Zaraz wracam okładka

Średnia Ocena:


Zaraz wracam

Marta wraca do Polski ze Stanów Zjednoczonych po 10 latach nieobecności, gdzie wyjechała po tym, jak w wyniku wypadku utraciła nie tylko ukochanego męża, lecz także dwie córki. W Gdyni ma objąć stanowisko szefa w korporacji zajmującej się PR-em. Jednak to nie tylko powrót do ojczyzny, to także powrót do dramatycznej przeszłości, z którą będzie zmuszona na nowo się zmierzyć. Marta będzie musiała stawić czoła rzeczywistości i wspomnieniom, które w Gdyni wracają ze zdwojoną siłą. Wspierać ją będzie jej najlepsza przyjaciółka, rodzice, a także pewien męski mężczyzna, który spróbuje ją w sobie rozkochać.Kto powiedział, że literatura kobieca jest tylko dla kobiet? Zapewniam, że niejednemu mężczyźnie łza zakręci się w oku. Polecam. Adam Wolski wokalista Golden Life.

Szczegóły
Tytuł Zaraz wracam
Autor: Scharmach Anita
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Lucky
Rok wydania: 2017
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Zaraz wracam w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Zaraz wracam PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Joanna Aftanas

    Opowieść „Zaraz wracam” ścisnęła moje serce i trzyma do dziś. Przepłakałam znaczną cześć książki, przeżywałam duży ból i gniew odczuwany przez główną bohaterkę Martę. A mimo to, nie jestem w stanie powiedzieć, że wiem co czuje matka tracąca dziecko. I mam nadzieję, że z pomocą tego na górze, nigdy nie będę musiała tego doświadczyć. Po prostu sobie tego rozpaczy nie wyobrażam. „Zaraz wracam” to już druga opowieść Anity Scharmach, która podbija od jakieś czasu serca czytelniczek. Dlaczego? Z prostego powodu. Jest to opowieść napisana olbrzymimi emocjami, doprawiona uczuciami i zawinięta w sporą dawkę empatii. Autorka porusza w niej motyw śmierci najbliższych osób i obrazuje bardzo realistycznie konsekwencje jakie niesie taka strata w psychice i świadomości tych, którzy zostają opuszczeni. Samotność, gniew, bezradność a także zrezygnowanie...wielka pustka, której nic zgoła nie zastąpi. Przeżycia, które Anita dogłębnie uchwyciła w swej powieści, w łatwy acz cudowny sposób, żyją i własną intensywnością wkradają się w krwiobieg czytelnika. „Najbardziej zawsze boję się rozstań peronów pustych zimnych i szarych pociągów, które ciągle są w drodze, w których zamknięta odjeżdża miłość. Najbardziej zawsze boję się godzin, które są ciężkie i opuchnięte, ponieważ w nich nie twoje kroki na schodach, ponieważ w nich milczące krzesło przy stole. Najbardziej zawsze boję się ciszy, która zostanie kiedy ty odejdziesz, w której zostanę z moim niepokojem próbując chwycić chociaż imię twoje.” * „Zaraz wracam” zmusza do bezwarunkowej refleksji ponad życiem, ponad jego kruchością i przewrotnym losem, który czasem wypełza zza zakrętu i ostrym nożem tnie naszą rzeczywistość. Zycie daje niektórym po tyłku, przygniata ciężarem rozpaczy aż do samej ziemi...dlaczego? Dlaczego to spotyka ludzi? Dlaczego los odbiera nam czasem to, co najcenniejsze? Nie wiadomo. „Każdy ma własny krzyż, każdy boryka się z problemami, lecz to nie powód, żeby zamknąć się w butelce.” I właśnie takie przesłanie niesie ze sobą opowieść Anity Scharmach „Zaraz wracam” . Kiedy minie czas, rany się zabliźnią, a ból nieco zelżeje, człowiek powinien się otworzyć na innych. Nierzadko ten proces trwa latami, lecz kluczowe jest, by żyć. Udostępnić własne serce życiu, a nie zamykać się szczelnie i zatracać się w swoim bólu. „Zaraz wracam” bolało mnie jak diabli! A zakończenie, które zaserwowała Anita...zostawiło mnie z bijącym sercem, pełnym strachu i niepewności. Szczerze mówiąc, przy tej ostatniej linijce miałam ochotę rzucić książką w ścianę… Jeśli do tej pory nie sięgnęliście po „Zaraz wracam” Anity Scharmach to koniecznie śpieszcie nadrobić te zaległości! Lojalnie jednak uprzedzam, że do powieści bez paczki chusteczek nie podchodźcie. Na koniec powiem Wam jeszcze tyle, że teraz głupie „zaraz wracam” przestaje istnieć w moim słowniku. Ps. Anitko, dziękuję Ci za talent i już wiesz, lecz powtórzę, masz we mnie olbrzymią wielbicielkę swego pióra. I niestety już się mnie nie pozbędziesz. Pisz dalej i dalej! PS. Kochani, zdradzę Wam jeszcze, że niebawem nakładem wydawnictwa Lucky ukaże się świeża opowieść Anity Scharmach :) Nie piszę tego bez powodu...gdyż będzie to druga element opisywanej dzisiaj książki „Zaraz wracam”. * wiersz autorstwa Ks. Wacława Buryły Recenzja na: http://przeczytajka.blogspot.com/2017/09/zaraz-wracam-anity-scharmach_7.html

