14343
Szczegóły |
Tytuł |
14343 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14343 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14343 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14343 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Czes�aw Chruszczewski
�SCALA DEI GIGANTI�
�CREDO QUIA ABSURDUM EST�
Arystoteles
Stali na dnie olbrzymiego krateru. Czterech m�czyzn i dwie kobiety. Podr�nicy,
poszukiwacze przyg�d, entuzja�ci ruchu, pielgrzymi.
Na ��tej �cianie samochodu czerwieni�y si� litery, s�owa motywu wiod�cego:
�EBY WSZYSTKO ZROZUMIE� � TRZEBA WSZYSTKO ZOBACZY�!
Zielon� farb� wymalowano informacj�:
EKSPEDYCJA RODZINY IRO:
Hamarab IRO � ojciec
Festo IRO � syn najstarszy
Ferti IRO � syn �redni
Fiatol IRO � syn najm�odszy
Szep � �ona Festo
Okos � �ona Ferti
Trzeci, najm�odszy syn uko�czy� czterna�cie lat. Hamarab obserwowa� przez lornet�
spi�trzenie ska� na po�udniowej kraw�dzi.
� Tam przenocujemy � powiedzia�. � Rozbijecie namiot w pobli�u tego rumowiska �
wyci�gn�� praw� r�k�, lew� poda� lornet� najstarszemu synowi. � G�azy czy ruiny?
� Ruiny w�r�d g�az�w � odrzek� Festo.
� Ja widz� �ciany jakiej� budowli � o�wiadczy� Ferti.
� �redniowieczny zamek! � zawo�a� najm�odszy.
� Zamek w kraterze � zdziwi�a si� Szep.
� �rednica tej niecki wynosi sto i kilkana�cie kilometr�w � stwierdzi�a Okos. � Kiedy�
spad� w tym miejscu meteoryt.
� No wi�c zbudowano zamek na meteorycie � Fiatol by� konsekwentny. Ch�tnie
zwiedza� stare zamki, wyobra�aj�c sobie, �e opustosza�e komnaty wype�nia t�um dworzan i
�redniowiecznych rycerzy. � Noc w starym zamku wzniesionym nie wiadomo przez kogo.
A mo�e znajdziemy tam skarby � fantazjowa�.
� S�ysza�em o zamkach budowanych na lodzie � Hamarab roze�mia� si� � ale w
kraterze? Ska�y przybieraj� r�ne kszta�ty. Jedziemy! � zadecydowa� sadowi�c si� za
kierownic� wozu. � To niedaleko, w prostej linii trzy kilometry. Wsiadajcie! Trzeba to
zobaczy� z bliska.
� A jednak zamek! � tryumfowa� najm�odszy. Ojciec zatrzyma� samoch�d u st�p
skalistego wzniesienia.
� Dom, dwupi�trowy dom � m�wi� ogl�daj�c uwa�nie kamienny budynek � solidny,
murowany dom.
� Pa�ac � Fiatol nie rezygnowa� z romantycznych wizji. � Pa�ac Kalifa!
� Pleciesz � zdenerwowa�a si� Okos, m�dra �ona Fertiego. � Willa w stylu
starorzymskim. Podobne widzia�am w Pompei i Herkulanum. Wejd�my do �rodka.
� A je�li gospodarz poszczuje nas psami � ojciec podni�s� u�aman� ga���. Wspina� si�
wolno po stromych stopniach i m�wi�: � B�d�my ostro�ni, diabe� nie �pi. Pilnujcie moich
plec�w, patrzcie w okna.
Festo wydoby� z baga�nika d�ug� skrzynk�.
� Sztucery � ucieszy� si� najm�odszy. � B�dziemy polowa�!
Ojciec sta� ju� przed �elazn� bram�, by�a uchylona, poczeka�, a� Festo i Ferti stan�li za
nim z broni� gotow� do strza�u, i szerzej otworzy� wrota. Zaskrzypia�y przera�liwie. Festo
pierwszy wkroczy� na kwadratowy dziedziniec.
