Pójdźcie o dziatki zbiorek wierszy Adama Mickiewicza

Szczegóły
Tytuł Pójdźcie o dziatki zbiorek wierszy Adama Mickiewicza
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Pójdźcie o dziatki zbiorek wierszy Adama Mickiewicza PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Pójdźcie o dziatki zbiorek wierszy Adama Mickiewicza PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Pójdźcie o dziatki zbiorek wierszy Adama Mickiewicza - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Strona 4 Strona 5 ii BIBLIOTECZKA IMIENIA B. PRUSA. ZB IO R E K W IE R S Z Y Adama Mickiewicza. Dla dzieci i młodzieży wybrała F. JVL. j>. »^o Wydanie 2-gie|c4< Skład główny w „KSIĘGARNI POLSKIEJ w Warszawie, W arecka 14. WARSZAWA. , Drak J. Sikorakiepo, Warecka 14. 1306. mm J Strona 6 Tanie wydawnictwa dla dzieci i młodzieży. kop. 1. Antek sierota, powiastka przerobiona przez R. M. z powieści „Stacho“—Teresy Jadw igi W arsz. 1891. 10 2. Bez rodziny, p. H ektora M alot’a. Pow iastka przy­ swojona z francuskiego przez F . M. wyd. 2-gie 30 W arsz. 1902. W ozdobnej oprawie. 65 3. Cztery powiastki, przełożyła z czeskiego. A ntoszka W arsz., 1900. 10 4. Dla swoich, ^ -F . Sosińska, wyd. 2-e. W arsz., 1902. 4 5. Duchy czarnego boru, czyli Kamienne serce. W yda­ nie drugie. 10 6. Dzielni chłopcy. — Z francuskiego przyswoiła A. Morzkowska. W arsz. 1904. 24 7. Dla rodziny.—Z powieści M alofa przerobiła dla mło­ dzieży F . M. W arsz. 1904. 30 8. Dzika Franka.— M. Bogusławska. W arsz., 1903. 10 9. Jak urządzać gniazda i opiekować się ptakami. B. Dyakowski z rysunkami. W arsz. 1901. 20 10. Książeczka dla tych, co chcą dobrze mówić, czytać i pisać po polsku.—W ł. W eychertówna, W ar., 1893. 15 w oprawie. 20 11 . Legiendy, czyli cudowne powieści z dawnych cza­ sów , I-szy zbiorek, W arsz., 1898. 10 12. Legiendy, zbiorek II-gi. W arsz. 1898. 15 13. Legiendy, zbiorek III-c i. W arsz. 1905 wyd. 2. 10 14. Legiendy, zbiorek IV -ty. p. F . R. Warsz. 1901. 15 15. Legiendy, zbiorek Y-ty* F . R. 15 16. Moje wakacje na w si.—M. Brzeziński. Z rysunka­ mi wyd. Il-g ie karton W arsz., 1903. 75 17. Mały elementarz —R. M. wyd III-c ie W arsz., 1906. 10 18. Miłość macierzyńska w św iecie zwierzęcym. — M. Stefanowska.—W arsz. 1902. 15 19. Młodzieńcze iata Bolesława Krzywoustego, według kroniki Galla, przerobiła R. M. W arsz. 1900. 6 20. Nasz mały.—W . Kosiakiewicza, wyd. 2-gie W . 1902. 15 21. Nowy zbiorek powieści i baśni, — Zebrała R. M. Z rysunkami, wyd. 2-gie. W arsz, 1903. 20 22. 0 św. Wojciechu męczenniku, o Bolesławie Chro­ brym i o Ottonie lll-cim cesarzu. Z rysunkami wyd. 2-gie. W arsz. 1904. 5 23. 