15538

Szczegóły
Tytuł 15538
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15538 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15538 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15538 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

encyklopedia piłkarska FUJI tom 161 U) BIAŁO-CZERWONI DZIEJE REPREZENTACJI POLSKI (3) 1971-1980 FUJ I FOOTBALL ENCYCLOPEDIA HISTORY OF THE POLISH NATIONAL TEAM (3) WHITE and RED Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie 1000391158 Ą G-65 493< fc.3 autorzy współpraca autorska konsultanci zdjęcia i reprodukcje /"> M"-v-r,7 im I gnTfłtcafkarykatury tłumaczenia skład komputerowy korekta oprogramowanie druk i oprawa 794288 Andrzej GOWARZEWSKI Stefan SZCZEPŁEK oraz Henryk BILIŃSKI redakcja Andrzej JÓZEFOWICZ Marek KRZYŚKÓW Jan LIS + koordynacja Andrzej MARKOWSKI Krzysztof MĘTRAK Marek MICHALSKI okładka Bożena SZMEL Eugeniusz WARMIŃSKI fotografie Ewa Adamska, Jerzy Cierpiatka, Małgorzata Dziewit, Wojciech Filipiak, Kazimierz Górski, Roman Hurkowski, Zyta Kierzkowska, Zdzisław Krupiński, Grzegorz Lato, Ryszard Łachut, Witold Łastowiecki, Ewa Pentak, Kazimierz Romaniec, Joachim Waloszek ARG Julio Hector Macias, Eva Sobota-Onyszkiewicz * AUT I Erich Kamperl * BEL Stanisław Gził * BRA Airton Silveira Fontenele, Jouca Kfouri * BUL Dimitr Popdimitrow, Tania Wasilewa * CZE Luboś Jefabek * ENG L. Frank Tivey * ESP Toni Ciosa * FIN Esko S. Lahtinen * GER Marian Pilarski * GRE Jorgios E. Kusunelos, Theodore Mantzouranis * HOL Hendricus Moer * HUN Gyórgy Ingelberg * IRL Paul Buttner * 1SR Zygmunt Schafer * ITA Gabriele Crocco, Alfonso A. Spadoni * JUG Vasa Stojković * NIR Shawn Carey * NOR Karę M. Torgrimsen * ROM Frederic Moises * SCO Ernie Walker * SUI Ireneusz Palczak, Guido Tognoni * SWE Andrzej Dybicz, Hans-Christer Sjóberg * TUR Teoman Hunal * UKR Aleksander Pauk * USA Dennis Adam Witkowski Grzegorz Boguszewski, Jerzy Bydliński, Zbigniew Furman, Stanisław Jakubowski, Waldemar Kompała, Halina Pindór-Śruborz, Tomasz Prażmowski, Ireneusz Redlewicz, Jan Rozmarynowski, Kazimierz Seko, L. Surowiec, Wiesław Szewczyk, Mieczysław Szymkowski, Mieczysław Świderski, Teodor Walczak, Eugeniusz Warmiński, Józef Wróbel, Imre Zalnoyi; agencje — AP, CAF (Rybczyński), KAW, Photofax, Unifax, UPI; archiwa Marka Chojnackiego, Stefana Szczepłka, Antoniego Szymanowskiego, Joachima Waloszka, Henryka Wieczorka, redakcji SPORT w Katowicach, Archiwum Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie oraz wydawnictwa GiA Edward Ałaszewski, Marek Michalski, Waldemar Walczak Witold Górecki, Antoni Pyciński Wioletta Głyk, Elżbieta Liersz Marek Krzyśków Mirosław Korbel LUBELSKIE ZAKŁADY GRAFICZNE S.A. rada programowa encyklopedii piłkarskiej FUJI Henryk Biliński Andrzej Gowarzewski Zygmunt Lenkiewicz Jan Lis Antoni Piontek Stefan Szczepłek Włodzimierz Trzciński Tomasz Wołek © copyright by Andrzej Gowarzewski katowice 1996 BUW-EO-00 /$ł>fl//1a ISBN 83-902751-8-X VAA' AW* Lata siedemdziesiąte to złoty i srebrny medal olimpijski, trzecie miejsce na mistrzostwach świata w RFN, a cztery lata później miejsce w czołówce w Argentynie. Z tym okresem związane są największe sukcesy biało-czerwonych. Miałem szczęście i honor być trenerem narodowej drużyny, która sprawiła nam wszystkim tyle radości. To wtedy przed transmisjami telewizyjnymi meczów Polaków wyludniały się ulice, bo kibice wiedzieli, że nasz zespól może pokonać każdego, nawet najsilniejszego przeciwnika. To Włodzimierz Lubański, do momentu swojej kontuzji, strzelał bramki jak na zawołanie. To Kazimierz Deyna uznany został trzecim piłkarzem Europy i wraz z Grzegorzem Łatą i Robertem Gadochą wybrany do „jedenastki" najlepszych piłkarzy świata. To w roku 1974 Grzegorz Lato został królem strzelców MS'74, a Deyna i Andrzej Szarmach wygrywali klasyfikacje snajperskie podczas igrzysk olimpijskich w Monachium i Montrealu. To w Argentynie eksplodował talent Zbigniewa Bonka... Tamta dekada przyniosła nam wszystkim sukcesy, satysfakcję i radość. Jak przyjemnie wspominać dni, które także i w moim życiu należały do szczególnych. Książkę, którą trzymacie Państwo w rękach, stanowi świadectwo tamtych czasów. Pracy mojej, moich następców na stanowisku trenera — Jacka Gmocha i Ryszarda Kuleszy, ale nie byłoby tego wszystkiego bez plejady wspaniałych piłkarzy. Miło mi, że ten dokument, zawierający opis niezwykłej dekady w dziejach polskiego futbolu, ukazał się w dniach uroczystości moich 75. urodzin. Przyjmuję tę książkę jak prezent urodzinowy. Warszawa, 2 marca 1996 5 -OD AUTORÓW Trzecia część „Biało-czerwonych" stanowi kolejny fragment opisu dziejów narodowej reprezentacji Polski, obejmujący lata 1971-1980, a także niezwykłe mecze na wstępie 1981 roku. W pierwszej części, która ukazała się jako tom drugi „encyklopedii piłkarskiej FUJI", pod tym samym tytułem prezentowano lata 1921-1939; w drugiej — opublikowanej jako tom 14 serii — przedstawiono okres od 1947 do 1970. Planowany wcześniej trzeci i ostatni tom „biało-czerwonych", który miał obejmować lata 1971-1996, postanowiliśmy jednak podzielić na dwie części. Stało się tak zgodnie z sugestiami Czytelników, z dwóch powodów — pierwszy to wyjątkowe znaczenie dekady lat 70. w dziejach polskiego futbolu, drugi — brak możliwości technicznych, aby w jednym tomie, zachowując ten sam styl prezentacji spotkań, pomieścić ponad 300 meczów. W poprzednich było ich niespełna sto — w pierwszej części, oraz około 150 w drugiej. W tym tomie dokumentujemy prawie 150 występów biało-czerwonych, a i tak na następny — z pewnością już ostatni — pozostanie ich blisko dwieście. Sądzimy, że ten układ pozwoli zachować przejrzystość, a sprawy bliższe współczesnym fanom reprezentacji narodowej, z pewnością lepiej znane, znajdą właściwe miejsce w czwartej części. W porównaniu z tomem pierwszym biało-czerwonych, drugi i trzeci opracowano zgodnie z sugestiami Czytelników, którzy wnieśli wiele interesujących spostrzeżeń, propozycji, zwrócili