10092
Szczegóły |
Tytuł |
10092 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10092 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10092 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10092 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
�ukaszowi W.
* * * * * * * * * *
�Je�eli wierzy� temu, co m�wi� pewni ludzie, to
po zakamarkach przestworzy kryj� si� ca�e floty,
o kt�rych dot�d nikt nic nie wie (...) Imperium nie
istnieje, a Darth Vader nie �yje�
(Han Solo, �Napa�� na Selonii� ,str. 132)
..::PROLOG::..
Ciemne chmury zacz�y zbiera� si� nad galaktyk�.
Mimo, i� Witiyn Ter zosta� pokonany, a mroczna mg�a spowijaj�ca pole Mocy powoli
zacz�a opada�, to zagro�enie ze strony Executor�s Lair, kt�re pojawi�o si� na horyzoncie,
zdawa�o si� by� znacznie wi�ksze, ni� cokolwiek, co spotka�o Now� Republik� w ci�gu
ostatnich sze�ciu lat.
Kompleks konstrukcyjny i treningowy Executor�s Lair zosta� przeniesiony w inne miejsce,
pozostawiaj�c po sobie jedynie Galaktyczne Dzia�o i niezb�dn� do jego obs�ugi za�og�. Givin
kieruj�cy stoczni� zd��y� wyprodukowa� jeszcze jeden pocisk do tej z�owieszczej superbroni,
zanim na dobre zabra� si� za napraw� dw�ch wrak�w superniszczycieli, �Gargoyle�a� i
�Intimidatora�, a cz�ciowo tak�e za budow� Pogromcy S�o�c. Admira� Morck w��czy� t�
gro�n� maszyn� do swojego planu ataku na Now� Republik�, nie chcia� jednak, �eby
kampania opiera�a si� wy��cznie na niej. Sama inwazja mia�a by� zakrojonym na szerok�
skal� atakiem wymierzonym przede wszystkim w g��wne skupiska floty przeciwnika.
Kyle Katarn doszed� do siebie po kr�tkiej rekonwalescencji. Razem ze Streenem, Kiran�
Ti i Jan Ors nadzorowali przej�cie fabryki klon�w przez Si�y Bezpiecze�stwa Nowej
Republiki. Wed�ug Kyle�a nie by�o to jedyne miejsce, w kt�rym produkowano klony we
wczesnym stadium rozwoju; w galaktyce musia�y by� jeszcze inne takie wytw�rnie. Zarz�d
GSI zosta� aresztowany, ale wkr�tce wszystkich zwolniono, podczas przes�uchania wysz�o
bowiem na jaw, �e �aden z jego cz�onk�w nie mia� zielonego poj�cia o istnieniu na Geratonie
fabryki klon�w. Jan zosta�a na planecie, �eby nadzorowa� wprowadzanie nowego porz�dku i
zmian� w�adzy. Od tej chwili na Geratonie mia� pozosta� lojalny wobec Nowej Republiki
gubernator i kontyngent wojska. Kyle s�dzi� jednak, �e to zbyteczne. By� pewien, �e genera�
Barron nie postawi ju� wi�cej nogi na powierzchni planety, chocia� podejrzewa�, �e rozwinie
inn� fabryk� klon�w gdzie� indziej. Prawda by�a jednak taka, �e Omwati powr�ci� na sw�j
pancernik w Executor�s Lair i dosta� pod komend� niewielk� flotyll�. W ka�dym razie Borsk
Fey�lya wobec wzrostu niezadowolenia opinii publicznej szybko zdelegalizowa� gerato�ski
tyto�, planuj�c jednak ponowne uruchomienie jego produkcji, jak tylko sko�czy si� wojna.
Kyle, Kirana i Streen polecieli natomiast na Noquivizor, zda� Radzie Jedi relacj� z akcji na
Geratonie. Przedtem jednak postanowili sprawdzi�, co si� sta�o z Vifonem i Koverasem. Ku
ich przygn�bieniu jeden z aresztowanych oficer�w porz�dkowych Geratonu zezna�, �e zabito
ich zaraz po schwytaniu.
Lo Khan i Luwingo ukrywali si� przez jaki� czas w pasie asteroid Ostoi Przemytnik�w, ale
po czterech tygodniach ciszy doszli do wniosku, �e skoro nikt ich nie znalaz�, mo�na
przypuszcza�, �e ju� ich nie szukaj�. Co prawda uda�o im si� pozosta� niewykrywalnym
przede wszystkim dzi�ki cudownemu komputerowi pod��czonemu do obwod�w
podporz�dkowania �Hyperspace Maraudera�, ale na pewno kt�ry� �owca, na przyk�ad Noval
Garaint albo Chenlambec, trafi�by na ich �lad. Brak jakiejkolwiek aktywno�ci przynajmniej
cz�ciowo t�umaczy� fakt, i� wi�kszo�� najlepszych �owc�w nagr�d ruszy�a za Bob� Fettem,
raz: maj�c w perspektywie wi�ksze honorarium, i dwa: ka�dy chcia� wyrobi� sobie opini�
tego, kt�ry pokona� najlepszego �owc� nagr�d w galaktyce. Jednak jakby nie patrze�, nadal
byli poszukiwani, a zatem nadal potrzebowali pomocy Hana. Poczuli si� jednak do�� pewnie,
aby polecie� go szuka�, a zgodnie z naj�wie�sz� z setek wiadomo�ci, jakie im wys�a�,
znajdowa� si� obecnie na Noquivizor.
Han Solo i Chewbacca istotnie polecieli na planet� b�d�c� now� siedzib� Rady Jedi.
Chcieli si� tam spotka� z Lukiem i om�wi� wydarzenia ostatnich tygodni, skonsultowa� si� i
postanowi� co� odno�nie dalszych dzia�a�. Nadal byli �o�nierzami Nowej Republiki i z racji
tego otrzymali skierowan� do wszystkich informacj� od admira�a Perma, �e rycerze Jedi
stanowi� teraz trzon kadry oficerskiej Floty. Stwierdzili wi�c, �e to w�a�nie na Noquivizor
nast�pi narada odno�nie kolejnego ruchu. Poza tym Mara poinformowa�a ich przez komlink,
�e co� z�ego sta�o si� z Anakinem.
Co si� za� tyczy najm�odszego przedstawiciela rodu Solo, to po Wielkiej Bitwie o Roon,
jak Arthul Hexotroph nazwa� starcie z flotyll� Executor�s Lair, Anakin znikn�� i nikt nie
wiedzia� gdzie on jest. Wszyscy si� o niego martwili, a najbardziej Jacen, Jaina, Han, Chewie
i Luke, przy czym ten ostatni mia� pe�n� �wiadomo�� tego, co grozi wnukowi Dartha Vadera.
Han Solo w�a�nie dolatywa� na Noquivizor, kiedy odbywa�o si� zebranie Rady. Wzi�li w
nim udzia� tak�e uczestnicy Wielkiej Bitwy o Roon: Corran Horn, Dorsk 82, Callista Ming,
Ewon Five-For-Two i Eelysa, a ponadto Mara Jade Skywalker i jej Padawanka, Jaina Solo,
oraz jej brat, Jacen. Rada zdecydowa�a, �e strat� Firtisthwinga uzupe�ni Dek-Meron Perabi, i
w pe�nym sk�adzie postanowiono po�egna� poleg�ych rycerzy Jedi. Ku zaskoczeniu
wszystkich, Callista odm�wi�a udzia�u w tej uroczysto�ci, m�wi�c, �e szanuje rytua�y Jedi,
ale nie b�d�c cz�ci� tej wsp�lnoty nie chce traci� na nie czasu. Oznajmi�a tak�e, �e b�dzie
walczy� z terrorystami, ale na w�asn� r�k�, po czym opu�ci�a sal� posiedze� Rady.
Wieiah, Brakiss i Danni Quee pozostali jeszcze jaki� czas na Roon, ciesz�c si� tam
olbrzymim zaufaniem ze strony miejscowej ludno�ci; wed�ug mieszka�c�w planety to
w�a�nie dzi�ki tej tr�jce uda�o im si� wyzwoli� spod jarzma Pe�nomocnika Sprawiedliwo�ci.
Nie zmienili zdania nawet wtedy, kiedy Zeltronianka kategorycznie zaprzecza�a, jakoby by�a
w tym jakakolwiek ich zas�uga. Po jakim� czasie entuzjazm ludno�ci nieco przycich�, ale i tak
przyw�dca stworzonej napr�dce Rady Miast Planety Roon ofiarowa� domniemanym
wybawicielom statek: pokiereszowany patrolowiec klasy Pursuer firmy Mandal Motors,
kt�rym to statkiem mogli oni opu�ci� planet�. I tak jednak musieli poczeka� na kolejny
przelot komety Rainbow, wyznaczaj�cej jedyn� bezpieczn� drog� wyj�cia z P�aszcza Sith.
