11869

Szczegóły
Tytuł 11869
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11869 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11869 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11869 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

GRAHAM MASTERTON K�Y I PAZURY TYTU� ORYGINA�U: ROOK II: TOOTH AND CLAW PRZE�O�Y� MARCIN KRYGIER WEST GROVE COMMUNITY COLLEGE II KLASA SPECJALNA Greg Lake Amanda Zaparelli Sue�Robin Caufield Seymour Williams Sherma Feldstein pusta �awka Russell Gloach Sharon X Beattie McCordic Ray Vito Cathenne Biaty Ptak John Ng Mark Foley Muffy Brown Ricky Herman pusta �awka David Littwin Rita Munoz Titus Greenspan III Jane Firman Jim Rook nauczyciel j�zyka angielskiego i przedmiot�w specjalnych ROZDZIA� I Po wyj�ciu z kuchni Jim ujrza� swego nie�yj�cego dziadka siedz�cego w zielonym fotelu po drugiej stronie pokoju. Dziadek by� ubrany tak samo jak w dniu, w kt�rym Jim widzia� go po raz ostatni: mia� na sobie koszul� z podwini�tymi r�kawami i spodnie z szelkami. Popo�udniowe s�o�ce b�yszcza�o w szk�ach jego okular�w, a poplamione tytoniem w�sy przypomina�y ry�ow� szczotk�. � Hej, Jim. Jak leci? � To ty, dziadku? � zdziwi� si� Jim. W jednej d�oni trzyma� puszk� schlitza, w drugiej kanapk� ze szwajcarskim serem. Jego ��tobr�zowa kotka Tibbles pl�ta�a mu si� mi�dzy nogami. � Co� nie tak, ch�opcze? � zapyta� dziadek i u�miechn�� si�. � Wygl�dasz, jakby� zobaczy� ducha. Jim odstawi� piwo i od�o�y� kanapk�, po czym podszed� do dziadka, ale nie dotyka� go. Niewiele wiedzia� o wizytach z za�wiat�w, jednak zdawa� sobie spraw�, �e kontakt fizyczny wystarczy�by, by staruszek rozp�yn�� si� w mgnieniu oka. Zjawy by�y tylko kombinacj� gry �wiate� i wspomnie�. Blask s�o�ca pada� na twarz dziadka, rozja�niaj�c jego szarozielone oczy, o�wietlaj�c pomarszczon� szyj� i kr�tkie siwe w�osy, strzy�one zawsze tak samo przez fryzjera na Main Street w Henry Falls. Nawet ciemne znami� na g�rnej wardze by�o takie jak zawsze. � Nie musisz si� niczego obawia�, ch�opcze. Zajrza�em jedynie z przyjacielsk� wizyt� Pomy�la�em, ze mogliby�my porozmawia� o dawnych czasach, a mo�e troch� i o przysz�o�ci. Jim przycisn�� d�o� do piersi. W ustach mu zasch�o, serce bi�o jak oszala�e. � Nigdy nie przypuszcza�em, ze jeszcze ci� zobacz� � powiedzia�. � A ju� na pewno nie w moim mieszkaniu. � Przecie� posiadasz ten dar, Jim. Mo�esz zobaczy� ka�dego spo�r�d �ywych i umar�ych Wiesz o tym. � Ale potrzebuj� troch� czasu, by si� do tego przyzwyczai� � odpar� Jim. � Hej, mo�e piwko? � zaproponowa�. Dziadek z �alem pokr�ci� g�ow�. � Moja wizyta u ciebie to wszystko, na co mog� sobie pozwoli� � o�wiadczy�. � A piwo� ha, ta przyjemno�� nale�y ju� do przesz�o�ci. Jim przysun�� do jego fotela drugi, rozklekotany br�zowy rupie� wypchany ��t� piank�, usi�uj�c� wydosta� si� na wolno�� przez niezliczone przetarcia obicia. � Powiedz mi, jak tam jest? � poprosi� � Widujesz babci�? No wiesz, o co mi chodzi Czy to niebo, czy co innego? � Nie wiem, czy mo�na nazwa� to niebem � u�miechn�� si� dziadek. � Ka�dy dzie� jest tam inny. Czasami po przebudzeniu si� stwierdzasz, �e masz dziewi�� lat, jest lato i �wieci s�o�ce. Kiedy indziej budzisz si� stary, chory, deszcz sp�ywa po szybach, i a� chce ci si� umrze� drugi raz � A babcia? Staruszek potrz�sn�� g�ow�. � Niecz�sto si� spotykamy. Widzisz, kiedy cz�owiek umiera, pr�buje poza�atwia� nie doko�czone sprawy i to, czego nie uda�o mu si� osi�gn��. � Przecie� osi�gn��e� wszystko, co chcia�e� � powiedzia� Jim. � I by�e� najwspanialszym dziadkiem na �wiecie. � To tylko tak wygl�da�o, Jim. Gdy mia�em dziewi�� lat, nie uda�o mi si� nawet zebra� wystarczaj�co wiele kupon�w z pude�ek Ralstona, by dosta� firmowego kolta. Kiedy mia�em dziewi�tna�cie lat, szkolna gwiazda futbolu odebra�a mi dziewczyn�, a gdy pracowa�em dla General Electric, trzy razy pomini�to mnie przy awansie. � Pr�bujesz przedstawi� siebie jako nieudacznika. Nigdy tak nie by�o. Zawsze uwa�a�em ci� za zwyci�zc�. � Naprawd�? � zapyta� dziadek z niedowierzaniem, lecz wida� by�o, �e jest zadowolony. � Oczywi�cie. I nadal tak uwa�am � odpar� Jim. � Wiesz, to, �e ju� nie �yjesz to �adna r�nica. � Taka, �e nie mog� ci� dotkn��, ch�opcze, nie mog� ci� przytuli�. Ale jedno mog�: mog� udzieli� ci ostrze�enia. � Ostrze�enia? � W�a�nie Przynajmniej tyle martwi mog� zrobi� dla �ywych. Mo�emy zajrze� za najbli�szy naro�nik, �e si� tak wyra��, i zobaczy�, co si� zbli�a. � Wi�c co si� zbli�a, dziadku? Dziadek obliza� wargi i powiedzia�. � Nadci�ga ze wschodu. Jest mroczne, bardzo stare i takie jakie� �szczeciniaste�, je�eli rozumiesz, co mam na my�li. Wi�cej w nim dzikiego zwierz�cia ni� cz�owieka, ale jest sprytne jak cz�owiek i tak samo okrutne. � Co to u licha jest? � Nie widz� tego wyra�nie. Ale ostrzegam ci�, ch�opcze zbli�a si� szybko, a kiedy ju� przyb�dzie, niekt�rzy ludzie po�a�uj�, �e si� w og�le urodzili. Nie powiedzia� nic wi�cej � nie chcia� albo nie m�g� Jim pyta�: �co to?� i �sk�d nadejdzie?� � ale dziadek tylko rozk�ada� r�ce. Rozmawiali jeszcze przez chwil� wspominaj�c czasy, gdy p�ywali razem w gliniance nieopodal jego domu Rozmawiali o dziadkowej dumie i rado�ci, purpurowo��mietankowym pontiaku streamliner sedan, kt�rego Jim polerowa� zawsze tak d�ugo, dop�ki nie zacz�� wygl�da�, jakby �wie�o wyjecha� z samochodowego salonu Potem zacz�li dyskutowa� o futbolu � ale Jim nagle spojrza� na zegarek i stwierdzi�. � M�j Bo�e ju� jestem dwadzie�cia minut do ty�u. Dzisiaj West Grove gra z Chabot, a w�a�nie jeden z moich uczni�w wszed� do dru�yny. � C�, w takim razie zacznij si� zbiera� � odpar� dziadek. Podni�s� si� i wyci�gn�� r�ce, jakby chcia� obj�� Jima na po�egnanie. � Mam nadziej�, �e tw�j ch�opak dobrze si� spisze. � Zobaczymy si� jeszcze? � zapyta� Jim. � Nie wiem. Po �mierci niekt�re sprawy nie s� ju� takie, jak za �ycia. Chyba s� bardziej nieprzewidywalne. � Po chwili doda�: � Nie zapominaj o moim ostrze�eniu, dobrze? Miej oczy otwarte i nadstawiaj ucha. By� mo�e zdo�asz to us�ysze�, zanim cokolwiek zobaczysz. � Dzi�ki, dziadku � powiedzia� Jim, nawet nie pr�buj�c ukry� �ez cisn�cych mu si� do oczu. Staruszek odwr�ci� si� i znik�, jakby