Isakowicz-Zaleski Tadeusz - Księża wobec bezpieki

Szczegóły
Tytuł Isakowicz-Zaleski Tadeusz - Księża wobec bezpieki
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Isakowicz-Zaleski Tadeusz - Księża wobec bezpieki PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Isakowicz-Zaleski Tadeusz - Księża wobec bezpieki PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Isakowicz-Zaleski Tadeusz - Księża wobec bezpieki - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Kie Strona 2 ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej Strona 3 Wydawnictwo Znak, Kraków 2007 5 Strona 4 Projekt okładki Dominika Zaleska Na pierwszej stronie okładki Nowa Huta Bieńczyce, kościół Arka Pana, 1 maja 1982, Solidarność oddaje swe sztandary pod opiekę Matki Bożej Fot. Stanisław Markowski Fotografia autora na czwartej stronie okładki Wojciech Olkuśnik/Agencja Gazeta Redakcja Wojciech. Bonowicz Konsultacja historyczna ks. prof. dr hab. Józef Marecki dr Filip Musiał mgr Ewa Zając Korekta Małgorzata Biernacka Urszula Horecka Beata Trebel Indeks Wojciech Bonowicz Łamanie Irena Jagocha Swoje honorarium Autor w całości przeznaczył na potrzeby prac remontowo-budowlanych w Integracyjnej Szkole Podstawowej w Radwanowicach i w prowadzonych przez Fundację im. Brata Alberta ośrodkach dla osób niepełnosprawnych. Wydawca dziękuje krakowskiemu Oddziałowi Instytutu Pamięci Narodowej za udostępnienie reprodukcji dokumentów pochodzących z archiwum IPN oraz za zgodę na ich zamieszczenie w niniejszej książce. Copyright © by Tadeusz Zaleski ISBN 978-83-240-0804-9 Zamówienia: Dział Handlowy, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Bezpłatna infolinia: 0 800 130 082 Zapraszamy do naszej księgarni internetowej: www.znak.com.pl 6 Strona 5 Niech Twój Kościół będzie żywym świadectwem prawdy i wolności, sprawiedliwości i pokoju, aby wszyscy ludzie otworzyli się na nadzieję nowego świata. Z V Modlitwy Eucharystycznej Kapłanom i świeckim, zapomnianym bohaterom zmagań z systemem komunistycznym, a w szczególności śp. księdzu Kazimierzowi Jancarzowi i śp. księdzu Adolfowi Chojnackiemu. 7 Strona 6 PRZEDMOWA Nigdy nie zamierzałem udać się do Instytutu Pamięci Narodowej, aby zapoznać się z aktami Służby Bezpieczeństwa, a tym bardziej z własną teczką. Uważałem, że po 1989 roku definitywnie zakończył się czas zmagania z systemem komunistycznym, a rozpoczął czas służenia Kościołowi i Ojczyźnie w całkiem inny sposób. Jednak akta te przyszły do mnie same. Półtora roku temu wraz z przyjaciółmi z podziemnej Solidarności jechałem pociągiem do Gdańska na uroczystości 25-lecia podpisania Porozumień Sierpniowych. Podczas wielogodzinnej podróży wysłuchałem po raz pierwszy opowieści byłych opozycjonistów, którzy byli świeżo po lekturze swoich akt. Niektórzy z nich, opowiadając o tym, co znaleźli w swoich teczkach, nie kryli emocji, a nawet mieli łzy w oczach. Miesiąc później z audycji radiowej pani Danieli Motak z Radia Kraków dowiedziałem się, że w oddziale IPN w Krakowie zachowały się zarówno akta SB, w których występuję jako figurant o pseudonimie „Jonasz”, jak i kaseta wideo nakręcona przez samych funkcjonariuszy bezpieki po moim drugim pobiciu w grudniu 1985 roku (zawiera ona dwukrotne przesłuchanie mnie jako pokrzywdzonego oraz wizję lokalną, obdukcję lekarską i rekonstrukcję wydarzeń z moim udziałem jako pozoranta). Wówczas przełamałem się i - korzystając z otrzymanego wcześniej statusu pokrzywdzonego przez system komunistyczny - wystąpiłem o swoje akta. Dnia 8 października 2005 roku, kiedy po raz pierwszy przekroczyłem próg archiwum IPN w Wieliczce, długo nie zapomnę. Zapoznanie się z zachowanymi materiałami było doświadczeniem porażającym i to nie tylko dlatego, że wspomniana kaseta wideo przypomniała bolesne dla mnie sprawy. Najgorsze było odkrycie, że wśród wielu wspaniałych i gor- 8 Strona 7 liwych kapłanów archidiecezji krakowskiej, w tym osób, które znalem i ceniłem, znaleźli się w czasach PRL-u także tajni współpracownicy SB. Zwróciłem się z tym problemem do władz kościelnych. Na pierwszy list nie dostałem odpowiedzi, na drugi odpisano mi lakonicznie, polecając mnie opiece Matki Boskiej. W końcu po kolejnej próbie uzyskania jakiegoś stanowiska w tej kwestii usłyszałem, że są to sprawy, które dzisiaj nikogo już nie interesują, i że najlepiej, abym -jak