bub_gb_5E8ZAQAAIAAJ
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | bub_gb_5E8ZAQAAIAAJ |
Rozszerzenie: |
bub_gb_5E8ZAQAAIAAJ PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd bub_gb_5E8ZAQAAIAAJ pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. bub_gb_5E8ZAQAAIAAJ Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
bub_gb_5E8ZAQAAIAAJ Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Strona 1
DigitizjjO by Gogle
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
DZIEA
JANA LAMA.
O-O^WY r>0 I^OZOTY.
TOM II.
LWÓW.
w KOMISIE KSIGARNI
GI-ubryxxowioza i Soiinicita.
1883 .
Digitized by Google
Strona 6
KEIAKÓW.
Druk Wl. L. Anczyca i Sp., pod zarzdem Jana GadowaM^o.
1885.
Digitized by Google
Strona 7
'!
JA.N 251335
CO^^^/ON
Lsr
"
V. 5
GOWY DO POZOTY.
Tom II.
M617029
un. PUmu T. V. 1
Digitized by Google
Strona 8
Digitized by Coogle
Strona 9
ROZDZIA I.
Zabawiem duej ni moi koledzy w towarzystwie Gu-
cia i jego wiadków, a gdy wyszedem na ulic, miaem na-
macaln sposobno przekonania si o tern, co twierdz
w caej Polsce: tj. e
Lwów jest plotkarskiem miastem.
Nim uszedem tak przestrze, jaka dzieli gmach teatralny
od placu Maryackiego, spotkaem kilku znajomych, a wszyscy
wiedzieli ju, e
miaem pojedynek z porucznikiem Klonow-
skim. Co wicej, gdy przyszedem do domu, Józio ju take
wiedzia o wszystkiem, a nadomiar mojego zdziwienia opo-
wiada mi, e
doniosy mu o tern najpierwej: ciocia Elbieta
i Elsia, które przyszy go byy odwiedzi. Syszay one za
rzeczpewn, e biem si z Klonowskim o pani Mamuo-
wiczow (!) i zgorszone byy okropnie tym skandalem. Do-
piero Józio wyprowadzi je z bdu, opowiadajc im, e
waciwie on wyzwa Gucia, a ja zapewne bez jego wiedzy
iwoli zastpiem go, gdy zwichn rk. Józio rozalony
by mocno i niemile dotknity moim postpkiem, ale poczciwy
chopak udobrucha si prdko, tembardziej gdy w cigu
dnia odwiedzi go jeden z sekundantów przeciwnej strony
i dorczy mu list przyjacielski, w którym Gucio aowa,
e bdc rannym nie moe go przeprosi osobicie, jeeli
mimo swej woli uchybi mu w czemkolwiek.
Po poudniu, gdy wróciem z kolegiów, Józiowi byo
znacznie lepiej, ale o wdzianiu fraka jeszcze nie byo mowy,
*
1
Digilized by Google
Strona 10
. .
4
a tymczasem oochwila wpada do pokoju który z kolegów,
zrekrutowanych ua wieczorek do pani eszczyckiej kady —
mocno zaaferowany i z tak min, jak gdyby nader wane
interesa spoczyway na jego barkach. Byli i tacy, których
wcale nie proszono, ale którzy mimo to pojawiali si w cu-
kierniach i innych miejscach publicznych ozdobieni biaemi
krawatkami i przystrojeni w paliowe rkawiczki, aby da do
mylenia, e
id na bal do „hrabiny eszczyckiej*, która,
jak ju powszechnie wiedziano, urzdzia bya wanie dom
na wielk skal i na której salonach zbiera si miaa mie-
tanka „towarzystwa", a przynajmniej, jego najtuciejsze
„podmietanie".
—
A ty si czemu nie zbierasz? zagadn mi Józio. —
—
Nie mog ci przecie zostawi samego, nudziby
si okropnie . .
— Ale nie, nie, id koniecznie. Ciocia i Elsia nakazy-
way mi par razy, abym ci wyprawi!
— artujesz!