si� rozp�yn�� w powietrzu. Jim sta� bez ruchu, wpatruj�c si� w miejsce, w kt�rym jeszcze przed sekund� znajdowa� si� jego dziadek, dop�ki kotka Tibbles nie wskoczy�a na oparcie drugiego fotela i nie zacz�a pociera� �bem o jego r�k�. � Pewnie chcesz je��, ty nienasycona kupo futra � mrukn��. � Zaraz ci dam, a potem musz� lecie�. Russell nigdy by mi nie wybaczy�, gdybym opu�ci� jego pierwszy mecz. Zatrzyma� si� przy szkolnym boisku z piekielnym zgrzytem opon, kt�remu towarzyszy�y dwa wystrza�y z ga�nika jego wys�u�onego rebela SST. By� sp�niony ponad p� godziny, lecz ze zdumieniem stwierdzi�, �e mecz z Chabot jeszcze si� nie rozpocz��. Wysiad� z samochodu i przepchn�� si� przez t�um do Bena Thunkusa, trenera dru�yny. Ben by� niskim, kr�pym facetem o kr�tko ostrzy�onych jasnych w�osach. Rozmawia� w�a�nie z kilkoma graczami, w�r�d kt�rych by� tez Russell Gloach. Wszyscy ch�opcy wygl�dali na przygn�bionych i oszo�omionych, i wszyscy wci�� jeszcze mieli na sobie d�insy i koszulki. � Co jest grane? � zapyta� Jim � Odwo�ali�cie mecz czy co? � Nie, ale dosz�o do aktu wandalizmu � odpar� Ben � Jacy� go�cie w�amali si� do szatni i podarli ch�opakom stroje. Porozbijali tak�e wszystkie kaski. � Chyba �artujesz. Kiedy to si� sta�o? � Nie wiemy Pewnie dzi� rano mi�dzy jedenast� a jedenast� pi�tna�cie. �eby to szlag! � Domy�lasz si�, kto to m�g� by�? � Sk�d�e. S�dz�c po zniszczeniach Godzilla. Sam zreszt� zobacz. Martin Amato, kapitan dru�yny, powiedzia�. � Drugi zesp� po�yczy nam stroje, ale k�opot w tym, �e wi�kszo�� z nich jest w domu albo w baga�nikach samochod�w. Nie zaczniemy wcze�niej ni� za godzin�. Martin by� wysokim przystojnym ch�opakiem o kwadratowej szcz�ce. Mia� k�dzierzawe jasne w�osy i ciemnobr�zowe oczy. M�wi� powoli, starannie dobieraj�c s�owa. Nie nale�a� mo�e do szczeg�lnie lotnych, ale by� jednym z najlepszych kapitan�w w historii West Grove. Gdyby reszta graczy by�a r�wnie dobra, dru�yna mia�aby na swoim koncie same zwyci�stwa, na razie jednak dos�u�y�a si� tylko przydomku �Partacze�. � Czy kto� wezwa� policj�? � zapyta� Jim. � Nie wydaje mi si�, by doktor Ehrhchman ze szczeg�lnym entuzjazmem przyj�� wizyt� ekipy dochodzeniowej podczas meczu pi�karskiego � mrukn�� Ben. � W takim razie sam rzuc� na to okiem. Na wypadek, gdybym ju� do was nie zd��y� wr�ci�, �ycz� zwyci�stwa, Martin. Tobie te�, Russell. Russell Gloach pozdrowi� go gestem d�oni. By� najwi�kszym uczniem, wa�y� prawie sto dwadzie�cia kilo i przez ca�e lato toczy� zmagania z samym sob�, by ograniczy� ilo�� poch�anianych ciastek i hamburger�w, popracowa� nad kondycj� i zakwalifikowa� si� do dru�yny. Wci�� jeszcze by� zbyt powolny, ale Martin wzi�� go ze wzgl�du na wysi�ek, jaki ch�opak wk�ada� w treningi, a tak�e dlatego, �e zatrzymywa� napastnik�w przeciwnika nie gorzej ni� spory mur. W drodze do budynku Jim omal nie zderzy� si� z dyrektorem szko�y, doktorem Ehrlichmanem, biegn�cym do swojego gabinetu. Dyrektor mia� na sobie jasny garnitur w drobn� kratk� i sprawia� wra�enie bardzo zaaferowanego. � Doktorze, w�a�nie us�ysza�em, co si� sta�o w szatni � powiedzia� Jim. � Przepraszam ci�, ale nie mam teraz czasu � odpar� Ehrlichman. � Musz� wykona� bardzo wa�ny telefon. � Ben Thunkus powiedzia� mi, �e nie wezwa� pan policji. � Wola�bym najpierw przeprowadzi� wewn�trzne dochodzenie. W tym semestrze policja odwiedza�a nas wystarczaj�co cz�sto. Musimy mie� na wzgl�dzie nasz� reputacj�. � Chyba ma pan racj�, doktorze Ehrlichman � przyzna� Jim. Przecisn�� si� przez dwuskrzyd�owe drzwi prowadz�ce do szatni ch�opc�w. Na zewn�trz sta�o paru uczni�w, a sama szatnia pilnowana by�a przez szkolnego stra�nika w br�zowym mundurze, pana Wallechinsky�ego, kt�ry blokowa� przej�cie ze splecionymi na piersiach ramionami. � Dzie� dobry, panie Rook � odezwa� si� do Jima. � Jak leci panie Wallechinsky; Przyszed�em troch� si� tu rozejrze�. � Musz� pana uprzedzi�, panie Rook, �e kiedy pan to zobaczy, p�knie panu serce. � Domy�la si� pan mo�e, jak to si� mog�o sta�?. � A� do jedenastej wszystko by�o w porz�dku. � Wallechinsky pokr�ci� g�ow�. � A p� godziny p�niej ca�a ta cholerna szatnia wygl�da�a jak po eksplozji bomby. � I nikt niczego nie s�ysza�? Przecie� musia� tu by� straszny rumor. � Nikt niczego nie s�ysza� i nie widzia�. Ostatni� osob�, jaka kr�ci�a si� w pobli�u szatni, by�a ta pa�ska Indianka. � Amerykanka, panie Wallechinsky, rdzenna Amerykanka. � Panie Rook, niech pan da spok�j. Ja jestem Polakiem, ale je�li pan chce, mo�e mnie pan nazywa� �Polaczkiem�. � W porz�dku, ale Catherine Bia�y Ptak jest rdzenn� Amerykank�. Albo Navajo � Jim zamilk� na chwil�, a potem dorzuci�. � Ale czego ona tutaj szuka�a? Zapyta� pan j�? � No chyba. Wr�ci�a po portfel Martina Amato. Chyba wie pan, �e chodz� ze sob�? � Oczywi�cie � Jim skin�� g�ow�. Zawsze stara� si� by� na bie��co w uczuciowych sprawach swoich uczni�w. Dzi�ki temu �atwiej mu by�o zrozumie�, dlaczego kt�ry� z nich jest przygn�biony, rozmarzony czy te� szczeg�lnie nerwowy. I wcale go nie zdziwi�o, �e Catherine Bia�y Ptak i Martin Amato chodzili ze sob� � stanowili idealn� par�. Jim sam zainteresowa�by si� Catherine, gdyby tylko by� o jakie� pi�tna�cie lat m�odszy i zdecydowa� si� na z�amanie swojej �elaznej zasady, by nigdy nie nawi�zywa� intymnych zwi�zk�w ze swoimi uczennicami. Zreszt� je�li nawet pomin�� aspekt moralny, by� to najprostszy spos�b na zafundowanie sobie wizyty w rejonowym biurze do spraw zatrudnienia. � Catherine r�wnie� niczego nie zauwa�y�a? � zapyta� po chwili. � Nic a nic. A sama nigdy nie by�aby w stanie zrobi� czego� takiego. � Niech mi pan to poka�e � za��da� Jim. Wallechinsky otworzy� drzwi szatni i wpu�ci� Jima do �rodka. We wn�trzu by�o ciemno, bo wszystkie �wietl�wki by�y roztrzaskane, a ze �ciany, w miejscach, z kt�rych wyrwano trzy umywalki, tryska�a woda. Stalowe szafki le�a�y na posadzce. Wandale nie ograniczyli si� tylko do ich przewr�cenia. Wszystkie by�y powyginane i pozgniatane, a trzy czy cztery zosta�y kompletnie rozprute. Wsz�dzie poniewiera�y si� strz�py stroj�w pi�karskich. By�y to nowiutkie zielono� pomara�czowe kostiumy ufundowane przez firm� West Grove Screen & Window za sum� ponad