15156
Szczegóły |
Tytuł |
15156 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15156 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15156 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15156 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Milena W�jtowicz
Sk�d odesz�y bazyliszki
Rozmowa by�a trudna. Oczywi�cie Kruczka nie spodziewa�a si� niczego innego. Takie
rozmowy zasadniczo nie by�y �atwe. Nie przepada�a za nimi, ale nie mog�a na nie nic
poradzi�. Z bli�ej nieznanych przyczyn kadrowym nigdy nie wystarcza�o CV, zawsze
musieli zadawa� g�upie pytania.
Tak jak ten, kt�ry siedzia� teraz przed ni�. By� pulchniutki, nabity w sobie i m�ody,
w wieku Kruczki albo nawet m�odszy. A mo�e tylko tak wygl�da� przez t� nadwag�. Okr�g�a
twarz przywodzi�a na my�l ch�opca rozpieszczanego przez babcie i ciocie, ale okr�g�e
paluszki, kt�rymi �ciska� CV Kruczki, sugerowa�y, �e babcia by�a tylko jedna i wo�ali
j� Jaga.
� A wi�c... � kadrowiec odchrz�kn��.
Kruczka od razu wiedzia�a, �e ma do czynienia z nowicjuszem. Pewnie dopiero co zrobi�
magisterk�, a dyrekcja od razu go z�apa�a i rzuci�a na g��bokie wody. Kruczka osobi�cie
nie rozumia�a, dlaczego starszyzna tak si� podnieca trzema literkami przed nazwiskiem
swoich pracownik�w. Nie rozumia�a, ale zapisa�a si� na studia zaoczne, cho� uwa�a�a,
�e kwalifikacji, jakich wymaga jej zaw�d, nie mo�na zdoby� na uniwersytecie. Niestety,
to nie ona decydowa�a o polityce zatrudnienia firm, a jej profesja, chocia� rzadka
i po��dana, nie zostawia�a wielkiego wyboru co do potencjalnych pracodawc�w.
Ja�, jak go nazwa�a w my�lach, zapatrzy� si� desperacko w jej CV, szukaj�c punktu
zaczepienia. O co� musia� przecie� zapyta�.
� A wi�c... zaczyna�a pani od jednoro�c�w?
� Tak. � Kruczka przywo�a�a na twarz najszerszy u�miech szczerego zainteresowania.
Zna�a na pami�� w�asne CV, sama je zreszt� napisa�a.
� Ale po p� roku zrezygnowa�a pani z tej specjalizacji? � Ja� przestudiowa� dok�adnie
daty. � Dlaczego?
� Straci�am kwalifikacje � odpowiedzia�a spokojnie. Do tego pytania ju� si� przyzwyczai�a,
zawsze gdy w dziale HR siedzia� m�ody jele�, czepia� si� tego szczeg�u.
Kadrowiec zapatrzy� si� na ni�, mrugaj�c z niezrozumieniem. Kruczka westchn�a.
� Nowy, prawda? � raczej stwierdzi�a ni� zapyta�a. � Niech pan skoczy do szefa i
zapyta. Ja poczekam.
Ja� w pierwszej chwili a� si� wzdrygn�� na tak� propozycj�, poufa�� i nie licuj�c�
z jego godno�ci� kadrowca, ale poniewa� kandydatka nie zdradza�a ch�ci kontynuowania
rozmowy, tylko ca�� sob� czeka�a, wydosta� si� zza biurka i wyszed� na korytarz.
Wr�ci� po pi�ciu minutach, czerwony jak dojrza�y pomidor.
� Hmm... Tak... hmmm...
Kruczka dobrze wiedzia�a, �e rozmowa kwalifikacyjna dobieg�a w�a�nie ko�ca. Tak zawsze
by�o z m�odymi, niedo�wiadczonymi magistrami. Potrzebowali czasu, �eby zaakceptowa�
zasady.
Ja� wydusi� z siebie jeszcze kilka chrz�kni�� i wreszcie zdoby� si� na standardow�
formu�k� �zadzwonimy do pani�.
Tego, �e zadzwoni�, Kruczka by�a pewna. Ale stare, dobre czasy, kiedy �owc�w zatrudniano
od r�ki, musia�y ust�pi� nowoczesnej kulturze korporacyjnej. �a�osne.
W g��bi duszy Kruczka by�a tradycjonalistk�. Chocia� oczywi�cie jej zaw�d nie do
ko�ca mie�ci� si� w ramach tradycji. Kiedy� istnieli b��dni rycerze, w�drowni bohaterowie
ratuj�cy �wiat. Jeszcze kilku z nich zosta�o. Tyle �e nie byli ju�
wiarygodni
. Kapitalizm nie lubi� bezinteresowno�ci. Nie liczy�y si� idea�y, tylko biznes. Rycerze
mogli by� przydatni, ale mogli by� te� strasznie niewygodni. Przez te idea�y w�a�nie.
Wi�c kiedy zachodzi�a potrzeba, nowi kr�lowie tego �wiata (do kt�rych zamiast �wasza
wysoko�� zwracano si� teraz �panie dyrektorze�), zatrudniali w�asnych bohater�w.
Ta sama skuteczno��, ale post�powanie wed�ug zasad kontraktu, a nie wed�ug idea��w.
Takie by�y wymogi rynku.
Rzecz jasna nie by�o szans, �eby telefon zadzwoni� w chwil� po zako�czeniu rozmowy.
Takie zachowanie sugerowa�oby, �e to korporacji bardziej zale�y na podpisaniu kontraktu
ni� Kruczce.
�owczyni nie mia�a nic przeciw bawieniu si� w zachowanie pozor�w, chocia� kultura
korporacyjna zmusza�a j� do odbycia co najmniej jednej dodatkowej wycieczki zat�oczonym
trolejbusem do centrum Lublina. Od wrze�nia do czerwca t�ok w trolejbusach robi�a
m�odzie� szkolna i liczni studenci. W wakacje robi�o si� wr�cz przera�aj�co pusto,
a �e do towarzystwa podr�nemu w �rodkach komunikacji miejskiej zostawali tylko emeryci,
wygl�da�o, jakby ca�e miasto si� nagle i gwa�townie postarza�o. Na dwa miesi�ce.
Potem znowu eliksir m�odo�ci zaczyna� dzia�a�. Kruczce nie wadzi�o towarzystwo ani
m�odzie�y, ani starc�w, pod warunkiem, �e nikt nie pr�bowa� z ni� rozmawia�. Lubi�a
podr�owa� w spokoju.
Na przystanku autobusowym pe�no by�o g�o�nych smarkaczy w wieku gimnazjalnym, kt�rzy
starali si� podnie�� w�asn� �redni� wieku poprzez u�ywanie s��w powszechnie uwa�anych
za obel�ywe. Kruczce w zasadzie ta przysz�a elita narodu nie przeszkadza�a, ale ci
akurat wrzeszczeli g�o�niej od bazyliszk�w o poranku. Niestety, nie by�o jak si�
od nich odsun��, bo drug� stron� przystanku okupowa�o komando wcale nie tak starych
staruszek, kt�re wszystkie co do jednej rzuca�y na m�odzie� spojrzenia jadowitej
nienawi�ci. Kruczka usun�a si� wi�c na bok, �eby przypadkiem tym z�ym okiem nie
oberwa�.
Na szcz�cie nie musia�a d�ugo czeka� na trolejbus. Kork�w nie by�o, wi�c ju� po
pi�tnastu minutach by�a na swoim osiedlu. Po drodze do domu zrobi�a jeszcze zakupy.
Chleb, ser, mleko, p�atki �niadaniowe � nic szczeg�lnego. W ostatniej chwili do koszyka
dorzuci�a jeszcze paczk� chips�w. Mia�a z nimi sko�czy� raz na zawsze, ale jako�
jej to kolejny raz nie wychodzi�o. Pocieszy�a si�, �e jest przecie� tylko cz�owiekiem
i zawsze mo�e zaczeka� ze zdrowym od�ywaniem do jutra... albo do pojutrza. A wchodzenie
na trzecie pi�tro gwarantowa�o jej spalenie nadprogramowych kalorii.
Mieszkanie Kruczki znajdowa�o si� na trzecim pi�trze w�a�nie, w brzydkim szarym bloku,
kt�ry wygl�da� jak ostatni zryw minionego ustroju. Obok wyrasta�y wie�owce, rozbudowywa�
si� pawilon handlowy, a po drugiej stronie ulicy pyszni� si� nowy blok, wybudowany
ponad dziesi�� lat po swoich socjalistycznych s�siadach. Wida� by�o po nim t� przepa��
wieku: pyszni� si� delikatnymi, pastelowymi kolorami, ogrodzonym podw�rkiem i wielkim,
b��kitno-��tym szyldem solarium, kt�re mie�ci�o si� na parterze.
