Feehan Christine - Dark Gold
Szczegóły |
Tytuł |
Feehan Christine - Dark Gold |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Feehan Christine - Dark Gold PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Feehan Christine - Dark Gold PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Feehan Christine - Dark Gold - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Rozdzia� 1
- Josh, jest to bardzo wa�ne spotkanie biznesowe - Alexandra Houghton przypomnia�a jej m�odszemu bratu, parkuj�c starego Volkswagena na parkingu za restauracj�. Wplataj�c r�k� w jego kr�cone w�osy patrz�c mu w jasne oczy. Odrazu ogrza� j� strumie� ciep�a, zmuszaj�c o zapomnieniu wszystkich spraw kt�rych si� obawia i niepokoi�y, u�miechn�a si�
- Jeste� ju� doros�y, Josh, Niewinem dlaczego ci to m�wi�. Ale to jest jedyna szansa �eby zrealizowa� moje marzenie aby zatrudni� si� i pracowa� tutaj. Przecie� wiesz �e musze pracowa� dla nas.
- Oczywi�cie, Alex. Nie martw si�. Zostan� na podw�rku i pobawi� si� moj� ci�ar�wka. - U�miechn�� si� do swojej ukochanej siostry. By�a dla niego wszystkim po tym jak ich rodzice zgin�li w wypadku samochodowym przed jego drugimi urodzinami.
- Przepraszam, opiekunka zachorowa�a, i nie mo�e do nas ju� przychodzi�.
- To jest pijaczka, Alex - poprawi� j�, zabieraj�c sw�j plecak z zabawkami.
- Sk�d to wiesz? - wymagaj�c spyta�a go, przerazi�a si�, �e sze�cioletnie dziecko wie co� na ten temat. Alex wysz�a z samochodu lekko otrzepuj�c si�, czuj�c g��bok� satysfakcje. Koszt tego koszt tego ubrania r�wna�a sie miesi�cznej pensji, ale Alexandra oceni�a to jako niezb�dne koszt. Wygl�da�a znacznie m�odziej ni� jej dwadzie�cia trzy lata. Musia�a wygl�da� jak najlepiej, a kostium mia� jej pom�c z tym.
Josh trzyma� swoj� ulubion� zabawk�, postrz�pion� ci�ar�wk�.
- S�ysza�em, �e kaza�a� jej i�� do domu, bo by�a pijana i nie mog�a opiekowa� si� mn�....
Alexandra specjalnie kaza�a mu i�� do swojego pokoju. Zamiast tego Josh schowa� sie w pobli�u i pods�uchiwa�. Wiedzia� �e to jedyny spos�b aby uzyska� niezb�dne informacje, kt�r� Alexandra uwa�a�a za wa�n� "tylko dla doros�ych". Alexandra u�miechn�a si�, patrz�c na jego z�osliwy wyraz twarzy.
- Du�e uszy, prawda?
Spojrza� zak�opotany
- To dobrze ma�y przyjacielu. Musimy ulepszy� nasz� umow�, prawda? - m�wi�a to z du�ym przekonaniem, ni� tak naprawd� s�dzi�a. Mieszkali w ruderze, pensjonacie, gdzie mieszkali w wi�kszo�ci prostytutki, pijaki i narkomani. Alexandra bardzo ba�a si� o przysz�o�� Josha. . Wszystko zale�a�o od tego spotkania.
Thomas Ewen geniusz, pozostawiaj�c innych z ty�u, w�asciciel video i gier komputerowych o wampirach i demonach, poszukuje nowych grafik�w. Ewen pojawi� si� ju� na niemal wszystkich znanych czasopismach. Musia� by� bardzo zaintrygowany jej pomys�ami, skoro naznaczy� spotkanie. Alexandra wiedzia�a �e ma talent, lecz ba�a si� �e Ewen mo�e nie w�a�ciwie oceni�, widz�c tak m�od� osob�. Konkurowa�a z wieloma do�wiadczonymi projektantami.
Alexandra wyci�gn�a swoje port folio z samochodu i wzi�a za r�k� Josha.
- To pomo�e na jaki� czas. Masz w plecaku jedzenie, pami�tasz?
Skiwn�� g�ow� i jedwabiste loki spad�y na czo�o. Alexandra mocno �cisn�a jego r�k�. Josh by� dla niej najwa�niejszy, jedyn� rodzin�, jej przyczyn� do walki z trudno�ciami, celem do przeprowadzki do lepszego miejsca i zmiany ich dotychczasowego �ycia. Josh by� delikatnym, wspania�ym i dobrym dzieckiem. Alexandra wierzy�a �e Josh zas�uguje na to co najlepsze, �e Zycie ma mu sporo do zaoferowania, i chcia�a mu w tym pom�c.
Przeprowadzi�a go przez restauracje i zostawi�a w gaju. Dalej droga prowadzi�a do ska�, a za nimi by� morze.
- Nie podchod� do ska�, Josh. Ich kraw�dzie s� niebezpieczne, mog� zarwa� sie pod twoimi nogami, albo mo�esz sie po�lizgn�� i spa��.
- Wiem, m�wi�a� juz mi. - glos mia� zirytowany - Znam zasady, Alex.
-Henry bedzie dzi� wieczorem. Przypilnuje ciebie.
Henry by� starym i bezdomnym, kt�ry cz�sto spa� w lesie za restauracj�. Alexandra dawa�a mu cz�sto jedzenie i drobne, z wdzi�czno�ci dla tego Henry czasem pomaga� jej.
- Hej Henry, mi�o z twojej strony �e zgodzi�e� sie dzisiaj pomoc mi.
- Masz szcz�cie �e natkn�a� sie na mnie na rynku. Dzisiaj b�d� spa� pod mostem.- Henry spojrza� na ni� swoimi wyblak�ymi b��kitnymi oczami - Tam cos sie dzieje niepoj�tnego.
- Dzia�alno�� gang�w?- spyta�a ze zdenerwowaniem Alexandra. W pierwszej kolejno�ci my�l�c o Jashu boj�c sie o jego bezpieczenstwo.
Henry kiwn�� g�ow�.
- Na to wygl�da. Poszukiwania nie s� prowadzone w tych miejscach, dlatego Spie tutaj. Oni nie pozwoliliby mi zosta� je�liby wiedzieli ,ze tu jestem.
- Wi�c co to s� te dziwne rzeczy kt�re dziej� sie w pobli�u?
Josh poci�gn�� ja za sp�dnice.
- Chcesz sie sp�ni� na spotkanie? Ja zostan� z Henrym. Wszystko bedzie dobrze. - podkre�li� on widz�c jej rozpacz. Josh usiad� pod drzewami na �cie�ce prowadz�cej do ska�.
Skrzypi�c ko�ciami kolan Henry usiad� obok niego.
- Dok�adnie id�, Alex! - machn�� ko�cist� r�k�.
- My b�dziemy tu bawi� si� t� pi�kn� ci�ar�wk�, prawda Josh?
Alexandra przegryz�a warg� niezdecydowana.
Jej by�o bardzo niezr�cznie zostawia� Josha z tym zm�czonym i chorym starym cz�owiekiem.
- Alex? - Jakby czytaj�c jej my�li Josh u�miechn�� sie , jakby jej niezdecydowanie obrazi�a go.
Alexandra westchn�a. Josh by� bardzo m�drym dzieckiem jak na jego wiek przypada�o, �yj�c takim ci�kim �yciem. Lecz niestety on mia� racje; to spotkanie by�o bardzo wa�ne
- Dzi�kuje Henry, jestem ci d�u�na. Potrzebuje tej pracy. - Alexandra sie nachyli�a aby poca�owa� Josha.
- Kocham cie braciszku. B�d� ostro�ny.
- Kocham cie, Alex- Powt�rzy� - B�d� te� ostro�na
Ciep�e s�owa ucieszy�y j�, odwr�ci�a sie i posz�a z powrotem dr�ka prowadz�c� do restauracji. Wiatr rozwiewa� jej w�osy. Podesz�a pod drzwi, g��boko nabra�a powietrza, podnosz�c wysoko podbr�dek otworzy�a drzwi i zrobi�a krok do przodu. Nie zwracaj�c uwagi �e jej �o��dek kurczy sie z nerw�w. Lekka muzyka, pi�kne �yrandole, a pi�kne zaro�la d�ungli wytwarza�y iluzje wej�cia do innego �wiata. Pok�j podzielony na zau�ki , wok� ogromnego ogniska daj�cego ka�demu przerw� w nauce i uczucie ciep�a.
Alexandra u�miechn�a si�.
- Mam spotkanie z panem Ewenem. On juz przyby�?
