9481
Szczegóły |
Tytuł |
9481 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9481 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9481 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9481 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Wydanie na podstawie ksi��ki
L. Przybyszewskiego pt. "Czary i czarownice",
nak�adem W�. Grz�dzielskiego w Poznaniu, 1932
Spis tre�ci
Zarys historii czarownic
Rozdzia� 1: Czarownica rodzi si� czarownic� .
Rozdzia� 2: O mistrzu Twardowskim ....
Rozdzia� 3: Ostatni proces przeciwko czarow
nicom w Gnie�nie
Rozdzia� 4: Ukazanie si� szatana
Rozdzia� 5: Za�lubiny z diab�em
Rozdzia� 6: Torturowanie oskar�onych ...
Rozdzia� 7: Masowe palenie czarownic ...
Rozdzia� 8: R�ne rodzaje tortur
Rozdzia� 9: Czarownice ostatniej doby ...
Zako�czenie
Wykaz ilustracji
Zarys historii czarownic
Zabieraj�c si� do pisania o czarach i czarownicach, zdawa�em sobie oczywi�cie spraw�, i� nara�� si� co najmniej na zarzut Czytelnik�w tego studium, �e pragn� sobie po prostu z nich zakpi� lub te�, �e sil� si� na om�wienie czego� takiego, czego przecie� w�a�ciwie nikt jeszcze nale�ycie wy�wietli� nie by� w stanie. Zdaj� sobie doskonale spraw�, �e nie zdo�am wyczerpuj�co om�wi� n�c�cego mnie od tylu lat tematu o czarach i czarownicach w tej kr�tkiej rozprawie. Wiem dobrze, �e nie dotr� tam, dok�d dotrze� pragn�o daremnie tylu badaczy, zajmuj�cych si� zagadnieniem czar�w i wszystkiego, co czarnoksi�stwem si� nazywa, nie mniej jednak, pragn��bym przynajmniej wskaza� na ewolucj� tej dziwnej, a tak silnej wiary, kt�ra pomimo t�pienia jej ogniem i mieczem przetrwa�a d�ugie wieki i utrwali�a si� na kartach historii jako przejaw zaciek�ej walki nie tylko Ko�cio�a, ale i w�adz cywilnych przeciwko czarownicy, owej nieszcz�snej ofiary ciemnoty, przes�d�w i �atwowierno�ci ludzi �redniowiecza. Wiara w czary jest rozkrzewiona szerzej, ani�eliby to pozornie si� wydawa�o. Nie zdo�a�y wiary tej wykorzeni� ani procesy, ani nauki Ko�cio�a, kt�ry przez kilkaset lat z rz�du stara� si� wyt�pi� wszystko, co z ni� pozostawa�o w jakimkolwiek zwi�zku. Oficjalna nauka t�umaczy wiar� w czarownice wiar� w jak�� nies�ychan� pot�g� oddzia�ywania jednego osobnika na ca�e grupy ludzi za pomoc�, do ostatecznych granic spot�gowanej, woli o wyj�tkowym jakim� z�o�eniu, kt�ra to wola pozwala mu korzysta� z si� ukrytych w ka�dym cz�owieku. Wielu badaczy historii czarownic dosz�o do wniosku, �e w ka�dym z nas poza widzialnym organizmem tkwi jeszcze inny pod�wiadomy organizm, b�d�cy niejako dusz� organizmu fizycznego. Jest on wyposa�ony w takie si�y, �e potrafi opanowa� wol� i wszystkie nerwy, kt�re naszej woli na jawie podlegaj�. Ot�, ten ukryty organizm, znany jako cia�o astralne, jest, zdaniem uczonych, niejako �r�d-tem wszystkich objaw�w uwa�anych za czary. Pomijam, ze wzgl�du na szczup�e ramy rozprawy, om�wienie niezmiernie ciekawej teorii o promieniowaniu, pomijam do�wiadczenia przeprowadzane przez rozmaitych ekspert�w, wprowadzaj�cych szczeg�lnie sen-sytywne osobniki w stan somnambulizmu, pozwalaj�cy na usuni�cie wra�enia i czucia lub na wywo�ywanie cierpienia i b�lu. Wszystko to by�o doskonale znane czarnym magom �redniowiecza, a zw�aszcza te� pos-higaczkom czarnych mag�w, czarownicom.
S� uczeni, kt�rzy por�wnuj� czarownice z nowoczesnym medium. Ale dzisiejsze medium nie jest w stanie dokona� najmniejszego do�wiadczenia bez tego, kt�ry potrafi je wprowadzi� w trans. Bez tak zwanego �a�cucha, kt�ry tworzy szereg przy stole siedz�cych os�b, nie podniesie si� przecie� czy to st�, czy krzes�o bez parcia si�y magnetycznej nie b�dzie na tablicy pisa�a kreda. Inaczej ca�kiem w �redniowieczu.
�wczesne medium, jak czytamy w wielu dzie�ach francuskich, niemieckich czy w�oskich, uniezale�nia�o si� od tzw. �a�cucha, uniezale�nia�o si� od os�b postronnych, wy�ania�o w�asn� si�� ze swego cia�a, nie potrzebowa�o �adnych zakl��, �adnych ma�ci, �adnych przybor�w.
Takie medium uznawane dawniej za czarownice, potrzebowa�o co najwy�ej cokolwiek snu, by opanowa� swoje wewn�trzne si�y, swoje tak zwane astro-soma, kierowa� nimi wed�ug swej woli i s�a� je na setki mil woko�o. Takie medium by�o w stanie dematerializowa� przedmioty, a potem w ciele upatrzonego przedtem osobnika materializowa� je z powrotem, by�o w stanie wywo�ywa� choroby, spustoszenia w organizmie ludzkim i zwierz�cym, a w ko�cu sprowadzi� powoln�, nieuniknion�, niechybn� �mier�.
Osoby posiadaj�ce takie w�a�ciwo�ci, kt�re dzisiaj t�umaczymy sobie w spos�b ca�kiem racjonalny, uznawano za czarownice, za istoty utrzymuj�ce kontakt z okultystycznym �wiatem - z demonem.
Nowoczesne badania stwierdzi�y, �e na �lad tych tak zwanych czarownic trafiono po raz pierwszy w po�udniowej Francji. Do XIV wieku nie by�o �ladu czarownic. By�o wprawdzie mn�stwo proces�w o czary, znano ju� czarowanie za pomoc� woskowych figurek, znano mn�stwo urok�w, ale w�a�ciwa czarownica pojawi�a si� dopiero mi�dzy 1300 a 1350 rokiem.
By�o to w czasie, gdy niszczono we Francji sekt� katar�w i albigens�w, kt�rzy przenie�li swe nauki poprzez Konstantynopol do Bu�garii, rozprzestrzenili je poprzez Hiszpani�, p�nocne W�ochy i wybrali sobie twierdz� w po�udniowej Francji.
Zwolennicy tej sekty byli zaciek�ymi wrogami Ko�cio�a, nie uznawali �adnych sakrament�w pr�cz chrztu, wykpiwali sakrament pokuty, Cia�a i Krwi Pa�skiej, nie uznawali bosko�ci Chrystusa i odnosili si� z najwi�ksz� nienawi�ci� do praktyk i kultu Ko�cio�a. Ko�ci� rozpocz�� z t� sekt� nieprzejednan� walk�, niszczy�, t�pi� wszystkie pisma sekty, a ka�dego jej wyznawc� skazywa� na �mier�. Mimo tych prze�ladowa� nie zdo�ano zniszczy� ani ustnych tradycji, ani ezoterycznych tajemnic, kt�rymi os�oni�te by�y magiczne �rodki, przechowywane przez sekt� od najdalszego zarania ludzko�ci. Z rozbitk�w pot�nej kiedy� sekty potworzy�y si� ma�e gminy, ukrywaj�ce si� w czelu�ciach niedost�pnych g�r oraz po ciemnych jaskiniach, w kt�rych odbywa�y si� piekielne msze rozpaczy. Po mszach takich deptano krzy�e, na o�tarzach wystawiano koz�a, wszechw�adc� symbolu chuci i rozpusty. W tych niedost�pnych kryj�wkach powsta� rytua� obrz�d�w szata�skich, jakie odbywa�y si� w Wogezach i Alpach francuskich, w niemieckim Harcu na Brocken, no i na naszej �ysej G�rze.
