13922

Szczegóły
Tytuł 13922
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13922 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13922 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13922 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ADAM WA�YK ZDARZENIA 1977 PRZYSTA� Niezam�cona woda u przystani czarnym grzebieniem odtwarza dzi�b statku Tu ka�da rzecz si� przyznaje do siebie wysoki brzeg na nim zmursza�e mury �elazna brama ogrodu zamkni�ta i pa�aj�ca na samotnym krzewie r�owa r�a rozkwit�a to�samo�� PRZECHADZKA Oboj�tnie przechodz� obok futurolog�w zapatrzonych w kryszta� krzykaczy wypruwaj�cych swoje nic z niczego ch�opc�w i dziewczyn bez tajemnic serca i seksu brodatych przebiera�c�w bez wieku siedz�cych ko�o fontanny odwracam od nich oczy w obawie �e uka�� si� nago i bez brody przechodz� przez wystaw� ulubionych kubist�w kt�rzy mnie nudz� nudz� mnie swoj� metodyczno�ci� przechodz� w�r�d tysi�cy powie�ci nie do czytania w kolorowych po�yskliwych ok�adkach obok niemowl�t w obj�ciach matek obok niemowl�t sikaj�cych w z�otym pasa�u pe�nym �wiecide�ek obok swoich podr�y obok siebie przechodz� na drug� stron� je�li druga strona istnieje Nie ma mnie ko�o fontanny ani w krysztale Pary� 1973 OSZUSTWO Sto�y obstawione �awami czeka�y na nie znanych mi handlarzy byd�a dwoje zakochanych cieszy�o si� �e odjad� a ja ich jutro zast�pi� by�em od nich m�odszy by�em bardzo m�ody okazywali mi tyle serca pytali o moje �ycie chcieli pozna� m�j �wiat mimo ich woli kr�g si� zacie�nia� i czeka�em czeka�em na proste pytanie czy umiem dogl�da� byd�a ca�e moje �ycie przemawia�o za tym �e nie umiem ale oni woleli nie wywo�ywa� odpowiedzi kt�ra by przekre�la�a ich wszystkie nadzieje dziwnie niedomy�lni nagle umilkli s�uchali g�osu �wierszczyka ukrytego za belk� sufitu i ja s�ucha�em ale z ci�kim sercem czu�em si� jak nie czuje si� nigdy prawdziwy oszust i k�ad�c si� spa� marzy�em aby si� zbudzi� gdzie indziej LOT Po pantomimie stewardessy kt�ra bez zapowiedzi oboj�tnie sprawnie w�o�y�a ratunkow� kamizelk� a potem zdj�a pod okna podp�yn�� ocean ��obi�c profil kontynentu gdzie� tam daleko jak w ksi��ce dla dzieci mewa robi�a skrzyd�ami a tutaj senno�� schodzi�a i we �nie s�ysza�em g�os kt�ry m�wi� samolot jest w r�kach organizacji Alfa i Omega Zmiana kierunku Lecimy na Ofir Wyl�dowali�my w kraju bagnistym kraju bajecznym dawno wyczerpanych kopalni z�ota bez diament�w ko�ci s�oniowej w g��bi las�w i stuleci na pniu sczernia�ym siedzimy wpatrzeni w kopiec termit�w Kto nas i za jak� cen� wykupi? P�TLA W mro�ny wiecz�r styczniowy bez �niegu jak przykro wysiada� z autobusu przy bezludnej p�tli U wylotu alei mi�a topielico O bladych oczach ustach suchych i szerokich uginaj�c kolana otulasz si� w ko�uch Idziesz mi�dzy drewniaki i nowe osiedla gdzie strach us�ysze� kroki i czu� spalenizn� Po�ary s� tu cz�ste a trudno je gasi� drewniany barak p�onie jak