12174
Szczegóły |
Tytuł |
12174 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12174 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12174 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12174 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
FRANZ KAFKA
WYROK
By�o to niedzielne przedpo�udnie, o najpi�kniejszej porze wiosennej. M�ody
kupiec, Georg
Bendemann, siedzia� w swoim pokoju na pierwszym pi�trze jednego z tych niskich,
lekko
zbudowanych dom�w, kt�re ci�gn�y si� d�ugim rz�dem wzd�u� rzeki, r�ni�c si�
niemal
tylko wysoko�ci� i kolorem. Uko�czy� w�a�nie list do jednego z przyjaci�
m�odo�ci,
znajduj�cego si� za granic�, z�o�y� go ruchem zabawnie powolnym, a potem, oparty
�okciami
na stole, patrzy� przez okno na rzek�, na most i wzg�rza na drugim brzegu
pokryte s�ab�
zieleni�.
My�la� o tym, jak �w przyjaciel, niezadowolony ze swego losu w kraju, ju� przed
laty
dos�ownie uciek� do Rosji. Teraz prowadzi� w Petersburgu przedsi�biorstwo, kt�re
z pocz�tku
zapowiada�o si� bardzo dobrze, ale od d�u�szego ju� czasu zdawa�o si� utyka�,
jak skar�y� si�
przyjaciel przy okazji swoich coraz rzadszych odwiedzin. Tak wi�c zapracowywa�
si�
bezu�ytecznie na obczy�nie, broda przyci�ta wed�ug obcej mody �le tylko
zakrywa�a znan�
mu dobrze od dzieci�stwa twarz, kt�rej ��ta cera zdawa�a si� wskazywa� na
rozwijaj�c� si�
chorob�. Nie mia�, jak m�wi�, odpowiednich kontakt�w z tamtejsz� koloni�
rodak�w, a tak�e
�adnych prawie towarzyskich stosunk�w z miejscowymi rodzinami, i tak oto
przygotowywa�
si� do nieodwo�alnego starokawalerstwa.
C� tu by�o pisa� cz�owiekowi, kt�ry wyra�nie zamkn�� si� w sobie, kt�rego mo�na
�a�owa�,
ale nie mo�na mu pom�c. Radzi� mu mo�e, aby powr�ci� do kraju, aby przeni�s� tu
na nowo
swoj� egzystencj�, nawi�za� z powrotem wszystkie stare przyjacielskie stosunki �
po czemu
nie by�o �adnej przeszkody � a co do reszty zda� si� na pomoc przyjaci�? Nie
oznacza�o to
jednak nic innego, ni� gdyby mu si� r�wnocze�nie powiedzia�o, im ostro�niej, tym
bardziej
obra�liwie, �e jego dotychczasowe pr�by si� nie powiod�y, �e powinien ich w
ko�cu
zaniecha�, �e trzeba, aby powr�ci� na zawsze, niech tam i wydziwiaj� wszyscy nad
nim
szeroko otwar�szy oczy; �e tylko jego przyjaciele byli rozs�dni, a on sam jest
starym
dzieckiem i powinien po prostu s�ucha� pozosta�ych w domu przyjaci�, kt�rym si�
powiod�o.
A �eby cho� pewne by�o, i� ca�e to zmartwienie, jakie musia�oby si� mu sprawi�,
b�dzie
celowe! Mo�e nie uda si� w og�le sprowadzi� go do kraju � sam przecie� m�wi�, �e
nie
rozumie ju� stosunk�w w ojczy�nie � wtedy pomimo wszystko zostanie na swej
obczy�nie,
rozgoryczony radami i jeszcze bardziej obcy dla przyjaci�. Je�li jednak
naprawd� pos�ucha
rady i dozna tutaj � oczywi�cie bez niczyjej winy, ale przez zbieg okoliczno�ci
�
niepowodzenia, je�eli b�dzie czu� si� �le tak w gronie przyjaci�, jak i bez
nich, je�eli dozna
upokorzenia i teraz ju� naprawd� nie b�dzie mia� ani ojczyzny, ani przyjaci� �
czy nie
by�oby w takim razie o wiele lepiej dla niego, gdyby zosta� na obczy�nie, tak
jak by�? Czy�
mo�na bowiem w takich okoliczno�ciach my�le� o tym, �e tu istotnie powiedzie mu
si�
lepiej?
