12030
Szczegóły |
Tytuł |
12030 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12030 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12030 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12030 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marek R. Falzmann
Rondo
Barlowe kontemplowa� w milczeniu zasnuty deszczem krajobraz doliny
Phardamodo. Pomimo ulewy to, co widzia�, by�o pastelowe, barwne i tak
ciep�e kolorytem jak mg�a otulaj�ca t�czowym woalem r�owe dachy letnich
domk�w.
- Na tej planecie nawet �zy s� u�miechni�te. Nie jest to slogan, ale
naukowo dowiedziony fakt, chocia� potem zrobiono z tego reklam� naszych
sanatori�w.
Barlowe obr�ci� g�ow�. Ascala, szef kosmoportu z charakterystycznym
zwiewnym u�miechem w k�cikach ust i kobiecymi rz�sami r�wnie czarnymi jak
jego zwini�te w warkocz w�osy.
- Pan co� m�wi�, Ascala?
- Odpowiedzia�em na pana pytanie, Barlowe.
- Tak... a teraz?
- Teraz jest pan sam. - Ascala znikn�� r�wnie bezszelestnie, jak si�
.pojawi�. Barlowe u�miechn�� si� odwracaj�c g�ow� w stron� okna.
Zapatrzony w hipnotyczne krople �ciekaj�ce po szkle dotyka� ukrytych w
ciele transwestytor�w. Oto nast�puje kolejna metamorfoza �wiata. A co ze
�wiatopogl�dem? Rotestberg w swojej teorii czystego intelektu proponowa�
dwie�cie lat temu rozw�j cywilizacji mutant�w, sugeruj�c mo�liwo�ci
zwi�kszenia warto�ci poznania o czterysta procent. Barlowe nie musia�
odwraca� g�owy.
- Witaj Reginophenis!
- Witaj cz�owieku.
- Alphadera to planeta mutant�w, intelektualnych kalek, koszmar�w,
fantom�w i u�miechni�tej rozpaczy.
- Ascala �le zrozumia� m�j powr�t tutaj.
- Barlowe, jeste� z�ym cz�owiekiem i wszyscy ci� uwa�aj� za wroga
gorszego ni� administrator Dero.
- Gino, jeste� pi�kna i m�dr� kobiet, kt�ra kocham od wielu lat.
- My ciebie nie chcemy tutaj...
- Wiem.
- Odejd� sk�d przyszed�e�.
- Nie mog� Gino. Nie nale�� do siebie. Pewne elementy mojej �wiadomo�ci
to dawny Barlowe. Tyle tylko z niego zosta�o. Na tej planecie zabito
cz�owieka. To byl Barlowe. To bytem ja. Sp�jrz Gino. Z przejmuj�cym
d�wi�kiem p�kaj�cego plastyku otworzy� swoje cia�o.
- Ale� Barlowe, ty jeste� tylko... automatem!
- �ci�lej cyborgiem, Gino. Wybacz mi ten obraz, ale Ascala umie czyta�
tylko my�li i to, co jest jedynie fragmentem prawdy, tylko to zd��y�
odczyta�. Wiesz, �e potrafimy ekranowa� w�asne m�zgi nie gorzej ni� wy to
robicie.
Powoli doprowadzi� swoje cia�o do normalnego stanu.
- Mimo to twoje elementy organiczne nale�� do cz�owieka. Czuj� to. A
nikt, kto jest cz�owiekiem, nie ma prawa opuszcza� strefy sanatorium lub
rezerwat�w rekreacji. Takie jest nasze prawo.
Barlowe u�miechn�� si� Patrzy� na dolin� Phardamodo i na leniw� rzek�
Phast. Wynios�e cedry porastaj�ce okoliczne wzg�rza ko�ysa�y rytmicznie
bujnymi czubami.
- Najwy�szy czas zmieni� ten stan rzeczy. Rozumiesz?
- Ty pod�y dwulicowy cyborgu, przeklinam ci�... - cofa�a si� krok za
krokiem, a jej nienawi�� pot�gowa�a wsp�lnota sze�ciu milion�w m�zg�w
zjednoczonych telepatyczna wi�zi�. Pr�bowali go zabi�, tak jak to zrobili
rok temu. Rezonans molekularny na poziomie drga� w�gla. Westchn�� ci�ko.