stos barbarzy�ski kto� tam ta�czy kto� �piewa kto� rozmawia z Bogiem ale bardzo daleko a ty nieprzytomna p�g�osem licz�c go�e znajome kasztany i �ciskaj�c w kieszeni pistolet �zawi�cy po �wirze kt�ry skrzeczy jak ciche �yj�tko z rozwianymi w�osami dobiegasz do domu BY� CH�OPIEC KT�RY By� ch�opiec kt�ry z g�ow� na ramieniu usn�� przy stole nakrytym serwet� By� pusty pok�j kobieta w �a�obie opar�a stop� o podn�ek aby poprawi� czarn� kokard� pantofla By�o sukienne k��bowisko p�aszczy w prowizorycznej szatni na zabawie porozrzucanych jakby kto ze z�o�ci� daremnie szuka� czego� po kieszeniach Z g��bi tej szatni czasem dochodzi�y �miechy kobiece i g�os najpi�kniejszy Te trzy obrazy jednakowo stare wraca�y chocia� nie by�y wspomnieniem obsesja szatni wraca�a najcz�ciej Wszystkie odesz�y wszystkie trzy i nie wiem czy co� znaczy�y dzisiaj jestem wolny klasyczny w sobie przejrzysty jak kryszta� czysty jak kartka czystego papieru Nie to nieprawda one zn�w wracaj� te trzy obrazy kt�re znacz� znacz� du�o lub ma�o nic lub bardzo du�o Pr�dzej ja min� a zostanie ch�opiec �pi�cy przy stole a przed nim nieznane ogromne morze czasu do prze�ycia Kobieta w czerni mo�e by�a �mieszka z natury Jedno tylko wiem na pewno �e szatnia by�a jak twarz bez urody i pi�kny g�os by� udr�k� dla ucha WIERSZ O JESIONACH Wiersz si� zaczyna od ciemnych jesion�w a potem nie ma w nim ju� nic pewnego i zamiast p�yn�� szerokim potokiem rwie si� przystaje i ��da milczenia I co mi po was o ciemne jesiony? Nie w moim stylu jeste�cie Nie w stylu mie�ci si� prawda niepewnego wiersza Wiem co kryjecie przede mn� i dla mnie i tylko dla mnie i tylko przede mn� wiem �e u kresu ostatniej podr�y na samym kra�cu wielkiego bezsensu b�dzie to samo co by�o z pocz�tku nie szelest li�ci lecz szeptanie matki SEN �ni�a si� zima Mickiewicz Sen mia�em dawno czterdzie�ci lat temu a tak pami�tam jakby �ni� si� wczoraj Stoj�c na brze�ku okr�g�ej polany w pier�cieniu ciemnej zieleni patrzy�em jak ha�a�liwe t�ocz�ce si� dzieci r�czkami pi�ki podrzuca�y: du�a lekka jak balon pi�ka opada�a bardzo powoli na otwarte d�onie . ale zdarza�o si� �e je min�a i mi�kko k�ad�a si� na trawie wtedy kobieta w bieli � kilka takich kobiet sta�o pod lasem doko�a polany � inn� rzuca�a pi�k� mi�dzy dzieci wprost na ich d�onie tak ma�o zaradne �e niezbyt d�ugo wypad�o jej lata� I tak od nowa Kilkana�cie pi�ek le�a�o w trawie zdziwiony spyta�em czemu ich �adne nie podniesie z ziemi Odpowiedziano mi gorzkim pytaniem Czy pan nie widzi �e dzieci s� �lepe? BIEDRONKA Kud�aty ch�opiec w obszarpanej kurcie d�ugiej do kolan z szerokim r�kawem rudy jak po�ar powozi� i batem wywija� krzycz�c na ospa�e konie Dyli�ans jecha� lasem �piewaj�cym to przeja�nia�o si� w nim to �ciemnia�o mn�stwo zapach�w polnych i �ywicznych wchodzi�o oknem Podr�ni usn�li W k�ciku spa�a Rozyna Liliowy jak muszla p�aski kapelusz ze wst��k� pod szyj� spada� na bok nie spadaj�c