Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Spider-man. Iron Man Kapitan Ameryka. Fantastyczna Czwórka. Niesamowita historia o konflikcie w uniwersum Marvela! Iron Man i Kapitan Ameryka stanowią trzon Avengersów, najlepszej grupy superbohaterów. Kiedy w wyniku dramatycznej walki miasto Stamford doznaje dużych zniszczeń i giną setki jego mieszkańców, rząd USA domaga się, by wszyscy superbohaterowie zdjęli maski i zarejestrowali własne supermoce. Tony Stark — Iron Man — uważa, że to przykra, lecz konieczna decyzja. Kapitan Ameryka traktuje ją zaś jako nieakceptowalny zamach na wolności obywatelskie. Tak rozpoczyna się "Wojna domowa". Opowieść na motywach kultowego komiksu, którego sprzedaż przekroczyła pół miliona egzemplarzy. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Marvel: Wojna domowa |
Autor: | Moore Stuart |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Insignis |
Rok wydania: | 2019 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
NOWELIZACJA USTAWY O REJESTRACJI SUPERBOHATERÓW „Wojna domowa” to obok „Staruszka Logana” (oba zresztą spisał Mark Millar) najlepiej sprzedający się komiks w dziejach Marvela. To także najbardziej doceniony event, powszechnie uważany za najlepszy od tego wydawcy, a sam Marvel umieścił go także na liście własnych najlepszych opowieści. Rzecz doczekała się także dość luźnej adaptacji w formie filmu „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” a także debiutującej właśnie na polskim rynku odsłony powieściowej. Jak przedstawia się to dzieło? Całkiem nieźle, ponieważ nawet jeśli jest to książka ebook przeznaczona głównie dla młodzieży, uzupełniona została o wątki z pobocznych serii i proponuje także dużo ważnych zmian wobec komiksowego pierwowzoru. Wszystko zaczyna się od rutynowej zdawałoby się akcji. Nowi Wojownicy, którzy kręcą dla telewizji program o potyczce z przestępcami, dla podwyższenia oglądalności porywają się na wrogów zdecydowanie nie ich kategorii. W efekcie dochodzi do tragedii i życie traci niemal tysiąc dzieci, uczniów okolicznej szkoły. Zdarzenie to echem odbija się w mediach i społeczeństwie, stając się jednocześnie kroplą, która przepełnia czarę goryczy. Rząd od dłuższego czasu chciał zacząć rejestrację superludzi, teraz zaczyna wprowadzać plany w życie. Tony Stark i jego poplecznicy opowiadają się za świeżym rozwiązaniem, Kapitan Ameryka uważa, że dane prosto będzie wykraść i zagrozić najbliższym superbohaterów, a popiera go coraz większa liczba herosów. Zaczyna się prawdziwa wojna domowa… Chociaż wszyscy zachwycają się millarowską „Wojną domową” – sam zresztą bardzo cenię ten komiks – należy pamiętać, że twórca nie stworzył niczego oryginalnego. Już w roku 1986, dokładnie dwadzieścia lat przed wydaniem tego eventu, Alan Moore w własnych „Strażnikach” ukazał świat, w którym bohaterowie są rejestrowani i podlegają rządowemu nadzorowi. Millar nie spisał więc nic odkrywczego, ani również nie zrobił tego lepiej, od jego dużych poprzedników (Moore nie był bowiem jedyny), lecz i tak spod jego ręki wyszedł idealny komiks, bijący na głowę większość współczesnych historii Marvela i wart polecenia każdemu miłośnikowi tego medium. Nie prosto było więc zepsuć pierwowzór i nie zrobił tego również Stuart Moore. Jego powieściowa adaptacja to prawidłowo zrobiona książka, lekko napisana, dynamiczna i prosta w odbiorze. Ma dużo emocjonujących scen, ma również niezłe tempo, sympatyczny klimat i całą plejadę gwiazd wydawnictwa. Zmieniłbym tu jedynie kilka patetycznych scen (choćby tą z malowaniem flagi) i tłumaczenie niektórych nazw (w komiksie były one pozostawione w oryginale), lecz to tylko uwaga na marginesie. Jako całość, „Wojna domowa” wypada nieźle. Dla nowych, nastoletnich odbiorców, może być ciekawą przygodą ze światem Marvela. Bardziej zrozumiałą, ponieważ wyjaśniającą dużo zagadnień słynnych głównie zagorzałym fanom, na co w komiksie nie było miejsca. Dla wielbicieli zaś to szansa przeżycia jeszcze raz tego wszystkiego, w nowej formie. Oni zresztą będą mieli dużo przyjemności z wyszukiwania różnic (powieść losy się w świecie po „One More Day”, podczas gdy komiks do „One More Day” dopiero prowadził – fani wiedzą o czym mowa). Dlatego mimo kilku zgrzytów polecam. To stricte rozrywkowa, niewymagająca lektura, lecz i tak warto po nią sięgnąć, jeśli lubicie Marvela. A ja mam nadzieję, że na rynku już wkrótce pojawią się kolejne tego typu adaptacje, ponieważ to miłe uzupełnienie komiksowej kolekcji każdego fana.