Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Lustrzane światy, sny i miłość W dworku wczesnych lat powojennych, w dystopijnej Polsce przyszłości, w baśniowym królestwie toczonym zarazą, w krzywym zwierciadle tu i teraz – ścierają się ludzkie namiętności. Każdy pragnie spełnić własną powinność. Nikt nie chce być samotny. Każdego czeka ból. „Nie wiem, czy człowiek rodzi się z pierwszym kłamstwem. Jeśli tak, to jakie ono jest? Płacz nakarmionego niemowlęcia, aby przykuć uwagę matki? Płacząc, udawałem głód albo ból? Nie mam natomiast wątpliwości w kwestii kłamstwa głównego, kłamstwa towarzyszącego mi dzień i noc przez nad trzydzieści lat. Kłamstwo główne zostało tak gorliwie i szeroko rozpracowane przez literaturę, psychologię i rozmaite nauki, że wstyd się do niego przyznawać. Kto nosi w sobie takie kłamstwo, wydaje się ułomny i tchórzliwy. Ponieważ czego tu się bać? A taka jest natura tego kłamstwa – strach. I wstyd”. element powieści „Retrofuturystyczna powieść, wyzwalająca od wstydu, strachu, niechęci”. Ryszard Koziołek
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Miłość |
Autor: | Karpowicz Ignacy |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Uważam, że ta książka ebook jest na bardzo wysokim poziomie. Całość bardzo miło się czyta. Mimo kilku różnorakich historii, bardzo prosto zauważyć przekazy i powiązania pomiędzy nimi.
KOCHAM !!!
Pełna recenzja: http://przymuzyceoksiazkach.pl/2018/01/ignacy-karpowicz-milosc-recenzja/ “Miłość” to książka ebook po prostu niedobra, mająca “momenty” i kilka interesujących miejsc, lecz jak na autora pokroju Karpowicza to zdecydowanie za mało. Po jego dwóch ostatnich ebookach mieliśmy prawo oczekiwać czegoś naprawdę mocnego, tymczasem pod przykrywką nowej powieści dostaliśmy cztery niedopracowane niby-opowiadania, udające jakąś całość. Mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy i niedługo znów będę mógł pisać o Karpowiczu “jeden z moich ulubionych pisarzy”. “Miłością” chwilo dopóki co się z tego grona wykluczył.
Zawsze byłam olbrzymią wielbicielką Ignacego Karpowicza, a ta książka ebook jeszcze bardziej utrzymała mnie w przekonaniu, że jest to jeden z największych polskich pisarzy-artystów.
Żadna miłość nie powinna być tak nudna i tak przegadana.
„Miłość nie powinna się wdzięczyć”, mówi sam twórca przedstawiając nam okładkę. I „Miłość” zaiste się nie wdzięczy. Karpowicz stawia ten dzielny krok w własnej pisarskiej karierze i odrywa się od własnej znanej ironii, kąśliwości, pozostawia jedynie niepohamowaną wyobraźnię i umiejętność tworzenia alternatywnych światów dla przekazania własnej głównej myśli. Decydując się na szczerość, twórca ryzykuje bycie osądzonym o gorzkie żale czy ekshibicjonizm. Jakimi metodami usiłuje tego uniknąć? Czym właściwie jest „Miłość” i co usiłuje przekazać czytelnikowi? „Miłość” to przede wszystkim przykład powieści szkatułkowej. Karpowicz, by opowiedzieć o miłości stosuje tym razem zabawę różnorakimi konwencjami gatunkowymi w jednym dziele. Tak, jest to opowiadanie o dwóch gejach. Właściwie o wszystkich homoseksualistach tego świata. Lecz nie opowieść gejowska, wymyka się wszelkiej kategoryzacji, jest raczej coming-outowa. Czy w takiej powieści jest miejsce na kobiety? Tak, pojawiają się, mają bardzo ważne znaczenia, lecz nie jest również im prosto na kartach tej powieści, sportretowane są jednak empatycznie i wnikliwie. Karpowicz pisze o Miłości przez duże M. Bohaterzy muszą przejść jej różnorakie stopnie, od wyparcia zaprzeczenia, destrukcji wstydu, wyszarpnięcia z sideł kłamstw. Przyznam, że bałam się ckliwości, zahaczeń o banał, potknięć w przekazie. Sam twórca przyznaje, że zawsze najtrudniej utrafić mu w ton opowieści. Tę