uwagę na usterki, uzupełnili też brakujące, a nieznane autorowi informacje. Tym tomem doszliśmy w prezentacji narodowej ekipy do 1981 roku, właśnie na kartach trzeciej części opisując lata, jakie nie mają sobie równych — lata wielkich sukcesów, medali w mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich, które dla całych pokoleń sympatyków polskiego futbolu były do tej pory tylko marzeniem. To prawdziwa dekada sukcesu polskiego futbolu, bez przesady wspaniałe lata. Ze zdziwieniem przychodzi analizować publikowane wówczas recenzje i komentarze, wytykające polskim piłkarzom tyle mankamentów i niedostatków, o braku... ambicji nawet nie wspominając, jakby chodziło o patałachów z końca listy rankingowej. A przecież krytyczne uwagi dotyczyły drużyny, która niezmiennie potwierdzała w najważniejszych imprezach przynależność do ścisłej światowej czołówki! Ba, czyniła to w stylu, który budził zdumienie i podziw ekspertów, wręcz fascynował pięknem i dynamiką, zaś plejada gwiazd, jaka tworzyła naszą „jedenastkę", miałaby miejsce w zespołach wybranych przez najbardziej wybrednych selekcjonerów. Zdawało się, że piękna passa trwać będzie wiecznie. W następnej dekadzie, choć Polska dwukrotnie występowała jeszcze w finałach mistrzostw świata, powtarzając nawet w Hiszpanii największy sukces w historii i zdobywając brązowe medale MS — nastąpił odwrót, a czas zwycięstw pozostał tylko wspomnieniem. Biało-czerwoni zeszli z pierwszej linii światowej piłki i do dzisiaj bezskutecznie próbują odzyskać miejsce w futbolowej elicie. Ciągle mamy jednak nadzieję, że nic — a zwłaszcza zła seria — nie trwa wiecznie. Wypada przy tej okazji wrócić do sprawy, która legła u podstaw serii „Biało-czerwoni", a więc do kwestii uporządkowania listy oficjalnych spotkań, ustalenia poprawnych składów, odtworzenia informacji o faktach i ludziach, jacy tworzyli i kierowali reprezentacyjną drużyną. Niestety, choć nasze opracowanie podważa wiele wcześniejszych ustaleń oraz zadaje kłam publikowanym przez dziesięciolecia ewidentnie błędnym opisom, merytoryczna dyskusja niemal nie pojawiła się. Należy przez to rozumieć, że argumenty przedstawione przez nas zostały zaakceptowane. Gdzieś, za kulisami, trwają szeptanki, inspirowane przez „opisywaczy", którym zarzuciliśmy niekompetencję i czasem także zwyczajną ignorację, a nawet kłamstwa, będące w istocie wielkim skandalem tolerowanym przez władze PZPN, ale świadczy to o słuszności naszych argumentów, prezentowanych publicznie, ku powszechnemu osądowi. W lutym 1996 pojawiły się w tej sprawie nowe elementy. Problemem uporządkowania dokumentacji zajęli się członkowie prezydium zarządu PZPN — postanowiono utworzyć roboczą komisję, a także powołać kronikarza ds. reprezentacji narodowych. Piszemy o tym z nadzieją na stronach 182 i 187. Liczymy na dalsze uwagi i życzliwość Czytelników, którzy są najsolidniejszymi analitykami i krytykami naszej serii „encyklopedii", a wszystkim, którzy nadesłali swoje spostrzeżenia i uwagi, oraz przekazali informacje o zauważonych usterkach — serdecznie dziękujemy. Czwarty i ostatni tom w naszym cyklu „Biało-czerwoni" pragniemy opublikować wiosną przyszłego roku; może przy okazji meczu nr 555? Zapraszamy do lektury wszystkich tomów „encyklopedii piłkarskiej FUJI" oraz serii „kolekcja klubów", w której jako trzecie po Ruchu i Legii — w roku jubileuszowym 90.1ecia — zaprezentowane zostaną dzieje piłkarzy krakowskiej „białej gwiazdy", czyli po prostu WISŁA! 6 C3Ł7* Szanowni Państwo, przy każdej okazji powtarzam, że lata spędzone na boisku dostarczyły mi wielu wspaniałych przeżyć i niezapomnianych wzruszeń. Miałem wielkie szczęście, że moja młodość — wiek najlepszej sportowej formy, przypadły na dekadę, gdy polski futbol odnosił największe sukcesy w międzynarodowej rywalizacji. Jestem dumny, że byłem w tym czasie reprezentantem Polski. Może te słowa brzmią nazbyt patetycznie, ale moją ambicją niezmiennie pozostawało grać w drużynie biało-czerwonych. Być w gronie jedenastu najlepszych polskich piłkarzy, wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego przed meczem, a później grać i dać z siebie wszystko. Zwyciężać! Ten tom poświęcony jest dekadzie, w której dwukrotnie uczestniczyłem w igrzyskach olimpijskich i dwa razy występowałem w finałach mistrzostw świata. Trzykrotnie sięgaliśmy po medale, a w Argentynie byliśmy o krok od miejsca na podium. Tak się złożyło, że we wszystkich eliminacjach i finałach tych czterech wielkich imprez gra! obok mnie tylko jeden piłkarz — mój przyjaciel, wspaniały Kazimierz Deyna, kapitan zespołu, jaki nie ma sobie równych w historii polskiego futbolu! To właśnie on winien napisać ten symboliczny wstęp, ale los sprawił, że nie ma Go już wśród nas. We wspomnieniach pozostanie na zawsze symbolem tej epoki. Dane mi było jeszcze sięgnąć po czwarty medal — w finałach MŚ w 1982, ale to dziesięciolecie, czyli lata siedemdziesiąte, do tej pory nie mają sobie równych. Życzę następcom, a także nowym pokoleniom kibiców, aby mieli szansę przeżyć tyle pięknych wzruszeń i radości, ile stało się udziałem naszej ekipy biało-czerwonych. c 7 FOR „FUJI football encyclopedia" READERS ABROAD The 16 th vo!ume of the „FUJI football encyclopedia" makes an integral third part of the already published volumes 2 and 4 which have the same title. It presents the history the Polish national team in the years 1971- February 1981 (vol. 2 — the first part foused its attention on the years between the two World Wars, i.e.so-called 2nd Polish republic; vol. 14 — the second part of the history of the Polish football representation in the post-war period until 1970). In this volume we present the period of the greatest successes of the Polish football when a galaxy of highly talented players madę a team which invariably had its place in the world football elitę. Never before or after this period had Polish football fans so many reasons for joy over the successes of their favourites. The train of