argumentowano: dla dobra Kościoła - dał sobie z tym spokój. Długo zmagałam się sam z sobą. Zastanawiałem się, co w tej sytuacji zrobiłby mój nieżyjący przyjaciel, ksiądz Kazimierz Jancarz, kapelan nowohuckich robotników. Doszedłem do wniosku, że on - właśnie dla dobra Kościoła - nie poszedłby w tej sprawie na kompromis. Przeczuwałem, że problem tzw. lustracji duchowieństwa wcześniej czy później stanie się problemem publicznym, a unikanie jego podejmowania przez sam Kościół może doprowadzić do nieodwracalnych szkód. Przede wszystkim - rzuci cień na tych duchownych (a była ich przecież znakomita większość!), którzy nigdy się współpracą z komunistyczną bezpieką nie splamili. Na początku 2006 roku zdecydowałem więc zaapelować publicznie do moich współbraci księży o samooczyszczenie. Stało się to w czasie spotkania działaczy Solidarności z dziennikarzami, na którym to spotkaniu jeden z naszych przyjaciół, robotnik z Nowej Huty, przyznał się do współpracy z SB i przeprosił za to swoich kolegów. Nie spodziewałem się, że te kilka zdań wówczas przeze mnie wypowiedzianych będzie kamyczkiem, który uruchomi lawinę w całej Polsce. To, przez co musiałem przejść od tego czasu, a czego smutnym finałem był komunikat krakowskiej Kurii Metropolitalnej z dnia 17 października i przebieg kongregacji duchownych w dniu 4 listopada 2006 roku, to temat na osobną publikację, którą przygotuje już ktoś inny. Równocześnie z wystosowaniem wspomnianego apelu rozpocząłem badania historyczne w archiwach IPN. Historia była bowiem zawsze moją pasją. Po obronieniu pracy magisterskiej, napisanej pod kierunkiem wybitnego historyka Kościoła księdza profesora Bolesława Kumora, nie dane mi było jednak kontynuować pracy naukowej (w 1983 roku władze komunistyczne odmówiły mi wydania paszportu na wyjazd na studia do Rzymu). W marcu ubiegłego roku pod kierunkiem księdza profesora Andrzeja Zwolińskiego z Papieskiej Akademii Teolo- 9 Strona 8 gicznej w Krakowie otwarłem w IPN projekt badawczy pt. „Działalność antykościelna Wydziału IV Służby Bezpieczeństwa”. W swoich badaniach skoncentrowałem się na archidiecezji krakowskiej, której teren od 1975 roku podzielony był między cztery województwa. Z tego powodu kwerendę prowadziłem w archiwach oddziałów IPN w Krakowie i Katowicach, gdzie zgromadzone są akta SB z Krakowa, Nowego Sącza, Katowic i Bielska-Białej. Korzystałem też z archiwów Departamentu IV oraz Departamentu I MSW w Warszawie, gdzie znalazłem wiele cennych dokumentów zachowanych na mikrofilmach. Sięgnąłem ponadto do dokumentów, które -jako pokrzywdzeni - otrzymali działacze Solidarności, tak z Regionu Małopolska, jak i z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. Tak jak i inni niezależni badacze, nie mogłem korzystać z archiwów kościelnych, które z założenia nie udostępniają teczek personalnych osób żyjących lub niedawno zmarłych. Dlatego przeprowadziłem szereg wywiadów z żyjącymi świadkami tamtych wydarzeń, w tym także z wieloma duchownymi. Ci ostatni udzielili mi szeregu cennych informacji, choć prawie wszyscy prosili o zachowanie anonimowości. Podobnie było z duchownymi, z którymi konsultowałem opisy poszczególnych sylwetek księży. Skorzystałem także z licznych opracowań udostępnionych mi przez bibliotekę IPN oraz historyków świeckich. Nie udało mi się dotrzeć do środowiska byłych funkcjonariuszy Wydziału IV SB w Krakowie. Po tym, co usłyszałem na swój temat w ich wypowiedziach zarejestrowanych przez pana Macieja Gawlikowskiego, autora filmu Zastraszyć księdza, byłoby to zresztą bezcelowe. Nadal bowiem obowiązuje wśród nich mafijna zasada omerty, czyli zmowy milczenia. A jeśli muszą już coś powiedzieć na temat swojej przeszłości (np. w czasie procesów lustracyjnych), to - w obawie przed odpowiedzialnością karną - starają się maksymalnie wybielać swoje działania, przedstawiając SB jako organizację, która nie zajmowała się niczym innym jak fałszowaniem teczek i oszukiwaniem swoich przełożonych. Wyjątkiem była relacja byłego funkcjonariusza SB Kazimierza Sulki, który już kilkanaście lat temu ujawnił kulisy nieudanego zamachu na życie księdza Adolfa Chojnackiego oraz działalności agentury w powiecie suskim. 