Z tych powod�w, je�eli w og�le jeszcze chcia�o si� utrzymywa� z nim kontakt
listowny, nie
mo�na by�o przekazywa� mu �adnych istotnych wiadomo�ci, jak by si� to robi�o bez
obawy
nawet wobec przebywaj�cego najdalej w �wiecie znajomego. Przyjaciel by� ju�
teraz ponad
trzy lata poza ojczyzn� i t�umaczy� to usi�owa� niepewno�ci� stosunk�w
politycznych w
Rosji, kt�re nie znios�yby jakoby najkr�tszej nawet nieobecno�ci drobnego kupca,
podczas
gdy dziesi�tki tysi�cy Rosjan je�dzi�o sobie spokojnie po �wiecie. Jednak w
czasie tych trzech
lat zmieni�o si� wiele w�a�nie dla Georga. O �mierci matki Georga, kt�ra
nast�pi�a przed
jakimi dwoma laty i od kt�rej Georg �y� we wsp�lnym goopodarstwie ze swoim
starym
ojcem, przyjaciel jeszcze si� dowiedzia� i listownie wyrazi� swe wsp�czucie z
osch�o�ci�,
kt�ra mog�a mie� przyczyn� tylko w tym, �e na obczy�nie w og�le nie mo�na sobie
wyobrazi� �a�oby z powodu takiego wydarzenia. Od tego jednak czasu Georg �
podobnie jak
do wielu innych rzeczy � zabiera� si� te� z wi�ksz� stanowczo�ci� do swego
przedsi�biorstwa.
By� mo�e, za �ycia matki ojciec przeszkadza� mu w rozwini�ciu naprawd� w�asnej
inicjatywy
uznaj�c w przedsi�biorstwie tylko swoje zdanie, by� mo�e, i� od �mierci matki
ojciec,
jakkolwiek zawsze jeszcze pracowa� w przedsi�biorstwie, pyta� si� bardziej
pow�ci�gliwy
mo�e � co nawet by�o bardzo prawdopodobne � du�o jeszcze wa�niejsz� rol�
odegra�y
szcz�liwe okoliczno�ci, w ka�dym razie w tych dw�ch latach przedsi�biorstwo
rozwin�o si�
ca�kiem nieoczekiwanie, rnlusialrio, podwoi� personel, obr�t zwi�kszy� si�
pi�ciokrotnie i
niew�tpliwie przysz�o�� mia�a przynie�� dalszy post�p.
Ale przyjaciel nie mia� o tej zmianie �adnego poj�cia. Dawniej, ostatnio zdaje
si� w owym
li�cie kondolencyjnym, chcia� nam�wi� Georga do przeniesienia si� do Rosji i
rozwodzi� si�
nad widokami, kt�re istnia�y w Petersburgu w�a�nie dla bran�y Georga. Liczby,
jakie
podawa�, by�y znikome w por�wnaniu ze stanem, jaki przedsi�biorstwo Georga
osi�gn�o
obecnie. Georg nie mia� jednak �adnej ochoty pisa� przyjacielowi o swoim
powodzeniu w
interesach, a gdyby zrobi� to dopiero teraz, mog�oby to naprawd� wywo�a� dziwne
wra�enie.
A zatem ogranicza� si� Georg do tego, �e pisa� przyjacielowi zawsze tylko o
wypadkach bez
znaczenia, tak jak one bez�adnie gromadz� si� we wspomnieniu, gdy si� cz�owiek
zamy�li w
spokojn� niedziel�. Pragn�� jedynie tego, aby zostawi� nietkni�tym wyobra�enie,
kt�ry
przyjaciel w ci�gu d�ugiego czasu wyrobi� sobie o swym mie�cie rodzinnym i z
kt�rym si� ju�
pogodzi�. Tak wi�c zdarza�o si� Georgowi, �e w do�� od siebie odleg�ych listach
trzy razy
donosi� przyjacielowi o zar�czynach jakiego� oboj�tnego cz�owieka z jak�� r�wnie
oboj�tn�
dziewczyn�, a� rzeczywi�cie przyjaciel, ca�kiem wbrew intencji Georga, zacz��
si�
interesowa� t� dziwn� spraw�.
