14343

Szczegóły
Tytuł 14343
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14343 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14343 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14343 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Czes�aw Chruszczewski �SCALA DEI GIGANTI� �CREDO QUIA ABSURDUM EST� Arystoteles Stali na dnie olbrzymiego krateru. Czterech m�czyzn i dwie kobiety. Podr�nicy, poszukiwacze przyg�d, entuzja�ci ruchu, pielgrzymi. Na ��tej �cianie samochodu czerwieni�y si� litery, s�owa motywu wiod�cego: �EBY WSZYSTKO ZROZUMIE� � TRZEBA WSZYSTKO ZOBACZY�! Zielon� farb� wymalowano informacj�: EKSPEDYCJA RODZINY IRO: Hamarab IRO � ojciec Festo IRO � syn najstarszy Ferti IRO � syn �redni Fiatol IRO � syn najm�odszy Szep � �ona Festo Okos � �ona Ferti Trzeci, najm�odszy syn uko�czy� czterna�cie lat. Hamarab obserwowa� przez lornet� spi�trzenie ska� na po�udniowej kraw�dzi. � Tam przenocujemy � powiedzia�. � Rozbijecie namiot w pobli�u tego rumowiska � wyci�gn�� praw� r�k�, lew� poda� lornet� najstarszemu synowi. � G�azy czy ruiny? � Ruiny w�r�d g�az�w � odrzek� Festo. � Ja widz� �ciany jakiej� budowli � o�wiadczy� Ferti. � �redniowieczny zamek! � zawo�a� najm�odszy. � Zamek w kraterze � zdziwi�a si� Szep. � �rednica tej niecki wynosi sto i kilkana�cie kilometr�w � stwierdzi�a Okos. � Kiedy� spad� w tym miejscu meteoryt. � No wi�c zbudowano zamek na meteorycie � Fiatol by� konsekwentny. Ch�tnie zwiedza� stare zamki, wyobra�aj�c sobie, �e opustosza�e komnaty wype�nia t�um dworzan i �redniowiecznych rycerzy. � Noc w starym zamku wzniesionym nie wiadomo przez kogo. A mo�e znajdziemy tam skarby � fantazjowa�. � S�ysza�em o zamkach budowanych na lodzie � Hamarab roze�mia� si� � ale w kraterze? Ska�y przybieraj� r�ne kszta�ty. Jedziemy! � zadecydowa� sadowi�c si� za kierownic� wozu. � To niedaleko, w prostej linii trzy kilometry. Wsiadajcie! Trzeba to zobaczy� z bliska. � A jednak zamek! � tryumfowa� najm�odszy. Ojciec zatrzyma� samoch�d u st�p skalistego wzniesienia. � Dom, dwupi�trowy dom � m�wi� ogl�daj�c uwa�nie kamienny budynek � solidny, murowany dom. � Pa�ac � Fiatol nie rezygnowa� z romantycznych wizji. � Pa�ac Kalifa! � Pleciesz � zdenerwowa�a si� Okos, m�dra �ona Fertiego. � Willa w stylu starorzymskim. Podobne widzia�am w Pompei i Herkulanum. Wejd�my do �rodka. � A je�li gospodarz poszczuje nas psami � ojciec podni�s� u�aman� ga���. Wspina� si� wolno po stromych stopniach i m�wi�: � B�d�my ostro�ni, diabe� nie �pi. Pilnujcie moich plec�w, patrzcie w okna. Festo wydoby� z baga�nika d�ug� skrzynk�. � Sztucery � ucieszy� si� najm�odszy. � B�dziemy polowa�! Ojciec sta� ju� przed �elazn� bram�, by�a uchylona, poczeka�, a� Festo i Ferti stan�li za nim z broni� gotow� do strza�u, i szerzej otworzy� wrota. Zaskrzypia�y przera�liwie. Festo pierwszy wkroczy� na kwadratowy dziedziniec. � Nie ma tu �ywego ducha � wymrucza� rozgl�daj�c si� dooko�a. Okr��y� nieczynn� fontann�, zajrza� przez okno pozbawione zupe�nie szyb. � No i co? � zawo�a� ojciec � co widzisz? � Pi�kne obrazy na �cianach � odpar� najstarszy � pokoje puste, stylowe meble, pe�no tu szarego py�u. Hamarab opu�ci� stanowisko przy bramie, podszed� do okna. � To freski � powiedzia� przechylaj�c si� przez parapet � wspania�e freski. W�a� do �rodka, szybciej � komenderowa�. � Poczekamy z Fertim na dziedzi�cu. Zrozumia�e�? Chc� s�ysze� tw�j �piew. Gdy zamilkniesz, wkroczymy do akcji. � Co za�piewa�? � Bojow� pie�� familii IRO. No, na co czekasz, do dzie�a, synku! I najstarszy rozpocz�� w�dr�wk� po komnatach. Cztery pokoje na parterze, cztery na pierwszym pi�trze, cztery na drugim. Hol, dwie jadalnie, biblioteka, salon, trzy sypialnie, pok�j dla dzieci, �azienki, pokoje go�cinne, s�u�bowe, kuchnie. Festo zwiedzi� ca�y dom, zajrza� na strych, do piwnic, �piewaj�c o bohaterskich czynach familii IRO. � Pi�kny g�os � pochwali� ojciec, niemal w tym�e momencie najstarszy umilk�. � Dlaczego nie �piewasz?! � zawo�a� � s�yszysz mnie? � S�ysz�. Czego� podobnego nie widzia�em w �yciu � Festo ukaza� si� w oknie na pierwszym pi�trze. � Chod�cie, �mia�o � zach�ca�. � Nie grozi nam �adne niebezpiecze�stwo. Gospodarze dawno opu�cili ten dom. Chod�cie, chod�cie! � Kt�r�dy? � Hamarab uderzy� pi�ci� w drzwi. � Nie mam zamiaru skaka� przez okno. Nie te lata, otw�rz od wewn�trz, je�li �aska. Festo wprowadzi� ojca do najwi�kszego salonu. �cian� naprzeciw okien pokrywa�o barwne malowid�o, t�um postaci na szerokich schodach, wiod�cych do �wi�tyni. Podw�jny rz�d kolumn nikn�� w r�owej mgle, architektura zadziwiaj�ca, bo wszystkiego tu by�o po trochu: i Assyrii, i Egiptu, i Grecji, i Rzymu. Kobiety i m�czy�ni w pow��czystych szatach wpatrywali si� w oszo�omionego Hamaraba. Bia�y marmur schod�w l�ni� w s�o�cu. �Scala dei Giganti� � przeczyta� Festo napis nad portalem fantastycznej budowli. � No, no � pomrukiwa� ojciec. � Niech wszyscy tu przyjd�, trudy naszej w�dr�wki sowicie zosta�y nagrodzone. Nie znam si� na malowid�ach �ciennych, ale to warto by�o zobaczy�. Kobiety d�ugo podziwia�y fresk. Rozradowany Fiatol szczebiota�: � A co, nie m�wi�em, pa�ac, zaczarowany pa�ac. Policzy�em te postacie, pi��dziesi�t kobiet i pi��dziesi�ciu m�czyzn. � Przygotujcie sypialnie! Ferti wprowadzi samoch�d na dziedziniec � wydawa� dyspozycje Hamarab. � Okr��ysz wzg�rze i wjedziesz mostem z drugiej strony. Wkr�tce zajdzie s�o�ce, nie zauwa�y�em ani jednej lampy. � Znalaz�em �wieczniki i �wiece � oznajmi� Ferti. � I beczki z winem w piwnicy. � Nawet tutaj, na tym odludziu! � Szep manifestowa�a swoj� niech�� do alkoholu. � Wszystkie �ciany pokryto malowid�ami � m�wi�a Okos. Siedzieli przy stole z czarnego drewna, odpoczywaj�c po skromnej kolacji. � Nikt w tym domu nie odczuwa� samotno�ci. Freski wyobra�aj� mniejsze i wi�ksze grupy ludzi. Patrz� na nas, obserwuj� ka�dy nasz ruch. � Z�udzenie, sztuczka malarska � Hamarab ziewn��. � Wypal� cygaro w bibliotece, i spa�. Pierwsz� noc od wielu tygodni sp�dzimy w wygodnych ��kach. � No, a warty? � przypomnia� Festo. � Zapomnia�e� o wartach. � Warty! � zdziwi�a si� Szep. � Tutaj, w tym pi�knym, bezpiecznym domu? Festo przesadza! � Dom rzeczywi�cie