1074

Szczegóły
Tytuł 1074
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1074 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1074 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1074 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jean Verdon PRZYJEMNO�CI �REDNIOWIECZA Prze�o�y� Jan Maria K�oczowski Oficyna Wydawnicza Volumen Warszawa 1998 Tytu� orygina�u: Le plaisir au Moyen Age Oficyna Wydawnicza Volumen Miros�awa ��tkowska & Adam Borowski Ul. Konstanci�ska 3a m. 59 02-942 Warszawa Wst�p S�dz�c po obiegowych opiniach, przyjemno��1 ma fundamentalne znaczenie zar�wno dla staro�ytnych, jak i dla ludzi renesansu. Podczas gdy filozofowie poszukuj� najwy�szego dobra, Grecy uczestnicz�cy w "biesiadzie" oddaj� si� radosnej grze erotycznej. Staro�ytno�� �aci�ska, przywi�zana do poj�cia otium ("pr�niactwo"), przypomina o rozkoszach Kapui i orgiach opisywanych przez Petroniusza. Renesans, czas rozkwitu jednostki, wychwalania �ycia i natury, mo�e jedynie przyklasn�� boskiej butelczynie Rabelais'go i radom Ronsarda, aby cieszy� si� �yciem. �redniowiecze natomiast - pomimo tego, i� �adna z epok nie zrywa ca�kowicie z tym, co przed ni� lub po niej - wydaje si� by� okresem mrocznym, pozbawionym wszelkiej wi�zi ze staro�ytno�ci�, okresem, w kt�rym wszechobecna religia mog�a jedynie pot�pi� jako grzeszne przyjemno�� lub mi�o�� i w kt�rym ub�stwo i praca by�y warto�ciami najistotniejszymi. Czy w takich okoliczno�ciach cho�by i samo poj�cie przyjemno�ci mog�o mie� racj� bytu? Czy przyjemno�� mo�na by�o je�li nie prze�y�, to przynajmniej j� sobie wyobrazi�? Skoro jednak przyjemno�� - owo "doznanie lub mi�e uczucie p�yn�ce z zaspokojenia potrzeby lub sk�onno�ci i zwi�zane z harmonijnym spe�nianiem czynno�ci �yciowych", jak g�osi definicja w s�owniku Roberta - jest czym�, ku czemu ka�dy d��y, to dlaczego mia�by jej by� pozbawiony cz�owiek �redniowieczny? Wprawdzie przyjemno�� spontanicznie kojarzy si� nam najpierw z rozkoszami zmys�owymi, a zw�aszcza seksualnymi, to jednak �wczesny cz�owiek wiedzia� przecie�, jak zadba� o przetrwanie gatunku. Wydaje si�, �e dalekie od stereotypu b�dzie stwierdzenie, i� charakterystycznym zjawiskiem w epoce �redniowiecza jest wszechmoc religii, wielk� za� nowo�ci� - powi�zanie grzechu z cia�em. Czy w takim kontek�cie przyjemno�� mo�e by� czym� wi�cej ani�eli bezmy�lnie prze�ywanym stanem, czym� wi�cej ni� zwyk�� dyspozycj�? Tak, jest czym� wi�cej, wymaga bowiem namys�u i aprobaty dla pewnego typu zachowa�. Religia wydaje si� narzuca� do�� szczeg�ln�, w�a�ciw� �redniowieczu koncepcj� przyjemno�ci: wi���c t� przyjemno�� w istotny spos�b z cielesno�ci�, z wysublimowanym rozumem i wra�liwo�ci� estetyczn�, podporz�dkowuje j� Bogu. Cz�� pierwsza Uprawianie mi�o�ci S�owo "przyjemno��", w sensie absolutnym, oznacza� mo�e tak�e i rozkosz seksualn�. Ten w�a�nie aspekt wywo�ywa� zreszt� najwi�kszy niepok�j �redniowiecznych ludzi Ko�cio�a. W mi�o�ci rozr�nia si� zazwyczaj pi�� etap�w, kt�re w r�nych wariantach odnajdujemy w licznych tekstach �redniowiecznych. Carmina burana przypominaj�, i� "mi�o�� ze swego �wiszcz�cego �uku wypuszcza pi�� strza� - pi�� sposob�w, wedle kt�rych nas sobie podporz�dkowuje: spojrzenie, rozmowa, dotyk, wymiana s�odkich poca�unk�w" oraz "stopie� najwy�szy i najwspanialszy". Gry wst�pne Rozkosz mi�osna nie p�ynie jedynie ze sp�kowania. To ostatnie jest zwie�czeniem d�ugich przygotowa�. Ostatecznie twierdza poddaje si� z regu�y po obl�eniu! Historyk dochodzi do wniosku, �e na etapie kwerendy ma w praktyce do dyspozycji jedynie teksty literackie. Na pocz�tek b�dzie zatem musia� ograniczy� si� do opisania tego, co autorzy owych tekst�w uznaj� - przynajmniej w niekt�rych grupach spo�ecznych - za norm�. Dopiero p�niej zastanowi si�, czy b�dzie m�g� pozna� prawd�. Kochankowie w literaturze Spojrzenie W narodzinach mi�o�ci spojrzenie odgrywa rol� fundamentaln�. Jan z Meun mniej wi�cej w latach 1270-1280 pisze w drugiej cz�ci Powie�� o R�y: "Po d�ugim namy�le stwierdzam, �e mi�o�� jest chorob� my�li, dotykaj�c� pospo�u dwojga ludzi odmiennej p�ci stanu wolnego i rodz�c� si� z gor�cego po��dania wywo�anego nami�tnymi spojrzeniami, obj�ciami, poca�unkami i wsp�lnym kosztowaniem rozkoszy cielesnej." �redniowieczne przys�owia podkre�laj� t� rol� spojrzenia: "Tam gdzie jest mi�o��, tam i oko" - powiada jedno z nich. Andre le Chapelain, autor Traite de 1'amour courtois, u�o�onego ok. 1186 roku, przyznaje wr�cz, �e �lepiec nie mo�e kocha�, albowiem nie widzi i z tego wzgl�du jego umys� nie wie, co to natarczywa my�l. Przygoda rozpoczyna si� najcz�ciej od pierwszego wejrzenia. By si� zakocha�, bohaterowi wystarcza jedno spojrzenie na przedstawiciela p�ci odmiennej. Flamenka, bohaterka trzynastowiecznego romansu langwedockiego nazwanego jej imieniem, po�lubi�a Archambauta, pana de Bourbon. Ten staje si� niebawem chorobliwie zazdrosny i zamyka ma��onk� w wie�y. Opowie�ci o nieszcz�ciu m�odej damy dochodz� do uszu rycerza Wilhelma z Nevers, kt�ry postanawia j� pokocha� i w tym celu udaje si� do Bourbon, gdzie staje w najlepszej ober�y. Nazajutrz �pieszy do ko�cio�a, lecz jego ukochana ukrywa twarz za woalk�. Wilhelm "niecierpliwie wyczekuje i skar�y si�. Fakt, i� nie mo�e dostrzec jej twarzy, sprawia mu prawdziw� przykro��". Flamenka ma bia��, delikatn� sk�r� i pi�kne, b�yszcz�ce w�osy. S�o�ce dotyka jej swym promieniem. "Na widok tak wspania�ego god�a wielkiego skarbu, jakim obdarza go Mi�o��, Wilhelm u�miecha si� w swym sercu i raduje". M�odzieniec �piewa sw� parti�, "nie przestaj�c zerka� co jaki� czas" ku Flamenco. Ta wstaje na Ewangeli�, ale podnosz�cy si� w tym samym momencie m�czyzna zas�ania j�. Na szcz�cie natr�t oddala si� i nasz bohater zn�w mo�e patrze� na sw� dam�. T� sam� d�oni�, kt�r� w�a�nie si� prze�egna�a, Flamenka unosi lekko woalk� zakrywaj�c� doln� cz�� jej twarzy. Wilhelm na znak pokoju ca�uje psa�terz podany przez kleryka, ten za� podchodzi nast�pnie do Flamenki. W chwili gdy ca�uje ona ksi�g�1, Wilhelm dostrzega pi�kne czerwone usta ukochanej. Powr�ciwszy do izby wykrzykuje: "Ranny jestem po dwakro�: otrzyma�em cios, po kt�rym cierpi moje ucho i oko." Idea, �e fluidy mi�osne przekazywa� mo�na oczyma, znana ju� by�a ludom prymitywnym. Pisarze �redniowieczni m�wi� cz�sto o strzale, kt�ra poprzez