Danni Quee wykorzysta�a ten czas, przywracaj�c harmoni� swoim my�lom i poprawiaj�c
nadw�tlony stan zdrowia. Przy okazji bardzo z�y�a si� z Wieiah i Brakissem, mimo
pocz�tkowej awersji do by�ego Ciemnego Jedi. Natomiast on i Zeltronianka potraktowali ten
okres jako swoiste scementowanie ��cz�cej ich wi�zi. Wieiah niestrudzenie nawraca�a
Brakissa na jasn� stron�, t�umacz�c mu ide� Mocy i wyja�niaj�c w�tpliwo�ci, on za�
opowiada� jej o Executor�s Lair. Oboje zdawali sobie spraw�, �e ta wiedza mo�e si� walnie
przyczyni� do przywr�cenia pokoju w galaktyce. Dlatego te� niestrudzenie przygotowywali
si� do powrotu.
- Tu nigdy nie ma nocy.- odezwa� si� Brakiss, kiedy wraz z Wieiah poszli przeczesywa�
gruzy cytadeli Witiyna Tera � Wiesz, anio�ku, zaczyna mnie to irytowa�.-
- To denerwuj�ce, wiem.- odrzek�a Zeltronianka, odrzucaj�c kolejny kawa�ek z�omu,
kiedy� b�d�cego sklepieniem g��wnej sali fortecy. By�y Ciemny Jedi i jego towarzyszka mieli
nadziej� znale�� na pobojowisku jakie� wskaz�wki dotycz�ce dzia�alno�ci i zamiar�w
Pe�nomocnika Sprawiedliwo�ci, s�dz�c, �e wiedza o takowych mo�e wspom�c rycerzy Jedi w
walce z Executor�s Lair � Obiecuj� ci, �e jutro polecimy na ciemn� stron� planety, je�li tylko
dzi�ki temu poczujesz si� lepiej.-
W g�osie i aurze Wieiah by�o co�, co kaza�o jej przyjacielowi oderwa� si� na chwil� od
szukania; jaka� obawa, dotycz�ca nocnej po�owy Roon.
- Cos jest nie tak.- powiedzia� Brakiss z zaniepokojeniem, patrz�c na m�od� Jedi � Nie
chcesz tam lecie�. Dlaczego?-
- Po ciemnej stronie �yj� Mudmeni.- Zeltronianka r�wnie� przerwa�a kopanie i opar�a si� o
swoj� �opat� � P�inteligentne, b�otne istoty. W mniejszych wersjach s� sprzedawane jako
zabawki w szklanych kulach, ale tu, w ich naturalnym �rodowisku, rodz� si� wi�ksze i
bardziej niebezpieczne.- spojrza�a Brakissowi prosto w oczy � Nie chc� ryzykowa�, �e co�
nam si� stanie, bo wtedy nie odwieziemy Danni do Doliny Jedi.-
- Rozumiem.- m�czyzna spochmurnia�, odwracaj�c wzrok ku ziemi � Przeszukajmy
szybko to pobojowisko i wracajmy. Ten krater przyprawia mnie o dreszcze.-
- Te� to czuj�.- odpar�a Wieiah, tak�e bior�c si� za kopanie � Zapewne �mier� tylu
Ciemnych Jedi, a zw�aszcza Tera, na�adowa�a to miejsce energi� ciemnej strony.-
- Jeszcze jeden pow�d, �eby si� streszcza�.- mrukn�� Brakiss, kopi�c zawzi�cie � Nie chc�,
�eby mnie potem prze�ladowa� duch Egzekutora.-
- Co racja, to racja, m�j drogi.- zgodzi�a si� Zeltronianka, kiedy zauwa�y�a b�ysk jasno
wypolerowanego �elaza mi�dzy szarymi blokami zawalonego sufitu � Brakissie, chod� tu na
chwilk�.- rzuci�a przez rami�.
- O co chodzi, anio�ku?- by�y Ciemny Jedi przerwa� kopanie i podszed� do swojej
towarzyszki. Ta ukl�k�a i podnios�a z ziemi b�yszcz�cy, cylindryczny przedmiot z dwoma
otworami i szeregiem przycisk�w. Wsta�a i, pokazuj�c go Brakissowi, raz po raz patrzy�a to
na m�czyzn�, to na cylinder, z mieszanin� zaciekawienia i podekscytowania.
- To podw�jny miecz �wietlny Weraca Dominessa!- by�y Ciemny Jedi r�wnie� by�
rozemocjonowany � Wieiah, w twoich r�kach jest najwspanialszy or�, jaki mo�e wymarzy�
sobie Jedi!-
ROZDZIA�
1
�Replacer�, niszczyciel klasy Imperial, sun�� bezg�o�nie przez czarn� przestrze�
kosmiczn�. Nie lecia� w �adnym konkretnym kierunku; jego jedynym aktualnym zadaniem
by�o orbitowanie wok� kompleksu Executor�s Lair, w oczekiwaniu na dalsze rozkazy.
Zreszt� okr�t kapitana Pilzbucka nie czeka� sam. Razem z nim wok� sztucznego s�o�ca,
kilkunastu stoczni, szeregu asteroid z zabudowaniami mieszkalnymi i treningowymi oraz
stacji kosmicznej zwanej Central�, kr��y�a olbrzymia flota z�o�ona z niszczycieli,
kr��ownik�w wszelkiej ma�ci, fregat, pancernik�w i korwet. Na czele orbituj�cej grupy
plasowa�y si� dwa, niezwykle gro�ne i niebezpieczne statki, kt�re nieraz sam� swoj�
obecno�ci� parali�owa�y strachem przeciwnika i bez jednego strza�u wygrywa�y ca�e bitwy.
Dwa gwiezdne superniszczyciele, �Executor II� i �Vengeance�. O�miokilometrowe maszyny
siej�ce �mier� i zniszczenie, najwi�ksze okr�ty, jakie produkowano seryjnie. Mi�dzy
stoczniami kompleksu majaczy�y dwa inne, wys�u�one i zniszczone, ale wci�� siej�ce
postrach, machiny tej klasy: �Intimidator�, okr�t flagowy Yeveth�w, uprowadzony ze stoczni
z�omowych Ord Trasi, oraz �Gargoyle�, ranny smok, uczestnik Wielkiej Bitwy o Roon.
Jednak nawet tak olbrzymie i przera�aj�ce statki, jakimi by�y trzy seryjne gwiezdne
superniszczyciele i jeden zmodyfikowany, by�y zaledwie cieniem innego okr�tu, niemal dwa
razy wi�kszego, zdolnego jednym strza�em superlasera rozbija� w py� najwi�ksze machiny
bojowe wroga. Okr�tu na tyle niebezpiecznego i niepowstrzymanego, �e istnienie tej klasy
statk�w wi�kszo�� mieszka�c�w galaktyki uznawa�o za fikcj� i nie przyjmowa�o jej do
wiadomo�ci. Pozostali dopuszczali do siebie fakt, �e maszyny tego typu zaprojektowano
kiedy� na Kuat, ale gdyby im kto� powiedzia�, �e takowy statek zosta� zbudowany, nie
uwierzyliby.
Ale on istnia�. �Arka�, gwiezdny superniszczyciel klasy Sovereign, okr�t flagowy admira�a
Rogrissa, zbudowany w stoczniach Executor�s Lair. Wi�cej nawet, by� got�w do boju.
Ca�a pot�ga militarna Floty Executor�s Lair by�a jednak niczym wobec si�y, jak�
dysponowali przyw�dcy Centrali. Wobec Mocy. W kompleksie w�ada�y ni� cztery osoby:
Irek Ismaren, m�ody m�czyzna potrafi�cy oddzia�ywa� Moc� na droidy i maszyny, Maarek
Stele, by�a R�ka Imperatora i najlepszy pilot Executor�s Lair, a tak�e Rov Firehead, Ho�Din,
tytu�uj�cy si� Lordem Sith. Rz�dzi� nimi jednak kto�, kto w�ada� pot�g� tak wielk�, i� sam
jego widok wzbudza� strach i parali�owa� przeciwnik�w. W jaki� spos�b ten cz�owiek by�
uosobieniem doktryny imperialnej, kt�r� stosowa�a Armia Executor�s Lair i wed�ug kt�rej
Imperium projektowa�o i budowa�o swoje okr�ty bojowe. Przez dwadzie�cia lat s�dzono, �e
nie �yje.
By� to Mroczny Lord Sith, Darth Vader.
- Wszystkie jednostki zosta�y zebrane, panie.- powiedzia� Noghri Pekhratukh, k�aniaj�c si�
zakutemu w czarn� stal olbrzymowi � Admira� Morck czeka na pa�sk� odpraw�.