pi�kny � zgodzi� si� ojciec � ale czy bezpieczny? Co si� sta�o z w�a�cicielem? gospodarzem? Dlaczego opu�ci� sw�j dom? Nie odnale�li�my jak dot�d �adnej informacji. Kto wzni�s� ten budynek w tak bezludnej okolicy na kraw�dzi krateru? Kto wykona� te malowid�a? Nikt nie pozostawia na �asce losu drogocennych arcydzie�! � Hamarab zapali� cygaro. � Dziwne, niezrozumia�e. Dlatego zachowajmy ostro�no��. Ja pierwszy obejm� wart�. O dziesi�tej zwolni mnie Ferti, potem Festo. � A ja? � upomnia� si� najm�odszy. � Czy obudzisz si� o pi�tej rano? � Bez trudu, budz� si� o ka�dej godzinie z wielk� �atwo�ci�. � A zatem b�dziesz czuwa� razem z Festo. Hamarab pow�drowa� do biblioteki. Po dniu pe�nym wra�e� postanowi� poduma� w samotno�ci. Dom niepokoi� starego podr�nika. Przemierzy� z rodzin� �wiat wzd�u� i wszerz, nigdy nie go�ci� w takim domu. �Te freski � mrucza� � te postacie zaludniaj�ce opustosza�y budynek. Tutaj nikt nigdy nie czuje si� samotny. Dooko�a t�umy. Bogu dzi�ki, �e milcz�. Zgas�o cygaro. Nie odwracaj�c g�owy, si�gn�� po zapa�ki le��ce na stoliku. Ale zanim odnalaz� pude�ko, b�ysn�o �wiat�o, kto� poda� mu ogie�. K�tem oka widzia� drobn�, bia�� d�o�. � Hm � mrukn��. � M�wi�em, marsz do ��ek� Kto postanowi� dotrzyma� mi towarzystwa? � Odwr�ci� si�. Na popielniczce dopala�a si� zapa�ka. W bibliotece nie by�o nikogo. � To ty, Fiatol? O tej godzinie zabawa w chowanego? Idiotyczny �art � podni�s� wysoko �wiecznik. Do biblioteki wkroczy� Ferti. � Wo�a�e� mnie, ojcze? � Psie figle. Fiatol schowa� si� � Fiatol �pi w najlepsze � przerwa� syn �redni. � Widzia�em go przed minut�. � Kto� poda� mi ogie� i znikn�� � wyja�ni� Hamarab. � Mo�e to twoja inicjatywa? Ja czuwam nad wami, ty czuwasz nade mn�. � Zdrzemn��e� si�. Niekiedy sen bywa tak intensywny� � Nie opowiadaj g�upstw! � �achn�� si� Hamarab. � Nie zasypiam tak �atwo, od lat cierpi� na bezsenno��. Kto� zapali� moje cygaro. Widzia�em d�o� � Swoj� � doko�czy� Ferti. � Pos�uchaj, ch�opcze � m�wi� wolno ojciec. Zrozumia�, �e powinien zachowa� spok�j. � Chyba potrafi� odr�ni� swoj� ow�osion� �ap� od bia�ej, delikatnej d�oni kobiety czy ch�opca. Nie fantazjuj�, to specjalno�� Fiatola. Ferti dla �wi�tego spokoju przeszuka� bibliotek�, zagl�da� pod fotele, za szafy, nawet opr�ni� z ksi��ek kilka p�ek. Wreszcie o�wiadczy�: � Nikogo tu nie ma. Dochodzi dziesi�ta, po�� si�, jeste� zm�czony. � Jestem � przyzna� Hamarab i wyszed� z biblioteki. �redni syn przysun�� fotel do okna, na kolanach po�o�y� sztucer. Noc by�a ciep�a, po niebie sun�� ksi�yc w pierwszej kwadrze. Wiatr przyni�s� zapach trawy i zi�. Ojciec starzeje si� � rozmy�la� Ferti. � Coraz cz�ciej traci cierpliwo��, irytuje go lada g�upstwo, cierpi na przywidzenia. Skleroza objawia si� w r�ny spos�b. My�li sp�oszy� krzyk kobiety. � To Szep! � rozpozna� biegn�c po schodach. � Drze si� jak op�tana � krzyk sterowa� jego ruchami. �ona najstarszego brata wrzeszcza�a w kuchni. � Wypij! � Ferti poda� szwagierce szklank� wody � uspok�j si�. Obudzi�a� ca�y dom. Zobaczy�a� ducha czy myszk�? � Cz�sto budz� si� w nocy i w�druj� do kuchni, by