyra�nie na tle rozgwie�d�onego nieba. Stali mieszka�cy lasu wznawiali w�a�nie swoje nocne rytua�y. Cisz� wok� zak��ca�y raz po raz upiorne wrzaski i nawo�ywania zar�wno my�liwych, jak i ich ofiar. Jedne odleg�e, przeci�g�e i zawodz�ce � jakby przed�miertne; inne modulowane i niesamowite, przywodz�ce na my�l demony; to zn�w rozlegaj�ce si� nagle tu� nad g�ow� i mro��ce krew w �y�ach zab��kanego tu intruza � cz�owieka. Woody by� w stanie ci�g�ej gotowo�ci, nas�uchuj�c bacznie ka�dego szmeru dobiegaj�cego od strony mostu. Przeturla� si� kawa�ek i wyszarpn�� z kraw�dzi okopu zmursza�y pniak, poszerzaj�c w ten spos�b pole widzenia. K�oda zsun�a si� po stromi�nie i spad�a bezg�o�nie na pokryty pl�tanin� korzeni brzeg kilka metr�w ni�ej. Jakie� stworzenie w pobli�u mostu z�owi�o jednak ten odg�os, da�o raptownie nura na prowadz�c� do mostu �cie�k�, przedzieraj�c si� przez g�stw� zaro�li zbit� wzd�u� niej niczym �ywop�ot. Cokolwiek to by�o, musia�o zwr�ci� g�ow� w kierunku Woody'ego, ujrza� bowiem nagle par� oczu �wiec�cych w ciemno�ci jak roz�arzone w�gle. Skierowane by�y w jego stron� zaledwie przez moment. Dobieg� go ostrzegawczy, st�umiony pomruk, po czym �wiate�ka znik�y, podobnie jak ich w�a�ciciel. Da� si� jeszcze tylko s�ysze� delikatny szelest poruszanych li�ci, kt�ry zdradza� kierunek odwrotu zwierz�cia. 27 Woody wypu�ci� ze �wistem powietrze z p�uc. Doznana ulga by�a dwojakiego* rodzaju. Te ogromne^ �yj�ce w d�ungli koty mog�y zachwyca� '"wielbicieli film�w o Tarzanie, ale Woody nie mia� najmniejszej ochoty wchodzi� z nimi w bli�szy kontakt ani te� sprawdza�, czy nie pogardzi�yby surowym daniem z Australijczyka. Bardziej wszak�e ni� ta ewentualno�� nie w smak by mu by�o, gdyby �w nocny my�liwy okaza� si� osob� odzian� w mundur japo�skiej piechoty." Na razie jednak wydawa�o si�, �e on i Du�y Rich maj� d�ungl� tylko dla siebie. Du�y Rich � s�usznej postury szeregowiec Desmond Richard-son � spa� tymczasem smacznie na drugim ko�cu wykopu, kt�ry obaj w�asnor�cznie sporz�dzili dla siebie i karabinu maszynowego typu Lewis. Woody obr�ci� si� zn�w na brzuch i rozprostowuj�c nog� szturchn�� obcasem pogr��one we �nie cia�o kumpla. Du�y Rich wraca� z wolna z krainy Morfeusza. Niczego zreszt� nie robi� nigdy po�piesznie. Zamruga� powiekami, rzuci� jakie� �agodne przekle�stwo, zgarniaj�c z twarzy mrowie insekt�w. � Niech diabli porw� te cholerne komary � utyskiwa�. � K�saj� jak w�ciek�e dingo. Po co mnie budzisz, stary? Kt�ra godzina? � Prawie czwarta. Wylegujesz si� od p�nocy. Rich usiad�. � Nic si� nie wydarzy przed �witem � powiedzia�. � Zapalmy po jednym. Naci�gn�li na g�owy pa�atki, by nie by�o wida� b�ysku zapa�ek. Woody zmarnowa� trzy, zanim wreszcie uda�o mu si� przypali� papierosy. Pude�ko, jak wszystko w tym zielonym piekle, przesi�k�o wilgoci� na wskro�. Pal�c chowali papierosy w zwini�tej d�oni. � Jak my�lisz, zobaczymy jeszcze kiedy� ch�opak�w, Woody? � Pytanie to zabrzmia�o jak spokojne rozwa�anie prawdopodobie�stwa. � Nie � odpar� Woody. � Nie po tej stronie piek�a. � Ten porucznik nie by� najgorszy. Jak na oficera. � Ca�kowicie nie�wiadomie Rich u�ywa� czasu przesz�ego, jakby zak�ada�, �e porucznik ju� nie �yje. � By� w porz�dku � zgodzi� si� z nim Woody, tak�e u�ywaj�c bezwiednie czasu przesz�ego. 28 � By�o w kompanii paru niez�ych ch�opak�w � ci�gn�� Du�y Rich w zamy�leniu. W jego g�osie pobrzmiewa� �al. � Pami�tasz tego Norma z Kalgoorlie? Ten to by� dziki, no nie? Pom Whitey te� by� w porz�dku, kiedy si� ju� przywyk�o do tego jego komicznego akcentu. Nawet stary Be�lamy � Wielkie Ko�o, twardszy od mahoniowej deski. Nie przypuszcza�em, �e do�yj� dnia, w kt�rym b�d� tak my�la� o sier�ancie, a szczeg�lnie o tym starym draniu. � Spotka�em kiedy� Wielkie Ko�o w Sydney � powiedzia� Woody. � Upi� si� wtedy jak szewc. Wcze�niej my�la�em, �e ten stary �obuz jest zapiek�ym purytaninem, kim� w rodzaju starego niezgu�y. � Mo�e jednak uda im si� wr�ci� � powiedzia� Rich bez przekonania. Woody nie odpowiedzia�. Domy�la� si�, �e porucznik r�wnie� by� �wiadom tego, i� resztka ich �wietnej niegdy� kompanii wyci�gn�a t� kr�tsz� s�omk�. Kontrnatarcie na p�noc od rzeki w liczbie czterdziestu ch�opa nie mia�o szans powstrzyma� fali powodziowej, Japo�czyk�w. Ale oczywi�cie nie oczekiwano po nich a� tak wiele. Mieli tylko j� op�ni�. Ca�a brygada wycofywa�a si� w kierunku Johore Bahru i traktu Causeway, a w�a�nie wzd�u� g��wnej drogi wiod�cej do Singapuru spodziewano si� najsilniejszego, zmasowanego uderzenia armii japo�skiej. Japo�czycy jednak rozszczepili swe si�y i wys�ali do d�ungli oddzia�, kt�ry mia� uderzy� w rejonie przeprawy przez rzek� Kerbau. Celem tego manewru by�o zaj�cie wycofuj�cych si� wojsk australijskich od ty�u. Brygadzie grozi�o"' okr��enie. Dow�dztwo zdecydowa�o, �e japo�skie natarcie w rejonie przeprawy musi zosta� spowolnione za pomoc� �ofensywnej defensywy". Sztab batalionu otrzyma� rozkaz wys�ania kompanii na p�noc od rzeki i zwi�zania si� przynajmniej cz�ci nacieraj�cych Japo�czyk�w na lesistych wzg�rzach, oddalonych o jakie� dziesi�� kilometr�w na p�noc od mostu na Kerbau. � Musz� tam zosta� przytrzymani co najmniej przez dwadzie�cia cztery godziny � o�wiadczy� dow�dca batalionu. � Zatrzymajcie ich, zanim dotr� do mostu. Dow�dca batalionu by� przeciwny marszowi na p�noc od rzeki, zaleca� natomiast okopanie si� w pobli�u mostu i oczekiwanie tam na Japo�czyk�w. Jego sugestie odrzucono jednak. Japo�czycy mieli . �� ' � 29 by� zaatakowani z zasadzki na p�noc od rzeki i w ten spos�b ich marsz zosta�by op�niony. Po wykonaniu tej cz�ci zadania kompania mia�a wycofa� si� w kierunku mostu, wysadzi� go i do��czy� do g��wnych si�. Dow�dca batalionu znalaz� si� w niezwykle k�opotliwym po�o�eniu. I tak brakowa�o mu ludzi do zabezpieczenia ty��w wycofuj�cych si� wojsk, nawet gdyby nie musia� wysy�a� oddzielnej kompanii do wykonania zadania w rejonie rzeki Korbau. Japo�ska dywizja os�aniaj�ca par�a wraz z wojskami pancernymi naprz�d i stanowi�a niew�tpliwie g��wne zagro�enie. Z wielk� niech�ci� przydzieli� zadanie przy mo�cie na Kerbau kompanii dowodzonej, jak s�dzi�, przez Bulla Ballantyne'a. Ale nie by�a to ju� ani kompania, ani pod dow�dztwem Ballantyne'a. Ballantyne zgin�� pod Gemas po prawie dwutygodniowych nieustannych bojach, a jego kompania zosta�a przetrzebiona do oko�o jednej trzeciej jej pocz�tkowej liczebno�ci. Osta� si� jeden tylko oficer � porucznik. Sier�ant Bellamy pierwszy wyjawi� Woody'emu powody, dla kt�rych ich oddzia� zosta� nagle pchni�ty w sam �rodek d�ungli traktem niewiele r�ni�cym si� od zwierz�cej �cie�ki. � Potrzebuj� kogo�, kto zdob�dzie dla brygady dwadzie�cia cztery godziny � powiedzia�. � I my jeste�my tymi szcz�liwcami. Sier�ant Bellamy by� tak�e tym, kt�ry podsun�� porucznikowi my�l, �e tego wal�cego si� mostu na Kerbau nie powinno si� pozostawi� bez os�ony. � Tak na wypadek, gdyby sprawy potoczy�y si� �le, poruczniku. To jedyna droga odwrotu z tej tygrysiej jamy. Dru�yna �ucznik�w mog�aby powstrzyma� tu dywizj� piechoty przez tydzie�. Porucznik przysta� na to. Ani on, ani Bellamy nie byli uszcz�liwieni pomys�em, by pr�bowa� zatrzyma� Japo�czyk�w na p�noc od rzeki. Mieli za sob� wystarczaj�co du�o potyczek z nimi, aby wiedzie�, �e tu, na stromym brzegu rzeki, ich szans� by�y znacznie wi�ksze. Japo�czycy, biegli w sztuce infiltracji, nie potrzebowali wiele czasu, by przenikn�� na ich ty�y. Sztabowcy tymczasem zdawali si� trzyma� kurczowo taktyki okop�w, co mia�o sens na otwartym terenie lub je�li druga strona