11146

Szczegóły
Tytuł 11146
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11146 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11146 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11146 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marina Vlady Wysocki - Czyli przerwany lot gG gZawsze intrygowa�o mnie, co sobie my�l� ludzie, kiedy spotykaj� aktora czy aktork�, kt�rych podziwiali na ekranie. Pewnego wieczora wychodzimy z teatru po przedstawieniu Hamleta . Jest mr�z, na ulicy pusto. Ze studzienek �ciekowych unosz� si� bia�e opary, a smugi �wdte� latarni przecinaj� niebieskaw� ciemno��. W bramie majacz� dwie sylwetki. Dwaj �niadzi m�czy�ni w kapeluszach z powag� staj� przed nami na baczno��. Patrzysz na mnie zaniepokojony. Mo�e na moment ogarn�� ci� strach Ale grzeczny, �agodny ton wy�szego z nich natychmiast budzi zaufanie. Twardy akcent zdradza, �e jest Gruzinem. Delikatnie pochylony do przodu zwraca si� do ciebie, pilnie bacz�c, by nie podnie�� oczu na mnie. - Drogi, kochany W�adimirze Siemionowiczu, pozwoli pan, �e si� przedstawi�. Dowiedzia�em si�, �e pa�stwo s� dzi� oboje w teatrze. Przyjecha�em z Tbilisi, czeka�em ca�y wiecz�r na dworze, ba�em si�, �e pa�stwa przeocz�. Mog� porozmawia� z �on� Nie �miesz� nas wcale te s�owa. Wyra�aj� g��boki szacunek, oddanie, a przede wszystkim �wiadcz�, �e sprawa jest powa�na. Potakuj�co kiwam g�ow�. Ty zach�casz gestem. M�czyzna zwraca si� do mnie, dopiero teraz widz� jego oczy. Czytam w nich determinacj� i wielkie wzburzenie. - Prosz� pani, przyjecha�em, �eby pani� pom�ci�. Obaj z przyjacielem jeste�my gotowi zabi� tego parszywego drania, co nie zna� lito�ci. Gdyby nie jego pe�na napi�cia twarz, roze�mia�abym si�, ale czuj�, �e dr�y od<st�p do g��w. Poniewa� milcz�, m�wi dalej - Jak on m�g�, j ak m�g� by� tak bez serca Nawet psa nie zabija si� w ten spos�b. Kamieniem Wreszcie zaczynam rozumie� Czarownica, pi�kna dzikuska z filmu, na kt�rym p�aka�a ca�a Rosja, umiera ukamienowana przez m�odego, ciemnego wie�niaka. A ten oto m�czyzna proponuje aktorce, ca�ej i zdrowej, �e pom�ci dziewczn�, kt�r� gra�a. Tak g��boko uwierzy� w t� posta�, �e wyda�o mu si� zupe�nie naturalne przyjecha� do mnie z propozycj� zemsty... Jestem r�wnie wzruszona, co zbita z tropu. Co powiedzie�, �eby go nie urazi� W j aki spos�b wyt�umaczy� temu naiwnemu cz�owiekowi, �e nie ma �adnego powodu do zemsty Po prostu bior� go za r�k�. - Prosz� na mnie spojrze�, dotkn�� mnie, przecie� �yj�, rozmawiam z panem. Nikt mnie nie zabi�, widzi pan, �e tu jestem, nie umar�am. Dzi�kuj� za dow�d przyja�ni, za pa�sk� odwag� Lodowatymi d�o�mi przytrzymuje mi r�k�, �ciska j�, potem pochyla g�ow� i muska wargami czubki moich palc�w. Na tym koniec, czar pryska. M�czyzna prostuje si�, wbija w ciebie wzrok i z godno�ci� przeprasza, �e nas zatrzyma�. Dwie postacie oddalaj� si� w ciemno�ciach. T� przedziwn� histori� kwitujesz niemal powa�nym westchnieniem Szkoda, mogli�my ich wys�a� do naszego najwi�kszego wroga . W�a�ciwie kto by� twoim najwi�kszym wrogiem 10 Na lekko pochy�ej scenie p�nagi m�czyzna z krzykiem usi�uje wyszarpa� si� z �a�cuch�w, kt�re kr�puj� mu tors i ramiona. Cztery postacie zaciskaj� p�ta, tworz�ce zarazem sie� i wi�zy. Wra�enie jest piorunuj�ce. To spektakl Lubimowa, wed�ug poematu Jesienina Pugaczow , wystawiony w awangardowym Teatrze na Tagance. Jestem w Moskwie z okazji festiwalu 1967 roku. Zaproszono mnie na przedstawienie i obiecano, �e zobacz� zupe�nie niebywa�ego aktora, W�odzimierza Wysockiego. Jak wszystkich na sali porywa mnie jego si�a, tragizm, niesamowity g�os. Osobowo�� Wysockiego jest tak pot�na, �e reszta zespo�u niknie w cieniu wydaje si�, �e on jeden skupia na sobie �wiat�o. Publiczno�� urz�dza mu owacj� na stoj�co. Po spektaklu jeden z przyjaci� zaprasza mnie na kolacj� z g��wnymi wykonawcami. Idziemy do WTO, klubu aktora. Jest tu gwarno, ale sympatycznie, jedzenie smaczne, a lokal zamykaj� p�niej ni� inne restauracje. Po okazaniu legitymacji niewielk� grup� zajmujemy stolik. Nasze wej�cie wywo�uje poruszenie na sali. Jestem zaskoczona popularno�ci�, jak� ciesz� si� w Zwi�zku Radzieckim. Wszyscy witaj� mnie z rado�ci�, ofiarowuj� kwiaty, koniak, owoce, obca�owuj� mnie, wkr�tce na stole pojawia si� mn�stwo butelek, a kelnerzy wnosz� zak�ski. Zabieramy si� powoli do jedzenia. Czekam na wielkiego aktora, pragn� mu pogratulowa�, podobno jednak miewa humory i mo�e wcale nie przyj��. Jestem rozczarowana, ale go�cie zadaj� mi mas� pyta� s�yszeli, �e nakr�ci�am ponad pi��dziesi�t film�w, z kt�rych znaj� tylko dwa czy trzy, chc� wszystko wiedzie�. Ostatni raz mia�am do czynienia z ro- li syjskim jako sze�cioletnie dziecko, ale zaczynam opowiada� o swojej karierze. K�tem oka spostrzegam, �e zbli�a si� m�ody, niewysoki, �le ubrany m�czyzna. Tylko jasnoszare oczy przyci�gaj� moj� uwag�. Czuj� poruszenie na sali, wi�c przerywam opowiadanie i ca�ym cia�em odwracam si� w stron� przybysza. Bez s�owa bierze moj� r�k�, d�ugo j� �ciska, ca�uje, siada naprzeciw mnie i zaczyna mi si� przygl�da�. Nie przeszkadza mi jego milczenie, patrzymy na siebie, jakby�my starali si� nawzajem rozpozna�. Wiem, �e Wysocki to ty, ale cho� ani troch� nie przypominasz grzmi�cego, brutalnego olbrzyma ze sceny, si�a twojego spojrzenia pora�a mnie tak samo jak na spektaklu. Wok� nas ludzie znowu zaczynaj� rozmawia�. Ty nie bierzesz nic do ust, nie pijesz, patrzysz na mnie. - A wi�c spotka�em pani�, nareszcie. Twoje pierwsze s�owa zbijaj� mnie z tropu, odpowiadam stereotypowymi komplementami na temat przedstawienia, ale wydaje si�, �e mnie nie s�uchasz, chcesz st�d wyj��, chcesz dla mnie �piewa�. Postanawiamy p�j�� do Maxa Leona, korespondenta rHumanite , kt�ry mieszka w �r�dmie�ciu. W samochodzie nadal patrzymy na siebie w milczeniu. Twoj� twarz co chwila o�wietla blask latarni, raz widz� tylko oczy, czu�e, �arliwe, to znowu w�osy wygolone na karku, dwudniowy rudawy zarost, zapadni�te ze zm�czenia policzki. Nie jeste� przystojny, wygl�dasz przeci�tnie, ale urzeka mnie twoje spojrzenie. Po przyje�dzie od razu chwytasz za gitar�. Pierwsze akordy, pierwsze nuty jeszcze bardziej burz� m�j spok�j. Teraz tw�j g�os, si�a, krzyk przenikaj� mnie na wskro�. Siedz�c u mych st�p �piewasz tylko dla mnie. Powoli odkrywam tekst, cierpki humor, g��bi� twoich piosenek. M�wisz, �e teatr jest twoim zawodem, ale nami�tno�ci� � poezja. A potem, bez �adnego wst�pu, o�wiadczasz, �e od dawna mnie kochasz. Jak ka�dej popularnej aktorce, i mnie cz�sto sk�adano takie niewczesne wyznania. Ale tym razem jestem naprawd� wzruszona. Zgadzam si� na spotkanie, cho�by jutro. 