10 Strona 9 Zebrawszy obfity materiał, zdecydowałem się na przygotowanie opracowaniu, które postanowiłem sporządzić w dwóch wersjach. Pierwsza z nich, opatrzona przypisami, będzie w przyszłości broniona jako praca naukowa; druga, którą tu prezentuję, ma charakter popularno-naukowy. Aby przedstawić jak najszerszą panoramę postaw, sięgnąłem po sylwetki księży pracujących w archidiecezji krakowskiej w latach 1945-1989. Wybrałem osoby z następujących grup: - duchowni świeccy inkardynowani do archidiecezji, - duchowni świeccy z innych diecezji, pracujący na terenie archidiecezji (dotyczy to głównie księży archidiecezji lwowskiej, przybyłych po 1945 roku), - duchowni świeccy studiujący na terenie archidiecezji (dotyczy to głównie księży z diecezji katowickiej i częstochowskiej, których seminaria duchowne znajdowały się w Krakowie), - zakonnicy studiujący lub pracujący na terenie archidiecezji, - zakonnicy i duchowni świeccy z innych diecezji, którzy na terenie archidiecezji przebywali wprawdzie czasowo, np. z okazji pielgrzymek papieskich, ale na ich temat zachowały się informacje w archiwach krakowskiej, nowosądeckiej czy bielskiej SB. W szczególnych przypadkach dołączyłem także sylwetki członków rodzin niektórych duchownych, np. szwagra i bratanka kardynała Franciszka Macharskiego czy brata kardynała Stanisława Dziwisza. Wyłączyłem natomiast sprawy żeńskich zgromadzeń zakonnych. Trudno jest pisać o samym sobie, dlatego wyłączyłem z niniejszego opracowania większość spraw dotyczących mojej osoby (np. udziału w działalności opozycji demokratycznej i Duszpasterstwa Ludzi Pracy w Nowej Hucie Mistrzejowicach czy uczestnictwa w strajku w kombinacie nowohuckim w 1988 roku); znajdą się one zapewne we wspomnianej publikacji przygotowywanej przez innego autora. Na opracowanie czeka też sprawa inwigilacji mojej cioci, siostry Miriam Isakowicz ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża z Lasek, w tym też donosy składane na nią i jej otoczenie przez tajnego współpracownika o pseudonimie „Ignacy”, czyli księdza Jerzego Dąbrowskiego, późniejszego biskupa i zastępcę sekretarza Konferencji Episkopatu Polski (jego działalność została opisana już przez jednego z historyków). Z kolei sprawa dwóch napadów na mnie dokonanych w 1985 roku przez „nie- 11 Strona 10 znanych sprawców” była przedmiotem śledztwa prowadzonego przez krakowską prokuraturę w latach 1991-1995, a obecnie jest przedmiotem śledztwa prowadzonego przez pion prokuratorski IPN. W niniejszej publikacji przyjąłem zasadę, że ujawniane są wszystkie nazwiska funkcjonariuszy UB i SB oraz ich agentów informatorów i tajnych współpracowników. Wyjątek stanowią sytuacje, gdy nie ma dostatecznej pewności, kto ukrywa się pod występującym w dokumentach bezpieki pseudonimem, oraz gdy opisywane są sprawy obyczajowe. W publikacji pominięto te fragmenty akt SB, zwłaszcza donosów, których publikacja mogłaby naruszać dobra osobiste osób represjonowanych i inwigilowanych oraz ich rodzin. Co do księży zarejestrowanych przez SB jako tajni współpracownicy, to do wszystkich żyjących, których nazwiska i miejsce pobytu udało się ustalić, wysłałem listy z informacją, że w dokumentach bezpieki znajduje się taki zapis, i poprosiłem o skomentowanie tej sprawy. Na listy odpowiedziała tylko połowa. Fotokopie ich odpowiedzi zostały zamieszczone w części Załączniki. Kwerenda zakończona została w styczniu 2007 roku. Zdaję sobie sprawę, że w nieodległej przyszłości pojawią się kolejne dokumenty, które rzucą nowe światło na opisywane w publikacji sprawy, a może także ujawnią kolejne tajemnice komunistycznej bezpieki, np. nazwiska tych tajnych współpracowników, których pseudonimy do tej pory nie zostały rozszyfrowane. Zebrany materiał podzieliłem na osiem części. W I, poświęconej czasom stalinowskim, zestawiłem w formie kontrastu sylwetki księży represjonowanych przez władze komunistyczne oraz sylwetki księży kolaborujących z tymi władzami. W II opisałem działania prowadzone w latach osiemdziesiątych przeciwko kapelanom Solidarności i opozycji demokratycznej. Spośród wielu księży niezłomnych wybrałem postaci swoich przyjaciół: księży Kazimierza Jancarza, Adolfa Chojnackiego i Andrzeja Zwolińskiego, oraz duszpasterzy jezuickich działających na terenie mojej rodzinnej parafii pw. Św. Mikołaja w Krakowie. Dwóm pierwszym duchownym, już dzisiaj nieżyjącym, publikację niniejszą zadedykowałem. Ze względu na szczupłość miejsca nie mogłem szerzej opisać innych sylwetek, ale