Kruczce marzy�o si�, �e kiedy� zamieni to swoje M-4 na �liczny apartamencik w pi�knym,
nowym bloku, z gara�ami, si�owni� w podziemiach i najlepiej jeszcze basenem na dachu,
ale na spe�nienie takich marze� nie by�o jej ci�gle sta�. Pewnie, zarabia�a nie�le,
nawet ca�kiem nie�le, ale ile musia�a wydawa� na sprz�t... Nie wspominaj�c o tym,
�e z pewnych wzgl�d�w nie mog�a sobie dorabia�, tak jak to robili inni �owcy, handluj�c
na czarnym rynku.
Na razie wszystko, co mia�a, to mieszkanie na trzecim pi�trze, w kt�rym do tego nie
mia�a szans by� sama.
Najwi�kszy pok�j s�u�y� za warsztat i zbrojowni�. Bro� lepiej by�o ostrzy� i naprawia�
tu, a nie w piwnicy. Ha�as z piwnic zwraca� uwag�, a w mieszkaniu wystarczy�o otworzy�
okna, w��czy� na ca�y regulator jaki� pseudometal i jedyne, na co Kruczka musia�a
uwa�a�, to �eby nie majsterkowa� po dwudziestej drugiej. Tolerancja jej s�siad�w
dla pseudometalu osi�ga�a o tej godzinie swoj� granic�.
Drugi, mniejszy pok�j, by� sypialni� Kruczki. Przemalowywa�a �ciany �rednio raz na
dwa tygodnie, wci�� szukaj�c koloru, kt�ry spokojnie uko�ysze j� do snu wieczorem
i rado�nie zbudzi o poranku. Aktualnie od o�miu dni �ciany i sufit by�y ciemnofioletowe,
upstrzone srebrnymi gwiazdkami. W przedpokoju czeka�y ju� puszki z seledynow� zieleni�.
Z powodu tych zmian kolorystycznych w mieszkaniu zawsze cuchn�o farb�. �owczyni
nie zwraca�a na to uwagi. Dla niej nie by�o to problemem, wo� chemii by�a niczym
w por�wnaniu z oddechem mantykory, a poza tym t�umi�a rozchodz�ce si� a� na klatk�
schodow� zapachy proces�w alchemicznych, za pomoc� kt�rych Kruczka wytwarza�a niezb�dne
jej do pracy trucizny i wspomagacze. A mistrzowi ju� �aden od�r nie przeszkadza�.
Dziewczyna zanios�a zakupy do kuchni, mijaj�c zamkni�te drzwi do trzeciego pokoju.
Tam w�a�nie, na gustownym katafalku, le�a� jej mistrz i umiera�. Umiera� tak ju�
ponad pi�� lat i nie zanosi�o si�, by wreszcie przeszed� na tamt� stron�. Przede
wszystkim dlatego, �e kt�rego� dnia uni�s� si� dum� i zapowiedzia�, �e nie umrze,
p�ki jego terminatorka nie zabije smoka. Pijany by� wtedy, rzecz jasna, i to porz�dnie.
Ale s�owo si� rzek�o i kiedy �mier� zapuka�a do jego drzwi, z dum� odrzek� jej, �eby
przysz�a p�niej. Kiedy cia�o zrobi�o si� s�absze, zacz�� Kruczk� pogania�, �eby
si� po�pieszy�a ze znalezieniem tego smoka, bo jaszczur�w ma�o zosta�o i jeszcze
dla niej zabraknie. Przez pierwsze dwa lata Kruczka cierpliwie odpowiada�a, �e szuka,
szuka, ale nie jest �atwo, ale kiedy po raz tysi�czny us�ysza�a to samo niecierpliwe
pytanie, nie wytrzyma�a.
Jak sta�a, tak wyr�ba�a mistrzowi ca�� prawd� o MythPeace, o tym, �e ju� od dawna
nie zabija potwor�w! A poniewa� wcze�niej w pubie wypi�a trzy podw�jne w�dki z sokiem,
z rozp�du wyr�ba�a i o tym, �e jak mia�a szesna�cie lat, przespa�a si� ze swoim nauczycielem
magii i dlatego nie mog�a dalej zajmowa� si� jednoro�cami.
Mo�na by�o uzna�, �e to wyznanie go zdruzgota�o. W ka�dym razie nast�pnym razem,
kiedy Szymon, by�y nauczyciel magii Kruczki, wpad� pogra� z mistrzem w szachy, ten
nawet si� do niego nie odezwa�. Nawet jednym charkni�ciem.
To sk�oni�o ma�om�wn� z natury Kruczk� do wyg�oszenia kazania.
� Tylko on do ciebie przychodzi � powiedzia�a. Sta�a w drzwiach, oparta o framug�,
z za�o�onymi r�koma. Mistrz na ni� nie patrzy�, rzecz jasna. Z regu�y patrzy� w sufit.
Trudno by�o mu rusza� ju� nie �ywymi, ale jeszcze nie martwymi mi�niami, a ju� na
pewno nie mia� ochoty wysila� si� dla niej. � Wszyscy ci twoi kumple od piwa umarli
i mam tu na my�li, �e naprawd� umarli, a nie uci�li sobie drzemk� na katafalku albo
rozjechali si� po �wiecie. Nikt ci� nie odwiedza. Chyba nie wiedz� po prostu, co
z tob� zrobi�. Poczuwaliby si� w obowi�zku do odwiedzenia grobu starego druha, ale
nie wtedy, kiedy stary druh nie by� �askawy porz�dnie umrze�. A Szymon przychodzi.
Z wyschni�tego gard�a wydoby� si� jaki� chrz�st, kt�ry brzmia� jak �do ciebie, ladacznico�.
� Nie, nie do mnie � sprostowa�a Kruczka. � Ja mu tylko robi� herbat�, kiedy z tob�
siedzi. I tyle. Przespa�am si� z nim, owszem, ale tylko raz i w�a�ciwie to na jego
miejscu m�g� by� ka�dy inny. Z Szymonem by�o naj�atwiej, bior�c pod uwag�, �e dwa
wieczory w tygodniu sp�dza�am z nim nad ksi�gami.
Kolejny chrz�st, odg�os, jakby kto� mi�� stare pergaminy.
� Czemu?
� Bo mia�am do��! � eksplodowa�a Kruczka. Ale poniewa� z natury by�a spokojna i bezkonfliktowa,
to nawet ten jej wybuch nie mia� porz�dnego impetu. Temperament dziewczyny mo�na
by�o por�wna� do czajnika: gwi�d�e, nawet g�o�no, p�ki ten gwizdek nie spadnie. Ale
oparzy� si� mo�na najwy�ej w palec. � Ty wiesz, jakie ja mia�am �ycie? Nie, no jasne,
�e nie wiesz. Nie wiesz, jak to jest, kiedy ma si� dziesi�� lat i nagle okazuje si�,
�e nie mo�na ju� i�� do normalnej szko�y, bo jest si� naznaczonym. Przecie� za twoich
czas�w takich szk� jak moja nie by�o. Nie wiesz, jak to jest, kiedy ma si� dwana�cie
lat, szuka si� swojego miejsca w�r�d innych dzieciak�w w tej
specjalnej
szkole, a tu nagle przychodz� i m�wi� ci, �e zosta�a� wybrana. Koniec ze szko��,
czas na terminowanie. Prywatne lekcje, indywidualny tok nauczania. Inni te� tak mieli,
ale ja do tego dosta�am te cholerne jednoro�ce! Co ci przysz�o do g�owy, �eby mnie
szkoli� w tym kierunku? Na staro�� dosta�e� pomieszania zmys��w? Do ciebie �aden
nie chcia� podej��, nic dziwnego, pohula�e� sobie w �yciu.
� Niewinne... Czyste...
� Taaa... Na staro�� ci� na pokut� nasz�o? � zapyta�a sarkastycznie Kruczka.
Mistrz uczyni� wysi�ek i odwr�ci� g�ow� w jej stron�. Patrzy� ju� prawie martwymi,
wyblak�ymi oczami, ale na niej nie robi�o to wielkiego wra�enia. W ko�cu �y�a z nim
pod jednym dachem tyle lat i kiedy by� �ywy, i kiedy ju� nie by�. Przyzwyczai�a si�.
� Tyle krwi przela�e�, �e a� zacz��e� szuka� spokoju w�r�d �licznych konik�w? Co�
ci powiem, �liczne koniki z r�kiem na g�owie nie s� ju� takie �liczne, jak sobie
cz�owiek u�wiadomi, ile te bydl�ta sraj�, a jak mo�e pami�tasz, gn�j po nich musia�am
sprz�ta� ja! Ale to nie by�o najgorsze. Najgorsze by�o, jak mia�am czterna�cie lat,
i nagle sobie u�wiadomi�am, �e ca�e to gadanie o niewinno�ci, czysto�ci i cnocie
pi�knie brzmi, ale poci�ga za sob� pewne implikacje. A mianowicie jako opiekunka
jednoro�c�w musia�abym ca�e �ycie pozosta� grzeczn�, niewinn� dziewczynk�. No i nie
mia�am szans na to, �eby mie� ch�opaka! Czy ty wiesz, jaki to dramat dla nastolatki,
u�wiadomi� sobie, �e ksi��� z bajki nigdy nie przyjdzie?