12 Nazajutrz wieczorem spotykamy si� w restauracji hotelu Moskwa , gdzie toczy si� �ycie festiwalowe. Jestem otoczona t�umem ludzi, ale kiedy tylko pojawiasz si�, zostawiam przyjaci� i zaczynamy ta�czy�. Na obcasach jestem od ciebie du�o wy�sza, wspinasz si� na palce, szepczesz mi do ucha szalone s�owa. �miej� si�. I zaraz, powa�nym tonem, wyja�niam, �e oczywi�cie ch�tnie b�d� si� z tob� przyja�ni�... ale przyjecha�am tu tylko na par� dni, moje �ycie jest wype�nione po brzegi, mam troje dzieci, absorbuj�cy zaw�d, a Moskwa jest daleko od Pary�a. Odpowiadasz, �e ty te� masz �on� i dzieci, zaw�d i s�aw�, ale to nie przeszkadza, �eby�my si� pobrali. Zaskoczy�e� mnie takim tupetem, zgadzam si� jednak na nowe spotkanie. Nazajutrz przychodz� po ciebie do teatru po pr�bie. Tego dnia rano otrzyma�am intresuj�c� propozycj� Sier-giej Jutkiewicz, znany re�yser radziecki, chce mi powierzy� rol� Liki Mizinowej, m�odej kobiety, kt�r� Czech�w kocha� do szale�stwa. Nie mog� si� zdecydowa�, bo zdj�cia maj� trwa� blisko rok. Zaczynasz si� miota�, krzyczysz, b�agasz mnie, powtarzam, �e to wszystko nie jest takie proste nie ust�pujesz musz� si� zgodzi�, w ten spos�b b�dziemy mogli si� widywa�, a przede wszystkim b�dziesz mia� okazj� przekona� mnie, �ebym zosta�a twoj� �on�. M�wisz tonem niemal �artobliwym, ale w twych s�owach jest tyle czu�o�ci, �e i mnie udziela si� entuzjazm i zaczynamy snu� plany na przysz�o�� sprowadz� dzieci -jeszcze ma�e, moj� kochan� mam�, kt�ra nie widzia�a Rosji od p� wieku, tak, b�dziemy si� cz�sto spotykali jak przyjaciele i b�dziesz mi �piewa� swoje nowe piosenki. Oboje nie mamy jeszcze trzydziestu lat, jestem rozwiedziona, ty w trakcie rozwodu, ca�e �ycie przed nami. Delikatnie zwracam uwag� na drobny szczeg�, ot� nie jestem w tobie zakochana. To nie ma znaczenia - m�wisz - jeszcze ci si� spodobam . Ten radosny, bezpretensjonalny zwi�zek trwa jeszcze kilka dni. Festiwal dobiega ko�ca, opuszczam Moskw� z kontraktem w r�ku, przyjad� kr�ci� film na pocz�tku 1968 roku. Tygodnie mijaj� bardzo szybko. Dostaj� z Moskwy 13 wzruszaj�cy list. Innym razem, kiedy rozmarzona zastanawiam si�, co dzieje si� w moim sercu i dlaczego wszystko mnie nudzi, z ponurych my�li wyrywa mnie telefon, s�ysz� ciep�y g�os, j�zyk rosyjski, kt�ry przypomina mi uwielbianego ojca, twoje proste s�owa to wszystko �ciska mnie za gard�o. Odk�adam s�uchawk� i wybucham p�aczem. Mama patrzy na mnie i m�wi C�reczko, jeste� zakochana . Wmawiam sobie co innego - przepracowanie, zm�czenie -ale w g��bi duszy wiem chc� ci� zn�w zobaczy�. W maju 68 kr�c� Czas �ycia i mi�o�ci , film zaanga�owany, kt�ry produkujemy wsp�lnie, re�yser Bernard Paul, ja sama, aktorzy i ekipa techniczna. Wszyscy mamy lewicowe pogl�dy, a �wczesny wybuch kontestacji budzi w nas nadzieje. Moja d�ugoletnia sympatia dla partii komunistycznej konkretyzuje si�. W tych majowych, niepewnych, szalonych dniach uczucia osobiste, og�lna atmosfera, mi�o�� do Rosji, przysz�o��, kt�r� by� mo�e zwi��� z tob�, perspektywa d�ugich miesi�cy w Moskwie - wszystko to sk�ania mnie do podj�cia decyzji. Tu� przed wyjazdem z Pary�a, w czerwcu 1968 roku, wst�puj� do Partii. Na wp� �wiadomie uczyni�am krok, kt�ry w du�ej mierze mia� zawa�y� na twoich losach. Nie zdawa�am sobie w�wczas sprawy, �e ta kr�tkotrwa�a i symboliczna przynale�no�� do FPK odegra tak� rol� w moich staraniach o wydanie ci paszportu. Zobaczymy si� ponownie dopiero jaki� czas po moim przyje�dzie do Moskwy. Dowiaduj� si�, �e pracujesz daleko na Syberii i wr�cisz nie wcze�niej ni� za dwa miesi�ce. Zaczynam zdj�cia, �ycie jako� si� organizuje, otaczaj� mnie przyjaciele, mieszkam w hotelu Sowietskaja , dawnym Jarze , gdzie zwyk� biesiadowa� m�j dziadek. Mam luksusowy apartament z marmurowymi kolumnami i fortepianem, w wazonie codziennie �wie�e kwiaty. Matka zgodzi�a si� przyjecha� ze mn�. Jest wzruszona i zdziwiona. Uwa�a, �e Leningrad, kt�ry nadal nazywa Petersbur- 14 giem, w og�le si� nie zmieni�. Spacery prowadz� nas w przesz�o��. A tera�niejszo�� to arty�ci, poeci, pisarze, aktorzy, kt�rzy codziennie przychodz� do mnie jak do modnego salonu. Kiedy zjawiasz si�, onie�mielony, zapada milczenie, podchodzisz do matki, przedstawiasz si�, potem jak szalony rzucasz mi si� w obj�cia. Nie mo�emy ukry� wzruszenia. Matka m�wi mi szeptem Co za uroczy ch�opiec i jak �adnie si� nazywa . Odchodzimy na bok, m�wisz, �e w�a�ciwie nie by�o dla ciebie �ycia przez te miesi�ce roz��ki, czas strasznie ci si� d�u�y�, chcesz by� ze mn� sam na sam. Jedziemy po moich syn�w pod Moskw�. S� na koloniach z dzie�mi pracownik�w Mosfilmu , postanowi�am zostawi� ich w �rodowisku czysto rosyjskim, poniewa� kolonie dla obcokrajowc�w s� zorganizowane daleko, nad Morzem Czarnym, a przede wszystkim zale�y mi, �eby nauczyli si� j�zyka, zreszt� po pierwszym trudnym tygodniu ju� wszyscy ich rozumiej�. Ca�ymi dniami pracuj�, zabieram ch�opc�w tylko na niedziele, okazuje si�, �e prawid�owo opanowali bogate s�ownictwo wszelkiego rodzaju przekle�stw. Dzi� s� wyj�tkowo o�ywieni. Us�yszeli piosenk� o mnie i nauczyli si� jej na pami��. Widz�c twoje roze�miane oczy, rozumiem od razu, �e piosenk� t� napisa�e�, zanim si� jeszcze poznali�my Rozesz�y si� dzi� s�uchy po brygadzie o szykowanym balu-maskaradzie, maski rozdali nam do r�k - mysz, kr�lik, alkoholik, s�o� - do zoo przyj�� kazali w pe�nym sk�adzie. - To co, wyj�ciowe musz� w�o�y� gacie � pytam si� �ony � i �azi� w krawacie A ona - Portki prasuj w kant, masz elegancj� b�yszcze� tam, a je�li nie, to nawet nie chc� zna� ci� Ja sukni� po�yczy�am-ju� od Nadi, b�d� wygl�da� jak Marina Ylady, 15 mam zamiar bawi� si� i �mia�, a je�li znowu p�jdziesz chla�, m�j brat przyjdzie ci� spra�, i nie ma rady �ona mi cz�sto taki tekst do uszu k�adzie � bal uda� si� nad podziw w ka�dym razie, kaowiec Kolka mi na bal mask� alkoholika da� -o jedenastej by�em ju� na niez�ym gazie. Rozgl�dam si� i z przera�enia blady