- Tak oczywi�cie - powiedzia� m�czyzna
Thomas Ewen poci�ga� �yk whisky, kiedy zobaczy� przepi�kn� Alexandre Houghton id�ca w jego stron�. Cz�sto mia� spotkania w tej przytulnej restauracji, ale ta kobieta go porazi�a. Ma�a, szczup�a, o zaokr�glonych biodrach i fantastycznymi nogami. Jej du�e ciemno-niebieskie oczy otoczone ciemnymi rz�sami, a usta mia�a pe�ne i seksowne. Z�ociste w�osy by�y zwini�te w wysoki kok, dzi�ki kt�remu by�o wida� jej ko�ci policzkowe. Osoby siedz�ca obracali sie �eby przejrzej jej si�. Ona nie zauwa�y�a tego, co wok� jej sie dzia�o podchodz�c do sto�u z kr�lewskiego majestatu. W tej kobiecie wszystko by�o nie zwykle.
Thomas zakaszla�, aby przywr�ci� glos. Wsta� na nogi, u�cisn�� jej d�o�, ciesz�c sie w g��bi jego sukcesem. Temu przepi�knemu stworzeniu by� potrzebny tylko ON. Cz�owiek starszy od niej na pi�tna�cie lat, z pieni�dzmi, znajomo�ciami, wp�ywami i s�awy m�g� albo stworzy� albo zniszczy� jej karier�. A on przeznaczony do u�ycia najmniejszych mo�liwo�ci, uzyskiwajac maksymalnej przyjemno�ci z tej sytuacji.
- Bardzo mi�o cie pozna�, Panie Ewen- powiedzia�a cicho. Jej melodyjny g�os by� podobny do jej delikatnej, jedwabistej skory.
- Wzajemnie.- Thomas trzymaj jej r�k� chwilk� d�u�ej, ni� to by�o konieczne. S�odka niewinno�� w jej oczach dokona�a naturalno�� seksualn�, jest bardzo prowokuj�ca. Chcia� jej rozpaczliwie, tak ze teraz to jest niezb�dne dla wyja�nienia jego postawy. Alexandra trzyma�a r�ce splecione na kolanach, aby ukry� ich dr�enie. Nie mog�a sobie wyobrazi�, �e bedzie siedzie� obok takiego wspania�ego cz�owieka jak Thomas Ewen. Nawet wi�cej- uwa�ana za artyst� jego kolejnego projektu. By�a to jedyna taka okazja w jej �yciu. ON milcza�, dok�adnie analizuj�c j�. Alex postanowi�a delikatnie zacz�� rozmow�.
- To jest pi�kna restauracja. Cz�sto tu Pan tu bywa?
Thomas poczu� �omotanie serca emocje. By�a zainteresowana w nim jako w m�czy�nie! Inaczej po co by pyta�a. Mo�liwe ze wygl�da na ch�odn� i niewzruszona, a nawet troch� arogancko, ale mimo tego chcia�a sie dowiedzie� na temat jego relacji osobistych. Uni�s� brew u�miechaj�c sie figlarnie, az zabrak�o jej powietrza, tak tez by�o Nie raz z innymi
- To- jest moja ulubiona restauracja
Alexandrze niespodobala sie jego mina, zlekcewa�y�a to lecz u�miechn�a si�.
-Przywioz�am kilka swoich szkic�w. Pr�bki pomys��w, rysunki, fabule, kt�ra
zaproponowa�e� wkolejonym swoim projekcie. Widz� zasadno�� tych linii, ale co my�lisz o tym? Wiem ze u�ywasz Nightwaks Don Michaela. On jest bardzo utalentowany ale w�tpi� ze on rozumie dok�adnie to , co ty przedstawiasz sobie Ja widz� tylko mn�stwo detali du�o energii. - Pod Stolem Alexandra skrzy�owa�a palce razem, stara�a sie zachowa� spok�j.
Thomas przerazi� si�. Ona by�a absolutnie nie do zdobycia. Michael by� Wielka nazwa, z wielkim ego, ale on nigdy nie rozumia� w pe�ni widzenie Thomasa. Jednak oczywiste profesjonalizm Alexandry dra�ni� go. Wygl�da�a tak ch�odno i nieprzyst�pna. Ona chcia�a rozmawia� tylko o pracy. Kobiety zazwyczaj rzuca�y mu sie na szyje.
Alexandra nie mogla nie widzie� frustracji jaka pojawia sie na twarzy Thomasa Ewena. �cisn�a pi�ci tak ze paznokcie wbi�y sie w skore. Co by�o nie tak? Niew�tpliwie ona dzia�a�a zbyt ostro. Cz�owiek z jego reputacja wo�a�by bardziej kobiece podej�cie. Jej by�a potrzebna ta praca i oczywi�cie ona jej nie dostanie, je�eli rozgniewa go. Jak� krzywd� mo�e przyczyni� lekki flirt? Ewen by� bogatym, przystojnym kawalerem, to by� jej typ m�czyzny. Westchn�a g��boko, nigdy Nie wydawa�o jej sie dobre podrywa� kogo� takim sposobem. Na chwile mogla przesta� My�lec o w�tpliwo�ciach, przecie� ona mia�a obowi�zki co do Jasha. Pomy�la�a ze mo�e naprawd� jest zimna. Ale mogla oszuka� nieco w razie potrzeby.
- My�l� ze nie powinni�my sobie psu� obiadu sprawami biznesowymi. Czy zgadzasz sie ze mn�? - Powiedzia� z impulsywnym czaruj�cym u�miechem
Alexandra pozwoli�a na zalotny u�miech. Wiecz�r mi�� by� d�ugi. Potrzasn�a Glow� gdy nala� jej kieliszek wina, przyniesionego do sa�aty z krewetkami, kt�ry jak sie okaza�o robi z przypadkowych spotka� szcz�liwe. Ewen pochyli� sie nad ni� , dotykaj�c jej reki, jakby wprowadza� regu�y.
Alex odesz�a od stolika tylko raz, �eby sprawdzi� Jasha. Po zachodzie s�o�ca znalaz�a Josha graj�cego z Henrym w Black Jacka zniszczonymi kartami.
Henry pokaza� z�by w u�miechu, wdzi�czny ze Alexandra mogla przemyci� z restauracji troch� jedzenia.
- U nas wszystko dobrze, Alex. Id� i zajmij sie spokojnie swoja praca.
- Uczysz Jasha gry na pieni�dze? - Spyta�a ��daj�c o odpowiedz, maj�c w oczach iskry �miechu. A Henry i Josh weso�o sie �miali rzucaj�c na ni� spojrzenia. Alexandra nic nie mogla zrobi� dlatego �eby obj�� Josha.
- Henry m�wi, ze Nawet bym m�g� w stanie nas wesprze� graj�c w karty, siostro. Zawsze wygrywam - z dum� powiedzia� JOsh
Alex przegryz�a warg� nieco, �eby skry� swoje zdenerwowanie .
- Dobrze. Musze wraca� Je�eli zmarzniecie ko�dra jest w baga�niku.
Oddala Jashu klucze od samochodu.
- B�d� ostro�ny je�eli je zgubisz b�dziemy musieli nocowa� z Henry.
- Zimno przecie� - odpowiedzia� Josh �miej�c si�.
- Zimno. Nawet bardzo zimno. - uprzedzi�a Alexandra - B�d�cie ostro�ni. Wr�c� tak szybko, jak tylko b�d� mog�a, ale ten m�czyzna jak sadze chyba my�li ze ma dobra okazj� sp�dzi� dzi� mi�y wiecz�r.
Henry pogrozi� pi�ci�.
- Je�li bedzie tylko chcia� pr�bowa� to prosz� Odrazu przyprowadzi� go do mnie.
- Dzi�kuje Henry, musicie dobrze sie sprawowa� dzi� p�ki jestem zaj�ta. Alexandra odwr�ci�a sie i posz�a z powrotem do restauracji.
Podnonios� sie wiatr wiej�cy od strony morza i nadci�gaj�ce chmury.Pojawiajaca sie mg�a okry�a drzewa oraz bia�ymi sowami. Alexandre przeszywa� dreszcz kt�ry przeszywa� j� po ca�ym ciele.
Nie by�o bardzo ch�odno ale aura mg�y, niepok�j uczyni� j� nerwowa. Alexandra pokr�ci�a Glow�, �eby odrzuci� widok cieni, chowaj�cych sie za ka�dym drzewem. Z jakiego� powodu bardzo sie denerwowa�a dzisiejszym wieczorem. Kaza�a sobie zamilkn�� na czas tego spotkania. Musia�a mi�� t� prace.
Alex wr�ci�a do restauracji, przez zaro�la i wisz�c� zielon� winoro�l. Ewen wsta�, usadzi� j�, zdaj�c sobie spraw� �e by� obiektem zawi�ci wszystkich m�czyzn w pomieszczeniu. Alexandra Houghton mia�a takie wn�trze , kt�re natychmiast nawiewa�a my�li o gor�cych nocach i niepohamowanej nami�tno�ci.
Pog�adzi� r�k� jej r�k�
- Zmarz�a� - powiedzia� nieco chrapliwym g�osem.