� Nie ma tu �ywego ducha � wymrucza� rozgl�daj�c si� dooko�a. Okr��y� nieczynn�
fontann�, zajrza� przez okno pozbawione zupe�nie szyb.
� No i co? � zawo�a� ojciec � co widzisz?
� Pi�kne obrazy na �cianach � odpar� najstarszy � pokoje puste, stylowe meble, pe�no
tu szarego py�u.
Hamarab opu�ci� stanowisko przy bramie, podszed� do okna.
� To freski � powiedzia� przechylaj�c si� przez parapet � wspania�e freski. W�a� do
�rodka, szybciej � komenderowa�. � Poczekamy z Fertim na dziedzi�cu. Zrozumia�e�?
Chc� s�ysze� tw�j �piew. Gdy zamilkniesz, wkroczymy do akcji.
� Co za�piewa�?
� Bojow� pie�� familii IRO. No, na co czekasz, do dzie�a, synku!
I najstarszy rozpocz�� w�dr�wk� po komnatach. Cztery pokoje na parterze, cztery na
pierwszym pi�trze, cztery na drugim. Hol, dwie jadalnie, biblioteka, salon, trzy sypialnie,
pok�j dla dzieci, �azienki, pokoje go�cinne, s�u�bowe, kuchnie. Festo zwiedzi� ca�y dom,
zajrza� na strych, do piwnic, �piewaj�c o bohaterskich czynach familii IRO.
� Pi�kny g�os � pochwali� ojciec, niemal w tym�e momencie najstarszy umilk�. �
Dlaczego nie �piewasz?! � zawo�a� � s�yszysz mnie?
� S�ysz�. Czego� podobnego nie widzia�em w �yciu � Festo ukaza� si� w oknie na
pierwszym pi�trze. � Chod�cie, �mia�o � zach�ca�.
� Nie grozi nam �adne niebezpiecze�stwo. Gospodarze dawno opu�cili ten dom.
Chod�cie, chod�cie!
� Kt�r�dy? � Hamarab uderzy� pi�ci� w drzwi. � Nie mam zamiaru skaka� przez
okno. Nie te lata, otw�rz od wewn�trz, je�li �aska.
Festo wprowadzi� ojca do najwi�kszego salonu. �cian� naprzeciw okien pokrywa�o barwne
malowid�o, t�um postaci na szerokich schodach, wiod�cych do �wi�tyni. Podw�jny rz�d
kolumn nikn�� w r�owej mgle, architektura zadziwiaj�ca, bo wszystkiego tu by�o po trochu: i
Assyrii, i Egiptu, i Grecji, i Rzymu. Kobiety i m�czy�ni w pow��czystych szatach
wpatrywali si� w oszo�omionego Hamaraba. Bia�y marmur schod�w l�ni� w s�o�cu.
�Scala dei Giganti� � przeczyta� Festo napis nad portalem fantastycznej budowli.
� No, no � pomrukiwa� ojciec. � Niech wszyscy tu przyjd�, trudy naszej w�dr�wki
sowicie zosta�y nagrodzone. Nie znam si� na malowid�ach �ciennych, ale to warto by�o
zobaczy�.
Kobiety d�ugo podziwia�y fresk. Rozradowany Fiatol szczebiota�:
� A co, nie m�wi�em, pa�ac, zaczarowany pa�ac. Policzy�em te postacie, pi��dziesi�t
kobiet i pi��dziesi�ciu m�czyzn.
� Przygotujcie sypialnie! Ferti wprowadzi samoch�d na dziedziniec � wydawa�
dyspozycje Hamarab. � Okr��ysz wzg�rze i wjedziesz mostem z drugiej strony. Wkr�tce
zajdzie s�o�ce, nie zauwa�y�em ani jednej lampy.