trzech i p� tysi�ca dolar�w. Teraz pozosta�y z nich jedynie nasi�kni�te wod� szmaty. Os�ony barkowe i kaski podzieli�y ich los. Jim oszo�omiony schyli� si� i podni�s� jeden z nich, przypominaj�cy wielki rozdeptany cukierek M & M. Wiedzia�, �e futbolowego kasku nie spos�b rozbi� nawet m�otem pneumatycznym. �ciany szatni r�wnie� nosi�y �lady dewastacji. Kafelki z bia�ej glazury poznaczone by�y g��bokimi bruzdami. Jim podszed� bli�ej i przesun�� palcami wzd�u� jednego z wy��obie�. By�o ich pi�� i bieg�y r�wnolegle, niczym �lady pazur�w. Ale nawet doros�y nied�wied� grizzly nie by�by w stanie tego dokona�. Ben Thunkus wszed� do pomieszczenia i przystan�� obok Jima. � Kompletna ruina, no nie? � Uwa�am, �e powinni�my wezwa� gliny � odpar� Jim. � Ten, kto to zrobi�, musia� chyba wpa�� w amok. Poza tym musia� mie� ze sob� jakie� szczeg�lne narz�dzie. Pomy�l tylko, co by si� mog�o sta�, gdyby mu kto� przeszkodzi�. � Rzuci� zniszczony kask na pod�og�. � Nie rozumiem tylko jednego: dlaczego ktokolwiek mia�by demolowa� szkoln� szatni�? No, powiedz sam, po jak� choler�? � Moz� kto� z Chabot chcia� mie� pewno�� ze West Grove przegra? � Chyba �artujesz. Ch�opaki z Chabot wdeptaliby Partaczy w ziemi� nawet wtedy, gdyby grali w papierowych workach na g�owie. Wcale nie musieliby ucieka� si� do takich sposob�w. � Nie zgadzam si� z tob�, Jim, West Grove ma du�� szans� wygrania tego meczu. Albo przegrania niewielk� liczb� punkt�w. � By� mo�e, Ben. Przepraszam. Ale nadal tego nie pojmuj�. Ben zacz�� podnosi� powywracane szafki, a Jim sta� po�rodku szatni rozgl�daj�c si� dooko�a. By� pewien, �e co� wyczuwa, cho� nie potrafi� tego nazwa�. Przypomina�o to g��bok� wrogo�� � nieomal nienawi��. � Czujesz co�? � zapyta� Bena. Ben mocowa� si� z wywr�con� �awk�, czerwony z wysi�ku. � Czuj� w�ciek�o��, tego mo�esz by� pewien. � To wiem. Ale czy wyczuwasz co� tu, w tym pomieszczeniu? Ben wyprostowa� si� i rozejrza� wok� siebie. � Nie bardzo wiem, o co ci chodzi � Hmmm Ja chyba te� nie Pom�c ci? Ben nie odpowiedzia�, poch�oni�ty szarpaniem za wygi�te drzwi szafki. Jim pozostawi� Benowi sprz�tanie zdemolowanej szatni i wr�ci� na boisko. By� pi�kny wrze�niowy dzie�, bezchmurny i ch�odny. Szkolne proporce trzepota�y na lekkim wietrze, a orkiestra West Grove po raz si�dmy gra�a 99 Red Ballons z entuzjazmem meksyka�skiej kapeli podw�rkowej. Dopinguj�ce zesp� dziewczyny truchta�y tam i z powrotem w swoich kr�tkich plisowanych sp�dniczkach, wymachuj�c zielono�pomara�czowymi pomponami .Prowadzi�a je jedna z uczennic Jima, Sue�Robin Caufield. Batuta wirowa�a w jej d�oniach niczym wirnik �mig�owca. Jim pomacha� do niej r�k�, a ona odpowiedzia�a mu triumfalnym u�miechem. Gdyby tylko czyta�a i pisa�a r�wnie dobrze jak ta�czy, pomy�la�. Ponownie odszuka� Martina Amato. By�a z nim Catherine Bia�y Ptak. � Hej, panie Rook. Co pan o tym my�li? � zapyta� Martin. � Co my�l�? Chyba jednak spr�buj� przekona� doktora Ehrlichmana, by wezwa� policj�. A ty powiedz swoim ch�opakom, by mieli si� na baczno�ci. By� mo�e to tylko kto�, kogo bawi demolowanie szatni szkolnych. Ale mo�e to by� jaki� �wir, kt�remu si� nie podobacie. � Dlaczego? Komu mo�e przeszkadza� szkolna dru�yna futbolowa? � Ludzie miewaj� dziwniejsze pomys�y � odpar� Jim. � Kiedy� mia�em s�siadk� nienawidz�c� Lou Costello. Przez ca�e �ycie pisa�a do niego listy z pogr�kami. � Ale to chyba nie m�g� by� �aden z uczni�w, prawda, panie Rook? � zapyta�a Catherine. Catherine Bia�y Ptak do��czy�a do drugiej klasy specjalnej zaledwie trzy miesi�ce temu. Wcze�niej mieszka�a w rezerwacie Navajo w Window Rock, niedaleko granicy Arizony z Nowym Meksykiem, i ucz�szcza�a do tamtejszej india�skiej szko�y. Kiedy jej ojciec wraz z dwoma swoimi bra�mi otrzyma� rol� w serialu telewizyjnym Blood Brothers o policjantach z plemienia Navajo, przenios�a si� do niego do Los Angeles. Jej matka umar�a, gdy Catherine mia�a pi�tna�cie lat, ale kiedy si� przedstawia�a klasie, powiedzia�a: �Wygl�dam zupe�nie jak moja matka. Jestem moj� matk��. By�a bardzo wysoka, mia�a d�ugie czarne w�osy si�gaj�ce a� do pasa, wysokie ko�ci policzkowe, sko�ne br�zowe oczy i pe�ne, lekko wyd�te wargi. Tego dnia ubrana by�a w niebiesk� koszul� w kratk� i obcis�e d�insy, a na szyi zawiesi�a srebrny naszyjnik z or�em. � Je�eli to rzeczywi�cie jeden z uczni�w zapewniam ci�, �e go znajdziemy i ukr�cimy struny do gitary z jego bebech�w � o�wiadczy� Jim. � Moja babka potrafi�a odnajdywa� ludzi, kt�rzy sprawiali innym k�opoty � powiedzia�a Catherine. � U�ywa�a do tego magicznych ko�ci, kt�re ich zdradza�y. � Tu magiczne ko�ci nie b�d� nam chyba potrzebne � wtr�ci� Martin. � To m�g� by� tylko ten wielki jasnozielony facet w podartym ubraniu. � Nie pojmuj�, jakim cudem nikt niczego nie zauwa�y� � mrukn�� Jim. � Sprawca musia� mie� ze sob� siekier� czy jakie� inne narz�dzie. W dodatku wywracane szafki musia�y narobi� niesamowitego ha�asu. � Ja niczego nie s�ysza�am � stwierdzi�a Catherine. � A przecie� mam doskona�y s�uch S�ysz�, jak trawa ro�nie. � Tak jak Indianie na filmach? � spyta� Russell. �Przyk�adaj� ucho do ziemi i m�wi� �wiele koni tu jecha�. Potrafisz co� takiego?. � Russell, nie wyg�upiaj si� � zgasi� go Jim. � Mnie to nie przeszkadza � powiedzia�a Catherine. � Ale uwa�aj, �eby moi bracia tego nie us�yszeli. � Sko�czysz w charakterze je�a ze szczecin� ze strza� � doda� Martin. Szczecina, przypomnia� sobie Jim. Tego s�owa u�y� dziadek �Jest mroczne, bardzo stare i takie jakie� szczeciniaste, je�eli rozumiesz, co mam na my�li�. Prawd� m�wi�c, nie rozumia�, ale nie zdo�a� wyci�gn�� ze staruszka niczego wi�cej. Dziadek powiedzia� jeszcze tylko �sam zobaczysz�. A jednak jaki� nieuchwytny szczeg� zwi�zany z wypadkami dzisiejszego dnia � mo�e by�a to owa dziwna wrogo��, jak� wyczu� w szatni � ponownie przywi�d� mu na my�l dziadkowe ostrze�enie. Mo�e to mroczne, stare szczeciniaste zagro�enie pojawi�o si� w�a�nie teraz? Mecz zacz�� si� kwadrans po trzeciej. Jim siedzia� na p�nocnej trybunie wraz z George�em Babounsem, brodatym fizykiem, i nauczycielk� geografii Susan Randall. George poch�ania� grecki kebab tak �apczywie, jakby nie jad� od trzech tygodni. Susan wygl�da�a