10943
Szczegóły |
Tytuł |
10943 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10943 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10943 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10943 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Miros�aw Huszcz
Joanna Gutowska
MUCHA PRZED S�DEM
WYDAWNICTWA RADIA I TELEWIZJI
Warszawa 1987
Projekt ok�adki i strony tytu�owej
Jacek Rupi�ski
Redaktor techniczny
Iwona �ukasiewicz
Korektor
Jaros�aw Wo�odko
� Copyright by Miros�aw Huszcz, Joanna Gutowska
Warszawa 1987
Illustrations; � copyright by Jacek Rupi�ski
Warszawa 1987
WYDAWNICTWA RADIA I TELEWIZJI � WARSZAWA 1987
Sk�ad wykona�a Drukarnia Instytutu Wydawniczego w Warszawie,
druk i opraw� wykonano w Czechos�owacji
Nak�ad 300 000 + 260 egz. P-17
ISBN 83-212-0432-5
Cena 180 z�,�
ielkie dzi� poruszenie w owadzim
�wiecie. Od rana brz�czenie, bzy-
czenie, cykanie i machanie skrzy-
de�kami. Nowina przelatuje z kwiatka na kwiatek, z ula
do ula. Mr�wki j� zanios�y do mrowiska i ju� szu-szu
szepc� mi�dzy sob�: �S�ysza�a�, s�ysza�a�? Co za
nowina".
Motyle nie wypi�y jeszcze swojego �niadania z wn�-
trza kwiat�w. Usiad�y na listku, wachluj� si� skrzyde�-
kami z wielkiego przej�cia. �Tego jeszcze nie by�o, taki
skandal!"
Paj�k zwisa na swojej nici, wytrzeszcza oczyska.
�Co to b�dzie, jak to b�dzie?"
Pszczo�y pracuj� od rana i tylko niby przypadkiem
spotykaj� si� na kwiatku. �S�ysza�a� ju�, moja droga?"
�S�ysza�am. Co za wstyd" - szepn� do*siebie i lec� do
ula z koszyczkami nektaru.
Osa fruwa z wa�n� min�. Nikt jej nic nie m�wi, ale
ona i tak wie. Dzi� w po�udnie zbierze si� s�d. Pod li�-
ciem �opianu. B�d� s�dzi� Much�. Wszyscy proszeni s�
na �wiadk�w. Trzeba wcze�nie polecie� i zaj�� miejsce,
bo b�dzie t�ok. Ka�dy jest bardzo ciekaw. Nikt dzi� nie
czuje, jak �licznie pachn� kwiaty, jak mile grzeje s�o-
neczko. Na d�ugo przed po�udniem kto �yw frunie i
biegnie w cie� wielkiego li�cia. A� si� tu roi. Gwar.
Okrzyki. Szepty. Co to b�dzie? Mucha przed s�dem. Za
co? Po co? Coraz g�o�niej, coraz rojniej. Wielkie
poruszenie.
Nagle przycich�o. Wszystkie oczy patrz�, jak stra-
�nicy wprowadzaj� Much�. Mucha - oskar�ona. Mucha
winna? Mucha niewinna? Usiad�a na �awie oskar�o-
nych. Jest smutna, zawstydzona, ale nie za�amana.
U�miechn�a si� nawet blado do kogo� na widowni. Po
chwili ciszy zn�w zacz�� si� ruch. Najpierw szepty: szu-
-szu, a potem coraz g�o�niej. Padaj� okrzyki:
- Mucho, trzymaj si�! Jeste�my z tob�!
A inni krzycz�:
- Precz z Much�!
- Paso�yt!
- Nier�b!
Coraz wi�ksze zamieszanie. Nikt nie widzi, �e ko�o
Muchy usiad� Adwokat - jej Obro�ca, kt�ry b�dzie
broni� Much� przed s�dem. Co� jej cicho t�umaczy.
Mucha s�ucha i kiwa g�ow�. Ju� z drugiej strony usiad�
Prokurator - Oskar�yciel, to on b�dzie przedstawia�
przed s�dem wszystkie winy Muchy. Ale nikt na niego
nie patrzy. Widzowie ha�asuj� i k��c� si� mi�dzy sob�.
Jeszcze chwila, a zaczn� si� bi�.
�Winna!" �Niewinna!" - s�ycha� ze wszystkich
stron.
Na szcz�cie zadzwoni� dzwonek. Wo�ny s�dowy z
wa�n� min� og�asza:
- Prosz� wsta�, s�d idzie.