� Znalaz�em �wieczniki i �wiece � oznajmi� Ferti. � I beczki z winem w piwnicy.
� Nawet tutaj, na tym odludziu! � Szep manifestowa�a swoj� niech�� do alkoholu.
� Wszystkie �ciany pokryto malowid�ami � m�wi�a Okos. Siedzieli przy stole z
czarnego drewna, odpoczywaj�c po skromnej kolacji. �
Nikt w tym domu nie odczuwa� samotno�ci.
Freski wyobra�aj� mniejsze i wi�ksze grupy ludzi. Patrz� na nas, obserwuj� ka�dy nasz
ruch.
� Z�udzenie, sztuczka malarska � Hamarab ziewn��. � Wypal� cygaro w bibliotece, i
spa�. Pierwsz� noc od wielu tygodni sp�dzimy w wygodnych ��kach.
� No, a warty? � przypomnia� Festo. � Zapomnia�e� o wartach.
� Warty! � zdziwi�a si� Szep. � Tutaj, w tym pi�knym, bezpiecznym domu? Festo
przesadza!
� Dom rzeczywi�cie pi�kny � zgodzi� si� ojciec � ale czy bezpieczny? Co si� sta�o z
w�a�cicielem? gospodarzem? Dlaczego opu�ci� sw�j dom? Nie odnale�li�my jak dot�d �adnej
informacji. Kto wzni�s� ten budynek w tak bezludnej okolicy na kraw�dzi krateru? Kto
wykona� te malowid�a? Nikt nie pozostawia na �asce losu drogocennych arcydzie�! �
Hamarab zapali� cygaro. � Dziwne, niezrozumia�e. Dlatego zachowajmy ostro�no��. Ja
pierwszy obejm� wart�. O dziesi�tej zwolni mnie Ferti, potem Festo.
� A ja? � upomnia� si� najm�odszy.
� Czy obudzisz si� o pi�tej rano?
� Bez trudu, budz� si� o ka�dej godzinie z wielk� �atwo�ci�.
� A zatem b�dziesz czuwa� razem z Festo.
Hamarab pow�drowa� do biblioteki. Po dniu pe�nym wra�e� postanowi� poduma� w
samotno�ci. Dom niepokoi� starego podr�nika. Przemierzy� z rodzin� �wiat wzd�u� i wszerz,
nigdy nie go�ci� w takim domu. �Te freski � mrucza� � te postacie zaludniaj�ce opustosza�y
budynek. Tutaj nikt nigdy nie czuje si� samotny. Dooko�a t�umy. Bogu dzi�ki, �e milcz�.
Zgas�o cygaro. Nie odwracaj�c g�owy, si�gn�� po zapa�ki le��ce na stoliku. Ale zanim
odnalaz� pude�ko, b�ysn�o �wiat�o, kto� poda� mu ogie�. K�tem oka widzia� drobn�, bia��
d�o�.
� Hm � mrukn��. � M�wi�em, marsz do ��ek� Kto postanowi� dotrzyma� mi
towarzystwa? � Odwr�ci� si�. Na popielniczce dopala�a si� zapa�ka. W bibliotece nie by�o
nikogo. � To ty, Fiatol? O tej godzinie zabawa w chowanego? Idiotyczny �art � podni�s�
wysoko �wiecznik. Do biblioteki wkroczy� Ferti.
� Wo�a�e� mnie, ojcze?
� Psie figle. Fiatol schowa� si�
� Fiatol �pi w najlepsze � przerwa� syn �redni. � Widzia�em go przed minut�.
� Kto� poda� mi ogie� i znikn�� � wyja�ni� Hamarab. � Mo�e to twoja inicjatywa? Ja
czuwam nad wami, ty czuwasz nade mn�.
� Zdrzemn��e� si�. Niekiedy sen bywa tak intensywny�
� Nie opowiadaj g�upstw! � �achn�� si� Hamarab. � Nie zasypiam tak �atwo, od lat
cierpi� na bezsenno��. Kto� zapali� moje cygaro. Widzia�em d�o�
� Swoj� � doko�czy� Ferti.
