13310
Szczegóły |
Tytuł |
13310 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13310 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13310 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13310 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PRZED ZAŚNIĘCIEM
PRZED ZAŚNIĘCIEM
WROCŁAW 1996
I MP R I M AT U R
Kuria Metropolitalna Wrocławska
L. dz. 2110/90 — 24 czerwca 1990 r.
f Henryk Kard. Gulbinowicz Arcybiskup Metropolita Wrocławski
© Copyright by Mieczysław Maliński, Kraków
Projekt okładki i stron tytułowych Mariusz Piotrowski Korekta Romualda Kucharska
TUM
Wydawnictwo
Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej 50-329 Wrocław, pl. Katedralny 19, tel./fax 22 72 11
ISBN 83-86204-08-7
Wydanie IV. Ark. wyd. 5,57. Ark. druk. 7.
Papier offset, kl. III, 71 g. 61x86. Drukarnią Tumska— Wrocław, ul. Katedralna 1/3. Zam. 39/96
SPRAWY TWOJE SPRAWY BOŻE SPRAWY LUDZI
„Szata godowa"
Nasza tęsknota za pierwotną czystością, niewinnością, niepokalanością. Za utraconym światem dzieciństwa — za pierwotną wrażliwością, prostotą, kiedy potrafiliśmy tak cieszyć się, kochać, śmiać się. Żeby ktoś okrył nas białą szatą jak śnieg ziemię. Żeby nas ktoś obsypał puchem kwiatów jak wiosna jabłonie. Żeby ktoś włożył na nasze ramiona szatę godową.
Ale to niemożliwe. Za dużo zjedliśmy owoców zakazanych. Za dużo zdobyliśmy wiadomości z drzewa dobrego i złego. Nie da się zawrócić rzeki do źródła. Jedyną człowieczą drogą jest świętość. To już nie naiwność. To już nie dzieciństwo. Ale to świadomy wybór drogi.
I obsypiesz się śniegiem kwiatów. Przyodziejesz się w szatę godową. Wybielejesz nad śnieg.
„Jeśli nie staniecie się jako dzieci"
Konwalie już od dawna na straganach. Zakwitły kasztany. Jabłonie pokryły się białą pianą kwiecia. Bzy zaczynają się rozwijać. Na ulice naszych miast i wsi wysypały się dziewczynki i chłopcy
7
idący do Pierwszej Komunii świętej. Maturzyści są już po pisemnym i spotkać ich można roześmianych, zamyślonych, rozgadanych, zaczyta-nych, nie zwracających na nikogo uwagi. To ich wielkie dni.
Co w tobie z twoich wielkich dni zostało? Ile wiosny? Ile zostało nadziei, ufności, radości, optymizmu? Odgrzeb siebie z tamtych lat. Rozdmuchaj ten ogień, który w tobie płonął. Przecież wtedy byłeś ten sam co dziś. A więc od nowa uwierz, zaufaj, popatrz na świat z błyskiem w oczach. Potrzeba ci tego tym bardziej, im więcej lat przeminęło od tamtych wydarzeń, im mniej masz lat przed sobą.
„Kim jesteś?"
Kiedy ty jesteś ty? Na wczasach czy u siebie? W domu czy w pracy? Wśród domowników czy wśród kolegów? Wśród młodych czy starych, kobiet czy mężczyzn? Gdy spotkasz ludzi, od których jesteś zależny, czy ludzi, którzy od ciebie zależą — którzy wymagają, żądają, grożą, zmuszają, czy też gdy jesteś tym, który oczekuje, domaga się, przymusza, stosuje sankcje? Gdy jesteś chory czy zdrowy? Gdy masz sukcesy czy gdy ponosisz klęski? Przyglądaj się sobie, obserwuj siebie. Umiej się podziwiać, umiej się wstydzić za siebie. Bo w tym rzecz, że chociaż jesteśmy wciąż w drodze i wciąż zmieniają się sytuacje i układy, to przecież nie możesz sobie zaprzeczać, musisz zachować swoją linię, swój rdzeń, swoją istotę, której nie oddasz nikomu, nie sprzedasz za żadne skarby.
„Stojący bezczynnie"
Nasze życie duchowe musi mieć wysoką temperaturę. Najpierw intelektualną. Po wtóre — uczuciową. Każdy twój dzień musi być dla ciebie ciekawy, musi się w nim coś dziać. To jest potrzebne tobie. I ludziom. Żebyś miał im coś do powiedzenia, żebyś nie był wymłóconą słomą. I miej temperaturę serca. Miej swoje wewnętrzne ciepło dla siebie i ciepło dla ludzi, żeby tobie było dobrze z sobą i żeby innym było dobrze z tobą.
„Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa"
Gdybyś mógł ludzi określać: oto pszenica, oto kąkol — tego siał Bóg, a tamtego szatan. Gdybyś mógł o sobie powiedzieć: ja jestem ziarnem i ziarnem pozostanę, a -tamten to chwast i chwastem będzie zawsze,
A naprawdę jest tak, że musisz wciąż starać się, aby być pszenicą. Starać się, by kąkol w tobie przemienił się w pożyteczne ziarno.
„Królestwo Boże podobne jest do kwasu"
Aniś ty jeszcze pszenica, aniś ty jeszcze kąkol. Aniś ty biały, ani czarny. Ani cię Bóg nie zasiał, ani szatan. Ale jesteś ciastem, w którym tkwi zaczyn Boży. Rok po roku, miesiąc po miesiącu, dzień po dniu coraz bardziej zakwaszasz się Nim, jednoczysz się z Bogiem. Przez twoją miłość, bezinteresowność, przez twoją codzienną pracę wtapiasz się w otoczenie, w społeczność, do kto-
rej należysz. Służysz ludziom, stając się jak brat, jak siostra, jak matka, jak ojciec. Na końcu świa-ta zabiorą cię Aniołowie Boży i zaniosą do spichrza Bożego,
Albo nie zakwasisz się. Nie dopuścisz miłości w swoje życie. Nie podniesiesz głowy znad siebie. Pozostaniesz zakalcem, obcym dla swojego otoczenia, nieprzyjaznym. Będziesz strzegł swojego stanu posiadania, pozostaniesz twardy na każdą ludzką biedę, nieszczęście, smutek — niewrażliwy na wszystko, co nie jest tobą. Na końcu świata zbiorą cię Aniołowie Boży jak kąkol i spalą w ogniu nieugaszonym.
, Jeżeli wnętrze twoje jasne jest"
Czym żyjesz. Co w tobie płonie. Czym się interesujesz. Jakie sprawy cię angażują. Czym się wzruszasz, cieszysz, martwisz. Co najgłębiej przeżywasz. Jaki jest motor napędowy twojego działania. Co w twoim życiu naprawdę się liczy. Teraz, obecnie, w tej chwili, w tych dniach. A jak oceniasz swoją przeszłość. Co uważasz za swoje osiągnięcie, za swój sukces, zdobycz, a co traktujesz jako niepowodzenie, stratę czasu, śmierć swojego życia. A o czym marzysz, co planujesz, co chcesz osiągnąć w przyszłości: jutro, pojutrze, za miesiąc, za rok.
Gdyby tak nagle otworzyć twoje wnętrze — czy byś się go nie zawstydził przed samym sobą i przed ludźmi? A spowiadasz się, że paciorek, że Msza św., że przekleństwa, że piątek. Gdzie ocena istotnej treści twojego życia.