victories has always, however, its end — the foolowing years brought regress. Although in the World Cup Finals Mundial '82 in Spain the Polish team won the third place and they took part also in the World Cup finals in Mexico but the run of łuck came to its end. What is left - - it is hope that which accompanies invariably football fans that their dreams will come soon true. We are plan to publish in the spring 1997 the fourth, last volume devoted the Polish national team — it will include the matches played from 1981 to the moment ofpublishing. Will it be a match no. 555? At the end of this series, we prepare a lexicon of all Polish football players who played in the national team sińce 1921 — notes on their biographic and sport data with some anecdotes and interesting statistical specifications about the best known Polish football stars. PAGE > 182 — We present a list ofofficial matches ofthe Polish national team in the category "A" from 1921 to 1995. The register differs in a score of places from the list of matches published as "official" ones. There have been removed form the register ofofficial matches 25 items which beyond any doubt do not fulfill conditions for considering them as games in the category "A". In each of those cases, the Polish team played against "amateur" or "olympic" team and the given country does not keep those teams in the register ofthe "A" team matches f.ex. friendly matches, Mitropa Cup matches for amateurs, Olympic matches. There have been added, however, to the list those matches which previously were not considered in Poland as official matches in the category of "A" teams, although they had been declared to the FIFA and they fulfill all the requirements set by the regulations of the international federation. This remark concerns the following matches: no 219 (ARG) - Polish football association (PZPN) had not received the consent of state authorities for an official match and although the respective score-sheet had been signed, the match was presented in Poland as a match of the "team of PZPN"; no 346 (MAR) and 364, 365, 366, 367 (4x JAP) — Poland was represented by "under 23" teams but the head ofthe team — authorized by PZPN — gave his consent and signed relevant documents which considered those matches as the official matches in the category "A"; no 348 (1RK) — the head ofthe team, after defeat in the second following match, preented the match as "unofficial" one, in spite of signing the score-sheet; no 387 (BUL) — there is no reason whatsoever to consider that match as not the official one when it was presented like that in the score-sheet and in relation tothe opponents who include that match, in spite of the defeat, in the category "A", also in relation to the spectators. FOR „FUJI football encyclopedia" READERS ABROAD On account of many enquiries madę by our readers from abroad we would like to inform that sale of all the volumes of the „FUJI football encyclopedia" is conducted by: UNITED KINGDOM LUXEMBURG (mail selling) GERMANY 0 SPORTSPAGES (THE SPECIALIST SPORTS BOOKSHOP) Caxton Walk, 94-96 Charing Cross Road, LONDON WC2H OJG Barton Sąuare, St Ann's Souare, MANCHESTER M2 7HA Stig Forsingdal, 8 Rue Alfred de Musset, 1-2175 LUXEMBOURG AGON Sportverlag Frankfurter Str. 92A, D-34121 KASSEL The books may be also purchase directly at the publisher by sending an order to (the cost of one volume amounts to j. 10 GBP, 15 USD, 25 DM; mailing cost included, payable by v a postał cheąue) wydawnictwo GiA 40-357 KATOWICE 14 Poland 8 GflH. f \ gdzie są chłopcy... V_______________________________________________________________________________________) W tym miejscu w poprzednich tomach „Biało-czerwonych" prezentowaliśmy losy członków zespołów w przełomowych momentach historii polskiego futbolu — drużyny w premierowym meczu naszej reprezentacji w 1921 przeciwko Węgrom w Budapeszcie, ostatnim spotkaniu przed wybuchem wojny w 1939 - też przeciwko „bratankom" w Warszawie oraz pierwszej gry po latach okupacji, w 1947 z Norwegią w Oslo. Przygotowując ten tom, obejmujący dekadę lat siedemdziesiątych, a więc dokonania generacji, która ledwie przed kilkunastu laty prezentowała się na boiskach, odstąpiliśmy od tej zasady. Zdawało się, że oni wszyscy są w komplecie wśród nas, niemal rówieśnicy, a czas ich sportowych dokonań jest jeszcze tak nam bliski... A przecież tak wielu już odeszło, pozostawiając żal, poczucie pustki, wspomnienia sportowych emocji oraz refleksje o przemijaniu i jakże kruchej ludzkiej egzystencji. Pierwszym na smutnej liście pożegnań jest Jan Białas — utalentowany napastnik Szombierek, który w 1974 występował w narodowej drużynie w meczu na Haiti, a niemal dokładnie rok później, wracając do domu po spotkaniu „młodzieżówki" z USA w Bydgoszczy, zginął na skutek obrażeń doznanych w wypadku samochodowym. W dziejach polskiego futbolu pozostaje najmłodszym zmarłym reprezentantem kraju. Tragiczny bilans wypadków objął potem także innych, choć w każdym z trzech przypadków miało to miejsce daleko od kraju. W styczniu 1984 w Australii zginął na szosie Waldemar Obrębski — reprezentant „młodzieżówki", a potem jej trener, który swoją drużyną firmował cztery oficjalne dla biało-czerwonych mecze przeciwko Japonii w 1981. W tym samym kraju w tragicznym wypadku przy pracy stracił później życie także bramkarz sosnowieckiego Zagłębia i wrocławskiego Śląska — Zdzisław Kostrzewa. Na obrzeżach San Diego w Kalifornii, o krok od granicy z Meksykiem, w tragicznej kolizji na osiedlowej drodze bezsensowna śmierć dosięgła wieloletniego kapitana biało-czerwonych, który tę honorową funkcję pełnił w okresie najpiękniejszych sukcesów narodowej drużyny — Kazimierz Deyna, nie kwestionowany lider zespołu, był kapitanem aż w 57 meczach. Pożegnaliśmy też Józefa Szewczyka, piłkarza poznańskiego Lecha, który długo zmagał się z nieuleczalną chorobą. Nagle i niespodziewanie odszedł napastnik sosnowieckiego Zagłębia — Włodzimierz