Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Wypełniło się Proroctwo. Teraz pozostaje tylko jeden, ostatni akord. Oto nadchodzi dzień Pana, okrutny, pełen srogości i płonącego gniewu, żeby obrócić ziemię w pustynię, a grzeszników z niej wytępić. Księga Izajasza 13:9, Psalm 86, Losy Apostolskie 9 Świat musi spłonąć. Ale jeszcze można pokazać pazur. Jeszcze można przetrącić skrzydełka tym zasranym cherubinkom. Jeszcze skundlona ludzkość do końca nie sczezła. Jak by tak zebrać wszystkich, nawet największych wypierdków, szaleńców, emerytowanych gladiatorów i najmroczniejsze bestie Rewersu, to może uda się zasadzić skrzydlatym siarczystego kopa i zgasić świętoszkowate uśmieszki na gładkich gębach. Do boju ludzie! A ci z góry mogą nam skoczyć na kant! To postapo pełnym ryjem. Paskudnym, wysuszonym z braku wody, podjadającym kawałki ludziny, wygrzebującym śmieci ze sterty gruzu, ryjem. I jest to pokazane tak cudownie i uczciwie (…) CH-recenzje
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Komornik. Tom 3. Kant |
Autor: | Gołkowski Michał |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów Sp. z o.o. |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Mega.. nic dodać nic ująć.. Zakończenie idealnej trylogii w zaiste mistrzowskim stylu.... 5/5 !
Najsłabsza z trzech części lecz bardzo wciągająca. Wartka akcja, ciekawe zakończenie.
Niesamowite tempo, cięty mowa i niepowtarzalny klimat. Obowiązkowe MUSISZ MIEĆ!!!
Giłkowaki w formie. Taka apokalipsa mi pasuje. Na nudne, długie zimowe wieczory idealna.
„Komornik +++ Kant” to książka, na którą czekałam. Bardzo. Wizja nieudanej biblijnej apokalipsy Michała Gołkowskiego i przygody komornika Ezekiela Siódmego mocno pobudziły moja wyobraźnię. Poprzedni tom skończył się w takim momencie i z takim przytupem, że poczytuję to autorowi jako celową złośliwość. No ponieważ jak można tak potraktować niewinnego czytelnika? Jak można urwać akcję w takim momencie i kazać miesiącami czekać na kontynuację? No cóż,można… Akcja trzeciego tomu komornika rozpoczyna się tam, gdzie zakończył się tom drugi. Maryam rodzi dziecko, o którym wieść rozchodzi się z szybkością błyskawicy po zniszczonym świecie Po. Pozostała przy życiu garstka ludzi wierzy, że to znak, spełniająca się przepowiednia. Nie znają tylko jednego drobnego szczegółu – że kobieta narodziła nie nowego mesjasza, a córkę. Żeby chronić dziewczynę i jej dziecko, Ezekiel – ex komornik – będzie gotów na wszystko. I czytając tą powieść, dochodzę do wniosku, że to „wszystko” właśnie w tym tomie się wydarzy. O fabule nie da się za dużo napisać, aby nie zdradzić choć o jedno słowo za dużo. Rzucenie spoilerem byłoby okrutne, zważywszy na to, na jakie pomysły wpadł twórca i co się wyczynia na kartach tej powieści. Są rzeczy oczywiste, takie jak walki, rozpierducha, fruwające dookoła flaki itp. itd. Jednak wbrew pierwszemu wrażeniu, ta opowieść nie jest tylko o tym, jak to Ezekiel chodzi po świecie i kosi jednego po drugim dłużników i spina się z Górą. Pod pierwszą warstwą jest druga, lecz odkrycie jej to interesujące przeżycie, więc o własnych spostrzeżeniach nic nie napiszę. Warto samemu dać się zaskoczyć. Akcja jest bardzo szybka i choćbym nie wiem jak bardzo starała się przewidzieć w jakim kierunku będzie zmierzać, to i tak w ostatecznym rozrachunku okazało się, że jest zupełnie inaczej. Twórca wprowadził kilkoro świeżych bohaterów, którzy mocno mi się spodobali, a w fabule narobili niemałego zamieszania. Bywały w tej powieści sytuacje pełne absurdu, takie które sprawiały, że śmiałam się głośno i serdecznie i było tez kilka takich, podczas których zawilgotniały mi oczy. Serio. Nie spodziewałam się, a jednak. Michał Gołkowski w sposób niesamowicie przemawiający do fantazji wykreował świat po apokalipsie i jego mieszkańców. Bez zająknięcia ukazał jego brutalność, absurdy i szaleństwo. Nie było w tym świecie nic z niebiańskiego wiecznego szczęścia i radości. Był brud, głód, okrucieństwo i bezwzględna potyczka o władzę ponad pozostała przy życiu resztką ludzkości. Tym wszystkim rzuca w twarz czytelnikowi autor, robi to w mistrzowski sposób, a ten biedny czytelnik zamiast się wzdrygnąć z oburzenia, domaga się więcej i więcej. Od samego początku uważałam, że Ezekiel to postać niejednoznaczna, ani niezła ani zła. Zresztą jasny podział na dobro i zło w tej trylogii nie istnieje. Ezekiel pełen jest sprzeczności, a jego współpraca z Górą była dla mnie mocno , czy ja wiem, nieprzystająca człowiekowi z choćby odrobiną honoru i ludzkich odruchów. A jednak polubiłam tego drania i kibicowałam mu od pierwszego tomu, niezależnie od tego jakie podejmował decyzje i jakie były jego poczynania. Widziałam w nim sumienie, które usiłował zagłuszyć i serce, w którym pozostało jeszcze dużo uczuć. Ezekiel Siódmy stał się jednym z moich ulubionych bohaterów literackich i zapadł głęboko w moje czytelnicze serce. Jeśli chodzi o zakończenie, to rzeknę tylko kyrieelejson i matkoboskoczęstochowsko! Spodziewałam się praktycznie wszystkiego, a tego jednego za cholerę. I właśnie to się wydarzyło, a ja zostałam z otwartą ze zdziwienia buzią jeszcze dłuższą chwilę po przeczytaniu ostatniego zdania. Komornik +++ Kant, to czwarta opowieść autora i stwierdzam z pełnym przekonaniem, że ma on nieograniczoną niczym wyobraźnię, plus olbrzymi talent do ubrania własnych pomysłów w słowa i przelania na papier w formie, która zachwyca. Jestem pod olbrzymim wrażeniem jego twórczości i wpisuję się w poczet jego wiernych fantów. Liczę również na to, że nie porzuci on świata, który stworzył w Komorniku i wróci jeszcze do niego. Przygoda z trylogią Komornik, to niezapomniana przygoda, to jazda bez trzymanki i z czystym sumieniem ją polecam. Moje Czytanie, czyli czytelniczy miszmasz
Komornik wrócił po raz trzeci i ostatni. Niestety mesjasz stale nie nadszedł,a świat ciągle się męczy. Trzeba coś zrobić a w jego umyśle powstaje PLAN. Jedno mogę powiedzieć: będzie się działo a koniec.... zaskakuje. Michał Gołkowski stale w formie,nie zawiódł mnie jeszcze nigdy.