suknia jej mia�a siedem falban ka�da coraz to w�sza spod si�dmej wyjrza�y nogi w po�czochach z popielatej we�ny Czerwona w czarne kropki bo�a kr�wka sz�a po bezdro�ach pelerynki naraz dwie pary skrzyde� otwar�szy frun�a POTOMSTWO HERAKLITA My nie wierzymy ani w okr�g czasu ani w g�r� spiraln� przesz�o�� jest porz�dkiem przysz�o�� niespodziank� Otworzono okno przez kt�re nic nie wida� dano nam usta aby nigdy nie pi� tej samej wody dano nam sny napastliwe i do�wiadczenie kt�re przemawia do nas w obcym j�zyku jeste�my z nim os�uchani i rozumiemy pi�te przez dziesi�te WESTCHNIENIE Ach nieraz chcia�bym przywo�a� jak niegdy� skwarne po�udnia i rude ob�oki zach�ann� ziele� i rado�� owoc�w alkohol spojrze� rozdzierany jedwab �wiece kapi�ce na aksamit nocy blask kobiecego ramienia czer� w�gla rt�� melancholii podmiejskiej wybuchy granatu �miechu motoru czy gniewu daremnie chcia�bym czy m�wi� czy pisz� nie ma metafor jest tylko smak soli nie ma wspanialszych barw jest ci�ka ziemia ELEGIA TRZECIA Nie znam zachwytu a kiedy� go zna�em zas�aniam oczy przed nalotem piasku zwo�uj� s�owa sp�nione o lata o lata w kt�rych nie ma nic pi�knego Niebacznie wchodz� w labirynt j�zyka i chc�c wydoby� si� na �wiat�o dzienne m�wi� za ma�o lub m�wi� za du�o znaki mnie m�cz� i t�skni� do rzeczy Ty co usuwasz niepok�j jask�czy ty� mnie zrozumia� ale zbyt dos�ownie: �wiat si� oddali� i ptak jest kamieniem i twarz cz�owieka zmieni�a si� w pejza� NIEWIEDZA Nie wiadomo kiedy si� zobaczymy Nie wiadomo kto w kt�rym roku umrze Nie wiadomo jak powstaje sarkoma Nie wiadomo sk�d wzi�� pieni�dze Nie wiadomo co gdzie� tam postanowi� Nie wiadomo dlaczego Wi�cej nie wiadomo ni� wiadomo Przyzwyczajamy si� do niewiedzy Nie wiadomo czy S�d Ostateczny b�dzie sprawiedliwy Nie wiadomo do czego wr�ci� Nic nie wiadomo Wr��my do piosenki 1962 HODOWCA Pami�tam jak na dachu podmiejskiej kolejki malcem wje�d�a�e� w to pi�kne stulecie pami�tam zagajnik na pobojowisku pod Piasecznem gdzie zbiera�e� granaty jak urwis Ja hodowa�em dalie S�ysza�em seryjne wybuchy w �wiecie materialnym i duchowym Dla ciebie by�a rado�� nowo�ci dla ciebie zgaga Ja hodowa�em gladiole Niepoczytalny wbiega�e� w ka�d� szczelin� �wiat�a by znale�� si� znowu w ciemno�ci Ja hodowa�em r�e I c� po tobie zostanie? Zginiesz bez �ladu jak bruzda na wodzie po mnie zostan� kwiaty kwiaty olbrzymy kwiaty potwory kwiaty na ca�y horyzont NAD KRAW�DZI� W�WOZU Siedzimy na trawie nad kraw�dzi� w�wozu zwiesili�my nogi Feliks kt�ry nie wiem czym si� zajmuje ale nie jest szcz�liwy Joasia z upi�tymi w�osami stenotypistka i kelnerka najstarsza z nas Walentyna magister filozofii pracuj�ca w sklepie spo�ywczym i ja kt�ry jestem kim jestem patrzymy jak w�wozem z czerwonej glinki autobus wiezie weso�ych turyst�w nad stromy brzeg Acherontu PRZY �CIANIE WSCHODNIEJ Lubi�em �cian� Wschodni� jasne witryny i nikiel fale przechodni�w t� wysepk� m�odo�ci