Mazur. Nie potrafił poradzić sobie z życiem poza boiskiem bramkarz Widzewa, Stanisław Burzyński, rozstając się z nim chyba z własnej woli. Na liście tych, którzy odeszli, nie można pominąć Krzysztofa Mętraka — nie był reprezentantem, choć w młodości kopał piłkę, ale potem piórem przez dziesięciolecia towarzyszył biało-czerwonym na dobre i na złe, pozostawiając wiele mądrych przemyśleń. I żal, że pisze już nie dla nas... A życie biegnie... Byli reprezentanci, kontynuując młodzieńcze pasje, są wśród trenerów pierwszej i drugiej ligi — Jerzy Kasalik, Kazimierz Kmiecik, Hubert Kostka, Paweł Kowalski, Grzegorz Lato, Adam Musiał, Zbigniew Myga, Ryszard Polak, Jerzy Wyrobek i „nestor" tego fachu, Leszek Jezierski; obok nich byli selekcjonerzy — Wojciech Łazarek i Andrzej Strejlau a Wojciech Rudy w roli sędziego „gwiżdże" w ekstraklasie. Władysław Stachurski i Marek Kusto zapisują nowe karty sportowych biografii jako opiekunowie biało-czerwonych. A bohater tego tomu, Kazimierz Górski z okazji jubileuszu 75.1ecia urodzin odznaczony został 5 marca 1996 przez Prezydenta RP Zbigniewa Kwaśniewskiego — Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski... 9 ROM —POL 3:3 (1:1) 28 (+12) rywale według zapisu kodu, gospodarze na pierwszym miejscu — wynik (do przerwy) — kolejny numer oficjalnego meczu (+ w nawiasie liczba rozegranych do tej pory gier nieoficjalnych) opponets according to the codę (host team on the first place) — finał result (after 45 minutes) — consecutive number of an official match "A" (+ in brackets number of unofficial matches played until now). ROM —POL 3:3(1:1) 12 NO ( + 28) zapis spotkania nieoficjalnego oznaczonego przy numerze kolejnym literami „NO" ( + w nawiasie liczba gier oficjalnych rozegranych do tej pory) only for unofficial match — number of unofficial match marked "NO" (+ in brackets number of official matches played until now). 12.08.1925 niedziela 18.00 • Belgrad stadion BSK (~ 15000) Karl Koppehel GER dokładna data (dzień, miesiąc, rok) — dzień tygodnia — godzina rozpoczęcia meczu — miasto (znak ,,*" oznacza mecz na neutralnym terenie) — nazwa stadionu (w nawiasie liczba widzów: „ + " oznacza więcej niż, powyżej; „—" mniej niż, prawie: „ ~ " około, orientacyjnie) — imię i nazwisko sędziego oraz kraj według kodu exact datę (day, month, year) — day of the week — hour of the beginning of the match — place (mark "it" means match on a neutral ground) — name of the stadium (in brackets number of spectators; " + " means morę than, above; "—" means less than, almost; "~" means about. approximately) — Christian name and name of the referee and country according to the codę ROM: Adalbert Ritter — Iosif Bartha, Elemer Hirsch — Alexandru Leintner, Gheorghe Toth, Dezideriu Jacobi (26 Adalbert Mock) — Mihai Matek, Rudolf Alois (k), Antal Guga, FranzBedó, Alois Szilagyi. DT — Teofil Morariu. składy drużyn (imiona i nazwiska) z podziałem na informacje wg systemu „1-2-3-5", czyli bramkarz — dwaj obrońcy — trzej pomocnicy — pięciu napastników; (liczba w nawiasie oznacza minutę zmiany, nazwisko rezerwowego); zapis (k) oznacza kapitana zespołu. Podano także nazwisko selekcjonera, kapitana związkowego, trenera, coacha, managera lub dyrektora technicznego (DT); w nawiasie trenerów-asystentów. team line-ups (surnames and names) with division into formations according to the system „1-2-3-5", i.e. goal-keeper — two full-backs — three half-backs — five forwards; (number in brackets means time of sub-stitution, afterwards — name of substitute); letter (k) designates team captain. There were also given names of head of team, trainer, coach, manager or technical director (DT) POL: Jan Loth II — Ludwik Gintel, Stefan Fryc — Ludwik Schneider (37 Stanisław Cikowski), Tadeusz Synowiec (k), Władysław Kowalski — Juliusz Miller, Mieczysław Batsch, Wacław Kuchar, Jan Nowak, Józef Garbień. Selekcjoner — Tadeusz Kuchar. w składzie polskiej drużyny wyróżnienie nazwiska oznacza debiut; pisane kursywą „Fryc"to ostatni mecz oficjalny in the Polish team, distinction of a name means a debut; mark "Fryc" means the last official match * 0:1 Kuchar 28 głową, 1:1 Matek 35 karny, 2:1 Guga 48 wolny, 2:2 Nowak 56, 3:2 Fryc 66 samobójcza, 3:3 Nowak 88. zapis goli — kolejno; stan meczu, nazwisko strzelca, minuta, a także dodatkowe informacje (karny, wolny, głową, samobójcza) score of goals — in tum: score finał, name of scorer, minutę and additional information (głową — head, karny — pena-lty kick, wolny — free kick, samobójcza — own goal) NOTA • pierwsze najstarszy, etc. mecz na neutralnym terenie, bez porażki (w trzeciej grze), najmłodszy, uwagi, ciekawostki statystyczne, precedensy, ewenementy, informacje o najmłodszym i najstarszym zawodniku drużyny polskiej, także średnia wieku zespołu, oraz m.in. gracze rezerwowi (wytłuszczone nazwiska rezerwowego oznacza, że nigdy nie zagrał w zespole A) NB remarks, statistical curiosities, precedents, information about the youngest and the oldest player of the Polish team, mean age of the team and — among other — substitute players who did not take part in the match 10 GrUŁ w blasku złota * otwarcie po grudniu * szczęście Gierka * Górski na kłopoty * Lozanna w premierze * jubileuszowy „Tosiek" -k szlak amatorski * „Tomka" szansa na krytykę * Victor i Stara Zagora * hiszpański cud * marzenia olimpijskie * Gut-wariant * napastnik obrażony * pokerowy „Zyga" * sen o finale * dzień na pamiątkę * GÓRSKI (Gmoch)___________________________________________________________1971-1972 Początek tej epoki miał w istocie miejsce już jesienią 1969 roku, gdy Ryszard Koncewicz, popularny „Faja" dał ze swoją ekipą efektowny show na jubileusz pół wieku PZPN, w meczu już tylko o sportowy honor zwyciężając Bułgarów. Ta wygrana w obecności wielu honorowych gości stworzyła świąteczny nastrój, ale przecież nie fetowano sukcesu, jaki planowano. Raz jeszcze finały MŚ miały odbyć się bez biało-czerwonych. Następny sezon potwierdził, że robota