- Wysz�am z �azienki i postanowi�am nieco sie przej��. Noc jest taka pi�kna, nie mog�am sie nie oprze� �eby Nie popatrze� na morze. To sprawia wra�enie. - kaza�o si� �e jej oczy chowaj� tysi�ce tajemnic, lecz d�ugie rz�sy skrywaj� wszystkie emocje. Thomas z trudem prze�kn�� �lin� i poparzy� w dal. Musia� panowa� nad sob�. Doszed� do wniosku �e nale�y u�y� lekcje uwodzenia i zacz�� opowiada� fantastyczne opowiecie, Nie do uwierzenia. Alexandra z zaciekawieniem zadawa�a mu pytania. ale trudno by�o zwraca� uwag� na jego anegdoty o utworzeniu b�yskotliwej kariery, �e ma wiele obowi�zk�w spo�ecznych, jak i mecz�ce jest gdy kobiety uganiaj� si� za nim dla jego pieni�dzy. By�a z jakiego� powodu coraz Bardziej niespokojna, jej r�ce dr�a�y. Nagle poczu�a fale strachu i czu�a jakby lodowate palce dotykaj� jej g�ow�. Z�udzenie by�o tak silne �e mimo woli podnios�a r�k� �eby sprawdzi�.
- Czy chcia�aby� sie napisa� lampk� wina? Ma �wietny aromat- zapyta� Thomas podnosz�c butelk� wina i przyci�gaj� ja do siebie aby nala�.
- NIe, dzi�kuje bardzo ale ja rzadko pije. - trzeci raz odpowiedzia�a na jego zach�t� odrzuceniem, jakby mia� problem ze s�uchem. Jej by�o zupe�nie niepotrzebne �eby otumani� sie alkoholem. Od tego wieczoru zale�a�o zbyt wiele. Ona nigdy nie pi�a, kiedy prowadzi�a albo kiedy by� w pobli�u Josh. On widzia� juz zbyt wiele pija�stwa u nich na podw�rku . Alexandra u�miechn�a si� �agodz�c swoja odmow�. Kiedy kelner zabra� dodatkowe dania, Alex si�gn�a po swoje szkice by je przedstawi� Thomasowi
Ewen westchn��. Zazwyczaj kobiety pr�bowa�y go podrywa�. Ale Alexandra kaza�a sie, by� odporna na jego urok i i by�a poza zasi�giem. Coraz bardziej i bardziej intrygowa�a go, jeszcze bardziej pragn�� jej. Thomas wiedzia�, �e ta robota jest wa�na dla niej i zdecydowa� si� t� szanse wykorzysta�. M�g� by powiedzie� �e widzi w niej p�omie� seksualno�ci, chcia� zobaczy� jak jej ch�odne oczy zaczynaj� si� �wiecic. Ewen niecierpliwie czeka� na przyjemno�� kt�ra da mu ciep�y i nieokie�znany seks z ni�.
Ale to by�o przed chwila kiedy zobaczy� jej szkice, po tym zapomnia� on o wszystkim, ��cznie z jego wol�. Alexandra odtworzy�a jego fantazje lepiej ni� on m�g�by opisa� to w s�owach. Podniecenie chwyci�o go ca�ego, a on omal nie zacz�� gada� g�upoty. Ona - to co by�o mu trzeba dla jego nowej gry. To by�o nowe, gor�ce innowacyjne podej�cie. mianowicie ze by�o to konieczne.
- To tylko szkice - mi�kko powiedzia�a Alex
- Bez animacji, ale mam nadziej�, �e wiesz, ca�a idea? - Nawet zapomnila jaka mia�a wcze�niej niech�� do Thomasa Ewena, po tym jak zobaczy� jej prace
- Czy masz tak du�o szczeg��w. Taka wyobra�nia ... Taka technika ... I patrz�c na nie, czuj� si� tak, jakby� odgadne�a moje mysli.- powiedzia� wskazuj�c. By� pod wra�eniem �e z�apa�a ciezkostrwane uczucie w jego rysunkach. A co mog�aby zrobi� z pot�nymi komputerami i programami projekcji?
Thomas dok�adnie bada� jedna scen�. Mia� wra�enia jakby to naprawd� kiedy� sie dzia�o. To by�o podobne na fotografie wampira, z�apanego w straszliwej bitwie. Rysunek by� na tyle realny, ze wykazywa� dreszcz. W jaki� spos�b to tworzy�o cos miedzy nimi. To by�o co� co on pr�bowa� nawi�za� przez ca�y wiecz�r. Nagle Alexandra zda�a sobie spraw�, �e palce Thomasa zn�w dotykaj� j�, nie�wiadomie doceni�a jego sile r�k, szerokie ramiona, pi�kna twarz i jej serce podskoczy�o. Czy chcia�a go fizycznie? Porazi�a j� ta my�l ale przy tym bardzo podnieci�a. Obserwowa�a go ja z pe�nym zachwytem ogl�da szkice.
Nagle ch�odny powietrze ogarn�o restauracje, przynosz�c za sob� poczucie z�a. Przeszed� po sk�rze Alexandry jak robaki, w rezultacie Alex zblad�a. Dok�adnie si� rozejrza�a wok�, inni wygl�dali tak jakby nic si� nie sta�o. �miech i cichy szept j� otacza�o. Czu�a jak pot p�yn�cy na czole i zag��bia si� na jej klatce piersiowej. Jej serce wali�o jak w�ciekle.
Thomas Ewen taki by� zainteresowany szkicami �e nie zauwa�y� jej niepokoju. Szeptem wyra�a� swoje zachwycenie, g�ow� mia� spuszczon� przykuty do jej szkic�w.
Co� by�o nie tak. Absolutnie nie tak. Alexandra wiedzia�a to; ona zawsze wiedzia�a. Wiedzia�a jak zmarli jej rodzice, wiedzia�a kto zajmuje si� sprzedawanie narkotyk�w, bezb��dnie wiedzia�a kto k�amie, zna�a du�o strasznych rzeczy. I teraz kiedy inni w lokalu cieszyli si� sp�dzaj�c mi�y wiecz�r pij�c, jedz�c i rozmawiaj�c, a ona wiedzia�a �e cos niedobrego kryje si� tu� obok, to by�o co� okropnego. Alex nigdy cos takiego jeszcze nie spotka�o.
Powoli, ostro�nie obejrza�a si� wok�. Ludzie spokojnie rozmawiali i jedli. Trzy kobiety, siedz�ce obok niej g�o�no si� �mia�y i wznosi�y toasty. W jej ustach zupe�nie zasch�o, serce wali�o jak szalone. Nie by�a w stanie rusza� si� albo m�wi�, by�a przera�ona. Na �cianie za Thomasem Ewenem, pojawi� si� cie�, przeci�gaj�cy si� do przodu, Zacz�� si� rysowa� na pomieszczeniem i zbli�a� si� w jej stron�, i siedz�cych obok niej trzech kobiet kt�re rozmawia�y ze sob� z entuzjazmem. Nikt po za ni� nie widzia� tego cienia�Alexandra siedzia�a zupe�nie nieruchomo, nagle us�ysza�a szept w g�owie. To by�o podobne do szelestu myszy, coraz g�o�niej to s�ysza�a.
-Przyjd� do mnie. B�d� ze mn�. Pozw�l mi cieszy� si� z Toba. Przyjd� do mnie. � s�owa walczy�y z ni�, jak od�amki szk�a, kaza�o si�, �e to przeszywa jej umys�. Pazur � wij�cy si� na �cianie cie� kiwn�� w jej stron�.
S�ysza�a jak krzes�o pod ni� skrzypn�o. Alexandra mrugn�a powiekami, cie� nagle znik� na �cianie. Poruszy�a g�ow� �eby popatrz za sob� na dwa inne skrzypi�ce krzes�a si� odsuwaj�, trzy kobiety wstaj� zostawiaj�c pieni�dze na stole, i id� w kierunku wyj�cia w zupe�nej ciszy.
Alexandra chcia�a zacz�� krzycze� aby kobiety nie wychodzi�y na zewn�trz, pr�bowa�a im pomoc, ale gard�o by�o tak wysuszone, �e nie potrafi�a �adnego s�owa wypowiedzie�.
- Alexandra! � Thomas z�apa� ja za r�k� pr�buj�c pomoc jej. Jej twarz by�a blada, krople potu pojawi�y si� na jej czole. � Co ci si� sta�o?
Mia�a ciemno przed oczami, lecz dalej pr�bowa�a wk�ada� w pospiechu swoje prace z powrotem do teczki, ale r�ce zupe�nie odmawia�y jej i pos�usze�stwa, i szkice wylecia�y z jej r�k na pod�og�.
- Przepraszam, Thomas, musze ju� i�� � szybko wsta�a, omal nie upad�a na pod�og�. Czu�a si� bardzo s�aba, mia�a wra�enie �e to cos z�ego jest ci�gle tutaj i proboje j� zniszczy�. Jej �o��dek buntowa� si� od tego uczucia.
- Jeste� chora, Alexandra? Pozw�l �e podwioz� cie do domu. - Ewen pr�bowa� jednocze�nie podnosi� szkice kt�re by�y na pod�odze i trzyma� za r�k� Alex. Ale ona szybko zlekcewa�y�a to wyrwa�a r�k�, my�l�c wy��cznie o Jashu. Nie wiedzia�a co to by�o ale wiedzia�a �e nie sa bezpieczne te trzy kobiety oraz Josh i Henry. Czu�a jego obecno�� ciemno�ci.