gdzie pi�kne dziewczyny o kanciastych ruchach i przystojni ch�opcy bez energii w twarzach po troje po pi�cioro zmawiali si� obejrze� �wiat metalowych przyrz�d�w �wiat kolorowych poczt�wek p�yty pigu�ki muzyki uwalniaj�ce od my�li O pi�kne p�yty Przy muzyce ta�cz� przy muzyce si� ucz� przy muzyce �pi� oddzielnie albo razem Tu gdzie nie wolno czyta� moich wierszy cz�owiek z pi�tnem Kaina rozprawia� o Biblii BARIERA Od trzech tygodni moja marynarka wisi w sosnowej szafie niedaleko ��ka w pokoju szpitalnym Co wiecz�r snu oczekuj�c wyk��cam si� z czasem Nakr�cam zegar z kuku�k� czyszczony przez pani� Tekl� w koronkowym czepku z t�gim rajtarem d�wigam wiadra wody w pa�acu Paca i gasimy po�ar stukam ko�atk� w �redniowieczn� bram� s�ysz�c za sob� m�ody �miech gamratki: rzecz niemo�liwa i nie ma w tym prawdy nieprzekraczalna jest bariera cia�a MIRANDA Burza. Akt V, Szekspir Garstka rozbitk�w cz�apa�a po brzegu buty na plecach spodnie podkasane kl�li kichaj�c po minionej burzy kiedy Miranda na wyspie chowana znaj�ca gry a nie znaj�ca ludzi podnios�a oczy ponad szachownic� O jakie cuda! Ile pi�knych istot! Ile jest wdzi�ku w ludziach! O Mirando nikt inny nigdzie tych s��w nie powt�rzy� w parku na skwerze w �r�dmiejskim tunelu a jednak nieraz widywa�em w t�umie twoje zdziwione oczy i wymowne usta Mirando niech los kt�ry chroni biednych rozbitk�w i wszystkie osoby wznios�ej komedii zachowa tw� m�odo�� dla przysz�ych czas�w a i mnie pozwoli uwierzy� s�owu kt�re w twoje usta w�o�y� kto� o kim wszyscy powiadaj� �e by� podobny do wszystkich Mirando MARZEC 1975 1 Dzisiaj wieczorem wszed�em do smutnego lokalu Przy s�siednim stoliku m�oda dziewczyna o szerokiej twarzy i s�odkich ustach na poz�r bardzo grzesznych m�wi�a o gruczo�ach ch�onnych kt�re sprawiaj� o hormonach kt�re sprawiaj� piek�o nabytej wiedzy szala�o w jej ustach a on jej s�ucha� odwr�cony do mnie ty�em jak morderca na ekranie Wyszed�em z lokalu na ulic� po deszczu stara oci�a�a kamienica �ledzi�a moje kroki lekki wie�owiec szed� za mn� z daleka min��em przystanek przy kt�rym widywa�em wielu ludzi teraz by�o ich czworo Autobus z nazw� nowego osiedla gdzie bloki s� podobne do siebie jak dni i tygodnie w wi�zieniu uprz�tn�� ich z trotuaru ukazuj�c w oknie u�piony profil model pasa�era Podobno ci m�odzi ludzie s� ma�o odporni na choroby zaka�ne i przeciwno�ci losu nie pytajcie co by�o jakie� dziesi�� lat temu tym bardziej dwadzie�cia zanik pami�ci jest faktem spo�ecznym tak samo jak gra w toto�lotka 2 Wyszed�em z lokalu na ulic� po deszczu w oczyszczonym powietrzu furkot go��bia wylatuj�cego z arki furkot zamykanego parasola przeni�s� mnie na mgnienie do wczesnej m�odo�ci i wyplu� mnie z powrotem na wilgotny trotuar Pomy�l o rzeczach kt�re si� nie sta�y mo�e nie sta�y si� tylko przypadkiem Wraca�em do domu pusty jak ulica kt�r� szed�em nie by�o we mnie nic opr�cz sieci po�ysk�w po deszczu nieruchomych