Georg jednak o wiele ch�tniej pisa� mu o takich rzeczach, ani�eli mia�by si�
przyzna�, �e sam
zar�czy� si� przed miesi�cem z dziewczyn� z zamo�nej rodziny, niejak� pann�
Fryd�
Brandenfeld. Cz�sto m�wi� ze swoj� narzeczon� o tym przyjacielu i o szczeg�lnym
stosunku
korespondencyjnym, jaki z nim utrzymywa�.
� Wobec tego on wcale nie przyjedzie na nasze wesele � m�wi�a � a mam przecie�
prawo
pozna� wszystkich twoich przyjaci�. � Nie chc� mu zak��ca� spokoju � odpowiada�
Georg �
zrozum mnie dobrze, on by prawdopodobnie przyjecha�, przynajmniej tak my�l�, ale
m�g�by
si� czu� skr�powany i pokrzywdzony, m�g�by mi mo�e zazdro�ci�, i na pewno
niezadowolony, a niezdolny do tego, aby st�umi� w sobie to niezadowolenie,
wraca�by znowu
samotnie do swego domu. Samotnie � rozumiesz, co to znaczy?
� Dobrze, ale czy on i tak nie mo�e dowiedzie� si� o naszym ma��e�stwie w inny
spos�b?
� Temu oczywi�cie nie mog� zapobiec, ale przy jego trybie �ycia jest to ma�o
prawdopodobne.
� Je�eli masz takich przyjaci�, Georg, to w og�le nie powiniene� si� by�
zar�cza�.
� Tak, to jest nasza wsp�lna wina, ale nawet teraz nie chcia�bym, aby by�o
inaczej.
A gdy wtedy ona, podniecona jego poca�unkami, rzuci�a jeszcze: � A jednak
w�a�ciwie mnie
to ura�a. � Uzna� naprawd� za rzecz niewinn� napisa� o wszystkim przyjacjelowi.
"Taki
jestem i takim musi mnie przyj�� � powiedzia� do siebie � nie mog� wykroi� z
siebie innego
cz�owieka, kt�ry nadawa�by si� mo�e lepiej do tej przyja�ni."
I rzeczywi�cie w d�ugim li�cie, napisanym tego niedzielnego przedpo�udnia, w
nast�puj�cych
s�owach doni�s� swemu przyjacielowi o odbytych zar�czynach:
"Najlepsz� nowin� zachowa�em sobie na koniec. Zar�czy�em si� z pann� Fryd�
Brandenfeld,
dziewczyn� z zamo�nej rodziny, osiedlonej tutaj dopiero po twoim wyje�dzie i
kt�rej dlatego
nie mo�esz zna�. Znajdzie si� jeszcze niejedna okazja, �eby napisa� ci co�
bli�szego o mojej
narzeczonej, dzisiaj niech ci wystarczy, �e jestem naprawd� szcz�liwy i �e w
naszym
wzajemnym stosunku zmieni�o si� tylko tyle, �e zamiast ca�kiem zwyk�ego
przyjaciela,
b�dziesz mia� teraz we mnie przyjaciela szcz�liwego. Poza tym w mojej
narzeczonej, kt�ra
ka�e ci� serdecznie pozdrowi� i wkr�tce sama do ciebie napisze, zyskujesz
szczer�
przyjaci�k�, co dla kawalera nie jest ca�kiem bez znaczenia. Wiem, �e wiele
spraw
powstrzymuje ci� od wizyty u nas, ale mo�e w�a�nie moje wesele by�oby dobr�
sposobno�ci�,
aby raz odrzuci� na bok wszystkie przeszkody? Jakkolwiek by jednak by�o, nie
kr�puj si�
niczym i r�b tylko to, co uznasz za stosowne."
Z tym listem w r�ce Georg d�ugo siedzia� przy stole, z twarz� zwr�con� do okna.
Znajomemu,
kt�ry przechodz�c ulic� pozdrowi� go, zaledwie odpowiedzia� nieobecnym
u�miechem.