W takich ukrytych, szata�skich konwiktach uczy�a si� czarownica zakl�� oraz jak astrosom� z cia�a wy�ania�, odbiera�a recepty na sporz�dzenie jadowitych wywar�w, kt�rymi wywo�ywa�a choroby oraz na tworzenie hodowli lasecznik�w, kt�rymi wywo�ywa�a epidemie i pomory. Tak twierdzi monarcha wszelkich tajemnic, ojciec nowoczesnej medycyny, Paracelsus Bombastus, w swej ksi��ce De Peste, ten sam Paracelsus, kt�ry dowodzi�, �e je�eli gdziekolwiek czego� si� nauczy�, to u czarownic, znachor�w i owczarzy.
ROZDZIA� 1
Czarownica rodzi si� czarownic�
Nie ma bodaj w pi�miennictwie dotycz�cym �redniowiecza tak bogato zebranego materia�u, jak materia� odnosz�cy si� do nauki o czarach i czarownicach. Do dzi� przechowywane s� w bibliotekach nieliczne pisma starych diabolog�w: Bodinusa, Remigiusza, kt�ry sam kaza� spali� dziewi��set czarownic, s� pisma de Lancre'a, kt�remu powierzono w 1609 r. oczyszczenie prowincji baskijskich, de Lancre'a, kt�ry spali� oko�o 3000, czarownic s� dzie�a Grillandusa, s� encyklopedie Del Ria, dalej: ciekawe ksi��ki Bernarda de Como Ponzibiusza, Sinistrari D'Ameno i wielu, wielu innych, kt�rych nazwisk przytacza� tu nie b�d�. Wed�ug twierdze� wy�ej wymienionych autor�w, ka�da czarownica rodzi si� czarownic�. Wszystko jest u niej od samego urodzenia jakby na opak. To, co jest u g�ry, odwraca si� u niej ku do�owi, prawa strona staje si� lew�, ty� - przodem. Kobieta uznawana za czarownic� wykazuje w swym ustroju fizycznym doszcz�tnie spaczenie i wywr�cenie na opak wszystkich praw obowi�zuj�cych normalny organizm fizyczny. Cia�o jej, jak powiada Savonarola, w stanie sza�u, w kt�ry za pomoc� rozmaitych �rodk�w popada, kurczy si�
wyci�ga, skr�ca lub wypr�a, tak �e tylko wielki palec u nogi i czubek g�owy ziemi dotyka, a plecy s� wygi�te jak silnie napi�ty �uk. I w tej samej chwili na odwr�t: le�y na w�skim r�bku plec�w, a r�ce i nogi ma poskr�cane w g�rze, niby gi�te pr�ty. W�osy zdaj� si� by� usamow�adnione, rozlatuj� si� na wszystkie strony, cia�o traci ci�ar gatunkowy: nie tonie w wodzie, a l�ejsze od powietrza, wznosi si� w g�r�. Cz�sto widywano czarownice, jak bieg�y w najszybszym p�dzie poprzez dachy klasztor�w, to znowu z najwi�ksz� �atwo�ci� wdrapywa�y si� na strome ska�y lub siada�y na ga��zkach, kt�re si� ju� pod ci�arem ptaka ugina�y.
Wed�ug twierdze� uczonych �redniowiecza cia�o czarownicy by�o zawsze naznaczone pewnym miejscem na sk�rze, zupe�nie znieczulonym, pozbawionym nerw�w i naczy� krwiono�nych. Mo�na by�o w nie wepchn�� po kilka g��bokich szpilek rozpalonych w ogniu, a czarownica nic nie czu�a. Os�b, takim znakiem naznaczonych, znalaz� wy�ej wymieniony De Lancre w samych Pirenejach przesz�o trzy tysi�ce.
W ksi�dze po�wi�conej nauce o czarach, napisanej w 1503 r., powiedziano, �e opr�cz znaku, kt�ry u�atwia rozpoznanie czarownic, mia�y one i inne miejsca odporne na wszelki b�l. Znieczulenie powstawa�o wskutek magicznego po��czenia si� z szatanem i sprawia�o, �e czarownica nie odczuwa�a najstraszniejszych tortur, �e dowolnie popada�a w stan kataleptyczny, �e mog�a spa� najspokojniej, podczas gdy kat rozci�ga� j� na wa�kach, a wiemy, �e kat mia� obowi�zek rozci�ga� cia�o tak porz�dnie i tak je przed�u�a�, aby s�o�ce mog�o przez nie prze�witywa�, jak przez sito.
Badacze nauk o czarach i czarownicach dowodzili, �e czarownice mia�y mo�no�� znoszenia wszelkich
b�l�w i cierpie�, kt�rych zwyk�y �miertelnik nie by�by w stanie przetrzyma�. Wytrzyma�o�� t� przypisywano ukrytemu amuletowi, kt�rym szatan swoje oblubienice obdarza�. Inaczej nie mo�na by�o sobie wyobrazi�, aby kobieta znosi�a spokojnie najstraszliwsze tortury i katusze, kt�rych by nie by� w stanie znie�� nawet najsilniejszy m�czyzna.
Aby znale�� ukryte miejsce odporne, aby zniweczy� ukryte si�y czarownic, golono je i strzy�ono na ca�ym ciele przed rozpocz�ciem tortury, przeszukiwano dok�adnie wszystkie znaki na ca�ym ciele, w kt�rych mia�y si� kry� �r�d�a tajemniczej mocy. Najokropniejsze m�ki, najstraszliwsze tortury nie zdo�a�y wydoby� z czarownic �adnego zeznania.
Aby klin wybi� klinem, dawano czarownicy do picia �wi�con� wod�, k�adziono na jej cia�o kom��, w kt�rej ostatniej niedzieli ksi�dz odprawi� sum�, przed tortur� zawieszano j� w powietrzu, aby przerwa� jej magiczny kontakt z szatanem, ukrytym pod pod�og�. Wszystko daremnie, czarownice nie zdradzi�y si� s�owem.
W Kolonii znajduje si� w archiwum miejskim pro�ba s�dziego miasteczka Lochen z roku 1509, w kt�rej zrozpaczony s�dzia b�aga burmistrza Kolonii o nades�anie mu jakiego� porz�dnego kata. Wszystkie bowiem �rodki, kt�re stosowa� kat z Lochem, nie zdo�a�y wym�c z czarownic �adnego zeznania.
A czego to nie robiono? Rozci�gano nieszcz�sne na wa�kach naje�onych kolcami, zawieszano w powietrzu z cetnarami �elaza u n�g, podci�gano w g�r� i opuszczano je raptownie w d�, przypiekano pachwin� siark�. Pr�ne zabiegi.
Ani ogie�, ani bicie, ani krajanie w pasy nie zdo�a�y doprowadzi� do wyznania przez czarownice ukrywanych przez nie tajemnic, z kt�rych, jak ju� wspomnia�em - zdo�a�y wiele wykra�� s�ynnym w�wczas alchemikom, magom i czarnoksi�nikom.
Nie od rzeczy b�dzie przy tej sposobno�ci wspomnie� o najs�ynniejszym z mag�w i czarownik�w polskich, o mistrzu Twardowskim.
ROZDZIA� 2
O mistrzu Twardowskim
Twardowski to jedna z nielicznych postaci dawnej Polski oplecionych podaniami wiek�w tak, i� trudno spod pod�o�a ba�ni wydoby� rys historyczny.
Cho� Twardowski przedosta� si� na scen� i do powie�ci, cho� zaj�a si� nim poezja polska i malarstwo, cho� go spopularyzowa�y ksi��ki ludowe i ksi��ki.dla dzieci, to jednak dotychczas jego historia nie zosta�a opracowana krytycznie, co z tym wi�kszym �alem skonstatowa� nale�y, �e w Niemczech np. analogiczna posta� czarnoksi�nika, doktora Fausta, w spos�b �r�d�owy i wyczerpuj�cy zosta�a zbadana i om�wiona.
Posta� Twardowskiego - tak jak wygl�da obecnie - zawiera w sobie wi�cej pierwiastk�w legendarnych ni� historycznych, niemniej jednak jest to posta� bardzo ciekawa. Poniewa� w czasie w�a�ciwym, to jest w XVI w. nie zebrano uwierzytelnionych danych biograficznych dotycz�cych Twardowskiego, dlatego wkr�tce jego posta� rozpad�a si� na dwie: dziejow� i podaniow�. Rozpad ten musia� si� prawdopodobnie dokona� bardzo wcze�nie, skoro wiadomo�ci o Twardowskim u G�rnickiego i Possela ju� go nam przedstawiaj� jako istot� demoniczn�. Na szereg stuleci i pokole� tracimy go z oczu, a� dopiero na pocz�tku
XIX w. wyp�ywa na nowo, ale tak osnuty narostem poda�, przys�aniaj�cych jego wizerunek dziejowy, i� zacz�to si� zastanawia�, czy w og�le istnia� Twardowski historyczny.
