15047

Szczegóły
Tytuł 15047
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15047 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15047 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15047 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Grzegorz �ak Syn rze�nika Ojciec pos�a� mnie po nowy top�r. Uda�o mu si� mnie do tego nam�wi�, chocia� mia�em na dzi� inne plany. Zdaje si�, �e mimo wszystko ojciec jest dla mnie jakim� tam, jak to m�wi�, autorytetem. No i ma niez�� krzep�, musz� przyzna�. Nie to, co krasnoludzcy zab�jcy trolli, ale zawsze. Ojciec jest rze�nikiem, a top�r potrzebny mu b�dzie do r�bania wieprzowiny. Tak to ju� jest. W�a�ciwie to szkoda, �e ojciec nie jest krasnoludzkim zab�jc� trolli. Chocia� wtedy, si�� rzeczy, ja te� musia�bym by� krasnoludem, a jestem, jak to m�wi�, czystej krwi cz�owiekiem. Zdaje si�, �e krzep� odziedziczy�em w�a�nie po ojcu � ot, nie dalej jak wczoraj za�atwi�em wielkiego berserkera kijem od miot�y i kilka ghuli w og�le bez broni, go�ymi r�kami. Dobrze, �e si� nie zatru�em trupim jadem. Kondycj� te� mam niez��, potrafi� biec kilkana�cie godzin bez przerwy. To ju� praktyka. Ojciec to ma raczej natur� domatora. To prosty cz�owiek. Nie chce nawet s�ysze� o �yciu poszukiwacza przyg�d, nie ma nawet grama ochoty, �eby naj�� si� do kompanii Tropicieli Z�a. M�j w�asny ojciec nigdy w �yciu nie zabi� skavena. M�wi, �e zosta� rze�nikiem dlatego, �e chcia� by� rze�nikiem, w dos�ownym tego s�owa znaczeniu, a nie w metaforycznym. Nie ma poj�cia, co to prawdziwa, m�ska walka. Chocia� musz� przyzna�, �e z niego kawa� ch�opa i r�bie wo�owin� z ko�ci�, a� wi�ry lec�. Ka�demu jest przypisana w �yciu inna rola. Kto� musi r�ba� mi�so, �eby bohaterowie mogli sma�y� je sobie przy ognisku, czuj�c �ciekaj�cy po brodzie t�uszcz, wycieraj�c usta r�kawem kolczugi i bekaj�c pot�nie, wpatrzeni w rozgwie�d�one niebo nad stepem. Kto� musi by� idealnie zbudowan� blondynk�, �eby bohaterowie mogli j� przytuli�, wypinaj�c umi�nion� klatk� piersiow�, czuj�c �ciekaj�c� po brodzie �lin�, wycieraj�c usta r�kawem kolczugi i z wielkim trudem powstrzymuj�c bekanie, wpatrzeni w rozgwie�d�one niebo nad stepem. Ewentualnie galopuj�c ku zachodz�cemu s�o�cu, oczywi�cie, z rzeczon� blondynk� na siodle przed sob�. Ca�e szcz�cie, �e to ja jestem bohaterem. Nie b�d� ukrywa�, zreszt� fa�szywa skromno�� nic tu nie zmieni � jestem jednym z najlepszych wojownik�w w Altdorfie. Ma�o. kto wytrzyma ze mn� pojedynek na miecze. Wychodzi�em bez szwanku z potyczek na topory z najtwardszymi krasnoludzkimi r�baczami. Lata pracy w tym fachu procentuj�, codzienne wielogodzinne �wiczenia nie pozwalaj� wyj�� z wprawy. Naprawd�, nie jest �atwo mnie zabi�. Wielu ju� pr�bowa�o. Mieszkam w mie�cie, to prawda, ale dusza wyrywa mi si� na otwart� przestrze�. Miejsce prawdziwego wojownika jest w G�rach Szarych albo na stepach. Tam te� pod��am, gdy