Średnia Ocena:
Rodzina Rokesby. Tom 1. Jeden pocałunek
„Julia Quinn jak zwykle niezrównana! Szaleńczo zabawna i pięknie romantyczna."„Romantic Times” Czasami znajduje się miłość w najmniej spodziewanym miejscu… Ale to nie jest jeden z takich przypadków. To oczywiste, że Billie Bridgerton poślubi jednego z braci Rokesby. Ich rody od wieków mieszkają w sąsiedztwie, w dzieciństwie Billie łaziła po drzewach razem z Edwardem i Andrew. Jeden z nich będzie dla niej doskonałym mężem... kiedyś w przyszłości. Czasami można się zakochać dokładnie w takiej osobie, o jakiej się marzy…Albo i nie. Co prawda jest jeszcze jeden brat. George Rokesby - najstarszy syn i dziedzic tytułu hrabiowskiego. Nadęty, arogancki, irytujący, i – czego Billie jest absolutnie pewna - nie znosi jej tak samo jak ona jego. Czasami jednak los miewa przewrotne poczucie humoru… Bo oto jego zrządzeniem nieznosząca się para zostaje uwięziona w najmniej romantycznym miejscu, jakie można sobie wyobrazić. Nadciąga noc… Aż ciężko sobie wyobrazić ciąg dalszy…
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Rodzina Rokesby. Tom 1. Jeden pocałunek |
Autor: | Quinn Julia |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Amber |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Rodzina Rokesby. Tom 1. Jeden pocałunek PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Hm, taka troszkę Jane Austin, choć to nie ten poziom. Taki harlekinowski trochę romansik. Ekscytacji tam jest niewiele, choć bohaterowie są nawet ciekawie skonstruowani. Ciężko ocenić czy to jest hit czy klapa, prawdopodobnie to tego rodzaju książka, że każdy sam musi zdecydować. Jedni ją pokochają inni padną z nudów w połowie. Ja prawdopodobnie jednak daję jej plus. W końcu lubię Jane Austin :)