- Niech jeszcze troch� poczeka.- odpar� Czarny Lord, patrz�c przez iluminator na sztuczne
s�o�ce kompleksu; dok�adnie takie samo, jakie zainstalowano kiedy� na �wiatostatku
Egzekutora Hethrira � Podejmujemy w�a�nie wa�ny krok i nie mo�emy ulega� zb�dnemu
po�piechowi.
- Jak sobie �yczysz, panie.- Noghri uk�oni� si� ponownie, po czym odszed�. Lord Vader
sta� jeszcze przez jaki� czas, zastanawiaj�c si� nad czym�, po czym nie�piesznie odwr�ci� si� i
wyszed� z pomieszczenia, kieruj�c powoli ku sali odpraw na ni�szych poziomach stacji.
Porusza� si� spokojnie i pewnie, ale w rzeczywisto�ci nawet on czu� lekkie podniecenie ca��
sytuacj�. Wreszcie, po ponad dwudziestu latach istnienia, Executor�s Lair objawi galaktyce
ca�� swoj� pot�g�. Warto by�o czeka�, zg��bia� tajniki Mocy i doskonali� sztuk� fechtunku,
�eby dotrwa� do tego dnia. Dnia, kt�ry na zawsze wpisze si� w histori� galaktyki. Krwawymi
literami.
Wreszcie Darth Vader wszed� do sali odpraw, w kt�rej zebrali si� wszyscy dow�dcy
liniowi Floty Executor�s Lair. Pomieszczenie mia�o kszta�t p�kola, a jego posadzka wznosi�a
si� lekko ku podwy�szeniu pod jedyn� prost� �cian�. Podwy�szenie to by�o odgrodzone od
reszty komnaty pe�ni�c� funkcj� m�wnicy barierk�, przy kt�rej stali obecnie trzej
admira�owie Centrali: Morck, Rogriss i Grant. Mi�dzy nimi by�o miejsce dla Lorda Vadera;
na niego zreszt� czekali, pe�ni skupienia, podobnie, jak wszyscy zebrani. Czarny Lord
wyczu�, i� napi�cie w sali jest tak du�e, �e t�umi nawet strach przed jego osob�.
- Oficerowie!- zagrzmia� Vader, podchodz�c do barierki � Nadszed� nasz czas! Dzisiejszy
dzie� jest pocz�tkiem ko�ca Nowej Republiki. Nie b�dziemy si� d�u�ej ukrywa�, b�dziemy
walczy�! � spojrza� na Morcka, dysz�c ci�ko � Obecny tu G��wnodowodz�cy Flot�
opracowa� plan, kt�ry powali wrog�w Nowego �adu na kolana!- odwr�ci� g�ow� ku
zgromadzonym, na ka�dym zatrzymuj�c przez chwil� wzrok, i napawa� si� strachem, jaki
pojawia si� w aurze ka�dego z nich, kiedy patrzy na� zza swojej czarnej i nieprzejednanej
maski � Flotylla genera�a Barrona poleci do Galaktycznego Dzia�a. Macie broni� go przed
wrogiem, dop�ki wystrzeli. Potem je zniszczcie! Okr�ty admira�a Granta rozdziel� si�:
po�owa zaatakuje Kronto, a druga po�owa Birblingi! Potem oba szwadrony udadz� si� na
Gerdooine! Ja i kapitan Dorja zaatakujemy Adumar, genera� Geervan we�mie �Oko Vadera� i
uderzy na Bron�til, natomiast kapitan Pilzbuck poprowadzi szturm na Dorne�. Nasze si�y
spotkaj� si� nad Yaga Minor. Admira�owie Morck i Rogriss b�d� koordynowa� wszystkie
dzia�ania z Centrali! Jakie� pytania?
Nie by�o �adnych. Nawet, je�eli kt�ry� z oficer�w mia� w�tpliwo�ci, nie �mia� ich wyra�a�
w obecno�ci Dartha Vadera.
- Dobrze.- rzuci� Czarny Lord � Id�cie wi�c, moi s�udzy! Id�cie walczy� i zabija�, d�awi�
wszelki op�r! Dla Nowego �adu! Dla mnie!
- Tak jest!!!- krzykn�li wszyscy zebrani, po czym, pe�ni zapa�u, a tak�e ulgi, �e zebranie
dobieg�o ko�ca, wyszli z sali i skierowali si� na swoje okr�ty flagowe. Ich serca i umys�y
zaprz�ta�a w tej chwili tylko jedna my�l. Jedna emocja.
Ruszali na wojn�.
Puggles Trodd bieg� ju� od trzech kwadrans�w i zaczyna�o mu brakowa� tchu. Nie mia�
jednak odwagi ani zatrzyma� si� na moment, ani nawet obejrze� si� za siebie. W tej chwili
najwa�niejsz� rzecz� by�o dotarcie z powrotem na pok�ad swojego statku. Tam b�dzie
bezpieczny. Tam b�dzie m�g� odetchn�� i pomy�le�, co dalej. Wszyscy jego towarzysze
zgin�li. �le zrobi�, proponuj�c im to zadanie. Nie chodzi�o bynajmniej o ich �ycie; tym w
og�le si� nie przejmowa�. Trodd my�la� inaczej: gdyby przyszed� z tym zleceniem do
do�wiadczonych �owc�w nagr�d, nie do jakich� m�okos�w, sytuacja mog�a teraz wygl�da�
inaczej. Ale nie, my�la� wtedy gryzoniopodobny �owca, m�odsi wezm� mniejsz� dzia�k� z
nagrody. �le zrobi�, �e pokierowa� si� wtedy chciwo�ci�. �le zrobi�, bagatelizuj�c zadanie.
�le zrobi�, przylatuj�c w og�le na Firand�.
�le zrobi�, podnosz�c r�k� na Bob� Fetta.
Wreszcie, zza budynk�w sto�ecznego miasta Firandy zacz�� wy�ania� si� gmach
kosmoportu, w kt�rym sta� statek Trodda. Puggles poczu� ulg� i zacz�� wierzy�, �e uda mu si�
umkn�� bezlitosnemu �owcy nagr�d. Przyspieszy� nieznacznie, mijaj�c nielicznych
przechodni�w, kt�rych o tej porze dnia niewielu szwenda�o si� po ulicach. W ko�cu Gryzo�
dopad� drzwi swojego hangaru i, nie czekaj�c na celnik�w czy kontroler�w lot�w,
natychmiast w nich znikn��. W �rodku dostrzeg� sw�j upragniony �rodek transportu,
my�liwiec typu Cloakshape, kt�rym zamierza� w trybie natychmiastowym opu�ci� planet�.
Przed pojazdem dostrzeg� jednak co�, co drastycznie obni�y�o jego pewno�� siebie. Co�, a
raczej kogo�.
Dwie osoby. Boba Fett i Corran Horn.
Puggles w pierwszym odruchu chcia� zawr�ci� i uciec, ale w drzwiach stan�� inny
przeciwnik. Lando Carlissian. Jedi, hazardzista i �owca nagr�d przeciwko niemu jednemu?
Naraz? I to w momencie, kiedy jest nieuzbrojony i bez �adnych szans na ucieczk�. Trodd
nigdy jeszcze nie by� w tak beznadziejnej sytuacji. W jego ma�ym m�d�ku nie powsta� �aden
inny pomys� poza padni�ciem na kolana i b�aganiem o lito��. To te� uczyni�.
- Daj spok�j, Trodd.- rzuci� z niesmakiem Fett � Miej chocia� krzt� godno�ci.
- J-jak mnie znale�li�cie?- wyb�ka� Gryzo�.
- W przeciwie�stwie do ciebie, ja robi� u�ytek z mojej m�zgownicy.- powiedzia�
beznami�tnie Boba, stukaj�c palcem o sw�j he�m � Gdzie indziej m�g�by� uciec, ni� do
swojego statku? Poza tym tak spanikowa�e�, �e zapomnia�e� o mo�liwo�ci z�apania taks�wki i
bieg�e� przez p� miasta, podczas gdy my czekamy tu na ciebie od godziny.
- P-pu��cie mnie!- wyj�ka� Trodd, podczo�guj�c si� do n�g Boby. Corran wyczu�, �e
gryzoniopodobny �owca jest skrajnie spanikowany i przesta� my�le� racjonalnie. W�a�ciwie to
w og�le przesta� my�le�. Swoje zachowania ograniczy� do charakterystycznych dla jego rasy,
�ebraczych odruch�w � Nie b�d� ju� przeszkadza�! Przysi�gam!
Fett nie powiedzia� nic, tylko machinalnie wyj�� sw�j blaster BlasTech EE-3 i strzeli� do
kul�cego si� Gryzonia, pozbawiaj�c go �ycia. Zrobi� to tak szybko, �e Corran nawet nie
wyczu� jego intencji.
- Mdlisz mnie, Trodd.- powiedzia� Boba, patrz�c na trupa.