Badanie jego postaci nastr�cza trudno�ci. Trzeba si� w braku lepszych �r�de� liczy� z takim rodzajem tekst�w, kt�re w innych wypadkach raczej by�my pomin�li. Mam tu na my�li kalendarze, klechdy i legendy.
W r�kopisie Jakuba Wereszczy�skiego z 1578 roku czytamy, �e Franciszek Krasi�ski, biskup krakowski, (ur. 1522 roku w Krasnem, zm. 1577 roku w Bo-dzentynie) zna� Twardowskiego i wp�ywa� na jego wykszta�cenie naukowe. Krasi�ski za lat m�odych by� wys�any na wy�sze studia do Niemiec i w Wittenber-dze s�ucha� g�o�nego bojownika reformacji, Filipa Melanchtona. Tam te� zapozna� si� z Twardowskim.
Wuj Krasi�skiego, Miko�aj Dzierzganowski, p�niejszy arcybiskup gnie�nie�ski, w obawie, aby jego synowiec nie uleg� wp�ywom reformacji, przeni�s� go do Akademii Krakowskiej, a wraz z m�odym Krasi�skim przyby� do stolicy jagiello�skiej Twardowski. Kiedy p�niej Krasi�ski nabra� znaczenia, zosta� Twardowski za jego wp�ywem koniuszym na dworze Zygmunta Augusta.
Biskup, bawi�c w Niemczech, po�wi�ca� si� naukom przyrodniczym, g��wnie za� astrologii i alchemii, a Twardowski, kt�ry z Wittenbergi przywi�z� jako osobliwo�� metalowe zwierciad�o powi�kszaj�ce, umieraj�c zapisa� je Krasi�skiemu, �wczesnemu biskupowi krakowskiemu. �wiadczy to, �e Twardowski umar� przed 1577 r., a Wereszczy�ski podaje te wiadomo�ci w rok po �mierci Krasi�skiego.
Wiadomo powszechnie, �e po Twardowskim pozosta�a du�a ksi�ga. Jest to wielki r�kopis in folio, kt�ry znajduje si� w zbiorach Akademii Krakowskiej. Na stronie 141 ma on czarn� plam�, rzekomy �lad dotkni�cia �apy diabelskiej. Dzie�o to, ksi�ga magiczna - mia�o po �mierci Zygmunta II by� darowane kolegium wile�skiemu. Wed�ug podania, gdy ojciec Daniel Butwi�l, pomocnik prze�o�onego ksi��nicy, zacz�� ten r�kopis czyta� - dom nape�ni� si� demonami, a jeden z nich wykrad� �w tajemniczy skrypt. Znikni�cie ksi�gi nale�y odnie�� do oko�o 1620 r. W 1783 r. dowiedziano si�, �e r�kopis, przywalony p�yt� marmurow�, znajduje si� w Krakowie. Dlatego sto lat z g�r� uchodzi� on za dzie�o Twardowskiego. W r�kopisach ksi��nicy umie�ci� go Jacek Przybylski, a Bandtke pierwszy wykry�, �e jest to encyklopedia niejakiego Paw�a z Pragi, zwanego �ydkiem, z po�owy XV w., kt�r� ksi��nicy jagiello�skiej podarowa� prof. Jan Wells z Poznania, wychowawca syn�w Kazimierza Jagiello�czyka.
W tej sprawie trudno dowiedzie� si� czego� szczeg�owego wobec braku wskaz�wek realnych. Jedna tylko z p�nych ba�ni ludowych podaje, �e Twardo-wski sporz�dza� z�oto przez gotowanie ko�ci wielb��dzich ze s�oniowymi i sercami nietoperzy. Rzecz to szczeg�lna, chodzi tu bowiem o zwierz�ta, kt�rych lud w naszym klimacie nigdy nie widzi. Mo�e to pod�wi�k sposobu przechowywania proszk�w alchemicznych. Anglik Edward Kelly mia� w staro�ytnym grobowcu jakiego� biskupa w Walii znale�� r�kopis i dwie kule z ko�ci s�oniowej, nape�nione proszkiem purpurowym i bia�ym. Z r�kopisu, kt�ry by� trak-
tatem alchemicznym, mo�na by przypuszcza�, �e chodzi tu o jaki� zwi�zek z alchemi�.
Wed�ug poda� legendarnych, dusz� Twardowskiego zaprzeda� diab�u jego ojciec, gdy podczas podr�y w�z jego ugrz�z� w bagnie, a 200 diab��w wydoby�o go. Za to ojciec Twardowskiego musia� szatanowi odst�pi� to �o czym nie wie". By�o to dziecko, kt�re mu tymczasem rodzi�o si� w domu.
Cyrograf podpisano krwi�, czyli siedzib� �ycia. Krew musia�a by� z palca czwartego, gdy� trzeci palec jeszcze by� u�wi�cony, a dopiero czwarty przekracza� ow� �wi�t� tr�jc�, przy tym z r�ki prawej, bo to mia�o znaczenie pomy�lne, zza paznokci, gdy� tam z�o ma swe siedlisko.
Chrzest odby� si� w sze�� miesi�cy p�niej. Sze�ciomiesi�czne dziecko chwyta Twardowski na r�ce, gdy diabe� chce zabra� jego dusz�. Diabe� nie chce dopu�ci� do chrztu ma�ego Twardowskiego i w tym celu ca�uje w nog� bab� nios�c� dziecko. Noga w og�le, a w szczeg�lno�ci stopa, zw�aszcza kobieca, oznacza� mia�a p�odno��. Kobieta, kt�ra wypi�a wod� z odcisku stopy, pozostawionego na kamieniu, mia�a by� przy nadziei. Diabe�, kt�ry utr�ca nog� kobiec� czy stop� lub pi�t�, wykonuje czyn przeciwny p�odno�ci, urodzajno�ci lub pomy�lno�ci.
W trzydziestym roku �ycia Twardowski postanawia wybra� si� do piek�a po odbi�r cyrografu ojca. Drog� wskazuje mu mysz. Myszy s� wyobra�eniem zjawisk wiosenno-gromowych. Jako takie wyst�puj� w micie gnie�nie�sko-kruszwickim, gdy zjadaj� Po-piela. W�r�d licznych wierze�, jakie zebrano o myszach, w niekt�rych wyja�nia si� pochodzenie myszy w ten spos�b, �e powstaj� one w czasie burzy z chmur i ob�ok�w. Pewien kronikarz czeski zapisa� w 1380 r., �e w Czechach ukaza�o si� wiele myszy, o kt�rych zapewniano, �e powsta�y z burzy. Jest to znane zjawisko, �e myszy w�drowne ukazuj� si� niekiedy na polach masowo, co wyja�niano tym, �e spadaj� one na ziemi�, po zrodzeniu w chmurze deszczowej.
O wielu bohaterach legendarnych opowiadano, i� w dzieci�stwie grozi�y im smoki lub hydry, albo stryjowie czy te� obcy dyna�ci. Cudem ocaleli, albo te� w kolebce ju� zwalczyli wrog�w.
W w�tku dotycz�cym Twardowskiego nie chodzi o jego cia�o, ale dusz� sprzedan� diab�u przez ojca. Pokonanie wroga ma polega� na odbiorze cyrografu. Drog� do piek�a wskazuje mysz, chodzi�oby wi�c o okres burzy i grom�w. Lud dzieli� rok na por� gromow� i bezgromow�, tj. zimow�. Bardzo wa�ny by� pierwszy grom wiosenny. Zachodzi�oby tu zjawisko walki bohatera m�odego, wiosennego przeciw czyhaj�cym na niego ujemnym pot�gom zimowym, kt�rym odbiera w�adz�. W�tek tego opowiadania spotykamy cz�sto, zw�aszcza w mitach germa�skich, w Eddzie.
Niezmiernie ciekawe jest opowiadanie o wywo�aniu przez Twardowskiego ducha Radziwi���wny. Wzmianka o tym wywo�aniu znajduje si� w 81 roku po �mierci Barbary. Przypuszczaj�c, �e ju� za �ycia Zygmunta Augusta wie�� o tym si� rozesz�a i �e duch zmar�ej istotnie ukaza� si� kr�lowi, mo�emy wnioskowa�, �e Twardowski by� magnetyzerem i m�g� wywo�ywa� zjawiska rnediumiczne. Sprawa ta wi�c da�aby si� wyt�umaczy� naukowo, niezale�nie od tego, jak by�my chcieli t�umaczy� pod�o�e owego zjawiska.
Leksykon mitologiczny W.H. Roschera (s. 2731 - 2732) daje podobizn� p�askorze�by attyckiej z III w. p.n.e., kt�ra znajduje si� obecnie w Atenach. Widzimy na niej, jak Men-ksi�yc jedzie na kogucie. Zwr�ci� na ni� uwag� w zwi�zku z Twardowskim Andrzej Nie-mojewski {My�l Niepodleg�a, 1911, nr 144, s. 437).