0 W ładysławie Syrokomli, (Ludwik Kondratowicz) z portretem —życiorys p. K. S. Domagalską. W a r­ szawa 1898. W yd. 2-gie. 10 Strona 7 PÓJDŹCIE, O DZIATKI! Zbiorek wierszy Adama Mickiewicza. DLA DZIECI I MŁODZIEŻ? wybrała Of. DlfCorzijcHa. WYDA M E 2-gie. WARSZAWA. D R U K J . S IK O R SK IE G O , W AR EC K A 14. Skład głów ny w „KSIĘGARNI POLSKIEJ11, W arecka 14. Strona 8 ,Ąo3BOJieHo I^eii3ypoio. BapmaBa, 11 flHBapa 1906 ro/ta. i Bm % n O ^ W u $°?5.05<2 Biblioteka Narodowa W arszawa 30001018410684 AWl K 3^ L /CO Strona 9 Adam /Wicl^ievvicz. A dam Mickiewicz urodził się we wsi Zaosiu p o d N o w o g ró d k ie m , 2 4 -go g ru d n ia 1798-go roku. je po chodził on ze zn ak o m ity ch , ani też b o g a ty c h przodków ,; — przeciwnie, rodzice je g o byli ubogiem i dzierżaw cam i, a ro d zo n y dziadek nie u m ia ł n a w e t pisać, ani czytać. „ D o p ie ro ojciec A d a m a , M ikołaj, w ykształcił się na a d w o k a t a i s y n ó w swoich od lat n a jm ło d s z y c h p o s y ła ł do szkół w N o w o g ró d k u . M ały A d a m u c z y ł się ba rd z o dobrze, a w w olnych chw ilach często c z y ty w a ł z a jm u ją c e książki, zw ie­ dzał piękne okolice N o w o g ró d k a lub też słuchał baśni, k tóre często dzieciom o p o w ia d a ł s ta r y słu g a Mickiewiczów. N iezw ykłe dziecko, od najm ło d sz y c h lat w rażliw e n a w szystko, co piękne i dobre, z a p a ­ m iętało i u k o c h a ło na całe życie rodzinne swe s tr o ­ ny; s ta w a ło w zachw ycie p rzed w sehodzącem lub zachodzącem słońcem; w y n a j d y w a ł o s k a r b y p ię k n a 1 p r a w d y w p r o s ty c h baśniach, z k tó ry c h w p r z y ­ szłości m iały p o w s ta ć najpiękniejsze wiersze. Ulu- bionem miejscem z a b a w b y ła n o w o g ró d z k a g ó r a z a m k o w a , na której z n a jd o w a ły się r u in y s ta r o ż y tn e ­ go zam ku, i z której prześliczny ro zta cz a ł się w idok na m iasto, lasy i pola, „ p o z ła c a n e pszenicą, p o s r e ­ brzane ż y te m u. G d y p e w n e g o raz u w mieście w y ­ buchł p o ż a r, Mickiewicz, m a ły m jeszcze będąc w ó w ­ czas chłopcem , opisał to w p ię k n y c h wierszach, któ- Strona 10 - 4 — re, niestety! niewiadomo gdzie zaginęły.' Często za­ myślał się poważnie, a czasami znów figlował tak zabawnie, że żart y j eg o p o w t a r z a n o i z a p am ię ta no .— W rok u 18.12-ym przez N o w o g r ó d e k przechodziła część w o j s k Nap ol eo na , wielkiego cesarza francuzów. W iad om o, ja k i ur o k dla chłopców m a j ą w o j n y , r y c e ­ rze i wszystko, co się tycz y wojskowości. Nie w ol ny m też by ł od tego gustu Mickiewicz, który p o d o b n o po całych dniach zza kr za kó w ag restu p r z y p a t r y w a ł się dzielnym i pięknie p r z y s t r o j o n y m na poleoński m w o ­ jo wni kom . Później w prze c ud ny m s w y m poemacie ,.Pan T a d e u s z u opisał to przejście armji n a p o le o ń ­ skiej, w której dużo z n a jd ow ał o się P o l a k ó w . — W t y m s a m y m rok u poniósł Mickiewicz bolesną stratę, bo u m a r ł mu ojciec, a pr zy licznem rodzeństwie nie w y ­ starczało owdowiałej matce na wykształcenie dzieci* Mickiewicz więc od najwcześniejszej młodości p r z y z w y ­ czajał się do p r a c y i d a w a n i e m lekcji zarabiał na życie* Po skończeniu szkół w N o w o g r ó d k u , w yj e c ha ł do Wilna, największego m iasta