jak dziewczyna z obrazu Normana Rockwella: upi�te w kok ciemne w�osy i r�owe policzki, czerwony sweter i d�insy z podwini�tymi nogawkami. Przez ostatnie dwa miesi�ce Jim i Susan widywali si� od czasu do czasu, cho� tak naprawd� wcale do siebie nie pasowali. Susan uprawia�a aerobik i interesowa�a si� aromaterapi� oraz starymi mapami, a Jim chi�szczyzn� i filmami z Bruce�em Willisem. Ale Susan podoba�y si� jego zawsze potargane ciemne w�osy i oczy o odcieniu zielonego szk�a butelkowego, uwielbia�a te� spos�b, w jaki przyk�ada� dwa palce do czo�a i zaciska� powieki, kiedy usi�owa� si� skupi�. I zawsze potrafi� j� rozbawi� Wiedzia�a r�wnie�, �e jest bezgranicznie oddany swoim uczniom. Kt�rego� dnia siedzia�a w ostatniej �awce w drugiej klasie specjalnej i przys�uchiwa�a si� wysokiemu czarnemu ch�opakowi recytuj�cemu Speaking of poetry autorstwa Johna Peale�a Bishopa: Tradycyjna we wszystkich swych symbolach, staro�ytnych niczym senne metafory, dziwna, nigdy przedtem nie s�yszana muzyka trwaj�ca nieprzerwanie, dop�ki nie zgasn� pochodnie u drzwi sypialni Ch�opak by� pod wra�eniem tego, co m�wi�. Susan wiedzia�a, �e kiedy zaczyna� nauk� w drugiej klasie specjalnej, by� jednym z najbardziej agresywnych i niezdyscyplinowanych uczni�w, a jego s�ownictwo ogranicza�o si� do ulicznego slangu i przekle�stw. � Nigdy przedtem nie s�yszana muzyka � powt�rzy�, kiedy ju� sko�czy�. � Zastan�wcie si�, co to znaczy �Nigdy przedtem nie s�yszana muzyka�. Kurwa, nie macie poj�cia, jak ja kocham takie wiersze. Susan po�o�y�a d�o� na kolanie Jima. Spojrza� na ni� i u�miechn�� si� blado. � Wygl�dasz na zmartwionego � stwierdzi�a. � West Grove znowu obrywa � Jim wzruszy� ramionami. � To nie tym si� gryziesz, Jim. Zwykle przegrywamy znacznie wy�ej. � Sam nie wiem� to chyba ta afera z szatni�. Mam z�e przeczucia. � Daj spok�j, odpr� si�. Policja na pewno znajdzie sprawc�w. � Nie by�bym tego taki pewien. � Nie m�g� jej powiedzie�, �e odwiedzi� go dzisiaj dziadek, bo po prostu by mu nie uwierzy�a. Zreszt� on sam z trudem w to wierzy� � cho� powoli zaczyna� oswaja� si� z my�l�, �e potrafi dostrzega� to, co ukryte przed wi�kszo�ci� ludzi. Kiedy mia� dziesi�� lat, by� o krok od �mierci z powodu ci�kiego zapalenia p�uc, i to traumatyczne przej�cie umo�liwi�o mu postrzeganie duch�w przybywaj�cych do �wiata �ywych, by nie�� pociech�, ochrania� czy te� szuka� zemsty. � Wiesz, o co tu chodzi? � zapyta�a Susan. � Wydaje mi si�, �e co� wiesz. Jim pokr�ci� g�ow�. � Ju� ci m�wi�em, mam z�e przeczucia, tylko tyle. Na boisku Russell przez wi�ksz� cz�� meczu bezskutecznie �ciga� gwiazdor�w dru�yny Chabot. Gdy zbli�ali si� do fina�u i kapitan Chabot, Wayne Dooly, ruszy� do linii ko�cowej, by zaliczy� jeszcze jedno przy�o�enie, Russell stan�� mu na drodze. Dooly bieg� zbyt szybko, by go omin��. Potkn�� si�, straci� r�wnowag� i z g�o�nym hukiem zgniatanych ochraniaczy zderzy� si� z Russellem. Przez moment sta� chwiejnie w miejscu, a potem � r�wno z ko�cowym gwizdkiem � run�� ci�ko na wznak na traw�. Kibice West Grove podnie�li triumfalny wrzask i zbiegli z trybun. D�wign�li Russella do g�ry, cho� trzeba by�o do tego sze�ciu ch�opa, i obnie�li go wok� boiska. Jim podni�s� si�, klaszcz�c g�o�no. Odk�d zacz�� pracowa� w West Grove, nigdy jeszcze nie widzia� Russella r�wnie szcz�liwego. Martin zszed� z boiska, wi�c Jim i Susan podeszli do niego, by mu z�o�y� wyrazy ubolewania. � Mog�o by� gorzej � pocieszy� go Jim. � Zagrali�cie ca�kiem dobrze, bior�c pod uwag� okoliczno�ci. � I bior�c pod uwag� to, �e jeste�my najpowolniejszym i najniezdarniejszym zespo�em w historii szkolnego futbolu. Zupe�nie niewinne �winie zgin�y tylko po to, by ci idioci mogli kopa� ich sk�rami w niew�a�ciwym kierunku. Catherine obj�a Martina, poca�owa�a go w policzek i przytuli�a si� do niego. � Wci�� jeste� moim bohaterem � powiedzia�a z u�miechem. � Jakie macie plany? � zapyta� Jim. � Chyba w sali gimnastycznej szykuje si� jaka� impreza. � Raczej stypa � mrukn�� Martin. � �wi�tujemy najd�u�sze nieprzerwane pasmo pora�ek w historii szkolnego futbolu. � W�a�nie �e nie � zaprotestowa�a Catherine. � B�dziemy �wi�towa� nasz� ostatni� pora�k�. Nast�pnym razem wygramy, prawda? I odt�d b�dziemy tylko wygrywa�, nawet gdybym musia�a u�y� czar�w mojej babki, by to sprawi�! � Twoja babka musia�a by� niezwyk�� kobiet� � zauwa�y� Jim. � By�a niezwyk�a � potwierdzi�a Catherine. � Potrafi�a o�ywi� martwe cykady, umia�a sprowadza� deszcz, a kiedy sz�a po ��ce, tam, gdzie st�pn�a, wyrasta�y polne kwiaty. Jim przechwyci� jej spojrzenie, i nagle poj��, �e opowie�ci Catherine o babce nie s� zmy�lonymi bajeczkami. � Id� teraz pod prysznic � o�wiadczy� Martin. � Potem b�dziemy mogli �wi�towa�. � Mo�ecie skorzysta� z prysznica dla dziewcz�t � wtr�ci� Ben. � Ale zachowujcie si� odpowiednio. Nie ruszajcie szampon�w dziewczyn i nie wk�adajcie ich bielizny. Tylko transwestyt�w nam tu jeszcze brakuje. Zjawi� si� Russell, zgrzany i czerwony na twarzy, lecz niesko�czenie szcz�liwy. Jim u�cisn�� mu r�k� i powiedzia�: � �wietna robota, Russell. Mo�e i przegrali�cie, ale pokaza�e�, na co ci� sta�. � �Historia rzec mo�e pokonanym: niestety, lecz pom�c ni przebaczy� nie zdo�a�* � wyrecytowa� w odpowiedzi Russell. � Sk�d to znasz? � zdziwi� si� Jim. � Z pana lekcji. To jeden z argument�w, kt�re sk�oni�y mnie do ostrzejszych trening�w i powstrzyma�y przed ob�arstwem. Jim spojrza� na Russella i po raz pierwszy ujrza� w nim nie grubego, b�aznuj�cego ucznia z nadwag�, lecz m�czyzn�. Po�o�y� d�o� na ochraniaczu ch�opca i kiwn�� g�ow� z u�miechem. Ale jego u�miech zgas�, gdy na parking dla go�ci zajecha� z charkotem silnika czarny firebird, z kt�rego wysiad�o dw�ch wysokich m�odych ludzi. Natychmiast ich rozpozna�. Byli to starsi bracia Catherine, Paul oraz Szara Chmura. Ka�dego dnia po szkole przyje�d�ali po siostr�, a gdy Jim spotka� kiedy� dziewczyn� poza szko��, na molo Venice Beach, bracia z ponurymi twarzami kroczyli po jej bokach niczym ochroniarze, ostro odcinaj�c si� od t�umu nastolatk�w na wrotkach i rowerach. Paul mia� dzi� na sobie grafitowy garnitur i czarny golf, a Szara Chmura dwurz�dowy czarny p�aszcz i d�insy. W�osy