co� przek�si� � opowiada�a Szep. � Obudzi�am si� kilka minut po jedenastej, narzuci�am szlafrok i zapali�am �wiece. W ciemnym k�cie sta� taboret, na taborecie taca z zak�skami, Taca nagle pow�drowa�a w g�r�, zobaczy�am d�o� i obna�one rami�! � D�o� trzymaj�c� tac� z zak�skami � precyzowa� Ferti. � Tak, taca zbli�a�a si� do mnie. � I wtedy rozkrzycza�a� si�. � Ferti! Widzia�am d�o� i rami�! � Ja widzia�em sam� d�o�. � Do kuchni wkroczy� Hamarab, wkr�tce nadeszli inni. Uwa�nie wys�uchano obu opowie�ci. � Duchy! � najm�odszy nie mia� w�tpliwo�ci. � Duchy zawsze strasz� w starych zamkach i pa�acach. Wspaniale! Cudownie! Co za fantastyczna przygoda! � Bajdy! Uspok�j si� � mitygowa� ojciec � nie ma duch�w. Czytasz g�upie ksi��ki i rzecz prosta, g�upiejesz. Kto� sobie z nas zakpi�. To �arty, albo� nerwy. � Nerwy? � zdziwi� si� Festo. � Wielomiesi�czna podr� os�abi�a nasz system nerwowy � t�umaczy� Hamarab zdaj�c sobie spraw�, �e nie zdo�a rozproszy� wszystkich w�tpliwo�ci � atmosfera tego domu dzia�a na nasz� wyobra�ni� � improwizowa�. � Nikogo tu nie ma, a przecie� gdziekolwiek jeste�my, towarzysz� nam postacie wymalowane na �cianach. Opustosza�y dom wype�nia t�um nieznanych istot. Nietrudno o z�udzenia optyczne, gra �wiate� i cieni o�ywia malowid�a. Proponuj� powr�t do sypialni. � A je�eli to duchy?! � Fiatol nie rezygnowa� z atrakcyjnej hipotezy. Duchy zapowiada�y dobr� zabaw�. Od co najmniej trzystu lat nikt nikogo nie straszy� duchami, od dawna by�y niemodne, znika�y z ba�ni ludowych, sta�y si� reliktem dawno minionej epoki, wspomnieniem, wywo�uj�cym u�miech. Od ca�kowitego zapomnienia ocalili je kolekcjonerzy strach�w. Nazywano ich �artobliwie neospirytystami. Wywo�ywali opowie�ci o duchach zbieraj�c stare legendy. Fiatol by� ch�opcem nie z tej ziemi. Gaw�dzi� z drzewami, rozumia� �wiergot ptak�w, kwiaty nazywa�: �m�odszym, kolorowym rodze�stwem�. �Niekt�rzy ludzie s�ysz� i widz� lepiej od innych � m�wi� do zatroskanego ojca. � Dlaczego martwisz si�? Ch�tnie opowiem o tym, czego ty nie mo�esz zobaczy� i us�ysze�. Lekarze radzili cz�st� zmian� �rodowiska i dlatego Hamarab wyruszy� z rodzin� w egzotyczn� podr� po czterech kontynentach. Nie by�o czasu na pogaw�dki z motylami. Rzeczywisty �wiat okaza� si� prawdziwym cudem, fantastyczny �wiat Fiatola pocz�� szarze� i nikn��. Ostatnie wydarzenia ponownie rozbudzi�y fantazj�. � A je�li to duchy? � powt�rzy� najm�odszy IRO. � Duchy opieku�cze � powiedzia�a Okos. � Ojcu zapali�y cygaro, pocz�stowa�y Szep zak�skami. Jak�e �atwo m�drzy ludzie trac� swoj� m�dro��. Hamarab roze�mia� si�. � Mog�a powiedzie�: �jak�e �atwo m�drzy ludzie g�upiej��. Delikatno�� godna uznania. Rozs�dna Okos troszczy si� o Rozum Rodziny IRO. B�d�my wi�c rozumni. �ycz� wam, mimo wszystko, dobrej nocy. Niech czuwa nad nami Festo. Najstarszy rozsiad� si� w fotelu, kt�ry ustawi� pod �rodkowym oknem wielkiego salonu. M�g� spogl�da� w ja�niej�ce niebo albo odwr�ciwszy nieco g�ow�, podziwia� t�um postaci na gigantycznych schodach. Sztucer le�a� pod r�k� na krze�le. Festo zerkn�� na zegarek. �Dochodzi sz�sta � szepn��. � Za godzin� �wit. Kogo wyobra�aj� te postacie? � zastanawia� si�. � Schody prowadz� do �wi�tyni. Jedni wychodz� z budynku, dobrze wida� ich twarze, drudzy wspinaj� si� po stopniach. W t�umie mo�na rozr�ni� trzeci� grup� �rodkow�, postacie stoj� bokiem do �wi�tyni. Zatrzyma�y si� w po�owie drogi, twarze skupione, r�ce skrzy�owane na piersiach, odpoczywaj�, czy oczekuj� na kogo�? � Festo ziewn�� serdecznie Pled zsun�� mu si� z kolan. � Bardzo dobrze � mrukn��. � Noc ciep�a. Za oknem b�ysn�a gwiazda. Najstarszy znieruchomia�. Malowid�o nagle o�y�o. Ludzie wchodzili po schodach, schodzili, nie zwracaj�c najmniejszej uwagi na grup�, �rodkow�, trwaj�c� w absolutnym bezruchu. ��ni� � pomy�la� Festo. � Za wszelk� cen� musz� obudzi� si�.� Zarepetowa� sztucer i nie celuj�c nacisn�� spust. Huk wystrza�u obudzi� wszystkich. Pierwszy do salonu wbieg� Fiatol, za nim Ferti z ojcem, obie panie przybieg�y minut� p�niej. � My�la�em, �e �ni� � m�wi� Festo. � Wystrzeli�em, by przekona� si�, czy to sen. � Kula od�upa�a kawa�ek �ciany. Uszkodzi�e� fresk � zmartwi� si� Hamarab. � Zdumiewaj�ce! Zdumiewaj�ce! � mamrota�a Szep. � Sp�jrzcie! Jedna posta� znikn�a, pozosta� po niej cie�. Festo zabi� istot� namalowan� na �cianie. � Zabi�?! Co za pomys�? Kula wybi�a otw�r w �cianie. � Wielko�ci jajka � doko�czy�a Szep � a znikn�a ca�a posta� naturalnej wielko�ci. Oszale� mo�na. Nikt nie zauwa�y� wschodu s�o�ca. Hamarab obejrza� uwa�nie dziur� w �cianie, przez kilka minut studiowa� niewyra�ny zarys postaci, kt�ra znikn�a po strzale najstarszego syna. Festo siedzia� znowu w fotelu i wpatrywa� si� w t�um na schodach. S�o�ce rozja�ni�o fresk, znikn�y tajemnicze p�cienie. Rozja�nione twarze ludzi na schodach nie wyra�a�y niczego. Nikt nie zauwa�y� wypadku. Festo westchn��. � Co za nonsens � powiedzia� g�o�no do ojca. � Tak, nonsens, absurd, wszystko w tym domu jest absurdalne. A najbardziej malowid�a. � Hamarab zbli�a� si� do �ciany i oddala� nie odrywaj�c oczu od fresku. � Dzie�o mistrza � m�wi� mru��c oczy. � Chcia�bym go pozna� i porozmawia� z nim. � Zawo�aj, mo�e przyjdzie � Festo u�miechn�� si�. � Powinienem go przeprosi�. � Przeprosi�, co ty wygadujesz? � Zniszczy�em fragment jego dzie�a. Zabi�em portret, a mo�e� � zastanowi� si� � mo�e autoportret. � Jak�e �atwo m�drzy ludzie trac� swoj� m�dro��. � Cytujesz Okos. � Ona najd�u�ej zachowa rozum. � A my? � Festo spowa�nia�. � Co z nami? � G�upiejemy z godziny na godzin�. � A wi�c zbiorowe szale�stwo. � Prawdopodobnie, bo jak to inaczej wyt�umaczy� � Hamarab g�adzi� nieogolony podbr�dek i m�wi�: � kto buduje dom w kraterze? Do najbli�szej osady dwie�cie kilometr�w. Gospodarze wyprowadzili si�, pozostawiaj�c meble, dywany, po�ciel, w szafach ubrania i suknie, w szufladach bielizna, na sto�ach wazony, kwiaty w donicach, w kuchni naczynia. Dlaczego ludzie opu�cili ten dom? � Nie wiem � odpar� zniecierpliwiony Festo. � I dosy� tych rozwa�a�. � Usi�uj� zrozumie�. � Marnujesz czas. � Tego nie mo�na tak zostawi�. � To trzeba tak zostawi� � Festo podszed� do ojca i powt�rzy�: � To trzeba tak