n a Litwie, i t a m w s t ą ­ pił do szkoły wyższej, zwanej a ka d em ją . U ko ńc zy ws zy a ka dem ję, dostał miejsce n a u c z y ­ ciela w Kownie, mieście, pc łoż one m także na Litwie,, wśród rozkosznej okolicy, gdzie do Niemna, z w a n e g o przez Mickiewicza „ d o m o w ą rzeką", w p ł y w a Wiłja^ k t ó r a „dno m a złociste i przejrzyste lica" i „w ś r ó d tulipanów i n a rc y z ó w płynie". T u, wśród ciszy łąk zielonych, s z u m i ą c y c h g a j ó w i szemrzących strumieni pisał piękne, wierszem ułożone bajki, które zwał bala- dami. Takiemi są n a pr z yk ła d: „ P o w r ó t t a t y " , „Pani. T w a r d o w s k a " , „Lilje", „Trzech B u d r y s ó w " i wiele Strona 11 innych. W Kownie też napisał poem at większych rozmiarów — „D ziad y“ . Opisuje w nim na początku s taro d aw n y pogański zwyczaj Litwinów, którzy w Dzień Zaduszny staw iają na grobach ja d ło i n a ­ poje i, w yw ołując potem dusze, p ytają, czego im trze­ ba, żeby się dostać do nieba. W drugim swym większym poemacie Mickiewicz opisuje księżnę litewską „G raży nę", która, będąc słabą kobietą, przyw działa zbroję mężowską i p o ­ biła na głowę niemieckich rycerzy krzyżowych, gdy ci chcieli zawładnąć Litwą pod pozorem szerzenia w iary chrześcijańskiej. W alkę Litwinów z tym prze­ w rotnym zakonem opisał też Mickiewicz w poemacie „K on rad W alenrod“ . P o napisaniu K o n rada W alenroda, Mickiewicz mieszkał jakiś czas w Odesie, Moskwie i Petersburgu, a petem podróżow ał po różnych krajach, unosząc wszędzie duszę stęsknioną „do tych p agó rk ów leś­ nych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionychu. W gorących Włoszech, w prześlicznej Szwajcarji, a naw et w nieprzyjaznych nam zawsze Niemczech, przyjm ow ano naszego p o e ­ tę, ja k o wielkiego, znakomitego człowieka. Zagranicą Mickiewicz ożenił się z p ann ą Celiną Szymanowską i miał sześcioro dzieci; nie będąc więc bogatym, musiał ciężko pracow ać, żeby wyżywić tak liczną rodzinę. W Szwajcarji, a petem w Paryżu, uproszono Mickiewicza, ab y w akademji nauczał o tern, co myślą i piszą Polacy, Czesi, Rosjanie, Słowacy, Bułgarzy i inne ludy słowiańskie. Na lekcje Mic­ kiewicza schodziło się mnóstwo osób, a najuczeńsi Strona 12 wówczas ludzie z zachwytem słuchali jego pięknej w ym ow y i niezwykłych myśli, jakie tam w ypow iadał. W P a ty ź u napisał Mickiewicz najpiękniejszy swój utw ór, pod tytułem: „Pan T adeusz14, w którym opisuje życie młodzieńca, T adeusza Soplicy, ze wsi Soplicowa. Zaczyna się poem at od słów: „Litwo! ojczyzno moja, ty jesteś, jak zdrowie; ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię straciD. A opisując Litw ę tak, jak- by j ą pędzlem malował, opiewa wiejskie życie w Sopli­ cowie, obyczaje i zwyczaje tego dworu, polowania, grzybobranie, dzikie puszcze, wspaniałe zachody i wschody słońca, wesołego staruszka Wojskiego Hre- czechę, piękną Zosię i bardzo wiele innych osób.