— Nie, owszem, mówi
zupenie seryo. Ciocia potrze-
buje ci, bo skoro ja mog, bdziesz mi zast-
wsta nie
powa w obowizkach zastpcy gospodarza domu rozumiesz :
mi? Bdziesz uwaa, aby starszym panom dawano starsze
wina, itp. Co si za tyczy Elsi, zaangaowae do ma- j
zura i do kotyliona, i kazaa ci to przypomnie; czy ci
to nie wystarcza? Id, id, jeste dzisiaj le lion du jour,
korzystaj z tego!
— Tak. . . ale. .
—
Niema adnego ale; jak nie pójdziesz, to obróc
si do ciany i przez cay wieczór ani sowa nie przemówi
do ciebie! —
Uciskaem Józia za t
grob, o której wiedzia-
em, e pochodzi z przyjacielskiej yczliwoci, i poczem
si ubiera. Nim jeszcze skoczyem, nadbieg lokaj p. Le-
szczyckiej z oznajmieniem, e
„janie pani" prosi, aby pan
baron (to miao oznacza mnie) przyszed wczenie, przy-
najmniej o siódmej, bo „janie pani" bardzo prosi o to pana
barona. Powodem tej nobilitacyi mojej z przeskoczeniem
niszych stopni szlachectwa by niezawodnie gulden, którego
V
Digitized by Google
Strona 11
5
daem raz lokajowi za podanie mi paletota, nie majc dro-
bnych pienidzy przy sobie. W
skutek tak natarczywych
zaprosze wybraem si tedy w istocie bardzo wczenie do
p. Leszczyckiej. Elsia ubieraa si jeszcze i bya niewi-
dzialn —
ciocia za miaa do zwalczenia niesychane tru-
dnoci z powodu nieporozumie, jakie powstay przy zama-
wianiu tortów i lodów w cukierni. Musiaem biega i zaa-
twia te trudnoci,, nastpnie za kosztowa rozmaite wina
i wydawa o nich moj opini. Byem bardzo zym znawc,
nie o tyle jednak, bym nie pozna, e wszystkie te pyny
byy okropnie liche. Al Elsia ubraa si ju bya tymcza-
sem, i z obawy, e mi ciocia wyszle znowu odmienia wino,
popeniem t nieuczciwo, e
pochwaliem nad miar
wszystkie te czerwonei biae gatunki trucizny, które mi
kosztowa kazano.
Elsia bya czarujc w biaej sukni z tunik raetaliczno-
zielonego koloru i w fryzurze lekko posypanej pudrem. Ciocia
posza pozrzdzi na sub
w innych pokojach; w salonie,
oprócz nas obojga, znajdowa si tylko biay murzyn w czar-
nym fraku, najty na ca
noc do zbijania sobie palców na
fortepianie. Murzyn ten rozumia tylko po niemiecku, i jak
wszyscy inni murzyni tego rodzaju, po czesku. Bylimy wic
sami.
Bya to chwila
nader wykonania moich
stosowna do
postanowie, powzitych w skutek listu Herminy, a odroczo-
nych dla do
bahych powodów. Wszak chocia pikny p.
Dominik z takim zachwytem wspomina o Elsi, ona natomiast
nigdy o nim nie wspominaa —
a chocia ciocia Elbieta,
zapowiadajc swój wieczorek, z bardzo znaczcem spojrze-
niem zwrócia si bya ku swojej siostrzenicy i z pewnym
naciskiem wyrzeka: —
Wiesz Elsiu, bdzie i pan Dominik! —
to Elsia nader obojtnie przyja t wiadomo i nic moich
obaw nie usprawiedliwiao. Zreszt, jeeli mi drczya
niepewno, to wanie dla pooenia jej koca naleao mi
—
pomówi z Elsi otwarcie czuem to doskonale i usiowaem
wmówi w siebie potrzebn do tego stanowczego kroku od-
wag. Ale kiedy spojrzaem na ni, tak urocz, tak pen
Digitized by Google
Strona 12
6
dziewiczego wdziku i owej arystokratycznej wytwornoci,
bronicej na pierwszy rzut oka wszelkiego przystpu do
serca kademu zbyt miaemu miertelnikowi kiedy po- —
mylaem, e
mam zuchwale wycign po klejnot tak rk
nieoceniony —
struchlaem jak zoczyca, co w chwili wy-
konania zbrodni cofa si, spostrzegszy jej ogrom. Gdybym
by mia do wyboru, bi si z caym pukiem huzarów lub
wyrzec tych kilka sów, o które chodzio, bybym bez namy-
su wybra pierwsze — ma si tedy rozumie, e staem
pomiszany i milczcy, zdobywszy si zaledwie na wynu-
rzenie alu, e nie byem w domu, kiedy Elsia z pani e-
szczyck odwiedzay Józia.