Wreszcie w�o�y� list do kieszeni i przez ma�y korytarz przeszed� ze swego pokoju
do pokoju
ojca, w kt�rym nie by� ju� od miesi�cy. Nie by�o te� zreszt� �adnej po temu
potrzeby, gdy�
stale spotyka� si� z ojcem w przedsi�biorstwie, obiad spo�ywali r�wnocze�nie w
restauracji,
wieczorem ka�dy urz�dza� si� wprawdzie wed�ug swojej woli, ale przecie�
zazwyczaj siadali
jeszcze na chwil� w salonie, ka�dy ze swoj� gazet�, chyba �e Georg, jak si�
najcz�ciej
zdarza�o, by� z przyjaci�mi albo odwiedza� narzeczon�. Georg dziwi� si�, jak
ciemny by�
pok�j ojca nawet w to s�oneczne przedpo�udnie � tak wielki cie� rzuca� wysoki
mur, ktory
wznosi� si� z drugiej strony w�skiego podw�rza. Ojciec siedzia� przy oknie w
k�cie
ozdobionym r�nymi pami�tkami po nieboszczce matce i czyta� gazet�, kt�r�
trzyma� z boku
przed a oczami, przez co chcia� wyr�wna� jak�� wad� wzroku. Na stole sta�y
resztki
�niadania, z kt�rego, jak si� zdawa�o, niewiele zjedzono.
� Ach, Georg � powiedzia� ojciec i zaraz wyszed� mu naprzeciw. Ci�ki szlafrok
rozsuwa� si�
w chodzie, a jego po�y fruwa�y wok� id�cego.
"M�j ojciec wci�� jeszcze jest olbrzymem" � powiedzia� sobie Georg. � Tu jest
przecie�
niezno�nie ciemno � rzek� potem.
� Tak, ciemno to tu jest � powiedzia� ojciec.
� Okno tak�e zamkn��e�?
� Tak wol�.
� Na dworze jest przecie� ca�kiem ciep�o � powiedzia� Georg, jakby my�l�c
jeszcze o tym, co
rzek� poprzednio, i usiad�.
Ojciec usun�� zastaw� ze �niadaniem i postawi� j� na komodzie.
� W�a�ciwie chcia�em ci tylko powiedzie� � ci�gn�� Georg, kt�ry zupe�nie
nieobecny duchem
�ledzi� ruchy starego cz�owieka � �e da�em wreszcie jednak zna� do Petersburga o
moich
zar�czynach. � Wysun�� nieco list z kieszeni i wsun�� go do niej z powrotem.
� Do Petersburga? � zapyta� ojciec.
� Memu przyjacielowi, oczywi�cie � powiedzia� Georg i szuka� oczu ojca. "W
przedsi�biorstwie jest jednak zupe�nie inny � my�la� � ni� teraz, gdy siedzi
tutaj rozparty, ze
skrzy�owanymi na piersi ramionami."
� Tak. Twemu przyjacielowi � powiedzia� ojciec z naciskiem.
� Wiesz przecie�, ojcze, �e z pocz�tku chcia�em przemilcze� przed nim moje
zar�czyny.
Tylko przez wzgl�d na niego, z �adnego innego powodu. Wiesz sam, to jest trudny
cz�owiek.
Powiedzia�em sobie, �e mo�e si� dowiedzie� o moich zar�czynach sk�din�d, cho�
jest to ma�o
prawdopodobne przy jego samotnym trybie �ycia � temu nie mog� przeszkodzi� � ale
ode
mnie samego nie powinien si� tego nigdy dowiedzie�.
� A teraz rozmy�li�e� si�? � zapyta� ojciec i po�o�y� wielk� gazet� na parapecie
okna, a na
gazecie okulary, kt�re przykry� r�k�.
� Tak, teraz rozmy�li�em si�. Je�li jest moim dobrym przyjacielem, powiedzia�em
sobie, to
moje szcz�liwe zar�czyny s� i dla niego szcz�ciem. I dlatego nie zwleka�em ju�
z
zawiadomieniem go. Zanim jednak wrzuc� list, chcia�em ci o tym powiedzie�.
� Georg � powiedzia� ojciec i otwar� szeroko bezz�bne usta � pos�uchaj mnie!