Sytuacja paradoksalna, cz�owiek stworzy� Golema, a ten stworzy� w�asna
cywilizacj�, diametralnie r�na od tego, co stworzy�a ewolucja naturalna w
Kosmosie. Wi�cej: ten Golem w spos�b �wiadomy tworzy w�asna unikalna
technologi� i z �atwo�ci� narzuca swa wol� cz�owiekowi. I nie ukrywa, �e
za swe krzemowe cia�o i krzemowy m�zg, tak doskona�y i precyzyjny, ka�e
zap�aci� cz�owiekowi najwy�sza cen�, jaka jest �ycie.
- Gino! Powiedz im, �e jeste�cie lepsi od cz�owieka tylko w pewnych
sytuacjach. Powiedz im to, �e jeste�cie jak pszczo�y silne i stabilne
jedynie w swoim ulu i jego okolicy. Za du�o czasu potrzebujecie na
wykszta�cenie nowych cech psychofizycznych, by m�c si� zr�nicowa�
intelektualnie. Przypominacie insekty, ludzkie termity. Takie by�o
za�o�enie eksperymentu. Rotestberg pomyli� si�. Empiryczne sprawdzenie
teorii by�o kontynuacja b��du. Autonomia, pe�na swoboda dzia�ania, nawet
respektowanie waszych ��da� przej�cia we w�adanie ca�ego uk�adu Alphy by�y
zgodne z programowymi wytycznymi planu badawczego. Wiemy, �e wasze
osi�gni�cia naukowe daleko przekroczy�y granice zysku, jaki za�o�y�
Rotestberg. Wiemy, �e wasz Instytut Planowania Przysz�o�ci lansuje tez� o
wy�szo�ci krzemu nad w�glem, dowodz�c konieczno�ci eksterminacji bia�ka.
Rok temu zrobili�cie pr�b�. Nie, tego nie m�w Gino. To nie by�a wasza
pr�ba, to by� nasz eksperyment. To by� nasz test. Protesty w za�o�eniu.
Je�eli dojrzeli�cie do tego, by zabija� z premedytacj�, to dojrzeli�cie do
tego, by dokona� ludob�jstwa w skali kosmicznej. Sko�czy� si� niemowl�cy
okres cywilizacji uk�adu Alphy. Mamy teraz do wyboru: zniszczy� was albo
dalej prowadzi� to �a�osne dzie�o Rotestbcrga. Powiedz im Gino, �e to, co
cz�owiek ceni najwy�ej, to wolno�� my�li i czynu. Nie znan� tutaj
zupe�nie. Ka�e mu ona da� wam wyb�r mi�dzy niewol� planety-laboratorium,
natychmiastow� anihilacj�, czyli �mierci�, a samotno�ci� wygna�ca. Damy
wam superszybkie transgalaktyki, kt�re pozwol� wam za �ycia tego pokolenia
znale�� now� ziemi� obiecan� poza granicami Federacji. Powiedz, �e ludzie
nie chc� was zabija� ani skazywa� na tu�aczk� i wygnanie. Dzisiejsza
technika pozwala dowolnie manipulowa� genami i materi� �yw�. Nie jest
wa�ne czy b�dziemy zbudowani z �elaza, czy niklu, czy wodoru. Wa�ne jest,
by�my stanowili jedno�� jako cywilizacja maj�ca w swym dorobku
intelektualnym nie tylko pami�� lat ostatnich, ale te� pami�� tysi�cleci.
Powstali�cie dwie�cie lat temu z zapisu genetycznego b�d�cego tworem
milion�w lat ewolucji. Powiedz im Ginu, �e ta bia�kowa matryca odcisn�a w
krzemie pami�� nie tylko cz�owieka, ale pami�� pierwszego ssaka, pierwszej
ro�liny, pierwszej ryby, pierwszego o�ywionego tworu, kt�ry zrodzi�a matka
Ziemia miliony lat temu.
Ascala powsta� z fotela. Zapad�o milczenie.
- Zgodnie z decyzj� og�u przyjmujemy czwart� ewentualno��, o jakiej
nie wspomina� Barlowe. Nasze emitery antymaterii niszcz� w tej chwili
wszelkie formy bia�ka w Kosmosie...
Obraz �ciemnia� i znik�. Betonowe �ciany schronu szarosino po�yskiwa�y
w �wietle starodawnej neon�wki.
- Do diab�a, Rotestberg, co to ma znaczy�?
- To, panie generale, �e zgodnie z ewolucja silniejszy eksterminuje
s�abszego. Na szcz�cie, jak pan wie, by�y to tylko
komputerowo-holowizyjne prognostyki. Gdyby istotnie dosz�o do tego
eksperymentu...
- Tak, to za dwie�cie lat ju� by nie by�o cz�owieka. Niemniej ta idea
czterystu procent jest frapuj�ca.