  • Michelle

    Czytaliście debiutancką opowieść Anity Scharmach? Jeśli tak, wiecie, że autorka ma własny niepowtarzalny styl, który urzeka własną niebanalnością… Jeśli nie czytaliście – szybciutko to nadróbcie…koniecznie… Zaraz wracam intryguje samym opisem, a to, co czytelnik zastaje w środku, porywa na całego. Od książki trudno się oderwać to po pierwsze, a po drugie czyta się ją błyskawicznie. Autorka ma niebywałą lekkość przelewania pomysłów na papier, a i język, jakim się posługuje w własnych powieściach, odgrywa olbrzymią rolę – wiele tutaj języka potocznego… Tak, wulgaryzmy również się zdarzają, lecz to tylko dodaje smaczku całej powieści. Bohaterki kreowane przez Anitę Scharmach są unikatowe. I w przypadku Zaraz wracam, główna bohaterka Marta jest swoistym unikatem. Jednych może denerwować, innych bawić… Ja jestem nią urzeczona… Zwłaszcza zmianą, jaka w niej zachodni od momentu powrotu do Polski. Autorka porusza w tej powieści niełatwy temat żałoby, metodami na poradzenie sobie z nią (i nieradzenie). Ponieważ czy ktoś jest w stanie określić, ile żałoba powinna trwać? Czy rok wystarczy? Czy dziesięć lat to nie za dużo? A może za mało? Czy pozwolić komuś przeżywać ją po swojemu, izolując się, czy może robić wszystko by ciągnąć tę osobę w górę? Nie ma jednej odpowiedzi na te pytania. Każda sytuacja jest inna, każdy człowiek jest inny… Anita Scharmach poprzez historię Marty ukazuję jaką drogę niekiedy, wyboistą i pokrętną, musi przejść człowiek, by móc poukładać sobie przeszłość i ból i nauczyć żyć z przeszłością, na którą nie mamy już wpływu, że liczy się to, co tu i teraz i ludzie, którzy są wokół nas i nas wspierają. By znaleźć świeży cel w życiu i ku niemu się kierować… by na nowo nabyć umiejętność cieszenia się życiem… Podsumowując: Zaraz wracam to emocjonalna opowieść o stracie i potyczce o wyjściu z żałoby, którą ubarwiają idealnie wykreowane postaci (kot Janusz wymiata :) ). Subtelna okładka wabi czytelnika, by poznał sekrety nie tylko wisiorka, lecz i „zaraz wracam”… A sposób, w jaki autorka kończy powieść, no cóż… nie pozostaje nic innego jak czekać na kontynuację… byleby nie trwało to długo… Jeśli więc macie ochotę na dobrą obyczajówkę – sięgnijcie po tę książkę.