Przyszed�e� do
mnie z powodu tej sprawy, aby si� mnie poradzi�. Przynosi mi to zaszczyt, bez
w�tpienia. Ale
to jest nic, to jest mniej ni� nic, je�li nie powiesz mi teraz ca�ej prawdy. Nie
chc� porusza�
spraw, kt�re nie maj� z tym nic wsp�lnego. Od �mierci naszej drogiej matki
zdarzy�y si�
pewne nie�adne sprawy. By� mo�e i na nie przyjdzie czas i mo�e przyjdzie
wcze�niej, ni�
my�limy. W przedsi�biorstwie niejedno uchodzi mej uwagi, mo�liwe, �e nie ukrywa
si�
niczego przede mn� � nie chc� teraz wcale przypuszcza�, �e si� ukrywa � nie
jestem ju� do��
silny, pami�� mnie zawodzi, nie mam ju� jasnego spojrzenia na wszystko. To, po
pierwsze,
jest sprawa wieku, a po drugie, �mier� naszej mateczki dotkn�a mnie o wiele
bardziej ni�
ciebie. Ale poniewa� jeste�my w�a�nie przy tej sprawie, przy tym li�cie, prosz�
ci�, Georg, nie
oszukuj mnie. To jest drobiazg, nawet m�wi� o tym nie warto, wobec tego nie
oszukuj mnie.
Czy naprawd� masz tego przyjaciela w Petersburgu?
Georg powsta� zmieszany.
� Zostawmy moich przyjaci�. Tysi�c przyjaci� nie zast�pi mi ojca. Wiesz, co
sobie my�l�?
Nie szanujesz si� dostatecznie. A wiek domaga si� swoich praw. Jeste� mi w
przedsi�biorstwie niezb�dny, przecie� sam o tym wiesz dobrze. Ale je�eli
przedsi�biorstwo
ma zagra�a� twemu zdrowiu, to ju� jutro zamkn� je na zawsze. Tak by� nie mo�e.
Musimy
wprowadzi� dla ciebie inny tryb �ycia. Zupe�nie inny. Siedzisz tu w ciemno�ci, a
w salonie
mia�by� pi�kne �wiat�o. Dziobiesz tu �niadanie, zamiast solidnie si� posila�.
Siedzisz przy
zamkni�tym oknie, a powietrze tak dobrze by ci zrobi�o. Nie, m�j ojcze!
Sprowadz� lekarza i
b�dziemy s�ucha� jego zalece�. Zamienimy pokoje, ty przeprowadzisz si� do
frontowego, a ja
tutaj. Nie sprawi ci to �adnej r�nicy, wszystko przeniesie si� razem z tob�.
Ale na to
wszystko jest czas, teraz po�� si� jeszcze troch� do ��ka, bezwarunkowo
potrzebujesz
spokoju. Chod�, pomog� ci przy rozbieraniu, zobaczysz, ja to potrafi�. A mo�e
chcesz od razu
przej�� do pokoju frontowego, to po�o�ysz si� na razie do mojego ��ka. To
zreszt� by�oby
bardzo rozs�dne.
Georg stan�� tu� przy ojcu, kt�ry opu�ci� na piersi g�ow� z nastroszonymi
bia�ymi w�osami.
� Georg � powiedzia� ojciec po cichu, nie ruszaj�c si�.
Georg natychmiast ukl�k� obok ojca i zobaczy� w jego zm�czonej twarzy skierowane
na
siebie �renice, nienaturalnie wielkie w k�cikach oczu.
� Nie masz �adnego przyjaciela w Petersburgu. By�e� zawsze skory do �art�w i
nawet przede
mn� si� od nich nie powstrzymywa�e�. Dlaczego mia�by� w�a�nie tam mie�
przyjaciela!
Zupe�nie nie mog� w to uwierzy�.
� Ale� pomy�l tylko, ojcze � powiedzia� Georg, podni�s� ojca z krzes�a i
�ci�gn�� z niego, tak
jak sta� przed nim bardzo os�abiony, szlafrok � b�dzie teraz wkr�tce trzy lata,
jak przyjaciel
m�j by� u nas z wizyt�. Przypominam sobie jeszcze, �e niezbyt go lubi�e�. Co
najmniej dwa
razy ukry�em to przed tob�, a jednak to w�a�nie on siedzia� u mnie w pokoju.
Rozumia�em
zreszt� dobrze twoj� niech�� do niego, gdy� przyjaciel m�j ma swoje dziwactwa.
Ale potem
rozmawia�e� z nim przecie� znowu bardzo uprzejmie. By�em wtedy jeszcze taki
dumny z
tego, �e s�ucha�e� go, kiwa�e� g�ow� i zadawa�e� mu pytania. Gdy tylko
pomy�lisz, musisz to
sobie przypomnie�. Opowiada� wtedy niewiarygodne historie o rosyjskiej
rewolucji. Jak na
przyk�ad podczas jakiej� podr�y handlowej widzia� w czasie zamieszek w Kijowie,
na
balkonie, jakiego� ksi�dza, kt�ry wyci�� sobie na d�oni szeroki, krwawy krzy�,
podni�s� do
g�ry r�k� i przemawia� do t�umu. Sam przecie� opowiada�e� p�niej tu i �wdzie t�
histori�.