— A gdzie to pan bye — odpara — czy moe u pani
Mamuowiczowej ?
— Wszak pora bya zbyt wczesn do robienia wizyty...
—Zapewne, ale jestecie pastwo tak nierozcznymi,
e nie mog
sobie wyobrazi pana bez pani Mamuowiczo-
wej, ani jej bez pana. Na wieczorku u pani Marszewskiej
widziaam, e
bawilicie si pastwo wybornie, sami dla
siebie.
— Co do mnie, bawiem si bardzo le na tym wie-
czorku.
Musiaem mie min bardzo desperack, gdy to mówi-
em, bo Elsi widocznie al si zrobio, e artowaa ze mnie.
Zmienia nagle ton i pocza ubolewa na seryo nad szkara-
dnym zwyczajem, jakim s pojedynki w ogóle, i nad drugim
zwyczajem, wicej lokalnym, tj. nad plotkami.
— Musisz pan wiedzie, e dzi rano wpada do nas
pani Marszewska i opowiedziaa cioci, e pan bie si z po-
rucznikiem Klonowskim o pani Mamuowicz. Cale miasto
mówi tylko o tern, i my take uwierzyymy, póki Józio
nie opowiedzia nam, jak si rzecz miaa w istocie. Bardzo
to przyjacielski i rycerski postpek z paskiej strony, e
pan wyrczye mego brata, ale we wszystkich takich awan-
turach niema za grosz sensu. Fe, ju drugi raz pojedynkujesz
s pan bez potrzeby, to bardzo brzydko, ja nie chc
Digitized by Googic
Strona 13
7
tego! Niech mi pan Edmand obieca, e wicej pojedynkowa
si nie bdzie.
Teraz, albo nigdy —
pomylaem sobie i ju miaem —
na ostach zapytanie, dlaczego %da odemnie tej obietnicy,
kiedy nagle szmer zrobi si w salonie, a weszli pierwsi
gocie, pani Marszewska z córkami, Pomnlski, Ean- ksi
tymirski, i kilku szeregowych danserów. Przerwano nam
rozmow w chwili, kiedy moga wzi dla mnie obrót sta.
nowezy. Byem tak roztargniony, e
zaledwie wiedziaem,
z kim si witam, podczas gdy coraz wicej osób zapeniao
salon. Odpowiadaem od rzeczy na zapytania, które mi
czyniono, deptaem damom po sukniach, wywróciem kande-
laber z zapalonemi wiecami i omal nie oddaem firanek
pani Leszczyckiej na pastw poaru. Syszaem jak przez
sen, e róne grupy obecnych szeptay niestworzone rzeczy
0 moim pojedynku z Guciem —
ale caa uwaga moja skon-
centrowan bya na ostatnich sowach, które mi powiedziaa
ledziem poeraem j wzrokiem, wród grona panien
Elsia. i
mocno zajtych szeptaniem —
domyliem si, e o moim
pojedynku. Zelektryzowao mi dopiero i powrócio mi przy-
tomno wejcie pana Borodeckiego, który pojawi si w caym
swoim blasku i po do
sztywnem przywitaniu si na prawo
1 na lewo, przysiad si do starszych dam i rozpocz z niemi
jak bardzo obszern i bardzo powan rozmow. Uwaaem,
e wkrótce potem niektóre córki zbliyy si do swoich ma-
tek, i enakoniec caa scena przybraa taki zakrój, jak
gdyby p. Dominik by jedyn istot rodzaju mskiego, obe-
cn w salonie. Nareszcie zaczto taczy p. Dominik—
posun prosto do Elsi pocz z ni tramblowa: widok
i
tenby zbyt srogim dla mnie nie mogc go znie, wysze-
i
dem do przylegego pokoju, rzuciem si na kozetk pogr- i
yem si w moich czarnych mylach. Po chwili zdobyem
si na odwag i zajrzaem do salonu:
Dominik tram-p.