spisywał pięć lat i niezliczoną ilość razy modyfikował. Jak wybrnął z banału? W powieści nachodzą na siebie różnorakie płaszczyzny namiętności, uderzają w siebie jak płyty tektoniczne i wstrząsają siłą przekazu. Walczą ze sobą powinności i sztywne ramy ustalonych zachowań, w których wnętrzu i poza nimi, nikt nie chce być samotny, lecz każdego czeka jakaś forma bólu. Na „miłość” składają się cztery nowele, które przenika pewna wrośnięta natura kłamstwa. Kłamstwa jako brudu, który zmienia kolory i kształty. „Kłamstwo główne zniekształcające siebie” to oczywiście ukryta orientacja. To kłamstwo wrasta w nas razem z fabułą, ciśnie, upycha do szafy i nie pozwala z niej do końca wyjść. Przez wszystkie opowieści przewija się jakaś silna metafora „niewyjścia” z szafy. Przykrycie namiętności milczeniem, lokowaniem bohaterów w krainie snu, balansowanie pomiędzy sną a jawą. Ostatecznie każdy tkwi w „świątyni kości” swoich serc. Piękno, Prawda i Dobro. Składniki miłości, tytuły nowel. Każda w innej formie i celowo odmiennej narracji. Pojawia się tu mrożąca wizja Polski wywróconej na drugą stronę nietolerancji. Dystopia, futurystyczna opowiadanie o kraju, w którym homoseksualizm usuwa się farmakologicznie. Zaczyna się od dworskiej opowieści o skrytych namiętnościach w tonie Iwaszkiewicza i po części do jego biografii się odwołuje. Sam Karpowicz dziękuję Iwaszkiewiczowi na końcu książki i przyznaje, że lektura jego listów do własnego kochanka miała na niego znaczny wpływ. Pojawi się również forma podobna do dziennika. Każda z nich ma swój język. W każdej miłość jest ością tnącą istnienia na kawałki trudne do poskładania. Możliwie, że każdy czytelnik przywiąże się tylko do jednej z tych opowieści. Jedna wybije się ponad drugą, lub wszystkie będą gładko rezonować i odbijać się od siebie, bez wyraźnych granic i przypodobań. Jasnym jest jednak, że jedna z części pisana jest w narracji pierwszoosobowej, a pozostałe oddają głos bohaterom w określonym celu. Element w narracji pierwszoosobowej daje najsilniejszy i najbardziej intymny kontekst dla całej reszty, czyni te egzotyczne wizje uniwersalnymi, daje im kontekst wiecznej aktualności. Ta przemiana narracji jest tu świadomie najistotniejszym zabiegiem. To reflektor oświetlający drogę do innych nowel, oślepiający homofobię. „Jutro nie będziemy tacy jak dziś” – to zdanie „pozytywka”, które nakręca opowieść i pojawia się w niej więcej niż raz, w różnorakich formach i miejscach. Osadza się jednak w uniwersalnym kontekście. Karpowicz spisał książkę z nadzieją, że może uczyni świat odrobinę lepszym, zmieni coś, otworzy kogoś, przymknie usta homofobii. Aby może „jutro ktoś nie był taki jak dziś”. Mam szczerą nadzieję, że to życzenie pana Karpowicza się spełni. Nie wiem czy to jest jedna z ebooków roku. Nie ma się co burzyć czy tak czy nie, bo każdy ranking jest subiektywny i zawsze potyka się o gust czytelniczy oceniającego. Tak, piszę jako fanka prozy Karpowicza, lecz nie bez głębokiej refleksji i ostrej interpretacji. Rozumiem, dlaczego pan Karpowicz tę książkę wręcz musiał napisać. Może nie napisałby żadnej innej, dopóki nie powstawałaby TA. Ta, która przez samego twórcę jest określana mianem najistotniejszej w dorobku i choćby dlatego każdy fan i interesujący odkrywca prozy polskiej może śmiało po nią sięgać, ponieważ polski rynek wydawniczy, jak i sama Polska, takich ebooków potrzebuje. Im więcej mija czasu od lektury, tym mniej widzę w niej ckliwości i ekshibicjonistycznej spowiedzi, lecz godnego uwagi traktatu o skutkach życia w zaprzeczeniu i brudnych kłamstwach.
Co za grafomański bełkot... dobrze, że to dostałam, a nie kupiłam, ponieważ prawdopodobnie odesłałabym do wydawcy z żądaniem zwrotu kasy.