nie poszła jednak na marne, że nieustanna operacja na żywym organizmie, jakim jest reprezentacja, bez środków znieczulających, bo kibiców i komentatorów nie da się uśpić, poprawiła stan pacjenta. Polski futbol „rósł w siłę". Wiosną 1970 piłkarze Legii doszli do półfinału „pucharu mistrzów", a Górnik — do finału „pucharu zdobywców". Gdy ekipa Koncewicza zwyciężała 5:0 Danię zdawało się, że potrafi uporać się z każdym rywalem, ale gdy cztery dni później przegrała niemal w tym samym składzie 0:5 z NRD... Tak chimerycznych nastrojów nie mają prawdziwi mistrzowie! Debiutowali pod okiem Koncewicza piłkarze, którzy przez następne lata będą siłą napędową reprezentacji. Leszek Ćmikiewicz, Jerzy Gorgon, Jerzy Wyrobek, Antoni Szymanowski... Z grupy 27 graczy, jacy znaleźli się na honorowej liście reprezentantów do końca 1970 roku i będą także grali w następnej „epoce", większość została powołana do kadry przez Koncewicza, albo dojrzała do tej roli za jego kadencji. „Faja" nie odchodził z własnej woli, gdy 30 listopada 1970 roku prezydium PZPN przyjmowało jego „rezygnację" — 1 grudnia selekcjonerem został Kazimierz Górski. Łatwo w tym miejscu dać początek epoce wspaniałych sukcesów polskiego futbolu, jakiej wcześniej nie było — wreszcie pojawią się medale w igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata, ale już w rywalizacji o kontynentalne premie nigdy nie uda się sztuka awansu! Szybko zapomniano, że z pewnością nie byłoby tych zwycięstw bez pracy Ryszarda Koncewicza, bez jego żelaznej konsekwencji, wiedzy, pasji, serca, ale i apodyktycznego charakteru, uporu, braku zgody na kompromisy, bez ostentacyjnego lekceważenia głupców w gronie działaczy i... dziennikarzy; także bez jego błędów, niezrozumiałych uprzedzeń, a może i braku odrobiny szczęścia... Następcy mądrzejsi o jego zwycięstwa i porażki mogli pójść dalej, osiągnąć więcej. Pamiętajmy o tym i podziękujmy człowiekowi, który z ekipą biało-czerwonych jest niemal od powojennej premiery. Zdawało się, że powiedzenie — „they are never come back" — oni nigdy nie wracają — nie może być prawdziwe w przypadku Koncewicza. Tym razem stało się faktem. W końcu 1970, gdy na Wybrzeżu w pamiętnym Grudniu polała się krew, zmieniały się ekipy na różnych szczeblach władzy. Jeszcze we własnym gronie, ale przecież uchylały się drzwi do coraz śmielszych marzeń o innej Polsce. To było ćwierć wieku temu, choć minęła cała epoka. Otwarcie na świat okaże się nieuniknione, także dla polskiego futbolu. To w gruncie rzeczy przypadek, ale epoka Kazimierza Górskiego zaczęła się niemal dokładnie w tym czasie, kiedy Polacy, wstrząśnięci tragicznymi wydarzeniami Grudnia'70 na Wybrzeżu, robili sobie nadzieje związane z osobą Edwarda Gierka. Sport był zawsze blisko polityki, więc udawanie, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego, jest bez sensu. Tym bardziej, że Gierek wygrał los na loterii „mając" na futbolowej działce kogoś tak niezwykłego pod każdym względem, jak Górski. Nic nie robiło w latach siedemdziesiątych tak dobrze wizerunkowi Polski jak osiągnięcia sportowców, z piłkarzami na czele. A więc, czy się tego chce, czy nie — era Gierka była erą Górskiego, choć są i tacy, którzy odwracają kolejność nazwisk. Osoba Kazimierza Górskiego dobrze była znana w futbolowym światku, choć nie otaczał jej nimb nadzwyczajnych sukcesów. Zakończył w 1953 piłkarską karierę ligowca z epizodycznym występem w jednym meczu reprezentacji, akurat rekordowo przegranym — to porażka 0:8 w Kopenhadze z Duńczykami, będąc już początkującym szkoleniowcem w warszawskiej Legii. Potem próbował sił w stołecznym Marymoncie, gdzie działał Leszek Rylski, a od 1955 związał się z PZPN. Pięć lat pracy z kadrą narodową juniorów to pierwsze starty polskiej młodzieży w turniejach UEFA, traktowanych jako nieoficjalne mistrzostwa kontynentu, które zresztą po latach otrzymały oficjalnie tę rangę. Potem próbował sił w klubach — Legia, Lublinianka i stołeczna Gwardia, by II Kazimierz Klaudiusz GÓRSKI * 02.03.1921 Lwów. Absolwent gimnaz jum, po wojnie wrocławskiej AWF; trener. Napastnik, 173 cm - 68 kg, ps „Sarenka". Wychowanek RKS Lwów, po wybuchu wojny Spartak i Dinami 'Lwów, Legia (45-53, liga - pięć sezonów: 48-51 i 53, 81 meczów, 34 gole) reprezentant (1A). Popularny gracz Legii pierwszych lat powojennych ruchliwy, pomysłowy napastnik, choć zarzucano mu pewną miękkość w grze Niezwykła postać jako trener - samodzielnie zaczynał w Marymoncie (1954) od 1955 do 1959 reprezentacja juniorów, Lublinianka (63-64), Gwardii Warszawa (64-66), ŁKS (73); trzykrotnie prowadził Legię w ekstraklasie - n; początku 1959 jako pracownik PZPN wypożyczony do klubu w kilki meczach, następnie w latach 1960-62 oraz od połowy 1982 do końca 1982 choć nie zdobył z wojskowymi żadnego trofeum. Pracował w Grecji, gdzii z sukcesami prowadził Panathinaikos (77-78 i 83-86), Kastorię (79-80) Olimpiakos Pireus (80-81). Po kadrze juniorów opiekował się „młodzieżów ką" (66-70). W 1966 w składzie „komisji selekcyjnej" wraz z K. Nowakien i Brzeżańczykiem dla trzech meczów reprezentacji A, wreszcie od 1 grudni: 1970 do finału olimpijskiego w Montrealu - trener-selekcjoner reprezentacj narodowej (66A w tym jedno z udziałem Strejlaua, także 7no). Z jegc nazwiskiem związane są największe sukcesy polskiego futbolu - złoty meda igrzysk w Monachium i srebrny w Montrealu oraz pierwszy brązowi w finałach MS'74. Od 1986 we władzach PZPN, od 25 marca 1991 do 3 lipa 1995 prezes, a od zakończenia kadencji - trzeci w historii honorowy preze; PZPN; wcześniej członek honorowy (1976). w 1966 wrócić do pracy w centrali w roli trenera „młodzieżówki". W tym samym 1966 został członkiem komisji selekcjonerów, która ustalała skład reprezentacji narodowej w trzech oficjalnych meczach; pracował w niej wraz z Klemensem Nowakiem oraz Antonim Brzeżańczykiem, poprzednim selekcjonerem, któremu w praktyce ograniczono uprawnienia. O tym epizodzie często zapomina się, choć w istocie był pierwszą