blowa jeszcze cigle z Elsi. Wróciem na kozetk. Polka
—
skoczya si zaczto walca. Zagldnem znowu do salonu —
p. Dominik walcowa z Elsi. Ha, gdybym by móg
schwyta tego zoczyc, który wynalaz tramblantk,
Digitized by Google
Strona 14
8
i walca, i taniec w ogóle, bybym go zadusi! Przez pó
kwadransa pastwiem si nad nim w myli, i wynajdowaem
dla niego tortury, ile monoci srosze od moich a kiedy —
nakoniec znowu zbliyem si do drzwi salonu, p. Dominik
i Elsia puszczali si wanie na jedn jeszcze tour walca.
A jak ona rozkosznie wspieraa si na jego ramieniu, jak
mu si dawaa unosi w powietrzu, jaka bya rozpromie-
niona! Jeeli nie chciaem, aby mi serce pko, musiaem
wróci na kozetk, i wróciem. Muzyka Straussa echtaa
mi dusz nieznonie, opdzaem si od jej wraenia, jak si
czowiek opdza od muchy. Szkaradna to, rozkoysana, znie-
wieciaa poezya tonów, godna swojej kolebki usy- — do
sze wiedeskiego walca, aby poj, dlaczego z Wiednia
nie wyszo nigdy w wiat nic wielkiego, wzniosego. Co mog
stworzy ludzie, których duszy wyrazem jest — walec! Przy-
sigaem sobie, e nigdy, nigdy, nie bd taczy walca,
e zostawi go jako pole otwarte p. Dominikowi. Jakie
nieokrelone, rycerskie instynktu podnosiy si we mnie —
chciabym by, aby cho na chwil zagrano jakiego ponu-
rego, wojowniczego marsza, i chciabym by przypatrze si
wraeniu, jakieby on zrobi na fizyognomiach, przed chwil
tak oywionych —
czuem, e
fizyognomie te byyby bardzo
kwane, i e
monaby na ich widok zawoa, jak Byron na
widok podupadych Greków:
In vain, in vain: strike other chords!
Wygosiem te grobowym gosem ten pikny wiersz,
i ponuro wlepiem oczyw ziemi, kiedy tu koo mnie
zaszeleciaa suknia znany, luby, srebrny gos zawoa mi
i
po imieniu.
—Panie Edmundzie, czemu pan nie taczy? Co panu
jest?
Spojrzaem na ni ze zami w oczach, zamiast wszel-
kiej odpowiedzi.
— Fe, dziecko z pana! Dsasz si pan tu w kcie,
a ja musiaam walcowa z tym nudnym panem Dominikiem,
który jest w dodatku za dugi i podnosi mi od ziemi
w tacu. No, chod pan, chod!
Digitized by Google
Strona 15
: !
9
Nie wiem jak si to stao, ale muzyka walca echtaa
mi w tej chwili dusz nierównie przyjemniej, ni przedtem.
Mówi mogem zaledwie, ale pocaowaem j w rk wy- i
jknem
— Pani... pani jeste bardzo dobr!
— Przeciwnie, jestem z, i gniewam si na pana!
— Na mnie! Za co?
— Bo si pan dsasz na tych, którzy pana kochaj.
— Mnie... nikt nie kocha!
Jak kada nieprawda, tak i ta wyrzeczon bya tonem
niezmiernie patetycznym, tragicznym. Niewdziczny! W tej
chwili nie mylaem o nikim, oprócz Elsi, i zdawao mi si,
e w istocie nikt, nikt mi nie kocha.
—Jeeli pan chcesz, aby pana kochano, to porzu
pan t grobow min! I —
szepna, cignc mi za rk
do salonu, i wieszajc si na mojem ramieniu, jak przedtem
na ramieniu p. Dominika i nie — bd
pan tak zazdronym!
Ach jaka to rozkoszna muzyka, te walce Straussa
,
Jak mio koysze do snu rozum, a budzi serce i cignie je
w swój wir szalony! Czemu nie mona tak przewalcowa
caego ycia, czemu ten biay murzyn przy fortepianie ustaje
ze znuenia czemu go nie zastpi jakim drewnianym
,
automatem?