tylko mam okazj�. Nie lubi� mojego miasta, dusz� si� w nim. Zw�aszcza ta dzielnica... Bandyci, z�odzieje, �ebracy, najgorszy element, rzek�by� miasto ogr�w i ork�w. Tylko ghuli brakuje do kompletu. Ca�e szcz�cie, �e mam top�r ojca, czuj� si� pewniej. Rze�nickim toporem mo�na wyr�ba� sobie drog� przez ca�� armi�. Ci�ki ten top�r... No, nie. Znowu te gnojki. Staram si� spotyka� ich jak najrzadziej, ale czasem nie da si� ich omin��. M�odziaki, mocne ch�opaki, od razu wida�. Pewnie zechc� spr�bowa� swoich si� w walce z mistrzem. Podobno zawsze atakuj� we trzech. �Trzech na jednego to banda �ysego� � tak w �artach mawia m�j przyjaciel, krasnolud Gharr. W tym przypadku ma to sens, tylko nie wiadomo, kt�ry to w�dz, bo wszyscy trzej s� �ysi. Taki ich zb�jecki fason. Tak by�o zawsze, m�odzi pr�bowali si� w walce z mistrzami. Taka walka mog�a przynie�� chwa��, mog�a przesun�� miejsca w hierarchii. Sam tak kiedy� robi�em. Trzech na mnie. Przecie� mam przy sobie top�r, czy oni tego nie widz�? Kiedy� rozwali�em czterech berserker�w naraz z�aman� dzid�. Wiecie, jak atakuje berserker? Nie? To lepiej, �eby�cie nie wiedzieli. Tych trzech to b�dzie kr�tka zabawa, nie warta wspominania. A oni ci�gle si� zbli�aj�, i zdaje si�, �e s� pewni siebie. Chyba nigdy o mnie nie s�yszeli. Najtrudniej by� prorokiem we w�asnym domu. Teraz zniewagi, wiadomo, taka jest zwyk�a kolejno��. Na Sigmara, jaki� oni maj� plugawy j�zyk! Ja mam top�r. Bardzo ci�ki, rze�nicki top�r. Nie wiem, czy ten top�r to dobra bro� do star� w mie�cie. Troch� przyci�kawy. No, tego to si� nie spodziewa�em! Ten �otr mnie uderzy�. Wypad� mi top�r, ja si� przewr�ci�em, a oni stan�li nade mn� z paskudnymi u�miechami. Ojciec przyby� nagle. Tak nagle, jak powinien, jak powinna przybywa� na odsiecz elfia konnica. On naprawd� ma krzep� � z�apa� dw�ch z tych �obuz�w za masywne karki i stukn�� ich mocno g�owami, a� padli na ziemi�, j�cz�c i trzymaj�c si� za czo�a. Trzeci zwia�. To typowe dla takich wojownik�w. Ja nigdy nie uciekam, nigdy nie zostawiam przyjaci� w potrzebie. Ja nigdy... Wtedy poczu�em, jak ojciec podnosi mnie jedn� r�k� z ziemi. � Zobacz � us�ysza�em. Spojrza�em. W drugiej r�ce mia� top�r, kt�ry mu nios�em. � Now� siekier� mi wyszczerbi�e� o kraw�nik! Pos�a� ci� po co�, g�wniarzu, to tylko k�opot. Dwadzie�cia cztery lata na karku i tylko przed komputerem siedzisz, garba dostajesz! Nic za�atwi� nie potrafisz! A si�y to ty w og�le nie masz. Pi�tnastoletnie �ebki by mu wt�uk�y! Plasteliny i kredek z tornistr�w ma�o nie pogubili, a id� ty! Wstyd ojcu przynosisz! Bez s�owa podnios�em z chodnika moje okulary. Na szcz�cie nic im si� nie sta�o, bez okular�w jestem zupe�nie �lepy. Otrzepa�em si� z kurzu. � Jakby mnie co� nie tkn�o, �eby wyj�� po ciebie, to by� pewnie w szpitalu wyl�dowa�, wymoczku jeden! Przesadza�. Zreszt�, co on tam wiedzia�. Przecie� w �yciu nie za�atwi� ani jednego skavena.