  • Anonim

    Czy jesteście sobie w stanie wyobrazić, że z dnia na dzień zostaje odebrane Wam to co miłowaliście najbardziej na świecie? Tracicie bliskie Wam osoby, które były dla Was całym światem, miłością, wsparciem i szczęście? Osoby, bez których życie traci jakikolwiek sens? Zaczynacie odczuwać ból, cierpienie, smutek, ponieważ zostaliście pozbawieni tego co było dla Was codziennością, uśmiechem, energią, powodem żeby żyć. Czy jesteście sobie to w stanie wyobrazić? Główna bohaterka Zaraz Wracam - Marta Kowalska, nie była w stanie sobie tego wyobrazić, ją to spotkało... Nie miała czasu żeby się „jakoś” przygotować, żeby zaplanować sobie to, co będzie potem... Śmierć bez zapowiedzi wkroczyła do życia Marty i odebrała jej męża i dwie córeczki. Nie pytała o pozwolenie. Nie dała czasu do namysłu. Wkroczyła niespodziewanie, z impetem i odebrała dziewczynie to co było dla niej wszystkim. Odebrała jej rodzinę, pozostawiając w totalnej rozsypce... Po dramatycznych zdarzeniach Marta postanowiła opuścić Polskę i zamieszkać w Stanach Zjednoczonych, lecz po dziesięciu latach nieobecność w rodzinnym mieście, dziewczyna zdecydowała się wrócić. Czy pogodziła się z tym co ją spotkało? Czy przyjęła już do wiadomości, nieszczęśliwą tragedię, która zawładnęła jej życiem? Powrót do Gdyni na początkowo nie należy do prostych... Wspomnienia ożywają na nowo, można powiedzieć, iż nawet ze zdwojoną siłą. Żałoba stale trwa. Znalezienie spokoju nie należy do prostych, mimo to Marta wierzy w to, iż w końcu odnajdzie w sobie nową siłę i determinację, która umożliwi jej poukładać własne życie. Życie, które zostało roztrzaskane na milion drobnych kawałków. Żeby zagłuszyć wspomnienia oddaje się nowej pracy. Obejmuje stanowisko szefa trójmiejskiej korporacji zajmującej się PR-em. Nie jest łatwo. To co zostało jej odebrane na zawsze, uczyniło ją zgorzkniałą, zadziorną i zimną. A tymi cechami, nie zaskarbia sobie świeżych przyjaciół. Mimo to może liczyć na własnych rodziców, brata i kochane przyjaciółki Ninę i Lucynę. Jest ktoś jeszcze, ktoś kto otworzył Marcie oczy, ktoś kto spowodował, iż zbudowany mur zaczął opadać, a maska buntowniczej i zgryźliwej dziewczyny została zdjęta. To wszystko za sprawą Adama Wolskiego. Jedno spotkanie z wokalistą zespołu Golden Life i w Marcie odżyła świeża siła. Lecz to nie On jest tym przystojnym mężczyzną, który usiłuje w sobie rozkochać Martę. Przypadkowe zderzenie z Arturem spowodowało, że życie dziewczyny zmieniło się diametralnie... Czy już teraz zazna upragnionego spokoju, chwili oddechu? O tym musicie przekonać się sami! *** Trzeba przyznać, że już od pierwszych stron czytelnik zostaje mocno zaangażowany w tę historię. Anita Scharmach na kartach własnej powieści paraliżuje czytelnika olbrzymią dawką różnorodnych emocji. Czytałam, czytałam, czytałam i nie mogłam się oderwać. Proces przeistoczenia się Marty z larwy w pięknego motyla był niesamowity, mimo iż pracochłonny. Autorka idealnie nakreśliła portret psychologiczny głównej bohaterki. Jestem zdumiona. Początkowo zimna, złośliwa, zgryźliwa kobieta, potem uśmiechnięta, szczęśliwa, radosna. Wszystkie emocje, które doświadcza Marta, przeżywamy razem z Nią, a to głównie dzięki temu, iż Autorka w Zaraz Wracam postanowiła zastosować pierwszoosobową narrację. W związku z tym, narracja ta jawnie pozwala stworzyć bardzo bliską, a także intymną więź czytającego z główną bohaterką. *** Postać Artura, daje też głośny wydźwięk w Zaraz Wracam. Facet wkroczył w życie Marty z przytupem, i nie dał się tak prosto spławić. Kibicowałam Marcie i Arturowi, od momentu, kiedy facet pojawił się w książce. Bardzo chciałam żeby kobieta, mimo bólu, cierpienia, smutku, którego doświadczyła, w końcu zaczęła odczuwać radość i szczęście. Postacie drugoplanowe (podobnie jak te główne) są dopracowane i podobnie wyraziste. Ujmują czytelnika własnymi plusami i wadami. Podobało mi się również, iż treść fabuły toczyła się jednostajnym rytmem, a ja nie odczuwałam, żeby coś było naciągane. Nie zabrakło też paru scen erotycznych. Aczkolwiek zostały spisane w taki sposób, iż nie są nacechowane wulgaryzmem. Autorka subtelnie wplotła je pomiędzy inne wydarzenia. Pojawił się też wątek dotyczący adopcji zwierząt ze schroniska. Zdecydowanie jest to dodatkowy atut tej powieści. Zaraz wracam to emocjonująca historia nie tylko o żałobie, lecz także o przebaczeniu i przyjaźni. To także historia o tym, że po każdej burzy wychodzi słońce, i o tym, iż miłość tylko czeka żeby kroczyć do Naszego życia i się w nim zadomowić na dłużej. To historia metamorfozy, przemiany po niełatwych wydarzenia, przy pomocy najbliższych osób. To niesamowite jak czytelnik może zaangażować się w daną historię i przezywać wszystko to co losy się w książce. A po skończonej lekturze siedzieć jeszcze chwilę w zadumie z uśmiechem na twarzy, ponieważ udało się Autorowi go zaskoczyć. Serdecznie polecam!