Tymczasem uda�o si� Georgowi posadzi� ojca z powrotem i ostro�nie �ci�gn�� mu
trykotowe
spodnie, kt�re nosi� na p��ciennych kalesonach, oraz skarpetki. Spojrzawszy na
niezbyt czyst�
bielizn� robi� sobie wyrzuty, �e zaniedbywa� ojca. Przecie� czuwanie nad zmian�
bielizny
ojca nale�a�o na pewno tak�e do jego obowi�zk�w. Nie rozmawia� jeszcze dot�d z
narzeczon�
bli�ej o tym, jak urz�dzi� przysz�o�� ojca, gdy� milcz�co zgadzali si�, �e
ojciec zostanie sam
w starym mieszkaniu. Teraz jednak postanowi� natychmiast, ca�kiem stanowczo, �e
zabior�
ojca ze sob� na swoje przysz�e gospodarstwo. Spojrzawszy na to bli�ej, zdawa�o
si� prawie,
�e starania, kt�rymi trzeba tam b�dzie ojca otoczy�, mog� i tak by� sp�nione.
Na r�kach zani�s� ojca do ��ka.
Ogarn�o go straszne uczucie, gdy id�c tych par� krok�w do ��ka zauwa�y�, �e
ojciec bawi
si� na jego piersi �a�cuszkiem od zegarka. Nie m�g� go od razu po�o�y� do ��ka,
tak mocno
trzyma� si� ojciec tego �a�cuszka.
Zaledwie jednak znalaz� si� w ���ku, wszystko, zdawa�o si�, by�o ju� dobrze.
Przykry� si�
sam, a nawet specjalnie wysoko naci�gn�� ko�dr� na ramiona. I patrzy� na Georga
bynajmniej
nie wrogo.
� Prawda, �e ju� go sobie przypominasz? � zapyta� Georg i zach�caj�co skin��
g�ow�.
� Czy jestem teraz dobrze przykryty? � zapyta� ojciec, jak gdyby nie m�g�
zobaczy�, czy nogi
by�y dostatecznie przys�oni�te.
� A wi�c ju� ci si� podoba w ��ku � powiedzia� Georg i okry� go lepiej ko�dr�.
� Czy jestem dobrze przykryty? � zapyta� ojciec raz jeszcze i zdawa� si� ze
szczeg�ln� uwag�
czeka� na odpowied�.
� Ale� b�d� spokojny, jeste� dobrze przykryty.
� Nie! � krzykn�� ojciec, tak �e odpowied� zderzy�a si� z pytaniem, odrzuci�
ko�dr� z tak�
si��, i� rozwin�a si� ca�a w locie, i stan�� wyprostowany na ��ku. Jedn� tylko
r�k� dotyka�
lekko sufitu. � Chcia�by� mnie przykry�, wiem o tym, nicponiu, ale jeszcze nie
jestem
przykryty. I je�li to ju� resztki mych si�, starczy ich dla ciebie, za du�o ich
nawet dla ciebie.
Dobrze znam twojego przyjaciela. To by�by syn, jakiego bym pragn��. Dlatego te�
oszukiwa�e� go przez ca�e lata. Bo dlaczeg� by innego? Czy my�lisz, �e nie
p�aka�em z
powodu niego? Dlatego przecie� zamykasz si� w swoim biurze, nikomu nie wolno
przeszkadza�, szef jest zaj�ty � tylko dlatego, aby� m�g� pisa� do Rosji swoje
fa�szywe
li�ciki. Ale na szcz�cie nikt nie musi uczy� ojca, jak przejrze� syna. I teraz,
kiedy
uwierzy�e�, �e� go zgn�bi�, tak zgn�bi�, �e mo�esz sobie si��� na nim w�asnym
ty�kiem, a on
si� nie ruszy, teraz zdecydowa� si� m�j pan syn na ma��e�stwo!
Georg patrzy� na koszmarn� twarz ojca. Przyjaciel z Petersburga, kt�rego ojciec
nagle zna�
tak dobrze, wzruszy� go jak nigdy dot�d. Patrzy� na niego, zagubionego w
dalekiej Rosji.