sygna��w tutejszego �wiata za rogiem spa�y bezdomne auta naderwana antena szele�ci�a na murze nad�amana ga��zka a jednak by�em ciekaw przysz�o�ci i �wiat wieloznaczny jak grecka wyrocznia dra�ni� moj� ciekawo�� Pomy�l o barwie czasu kt�ra si� znowu zmienia ELEGIA CZWARTA Nikt ju� nie wo�a za g�rami czasu z worka pami�ci bez�adnie si� sypi� cz�ci zamienne do lat zapomnianych ziarnka pszenicy na ko�ach poci�gu listek akantu na skrzynce naboi A� nagle staje na progu ciemno�ci ma�a dziewczynka wcale mi nie znana z grzywk� na czole w sukience z szewiotu i s�ysz� ust poruszenie jak gdyby gniazdo kwili�o za otwartym oknem U�nij ach u�nij nic si� ju� nie dzieje cia�o bezradne krew zmieszana z b�otem wszystko zmieni�o si� w s�owo i opis lekcja historii ulituj si� Bo�e biegle zast�pi niewymiern� prawd� LEKCJA ANTYKU Pos�gi z marmuru i br�zu do kt�rych powracam po d�ugiej w�dr�wce bogowie ma�ego zak�tka ziemi kt�rzy od dawna ju� nie s� bogami bogowie podobni do ludzi na troch� wi�ksz� miar� pos�gi odkopane z ziemi zachwycaj�ce bia�ych ludzi pos�gi jasno�ci ich pi�kno jest pi�knem cia�a harmonia ich cia�a jest oznak� �ycia w szlachetnych rysach domy�lam si� duszy rysy ich k�ami� przez ca�� wieczno�� je�eli mity nie k�ami� gdzie s� ich zbrodnie je�eli mity nie k�ami�? Gdzie ich zazdrosne i m�ciwe serca gdzie ich w�troba? Puste ich oczodo�y s� tajemnic� ich duszy piasek im wyjad� z oczu �renice malowane jak jarmarczne paciorki ENTROPIA Widzia�em ruiny domu nie rozebrane jak niegdy� po wojnie wypalone okna p�go�e ceg�y nawis�� belk� prawie bez oparcia by�o w tym co� cielesnego czego nie spos�b zatai� jak gdyby ta ruina by�a we mnie a nie przede mn� na pustej ulicy nie ca�kiem pustej bo przechodzie� bez wie�tu stoj�c za moim ramieniem jak nieproszony przewodnik m�wi� �e to drukarnia gdzie drukuj� wielk� gazet� a ja zapomnia�em pos�a� do niej cotygodniowy artyku� to nieprawda wzi�� mnie za kogo innego kto inny mnie wyr�cza� ja tylko czyta�em rozwini�t� p�acht� papieru czyta�em g�o�no wydaj�c jednostajny bulgot nie przynosz�cy �adnej informacji nawet o ma�ym �uczku Colorado kt�ry si� ukry� w ruinach PIOSENKA DLA M�ODYCH Po drugiej stronie mowy trawy gdzie s�owa maj� ci�ar losu tam si� spotkamy za metafizyk� smutnych ogrod�w za naprzykrzon� my�l� o �mierci tam mnie znajdziecie Tam gdzie za lasem widzi si� drzewa i ka�dy listek ma imi� w�asne tam si� spotkamy tam gdzie si� milczy bez piasku w ustach i ka�dy wiersz jest rozmow� tam. mnie znajdziecie 1975 ZERWANIE Pawiooka szatynka ko�o lat trzydziestu w s�omkowym kapeluszu z purpurow� wst��k� i z bransoletk� ci�k� jak kajdanek m�wi do siebie id�c spacerowym krokiem Wysz�am z domu w po�udnie nie pami�tam domu nie wiem sk�d si� tu wzi�am i jak mi na imi� mam obr�czk� na palcu czy rodzi�am dzieci? Czy mog� wej�� do baru nie wiedz�c kim jestem? Ach ksi��ki na wystawie nawet znam tytu�y i co z tego? Nie znajd� w nich siebie