� Nie. � S�owo by�o niczym szelest starych kartek. I, o ile uszy jej nie myli�y,
brzmia�o w nim co� jakby skrucha.
� Du�y � odburkn�a. � A poza tym ja nigdy nie chcia�am by� grzeczn� dziewczynk�!
To te niezno�ne by�y popularne, to za nimi ogl�dali si� ch�opcy. A ja nawet jak posz�am
na szkoln� dyskotek�, to zawsze opiekunowie mi siedzieli na karku, powtarzaj�c: �pami�taj
o powo�aniu�. Tyle �e ja sobie jako� powo�ania nie przypominam, pami�tam za to dobrze
ciebie, jak siedzia�e� przez tydzie� na naszych lekcjach i obserwowa�e� uczni�w.
No i wybra�e� mnie. Czemu?
� By�a�... grzeczna...
� Cicha i mi�a � dopowiedzia�a gorzko Kruczka. � Idealny materia� na wieczn� dziewic�.
I co z tego, �e taka by�am? Nikt mnie nie zapyta�, czy taka w�a�nie
chc�
by�. A ja chcia�am by� niegrzeczna. Ale potrwa�o troch�, zanim zebra�am si� na odwag�.
Pami�ta�a ten dzie�. Jednoro�ce nie chcia�y do niej podchodzi�. Mistrz drapa� si�
w g�ow� i drapa�by si� tak pewnie do dzisiaj, gdyby jego terminatorka nie rzuci�a
nonszalancko: �a propos, mistrzu, straci�am kwalifikacje�. Nikt nie mia� poj�cia,
ile j� ta nonszalancja kosztowa�a. Nie�atwo tak po prostu zmieni� si� z grzecznej
dziewczynki w niegrzeczn�. Nie w ci�gu jednej nocy. Ale Kruczka w�a�nie tego spr�bowa�a,
a skoro ju� przyzna�a si� do utraty kwalifikacji, to mog�a r�wnie dobrze doda� pozornie
swobodnym tonem:
� Dosz�am do wniosku, �e jednoro�ce nie s� dla mnie. Chc� polowa� na potwory. Prawdziwe
potwory.
Mistrz nie przyj�� dobrze tej wiadomo�ci. Poszed� si� upi�. I, jak to mu si� cz�sto
zdarza�o, pod wp�ywem licznych procent�w tak rozkosznie rozp�ywaj�cych si� w krwiobiegu
z�o�y� obietnic�, kt�rej p�niej �a�owa� (staruszek dotrzymywa� tylko obietnic z�o�onych
w stanie nietrze�wym; twierdzi� zawsze, �e wtedy do g�osu dochodzi jego wewn�trzne
�ja�, a z wewn�trznym �ja� sprzecza� si� nie wypada). Obieca� mianowicie, �e skoro
ta g�upia smarkula chce, �eby z niej zrobi�
prawdziwego
�owc�, to on z niej
prawdziwego
�owc� zrobi. Bez taryfy ulgowej. Bez sentyment�w. Je�li ma�a chce si� nauczy�, jak
polowa� na prawdziwe potwory, to si� nauczy. I to na przy�pieszonym kursie, bez wakacji
i ferii, bo pierwsze trzy lata terminowania zmarnowali na te cholerne rogate koniki.
Kiedy wytrze�wia�, skl�� wszystkich, jak tylko si� da�o, przysi�g� nigdy wi�cej nie
pi� i zarz�dzi� p�toraroczn� podr� po �wiecie, bo polowania na potwory nie mo�na
si� by�o nauczy� ani w szkolnej �awce, ani w stajni jednoro�c�w.
Po up�ywie osiemnastu miesi�cy ostatni� rzecz�, jak� postronny obserwator m�g� powiedzie�
o Kruczce, to �e jest grzeczn� dziewczynk�. Przesta�a nosi� sukienki, przek�u�a nos
(ale po trzech dniach wyj�a kolczyk, bo w Anglii m�czy� j� katar sienny), przek�u�a
brew (ale kolczyk wyj�a po godzinie, bo bola�o jak diabli), zyska�a kilka blizn,
zacz�a pali�, zabi�a swoj� pierwsz� mantykor�, potem swojego pierwszego wodnika,
rzuci�a palenie, prawie da�a si� zepchn�� yeti w przepa�� i wreszcie spojrza�a w
lustro, �eby zobaczy�, czy sta�a si� tym, kim chcia�a by�: niegrzeczn� dziewczynk�.
A z lustra wci�� patrzy�a na ni� ta sama twarz.
Mistrz zaraz po powrocie do domu upi� si� ze szcz�cia, �e stoi znowu na rodzimej
ziemi. Kruczka chwilowo odwiesi�a na �cian� top�r, kusz�, karabin i miecz i wr�ci�a
do szko�y zda� matur�.
A potem �ycie jako� si� samo potoczy�o: zacz�a polowa� na potwory, by�a w tym coraz
lepsza, a� wreszcie zosta�a prawdziwym �owc�, mistrz wzi�� i zacz�� umiera�, a ona
wpad�a w towarzystwo ekolog�w.
O dziwo, od momentu, kiedy wreszcie wygarn�a mu wszystko, co jej le�a�o na sercu,
nawet zacz�o si� mi�dzy nimi uk�ada�. Mistrz wr�ci� do cotygodniowych partii szach�w
z Szymonem, a Kruczka za kolejne honorarium kupi�a mu telewizor plazmowy. Zawieszenie
go na suficie nie by�o proste, ale dzi�ki temu mistrz m�g� ogl�da� telewizj�.
Ale jednej rzeczy mistrz nie m�g� jej wybaczy�: �e przy��czy�a si� do MythPeace.
Na mocy niepisanej i niewypowiedzianej umowy unikali tego tematu, chyba �e sam wyp�yn��.
Tak jak teraz.
Z pokoju mistrza dobieg�o charczenie i chrz�kanie. Nie by�y to bynajmniej odg�osy
agonii. W ten spos�b dawa� zna�, �e us�ysza�, �e Kruczka wr�ci�a, i chce z ni� porozmawia�.
�owczyni zajrza�a do jego pokoju.
� Dzwoni�a ta... ta... � jeszcze-nie-mumia jeszcze-nie-umar�ego mistrza a� zgrzytn�a
z�bami. Posz�o z nich troch� py�u.
Wstawienie automatycznej sekretarki do pokoju mistrza mia�o by� sposobem na zapewnienie
mu jakiego� kontaktu z �yciem. Kruczka w zasadzie nigdy tego nie �a�owa�a � przecie�
i tak nie mia� z kim plotkowa� o jej �yciu, no, chyba �e z Szymonem, ale mag twardo
trzyma� si� od swojej by�ej uczennicy i jej prywatnych spraw na dystans. Mo�e tak
by�o �atwiej.
Kruczka podesz�a do maszyny i w��czy�a odtwarzanie.
�
Dzwoni� ze sklepu zoologicznego �Arka�. Pani zam�wienie niestety nie mo�e zosta�
zrealizowane w ci�gu najbli�szego tygodnia. Je�li chce je pani zmieni�, prosimy o
kontakt
.
Kruczka nigdy nie sk�ada�a �adnego zam�wienia w sklepie zoologicznym, chocia� cz�sto
go odwiedza�a, zawsze kupuj�c co� dla niepoznaki. Ca�a ta sprawa z dzwonieniem i
zostawianiem wiadomo�ci by�a wymys�em Falai. Nereida naczyta�a si� za du�o powie�ci
szpiegowskich, do tego tych starych i kiepskich. Niemniej Kruczka godzi�a si� na
to przedstawienie, bo chyba po prostu tak by�o �atwiej. Ca�a ta maskarada, zabawa
w szpieg�w sprawia�a, �e MythPeace wydawa� si� by� dziecinn� gr�. Takie podej�cie
odpowiada�o �owczyni. Lepiej by�o si� bawi� w spiskowanie i ratowanie �wiata, ni�
u�wiadamia� sobie, �e naprawd� si� ten �wiat ratuje, pakuj�c si� przy okazji w wojn�
z wielkimi, mo�nymi i pot�nymi.
� Id� do sklepu � powiedzia�a.
Mistrz nie raczy� jej odpowiedzie�, wi�c tylko w�o�y�a do odtwarzacza kaset� z nagranymi
odcinkami �S�onecznego Patrolu� i wysz�a z pokoju. Nie mia�a poj�cia, czemu akurat
ten serial jej mistrz tak sobie upodoba�, ale o gustach si� nie dyskutuje.