noszę się z zamiarem przygotowania kolejnej książki, w której w pełni przybliżę czytelnikom chwalebną działalność 12 Strona 11 innych krakowskich duchownych, m.in. biskupa Albina Małysiaka oraz księży Franciszka Kołacza, Stanisława Koniecznego i Władysława Palmowskiego. W III części opisałem przykłady duchownych, przeciwko którym bezpieka prowadziła działania operacyjne, zbierając doniesienia od innych duchownych - a także, w niektórych wypadkach, od osób świeckich - będących tajnymi współpracownikami SB. Aby zainteresować tymi sprawami także czytelników spoza Małopolski, wybrałem przykłady osób powszechnie znanych, np. kardynała Franciszka Macharskiego czy księży Franciszka Blachnickiego i Józefa Tischnera. W części tej znalazł się też rozdział poświęcony doniesieniom, jakie SB zbierała w rodzinnej miejscowości studenta Stanisława Pyjasa, zamordowanego w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach w 1977 roku. Część IV zawiera sylwetki duchownych, którzy oparli się werbunkowi. Są to tylko przykłady, wybrane spośród wielu opisanych w aktach bezpieki. W części V omówione zostały z kolei przypadki pozornej współpracy - rejestracji przeprowadzanej „na wyrost” przez funkcjonariuszy UB i SB. Ocena tego, co było pozorną, a co rzeczywistą współpracą, jest niekiedy bardzo trudna; jednakże drobiazgowa analiza dokumentów, a także rzetelne relacje świadków mogą pomóc w ustaleniu prawdy. Wreszcie w części VI opisałem duchownych, którzy potrafili współpracę zerwać. Przykłady te świadczą o duchowym zwycięstwie tych osób. Część VII nosi tytuł Współpraca; omówione w niej zostały te przypadki, które na podstawie zachowanych dokumentów należy zakwalifikować właśnie jako świadomą i tajną współpracę z bezpieką. Starałem się jednak w miarę możliwości pokazać, że każdy z opisanych przypadków różni się od pozostałych. Byli współpracownicy, którzy za informacje przekazywane bezpiece otrzymywali prezenty czy ułatwienia paszportowe, ale byli też tacy, którzy odmawiali przyjęcia jakichkolwiek „korzyści”. Jedni współpracowali chętnie, inni niechętnie. W dodatku w zachowanej dokumentacji jest szereg luk, a niekiedy mamy do dyspozycji tylko pojedyncze dokumenty. Wszystkie te elementy zostały wzięte pod uwagę. W części ostatniej przedstawione zostały problemy, na jakie natrafia badacz akt bezpieki dotyczących Kościoła. Zaproponowana zosta- 13 Strona 12 ła w niej m.in. kategorią opornej współpracy, to znaczy takiej, która -z punktu widzenia samej bezpieki - nie miała większej wartości. Część rozdziałów ma charakter edukacyjny: pokazuje, w jaki sposób SB mogła wykorzystywać słabości poszczególnych księży, aby nakłonić ich do współpracy. Porządkując zebrany materiał w taki, a nie inny sposób, chciałem przede wszystkim dostarczyć użytecznych narzędzi wszystkim tym, którzy będą studiować archiwa IPN dotyczące Kościoła. Równocześnie zależało mi na tym, aby w toczącą się dyskusję na temat tzw. lustracji duchowieństwa wprowadzić nieco porządku i ostudzić towarzyszące jej emocje. Kończąc, dziękuję Bogu, że dal mi dość sił, abym w burzliwym okresie ostatniego półtora roku mógł wytrzymać wszystko, czego doświadczyłem. Dziękuję Mu także, że postawił na mojej drodze wielu ludzi dobrej woli, bez których braterskiej i bezinteresownej pomocy nie dałbym rady przygotować niniejszej publikacji. Przede wszystkim pragnę serdecznie podziękować promotorowi pracy badawczej, księdzu profesorowi doktorowi habilitowanemu Andrzejowi Zwolińskiemu, panu redaktorowi Wojciechowi Bonowiczowi, który przyjął na siebie trud przygotowania publikacji do druku, i jego żonie Dianie, a także mojej Matce i Siostrom oraz państwu Annie i Markowi Łosiom; wszyscy oni udzielali mi bardzo wielu cennych uwag i rad, a przede wszystkim wspierali duchowo w trudnym położeniu, co było dla mnie rzeczą wręcz bezcenną. Za wsparcie duchowe dziękuję także ojcu Krzysztofowi Mądelowi, jezuicie, który jako jeden z nielicznych duchownych bronił mnie publicznie przed atakami personalnymi, a którego władze zakonne usunęły karnie z Krakowa i przeniosły do Kłodzka. Za ogromną pomoc merytoryczną dziękuję pracownikom Instytutu Pamięci Narodowej, a zwłaszcza panu doktorowi habilitowanemu Januszowi Kurtyce, prezesowi Instytutu, panu profesorowi doktorowi habilitowanemu Ryszardowi Terleckiemu, dyrektorowi Oddziału