Patrzy� na niego, jak stoi w drzwiach pustego, spl�drowanego przedsi�biorstwa.
Mi�dzy
szcz�tkami p�ek, mi�dzy rozdartymi towarami, odpadaj�cymi przewodami gazowymi
sta�
jeszcze w�a�nie on. Dlaczego musia� wyjecha� tak daleko!
� Ale� patrz na mnie! � krzykn�� ojciec i Georg podbieg�, niemal w
roztargnieniu, do ��ka,
aby zrozumie� wszystko, ale utkn�� w po�owie drogi.
� Poniewa� podnios�a sp�dnic� � zacz�� piszcze� ojciec � poniewa� podnios�a tak
sp�dnic�,
obrzydliwa g� � i aby to pokaza�, podni�s� koszul� tak wysoko, �e mo�na by�o
zobaczy� na
jego udzie blizn� z lat wojennych � poniewa� podnios�a sp�dnic�, o tak, tak,
tak, zbli�y�e� si�
do niej, i aby� si� m�g� przy niej bez przeszk�d zaspokoi�, zha�bi�e� pami��
naszej matki,
zdradzi�e� przyjaciela i po�o�y�e� do ��ka twego ojca, aby nie m�g� si� ruszy�.
Ale on potrafi
si� ruszy�, mo�e nie?
I stan�� zupe�nie swobodnie, i wymachiwa� nogami. Promienia� przenikliwo�ci�.
Georg sta� w k�cie, mo�liwie daleko od ojca. Ju� od d�u�szej chwili mocno
postanowi�
obserwowa� wszystko zupe�nie dok�adnie, aby nie da� si� zaskoczy� w jakikolwiek
spos�b z
boku, z ty�u, z g�ry. Teraz przypomnia� sobie znowu o zapomnianym od dawna
postanowieniu i zapomnia� o nim, tak jak przeci�ga si� kr�tk� nitk� przez ucho
igielne.
� Ale przyjaciel nie jest przecie� zdradzony! � krzykn�� ojciec, a jego
ruszaj�cy si� w t� i w
tamt� stron� palec wskazuj�cy potwierdza� to. � By�em tu jego zast�pc�.
� Komediant! � Georg nie m�g� si� powstrzyma� od okrzyku, pozna� zaraz, �e
zrobi�
g�upstwo, wytrzeszczywszy oczy ugryz� si�, niestety za p�no, w j�zyk, a� zgi��
si� w b�lu.
� Tak, oczywi�cie, �e gra�em komedi�! Komedia! Dobre s�owo! Jaka� inna pociecha
zosta�a
staremu, owdowia�emu ojcu? Powiedz � i na ten moment odpowiedzi b�d� jeszcze
moim
�ywym synem � c� mi pozosta�o w moim tylnym pokoju, mnie, prze�ladowanemu przez
niewierny personel, mnie, kt�remu staro�� wesz�a ju� w ko�ci? A m�j syn szed�
rado�nie
przez �wiat, robi� interesy, kt�re ja przygotowa�em, wywraca� kozio�ki z
rozkoszy i mija�
swojego ojca z nieprzeniknion� twarz� cz�owieka honoru! Czy s�dzisz, �e nie
by�bym ci�
kocha�, ja, od kt�rego pochodzisz?
"Teraz si� pochyli � my�la� Georg � gdyby� upad� i roztrzaska� si�." To s�owo
przebieg�o z
sykiem przez jego g�ow�.
Ojciec pochyli� si�, ale nie upad�. A poniewa� Georg nie zbli�y� si�, jak tego
oczekiwa�,
podni�s� si� znowu.
� Zosta�, gdzie jeste�, nie potrzebuj� ci�! My�lisz sobie, �e masz jeszcze do��
si�y, aby tu
przyj��, a tylko trzymasz si� z ty�u, bo tak chcesz. �eby� si� tylko nie
pomyli�! Ja wci��
jeszcze jestem o wiele silniejszy. Sam musia�bym si� mo�e cofn��, ale to matka
odda�a mi
swoje si�y, po��czy�em si�, jakie� to wspania�e, z twoim przyjacielem, twoj�
klientel� mam
tutaj w kieszeni!
"On nawet w koszuli ma kieszenie" � powiedzia� sobie Georg i my�la�, �e tym
spostrze�eniem
m�g�by go uczyni� niezno�nym dla ca�ego �wiata. Pomy�la� o tym tylko na chwil�,
gdy�
ci�gle zapomina� o wszystkim.