Kronika czeska podaje o s�ynnym czarowniku �yto z czas�w kr�la Wac�awa mi�dzy innymi tak� wersj�: �Gdy si� cesarz przechadza�, �yto p�yn�� oko�o niego w ��dce po ziemi, a gdy cesarz jecha�, on sun�� obok niego na w�zku, ci�gnionym przez dwa koguty". W historii Twardowsldego szczeg� ten zdaje si� by� zapo�yczony z opowie�ci o Fau�cie, kt�rego ucze�, Wagner, uni�s� si� na ognistym kogucie Bilecie w�r�d wielkiego huraganu i burzy.
Jedna z legend opiewa, �e szlachcicowi, kt�ry zmarnowa� maj�tek i chcia� zdoby� nowy, Twardow-ski radzi�, by w ustronnej chacie, bez ustanku liczy� dziewi�� pieni��k�w od 1 do 9 i od 9 do 1, i wystrzega� si� pomy�ki. Gdy ju� dnia�o, czart w postaci Twardo-wskiego pyta go, czy si� nie pomyli� i ka�e mu dalej rachowa�. Ale szlachcic nie pami�ta� na czym stan��, straci� maj�tek i zosta� mnichem.
W�tek ten pozostaje w zwi�zku z mennic�, ustanowion� w Bydgoszczy w 1594 r. Diabe� za� w legendach niejednokrotnie ma do czynienia z pieni�dzmi. Liczba 9 ma znaczenie ksi�ycowe, jak to wykaza� W.H. Roscher (Enneadische Studie).
O �lubie Twardowskiego pozosta�a taka legenda: mistrz Twardowski chcia� si� o�eni�, ale panna, kt�ra mu si� podoba�a, tylko za tego wyj�� obieca�a, kto odgadnie zawarto�� jej butelki.
- Co to za zwierz�, robak czy w��? Kto to odgadnie, b�dzie m�j m��! - pyta�a.
Twardowski odgad�, �e pszczo�a - i pann� po�lubi�. W legendach cz�sto si� trafia, �e zam��p�j�cie uzale�nione jest od rozwi�zania zagadki. Ale jakie� znaczenie tej legendy?
Pszczo�a jest symbolem dziewictwa. Jako tak� widzimy j� u n�g dziewiczej Artemidy z Efezu. Pewna narzeczona znad Drw�cy zaprowadzi�a swego oblubie�ca pod lip�, na kt�rej osiad� r�j pszcz�. Pszczo�y lata�y doko�a g�owy kawalera, nie czyni�c mu szkody. Mia� to by� dow�d cnotliwo�ci i wr�ba jego przysz�ej wierno�ci ma��e�skiej.
W�� ma obok wielu znacze� r�wnie� znaczenie rozrodcze, dlatego m�atki bezdzietne modli�y si� do w�y o p�odno��. Wierzono, �e gdy si� dziewczynie przy�ni w��, to znak, i� przyjdzie w zaloty jaki� m�odzieniec.
A oto i taka jeszcze legenda: gdy �ona Twardow-skiego sprzedawa�a garnki na krakowskim targu, Twardowski wybra� si� w karecie na rynek i garnki porozbija�. W�tpliwe, �eby szlachcianka - a taka by� musia�a �ona szlachcica - handlowa�a garnkami, co w my�l zwyczaj�w XVII wieku by�oby poni�aj�ce. Fakt za�, �e Twardowski wybra� si� na tak� imprez� z dworzanami w karecie - by�by poni�eniem osoby w�asnej. Nadto garnk�w nie sprzedawano na rynku, tylko w okolicy dzisiejszej ulicy Garnczarskiej.
Analogiczn� opowie�� pozna�sk� spotyka si� u Kolberga. Ma ona charakter w�tku kopciuszkowe-go o upo�ledzonej kr�lewnie, kt�ra wreszcie odzyskuje sw� w�adz�. By� mo�e, �e w tym w�tku znajduj� si� te� pierwiastki meteorologiczne.
Legenda opiewa dalej, �e Twardowski, sprzedawszy dusz� diab�u, nakazuje mu wykonywa� r�ne prace w przyrodzie, nie przynosz�ce nikomu korzy�ci, ale imponuj�ce rozmiarami. Do takich prac nale��: zatopienie skarbu olkuskiego, przewr�cenie ska�y Sokolej pod Pieskow� Ska��, wykopanie stawu Czecho-wizny, przeniesienie ska� w pobli�u wsi Tr�boczowa, wykopanie Jeziora Augustowskiego w ci�gu jednej nocy, przeniesienie g�az�w do Dzia�oszyna itp. Olbrzymie zjawiska przyrody, kt�rych nie by�o komu przypisa�, a kt�rych ludzie zwyk�ymi �rodkami wykona� nie byli w stanie, przypisywano diab�u.
W owych czasach istnia�a wida� sztuka odm�adzania. Przecie� Twardowski kaza� si� posieka� swemu s�udze i z�o�y� do trumny, a po pewnym czasie odkopa�. Gdy odsypano nawarstwienie ziemi, znaleziono go w postaci dziecka, kt�re ros�o szybko a� do lat m�odzie�czych. W podobny spos�b odradza� si� Ozyrys, kt�rego cia�o posiekano na kawa�ki. Sta�o si� to w miesi�cu Atyr, gdy s�o�ce przechodzi przez Nied�wiadka. Co si� tyczy okresu, w jakim odbywa�o si� odm�odzenie, to relacje s� r�ne. Na og� wymieniaj� liczby 3 i 7 (dni i godziny). Trzy lata odpowiadaj� trzydni�wce ksi�yca niewidzialnego, w czasie kt�rej nowy ksi�yc rodzi� si� jako sierp nowiu. Liczba 7 jest cudowna i pod jej wp�ywem dzia�y si� rzeczy niezwyk�e. Ten u�amek czasu rozumie� nale�y w godzinach, bo cz�owiek nie wytrzyma�by cud�w lub zakl��, trwaj�cych kilka dni.
Historia Twardowskiego taka, jak� przekazywa�y wieki, przedstawia nam si� w formie legendarnej. Narosty w ci�gu wiek�w s� r�nego pochodzenia.
Jedne wzi�te z opowie�ci o Fau�cie (Kogut-Bilet, karczma Rimlich-Rzym), inne z Biblii (wrota), z poda� ludowych (t�uczenie garnk�w), z Plutarcha i magii (odm�odzenie). O jakim� jednolitym cyklu mitycznym nie ma tu mowy.
O postaci Twardowskiego, przedstawionego nam w legendach, wspominam tu tylko og�lnikowo, nie m�wi�c ani o jego czarodziejskiej kuchni, ani o rozmaitych praktykach, wywo�uj�cych podziw wszystkich jego wsp�czesnych. Dokonywa� on niew�tpliwie du�o nadzwyczajnych eksperyment�w, kt�rych znaczenia nikt w�wczas nie potrafi) sobie inaczej wyobrazi�, jak tylko przypisywaniem mu si� nieczystych i utrzymywaniem kontaktu z szatanem. W kuchni czarnoksi�skiej Twardowskiego by�o niew�tpliwie te� kilka zaufanych jego s�u�ebnic, kt�re podpatrzy�y niejeden jego lek, niejedno zastosowanie takich czy innych praktyk w tych czy innych okoliczno�ciach.
Podobnych do Twardowskiego czarnoksi�nik�w by�o w ca�ej Polsce wi�cej. Znano ich jako wielkich mag�w tajemnej wiedzy, znano jako znachor�w, umiej�cych nie tylko leczy� chorych, ale przyprawia� zdrowych o choroby. U nich to przechodzi�y zapewne pos�dzane o czary niewiasty szko�� tajnej wiedzy i uczy�y si� praktyk, za kt�re przychodzi�o im ci�ko pokutowa�. Z czasem dosz�o do tego, �e ka�d� starsz� niewiast� stroni�c� od ludzi pos�dzano o rozmaite przest�pstwa czy wydarzenia, wyp�ywaj�ce drog� czysto naturaln�. Do jakich niedorzeczno�ci, do jakiego absurdu doprowadzi�y te obwinienia i oskar�enia rzekomych czarownic, wyka�e rzut oka na strony po�wi�cone procesom przeprowadzanym u nas w Polsce.