Pan Dominik nie taczy wicej z Elsi. Rozmawia
jeszcze troch ze swoj starsz kuzynk, która mu wykadaa
z wielkim ferworem konieczno oenienia si a zm- —
czony zapewne tern kazaniem, przypomnia sobie, p. e
Artabanowicz wyjeda tej samej nocy na wie, i wyniós
si cichaczem, przed kolacy. Ledwie spostrzeono jego
zniknicie, gdy areopag matek i ciotek, zgromadzony okoo
pani Leszczyckiej, pocz bra pod rozwag jego zalety
i wady. Zgodzono si jednomylnie, jest to bardzo przy- e
stojny i bardzo miy czowiek —
tylko p. Mamuowiczowa
zarzucia mu, i troch zawiele wie o tern, jest przy- e
stojny. Oprócz tego, poniewa ywio „ziemiaski" prze-
waa w salonie p. Leszczyckiej, wyraono kilkakrotnie
ubolewanie z powodu, e p. Borodecki jest adwokatem.
I
Digitized by Google
Strona 16
!
10
Zajcie to byo w istocie bardzo niewaciwem, z tego
wszystkiego bowiem, co mówia ciocia Fornalskiego i pani
Marszewska, wynikao jasno jak na doni, e. czowiek po-
winien by albo wacicielem tabnlarnym, albo wojskowym,
albo niczem. Ten trzeci stan jest jedynie godnym czowieka,
który nie naley ani do pierwszego, ani do drogiego —
i kto nie ma majtkn, ten nie powinien mie przynajmniej
adnego trywialnego zajcia lub zarobku. Dzi moe si ju
troch zmieniy zapatrywania w tej mierze, przynajmniej
n wikszoci „ziemian" i „ziemianek" przekonany jestem —
atoli, e
zostaa si jeszcze bardzo znakomita mniejszo,
przejta na wskró ówczesnemi wyobraeniami cioci Pomul-
skiego i pani Marszewskiej.
Ale co mnie obchodziy te wyobraenia! Co mnie
obchodzi pan Dominik! wiat by tak pikny wokoo, e
nie defigurowa go nawet le cheyalier de Pomulski swoj
obecnoci, ani ksi
Kantymirski swoj martw twarz.
wiat by niezmiernie pikny tej nocy, a nawet wina pani
eszczyckiej byy nieze, i p. Mamuowiczowa mimo kilka-
krotnychusiowa nie zdoaa mi wcign w rozmow, ani
da si przezemnie odprowadzi do domu. A kotylion!
A mazur! Jedna tylko rzecz psua t pikn cao — ta
mianowicie, e nocy w styczniu s bardzo krótkie!
W istocie, pragnbym by tego dnia, nocy niesko-
czenie dugiej, takiej, jaka bywa u biegunów ziemi —
byleby j oywiaa naprzemian muzyka walca i mazura,
kadryla i polki, byleby nie gasy wiata, twarze bawicych
i
si nie objawiay znuenia. Ale niestety! bya to zwyka,
krótka noc styczniowa, pod pidziesitym stopniem pó-
nocnej szerokoci — o w pó do ósmej promienie soca
zaczy przedziera si przez spuszczone firanki i story
i przedrzenia si lampom w salonie wiksza goci — cz
wyniosa si bya do domu —
prozaiczne, bezduszne istoty
Szukao to wszystko swoich pierzyn i poduszek, ukadao
do spoczynku znuone czonki! Jeszcze kilka niezmordo-
wanych modych panienek i kilku niezmordowanych kom-
militonów moich z techniki hasao po posadzce wród strzp-
Digitized by Google
Strona 17
11
ków podeptanych sukni, wród porzuconych bukietów i tym
podobnych ruin balowych —
jeszcze Elsia bya tak wie
i oywion, jak gdyby bal si dopiero zaczyna — ale
nakoniec umilk fortepian, drczyciel jego, biay murzyn
z Mladeho Bolesawia poszed ni o ojcu Palackim i o
matce ibusie, zaspana suba pomoga ostatnim gociom
zebra bagae, tj. futra, szale, kalosze itp. i uskuteczni
odwrót w porzdku —
a nareszcie przysza kolej i na mnie.