Zanim rzeczywi�cie wysz�a odwiedzi� sklep zoologiczny, zmieni�a elegancki kostium
na sweter i szerok� sp�dnic� z kieszeniami. To, �e na rozmowy w sprawie pracy musia�a
odstawia� si� jak ka�dy inny �miertelnik, uwa�a�a za ironi� losu. W ko�cu nie w takim
stroju pracowa�a. Z pokoju mistrza dobiega�o patetyczne �
I�ll be there
!�. Istnia�a nadzieja, �e jak Kruczka wr�ci, staruszek b�dzie w lepszym nastroju.
Pi�kni ratownicy i pi�kne ratowniczki jako� zawsze mieli dobry wp�yw na jego samopoczucie.
Dojazd do sklepu zoologicznego zajmowa� �owczyni zwykle pi�� minut, o ile autobus
si� nie sp�ni�. Tym razem si� sp�ni�, co by�o rzadkie i niespotykane. Mog�a oczywi�cie
i�� piechot�, trwa�oby to tylko troch� d�u�ej, ale po co? Mistrz zawsze prawi� jej
kazania o kondycji i sprawno�ci fizycznej. A teraz le�a� na katafalku i nic nie m�g�
poradzi� na to, �e jego uczennica korzysta z niepunktualnych i zaniedbanych dobrodziejstw
transportu publicznego.
To by� bunt na miar� jej mo�liwo�ci.
Kiedy Kruczka wysiad�a na przystanku nieopodal hipermarketu, by�o ju� w nim pe�no
ludzi, kt�rzy po wyj�ciu z pracy rzucili si� robi� zakupy. Troch� to by�o nawet zabawne,
bior�c pod uwag�, �e now� �wi�tyni� konsumpcji wybudowano na miejscu wysypiska na
�mieci. W �mieci si� obr�cisz i ze �mieci powstaniesz, takie powinno by� motto nowej
cywilizacji, tak przynajmniej zawsze powtarza�a Falaja.
�owczyni� czasem a� zastanawia�o, jakim cudem nimfa pami�ta to wszystko: zasady recyclingu,
to, ile lat jakie �mieci si� b�d� rozk�ada�, jak szybko gin� lasy deszczowe, ile
s�oni zosta�o w Afryce, a ile banshee w Wielkiej Brytanii. Nimfy przecie� nie powinny
by� intelektualistkami, prawda? Tego pytania Kruczka nigdy nie odwa�y�a si� Falai
zada�. Dobrze wiedzia�a, �e nereida zaraz wyrzuci�aby z siebie ca�� przemow� na temat
stereotyp�w przekazywanych m�odym pokoleniom za pomoc� bajek i lekcji w szko�ach
takich jak ta, do kt�rej chodzi�a �owczyni, przedmiotowego traktowania stworze� mitycznych
i ca�ego z�a, jakie z sob� przynios�o przekonanie ludzi, �e rz�dz� ca�� ziemi�. Przemowa
by�aby strasznie d�uga, nudna i patetyczna. By�aby te� przynajmniej w cz�ci prawdziwa,
przynajmniej w to wierzy�a Kruczka. Gdyby nie wierzy�a, nie bawi�aby si� w MythPeace.
Sklep zoologiczny w galerii hipermarketu przyci�ga� zwykle trzy razy wi�cej ogl�daj�cych
ni� kupuj�cych, g��wnie za spraw� przeszkolonych klatek z szynszylami i kilkoma odmianami
�winek morskich, chomik�w i myszy. Kruczka min�a ma�y t�umek podziwiaj�cy gryzonie
i skierowa�a si� w stron� akwari�w. Falaja z regu�y tam si� w�a�nie kr�ci�a: w ko�cu
by�a nimf� wodn� i do �ycia potrzeba jej by�o wilgoci.
� Dzie� dobry, mog�aby mi pani doradzi�? � zagada�a grzecznie Kruczka, jak tylko
zauwa�y�a znajom� posta�.
Falaja rozpozna�a jej g�os i natychmiast si� odwr�ci�a, z profesjonaln� oboj�tno�ci�
na pi�knej twarzy. Jak na nimf� przysta�o, by�a szczup�a, delikatna niczym porcelanowa
lalka. Mia�a d�ugie w�osy w kolorze z�oty blond (farbowane, o czym chyba tylko Kruczka
wiedzia�a; nereidy zwykle mia�y w�osy niebieskozielonkawe) i b��kitne oczy. Wygl�da�a
jak archetyp romantycznej kochanki i prawdopodobnie na jej widok Mickiewicz i S�owacki
zgodnie chwyciliby za pi�ra, �eby sp�odzi� kolejne arcydzie�a. Z braku Mickiewicza
i S�owackiego trafia� si� tylko co pewien czas jaki� dres, ch�tny do przedyskutowania
ze �liczn� sprzedawczyni� detal�w diety swojego pitbula.
� Ale� oczywi�cie, s�ucham? � Falaja pozornie oboj�tnie omiot�a spojrzeniem sklep.
Nie zauwa�y�a niczego niepokoj�cego. Tylko kilku kupuj�cych i dzieci spogl�daj�ce
z zachwytem na terraria ze zwierz�tkami. � Dosta�a� to zlecenie? � spyta�a, �ciszaj�c
g�os.
� Dostan�. � Kruczka pochyli�a si�, prawie dotykaj�c nosem szyby akwarium. Usi�owa�a
spojrze� interesuj�cej, czerwonawej rybce w oczy. Rybka nie zdradza�a ch�ci wsp�pracy
i odwr�ci�a si� ogonem. � Nie ma a� tylu �owc�w, �eby mogli wybrzydza�. Zadzwoni�,
i to chyba ju� jutro rano. M�wi�am ci, jak szybko zorganizowali rozmow� kwalifikacyjn�.
�pieszy�o im si�.
� To dobrze � ucieszy�a si� nereida. � S� jakie� szanse, �eby� zaczepi�a si� u nich
na sta�e?
� Na sta�e? � Kruczka zamar�a z palcem tu� przy nosie innej �licznej rybki, kt�ra
zaraz zreszt� odp�yn�a na drugi koniec akwarium. � Oszala�a�? Je�li nawi��� ze mn�
sta�� wsp�prac�, sko�czy si� na tym, �e b�d� oczekiwali wynik�w.
� Masz wyniki � przypomnia�a Falaja, spogl�daj�c na ni� zimno. Nereidy by�y naprawd�
mistrzyniami zimnych spojrze�, w ko�cu morza i oceany mia�y wiele wsp�lnego z lodowcami.
� Mam teoretyczne wyniki � sprostowa�a Kruczka. Jasne, mia�a du�� skuteczno��. Mia�a
te� ju� pewn� opini�, szczerze m�wi�c, zani�on�. Zabicie potwora by�o trudne. Schwytanie
go �ywego i zdrowego by�o wr�cz niemo�liwe. A ona w�a�nie to robi�a. � Jak d�ugo
pracuj� jako wolny strzelec, mam prawo do szcz�tk�w bestii. � Na tym w�a�nie dorabiali
sobie �owcy. Smoczy pazur, krew bazyliszka, w�osy wodnika: na czarnym rynku mo�na
by�o na nich zarobi� nawet miliony. � Je�li zaczn� pracowa� dla Aucturitasu, mog�
domaga� si�, �ebym przenios�a na nich moje prawo do zachowku.
� Jeste�my na to przygotowani � oznajmi�a Falaja.
Kruczka nie znosi�a tego �my�. Jak dot�d nie spotka�a nikogo z MythPeace poza nimf�.
Jasne, musieli by� jacy� inni, w ko�cu to by�a pr�na organizacja z tradycjami i
nawet pewnymi wp�ywami, ale to �my� w ustach nereidy brzmia�o lekko paranoicznie:
my, obro�cy tego �wiata, stajemy przeciw nim, z�ym niszczycielom, a ty, biedna �owczyni,
stoisz w samym �rodku. Kruczka nie lubi�a nawiedzaj�cej jej my�li o pokoju pe�nym
ludzi, kt�rzy dyskutuj� o niej i o jej poczynaniach, do tego pewnie u�ywaj�c jej
pseudonimu organizacyjnego. Konspiracja przede wszystkim.
� Jak
jeste�cie na to przygotowani? � zapyta�a nieufnie �owczyni. � Nie da si� przecie�
ratowa� zagro�onych gatunk�w, odcinaj�c im jednocze�nie jak�� cz�� cia�a albo wycinaj�c
jaki� wa�ny organ. � Spojrza�a podejrzliwie na Falaj�. W�a�nie sobie u�wiadomi�a,
�e wcale by jej nie zdziwi�o, gdyby nimfa zaproponowa�a co� takiego. W ko�cu by�a
fanatyczk� i ani chybi kt�rego� dnia pod�o�y bomb� pod Aucturitas albo inn� firm�.
Fanatycy ju� tak mieli.