- Czekaj, co ty...?- krzykn�� Lando, doskakuj�c do mandaloria�skiego �owcy, ale ten
uciszy� go gestem.
- Kiedy pracuj� dla was, mog� korzysta� z waszych metod.- rzek� � Zw�aszcza, �e tego ode
mnie wymagacie. Ale swoje sprawy za�atwiam na sw�j spos�b.- schowa� blaster pod peleryn�
� Lepiej przyjmijcie to do wiadomo�ci.- i odszed� w kierunku drzwi.
- Chyba nie mamy wyboru.- Corran po�o�y� Carlissianowi r�k� na ramieniu, kiedy
sylwetka �owcy znikn�a w wyj�ciu z hangaru � Lepiej mie� go po swojej stronie. Musimy
nauczy� si� tolerowa� niekt�re z jego metod.
- My�la�em, �e ty, jako Jedi, pierwszy wyskoczysz do Fetta z pyskiem.- rzek� Lando,
patrz�c za Bob�.
- Masz za to do mnie uraz�?- zapyta� Corran poprawnie odczytuj�c emocje Landa.
- Wiesz, wy, Jedi, jeste�cie niemo�liwi.- skrzywi� si� Carlissian � Nie podoba mi si�, �e
pozwalasz Fettowi na tak� swobod�.
- Obaj mu na to pozwalamy.- skontrowa� Horn � Ale w tym przypadku jego reakcja jest
uzasadniona. Na jego miejscu post�pi�bym chyba tak samo. A poza tym Trodd mia� tyle na
sumieniu, �e zabijaj�c go Fett wy�wiadczy� galaktyce przys�ug�.
- Wy�wiadczy�by wi�ksz�, strzelaj�c sobie w �eb.- prychn�� Lando � Ale chyba masz racj�,
nie mamy wi�kszego wyboru. Mam tylko nadziej�, �e Han b�dzie mia� inne zdanie.- doda�.
- Zobaczymy.- odpar� Horn � Teraz lepiej chod�my, bo nasz �owca nagr�d got�w odlecie�
bez nas.
- Je�li mamy zacz�� dzia�a�, musimy wpierw ukry� Lo i Wingo.- g�os Hana Solo by�
opanowany, ale Luke Skywalker, jego wieloletni przyjaciel i szwagier, wiedzia�, �e w by�ym
przemytniku zaraz zagotuje si� krew. Trudno by�o zreszt� spodziewa� si� innej reakcji po
kim�, kogo rodzina niemal si� rozpad�a; tacy ludzie cz�sto mieli zszargane nerwy � P�ki ich
chroni�, nic nie ma prawa im si� sta�, ale nie mog� robi� tego wiecznie. Zreszt� sam
doskonale o tym wiesz!
- Wiem.- spokojny g�os Luke�a dla odmiany reprezentowa� jego rzeczywisty stan ducha,
chocia� Skywalker mia� powody, by by�o inaczej; jako Jedi nauczy� si� jednak panowa� nad
emocjami � Chocia� nie bardzo rozumiem, dlaczego sam si� tym zajmujesz. Nie mog�e�
zostawi� ich pod opiek� Fetta, tak jak si� wst�pnie um�wili�cie?
Han rozejrza� si� dooko�a, jakby chcia� ukry�, �e pytanie mistrza Jedi troch� go roze�li�o.
Poza nim, Lukiem i Chewiem w komnacie nie by�o jednak nikogo, a przed obecnymi i tak nie
potrafi� ukry� swoich emocji. Natomiast do prywatnych pokoi Skywalkera w siedzibie Rady
Jedi na Noquivizor z regu�y nie zagl�da� nikt, przed kim by�a potrzeba przybierania stosownej
maski. Solo wzi�� wi�c do ust kolejny �yk gor�cej czekolady i po�yka� go przez chwil�,
zbieraj�c my�li i sil�c si� na spok�j.
- Fett zauwa�y�, �e skoro najlepsi �owcy teraz �cigaj� jego, lepiej b�dzie nie kusi� losu i
nie podstawia� im jeszcze na dok�adk� Lo.- odpar� po d�u�szej chwili � Z tego samego
powodu nie chc�, aby znowu kamuflowali si� w Ostoi Przemytnik�w, czy w��czyli za
okr�tami wojennymi Nowej Republiki. Zw�aszcza, �e nasi maj� i tak pe�ne r�ce roboty.-
doda�, ponownie si�gaj�c po kubek.
Chewbacca zarycza� rzewnie, zgadzaj�c si� z przyjacielem.
- To fakt.- zgodzi� si� Luke, obracaj�c w r�kach swoj� czark�, kt�r� przed chwil� opr�ni�.
- Poza tym,- podj�� Han, zawieszaj�c wzrok na jednym ze sparta�skich mebli, jakie sta�y w
komnacie � nie mam ju� d�u�ej ochoty lata� za �Hyperspace Marauderem� i pilnowa�, �eby
si� nie porysowa�. Tym bardziej nie chc� tego robi� teraz, kiedy jestem potrzebny gdzie
indziej. W og�le mia�bym t� spraw� g��boko w dupie gdyby...
- Gdyby nie przyja��.- doko�czy� Luke, wpatruj�c si� w oczy przyjaciela. Tamten
odwzajemni� spojrzenie � Przyja��, honor i idea�y.- doko�czy� Skywalker � Znam ci�
przecie�, Han, i wiem, �e nie ryzykowa�by� spotkania z Fettem dla Lo, gdyby� mia� go
gdzie�.
Chewbacca szczekn�� kilka razy, po czym cicho j�kn��, a ca�� wypowied� zako�czy�
gard�owym warkni�ciem.
- Macie racj�.- Han spu�ci� g�ow� � Zapomnia�em, �e wci�� s� ludzie, kt�rym mog�
zaufa�. Zapomnia�em o was. Przepraszam.
- To zrozumia�e.- Luke podszed� do szwagra � Gdyby nie trening Jedi, ja te� pewnie bym
si� w�cieka�. Leia w �pi�czce, Anakin nie wiadomo gdzie, przyjaciele w opa�ach, Nowa
Republika u progu wojny. To bardzo du�o.- po�o�y� mu r�k� na ramieniu � I tak m�nie to
znosisz.
Chewie poklepa� Corellianina po plecach mrucz�c co� nosowo.
- Dzi�kuj� wam.- rzek� Solo. Skywalker wyczu�, jak jego przygn�bienie i rozpacz ust�puj�
miejsca determinacji. Zupe�nie jak przed Bitw� o Akademi� miesi�c temu, pomy�la� mistrz
Jedi.
- A co do ukrycia Lo Khana i Luwingo, to my�l�, �e znam dobre miejsce.- powiedzia�
tajemniczo, drapi�c si� po brodzie. Chwil� odczeka�, a� Han i Chewie skupi� na nim swoj�
uwag�, a resztki rozgoryczenia przykryje ciekawo��, po czym rzuci� nazw� pewnej planety �
Anoth.
ROZDZIA�
2
Kyle Katarn, rycerz Jedi, szed� powoli korytarzem w siedzibie Rady Jedi na Noquivizorze.
Na jego twarzy malowa�a si� zawzi�to�� i determinacja, a r�ce niemal instynktownie zapl�t�
na piersiach, daj�c wyraz uczuciu niepokoju, jakie szala�o w jego duszy. Zreszt� nie tylko
jego. Ludzie, z kt�rymi w tej chwili szed�, Kam Solusar i Mara Jade Skywalker, r�wnie� mieli
nieweso�e miny i aury. Ten nastr�j podzielali z nimi chyba wszyscy obecni w siedzibie Rady.
Bi� on od Tenel Ka czy Dek-Merona Perabiego, kt�rych tr�jka Jedi min�a w korytarzu,
pozdrawiaj�c lekkim skinieniem g�owy, zawzi�cie trenuj�cy w sali �wicze� Ewon Five-For-
Two r�wnie� mia� niespokojn� aur�, nawet MTD, droid translacyjny Lowbacci, zdawa� si�
by� bardziej rozgoryczony, ni� zwykle.
Kyle, Mara i Kam doskonale wiedzieli, co jest �r�d�em owej melancholii. Przywie�li j�
uczestnicy Wielkiej Bitwy o Roon i mia�a ona zwi�zek ze �mierci� Kypa Durrona,
Firtisthwinga, Shora Gina, Ninta Warchy, Mika Reglii i Zekka, sz�stki rycerzy Jedi, kt�rzy
zgin�li podczas pojedynku z Witiynem Terem. Uczucie straty pot�gowa�y jeszcze ofiary
Bitwy o Akademi� Jedi, albo te� Pi�tej Bitwy o Yavin, jak nazwa� j� Luke Skywalker. �mier�
wtedy ponios�o pi�tnastu Jedi, w tym Saraai-Kaan, dziedziczka tradycji Jensaarai�w, oraz
Tam-Azur Jamin i Zaross Finn. A dodatkowo przyt�acza�o wszystkich prze�wiadczenie, �e to
nie koniec ofiar.