ROZDZIA� 3
Ostatni proces przeciwko czarownicom w Gnie�nie
To, co powiedzia�em na pierwszych stronicach o czarownicy jako takiej, daje Czytelnikowi oczywi�cie s�abe tylko poj�cie o praktykach uwa�anych za czary i dlatego te� si�gn��em do zmursza�ych kart przesz�o�ci, w kt�rych zapisane s� dzieje niezmiernie ciekawych rozpraw i proces�w, jakie rozgrywa�y si� mi�dzy innymi w wielu miastach polskich. Przegl�daj�c archiwum gnie�nie�skiego s�du, odnalaz�em niezmiernie ciekawe alcta, spisane cz�ciowo po polsku, a cz�ciowo po �acinie, kt�re �wiadcz�, jak szeroko by�a rozga��ziona w Polsce wiara w czary i jak nieub�agane by�y s�dy polskie, zajmuj�ce si� rozpatrywaniem przest�pstw uprawiania czar�w i utrzymywania kontaktu z szatanem.
Wszystko, co odnalaz�em we wspomnianych aktach procesu, rozegranego pod koniec XVII w., rzuca niezmiernie charakterystyczne �wiat�o zar�wno na sam przebieg rozprawy, jak r�wnie� na mentalno�� s�dzi�w, �wiadk�w i oskar�onych.
G��wn� obwinion� - rzecz trudna do uwierzenia - by�a w procesie, o kt�rym tu mowa, m�oda, zaledwie 11 lat licz�ca dziewczynka, a ponadto ukazuj�cy si� jej w sali rozpraw z�y duch, p�ataj�cy rozmaite figle. Niezwykle interesuj�ca by�a przy tym poniek�d okoliczno��, �e w okresie, w kt�rym rozgrywa! si� proces, budzi� si� pocz�� krytycyzm ludzi �wia-tlejszych i �e nawet wydaj�cy wyroki s�dziowie zasi�gali przed wydaniem ostatecznego orzeczenia porady u wy�szych dostojnik�w ko�cielnych. Orzeczenie w wypadku, kt�ry tu omawiam, wypad�o tak, �e kilka niewiast, oskar�onych o uprawianie czar�w, zosta�o wypuszczonych na wolno��, co wywo�a�o w Gnie�nie bunt ca�ej ludno�ci.
A oto przebieg rozpraw wed�ug przechowywanych akt i zapisanej w nich tre�ci:
W �rod�, dnia 16 marca 1689 roku stan�� przed burmistrzem �wczesnym, Tomaszem S�pi�skim, przed radnymi miasta oraz specjalnie na posiedzenie zwo�anymi �awnikami szlachcic Samuel Bieganowski, administrator Kr�lewskiego Zamku w Gnie�nie, a zarazem wicestarosta, wnosz�c skarg� przeciwko Zofii, �onie ober�ysty Piotra oraz c�rce jego Dorocie, �e dopuszczaj� si� czar�w oraz rozmaitych przest�pstw wskazuj�cych na wsp�udzia� z diab�em. Szlachcic Bieganowski wysun�� jednocze�nie wniosek o wszcz�cie dochodzenia karnego oraz uwi�zienie oskar�onych, �eby �zapobiec ewentualnym dalszym nieszcz�ciom i udaremni� ucieczk�". S�d do wniosku przychyli� si� i nakaza� aresztowanie obu oskar�onych, wyznaczaj�c im obro�c�w prawnych w osobach dw�ch najstarszych cz�onk�w cechu szynkarskiego.
W dniu procesu, gdy ju� oskar�one stan�y przed s�dem, zezna� pan Bieganowski wobec prokuratora i s�dziego dos�ownie, co nast�puje:
- Przyj��em Dorot�, dziecko ober�ystki Zofii, w charakterze piel�gniarki dla mojej c�reczki. Powtarza�a ona niejednokrotnie w obecno�ci rozmaitych os�b, kt�re tu mog� wymieni�, �e matka jej, Zofia, uczy�a j� czar�w i �e bywa�a z ni� wsp�lnie na �ysej G�rze. W domu naszym - m�wi� dalej Bieganow-ski - wyczarowywa�a ku powszechnemu zdumieniu myszy i szczury, i pokazywa�a ponadto najrozmaitsze sztuczki. Niedawno temu pokazywa�a te� mi�dzy innymi mierzw� ko�sk�, przyniesion� z �ysej G�ry. Matka zabrania�a jej ucz�szczania do spowiedzi i do Sto�u Pa�skiego.
Po takim oskar�eniu przes�uchano najpierw Dorot�. Zezna�a ona, �e sko�czy�a zaledwie 11 lat. Odpowiadaj�c na wszystkie pytania, oskar�a�a matk� i poda�a spos�b szukania padalc�w oraz zatruwania ludzi.
- Matka kaza�a mi - m�wi�a dziewczynka - suszy� schwytane padalce w piecu, rozkrusza� je i posypywa� proszkiem potrawy upatrzonym osobom. Nigdy tego nie czyni�am, nigdy nie szuka�am padalc�w i z tej to przyczyny bi�a mnie matka stale albo r�zg�, albo kijem tak, �e o ma�o mnie nie zabi�a.
ROZDZIA� 4
Ukazanie si� szatana
Nagle spojrza�a dziewczynka ku oknu, wyci�gn�a szyj� i wpatrywa�a si� w co�, co wzbudza�o w niej l�k. Gdy s�d zapyta�, co zobaczy�a, da�a, p�acz�c, tak� odpowied�:
- Przy oknie przeciwleg�ego domu stoi m�j
oblubieniec.
Gdy s�dzia chcia� si� dowiedzie� o owym ob-lubie�cu czego� bli�szego, odpowiedzia�o dziewcz� z przestrachem.
- To jest szatan!
Na pytanie, jak �w szatan wygl�da, odpowiedzia�a Dorota, �e jest czarny. Wi�cej z dziewcz�cia wydoby� nie by�o mo�na. Po d�ugim p�aczu zezna�a jeszcze, �e oblubieniec grozi jej r�k�. Wtedy to wszyscy cz�onkowie zrobili znak krzy�a �wi�tego i nakazali dziewczynie prze�egna� si� r�wnie�.
Po tym incydencie prowadzi� s�d dalsze przes�uchania bez jakiejkolwiek przeszkody. Na pytanie, jak matka odbywaJa z ni� nauk� czarowania, zezna�a Dorota co nast�puje:
- Kiedy� zaprowadzi�a mnie ona do mieszkania
zmar�ego niedawno temu Suskiego. Da�a mi ca��
gar�� ususzonych robak�w i powiedzia�a: - Skrusz to na proszek, wsyp do kufla z piwem i daj Suskiemu do wypicia. - Sproszkowa�am robaki, ale proszku do kufla nie wsypa�am. Wtedy to matka wzi�a naczynie sama i da�a Suskiemu, zach�caj�c, �eby pi�. A gdy Suski wypi� nie chcia�, nakaza�a mi odda� trunek s�u��cej, ale i s�u��ca nie pi�a. Wtedy to rozgniewana matka wzi�a mnie do szynku i bila d�ugo i niemi�osiernie, gdy� nie us�ucha�am jej i nie post�powa�am tak, jak mi kaza�a.
S�d wys�uchawszy tych zezna� dziewczyny, stawi� nast�puj�ce pytanie:
- Sk�d�e to wiesz, �e tu chodzi�o o czary?
Na to dziewczyna:
- Wiem od matki. Matka powiedzia�a mi wyra�nie: - Nie pij tego piwa, gdy� jest zaczarowane. Kto z niego upije chocia� �yk, b�dzie oczarowany.
S�dzia zapyta� dalej, jakich sposob�w u�ywa�a matka, gdy uczy�a j� czarowa�.
- To wszystko, co� zeznawa�a dotychczas - m�wi� - to przecie� jeszcze nie czary.
Dziewczyna odpowiedzia�a na to:
- Gdy s�u�y�am u wicestarosty, kaza�a mi matka szuka� padalc�w, a gdym odm�wi�a, posz�a do lasu i szuka�a sama. Wszystko, co znalaz�a, suszy�a w piecu. Kiedy� przyszed� do nas zmar�y niedawno felczer Forgison. Matka nala�a mu w�dki i wsypa�a do kieliszka proszku z padalca. Felczer by� przekonany, �e w w�dce znajduje si� pieprz, wypi� wi�c z zadowoleniem, ale niebawem rozchorowa� si�. Tego samego proszku wsypa�a matka pewnemu gospodarzowi z Pierzysk (pod Gnieznem) do grzanego piwa. Gospodarz wypi� i umar� nazajutrz. Jest pochowany na cmentarzu przy ko�ciele �w. Piotra. Gdy kiedy� przyniesiono dla wicestarosty w zielonym dzbanku piwa - m�wi�a dalej dziewczyna - wsypa�a matka znowu do dzbanka tego proszku. Sama wprawdzie tego nie widzia�am, ale m�wi�a mi o tym s�u��ca Zofia, przestrzegaj�c, abym piwa z tego dzbanka nie pi�a, gdy� matka nasypa�a do niego jakiego� proszku. Dzban ten postawi�a w pokoju ja�nie pana.