Kruczka nie by�a fanatyczk�. Nie by�a nawet idealistk�. By�a po prostu, wbrew w�asnym
ch�ciom, grzeczn� dziewczynk�. Chcia�a dobrze.
� Oczywi�cie, �e nie! � sykn�a Falaja, b�yskaj�c w�ciekle b��kitnymi oczami. � To
by by�o barbarzy�stwo!
�owczyni odetchn�a z ulg�. W duchu rzecz jasna. Polowanie na potwory uczy cz�owieka
opanowania w ka�dej sytuacji: czy to wtedy, gdy wielkie k�y s� o milimetr od twojej
twarzy, czy kiedy rozw�cieczonej nimfie zaczynaj� rosn�� z�by i pazury.
� Opanuj si� � przypomnia�a Kruczka, wpatruj�c si� z zainteresowaniem w rybki w akwarium.
Falaja szybko si� opami�ta�a. K�y i szpony znik�y jeszcze szybciej, ni� si� pojawi�y.
I dobrze. Za bardzo przypomina�y Kruczce driad�, kt�r� kiedy� musia�a upolowa�. To
by�a dopiero bestia. A g�upi ludzie my�leli, �e nimfy s� s�odkie i bezbronne. Gdyby
tak by�o, �owczyni nie nosi�aby zawsze bluzek z d�ugimi r�kawami.
� Stworzenia w naszych rezerwatach niekiedy umieraj�. Ze staro�ci, od chor�b � wyja�ni�a
ju� spokojna nimfa. � Zamra�amy cia�a. Na wszelki wypadek, mog� si� przyda�. Tak
jak teraz tobie.
Kruczka pokiwa�a g�ow� na znak, ze rozumie. Troch� j� przera�a�o, �e ci z MythPeace
my�leli w ten spos�b. Fanatycy. Po prostu.
* * *
Telefon zadzwoni� jeszcze tego dnia wieczorem.
� Przepraszam za tak kr�tki termin, ale czy mog�aby pani przyj�� do nas jutro rano,
powiedzmy na dziewi�t�? � Ja� by� tak wyra�nie zdenerwowany, �e Kruczka mog�a wr�cz
przysi�c, �e kto� mu stoi nad g�ow�. Kto� du�y i gro�ny, kto wie o wiele wi�cej,
ni� m�ody kadrowiec m�g�by wyczyta� w tajnych archiwach swojej firmy. I ten kto�
prawdopodobnie mia� te� bro�.
Rzadko si� zdarza�o, �eby firma wykona�a telefon przed up�ywem dwudziestu czterech
godzin. Nie chcieli w ko�cu sprawia� wra�enia, �e to
im zale�y.
Aucturitas musia� naprawd� potrzebowa� �owcy.
* * *
Nast�pnego dnia o �smej czterdzie�ci pi�� Kruczka by�a prawie na miejscu. Wysiad�a
z autobusu przystanek wcze�niej i wolnym krokiem przesz�a pod oddzia� Aucturitasu.
Zawsze tak robi�a. To jej gwarantowa�o, �e nie b�dzie ani za wcze�nie, ani za p�no,
ale dok�adnie na czas. Poza tym taki spacer dzia�a� na ni� rozlu�niaj�co. To by�o
jak z polowaniem: na miejsce �ow�w nale�a�o przyj�� piechot�. Przynajmniej ostatni
kilometr nale�a�o przej�� na w�asnych nogach. Po pierwsze, �eby si� uspokoi�, �eby
poczu� swoje mi�nie, �ci�gna, puls. A po drugie, i to by� w�a�ciwy pow�d, do kt�rego
p�niej dorobiono ca�� t� ideologi� relaksuj�c�, nic nie porusza�o si� ciszej od
poluj�cego �owcy. Doj�cie na miejsce polowania gwarantowa�o, �e zwierzyna nie us�yszy
my�liwego.
W tej chwili Kruczka nie porusza�a si� bezszelestnie. Obcasy stuka�y rytmicznie w
chodnik. Na rozmowy biznesowe zawsze zak�ada�a buty na szpilce, ciemny kostium, jasn�
bluzk�. Robi�a delikatny makija�, na w�osy zak�ada�a opask�. Wtapia�a si� w t�o.
A opr�cz tego wygl�da�a jak profesjonalistka, chocia� wci�� nie mog�a poj��, czemu
o profesjonalizmie �owczyni maj� �wiadczy� szpilki i kostium. Przecie� nie w nich
wyrusza�a na polowanie.
Nie rozumia�a, ale dostosowywa�a si�. Przecie� by�a grzeczn� dziewczynk�.
W centrum Lublina nie by�o wiele os�b ubranych tak jak ona, nie o tej porze. Za to
w stron� uniwersytetu ju� zmierzali studenci, przemykaj�c pomi�dzy babciami-emerytkami.
�owczyni sz�a w przeciwn� stron�. Aucturias wynajmowa� pi�tro w odnowionej kamienicy
w centrum miasta, w pobli�u urz�du marsza�kowskiego, zapewne zgodnie z zasad� �najciemniej
zawsze pod latarni��.
Gdyby kto� pr�bowa� dociec, po co pr�nie rozwijaj�cej si�, wchodz�cej na mi�dzynarodowy
rynek firmie oddzia� we wschodniej Polsce, otrzyma�by odpowied� r�wnie m�tn�, co
nic nie wyja�niaj�c�. Na razie chyba nikt nie pyta�, przynajmniej nikt z prasy. Kruczka
codziennie sumiennie czyta�a pi�� r�nych dziennik�w, szukaj�c informacji o potencjalnej
zwierzynie i potencjalnych pracodawcach. W jej zawodzie op�aca�o si� wiedzie� odrobink�
wi�cej, ni� si� po niej spodziewano.
O �smej pi��dziesi�t pi�� wesz�a do budynku. O �smej pi��dziesi�t dziewi�� sekretarka
wsta�a na jej widok zza biurka i zaprowadzi�a j� do sali konferencyjnej. Punktualnie
o dziewi�tej Kruczka usiad�a naprzeciw dyrektora. Nie wiedzia�a, czy by� to dyrektor
oddzia�u, czy mo�e jaki� wa�niejszy, z Warszawy czy mo�e nawet zza granicy. Ale wiedzia�a,
�e
by�
wa�ny. Z �owcami zawsze wa�ni ludzie rozmawiali osobi�cie. Tak si� utar�o i ju�.
Kruczka wola�a te rozmowy od wywiad�w przeprowadzonych przez kadrowc�w, bo wa�ni
ludzie zwykle nie tracili czasu na dowcipy o jednoro�cach i od razu przechodzili
do rzeczy. Tak by�o i tym razem.
� Chodzi nam o bazyliszka � powiedzia�, ledwo usiad�a.
Kruczka wyci�gn�a z torebki notes oprawiony w smocz� sk�r�. Odziedziczy�a go po
mistrzu w chwili, gdy zacz�� umiera�. On odziedziczy� go po swoim mistrzu, a ten
po swoim... Pierwsze kartki notatnika zaczyna�y si� ju� rozpada�. Kolejni �owcy przez
lata zapisywali w nim swoje polowania. Kruczka te� to robi�a, cho� wi�kszo�� jej
wpis�w odrobin� rozmija�a si� z prawd�.
� Gdzie? � zapyta�a.
� B�dzie go musia�a pani znale�� � u�miechn�� si� dyrektor. � Nie mamy k�opot�w z
bazyliszkiem, przynajmniej nie tego typu, co wi�kszo�� pani pracodawc�w. My
potrzebujemy
bazyliszka. Jak najszybciej. A konkretniej jego oczu i znajduj�cych si� przy nich
gruczo��w. Anatomia bestii jest pani chyba znana?
�owczyni skin�a g�ow�.
� Nie �atwiej by�oby wam po prostu kupi� to, czego potrzebujecie? S� sprzedawcy...
� Na czarnym rynku nie jest �atwo o oczy bazyliszka � westchn�� dyrektor. � Poza
tym nie mamy gwarancji co do ich stanu i sposobu przechowywania. Nam potrzebne s�
organy w stanie nienaruszonym. Oczywi�cie pani zwyczajowe honorarium ulegnie podwojeniu,
jako rekompensata za utrat� cz�ci zachowku.
� Potrojeniu � wtr�ci�a Kruczka, chowaj�c notes do torebki. � Nie b�d� mog�a atakowa�
g�owy, �eby nie ryzykowa� uszkodzenia oczu. Polowanie b�dzie o wiele trudniejsze.
Prosz� przygotowa� umow� i przes�a� mi j�. Jak tylko j� dostan�, zaczn� polowanie.