próbą Górskiego na reprezentacyjnym szczeblu. Przejęcie schedy po Koncewiczu w pewnym sensie przypominać miało system, jaki obowiązywał w federacji zachodnio-niemieckiej, gdzie trener „młodzieżówki" po przejściu stosownego stażu i sprawdzeniu swych umiejętności przejmował pałeczkę po ustępującym mistrzu. Czy dla Górskiego Koncewicz był mistrzem? Oficjalnie Kazimierz Górski został trenerem reprezentacji 1 grudnia 1970 roku, gdy przejął po Ryszardzie Koncewiczu drużynę, która przegrała rok wcześniej eliminacje do finałów mistrzostw świata w Meksyku. To była porażka, bo ambicje sięgały znacznie wyżej. Uzasadniały je wyniki Legii i Górnika w rozgrywkach o dwa najcenniejsze klubowe puchary Europy oraz coraz powszechniejsza świadomość, że oto w jednym czasie pojawiła się na polskich boiskach duża grupa utalentowanych graczy. Na tyle duża, że można było wiązać z nimi nadzieje na sukcesy większe od sporadycznych zwycięstw, do jakich przyzwyczaiła nas reprezentacja biało-czerwonych. Ta sama — niezależnie od nazwisk — jaka z reguły przegrywała najważniejsze mecze, decydujące o awan- sie do elity, uczestniczącej w finałowej rywalizacji mistrzostw świata lub Europy. Kazimierz Górski spotkał się z kadrą po raz pierwszy na zimowym zgrupowaniu w Wiśle. Powołał na nie aż 32 zawodników. Przypomnijmy historyczną grupę; bramkarze — Władysław Gro-tyński, Jan Tomaszewski, Piotr Czaja, Franciszek Sput, Zbigniew Pocialik, Jan Czajkowski (Stal Rzeszów — jako żołnierz w Legii nie miał miejsca w pierwszej drużynie); obrońcy — Zygmunt An-czok, Walter Winkler, Antoni Szymanowski, Adam Musiał, Władysław Stachurski, Andrzej Zygmunt, Jerzy Gorgon, Jerzy Wyrobek, Zbigniew Płaszewski; pomocnicy — Kazimierz Deyna, Bernard Blaut, Lesław Ćmikiewicz, Zygfryd Szołtysik, Bronisław Bula, Paweł Janik, Bogdan Masztaler; napastnicy — Włodzimierz Lubański, Grzegorz Lato, Robert Gadocha, Marian Kozerski, Andrzej Jarosik, Jan Banaś, Joachim Marx, Tadeusz Nowak, Władysław Szaryński i Eugeniusz Pluta. Pierwszymi współpracownikami Górskiego w Wiśle byli — Andrzej Strejlau pracujący już w PZPN z drużyną juniorów i młodzieżową, którą przejął właśnie po Górskim, Juliusz Mariański z Opolskiego OZPN oraz dr Lesław Makuch z wrocławskiej WSWF. Funkcję kierownika Górski powierzył swojemu koledze ze Lwowa — Janowi Boczejowi, który po wojnie dał się poznać jako działacz bytomskiej Polonii, a potem Legii. Nietrudno się zorientować, że trener zaufał przede wszystkim piłkarzom Legii i Górnika, którzy jesz- 12 G&PL cze w pierwszych tygodniach roku 1971 mieli nadzieje na powtórzenie sukcesów z poprzedniego sezonu. Jednak tym razem im się nie udało. Nasze drużyny zakończyły udział w rozgrywkach na ćwierćfinale — Legia została wyeliminowana przez Atletico Madryt, Górnik zaś przez Manchester City. Takie rozstrzygnięcie było korzystne dla trenera kadry. Miał bowiem do dyspozycji piłkarzy, których nie interesowało już nic poza rozgrywkami ligowymi, więc mogli się skoncentrować na spotkaniach reprezentacji. Reprezentacyjna kariera Kazimierza Górskiego w roli trenera-selekcjonera rozpoczęła się 5 maja 1971 w Lozannie, od zwycięstwa nad Szwajcarią 4:2. To była miła niespodzianka. Szwajcarzy mieli dobrą drużynę, w której kilku zawodników prezentowało niezłą klasę europejską. Bramkarz Pro-speri, pomocnik Odermatt, napastnik Kiinzli oraz obrońca Pierre-Albert Chapuisat —- ten ostatni to ojciec robiącego dziś karierę w Borussii Dortmund, Stephane'a. Cieszyli się dobrą opinią poza granicami swego kraju, a kilka miesięcy wcześniej zremisowali z Włochami i pokonali Francję. To spotkanie wypada zapamiętać dla dwóch faktów związanych z jednym piłkarzem — otóż popularny „Tosiek", czyli Antoni Trzaskowski, lewy obrońca Legii, zadebiutował w reprezentacji narodowej miesiąc po swych trzydziestych urodzinach i jak się okaże, był to jedyny występ sympatycznego piłkarza w narodowym zespole. Niewielu graczy w dziejach biało-czerwonych tak późno doszło do reprezentacji — przed Trzaskowskim było tylko siedmiu starszych od niego debiutantów. Swoistą premią jest jednak fakt, że to właśnie nazwisko Trzaskowskiego zapisane zostało na liście reprezentantów Polski w oficjalnych meczach z numerem 400. Piszemy o tym jako pierwsi, bo ówcześni „dokumentaliści" mieli widać znacznie ważniejsze sprawy na głowie... Antoni Trzaskowski SUI - POL 2:4 (1:1) 238 (+18) 05.05.1971 środa 20.30 Lozanna Stade Olimpiąue (-20000) Joseph Hannet BEL SUI: Mario Prosperi (46 Marcel Kunz) — Pierangelo Boffi, Roland Citherlet (65 Peter Ramseier), Pierre-Albert Chapuisat, Anton Weibel — Karl Odermatt (k), Jakob Kuhn, Rolf Blattler — Walter Balmer, Friedrich Kiinzli, Renę Pierre Ouentin (46 Kurt Muller). Trener Louis Maurer. POL: Władysław Grotyński — Jan Wraży, Jerzy Wyrobek, Walter Winkler, Antoni Trzaskowski (46 Zygmunt Anczok) — Zygfryd Szołtysik, Lesław Ćmikiewicz (46 Kazimierz Deyna), Bernard Blaut (k) —Jan Banaś, Włodzimierz Lubański, Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Kazimierz Górski. * 1:0 Kiinzli 23 głową, 1:1 Szołtysik 38, 1:2 Banaś 53, 1:3 Deyna 73, 1:4 Lubański 74, 2:4 Kuhn 80; kartki: — NOTA • po 32 latach przerwy, pierwszy po wojnie i premierowy w Lozannie (miasto nr 66), mecz ze Szwajcarią; pierwszy wygrany na wyjeździe po dwóch remisach. Debiut selekcjonera Kazimierza Górskiego. Jedyny debiutant na boisku — Antoni Trzaskowski, jako jedyny żegnał się z kadrą; to reprezentant nr 400 w meczach oficjalnych; także ósmy na liście debiutantów po 30.urodzinach. Najstarszy — Blaut (31 i 122 dni), najmłodszy — nie po raz pierwszy Wyrobek (21 i 137); przeciętna wieku — 26,63 (po zmianach 26,25). Zawodnicy tylko czterech klubów (sześciu z Legii, czterech z Górnika, dwóch z bytomskiej Polonii i „jedynak" Wyrobek z Ruchu). Rezerwowi — Jan Gomola, Andrzej Jarosik i Marian Kozerski. Drugi i ostami mecz sędziego (poprzednio nr 193). ALB-POL 1:1 (1:1) 239 (+18) 12.05.1971 środa 16.30 (17.30) Tirana Stadiumi Kombeter Qemal Stafa ( + 