zostawi�. Odpocz�li�my, pora rusza� w dalsz� drog�. Zjemy � �niadanie i do widzenia. Zjedli �niadanie w kuchni. Asystowa�y im trzy postacie wymalowane mi�dzy miedzianymi rondlami, oboj�tne, wpatrzone w przestrze� ponad g�owami ludzi. Hamarab smarowa� mas�em wielkie pajdy chleba, kroi� ser, nape�nia� ci�kie fili�anki gor�c� herbat� i mamrota�: � Jedzcie, moje dzieci, na zdrowie. Trzeba dobrze posili� si� przed podr�. Chleb smaczny, �wie�y. � Jeszcze ciep�y � powiedzia� Fiatol � i kto� upiek� chleb w nocy. � Absurd � rzek� ojciec � oczywisty; absurd. W tym klimacie pieczywo d�ugo zachowuje �wie�o��. � Jak d�ugo? � zapyta�a Okos. � Dwa, trzy dni, tydzie� czy mo�e miesi�c? Oni opu�cili ten dom przed rokiem. � Ty wiesz wszystko � Ferti po�o�y� d�o� na ramieniu �ony. � Jak to obliczy�a�? � W bibliotece wisi kalendarz. Ostatni� kartk� zerwano przed dziesi�cioma miesi�cami. � A wi�c ONI upiekli chleb � Hamarab odsun�� talerz. � S� bardzo go�cinni, niesamowicie go�cinni. Ko�czcie �niadanie, za godzin� wyje�d�amy. Ojciec zaj�� miejsce za kierownic�, tu� przy nim usiad� najstarszy syn, za nimi Ferti z �on�, po przeciwnej stronie � Okos i Fiatol, kt�ry, gdy mieli ju� rusza�, zawo�a�: � Zostawi�em w bibliotece sw�j sztucer! � Niczego nie nale�y zostawia� � Hamarab wy��czy� motor. � A szczeg�lnie broni. � Zaczekajcie, zaraz wr�c�. Czekali dwie, mo�e trzy minuty. Potem rozleg� si� huk wystrza�u. Zanim wbiegli do wielkiego salonu, Fiatol wypali� cztery razy. � Patrzcie! � krzycza�. � Pi�� strza��w w �cian� i znikn�o pi�� postaci, czy to nie cudowne! Dopiero teraz Okos wysz�a z samochodu. Od pierwszego strza�u min�� kwadrans. Nie pobieg�a za nimi. Czeka�a cierpliwie. Po up�ywie pi�tnastu minut zajrza�a do salonu. Na dywanie le�a� sztucer Fiatola. Przeszuka�a ca�y dom, wygl�daj�c od czasu do czasu przez okna, by sprawdzi�, czy wr�cili do samochodu. Znikn�li wszyscy: i Hamarab IRO, i najstarszy syn Festo, i jego pi�kna �ona Szep, i syn �redni Ferti, i Fiatol, najm�odszy z rodu IRO; dos�ownie znikn�li, jak gdyby zapadli si� pod ziemi� albo uton�li w bezdennej studni. Postanowi�a raz jeszcze przeszuka� wielki salon. Mimo woli spojrza�a na malowid�o �cienne, na t�um postaci na schodach. Po pewnej chwili dostrzeg�a �lady po kulach i bia�e plamy, bia�e sylwetki po istotach, kt�re sta�y na schodach, zanim rozleg�y si� strza�y. � Bia�e cienie � powiedzia�a. � Nic nie rozumiem � przetar�a szk�a okular�w. � Plamy ciemniej�� Znowu wida� twarze tych, kt�rzy znikn�li na fresku. Lecz to przecie� twarze tych, kt�rzy znikn�li w rzeczywisto�ci, � Ten w fioletowej szacie to Hamarab, obok niego Festo i Szep, w, g��bi Ferti i Fiatol. Stoj� w �rodkowej grupie. Okos podnios�a sztucer i wycelowa�a w posta� kobiety stoj�cej tu� przy Fertim. Us�ysza�a najpierw huk, a potem przyciszony gwar g�os�w. Otacza� j� t�um ludzi. Jedni wchodzili wolno po schodach, inni schodzili. Sta�a w grupie �rodkowej mi�dzy m�em i Fiatolem. Hamarab co� m�wi�, ale nie s�ysza�a jego g�osu. Z ruchu warg odczyta�a s�owa: �Musimy cierpliwie czeka�, zrozumcie, musimy cierpliwie czeka�!