Ucich�o na chwil�. Zaczyna si�, zaczyna. A potem
szuranie - zebrani wstaj�. Tak trzeba dla uszanowania
powagi s�du.. Wchodzi S�dzia. Surowy, powa�ny.
M�wi spokojnym g�osem:
- Prosz� wszystkich zebranych o zachowanie ciszy i
spokoju. Rozpoczynam rozpraw� przeciwko Musze.
Widz�, �e oskar�ona jest obecna. Czy oskar�ona ma
Obro�c�?
Mucha tylko skin�a g�ow�. Jej Obro�ca wsta� i
powiedzia� za ni� g�o�no i wyra�nie:
- Tak, Wysoki S�dzie.
�Wysoki S�dzie? Wysoki S�dzie!" - poszed� szmer
w�r�d widz�w, kt�rzy nie wiedzieli, �e tak w�a�nie
nale�y m�wi� do S�dziego.
A S�dzia rozejrza� si� po sali, stukn�� drewnianym
m�otkiem, nakaza� cisz� i powiedzia�:
- Prosz� o g�os Oskar�yciela.
Wsta� Oskar�yciel - uk�oni� si� i rozpocz�� swoj�
mow� oskar�ycielsk�.
- Wysoki S�dzie, przypad� mi w udziale obowi�zek
przedstawienia Wysokiemu S�dowi i wszystkim zebra-
nym d�ugiego spisu win oskar�onej Muchy. Mucha jest,
jak wiadomo, owadem �yj�cym w domach i w pobli�u
dom�w ludzi. Z tego powodu nazywana jest nawet
Much� Domow�. Jak�e to myl�ca nazwa!
v Tu Oskar�yciel u�miechn�� si� niedobrym u�miechem
i zaraz doda� grzmi�cym g�osem:
- Powinna zwa� si� szkodnikiem domowym! To ona
ponosi win� za brud, bez kt�rego nie wyobra�a sobie
�ycia. Gdzie tylko znajduj� si� jakie� �miecie, tam zaraz
pojawi si� Mucha. Nie fruwa w�r�d warzywnych grz�-
dek ani w pachn�cym past� do pod�ogi mieszkaniu. O,
nie! Tylko w�r�d �mietnik�w, w brudnych kuchniach,
przy kub�ach na �miecie. To jest ulubione miejsce
pobytu oskar�onej. Brud i gnij�ce odpadki maj� dla
niej najmilszy zapach.
W kilku miejscach na sali rozleg� si� chichot, ale
zaraz umilk�, bo Oskar�yciel m�wi� dalej.
- W takich to warunkach Mucha sp�dza �ycie,
wychowuje swoje dzieci. I �eby chocia� by�a dobr�
matk�. Sk�d! Sk�ada swoje jajeczka gdziekolwiek, byle
by�o tam brudno albo poniewiera�y si� resztki �yw-
no�ci. Wystarczy zostawi� kawa�ek surowego mi�sa czy
inne produkty do jedzenia, a ju� Mucha tam siada, nie
troszcz�c si� o to, �e potem �ywno�� do niczego nie
b�dzie si� nadawa�a. Marnuje w ten spos�b wiele sma-
cznych k�sk�w. Ale co o trudach zdobywania po�ywie-
nia mo�e wiedzie� najwi�kszy darmozjad, jakiego zna
owadzi �wiat!
Jeszcze Oskar�yciel nie sko�czy� zdania, kiedy z sali
dobieg�y okrzyki pe�ne oburzenia:
- Darmozjad!
- Leniuch!
S�dzia musia� postuka� m�otkiem i uspokoi�
krzy kaczy.
- Prosz� dalej, panie Oskar�ycielu.
Oskar�yciel podj�� mow� na nowo.
8
- A wi�c, jak m�wi�em... - zamy�li� si� na chwil� i
zaraz przypomnia� sobie, co ma m�wi�. - Aha! Na
przyk�ad oskar�ona ma ochot� na serek. Prosz� bardzo.
Tylko czeka, �eby zosta� na stole po �niadaniu i ju�
objada si� serem. Ma ochot� na kompot �liwkowy? Ju�
leci do dzbanka na oknie i pije. A taka jest zach�anna i
�akoma, �e zdarza jej si� wpa�� do �rodka i p�ywa� w
kompocie.
- Trzeba ustawi� znaki �K�piel zabroniona" - zawo-
�a� kto� z widz�w.