oko dociera do serca. "Westchn�� Brunissen i spojrza� na Jaufre tak znacz�co i s�odko, �e spojrzenie to trafi�o a� do serca" - czytamy w romansie pt. Jaufre. M�� Flamenki r�wnie� zakocha� si� w swej wybrance od pierwszego wejrzenia: "Widok Flamenki rozpali� z miejsca w jego wn�trzu ogie� mi�osny tak s�odki i �agodny, �e nie wydostawa� si� on poza jego cia�o, a �ar, kt�ry go trawi�, nie ujawnia� si� na zewn�trz; Archambaut pali si� wewn�trz i dr�y na zewn�trz." Kochankowie z rozkosz� po�eraj� si� wzrokiem. W romansie Zadziwiaj�ca historia o Ereku i Enidzie Chretiena de Troyes Erek pragnie jak najszybciej przedstawi� sw� narzeczon� na dworze kr�la Artura, bowiem rozpiera go rado��; Nie mo�e nasyci� si� jej widokiem: im d�u�ej na ni� patrzy, tym bardziej mu si� ona podoba. Nie mo�e powstrzyma� si� przed uca�owaniem jej i pragnie zbli�y� si� do niej, z upodobaniem na ni� spogl�da; patrzy wci�� na jej jasn� g��wk�, u�miechni�te oczy i jasne czo�o, nos, twarz i usta - tak s�odki widok raduje jego serce. Podziwia j� ca�� a� po biodra: podbr�dek i bia�� pier�, barki, ramiona i d�onie. Pani tymczasem spogl�da�a na m�odzie�ca wzrokiem r�wnie bacznym i sercem r�wnie wiernym: podziwiali si� wzajem do woli. Za nic na �wiecie nie przestaliby spogl�da� jedno na drugie. W innym romansie, zatytu�owanym Cliges Chretien de Troyes jeszcze wyra�niej podkre�la rol� oka. Zakochany w Soredamor Aleksander cierpi z rozpaczy, nie �mie bowiem wyzna� jej swej mi�o�ci: "- W jaki spos�b Mi�o�� przebi�a twe cia�o, skoro nie pozostawi�a na� �adnej rany? Powiedz! Chc� wiedzie�. Gdzie ci� dosi�g�a? - W oko. - W oko? Przecie go nie uszkodzi�a! - Zrani�a mnie bowiem w serce. - Powiedz jednak, dlaczego i w jaki spos�b strza�a dosi�g�a twego oka, nie rani�c go i nie niszcz�c? Skoro strza�a trafi�a w oko, to dlaczego cierpi serce w piersi? Dlaczego nie cierpi oko, skoro trafione by�o jako pierwsze? - Oko jest zwierciad�em serca i w�a�nie poprzez to zwierciad�o - nie niszcz�c go i nie rani�c - przep�ywa �w ogie�, kt�ry p�onie w sercu." Rozmowa Samo spogl�danie na ukochan� istot� nie wystarczy. Trzeba jeszcze wyzna� jej sw� mi�o��, a zatem podj�� inicjatyw� i od wizji przej�� do rozmowy, od monologu doj�� do dialogu. Romans pt. Flamenka pozwala odtworzy� ten etap, w tym wypadku szczeg�lnie z�o�ony. Co tydzie�, od maja do sierpnia, po jednym s�owie podczas ka�dej mszy, Wilhelm zdradza sw� mi�o�� m�odej damie, ta za� nie unika odpowiedzi i w ko�cu zaczyna �ywi� podobne uczucia. W niedziel�, 7 maja. Wilhelm staje przed ukochan� w chwili, gdy ta sk�ada poca�unek na psa�terzu. Szepce do niej cicho: "Niestety!" Flamenka s�dzi, i� m�ody rycerz stroi sobie �arty z tego, i� m�� trzyma j� w niewoli. Wszelako - my�li - nie chcia� m�wi� zbyt g�o�no z obawy, by go nikt nie us�ysza�, zaczerwieni� si� i ci�ko westchn��. Chc�c pozna� jego intencje, za rad� Alicji, swej damy do towarzystwa, decyduje si� odpowiedzie� pytaniem: "Na co si� uskar�asz?" Wypowiadaj�c te s�owa nast�pnej niedzieli, w chwili gdy Wilhelm przynosi jej psa�terz do poca�owania, Flamenka unosi g�ow� i przygl�da si� twarzy przyjaciela. Widzi, i� jest roztropny, przebieg�y i dyskretny, �e dobrze �piewa i ma pi�kne, w�osy. W niedziel�, 21 maja, Flamenka nie zawi�za�a opaski na g�owie r�wnie ciasno jak zazwyczaj, chcia�a bowiem lepiej s�ysze� s�owa modlitwy. Wilhelm rzecze: "Umieram", i szybko si� oddala. Ma�gorzata, inna towarzyszka Flamenki, podsuwa jej w�wczas s�owa, kt�re pasuj� do innych: "Z jakiego powodu?" Wilhelm zapami�tuje to pytanie i m�wi sobie tak: "Zdaje mi si�, �e odpowiadaj�c w ten spos�b, pragnie ona by� mi �yczliw�. Gdyby by�o inaczej, nawet by o tym nie pomy�la�a; gdyby o tym nie pomy�la�a, nie odezwa�aby si� do mnie ani s�owem; wniosek wyci�gam z tego nast�puj�cy: Flamenka my�li o mnie." W czwartek, 1 czerwca, w dniu Wniebowst�pienia, rzuca swej damie, doskonale go s�ysz�cej, kr�tkie: "Z mi�o�ci" i szybko odchodzi. W niedziel�, w Zielone �wi�tki, Flamenka tu� przed poca�owaniem psa�terza pyta szybko: "Do kogo?", co wprawia Wilhelma w os�upienie. Nazajutrz Flamenka dodaje cicho: "C� mog� uczyni�?", Wilhelm oddala si� zmieszany, albowiem - my�li sobie - s�owa te z jednej strony dodaj� mu otuchy, z drugiej za� przera�aj�, gdy� nie m�wi� ani tak, ani nie. W niedziel�, 18 czerwca, Wilhelm szepce: "Uzdrowi�." Zatroskana Flamenka zastanawia si�, w jaki spos�b mo�e zaradzi� b�lowi, kt�ry cierpi on dla niej. M�ode dworki radz� jej w�wczas zapyta� si� "Jak?", nie wiedz� bowiem, jakiej sztuczki u�y�, by wyleczy� m�odzie�ca z mi�o�ci. W nast�pn� sobot�, w dzie� �wi�tego Jana, Flamenka pyta Wilhelma cichute�ko: "Jak?"; niewiele brakowa�o, by musn�a jego palce przy odbieraniu psa�terza. Na razie jednak nie jeste�my jeszcze na etapie dotyk�w. W niedziel�, 25 czerwca. Wilhelm z lekkim sercem podchodzi do swej ukochanej i, przekazuj�c jej psa�terz, powiada szeptem: "Podst�pem." Rzeczywi�cie, uda�o mu si� wywabi� go�ci z ober�y i w sekrecie wykopa� tunel ��cz�cy jego pok�j z �a�ni�, do kt�rej m�� Flamenki pozwala� jej czasem chodzi�. M�ode towarzyszki radz� swej pani odpowiedzie�: "U�yj wi�c tego podst�pu." W czwartek, 29 czerwca, w dzie� �wi�tych Piotra i Paw�a, Flamenka zapewnia Wilhelma o swej mi�o�ci. Pierwszego dnia, gdy tylko mo�e zn�w odezwa� si� do damy swego serca, tj. w niedziel�, 2 lipca. Wilhelm odpowiada: "U�yj� wi�c podst�pu." "Raduj� j� te s�owa i spogl�da na� tak czule, �e w tym spojrzeniu oczy ich wymieni�y poca�unek, serca za� splot�y si� w u�cisku." Nast�pnej niedzieli Flamenka pyta: "Lecz jakiego?" Mija kolejnych osiem dni i Wilhelm odpowiada: "P�jdzie pani", lecz nie precyzuje dok�d. Zatem w dniu �wi�tej Magdaleny, w sobot�, 22 lipca, Flamenka zapytuje: "Gdzie?", a nazajutrz Wilhelm odpowiada: "Do �a�ni." We wtorek, 25 lipca, w dniu �wi�tego Jakuba z Composteli, m�oda dama dopytuje si�: "Kiedy?" W niedziel� m�odzieniec odpowiada: "Jutro." Flamenka cierpliwie zwleka do dnia �wi�tego Piotra w Okowach - do wtorku, 1 sierpnia - by odpowiedzie�: "Podoba mi si� to" i "lew� r�k�, zgodnie z regu�ami gry mi�osnej, dotkn�a lekko i dyskretnie prawej d�oni Wilhelma, po czym osun�a si� na �aw�, bowiem nogi odm�wi�y jej pos�usze�stwa". W �rod�, skar��c si� na sw� niewol�, otrzyma�a od m�a pozwolenie na wizyt� w �a�ni. Tam zamyka