Kyle, Kam i Mara wiedzieli, �e trzeba zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. Niedawno
przez galaktyk� przetoczy�a si� fala �mierci, zabieraj�c ze sob� planety Ord Pardon i Now�
Plympt� oraz stolic� Morishimu a ponadto eksplodowa�a Stacja Centerpoint, wysy�aj�c
najlepszych naukowc�w i archeolog�w Nowej Republiki na tamten �wiat. T� fal� by�o nowe
Galaktyczne Dzia�o. Straty w ludno�ci cywilnej liczono w dziesi�tki milion�w. A szykowa�o
si� znacznie wi�cej. Nikt bowiem nie wiedzia�, gdzie jest owa superbro�, i chocia� na
podstawie trajektorii pocisk�w ograniczono poszukiwania do w�skiego pasa przestrzeni
kosmicznej, Kyle zdawa� sobie spraw�, �e mog� min�� miesi�ce, zanim szukaj�cy odkryj�
jego po�o�enie. Poza tym kto� uprowadzi� z Ord Trasi wrak superniszczyciela Yeveth�w, a z
Floty Imperium zdezerterowa�o oko�o sto za��g imperialnych niszczycieli razem ze statkami.
Co gorsze, zrobili to oni pod wp�ywem kogo� podaj�cego si� za Dartha Vadera. �aden Jedi, a
ju� Luke w szczeg�lno�ci, nie mia� najmniejszych w�tpliwo�ci, �e to jaki� pozorant, ale wielu
mieszka�c�w galaktyki inaczej do tego podesz�o. Zacz�y pojawia� si� g�osy, �e Mroczny
Lord Sith zdo�a� w jaki� spos�b oszuka� �mier�, a nieliczni, bardziej pewni siebie przeciwnicy
rz�d�w Nowej Republiki og�aszali nawet, �e Skywalker, jako jedyny �wiadek rzekomego
�zej�cia� Vadera, oszuka� opini� publiczn�, twierdz�c, �e Czarny Lord umar� nad Endorem.
Co prawda te g�osy nie wp�yn�y zbyt szkodliwie na opini� zakonu Jedi czy jego za�o�yciela,
ale dotychczas entuzjastyczne poparcie spo�ecze�stwa dla Luke�a i jego uczni�w znacznie
os�ab�o.
A jedyn� poszlak�, jaka mog�a doprowadzi� rycerzy Jedi do tego Dartha Vadera i jego
poplecznik�w, by�a fabryka klon�w odkryta na Geratonie i dw�ch Karmazynowych
Gwardzist�w, kt�rzy jej pilnowali. Dlatego te� wielu Jedi porozlatywa�o si� po galaktyce w
poszukiwaniu dalszych nitek, kt�re doprowadzi�yby ich do sprawcy wszystkich ostatnich
wydarze�. I dlatego Kam, Mara i Kyle szli w�a�nie do pomieszczenia HoloNetowego, �eby
sprawdzi�, jakich dokonali post�p�w.
Wreszcie tr�jka rycerzy Jedi, nie pozbywaj�c si� swoich ponurych min, dotar�a do celu. W
niewielkiej komnacie, na �rodku kt�rej sta� spory holoprojektor, a pod �cianami ustawiono
szereg konsolet, ekran�w dwuwymiarowych i czytnik�w nagrywaj�cych, siedzia�o ju� dw�ch
innych rycerzy, kt�rzy, podobnie jak Kyle, Kam i Mara, ciekawi byli wynik�w �ledztwa Jedi.
A mo�e po prostu nie potrafili siedzie� bezczynnie w oczekiwaniu na najgorsze. W ka�dym
razie Troo Ghra i Kirana Ti, bo o nich mowa, w�a�nie ko�czyli rozmow� ze Streenem,
prowadz�cym �ledztwo na Berchest.
-... wygl�da wi�c na to, �e t�dy prowadzili kana� przerzutowy z Geratonu w nieznanym
kierunku.- m�wi� bespi�ski rycerz Jedi � B�dziemy z Ugottem jeszcze �ledzi� dalsze
powi�zania.
- B�d�cie ostro�ni.- powiedzia� Troo, zagarniaj�c za ucho kosmyk swych d�ugich, t�ustych
w�os�w � Je�eli ich przep�oszycie, zmieni� szlak przerzutowy i wtedy ze �wiec� szuka�
kolejnych powi�za�.
- B�dziemy o tym pami�ta�.- obieca� Streen, salutuj�c � Do zobaczenia.- i przerwa�
po��czenie.
- Co� nowego?- zapyta�a Mara beznami�tnym tonem, patrz�c oschle na Troo i Kiran�.
- Mamy pozytywne meldunki z pi�ciu planet, a z trzema jeszcze si� nie po��czyli�my.-
odpar� Shar, obracaj�c si� w fotelu � Jak tak dalej p�jdzie, odnajdziemy i zlikwidujemy
wszystkie szlaki przerzutowe klon�w, z kt�rych korzysta� Barron.
- To bezcelowe, je�li fabryka na Geratonie by�a tylko jedn� z wielu plac�wek hoduj�cych
klony.- mrukn�� Kyle, marszcz�c brwi � A mam nieodparte wra�enie, �e tak w�a�nie jest.-
- Czy ta nazwa, kt�r� zdradzi� ci Gwardzista, pojawi�a si� w jakich� archiwach albo
wiadomo�ciach?- zapyta� Kam Kiran�, nie zniech�caj�c si� s�owami Kyle�a.
- Executor�s Lair? Nigdzie.- odpar�a kobieta � A sprawdzili�my wszystkie nasze archiwa,
doniesienia i nagrania z nas�uch�w prowadzonych na stolicach sektor�w cz�onkowskich. Nikt
nie wspomina� ani o takiej organizacji, ani o �adnym Egzekutorze ostatnimi czasy.
- My�l�, �e pope�niamy b��d w za�o�eniach.- Mara usiad�a w jednym z wolnych foteli,
drapi�c si� po brodzie. Pozostali spojrzeli na ni� z zaciekawieniem; by�o jasne, �e skoro �ona
Skywalkera zdecydowa�a si� podzieli� z towarzyszami swoim sposobem my�lenia, to musi on
do czego� prowadzi� � Potraktowali�my to �Legowisko Egzekutora� jako organizacj�
paramilitarn�, zbudowan� na szcz�tkach Imperium. Tymczasem s�owo: Legowisko kojarzy
si� raczej z miejscem, w kt�rym mieszka �w Egzekutor. A zreszt�, je�li mamy do czynienia z
Vaderem, to Egzekutor wcale nie musi by� osob�. Tym bardziej, �e mo�e nie mie� nic
wsp�lnego z jakimkolwiek Pe�nomocnikiem Sprawiedliwo�ci.
- My�lisz, �e chodzi o okr�t?- odgad� Kyle � Ale to niemo�liwe. Wiesz doskonale, �e
�Executor� zosta� zniszczony nad Endorem dwadzie�cia jeden lat temu!
- Chyba jeszcze nie rozumiesz.- nie poddawa�a si� Mara � �Executor� mo�e i zosta�
zniszczony, ale jego legowisko wci�� istnieje.
- Oczywi�cie!- Kama nagle ol�ni�o � Kiedy s�u�y�em pod Sedrissem na Byss, obi�o mi si�
o uszy, �e Vader za�o�y� kompleks stoczniowy i portowy specjalnie dla swojego okr�tu.-
spojrza� na Kyle�a � Zrobi� to po tym, jak przedosta�e� si� przez jak�� stacj� kosmiczn� na
pok�ad �Executora�, �eby znale�� �Arc Hammera�!- odwr�ci� si� z powrotem do Mary �
S�ysza�a� o tym, kiedy by�a� R�k� Imperatora, prawda?
- W�a�ciwie to nie.- odpar�a �ona Skywalkera bezpo�rednim tonem � Najwyra�niej Vader
zrobi� to w tajemnicy przed Imperatorem, albo te� Palpatine nie uzna� za stosowne mnie o
tym poinformowa�. Ale masz racj�, to mo�e by� to.
- Wi�cej.- wtr�ci� si� Troo, kt�ry przez ostatnie kilka minut po��czy� si� z najbli�sz� baz�
danych i czego� gor�czkowo w niej szuka� � Spotka�em si� kiedy� z meldunkiem, jakoby
tajemnicze �r�d�o imperialnych rajd�w w sektorze Farfin znikn�o. Raport niejakiego
kapitana Tirolsa.- odwr�ci� si� do pozosta�ych, u�miechaj�c si� tryumfalnie � By�o to podczas
operacji �R�ka Cienia�, a owo �r�d�o znajdowa�o si� rzekomo w czarnej pustce przestrzeni
kosmicznej.