Ale Oskar�yciel ci�gn�� powa�nie:
- Chyba naprawd� przyda�yby si� takie znaki, bo ile
razy kto� zostawi� nie sprz�tni�ty talerz z zup�, ju� w
nim p�ywa Mucha. Wysoki S�dzie, czy talerz z zup� to
basen p�ywacki?!
Oskar�yciel wykrzykn�� to pytanie gro�nym g�osem.
Owady zn�w zacz�y si� �mia� i S�dzia musia� je uci-
szy�, cho� sam te� z trudem zachowywa� powag�. Nagle
kto� g�o�no krzykn��:
- Przecie� wszyscy powinni si� k�pa�!
- Tak - powiedzia� Oskar�yciel - oskar�ona robi to
cz�sto, a mimo to brudas z niej wielki. Po takiej k�pieli
jest jeszcze brudniejsza, a� si� lepi. I zaraz leci odpo-
cz�� sobie na wystawionych w sklepie ciastkach. Czy
one b�d� si� potem nadawa�y do jedzenia?
- Ciastka to nie pla�a - oburzy� si� kto� z zebranych
na sali.
- Tak, tak - powiedzia� Oskar�yciel - oskar�ona nie
ma poj�cia o dobrym wychowaniu. Narzuca si� ze
swoim towarzystwem. Nie chce zrozumie�, �e jest nie-
proszona. Jak wyp�dzi si� j� drzwiami, to wraca
oknem. Nie mo�na si� jej pozby�.
10
Siedz�cy w pierwszym rz�dzie Motyl a� zatrzepota�
skrzyde�kami ze zdziwienia i odezwa� si� cicho do
Mr�wki:
- Co� takiego! To przecie� bardzo niegrzecznie tak
post�powa�.
A gro�ny Oskar�yciel m�wi�:
- A jak ju� sobie upatrzy jakie� miejsce, nic jej nie
powstrzyma, �eby tam usi��� cho� na chwil�. Mo�e to
by�... nadgryzione jab�ko, wylany sos, brudna psia
miska czy lepkie od lizaka r�ce dziecka. Nawet we �nie
nie daje spokoju takiemu brudnemu maluchowi. Prze-
cie� zdarza si� dzieciom zasn�� w dzie� na kocu w
ogrodzie. Nawet w domu zapominaj� umy� r�ce, a cza-
sem i buzi�.
- Dzieci w og�le nie bardzo lubi� my� r�ce -
westchn�� g�o�no S�dzia.
- Za to bardzo lubi� wszystkiego dotyka�, Wysoki
S�dzie.
- Zupe�nie jak Mucha - wyrwa� si� Konik Polny.
Oskar�yciel spojrza� na niego surowo i powiedzia� ju�
do wszystkich:
- Dzieci nie wiedz�, �e dotykaj�c tego, na czym
usiad�a Mucha, nara�aj� si� na r�ne choroby. Mucha
roznosi na swoich n�kach zarazki chor�b. Siada w
r�nych brudnych miejscach, a potem... na jedzeniu.
Ile� to razy zdarza si�, �e dziecko tylko odgoni Much�,
kt�ra usiad�a na dojrza�ej gruszce. Gruszka jest soczy-
sta i pyszna, dziecko zjada j� wi�c z apetytem, nie
myj�c przedtem owocu. Nie widzi zarazk�w, kt�re
Mucha przynios�a. Zarazki s� takie male�kie, �e nie
mo�na ich zobaczy�, ale mog� spowodowa� chorob�. I
potem brzuszek mocno boli. A kto jest winien, �e dzieci
12
choruj�? �e nie mog� wychodzi� na podw�rko, tylko
musz� le�e� w ��ku i pi� okropnie gorzkie lekarstwa?
Oczywi�cie, oskar�ona Mucha jest winna, bo roznosi
zarazki.
- Biedne dzieci - westchn�y z �alem wszystkie naraz
mr�wki i biedronki, a� zafalowa� od tego westchnienia
wielki li�� �opianu.
Ale Oskar�yciel nie zwa�a� na to. Wyprostowa� si�
jeszcze bardziej, zrobi� jeszcze bardziej gro�n� min� i
jeszcze bardziej gro�nym g�osem powiedzia�:
- Wysoki S�dzie. Oskar�am z ca�� moc� tu obecn�
Much� o to, �e uprzykrza ludziom �ycie, niszczy �yw-
no�� i przenosi zarazki chor�b. Jest winna i domagam
si� dla niej surowej kary.