Wsta�a. Ten moment lubi�a najbardziej. Koniec podchod�w, koniec niedom�wie�, obie
strony sprecyzowa�y swoje oczekiwania i mo�liwo�ci. �owczyni podejrzewa�a, �e gdyby
za��da�a stawki czterokrotnej, te� by j� dosta�a. Ale wtedy nast�pnym razem poszukaliby
innego �owcy. Gdyby poprzesta�a na podw�jnej zap�acie, uznaliby, �e co� jest nie
w porz�dku. Ka�dy wiedzia�, �e naj�atwiej ubi� potwora, celuj�c w g�ow�. Cho�by z
granatnika, jak to robili niekt�rzy. Jedynym z powod�w, dla kt�rych Aucturitas wybra�
Kruczk�, m�g� by� fakt, �e ona nie korzysta�a z granatnik�w. Mechanizmy bywa�y zawodne.
A kiedy stoi si� twarz� w twarz z besti�, pewno�� jest najwa�niejsza, jak powtarza�
jej cz�sto mistrz. Inni �owcy eksperymentowali, zastawiali wymy�lne pu�apki. Kruczka
nie lubi�a ryzyka. Zawsze wybiera�a sprawdzone metody.
No i by�a jedynym wiarygodnym i pozbawionym na�og�w �owc� na wschodzie Europy.
* * *
Po wyj�ciu z korporacji wsiad�a do autobusu. Nie dojecha�a jednak na swoje osiedle.
Wysiad�a dwa przystanki wcze�niej i ruszy�a na poszukiwanie automatu telefonicznego.
Numer kom�rki Falai zna�a na pami��.
� To ja � powiedzia�a, kiedy nereida odebra�a. Mia�a nadziej�, �e nimfa nie zapyta
jej o has�o. Wtedy by�by problem, bo Kruczka go nie pami�ta�a. Ca�y ten system konspiracji
by� taki... taki Klossowski. Has�a, kryj�wki, domy z podw�jnymi drzwiami. Jak sprzed
p� wieku. �owczyni nie mia�a poj�cia, gdzie i kiedy Falaja naogl�da�a si� starych
film�w szpiegowskich, ale zna�a oficjalne wyt�umaczenie: teraz wszyscy stawiali na
technik�, na nowoczesne metody. Grupa trzymaj�ca si� starych technik by�a niezauwa�alna.
Informatycy Aucturitasu i innych korporacji sp�dzali tygodnie w sieci, szukaj�c �lad�w
MythPeace. Na pr�no, bo organizacja korzysta�a z nowoczesnej techniki tylko na tyle,
na ile by�o to niezb�dne. Kruczka podejrzewa�a, �e ukrytym celem MythPeace jest powr�t
do �redniowiecza, mo�e nawet do staro�ytno�ci czy do zbli�onych warunk�w, kiedy wszelkie
myciaki i legendziaki mia�y u�ywanie.
Ta idea niepokoi�a �owczyni�. Technika nie by�a przecie� taka z�a. Oczywi�cie nale�a�o
ocali� te wszystkie stworzenia, kt�re cywilizacja i ludzka duma skaza�y na zag�ad�.
Kruczka w pe�ni popiera�a to stanowisko. Ale przecie� nie za cen� zag�ady cywilizacji!
To by nie by�
mi�y i grzeczny
spos�b rozwi�zania problemu. Chocia� mi�e i grzeczne sposoby istnia�y tylko w bajkach,
kt�re Kruczka czytywa�a, zanim posz�a do tej specjalnej szko�y. W bajkach wszyscy
�yli d�ugo i szcz�liwie. A ona wci�� nie mog�a przesta� si� dziwi�, czemu w �yciu
im to tak nie wychodzi.
Ale po latach dorastania, po m�cz�cych treningach, po lekcjach polowa�, maskowa�a
to swoje zdziwienie tak dobrze, �e Falai zaj�o rok, zanim je zauwa�y�a. Wtedy nimfa
zacz�a si� tym martwi�.
Martwienie si� nale�a�o do jej obowi�zk�w w takim samym stopniu, co nadzorowanie
agent�w (w tym w�a�nie Kruczki), sterowanie miejscow� kom�rk� MythPeace i ca�a logistyka
zwi�zana z przetransportowaniem myciak�w i legendziak�w do punktu, z kt�rego mog�y
zosta� zabrane do rezerwat�w. Falaja, cho� na to nie wygl�da�a, umys�owo przypomina�a
komputer, taki mniej zaawansowany od jego mechanicznych odpowiednik�w, ale zawsze.
Kilka, kilkana�cie operacji my�lowych przeprowadzanych jednocze�nie, procedury na
wypadek awarii i zagro�enia i bazy danych. Niesko�czone bazy danych. MythPeace nie
ufa� komputerom nie tylko ze wzgl�d�w praktycznych, ale przede wszystkim ideologicznych.
Zasada by�a prosta: po c� komu� rachunek prawdopodobie�stwa, je�li mo�e po prostu
p�j�� i spyta� wyroczni?
Oczywi�cie wyrocznie na wolno�ci ju� si� praktycznie nie zdarza�y. Te nieliczne,
kt�re jeszcze istnia�y, zosta�y ju� dawno przej�te przez korporacje.
� Bazyliszek? � powt�rzy�a Falaja.
� Tylko g�owa � sprostowa�a �owczyni. � Ale za to nienaruszona. Potrzebuj� oczu i
gruczo��w. Maj� by� �wie�e. Nie wiem, po co im one.
� Mam pewne podejrzenia... Podpisz kontrakt � poleci�a nimfa. � Znajd� jakiego� bazyliszka,
jak damy ci znak, schwytasz go i podmienisz na dostarczone przez nas cia�o. Zrozumia�a�?
� Jasne. � Kruczka od�o�y�a s�uchawk�.
Znajd� bazyliszka. Jakby to by�o takie �atwe.
* * *
Kurier z umow�-zleceniem zadzwoni� do drzwi mieszkania �owczyni jeszcze przed wieczorem.
Kruczka przed podpisaniem przejrza�a uwa�nie kontrakt. Czytanie prawniczego be�kotu
by�o niestety w tych czasach jedn� z niezb�dnych umiej�tno�ci �owcy. Umowa zawiera�a
wszystko, co powinna, wi�c Kruczka podpisa�a j� i wr�ci�a do poszukiwa� bazyliszka.
Kiedy jeszcze by�a m�oda i szkoli�a si� na opiekunk� jednoro�c�w, mistrz niekiedy,
a w�a�ciwie zawsze wtedy, gdy wypi� za du�o z innymi starymi �owcami, opowiada� jej
o dawnych czasach, kiedy potwory czai�y si� pod ka�dym mostem, w ka�dej jamie, w
cieniu ka�dego wzg�rza. Dopiero kiedy Kruczka troch� podros�a, u�wiadomi�a sobie,
�e w tamtych czasach jej mistrza nie by�o jeszcze na �wiecie.
Tamte czasy musia�y by� proste. Potwor�w by�o tyle, �e nie trzeba si� by�o martwi�,
�e kiedy� wymr�. Nie by�o korporacji, w ka�dym razie nie takich jak teraz, i nawet
�owc�w rzadko kiedy si� spotyka�o. Za to po drogach b��kali si� b��dni rycerze, ratuj�c
bia�og�owy.
A potem wszystko si� tak strasznie pokomplikowa�o. Nasta�y korporacje, gatunki okaza�y
si� by� zagro�one, b��dni rycerze stracili wiarygodno��. Na ich miejsce przyszli
�owcy, kt�rym ju� nie tak �atwo by�o upolowa� zwierzyn�.
Kruczka siedzia�a przy komputerze i przegl�da�a mapy. W pozosta�ych oknach mia�a
otwarte strony z wiadomo�ciami. Kryteria wyszukiwania by�y proste: bazyliszki mieszka�y
w ciemnych i wilgotnych miejscach. Lubi�y miasta, mog�y tam �ywi� si� nocami na �mietnikach
i najch�tniej wybiera�y stare kana�y. Od ludzi trzyma�y si� z dala, jak zreszt� wi�kszo��
legendziak�w. Dlatego tradycyjne przegl�danie prasy w poszukiwaniu informacji o zgonach
i zagini�ciach stawa�o si� w�a�ciwie zb�dne. Myciaki by�y pod tym wzgl�dem bardziej
otwarte, pewnie dlatego, �e wi�kszo�� mia�a rozum podobny ludzkiemu.
Dobrze by by�o mie� magiczn� kul�, kt�ra wskaza�aby, gdzie szuka� bazyliszka. Dobrze
by�oby mie� znajomego geniusza, kt�ry w mig przepu�ci�by wszystkie dane przez superprogram
komputerowy w�asnego autorstwa, po czym oznajmi� z triumfem, �e to i to miejsce spe�nia
kryteria le�a potwora.
Dobrze by by�o �y� w �wiecie, gdzie wszystko jest takie proste.