- Trudno by by�o wytrzyma� �o�nierzom z dala od jakiegokolwiek uk�adu s�onecznego,-
pochwyci�a jego my�l Kirana - chyba �e...
-... �o�nierze byliby klonami.- doko�czy� Kyle � Tylko, �e pierwsze klony w armii
Imperium pojawi�y si� dopiero podczas kontrofensywy Thrawna.
- No i wszystko si� zgadza.- Mara omal nie klasn�a w r�ce, po raz pierwszy od jakiego�
czasu si� u�miechaj�c; kolejny kawa�ek uk�adanki trafi� na swoje miejsce � Przecie� jeden z
tych Gwardzist�w, kt�rych spotka�a�, Kirano, by� Grodinem Tiercem, klonem. Najwyra�niej
Thrawn powierzy� opiek� nad projektem Tierce�a w�a�nie temu Executor�s Lair.
- Wszystko pi�knie.- skwitowa� Kyle � Tyle, �e nadal nie mamy absolutnie nic. To �r�d�o,
o kt�rym wspomnia�e�, Troo, przecie� znikn�o.
- Niekoniecznie.- skontrowa� Kam � Wiemy, w jakim kierunku mamy i��, �eby si� czego�
dowiedzie�. A poza tym nurtuje mnie jeszcze jedna sprawa. Wspomnia�a�, Kirano, �e
Gwardzi�ci k��cili si� o to, kt�ry z nich ma zosta�, bo jeden by� rzekomo wa�niejszy od
drugiego. Dlaczego?
- Mo�e wi�cej wiedzia�?- wysun�� przypuszczenie Troo � A drugi nie chcia�, aby ta wiedza
wpad�a w nasze r�ce.
- Nie, to nie to.- zaprzeczy�a Jade Skywalker � Je�eli obaj byli Gwardzistami, to obaj
wiedzieli tyle samo. W tej wsp�lnocie nie by�o tajemnic.- wyja�ni�a.
- Mara ma racj�.- rzek� Kam, opieraj�c si� o blat holoprojektora � Mam na ten temat
pewn� hipotez�. Ot� jeden z nich by� dawc� materia�u genetycznego dla armii klon�w albo
dla innych Gwardzist�w, je�li takowi istniej�. Wniosek z tego taki, �e nie m�g� on by�
klonem, a zatem musia� by� cz�owiekiem. Kto to m�g� by�?
- Albo kt�ry� z Gwardzist�w admira� Daali...- zacz�� Troo, ale Kyle Katarn przerwa� mu
ruchem r�ki.
- To byli pozoranci.- powiedzia� stanowczo � A ten kto� musia� nie tylko mie�
predyspozycje, �e tak powiem, techniczne, ale tak�e posiada� wiedz� dotycz�c� szkolenia i
tradycji Imperialnej Gwardii. Tylko jeden cz�owiek, moim zdaniem, pasuje do tego opisu.-
- Wiem, kogo masz na my�li.- rzek�a Mara � Kir Kanos.
�Hyperspace Marauder� spoczywa� w�a�nie spokojnie na szerokiej platformie, pe�ni�cej
funkcje l�dowiska przed siedzib� Rady Jedi na Noquivizorze. Statek Lo Khana sta� mi�dzy
�Soko�em Millennium� Hana Solo i trzema promami klasy Lambda, b�d�cymi w�asno�ci�
Akademii Jedi. Natomiast sam Lo i jego przyjaciel, Yaka Luwingo, odpoczywali w tym
momencie na tarasie widokowym budynku Rady, obserwuj�c w ciszy i spokoju l�dowisko,
kilka pomniejszych zabudowa� bazy, oraz rozleg�� sawann� za nimi. Ca�o�� tego
sielankowego obrazka dope�nia� zach�d olbrzymiego, czerwonego s�o�ca, nie b�d�cy niczym
nadzwyczajnym na tej planecie, ale zapieraj�cy dech w piersiach dw�jki przemytnik�w.
- Na Corelli nie ma chyba takich widok�w.- mrukn�� Lo, rozkoszuj�c si� chwil�. Wingo
odbe�kota� co� w swoim j�zyku, na co Khan zareagowa� �agodnym u�miechem.
Wiedzia� jednak, �e ta sielanka nie mo�e trwa� d�ugo. Nadal �cigali go �owcy nagr�d, i
chocia� Han Solo zdo�a� przekona� Bob� Fetta, aby stan�� po ich stronie, Lo czu� przez sk�r�,
�e z pewno�ci� b�d� jeszcze inni, kt�rym nieoboj�tna jest nagroda Kaminoan. Teraz byli
bezpieczni, ale nie mogli tkwi� tu wiecznie. Poza tym Wingo podzieli� si� z Khanem pewnym
przeczuciem. Uwa�a�, �e Han strasznie si� m�czy, pilnuj�c ich, podczas gdy niemal rwie si�
do dzia�ania, je�li chodzi o t� wojn�, kt�r� Nowa Republika wypowiedzia�a terrorystom
odpowiedzialnym za zniszczenie Stacji Centerpoint. Lo nie chcia� by� dla przyjaciela kul� u
nogi, wi�c postanowi�, �e przy najbli�szej okazji zwolni Hana z obietnicy ochraniania ich
przed �owcami nagr�d. I tak Solo dotychczas bardzo im pom�g�.
- No, panowie, koniec leniuchowania!- da� si� us�ysze� beztroski g�os, kt�remu
towarzyszy�y weso�e ryki jakiego� Wookiego � Pakujemy si� i odlatujemy! No, dalej, pobyt
w sanatorium si� sko�czy�!
Lo i Wingo odwr�cili si� i dostrzegli id�cych ku nim Hana Solo i Chewbacc�. Obaj
sprawiali wra�enie zadowolonych z �ycia, ale Khan wiedzia�, �e rodzina Hana si� rozsypuje,
a on nic nie mo�e na to poradzi�. Obecna postawa musia�a by� zatem tylko mask�, jak�
przybiera� Solo, �eby nie martwi� przyjaci�. A mo�e rzeczywi�cie niczym si� nie
przejmowa�?
- Tak pr�dko nas wyganiasz, stary?- rzuci� z u�miechem Lo, kiedy Han z Chewiem zbli�yli
si� na wyci�gni�cie r�ki.
- Nie wyganiam.- odpar� Solo � Proponuj� tylko inny kurort.
- Tak!?- zapyta� Khan z lekkim niedowierzaniem, ale zaraz spowa�nia� � S�uchaj, stary,
je�li jeste�my dla ciebie zawad�, to powiedz. Znikniemy bez �ladu.
- Nie gadaj bzdur, Khan.- Corellianin klepn�� go po plecach, po czym spojrza� na Yaka �
Od kiedy on si� zrobi� taki markotny?
Luwingo wybe�kota� co� w swoim j�zyku, wykrzywiaj�c twarz w grymasie
przypominaj�cym u�miech.
- Rozumiem.- Han te� si� u�miechn�� i zaraz odwr�ci� si� z powrotem do Lo � S�uchaj, nie
mam najmniejszego zamiaru zostawia� was samych. Tak �atwo si� mnie nie pozb�dziecie. A
teraz wyt�cie s�uch, bo b�dziemy z Chewiem m�wi� wa�ne rzeczy.
- O co chodzi?- zaciekawi� si� Lo.
Chewbacca wyda� seri� kr�tkich szczekni�� mieszanych z burkni�ciami.
- Na Anoth?- upewni� si� Lo � A gdzie to jest?
- To planeta, na kt�rej ukrywali�my z Lei� nasze dzieci.- wyja�ni� Han � Co prawda jej
po�o�enie odkry� ambasador Frugan z Caridy, ale teraz Caridy nie ma, a i Frugan zgin��, wi�c
mo�na powiedzie�, �e nikt niepowo�any nie wie o istnieniu tego miejsca. Dawno temu znalaz�
je Ackbar i Luke, wi�c poza nimi, mn�, Chewiem i Winter nikt tak naprawd� nie zna
koordynat�w Anoth.
- Ta Winter,- zacz�� podejrzliwie Lo � jest godna zaufania?
- Pr�dzej zaufa�bym jej, ni� tobie, i to ci powinno wystarczy�.- odpar� nieco bezczelnie
Han � Wracaj�c do rzeczy, to Chewie we�mie �Soko�a� i was tam zawiezie. �Hyperspace
Marauder� na wszelki wypadek zostanie tutaj. Ruszacie natychmiast.
Luwingo wyda� z siebie seri� szybkich be�kot�w.
- Ja?- zdziwi� si� Han, patrz�c na przyjaci� z min� niewini�tka � Mam tu jeszcze co� do
za�atwienia.