Na sali cicho jak makiem zasia�. Nikt si� nie poru-
szy�. Tylko Mucha zwiesi�a g�ow�. S�dzia stukn�� ener-
gicznie m�otkiem.
- Cisza! - krzykn��. - To jest, chcia�em powiedzie�,
czy Oskar�yciel mo�e przedstawi� s�dowi jaki� dow�d
winy oskar�onej?
- Tak jest, Wysoki S�dzie - poruszy� si� wreszcie
Oskar�yciel. - Mog� przedstawi� dow�d i �wiadk�w.
- Prosz� bardzo. - S�dzia usadowi� si� wygodniej.
Oskar�yciel rozwin�� jakie� zawini�tko. Pokaza� je z
daleka zebranym i podszed� do S�dziego. S�dzia na�o-
�y� okulary.
- Oto kotlet. Zjad�em p� na obiad, a reszt� zostawi-
�em sobie na kolacj�. By� taki apetyczny! Niestety,
Mucha si� dobra�a do niego i jak�e teraz wygl�da?
Strach pomy�le�, na co m�g�bym zachorowa�, gdybym
go zjad�.
14
- Gdzie pan, Oskar�ycielu, zostawi� ten... dow�d
winy? - spyta� S�dzia.
- Na kredensie w kuchni.
- Bez przykrycia? - zdziwi� si� S�dzia.
- Nie musz� chyba niczego chowa� we w�asnej
kuchni. - Oskar�yciel zrobi� obra�on� min�.
- No, tak - westchn�� S�dzia i g�o�no powiedzia�: -
Prosz� pierwszego �wiadka.
Motyl wsta�, podszed� do S�dziego, uk�oni� si�
wszystkim i przedstawi�:
- Jestem Motylem.
- Czym �wiadek si� zajmuje? - zapyta� S�dzia.
- Ja... - Motyl troch� si� zmiesza�, a po chwili
odpowiedzia�: - Fruwam sobie z kwiatka na kwiatek,
pij� nektar, �adnie wygl�dam...
- Co �wiadek wie o oskar�onej?
- Wszystko! - wykrzykn�� Motyl, ale zaraz doda�: -
Cho� w�a�ciwie nie zadaj� si� z ni�. Ona jest okropnie
�le wychowana. Jak mo�na wchodzi� do czyjego� domu
bez zaproszenia? Mnie nikt nie musi wygania�. Fruwam
sobie w ogrodzie, a je�li niechc�cy wpadn� przez okno,
to siedz� przy szybie i prosz�, �eby mnie wypu�ci�. O
�adnym narzucaniu mojego towarzystwa nie ma mowy.
Tego si� nie robi. I jak ta Mucha okropnie wygl�da.
Taka jest szarobura. Pewnie ci�gle brudna. Nie ma
takich pi�knych, kolorowych skrzyde� jak moje.
Tu Motyl rozchyli� swoje skrzyde�ka i obr�ci� si� na
wszystkie strony, �eby ka�dy m�g� go podziwia�.
Ale S�dzia si� zdenerwowa�.
- Kolor skrzyde� nie ma tu nic do rzeczy. Nie ka�dy
mo�e by� Motylem.
- Pewnie - Motyl wyprostowa� si� dumnie.
16
- Dzi�kuj� �wiadkowi - zwr�ci� si� S�dzia do Motyla
- i przypominam, �e to bardzo nie�adnie tak si� chwali�
i wy�miewa� z cudzego wygl�du.
Motyl szybko zwin�� skrzyde�ka i jak niepyszny wr�-
ci� na miejsce. Chyba mu si� wstyd zrobi�o.
- Prosz� drugiego �wiadka.
Co� zabzycza�o ze �rodka sali i przez t�um przecis-
n�a si� Pszczo�a. Uk�oni�a si� i powiedzia�a:
- Jestem Pszczo��. Zbieram py�ek z kwiat�w i zano-
sz� do ula. Robi� mi�d. Nie to, co ta leniwa Mucha.
Tylko fruwa i patrzy, gdzie by co ukra��. I jaki ma
okropny gust! Woli �mietniki ni� kwiaty. Mieszka byle
gdzie. Nigdy by�my takiej do ula nie zaprosi�y. Co by
kr�lowa na to powiedzia�a? - Pszczo�a na sam� my�l o
tym z�apa�a si� za g�ow�. - Mucha pewnie ch�tnie by
przysz�a, bo lubi mi�d. Niech tylko gdzie� zobaczy nie
zakr�cony s�oiczek, to si� zajada a� strach. U nas, w
ulu, m�wimy nawet, �e �akomczuchy lec� do jedzenia
jak muchy do miodu. Ale do nas nie przyleci ta... oska-
r�ona. Da�yby jej stra�niczki, co pilnuj� wej�cia!