� Uwie� si� tylko swojej narzeczonej i wyjd� mi naprzeciw! Odbij� ci j�, ani nie
b�dziesz
wiedzia� jak! Georg wykrzywi� twarz, jakby w to nie wierzy�. Ojciec kiwa� tylko
g�ow� w
kierunku k�ta Georga, za�wiadczaj�c prawd� tego, co m�wi�.
� Jak�e mnie dzi� bawi�e�, gdy� przyszed� i pyta�, czy powiniene� napisa�
przyjacielowi o
zar�czynach. On wie przecie� wszystko, g�upi ch�opcze, wie wszystko. Napisa�em
mu, gdy�
zapomnia�e� odebra� mi przybory do pisania. Diatego ju� od lat nie przyje�d�a,
wie przecie�
o wszystkim tysi�c razy lepiej ni� ty sam, twoje listy nie czytane mnie w lewej
r�ce, podczas
gdy w prawej trzyma roz�o�one do czytania listy ode mnie.
Z zachwytem wymachiwa� r�k� ponad g�ow�.
� On wie wszystko tysi�c razy lepiej! � krzycza�.
� Dzi�si�� tysi�cy razy � powiedzia� Georg, aby wy�mia� ojca, ale jeszcze w jego
ustach
s�owo to nabra�o d�wi�ku �miertelnie powa�nego.
� Od lat ju� czekam, a� przyjdziesz z tym pytaniem! My�lisz, �e mam inne
zmartwienia?
My�lisz, �e czytam gazety? Patrz! � i rzuci� Georgowi gazet�, kt�ra w jaki�
spos�b
przeniesiona zosta�a razem z nim na ��ko. By�a to stara gazeta, z zupe�nie ju�
nie znanym
Georgowi tytu�em.
� Jak�e d�ugo waha�e� si�, zanim si� sta�e� dojrza�y. Matka musia�a umrze�, nie
mog�a
doczeka� si� dnia rado�ci, przyjaciel ginie w tej swojej Rosji, ju� przed trzema
laty by� tak
��ty, �e nadawa� si� na �mietnik, a ja, widzisz sam, jak jest ze mn�. Po to
przecie� masz
oczy.
� Czyha�e� wi�c na mnie! � krzykn�� Georg.
Ojciec powiedzia� mimochodem, ze wsp�czuciem:
� Prawdopodobnie chcia�e� to powiedzie� wcze�niej. Teraz nie ma to ju� �adnego
sensu.
I g�o�niej:
� Wi�c teraz ju� wiesz, �e istnieli jeszcze inni poza tob�, dotychczas
wiedzia�e� tylko o sobie.
By�e� w�a�ciwie niewinnym dzieckiem, ale jeszcze w�a�ciwiej by�e� diabelskim
cz�owiekiem!
I dlatego wiedz: Skazuj� ci� teraz na �mier� przez utopienie!
Georg uczu� si� wyp�dzonym z pokoju, a w uszach brzmia� mu jeszcze ha�as, z
jakim ojciec z
ty�u za nim zwali� si� na ��ko. Na schodach, po stopniach kt�rych p�dzi� jak po
r�wni
pochy�ej, przestraszy� pos�ugaczk�, wchodz�c� w�a�nie, by po nocy posprz�ta�
mieszkanie.
� Jezu! � krzykn�a i zakry�a fartuchem twarz, ale jego ju� nie by�o.
Wyskoczy� z bramy, p�dzi�o go przez jezdni� do wody. Ju� trzyma� mocno por�cz,
jak
cz�owiek g�odny � jedzenie. Przerzuci� nogi ponad ni� jak znakomity gimnastyk,
kt�rym � ku
dumie rodzic�w � by� w latach m�odo�ci.
Jeszcze trzyma� si� mocno s�abn�cymi d�o�mi, wypatrzy� mi�dzy pr�tami balustrady
jaki�
omnibus, kt�ry z �atwo�ci� zag�uszy�by jego upadek, krzykn�� z cicha: � Drodzy
rodzice,
zawsze was przecie� kocha�em � i run�� w d�.
Na mo�cie by� w tym momencie ruch wprost niesko�czony.
Z niemieckiego prze�o�y� Juliusz Kydry�ski