w Krakowie, panu Rafałowi Dyrczowi, naczelnikowi Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w Krakowie z siedzibą w Wieliczce, pani doktor Renacie Dziechciarz, naczelnikowi Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w Katowicach, 14 Strona 13 oraz memu opiekunowi, archiwiście Tadeuszowi Żabie, a także wszystkim pracownikom oddziałów w Krakowie, Warszawie i Katowicach oraz archiwum w Wieliczce. Na ręce pana prezesa Henryka Woźniakowskiego i pani dyrektor Danuty Skóry składam serdeczne podziękowania pracownikom Wydawnictwa Znak za podjęcie trudu wydawniczego. W szczególny sposób dziękuję recenzentom historycznym mojej pracy: pani magister Ewie Zając, księdzu profesorowi doktorowi habilitowanemu Józefowi Mareckiemu z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz panu doktorowi Filipowi Musiałowi. Przyjaciołom z czasów podziemnej Solidarności oraz wiernym obrządku ormiańskiego, a także pracownikom i wolontariuszom Fundacji im. Brata Alberta i Oświatowego Towarzystwa Integracyjnego w Radwanowicach dziękuję za wszelkie wyrazy solidarności, a Radzie i Zarządowi Fundacji za wyrozumiałość i za stworzenie odpowiednich warunków umożliwiających przygotowanie publikacji. Dziękuję także tym osobom świeckim i duchownym, które udzieliły mi bezinteresownej pomocy materialnej. Na koniec pragnę podziękować wszystkim znanym i nieznanym mi z imienia i nazwiska osobom z kraju i zagranicy, które przekazywały wyrazy duchowego wsparcia. Ufam, że wykonana przeze mnie praca przyniesie owoce jedności i przebaczenia, a nie wrogości i podziału. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Radwanowice, 6 stycznia 2007 roku, w dzień ormiańskiego Bożego Narodzenia 15 Strona 14 WPROWADZENIE I Po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku Polska znalazła się w nowej sytuacji geopolitycznej. W wyniku układów jałtańskich i poczdamskich Europa została podzielona na dwie strefy wpływów: Polska znalazła się pod dominacją sowiecką. Łączyło się to nie tylko ze zmianą granic, przesiedleniem ludności, ale także z narzuceniem nowego systemu politycznego kreowanego przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego będący pod całkowitą kontrolą Józefa Stalina. Zmianie uległy granice diecezji i metropolii kościelnych - niektóre zupełnie przestały istnieć. Polscy komuniści początkowo utrzymywali poprawne stosunki z Kościołem katolickim. Było to im niezbędne, aby utrzymać się przy władzy i wzmocnić swoją pozycję. Jednak już od pierwszych chwil funkcjonowania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej dochodziło do zadrażnień na linii władze państwowe - Kościół. Ich pierwszym widocznym znakiem była uchwała tegoż rządu z dnia 12 września 1945 roku zrywająca konkordat zawarty pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską w 1925 roku. W następnych latach Kościół poddawany był niezbyt widocznej, aczkolwiek stałej presji ze strony władz. Nic dziwnego, gdyż jak wykazała przyszłość, był jedyną instytucją, która mogła przeciwstawić się doktrynie komunistycznej i światopoglądowi marksistowskiemu. Do walki z religią, w tym do zwalczania i rozpracowywania Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych, powołano w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego najpierw Wydział III w ramach Departamentu I, a następnie, już z końcem 1945 roku, osobny Departa- 16 Strona 15 ment V. Analogicznie w Wojewódzkich Urzędach Bezpieczeństwa Publicznego powstały Wydziały V, a w Powiatowych Urzędach Bezpieczeństwa Publicznego - Referaty V. W następnych latach dochodziło do wielokrotnych wewnętrznych reform w aparacie bezpieczeństwa, a nawet do zmian jego nazwy. Z końcem 1954 roku w miejsce MBP powstał Komitet do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego, a w listopadzie 1956 roku - w obrębie stworzonego wówczas Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - powstała Służba Bezpieczeństwa, która zastąpiła dotychczasowy Urząd Bezpieczeństwa. Były to jedynie działania maskujące. W rzeczywistości ci sami funkcjonariusze - choć zatrudnieni w departamentach, wydziałach i sekcjach oznaczanych coraz to innymi numerami - pracowali stale nad tym samym: nad niszczeniem wpływów Kościoła i duchowieństwa w polskim społeczeństwie. Walka wydana Kościołowi katolickiemu w latach funkcjonowania PRL-u była