Szarej Chmury zwi�zane by�y w d�ug� kitk� i mia� india�ski naszyjnik. Obaj skrywali oczy za czarnymi okularami. � Wiesz, kt�ra godzina? � zapyta� Catherine Szara Chmura. � Mecz rozpocz�� si� z op�nieniem � wtr�ci� Martin. � Kto� zdemolowa� nasz� szatni�. � Nie m�wi�em do ciebie � sykn�� Szara Chmura, po czym odwr�ci� si� do Catherine i doda�. � Prosi�em ci�, �eby� dzwoni�a, gdyby� si� mia�a sp�ni�. � Hej, wyluzuj si� � mrukn�� Martin. � Ona nie ma dwunastu lat. � Ch�opie, lepiej trzymaj si� od tego z daleka � ostrzeg� go Paul. � To nie tw�j interes. � Tak si� sk�ada, �e Catherine jest moj� dziewczyn�, wi�c chyba to i m�j interes, nie? � Catherine nie jest niczyj� dziewczyn�, a ju� na pewno nie twoj�. Kiedy znajdzie sobie m�czyzn�, b�dzie to Navajo � odpar� Szara Chmura i chcia� wzi�� Catherine za rami�, ale Martin chwyci� go za nadgarstek i wykr�ci� mu r�k� za plecy. � Puszczaj mnie, bydlaku! � krzykn�� Indianin � Puszczaj albo ci� zabij�! Martin nie zwalniaj�c u�cisku wycedzi� przez z�by: � Catherine jest ju� wystarczaj�co doros�a i wystarczaj�co inteligentna, by samodzielnie podejmowa� decyzje, gdzie chce by� i kogo chce spotyka�. Dotar�o? Jim rozdzieli� ich. � Wystarczy. Je�eli chcecie stoczy� drug� bitw� pod Little Big Horn, znajd�cie sobie inne miejsce. � Pod Little Big Horn walczyli Siuksowie � odpar� z niesmakiem Szara Chmura. � A biali zostali zmasakrowani � dorzuci� Paul. � Pos�uchajcie mnie, ch�opaki � odezwa� si� Martin. � Zaraz zaczyna si� impreza. Catherine idzie na ni�, a i wy jeste�cie zaproszeni, je�eli chcecie. Po imprezie zamierzamy jecha� do L.A. Buzz na odlotowe chili, a potem odstawi� Catherine do domu, ca�� i zdrow�. Czy co� z tego wam si� nie podoba? � Catherine, masz natychmiast wraca� � o�wiadczy� Szara Chmura. Dziewczyna waha�a si� przez chwil�, po czym pokr�ci�a przecz�co g�ow�. � Chc� p�j�� na t� imprez�. Daj spok�j, Szara Chmuro, to tylko przyj�cie. � Ojciec �yczy sobie, �eby�my byli dzi� wieczorem razem. � Ojciec �yczy sobie, �eby�my byli razem ka�dego wieczoru. A ja chc� zazna� troch� �ycia. � Z nimi? � zapyta� pogardliwie Szara Chmura, spogl�daj�c na Martina, Russella, Marka Foleya i Rit� Munoz. � To moi przyjaciele. � Oni nigdy nie b�d� twoimi przyjaci�mi. Szara Chmura znowu chcia� schwyci� siostr� za rami�, ale tym razem Martin i Russell odepchn�li go wsp�lnymi si�ami. � Pos�uchaj, kole� � warkn�� Russell � Jeszcze raz spr�bujesz, a usi�d� ci na g�owie. � S�yszeli�cie kiedy� o szczepie P�askog�owych? � dorzuci� Mark. � To w�a�nie si� im przytrafi�o. � Nie obra�aj naszej kultury! � naskoczy� na mego Szara Chmura. � Ledwo przetrwa�a przez takich jak ty. � Dosy�, panowie � wtr�ci� si� zn�w Jim. � Skoro Catherine nie chce wraca� z wami do domu, nic na to nie poradzicie. Lepiej opu��cie spokojnie kampus, zanim b�d� zmuszony zrobi� co�, czego nie chc� na przyk�ad wezwa� ochron�. Szara Chmura wzruszy� ramionami, spojrza� Martinowi prosto w oczy i powiedzia�: � Jedno mog� ci obieca�, przyjacielu. Je�eli dzi� wieczorem spr�bujesz zabra� Catherine do miasta, nie doczekasz jutrzejszego wschodu s�o�ca. � Grozisz mi? � za�mia� si� Martin. � Je�eli tak, to jeste� szalony. Mam mn�stwo �wiadk�w. � Nie, nie gro�� ci � odpar� Indianin. � Informuj� ci� tylko, co ci si� przytrafi, a jest to r�wnie nieuchronne jak zmiany faz Ksi�yca. Najwyra�niej uznaj�c rozmow� za sko�czon�, wr�cili do samochodu i wsiedli do �rodka. Kiedy ruszali, Szara Chmura uni�s� okulary i pos�a� Martinowi i Catherine ostatnie lodowate spojrzenie. � Troch� nadopieku�czy s� ci twoi bracia � zauwa�y� Jim. Catherine zaczerwieni�a si�. � Przez ca�y czas si� z�oszcz� � powiedzia�a. � Nienawidz� kultury bia�ych ludzi, szczeg�lnie Szara Chmura. � Jasne. Wida� to po jego kurtce od Armaniego. � Och, nie chodzi o rekwizyty, panie Rook. Navajo zawsze umieli si� przystosowa�. Kiedy� uprawiali ziemi�, a potem stali si� my�liwymi, w�drowcami i �upie�cami. Kiedy� podr�owali pieszo, a potem nauczyli si� je�dzi� konno i u�ywa� strzelb. Paul i Szara Chmura nie lubi�, gdy Navajo staraj� si� na�ladowa� obyczaje bia�ego cz�owieka. Uwa�aj�, �e zbyt wielu z nich zapomnia�o o dawnych czasach, zapomnia�o o tym, kim jeste�my i co oznacza bycie Navajo. S� przekonani, �e za jakie� dziesi�� lat wszyscy staniemy si� cz�onkami spo�eczno�ci bia�ych, tyle �e drugiej kategorii. � I w�a�nie dlatego nie chc�, �eby� chodzi�a z Martinem? Catherine uj�a Martina za r�k� i �cisn�a j� mocno. � Nie chc�, �ebym chodzi�a z jakimkolwiek bia�ym ch�opakiem. Ale nie powstrzymaj� mnie, bez wzgl�du na to, co by m�wili. � Pos�uchaj � odezwa� si� Martin � nie chcia�bym by� powodem jakich� twoich k�opot�w� � Wiem � odpar�a Catherine. � Ale obieca�e�, �e zabierzesz mnie na styp�. I obieca�e� mi wypad do L.A. Buzz. Chyba nie jeste� jednym z tych bia�ych ludzi o podw�jnym j�zyku? � No dobra � odezwa� si� Jim. � Nie b�d� wam psu� wieczoru. Martin, przykro mi z powodu meczu. Mo�e kiedy�� � Murowane, panie Rook � zapewni� go Martin. Jim i Susan siedzieli na stypie przez jakie� p� godziny, chc�c wykaza� si� dobr� wol�, lecz Jim nie mia� szczeg�lnej ochoty na technorocka, migocz�ce �wiat�a i ha�a�liwych uczni�w. � Jestem ju� chyba na to za stary! � wykrzycza� Susan do ucha. Skin�a g�ow�, chocia� z entuzjazmem podskakiwa�a w rytm miks�w TYOUSSi i DJ Hama i wida� by�o, �e �wietnie si� bawi. Nagle do Jima podbieg�a Amanda Zaparelli i zarzuci�a mu ramiona na szyj�. � Panie Rook, poka�my im, na co nas sta�! Uda�o mu si� podholowa� Amand� do Raya Vito, podkochuj�cego si� w niej od podstaw�wki. Ch�opak natychmiast porwa� j� do merengi techno, wymagaj�cej od tancerzy gwizdania i klaskania w d�onie. Kiedy wyszli z Susan na zewn�trz, Jim wzi�� j� za r�k�. Drzewa juki majaczy�y na tle zachodz�cego s�o�ca mrocznymi, poszarpanymi sylwetkami. � Mo�e poszliby�my do mnie? � zaproponowa�. � Po drodze mogliby�my zahaczy� o jak�� chi�sk� restauracj�, zje�� co� i kupi� butelk� wina. Znalaz�em wspania�y seczua�ski lokal, w kt�rym serwuj� pieczon� przepi�rk�. � Nic z tego, m�j kochany � potrz�sn�a g�ow� Susan. � Czeka na mnie stos prac domowych. A w pi�tek jad� ze swoj� klas� na wycieczk� na Mount Wilson. Musz� si� do