si� w jednym z pomieszcze� razem ze s�u�kami. "Nie my�lcie wszak, rzecze do nich, �e si� rozbiera� b�d�; nie przyby�am tu dla k�pieli, lecz aby si� z nim rozm�wi�." Tak oto, po d�ugich przygotowaniach, obydwoje kochankowie b�d� mogli swobodnie porozmawia�. Wilhelm zjawia si� w �a�ni, podnosz�c p�yt� zakrywaj�c� wej�cie do tunelu. Wyznaje mi�o�� ukochanej, a ta odpowiada: "Panie tak pi�kny, elegancki i uk�adny! Dzi�ki Doskonalej Mi�o�ci od dawna ju� podbi�e� moje serce. Oto wi�c cia�o, przyby�e tu, aby zado��uczyni� twej rozkoszy." Zanim jednak przejdziemy do czyn�w, wr��my jeszcze na chwil� do s��w. Andre le Chapelain naucza, i� do tego, by si� w nas zakochano, pomocnych nam b�dzie pi�� atut�w: pi�kna powierzchowno��, nieskazitelna moralno��, du�a �atwo�� wys�awiania si�, bogactwo i umiej�tno�� przekonywania. Dodaje wszak�e, i� jedynie trzy pierwsze atuty umo�liwiaj� zdobycie mi�o�ci. Najbardziej za� liczy si� nienaganno�� obyczaj�w. Elokwencja nie zawsze sprzyja mi�o�ci, albowiem pi�kne s��wka o licznych cnotach nie zawsze maj� wiele wsp�lnego z rzeczywisto�ci�. Autor przytacza niejednokrotnie wyimaginowane dialogi mi�dzy kobietami i m�czyznami z r�nych warstw spo�ecznych. We�my na przyk�ad plebejusza zaczepiaj�cego kobiet� tego samego stanu. Zaczyna od pozdrowienia, poniewa� jednak kochankowie nie mog� od razu rozmawia� o mi�o�ci, musi on nieco odczeka�, aby kobieta, je�li tego zapragnie, odezwa�a si� pierwsza. Gdy to uczyni, m�czyzna ma powody do rado�ci, albowiem teraz mo�e ju� kontynuowa� rozmow�. Tyle tylko, �e w lej sytuacji wielu m�czyzn traci g�ow� i zapomina o starannie przygotowywanej wypowiedzi. Je�li kobieta nazbyt d�ugo zwleka z podj�ciem konwersacji, nale�y zacz�� samemu. Najprz�d bez zwi�zku z tematem: mo�na wyg�osi� pochwa�� jej rodzinnych stron, jej rodziny i jej samej - kobiety lubi� bowiem wys�uchiwa� komplement�w. Teraz rozmowa mo�e toczy� si� ju� dalej: m�czyzna b�dzie przekonywa� kobiet�, �e �adna inna, tylko w�a�nie ona zdolna jest rozbudzi� jego mi�o��, kobieta za� b�dzie zaprzecza� - lub udawa�, �e zaprzecza - i� posiada te wszystkie zalety, kt�re on jej przypisuje. Andre le Chapelain uwzgl�dnia sytuacje kra�cowe - wiek starczy: "Je�li� cho� troch� m�dra, moje lata powinny dopom�c w zdobyciu twej mi�o�ci: w swym d�ugim �yciu dokona�em wielu czyn�w godnych pochwa�y"; wiek nazbyt m�odzie�czy: "Wypada wr�cz, aby kto�, kto nie wie nic o mi�o�ci, zacz�� s�u�y� kobiecie, kt�rej wiedza potrafi ukry� m�odzie�czy brak do�wiadczenia". Jednakowo� w takim traktacie rozmowa jest niczym innym, jak subteln� gr�. W utworach literackich deklaracja mi�o�ci to chwila niekiedy bardzo k�opotliwa. Nie�mia�o�� towarzyszy obu stronom. W Cliges Chretiena de Troyes Soredamor boi si� okaza� "mi�o��, kt�ra rozpala j� i niepokoi. Raz sprawia jej rozkosz, kiedy indziej - b�l". To jeszcze nic niezwyk�ego; w ko�cu chodzi tu o m�ode dziewcz�, kt�re - jak przystoi jej p�ci - nieco si� kryguje. Lecz Aleksander?! Ten "nie ma �mia�o�ci wyrzec cho� jednego s�owa do tej, o kt�rej najcz�ciej my�li". W ko�cu jednak zakochani przerywaj� milczenie. Za przyk�adem Owidiusza, kt�ry adoratorom radzi� puszcza� oko do wybranek, niekt�rzy zaczynaj� porozumiewa� si� za pomoc� znak�w. Aby przezwyci�y� nie�mia�o��, wybiera si� czasem drog� na skr�ty. W Cliges Fenicja pr�buje zmusi� swego ukochanego do mi�osnego wyznania w ten spos�b, �e najpierw pyta go, czy ma on przyjaci�k� w Anglii. Bohater romansu nie waha si� wyzna� swej mi�o�ci do Fenicji i t�umaczy si� w podobny spos�b: "To prawda, pani, �em kocha�, alem nie kocha� niczego, co pochodzi�o stamt�d. Jak kora bez bieli, tak cia�o me bez serca przebywa�o w Brytanii!" Oddzielaj�c serce od cia�a, Cliges opanowa� nieco sw� nie�mia�o��. Zapytuje Fenicj�: "C� wi�c dzia�o si� z pani� od chwili, gdy przyby�a� do tego kraju?" Fenicja trzyma si� metafory. "Na mnie ju� tylko kora. �yj� bez serca i jestem bez serca. Nigdy nie by�am w Brytanii, moje serce wszelako podr�owa�o tam wielokrotnie." W tym momencie obydwoje przekonali si� ju� o wzajemnej do siebie mi�o�ci. "- Pani, skoro tak m�wisz, nasze dwa serca s� tu dla siebie, moje bowiem nale�y w ca�o�ci do pani. - Przyjacielu, masz moje serce, tak bardzo do siebie pasujemy. Zostawi� j� pe�n� rado�ci i sam pe�en rado�ci oddali� si�." Co za rozkosz, wyzna� sobie mi�o��! Lecz na tym nie koniec. Dotyk i s�odkie poca�unki W mi�o�ci dwornej - termin ten ukuto w XIX wieku, natomiast pisarze �redniowieczni u�ywali okre�lenia fin`amor - s�u�ba mi�osna by�a czterostopniowa: kochaj�cy potajemnie "adorator" (soupirant) w chwili, gdy dama obdarzy go spojrzeniem, staje si� "b�agalnikiem" (souppliant). Nast�pnie dama mo�e uczyni� ze� swego "oficjalnego" (agree) kochanka, a dopiero potem - a nie jest to pewne - mo�e on sta� si� jej kochankiem "cielesnym" (charnel). Gdy dama zgodzi si�, aby b�agalnik zosta� jej przyjacielem, fakt ten zostaje potwierdzony podczas specjalnej, intymnej ceremonii. Kl�cz�c ze z�o�onymi d�o�mi, zakochany og�asza si� poddanym swej pani, co zgodnie z regu�ami feudalnymi oznacza�o, i� nie b�dzie mia� w mi�o�ci �adnego innego pana. Dama obdarowuje w�wczas wybra�ca poca�unkiem, kt�ry przypiecz�towuje przysi�g�. "Tym s�odkim poca�unkiem daje mi to, co czyni mnie szcz�liwym" - pisze Bernart Marti w po�owie XII wieku. Mi�dzy poca�unkiem a ,,dokonaniem" (aktem seksualnym), do kt�rego zazwyczaj nigdy nie dojdzie, rozci�ga si� w erotyce prowansalskiej wiele sytuacji zast�pczych, cho�by takich jak kontemplacja nagiej ukochanej i pr�ba mi�o�ci lub asag - co niekoniecznie oznacza to samo. Nie�miali trubadurzy �ni� niekiedy o obna�onym ciele damy serca. Inni chcieliby na nie patrze�. Arnaud de Mareuil pragnie by� "tam, gdzie jego pani si� rozbiera, albowiem uczyni�aby mu tym samym wielki honor". Bernard de Vendatour posuwa si� nieco dalej; "Z�e by si� sta�o, gdyby nie zaprosi�a mnie do swego pokoju, abym na jej rozkaz znalaz� si� u brzegu �o�a i na kolanach, pokornie - o ile zechcia�aby wyci�gn�� ku mnie sw� stopk� - zdejmowa� wspania�e dopasowane buciki." W takich okoliczno�ciach kochanek powinien mie� prawo do mu�ni�cia - cho� bardzo dyskretnego - cia�a swej przyjaci�ki. Najcz�ciej ko�czy si� w�a�nie na mu�ni�ciu, chyba �e dama zezwoli kochankowi na udowodnienie jego nami�tno�ci podczas