� Pos�uchaj, ch�opcze � m�wi� wolno ojciec. Zrozumia�, �e powinien zachowa� spok�j.
� Chyba potrafi� odr�ni� swoj� ow�osion� �ap� od bia�ej, delikatnej d�oni kobiety czy
ch�opca. Nie fantazjuj�, to specjalno�� Fiatola.
Ferti dla �wi�tego spokoju przeszuka� bibliotek�, zagl�da� pod fotele, za szafy, nawet
opr�ni� z ksi��ek kilka p�ek. Wreszcie o�wiadczy�:
� Nikogo tu nie ma. Dochodzi dziesi�ta, po�� si�, jeste� zm�czony.
� Jestem � przyzna� Hamarab i wyszed� z biblioteki.
�redni syn przysun�� fotel do okna, na kolanach po�o�y� sztucer. Noc by�a ciep�a, po niebie
sun�� ksi�yc w pierwszej kwadrze. Wiatr przyni�s� zapach trawy i zi�. Ojciec starzeje si� �
rozmy�la� Ferti. � Coraz cz�ciej traci cierpliwo��, irytuje go lada g�upstwo, cierpi na
przywidzenia. Skleroza objawia si� w r�ny spos�b.
My�li sp�oszy� krzyk kobiety.
� To Szep! � rozpozna� biegn�c po schodach. � Drze si� jak op�tana � krzyk sterowa�
jego ruchami.
�ona najstarszego brata wrzeszcza�a w kuchni.
� Wypij! � Ferti poda� szwagierce szklank� wody � uspok�j si�. Obudzi�a� ca�y dom.
Zobaczy�a� ducha czy myszk�?
� Cz�sto budz� si� w nocy i w�druj� do kuchni, by co� przek�si� � opowiada�a Szep. �
Obudzi�am si� kilka minut po jedenastej, narzuci�am szlafrok i zapali�am �wiece. W ciemnym
k�cie sta� taboret, na taborecie taca z zak�skami, Taca nagle pow�drowa�a w g�r�,
zobaczy�am d�o� i obna�one rami�!
� D�o� trzymaj�c� tac� z zak�skami � precyzowa� Ferti.
� Tak, taca zbli�a�a si� do mnie.
� I wtedy rozkrzycza�a� si�.
� Ferti! Widzia�am d�o� i rami�!
� Ja widzia�em sam� d�o�. � Do kuchni wkroczy� Hamarab, wkr�tce nadeszli inni.
Uwa�nie wys�uchano obu opowie�ci.
� Duchy! � najm�odszy nie mia� w�tpliwo�ci. � Duchy zawsze strasz� w starych
zamkach i pa�acach. Wspaniale! Cudownie! Co za fantastyczna przygoda!
� Bajdy! Uspok�j si� � mitygowa� ojciec � nie ma duch�w. Czytasz g�upie ksi��ki i
rzecz prosta, g�upiejesz. Kto� sobie z nas zakpi�. To �arty, albo� nerwy.
� Nerwy? � zdziwi� si� Festo.
� Wielomiesi�czna podr� os�abi�a nasz system nerwowy � t�umaczy� Hamarab zdaj�c
sobie spraw�, �e nie zdo�a rozproszy� wszystkich w�tpliwo�ci � atmosfera tego domu dzia�a
na nasz� wyobra�ni� � improwizowa�. � Nikogo tu nie ma, a przecie� gdziekolwiek
jeste�my, towarzysz� nam postacie wymalowane na �cianach. Opustosza�y dom wype�nia
t�um nieznanych istot. Nietrudno o z�udzenia optyczne, gra �wiate� i cieni o�ywia malowid�a.
Proponuj� powr�t do sypialni.