widz� dwie �ony, dwie Mariny Ylady, o rany, co jest, ta i ta mord� hipopotama ma -i jeszcze mnie ca�uj� te szkarady A rano premi� dali mi w brygadzie za tak aktywny udzia� w maskaradzie - bo w zoo pomyli�em drzwi, wskoczy�em do basenu, i w hipopotamim balowa�em stadzie. * Ta piosenka w wykonaniu moich syn�w bardzo nas ubawi�a. M�wisz, �e, jak wszyscy Rosjanie, widzia�e� film Czarownica i kilka lat temu, w 1965 roku, kiedy by�am w jury moskiewskiego festiwalu, na pr�no stara�e� si� ze mn� spotka�, chodzi�e� do kina kilka razy dziennie, �eby ogl�da� mnie w kronice filmowej. Jednym s�owem, kochasz mnie od lat, nigdy nie wyobra�a�e� sobie, �e b�d� z tob�, tak blisko ciebie, i ko�czysz niezmiennie � W ka�dym razie, teraz wiem, �e pewnego dnia zostaniesz moj� �on�. Jedziemy za miasto, nad jezioro, jest pi�kna pogoda, woda przyjemnie ch�odna, dzieci baraszkuj�, k�pi� si�, pokrzykuj�, ty nucisz, ja s�ucham, jeste�my szcz�liwi. �egnasz si� ze mn� dyskretnie, obiecuj� ci, �e sp�dzimy razem nast�pny weekend. K�ad� si� do ��ka, ale nie mog� zasn��. Przychodzi do mnie mama, uwa�a, �e jeste� dziwny i zagadkowy. Tyle m�wi�am jej o twoim talencie, �e instynktownie czuje do ciebie sympati� i tak ju� b�dzie do ko�ca. Bal maskowy , prze�. Micha� B. Jagie��o. 16 Um�wionego dnia zjawiasz si� bardzo wcze�nie. Zabierasz mnie za miasto, w spokojny, odludny zak�tek nad brzegiem rzeki. Z Syberii przywioz�e� piosenk� o ludziach wi�zionych niesprawiedliwie w czasach stalinowskich m�czyzna wraca z �agru i prosi, �eby rozgrzano mu �a�ni� do bia�o�ci, by dusza dozna�a oczyszczenia. Wstrz�saj�ca pie��, w kt�rej po raz pierwszy wymieniasz moje zdrobnia�e imi�, Marinka. Czytasz mi r�wnie� pierwsze wersy Polowania na wilki . Czuj�, �e oddajesz mi te wiersze, kt�rych jeszcze nigdy nikomu nie �piewa�e�. Ogarnia mnie fala dziecinnej dumy. Oto Poeta �piewa dla mnie swoje strofy, sk�ada mi w ofierze sw� sztuk�, ca�� dusz�. To wielka rzecz. Wracamy. Ty jedziesz do teatru, na spektakl, ja do matki, kt�ra wkr�tce wraca do Pary�a. Przez ca�e lato widujemy si� prawie codziennie, zmniejsza si� kr�g znajomych. Zostaje tylko kilka najbli�szych os�b, m�ody aktor Siewa Abdu�ow, niezawodny przyjaciel jego matka Jo�oczka, zajmuj�ca si� domem, wspania�a starsza pani, kt�rej francuszczyzna tr�ci myszk� pisarz Wasia Aksjonow, nieokrzesany, ale pe�en czu�o�ci genialna, egzaltowana poetka Bella Achmadulina. D�ugie wieczory up�ywaj� nam na pogaw�dkach, czytaniu wierszy, czasem jaki� malarz lub rze�biarz przychodzi ze swym nowym dzie�em. W dzie� jestem na planie, wieczorem spotykam si� z tob�, teraz stajemy si� sobie tak bliscy, �e ju� nie wystarcza nam przyja��. Wiem o tobie wszystko (w ka�dym razie tak mi si� wydaje), jeste� bardzo cierpliwy, ale czuj�, �e coraz gor�cej mnie pragniesz. Pewnego pa�dziernikowego wieczora prosz� przyjaci�, �eby u�yczyli nam swego mieszkania. Ten spos�b mo�e si� wydawa� obcesowy, ale w Moskwie, gdzie hotele s� zarezerwowane wy��cznie dla cudzoziemc�w i obywateli radzieckich z innych miejscowo�ci, jest rzecz� zupe�nie normaln� prosi� o tego rodzaju przys�ug�. Pani domu przenosi si� do s�siadki. Pozostali przyjaciele, wzruszeni, dyskretni, �egnaj� si� z nami serdecznie. Zamykam za nimi drzwi i odwracam si� do ciebie, przygl�dam ci si�, stoisz nieruchomo, �wiat�o kuchennej lampy 17 podkre�la rysy twej twarzy, dr�ysz, szepczesz co�, czego nie rozumiem, podchodz� z wyci�gni�tymi ramionami, rozr�niam poszczeg�lne s�owa Na ca�e �ycie... od tak dawna... nareszcie moja �ona . Noc nie wystarcza, by�my zrozumieli, jak wiele nas ��czy. Miesi�ce rozm�w, spojrze�, �miechu � to tylko preludium do czego� niesko�czenie bardziej g��bokiego. Nale�ymy do siebie ka�d� cz�stk� cia�a, zanurzamy si� w bezkresne przestrzenie mi�o�ci, nasze oddechy zamieraj� na chwil�, by po��czy� si� zn�w w tym samym rytmie przeci�g�ego j�ku rozkoszy. Mamy po trzydzie�ci lat, nasze �ycie jest bogate w najr�niejsze do�wiadczenia, wiele kobiet i m�czyzn, w sumie pi�cioro dzieci, sukcesy zawodowe, pieni�dze, niepowodzenia, s�awa. I oto jak dwoje dzieci zauroczonych sob� odkrywamy tajemnice mi�o�ci. Nic nigdy nie zatrze tych pierwszych godzin pe�nego zespolenia. Trzeciego ranka opuszczamy przyjazne mieszkanie. Od tej chwili jeste�my razem na dobre i na z�e. 18 Nie robimy �adnej tajemnicy z naszego zwi�zku i w hotelu dochodzi do kilku scysji pokojowa domaga si�, �ebym wyprasza�a go�ci przed jedenast�, daje mi do zrozumienia, �e nie ma mowy, by� zostawa� u mnie na noc. Zaczynamy wi�c szuka� miejsc, gdzie mogliby�my by� razem. Jak wszystkie zakochane pary w Moskwie, tu�amy si� po kuchennych kozetkach, kanapach na korytarzu, slipingu Mo-skwa-Leningrad, z uroczym, romantycznym przedzia�em z pocz�tku wieku, po wynajmowanych na ca�e popo�udnie kabinach statku p�ywaj�cego po zalewie. Z tych wszystkich miejsc pozostaj� nam poszatkowane wspomnienia, uczucie po�piechu, g��bokiego niedosytu. Mimo przepracowania ca�e noce chcemy mie� dla siebie. Po bezskutecznych pr�bach wynaj�cia mieszkania proponujesz mi w ko�cu, �eby�my si� wprowadzili do twojej matki, Niny Maksimowny. Ma dwa dziewi�ciometrowe pokoiki na peryferiach. Nieocenion� zalet� tego mieszkanka w nowym budownictwie jest w�asna kuchnia, �azienka i WC. Wszystko w miniaturze, ale przynajmniej bez czekania w kolejce do gotowania, mycia itp. Przystaj� na to z entuzjazmem. Mam do�� ci�g�ych w�dr�wek, przys�uchiwania si� d�ugim nocnym rozmowom przyjaci�, nawet je�li s� pasjonuj�ce. Musz� by� z tob� sama. Zw�aszcza �e w towarzystwie zaczynasz pi�, podobnie zreszt� jak wszyscy. W Moskwie nie mo�na sobie wyobrazi� spotkania bez w�dki, klimat sprzyja tej narodowej tradycji, sama odkrywam z przyjemno�ci� ciep�o, eufori�, kt�ra rozwi�zuje j�zyk, wra�enie swobody po paru kieliszkach. Ale wiem, �e dla ciebie alkohol stanowi problem. M�wi�e� o tym pewnego wieczora, 19 podczas kolacji z aktorami z Taganki, kiedy to spotkali�my twoj� by�� dziewczyn�. Perfidnie, po kryjomu chcia�a nala� ci w�dki. Zauwa�y�am tw�j gwa�towny gest, us�ysza�am ostre s�owa. Zdziwi�a mnie taka brutalno�� odpowiedzia�e� wtedy - Ona wie, �e nie mog�, nie wolno mi. W pod�y spos�b stara si� mnie odzyska�. Przyjaciele r�wnie� mnie ostrzegali, jedni przez mi�o�� do ciebie, inni, poniewa� nasz