asagu. W izbie, do kt�rej wszed�, Flamenka obejmuje Wilhelma, ca�uje go i przytula si� do� delikatnie. Wilhelm robi to samo, nast�pnie za� prosi j� do swego pokoju, gdzie b�dzie wygodniej. "Poniewa� Flamenka wiedzia�a, kim by� Wilhelm, jej serce nape�ni�o si� tak wielk� rado�ci�, �e podda�a si� ukochanemu ca�kowicie. W uniesieniu wiesza mu si� na szyi, obejmuje go. Nie l�ka si� niczego i pragnie jedynie dobrze mu s�u�y�, ca�owa� go, mi�o przyj�� i podda� si� woli Mi�o�ci. Oczy, usta i d�onie nie pr�nuj�; dotykaj� si� i obejmuj�, a �adne z dwojga nie pr�buje udawa�, albowiem przeszkodzi�oby to w spe�nieniu ich rado�ci. Ka�de z nich stara si� zado��uczyni� d�ugotrwa�emu pragnieniu i wynagrodzi� sobie wzajemnie �w dr�cz�cy b�l, jaki zadawali sobie tak d�ugo. Dzi�ki Amorowi �adne z nich nie zostaje w tyle: namawia on ich i nak�ania do wszystkiego, co sprawia im rozkosz. Zachowuj� si� jak prawdziwi kochankowie. Mi�o�� rozpala ich serca i wlewa w nie tyle rozkoszy, �e zapominaj� o wszystkich udr�kach, jakie musieli znosi� do tej chwili... Wilhelm nie okazywa� tyle po��dliwo�ci w s�owach, co jaki� klerk, nie domaga� si� bowiem od swej pani niczego wi�cej ponad to, co ona - kt�ra bynajmniej nie oci�ga�a si� w sprawianiu mu przyjemno�ci - ju� mu oferowa�a. By�a mu bardziej przychylna i �yczliwa ani�eli sama �aska, kt�ra - jak mi si� zdaje - dyryguje rozdawaniem fawor�w. Mi�o�� da�a im tyle rozkoszy, �e nie by�o mowy o wsp�lnym po�o�eniu si� do �o�a. Tego dnia nasyci�a ich poca�unkami, u�ciskami, obj�ciami, pieszczotami i innymi zabawami, odkrywanymi przez ni� jedynie przed tymi, u kt�rych rozpozna czyste uczucie." Asag z teoretycznej mi�o�ci dworskiej odpowiada stosunkowi seksualnemu w mi�o�ci rycerskiej. Pozwala on kobiecie przekona� si�, �e jej kochanek kocha prawdziwie i nie traktuje jej jako przedmiot: ten bowiem, kt�ry nago spoczywa obok niej - r�wnie� nagiej - zwi�zany jest przysi�g�, i� nie uczyni niczego wbrew woli pani tej gry. Para bohater�w cytowanego powy�ej tekstu to najwidoczniej kochankowie doskonali, kosztuj� bowiem wszelkich rozkoszy, rezygnuj�c z aktu mi�osnego w sensie dos�ownym. Asag, niezale�nie od motywacji, oznacza opowiedzenie si� po stronie mi�o�ci duchowej. Jest ho�dem wymagaj�cym od kochank�w pe�nego uczu� oczekiwania, bez kt�rego jakikolwiek kontakt seksualny by�by jedynie brutaln� gr� zmys��w. W erotyce p�nocnej Francji poca�unek zazwyczaj nie ko�czy ca�ej przygody. Cho� wi�c dochodzi cz�sto do ca�kowitego oddania si� kobiety, zdarza si�, �e kochankowie le�� obok siebie, jedynie ca�uj�c si� - jak Perceval i Blanchefleur - i nie przechodz�c do aktu ko�cowego. W Conte du Graal Chretien de Troyes opisuje to tak: Zaprosi� j� pod ko�dr� �agodnie i z atencj�. M�ode dziewcz� znosi jego poca�unki, lecz nie s�dz�, by sprawia�y jej przykro��. Tak trwali przez ca�� noc, jedno obok drugiego, usta przy ustach, a� do rana, a� po dzie�. Ta noc umocni�a j� w uczuciu: usta w usta, jedno w ramionach drugiego, spali tak a� po �wit. Mi�o�� dworska na p�nocy zna r�wnie� rytua� poca�unku, kt�ry wcale nie musi by� podobny do ho�du wasalnego. Odnajdujemy go w prozaicznej wersji Lancelota. Pewnego wieczoru, na ��ce, bohater opowie�ci i Ginewra staj� razem przed Galehotem, olbrzymim rycerzem - przyjacielem Lancelota. Galehot prosi kr�low�, aby poca�owa�a bohatera. Ta waha si�, wok� stoi bowiem jeszcze par� innych os�b. Odchodz� one na bok i udaj� dyskusj�. Kr�lowa, widz�c, �e rycerz zabiera si� energicznie do sprawy, bierze go za podbr�dek i d�ugo ca�uje. Scena ta kojarzy si� raczej ze �lubem ani�eli z ho�dem wasalnym. Na miniaturach przedstawiaj�cych t� scen� widzimy zreszt� rycerza, kt�ry nie kl�czy przed sw� pani�, lecz w chwili poca�unku siedzi obok niej. Poca�unek taki nie jest gestem bez znaczenia. Zaiste, nikt nie uwierzy, �e skrad� jej poca�unek nie czyni�c nic ponadto, jedno poci�ga bowiem za sob� drugie. Kto ca�uje kobiet� i na tym poprzestaje, ten w oczach moich ponosi win�! Kobieta, kt�ra oddaje swe usta, z �atwo�ci� godzi si� na to, co jeszcze si� zdarzy, o ile chc� tego na powa�nie. - o�wiadcza w Conte du Graal Orgueilleux de la Lande, przyjaciel m�odej dziewczyny, kt�r� Perceval poca�owa� si��. Nie wierzy on, by ich u�ciski na tym si� sko�czy�y. Klucz do mi�o�ci, napisany ok. 1280 roku, podpowiada kochankowi, �e ,,poca�unek jest ojcem tego, co jeszcze nast�pi, a tak�e jego zwiastunem". Pe�ne �wiadectwo rozkoszy, jak� niesie ze sob� poca�unek, daj� w Powie�ci o R�y Jeunesse i jej kochanek. "Przyjaciel jej by� tak z ni� z�yty, �e ca�owa� j� za ka�dym razem, gdy sprawia�o mu to przyjemno�� - nawet na oczach ta�cz�cych [...]. Rzeczywi�cie, nawet wtedy, gdy paplali mi�dzy sob�, nie wstydzili si� poca�unk�w, kt�re wymieniali niczym dwa go��bki." Wi�kszo�� autor�w romans�w unika szczeg��w na temat zmys�owych igraszek kochank�w. Wszelako Jean Renart opisuje w Escoufle poca�unki, kt�rymi obsypuj� si� Aelis i Wilhelm: Poca�unki tak si� jej spodoba�y, �e usta swe otwiera szeroko i dwa j�zyki wychodz� sobie na spotkanie. Jej z�by bia�e i zaci�ni�te Mi�o�� rozchyli�a tak, �e ju� si� nie pogryz�. Robert de Blois radzi kobietom, aby nie pozwala�y m�czyznom k�a�� r�ki na piersi - ma do tego prawo jedynie m�� - wszelako nie wydaje si�, by rady tej bezwzgl�dnie przestrzegano. W romansie pt. Escoufle, kiedy cesarz zakazuje Wilhelmowi wst�pu do pokoju swej c�rki, bohater odpowiada, i� zawsze zachowywa� si� nieskazitelnie wobec Aelis. Pi�kne s�owa nie maj�ce nic wsp�lnego z prawd�! Aelis powiada w my�li: Ah, Wilhelmie, pi�kny przyjacielu, tyle razy k�ad�e� swe pi�kne, bia�e d�onie na tym pi�knym brzuchu i na tych biodrach dotykaj�c mnie wsz�dzie i wsz�dzie. W Livre d' Artus bohater pie�ci ochocz� dziewic�: "K�adzie r�k� na jej piersiach i brzuchu i g�aszcze jej delikatn�, bia�� sk�r�." Niekt�re z dam wola�yby zreszt� przej�� od razu do aktu mi�osnego. W romansie zatytu�owanym Athis et Prophilias, po zako�czeniu gier, w kt�rych brylowali obaj przyjaciele, panie na widowni marz� o tym, aby kt�ry� z nich znalaz� si� w ich �o�u. Do jakiego stopnia literatura, zwierciad�o wyobra�ni, odpowiada rzeczywisto�ci, w kt�rej chwilami poprzedzaj�cymi �lub - zw�aszcza w�r�d wy�szych warstw spo�ecznych - rz�dzi nie rozkosz, lecz wzgl�dy ekonomiczne? Kochankowie w rzeczywisto�ci