� A je�eli to duchy?! � Fiatol nie rezygnowa� z atrakcyjnej hipotezy. Duchy
zapowiada�y dobr� zabaw�. Od co najmniej trzystu lat nikt nikogo nie straszy� duchami, od
dawna by�y niemodne, znika�y z ba�ni ludowych, sta�y si� reliktem dawno minionej epoki,
wspomnieniem, wywo�uj�cym u�miech. Od ca�kowitego zapomnienia ocalili je kolekcjonerzy
strach�w. Nazywano ich �artobliwie neospirytystami. Wywo�ywali opowie�ci o duchach
zbieraj�c stare legendy. Fiatol by� ch�opcem nie z tej ziemi. Gaw�dzi� z drzewami, rozumia�
�wiergot ptak�w, kwiaty nazywa�: �m�odszym, kolorowym rodze�stwem�. �Niekt�rzy ludzie
s�ysz� i widz� lepiej od innych � m�wi� do zatroskanego ojca. � Dlaczego martwisz si�?
Ch�tnie opowiem o tym, czego ty nie mo�esz zobaczy� i us�ysze�. Lekarze radzili cz�st�
zmian� �rodowiska i dlatego Hamarab wyruszy� z rodzin� w egzotyczn� podr� po czterech
kontynentach. Nie by�o czasu na pogaw�dki z motylami. Rzeczywisty �wiat okaza� si�
prawdziwym cudem, fantastyczny �wiat Fiatola pocz�� szarze� i nikn��. Ostatnie wydarzenia
ponownie rozbudzi�y fantazj�.
� A je�li to duchy? � powt�rzy� najm�odszy IRO.
� Duchy opieku�cze � powiedzia�a Okos. � Ojcu zapali�y cygaro, pocz�stowa�y Szep
zak�skami. Jak�e �atwo m�drzy ludzie trac� swoj� m�dro��.
Hamarab roze�mia� si�.
� Mog�a powiedzie�: �jak�e �atwo m�drzy ludzie g�upiej��. Delikatno�� godna uznania.
Rozs�dna Okos troszczy si� o Rozum Rodziny IRO. B�d�my wi�c rozumni. �ycz� wam,
mimo wszystko, dobrej nocy. Niech czuwa nad nami Festo.
Najstarszy rozsiad� si� w fotelu, kt�ry ustawi� pod �rodkowym oknem wielkiego salonu.
M�g� spogl�da� w ja�niej�ce niebo albo odwr�ciwszy nieco g�ow�, podziwia� t�um postaci na
gigantycznych schodach. Sztucer le�a� pod r�k� na krze�le. Festo zerkn�� na zegarek.
�Dochodzi sz�sta � szepn��. � Za godzin� �wit. Kogo wyobra�aj� te postacie? �
zastanawia� si�. � Schody prowadz� do �wi�tyni. Jedni wychodz� z budynku, dobrze wida�
ich twarze, drudzy wspinaj� si� po stopniach. W t�umie mo�na rozr�ni� trzeci� grup�
�rodkow�, postacie stoj� bokiem do �wi�tyni. Zatrzyma�y si� w po�owie drogi, twarze
skupione, r�ce skrzy�owane na piersiach, odpoczywaj�, czy oczekuj� na kogo�? � Festo
ziewn�� serdecznie Pled zsun�� mu si� z kolan. � Bardzo dobrze � mrukn��. � Noc ciep�a.
Za oknem b�ysn�a gwiazda. Najstarszy znieruchomia�. Malowid�o nagle o�y�o. Ludzie
wchodzili po schodach, schodzili, nie zwracaj�c najmniejszej uwagi na grup�, �rodkow�,
trwaj�c� w absolutnym bezruchu. ��ni� � pomy�la� Festo. � Za wszelk� cen� musz�
obudzi� si�.� Zarepetowa� sztucer i nie celuj�c nacisn�� spust. Huk wystrza�u obudzi�
wszystkich.
Pierwszy do salonu wbieg� Fiatol, za nim Ferti z ojcem, obie panie przybieg�y minut�
p�niej.