20000) Robert Helies FRA ALB: Kostaą Dinelli — Mihal Gjika, Gezim Kasmi, Bujar Cani, Perikli Dhales — Teodor Vaso (46 Safet Berisha), Iljas Ceco, Ramazan Ragami — Sabah Bizi, Panajot Pano (k), Mehdin Zhega. Trener Loro Borici. POL: Władysław Grotyński— Jan Wraży, Jerzy Wyrobek, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Kazimierz Deyna (69 Lesław Ćmikiewicz), Bernard Blaut (k) — Jan Banaś, Włodzimierz Lubański, Robert Gadocha (46 Marian Kozerski). Trener-selekcjoner Kazimierz Górski. • 0:1 Banaś 7, 1:1 Zhega 32; kartki: — NOTA*w trzeciej grze w Tiranie, choć pierwszej o punkty — znów bez zwycięstwa, ale też bez porażki. Bez debiutantów; pożegnanie dla Grotyńskiego oraz Winklera i Kozerskiego, choć dwaj ostami zagrają jeszcze nieoficjalne spotkania z „olimpijczykami" Grecji. Najstarszy — Blaut (31 i 129), najmłodszy — Wyrobek (21 i 144); przeciętna wieku — 26,28 (po zmianach 25,97). Zawodnicy pięciu klubów (pięciu „legionistów", czterech z Górnika, dwóch z Polonii Bytom, po jednym z Ruchu i rzeszowskiej Stali). W roli trenera rywali niegdysiejszy kapitan Albańczyków w grze z Polską. Rezerwowi — Jan Gomola, Andrzej Jarosik i Antoni Trzaskowski. Pierwszy z dwóch meczów sędziego. 13 Po treningu, od lewej: Adam Musiał, Kazimierz Deyna, Andrzej Jarosik, Marian Szeja (zasłonięty), trener Kazimierz Górski, Grzegorz Łato, Marian Ostafiński, Bernard Blaut i Antoni Szymanowski | POŁ - GRE 7:0 (3:0)__________________________elO__________________________________19 NO (+239) [ 26.05.1971 środa 17.30 Poznań stadion Warty ( + 30 000) Georg Krutelew FIN POL: Jan Gomola — Jan Wraży, Jerzy Wyrobek, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Lesław Ćmikiewicz (85 Bronisław Bula), Bernard Blaut (k) — Jan Banaś, Włodzimierz Lubański (64 Joachim Marx), Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Kazimierz Górski. GRE: Fakidis — Roupas, Kostandinos Iosifidis, Tzeras, Bayas — Kutsudakis, Diamantopoulos (50 Kiriakopoulos), Livas — Gonidis, Koudakis, Bofos (79 Kapakos). Trener Vasilios Petropoulos. • 1:0 Blaut 31 głową, 2:0 Gadocha 39 wolny, 3:0 Szołtysik 45, 4:0 Lubański 59, 5:0 Banaś 60, 6:0 Ćmikiewicz 69, 7:0 Marx 83; kartki: — NOTA • trzeci mecz z Grecją, ale tym razem tylko z „olimpijską" drużyną, w eliminacjach do igrzysk'72, a więc bez praw do klasyfikacji w kategorii A. Zapewne wysokie zwycięstwo, a także wygrana w rewanżu sprawiły, że usłużni, choć bezmyślni opisywacze dziejów naszego futbolu wpisali go na listę sukcesów biało-czerwonych. Błędnie! Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Blaut (31 i 143), najmłodszy — Wyrobek (21 i 172); przeciętna wieku — 26,62 (po zmianach 26,48). Zawodnicy tylko czterech klubów (pięciu z Górnika, po trzech z Legii i Ruchu, dwóch z Polonii Bytom). Rezerwowi — Jan Czajkowski, Marian Kozerski i Antoni Trzaskowski. j GRE - POŁ 0:1 (0:0)__________________________elO__________________________________20 NO (+239) [ 09.06.1971 środa 18.00 (?) Volos stadion miejski (~5000) Hedi Zarrouk TUN GRE: Sarapanidis — Tzeras, Kostandinos Iosifidis, Livas (78 Bakuros), Bayas — Kutsudakis, Diamantopoulos, Kiriakopoulos — Gonidis, Kaludis (46 Kapakos), Koudakis. Trener Vasilios Petropoulos. POL: Jan Gomola — Jan Wraży, Jerzy Wyrobek, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Kazimierz Deyna, Bernard Blaut (k) — Jan Banaś, Joachim Marx, Robert Gadocha (46 Marian Kozerski). Trener-selekcjoner Kazimierz Górski. * 0:1 Deyna 85 wolny; kartki: — NOTA • rewanżowy mecz o punkty z „olimpijską" ekipą rywali, niesłusznie umieszczany przez niektórych w grupie oficjalnych gier kategorii A. Grano nad Morzem Egejskim, w prowincjonalnym Volos (miasto nr 67. na szlaku biało-czerwonych), na szutrowym boisku — mecz zapisał się dramatyczną przygodą towarzyszącego ekipie red. Grzegorza Aleksandrowicza, który szczęśliwie przeżył atak serca. Bez debiutantów; pożegnalne występy Kozer-skiego i Winklera, choć w oficjalnych grach wcześniej zaliczyli ostatnie mecze. Najstarszy i najmłodszy — po raz kolejny para Blaut (31 i 157) oraz Wyrobek (21 i 172); przeciętna wieku — 26,97 (po zmianie 26,87). Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii, po dwóch graczy bytomskiej Polonii i Ruchu oraz „jedynak" ze Stali Rzeszów). Rezerwowi — Jan Czajkowski, Grzegorz Lato (po raz pierwszy w kadrze) i Antoni Trzaskowski. Pierwsza gra, choć tylko nieoficjalna, pod batutą Tunezyjczyka. 14 GŁZł. W Lozannie znakomicie spisali się napastnicy — trójka Banaś — I libański — Gadocha bez trudu raz po razie rozmontowywała wielokrotnie ponoć tak skuteczny szwajcarski „rygiel", wynaleziony jeszcze przez Karla Rappana. Kierownik naszej ekipy katowicki działacz Wilhelm Bąk, jeden z prominentów UEFA, wśród których znany był powszechnie jako „Mister BAK", zewsząd zbierał gratulacje, choć jak sam potem opowiadał — „nikt jeszcze nie wierzył, aby właśnie ta gra miała stać się początkiem nowej epoki w polskim futbolu". Kto chce może sprawdzić, ilu uczestników „premiery" Górskiego dotrwa do finałów rozgrywek olimpijskich w 1972 czy mistrzostw świata dwa lata później? Będzie to najlepiej świadczyło o konsekwencji nowego selekcjonera i ciągłym poszukiwaniu optymalnego składu zespołu. Ta praca nigdy się przecież nie kończy, a gdy Górski nadmiernie zawierzy swym pupilom — dojdziemy do sytuacji, jaka w 1976 spowodowała jego dymisję. Zwycięstwo przyniosło Polakom chyba zbytnią pewność siebie, skoro tydzień później, w meczu znacznie ważniejszym, bo o punkty w eliminacjach mistrzostw Europy, ledwo zremisowali z Albanią w Tiranie. Na nic zdało się prowadzenie po strzale Jana Banasia już w 7 minucie. Nasi piłkarze grali dobrze dopóki mieli siły. Ciężki klimat, wilgotne powietrze i anormalne warunki podróży przez Budapeszt, a potem także pobyt w Tiranie zrobiły swoje. Śmiano się potem, że Robert Gadocha ani na chwilę nie chciał wyjść z pasa cienia, jaki przy bocznej linii dawała trybuna! W dodatku Władysław Grotyński popełnił błąd, w wyniku którego