Czym żyjesz? Co w tobie płonie? Jeśli płonie.
10
„A szatan zaczai go kusić"
W każdym z nas jest zatruta studnia. W każdym z nas płonie ogień zła. W każdym z nas drzemie szatan. Z biegiem lat coraz bardziej pogłębia się to nasze doświadczenie. Bo coraz widzimy z przerażeniem, że tam, gdzie dotąd rosła zielona łąka, wybucha wulkan. Coraz odkrywamy, że leżą w nas pokłady zła, których nawet nie domyślaliśmy się. Coraz padają kolejne twierdze naszej niewinności, naszej niepokalaności. Coraz przekonujemy się, że nas stać na nienawiść, bezwstyd, zemstę, oszustwo, kłamstwo, sprzedaj ność. I jeżeli dotąd myśleliśmy o złoczyńcach „on", „ona", teraz już wiemy: my też jesteśmy zdolni do każdego przestępstwa.
Teraz już wiemy, że piekło jest w nas i tylko od naszej mądrości i miłości zależy, czy potrafimy opanować ten buzujący ogień zła, który nas trawi. Od naszej mądrości i miłości zależy, czy nie wybuchnie, nie spali nas doszczętnie. Czy nie zamienimy się w szatana. Czy nie będziemy patrzeć na zgliszcza naszej osobowości, mówiąc w przerażeniu: „jak mogłem to zrobić", „jak mogłem tak postąpić". A może nawet już tego nie mówiąc. A może nawet mówiąc to z satysfakcją.
"Kim jesteś"
Czyś ty już kiedyś wchodził na szklaną górę? Czy już przeżyłeś kiedyś taką sytuację, że czegoś chciałeś za wszelką cenę, że ci na czymś ogromnie zależało i zaangażowałeś się całkowicie, i zmobilizowałeś wszystkie swoje możliwości, wszystkich swoich znajomych i wy-
li
darłeś ze siebie wszystko, na co cię tylko stać.
Czyś ty już kiedyś wchodził na szklaną górę? Chociażby raz. Bo dzięki temu się tworzysz, kształtujesz, budujesz. Bo tylko wtedy stajesz się, realizujesz się.
A jeżeli tak, to spróbuj uświadomić sobie — Bogu: co to było, o co chodziło? Na czym ci tak zależało? Czy były sprawy wielkie: jakiś pomysł, idea, dzieło święte, Boże, ludzkie, które przyniosło dużo dobra? A może to były po prostu twoje pieniądze, twoja kariera, twoja sława, przyjemność, wygoda, zazdrość? O co chodziło? Co cię zbudowało? Co cię ukształtowało? Kim się stałeś?
„Szedł po morzu"
Czy chodziłeś kiedyś po morzu? Czy miałeś taki okres w życiu, kiedyś naprawdę żył Ewangelią. Tak, w jednej parze sandałów, w jednej sukni i bez torby podróżnej. W bezgranicznym zaufaniu Bogu, w głębokim spokoju wewnętrznym i radości pragnącej ogarnąć cały świat. Co się stało, żeś teraz taki ostrożny, uważny, ubezpieczają-cy się, podejrzliwy, wyczekujący, zabierający głos ostatni albo nie zabierający go wcale.
Czyś był kiedyś chodzącym po morzu. Bo jeżeli tak, to przyznasz, że był to najpiękniejszy okres w twoim życiu.
„Tylko Ojciec zna czas i miejsce"
To nie ty wybrałeś sobie czas, w którym żyjesz. Może wolałbyś kiedy indziej, gdzie indziej, wy-
12
godnie, spokojnie, przyjemnie, z kocykiem na kolanach, przy kominku, przed telewizorkiem, z kawusią w ręce, z książką na kolanach, w ciepłych bamboszach, zachowując intymność i kameralność.
Ale Bóg wybrał ci ten właśnie czas i to właśnie miejsce. I nie uratujesz się w zaciszu twego domu — jeżeli tylko chcesz być uczciwy. Wywieje cię wiatr wydarzeń. I musisz sobie odpowiedzieć na pytania o sens życia i śmierci. Ale nie narzekaj. Nigdy nie było łatwych czasów dla tych, którzy chcieli żyć uczciwie.
„W świecie"
Nie zaprogramowano cię, nie otrzymałeś sztywnych poleceń, nie dano ci rozkładu jazdy, abyś wiedział, jakie zająć stanowisko, po której stronie się opowiedzieć, w co się włączyć. Na to musisz tkwić w świecie, być zanurzony w jego życiu. I mieć wrażliwość, by rozumieć co się dzieje i by porządkować — odróżniać prawdę od błędu, dobro od zła i tak wyrabiać sobie zdanie i odnajdywać rolę, jaką masz do spełnienia.
„Kto buduje dom"
Nie ma pecha w twoim życiu, nie ma przypadku. Możesz zmarnować największe okazje — w ogóle ich nie dostrzec. A możesz drobne zamienić w największe wydarzenia — od ciebie to zależy. Przeszłymi latami zarobiłeś na to jak teraz postępujesz. I obecnie zarabiasz na to jak będziesz decydował za miesiąc, za rok.
13
Masz takie życie, jakie sobie budujesz. Jesteś jednością od urodzenia aż po grób. Sam siebie karzesz i sam siebie nagradzasz. Jesteś jednością nawet w swoich dzieciach: w nich ujrzysz siebie i swoje dobro, i swoje zło.
„Nie ma nic tajemnego"
Wszystko, cokolwiek czynisz, cokolwiek mówisz, cokolwiek myślisz zostaje w tobie, kształtuje ciebie. Sobą mówisz to, coś zdziałał. Sobą pokazujesz dobro, któreś w tajemnicy świadczył. Sobą pokazujesz swoje grzechy, z którymi się przed nikim nie zdradzałeś, zło, które w tobie narosło.
,Jeśli się nie nawrócicie"
To nie Bóg nas karze. To my się karzemy własnymi rękami. Takie jest prawo zła. Wróci do ciebie zło nie tylko przez ciebie popełnione, ale zniszczy cię i to, które jest w tobie: twoje tchórzostwo, wygodnictwo, twoja pazerność, interesowność, twój egoizm. Nie obronisz się przed sobą.
„Bądź wola Twoja"
Już się tego nauczyłeś, że jeżeli spotyka cię coś bardzo radosnego, to następnie przyjdzie cierpienie. To nie znaczy, że ta radość jest złudą. Jest rzeczywista, tak jak rzeczywisty jest ból. A więc masz się cieszyć, aby potem udźwignąć smutek.
14
A to wszystko: i szczęście, i ten ból pochodzą od Boga i Jemu niech będą za wszystko dzięki.
„Panie, abym przejrzał"
Przyzwyczaiłeś się już do siebie przez tyle W rzeczywistości nie jesteś taki piękny, jak widzisz siebie w lustrze, bo widzisz się fałszywie. Nie jesteś taki mądry, jak się oceniasz, bo oceniasz się fałszywie. Nie jesteś tak dobry, jak to sobie wyobrażasz, bo wyobrażasz sobie fałszywie. Nie jesteś taki uczciwy, jak o tym jesteś przekonany, bo jesteś przekonany fałszywie.
„Niech świeci światłość wasza przed ludźmi"
Światłem bądź. Bądź światłem, im większa ciemność wokół nas. Bądź światłem rozumu, światłem mądrości dla tych, którzy tracą drogę.