niej przygotowa�. � Ale chyba si� nie rozstajemy, co? � zapyta� Jim. � Nie s�dz�. Jeste�my jak dwie �odzie ko�ysz�ce si� na stawie. Czasem wpadamy na siebie, a czasem nie. � Ale ju� od dawna nie wpadli�my na siebie. � Bardzo ci� lubi�, Jim. � Poca�owa�a go. � I my�l�, �e chyba ci� kocham. Jednak nie chc� si� zbyt anga�owa�, jeszcze nie teraz. Jim odprowadzi� Susan do jej r�owego volkswagena i otworzy� przed ni� drzwi. Nagle nasz�a go ochota do o�wiadczyn, ale wiedzia�, jak� us�yszy odpowied�, i wola� �y� nadziej�, �e ta �prawie mi�o�� kiedy� przekszta�ci si� w co� wi�cej. Uca�owa� j� wi�c tylko i powiedzia�: � Zadzwoni� do ciebie p�niej. Mo�e zmienisz zdanie. � B�d� zakopana po czubek nosa w wypracowaniach � odpar�a i doda�a z naciskiem: � Dobranoc, Jim. Odprowadzi� volkswagena wzrokiem, machaj�c Susan na po�egnanie r�k�. Gdy znikn�a za zakr�tem, przes�oni�ta budynkiem szko�y, wr�ci� do swojego samochodu. Mo�e powinien zapyta� o ni� dziadka? Mo�e umarli wiedz� o mi�o�ci wi�cej od �ywych? Warto by spr�bowa�. Kiedy wr�ci� do domu, zrobi� sobie kanapk� z tu�czykiem i przez reszt� wieczoru ogl�da� sport. Jego kotka Tibbles siedzia�a na oparciu drugiego fotela, pod��aj�c oczyma za ka�dym ruchem r�ki z kanapk�. Gdy Jim po�kn�� ostatni k�s, pos�a�a mu tak zab�jcze spojrzenie, �e wystawi� j� za drzwi mieszkania i zabroni� wraca�, dop�ki nie przestanie obnosi� si� ze swoj� niech�ci�. Wcze�nie po�o�y� si� do ��ka i sp�dzi� w nim m�cz�c�, niemal bezsenn� noc. Nad ranem przy�ni� mu si� dziadek, oddalaj�cy si� w d� Electric Avenue jakim� niesamowitym, posuwistym krokiem. Przez ca�y czas Jim wo�a� za nim, �eby si� zatrzyma�. �Co to znaczy, �e to co� jest szczeciniaste? � krzycza�. � Powiedzia�e�, �e to jest szczeciniaste. Co chcia�e� przez to powiedzie�?�. Ale dziadek nie zatrzyma� si� ani nie obr�ci�. Sun�� ulic� w �wietle bia�ego jak ko�� s�o�ca, ja�niej�cego na z�owieszczo szkar�atnym niebie. Jim us�ysza� d�wi�k dzwonka i pomy�la�, �e powinien ostrzec Susan przed tym czym� strasznym, co mia�o si� wkr�tce wydarzy�, bo i jej to dotyczy�o. Ale nie wiedzia�, gdzie mieszka. Zacz�� biec i wtedy zorientowa� si�, �e to dzwoni jego telefon, a on sam wcale nie biegnie, tylko wierzga nogami w po�cieli niczym ma�y ch�opiec w ataku z�o�ci. Usiad� na ��ku i zdj�� s�uchawk� z wide�ek. � S�ucham? Kto m�wi? � Pan Rook? Pan Jim Rook? Przepraszam, �e pana niepokoj�. Tu porucznik Harris. � Porucznik Harris? Kt�ra to godzina, do cholery? � Par� minut po wp� do �smej, prosz� pana. Mam nadziej�, �e pana nie obudzi�em. � Nie, nie. Nigdy nie sypiam w �rodku nocy. � No c�, chyba mamy ju� poranek. I obawiam si�, �e mam dla pana naprawd� niedobr� wiadomo��. Jim potar� oczy i �cisn�� grzbiet nosa. � Niedobr�? Jak bardzo niedobr�? � Gorzej by� chyba nie mo�e. Dzi� rano na Venice Beach znaleziono zw�oki Martina Amato. Jim poczu�, �e ogarnia go przera�enie. � Zw�oki Martina? Trudno mi w to uwierzy�. Jest pan pewien, �e to Martin? � Niestety tak. Jego ojciec w�a�nie zidentyfikowa� cia�o. � Ale co si� sta�o? Jaki� wypadek? � Nie s�dz�, prosz� pana. Wygl�da na to, �e zaatakowa�o go jakie� zwierz�. Mam na my�li bardzo dzikie, bardzo z�o�liwe i bardzo silne zwierz�. � Czego pan ode mnie oczekuje? � zapyta� Jim. � Dobrze by by�o, gdyby pan zechcia� przyjecha� do kostnicy. Jest tu dziewczyna Amato, Catherine Bia�y Ptak, i ci�gle o pana pyta. M�g�by pan te� porozmawia� z kt�rym� z naszych psycholog�w, �eby pan wiedzia�, jak przekaza� t� wiadomo�� kolegom i kole�ankom Martina. � Tak � odpar� Jim. � Tak, zaraz tam b�d�. Od�o�y� s�uchawk� i usiad� na kraw�dzi ��ka. Zwierz�, powiedzia� porucznik Harris. Bardzo dzikie, bardzo z�o�liwe i bardzo silne. Jimowi przypomnia�y si� g��bokie szramy w glazurze �cian szatni i rozwalone metalowe szafki, kt�re wygl�da�y jak rozprute pot�nymi pazurami. ROZDZIA� II � Prosz� t�dy � powiedzia� porucznik Harris i otworzy� drzwi do ma�ej poczekalni. By�y tam dwie be�owe kanapy, le��cy na stoliku stos egzemplarzy National Geographic i wyblak�y, oprawiony w ramy widoczek z gajem pomara�czowym. W przeciwleg�ym k�cie siedzia�a Catherine Bia�y Ptak ze st�a�� twarz� i ramionami mocno splecionymi na piersiach. Wygl�da�a, jakby w�a�nie mia�a wykona� sw�j pierwszy w �yciu skok ze spadochronem. Pod oknem sta� Henry Czarny Orze�, ojciec Catherine. By� r�wnie wysoki jak jego synowie, srebrzyste w�osy opada�y mu d�ugimi pasmami na ramiona. Catherine by�a bardzo do niego podobna, cho� jego nos by� znacznie wi�kszy, a policzki przecina�y g��bokie bruzdy. Mia� na sobie czarn� kurtk� z fr�dzlami z jeleniej sk�ry i czarne d�insy. � Panie Czarny Orze�, to pan Rook, nauczyciel Catherine z West Grove � dokona� prezentacji porucznik Harris. Jim wyci�gn�� d�o�. � Spotkali�my si� ju� kiedy�, prawda? Ogl�dam pa�ski program, kiedy tylko mam okazj� � powiedzia�, po czym odwr�ci� si� do Catherine i zapyta�: � Jak si� czujesz, Catherine? Potrzeba ci czego�? � Chc� tylko, �eby zwr�cono mi Martina, to wszystko � odpar�a nieswoim g�osem i pos�a�a mu zrozpaczone spojrzenie. � Chc�, �eby�cie mi powiedzieli, �e to tylko sen. Jim usiad� obok dziewczyny i obj�� j�. � Tak mi przykro. Nie wiem, co ci powiedzie� Martin to wspania�y facet. � Nie poprawi� si� i nie powiedzia� �by��. Porucznik Harris czy�ci� sobie paznokcie z�bami. � Oni twierdz�, �e zjedli chili w L.A. Buzz, poszli na d�ugi spacer pla��, a potem ch�opak odwi�z� j� do domu. � Ale dlaczego wr�ci� na pla��? Przecie� mieszka po drugiej stronie miasta. � Kto wie? Jego samoch�d by� zaparkowany p� mili dalej. � Czy Martin m�wi� ci, �e wraca na pla��? � zapyta� Jim Catherine. Catherine pokr�ci�a g�ow�. � Poca�owa� mnie na dobranoc i odjecha�. Nadal widz� jego twarz, s�ysz� jego �miech� � odpar�a i rozp�aka�a si�. � Mo�e wr�cimy ju� do domu, Catherine? � odezwa� si� jej ojciec. � Nic tu po tobie. � Nie chc� zostawia� Martina. Nie mog�. � Catherine, wiem, �e wydarzy�o si� co� strasznego � powiedzia� Henry Czarny Orze�. � Ale Martin odszed� i �adna si�a nie jest w stanie przywr�ci� go z powrotem. Poza tym nigdy nie m�g�by by� z tob�, wiesz przecie� o tym. � Dlaczego pan tak uwa�a? � zapyta� Jim. � Poniewa�, panie Rook, Catherine