Mi�o�� od pierwszego wejrzenia to nie tylko wynalazek literacki. Argumentu a contrario dostarczaj� nam Rejestry Jakuba Fournier, biskupa Pamiers, kt�ry w roku 1320 rozwija� swe talenty inkwizytorskie w Montaillou, ma�ym miasteczku w Haute-Ariege. "Po�lubi�am Arnauda Belot, kt�ry by� bardzo biedny i nawet nie zna� si� na rzemio�le; nie mog� niestety powiedzie�, by by�a to mi�o�� od pierwszego wejrzenia!" - wykrzykuje Rajmunda d'Argelliers (warto zwr�ci� uwag�, i� m�wi to kobieta). Pod koniec �redniowiecza rzadko dochodzi do �lubu zawieranego wbrew woli wsp�ma��onk�w lub cho�by tylko jednego z nich. Rzecz jasna, rodzice i znajomi udzielaj� zgody na �lub, wszelako w dokumentach s�dowych nie natrafiamy na �lady sprzeciwu. Jakie s� tego powody? Czy chodzi tu o pos�usze�stwo wobec postanowie� rodziny czy te� o kompromis mi�dzy obowi�zkiem a uczuciem? Ta druga hipoteza wydaje si� bardziej prawdopodobna. Do wyzna� mi�osnych dochodzi wi�c parokrotnie i nie s� to wyznania sk�adane w sekrecie, lecz publicznie - co zobowi�zuje w jeszcze wi�kszym stopniu. Na wsi m�odzi ch�opcy i dziewcz�ta spotykaj� si� zazwyczaj w ci�gu roku podczas �wi�t. Razem ta�cz�, przede wszystkim la carole - uroczysty marsz ta�czony na zabawach tak ludowych, jak i arystokratycznych - kt�remu towarzysz� piosenki z refrenem. Tworz� wsp�lny �a�cuch, ko�o lub - najcz�ciej - poch�d i uroczy�cie pl�saj� po dwoje lub po troje. Taniec ten mieszka�cy miasteczek ta�cz� najcz�ciej pod drzewami i przy fontannach. 1 maja ch�opcy sk�adaj� zielone ga��zki drzew przed drzwiami dziewcz�t ze swego miasteczka. Jest to publiczne potwierdzenie przysi�gi sk�adanej uprzednio potajemnie. Dwaj m�odzie�cy z Buchy, pozostaj�cy - jak przyznaj� - jeszcze pod opiek� rodzic�w, ostatniego dnia kwietnia spotykaj� dwie m�ode dziewczyny, do kt�rych ,,pa�aj� mi�o�ci�". Chc� sprawi� im przyjemno��, wi�c pytaj�, czy nazajutrz, w pierwsz� niedziel� maja, mog� z�o�y� pod ich drzwiami majowe ga��zki. Dziewcz�ta zgadzaj� si�. W ten spos�b nast�pnego dnia wszystkim jest ju� wiadomo, kt�ra z dziewcz�t ma kochanka; nie trzeba czeka� do zar�czyn. "<Przyjemno��> m�odej dziewczyny, jak pisze C�aude Gauvard, mo�e r�wnie� p�yn�� z rytua�u, kt�ry nie musi wcale t�umi� delikatno�ci uczu�." Publiczna deklaracja wzbudza niekiedy spory, w kt�rych uczestnicz� przede wszystkim rywalizuj�cy o kobiet� m�odzie�cy. B�agalnik, kt�ry od ukochanej otrzyma� w zastaw pas, musi stawi� czo�o rywalowi, szalej�cemu z powodu tego, i� go odepchni�to. Ca�a sprawa ko�czy si� na ulicy ciosem zadanym no�em. Ch�opcy zalecaj� si� do swych ukochanych. Jan Gueret spotyka Alisson u jej przyjaci�ki: "zdumiony i zachwycony" pr�buje w czu�ych s�owach i gestach wyzna� jej sw� mi�o�� i, "�miej�c si�, niskim g�osem m�wi, �e potrafi j� dobrze uczesa�". Dotkni�cie w�os�w dziewczyny uchodzi za do�� zuchwa�y czyn mi�osny - kiedy wi�c u Regnaula d'Azincourt Janina, c�rka Piotra Hemery, daje swemu b�agalnikowi czubek kornetu ze swego kaptura, ten gest pozwala zrozumie�, dlaczego m�ody cz�owiek planowa� porwanie. Tymczasem znany nam ju� Jan kontynuuje zabaw� z Alisson i niebawem dziewczyna wyl�duje mu na kolanach. W oborze Nicaise le Caron pragnie wyzna� sw� mi�o�� Ma�gorzacie, kt�ra poi wo�y. Nie �mie si� odezwa�, zatem bierze j� za rami�. Dziewczyna od razu wie, o co chodzi i powiada: "Zostaw mnie - zgoda". Porwanie i mi�o�� chodz� ze sob� w parze. Odwo�anie si� do uczucia, kt�re �ywi do ukochanej dziewczyny, przemawia zreszt� na korzy�� porywacza. Melin�, c�rka Gileta de Jorey, obieca�a przyby� na spotkanie: "Gdyby mog�a wyj�� z domu, przyby�aby o ka�dej porze i wyruszy�aby z nim wsz�dzie, gdzie by tylko chcia�." Porywacz wita j� na pocz�tek: "Witaj, s�odka pani." Porwania zdarzaj� si� raczej w�r�d arystokracji. Jan i Janina nale�� jednak do stanu ch�opskiego. Za obop�ln� zgod� "przyrzekli sobie potajemnie, i� wezm� �lub bez piecz�ci i zgody ojca Janiny i kogokolwiek innego". Jan porywa wi�c ukochan�, wie bowiem, �e dop�ki ona �yje, nie b�dzie m�g� z czystym sumieniem po�lubi� innej kobiety i boi si� te�, by ojciec nie wyda� jej szybko za kogo� innego. Obietnica, l�k przed utrat� ukochanej osoby, porwanie i po��czenie. Czyste uczucie nie wydaje si� k��ci� z ma��e�stwem. Mi�o�� nie ogranicza si� zatem do relacji pozama��e�skich, nale�y jednak odr�ni� "mi�o�� szalon�", wykraczaj�c� poza zwi�zek pob�ogos�awiony przed o�tarzem, oraz "dobr� i prawdziw� mi�o�� w oczekiwaniu na ma��e�stwo". Obie te mi�o�ci pojawiaj� si� wielokrotnie. Pierwsza ukrywa si�, "s�odkie, tajemnicze i przypochlebne s��wka" za� maj� jedynie nak�oni� dziewczyn�, aby dostarczy�a rozkoszy swemu m�skiemu partnerowi. Druga buduje zwi�zek ma��e�ski, dzi�ki kt�remu m�� i �ona b�d� mogli kocha� si� wzajemnie do ko�ca �ycia. Akt mi�osny CO WIEDZ� LEKARZE?1 Anatomia i fizjologia Sekcja zw�ok praktykowana jest przez lekarzy szko�y bolo�skiej ju� pod koniec wieku XIII. Dzi�ki niej mogli oni dok�adniej opisywa� organy p�ciowe. W rzeczy samej, wczesno�redniowieczne szko�y monastyczne w niewielkim stopniu zajmowa�y si� ginekologi� i po�o�nictwem. A� do ko�ca XI wieku na Zachodzie znano tylko jeden traktat ginekologiczny, kt�rego autorem by� Muscio. Tekst traktatu by� zreszt� skr�con� i przet�umaczon� wersj� pochodz�cego z VI wieku dzie�a Soranusa z Efezu. W wieku XV Jakub Despars twierdzi, i� u korzeni cz�onka znajduj� si� gruczo�y wydzielaj�ce wilgotn�, podobn� do �liny ciecz, kt�ra wzmaga rozkosz podczas stosunku. Nie zapomina si� ju� o organach kobiecych, zw�aszcza zewn�trznych, chocia� ich opis bywa nadal ma�o precyzyjny. O �echtaczce na przyk�ad niekt�rzy nie pisz� w og�le, inni za� czyni� to w spos�b niezbyt zr�czny. Pomimo to wydaje si�, �e �wcze�ni lekarze wiedz� ju� co nieco o wra�liwo�ci cia�a kobiecego. Wed�ug Pietra d'Abano kobiety odczuwaj� rozkosz przy pocieraniu �ona mi�dzy otworem g�rnym a wzg�rkiem �onowym. Rozkosz t� mo�na por�wna� do tej, kt�ra p�ynie z samego czubka penisa. Jednak zwi�zek mi�dzy �echtaczk� a przyjemno�ci�, jak� odczuwa p�e� kobieca, sta� si� oczywisty za spraw� Gabriela Fallope dopiero w epoce renesansu. Od anatomii przejd�my do fizjologii. Wed�ug Wilhelma z Conches (XII w.) kobieta, kt�ra ma zaj�� w ci���, musi odczuwa� przyjemno��, ta bowiem umo�liwia wydzielanie nasienia, a wi�c