Ta wielka nieobecno�� trwa jedn� minut� jak sygna� ostrzegawczy przed godzin� X Kabina z telefonem oszklona i pusta zaprasza j� do �rodka widz� j� z ulicy jak podnosi s�uchawk� jak nakr�ca numer jak rozmawia przytomnie i mruga oczami na znak �e wie �e pami�ta PROJEKT Gdybym by� odrobin� wierz�cy mo�e prosi�bym Boga aby mnie uchowa� od pasa�er�w w poci�gu o ci�kich urz�dniczych spojrzeniach wahaj�cych si� mi�dzy arogancj� a l�kiem od poet�w szeleszcz�cych papierem od estet�w i ekspresjonist�w od rzeczownika delikatesy i przymiotnika urokliwy od dzikiego przymiotnika kulturowy i musia�bym umie�ci� w tej litanii ogl�dane w telewizorze biedne pie�niarki pompuj�ce r�kami przy niewidzialnej studni strza�y pi�karskie o cztery metry nad bramk� nazywane pi�knymi strza�ami filmy na niby komedie z przymru�eniem oka dyskusje reklamy na niby neony Metal�Export �ycie na niby ale niestety nie mog� u�o�y� litanii bo nie jestem wierz�cy BIBLIOTEKA SN�W Achab w�a�ciciel winnicy ko�o Damaszku utrzymywa� w swoim domu wykszta�cone panie sypia� z nimi przypadkiem wed�ug rzutu ko�ci pauzowa� po�ci� w�cha� narkotyczne zio�a aby wywo�a� sny panie je spisywa�y na umy�lnie spreparowanych li�ciach palmowych �ni�y mu si� eony niebia�scy kurierzy pot�ne anielice archontowie sternicy planet Sny si� zmienia�y w zamkni�tym kr�gu i ka�da kombinacja wydawa�a si� wielkim odkryciem jemu i jego paniom Sterty zapis�w le�a�y starannie z�o�one w bibliotece kiedy przywl�k� si� z drogi nieznajomy im Pawe� z Tarsu unurzany w pyle jak po ataku wielkiej choroby ledwie wykrztusi� m�g� co zobaczy� w b�ysku jednej sekundy Ukrzy�owany tyle powiedzia� przez tegowiecznych archont�w Wy�ama�e� si� z moich sn�w odpowiedzia� Achab zdumiony I dlatego �le chodzisz CZAS BEZ PROROK�W Wszyscy prorocy zamilkli cho� nie by� to czas milczenia m�czy�ni przemawiali na zjazdach kobiety krzycza�y na kongresie Seks i Polityka Klucze kt�rych szukano by�y tylko w kieszeniach i biurkach drzwi do kt�rych stukano by�y tylko w mieszkaniach i biurach nie by�o prawdziwych podr�y podr�y na wyspy szcz�liwe by�y tylko zast�pcze dora�ne zawieszaj�ce na chwil� ci�ar egzystencji dzie� przychodzi� jak z�odziej w�r�d nocy tylko do m�odej pary na �smym pi�trze wysoko�ciowca kt�ra zerwa�a si� nagle aby zdusi� terkot budzika Senna kobieta si�ga�a po szlafrok m�czyzna goli� si� w �azience przy drzwiach otwartych to umo�liwia�o im dialog ma��e�ski i dop�ki m�wili o rzeczach codziennych wszystko by�o jasne tymczasem ich wizerunki go�e jak w raju wyryte na �ciance pocisku wystrzelone w przestrze� kosmiczn� bieg�y nie wiadomo do kogo nie spodziewano si� odpowiedzi przed up�ywem sze�ciuset lat a i p�niej te� nie I 1976 Z DALEKA Z BLISKA Widzie� z daleka katedry w cieniu wie�owc�w paj�cze mosty ze stali autostrady przeci�te starymi duktami jak �y�kowanie li�cia Widzie� z bliska piasek z ksi�yca Widzie� z daleka widzie� z bliska po�erane