Pszczo�a jeszcze m�wi�a, kiedy z sali ju� pada�y
okrzyki:
- Muchy precz od miodu!
- Mi�d tylko dla pszcz� i dzieci!
- Prosz� o cisz� - przywo�a� do porz�dku zebranych
S�dzia. - Dzi�kuj� �wiadkowi i prosz� nast�pnego.
- Cyk, cyk, cyk! Jestem �wierszczem - k�ania� si� ju�
kolejny �wiadek. - W lecie mieszkam w trawie, zim� za
kominem. I gram. Wszyscy mnie bardzo lubi�. Nie to,
co Much�. Ona tylko bzycze� umie. A mnie ka�dy
ch�tnie s�ucha. Ja nikomu nie przeszkadzam, nawet
usypiam dzieci swoim graniem. Bajki o mnie uk�adaj�.
18
A kto chcia�by s�ucha� bajek o muchach?
- Prosz� si� nie przechwala� - upomnia� �wierszcza
S�dzia.
- Ja si� nie przechwalam, naprawd� pi�knie gram.
Mog� zagra�.
I �wierszcz najspokojniej w �wiecie rozpocz�� kon-
cert, k�aniaj�c si� na wszystkie strony. Pop�yn�y
d�wi�ki �wierszczowej muzyki. Wszyscy si� rozmarzyli.
Jak on pi�knie gra!
Ale S�dzia zacz�� stuka� m�otkiem.
- Tu jest s�d, prosz� zachowa� powag�. A zreszt� -
machn�� r�k� - og�aszam przerw� w rozprawie. - I
wyszed�.
�wierszcz gra� dalej zadowolony, �e ma tylu s�ucha-
czy, ale wszyscy ju� po chwili zacz�li si� wierci�, a
potem wychodzi�. Trzeba przecie� porozmawia� o tym,
co si� tu dzi� dzia�o. Tyle ciekawych rzeczy. �wierszcza
mo�na pos�ucha� ka�dego wieczoru. A �wierszcz gra�
dalej i jeszcze dobra chwila up�yn�a, zanim spostrzeg�,
�e jest sam. Najpierw chcia� si� obrazi�, ale zbyt by�
ciekaw, co wszyscy m�wi�, i te� wybieg� p�dem na
przerw�.
Na s�o�cu wok� li�cia �opianu a� si� k��bi�o od
�apek i skrzyde�ek. Ha�as by� okropny. Wszyscy m�wili
naraz.
- Mucha jest niewinna. Ta rozprawa to zamach na
nasz� owadzi� wolno��. Ka�dy ma prawo �y� jak lubi -
przekonywa� jaki� ma�y �uczek, kt�ry musia� wej�� na
kamyk, �eby inni mogli go zobaczy�.
- To te pracusie pszczo�y s� wszystkiemu winne -
denerwowa� si� inny �uk. - Tylko pracuj� i pracuj�.
Chcia�yby zmieni� ca�y �wiat w jeden wielki ul.
20
- Gdyby wszyscy bez przerwy pracowali, to kto fru-
wa�by sobie, cieszy� si� s�o�cem i brz�cza� weso�o? -
powiedzia� niedu�y w�a�ciciel pary pi�knych, po�yskli-
wych i przezroczystych skrzyde�ek.
- Mo�na fruwa� w ogrodzie i nikomu nie robi�
krzywdy. I jeszcze �adnie wygl�da�. Jak ja, jak ja. -
Motyl zn�w si� puszy� i wachlowa� skrzyd�ami.
- Ach, ten Motyl, niemo�liwy chwalipi�ta - du�y
�uk odwr�ci� si� do ma�ego.
- Tak, tak - doda� ma�y - fruwaj�ca niewinno��. I
niby nie wie, co wyprawiaj� g�sienice motyla bielinka
kapustnika.
Motyl stan�� w obronie kapustnika.
- Bielinek ma takie pi�kne, bia�e skrzyde�ka jak
obsypane delikatnym pudrem, a na nich zalotne czarne
kropeczki, �e mo�na mu wybaczy� par� listk�w kapu-
sty dla jego g�sienic.