- No dobrze.- powiedzia� z oci�ganiem Lo; by�o jasne, �e nie podoba mu si� fakt
znalezienia si� w obcym miejscu bez Hana � Ale opiekuj si� �Marauderem�, dobra?
- A�propos twojego statku, to jest jeszcze jedna sprawa.- przyzna� z zak�opotaniem Solo �
Chcia�bym skorzysta� z niego raz czy dwa.
Khan otworzy� usta ze zdziwienia. Han chcia� lata� JEGO frachtowcem?
- Po co?!- wykrztusi�.
- W dw�ch celach.- odpar� Han � Po pierwsze je�li b�d� si� rozbija� po kosmosie twoj�
maszyn�, to utwierdz� wszystkich w przekonaniu, �e to ty ni� latasz, a co za tym idzie, �e nie
ma ci� na Anoth. Po drugie � zawaha� si� na chwil� � musz� skorzysta� z twojego cudownego
slicerskiego komputera pok�adowego.
- Czy to konieczne?- Lo uni�s� brwi. Chewbacca warkn�� na to kilka razy.
- Chewie ma racj�.- popar� go Solo � Absolutnie konieczne. Obiecuj�, �e nawet go nie
zaplami�.- przyrzek� solennie.
- No dobrze.- powiedzia� z oci�ganiem Khan; nie bardzo mu si� podoba�o, �e musia�
zostawi� sw�j statek pod opiek� kogo�, kto lata� takim rz�chem, jak �Sok� Millennium�, ale
z drugiej strony Han mia� wiele racji. Poza tym w�a�nie ratowa� mu sk�r�.
- Nie po�a�ujesz.- obieca� Han, �ciskaj�c r�k� Lo, a potem Wingo, i posy�aj�c wdzi�czne
spojrzenie Chewiemu � No, czas ucieka. Le�cie ju�.
Przemytnicy kiwn�li g�owami i bez s�owa skierowali si� w kierunku �Soko�a�. Han
odprowadza� ich wzrokiem, po czym obserwowa�, jak jego statek z nimi na pok�adzie unosi
si� i odlatuje.
W�a�nie zapada� zmrok i zerwa� si� silniejszy wiatr. Han po�o�y� d�onie na barierce i
wpatrywa� si� w ciemno��, rozmy�laj�c o czym�. Bezwiednie usun�� z twarzy mask�
pewnego siebie i zawadiackiego szelmy, zast�puj�c j� smutnym, pe�nym trosk obliczem.
- Nie wspomnia�e�, �e potrzebny ci �Hyperspace Marauder�.- odezwa� si� kto� z ty�u. Han
Solo odwr�ci� si� i dostrzeg� stoj�cego pod �cian� Luke�a Skywalkera.
- D�ugo tu jeste�?- zapyta�, bowiem nie s�ysza�, jak jego szwagier podszed� tak blisko �
Czasami potrafisz by� cichszy, ni� Noghri.
- Jedna z zalet bycia Jedi.- Luke u�miechn�� si� p�g�bkiem � Wi�c po co ci frachtowiec
Khana?
- G��wnie po to, aby odci�gn�� uwag� ewentualnych �owc�w nagr�d.- odpar� Han � A
tak�e na wszelki wypadek. Widzisz, kiedy wkr�tce pojawi si� tu Fett po miesi�czne
wynagrodzenie, chc� mie� pewno��, �e mnie nie wykiwa. Nie, �ebym mu nie ufa�, ale...
-...masz w�tpliwo�ci co do jego lojalno�ci.- doko�czy� spokojnie Luke.
- Chyba nigdy si� do tego nie przyzwyczaj�.- rzuci� Han z irytacj� � Nie do��, �e wiedz�,
co my�lisz, to jeszcze s� spokojni jak...
- Mimo wszystko wys�a�e� Fetta daleko st�d, �eby przyci�ga� �owc�w nagr�d.- Luke
postanowi� zmieni� temat, �eby nie dra�ni� przyjaciela.
- Owszem.- zgodzi� si� Han, odzyskuj�c powoli panowanie nad sob� � On zreszt� sam
zaproponowa� takie rozwi�zanie. A poniewa� ty w tym samym czasie rozes�a�e� swoich Jedi
po galaktyce w poszukiwaniu klon�w, pomy�la�em, �e je�li �owcy b�d� my�le�, �e Fett ma
takie samo zadanie, nikomu nie przyjdzie do g�owy, �e jest przyn�t�.
- A Lando i Corran wiedz�, jak� rol� odgrywaj�?- zapyta� Luke.
- Nie rozmawia�e� z Hornem przed ich odlotem?- zdziwi� si� Han.
- Jako� si� min�li�my.- odpar� Luke � Czyli mam rozumie�, �e poinformowa�e� ich o
wszystkim?
- Oczywi�cie.- powiedzia� Han � Mo�e i jestem chamem, ale nie wobec przyjaci�. Sam mi
to zreszt� wczoraj powiedzia�e�.
- Bo taka jest prawda.- u�miechn�� si� Skywalker � Ale nie o tym chcia�em m�wi�.
Powiedz mi, Han, co s�dzisz o propozycji admira�a Perma?
ROZDZIA�
3
- Jedi w Armii Nowej Republiki?- prezydent Borsk Fey�lya r�wnie� mia� na my�li umow�,
jak� Tarrant Perm zawar� z zakonem rycerzy Jedi � Co pana napad�o, admirale?
- Z ca�ym szacunkiem, panie prezydencie, ale nic mnie nie napad�o.- odpar� spokojnie
zapytany, szczup�y Clawdite w bia�ym mundurze oficerskim, stoj�cy w postawie zasadniczej
przed biurkiem prezydenta w jego gabinecie w Pa�acu Imperialnym na Coruscant. Opr�cz
nich w pomieszczeniu znajdowa� si� jeszcze Herthan Melan�lya, adiutant prezydenta, oraz
senator Drool Reveel � Kierowa�em si� tylko i wy��cznie dobrem Nowej Republiki, w jak
najszerszym jego rozumieniu. Poniewa� nie chce pan zezwoli� na uwolnienie z aresztu
admira�a Ackbara i genera�a Bel Iblisa...
- Na co, prosz� si� nie �udzi�, nie wyra�� zgody.- wtr�ci� Fey�lya, faluj�c delikatnie
futrem.
-...postanowi�em sprowadzi� w szeregi oficer�w naszej Armii najbardziej przewiduj�cych
osobnik�w, jakich znam. A zgodzi si� pan chyba, �e nie ma w galaktyce istot lepiej znaj�cych
przysz�o��, ni� rycerze Jedi?
- I ilu zwerbowa� pan tych swoich oficer�w?- Borsk Fey�lya postanowi� zignorowa�
pytanie admira�a.
- Jak na razie jedenastu.- odpar� Perm � Dostali przydzia�y na nasze najlepsze jednostki, a
tak�e odda�em im pod dow�dztwo niewielkie flotylle. Porozmieszcza�em ich r�wnie� w
pobli�u kluczowych plac�wek wojskowych Nowej Republiki.
- W jakim celu?- zapyta� Drool Reveel.
- S�dz�, �e je�li nast�pi atak, b�dzie on skierowany w jedn� z naszych baz.- powiedzia�
Tarrant Perm, zwracaj�c si� do Quermianina � Pociski z Galaktycznego Dzia�a uderza�y
dotychczas w planety, przy kt�rych stacjonowa�y wi�ksze skupiska Floty. Uwa�am, �e
terrory�ci b�d� chcieli i�� dalej tym tropem, maj�c na uwadze jak najwi�ksze os�abienie nas
pod wzgl�dem militarnym.
- S�usznie, admirale Perm.- pochwali� Fey�lya, k�ad�c futro po sobie � Tylko �e je�li
przeciwnik znowu skorzysta z Galaktycznego Dzia�a, nasze okr�ty nie na wiele si� zdadz�.-
- W�a�nie dlatego setki skaut�w i zwiadowc�w przeszukuj� rejon przestrzeni, w kt�rym,
wed�ug oblicze� naszych ekspert�w, znajduje si� ta superbro�.- skontrowa� Clawdite �
Zaanga�owa�em nawet niezale�nie grupy zwiadowcze Shistave�skich Wolfman�w i
Duros�w, do poszukiwa� przy��czy�a si� r�wnie� Eskadra �otr�w i Skrzyd�o My�liwskie
Pasha Crackena. W pobli�u kr��y te� grupa uderzeniowa w liczbie dwunastu jednostek, w
tym sze�ciu kr��ownik�w MC-90.
- Sprytnie, admirale.- pochwali� Reveel � Je�li Dzia�o ponownie wystrzeli, nasze okr�ty
natychmiast je zlokalizuj�.