Jako prowizoryczny zastpca gospodarza, wyprawiem by
wanie do domu ostatni transport tych spónionych ho-
downików i hodowniczek Terpsichory —
ciocia Elbieta
staa si ju bya niewidzialn, i nie zostawao mi nic, jak
tylko wdzia paletot i pój na niadanie, a ztamtd na
kolegia, gdy niespodzianie Elsia wybiega za do przed- mn
pokoju.
—
Panie Edmundzie, niechaj pan powie Józiowi, e
Wandzia wypytywaa si bardzo troskliwie o jego zdrowie
i e aowaa ,
i utracia w nim na dzisiaj dansera ;
ale
spodziewa si ona powetowa sobie tow rod, u p. Ma-
muowiczowej. Czy porucznik Klonowski wyzdrowieje do
tego czasu?
— Nie wiem, lekarz nadmieni, e do tygodnia nie
bdzie móg wdzia munduru.
— Szkaradni jestecie, kaleczycie nam naszych wiel-
bicieli! Pan mianowicie, pan jeste szkaradny!
— Nie wiedziaem, e Klonowski ma zaszczyt liczy
si do wielbicieli pani, bybym go oszczdza.
—Czy doprawdy? A dlaczegó chciae pan raz za-
strzeli Pomulskiego?
— To byo dawno, bardzo dawno ;
dzi nie strze-
labym ju do takich, jak Pomulski.
—Czy to ma znaczy, e
pan zachowujesz sobie
nabój na grubszego zwierza? Na kogo te, naprzykad?
Kogo pan zamierzasz zamordowa tenii dniami, panie lu-
doerco?
—
Chciabym w istocie zamordowa kogo, ale nie
kul, ani dosetem.
Digitized by Google
Strona 18
!
12
—
A czeme? Moe sinkiem potasu, strychnin? Brr,
boj si pana!
—
.Chciabyna zamordowa go... sercem! To bro,
któr Manfred zabi swoj on, czy kochank: wszak
pamitasz pani, czytalimy to razem w Starej Woli: „Wpa-
trywaa si ona w jego serce, a byo tak zimne, tak harde
i nieugite, e jej wasne serce zwido od tego widoku
i umara."
—
A, pan chcesz zabija kobiety!
—
Nie rozumiesz mi pani. Chciaem powiedzie, e
jeli mona zabi kobiet sercem, które jest bry lodu,
to moe uda si wprost przeciwnemi przymiotami zamor-
dowa niebezpiecznego czowieka, gdy nam wchodzi w drog*
Mona mie w sercu ar, i pioruny, i tak si ciepa
i uczucia, która zgruchoce przeciwnika, lub odepchnie go
precz...
Zdawao mi si, e ja mówi — a to... wino mówio.
Wspomniaem ju, e ciocia Elbieta kupia bya bardzo ze wi-
no, zapomniaem doda, e
przywoany do ycia i do walca
przez Elsi i proszony póniej abym panów zachca do
, ,
picia, niebiaskim zachwycie mojej duszy nie uwaaem
w
prawie, jak wiele sam poknem tego szkodliwego pynu.
Nic te dziwnego, e prawiem cokolwiek od rzeczy, to
dziwniejsza, e Pllsia suchaa mi z zajciem, zamiast
mi odprawi.
— Chciaabym dowiedzie si koniecznie, kogo pan
chcesz tak zgruchota, lub odepchn precz? Niech mi pan
powie
— Pani... pani to wiesz najlepiej. Jeste pani równie
domyln, jak dobr.
— A! rozumiem! Chachacha, panie Edmundzje litoci,
litoci!Nie morduj pau pana Dominika; poamaby mu
pan jego angielskie konierzyki! Chachacha! To byoby
okropne morderstwo! Doktor obojga praw i adwokat kra-
jowy, zastrzelony piorunem serca, przetopiony na szku
arem uczucia! Zbrodnia, nieprzewidziana w adnym pa-
ragrafie kodeksu, a w dodatku, tak zbyteczna!
Digitized by Google
Strona 19
13
— O, gdyby bya zbyteczn! Wiem ja niestety, e
nieatwo mierzy si Dominikiem!
z p.