- Par� listk�w - u�miechn�� si� Zuk do Zuczka. -
Ca�� grz�dk� kapusty zmarnuj� te pi�knisie. Tylko
cudze wady widz�.
Motyl ju� tego nie s�ucha�, odszed� na bok, gdzie
m�g� swobodnie rozwin�� skrzyde�ka, �eby ka�dy m�g�
je podziwia�. �uki patrzy�y na niego zupe�nie bez
zachwytu. W ko�cu mniejszy machn�� �apk�:
- Ach, Motyl, niepowa�ne stworzenie, leci tam,
gdzie wiatr go popchnie. Ale �eby Pszczo�a, owad sta-
teczny, nie wiedzia�a, �e muchy te� zapylaj� kwiaty?
No, mo�e nie wszystkie, ale niekt�re zapylaj�.
- Takie te pszczo�y okropnie pracowite - odezwa� si�
du�y �uk - a nie wiem, czy by si� czasem nie wyrwa�y
na wagary z tego swojego nudnego ula, gdyby ich kr�-
lowa tak kr�tko nie trzyma�a.
22
- A ci ich panowie, trutnie - powiedzia� szeptem
ma�y - to te� podobno niez�e zi�ka. Ale o tym si� nie
m�wi. Tajemnica ula.
- I niby to tylko nektarem si� interesuj�. Na dojrza��
gruszk� czy �liwk� te� si� czasem skusz�, a muchom
wymawiaj�.
- Biedna Mucha - powiedzia� kto� z boku. - Co
teraz z ni� b�dzie?
- Co b�dzie? - roze�mia� si� Paj�k. - Ja wiem, co
b�dzie. Dostanie kar� �mierci. Proponuj� kar� �mierci
przez po�arcie. - I pog�aska� si� po brzuchu.
- Jak to? - przestraszy�y si� owady.
- Cha, cha, cha! Ja, Paj�k, b�d� katem i po�r� j�.
Mo�na by skaza� na �mier� przez po�arcie wszystkie
muchy. Tylko nie naraz, bo p�kn�. Cha, cha, cha!
- To straszne - j�kn�a Biedronka - �eby tak owad
owada...
- Paj�k nie jest owadem. Ka�dy szanuj�cy si� owad
ma sze�� n�g i skrzyd�a, a ten potw�r ma a� osiem n�g.
- Ale Mucha! Co z Much�?
Nagle rozleg� si� dzwonek. Publiczno�� st�oczy�a si�
przy wej�ciu.
- Dobrze, �e ju� si� sko�czy�a ta przerwa - powie-
dzia� �uk do �uczka - bo nie wiadomo, jak potoczy-
�aby si� sprawa z tym �ar�ocznym Paj�kiem.
Ca�a publiczno�� usiad�a na swoich miejscach. S�dzia
rozpocz�� drug� cz�� rozprawy, oddaj�c g�os Obro�cy
Muchy. Wszyscy w skupieniu czekali na jego s�owa.
Obro�ca wsta�, u�miechn�� si�, uk�oni� i rozpocz��:
- Wysoki S�dzie, zapoznali�my si� dzi� z g�osem
mojego szanownego kolegi Oskar�yciela. - Tu Obro�ca
uk�oni� si� nisko swojemu przeciwnikowi. - Pi�kna
24
mowa mojego szanownego kolegi - m�wi� Obro�ca, nie
przestaj�c si� u�miecha� - zachwyci�aby mnie jeszcze
bardziej, gdyby nie by�a tak jednostronna i pe�na nie-
ch�ci do oskar�onej. Mucha nie jest takim czarnym
charakterem, jak j� tu przedstawi� m�j uczony kolega.
I zn�w Obro�ca uk�oni� si� pi�knie. Ale Oskar�yciel
nie odpowiedzia� u�miechem. Zerwa� si� z miejsca.
- Wysoki S�dzie, zg�aszam sprzeciw. Obro�ca kpi
sobie ze mnie.
S�dzia uspokoi� go:
- Panie Oskar�ycielu, nie pozwol� z nikogo kpi�, ale
prosz� teraz nie przerywa�. S�d chce wys�ucha� g�osu
Obro�cy.
Oskar�yciel usiad�, staraj�c si� przybra� oboj�tn�
min�. A Obro�ca ci�gn�� dalej swoja mow�:
- A wi�c, Wysoki S�dzie, oskar�ona Mucha jest ca�-
kowicie niewinna. Tak! Niewinna i nies�usznie oskar�o-
na. Nie mo�e ona odpowiada� za czyny, kt�re jej
zarzucono, bo nie mo�e odpowiada� za to, �e urodzi�a
si� Much�, a nie �wierszczem.