zosta�a ju� obiecana innemu m�czy�nie. Sta�o si� to, gdy mia�a dwana�cie lat. Gdy nadejdzie pora, b�dzie musia�a wywi�za� si� z tej obietnicy. � S�dzi�em, �e jedynie Hindusi praktykuj� zawieranie ma��e�stw przez po�rednika � mrukn�� Jim. Henry Czarny Orze� wzi�� Catherine za rami� i powiedzia�: � Chod� ju�, Catherine. Bracia na ciebie czekaj�. � Prosz� ci�, tato� nie chc� i��. Chc� jeszcze troch� tu zosta�. � Niech pan pozwoli jej zosta�, Henry � wtr�ci� si� Jim. � Porozmawiam z ni�, a potem zawioz� j� do domu. B�d� pan r�wnym facetem. Henry Czarny Orze� zacisn�� gniewnie usta, jednak po chwili rozlu�ni� si�. � Dobrze. Ale prosz� j� przywie�� do domu nie p�niej ni� w po�udnie � o�wiadczy�, spogl�daj�c na swojego z�otego rolexa oyster. � B�d� na czas, howgh � obieca� Jim i zaczerwieni� si� u�wiadomiwszy sobie, co powiedzia�. Jednak Henry Czarny Orze� nie zareagowa�, skin�� szybko g�ow� w stron� porucznika Harrisa i wyszed�. Porucznik zwr�ci� si� do Catherine: � Powa�ny cz�owiek z twojego ojca. A w telewizji zawsze sypie dowcipami. � W telewizji m�wi to, co ma w scenariuszu � odpar�a Catherine znu�onym g�osem. Do poczekalni wszed� umundurowany policjant z informacj� dla porucznika Harrisa, �e lekarz chce zamieni� z nim par� s��w, wi�c Jim i Catherine zostali sami. � Chcesz porozmawia� o wczorajszej nocy? � zapyta� Jim. � Wszystko ju� powiedzia�am. Wyszli�my ze stypy i pojechali�my do Venice na chili. Potem troch� pochodzili�my po pla�y. Sama zawsze ba�am si� tam chodzi�, ale z Martinem czu�am si� bezpieczna. Zawsze czu�am si� z nim bezpieczna. � Twoja rodzina nie mia�a o nim najlepszego mniemania. � Wcale nie chodzi�o o Martina. Oni nie lubili �adnego ch�opaka, z kt�rym si� spotyka�am. Gdyby mogli postawi� na swoim, wr�ci�abym do Arizony i przez ca�y dzie� przesiadywa�abym przed hoganem, tkaj�c koce. � A ten facet, za kt�rego masz wyj�� co to za jeden? � Widzia�am go tylko raz � Catherine pokr�ci�a g�ow�. � Mieszka niedaleko Fort Defiance. W moje dwunaste urodziny tato zabra� mnie na spotkanie z nim i powiedzia�: �Tego m�czyzn� po�lubisz�. Mo�esz w to uwierzy�? W przyczepie by�o ciemno i widzia�am jedynie sylwetk� szczup�ego m�odego m�czyzny, nagiego do pasa. Tyle tylko pami�tam. Aha, i jeszcze to, �e ojciec naci�� nam nadgarstki, �cisn�� je i powiedzia�, �e nasza krew po��czy�a si� teraz na wieki. Chyba si� wtedy rozp�aka�am. Ojciec nigdy wi�cej mnie do niego nie zabra� i wkr�tce o nim zapomnia�am. Nigdy nie s�dzi�am, �e naprawd� b�d� musia�a za niego wyj��. Ale kiedy tu przyjechali�my i zacz�am chodzi� z Rayem, a potem z Martinem. � Nie znasz nawet jego nazwiska? � Nie Nigdy mnie to nie interesowa�o. Chc� wyj�� za kogo�, w kim si� zakocham. Chc� po�lubi� kogo� st�d, z L.A. i chc� si� troch� zabawi�. Nie zamierzam sp�dzi� reszty �ycia na parkingu przyczep kempingowych w Arizonie. � Jeste� ju� wystarczaj�co doros�a, by robi� to, na co masz ochot� � o�wiadczy� Jim. � Prosz� spr�bowa� powiedzie� to mojemu tacie. Albo Paulowi czy Szarej Chmurze. � Dasz sobie z tym rad�, jestem tego pewien. A je�li sprawy si� nie u�o��, przyjd� do mnie porozmawia�. Nie powinna� przejmowa� si� teraz problemami rodzinnymi. Musisz przede wszystkim zaakceptowa� nieodwo�alno�� �mierci Martina. Wiem, �e to straszny szok i minie wiele dni, zanim b�dziesz gotowa, by pogodzi� si� z jego odej�ciem. Min� tygodnie, zanim przestaniesz p�aka.� I miesi�ce, zanim b�dziesz mog�a prze�y� ca�y dzie� nie wspominaj�c go cho�by raz. Ramiona Catherine zacz�y drga� konwulsyjnie, �zy znowu nap�yn�y jej do oczu. � On nie �yje � wyszlocha�a. � Nie �yje, nie �yje, nie �yje. Jim przytuli� dziewczyn� i poczu� korzenny zapach jej perfum. Nie przypad�y mu szczeg�lnie do gustu, ale takich u�ywa�y teraz m�ode dziewczyny. P�niej ten zapach za ka�dym razem przypomina� mu pust� poczekalni�, be�owe kanapy i wyblak�y plakat na �cianie. � Pami�tasz, jak par� tygodni temu opowiada�em o Ednie St Vincent Millay? � zapyta� � Napisa�a wiersz, kt�ry pos�a�em mojej siostrze, gdy jej m�� zmar� na atak serca. Ko�czy si� tak: Tak oto w zimie stoi samotne drzewo Nie wie, jakie ptaki od niego odesz�y Lecz wie, �e ga��zie ma cichsze ni� niegdy� I rzec nie mo�e, jakie mi�o�ci przesz�y, Wiem tylko, �e lato gra�o w mojej duszy Przez kr�tk� chwil�, muzyk� ucich�a Catherine unios�a g�ow� i spojrza�a na niego. Na jej rz�sach b�yszcza�y �zy. � Jakie to smutne � powiedzia�a cicho. � Tak, ale kiedy to czytasz, wiesz, �e nie jeste� sama, �e inni ludzie te� odczuwaj� smutek i rozumiej� b�l, jaki teraz odczuwasz. Catherine wytar�a oczy zgniecion� w kul� chusteczk�. � Nie pozwalaj� mi go zobaczy�. M�g�by pan ich zapyta�, czy pozwoliliby mi spojrze� na niego? � Zapytam porucznika Harrisa, ale niczego nie mog� ci obieca�. Wsta� i w�a�nie mia� wyj�� z poczekalni, kiedy drzwi si� otwar�y i do �rodka wkroczyli bracia Catherine. Obaj mieli na sobie czarne koszulki i czarne d�insy. Koszulk� Szarej Chmury zdobi�y litery DNA � nie symbolizowa�y jednak kwasu dezoksyrybonukleinowego, lecz organizacj� Dinebeiina Nahiilna Be Agaditahc, zajmuj�c� si� zapewnianiem pomocy prawnej Indianom. � Czego chcecie? � zapyta� Jim. � Nie s�dzicie, �e narobili�cie ju� dosy� z�ego? � Przyjechali�my zabra� nasz� siostr� do domu � o�wiadczy� Szara Chmura, zdejmuj�c okulary. � C�, chyba b�dziecie musieli poczeka� � odpar� Jim. � Jeszcze nie sko�czyli�my, a wasz ojciec pozwoli� Catherine wr�ci� o dwunastej. � Masz jakie� problemy ze s�uchem? � warkn�� Szara Chmura. � Powiedzia�em, �e chcemy zabra� siostr� do domu. Jim podszed� do niego. � Pos�uchaj mnie, g�wniarzu� Twoja siostra prze�y�a ci�ki szok i potrzebuje pociechy. Nie dopuszcz� do tego, by jej bracia jeszcze bardziej j� denerwowali. Je�eli chcecie, mo�ecie zaczeka� i odwie�� j�, kiedy b�dzie gotowa. A je�li nie, to wynocha. � Nie wolno ci tak do nas m�wi� � w��czy� si� Paul, szturchaj�c Jima palcem w pier�. � To nasz kraj, ch�opie, nie tw�j. � Czy�by� zapomnia�, co powiedzia�e� Martinowi po wczorajszym meczu przy pi�ciu czy sze�ciu �wiadkach? Jestem pewien, �e porucznik Harris by�by tym bardzo zainteresowany. � Ja mu wcale nie grozi�em � odpar� Szara Chmura. � Po prostu poinformowa�em