Stachura Edward

Szczegóły
Tytuł Stachura Edward
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Stachura Edward PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Stachura Edward PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Stachura Edward - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Edward Stachura Musisz mi pomóc Kocham za siebie, kocham za ciebie, Kocham jeden za dwoje. Słońce po niebie, księżyc po niebie, Gwiazdy po niebie, chmury po niebie - Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc, Wszystko spoczywa na mojej głowie! Swoja miłością musisz mi pomóc, Musisz pokochać mnie więcej, Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc, Bliżej wyciągnąć kochane ręce Swoją miłością musisz mi pomóc; Musisz! Musisz pokochać mnie więcej, Bliżej wyciągać kochane ręce Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc, Musisz! Swoja miłością musisz mi pomóc, Musisz pokochać mnie mocniej, Sam nie podołam, sam nie dam rady Żebym się nie mógł w głęboka wodę Unieść tyle miłości. Rzucić! Księżyc i gwiazdy, chmury i słońce, Lody wciąż łamać, ciągle i ciągle, Sił mi brakuje, o pomoc proszę! Jest już za późno, nie jest za późno Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć, Tęskność zawrotna przybliża nas. Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet, Cudnie spokrewnią się ciała nam. Jest już za późno! Nie jest za późno! Jest już za późno! Nie jest za późno! Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę Z oknem na rzekę lub też na park, Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem, Schodzić będziemy codziennie w świat. Strona 2 Jest już za późno! Nie jest za późno! Jest już za późno! Nie jest za późno! Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić, Siebie zachwycić i wszystko w krąg. Wojna to będzie straszna, bo Bóg nas będzie chciał zniszczyć, Lecz nam się uda zachwycić go. Już jest za późno! Nie jest za późno! Nie jest za późno! Nie jest za późno! Piosenka dla zapowietrzonego Ukryję się, Cudownie jest: Utulę się Powietrze jest! We własna sierść. Dwie ręce mam, Dwie nogi mam; Daleko świt, Nie widać nic; W chlebaku chleb, Dwie nogi mam; Do chleba ser, Dojdziemy tam. Do picia deszcz. Szczękają psy! Nadchodzi noc Fruwają mgły! I zimno z nią; Niech pani śpi! Mam ręce dwie Obejmę się; Powietrze jest: Cudownie jest! Wielkanoc w moim zamku Strona 3 Co za gościnność może ten stół nie wątpię pamięta obfitość bażantów uda antylop nie tylko nie tylko Co za gościnność może ten stół zastawy ozdobne i srebrne i złote co za pokusa jego nagość i dzbany co później trzaskane o mur co to za smak jest - politura Co za gościnność może ten stół Można go tylko obchodzić dokoła nie przeczę mebel piękny na pewno cały czas to robiłem pisząc ten stół porcelana na nim czysto dźwięczy a jeszcze pies rasowy to już cywilizacja Z nim będziesz szczęśliwsza Nie myśl, że nie kocham Zrozum to, co powiem, Lub że tylko trochę kocham Spróbuj to zrozumieć dobrze Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie Jak życzenia najlepsze, te wypowiem - urodzinowe Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej może Albo noworoczne, jeszcze lepsze I dlatego właśnie żegnaj, może Zrozum dobrze, żegnaj, żegnaj O północy gdy składane Drżącym głosem, niekłamane Z nim będziesz szczęśliwsza, Dużo szczęśliwsza będziesz z nim. Z nim będziesz szczęśliwsza, Ja, cóż - Dużo szczęśliwsza będziesz z nim. Włóczęga, niespokojny duch, Ja, cóż - Ze mną można tylko Włóczęga, niespokojny duch, Pójść na wrzosowisko Ze mną można tylko I zapomnieć wszystko Pójść na wrzosowisko Jaka epoka, jaki wiek, I zapomnieć wszystko Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień Jaka epoka, jaki wiek, I jaka godzina Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień Kończy się, I jaka godzina A jaka zaczyna Kończy się, A jaka zaczyna Ze mną można tylko W dali znikać cicho Strona 4 Może się stanie raz jeden cud Ja wiem Wiem Szeroka droga jest Kim właściwie była ta piękna pani Wiem też Wiem Nikt nie zna ścieżek gwiazd; Że ty już Wybrańcem kto wśród nas? Nie chcesz mnie Zapukał ktoś... To do mnie gość?! A jednak wciąż Nie ruszam stąd Włóczyłem się jak cień, Bo może się stanie raz jeden cud Czekałem na ten dzień; I przyjdziesz dotkniesz mnie I stoisz w drzwiach... I powiesz Jak dziwny ptak. Zostań tu Więc bardzo proszę, wejdź, Ja wiem Tu siadaj, rozgość