�wierszcz zerwa� si� jak oparzony.
- Cyk, cyk. Ja protestuj�! Nie zgadzam si� na takie
por�wnanie.
Po sali przebieg� szmer o�ywienia, ale S�dzia zaraz
energicznie postuka� m�otkiem.
- Cisza! Prosz� o cisz�.
- Ja nie por�wnuj� - ci�gn�� nie zra�ony Obro�ca -
ja przeciwstawiam sobie Much� i �wierszcza.
�wierszcz zn�w si� wyrwa� ze swoim ,,Ja protestuj�",
kiedy tylko us�ysza� w�asne imi�. Wszystkich to rozba-
wi�o. Tylko S�dzia mocno si� zachmurzy� i krzykn��:
- Cisza, bo ka�� opr�ni� sal�! A pana, Obro�co,
26
przywo�uj� do porz�dku. Prosz� nie miesza� do tej
sprawy nikogo innego.
Obro�ca uk�oni� si� przepraszaj�co.
- Prosz� wybaczy�, Wysoki S�dzie... A wi�c, jak ju�
m�wi�em, oskar�ona jest Much�, a nie...
�wierszcz ju�, ju� chcia� wyrazi� protest, ale Obro�ca
doko�czy� zdanie:
- ...a nie kim� innym. - �wierszcz uspokojony usiad�
na swoim miejscu. - I jako Mucha - m�wi� dalej
Obro�ca - zachowuje si� tak jak inne muchy. M�j sza-
nowny kolega Oskar�yciel zarzuca jej, �e nie jest dobr�
matk�. To nieprawda, Wysoki S�dzie. Mucha sk�ada a�
kilkaset jajeczek. Kto upilnowa�by tak� gromad� dzie-
ciarni? Nie mo�e przecie� fruwa� za ka�dym dzieckiem.
Troszczy si� jednak o ich po�ywienie. To w�a�nie dla-
tego sk�ada jajeczka w �ywno�ci, �eby jej dzieci mia�y
du�o smacznego jedzenia, kiedy si� wyl�gn�. Nie ka�dy
lubi zapach fio�k�w. Ma�e musz�ta wol� inne zapachy i
ich mama o tym wie. Czasem musi si� dobrze nafru-
wa�, �eby znale�� to, co jej ma�ym najbardziej odpo-
wiada. A �e taka �ywno�� nie b�dzie si� potem na-
dawa�a do jedzenia - trudno. Mucha, jak ka�da mama,
troszczy si� przede wszystkim o dobro swoich dzieci.
S�owa Obro�cy zrobi�y wra�enie na wszystkich. Kto�
krzykn��: �Brawo, Mucha!" Kto� inny: ,,Trzymaj si�,
jeste�my z tob�!"
Mucha podnios�a g�ow� i z wdzi�czno�ci� popatrzy�a
na Obro�c�.
- Zarzucaj� tu Musze, �e jest leniem i nic nie robi.
Jak to? A kto ca�y dzie� fruwa? Kto kr��y pod lamp� i
ko�o psiego nosa? Gdyby Wysoki S�d by� przez ca�y
dzie� tak jak Mucha na nogach... co ja m�wi� - na
28
skrzyd�ach, toby wiedzia�, jakie to m�cz�ce. Jeszcze
trzeba przy tym bzyka�, �eby wszyscy wiedzieli, �e leci
Mucha. Ona nie skrada si� po cichu, nie zaczaja pod-
st�pnie. Jak wpadnie do mieszkania, od razu wiadomo,
kto przylecia�.
- To racja - przyzna� nawet Oskar�yciel - bzyka
przez ca�y dzie�.
Ale Obro�ca nie s�ucha� go, tylko m�wi� dalej:
- Oskar�ona zosta�a nazwana paso�ytem. Niezas�u-
�enie. Mucha �ywi si� resztkami pozostawionymi przez
innych. Nie w�amuje si� przecie� do lod�wek, nie roz-
bija s�oik�w z miodem, nie wciska si� przez dziurk� od
klucza do kredensu. Cz�stuje si� tylko tym, co zosta�o
wyrzucone lub zostawione bez zabezpieczenia. Gdyby
pan Oskar�yciel chowa� sw�j kotlet pod szklany klosz,
Mucha by go nie tkn�a. A tak, s�dzi�a, �e zosta�a
pocz�stowana.