zap�odnienie. Prostytutki, kt�re sprzedaj� swe cia�o za pieni�dze i podczas stosunku nic odczuwaj� �adnej przyjemno�ci, nie mog� wydziela� nasienia i nie zachodz� w ci���. Mo�na zwr�ci� uwag�, �e r�wnie� i kobiety zgwa�cone nie powinny poczyna� dziecka. Wilhelm - pesymistycznie, a nawet nieco cynicznie nastawiony wobec natury ludzkiej - odpowiada na to tak: "Chocia� podczas gwa�tu stosunek na pocz�tku wywo�uje wstr�t, to pod koniec - gdy daje o sobie zna� s�abo�� cia�a - nie jest ju� tak przykry." Teorie Wilhelma z Conches, oparte na rewelacjach greckiego lekarza Galena (ok. 131 - ok. 201), zajmuj�cego si� kobiec� sperm�, cieszy�y si� pod koniec �redniowiecza du�� popularno�ci�. Z kolei zwolennicy teorii Arystotelesa redukuj� rol� spermy kobiecej w tworzeniu embrionu. Gilles de Rome twierdzi pod koniec wieku XIII, �e kobieta mo�e zosta� zap�odniona podczas stosunku przerywanego, nie osi�gaj�c nawet orgazmu. Wynika st�d, �e przyjemno�� nie jest warunkiem koniecznym zap�odnienia i �e sperma mo�e znale�� si� w sromie nawet niezale�nie od stosunku: czy� arabski filozof i lekarz Awerroes nie opowiada, jak to jedna z jego s�siadek zasz�a w ci���, k�pi�c si� w tej samej wannie, w kt�rej przedtem m�czyzna posia� sw� sperm�?! Z tych przemy�le� wynikaj� wa�ne wnioski. Skoro nie m�wi si� ju� o wydzielaniu spermy kobiecej, to wobec tego przyjemno�� sprawia przyjmowanie spermy m�skiej. M�czyzna nie musi zatem zbytnio troszczy� si� o dawanie rozkoszy swej partnerce. Dla uczonego dominikanina Alberta Wielkiego (1206-1280) zwi�zek mi�dzy rozkosz� a zap�odnieniem nie jest tak oczywisty. Wiele do�wiadczonych kobiet zwierza�o mu si�, i� nie odczuwa�o �adnej rado�ci przy zachodzeniu w ci���. Albert sugeruje, �e powodem wytrysku i �r�d�em rozkoszy - nawet tej niechcianej - mog� by� sny erotyczne. Aby kobieta zasz�a w ci��� - pisze uczony - wystarczy, aby ciecz po wytrysku trafi�a do �ona i przechowa�a si� tam a� do chwili pocz�cia, kt�re nast�puje ju� bez nowego wytrysku, a zatem bez przyjemno�ci. W przeciwie�stwie do duchownych lekarze widz� w stosunku p�ciowym czynnik decyduj�cy o zdrowiu. Wed�ug anonimowego autora z XIII wieku wielu m�czyzn pragnie stosunku dla rozkoszy, nie za� dla pocz�cia syn�w. Lekarze badaj� przede wszystkim fizjologi� narz�d�w m�skich. Panuje przekonanie, �e do erekcji i wytrysku dochodzi w wyniku czego� w rodzaju wzd�cia czy podmuchu. Wed�ug Galena - do kt�rego odwo�uje si� wielu lekarzy �redniowiecznych - ma tu miejsce co� podobnego do gromadzenia si� pod sk�r� gnij�cej cieczy, kt�rej przemieszczanie si� wywo�uje przyjemne sw�dzenie. "Je�li w dodatku w tych cz�ciach cia�a natura obdarzy�a sk�r� du�o wi�ksz� wra�liwo�ci�, to nie nale�y si� dziwi� tej �ywej rozkoszy, kt�rej s� one �r�d�em, ani po��daniu, kt�re rozkosz t� wyprzedza." Rozkosz t� Galen wyja�nia nast�puj�co. Poniewa� m�czyzna nie jest doskona�y, natura zadba�a o to, by do podtrzymania gatunku potrzebowa� stymulacji. Argument ten powtarza wielu autor�w �redniowiecznych -jak cho�by Konstantyn Afryka�czyk w XI wieku - przy czym dodaj� oni cz�sto, i� przyjemno�� pozwala przezwyci�y� wstr�t p�yn�cy z u�ywania wstydliwych organ�w. Stwierdziwszy, �e obydwie p�cie reaguj� inaczej, uczeni zacz�li si� zastanawia� nad psychologicznym aspektem rozkoszy seksualnej. Dlaczego kobieta, z natury swej zimniejsza i bardziej wilgotna od m�czyzny, po��da gor�cej i �arliwiej? Mo�na by na to odpowiedzie�, �e wilgotne drewno trudno podpali�, ale za to pali si� ono d�u�ej. Teoria Arystotelesa podsuwa jednak inn� odpowied�. Nadmiar wilgoci i bierno�� kobiety czyni� j� gotow� w ka�dej chwili do stosunku; ten wyczerpuje j�, ale nie zaspokaja. W wieku XIII dochodzi jeszcze jeden szczeg�; rozkosz kobieca g�ruje nad m�sk� pod wzgl�dem ilo�ci, lecz ust�puje jej, gdy chodzi o jako�� i intensywno��. Pami�� o odczuwanej rozkoszy t�umaczy, dlaczego kobieta zap�odniona nadal - w przeciwie�stwie do zwierz�t - pragnie kolejnych stosunk�w. �redniowiecze pr�bowa�o rozwik�a� wi�zi, kt�re ��cz� fizjologi� z psychik�. Dzia�o si� tak na przyk�ad w wypadku "mi�o�ci heroicznej". Wed�ug Arnauda z Villeneuve, znakomitego lekarza katalo�skiego z ko�ca XIII i pocz�tk�w XIV wieku, wizja przedmiotu po��dania jest pocz�tkiem rozkoszy. Je�li zdolno�� do oceniania, ukryta w �rodkowej komorze m�zgu, uznaje, i� jest to rozkosz intensywna, zdolno�ci do wyobra�ania i zapami�tywania, ukryte w komorach przedniej i tylnej, odbieraj� ten sygna� od zdolno�ci oceniania. Obsesja mi�osna pojawia si� wtedy, gdy podmiot dochodzi do wniosku, �e rozkosz jest jedynym celem. Nazbyt intensywna mi�o�� nie pozwala mu na w�a�ciw� jej ocen�. Akt p�ciowy jest najlepszym lekarstwem na tak� chorob�. Techniki mi�osne2 Podczas gdy w erotyce dworskiej akt mi�osny - pomimo daleko posuni�tych gier wst�pnych - jest teoretycznie zabroniony, lekarz widzi w nim normaln� kolej rzeczy. Jego wiedza na ten temat przybiera kszta�t usystematyzowany pocz�wszy od XI wieku, w p�niejszym za� okresie jest jedynie uzupe�niana. Wiele traktat�w pochodzenia arabskiego po�wi�conych jest przede wszystkim higienie seksualnej. Niemniej jednak ich autorzy wnosz� sw�j wk�ad tak�e i w rozw�j sztuki erotycznej. Jeden z nich jest wi�c zdania, �e niekt�re lesbijki mog�. by� doskona�ymi partnerkami dla tych, kt�rzy z powodu ran stali si� impotentami; rozr�nia zatem rozkosze �echtaczkowe i pochwowe. Inny dla podniecenia m�odego dziewcz�cia radzi zabaw� jej piersiami, nasienie kobiety wyp�ywa bowiem spod obojczyk�w, a te ��cz� si� z piersi�. Trzeci krytykuje m�czyzn, kt�rzy pozbawiaj� kobiety rozkoszy poprzez przedwczesny wytrysk lub nazbyt pospieszne wyci�gni�cie cz�onka z pochwy. Rozkosz wzmaga ci�gni�cie za w�osy podczas orgazmu. W tym miejscu autor opisuje szczeg�owo pozycje, kt�re u�atwiaj� t� czynno��. Traktaty z XII-XIV wieku mia�y by� czym� w rodzaju podr�cznika dla niewtajemniczonych. Na Zachodzie Sekrety kobiet zawieraj�, obok zwyk�ych informacji na temat spermy i miesi�czki, tak�e i traktat z dziedziny embriologii. Trafia si� r�wnie� wzmianka o rozkoszy: "Kiedy kobieta utrzymuje stosunki p�ciowe z m�czyzn�, w�wczas za spraw� intensywnie odczuwanej rozkoszy - gdy cz�onek w erekcji pociera i porusza nerwy, pobudzaj�c zarazem �y�y - srom powi�ksza si� i wydziela krew miesi�czn�, przez co