go tylko, co si� z nim stanie, je�eli nie przestanie widywa� si� z Catherine. To by�a przepowiednia, capiche? Nie mo�na nikogo aresztowa� za przepowiadanie przysz�o�ci. � Ach, tak? W takim razie i ja mam dla was ma�� przepowiedni�: je�eli st�d nie wyjdziecie i nie dacie Catherine cho� troch� czasu na otrz��ni�cie si� z szoku, tw�j nos ulegnie tajemniczemu z�amaniu, zanim dolicz� do dziesi�ciu. I jeszcze co�: co w j�zyku Navajo oznacza capiche? Szara Chmura ze z�o�ci� zacisn�� pi�ci, lecz jego brat powiedzia�: � Odpu�� sobie, mo�emy zaczeka� pi�� minut. � Dzi�kuj� � mrukn�� Jim, staraj�c si�, by nie zabrzmia�o to zbyt sarkastycznie. � Musz� teraz porozmawia� z porucznikiem Harrisem, a wam podczas mojej nieobecno�ci mo�e uda si� wykrzesa� z siebie odrobin� dobroci dla siostry. � Kole�, sam nie wiesz, ile w nas jest dobroci � mrukn�� Paul. Porucznik Harris sta� przy wej�ciu do kostnicy, rozmawiaj�c z policyjnym lekarzem, doktorem Whaleyem, �ysiej�cym przygarbionym m�czyzn� w przekrzywionych okularach na wielkim nosie. � Pan i pa�scy koledzy musicie by� nie�le wstrz��ni�ci � powiedzia� Whaley. � Nigdy nie widzia�em czego� podobnego, a pracuj� w biurze koronera trzydzie�ci dwa lata. � Catherine chcia�aby wiedzie�, czy mog�aby go zobaczy�. � Nie uwa�am tego za wskazane. Ale pan mo�e, je�eli pan sobie tego �yczy. Jim spojrza� na porucznika Harrisa, lecz policjant wzruszy� tylko ramionami i powiedzia�: � Jak pan chce. Nie jad� pan jeszcze �niadania, mam nadziej�? � Przyda�aby mi si� jeszcze jedna opinia � o�wiadczy� doktor Whaley. � Czyjakolwiek, niekoniecznie lekarska. Wezwa�em ju� Jacka Skippera z ogrodu zoologicznego. Mo�e jemu uda si� zidentyfikowa� to zwierz�. Wprowadzi� Jima do ch�odnej, wyk�adanej zielonymi kafelkami sali. Porucznik Harris pod��y� za nimi. W sali znajdowa�y si� dwa sto�y z nierdzewnej stali, ustawione tu� obok siebie. Jeden z nich by� pusty, ale na drugim le�a�y zw�oki, przykryte zielonym szpitalnym prze�cierad�em. Doktor Whaley podszed� do niego i zapali� lamp� na wysi�gniku. Porucznik Harris powiedzia�: � Martin Amato znaleziony zosta� oko�o godziny pi�tej rano przez dw�ch m�czyzn spaceruj�cych z psem po pla�y. Kiedy zobaczy pan jego obra�enia, zrozumie pan, �e cokolwiek go zaatakowa�o, zabi�o go niemal natychmiast � S�dz�c z temperatury cia�a, zgin�� jakie� dwie godziny wcze�niej, zanim go znaleziono � dorzuci� doktor Whaley. Uj�� skraj prze�cierad�a i zapyta� Jima � Jest pan got�w? Gdy Jim skin�� g�ow�, Whaley �ci�gn�� prze�cierad�o z nagiego cia�a. G�owy ch�opca nie spos�b by�o rozpozna�. Jednej strony twarzy brakowa�o, widoczne by�y ods�oni�te ko�ci szcz�ki i z�by, a sk�ra na g�owie zosta�a prawie ca�kowicie zdarta. Ale najbardziej porazi� Jima widok piersi i brzucha. Cztery potworne, g��bokie rany przecina�y cia�o Martina od lewego barku do prawego uda, biegn�c r�wnolegle niczym �lady pazur�w. Ale jakie zwierz� mog�o mie� pazury zdolne przeora� mi�nie i ko�ci klatki piersiowej cz�owieka, wypru� serce i przebi� p�uca, a potem poszatkowa� jego wn�trzno�ci? Jim niemal przez ca�� minut� wpatrywa� si� w cia�o Martina. Kiedy odwr�ci� od nich wzrok, doktor Whaley przykry� zw�oki. � No i co? � zapyta� porucznik Harris � Widzia� pan kiedy� co� podobnego? Ma pan jakie� sugestie? � Pocz�tkowo my�la�em, �e to g�rska puma � o�wiadczy� Whaley � Ale one u�ywaj� r�wnie� z�b�w, a na ca�ym ciele ofiary nie ma ani jednego �ladu ugryzienia. To, co zrobiono temu biednemu ch�opcu, wymaga�o nie wi�cej ni� trzech pot�nych cios�w zadanych albo przy u�yciu pazur�w albo jakiego� narz�dzia przypominaj�cego �ap� zaopatrzon� w pazury. � Poza tym jakim cudem g�rska puma mog�aby przedosta� si� na Venice Beach? � mrukn�� porucznik Harris. � Nie zg�aszano nam r�wnie� przypadk�w zagini�cia lw�w z ogrod�w zoologicznych, prywatnych zwierzy�c�w czy w�drownych cyrk�w. Na piasku nie by�o �adnych �lad�w przypominaj�cych trop podobnego zwierz�cia, z wyj�tkiem �lad�w tego psa, kt�ry zw�szy� cia�o. Same �lady but�w i odciski opon rowerowych. � S� mo�e jacy� �wiadkowie? � zapyta� Jim. � Zacz�li�my ju� �ledztwo, og�osimy te� apel w telewizji i prasie, ale na razie jeszcze niczego nie mamy. Ludzi odwiedzaj�cych Venice Beach w �rodku nocy nie mo�na raczej uzna� za ch�tnych do wsp�pracy obywateli. Jim spojrza� jeszcze raz na cia�o Martina, po czym powiedzia�� � Chyba chcia�bym ju� st�d wyj��. Porucznik Harris wyprowadzi� go na zewn�trz i przez chwil� stali w s�o�cu na schodach Jim oddycha� g��boko � Bo�e � powiedzia� w ko�cu � Mam tylko nadziej�, �e to nie trwa�o d�ugo i �e nie cierpia�. � To by�a kwestia sekund � mrukn�� Harris. � Za�atwi� go sam wstrz�s organizmu. Bach! Nie mia� najmniejszej szansy. � Musz� co� panu powiedzie� � o�wiadczy� Jim. � Moz� nie powinienem tego robi� bez zgody doktora Ehrlichmana, ale my�l�, �e im pr�dzej si� o tym dowiecie, tym lepiej. Ot� wczoraj tuz przed meczem z reprezentacj� szko�y Chabot kto� w�ama� si� do szatni ch�opc�w w West Grove i porozbija� wszystko w drobny mak. Powyrywa� umywalki ze �cian, potrzaska� szafki na kawa�ki i pozostawi� w glazurze �cian g��bokie bruzdy, przypominaj�ce �lady pazur�w. � Nie zg�osili�cie tego? � Doktor Ehrlichman chcia� najpierw przeprowadzi� wewn�trzne dochodzenie. Ostatnimi czasy policja zbyt cz�sto bywa�a w West Grove. Nie by�o to nic powa�nego � speed, crack, drobne kradzie�e � ale nie u�miecha�a mu si� wasza wizyta w �rodku meczu. � Sugeruje pan, �e obra�enia na ciele Martina Amato przypominaj� bruzdy w kafelkach na �cianach szatni? Jim przytakn��. � Jest jeszcze co�, cho� nie wiem, czy ma to jaki� zwi�zek z t� spraw�� � doda�. � Dziewczyna Martina to Navajo. Wczoraj do szko�y przyjechali jej dwaj bracia i posprzeczali si� z tym ch�opcem. Jeden z nich zagrozi�, �e je�eli Martin nie zostawi Catherine w spokoju, nie doczeka �witu. Porucznik Harris zagwizda� cicho. � Kto to jeszcze s�ysza�? � Opr�cz mnie siedmiu czy o�miu uczni�w. � W takim razie chyba b�d� musia� porozmawia� z tymi jej braciszkami. Gdzie mog� ich znale��? Jim us�ysza� za sob� kroki i obejrza� si� szybko. � O wilku mowa � mrukn��. W ich kierunku zmierzali Paul, Catherine i Szara Chmura. � Znudzi�o nam