Światłem bądź. Bądź światłem, im bardziej zimno wokół nas. Bądź światłem miłości dla tych, którzy w rozpaczy i w zniechęceniu.
Na ile w tobie darów Bożych. Choćby na mały ogarek, na ledwo tlejące światełko. A może jak pochodnia. Albo jak płonący stóg. Na ile cię stać?
„Talenty"
Talenty twoje, to nie tylko to, co odziedziczyłeś. To nie tylko wychowanie, które otrzymałeś. Wciąż jesteś obdarowywany: ludźmi, ich zaufa-
15
niem, sympatią, miłością, spotkaniami, rozmowami, książkami, obowiązkami, wydarzeniami kultruralnymi, politycznymi, społecznymi, wakacjami, godzinami wolnymi od pracy zawodowej, pieniędzmi, rzeczami. Dzień za dniem rozgrywa się twoje życie, kształtuje się twoja osobowość w zależności od tego, co zrobisz z tymi talentami.
I z tych talentów przyjdzie ci się kiedyś rozliczać.
„Nawróćcie się"
Najpierw musisz uwierzyć, że jeszcze nie powiedziałeś ostatniego słowa w swoim życiu, że stać cię na więcej. A to, wbrew pozorom, bardzo trudno. Bośmy zakrzepli, skamienieli, zastali się w naszych słowach, myślach, czynnościach, gestach, nawykach tak bardzo, że sobie nie możemy wyobrazić najmniejszej zmiany. Najpierw musisz uwierzyć, że możesz piękniej, bogaciej, bardziej twórczo żyć.
Potem musisz „wrócić do siebie": zacząć być sobą — człowiekiem o twoim nazwisku, imieniu, dacie urodzenia. A na to trzeba, abyś przełamał strach i zrzucił z siebie to, czegoś się nauczył chcąc łatwiej przejść przez życie. Abyś zrzucił to, coś sobie przyswoił chcąc się podobać ludziom, od których — zdaniem twoim — zależał twój los. I abyś przestał powtarzać to, co inni, naśladować innych, zacierać swoją tożsamość. Musisz stać się wolny i mówić jako ty, działać jako ty, myśleć jako ty.
I taki swobodny idź do ludzi. Traktuj ich jak partnerów. Bez kompleksów żeś głupszy, żeś
16
słabszy, żeś zależny. Nie bój się ich. Oceniaj spokojnym spojrzeniem ich działanie. Widząc zło, podtrzymuj dobro, której jest w nich.
Nawróć się do siebie — nawróć się do Boga.
„Ty jesteś Mesjasz"
Być wiernym sobie. Być wiernym drugiemu. Być wiernym Bogu. Być wiernym.
Życie ludzkie nie składa się z samych entuzjazm mów, zachwytów, olśnień, odkryć. One czasem przychodzą jak błysk piorunu albo jak łagodny deszcz wiosenny. W tej godzinie objawienia widzimy tak, jak nigdy dotąd nie widzieliśmy, wiemy tak, jak nigdy dotąd nie wiedzieliśmy, chcemy tak, jak nigdy dotąd nie chcieliśmy. Wtedy wyrastają nasze postanowienia, rozstrzygnięcia, decyzje. Przy nich trzeba trwać, gdy idzie się codzienną drogą zwyczajnego trudu, zwyczajnych szarych dni.
„Faryzeusze odbyli naradę, w jaki sposób Go zgładzić"
Tylko nie myśl, że Jezus miał pecha, że trafił na takich ludzi, którym się przestał podobać. Przeciw każdemu, kto żyje w prawdzie, kto mówi prawdę, faryzeusze odbywają naradę, jak go zgładzić. Jeżeli nie od razu zgładzić, to: wykończyć, zlikwidować, usunąć.
Oczywiście, jeżeli chcesz, żeby ci się dobrze powodziło, to najlepiej nie pytać się o nic swojego sumienia, ale potakiwać jak wszyscy, śmiać się jak wszyscy, oburzać się jak wszyscy, narzekać
17
jak wszyscy, przeklinać jak wszyscy. Robić to co wszyscy — wszyscy ci, którzy wiedzą, jak żyć bezpiecznie i wygodnie. I nie przejmować się, że ktoś cię nazwie oportunistą albo tchórzem.
„Nie możecie dwom panom służyć"
Bądź tym, kim być powinieneś. Mężem. Żoną. Ojcem. Matką. Dzieckiem. Babcią. Dziadkiem. Uczniem. Nauczycielem. Inżynierem. Pielęgniarką. Lekarzem. Rolnikiem. Robotnikiem. Rzemieślnikiem. Urzędnikiem.
Bądź tym, czym być powinieneś. Wkładaj w swój zawód pełnię swojego zaangażowania, swojej inteligencji, inwencji, troski. Staraj się wykonać swoje zadania jak najlepiej, maksymalnie wykorzystaj każdy dzień. Bo twoja praca zawodowa to najważniejszy kształt twojej miłości bliźniego, twojej służby człowiekowi. W niej się więc rozstrzyga twoje człowieczeństwo, twoja świętość.
„Niech mowa wasza będzie: tak — tak, nie — nie"
Dlaczego się modlisz, pracujesz, spieszysz się, pomagasz, uśmiechasz się, mówisz miłe słowa, przynosisz kwiatki. Dlaczego?
Z miłości? Z poczucia obowiązku? Z chęci pomocy drugiemu człowiekowi? A może chcesz go kupić, sprzedać, oszukać, omamić, może chcesz coś zarobić, może boisz się stracić?
18
Wciąż pytaj siebie, co jest motywem twojego postępowania. Kontroluj się bez przerwy. By nie było w tobie zdrady. Aby uśmiech był uśmiechem, czyn — czynem, praca — pracą, pomoc — pomocą, dar — darem.
„Gdy ktoś życie daje za braci swoich"
Miarą twojego człowieczeństwa jest twoja miłość, czy raczej — twoje miłości.
Kogo kochasz oprócz siebie. Sięgasz aż po naród? O kogo troszczysz się prócz siebie i jak wielki czyn wyrasta z tej troski. Co robisz dla swojego kraju. Dawniej pytano: czy potrafisz oddać swoje życie dla ojczyzny? Dajmy już spokój karabinom. Dzisiaj trzeba by pytać: czy potrafisz nie wyjechać na stałe z kraju, nawet gdy taka okazja się trafi, i dla niego pracować?
„Ubogich zawsze mieć będziecie"
Dawaj to co masz, czym jesteś. Dawaj przedmioty, ale nade wszystko dawaj siebie, swoją opiekę, swoją pomoc, swoje współczucie. Dawaj póki czas, póki masz co dawać, póki masz rzeczy, póki masz siły, póki stać cię na serdeczną troskę, na współczucie, na śmiech i radość.
Dawaj swoją pomoc, dawaj siebie samego, póki jeszcze cię trochę jest.
19
„Kto chce iść za mną, niech weźmie krzyż swój i naśladuje mnie"
Żeby tak ostro, tak ostatecznie, tak już, tak natychmiast, tak bez wyboru prawie, tak albo — albo. A my na luzie, na „może", „ewentualnie", „jak mi będzie odpowiadało", „zależy, jak się ułoży". A my najchętniej: „Zobaczymy, spróbujemy".