— Francuzi tak polubili Mickiewicza i tak wysoko cenili je g o zdolności, że, gd y nasz wielki poeta w roku 1 855 u m arł w K onstantynopolu, rząd francuzki posłał' okręt, na którym przywieziono zabalsam ow ane jego ciało do Paryża. D opiero. 4 lipca I8 9 9 roku zwłoki Mickie­ wicza przewieziono do ziemi rodzinnej i złożono w Krakowie na W aw elu, gdzie dotąd leżeli prawie sami tylko królowie. Mnóstwo ludzi z różnych części k raju zjechało się na tę uroczystość; całe miasto przy­ brało się w czarne barw y, a za trumną, kry jącą szczątki największego naszego poety, postępow ał tłum z kilkunastu tysięcy osób złożony. G dy dorośniecie, miejcie sobie za obowiązek prze­ czytać w całości cudne wiersze A dam a Mickiewicza, z których tylko małe w yjątki znajdują się zebrane w tej książeczce. Strona 13 Adam Mickiewicz Strona 14 Powrót taty. „Pójdźcie, o dziatki; pójdźcie wszystkie razem Za miasto, pod słup, na wzgórek; Tam przed cudownym klęknijcie obrazem, Pobożnie zmówcie paciorek. Tata nie wraca;'ranki i wieczory We łzach go czekam i trwodze; Rozlały rzeki, pełne zwierza bory I pełno zbójców na drodze". Słysząc to, dziatki biegną wszystkie razem Za miasto, pod słup, na wzgórek; Tam przed cudownym klękają obrazem I zaczynają paciorek. Całują ziemię, potem: w Imię Ojca, Syna, i Ducha Świętego, Bądź pochwalona przenajświętsza Trójca, Teraz i czasu wszelkiego. Potem: Ojcze nasz, i Zdrowaś, i Wierzę, Dziesięcioro i Koronki, A kiedy całe zmówili pacierze, Wyjmą książeczkę z kieszonki; I litanję do Najświętszej Matki Starszy brat śpiewa, a z bratem, „N ajświę tsza Matko—przyśpiewuj ą dziatki, Zmiłuj się, zmiłuj nad tatemP Wtem słychać turkot. Wozy jadą drogą I wóz znajomy na przedzie; Skoczyły dzieci i krzyczą, jak mogą: „Tato, ach, tato nasz jedzieP Strona 15 _ 9 - Obaczył kupiec, łzy radości leje, Z wozu na ziemię wylata: „Ha! ja k się macie, co się u was dzieje? Czyście tęskn iły do tata? „Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi? A o t—rodzynki w k o szyku .“ — Ten sobie mówi, a ten sobie mówi,— P ełn o radości i krzyku. — „R uszajcie!1* kupiec na sługi zaw oła— . „ J a z dziećmi pójdę ku m iastu!11— Idzie,., aż zbójcy obskoczą dokoła, A zbójców było dwunastu. B ro d y ich długie, kręcone wąsiska, W z ro k dziki, suknia plugawa; Noże za pasem, miecz u boku błyska, W rę k u ogromna buława. K r z y k n ę ł y dziatki, do ojca przypadły, T u lą się pod płaszcz, na łonie, T ru c h le ją sługi, stru chlał pan wybladły, D rż ące ku zbójcom wzniósł dłonie: „—Ach! bierzcie wozy, ach! bierzcie dostatek, Tylko puszczajcie nas zdrowo; Nie róbcie m ałych sierotam i dziatek I młodej małżonki wdow ą!11 N ie słucha zgraja, teu już wóz wyprzęga, Z ab ie ra konie, a drugi: „Pieniędzy!11—k rz y czy i buław ą sięga, Ów z mieczem wpada na sługi. W te m :— „Stójcie, stójcie!11— krz y k n ie starsz y zbójca I spędza bandę precz z drogi, A wypuściwszy i dzieci, i ojca: „Idźcie—r z e k ł —dalej bez trwogi... Strona 16 — 10 - Kupiec dziękuje, a zbójca odpowTe: „Nie dziękuj, wyznam ci szczerze, Pierwszy bym pałkę strzaskałnatw ej głowie, Gdyby nie dziatek pacierze. „Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało, Darzą cię życiem i zdrowiem; Im więc podziękuj za to, co się stało, A jak się stało—opowiem. „Zdawna już słysząc o przejeździe kupca, I ja, i moje kamraty, Tutaj za miastem, przy wzgórku, u słupca, Zasiadaliśmy na czaty. Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrósty, Modlą się dziatki do Boga: Słucham;—z początku porwał mię śmiech pusty, A potem litość i trwoga... „ Słucham - oj czyste przyszły na myśl strony, Buława wypadła z ręki; Ach! ja mam żonę, i u mojej żony J e s t synek taki maleńki... „Kupcze! jedź w miasto; ja do lasu muszę. W y, dziatki, na ten pagórek Biegajcie sobie i za moją duszę Zmówcie też czasem paciórek“. DUDARZ. J a k iż to dziadek, jak gołąb siwy, Z siwą aż do pasa brodą? Dwaj go chłopczyki pod rękę wiodą, W iodą mimo naszej niwy. Strona 17 - 11 S ta rz e c na lirze*) brząka i nuci, Chłopcy dmą w dudeczki z piórek, Zawołam starca, niech się zawróci I przyjdzie pod ten pagórek. „Zawróć się, starcze, tu na igrzysko, Tu się po siejbie weselim; Co nam dał F a n Bóg, tern się podzielim, I do wsi na noc stąd blizko.“ — Posłuchał, przyszedł, sk ło n ił się nizko I usiadł sobie pod miedzą; P r z y nim po bokach chłopczyki siedzą, P a t r z ę c na wiejskie igrzysko. T u brzm ią piszczałki, biją bębenki, P ło n ą stosy suchych drew ek; P iją staruszk i, skaczą panienki, Obchodząc święto Dosiewek. Milczą piszczałki, głuchną bębenki, P orzuca ogień gromadka; B ie g ą staruszki, b iegą panienki, B ieg a do dudarza dziadka. „W itaj, dudarzu! witam y radzi, W wesołej przychodzisz dobie; P ew n ie zdaleka P a n Bóg prowadzi, P o g rze j się i spocznij sobie."— W iodą, gdzie ogień, gdzie stół z murawy, Sadzą d udarza pośrodku: — „Może pozwolisz na tro ch ę straw y, Albo na szklaneczkę miodku? „W idzim i lirę, widzim piszczałki: Zagraj co nam samotrzeci; Napełnim za to tłomok, kobiałki, I będziem wdzięczni waszeci.u — *) L i r a - przyrząd m u z y czn y . Strona 18 — 12 — — „No, stójcież cicho—rz e k ł do g ro m ad k i— C icho—pow tarza, w dłoń k la sk a — J e ż e li chcecie, zagram wam, dziatki, A cóż wam zagrać?" — „Co ła s k a ." — W z ią ł w ręce lirę i szklankę sporą, Miodem pierś s ta rą zagrzewa, M ru k n ą ł na chłopców, ci dudki biorą: B rz ą k n ą ł, nastroił i śpiewa, — „Idę j a Niem nem *), j a k Niem en długi, Od wioseczki do wioseczki, Z borku do borku, z smugów ua smugi, Śpiewając moje piosneczki. „W szyscy się zbiegli, wszyscy słuchali, A le n ik t mnie nie rozumie; J a łzy ocieram, w estchnienia tłumię, I idę dalej, a dalej. „K to mnie zrozumie, ten się użali, I w białe uderzy dłonie; U roni łezkę, i j a uronię, A le już nie pójdę d alej.u — Wspomnienie Litwy. **) J Litwo! Ojczyzno moja! ty je s te ś j a k zdrowie; H e cię trz e b a cenić, ten tylko się dowie, K to cię stracił. Dziś piękność tw ą w całej ozdobie W id zę i opisuję, bo tęsknię po tobie. N iemen—r z e k a