taki akt p�ciowy uwa�any jest za naturalny, jest to bowiem naturalne po��czenie cia�." Gdyby trzyma� si� tego tekstu, to rozkosz kobieca zale�a�aby ca�kowicie od cz�onka m�czyzny. Nie wydaje si�, aby wspominane tutaj traktaty arabskie znane by�y na Zachodzie - znane by�y wszak�e �r�d�a, z kt�rych czerpa�y. Du�� popularno�ci� w �rodowiskach uniwersyteckich i lekarskich na pocz�tku XIII wieku cieszy� si� przede wszystkim Kanon Awicenny. Lekarze - nawet je�li spermie kobiecej przypisuj� rol� drugoplanow� - utrzymuj� nadal, i� istnieje zwi�zek mi�dzy zap�odnieniem a wydzielaniem spermy przez kobiet�. Awicenna daje wiele rad, kt�re maj� uprzyjemni� stosunek p�ciowy: "Niechaj m�czy�ni zabawiaj� si� jak najd�u�ej z dobrze zbudowanymi kobietami. Niech pieszcz� ich piersi i okolice �ona, niech obejmuj� je, lecz niech nie doprowadzaj� tej gry do ko�ca. Kiedy ogarnie ju� ich po��danie, niech z��cz� si� z kobiet�, dotykaj�c jednocze�nie palcami miejsca, kt�re znajduje si� mi�dzy odbytem a sromem. St�d bowiem wyp�ywa rozkosz. Niech wreszcie uwa�nie obserwuj� moment, w kt�rym kobieta okazuje najwi�ksze oddanie: kiedy jej oczy zaczynaj� si� czerwieni�, oddech staje si� coraz szybszy, z ust za� dobywaj� si� j�ki rozkoszy." Fragment ten przytacza niemal w ca�o�ci Bernard de Gordon w swym Lys de la medecine z 1303 roku. Nieco p�niej Jan de Gaddesden dorzuca w swej Ros� angluise par� detali, kt�re �wiadcz� o "odkryciu" innych ni� �echtaczka erogennych stref cia�a kobiety. Zaleca, by kobieta, kt�ra nie dozna�a rozkoszy podczas pierwszej pr�by, sama przej�a inicjatyw�; niechaj m�czyzna po�o�y si� na plecach - co sprzyja erekcji - kobieta za� niech stara si� rozbudzi� jego po��danie. W wieku XV Micha� Savonarola, kt�ry r�wnie� si�ga do tekstu Awicenny, dodaj�c do� kilka w�asnych spostrze�e�, doradza, aby nie spieszy� si�, lecz przed�u�a� stan rozkoszy. Problem spermy kobiecej stwarza okazj� do medycznych rozwa�a� na temat dzielenia si� rozkosz�. Lekarze wspominaj� wprawdzie o niekt�rych technikach, lecz nie pisz� nic o pozycjach. CO M�WI� PISARZE? Andre le Chapelain powiada, �e ch�opom obce jest poszukiwanie rozkoszy: zgodnie z naturalnym instynktem dokonuj� oni dzie�a Wenus tak jak ko� i mu�. Wystarczaj� im prace na polu i przyjemno�ci orki. Prawo do rozkoszy ma natomiast szlachcic: je�li zakocha si� w ch�opce, niech nie waha si� posi��� jej przemoc�, bowiem mo�e si� okaza�, �e odm�wi mu tego, czego od niej oczekuje. Robin i Marion z ballady Eustache'a Deschampsa najwidoczniej znaj� ju� gry mi�osne, przedstawione tu - je�li odszyfrowa� metafor� - w spos�b wcale odwa�ny: Naucz mnie, s�odki przyjacielu, tej sztuki. Wi�c dotyka jej i zabiera si� do rzeczy. Otwiera jej ksi�g� i celuje twardym, sztywnym pi�rem; ona pop�akuje, ale wytrzymuje, wi�c on zaczyna gr�: i raz, i dwa, i trzy. [...] Marion ju� sztuk� pozna�a i starannie, wk�adaj�c w to serce, solmizuje. Kiedy poczu�a, jak s�odka jest sztuka otwierania ksi�gi, nie posiada si� z rozkoszy i wraca na niego, lecz Robin ma ju� dosy�. S� to erotyczne fantazje pisarza, od kt�rego nie mo�na domaga� si� autentycznego �wiadectwa dotycz�cego mi�o�ci ch�opskiej. Wr��my zatem do wy�szych warstw spo�ecznych. W krajach p�nocnej Francji kochankowie nie wahaj� si� przej�� do aktu mi�osnego. W przeciwie�stwie do trubadur�w, kt�rzy g�osz� czyst� mi�o��, truwerzy z p�nocy pokazuj�, �e mi�o�� dworska ma cz�sto niewiele wsp�lnego z platoniczn�. W Rycerzu z W�zka Lancelot natychmiast po zako�czeniu swej misji kocha si� z kr�low� Ginewr�. Rozgi�wszy kraty przed drzwiami do pokoju kr�lowej, Lancelot cicho podchodzi do jej �o�a. Kr�lowa przyci�ga go do siebie i przyjmuje najpi�kniej jak umie. "A ca�owanie tak b�ogie obojgu im si� zda�o, i�e s�odycz wszelak� przekroczy�a miar�. Jeno �e o tym wi�cej ju� nie rzekn�, bo� nie godzi si� przecie wszystkiego ods�ania�"3. Chretien de Troyes jest r�wnie pow�ci�gliwy w opisie rozkoszy, kt�rymi dziel� si� ma��onkowie Erek i Enida: "[...] jeno nadskakiwa� ukochanej �onie, swej mi�o�ci jedynej, �renicy oka swego. Pragn�� jedynie bez ko�ca upieszcza� j� i zasypywa� poca�owaniami swoimi, pr�cz tego �adnych uciech dla siebie nie widz�c. [...] Bywa�o, �e ju� s�o�ce szczyt niebios min�o, a Erek jeszcze z �o�nicy si� nie d�wiga� [,..]."4 Erek tak bardzo jest zaj�ty ukochan�, �e zapomina o swoich obowi�zkach rycerskich. Operuj�ce w ca�kowicie odmiennych rejestrach fabliaux po�wi�caj� wi�cej miejsca aspektowi seksualnemu. W opowie�ci o Trubercie bohater �pi z Rosett�, kt�ra nie szcz�dzi mu pieszczot: Bierze ptaszka mocno w d�onie: ptaszek podnosi g�ow�, a ona w �miech; przesuwa go tam, gdzie wej�cie do dziurki, i celuje najdok�adniej jak mo�e. Trubert nie pozostaje d�u�ny i wpycha ptaszka do �rodka [...]. Ka�de z nich dozna�o niema�ej rozkoszy; w nocy wi�c nie zmru�yli oka. W Celle qui fut foutue et defoutue pour une grue czytamy za�: M�odzieniec ju� na nic nie czeka i bierze w ramiona dziewcz�, kt�re nie wygl�da na nieszcz�liw�. K�adzie j� na ��ku i �ci�ga koszul�. Podnosi jej nogi i szybko znajduje dziurk�, w kt�r� mocno wpycha swego ptaszka. Rozkosz fizyczna by�a jednak nie tylko przedmiotem konkretnego opisu, ale tak�e i refleksji. Druga cz�� Powie�ci o R�y dostarcza element�w odpowiedzi. Wilhelm z Lorris, pierwszy z autor�w dalszego ci�gu, postanowi� opowiedzie� jeszcze o �nie. M�ody, dwudziestoletni m�czyzna - narrator i zarazem jedna z postaci romansu - wyrusza we �nie w podr� po r��, kt�ra ro�nie w rajskim ogrodzie. Mamy tu wi�c zapowied� po��dania i mi�o�ci. Wilhelm z Lorris opisuje t� podr� w stylu dworskim. Jego opowie�� urywa si� nagle, a o zerwaniu r�y dowiadujemy si� z anonimowego dopisku: "Zaznali�my tam wielkiej przyjemno�ci: naszym �o�em by�a �wie�a trawa, przykryciem - pi�kne r�e z r�anych krzew�w oraz poca�unki. Noc ta min�a nam w�r�d rado�ci i rozkoszy. Wyda�a mi si� zbyt kr�tka [...]