prowadzona z różnym nasileniem. W pierwszym okresie, do 1956 roku, była bardzo brutalna i bezwzględna. Po rozbiciu pozostałości Polskiego Państwa Podziemnego oraz podziemia politycznego i zbrojnego doprowadzono do zniszczenia Polskiego Stronnictwa Ludowego i rozłamu w Stronnictwie Pracy. W tej sytuacji Kościół został jedyną siłą społeczną, która mogła przeciwstawić się komunistom. Wskutek oskarżeń o współpracę z okupantem, udział w napadach na przedstawicieli władzy ludowej, sprzyjanie „bandytom” oraz przechowywanie broni do więzień trafiło kilkuset duchownych katolickich (do połowy 1947 roku karę więzienia odbywało 60 kapłanów). W okresie poprzedzającym referendum (czerwiec 1946), a później wybory do Sejmu Ustawodawczego (styczeń 1947) rozpoczęto stałą inwigilację działalności duszpasterskiej i społecznej duchownych. Podczas przesłuchań oraz wizyt składanych im przez funkcjonariuszy UB i pracowników administracji państwowej starano się - poprzez perswazję, kary administracyjne i straszenie więzieniem - wymuszać uległość wobec rozporządzeń władz. Planowano z duchownych uczynić bezwolne narzędzia wspomagające działania komunistów i władz reżimowych. Z tego też powodu pod koniec łat czterdziestych przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację powołano Komisję Księży. W latach następnych, po rozwiązaniu w 1950 roku kościelnego Caritasu, komuniści powołali nowy „Caritas”, a na jego czele postawili kilku złamanych przez siebie duchownych. 17 Strona 16 Mimo prób łagodzenia sporów i nawiązania przez Episkopat po- prawnych stosunków z władzami państwowymi (czego wyrazem było m.in. porozumienie zawarte 14 kwietnia 1950 roku) w latach następnych represje znacznie się wzmogły. Były przemyślane, uciążliwe, długofalowe i zmierzały do zarówno materialnego, jak i moralnego zniszczenia Kościoła. Funkcjonariusze UB stworzyli wśród duchownych sieć agenturalną, dzięki której gromadzili nie tylko informacje o duchowieństwie, planach duszpasterskich i działalności Kościoła, ale także mogli wpływać na tę działalność. W pierwszym rzędzie starano się zniszczyć podstawy materialne funkcjonowania Kościoła katolickiego. Zagrabiono kościelne gospodarstwa rolne, przejęto tereny należące do wspólnot zakonnych, upaństwowiono przejmowane siłą zabudowania. Początkowo utrudniano działalność wydawniczą, a następnie zlikwidowano kościelne wydawnictwa i drukarnie. W 1952 roku przeprowadzono ogólnopolską likwidację niższych seminariów zakonnych oraz internatów i burs prowadzonych przez Kościół. W następnych latach systematycznie usuwano siostry zakonne ze szpitali, przychodni i domów pomocy społecznej. Zlikwidowano też prowadzone przez zakonnice przedszkola, a pomieszczenia klasztorne lub budynki, w których się znajdowały, przejęto na inne cele lub Upaństwowiono. Ze szkół usunięto krzyże, zakazano modlitwy przed rozpoczęciem zajęć, a wkrótce także zlikwidowano w szkołach lekcje religii. Szerokim echem odbiła się prowadzona pod kryptonimem „X-2” akcja rugowania z Ziem Zachodnich i Śląska sióstr zakonnych uważanych za „element niemiecki”. Większość z nich przesiedlono do obozów pracy na terenie województwa krakowskiego w Staniątkach (dwa obozy), Wieliczce i Stadnikach. Wcześniej z tychże miejscowości usunięto z klasztorów zakonników i siostry zakonne. W ten sposób na przykład przerwano działalność kontemplacyjnej wspólnoty benedyktynek ze Staniątek, założonej w początkach XIII wieku. Mniszki wywieziono do wcześniej opróżnionego klasztoru bernardynów w Alwerni. W trakcie przeprowadzki do Alwerni i późniejszego powrotu do Staniątek uległy zniszczeniu księgozbiory, archiwalia i cenne średniowieczne zabytki opactwa. 18 Strona 17 W 1951 aresztowano, a w 1953 roku przeprowadzono proces biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, którego oskarżono o współpracę z hitlerowcami. W więzieniu przebywał do 1956 roku. W 1953 roku odbył się proces duchownych krakowskich, który przeszedł do historii jako „proces kurii krakowskiej”. W omawianym okresie do aresztów i więzień trafiło kilkuset duchownych, zakonników i sióstr zakonnych oskarżonych o współpracę z hitlerowcami lub pomoc partyzantom. Urządzano pokazowe procesy, w prasie piętnowano kapłanów jako „wrogów władzy ludowej”. Przesłuchaniom duchownych towarzyszyło bicie, wymyślne tortury oraz znęcanie