zwi�zek uwa�ali za niestosowny. Wszyscy m�wili to samo nie pozwalaj mu pi�, to alkoholik, nie powinien bra� do r�ki kieliszka, teraz jest trze�wy, ale zobaczysz, jak tylko znowu zacznie, b�dziesz mia�a za swoje. Dotychczas widzia�am ci� tylko na lekkim rauszu, podekscytowanego, weso�ego - by�o to nawet przyjemne. Jestem przekonana, �e kiedy zamieszkamy razem, twoje wyskoki sko�cz� si� raz na zawsze. Matka przyjmuje nas do siebie. Ta sze��dziesi�cioletnia kobieta jeszcze pracuje jako archiwistka, wychodzi z domu wcze�nie rano, wraca dopiero wieczorem. Nareszcie jeste�my sami. Urz�dzam nasz pokoik jak mo�na najlepiej, �eby w nim mieszka� i pracowa� kiedy mam czas, zajmuj� si� gotowaniem, sprz�taniem, organizuj� nasze nowe �ycie, ucz� si� robi� zakupy, zdobywa� �ywno�� w kolejkach na mrozie, chodz� na ko�chozowy targ, gdzie za ci�kie pieni�dze mo�na dosta� owoce, warzywa, mi�so. Oczywi�cie korzystam z przywileju posiadania dewiz i zaopatruj� si� w Bieriozce - sklepie dla cudzoziemc�w. Jest tu wszystko, czego brak w pa�stwowym handlu ameryka�skie papierosy, neska, papier toaletowy, a nawet jajka, ziemniaki, sa�ata, kt�rych czasem ca�ymi tygodniami nie spos�b normalnie kupi�. Kierownicy wielu sklep�w spo�ywczych pragn� zrobi� ci przyjemno�� i odk�adaj� rozmaite rarytasy �wie�e mi�so, w�dzone ryby, owoce cytrusowe. Znosisz te wszystkie skarby dla mnie sam jadasz ma�o i jest ci zupe�nie oboj�tne, co masz na talerzu. Pracujesz dzie� i noc. Rano wychodzisz do teatru na pr�by po po�udniu cz�sto masz zdj�cia lu$ koncerty wieczo- 20 rem grasz w nocy komponujesz, �pisz po cztery godziny na dob� i wydaje si�, �e to mordercze tempo wcale ci� nie m�czy, rozpiera ci� energia. Kiedy grasz w Pos�uchajcie ze sceny kierujesz do mnie znamienne s�owa Oboje mamy po trzydzie�ci lat, kochajmy si�... . W �yciu Galileusza Brechta, spowity d�ugim p�aszczem, sprawiasz wra�enie olbrzyma, a po czterech godzinach przedstawienia jeste� wycie�czony, oczy ci p�on�, siadasz jednak przy stoliku wci�ni�tym mi�dzy ��ko a okno, �eby pisa� ca�� noc. Rankiem budzisz mnie i czytasz rzucone na papier strofy- Kr�c� ostatnie sekwencje filmu, jeste�my szcz�liwi. Na razie w�adze przymykaj� oczy na nasz� idyll�. Ca�a Moskwa o nas m�wi, wiadomo jednak, �e moja praca dobiega ko�ca. Wszyscy my�l�, �e wr�c� do Francji i szybko zapomn� o tym, co wydaje im si� przygod� bez znaczenia, kaprysem aktorki. Pewnego wieczora czekam na ciebie, kolacja na kuchennym stole wystyg�a, obejrza�am jaki� nudny program w telewizji i nagle w �rodku nocy budz� si� zdr�twia�a, przede mn� mruga nie wy��czony telewizor. Ciebie wci�� nie ma. Zaczyna uporczywie dzwoni� telefon, podnosz� s�uchawk� i, po raz pierwszy, s�ysz� obcy g�os, przerywany zwielokrotnionym wrzaskiem. Ledwie dociera do mnie sens s��w. On jest tutaj, prosz� przyjecha�, trzeba go zabra�, niech pani pr�dko przyje�d�a . Z trudem zapisuj� adres, nie wszystko zrozumia�am, boj� si�, wskakuj� do taks�wki, przyje�d�am, na schodach prawie zupe�nie ciemno, cuchnie kotami, na ostatnim pi�trze otwarte drzwi, jaka� kobieta prowadzi mnie do du�ego pokoju. Siedzisz skulony na kanapie z dziwnym grymasem na twarzy, w op�akanym stanie, na pod�odze pe�no pustych butelek i niedopa�k�w, st� przykryty gazet�, na kt�rej walaj� si� resztki w�dzonej ryby, jacy� obcy ludzie le�� po k�tach. Usi�ujesz wsta�, wyci�gasz do mnie r�ce, ca�a dr��, bior� ci� wp� i wlok� do domu. To moje pierwsze zderzenie z obcym �wiatem, pierwsze zej�cie w odra�aj�c�, mroczn� otch�a� picia na um�r. Wychodzisz z tego chory, w�ciek�y, ale pe�en nadziei to trwa- 21 �o zaledwie kilka godzin. Uwa�asz, �e zdarzy� si� cud, przerwa�e�, wystarczy�a moja obecno��, dotychczas nigdy nikomu nie uda�o si� powstrzyma� twojego staczania si� w przepa��. Od tej chwili ja za ciebie r�cz�. Matka jest mi wdzi�czna, m�wi, �e to moja zas�uga. Nigdy nie widzia�a, �eby jej syn w pe�ni delirium zgodzi� si� wr�ci� do domu. Tylko ja, ja jedna, ocal� ci�, wierz� w to. Z ca�� naiwno�ci� oddaj� si� bez reszty temu w�tpliwemu kap�a�stwu. 22 Musz� wyje�d�a�, sko�czy�am prac�. Po dziesi�ciu miesi�cach opuszczam Moskw�. Przyjecha�a po mnie matka i dzieci. W tym czasie raz czy dwa je�dzi�am do Francji, �eby wywi�za� si� z wcze�niejszych kontrakt�w, teraz ju� nie b�d� mia�a oficjalnego powodu, by wr�ci� do Moskwy. Manatki spakowane, gwiazda odje�d�a. Oczywi�cie dosta�am zaproszenie na lipcowy festiwal. Jeste�my za�amani. Nie ma mowy, �eby� m�g� wyjecha� z Rosji, jeste�, jak tu m�wi�, osob� nie wyje�d�aj�c� . Nie masz co marzy� o (paszporcie, traktuj� ci� wr�cz jak element szkodliwy . Odmow� otrzymuje si� raz na zawsze. Biurokratyczna machina nie cofa si�. Wiesz, �e nie opu�cisz nigdy terytorium Zwi�zku Radzieckiego. Wydaje nam si�, �e nie prze�yjemy roz��ki, trzech miesi�cy dziel�cych nas od festiwalu, wi�c przyje�d�amy na lotnisko zrozpaczeni. Po kontroli paszportowej jeden z urz�dnik�w, tw�j wielbiciel, wpuszcza ci� ze mn� - nies�ychany to przywilej - do hali odlot�w, j gdzie ju� kilkudziesi�ciu podr�nych porozk�ada�o si� z j prowiantem. Pogoda jest ohydna, burza gradowa, wichu-Ira, chmury bardzo nisko, samoloty nie startuj�. Siadamy i l dzi�ki z�ej pogodzie kradniemy par� chwil szcz�cia. Z ra-I mienia Mosfilmu odprowadza mnie m�ody rudow�osy (urz�dnik. Ma dopilnow�, �ebym bez przeszk�d znalaz�a si� Ina pok�adzie samolotu. W�a�ciwie go nie znam, nie praco-fwali�my razem, ale w samochodzie rzuci� od niechcenia, �e Ijego �ona rodzi. To ich pierwsze dziecko i nie przewidziana Ikomplikacja na lotnisku wprawia go w jeszcze wi�ksze Izdenerwowanie. Siedzimy mocno przytuleni do siebie, sami w�r�d t�ocz�-� cych si� ludzi, m�wisz, �e �ycie beze mnie jest nie do znie- 23 sieni�, odpowiadam, �e i ja nie mog� sobie tego wyobrazi�. Og�aszaj� natychmiastowy odlot samolotu Air France, ca�ujemy si� ze �zami, id� w g��b holu, ale metaliczny g�os odwo�uje poprzedni komunikat. Odlot jest sp�niony o cztery godziny. Biegn� do ciebie, rzucam ci si� w ramiona, darowano nam jeszcze par� godzin. W restauracji t�um, wielbi-ciel-kelner wykombinowa� trzy miejsca. Rudzielcowi jeszcze bardziej zrzed�a mina �ona na porod�wce. Jak wszyscy zakochani, jeste�my egoistami rozmawiamy patrz�c sobie w oczy, nie zwracaj�c uwagi na innych. M�wisz, �e