A to dlatego tak kategorycznie, bo to przecież sprawa nie o działkę, o dom, o stanowisko, ale o ciebie samego. To dlatego tak bezwzględnie, tak albo-albo, bo szkoda każdego dnia. Bo za chwilę może być za późno. Bo jeżeli doszło do ciebie słowo prawdy teraz, to niech ci się nie zdaje, że takich sytuacji będzie bez liku. Bo jutro może nie usłyszysz, nie zauważysz, przejdziesz mimo.
„Kto jest większy"
Porównuj siebie z ludźmi. Zawsze do tej samej konkluzji dotrzesz — jakąkolwiek drogą byś szedł — że wielkość twoja to praca twoja. Bo ileś dostał talentów, toś dostał. To ani twoja zasługa, ani zdobycz. Dar. Od tej strony jesteś nieporównywalny. Ale reszta, ta cała reszta, to praca twoja. Mądra, dobrze zorganizowana, precyzyjna, intensywna, twórcza. Z przerwami na oddech — na odpoczynek i świętowanie. Ale wciąż praca.
„Bracia moi"
Nie możesz żyć dniem dzisiejszym. Trzeba się oglądać do tyłu a także patrzeć w przód. Jesteś
20
istotą rozpiętą pomiędzy teraźniejszością, przeszłością i przyszłością. Trzeba znać swoją historię i domyślać się nadchodzących czasów.
Nie jesteś tylko jednostką. Człowiek ma wymiar społeczny. Idziesz od narodzenia ku śmierci razem z innymi. Nie może być twoją jedyną troską to, by tylko tobie było dobrze. I dlatego trzeba rozglądać się wokół siebie. Wyciągać ręce ku tym, którzy idą obok. Każda sprawa twoich braci jest twoją sprawą. Masz być z nimi związany łańcuchem rąk, masz wciąż budować wspólnotę.
„Znam owce moje"
Czy ty jesteś również pasterzem, czy wciąż tylko owcą. Bo jak długo można być wyłącznie przedmiotem troski, opieki. Trzeba doróść do pełni człowieczeństwa i poczuć się również odpowiedzialnym za innych.
Ale, ponieważ ludźmi jesteśmy, będąc pasterzami nigdy nie przestajemy być owcami. Troszcząc się o innych, nie możemy zabronić innym, aby troszczyli się o nas.
„Jam jest pasterz dobry"
Jakich masz mistrzów? Do kogo zachodzisz, żeby pogadać, odpocząć, odprężyć się, wyżalić? U kogo szukasz ratunku, spokoju? Z kim jest ci dobrze? Kto cię kształtuje, kto ma na ciebie wpływ? Kto jest dla ciebie natchnieniem, inspiracją? Czy to dobry pasterz?
Dla kogo ty jesteś mistrzem? Jacy ludzie przychodzą do ciebie, ażeby odpocząć, znaleźć siłę
21
i radość? Kogo ty rzeźbisz? Pomagasz żyć? Jesteś natchnieniem dobra? Jesteś dobrym pasterzem?
„Siewca wyszedł siać"
Jesteś zasypywany słowami. Słyszysz je z ust ludzi w bezpośrednim kontakcie albo z gazet, książek, z filmu, telewizji, radia, z taśm, z płyt. Dobrzy ludzie chcą siać w ciebie pszenicę, źli — kąkol. Bóg i szatan.
Od ciebie zależy, komu zezwalasz siać na twojej roli. Bo gdy zasiane — wyrośnie. Zboże albo chwast. Aby cię ubogacić albo zniszczyć.
„Wy jesteście solą ziemi"
Co robisz, żeby było lepiej w twoim domu, w kręgu twoich najbliższych, w miejscu twojej pracy zawodowej?
Miarą twojego człowieczeństwa jest wielkość twojej troski o drugiego człowieka. Czym większe to twoje staranie, zaangażowanie w ludzkie sprawy — tym większy jesteś sam.
Dochodzisz do dna swojego człowieczeństwa, gdy mówisz: Mnie nic nie obchodzi. Niech inni — jak chcą — głowy sobie urywają.
„Braćmi jesteście"
Czy umiesz dziękować? Można dziękować jak żebrak. Można dziękować jak sługa. Można nie dziękować za otrzymane dary mówiąc, że o nic
22
l
nie prosiłeś, albo że to ci się należało, że inni powinni ci pomagać.
Czy umiesz dziękować jak człowiek? Czy otrzymany dar wyzwala w tobie poczucie godności, poczucie, że ciebie też stać na dar, że ty też potrafisz dawać. Nie tylko z tego, coś otrzymał, ale dawać temu, który dal. Bo on też człowiek i też ma swoje potrzeby i swoje biedy. A w każdym razie jak każdemu człowiekowi zawsze potrzeba mu dobrego słowa, serdeczności. A może on twojego ciepła bardziej potrzebuje niż ty tego, coś od niego otrzymał. Czy umiesz dziękować jak człowiek?
„Bóg, który widzi w ciemności..."
Gdy będziesz pożyczał ludziom z ciężkim trudem przez ciebie zapracowane pieniądze, albo gdy je nawet dasz, powiedzą o tobie — skąd on ma taką forsę, jaki sknera, zbiera i zbiera a z drugim się nie dzieli.
Gdy będziesz dawał ludziom rzeczy, które sobie spod serca wyrywasz, bo ci służyły znakomicie, albo które trzymałeś „od święta" czy na czarną godzinę, powiedzą — tylko tyle dał?
Gdy będziesz służył ludziom swoim czasem, nawet kosztem zaniedbywania obowiązków, swojego odpoczynku, snu i posiłków, powiedzą — on właściwie nie ma nic do roboty, mógłby się czymś zająć.
Gdy będziesz pomagał ludziom w ich trudnych chwilach, brał do swego domu, karmił, poił, opiekował się, a potem wycofasz swoją pomoc, bo uznasz, że już czas trudny przeminął — to się
23
po prostu na ciebie obrażą albo będą mieli przynajmniej do ciebie żal.
Gdy będziesz się starał wykonywać swój zawód maksymalnie uczciwie — to powiedzą, żeś pazerny na pieniądze albo że chcesz zrobić karierę, zająć kierownicze stanowisko, albo udowodnić, żeś lepszy.
Im więcej będzie pracował, służył, poświęcał się, im bardziej będziesz starał się żyć uczciwie — tym łatwiej oskarżą cię, żeś cudzołożnik, oszust, kłamca, cham i bezczelny, a przynajmniej nie całkiem normalny albo dziwak.
Czy z tego wynika, że masz zrezygnować z takiego postępowania? Nie, bo byłbyś podobny do faryzeuszy, którzy wszystko czynią, aby być widziani przez ludzi. Tylko wiedz, że tak jest. Załóż to sobie od samego początku, żebyś się potem nie zdziwił.
Na pociechę powiem ci, że zawsze się znajdzie jakaś Magdalena, jakiś Jan, który cię zobaczy w prawdzie i zachwyci się tobą. Ale to już tylko na pociechę, żebyś się nie załamał.
)rAbyście się wzajemnie miłowali"
Nie zawsze pić, chociaż namawiają. Nie zawsze jeść, chociaż częstują. Nie zawsze brać, chociaż dają. Nie wszystko zjadać, chociaż wciąż smakuje. Nie wszystko wypijać, chociaż masz taką ochotę. Nie wszystko zabierać, chociaż ci się przyda. Nie rzucać się na każdą okazję. Nawet gdy wszystko leży na stole i można łatwo zagarnąć jednym ruchem ręki. Nawet wtedy, gdy nikt nie będzie widział, a nawet się nie domyśli, na-
24
wet gdy zapewniają cię, że nic nigdy na jaw nie wyjdzie. Zapanować nad sobą.