Alexandra wsta�a i wybieg�a z lokalu nie zrawacajac uwagi na zaciekawione twarze na niej ��cznie w tym twarz Thomasa Ewena. Zbieg�a po schodach przytrzymuj�c sp�dnice. B�l i strach, przechodzi� j�. Czu�a jakby serce w jej piersi rozerwa�o si� w jej piersi i teraz krwawi�o. To by�o takie realne, �e trzyma�a si� kurczowo swoja pier� i patrzac na r�k� czy Nie jest zakrwawiona przypadkiem. Wiedzia�a �e b�dzie jeszcze gorzej. Przegryz�a swoj� warg� tak �e omal nie pociek�a jej krew.. Ten b�j by� tak prawdziwy. To da�o mo�liwo�� zebra� si� na sile i mie� si�y by dalej biec. Jaka� bestia chodzi�a po ziemi, roznosz�c �mier�. Mog�a wyczu� zapach krwi ju� teraz wyczu�a s�abe wibracje � skutki przemocy. Modli�a si�, �eby to nie by� Josh. Dlaczego zostawi�a go ze starym m�czyzna?
Czu�a jakby cie� �ledzi� j�. Ciemny, g�sty okrywa� drzewa jak bia�� narzuta. Nie mog�a zobaczy�, gdzie st�pa�y jej stopy, mia�a wra�enie jakby bieg�a przez piasek. Kiedy pr�bowa�a oddycha�, zrozumia�a �e to niemo�liwe. Chcia�a krzycze� by Josh us�ysza� lecz intuicja m�wi�a by milcze�.
Kim by ten szaleniec by�, na pewno cieszy� si� strachem wytwarzanym u innych ludzi. To by� przyp�yw jego mocy. Nie mog�a sobie pozwoli� by cieszy� si� jej kosztem.
Przeciskaj�c si� przez las potkn�a si� o kogo�:
- O Bo�e! � g�o�no powiedzia�a modl�c si�, �eby to nie by� jej brat.
Zauwa�y�a ze budowa cia�a by�a za du�a, zimne cia�o le�a�o nie ruszaj�c si� w stercie �mieci
- O, Henry�- smutek by� tak ogromny, ze ona pr�bowa�a obr�ci� go bo le�a� na brzuchu.
Przera�ony strach nadszed� wtedy gdy zobaczy�a jego poranione piersi, jego serce jakby dos�ownie by�o wyrwane, ziemne i martwe. Alexandra kucn�a na kolana, cia�o wygl�da�o obrzydliwie. Rany by�y na szyi mo�liwe ze go dopad�o jakie� zwierze.
Jadowity �miech wype�ni� jej umys�. Alexandra wytar�a usta r�k�, ten szaleniec do nie dopad� Josha. Naprawiaj�c si� w stron� ska�, morze intensywnie odbija�o si� od ska�, wiatr wyj�c Nie da� szans na us�yszenie czegokolwiek.
Nic nie widzia�a i nie s�ysza�a, sz�a na prz�d. Wszystko kierowa�o j� do istnego samob�jstwa. Zda�a sobie sprawe, jakby on wie o tym, widzi j� i czeka teraz na ni�.
Nie zwracaja uwagi na silny wiatr, mg�a by�a bardzo gesta, ale widzia�a przez nie jak trzy kobiety kt�re siedzia�y wcze�niej w restauracji teraz wolno Ida w stron� ska�. Kobiety siedzia�y z prawej strony od niej i wysz�y wcze�niej z lokalu. Jak patrzy�a na nie mia�a wra�enia jakby kobiety by�a zahipnotyzowane, patrzy�y w stron� m�czyzny stoj�cego na zboczu ska�y
By� wysoki, szczup�y, przy tym wida� by�o ze by� bardzo silny. Jego twarz by�a pi�kna, falowane w�osy opada�y na ramiona, a z�by b�yska�y si� przy chytrym u�miechu.
�Wygl�da� jak zwierze� � ta my�l od razu przysz�a jej do g�owy, niszcz�c pi�kne z�udzenia. I Alexandra zobaczy�a krew na rekach tej istoty , na jego z�bach i podbr�dku.
Witaj�c u�miechem wida� by�o jego k�y. Jego oczy patrz�ce na trzy kobiety, by�y jak czarne dziury, rozpalane do czerwono�ci dzikie czerwone �wiat�o w ciemno�ciach.
Kobiety u�miechaj�c si�, ch�tnie podchodzi�y do niego. Kiedy podesz�y do niego bli�ej, on podni�s� r�k�. Kobiety pokornie upad�y na ziemie kl�kaj�c i pe�zn�c do niego. J�cza�y i st�ka�y �ci�gaj�c z siebie ubranie. Mg�a lekko przyciemni�a spro�n� scen�, i kiedy znowu mog�a zobaczy�, ujrza�a jak jedna z kobiet wije si� wok� kolana m�czyzny. Kobieta rozerwa�a swoja bluzk�, wystawiaj�c swoje piersi do przodu. Ociera�a si� piersiami o niego prosz�c i b�agaj�c, �eby zrobi� z ni� co tylko chcia�, wykorzysta� j�. Druga kobieta sta�a u zbocza ska�y przyklejona do jego talii, wy�ywaj�co patrzac si� na m�czyzn�.
Alexandra chcia�a odwr�ci� si�, nie chcia�a tego ogl�da�, nie mog�a uwierzy� �e ludzie mog� zachowywa� si� jak marionetki. Nagle zobaczy�a Josha, kt�ry wolno szed� do m�czyzny. Kaza�o si� �e Josh nie zwraca uwagi na kobiety, nie patrzy� si� ani w prawo ani w lewo, to wygl�da�o jakby widzia� przed sob� najcenniejsze marzenia.
Zahipnotyzowany . Silnie bij�ce serce Alexandry. Ten zab�jca zahipnotyzowa� te kobiety i Jasha. Jej brat szed� do przodu powoli, jak gdyby kto� go ci�gn��.
M�czyzna odwr�ci� si� w jej stron�, i cho� zas�ona mg�y kry�a ja, to jednak czu�a wrogie spojrzenie na sobie.
Przygl�da� jej si� przez mg��. Bola�a j� g�owa, serce jej podchodzi�o do gard�a. Mi�kki, uwodzicielski g�os uporczywie szepta� w jej g�owie, jednak koncentrowa�a si� wy��cznie na Joshu. Nie pozwoli bestii zrozumie�, �e boi si� go.
Jej r�ka chwyci�a za koszule Jasha. Jego nogi nadal sz�y do przodu, ale ona mocno trzyma�a go. Trzymaj�c mocno dziecko w obj�ciach, sta�a teraz na odleg�o�ci oko�o pi�ciu metr�w twarz� w twarz z potworem
On sta� na samym zboczu ska�y, a jego marionetki mrucza�y i prosi�y o jego uwage. Kaza�o si� ze on nie zauwa�a kobiety, w pe�ni skoncentrowany na Alexandrze. U�miechn�� si� do niej obna�aj�c swoje bia�e z�by.
Alexandra wdzrygnela si� widz�c na jego ustach i z�bach krew Henrego. Ten szaleniec zabi� bezbronnego Henrego.
- Podejd� do mnie. � wyci�gn�� do niej r�k�.
Mog�a czu� jego g�os przeszywaj�ce jej cia�o, kaza� jej. Szybko mrugn�a oczami wpatruj�c si� w krew na jego rekach i paznokciach, dla niej straci� cale pi�kno jego mi�y glos sta� si� warcz�cy i Nie do zniesienia.
- Ja tak nie my�l�. Zostaw nas w spokoju. Zabieram Josha - m�wi�a to z napi�ciem. Jej niebieskie oczy p�yn�y wyzwaniem.
Jedna z jego r�k g�aska�a kobiet� kt�ra ociera�a si� o jego cia�o.
- Do��cz do mnie. Popatrz na te kobiety one pragn� mnie. Kochaj� mnie.
- Oszukuj si� dalej. � pr�bowa�a zrobi� krok do ty�u, ale Josh sprzeciwi� si� temu. �cisn�a go mocniej, a wtedy Josh zacz�� si� wyrywa� i kaza� jej zostawi� go.
Bestia stoj�ca na skale podni�s� brew.
- Nie wierzysz mnie? � zrwoci� uwag� na kobiet�, kt�ra owija�a si� wok� jego talii
- Chod� tu, moja droga. Chce aby� umar�a dla mnie. � machn�� r�ka za siebie
Alexandra wdrygne�a si�, kobieta lizn�a go w r�k�, u�miechaj�c si� do niego pope�z�a jeszcze bli�ej zbocza ska�y.