musz� wr�ci� jak najszybciej. Przysi�gam, �e jak tylko b�d� mog�a, poprosz� o wiz� turystyczn�. Musz� uregulowa� sprawy dzieci i domu, mniejsza o prac�, w ko�cu mog� jaki� czas nie pracowa�, jestem zreszt� bardzo zm�czona. Kilka tygodni odpoczynku w Zwi�zku Radzieckim dobrze mi zrobi. Szkoda tylko, �e nie mo�esz wyjecha� z Moskwy. Uwielbiam narty. Jedna z twoich najpopularniejszych piosenek, W g�rach , sta�a si� hymnem alpinist�w. Ale grasz co wiecz�r w teatrze, wi�c o g�rach nie ma co marzy�. Plany na przysz�o�� doda�y nam otuchy i kiedy wzywaj� pasa�er�w do samolotu, rozstajemy si� wzruszeni, ale bez �ez. Rudzielec, kt�ry zostawi� �on� w b�lach, jest zadowolony, dochodz� do wyj�cia na p�yt�, kiedy zatrzymuje mnie komunikat z g�o�nika. Skrzyd�a samolotu s� oblodzone i trzeba sprowadzi� gor�c� dmuchaw� do usuni�cia szronu. Godzina odlotu zostanie wyznaczona w terminie p�niejszym . Zrobi�o si� ciemno, na dworze znowu burza. Ste-wardesa-wielbicielka ulokowa�a ca�� nasz� tr�jk� w s�u�bowym pomieszczeniu. Palimy papierosa za papierosem. Rudzielec gna do telefonu i wraca zawiedziony ci�gle nic , potem idzie si� napi�. S�owa gor�czkowo cisn� si� nam na usta. ��dasz, �ebym na sta�e przenios�a si� do Moskwy, wysz�a za ciebie i sprowadzi�a dzieci. Zgadzam si�, porwana twoj� stanowczo�ci� tak, mog� rzuci� wszystko, zamieszka� tutaj z dzie�mi u twojej matki, tak, znajd� tu prac�, tak, b�dziemy wszyscy szcz�liwi, tak, uda nam si�, nic mnie nie przera�a, mi�o�� jest najwa�niejsza. Rudzielec wraca lekko podchmielony, rozlu�niony, ma ochot� poga- 24 da� �ona, dziecko, kt�re si� urodzi, wszystko jest takie pi�kne, cudowne. S�uchamy go, dobrze, �e przyszed�. W naszym s�ownym szale�stwie pi�li�my si� w przysz�o�� nie bacz�c na zawr�t g�owy. I podczas gdy ojciec in speo�ywia si�, my z kolei schodzimy na ziemi�. Mam troje dzieci i matk� na utrzymaniu, du�y pi�tnastopokojowy dom, wiedzie mi si� nie�le, bo sporo pracuj�, lubi� sw�j zaw�d, kt�-\ ry zacz�am wykonywa� maj�c dziesi�� lat, w sumie jestem f zadowolona z losu. Ty masz dwoje dzieci, by�� �on�, kt�rej pomagasz, dziewi�ciometrowy pok�j u matki, zarabiasz sto pi��dziesi�t rubli miesi�cznie, co starcza najwy�ej na dwie pary przyzwoitych but�w. Harujesz jak szalony dzie� i noc, uwielbiasz swoj� prac�, nie mo�esz wyjecha� z kraju. Twoje �ycie jest bardzo ci�kie. To jedno �ycie na�o�one na drugie sta�oby si� hybryd�, nie maj�c� szans przetrwania. Rudzielec oddali� si� na chwil� i wraca rozpromieniony dziewczynka , wszystko w porz�dku, trzeba wypi� za zdrowie mamusi. Wznosimy toast ciep�ym szampanem. Jest nam smutno, odczuwamy zm�czenie, niemal wrogo�� i kiedy wreszcie wzywaj� pasa�er�w, rozstajemy si� prawie z ulg�. Zawieja nie omin�a i naszych serc, zmiot�a szalone nadzieje, nierealne plany. 25 Wracam do siebie, do Maisons-Laffitte, i s�ysz� dzwonek telefonu. To ty - kilka godzin, kt�re nas dziel�, sp�dzi�e� na poczcie i, czekaj�c na po��czenie z Francj�, u�o�y�e� wiersz. Nie chc� s�ysze�, �e czas leczy rany i przynosi ukojenie . Odczytujesz mi go w czasie trzyminutowej rozmowy. Ko�czysz s�owami Wracaj pr�dko, bez ciebie narobi� strasznych g�upstw . Natychmiast zaczynam szuka� pretekstu, by otrzyma� wiz�. Dochodz� do wniosku, �e jedynym przekonywaj�cym uzasadnieniem b�dzie praca. Udaje mi si� nak�oni� szefa produkcji Mosfilmu , �eby mnie zaprosi� na rozmow� o ewentualnej roli i pr�bne zdj�cia. Jednak stosunki z Moskw� nie s� �atwe, moja przysz�a wsp�praca musi by� zaakceptowana przez radzieckie Ministerstwo Kultury, a zgod� powinen wyrazi� sam minister. Przychodzi nam do g�owy prostsze rozwi�zanie. Przyjad� jako turystka na w�asny koszt i zostan� d�u�ej, �eby czyta� i omawia� scenariusze. Pos�u�� si� tym wybiegiem raz, mo�e dwa. Wkr�tce przekonam si�, �e wystarczy kupi� bilet na samolot, op�aci� hotel, w kt�rym nie b�d� mieszka�a, i posi�ki, z kt�rych nie skorzystam, by sp�dzi� z tob� kilka dni. Zorientowa�am si� ju�, �e patrz� tu �yczliwym okiem na moje przyjazdy, na nasze wsp�lne �ycie. Korzystam z przywilej�w dzi�ki mojej postawie politycznej, popularno�ci nas obojga, a przede wszystkim dzi�ki powszechnemu uwielbieniu, jakie budzisz we wszystkich warstwach radzieckiego spo�ecze�stwa. Jedna z moich przyjaci�ek, m�oda Francuzka rosyjskiego pochodzenia, zakochana w gruzi�skim arty�cie, jest w du�o gorszej sytuacji. Mimo �e pracowa�a w ambasadzie francuskiej i kilkakrotnie sk�ada�a oficjalne podanie, przez wiele miesi�cy nie mog�a uzyska� zgody na zawarcie ma��e�stwa. Otrzyma�a j� wreszcie pod warunkiem opu-1 szczeni� Moskwy. Teraz musi dokonywa� cud�w, by dosta� radzieck� wiz� umo�liwiaj�c� spotkanie z m�em. Siedzib� OWIR-u, wszechmocnego urz�du wydaj�cego przepustki Rosjanom i wizy pobytowe cudzoziemcom mieszkaj�cym w Moskwie, poznam wkr�tce a� nadto dobrze. Ma tu sw�j gabinet pewien wysoki urz�dnik, do kt�rego trafiam ju� w czasie mojego pierwszego pobytu. Sprawa na razie wydaje si� prosta. Jestem turystk�, przyznano mi dwutygodniow� wiz� i chcia�abym j� prolongowa�, ale mam prawo mieszka� jedynie w hotelu. Je�li chc� zatrzyma� si� u znajomych albo u ciebie, musz� okaza� oficjalnie potwierdzone zaproszenie z dok�adn� dat� przyjazdu i wyjazdu. Zwa�ywszy charakter mojej pracy, �cis�e okre�lenie termin�w nie zawsze jest mo�liwe. Czasem jestem wolna tylko par� dni, poza tym zale�y mi, by przyje�d�a� kilka razy w roku. Sytuacja jest nietypowa. Z moj� spraw� zwracam si� do szefa OWIR-u, opowiadam o sobie, dzieciach, matce, moim uczuciu do ciebie, poc� si�, jestem skr�powana. Temu cz�owiekowi, kt�ry patrzy na mnie kiwaj�c g�ow�, powiedzia�am w ci�gu godziny wi�cej ni� najbli�szym przyjacio�om. Reakcja jest nieoczekiwana Dlaczego pani nie przeniesie si� tu na sta�e - pyta z chytr� min�. Znowu zaczynam od pieca t�umacz�, na czym polega m�j zaw�d, zobowi�zania, i im d�u�ej m�wi�, tym wi�ksz� czuj� bezsilno��. Wychodz� us�yszawszy tylko uprzejme s��wka i znacz�ce do widzenia . Rzeczywi�cie zobaczymy si� jeszcze nie raz. Musz� doda�, �e nigdy nie otrzyma�am wyra�nej odmowy, przed�u�a�am pobyt najwy�ej o kilka dni, a z biegiem czasu nasze stosunki sta�y si� niemal serdeczne. W ci�gu tych lat wielokrotnie zmienia� si� m�j status. Turystka, osoba zaproszona, osoba czasowo zamieszka�a w ZSRR, �ona