lasem i cisz� kamienne miasto na pustej pla�y pi�kn� kobiet� twarz� do s�o�ca WTEDY Zbudzi�em si� wtedy otwarty jak okno otwarty jak drzwi otwarty jak miasto Pszczo�a ta�czy�a w pokoju jak szpada w r�ku fechtmistrza wiosna m�odo�ci STARZEC I DZIECKO W marcowy ch�odny wiecz�r przechodnie w �r�dmie�ciu po jednemu po dwoje zamkni�ci w swoich sprawach nieobecni tutaj mijali auta ustawione w cieniu i szerokie witryny w morelowym �wietle Nikt nie popatrzy� na �wiat za szybami gdzie zalotne kobiece figury w srebrzystych perukach w sukienkach szlafrokach jedna w r�owej koszuli sta�y i siedzia�y zastyg�e w rokokowych gestach nad nimi weso�e konstelacje neon�w odbija�y si� w szybach martwego gmachu naprzeciw kt�ry wygl�da� jak okr�t porzucony na mieli�nie pod ciemnym niewidzialnym niebem Tylko niekt�re miasta maj� bezsenne dzielnice w tej cz�ci kontynentu miasta wcze�nie usypiaj� i bywa tak cicho �e m�g�bym us�ysze� jak pracuj� lod�wki Jaka� pami�� u�piona zimuje w tych domach? Niedawno na bocznej ulicy ma�y ch�opiec mnie spyta� Jak si� nazywa to co� co pan ma do chodzenia Laska laska m�j ch�opcze laska m�j Sfinksie laska m�j Edypie Stali�my mi�dzy rz�dami kamienic na terenie gdzie ci�gn�� si� kiedy� niedu�y Ogr�d Pomologiczny kt�rego nikt ju� prawie nie pami�ta I ja nie przypomnia�em sobie drzew owocowych tylko cieniste kru�ganki obros�e dzikim winem o l�ni�cych czterolistkach dojrza�� kobiet� w woalce zapomnian� ksi��k� na �awce nie �mia�em jej otworzy� upad�em wtedy na �wir kalecz�c sobie go�e kolano Odchodz� w przesz�o�� ludzie drzewa i owoce rzeczy wplecione w zdarzenia odchodz� razem i ka�de jest sob� ka�de si� zwraca do ciebie prosi o wierne s�owo I wy znikacie wr�ebne syreny o syreny fabryczne �wit was nie us�yszy kiedy z tunelu nocy wysypi� si� nagle robotnicy furgony cykli�ci p�dz�cy w sko�nych promieniach s�o�ca jak w rz�sistym deszczu Idzie przedwio�nie pora znana tylko w Polsce Wiadomo czym to pachnie pachnie czym� czego nie ma zmienne powiewy j�trz� cia�o si� opiera dreszcze s� zagadkowe drzewa s� jak zjawy ci co przybyli ze wsi maj� senne twarze Nocne godziny p�yn� tu podsk�rnym nurtem dobrze znana piosenka zakrada si� znik�d jak w dawnych czasach nuci j� p�ny przechodzie� mija wysepk� �wiat�a i znika na lewo Tak samo ja kt�ry starga�em cisz� okuciem laski zgrzytaj�c o mur min� za chwil� A wy co ukochali�cie s�owo bardziej ni� w m�odo�ci swojej cia�o kochanki nie trz�cie si� ze strachu o sw�j ciemny logos niech was nie trwo�� cyfry jarz�ce sygna�y �a�cuchy wzor�w nieme pochody obraz�w redukcja s�owa O gadu�y gadu�y gadu�y Ocali� to co warte ocalenia III 1976 DANE �R�D�OWE Na dw�ch trapezach cztery kombinacje: dw�ch akrobat�w dwoje akrobat�w z przodu m�czyzna z przodu kobieta dwie akrobatki Mi�o�� i �mier� po grecku � dw�ch m�czyzn po �acinie i po francusku � m�czyzna i kobieta po niemiecku � kobieta i m�czyzna po polsku � dwie kobiety