się Wiem I zdradź mi, kim tyś jest, Głębokie Madame? Lasy są Albo nie zdradzaj mi, Lepiej nie mówmy nic. I jeszcze Wiem Nieśmiało sunie brzask, Że do nich Zatrzymać chciałbym czas. Gna mnie los Inaczej jest... Czas musi biec. A jednak wciąż Nie ruszam stąd Gdzieś w dali zapiał kur Bo może się stanie raz jeden cud Niemodny wdziewasz strój, I przyjdziesz dotkniesz mnie Już stoisz w drzwiach... I powiesz Jak dziwny ptak. Zostań tu Więc jednak musisz pójść, O tam Posyłasz mi przez próg W górze Ulotny uśmiech twój, Posłuchaj Madame? Szumi wiatr Lecz będę czekać, przyjdź! Ja wiem Gdy tylko zechcesz, przyjdź! Mówi Będziemy razem żyć! Że będzie Ja będę czekać, przyjdź! Szkoda nas Gdy tylko zechcesz, przyjdź! Dlatego wciąż Nie ruszam stąd Bo może się stanie raz jeden cud I przyjdziesz dotkniesz mnie I powiesz Zostań tu Strona 5 Prefacja Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Śmiać się głośno Płakać cicho Odezwij się Deszcz ustaje Sady kwitną Świeciło słońce potem padał deszcz I tego trzymać się trzeba Jak w słońcu szliśmy wręcz pod deszczem Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Tak samo w nocy jak i w biały dzień Słusznym i zbawiennym jest Płonęły oczy nam do siebie Iść i padać Skończyło się Z - padłych - wstawać Miało wiecznie trwać Przeszła wojna Już nie ma cię Wstaje trawa Ach, jak szkoda nas I tego trzymać się trzeba Już nie ma mnie Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Mówiłaś: nigdy nigdy nikt i nic Słusznym i zbawiennym jest Rozdzielić w życiu nas nie zdoła Śledzić gwiazdy Mówiłem: zawsze zawsze będę żyć Grać na skrzypcach Potężnie zawsze żyć bo kocham Astronomia Skończyło się I muzyka Miało wiecznie trwać I tego trzymać się trzeba Już nie ma cię Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Ach, jak szkoda nas Słusznym i zbawiennym jest Już nie ma mnie Być uważnym Co robić teraz gdy się spadło z chmur Pełnym pasji Na wielkie ziemi tej pustkowia Dobra wasza Co robić teraz gdy się skończył cud Gwiżdżą ptaki Wymódlmy razem go od nowa I tego trzymać się trzeba Niech zacznie się Zaprawdę godnym i sprawiedliwym I trwa wiecznie znów Słusznym i zbawiennym jest Niech zacznie się Żeby człowiek Czy słyszysz mnie W życiu onym Pośród gór i mórz Sprawiedliwym Odezwij się Był i godnym Odezwij się Żeby człowiek Odezwij się Był człowiekiem Lecą liście Szumi w lesie Wiatr z obłoków Warkocz plecie I tego trzymać się trzeba Strona 6 Przebyłem noc właśnie Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita nikt mi żaden nie mówi - bądź pozdrowiony bądź na śniadaniu tako na wieczerzy a sen niech cię ma między tym a tamtym Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita a pracowałem ciężko nad szukaniem nad wyszukaniem tych bram nieśmiertelnych tych bram zatraconych poszukując Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie spyta nikt mnie żaden nie spyta - jak ci się szło jak też ci się szło przez czarne listowie Przebyłem noc mówię i jestem zmęczony nie odwiedził mnie faun ani anioł stróż ani też najmniejszy robaczek świetlisty Życie to nie teatr Dzisiaj bankiet u artystów, ty się tam Życie to jest teatr, mówisz ciągle, wybierasz; opowiadasz; Gości będzie dużo, nieodstępna tyraliera; Maski coraz inne, coraz mylne się zakłada; Flirt i alkohole, może tańce będą też, Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna Drzwi otwarte zamkną potem się. gra No i cześć! Przy otwartych i zamkniętych drzwiach. To jest gra! Wpadnę tam na chwilę, zanim spuchnie atmosfera; Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam; Wódki dwie wypiję, potem cicho się Życie to nie tylko kolorowa maskarada; pozbieram; Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę jest; łeb; Wszystko przy nim blednie, blednie nawet Wyjdę na przestworza, przecudowny sama śmierć! stworzę wiersz. Ty i ja - teatry to są dwa! Ty i ja - teatry to są dwa. Ty i ja! Ty i ja! Ty - ty prawdziwej nie uronisz łzy. Ty - ty prawdziwej nie uronisz łzy. Ty najwyżej w górę wznosisz brwi. Ty najwyżej w górę wznosisz brwi. Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest źle. I niezaraźliwy wcale jest twój śmiech. Bo ty grasz! Bo ty grasz! Ja - duszę na ramieniu wiecznie mam. Ja - duszę na ramieniu wiecznie mam. Cały jestem zbudowany z ran. Cały jestem zbudowany z ran. Lecz kaleką nie ja jestem, tylko ty! Lecz gdy śmieje się, to w krąg się śmieje świat!