— Fe, panie Edmundzie; jak mi pan nie przestaniesz
przeladowa panem Borodeckim, to si rozgniewam na
seryo. Uwzilicie si wszyscy na mnie, jak widz: z jednej
strony ciocia piewa mi od rana do wieczora hymny po-
chwalne na z drugiej strony pan mi posdzasz
niego,
wprost^ em si w
nim zakochaa. Za kogo wy mnie macie
moi pastwo? Dalej posdzicie mi, em si zaja rysunkiem
w urnalu, albo figurk na wystawie perukarskiej Jeeli !
si panu wydaje, e
pan Borodecki jest skoczonym ideaem
mczyzny, to niech pan wstpi do krawca, a za pó godziny
zrobi tam z pana taki sam idea!
Elsia krzywdzia p. Dominika, czuem to dobrze: ale
mówia z tak nieudanem i szczerem rozdranieniem, e
kade jej sowo jak krople balsamu padao na moj dusz,
i budzio w niej wiar i otuch. Uczyniem zado mojemu
sumieniu i omieliem si stan w obronie mojego rywala,
wyliczajc te jego zalety, które nie byy dzieem krawca,
i których jak powiedziaem
,
mia bardzo wiele. Ale im
,
bardziej go chwaliem, z tern wikszem lekcewaeniem wy-
raaa si o nim Elsia i tern bardziej irytowaa moja j
obrona, tak, e
doznaem stanowczej poraki w tej walce,
poraki, która w gruncie byatryumfem. Musiaem przyrzec,
e nie bd wicej wspomina o p. Dominiku, w ten spo-
sób wjaki wanie o nim wspomniaem — a pod kar to
najsroszego gniewu Elsi.
— Tak, teraz zgoda midzy nami — rzeka. — Ale s
jeszcze dwa warunki, których pan musisz dopeni!
— Jestem gotów na wszystko.
— Otó najpierw: niech pan nie do Mamuowi-
idzie p.
czowej w rod.
— Dlaczego? — zapytaem zdziwiony, min mocnoi z
zdekomponowan.
— Bo ja nie chc!
Bya to racya wystarczajca, ale niezrozumiaa. Wyzna
Digitized by Google
Strona 20
muBz, e dotychczas nie rozumiem jej dobrze. Omieliem
si zrobi mae przedstawienie.
—
Obiecywaem sobie wiele przyjemnoci z tego wie-
czora: przyrzeka pani taczy ze mn.
—
Tak, ale ja nie pójd, i ciocia nie pójdzie take,
bo ja cierpi na migren. Có, czy pójdziesz panP
—
Nie, nie pójd.
—
A teraz drugi warunek zgody: Niech si pan wicej
nie pojedynkuje. Znienawidz pana za te pojedynki. Gdyby
pan wiedzia, jakem struchlaa, gdy wczoraj rano pani
Marsze wska wpada do nas z t
nowin! Czy dajesz mi
pan sowo, e
na przyszo unika bdziesz podobnych
awantur?
— Daj. Lecz...
—
Lecz co?
—
Nie jestem prawnikiem, ale zdaje mi si, kady e
kontrakt polega na zobowizaniu obopólnem. Tymczasem,
ja. obiecaem a trzy róne rzeczy, a...
Podawaa mi wanie rk do poegnania i patrzya
mi w oczy. Bya zawsze bardzo pikn, ale w tej chwili
bya pikniejsz ni zawsze.
— A gdzie bezinteresowno, a gdzie to „serce z a-
rem i piorunami", o którem pan mówie przed chwil?
Jak widz, masz pan przeciwnie takie zimne, kupieckie,
angielskie serce ,
na którego widok mona umrze. Nie
spodziewaam si tego!
— Pani! — rzekem, chylc gow pod tym wyrzutem.
— No, tak, kocham pana! — rzeka cicho, dotkna
to
ustami mojego pochylonego czoa i wybiega z pokoju —
a ja odurzony, znalazem si po chwili na ulicy. To .kocham
pana" powiedziane byo takim dziecinnym tonem, tak mi
przypomniao te czasy, kiedy jeszcze prowadzilimy wojn
z agrestami i malinami, a Elsia bya naszym doboszem,
imiaa wsy namalowane wglem! To „kocham* i pocaunek,
który mu towarzyszy, byy rzeczami tak mao obowizuj-
cemi, powiedziane i dane byy w tonie maego dziewczcia,
w tonie zabawki midzy rówienikami, a jednak...
Digitized by Google