wszystkie kombinacje s� wyczerpane Uczone krety rozprawiaj� o mi�o�ci i �mierci udaj�c �e my�l� po grecku Eros Thanatos Wszystko to na nic ka�dy si� rodzi aby pozna� mi�o�� nie ma nikogo kto by zna� swoj� �mier� L�k przed mi�o�ci� maskowany naturalnym l�kiem �mierci �le maskowany skrzydlata mniszka po�era samca argument dla owad�w ale nie dla ludzi Mi�o�� i �mier� fakty w nieodwracalnej kolejno�ci Zwi�zek przyczynowy moralny tragiczny zdarza si� wyj�tkowo Na dw�ch trapezach Mi�o�� i �mier� Wystarczy zbli�y� trapezy a ju� widzimy je razem Mi�o�� i �mier� bezwiednie pytamy fatalizm czy dziki przypadek? Gwa�towna mi�o�� i gwa�towna �mier� na ekranach Euroameryki Eros Thanatos SILVA RERUM Nie spotkam Antygony przed witryn� sklepu nie min� si� z Elektr� na zielonym skwerze kto� inny kogo nie ma w �adnej mitologii patrzy mi prosto w oczy i przechodzi obok * Topologiczne modele rozdarcia na kt�re od dawna czeka�em * Co wiesz o barbarzy�cach pyta� rzymski konsul kupca wracaj�cego z dalekiej podr�y Barbarzy�cy k�ami� jak zepsute dzieci barbarzy�cy lubi� statystyki barbarzy�cy nie lubi� jednostki ich wn�trza bezforemne nie przyjmuj� �aciny * Otwieram pami�� szyderczym kluczem jak gwiazda studni� przepa�ci G�owa Meduzy przez dziesi�� lat czarownym u�miechem zmienia�a mnie w kamie� * Halucynacje? Gdzie nam do tego! Sami jeste�my jak widma * Le�a� po �mierci jak wymarzy� sobie pod �nie�nym p��tnem z ods�oni�t� g�ow� pod delikatnie kwitn�c� jab�oni� Po drodze asfaltowej bieg� cie� Atalanty nieziemski motyl b�yska� nad kamieniem zimne niebo ju� mia�o zakrwawi� si� gwiazd� gdy w aucie zajecha�a zwariowana pi�kno�� rzuci�a mu ubranie i kaza�a wsta� O ha�bo musia� wraca� mi�dzy ludzi * Ta m�odziutka paryska kelnerka bystra i weso�a jak z pi�knej epoki biegaj�ca mi�dzy rz�dami stolik�w w starej dzielnicowej restauracji odnowionej nie do poznania U Stolarzy mia�a niezwyk�� pami�� profesjonaln� po kilku dniach pami�ta�a co chcia�em wybra� poprzednio Potem przyszed�em z Amerykank� kt�ra p�aci�a czekiem firmowym i nazywa�a j� moj� kelnerk� potem przyszed�em z podpitym J.L. moja kelnerka spyta�a Ca va? Rozmawiali�my przy niej po polsku J.L. zam�wi� drug� butelk� zerkn�a na mnie czy poda� Przyszed�em raz jeszcze wtedy si� �egna�em Zaskoczona z�o�y�a d�onie zapowiedzia�em �e wr�c� w maju uwierzy�a w to ch�tnie powt�rzy�a kasjerce Ten pan wyje�d�a ale wr�ci w maju C� o mnie mog�a wiedzie�? M�wili�my tylko o potrawach i winie tyle ile trzeba * Czarna chrze�cijanka wo�a�a w Nairobi niech biali ksi�a opuszcz� Afryk� * Wiersze awangardowe pisane pi��dziesi�t lat temu spe�niaj� si� zbyt dos�ownie Miasto X ca�kowicie zerwa�o z przesz�o�ci� zmieniono nazwy ulic i nazwiska mieszka�c�w poczta nie dzia�a * Czeka nas wielkie odkrycie nieznanych zwi�zk�w biofizycznych o jakich nie �ni�o si� poetom * Czy chcecie szmiry? Tak! Ale w dobrym gu�cie * Sp�jrzcie na ��wia on nas prze�yje 1976