- Nie!- wykrzykn�a Alexandra, ale kobieta wysz�a na pr�nie przestrzeni, Az do fal i ostrych ska�. Alexandra zakrztusi�a si�, patrzac jak on wyrywa w�osy drugiej kobiecie ca�uj�c ja w usta, odrzuca jej g�ow� do ty�u zanurzaj�c �eby w jej szyje.
Jakby jeden z najbardziej �ywych obraz�w dla Thomasa Ewena b�ysn�a Alexandrii przed oczami. Bestia pi�a krew kobiety po czym wyrzuci� ja na bok, jak gdyby by�a tylko muszelka kt�ra znalaz� na pla�y.
Alex us�ysza�a jego szept i zacz�a si� modli� zn�w i zn�w. Czym by on nie by� , jest niebezpieczny. Zdecydowanie przycisn�a Josha na rekach. Krzycza�, wyrywa� si�, rycza�, a nawet pr�bowa� gry��. Alexandra mog�a odej�� na dwa metry przed tym ka��c mu zamilkn��. By� spokojny dop�ki ona zn�w Nie zacz�a si� wycofywa�.
Potw�r podni�s� g�ow�, obliza� swoje palce i paskudnie si� u�miechn��.
- Widzisz? One zrobi� wszystko dla mnie. One kochaj� mnie. Nie s�dzisz? � podni�s� na nogi kolejna kobiet�, kt�ra podbieg�a i zacz�a sie ociera� o niego.
- Chcesz mi da� tylko przyjemno��?
Kobieta zacz�a ca�owa� go w usta, szyje, klatk� piersiowa, przesuwaj�c si� coraz ni�ej i ni�ej, jej r�ce zapu�ci�y si� w jego spodnie. On pie�ci� jej szyje.
- Widzisz moja moc? Jeste� t� kt�ra zapraszam aby podzieli� si� moja si�a i zabawi� si�.
- Ta kobieta ciebie nie pragnie. � sprzeciwi�a si� Alexandra � Wykorzystujesz to za pomoc� zahipnotyzowania, by zrobi� z niej marionetk�. Nie ma w�asnego zadnia w tej chwili. Przecie� wykorzysta�e� j�. � pr�bowa�a wyrazi� swoje zdanie dr��cym g�osem.
Nagle us�ysza�a jak z jego ust wyrwa� si� zwierz�cy ryk, lecz przy tym u�miecha� si� dalej.
- Mo�e masz racje. Teraz ona jest nic warta prawda?
Ca�y czas u�miechaj�c si�, m�czyzna, patrzac w oczy Alexandry, zacisn�� g�ow� kobiety swoimi rekami i przekr�ci�.
Trzask usili� si� przechodz�c przez cia�o Alexandry. Trz�s�a si� ca�a. Jedna r�k� m�czyzna trzyma� bezw�adne cia�o kobiety nad urwiskiem. Jej szyja by�a by�a wykr�cona pod nienaturalnym katem, kiedy� pi�kna kobieta teraz pusta jak muszla, Potwor wyrzuci� kobiet� prosto do morza.
- Teraz ty b�dziesz moj� � m�wi� mi�kko � Chod� do mnie.
Alexandra pokr�ci�a g�owa
- Nie. Nie zamierzam podchodzi� do ciebie. Widz� ci�tym kim jeste� naprawd�. Widzia�am jak zmusza�e� patrze� na siebie tym biednym kobietom!
- Przyjdziesz do mnie, z w�asnej woli. Jeste� jedyn�. Przyszed�em do tego ma�ego �wiata tylko za tob�. Musisz podej�� do mnie � ton g�osu by� mi�kki, ale kry�o si� w tym nuta rozkazu.
Alexandra spr�bowa�a zrobi� krok w ty�, ale Josh zacz�� krzycze�, p�aka� i kopa�. Wsta�a, ca�y czas �ciskaj�c go mocno i uwa�a� na niego by nie uciek�.
- Jeste� chory. Potrzebna tobie pomoc. Lekarz albo kto� inny. Ja nie mog� zrobi� nic dla ciebie- szuka�a ucieczki z tego koszmaru modl�c si�, by kto� przyszed�; policja, ochrona lub kto� inny.
- Nie wiesz kim jestem pewnie?
Alexandra czu�a ze zamar�a ze strachu. Zmarnowa�a du�o czasu, czytaj�c i s�uchaj�c dawnych legend o wampirach, �eby rozpracowywa� szkice dla Thomasa Ewena. I ten potwor by� kopia tego mitologicznego stworzenia, �ywi�c si� krwi�, u�ywa� hipnotyczny stan �eby rozkazywa� innym. G��boko westchn�a, �eby uspokoi� si� i spr�bowa� wr�ci� do rzeczywisto�ci. Niew�tpliwie by�a mg�a i wiatr, ciemno, noc bez gwiazd i makabryczniej szalej�ce fale na dole , wszystko to nakazywa�o My�lec czy mog�oby by� g�rze? To by�o w dwudziesto pierwszym stuleciem, a nie w jaki� zapomnianym wieku. Musi trzyma� si� w�asnego rozumu i nie pozwala� na koszmary rozwijaj�ce si� w jej g�owie.
- Ja wiem, �e my�lisz o sobie- powiedzia�a spokojnie � ale prawda jest taka, ze jeste� niebezpiecznym morderc�!
Roze�mia� si� mi�kko i mrocznie. D�wi�k � jakby paznokcie skrzypi�ce, przeci�gni�te po desce. Czu�a zimne palce na swojej sk�rze.
- Chowasz dziecko od prawdy! � podni�s� r�k� i kiwn� w stron� Josha, �wiec�ce oczy wpatrywa�y si� w twarz ch�opca.
Josh wyrywa� si� jak szalony, krzycza� w rekach Alexandry, pr�buj�c si� wyswobodzi�.
- Zostaw go w spokoju!- skoncentrowa�a si� na uspokojeniu w�asnego brata, ale by� bardzo silny pod wp�ywem hipnozy, na koniec si� wyswabadzaj�c Natychmiast podbieg� do potwora, obj�� go za kolana i popatrzy� na niego uwielbieniem
Rozdzia� 2
Serce Alexandry bi�o jak szalone. Powoli wyprostowa�a si�, w ustach mia�a sucho ze strachu, kiedy zobaczy�a jak r�ce bestii dotykaj� jej brata.
- Przyjdziesz do mnie teraz, prawda? � mi�kko spyta� potw�r.
Alex podnios�a dr��cy podbr�dek.
- w taki spos�b wymuszasz moj� wole? � nogi mia�a z waty, i jedynie co mog�a to zrobi� kilka krok�w w stron� wampira.
- U�ywasz Josha �ebym podesz�a do ciebie...Ale to Nie jest moja wolna wola? � spyta�a
Us�ysza�a zwierz�cy ryk, po czym zobaczy�a jak potw�r bierze Jasha i trzyma za jedn� nog� nad przepa�ci�.
- Je�eli dla ciebie jest taka wa�na wolna wola, to w takim razie zdejm� hipnoz� z dziecka. On b�dzie s�ysza�, widzia� wszystko co si� stanie. � jego z�by zazgrzyta�y, rykn��. Z trudem m�g� wypowiada� s�owa swoim ch�odnym tonem.
Jego s�owa kaza�y jej podej�� bli�ej, by dosi�gn�� Josha, id�c w ich kierunki potkn�a si� i upad�a tu� obok n�g potwora
- Prosz�, zostaw go. Oddaj mi go!- w jej g�osie s�ycha� by�o b�l i zdenerwowanie, ale to wci�� podnieca�o potwora.
On mi�kko roze�mia� si�, kiedy nagle Josh ockn�� si�, zacz�� krzycze� ze strachu. Brat krzycza� imi� swojej siostry, jego oczy patrzy�y na ni�, tylko w niej widzia� pomoc. Potwor odepchn�� Alex jedn� r�k�, a drug� kontynuowa� lekko przytrzymywanie Josha nad przepa�ci�.
Alex kaza�a sobie wsta� i uspokoi� si�.
- Po prostu oddaj mi go. On tobie Nie jest potrzebny. On � jest tylko dzieckiem.
- My�l� �e on jest gwarancj� dla naszej wsp�pracy. � Potwor cofn�� r�k� i postawi� Josha w bezpieczne miejsce, machni�ciem r�ki spowodowa� �e Josh przesta� krzycze�.
- Do��cz do mnie: sta� si� takim jaki ja jestem. Razem b�dziemy mie� du�� si��, �e Nawet wyobrazi� sobie Nie mo�esz.
- Ale mi Nie jest potrzebna w�adza.- zaprotestowa�a Alex, podchodz�c bli�ej do brata � Dlaczego m�wisz ze jestem t� kt�r� szukasz? Przecie� Nie wiedzia�e� nic o moim istnieniu az do dzisiejszego wieczoru. Nawet Nie wiem jak mam na imi�.