Bo siedzi w nas kłąb pożądliwości, które musisz opanować swoją miłością.
I należy pomagać, gdy pomagać trzeba, pożyczać, gdy pożyczać trzeba. Dawać, gdy dawać trzeba — swoje zaangażowanie w sprawy ludzkie, zainteresowanie, swój czas, swoje siły, swoją troskę; choć najchętniej nie dałbyś nic, nie pożyczyłbyś niczego, zamknąłbyś się, żeby mieć święty spokój, żeby nie słyszeć, nie wstawać, nie odzywać się, nie narażać się, żeby nie stracić z tego co twoje, coś zdążył zgromadzić, zyskać.
Bo trzeba wciąż wyrastać ponad swój egoizm.
„/ począł się z nimi rozliczać"
Trzeba pościć cały rok — nie tylko w Wielkim Poście. Za dużo wiemy na temat zawału, zatoru, raka, sklerozy, choroby wrzodowej, chorób wątroby, układu krążenia, serca. Już trzeba pościć codziennie, nie tylko w piątki. I gdy ręka cię kusi, żeby sięgnąć po papierosa, po jeszcze jeden kieliszek wódki, po narkotyk, żeby wypić kolejną filiżankę kawy, zamówić kremówkę, nałożyć sobie jeszcze jedną porcję makaronu — umiej powiedzieć sobie „nie". Ty, który pijesz, a masz dzieci, ty, która palisz, a chcesz mieć dzieci, nawet w dalekiej przyszłości. Ty, która palisz, a jesteś w ciąży i chciałabyś, żeby twoje dziecko było w pełni normalne. Za dużo wiemy. Z czego się umiera i jak szybko się umiera.
Musimy pościć. Codziennie. Tylko nie mów, że robisz to dla zdrowia, bo ta sprawa ma wymiar głębszy. Zdrowie to jest największy dar, jaki od
2 - Przed zaśnięciem 25
Boga otrzymałeś, za który jesteś odpowiedzialny. Masz go strzec, rozwijać, by jak najlepiej służyć drugiemu człowiekowi.
„Co jest w człowieku"
Czy masz w sobie coś z anioła, czy z diabła. Pięknieją ludzie, z którymi się stykasz, jaśnieją, rosną, rozwijają się? Czy karłowacieją, czernieją, marnieją, usychają?
Czym obdzielasz ludzi — światłem czy mrokiem, prawdą czy kłamstwem, mądrością czy przewrotnością, wolnością czy niewolą?
A może jesteś nijaki — ani piękny, ani brzydki, ani dobry, ani zły, ani w tobie prawdy, ani zakłamania, aniś ty zimny, ani gorący, a jeżeli coś jeszcze potrafisz, to zazdrościsz innym i cieszysz się z każdego nieszczęścia, a smucisz się z każdego cudzego szczęścia.
„Dręczona przez ducha złego"
Czy ty jesteś opętany przez szatana? Przez ducha nienawiści, pogardy, lekceważenia, kłamstwa, oszustwa, seksu — przez ducha przyjemności za wszelką cenę. I już na nikim, na niczym ci nie zależy, tylko na sobie.
Dotąd nie jesteś opętany, dopóki się bronisz, dopóki się kontrolujesz, jak długo boli cię twoja nienawiść, złość, fałsz, wyuzdanie — jak długo się tego wstydzisz.
26
,Jeśli nie przebaczycie"
Przebacz, aby się uratować. Tym bardziej to dla ciebie ważne, im więcej doznałeś i doznajesz krzywd.
Bo nienawiść cię zniszczy. Sparciejesz. Jeżeli wejdziesz w błoto twoich nieprzyjaciół, to sam się błotem staniesz. Twoja pogarda przekształci się w cynizm. Skarlejesz. Wspominanie doznanych krzywd, tkwienie w żalu i bezsilnej złości wykrzywi cię i wypaczy. Sparszywiejesz. Przestaniesz iść własną drogą, a pójdziesz drogą twoich nieprzyjaciół, oszczekując ich bez końca jak oślepły pies.
„Miłujcie nieprzyjaciół waszych"
Przebaczyć. Ale co to znaczy przebaczyć? Zapomnieć? Ale jak zapomnieć, skoro gdy spotykasz tych, którzy cię skrzywdzili, cały drętwiejesz. Jak zapomnieć, skoro zasnąć nie możesz, w nocy budzisz się i wracają przed oczy tamte chwile upokorzeń, fałszywych zarzutów, oszczerstw, wypaczania twoich intencji, odbierania ci tego, na co sobie zasłużyłeś, czego się dorobiłeś — powraca tamta niesprawiedliwość, która cię spotkała. Jak zapomnieć, skoro twoja trudna sytuacja życiowa wciąż ci dolega, wciąż cię uwiera twoje kalekie życie — na co dzień towarzyszy ci krzywda, którą ci wyrządzono.
Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć. Bo tego się nie da. Bo to jest niemożliwe. Przebaczyć to znaczy przede wszystkim nie mścić się. — Nie mścij się. Nie szukaj narzędzi, dróg, koalicji, układów, sprzymierzeńców w tym, aby twoim
27
wrogom zapłacić, wyrównać rachunki metodą oko za oko, ząb za ząb. Po prostu idź dalej, rób
swoje.
„Ile razy mam przebaczyć?"
Jezus odpowiada: Aż siedemdziesiąt siedem razy. A więc zawsze przebaczać. To jest jedyna recepta na życie. Choć to wydaje się ponad twoją wytrzymałość. Bo im więcej masz lat, tym więcej dokucza ci krzywd, które ludzie ci uczynili wczoraj, które ci czynią dzisiaj i które będą ci czynili jutro. A więc przebaczać. Bo inaczej będziesz myślał wciąż i tylko o krzywdzie, jakiej doznałeś. Bo inaczej będziesz patrzył na ludzi z nienawiścią, jak wściekły pies. I nic w życiu nie zrobisz.
„Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu"
Wszystko się może zdarzyć, bo jesteśmy tylko ludźmi. I może się zdarzyć, że popełnisz błąd, głupstwo, krzywdę, grzech. Tylko wtedy trzeba się jakoś w tym znaleźć. A więc nie wypieraj się, że to nieprawda, że nic takiego nie było. A gdy dojdzie do zdemaskowania, nie mów, że inni robią tak samo.
Wszystko ci się może zdarzyć. Ale miej że szlachetność wewnętrzną i powiedz: wybaczcie. A jak trzeba coś więcej, bo wynikły szkody — to pokryj, wyrównaj.
Wszystko może ci się zdarzyć, bo jesteś człowiekiem. Ale dopiero ta sytuacja pokazuje, jakim jesteś człowiekiem.
28
„Odpuszczają się grzechy twoje"
Najtrudniej sobie samemu wybaczyć grzechy. Zmarnowane lata, tchórzostwo, nie wykorzystane sytuacje, stracone przyjaźnie. Najlepiej byłoby zwalić winę na innych. Obwinie ludzi za nasze nieudane życie. Wtedy gotowi jesteśmy nawet im wybaczyć. Ale co zrobić, gdy przed tobą stanie z całą oczywistością fakt, że to ty sam sobie jesteś winien — żeś samemu sobie wyrządził krzywdę^ swoją głupotą, słabością, nieudolnością, niedora-staniem do sytuacji, która ci została dana. I nikt i nic nie jest cię w stanie przed tobą samym obronić.