Do p�nocy Kruczka wytypowa�a cztery miasta, gdzie jej zdaniem z najwi�kszym prawdopodobie�stwem
m�g� rezydowa� bazyliszek. Potem spakowa�a ma�� torb� i posz�a spa�. Nast�pnego ranka
planowa�a zacz�� objazd wytypowanych miejsc. W ka�dym sp�dzi dzie�, dwa, obejrzy
stare budynki, zajrzy do kana��w, zbada grunt przy �mietnikach. Przy odrobinie szcz�cia
w kt�rym� z nich znajdzie trop. Je�li nie, poszukiwania trzeba b�dzie powt�rzy�,
wytypowa� kolejne miasta, odby� kolejne podr�e. Za granic�, je�li to b�dzie potrzebne.
�atwiej by�o kiedy�, gdy wielmo�ny pan wzywa� rycerza i m�wi� mu: za tym wzg�rzem,
co je wida� na horyzoncie, jest studnia. Czterdzie�ci krok�w na zach�d od studni
jest jama. W jamie siedzi potw�r, id� i go ubij, coby�my mieli troch� spokoju.
* * *
Po dwudziestu dw�ch dniach tropienia Kruczka by�a prawie pewna, �e bazyliszek zamieszka�
w Kazimierzu Dolnym. Jak nic przeni�s� si� tam z Warszawy, swoj� drog�, co za dziwaczny
sentyment te bestie mia�y do stolicy... Pewnie zabra� si� z weekendowymi turystami,
schowa� si� w baga�niku lub, w wersji bardziej ekstremalnej, samica podrzuci�a tam
swoje m�ode, �eby je przenie�� na jakie� spokojniejsze terytorium.
�owczyni sp�dzi�a w miasteczku jeszcze trzy dni, zanim nabra�a absolutnej pewno�ci.
Dopiero wtedy wsiad�a w busik i wr�ci�a do Lublina. Jak na ironi�, bestia znalaz�a
sobie legowisko blisko siedziby �owczyni, podczas gdy Kruczka zacz�a swoje poszukiwania
od Szczecina. Ale tej zasady nauczy� j� mistrz. Nie zaczynaj polowania od najbli�szego
ci lasu, bo pr�dko zostaniesz na pustkowiu bez �adnej zwierzyny. A co je�li wtedy
nadejdzie naprawd� mro�na zima? To by�a na szcz�cie metafora, bo zima musia�aby
by� naprawd� mro�na, a okolica naprawd� wytrzebiona, �eby sk�oni� Kruczk� do zjedzenia
steku z bazyliszka. Nie dlatego, �e si� specjalnie brzydzi�a albo mia�a opory ideologiczne.
Po prostu wiedzia�a, jak to upieczone �cierwo �mierdzi i smakuje.
Po drodze z dworca na swoje osiedle �owczyni zajrza�a do sklepu zoologicznego. Szeptem
pokonferowa�a z Falaj� nad terrarium z szynszylami, po czym wr�ci�a do domu.
Do Aucturiusa nie zamierza�a dzwoni�, p�ki nimfa nie da jej zna�, �e �cierwo bazyliszka
jest gotowe. Nie by�o obawy, �e korporacja wyka�e niecierpliwo��. Co prawda po up�ywie
pierwszego tygodnia polowania na automatycznej sekretarce Kruczki �w hipotetyczny
dyrektor nagra� uprzejm� wiadomo�� z pytaniem, ile jeszcze to potrwa, ale w godzin�
p�niej ten sam cz�owiek zn�w zadzwoni�, kajaj�c si� i przepraszaj�c za swoj� niecierpliwo��.
Kto� znaj�cy si� rzeczy musia� mu przem�wi� do rozumu.
�owczyni skasowa�a obie wiadomo�ci. Przez dwadzie�cia pi�� dni, kt�re sp�dzi�a szukaj�c
bazyliszka, nie zadzwoni� nikt wi�cej. Nie by�o w tym nic dziwnego. Kruczka by�a
samotniczk� z wyboru i z przymusu.
Zaw�d �owcy przyci�ga� ludzi niedelikatnych, nie boj�cych si� pracy fizycznej (bo
takie cho�by odr�bywanie smokowi g�owy by�o gorsz� har�wk� od �cinania drzew), �yj�cych
chwil�. �owcy szlachtowali potwory, a potem szli do najbli�szego lokalu i zapijali
zwyci�stwo w towarzystwie szaraczk�w, bajkopis�w, fan�w i innych dziwade�. Kruczka
tak nie mog�a robi�. Dobrze wiedzia�a, �e alkohol rozwi�zuje jej j�zyk, a przecie�
nie mog�a ryzykowa�, �e palnie co� o MythPeace.
Kiedy nie polowa�a, sp�dza�a czas samotnie, nad ksi��k� albo w kinie. Na filmy zawsze
chodzi�a sama i zawsze wybiera�a poranne seanse. Na nie nigdy nie chadza�y zakochane
pary.
Poza Falaj� i mistrzem jedyn� osob�, z kt�r� �owczyni utrzymywa�a niby-towarzyskie
kontakty, by� Szymon. Mag przychodzi� regularnie w odwiedziny do B�a�eja. Rzadko
zamieniali z Kruczk� wi�cej ni� kilka s��w. O tym, co zasz�o mi�dzy nimi, gdy mia�a
szesna�cie lat, nie wspominali nigdy. Tak by�o �atwiej.
* * *
Zdobycie g�owy bazyliszka zaj�o Falai trzydzie�ci godzin. �owczyni by�a pod wra�eniem.
Chyba MythPeace rzeczywi�cie mia� lod�wki pe�ne stworze�, kt�re pad�y z przyczyn
naturalnych.
�wiadomo�� tego by�a troch� deprymuj�ca, wi�c Kruczka zwyczajnie wypchn�a j� gdzie�
na skraj umys�u. Naj�atwiej by�o nie my�le� o nieprzyjemnych i problematycznych rzeczach.
Te trzydzie�ci godzin wolnego �owczyni po�wi�ci�a na przemalowanie swojej sypialni
na zielono. Zrobi�a to metodycznie, przesuwaj�c wa�ek raz ko�o razu. Przerwa�a tylko
raz, �eby wpu�ci� Szymona, kt�ry jak co tydzie� przyszed� zagra� z B�a�ejem w szachy.
Kruczka przywita�a si� z nim jak zwykle niemal oboj�tnie i bez s�owa posz�a do kuchni
zrobi� herbat�. Kiedy wr�ci�a, mag by� ju� w krypcie mistrza. Jak zawsze siedzia�
na fotelu przy katafalku, a przyd�ugie, ciemne w�osy zas�ania�y mu twarz. Na pierwszy
rzut oka wydawa� si� nawet przystojny, ale kiedy przyjrza�o mu si� bli�ej, wida�
by�o niezdrow� blado�� cery i rysy twarzy zbyt ostre, by mo�na je by�o uzna� za atrakcyjne.
Najbardziej odpychaj�ce by�y jego usta, przypominaj�ce cienk�, blada lini�, niemal
stworzon� do tego, �eby wygina� si� z dezaprobat�. Szymon potrafi� robi� naprawd�
przera�aj�ce, odrzucaj�ce grymasy. Chowa� si� za nimi tak, jak �owczyni za swoim
zawodem. To, jak mag wygl�da�, nigdy nie mia�o dla niej znaczenia, ani kiedy mia�a
szesna�cie lat, ani teraz. Twarze by�y w ko�cu tylko twarzami.
Zostawi�a Szymona i mistrza nad ich szachami i wr�ci�a do malowania. Zielone �ciany
coraz bardziej jej si� podoba�y.
Kiedy na automatyczn� sekretark� nagra�a si� Falaja z jak�� g�upi� wiadomo�ci� o
pokarmie dla rybek, kt�ry dopiero co sprowadzono z zagranicy, Kruczka �ci�ga�a w�a�nie
gazety z pod�ogi. Jej sypialnia by�a ju� ca�a zielona, w przyjemnym, seledynowym
odcieniu.
�owczyni najpierw sko�czy�a sprz�ta�. Po�egna�a wychodz�cego maga. Potem wesz�a do
krypty i wykasowa�a z sekretarki wiadomo�� nereidy. Mistrz nawet si� nie poruszy�.
Mo�e spa�, chocia� Kruczka mocno w�tpi�a w takie szcz�cie. B�a�ej by� zawsze czujny.
Mo�e i by� ju� tylko zesch�� mumi�, ale wszystko s�ysza�, nawet je�li ci�ko mu by�o
odemkn�� powieki i spojrze� na �wiat zm�tnia�ymi oczami.
Teraz te� s�ucha�, na pewno. Tylko to mu zosta�o: s�ucha�, jak wok� niego przewija
si� �ycie jego ostatniej uczennicy, kt�ra tak bardzo go zawiod�a. �owczyni nie mog�a
da� mu tego, czego tak bardzo pragn��, ale mog�a przynamniej pozwoli� mu na biern�
obserwacj� wszystkiego, co si� wok� niego dzieje.
Posz�a do kuchni po swoj� kom�rk�. Mog�a przeprowadzi� t� rozmow� w obecno�ci mistrza.
Niech sobie wie, co Kruczka planuje. Niech ma na co narzeka�.