- Alex, z �atwo�ci� czytam w my�lach ma�ego Josha. My�lisz �e jestem cz�owiekiem, ale jestem kim wiecej�
- Wiec kim jeste�? � Alex uspokoi�a sw�j oddech, boj�c si� jego odpowiedzi. Ona widzia�a, kim on by�, tak czy inaczej by� kim� wiecej ni� cz�owiek, by� silnym i bardzo pot�nym zwierz�ciem z legendy. M�g� czyta� w my�lach, manipulowa� lud�mi, przyci�ga� do siebie zdobycz Nawet na odleg�o��. To on wyrwa� serce Henriemu, on skr�ci� szyje kobiecie i wypi� krew drugiej przed ni�. Kim by� on Nie by� � on Nie jest cz�owiekiem.
- Ja � koszmar ka�dej osoby. Wampir, kt�ry robi co chce z �yciem innych ludzi. � B�dziesz moj� narzeczon�, podziel� moj� w�adze i moje Zycie z tob� .
On m�wi� to bardzo powa�nie, Alex by�a rozdarta miedzy pragnieniami. Nie wiedzia�a jak ma zareagowa� na to wszystko: rozp�aka� si�, �mia� si�? Nawet Thomas Ewen Nie m�g� by napisa� bardziej dziwny dialog. Ten cz�owiek wierzy� w to co m�wi� i co gorsza � zacz�a w to Wierzyc
- To Nie jest m�j styl �ycia�- powiedzia�a ledwie s�yszalnym szeptem. Nawet Nie mia�a nadziei �e z takim nienormalna odpowiedzi� oni b�d� mogli wyj�� �ywi. Jak zatrzyma� takie szale�stwo?
- My�lisz, �e je�eli wy�miejesz mnie to b�dziesz mog�a uciec? � Jego r�ka wyci�gn�a si� w stron� Josha, zobaczy�a jak jego palce zacisn�y si� w pi�ci na jego koszuli.
Pokiwa�a g�ow�, zagubiona w czasie.
- Nie, mowie serio. Kocham s�oneczne poranki, a wampiry �yj� tylko w nocy. Czasami pije wino, a tu trzeba pic tylko krew. Ale znam bar, gdzie mo�esz znale�� setki dziewczyn, z takimi samymi dziwnymi upodobaniami jak i ty. Nosz� czarne ciuchy i wierz� w demona, i m�wi� �e pij� krew ka�dy z ka�dym. Ale Nie ja. Jestem za bardzo konserwatywna z natury.
Jak ona mog�a prowadzi� rozmow� z tym zab�jc�? Czy jest tutaj jaki� patrol? Czy nikt jeszcze Nie znalaz� cia�a Henry�ego? Gdzie jest ktokolwiek? Jak d�ugo mog�a toczy� rozmow� z t� dziwn� istot�?
Jego �miech, niski i przebieg�y, zn�ca� si� nad ni�.
- Nikt Nie przyjdzie �eby uratowa� Cie, moja droga. Nie b�d� w stanie, jeden prosty �rodek utrzyma ich z dala od tego miejsca.
- Dlaczego akurat ja?
- Niewiele jest takich jak ty. Tw�j umys� jest bardzo silny, Nie mo�na go kontrolowa�. Masz zdolno�ci medium prawda? To jest to co jest mi potrzebne od mojej przysz�ej ma��onki.
- Nie wiedzia�am o tym. Czasami widz� rzeczy, kt�rych inni jeszcze Nie zrobili � przyzna�a si� przeczesuj�c w�osy dr��cymi palcami.
Kto� na pewno przyjdzie jej na pomoc, Thomas Ewen na pewno j� szuka�.
- Wiedzia�em ze jeste� tu i co za tym
- Pozw�l mi zabra� Josha do domu, gdzie b�dzie bezpieczny. On torbie Nie jest potrzebny tylko � ja. Ja dam ci swoje s�owo �e jutro w nocy wr�c� . Je�li jeste� az taki silny to znajdziesz mnie. Je�li Nie wr�c�. � By�a w rozpaczy ale pr�bowa�a dosta� si� do Josha. To by�o straszne patrze� jak brat le�y z oczami szklanymi, pustymi, Bez �ycia. Chcia�a podej�� do niego trzyma� blisko, �eby Nie pozwoli� dotkn�� go tej istocie. Je�eliby tylko mog�a uchroni� Josha, nic innego Nie mia�o znaczenia.
- Nie mog� pozwoli� ci okaza� si�, po za moim polem widzenia. S� inni kt�rzy szukaj� ci�. Musze zosta�, �eby cie obroni�.
Alex masowa�a sobie bol�ce skronie.
Istota pr�bowa�a dosi�gn�� do jej umys�u, walka z nim stanowi�a si� Nie do wytrzymania.
- powiedz jak masz na imi� , bo przecie� i tak ju� wszystko jedno?
- A gdyby� sta�a sie bardziej spokojniejsza i kulturalna? � �mia� si�.
- Tak my�l� ze by�o by to lepsze. � Straci�a kontrole nad sob�, wiedzia�a o tym.
Musi znale�� spos�b aby uratowa� Josha. Musi �y�, Nie maj�c znaczenia czy ona zostanie �ywa po tym czy Nie. Wbi�a si� paznokciami w skore d�oni i skoncentrowa�a si� na kontrolowaniu si�.
Mo�e b�d�my bardziej kulturalni? JA- Poul. Jestem Karpatianinem . Mo�liwe �e zwr�ci�a� uwag� na m�j akcent
Alex przeci�gn�a r�ka do brata Nie mog�c si� powstrzyma�.
- Oddaj mi Josha, prosz� Poul. On jest tylko ma�ym dzieckiem.
- Je�li chcesz, �eby on prze�y� to musisz p�j�� ze mn�. My�l� ze mo�emy dogada� si�. Co o tym s�dzisz?
Alex opu�ci�a r�ce. By�a wyczerpana i przestraszona, sytuacja coraz bardziej si� pogarsza�a.
- Pojd� z tob�. Tylko zostaw tu Josha.
- Nie moja droga, Nie zrobi� tego. Podejd� do mnie!
Niech�tnie podesz�a, Nie mi�a innego wyboru. Josh by� dla niej wszystkim. Kocha�a go najbardziej na �wiecie. Je�eli umrze, zostanie zupe�nie sama na tym �wiecie. Nagle poczu�a jak Poul dotkn�� j�, poczu�a si� taka rozbita. Jego palce ubrudzone krwi� dotkn�y jej r�k�.
- Nie musisz mnie trzyma�, tylko chce zobaczy� Josha � powiedzia�a Alex, od jego dotyku jego r�k, �o��dek jej si� skr�ca�.
- Zostaw�- poci�gn�� do siebie, mocna przyciskaj�c. Jego skora by�a klej�ca i zimna. Alex spr�bowa�a si� wyrwa�, chocia� wiedzia�a, �e nic z tego. Poul pochyli� si� do jej szyi, wci�gaj�c powietrze jej skory.
- Nie r�b tego. Prosz�. Bo�e zostaw mnie� � szepta�a Alex, lecz jej g�os zupe�nie jej si� Nie s�ucha�. Gdyby Poul j� teraz pu�ci�, upad�aby. Jej kolana si� zgi�y, lecz on trzyma� j� mocno, poczym schyli� si� ni�ej.
- Tw�j B�g cie zostawi�.- szepn��, zanurzy� swoje �eby w jej gardle. B�l by� tak intensywny, �e wszystko sta�o si� czarne. Obj�� j�, nasycaj�c si� jej krwi�. By�a taka ma�a i krucha, �e omal Nie udusi� j� w swoich obj�ciach po�ywiaj�c si�. Czu�a jego z�by. Jej cia�o sta�o si� os�abione; jej serce pracowa�o na wysokich obrotach, lecz on dalej po�ywia� sie ni�. R�ce bezw�adnie opad�y, ale Nawet wtedy m�wi�a sobie ze musi to prze�y�, musi walczy� dla Josha. Przed oczami zrobi�o jej si� czarno, by�a w obj�ciach wampira.
Poul podni�s� g�ow�, z jego ust ciek�a krew.
- Teraz ty musisz si� napi�. � warkn��, przeci�gaj�c sw�j nadgarstek w kt�rego lecia�a krew do jej ust.
Alex czu�a si� wystarczaj�co silnie, aby stara� si� unika� kontaktu z jego krwi�. Pr�bowa�a obr�ci� g�ow�, by zamkn�� usta, ale wampir Nie zwraca� na to uwagi tylko wlewa� swoj� krew do jej gard�a. Da� jej mniej krwi ni� on wzi�� od niej �wiadomy tego �e b�dzie s�aba i bardziej spokojnie przyjmie do �wiadomo�ci jego plany wobec niej.
Poul pu�ci� swoj� ofiar� razem z jej bratem, podni�s� swoj� twarz ku ciemnej nocy Bez ksi�yca. Znalaz� j�. Jej krew by�a gor�ca i s�odka, a m�ody organizm - elastyczny. To ona b�dzie mog�a cofn�� jemu Zycie. Zn�w b�dzie m�g� czu�, kocha�. Krzycza� o swoim triumfie do nieba, gro��c Bogu.