� My�la�em, �e �ni� � m�wi� Festo. � Wystrzeli�em, by przekona� si�, czy to sen.
� Kula od�upa�a kawa�ek �ciany. Uszkodzi�e� fresk � zmartwi� si� Hamarab.
� Zdumiewaj�ce! Zdumiewaj�ce! � mamrota�a Szep. � Sp�jrzcie! Jedna posta�
znikn�a, pozosta� po niej cie�. Festo zabi� istot� namalowan� na �cianie.
� Zabi�?! Co za pomys�? Kula wybi�a otw�r w �cianie.
� Wielko�ci jajka � doko�czy�a Szep � a znikn�a ca�a posta� naturalnej wielko�ci.
Oszale� mo�na.
Nikt nie zauwa�y� wschodu s�o�ca. Hamarab obejrza� uwa�nie dziur� w �cianie, przez
kilka minut studiowa� niewyra�ny zarys postaci, kt�ra znikn�a po strzale najstarszego syna.
Festo siedzia� znowu w fotelu i wpatrywa� si� w t�um na schodach. S�o�ce rozja�ni�o fresk,
znikn�y tajemnicze p�cienie. Rozja�nione twarze ludzi na schodach nie wyra�a�y niczego.
Nikt nie zauwa�y� wypadku. Festo westchn��.
� Co za nonsens � powiedzia� g�o�no do ojca.
� Tak, nonsens, absurd, wszystko w tym domu jest absurdalne. A najbardziej malowid�a.
� Hamarab zbli�a� si� do �ciany i oddala� nie odrywaj�c oczu od fresku. � Dzie�o mistrza
� m�wi� mru��c oczy. � Chcia�bym go pozna� i porozmawia� z nim.
� Zawo�aj, mo�e przyjdzie � Festo u�miechn�� si�. � Powinienem go przeprosi�.
� Przeprosi�, co ty wygadujesz?
� Zniszczy�em fragment jego dzie�a. Zabi�em portret, a mo�e� � zastanowi� si� �
mo�e autoportret.
� Jak�e �atwo m�drzy ludzie trac� swoj� m�dro��.
� Cytujesz Okos.
� Ona najd�u�ej zachowa rozum.
� A my? � Festo spowa�nia�. � Co z nami?
� G�upiejemy z godziny na godzin�.
� A wi�c zbiorowe szale�stwo.
� Prawdopodobnie, bo jak to inaczej wyt�umaczy� � Hamarab g�adzi� nieogolony
podbr�dek i m�wi�: � kto buduje dom w kraterze? Do najbli�szej osady dwie�cie
kilometr�w. Gospodarze wyprowadzili si�, pozostawiaj�c meble, dywany, po�ciel, w szafach
ubrania i suknie, w szufladach bielizna, na sto�ach wazony, kwiaty w donicach, w kuchni
naczynia. Dlaczego ludzie opu�cili ten dom?
� Nie wiem � odpar� zniecierpliwiony Festo. � I dosy� tych rozwa�a�.
� Usi�uj� zrozumie�.
� Marnujesz czas.
� Tego nie mo�na tak zostawi�.
� To trzeba tak zostawi� � Festo podszed� do ojca i powt�rzy�: � To trzeba tak
zostawi�. Odpocz�li�my, pora rusza� w dalsz� drog�. Zjemy � �niadanie i do widzenia.
Zjedli �niadanie w kuchni. Asystowa�y im trzy postacie wymalowane mi�dzy miedzianymi
rondlami, oboj�tne, wpatrzone w przestrze� ponad g�owami ludzi. Hamarab smarowa�
mas�em wielkie pajdy chleba, kroi� ser, nape�nia� ci�kie fili�anki gor�c� herbat� i mamrota�:
� Jedzcie, moje dzieci, na zdrowie. Trzeba dobrze posili� si� przed podr�. Chleb
smaczny, �wie�y.