„A on bił się w piersi"
Żebyś choć raz w życiu zapłakał. Żeby chociaż raz przemówił do ciebie fakt, że inni przez ciebie cierpią, nie śpią po nocach z powodu krzywdy, którą im wyrządziłeś.
Żebyś choć raz nad sobą zapłakał. Żeby cho ciąż raz został naruszony twój zamek pychy, zarozumiałości, pewności siebie. Zamek, w którym ty jesteś królem, panem, ty rozsądzasz sprawy własne i cudze, a zawsze wychodzisz na swoje, a zawsze ty jesteś w porządku — inni to dranie, oszuści, chciwcy, cwaniacy.
Żebyś nad sobą zapłakał. Żebyś się siebie zawstydził. Żebyś się siebie przeraził. Swojego egoizmu, pazerności, zaborczości, swojej głupoty. A jeżeli stwierdzisz, że nie widzisz specjalnego powodu, żeby płakać nad sobą, to ci odpowiem, że jesteś okazem grzesznika zatwardziałego.
29
„I dali mu 30 srebrników"
Wciąż brzęczą na stole dziejów pieniądze. Również na twoim stole — twoich dziejów. Pieniądze prawdziwe, które ci się słusznie należą. Za pracę, za trud, za twój krwawy pot. Wciąż brzęczą na stole dziejów fałszywe pieniądze — pieniądze za zdradę. Czy są na stole twoich dziejów fałszywe pieniądze? Pieniądze za zdradę kogokolwiek — Boga, człowieka, siebie samego. Za zdradę.
„Celnicy i nierządnice uprzedzą was do królestwa niebieskiego"
Nie to jest najgorsze, że uczynisz zło, ale że go nie zauważysz.
Nie to jest najgorsze, że uczynisz komuś krzywdę, ale że się nią nie przejmiesz.
Nie to jest najgorsze, że popełnisz grzech, ale że go grzechem nie nazwiesz.
Bo grzech jest rzeczą ludzką. Ale rzeczą ludzką jest również przerazić się nim, zawstydzić się tym, coś zrobił, coś powiedział, do czegoś doszedł. Zawstydzić się przed samym sobą, przed ludźmi, przed Bogiem — i przeprosić.
, Jeśli nie staniecie się jako dzieci"
Gdybyś od tego, który cię wciąż okłamuje, przynajmniej raz w życiu usłyszał prawdę; od tego, kto cię krzywdzi — doznał zadośćuczynienia; od tego, kto cię więzi — uzyskał chwilę wolności.
30
Gdybyś przynajmniej raz w życiu potrafił odgarnąć falę kłamstw, półprawd i bzdur, która cię wciąż zalewa; wyciągnął rękę do tego, który cię krzywdzi, wyprostował się z godnością wobec tego, od którego wiele w twoim życiu zależy.
Gdybyś przynajmniej raz w życiu zdjął maskę i mówił to, co myślisz, przestał wykorzystywać ludzi, pętać ich w niewolę.
To potem można dalej żyć. Tą jedną chwilą, tą radością, że ktoś — żeś ty — okazał się człowiekiem. Bo tak naprawdę, za niczym innym bardziej nie tęsknisz.
,Jezus był kuszony przez szatana"
Pokusa, to jest omamienie, to jest ujrzenie czegoś nie tak, jak jest naprawdę. Białego — jako czarne i czarnego — jako białe. Fałszywa ocena. Wtedy ci się zdaje, że musisz, żeś powinien, że tak trzeba — a wcale nie musisz, nie powinieneś, a wcale tak nie trzeba. Zdaje ci się, że nie potrafisz się oprzeć, że zresztą wszyscy tak robią, a okazja jest jedyna i nie wolno jej nie wykorzystać — a naprawdę nie wolno ci jej wykorzystać. Zdaje ci się, że wolno — czego naprawdę nie wolno. Że dozwolone — co naprawdę niedozwolone. Że to nic takiego w końcu, że drobiazg — co w rzeczywistości bardzo ważne, istotne, podstawowe. Że to ani tobie, ani nikomu nie szkodzi — a przecież szkodzi i tobie, i innym.
I gdy dasz się zwieść, i stanie się, wtedy bywa, że tuż zaraz oprzytomniejesz, powrócisz do równowagi i zobaczysz rzeczywistość, jaka jest naprawdę. Staniesz na nogach, będziesz wiedział, żeś zrobił źle, żeś się dał ponieść, żeś zrobił coś,
31
co jest niesłuszne, niesprawiedliwe. Ale bywa inaczej. Bywa, że trwać będziesz w tym opętaniu całymi tygodniami, miesiącami i latami i będziesz wciąż uważał, że masz rację, że postępujesz prawidłowo, że jesteś w porządku — bywa tak nawet do śmierci. Bo z biegiem czasu wymyślisz sobie argumentację, uzasadnienie, motywację. I coraz bardziej będziesz w porządku, pozbawiony wątpliwości.
Jedyną radą jest, żebyś był podejrzliwy w stosunku do samego siebie, żebyś sobie nie ufał — nie ufał wszystkim swoim zachciankom, pomysłom i ocenom tych zachcianek i pomysłów. Żebyś to swoje „zdawanie się" oglądał ze wszystkich stron — czy to znowu nie fałszywy pieniądz, który szatan wtyka ci w rękę. I tak poznasz swoją naturę i swoje namiętności. I chciwość, i nieuczciwość, fałsz i nieczystość, zazdrość, lenistwo i nienawiść — nad którymi jeżeli nie zapanujesz, zniszczą ciebie i twoich bliskich.
,Aby Go słuchać"
Wrysuj sobie do twojego herbu, zanotuj w zestawie spraw życiowych, że jednym z najważniejszych twoich zadań jest dążenie do mądrości. Powiedz to sobie i uwierz najmocniej, że nie jesteś jeszcze mądry dzisiaj, ani mądrym nie będziesz jutro, ani przy twojej samej śmierci. Masz więc iść do mądrości jako do źródła swojej istoty, jako do warunku, bez którego nie jesteś człowiekiem.
Do tego potrzebna jest umiejętność słuchania. Umiej słuchać tego, co mówi do ciebie Bóg, tego, co mówi do ciebie człowiek. A więc na modlitwie chciej usłyszeć, dosłuchać się tego, co
32
r
Bóg mówi do ciebie, czego od ciebie chce, co się Mu w tobie podoba, z czego nie jest zadowolony. Gdy chodzi o ludzi, szukaj ludzi mądrych. Przysłuchuj się temu co mówią. Nadsłuchuj, o co im chodzi. Wsłuchuj się w ich mówienie. Staraj się wejść w świat ich myśli różny od twojego, a mogący cię wzbogacić, inspirować, pobudzić do refleksji.
A gdy przyjdzie czas na twoje mówienie, dbaj, by to było twoje słowo, nie powtórzenie, coś wyczytał albo usłyszał, ale wyraz twojej mądrości — takiej, jaką masz na aktualnym etapie. Bez stra-* chu, a może nawet z lękiem, że się zbłaźnisz, że się narazisz. Może się okaże, że trzeba się będzie wycofać, uzupełnić swoje zdanie czy poprawić. Ale nie wstydź się tego. Z założenia. Bo w herbie twoim stoi szukanie mądrości, bo w rejestrze spraw twoich najważniejszych jest odnotowane, że wciąż chcesz być mądrzejszy.