nie zamieszka�a na sta�e w ZSRR, �ona--Francuzka zameldowana czasowo, a potem zameldowana na sta�e. Zdecydowanie odrzuca�am jeden tylko status 26 27 obywatelki radzieckiej. W takim bowiem wypadku, chc�c wyjecha� do Francji, ja r�wnie� zdana by�abym na �ask� OWIR-u na takie ograniczenie �adne z nas nie mog�o si� zgodzi�. ��cz�c zaproszenie na festiwal, postsynchrony do filmu o Czechowie i pobyt turystyczny, uda�o mi si� dosta� wiz� na kilka tygodni. Zjawiam si� w Moskwie pewnego czerwcowego poranka z walizami wypchanymi po brzegi ubrania, bielizna po�cielowa, p�yty, ksi��ki, najr�niejsze wiktua�y, jak w�oski makaron, kawa, oliwa, oczywi�cie lekarstwa. Wszyscy czego� potrzebuj� antybiotyk�w, pigu�ek antykoncepcyjnych, lekarstw na raka, bo ja wiem, czego jeszcze. Poza tym prezenty dla rodziny, przyjaci�, partner�w z filmu. Przy ka�dym spotkaniu olbrzymia rado��, prze�ywam szok widz�c, jak ludzie ciesz� si�, kiedy dostaj� koszul�, p�yt� czy bielizn� prosto z Pary�a. Powoli organizujemy sobie �ycie, sama obcinam ci w�osy, kt�re zapu�ci�e� na moj� pro�b�, paradujesz w modnych ciuchach, stukasz obcasami nowych but�w, trzy razy dziennie zmieniasz kurtk� (sprawia ci to najwi�ksz� przyjemno��) dajesz do pomacania mi�kk�, pachn�c� sk�r� ka�demu, kto do nas przychodzi. Ale przede wszystkim napawasz si� muzyk�. Przywioz�am mini-wie��, �eby�my mogli s�ucha� p�yt. Nastawiamy w k�ko Porgy and Bess . Na d�wi�k g�osu Armstronga i Elli Fitzgerald mruczysz z rozkoszy. Odkrywasz na nowo wielkich klasyk�w, granych zreszt� przez radzieckich artyst�w co wiecz�r w Moskwie, ale na koncertach, na kt�re nie masz czasu ani zwyczaju chodzi�. Nie pracuj�, stale jeste�my razem, chodz� z tob� do teatru, na koncerty organizowane pod pretekstem spotka� aktora z publiczno�ci�, gdzie mi�dzy jedn� wypowiedzi� a drug� �piewasz swoje ostatnie piosenki. Publiczno�� szaleje. Coraz bardziej intryguje mnie twoje powodzenie, ludzie nie pozwalaj� ci zej�� ze sceny, u twych st�p �ciel� si� karteczki z tytu�ami piosenek, co wiecz�r wracamy do domu z nar�czami kwiat�w. Pewnego dnia przechadzamy 28 si� po �r�dmie�ciu, jest bardzo ciep�o i okna s� szeroko pootwierane. Zewsz�d dochodzi d�wi�k twojego g�osu. Trudno mi w to uwierzy�, ale nie ma �adnej w�tpliwo�ci, rozpoznaj� charakterystyczn� chryp�, spos�b interpretacji, to na pewno ty. Idziesz obok mnie, u�miechasz si� coraz szerzej, dumny i zachwycony, bo jestem naocznym �wiadkiem twojego sukcesu. I w�a�nie zraniona duma pewnego dnia stanie si� przyczyn� dramatu. Rozpocz�� si� festiwal, moje trzy siostry od niedawna bawi� w Moskwie. Wieczorem jeste�my wszyscy zaproszeni na kolacj� do mojej przyjaci�ki Jo�oczki. Jo�oczka jest wdow� po wielkim przedwojennym aktorze, Abdu�owie, ma pi�kne mieszkanie w starej kamienicy w centrum miasta. Ciesz� si� na ten wiecz�r. Siostry pozna�y ci� ju� po przyje�dzie, ale dzisiaj b�dziecie mieli okazj� porozmawia� ze sob� d�u�ej. Po po�udniu w pa�acu festiwalowym ma si� odby� wielkie przyj�cie. Uczestnik�w zabierze autokar spod hotelu Moskwa . Jest bardzo du�o ludzi, ale organizacja bez zarzutu, weso�a atmosfera, znamy si� wszyscy, a spotkania filmowc�w s� zazwyczaj niezwykle serdeczne. Przychodzimy przed hotel trzymaj�c si� za r�ce. Czekamy kilka minut, korzystam z okazji, �eby przedstawi� ci� znajomym z Francji, W�och, a nawet Japo�czykowi, z kt�rym pracowa�am kilka lat temu w Tokio. Usi�ujemy si� porozumie� w wieloj�zycznym gwarze. Kiedy nadchodzi moja kolej, wsiadam do autokaru, ty za mn�. Zaj�am miejsce, wtedy s�ysz� podniesiony g�os wstaj� i widz�, jak facet, kt�ry sprawdza przepustki, brutalnie wypycha ci� na zewn�trz. Przeciskam si� do drzwi, chc� interweniowa�, ale powstrzymuje mnie wyraz twoich oczu. Jeste� blady upokorzenie, kt�re towarzyszy ci na ka�dym kroku, staje si� w tym momencie nie do zniesienia. Nie chcesz straci� twarzy wobec tych rozbawionych cudzoziemc�w. Zrezygnowanym gestem dajesz mi do zrozumienia, �e nic nie wsk�ram. Drzwi zamykaj� si�, autokar rusza. Patrz� na ciebie przez szyb� stoisz na chodniku � ma�y zraniony cz�owieczek. Jak biedny Charlie Chaplin, z w�ciek�o�ci� kopiesz walaj�ce si� po ziemi zaproszenia. 29 Opuszczam przyj�cie tak szybko, jak tylko pozwala na to dobre wychowanie zagranicznej aktorce, kt�ra dopiero co uko�czy�a film w Zwi�zku Radzieckim, nie wypada wyj�� w trakcie oficjalnych przem�wie�. Przychodz� do Jo�ocz-ki, siostry ju� s�. Jak zwykle w Moskwie, wiadomo�ci rozchodz� si� b�yskawicznie przyjaciele wiedz� ju� o skandalu w autokarze. Pocieszaj� mnie, pr�buj� bagatelizowa� spraw�. Ciebie wci�� nie ma, zaczynam podejrzewa� najgorsze oko�o pierwszej w nocy otwierasz drzwi, robisz niepewnie kilka krok�w w korytarzu prowadz�cym do jadalni i z b�ogim u�miechem zwalasz si� na tapczan, jeste� pijany jak bela. Kolacja trwa, wszyscy rozmawiaj�, siostry zachwycone rozkoszuj� si� moskiewsk� atmosfer�. Ja te� si� rozlu�niam, gra muzyka, s�ycha� �miechy, na st� wje�d�aj� wci�� nowe p�miski ze wspania�ymi potrawami, puste kieliszki nape�niaj� si� nie wiadomo kiedy, jeste� tu� obok, twarz zastyg�a w nieco wymuszonym u�miechu, ale w ko�cu my�l� sobie, �e umiesz trzyma� fason, i sama �wietnie si� bawi�, �piewam... Nieco p�niej, przechodz�c ko�o �azienki, s�ysz� j�k zgi�ty wp� nad umywalk� bluzgasz krwi�. Jestem przera�ona. Wszystko dooko�a jest zachlapane. Za chwil� torsje ust�puj�, ale nie mo�esz utrzyma� si� na nogach. Musz� zanie�� ci� do ��ka. Za rad� jednego z go�ci wzywamy lekarza, podejrzanego osobnika, przyjaciela artyst�w, �wiatowca i, jak si� potem okaza�o, ignoranta, kt�ry zaleca ca�kowity odpoczynek i kilka kropli �rodka uspokajaj�cego. Ale torsje wracaj�. Wszyscy ju� si� rozeszli. Siostry, zaniepokojone, czekaj� w hotelu na wiadomo�ci. Chcia�am by� sama z Jo�oczk�, jej synem Siewa i z tob�. Stoj�ca przy ��ku miska jest ju� pe�na spienionej krwi. Nie mo�esz m�wi�, tylko przymkni�te oczy rozpaczliwie wzywaj� pomocy. B�agam, �eby zadzwoni� po karetk�, t�tno jest ledwie wyczuwalne, ogarnia mnie panika. Zjawiaj� si� dwaj sanitariusze i felczer. Badaj� ci� ich reakcja jest prosta i brutalna. Za p�no za du�e ryzyko, nie mo�na ci� przewie��. Nie chc� mie� nieboszczyka w karetce, to psuje statystyk�. 