." Jan z Meun prezentuje ca�kiem inne podej�cie filozoficzne w drugiej cz�ci Powie�ci o R�y, napisanej mi�dzy 1275 a 1280 rokiem. Na wydziale sztuk w Pary�u toczono w�wczas dyskusje, kt�re dotyka�y istotnych problem�w dogmatycznych. Pojawiaj� si� opinie, i� szcz�cie, osi�gn�� mo�na tylko na tym �wiecie, kres wszystkiemu k�adzie bowiem �mier�, prostytucja za� nie jest grzechem. W takich okoliczno�ciach o prawie do rozkoszy m�wi si� tym g�o�niej, �e poczucie winy zostaje zredukowane do zera. Trudno wi�c dziwi� si�, �e na tym tle Jan z Menu ze swoim p�czkiem r�y wygl�da - wedle wyra�enia Martina le Franc - "jak opity piwem". Misj� m�czyzny jest znalezienie kobiety i odkrycie przed ni� skarbu rozkoszy mi�osnej po to, by narodzi�a si� raz jeszcze dla zmys��w. Wed�ug Rozumu rodzaj ludzki jest przekupny, aby wi�c zapewni� kontynuacj� gatunku, ,,Natura wymy�li�a przyjemno��. Oto dlaczego chce, aby szukano przyjemno�ci w rozmna�aniu: bez przyjemno�ci jej robotnicy uciekliby i znienawidzili sw� robot� - wielu znalaz�oby si� takich, kt�rzy nie ruszyliby palcem, gdyby nie skusi�a ich przyjemno��." Jednocze�nie Rozum dodaje, �e ci, kt�rzy poszukuj� przyjemno�ci, zachowuj� si� jak pijani, rozkosz bowiem rodzi wszelkie z�o. M�odo�� popycha cz�owieka ku rozpu�cie. S�owa te powtarzali do znudzenia ju� staro�ytni. Rozwi�zanie problemu, czyli wyrzeczenie, podsuwa chrze�cija�stwo. Problem ten jest wszak bardziej z�o�ony: przyjemno�� czyni swymi niewolnikami jedynie tych, kt�rzy uznaj� j� za cel sam w sobie. Rozkosz jest elementem niezb�dnym w porz�dku �wiata. Je�li wi�c kto� pragnie w spos�b ca�kowicie pewny cieszy� si� mi�o�ci�, poszuka� winien obiektu tej mi�o�ci - m�czyzny lub kobiety. Nikt nie powinien wyrzeka� si� rozkoszy. Do�wiadczony przyjaciel doradza zakochanemu, jak si� podoba�. "Aby dobrze kocha�, poznaj, co to rozkosz; s�u� lojalnie bogu mi�o�ci noc� i dniem, bez przerwy." Za chwil� Starucha radzi kobiecie, aby przyjemno�ci mi�osnych szuka�a za m�odu - p�ki nie b�dzie za p�no. Po czym dodaje: "[...j i kiedy ju� wezm� si� do pracy, niech ka�de z nich wykonuje j� zr�cznie i precyzyjnie, a rozkosz niechybnie sp�ynie na oboje w tej samej chwili, zanim po spe�nieniu aktu cielesnego nic rozstan� si�. Niech jedno dogada si� z drugim, aby mogli wsp�lnie si�gn�� celu. Niech �adne z nich nie zostaje w tyle: razem powinni �eglowa� dop�ty, dop�ki razem nie wp�yn� do portu. W�a�nie wtedy poznaj�, co to pe�na rozkosz. Je�li ona nie odczuwa przy tym przyjemno�ci, powinna t� przyjemno�� jak najintensywniej udawa�, symuluj�c i okazuj�c j� na wszelkie sposoby, jakie uzna w tym momencie za stosowne. M�czyzna b�dzie sobie wtedy wyobra�a�, �e nawet lekkie uderzenie kobiety w twarz mo�e j� podnieci�." Wi�kszo�� autor�w uwa�a, �e kobiety maj� sk�onno�� do rozwi�z�o�ci i same szukaj� rozkoszy seksualnych. W Cent Nouvelles nouvelles - zbiorze opowie�ci zebranych w Brabancji podczas radosnych spotka�, w kt�rych uczestniczy� Delfin Ludwik, pok��cony ze swym ojcem Karolem VII - kobiety prowokuj� m�czyzn. My�l� o mi�o�ci, ale tak naprawd� kieruj� si� jedynie potrzeb� fizyczn�. W listach u�askawiaj�cych nie brakuje jednak wzmianek o gwa�tach. �wiadczy to o tym, �e m�czy�ni gotowi s� nawet si�� zaspokoi� swe ��dze. Literatura rozmija si� niekiedy z rzeczywisto�ci�. CO ROBI� KOCHANKOWIE? O rozkoszy, jakiej zaznaj� kochankowie, dowiadujemy si� z dzie� literackich, niewiele natomiast maj� nam na ten temat do powiedzenia �r�d�a narracyjne. Niemniej jednak sp�bujemy znale�� co nieco w zeznaniu Beatrice de Planissoles, z�o�onym przed inkwizytorem Jakubem Fournier. Beatrice nie jest neofitk� w dziedzinie mi�o�ci, mia�a ju� bowiem dw�ch m��w i kilku kochank�w. W opowie�ci o jej ma��e�stwach nie ma nic szczeg�lnego. W rok po �mierci jej pierwszego m�a, kasztelana Montaillou, proboszcz tamtejszej parafii, Pierre Clergue, pr�buje przekona� j�, aby si� z nim przespa�a. T�umaczy, �e niezale�nie od tego, czy �pi z m�em czy z innym m�czyzn� - cho�by i ksi�dzem - grzech jest ten sam. W tym pierwszym wypadku grzech jest nawet wi�kszy, �pi�c bowiem z m�em, kobieta my�li, i� nie b��dzi, podczas kiedy kochaj�c si� z innym m�czyzn�, ma przynajmniej �wiadomo�� grzechu. "Zagada� mnie tak, �e zgodzi�am si� sp�dzi� u niego jedn� noc. Powtarza�o si� to cz�sto: utrzymywa� mnie w ten spos�b przez p�tora roku, sp�dzaj�c dwie lub trzy noce w tygodniu w moim domu nieopodal zamku Montaillou. Sama odwiedzi�am go dwukrotnie w jego mieszkaniu, aby si� z nim kocha�. Byli�my razem nawet w noc Bo�ego Narodzenia." Jeszcze za �ycia m�a posiad� j� si�� w swym zamku niejaki Raimond Clergue, alias Pathau. Utrzymywa� j� publicznie przez rok po owdowieniu. Proboszczowi to nie przeszkadza�o. Kiedy przespa� si� z Beatrice, ta zerwa�a stosunki z Raimondem, pomimo wielu podchod�w z jego strony. Nast�pnie wysz�a po raz kolejny za m�� - za Othona de Lagleize. Par� tygodni p�niej zjawia si� u niej proboszcz z Montaillou. Spotykaj� si� razem w piwnicy, gdzie proboszcz sp�kuje z ni�, podczas gdy s�u��ca pilnuje drzwi. Z notatek tych wynika, �e Beatrice znajduje przyjemno�� w utrzymywaniu kontakt�w z kochankiem. O ich za�y�o�ci �wiadczy nast�puj�ca scena: "M�wi� mi o tym, co stanie si� ze mn�, czasem przy oknie wychodz�cym na drog�, gdy iska�am mu g�ow�, czasem przy ogniu, czasem za�, gdy le�a�am w ��ku." Opowiadaj�c o swych kontaktach z innym ksi�dzem - niejakim Barthelemym Amilhac, kt�rego odwiedza, gdy zaczyna mie� k�opoty z inkwizycj� - Beatrice o�wiadcza: ,,My�la�am czasem, �e Barthelemy, ten ksi�dz, rzuci� na mnie jaki� urok, bo za bardzo go kocha�am i za bardzo chcia�am z nim by�. Kiedy go pozna�am, wszystkie moje zasady wzi�y w �eb." Berthelemy z kolei zeznaje: "Post�powa�em �le z t� Beatrice i sp�kowa�em z ni� cz�sto w jej domu, stoj�cym niedaleko od ko�cio�a." W podobny spos�b zeznaje Alzais Guilhabert: "Zakocha�am si� w Amaudzie Vital; zbli�y�am si� z nim w spos�b nieprzyzwoity." W obu przypadkach chodzi o zwi�zki pozama��e�skie. Co mo�na powiedzie� o m�czyznach? Niekt�rzy znajduj� przyjemno�� seksualn� w samotnych lub zbiorowych gwa�tach, o czym donosz� nam listy u�askawiaj�ce. Nawet je�li nie u�ywa przemocy, m�czyzna kieruje si� jednym i tym samym: pragnie przyjemno�ci, cz�sto cho�by i kosztem kobiety. W roku 1419 w miasteczku podleg�ym s�dziemu z Amiens grupa giermk�w - licz�cych sobie po oko�o dwadzie�cia pi�� lat - pr�buje zwabi� do ��ka pokoj�wk� imieniem Raouline. Ta - widz�c, �e nie dadz� jej spokoju - godzi si�, aby niejaki Copin przyszed� do jej izby, ale tam odmawia p�j�cia z nim do ��ka. Po takim niepowodzeniu znajduje si� kolejny giermek, kt�ry o�wiadcza, �e poradzi sobie lepiej. Zjawia si� w pokoju Raouline, obejmuje j� i p