Wskutek nalega� s�dziego, zeznawa�a ma�a Dorota w dalszym ci�gu, �e matka wyda�a j� za m�� za niejakiego Marcma Rybaka. M�� jej nie wymienia] wprawdzie swego nazwiska, gdy� go nawet o nie nie pyta�a, ale s�ysza�a je od innych.
- �lub odby� si� sze�� tygodni temu - m�wi�a Dorota - na �ysej G�rze, za m�ynem Kowalskiego w Gnie�nie. By� to du�y, pusty plac z zadrzewieniem po�rodku. Na placu odbywa�y czarownice ta�ce. Matka da�a mi ma�� i kaza�a natrze� cia�o. Sama te� natar�a swoje r�ce, od ramion pocz�wszy w d� oraz nogi. Potem wyfrun�a przez komin, a ja pofrun�am za ni�. Drewniany s�oik z ma�ci� i pokrywk� przechowywany jest w �cianie w ostatniej izbie, tu� obok drzwi. Wyfrun�y�my obydwie, matka i ja, jedna obok drugiej. Matka przelecia�a obok domu burmistrza, ja za� lecia�am ponad domem aptekarza Marcina, a� het poza m�yn Kowalskiego. Przed nami przyby�y ju� �ona siodlarza i �ona ku�nierza. Pami�tam dok�adnie dzie�. By�o to w czwartek w nocy. Podczas biesiady weselnej pi�y wszystkie i upi�y si�.
Opisuj�c akt ceremonia�u �lubnego, zeznawa�a oskar�ona dziewczynka dos�ownie:
ROZDZIA� 5
Za�lubiny z diab�em
- �ona siodlarza wzi�a jedwabny sznur i z�ote obr�czki, po czym, po wypowiedzeniu jakich� s��w magicznych, sp�ta�a nas razem. Pali�o si� przy tym sze�� �ojowych �wiec. W pewnej chwili zawo�a�a: - �e� si� z nim! - Ja natomiast nie powiedzia�am nic, gdy� zabrak�o mi s��w. M�odzieniec, z kt�rym by�am sp�tana jedwabnym sznurem, o�wiadczy� mimo mojego milczenia, �e mnie po�lubi. Po jego s�owach, wyra�aj�cych zgod� na po�lubienie mnie, rozpocz�y si� ta�ce. Ja ta�czy�am z moim �m�em", �ona siodlarza ta�czy�a z innym m�czyzn�, u kt�rego widzia�am kopyta, macocha moja sz�a do ta�ca z kim�, kt�remu by�o na imi� Ka�mierz. Nazwiska nie s�ysza�am. Gdy zabawa si� sko�czy�a, pofrun�am do domu t� sam� drog�, kt�r� przyfrun�am. M�j m�� pozosta�, gdy� chcia� wst�pi� do jakiej� ober�y.
S�d, wys�uchawszy zezna� dziewczyny, zapyta�:
- Czy� obcowa�a i spotyka�a si� z m�czyzn� tym cz�ciej?
- Spotyka�am si� z nim regularnie w ka�dy czwartek - odpowiedzia�a dziewczyna.
- Powiedz teraz co� o twoich rodzicach - zawo�a� wzburzony s�dzia.
- Ojciec m�j nie �yje - m�wi�a oskar�ona. -Jak si� nazywa�, nie pami�tam. Rodzon� matk� moj� by�a Katarzyna. Zofia, o kt�rej by�a mowa, to moja macocha.
Na tym urwa�y si� przes�uchania dziewczyny i rozpocz�o si� badanie macochy, Zofii. Zaprzecza�a ona kategorycznie wszystkim stawianym jej zarzutom i dowodzi�a, �e oskar�ona dziewczyna jest jej rodzon� c�rk�, �e sko�czy�a ju� jedena�cie lat, �e ojcem jej by� zmar�y jej m�� Jan, z zawodu murarz. Ca�a rodzina zamieszkiwa�a najpierw w Kole, gdzie przysz�a na �wiat oskar�ona dziewczyna i gdzie te� zosta�a ochrzczona 10 lat temu. Z Ko�a wyprowadzono si� do S�upcy, potem do Pobiedzisk, a wreszcie do Wrze�ni. Z Wrze�ni wyprowadzono si� do Gniezna. Zapytana przez s�dziego, czy nauczy�a dziewczyn� czar�w, odpowiedzia�a przecz�co.
Obie oskar�one wyprowadzono wreszcie z sali i wys�ano rozkaz, aby trzymano je w osobnych celach wi�ziennych. Akt oskar�enia uj�ty zosta� w dwunastu artyku�ach, po czym utworzono osobn� delegacj�, upowa�nion� do przeprowadzenia u oskar�onych rewizji. Kolejne posiedzenie wyznaczono na dzie� nast�pny o godzinie 700 rano.
Delegacja, a �ci�lej powiedziawszy, komisja �ledcza, nie znalaz�a po naj skrup ul atniejszych przeszukiwaniach mieszkania oskar�onej nic, pr�cz butelki i ma�ego dzbanka, wype�nionego do po�owy jakim� starym t�uszczem.
Dnia nast�pnego, tj. w czwartek 17 marca, rozpocz�y si� przed tym samym sk�adem s�dziowskim drugie przes�uchania. Poniewa� zar�wno prokurator,
jak i oskar�yciel podtrzymywali nadal skarg�, przedstawiono oskar�onej owe dwana�cie sformu�owanych punkt�w, w kt�rych uj�ty by� zarzut, �e uczy�a ona c�rk� swoj� sztuk czarodziejskich, �e zn�ca�a si� nad ni�, �e oczarowa�a Suskiego, felczera Forgisona, gospodarza z Pierzysk, wicestarost�, a tak�e �e podawa�a proszek z padalca, �e za�lubi�a c�rk� z diab�em, �e smarowa�a siebie i c�rk� ma�ci�, �e wylatywa�a na �ys� G�r� itd.
Na wszystkie stawiane zarzuty odpowiada�a oskar�ona przecz�co. Dalsze badania wykaza�y, �e w�a�ciwie Suski nie oskar�y� jej nigdy, co za� do felczera, to oskar�a� on j� wprawdzie, ale oskar�enie swoje cofn�� przed �mierci�, prosz�c o przebaczenie. Okaza�o si� wreszcie, �e z Pierzysk przybywali do niej wszyscy gospodarze, �e jedli, pili, bawili si�, ale �aden z nich nie umar� bezpo�rednio po bytno�ci w jej mieszkaniu.
Zdawa�oby si�, �e na tym powinien proces si� zako�czy� - tymczasem sprowadzono z celi m�od� Dorot� i rozpocz�to ponownie indagacje. Dziewczyna odpowiada�a na wszystko twierdz�co, powtarzaj�c to, co zezna�a poprzednio. Dopiero po dziesi�tym pytaniu, zacz�a si� pl�ta� i waha�. Zapytana o przyczyn� - odpowiedzia�a s�dziom cichym, ledwie dos�yszanym g�osem, �e widzi obok siebie po�lubionego jej na �ysej G�rze m�a, kt�ry zakazuje jej dalszych zezna�. S�d nakaza� natychmiast odprawienie mod��w do Matki Boskiej i do Serca Jezusa. Po gorliwych modlitwach kontynuowano przes�uchania i doprowadzono do dwunastego pytania. Tutaj dziewczyna zacz�a rozpaczliwie p�aka�, a gdy zapytano j�, dlaczego p�acze, odpowiedzia�a:
- �M��" stan�� znowu obok mnie i nie pozwala
m�wi� o matce.
S�dzia nakaza� sprowadzenie ksi�dza, pokropienie sali �wi�con� wod� i odprawienie mod��w.
Gdy to si� sta�o, zawo�a�a dziewczyna uradowana, �e szatan wpad� do innego domu, a mianowicie do mieszkania �ony siodlarza. Zapytana przez s�dziego, czy oskar�ona Zofia jest jej matk� i czy zosta�a przez ni� zrodzona, odpowiedzia�a tak:
- Urodzi�a mnie wprawdzie, ale nie uznam jej
nigdy za matk�, gdy� nie nauczy�a mnie nawet �Ojcze
nasz". Nie �a�uj� jej - �a�owa�abym raczej psa.
S�d postanowi� po tych przes�uchaniach sko�czy� posiedzenie do popo�udnia i sprowadzi� na rozpraw� wszystkich �wiadk�w.