Kiedy� straci� dusze, ale czy mia�o to jakie� znaczenie teraz? Znalaz� ta jedyn�, ta kt�ra da mu drug� szanse na �ycie.
Jej s�abe, kruche cia�ko poruszy�o si� przyci�gaj�c przy tym jego uwag�. Alex powoli pe�z�a w stron� Josha pr�buj�c go obroni�. Wampir zazdro�nie warkn��. Wielu chcia�o jej, ale ona by�a tylko jego. Nie mia� zamiaru j� z nikim dzieli�. Z tego momentu jak przejdzie przemian� b�dzie od niego uzale�niona, b�dzie przychodzi�a do niego z w�asnej woli, a wtedy on zrobi co tylko b�dzie chcia� z tym ch�opcem. Nachyli� si�, wzi�� ch�opca i odci�gn�� daleko od niej.
Alex pr�bowa�a si� podnie��, pr�ba by�a na granicy jej mo�liwo�ci, ale da�a rade. Szuka�a Josha wzrokiem, Nigdy Nie pozwoli by kto� rozdzieli� j� z Joshem. Je�eli ten potwor mia�by uczyni� ich takich jak on, �mier� by�aby lepsz� alternatyw�.
Pope�z�a do przodu wyci�gaj�c r�ce do Jasha, chcia�a go przytuli�, po czym maj�c resztki si� rzucaj�c si� w przepa�� z nim. Wiatr uderzy� nimi, s�ona woda nap�ywa�a jej do gard�a, przed oczami mia�a �mier�.
Poczu�a jak kto� wbija w jej sk�r� pazury, s�ysza�a trzepotanie machanych skrzyde�. Krzycza�a. Bestia odci�ga�a ich od �mierci. Nie mog�a si� zmusi� �eby pu�ci� Josha. Prawdopodobnie by�aby mo�liwo��, znale�� moment w kt�rym potw�r u�pi� by swoj� czujno��, a wtedy uda�oby si� uratowa� Josha. Zamkn�a oczy ukrywaj�c twarz w jego blond lokach, szepcz�c jak bardzo jest jej przykro, �e Nie by�a wystarczaj�co silna aby pozwolic mu na �askaw� �mier�, podczas gdy jeszcze �y�a. �zy pali�o j� w gardle, czu�a si� skazona z�em, z�em kt�re siedzia�o w niej na zawsze zwi�zawszy si� z ni�.
Miejsce, do kt�rego on przyni�s� ich by�o ciemne i zimne. Jaskinia by�a w g��bi ska�y, otoczona ze wszystkich stron wod�. Nie by�o ucieczki. Wampir rzuci� ich na mokry piach, po czym zacz�� przechadza� si� po jaskinie by zapanowa� nad swoim gniewem. By� w�ciek�y ze podj�a tak� decyzje.
- Nie wa� si� wiecej tego robi�, inaczej dzieciak b�dzie tak cierpia�, �e Nawet w twoim najgorszym �nie by ci si� to Nie przy�ni�o. Jasno si� wyrazi�em? - domaga� si� odpowiedzi.
Alex pr�bowa�a wsta�. Czu�a si� taka rozbita i s�aba od utraty krwi.
- Gdzie jeste�my?
- W mojej kryj�wce. My�liwy Nie jest w stanie mnie �ledzi� gdy jestem otoczony wod�. Jego my�li s� zmieszane z morzem. � Poul nagle si� roze�mia�
- Zabi� du�o takich jak ja, ale mnie Nie znajdzie.
Rozejrza�a si� ostro�nie dooko�a. Wsz�dzie widzia�a tylko morze, fale by�y wysokie. Ni�ej ska�y mia�y kszta�t p�aski, stromy i wysokie. To wygl�da�o jak wiezienie, wiedzia� co robi kiedy ich tutaj przyprowadzi�. Wszystko tu by�o zimne. Trz�s�a si�. Ciemno�ci pog��bia�y. Pr�bowa�a przykry� sob� cia�o Josha by w jaki� spos�b go ochroni�.
Morski przyp�yw odp�yn��, i piasek z jaskini zosta� zmyty przez fale w s�on� wod�.
- Nie mo�emy tu zosta�. Przyp�yw zn�w nadejdzie i utoniemy � ci�ko jej by�o m�wi�. Po�o�y�a g�ow� Josha sobie na kolana i zacz�a si� ko�ysa�. Wygl�da� tak spokojnie, jakby zapomnia� o wszystkim, Alex ucieszy�a si� temu.
- Wiatr wyje w ska�ach, trzeba i�� dalej tam gdzie jest bardziej sucho. � Pochyli� g�ow� na jedn� stron� i popatrzy� na ni� zalanymi przez krew oczami.
- Mia�a� ci�ki dzie�, moja droga. Ale Nie ufam wam na tyle, by zostawia� was razem p�ki b�d� spa�. W�tpi�, �eby� mia�a jaki� spos�b by uciec, ale jeste� m�drzejsza, wiec Nie zostawiasz mi wyboru, musze zostawi� cie w g��bi jaskini. Jest tu mokro i wilgotno, ale jestem pewien � Wytrzymasz.
- Czemu to robisz? Co chcesz osi�gn��? Dlaczego po prostu Nie zabijesz mnie od razu? � za��da�a
- Nie mam �adnego pragnienia by pozwoli� ci umrze�. B�dziesz podobna do mnie, pot�na i nienasycona we wszystkich zami�owaniach. B�dziemy sprawowa� rz�dy razem, b�dziemy niezwyci�eni. Nikt nigdy Nie b�dzie w stanie nas zatrzyma�.
_ Nie przyjd� do ciebie z w�asnej woli! � Nie przemy�laj�c zaprotestowa�a. Nie mia�a zamiaru przyjmowa� jego spos�b istnienia. To mog�o si� sta� tylko je�eli on u�yje si�y. Ale Nie mia� az tyle motywacji by zmusi� Alex wykonywa� jego �yczenia. My�l�c o tym, poczu�a jak Josh zacz�� si� rusza� na jej rekach.
Wampir spojrza� z g�ry na ni�.
- O Nie moja droga, przyjdziesz do mnie w ko�cu. Zaczniesz b�aga� o moj� uwag�. Gwarantuje ci to. � zszed� na d�, z�apa� Alex jedn� r�k� i poci�gn��, jej nogi wlok�y si� po ziemi.
Nawet kiedy jej nogi spada�y, owiewana przez wiatr, w s�on� wod� Alex, czepia�a si� Josha ze wszystkich si�.
Poul Obr�ci� swoj� g�ow�.
- Jeste� silna jak na cz�owieka. Silniejsza ni� powinna� by�a by�. Masz pot�ny umys�, �eby kierowa� nim. Bardzo ciekawe. Ale lepiej Nie sprawdzaj mojej cierpliwo�ci, moja droga. Mog� by� bardzo okrutny, je�eli mnie sprowokujesz.
Alex czu�a spazmy histerycznego �kania, kt�re grozi�y udusi� j�. Je�eli to Nie by�o wska�nikiem jego okrucie�stwa to, wo�a�a Nie widzie� �e m�g� zrobi� jeszcze.
- Kiedy� znajd� te trzy kobiety. Znajd� ich cia�a. Znajd� Henry�ego.
- Kto to Henry? � spyta� podejrzliwie, zazdro�� by�a silnym uczuciem.
- Powiniene� wiedzie�. Zabi�e� go.
- Ten g�upi stary cz�owiek? Stan�� mi na drodze. Poczu�em cie w restauracji, odm�wi�a� mi podporz�dkowania si�. Starzec i ch�opiec nale�eli do ciebie. Oni pomogli osi�gn�� m�j cel.
- Dlaczego zabi�e� go? � czu�a si� okropnie, wszystkie jej wn�trzno�ci pali�y od ska�onej krwi. Jej serce cierpia�o, mi�y, dobry i bezbronny Henry.
- Jeste� tylko moja, nale�ysz do mnie! Nie mam zamiaru Dzielic ciebie z nikim. � jej serce zacz�o bi�, powoli przyci�gn�a Josha bli�ej do siebie.
Wampie mia� zamiar zabi� jej brata. Nie chcia� pozwoli� �y� dziecku razem Z ni�. Musi znale�� spos�b by Josh�owi uda�o si� uciec. Zn�w zacz�a si� hu�ta�, upad�aby ale Poul podszed� i z�apa� j� za r�k�.
- Zosta� na ko�cu jaskini, tam Nie wpada �wiat�o, inaczej b�dzie Parzyc twoj� sk�r�. Chod�, odejd�my dalej, zaraz nadejdzie �wit.
- Nie mog� by� na s�o�cu?
- B�dzie troch� cie parzy�. Ale Nie dokona�a� jeszcze ca�kowitej przemiany.
Bezlito�nie, Nie zrawacajac uwagi na ile by�a s�aba Poul ci�gn�� j� w g��b jaskini. Alex mocno przyciska�a do siebie brata pr�buj�c ogrza� go swoim cia�em. By� w strasznym stanie, wygl�da� jakby umar�. Pr�bowa�a zebra� wszystkie my�li, lecz Nie mog�a. Czu�a jak fale liza�y jej ubrania, on kontynuowa� drog�, wlok�c j� z sob�.