padł wyrównujący gol dla gospodarzy. Dla bramkarza Legii był to pożegnalny występ w reprezentacji. Dla całej drużyny trzeci w historii kontaktów polsko-albańskich mecz w Tiranie znów zakończył się niepowodzeniem. Wątpliwym pocieszeniem był fakt, że na tym samym stadionie reprezentacja RFN wygrała zaledwie jedną bramką, a na własnym terenie ledwie zremisowała z Albańczykami. Dwa pierwsze spotkania pod kierunkiem Kazimierza Górskiego nie zapowiadały jeszcze żadnych istotnych zmian na lepsze. Gra była wciąż typowa dla lat poprzednich — występy bardzo dobre przeplatały się z rozczarowaniami. Dopiero trzeci mecz przyniósł nieco więcej nadziei. Przeciwni- Jan Banaś kiem była olimpijska młodzież Grecji a stawką — punkty w eliminacjach do turnieju piłkarskiego igrzysk w Monachium. Wygraliśmy aż 7:0! Spotkania tego nie ma — i słusznie — w oficjalnym bilansie pierwszej reprezentacji Hellady, nie powinno być i wśród naszych oficjalnych meczów międzypaństwowych. Któżby jednak tym się wówczas przejmował. Tak jak Gierkowi — futbolowej armadzie Górskiego potrzebny był sukces, więc pominięto formalności. Nie pierwszy i nie ostatni raz! Trudno było liczyć na pokonanie Niemców w rywalizacji o mistrzostwo kontynentu, a więc cel „olimpijski" wydawał się być łatwiejszy, a z pewnością realniejszy, w zasięgu biało-czerwonych. Mecz z Grecją rozegrano na stadionie Warty w Poznaniu 26 maja 1971. Pierwsza reprezentacja Grecji dwa tygodnie wcześniej zmierzyła się ze Szwajcarią a trzy tygodnie później z Maltą w eliminacjach mistrzostw Europy. W tych dwóch meczach wystąpiło aż 22 zawodników. Żadnego jednak z nich nie zobaczyliśmy w Poznaniu! Nic dziwnego. Z naszej strony na boisko wybiegli najlepsi piłkarze, jakich wtedy w Polsce mieliśmy. Ze strony Grecji — jedynie potencjalni olimpijczycy, ledwie amatorzy. Takie to były „oficjalne" mecze. Gdy dla rozwiązania dokumentacyjnych szczegółów dotyczących ekipy naszych rywali zwróciliśmy się do dwóch znakomitych ateńskich znawców futbolu — George'a Kusunelosa i Theodorem Mantzouranisa z prośbą o pomoc, obaj nie zrozumieli naszych problemów. „Przecież to amatorzy, nikt ich nie zna ani nie pamięta! Trzeba będzie szukać jakiś śladów w bibliotece narodowej, ale nie miejcie większych nadziei, bo za efekty nie ręczymy" — tyle dla kraju, który potęgą futbolową nigdy nie był, liczą się eliminacyjne gry „olimpijskie". Trzeba pamiętać, że akurat tej wiosny Panathinaikos pod wodzą legendarnego Węgra Ferenca Puskasa dotarł do finału klubowego turnieju europejskich mistrzów, a więc zainteresowania zwyczajnych kibiców były dość wyraźnie zarysowane. To tylko w Polsce sukcesy liczono na sztuki, bez względu na ich wartość. Rewanż w Volos, rozegrany dwa tygodnie później, także przyniósł zwycięstwo Polsce. O ile jednak w Poznaniu biało-czerwoni nie napotkali na żadne przeszkody, jeśli nie liczyć burzy, która przeszkodziła w zdobyciu większej liczby goli, o tyle w Volos sytuacja wyglądała inaczej. Boisko pokryte było żwirem, temperatura dochodziła do 35 stopni Celcjusza, a tunezyjski sędzia robił niemal wszystko, by gospodarze mogli wyjść z twarzą. Nie uznał na przykład bramki, zdobytej prawidłowo przez „Asia" Marxa — nie mógł jednak nie uznać gola Kazimierza Deyny, tuż przed końcem gry. Marian Kozerski przechwycił piłkę w okolicach linii środkowej i popędził lewą stroną boiska. Kiedy już znalazł się w znakomitej sytuacji, został tuż przed polem karnym sfaulowany przez dwóch obrońców. Grecy ustawili mur, który nie stanowił poważnej przeszkody dla takiego mistrza jak Kazimierz Deyna. Tym bardziej, że pomogli 15 Włodzimierz Lubański, w głębi Kazimierz Deyna mu w tym koledzy. Najpierw Jan Wraży wziął rozbieg, jakby to on miał strzelać. Potem do piłki podbiegł Bernard Blaut, ale i on jej nie kopnął, lecz przeskoczył obok. Zawodnicy w murze już nie tworzyli monolitu, co zresztą nie miało chyba większego znaczenia. Może tylko dla bramkarza, któremu zasłonili całe pole. I wtedy „Kaka" Deyna, bez żadnego rozbiegu uderzył piłkę w swoim stylu. Teraz nie ruszył się ani mur, ani bramkarz. Drgnął dopiero wtedy, kiedy trzeba było wyjąć piłkę z siatki. Polacy wygrali najmniejszym nakładem sił. Na niebezpiecznym boisku woleli nie ryzykować, myśleli też o kończących się rozgrywkach ligowych, w których jeszcze nie wszystko było jasne. Kadra leciała do Aten przez Wiedeń, a wracała przez Rzym. Tak się wtedy podróżowało. 17 lipca Polacy dowiedzieli się, że w wyniku losowania w Dusseldorfie — rywalami naszej reprezentacji w walce o finały mistrzostw świata w RFN będą drużyny Anglii i Walii. Duch w narodzie zginął, choć może nie wszyscy zwątpili... Tydzień później w kontrolnym meczu w Kielcach nasza kadra przegrała z holenderskim Tel-starem 0:1, prezentując słabą formę i takąż ambicję. Ale 11 sierpnia, na stadionie Lechii w Gdańsku reprezentacja Polski pod nazwą „kadra PZPN" zmierzyła się z ekipą Związku Radzieckiego, występującą dla odmiany pod nazwą „liga ZSRR". Faktycznie mierzyły się pierwsze jedenastki obu krajów, odegrano hymny narodowe, jednak mecz, na prośbę Rosjan, uznano za nieoficjalny. Największy żal mógł mieć w związku z tym bramkarz Stali Rzeszów Jan Czajkowski, który bronił przez ostatnie 22 minuty. W oficjalnym meczu reprezentacji nie zagrał ani razu... Spotkanie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. 30 tysięcy ludzi na stadionie, transmisja drugiej połowy meczu w telewizji. Zremisowaliśmy 1:1 dzięki pomocy polskiego sędziego Stanisława Eksztajna, który konsekwentnie wykorzystał swoje uprawnienia. Otóż kiedy kapitan radzieckiej drużyny Albert Szesterniew, najlepszy w swojej drużynie, sznurował rozwiązany but, sędzia kazał mu dokończyć tę czynność poza boiskiem. Protestujący Jewgienij Rudakow wybiegł z bramki, ale w tym samym czasie Polacy zdobyli piłkę po rzucie sędziowskim przy linii pola karnego i Jerzy Wilim rzucił piłkę do pustej bramki. Dla Deyny był to pierwszy i jedyny występ w reprezentacji w rodzinnych stronach,