- Pomy�ka, to nie czterysta procent, ale czterdzie�ci procent.
- Roteshberg, nie jestem g�uchy, s�ysza�em wyra�nie, co m�wi�a ta...
na, jak jej tam... Regina.
- Generale, na blokach moduluj�cych poda�em dok�adne dane. Niemo�liwe,
by te fantomy holowizyjne, �yj�ce w magnetycznych blokach komputera, mog�y
zmieni� zewn�trzna informacj�.
- Niech pan odtworzy jeszcze raz zapis...
- To ju� nie jest konieczne - Ascala z u�miechem obraca� w d�oni emiter
pola modularnego. Mia� pan racj�, Rotestberg, byli�my zbyt niebezpieczni,
by eksperymentowa� w skali makro, ale nawet w skali mikro nie nale�a�o
tego robi�. Powo�a� pan do �ycia co�, co jest logicznym ci�giem ewolucji.
Czysty intelekt, jak sam pan utrzymuje, jest sam sobie �yciem i materi�. A
teraz, kiedy ju� jeste�my wolni, b�dziemy zmuszeni oczy�ci� planet�, tak
jak to zrobil wasz przodek Homo erectus w starciu z neandertalczykiem.
- Czy�by? - Za Ascal� pojawi� si� Barlowe. W r�ku trzyma� zdalny
detonator antymaterii.
Z twarzy Ascali znik� u�miech. Cofn�� si� o krok wznosz�c do g�ry
emiter pola. Przygas�o na moment �wiat�o, gdzie� na �cianie posypa�o si�
szk�o.
W otwartych drzwiach pojawi� si� cz�owiek w stroju laboranta.
- Panie profesorze! - krzykn�� awaria, ca�y blok pami�ci komputera
anihilowa�. Co robi�?!
- Spokojnie ch�opcze, to nale�a�o do programu. Po prostu sprz�tnij. -
Ach, je�eli tak... - drzwi zamkn�y si� cicho.
- Do diab�a, Rotestberg, co to ma �naczy�?
- To, panie generale, �e jeszcze raz cz�owiek da� dow�d swojego
heroizmu. Pana oficer, pu�kownik Barlowe uratowa� �wiat od zag�ady.
- Bzdura. Przecie� Barlowe le�y w separatce.
- Owszem, ale uczestniczy� w eksperymencie i by� pod��czony do
komputera.
Genera� zblad�, trz�s�cymi si� r�koma si�gn�� po papierosy.
- A mo�e to ostatnie to nie by�a holowizja? - szepn�� na po�y pytaj�co.
- Nie wiem, odpowied� powinien zna� Barlowe.
- Wi�c chod�my do niego. - Genera� z trudem podni�s� si� z fotela.
W izolatce zastali zemdlonego lekarza, swad spalonej izolacji i puste
szpitalne ��ko.
- Na Boga, Rotestberg, on nie m�g� wyparowa�?
- Pewnie, �e nie - us�yszeli glos Barlowe'a. Genera� obr�ci� si� i
krzykn��. Za drzwiami skromnie zakrywaj�c si� poduszka sta�a naga
Reginophenis. Mi�ym barytonem powiedzia�a: - Panie generale, pu�kownik
Barlowe melduje zniszczenie wrogiej cywilizacji.
- Do diab�a, Rotestberg, co to ma znaczy?!
- To, panie generale, �e... - Rotestberg si�gn�� do kieszeni i wyj��
podkowiasty magnes - .. nale�y zawsze sprawdza� wyniki - m�wi�c to dotkn��
ramienia Reginphenis. Ostry podmuch implozji rzuci� ich na pod�og�.
W zasnuty deszczem krajobraz doliny Phardamodo wdar� si� srebrzysty
blask l�duj�cego transgalaktyku. Reginophenis z zaci�ni�tymi d�o�mi
patrzy�a na samotn� sylwetk� cz�owieka zmierzaj�cego w stron� statku.
- Barlowe - szepn�a. Cz�owiek zatrzyma� si�. - Barlowe, zosta�. Kocham
ci�. Masz racj�, liczy si� co� wi�cej ni� materia, mo�emy przecie� dalej
razem...
Cz�owiek zapatrzony w deszczowy pejza� pe�en t�czowej mg�y u�miecha�
si�... Dotyka� ukrytych w ciele transwestytor�w. Oto nast�puje ostatni raz
metamorfoza �wiata. A �wiatopogl�d? No c�, przecie� to takie wzgl�dne.
powr�t