30 Po wystraszonych minach przyjaci� widz�, �e decyzja jest nieodwo�alna. Wi�c zagradzam im drzwi i wrzeszcz�, �e je�li natychmiast nie zabior� ci� do szpitala, zrobi� skandal na mi�dzynarodow� skal�. Ci �a�osni przedstawiciele pomocniczej s�u�by zdrowia s� przera�eni moimi s�owami. Marnie zarabiaj�^ nie ciesz� si� presti�em, ich rola sprowadza si� do wykonywania planu, a nie leczenia i ratowania ludzi. Wreszcie dociera do nich, �e kandydat na tamten �wiat to Wysocki, a wrzeszcz�ca, rozczochrana kobieta to jego przyjaci�ka, francuska aktorka. Po kr�tkiej naradzie, kln�c, zabieraj� ci� zawini�tego w koc, ci�gn� bezw�adny t�umok po schodach do karetki. Mimo ich protest�w wsiadam z nimi, rozpacz dodaje mi si�. Izba przyj�� w moskiewskim pogotowiu nie r�ni si� niczym od podobnych miejsc na ca�ym �wiecie. Zamykaj� si� za tob� dwuskrzyd�owe drzwi. Jest trzecia rano, w korytarzu pachnie eterem, na nielicznych �awkach dwie czy trzy skulone, �pi�ce postacie. Przysuwam si� do szpary w drzwiach. Ludzie w bladozielonych, sterylnych kitlach kr��� zaaferowani. Mam ograniczone pole widzenia. Dostrzegam tylko male�ki skrawek sali reanimacyjnej panuje tu ruch, a wi�c zajmuj� si� tob�, jeszcze nie wszystko stracone. Bardzo pr�dko pozbywam si� z�udze�, kto� odpycha mnie w k�t, �eby zrobi� miejsce dla noszy, na kt�rych le�y w�t�e, bezw�adne kobiece cia�o. Rozumiem, �e poruszenie, kt�re upewnia�o mnie, �e �yjesz, jest tu po prostu rutyn�. Sp�dzam kilka godzin przyklejona do drzwi, przyjaciele przynie�li mi jedzenie, picie, papierosy, szal. Teraz mam znajomych na korytarzu rodzice straszliwie poparzonego m�czyzny, matka m�odej dziewczyny na noszach, kt�r� zazdrosny narzeczony wyrzuci� z dziewi�tego pi�tra, staruszka, kt�rej m�� wpad� pod poci�g. Czuj� g��bok� solidarno�� ��cz�c� nas wszystkich. Nie istnieje ju� zagraniczna aktorka, starzy, m�odzi. Jestem jedn� z nich, zwyczajn� kobiet�, kt�ra czeka z niepokojem na wiadomo�ci o swoim m�czy�nie. Co chwila 31 wstaj�, podchodz� do szpary w drzwiach, usi�uj� co� wyczyta� ze zm�czonych twarzy ludzi z ekipy reanimacyjnej. Tak up�yn�� nie ko�cz�cy si� dzie�. Raz czy dwa zaczepiam wychodz�cego z sali doktora. Bez skutku. Nie chce nic powiedzie�, trzeba czeka�. P�nym wieczorem � czatuj� tu ju� ponad szesna�cie godzin - inny lekarz, niskiego wzrostu cz�owieczek o �ywych oczach i nastroszonych w�sach, daje mi znak r�k�. Wahad�owymi drzwiami przechodz� do mikroskopijnego pokoiku. Po k�tach walaj� si� zakrwawione strz�py ubra�, opatrunki, puste ampu�ki -istne pobojowisko. Po prawej stronie - przej�cie do du�ej, jaskrawo o�wietlonej sali. W�r�d le��cych na w�zkach nagich, oplatanych rurkami cia� rozpoznaj� twoje - wycie�czone i bezwstydne. Klatka piersiowa unosi si� i opada nierytmicznie. Igoriok, niskiego wzrostu lekarz, pociesza mnie Ci�ko by�o, bardzo si� wykrwawi�. Gdyby go pani przywioz�a par� minut p�niej, ju� by nie �y�. Teraz trzeba b�dzie uwa�a� . S�ucham, co m�wi, nie odrywaj�c od ciebie wzroku. Dowiaduj� si�, �e p�k�o ci w gardle naczynie, nie wolno ci wi�cej pi�, potrzebujesz d�ugiego odpoczynku. Inni lekarze, trzej m�czy�ni i kobieta, m�wi�, jak bardzo s� szcz�liwi, �e ci� uratowali, i jak ciesz� si� ze spotkania ze mn�, nawet w tak nieweso�ych okoliczno�ciach. Z miejsca polubi�am tych ludzi. Ratuj� to, co da si� jeszcze uratowa�, �miej� si�, opowiadaj� dowcipy, pal� papierosy i zgodnie z tutejszym zwyczajem prze�ykaj� spirytus w�chaj�c sk�rk� razowego chleba. Siadam na taborecie w k�cie ma�ego pokoiku, widz� ci� z ukosa i chocia� co chwil� przeje�d�aj� ko�o mnie w�zki z rannymi, kt�rych w oka mgnieniu rozbieraj�, zszywaj�, k�uj�, myj�, banda�uj�, patrz� tylko na ciebie. Oddychasz, �yjesz. Igoriok, Wiera, Wadim, Iwan i Jurij dobrze si� spisali. Bada nam wierni do ko�ca, zawsze sprawni i pe�ni po�wi�cenia, jak w czasie tej koszmarnej nocy. Szpital to imponuj�ca osiemnastowieczna budowla o bia�o-niebieskich wn�trzach. Odwiedzam ci� codziennie, przynosz� jedzenie, musisz odzyska� si�y, wpycham w ciebie ros�, tatara, jarzyny, owoce. Twoje policzki nabieraj� rumie�c�w. Le�ysz we wsp�lnej sali, s� tu wy��cznie pacjenci z urazami gard�a, po oparzeniach, tracheotomii, usuni�ciu nowotowru, niekt�rzy s� karmieni za pomoc� sondy bezpo�rednio wprowadzonej do �o��dka. Mimo to panuje tu �wietny nastr�j. Opiekuj� si� wami poczciwe stare nianie, traktuj� was jak dzieci, krzycz�, kiedy po kryjomu palicie, s� pe�ne ciep�a i czu�o�ci, ty jeste� oczywi�cie ich oczkiem w g�owie. Czujesz si� jeszcze os�abiony, ale ju� za��da�e� gitary, papieru i przybor�w do pisania. Ku og�lnej rado�ci �piewasz p�g�osem, uk�adasz zabawne, ironiczne piosneczki o wsp�towarzyszach niedoli, personelu pomocniczym, o tysi�cu drobnych wydarze� z �ycia starego szpitala. Wasz pok�j staje si� sal� koncertow�, a nianie robi�, co mog�, �eby przywr�ci� porz�dek. Tylko jeden pacjent, le��cy w rogu sali, ma ponur�, zaci�t� twarz i nie bierze udzia�u w og�lnym poruszeniu. Gard�o, spalone kwasem, kt�ry wypi� my�l�c, �e to w�dka, zregenerowano mu za pomoc� wielu operacji i przeszczep�w. Przebywa w szpitalu od kilku lat, bardzo cierpi, a jego oczy o�ywiaj� si� jedynie na widok pi�cio- czy sze�cioletniej Uzbeczki o d�ugich kruczoczarnych warkoczach. Dziewczynka przechodzi podobne m�ki. R�wnie� spali�a sobie gard�o po�ykaj�c �r�c� substancj� i �yje w szpitalu od trzech lat. Jest agresywna, drapie i gryzie jak dzika kotka. Jej jedynym przyjacielem jest cz�owiek z son- 2 - Wysocki 33 i da. Dotkn�o ich to samo nieszcz�cie, dziewczynka przesiaduje ca�ymi godzinami przy ��ku m�czyzny. Szepc� co� sobie do ucha, �miej� si�, ona g�adzi go po nie ogolonych policzkach, on tuli j� w ramionach. Ten niezwyk�y zwi�zek bardzo nas wzrusza. Kiedy �piewasz, ma�a pacjentka zerka na ciebie z ukosa, a w jej czarnych, b�yszcz�cych oczach wida� ciekawo�� i zdziwienie. Tw�j wyst�p chyba jej si� podoba. Mo�e i z tob� si� zaprzyja�ni Pewnego dnia do m�czyzny przychodzi z wizyt� stary kumpel, s�siad z dalekiego przedmie�cia. Wygl�da na pijaka. Widzimy, jak ukradkiem wsuwa pod poduszk� butelk� mocnego wina. W Rosji to paskudztwo nazywa si� portwajn , troch� przypomina tanie porto i stanowi przysmak alkoholik�w. Korzystaj�c z nieobecno�ci niani, m�czyzna wsuwa sobie sond� i z b�yskiem w oku, oblizuj�c si� i pomrukuj�c z