ROZDZIA� 6
Torturowanie oskar�onych
Popo�udniowe rozprawy rozpocz�y si� o godzinie 1400, w obecno�ci czterech sprowadzonych �wiadk�w. Bardzo znamienne, i� zrezygnowano ze �wiadk�w zamieszkuj�cych w Pierzyskach. Czterej wyszukani pospiesznie �wiadkowie nic pozytywnego na stawiane im pytania nie odpowiedzieli. Powtarzali tylko to, co s�yszeli z opowiadania o czarach matki i c�rki. Natomiast ostatni �wiadek, parobek Walenty, zezna� dobrowolnie do protok�u, co nast�puje:
* - Rok temu, tu� przed Bo�ym Narodzeniem, by�a oskar�ona zaj�ta wypiekaniem bia�ego chleba. W tym czasie zasz�a do oskar�onej �ona moja i zjad�a, na usil
ne jej pro�by, dwa ma�e kawa�ki, i napi�a si� czego�, co przypomina�o smak piwa. Po up�ywie p� godziny wi�a si� �ona w strasznych b�lach i tylko cudem ocala�a.
* - Po wys�uchaniu �wiadk�w postanowi� s�d magistracki w Gnie�nie, co nast�puje: Wobec tego, �e oskar�ona jest podejrzana na podstawie zezna� c�rki
i �wiadk�w o uprawianie czar�w, nale�y j� wyda� jako czarownic� prokuratorowi s�du miasta Gniezna, celem wybadania prawdy.
Nast�pnego dnia - by�o to w pi�tek 18 marca - odby�o si� w ratuszu pierwsze posiedzenie s�du.
S�dzia wezwa� obie oskar�one r�wnocze�nie. Dorot� stawiono naprzeciwko matki i odczytano oskar�enie. Matka zaprzecza�a wszystkiemu w spos�b najbardziej kategoryczny. Zaprzeczenia te sprawi�y, �e dziewczyn� zacz�to straszy� torturami, a matk� poddano jeszcze tego samego dnia w obecno�ci prokuratora i dw�ch �awnik�w s�dowych jak najokropniejszym m�kom, maj�cym na celu zniewolenie jej do wypowiedzenia prawdy.
W tym czasie zdawano sobie ju� spraw�, �e cz�owiek torturowany przyzna si� do wszystkiego, czego tylko prokurator zapragnie, byle sko�czy� m�ki, tote� zeznania z�o�one przez oskar�on� w czasie torturowania uwa�ane by�y za niewystarczaj�ce i d��ono do tego, aby te same zeznania sk�adane byty przed s�dzi� dobrowolnie. Nie pami�tano wtedy jednak o tym, �e cz�owiek, kt�ry przeszed� tortury, nie odwo�a ju� zazwyczaj tego, co zezna� przedtem, aby nie narazi� si� na ponowne m�ki.
Metoda torturowania czarownic w Gnie�nie nie odbiega�a od metod stosowanych w innych miastach Polski i zagranicy. Z akt�w procesu gnie�nie�skiego dowiadujemy si� zatem, �e Zofii zwi�zano r�ce ponad g�ow�, zawieszono j� u pu�apu, a do n�g przywi�zano ci�kie kamienie. Po zdj�ciu jej z zawieszenia u�o�ono j� na specjalnym przyrz�dzie do rozci�gania cz�onk�w. Cierpienia wywo�ywane tego rodzaju torturami musia�y by� okropne. Jeden z pisarzy XVII wieku powiada, �e widzia� za m�odu m�czyzn silnych jak d�by, kt�rzy zeznawali po zej�ciu z aparatu do rozci�gania cz�onk�w, i� woleliby stokrotnie �mier�, ani�eli tego rodzaju tortur�. Aby zwi�kszy� m�ki,
stosowano tortury przewa�nie trzy razy z rz�du, chocia�by nawet oskar�ony przyzna� si� od razu. Czyniono to dlatego, �eby wydoby� jak najwi�cej szczeg��w, a przede wszystkim, aby dowiedzie� si� nazwisk wsp�winnych.
W naszym wypadku spisano dok�adny protok� o przebiegu tortur i przechowywano go do dzi�, Zanotowano wi�c tym samym wszystkie odpowiedzi, dawane przez torturowan� kobiet�. W tych kilku zapisanych zdaniach mo�na s�ysze� dok�adnie jej j�ki, krzyk b�lu, wida� kurcz�c� si�, cierpi�c� twarz, wida� jej bezgraniczn� rozpacz. Przyznawa�a si� do wszystkiego, byle tylko zaprzestano tortur. Powtarzam tu cz�� protok�u dos�ownie:
Pierwsze tortury: Dzia�o si� tego samego dnia (18 marca) w wi�zieniu gnie�nie�skim. Wy�ej wymieniona delegacja stan�a wraz z katem i oprawc� w wi�zieniu i przyst�pi�a do torturowania Zofii. Katowi nakazano, aby post�powa� stopniowo. Przed samymi torturami, po zwi�zaniu oskar�onej r�k, zacz�a ona wo�a�: - Wszystko, co tutaj znosz�, sprawi�a zemsta. C�rk� moj� musia� kto� nam�wi� do fa�szywych zezna�. - Oskar�ona b�aga�a, �eby dano jej obro�c�. Pro�bie jej sta�o si� zado��.
- Chc� umrze� - wo�a�a dalej - tylko przesta�cie mnie m�czy�! Niechaj B�g mnie os�dzi, dobijcie mnie jak najpr�dzej, ale zaprzesta�cie katuszy! Wielmo�nego pana wicestarost� prosz� o wybaczenie. B�g �wiadkiem, �e nie uczyni�am mu nic z�ego. Tej przekl�tej �onie stolarza �ni�o si� to wszystko, o co mnie obwiniaj�. Tylko ona winna mojemu nieszcz�ciu. Nie by�am w og�le na �ysej G�rze ani na sabacie czarownic.
S�dzia i prokurator, skonstatowawszy up�r oskar�onej, nakazali rozpocz�� tortury z obostrzeniem, wtedy, w�r�d najokropniejszych m�k, zacz�a oskar�ona wo�a�:
- Ulitujcie si� nade mn�! Opowiem wszystko, zeznam ca�� prawd�! Nie szarpcie cia�a mego w kawa�y! To �ona siodlarza nam�wi�a mnie do wszystkiego. Ona to kaza�a mi da� panu podstaro�cie sproszkowanego padalca, ona sama przynios�a mi te� proszku. Na sabacie by�am po raz pierwszy przed rokiem, w czwartek wieczorem. By�y tam ju� inne kobiety, kt�re pi�y i ta�czy�y. Na tronie siedzia� szatan w postaci koz�a. Ka�da z kobiet ca�owa�a go w lew� stop�, a potem w ogon. Zauwa�y�am �on� garncarza i �on� siodlarza. Ja ta�czy�am z diab�em, a �ona siodlarza i �ona garncarza zawar�y z nim �lub. P�niej ta�czy�am z dwoma szatanami, jeden nazywa� si� Melchior, drugi Jakub. C�rka by�a z nami i ta�czy�a tak samo z szatanem. Potem sta�o si� tak, �e �ona siodlarza i �ona garncarza o�eni�y j� z diab�em. Nazwiska nie pami�tam, by� m�ody, czarny. �lub odby� si� dopiero w trzeci czwartek. Ma�� do smarowania przed wylotem na sabat przynios�a �ona siodlarza. Szatani towarzyszyli nam po ceremonii a� do samego domu i tam obcowali z nami. �ona siodlarza - m�wi�a dalej w�r�d m�k oskar�ona Zofia - jest zawsze na sabacie kr�low�. Gdy jest na �ysej G�rze zak�ada na g�ow� z�ote rogi. Otru�a ona swego pierwszego m�a, ale i ostatni m�� zosta� otruty. Sproszkowanego padalca dala do za�ycia Wachowej z Jankowa i P�oczkowskiemu z tej samej wsi. Felczerowi da�am proszek w�a�ciwie ja. �ona
siodlarza przechowuje diab�a pod beczkami w piwnicy. Diabe� wypija piwo, a ona dolewa wody. Wszystko to mog� powiedzie� jej prosto w twarz. Ukrywa ona zreszt� m�odego diab�a stale pod sukniami. Nosi on czerwone buty i nazywa si� Chrzanowski.