� Jeszcze ciep�y � powiedzia� Fiatol � i kto� upiek� chleb w nocy.
� Absurd � rzek� ojciec � oczywisty; absurd. W tym klimacie pieczywo d�ugo
zachowuje �wie�o��.
� Jak d�ugo? � zapyta�a Okos. � Dwa, trzy dni, tydzie� czy mo�e miesi�c? Oni opu�cili
ten dom przed rokiem.
� Ty wiesz wszystko � Ferti po�o�y� d�o� na ramieniu �ony. � Jak to obliczy�a�?
� W bibliotece wisi kalendarz. Ostatni� kartk� zerwano przed dziesi�cioma miesi�cami.
� A wi�c ONI upiekli chleb � Hamarab odsun�� talerz. � S� bardzo go�cinni,
niesamowicie go�cinni. Ko�czcie �niadanie, za godzin� wyje�d�amy.
Ojciec zaj�� miejsce za kierownic�, tu� przy nim usiad� najstarszy syn, za nimi Ferti z
�on�, po przeciwnej stronie � Okos i Fiatol, kt�ry, gdy mieli ju� rusza�, zawo�a�:
� Zostawi�em w bibliotece sw�j sztucer!
� Niczego nie nale�y zostawia� � Hamarab wy��czy� motor. � A szczeg�lnie broni.
� Zaczekajcie, zaraz wr�c�.
Czekali dwie, mo�e trzy minuty. Potem rozleg� si� huk wystrza�u. Zanim wbiegli do
wielkiego salonu, Fiatol wypali� cztery razy.
� Patrzcie! � krzycza�. � Pi�� strza��w w �cian� i znikn�o pi�� postaci, czy to nie
cudowne!
Dopiero teraz Okos wysz�a z samochodu. Od pierwszego strza�u min�� kwadrans. Nie
pobieg�a za nimi. Czeka�a cierpliwie. Po up�ywie pi�tnastu minut zajrza�a do salonu. Na
dywanie le�a� sztucer Fiatola. Przeszuka�a ca�y dom, wygl�daj�c od czasu do czasu przez
okna, by sprawdzi�, czy wr�cili do samochodu.
Znikn�li wszyscy: i Hamarab IRO, i najstarszy syn Festo, i jego pi�kna �ona Szep, i syn
�redni Ferti, i Fiatol, najm�odszy z rodu IRO; dos�ownie znikn�li, jak gdyby zapadli si� pod
ziemi� albo uton�li w bezdennej studni. Postanowi�a raz jeszcze przeszuka� wielki salon.
Mimo woli spojrza�a na malowid�o �cienne, na t�um postaci na schodach.
Po pewnej chwili dostrzeg�a �lady po kulach i bia�e plamy, bia�e sylwetki po istotach, kt�re
sta�y na schodach, zanim rozleg�y si� strza�y.
� Bia�e cienie � powiedzia�a. � Nic nie rozumiem � przetar�a szk�a okular�w. �
Plamy ciemniej��
Znowu wida� twarze tych, kt�rzy znikn�li na fresku. Lecz to przecie� twarze tych, kt�rzy
znikn�li w rzeczywisto�ci, � Ten w fioletowej szacie to Hamarab, obok niego Festo i Szep,
w, g��bi Ferti i Fiatol. Stoj� w �rodkowej grupie.
Okos podnios�a sztucer i wycelowa�a w posta� kobiety stoj�cej tu� przy Fertim. Us�ysza�a
najpierw huk, a potem przyciszony gwar g�os�w. Otacza� j� t�um ludzi. Jedni wchodzili
wolno po schodach, inni schodzili. Sta�a w grupie �rodkowej mi�dzy m�em i Fiatolem.
Hamarab co� m�wi�, ale nie s�ysza�a jego g�osu. Z ruchu warg odczyta�a s�owa: �Musimy
cierpliwie czeka�, zrozumcie, musimy cierpliwie czeka�!