się psychiczne. Po wyroku duchowni odbywali karę wraz z kryminalistami, byli pozbawieni opieki medycznej i możliwości widzenia się z bliskimi. W ramach zaplanowanych represji wobec hierarchii w 1951 roku pozbawiono możliwości wykonywania funkcji administratorów diecezji w Gdańsku (Andrzej Wronka), Gorzowie (Edmund Nowicki), Opolu (Bolesław Kominek), Olsztynie (Teodor Bensch) i Wrocławiu (Karol Milik). W 1952 roku podobne represje spotkały m.in. arcybiskupa Eugeniusza Baziaka w Krakowie oraz biskupa Stanisława Adamskiego w Katowicach. W 1953 roku na przeszło trzy lata internowano prymasa Stefana Wyszyńskiego. Przebywając w Komańczy, ułożył on Śluby Narodu, które złożono 26 sierpnia 1956 roku na Jasnej Górze - w trzech-setną rocznicę ślubów Jana Kazimierza. W 1954 roku władze państwowe zlikwidowały Wydziały Teologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Warszawskim, a w ich miejsce powołały w Warszawie Akademię Teologii Katolickiej. Pod koniec 1956 roku wraz ze zmianami politycznymi nastąpiła chwilowa zmiana polityki władz PRL wobec duchownych i Kościoła. Z internowania zwolniony został prymas Wyszyński, pozwolono administratorom apostolskim powrócić do swych diecezji, zlikwidowano wspomniane obozy pracy dla sióstr zakonnych, skrócono kary lub warunkowo zwolniono z więzień duchownych, na krótko też do szkół powróciła katecheza. Odwilż była jednak krótkotrwała. Z końcem lat pięćdziesiątych komuniści zmienili taktykę walki z Kościołem. Wydaje się, że zrezygnowali ze zniszczenia Kościoła na rzecz stopniowego przejmowania nad nim 19 Strona 18 kontroli i wpływania na jego działalność. Wzmogła się inwigilacja instytucji kościelnych i duchowieństwa. Potrzeba podjęcia przez bezpiekę kompleksowych działań przeciwko Kościołowi katolickiemu została teoretycznie uzasadniona w ogłoszonej 2 lipca 1960 roku nowej instrukcji dotyczącej środków i form pracy operacyjnej, która na najbliższe dziesięć lat określiła zasady funkcjonowania SB. W preambule tego dokumentu napisano m.in., że „kler Kościoła katolickiego, posiadającego scentralizowaną organizację, poważne zaplecze i znaczne wpływy w różnych warstwach naszego społeczeństwa, stanowi główną antysocjalistyczną siłę wewnątrz kraju”. Gwałtowny „przyrost zadań” bezpieki związany z tą antykościelną ofensywą sprawił, że dotychczasowe zasady funkcjonowania, organizacja „pracy”, struktura i skład osobowy jednostek zajmujących się działaniami skierowanymi przeciwko religii i duchowieństwu uznano w MSW za niewystarczające. Niebagatelny wpływ na tę sytuację miał - czego w resorcie nie ukrywano - kryzys, który popaździernikowe przeobrażenia wywołały również w aparacie bezpieczeństwa. Impas ten dotknął zwłaszcza jednostki zajmujące się dotąd „sprawami koś-cielnymi”. Planowane i podejmowane wówczas przez SB akcje przeciwko Kościołowi często spotykały się z niechęcią i oporami samych funkcjonariuszy. Podobny kryzys dotyczył również kontaktów z konfidentami, co uwidoczniło się przede wszystkim w gwałtownym zmniejszeniu się liczby informatorów i agentów związanych ze środowiskami kościelnymi. Zahamowania, jakie przejawiali funkcjonariusze antykościelnego pionu, stanowiły na tyle powszechny i poważny problem, że zajął się nimi sam minister Władysław Wicha. W grudniu 1957 roku na odprawie kierownictwa SB stwierdził, iż „na odcinku kleru od dłuższego czasu widać opory i niechęć do pracy ze strony niektórych towarzyszy. Obecnie te nastroje spotęgowały się”. Przyczyn tego stanu rzeczy Wicha doszukiwał się „w politycznym zagubieniu” wielu funkcjonariuszy oraz w niewłaściwym zrozumieniu polityki państwa prowadzonej wobec Kościoła. Niedostosowanie struktury i organizacji jednostek zajmujących się Walką z Kościołem do szeroko i kompleksowo zakrojonych planów spowodowało, iż w pierwszej kolejności skoncentrowano się w resorcie na 20 Strona 19 strukturalnej przebudowie antykościelnego pionu. Od 1960 roku rozpoczęto w MSW prace nad utworzeniem osobnego departamentu z odpowiednikami w postaci wydziałów na szczeblu województw. W 1962 roku na bazie dotychczasowego Wydziału V Departamentu III powstał Departament IV, który przejął organizację i wszelkie czynności związane z „rozpoznawaniem i zwalczaniem działalności politycznej, społecznej i ideologicznej Kościoła katolickiego i wszystkich innych związków religijnych