na Litwie. **) J e s t to p oczątek n a jp ię k n ie js z e g o poe m a tu M ickie w icza p. t. „ P a n T ade usz ", z k tórego k i lk a n a s t ę p u j ą c y c h w y j ą tk ó w p r z y t a ­ czamy. Strona 19 — 13 - Panno Ś w ięta, co jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy N o w o g r ó d z k i ochraniasz z jego wiernym ludem! J a k mnie dziecko do zdrow ia powróciłaś cudem, (G dy od płaczącej matki pod Twoją opiekę Ofiarowany, m a rtw ą podniosłem powiekę I zaraz mogłem pieszo do T w ych św iątyń progu Iść, za wrócone życie podziękować Bogu:) T ak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono. Tymczasem przenoś moją duszę u tęsknioną Do tych pagórków leśnych, do ty ch łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, W y z ł a c a n y c li pszenicą, posrebrzanych żytem; Gdzie bursztyn ow y świerzop, *) gryk a, j a k śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem d zię c ie lin a 1*) pała, A w szy stk o przepasane, jak b y w s tę g ą , miedzą Zieloną, na niej zrzadka ciche grusze siedzą.—.. W ś ró d ta k ich pól przed laty nad brzegiem ruczaju, N a pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, S ta ł dwór szlachecki z drzewa, lecz podmurowany; Ś w ieciły się zdaleka pobielane ściany, Tern bielsze, że odbite od ciemnej zieleni Topoli, co go bronią od w iatrów jesieni. Dom mieszkalny niewielki, lecz zewsząd chędogi, I stodołę miał wielką, i przy niej t r z y stogi U żątku, co pod strze ch ą zmieścić się nie może. W idać, że okolica obfita we zboże, I widać z liczby kopie, co wzdłuż i wszerz smugów, Ś w i e c ą gęsto, jak gwiazdy; widać z łiczby pługów, Orzących wcześnie łany ogromne ugoru Czarnoziem ne, zapewne należne do dworu, U p raw ne dobrze n a k s z ta łt ogrodowych grządek: *) Ś w i e r z o p — cz y l i og nich a, z i e l e z żólterai k w i a ta m i . **) D z i ę c i e l i a a — k on ic z y n a . Strona 20 — 14 — Że w tym domu dostatek mieszka i porządek. Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza. Z lat dziecinnych. Kto z nas tych lat nie pomni, gdy młode pacholę, Ze strzelbą na ramieniu, świszcząc, szedł przez pole, Gdzie żaden wał, płot żaden nogi nie utrudza, Gdzie, przestępując miedzę, nie poznasz, że cudza! Bo na Litwie myśliwiec, jak okręt na morzu, Gdzie ciicesz, ja k ą chcesz drogą, buja po przestworzu! Czyli jak prorok patrzy w niebo, gdzie w obłoku Wiele jest znaków widnych strzeleckiemu oku; Czy jak czarownik gada z ziemią, która głucha Dla mieszczan, mnóstwem głosów szepcze mu do ucha. Tam derkacz wrzasnął z łąki: szukać go daremnie, Bo on szybuje w trawie, jako szczupak w Niemnie; Tam ozwał się nad głową ranny wiosny dzwonek, Również głęboko w niebie schowany skowronek; Owdzie orzeł szerokiem skrzydłem przez obszary Zaszumiał, strasząc wróble, jak kometa cary; Zaś jastrząb pod jasnemi wiszący błękity, Trzepie skrzydłem, jak motyl na szpilce przybity, Aż ujrzawszy wśród łąki ptaka lub zająca, Runie nań z góry, jako gwiazda spadająca.