� Znalaz�am bazyliszka � powiedzia�a, gdy wreszcie po��czono j� z dyrektorem. � Jutro
zaczynam �owy.
Spojrza�a na zawieszony na suficie krypty zegar. By�a szesnasta. Sprz�t by� gotowy
od chwili, gdy zacz�a tropi�. W ci�gu dnia i tak nie mog�a polowa�, za du�o turyst�w
si� p�ta�o wok� studni. Najlepiej by�o zacz�� w nocy, mo�e nawet nad ranem. Musia�a
wyjecha� z Lublina ko�o po�udnia, pokr�ci� si� po mie�cie, poczu� w sobie miejsce
polowania.
� �wietnie! � Dyrektor by� wyra�nie zachwycony.
A potem nagle zamilk� w ten szczeg�lny spos�b. �owczyni mog�a sobie dok�adnie wyobrazi�,
jak facet zbiera si� do powiedzenia jej czego�, co jej si� nie spodoba.
� Zabierze pani z sob� eksperta � zaleci� nonszalanckim tonem.
� S�ucham? � Kruczka nie mia�a problem�w ani ze s�uchem, ani ze zrozumieniem tego,
co si� do niej m�wi. Gra�a na czas. Obecno�� kogokolwiek z Aucturiusa podczas �ow�w
mocno komplikowa�a jej zadanie.
� Nasz ekspert zajmie si� wyci�ciem oczu i gruczo��w. Nie chcemy poddawa� w w�tpliwo��
pani umiej�tno�ci, ale woleliby�my, �eby kto� z grupy badawczej pobra� organy.
Kruczka mog�a powiedzie�, �e umowa tego nie zawiera�a. Mog�a zerwa� umow�. Mog�a
zwyczajnie odm�wi�.
� Jedzie na wasz� odpowiedzialno�� � oznajmi�a. � Moim zadaniem s� �owy, a nie ochrona
jakiegokolwiek naukowca.
� To oczywiste � zgodzi� si� skwapliwie jej rozm�wca.
Nie uwierzy� jej.
� Krucza, widzisz tego tam? � zapyta� kiedy� mistrz, smakuj�c ka�de s�owo. Kiedy
skin�a g�ow�, kontynuowa�, spogl�daj�c spod p�przymkni�tych powiek na faceta w
wojskowych ciuchach, kt�ry kr�ci� si� po lesie, tu� poni�ej ich starannie obranej
kryj�wki. � Ten tam � rzek� B�a�ej � to g�upiec. My�li, �e jak poczyta� ksi��ek,
kupi� sobie wielkiego gnata, to ju� mo�e i�� zasadza� si� na le�ne licho.
Na dole, w k�pie zaro�li, co� zaszele�ci�o. My�liwy wycelowa� bro� i zacz�� si� zbli�a�
do �r�d�a ha�asu. B��d, du�y b��d. Kruczka by�a ju� na tyle ze swoim fachem obeznana,
�e potrafi�a to rozpozna�. Do le�nego licha nie wolno si� zbli�a�. Le�ne licho z
bliska by�o...
Z zaro�li wystrzeli�a szara, obro�ni�ta futrem macka. Z�apa�a my�liwego za g�ow�.
Upu�ci� bro�, odruchowo podni�s� r�ce, chc�c paskud� z siebie str�ci�. Zanim d�onie
zd��y�y si�gn�� g�owy, jej ju� tam nie by�o. Razem z mack� znik�a w zaro�lach.
...le�ne licho z bliska by�o �miertelnie niebezpieczne.
Potrwa�o kilka godzin, zanim B�a�ej doko�czy� przerwan� lekcj�. Upolowa� besti� nie
by�o �atwo.
� Zapami�taj sobie, Krucza, my polujemy. I ju�. Za to i tylko za to nam p�ac�. Nie
za leczenie cudzej g�upoty. Zreszt� � parskn��, szturchaj�c stop� martwe le�ne licho
� na g�upot� nie ma lekarstwa. Kto wlaz� do le�a bestii, sam jest sobie winien.
W tym wypadku wina le�a�a raczej po stronie korporacji ni� eksperta, ale dla Kruczki
zasady by�y jasne: mia�a polowa� na potwory, nie nia�czy� ludzi. Poza tym obecno��
naukowca by�a jej mocno nie na r�k�. Ale �owczyni nie zwyk�a buntowa� si� przeciw
temu, co przynosi� jej los. Skoro mia� z ni� jecha� ekspert, to trudno. Jest ze sto
sposob�w, �eby si� go w krytycznym momencie pozby�, od klasycznego walni�cia od ty�u
w g�ow� zaczynaj�c.
Nie by�o si� czym martwi�.
* * *
Przygotowania Kruczka zaczyna�a zawsze od prysznica. D�ugiego, ciep�ego. Zupe�nie
innego ni� �owy, zimne i brudne. Potem, owini�ta w mi�kki r�cznik, wybiera�a ubranie.
Bazyliszki mieszka�y przy ludziach, ba, ten jeden osiedli� si� niemal w samym centrum
miasteczka, wi�c str�j musia� by� szary. Wysmarowane szar� past� wojskowe buty, szare
spodnie, szara bluza z d�ugimi r�kawami. Szara chustka, �eby przykry� w�osy. No i
najwa�niejsze: ogromne, przyciemniane gogle, chroni�ce j� przed spojrzeniem bazyliszka.
Legendy g�osi�y, �e kto spojrzy gadzinie w oczy, zmienia si� w kamie�. Mistrz zawsze
dosadnie m�wi�, gdzie sobie bajkopisarze mog� te wszystkie bzdury wsadzi�.
� Jak? � wrzeszcza�. � Jak niby cia�o mo�e si�, ot tak, w kamie� zmieni�? Nijak!
� odpowiada� gromko sam sobie. A potem t�umaczy� jej, co to s� gruczo�y, jak wydziela
si� jad i jak sprytna gadzina strzyka nim nie z z�b�w, ale z kanalik�w �zowych w�a�nie,
prosto w oczy swojej ofiary. I o tym, jak trucizna przedostaje si� przez ga�k� oczn�
i nerw wzrokowy do m�zgu, powoduj�c parali�.
Dlatego gogle by�y takie wa�ne. Nie mog�y by� byle jakie, musia�y mocno przylega�
do twarzy tak, �e gumowa otoczka niemal ca�kiem przykleja�a si� do sk�ry. Tak, �eby
ani kropla trucizny nie przedosta�a si� do oczu �owczyni.
Do kieszeni spodni schowa�a kom�rk� i batonika. Do plecaka upchn�a sie�, ostry n�,
lin�, obwieszony amuletami pas na narz�dzia i dwie wy�cie�ane g�bk� skrzyneczki:
jedn� ze zwyk�ymi nabojami, drug� z tymi zawieraj�cymi �rodek nasenny. Zosta�o jeszcze
do�� miejsca na butl� z sokiem i paczk� z kanapkami. Karabin, roz�o�ony na cz�ci,
mie�ci� si� w niewielkiej, zgrabnej walizeczce.
Kruczka za�o�y�a plecak, walizeczk� wzi�a w lew� d�o�. W prawej trzyma�a klucze
od mieszkania. Nie zajrza�a do mistrza przed wyj�ciem, nigdy tego nie robi�a. Gdyby
kt�rego� razu nie wr�ci�a z polowania, dla niego i tak nie mia�oby to znaczenia.
Dalej by sobie umiera�, tylko nie u niej, a u Szymona. Mag mia� zapasowe klucze do
mieszkania �owczyni, u�ywa� ich, kiedy odwiedza� B�a�eja pod nieobecno�� Kruczki.
Zawsze najpierw dzwoni� do drzwi i czeka� dziesi�� minut, czy mu ich nie otworzy.
Dopiero potem si�ga� po w�asny komplet kluczy.
�owczyni zesz�a powoli z trzeciego pi�tra, po drodze witaj�c si� z s�siadk�. Na parkingu
pod blokiem czeka�a ju� furgonetka z logo Aucturiusa. W �rodku by� tylko jeden cz�owiek,
ca�kiem sympatycznie wygl�daj�cy brunet w okularach. To musia� by� ten naukowiec.
Nikt mu chyba nie powiedzia�, kogo ma si� spodziewa�, bo zerka� wyczekuj�co znad
kierownicy na ka�d� przechodz�c� kobiet�, wszystko jedno, pi�tnasto- czy sze��dziesi�cioletni�.
Tak go to wypatrywanie poch�on�o, �e Kruczk� zauwa�y� dopiero wtedy, gdy otworzy�a
drzwi po stronie pasa�era.
Zagapi� si� na ni� z otwartymi ustami.
� Pani... eeee...
� Krucza. Po prostu Krucza. � Si�gn�a po pas bezpiecze�stwa. � Jed�my.
Ekspert okaza� si� wyj�tkowo gadatliwy. Jeszc