Po jakim� czasie wampir zatrzyma� si� i pchn�� j� do wyst�pu w �cianie, gdzie gruby �a�cuch i kajdanki by�y przykute. Zacisn�� kajdanki wok� jej nadgarstk�w, spostrzeg�a �e na kajdankach by�a krew. Pewnie przyprowadza� tu wiecej swoich ofiar dostarczaj�c sobie przyjemno�ci. Metal w�yna� si� w jej mi�kk� skore. Alex opad�a na ziemie Nie martwi�c si� ze fale odbijaj� si� o jej kolana przyp�ywaj�c i odp�ywaj�c zostawiaj�c po sobie tylko s�on� piane. Opar�a si� o �ciany jaskini siadaj�c wygodniej �eby cichutko ko�ysa� Josha.
Wampir roze�mia� si� mi�kko.
- Musze odpocz��, nied�ugo tez b�dziesz tego potrzebowa�a.
Odsun�� si� od niej, naprawiaj�c si� w g��b jaskini, jego jadowity �miech odbija� si� echem po ca�ej jaskini.
Nagle zauwa�y�a �e Josh poruszy� si� na jej kolanach. Uni�s� si� przecieraj�c oczy. Wampir uwolni� go z transu. Josh krzykn�� przyciskaj�c si� do Alex tul�c j�,
- Zabi� Henry�ego, widzia�em go, to potwor.
- Wiem Josh, bardzo mi przykro ze musia�e� to wiedzie�. � powiedzia�a pocieraj�c policzkiem o jego g�ow�. � Nie chce cie oszukiwa�, jest tu bardzo niebezpiecznie. Niewinem czy dam rade nas uwolni� st�d.
Jej s�owa brzmia�y niewyra�nie, a oczy zamyka�y si� mimo woli.
- Woda podnosi si� Josh. Rozejrzyj si� i poszukaj jakiego� wyst�pu w ska�ach, musisz si� podnie�� wy�ej �eby� by� bezpieczny.
- Ja Nie chce cie tu zostawia�. Boje si�.
- Wiem, kochanie ja tez. B�d� dzielny zr�b to dla mnie.
Fale nap�ywa�y potokami, kt�re zatem przekszta�ca�y si� w s�l. Morze pokrywa�o j� az do podbr�dka, a zatem odp�ywa�o pozostawiaj�c s�l. Josh ze strachu zacz�� krzycze� czepiaj�c si� za szyje siostry.
- Nie mog� tego zrobi�, Alex. Naprawd�, Nie mog�.
- Spr�buj wyj�� z jaskini i poszukaj jakiego� miejsca gdzie mo�na przeczeka�, gdzie woda Nie mo�e do ciebie dotrze�. Josh przecz�c kr�ci� g�ow�.
- Nie Alex, Nie zostawia cie. Tez zostan�.
Alex Nie mia�a si� by si� sprzecza�, musia�a si� skoncentrowa�.
- Dobrze Josh, Nie martw si�. � podpiera�a si� o przeciwleg�a �cian� kt�ra pomaga jej podnosi� si� troch� do g�ry. Teraz woda dotyka�a tylko jej �ydek. � Zrobimy to razem, rozejrzymy si� dooko�a.
Trudno by�o cokolwiek zobaczy� w ciemnej g��bokiej jaskini. D�wi�k wody odbijaj�cej si� o ska�y powodowa�y huk w jej uszach. Trz�s�a si� a jej z�by tak silnie stuka�y, my�la� ze zaraz jej si� z�ami�. Stwardnia�a s�l na jej ciele i w�osach, pali�a ran� na szyi. Alex z trudem prze�kn�a �lin� pr�buj�c Nie rozp�aka� si�. Jedyna wn�ka by�a wysoko nad jej g�owa. Je�eli by�aby wy�sza to posadzi�aby tam Josha, teraz nikt Nie da rady tam wej��.
Kolejna fala przysz�a z tak� si�� ze prawie zbi�a Josha z n�g. Ale zd��y� si� uchwyci� biodra siostry. Alex zamkn�a oczy i opar�a si� o �cian�.
- Ty b�dziesz tyle sta� ile dasz rade, jasne Josha, a potem ja podnios� cie wysoko jak tylko b�d� mog�a, pos�dz� cie na plecach, dobrze? � przyk�ada�a wiele wysi�ku by to powiedzie�.
Josh wygl�da� na wystraszonego, ale z ufno�ci� kiwn��.
-Alex czy ten m�czyzna wr�ci i nas zabije?
- Wr�ci, ten potwor cos chce ode mnie. Mam nadzieje ze uda mi si� wygra� na czasie, �eby zrozumie� jak stad si� wydosta�.
Josh powa�nie na ni� popatrzy�.
- Alex, s�ysza�em jego �miech w swojej g�owie. O�wiadczy� ze chce aby� mnie zabi�a. Jak tylko staniesz si� taka jak on, zechcesz mnie zabi� bo stan� si� przeszkod�. On powiedzia� � ze wypijesz ca�� moj� krew � Mocno j� przytuli� � Ale wiem ze tak Nie b�dzie.
- Bardzo dobrze ze to wiesz kochanie. To cze�� jego planu: musimy si� ba� nawzajem. Ale zapami�taj sobie cos na zawsze � bardzo cie kocham. Niewa�ne co si� stanie � Po�o�y�a swoj� g�ow� na jego i pozwoli�a falom muska� jej nogi. Alex by�a taka zm�czona i s�aba, ze Nawet Nie by�a pewna czy da rade wytrzyma� tak ca�y dzie�, Nie m�wi�c ju� o tym by zn�w spotka� si� z wampirem. Milcza�a modl�c si� zn�w i zn�w, dop�ki s�owa przestali przechodzi� przez jej umys� i Nie by�a ju� Nawet w stanie My�lec.
�wiat�o pada�o poprzez wej�cie do jaskini, obudzi�y j� krzyki Jasha. Woda podchodzi�o pod jego klatk� piersiow� zbijaj�c go z n�g. Josh z�apa� si� za jej nog�, �eby utrzyma� od ataku fal.
- Zasn�am, przepraszam � wyszepta�a. By�a zbyt zm�czona i s�aba by sta�. Od �wiat�a strasznie piek�y j� oczy, morska woda prze�era�a skore. Zrobiwszy g��boki wdech, podnios�a Josha na r�ce w pr�bie ochronienia go przed coraz bardziej wysokim poziomem fal.
Nie mog�a trzyma� go d�ugo, ale to ze s� razem uspakaja�o obojga. Cos wi�kszego przyniesione przez fale uderzy�o Alex w nog�. Drgn�a przyciskaj�c mocniej brata.
- Jak zimno! � dr�a� Josh. Obaj byli przemoczeni.
- Wiem, kochanie. Postaraj si� zasn��
- Boli?
- Co? � fala uderzy�a Alex o �cian�, omal Nie opu�ci�a Josha
- Tam gdzie cie ugryz�. J�cza�a� jak spa�a�.
- Troch�. Spr�buje podnie�� cie na plecy. Mo�liwe ze b�dziesz musisz pomoc mi, dobrze?
- Dobrze, Alex.
By�a taka s�aba, Josh�owi uda�o si� usi��� u niej na plecach. Jego waga kaza�a jej zgi�� kolana, a jej w�osy zaplata�y si� w jego nogach sprawiaj�c jej przy tym straszny b�l. Nie wspomina�a o tym. Trzyma�a si� ze wszystkich si�. Woda si�ga�a jej do pasa, systematycznie wzrastaj�c. Jej nadgarstki pali�y od morskiej wody, rana w jej szyi by�a mokra i bola�a. Czu�a kajdany, zaczepione na jej nogach kt�re podra�nia�y skore. To by�o okropne, Alex postanowi�a sie trzyma� i by� silna dla brata.
- Josh poradzimy sobie, damy rade! � m�wi�a
On przeni�s� swoja mas� na �cian�, owijaj�c gruby �a�cuch naoko�o r�ki pr�buj�c zrobi� ich sytuacje bardziej stabiln�.
- Oczywi�cie Alex, Nie martw si�. Uratuje nas. � by� bardzo stanowczy i wytrwa�y.
- Jestem tego pewna � Przymkn�a oczy pr�buj�c zasn��.
Spa�a urywkami, kilkoma z�apanymi momentami. Ob�o�ona solami, zdzieraj�cymi jej skore. Chcia�a pic, p�cherzyki pojawi�y si� na jej nadymaj�cych si� wargach.
Nareszcie woda sta�a si� opuszcza�, Nie mog�a w to uwierzy�. By�a tak os�abiona ze Josh musia� sam zej�� z jej plec�w. Na pocz�tku chcia� zbada� jaskinie, tak jak postanowi�a wcze�niej Alex. Alex zazwyczaj tworzy�a milion zasad bezpiecze�stwa dla niego, ale teraz tylko obserwowa�a go