rozkoszy, gwa�townym ruchem wlewa zawarto�� butelki prosto do �o��dka. Na rezultat nie trzeba d�ugo czeka�. S�yszymy parskanie, potem wybuch �miechu. Nagle zrobi�o mu si� gor�co, zdziera z siebie ubranie, ciska sond� w k�t, nagi, ca�y w bliznach zaczyna wirowa� w piekielnym ta�cu. Jego spalone struny g�osowe uniemo�liwiaj� wydobycie d�wi�ku, nie wiadomo, sk�d wychodzi g�os. Z pocz�tku zaczynamy si� �mia�, ale po chwili przestaje to by� zabawne. M�czyzna szamocze si�, kiedy nianie usi�uj� go z�apa�, musz� wezwa� na pomoc piel�gniarzy � na pr�no, alkohol potro-i� jego si�y, zachowuje si� jak furiat. Nagle w drzwiach staje ma�a Uzbeczka, zdecydowanym krokiem podchodzi do swego przyjaciela, bierze go za r�k�, podnosi z pod�ogi pi�am�, ubiera go, �agodnie szepce mu co� do ucha swym dziwnym g�osem. Powoli m�czyzna uspokaja si�, wraca do ��ka, dziecko kl�ka przy nim i opiera g�ow� na poduszce, po pi�ciu minutach chory zasypia. Ma�a z macierzy�sk� czu�o�ci� poprawia mu ko�dr�, potem kolejno rzuca nam wszystkim oskar�ycielskie spojrzenie, robi do nas okropn� min� i odchodzi z godno�ci�. 34 Na rekonwalescencj� wyje�d�asz na Bia�oru�. Zaprzyja�niony re�yser, z kt�rym kr�ci�e� film o partyzantce, zabiera nas do swojej rodzinnej wioski, gdzie do dzi� mieszka jego ciotka. Staruszka ma male�k� cha�upin�, ogr�dek pe�en warzyw i koz�, tak �e mo�esz co dzie� rano wypija� kubek jeszcze ciep�ego mleka. Ca�ymi dniami w��czymy si� po okolicy, tw�j przyjaciel pokazuje nam miejsca, gdzie przed dwudziestu pi�ciu laty toczy�y si� straszliwe walki. Teraz wszystko tchnie spokojem, urzeka nas pi�kno przyrody, wok� idealnie okr�g�ych jezior rozci�gaj� si� wzg�rza, nadchodzi jesie�, wszystko mieni si� z�otem, jest jeszcze ciep�o. Co jaki� czas natrafiamy na dawne obozowiska partyzanckie, prawdziwe podziemne osady, teraz pokryte bujn� ro�linno�ci�. Kiedy indziej chodzimy po zw�glonych ruinach m�cze�skich wsi, zachowanych w takim stanie, jak zostawili je Niemcy - wymordowano tu ca�� ludno��, nie oszcz�dzono starc�w, kobiet ani dzieci. Na Bia�orusi s� setki takich wiosek, w kt�rych nie prze�y� ani jeden mieszkaniec. M�czy�ni zdolni do walki polegli na froncie, reszt� ludno�ci zam�czono na �mier�, zagrody spalono. Wstrz�saj�cy jest kontrast mi�dzy �agodno�ci� przyrody a okrucie�stwem zbrodni. Pewnego wieczora, kiedy siedzimy przy stole w izbie �agodnie o�wietlonej lamp� naftow�, staruszka wspomina... W 1944 roku w wiosce zostaje tylko dziewi�� kobiet w wieku od pi�tnastu do czterdziestu pi�ciu lat, kilka babin, pi�� ma�ych dziewczynek i dw�ch niedo��nych starc�w. M�czy�ni od czternaste- do siedemdziesi�ciolatk�w s� w wojsku, na froncie, albo - ci najm�odsi i najstarsi - w partyzantce. Niemcy wycofuj�c si� r�wnaj� wszystko z ziemi�. Ta wioska jakim� cudem ocala�a, ale straszliwe przeczucia nie myl� wszyscy m�czy�ni zgin�li. Z frontu nadchodz� oficjalne zawiadomienia Poleg� za ojczyzn� z lasu potworna wiadomo�� Z wioski X nikt nie ocala�... Kiedy kobiety widz� niewielki oddzia� m�odych �o�nierzy radzieckich pod dow�dztwem dwudziestopi�cioletniego kapitana � podejmuj� decyzj�. Po nakarmieniu i napojeniu m�czyzn szykuj� �a�ni�. Ka�da przynosi czyst� bielizn�, 35 na �wie�o pos�anych ��kach le�� haftowane poduszki, wyczerpani �o�nierze zasypiaj� - od wielu miesi�cy nie zaznali takiej przyjemno�ci. W kt�rej� chacie pali si� naftowa lampa, naj�mielsza z kobiet rozmawia z m�odym kapitanem - Chc� was o co� prosi�. Niech pan si� nie dziwi i postara si� nas zrozumie�. Wojna zabra�a nam wszystkich m�czyzn. �eby �ycie mog�o toczy� si� dalej, musimy mie� dzieci, dajcie nam �ycie. Staruszka milknie zawstydzona. Po chwili dodaje - M�ody traktorzysta z s�siedniej chaty jest Azjat� jak jego ojciec, listonoszka przypomina swych przodk�w z Armenii, a ko�chozowa kucharka to typowa Sybiraczka. Zaczynam cicho p�aka�, ta opowie�� u�wiadamia mi o wiele wyra�niej ni� oficjalna propaganda rozmiar tragedii, jak� prze�y� ten kraj. Idziemy spa� do stodo�y, k�adziemy si� na pachn�cym sianie. Obok chrz�ka prosi�, kury, kt�rym zak��cili�my spok�j, protestuj�. Przez ca�� noc tworzysz na g�os, jedna strofa goni drug�, wy�aniaj� si� kolejne obrazy. Wybijasz rytm d�o�mi, jak w czasach, kiedy zaczyna�e� pisa� wier-sze-piosenki i nie mia�e� gitary. Tej pami�tnej nocy zrodzi si� wi�kszo�� piosenek cyklu wojennego. Nie bardzo lubisz wojenne opowie�ci, ale, jak dla ka�dego Rosjanina, stanowi� one cz�� twojej kultury. Ukochany przez ciebie nar�d odnajduje w twych pie�niach echa tragedii, kt�ra nie oszcz�dzi�a �adnej rodziny dwadzie�cia milion�w ofiar, miliony inwalid�w, sierot, wd�w. Tysi�ce miast, miasteczek i wsi zr�wnanych z ziemi�, skre�lonych z mapy. Na koncertach odznaczeni licznymi medalami weterani maj� �zy w oczach, m�odzi s�uchaj� ci� w skupieniu i z powag�. Twoje piosenki robi� wi�cej dla sprawy pokoju i uczczenia pami�ci poleg�ych ni� wszystkie filmy, dokumenty, pomniki i oficjalne przem�wienia razem wzi�te. Urodzi�e� si� 1938 roku i nie bra�e� udzia�u w wojnie. Twoim jedynym wyczynem by�o og�oszenie alarmu, kiedy na dach budynku spad�a bomba zapataj�ca. Mia�e� pi�� lat 36 i ju� wtedy dono�ny g�os. Przez tekturow� tub� wzywa�e� ochotnik�w do gaszenia po�aru. Inne dzieci�ce wspomnienie jest bardziej zabawne. Kiedy Niemcy zbli�ali si� do Moskwy, wys�ano ci� z matk� na ty�y. Ulokowano was w miejscowo�ci, gdzie z burak�w p�dzi�o si� spirytus na paliwo do czo�g�w i samolot�w. Wyt�okami buraczanymi karmi�o si� inwentarz. Kt�rego� dnia robotnica niechc�cy poruszy�a d�wigni� i nie zauwa�y�a, �e do paszy wlewa si� alkohol. Po jedzeniu zwierz�ta wpadaj� w stan zamroczenia. Na wiejskich drogach rozpoczynaj� si� niebywale �mieszne kakofoniczne bachanalia krowy goni� si� i bod�, konie wierzgaj� i przeskakuj� ogrodzenia, �winie tarzaj� si� po ziemi machaj�c racicami, kury, kaczki i g�si usi�uj� wznie�� si� w powietrze. Kobiety i dzieci uganiaj� si� za szalej�cymi zwierzakami, na pr�no usi�uj�c je schwyta�. W pewnym momencie, poczynaj�c od najmniejszego, wszystkie stworzenia zapadaj� w sen. Wioska wygl�da jak zaczarowany las z bajki. Jak okiem si�gn��, konie, krowy i kury le�� pokotem i chrapi� w najlepsze. 37 Na powi�kszonej fotografii - �adny blondynek z wielkim wilczurem. Zdziwione szare oczy ch