„Szedł za Nim wielki tłum"
Za Nim szli, bo chcieli Go słuchać. Czy ludzie chcą ciebie słuchać?
Szczycimy się tym, że jesteśmy inteligentnym narodem. Warto posłuchać, o czym ludzie rozmawiają. Kobiety o ciuchach. Mężczyźni o samochodach. Kobiety o makijażu i jak można schudnąć. Mężczyźni o samochodach i piłce nożnej. Mężczyźni i kobiety o seksie — na równi. Może jeszcze biadolenie, może jeszcze ploty o swoich bliższych i dalszych znajomych. Może jeszcze tania polityka, sensacyjki. I to by było wszystko.
Dźwigaj poziom rozmów. Wydrzyj z siebie to, na co cię stać. Żebyś ty mądrzał i żeby inni przez ciebie mądrzeli.
33
Prawdą, drogą, życiem"
Ty który chcesz być wolności trzeba się uczyć. Konsekwentnie i uparcie. Tępić w sobie bezwolność więźnia skazanego na dożywocie, służalcze nadstawianie karku, żebracze wyciąganie dłoni, zwierzęce warowanie przy nodze pana. Bo drzemią w tobie atawizmy serwi-lizmu, niewolnicze posłuszeństwo, pańszczyźniana pokora i ustępliwość przed silniejszym i przyznawanie racji temu, kto głośniej krzyczy.
I wiedz, że być wolnym, to znaczy drugiemu dawać wolność. A w tobie siedzi satrapa i byle ci oddano rąbek władzy, zamieniasz się w kaprala służbistę, który chce mieć wszystko pod sznurek i na rozkaz.
I wiedz, że być wolnym to znaczy stawać w obronie tych, których szantażują, gwałcą, łamią, przymuszają, zamieniają w pachołków, manipulują nimi, posługując się wszelkimi metodami.
Ty, który chcesz być wolny. Wiedz o tym.
„I wyśmiewali się z Niego"
Gdzieś na początku naszego życia świadomego było tak, żeśmy spróbowali powiedzieć to, co myślimy, a co było zupełnie odmienne od tego, co inni ludzie mówili. I posypał się na naszą głowę grad — żartów, ironii, sarkazmu, pobłażliwości, poklepywania. I chyba od tego momentu zależało w dużej mierze, co będzie dalej. Bo alboś się wtedy załamał i powiedział sobie, że drugi raz czegoś takiego nie chcesz przeżyć — odtąd już powtarzałeś grzecznie, co było powszechnie przyjęte — albo stało się inaczej i w dalszym ciągu
34
próbowałeś mówić swoje, tylko teraz z większym już uzasadnieniem i możliwie pełną argumentacją.
To było kiedyś. Ale ta sytuacja wciąż się powtarza. Wciąż w tobie rodzi się jakaś opinia, ocena, stanowisko wobec spraw zawodowych, domowych, narodowych, społecznych, ekonomicznych — jakieś twoje zdanie. I albo je powiesz, zaryzykujesz — chociaż wiesz, że zostaniesz zaatakowany, że ktoś ci to weźmie za złe, że sobie kogoś zrazisz — albo zrezygnujesz i będziesz patrzył biernie, jak inni walczą, a nawet przytakniesz wbrew sobie. Żeby kogoś pozyskać, zaskarbić sobie.
Niezależnie od tego ile masz lat, jakie powołanie realizujesz, wciąż cię obowiązuje ta zasada: kształt twojej osobowości — to kształt twojej wolności, którą zdobędziesz nie za darmo, ale za te wszystkie przegrane, klęski i upokorzenia, które cię przy tej okazji spotkają.
„I nauczajcie"
Jest czas ciszy i jest czas mówienia prawdy.
Jest czas ciszy, nadsłuchiwania, obserwacji, wyczekiwania, namysłu, kiedy niewiedza przemienia się w wiedzę, nieświadomość — w świadomość; kiedy otwierają się przed tobą sprawy dotąd zupełnie ci obce, kiedy w przerażeniu czy zachwycie widzisz, jak z mgieł twojego bezwładu wyłania się coraz ostrzejszy obraz rzeczywistości.
Jest czas mówienia prawdy, kiedy narasta w tobie przekonanie, że nie wolno ci dłużej milczeć, że musisz powiedzieć, ingerować, zająć stanowisko. Chociaż najchętniej byś się wykręcił, wymi-
35
gał. Przecież lepiej by było być wciąż miłym dla wszystkich, żyć w zgodzie i mieć święty spokój. Ale mów prawdę. Gdy już przemyślisz po stokroć, w jaką formę to ująć — mów. W sposób najbardziej ludzki, w sposób najbardziej serdeczny. Mów za cenę zbawienia swojego i innych.
„Czas się wypełnił"
Każdemu człowiekowi kiedyś czas się wypełnia. To jest chwila, kiedy dochodzisz do przeświadczenia, że za wszelką cenę musisz się przeciwstawić fali błota, która cię zalewa, która dusi, grozi śmiercią; że gdy nie zaprotestujesz, to zdradzasz siebie, przestajesz być godny, aby nazywać się człowiekiem."
To jest czas trudny. Może wolałbyś, żeby na ciebie on nigdy nie przyszedł, żebyś mógł iść przez życie zajmując się swoimi sprawami, udając, że nic się takiego nie dzieje i nie myśleć o tym, że błoto coraz bardziej cię otacza. A jeżeli już jesteś go świadomy, to niechby za ciebie ktoś inny podjął środki zaradcze. A tymczasem naprawdę nikt ani nic nie potrafi ci oszczędzić tej pracy. Uratować się możesz tylko sam.
„Idźcie na cały świat"
Boimy się tych, którzy nie należą do naszego światka, bo mogą zagrozić naszej stabilizacji. Nie chcemy o nich dobrze słyszeć, nie chcemy o nich dobrze sądzić, chociaż nic prawie o nich nie wiemy. Zamknięci w swoim getcie strzeżemy pilnie tego cośmy nagromadzili. Usadowiliśmy się moc-
36
no na zdobytym stołku. Mamy na uwadze jeszcze parę ewentualności, które przy dobrych układach powinniśmy uzyskać. Ani nie przypuszczamy, że przyjęliśmy status emeryta — tetryczejemy, niezależnie od tego czy mamy lat szesnaście, czy sześćdziesiąt. Nawet nie przypuszczamy, że poza drzwiami, któreśmy szczelnie zamknęli, znajdują się wspaniałe światy.
„Zbudźcie się"
Rozgarnij zwały przeczytanych gazet, książek i skryptów. Wydostań się ze stosów oglądniętych filmów, programów telewizyjnych. Wyzwól się z tego, czego słuchałeś w audycjach radiowych, w rozmowach, na wykładach, prelekcjach, odczytach. Zdobądź się na własną ocenę, krytyczny osąd, głęboką analizę tego, co przeczytałeś, zobaczyłeś, usłyszałeś. Stań się człowiekiem. Prawdziwym, tożsamym.
,A wziąwszy powrozy"
Gdy się upominasz o swoje prawa, gdy się uskarżasz na swoje krzywdy, możesz zyskać pogardę otoczenia, najwyżej współczucie. Wielkość twoja jest dopiero wtedy, gdy się upominasz o prawa ludzkie, o krzywdy ludzkie.