Oskar�on� torturowano jeszcze dwukrotnie trzy dni p�niej, a zatem w poniedzia�ek, 21 marca, przed po�udniem i po po�udniu. Podczas trzeciego torturowania oskar�y�a Zofia wiele os�b, w tym 19 kobiet, z kt�rych 11 zamieszkiwa�o w Gnie�nie, 5 w Jankowie i 3 w Grzybowie. Gdy zacz�to j� torturowa� po raz trzeci, powt�rzy�a dobrowolnie wszystko, co zeznawa�a podczas tortur poprzednich. Twierdzi�a, �e nawet w spowiedzi nie by�aby w stanie zezna� wi�cej.
- Wszystko, co powiedzia�am - wo�a�a Zofia - mog� powt�rzy� sto razy i wi�cej, i potwierdzi� przysi�g�.
Dnia nast�pnego, czyli we wtorek, 22 marca, stan�a oskar�ona ponownie przed s�dem. W protok�le podkre�lono z naciskiem, �e oskar�on� trzeba by�o wnie�� do sali rozpraw, gdy� mia�a po�amane cz�onki. S�dzia wezwa� j�, aby pomy�la�a o ratowaniu duszy i zeznawa�a w dalszym ci�gu tylko prawd�. Po tym wezwaniu odebrano od niej uroczyst� przysi�g� i zapewnienie, �e wszystko, co powiedzia�a podczas torturowania, jest prawd�, �e mo�na przy tym powo�a� si� na Boga, kt�ry b�dzie j� s�dzi�.
Dnia 24 marca zosta� og�oszony solenny wyrok-S�d uzna� wszelkie stawiane Zofii zarzuty za dowiedzione, zw�aszcza co si� tyczy�o fruwania na miotle, za�lubienia diab�a i zatruwania ludzi proszkiem. I dlatego te�, powo�uj�c si� na Boga i Tr�jc� �wi�t�, s�d
postanowi�, by Zofia bez potrzeby wyszczeg�lnienia wszystkich jej przewinie�, co by�oby niemo�liwe, zosta�a spalona na stosie. C�rka Dorota zas�u�y�a wprawdzie na tak� sam� kar�, ze wzgl�du wszak�e na jej m�odociany wiek powinna by�, w my�l prawa kanonicznego i magdeburskiego, wyprowadzona razem z matk� do miejsca egzekucji, a� do samego ogniska, i przygl�da� si� spaleniu matki. Ponadto nale�a�o j� postawi� wed�ug wyroku s�du pod pr�gierz w Gnie�nie i biczowa� pi�ciokrotnie r�zgami.
Dekret odno�ny wydano z poleceniem wykonania wyroku mistrzowi, katowi Andrzejowi. Po przeprowadzeniu egzekucji dziewczyna mia�a by� wydana ojcu, kt�remu na�o�ono obowi�zek karania jej w ka�dy czwartek wieczorem na pami�tk� pi�ciu ran Chrystusa i cierpie� Matki Boskiej Bolesnej. Mia�a ona otrzymywa� �ci�le 12 uderze� r�zg� po go�ym ciele, celem przypomnienia jej dnia, w kt�rym obcowa�a z szatanem.
ROZDZIA� 7
Masowe palenie czarownic
Proces gnie�nie�ski poci�gn�� za sob� dalsze rozprawy, podczas kt�rych wymuszano torturami najrozmaitsze bezpodstawne oskar�enia kobiet ca�kiem niewinnych. Ca�y rok 1689 i 1690 zu�y�y w�adze s�dowe w Gnie�nie na przeprowadzenie proces�w, wytoczonych czarownicom. Najpierw aresztowano obie przez Zofi� oskar�one - �on� siodlarza, niejak� Bielawsk� oraz �on� garncarza, Regin� Klawkowiczow�. Bielaw-ska zdo�a�a wprawdzie uciec z miasta, ale wkr�tce j� odnaleziono i sprowadzono do Gniezna. Zeznawa�y one w czasie tortur, co od nich ��dano, po czym, po oskar�eniu innych kobiet, spalono je tak samo na stosie. �a�cuch oskar�onych zdawa� si� by� niesko�czony. Pod koniec 1690 roku wzmog�a si� liczba proces�w, zw�aszcza wtedy, gdy jaka� dwunastoletnia dziewczynka wyst�pi�a z podobnymi oskar�eniami, jak wspomniana w aktach Dorota, oskar�aj�ca matk�. Psychologicznie jest to o tyle zrozumia�e, �e ta m�oda dziewczyna by�a c�rk� kata, wymienionego wcze�niej mistrza, Andrzeja Melara, kt�ry torturowa� matk� Doroty. Opowiada� on zapewne o przebiegu procesu w obecno�ci c�rki, Rozalii, kt�ra powtarza�a przed s�dem rozmaite szczeg�y o proszkowaniu padalc�w, o smarowaniu cia�a ma�ci�, o fruwaniu na miotle i o za�lubinach z diab�em. Zeznaniom tego dziecka uwierzy� s�d w ca�ej pe�ni i wytoczy� oskar�onym przez nie kobietom proces o uprawianie czar�w.
Dopiero w pa�dzierniku 1690 roku zdarzy�o si� co� takiego, co wydawa�o si� �wczesnym s�dziom gnie�nie�skim wprost niepoj�te. Oto kilka kobiet, oskar�onych o uprawianie czar�w stan�o przed prokuratorem i przyzna�o si� do winy, gdy tymczasem nie by�o ani oskar�yciela, ani nikogo z pokrzywdzonych. Kilku radc�w miejskich zacz�o wyra�a� w�tpliwo�ci, czy oskar�one niewiasty mo�na uwa�a� za czarownice i czy nale�y je kara�. Zadecydowano wreszcie, �e nale�y zwr�ci� si� o wy�wietlenie sprawy i o pouczenie do doktor�w teologii i wy�szych dostojnik�w ko�cielnych przy katedrze gnie�nie�skiej.
�wczesny arcybiskup, kardyna� Micha� Radzie-jewski, by� nieobecny, gdy� wyruszy� w podr� do Rzymu. Zast�puj�cy go sufragan, Albert Stawowski, wydawa� si� radcom tym odpowiedniejszy do zaci�gni�cia porady, �e pe�ni� on funkcje generalnego oficja�a arcybiskupiego, a tym samym funkcje najwy�szego s�dziego. Z ramienia rady miejskiej wyruszy�a do sufragana delegacja, sk�adaj�ca si� z jednego radcy i jednego �awnika. Delegaci zabrali ze sob� memoria� w sprawie wi�zionych czarownic.
Nie zastawszy biskupa sufragana, wr�czyli memoria� jego zast�pcy, kanonikowi Kasprowi Chudzy�-skiemu, kt�ry nie chcia� go wprawdzie przejrze�, ale przyrzek�, �e dor�czy go biskupowi osobi�cie. Dwa dni p�niej, 10 pa�dziernika, powiadomi� ich biskup, �e nade�le im swoj� decyzj� nazajutrz po porozumie-
si� z pra�atami i doktorami Ko�cio�a. Dnia 11 pa�dziernika zjawili si� radni w pa�acu biskupa, aby odebra� orzeczenie. By�o ono bardzo kr�tkie i lakoniczne. Powiedziano w nim, �e biskup nie mo�e wydawa� swej opinii w przed�o�onej mu skardze przeciwko czarownicom i nie chce wp�ywa� na wymiar sprawiedliwo�ci. Przyby�ym delegatom udzieli� b�ogos�awie�stwa i po�egna� si� z nimi.
Ko�ci� katolicki, podobnie jak Ko�ci� protestancki sta� w�wczas oficjalnie na stanowisku, �e czary uwa�a� nale�y za co� ca�kiem realnego i �e trzeba czarownice kara� �mierci�, ale w�r�d kap�an�w zacz�y przewa�a� g�osy wypowiadaj�ce si� bardzo krytycznie przeciwko procesom o czary. Ju� na 60 lat przed gnie�nie�sk� rozpraw� wypowiedzia� si� s�ynny jezuita Spee, kt�ry jako spowiednik odprowadza� setki skazanych czarownic na spalenie, w swoim s�awetnym Cautio criminalis, �e wszystkie spalone niewiasty to cackiem niewinne ofiary s�d�w. W podobnym sensie wypowiedzia�o si� te� wielu innych uczonych Ko�cio�a. G�osy te nie min�y bez echa, czego najlepszym dowodem jest sentencja biskupa gnie�nie�skiego, wydana w dniu 11 pa�dziernika 1690 roku. Nie m�g� on wprawdzie zaj�� ca�kiem zdeklarowanego stanowiska, aby nie wyst�pi� przeciwko oficjalnym naukom Ko�cio�a, ale nie chcia� obci��a� swego sumienia, tym bardziej, �e nie traci� zapewne nadziei, i� wyrocznia jego b�dzie nale�ycie interpretowana.
I istotnie, nie zawi�d� si�. Pi�� dni po audiencji, dni