Oskar�yciel a� poczerwienia� ze z�o�ci.
- Co� takiego! Ja mia�bym cz�stowa� Much�? Moim
kotletem?
- To tylko przyk�ad, prosz� si� nie gniewa� - uspo-
kaja� go m�wca. - Wr��my do Muchy. Nazwano j�
brudasem. A przecie� nawet m�j szanowny kolega
musia� przyzna�, �e Mucha lubi si� k�pa�.
- Ale w rosole - nie wytrzyma� Motyl.
S�dzia tylko na niego popatrzy� i Motyl usiad�
zawstydzony.
- Mo�e rzeczywi�cie oskar�ona ma z�y gust, ale
dobrych ch�ci odm�wi� jej nie mo�na. Czy�ci sobie
skrzyde�ka i n�ki. Czy na pewno wszystkie dzieci tak
ch�tnie si� k�pi� i myj� r�ce? Gdyby tak by�o, nie
mo�na by oskar�y� Muchy, �e siada na brudnych
29
r�kach, bo zapachu myd�a nie lubi i na czystych by nie
usiad�a. Zaniedbanych �mietnik�w te� nie buduje
Mucha i nie ona przepe�nia nad miar� kub��w na
�mieci. Lubi takie otoczenie, to prawda, bo w nim
znajduje najwi�cej po�ywienia. Tam w�a�nie przycze-
piaj� si� do jej n�ek zarazki. Czy to Mucha winna, �e
dzieci choruj�, bo nie myj� r�k i owoc�w? Gdzie jest
czysto i porz�dnie, nikt si� na Much� nie skar�y, bo jej
tam nie ma. Skar�� si� na ni� tylko brudasy, kt�re
same zapraszaj� j� do siebie.
Obro�ca zrobi� teraz chwil� przerwy, wyprostowa�
si�, wzi�� g��boki oddech i powiedzia�:
- Mucha jest niewinna. Prosz� Wysoki S�d o
uniewinnienie.
Gwar, okrzyki, niekt�rzy klaszcz�. Brawo, brawo!
Zrobi� si� taki zam�t, �e S�dzia zn�w si�gn�� po sw�j
m�otek.
- Cisza. S�d musi si� g��boko zastanowi� przed
wydaniem wyroku. Prosz� s�dowi nie przeszkadza�. - I
zamy�li� si�, podpieraj�c g�ow� r�kami.
Wszyscy zamilkli i czekali w napi�ciu. Wyrok? Jaki
b�dzie wyrok? Winna? Niewinna? Cisza zaleg�a pod li�-
ciem �opianu. Mo�na by us�ysze�, jak trawa ro�nie.
Nikt si� nawet nie poruszy�. A S�dzia my�la�.
Kiedy ju� przemy�la� ca�� spraw�, wsta� i uroczy�cie
og�osi� wyrok:
- S�d wys�ucha� Oskar�yciela, Obro�cy i �wiadk�w.
Po namy�le, zgodnie ze swoj� wiedz� i sumieniem,
og�asza, �e oskar�ona Mucha Domowa wprawdzie
przyczynia si� do psucia po�ywienia i przenoszenia
zarazk�w, ale nie ponosi za to winy. Dlatego S�d
nakazuje:
30
Po pierwsze - dok�adnie zabezpiecza� i przechowywa�
w odpowiednich miejscach wszelk� �ywno��.
Po drugie - opatrzy� okna i drzwi siatk�, �eby Mucha
nie mog�a dosta� si� do mieszka�.
Po trzecie - utrzymywa� mieszkania i otoczenie dom�w
w wielkim porz�dku i czysto�ci.
Po czwarte - tak budowa� i utrzymywa� �mietniki,
�eby swoim brudem i zapachem nie przyci�ga�y Muchy.
Po pi�te - my� owoce przed jedzeniem. Najlepiej w
ciep�ej wodzie.
Po sz�ste - cz�sto my� r�ce, zw�aszcza przed jedzeniem.
Od tego wyroku nie ma odwo�ania. Rozpraw� uwa�am
za zamkni�t�.
S�dzia sko�czy� i wyszed�, a za nim Wo�ny i Oska-
r�yciel. Owady jeszcze chwil� trwa�y w milczeniu i
poma�u zacz�y zbiera� si� do wyj�cia. Nikt si� nie
�mia�, nie ha�asowa�. Ka�demu brzmia�y jeszcze w
uszach s�owa S�dziego.
32
Cena 180 z�,�
ISBN 83-212-0432-5