Ileż razy milczeliśmy, kiedy trzeba było mówić. Ileż razy staliśmy w cieniu wtedy, kiedy trzeba było wystąpić. A może, co gorsza, tę postawę nazywaliśmy pokorą, roztropnością albo miłością chrześcijańską — to, co było czystym tchórzostwem, strachem przed konsekwencjami.
I dlatego godzi się oddać dzisiaj cześć tym, którzy wtedy w Sierpniu mieli odwagę upominać się o nasze krzywdy i o nasze prawa.
„Niech mowa wasza będzie: tak — tak, nie — nie"
Nie dajmy się zagadać na śmierć i nie zagadajmy się sami na śmierć.
Najświętsze słowa mamlane, paplane, powtarzane — staną się jak sieczka, jak plewy, jak uschła trawa. I słowo „wolność" nie będzie znaczyło wolność, „demokracja" nie będzie znaczyło demokracja, „samorządność" nie będzie znaczyło samorządność, „sprawiedliwość" nie będzie znaczyło sprawiedliwość, „uczciwość" nie będzie znaczyło uczciwość, „odpowiedzialność" nie będzie znaczyło odpowiedzialność, „praca" nie będzie znaczyło praca, „miłość" nie będzie znaczyło miłość. Nie będzie znaczyło już nic.
Szanujmy wielkie słowa, bierzmy za nie odpowiedzialność i nieśmy je jak skarb najdroższy w naczyniach glinianych.
nie dali się wieść na pokuszenie"
Powiedz mi, jak długo siedzisz przed telewizorem, a powiem ci kim jesteś. Im dłużej siedzisz, tym bardziej świadczy to, żeś się poddał, że nie masz już nic do powiedzenia, żeś oddał walkowerem wszystko: siebie samego, swoje myślenie, chcenie, swój dom, przyjaciół, pracę. I zgadzasz się na to, co oni myślą, akceptujesz to, czym oni
38
się cieszą, potępiasz to, co oni potępiają — że mógłbyś tak cały dzień tkwić przed telewizorem. Bo tam z tyłu, za tym pudłem siedzą tacy, którzy ci dozują — trochę śmiechu, trochę seksu, trochę kryminału, trochę informacji. A ty jak pajac pociągany za sznurki raz się śmiejesz, raz płaczesz, raz jesteś bohaterem, raz drżysz ze strachu. A potem odchodzisz sprzed ekranu pełen wrażeń i wiadomości, sądząc, żeś mądry — a tyś płyta nagrana. I nie potrafisz już samodzielnie myśleć, czuć. I uzależniasz się od telewizora, bardziej niż od palenia, picia i narkotyku. Bez telewizora życie twoje jest już puste. Bierzesz go na wakacje, do szpitala. Umrzesz wpatrzony w jego ekran, nawet nie wiedząc kiedy.
„Kim jesteś"
Kim jesteś? Może najchętniej odpowiedziałbyś podając swój zawód: magister, inżynier, doktor, nauczyciel, księgowy, ekspedientka, pielęgniarka, uczeń szkoły podstawowej, średniej, student. Ale nie o taką odpowiedź chodzi. Kim jesteś? Mesjaszem? — Nie. Eliaszem? — Nie. Prorokiem? — Nie. Kim jesteś?
Jan Chrzciciel odpowiedział: Głosem, Czym masz prawo powtórzyć jego odpowiedź? Czy jesteś głosem Pana? Tworzysz się na kształt powołania, do którego cię Bóg wezwał? Głosisz ludziom słowo Boże poprzez swoje życie?
„Kto ma uszy ku słuchaniu"
Gdyby wystarczało wiedzieć to, co wiesz. Gdyby wystarczało usłyszeć to, co usłyszałeś. Gdyby
39
wystarczało zrozumieć to, co zrozumiałeś. Ale to jeszcze trzeba wdrożyć w swoje życie.
Ile hektolitrów prawdy potrzeba na twój skalisty grunt, żeby z niego wyrósł kiełek czynu. Jak długo musi świecić nad nim słońce miłości, żeby zakwitł. Ile potrzeba cierpienia, żeby wydał owoc.
„Słowo twoje"
Aby się dowiedzieć, kim ty jesteś, wystarczy poznać to,tco robisz — dzieła rąk twoich. Ty — tajemnica niezgłębiona nawet przez siebie samego — odsłaniasz się w całej swojej nagości i prawdzie przez czyny swoje, słowa, od najdrobniejszych gestów aż po pracę zawodową i życie w domu rodzinnym. Wszystko, co tworzysz, jest słowem twoim, objawieniem twoim — jest tobą.
Ale jest jeszcze jedna prawda, której pominąć nie można. Nie tylko się wyrażasz przez to, co czynisz, jak decydujesz i postępujesz, ale się w ten sposób kształtujesz. To, co robisz, tworzy twoją osobowość. Ty stajesz się przez swoje czyny, ty budujesz się przez swoje działanie. I wiedz o tym: każdy twój czyn dobry niesie cię w górę, każdy zły spycha cię w dół.
„Aby służyć"
Godność twoja. A więc wąs podkręcony do góry, broda zaczesana, głowa przez fryzjera pięknie ułożona? Krawat odświętny i czysta koszula, ubranie wyprasowane na kant, sukienka, nowa kreacja, spódnica, bluzka?
40
Godność twoja to godność twojego życia. To godność twojej pracy. Twór twój. Który budujesz z godziny na godzinę. Od wczesnego wstawania aż po późne położenie do spania. Dzieło twoje. Od mycia garnków i sprzątania poprzez obowiązki ojca, matki, dziecka aż po pracę zawodową, społeczną.
Praca twoja. Najuczciwsza, na jaką cię stać, odpowiedź na powołanie Boże. To jest twoja nobilitacja. Tym stoisz. Tyłeś jest wart.
,A porzuciwszy wszystko poszedł za Nim"
Tajemnica dobra ludzkiego. My, małe cwaniaczki, kombinatorzy, karierowicze, złodziejaszki, oszuści, kłamcy, którzy wszystko mamy na sprzedaż, łącznie z uśmiechem, z uściskiem dłoni, z rozdawaniem prezentów, z dobrym słowem, ze swoją czcią i godnością — aby tylko zyskać, kupić, aby tylko naprzód, aby tylko do góry — my jesteśmy w stanie zdobyć się na czułość, bezinteresowność, uczciwą pracę od rana do wieczora, poświęcenie, na zaangażowanie całego swojego życia w wielką sprawę.
Byłeś tylko ten stulony pąk twojej dobroci osłonił rękoma, aby mógł się rozwinąć, wystrzelić, zakwitnąć cudownym kwiatem.
„Twoja wiara cię ocaliła"
Pukać, dobijać się, łomotać; prosić, błagać, żebrać, domagać się, żądać; trwać uparcie, nieustępliwie; zaufać, oddać się, poświęcić, wydzierać
41
ze swojej tchórzliwości, głupoty, małości okruchy odwagi, wspaniałomyślności, wiary; a tylko wtedy otrzymasz, znajdziesz, będzie ci otwarte, a tylko wtedy tworzysz siebie ponad miarę swoich wygodnych wyobrażeń, schematów, modeli — a tylko wtedy możesz stać się człowiekiem.
„Przyszedł Jezus"
Każdy ma swoje wielkie dni. Czas wielkich radości, wzruszeń, uniesień, zachwytów, entuzjazmu. 0
Wtedy widzimy — jakby po raz pierwszy — to, co przecież już tyle razy widzieliśmy. Słyszymy — jakby po raz pierwszy — to, co przeci