z wyjątkiem Kościoła Prawosławnego, Ewangelicko-Augsburskiego, Ewangelicko-Reformowanego i wyznania Mojżeszowego”. Utworzenie pionu IV nie tylko spowodowało radykalne powiększenie stanu kadrowego i zapoczątkowało gruntowną zmianę zasad pracy operacyjnej skierowanej przeciwko duchowieństwu i innym osobom związanym z Kościołem, ale przyniosło też przemiany w koncepcjach i programowaniu działań operacyjnych. Konieczność takich zmian sygnalizował już w 1959 roku wspomniany minister Wicha, który przy okazji podsumowania i oceny działań SB w walce z Kościołem w tym roku stwierdził m.in.: „Braki w naszej pracy to powrót do starych schematów i utartych norm. Kler ustawił się po nowemu, trzeba wprowadzić szereg nowych myśli operacyjnych, a nie tylko takie metody, jak: sprawa, agentura, wywiad, technika czy obserwacja. Owszem, to są środki podstawowe, ale nie rozwiązują one wszystkiego”. Wynikało to z konstatacji, iż „walka z reakcyjnym klerem” to przede wszystkim „walka o szerokie rzesze społeczeństwa, które w większości jest katolickie”. W przełożeniu na praktykę funkcjonowania bezpieki znaczyło to, iż chodzi o zastosowanie takich środków i taki styl prowadzenia wszelkich działań operacyjnych i represyjnych wobec kleru, żeby społeczeństwo było przekonane o słuszności poczynań SB. Rozkręcanie ofensywy MSW przeciwko Kościołowi wymagało także „ulepszenia” i zmodyfikowania sposobów gromadzenia oraz ewidencjonowania informacji dotyczących zarówno kleru, jak i instytucji kościelnych. Z perspektywy bezpieki każda, nawet najmniejsza, struktura Kościoła, a także każdy ksiądz lub zakonnik stanowili potencjalne zagrożenie. Ten operacyjny dogmat w połączeniu z oceną, iż niektóre, często kluczowe informacje bądź w ogóle nie docierały do resortu, bądź umykały uwadze funkcjonariuszy lub też - z braku wystarczających danych - nie były odpowiednio interpretowane, stał się punktem wyjścia do na- 21 Strona 20 łożenia na antykościelne jednostki SB obowiązku „pogłębionego i zindywidualizowanego” rozpracowania operacyjnego. W związku z tym 6 lipca 1963 roku ukazały się jednocześnie dwa normatywy regulujące w sposób systemowy zagadnienia ewidencyjno-- dokumentacyjne związane z działalnością Kościoła oraz poszczególnych duchownych. Były to Zarządzenie nr 00114/63 Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie prowadzenia ewidencji i dokumentowania działalności kleru katolickiego oraz Instrukcja nr 002/63 Dyrektora Departamentu IV i Dyrektora Biura „C” o zasadach i trybie prowadzenia ewidencji i dokumentowania działalności kleru katolickiego. Odtąd podstawową formą działań operacyjnych podejmowanych przez bezpiekę przeciwko Kościołowi w Polsce były tzw. teczki ewidencji operacyjnej na księdza, parafię i biskupa (w skrócie: TEOK, TEOP i TEOB). Prowadzone według ustalonych i jednolitych zasad, umożliwiały SB permanentne monitorowanie życia oraz poczynań wszystkich bez wyjątku duchownych, od chwili wstąpienia do seminarium lub zakonu aż do śmierci bądź wystąpienia ze stanu kapłańskiego. Wiedza ta służyła bezpiece do podejmowania działań dezintegracyjnych i dezinformacyjnych wśród duchownych oraz w środowiskach związanych z Kościołem katolickim, co w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych należało do kanonu pracy operacyjnej. Nie ulega również wątpliwości, że materiały gromadzone we wspomnianych teczkach stanowiły dogodny punkt wyjścia w typowaniu kandydatów do werbunku. W wytycznych wewnątrzresortowych podkreślano, iż praca operacyjna i działania Departamentu IV oraz jego odpowiedników w terenie mają określoną specyfikę. Wynikała ona przede wszystkim z tego, iż głównym obiektem zainteresowania operacyjnego bezpieki był Kościół katolicki, czyli instytucja posiadająca jednolitą, hierarchiczną, scentralizowaną i zwartą strukturę, prowadząca - zdaniem kierownictwa MSW - działalność opozycyjną w sferze ideologicznej i społeczno--politycznej. W związku z tym od funkcjonariuszy pionu antykościelnego wymagano, po pierwsze, „rozpoznania i rozpracowania przejawów i faktów wrogiej, szkodliwej działalności polityczno-ideologicznej” oraz przeciwdziałania możliwościom jej podjęcia. Po drugie - i to była istota sprawy - praca operacyjna miała zapewnić osiągnięcie perspektywicznych celów politycznych. Do najważniejszych z nich należały: „neutra- 22