- Ot� to.- powiedzia� Perm z satysfakcj�; przynajmniej pan senator wie, co nale�y robi� w
takiej sytuacji � Niemniej jednak je�eli wr�g utrzymuje tam ca�� si��, jak� zabra� z Bastionu, i
je�li nadal dysponuje superniszczycielem, to obawiam si�, �e ta flotylla mu nie sprosta. Nawet
Coruscant by uleg�o.
- Dlaczego?- Borsk Fey�lya zamruga� ze zdziwienia, a jego futro gwa�townie stan�o d�ba
� Przecie� jest tu osiem stacji Golan III i potr�jne generatory p�l planetarnych! Poza tym
flotylla admira�a Ackbara stacjonuje na orbicie! To� to twierdza nie do zdobycia!
- Jednostki admira�a Ackbara s� pozbawione dow�dcy.- przypomnia� Perm � A
zmasowany atak setki niszczycieli bez wi�kszych przeszk�d zmia�d�y zar�wno nasz� obron�,
jak i, po intensywniejszym ostrzale, tarcze planetarne.
- To �le.- Fey�lya podrapa� si� po g�owie � Ma pan jakie� propozycje, panie admirale?
- Nic nie mo�emy zrobi�.- rzek� Tarrant Perm � Je�li wezwie pan wi�cej jednostek,
wzro�nie niezadowolenie spo�ecze�stwa, kt�re oskar�y pana o chronienie tylko w�asnej
osoby. A do innej twierdzy uciec pan nie mo�e, bo nie ma w Nowej Republice lepiej
chronionej planety, ni� Coruscant. O tym mog� pana zapewni�.
- Mam nieco inne zdanie na ten temat.- wtr�ci� Herthan Melan�lya � Je�li pan prezydent
opu�ci�by Coruscant przed ewentualnym atakiem, wyruszaj�c w jak�� misj� dyplomatyczn�,
to inwazja na stolic� nie zagrozi�aby pa�skiej osobie.
- A lec�c na jedn� z planet cz�onkowskich poprawi� swoj� reputacj�, brataj�c si� z
obywatelami Nowej Republiki w trudnych dla niej chwilach.- podchwyci� Fey�lya, a jego
futro zadrga�o rado�nie.
- Obawiam si�, �e to nie jest najlepszy pomys�...- zacz�� Perm, ale prezydent zaraz go
uciszy�.
- Jest pan autorytetem w dziedzinie posuni�� militarnych, admirale,- powiedzia�
dyplomatycznie � ale do decyzji politycznych jestem ja. Prosz� wi�c �askawie nie m�wi� mi,
jak kierowa� moim pa�stwem.- zwr�ci� si� do swojego adiutanta � Prosz� za mn�, panie
Melan�lya. Musimy przygotowa� plan wyjazdu.- i obaj Bothanie wyszli z pomieszczenia.
- Nastraszy� go pan.- zauwa�y� Reveel, kiedy za Fey�ly� zamkn�y si� drzwi.
- Nie spodziewa�em si�, �e tak zareaguje.- odpar� Perm � Kto by pomy�la�, �e zamiast na
istotne sprawy, prezydent zwr�ci wi�ksz� uwag� na swoje bezpiecze�stwo?
- To cecha wszystkich m�odych demokracji.- powiedzia� filozoficznie Drool Reveel � Z
pocz�tku rz�dz�cy musz� by� idealistami, maj� mie� zasady i g�rnolotne cele, do kt�rych
d���, wprowadzaj�c nowy ustr�j. Z regu�y tacy ludzi nie sprawdzaj� si� jednak jako politycy,
wi�c spo�ecze�stwo w drugiej fazie wybiera innych, bardziej egoistycznych i
skorumpowanych, ale umiej�cych lepiej przystosowa� si� do nowej sytuacji.
- Dlatego jestem wojskowym.- skomentowa� Perm � Polityka ani troch� mi si� nie podoba.
- Rozumiem pana, admirale.- rzek� senator Reveel � Sam zaczynam mie� jej do��.
- Corran dzwoni�.- rzuci�a Mara, wchodz�c do pokoju swojego m�a, Luke�a Skywalkera
� Powiedzia�, �e Fett chce polecie� jeszcze na Grisnois i zaraz potem wracaj� tutaj.
W pomieszczeniu panowa� p�mrok. Luke siedzia� po turecku na le��cej pod oknem macie
i wpatrywa� si� w nocne niebo Noquivizoru. A przynajmniej takie wra�enie odni�s�by ka�dy,
kto nie potrafi� pos�ugiwa� si� Moc�. Mara wiedzia�a zatem, �e jej towarzysz w�a�nie
medytuje, ale bez wi�kszych rezultat�w. Dlatego nie mia�a poczucia winy, �e mu to
przerwa�a.
- To dobrze.- mistrz Jedi odwr�ci� si� i u�miechn�� � Za kilka dni zwo�am posiedzenie
Rady i chcia�bym, �eby Corran wzi�� w nim udzia�. Ty zreszt� te�.
- O czym b�dziecie dyskutowa�?- spyta�a Mara, siadaj�c obok m�a.
- Wreszcie zajmiemy oficjalne stanowisko w sprawie propozycji admira�a Perma.- odpar�
Luke spokojnym g�osem � Chc� te� postanowi� kilka rzeczy odno�nie naszego udzia�u w
ca�ej wojnie.
- A co chcesz postanawia�?- rzuci�a Mara ze zdziwieniem � Nie wiemy ani gdzie wr�g
uderzy, ani z jak� si��. W�a�ciwie nie mamy si� do czego ustosunkowa�!
- Wiem o tym.- przyzna� smutno Luke � Ale mam nadziej�, �e do tego czasu wyja�ni si�
kilka spraw. Jutro zadzwoni� do Talona Karrde�a i poprosz�, aby udost�pni� nam swoje bazy
danych. A najlepiej, �eby tu z nimi przylecia�.
- Du�o od niego wymagasz.- zauwa�y�a Mara, u�miechaj�c si� cierpko � Masz czym mu
zap�aci�?
- No.. nie bardzo.- przyzna� z zak�opotaniem Luke, odwracaj�c si� do �ony i obejmuj�c j�
w talii � Akademia ma skromne fundusze, a wszystkie nasze pieni�dze po�yczy�em Hanowi.-
u�miechn�� si� � My�l� jednak, �e dojdziemy z Talonem do porozumienia.
- Je�li wyka�esz si� elokwencj� i umiej�tnie poprowadzisz negocjacje...- rzek�a z
przek�sem Mara.
- Czy�by� w�tpi�a w moje talenty dyplomatyczne?- spyta� Luke tonem �artobliwie
oskar�ycielskim.
- Jakie talenty dyplomatyczne?- Mara u�miechn�a si� szeroko � Ty nie masz za grosz
talent�w dyplomatycznych!
- Wzajemnie.- odci�� si� Luke. Zauwa�y�, �e tak przekomarzaj�c si� z �on� na chwil�
zapomnia� o problemach galaktyki. Wyczu�, �e Mara te� jest odpr�ona. Tak, pomy�la�, tego
nam by�o trzeba.
Poczu� jednocze�nie czyj�� obecno�� za drzwiami, co sprawi�o, �e postanowi� wr�ci� na
ziemi�. W jego stron� kierowa�y si� w�a�nie trzy jasne aury.
- Przepraszam, �e przeszkadzam.- rzuci� w�a�ciciel jednej z nich, Jacen Solo, wchodz�c do
pokoju � Ale mamy z tat� i Jain� pewn� spraw�.
Luke i Mara obr�cili si� w stron� drzwi, przez kt�re wesz�y bli�ni�ta Solo i ich ojciec.
Jaina zapali�a �wiat�o.
- Chodzi o Anakina.- powiedzia� Han, pochmurniej�c � Nie do ko�ca rozumiem, co si� z
nim sta�o, ale ze s��w moich dzieci wnioskuj�, �e to co� niedobrego.
- Chcieli�my lecie� go szuka�.- doda�a Jaina � Na pewno w ten spos�b przydamy si�
bardziej, ni� siedz�c tu i czekaj�c na rozw�j wydarze�.
- Poza tym chcemy wdro�y� w�asne �ledztwo w sprawie kradzie�y �Intimidatora�.-
powiedzia� Jacen � Tak, jak obiecali�my Khabarakhowi.-
- Rozumiem.- kiwn�� g�ow� Luke � Nie wiem jednak, czy to co� da. Najlepsi ludzie Ielli
Wessiri Antilles sprawdzili wszystkie poszlaki i nic nie znale�li.
- Nie przychodziliby�my z tym do ciebie, gdyby�my czego� nie mieli.- rzek�a Jaina z nut�
satysfakcji w g�osie � Zgodnie z sugesti� Khabarakha po��czyli�my si� z imperialnym
archiwum na Yaga Minor i sprawdzili�my wszystko, co tam mieli na temat Death Comm