Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9305 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Bohumil Hrabal
Dobranocki dla Cassiusa
Wersja elektroniczna: Krzysztof Koczaski
* * *
Tytu� orygina�u: Ve�emi�ky pro Cassia
(c) 1993, Bohumil Hrabal Estate, Zurich, Switzerland
(c) Copyright for the Polish translation
by Andrzej Czcibor-Piotrowski
(c) Copyright for the Polish edition by �wiat Literacki,
Izabelin 2004
ISBN 83-88612-65-4
Projekt ok�adki: Grzegorz Laszuk
Na ok�adce wykorzystano archiwaln� fotografi� Bohumila Hrabala. Sk�ad i �amanie: Pracownia Wydawnicza&Akant
�wiat Literacki
skr poczt. 67
05-080 Izabelin
e-mail.
[email protected]
www. swiatliteracki. com pl
Printed in Poland
* * *
DOBRANOCKA DLA CASSIUSA
-
Poganie wiary nie znaj�c prawd� odkryli...
Chrystus
-
Dzi� jest niedziela, nastawi�em radio Wiede�, zacz�y si� wiadomo�ci w j�zyku francuskim, otwar�em drzwi i Cassius wtargn�� do mnie jak czarny delfin, jak czarny pogrzebowy kucyk, co to ci�gnie b�ben... i naraz us�ysza�em w wiadomo�ciach:
- Alexandre Dub�ek est decede a Prague...
umieram, "Cassiusie, opu�ci� ten �wiat m�j przyjaciel, a ty b�dziesz dzi� czarnym przewodnikiem konduktu pogrzebowego moich jasnych wspomnie� o Sasze�ce Dub�eku, o kt�rym napisa�em kiedy�, �e ci�giem dwustu ton zostanie za pomoc� rakiety Atlas wyniesiony na orbit� i b�dzie tam kr�lowa� a� po dzie� dzisiejszy...
Napisa�em, Cassiusie, i kiedy mnie pytano, co my�l� o wyborze Gorbaczowa, w�wczas, w kwietniu, napisa�em do w�oskiego "Expressu", �e jego los nie b�dzie si� r�ni� od losu Sasze�ki Dub�eka... i �e Gorbaczow ma takie same oczy, jakie mia� Sasze�ka Dub�ek, jakie mia� Chrystus, kiedy modli� si� na G�rze Oliwnej:
- Panie, je�li mo�esz, odwr�� ode mnie ten los...
No i, Cassiusie, ju� to mamy... Alexandre Dub�ek est decede... Denatus. Jak wyrze�biono na grobowcach biskup�w i opat�w w Regensburgu, w Ratyzbonie, gdzie przyjmowali chrzest pierwsi ksi���ta czescy...
Jeste� pierwszy, Cassiusie, kto us�ysza� t� wiadomo��, i te informacje o tym, jaki program nadawa� b�dzie wiede�ska telewizja, a w�a�ciwie radio... Druga symfonia Gustawa Mahlera, symfonia Auferstehung, kt�r� mam tu na stole, na ta�mie magnetofonowej, a symfonia ta nosi nazw� Tytan...
Wczoraj, Cassiusie, kiedy rozmawiali�my o tym, jaki film chcia�by ka�dy z nas zobaczy�, powiedzia�em:
- �mier� w Wenecji z Czwart� symfoni� Mahlera na �cie�ce d�wi�kowej...
Tak jakbym, Cassiusie, przeczuwa� ju� to, �e w Pradze umiera Sasze�ka, Sasze�ka, kt�ry szuka� mnie raz w "Tygrysie", a mnie tam nie by�o... mo�e gdybym z nim porozmawia�, to rozmowa ta sta�aby si� tym motylim skrzyd�em, kt�re zmieni�oby ca�y jego los i Sasze�ka by�by jeszcze w�r�d nas...
jednak�e, Cassiusie, nikt nigdy nie wie, o co prosi... teraz Sasze�ka jest denatus, est decede, polityka by�a jego Losem i kr�luje teraz na orbicie chrze�cija�skiego i komunistycznego nieba, pi�kny ch�opak, cz�owiek, kt�ry -kiedy widzia�em go na Zamku, gdy owej praskiej wiosny wr�cza� mi medal laureata za film, gdzie bohater wylatuje na ko�cu w powietrze w imi� wy�szego celu, za film Poci�gi pod specjalnym nadzorem, nie mog�, Cassiusie, zapomnie�, �e kiedy wychodzi� z wy�o�onych tapet� drzwi
wraz z prezydentem i innymi przedstawicielami rz�du i partii, o�lepi� mnie wprost, bo wok� ca�ej postaci Sasze�ki Dub�eka... bo cala jego posta� tchn�a blaskiem, dokole�ka, doko�a, tak jak aureola otacza�a Ignacego Loyol�...
to pierwszy szlachetny komunista, kt�ry kr�luje we wspomnieniach, a faktycznie tak�e w chrze�cija�skim niebie...
b�dziesz tu, Cassiusie, ze mn� jako go�� �a�obny, b�dziesz przewodnikiem moich my�li, przewodnikiem konduktu pogrzebowego, podczas gdy te tam na dworze, te cztery czarne kocurki, ch�opaki, b�d� siedzie� na stole niczym grabarze, bo dzisiejsza niedziela jest dniem �a�oby...
A wi�c, Cassiusie, aniele bo�y, str�u m�j, strze� nie tylko mnie, ale i duszyczk� �wi�tego Sasze�ki, a zrz�dzeniem wy�szych mocy, przypadkiem, kt�ry ma sens, nawet radio wiede�skie b�dzie nadawa� dzi� symfoni� Auferstehung, symfoni� Tytan... jako pierwsze requiem za tego, kt�ry nas, Cassiusie, wyprzedzi�, kt�ry by� natus na S�owacji, a denatus w Pradze... I do tego Na Homolce. Panie, je�eli mo�esz, odsu� ode mnie ten kielich... ale Sasze�ka by� bohaterem i wypi� ten kielich do dna...
Umar�a nam, Cassiusie, Pipsi, nie mam nikogo, moje dzieci odesz�y ju� w nasieniu, no i jestem tutaj... a ty przy piecu czy�cisz sobie czarne futerko na pogrzebow� niedziel�...
Rakiet� Atlas wyniesiony zosta� na niebiesk� orbit�. Auferstehung Symfonie .. ju� za �ycia jest z Sasze�ki... Tytan... A polityka, Cassiusie, to los.
PS
az
MAGNA CHARTA 92 Ulotka reklamowa
Motto:
lvan szcza� wczoraj ko�o parlamentu. Z dziennika intymnego Egona Bondy'ego
(PI 090, s. 47)
Ivo Vodsed'alek stworzy� w swoim �yciu, przez ca�e to swoje barwne �ycie, pi�� ksi��ek, prze�ycia i liryczne wzruszenia, gagi i sci-fi, kt�re w jego �yciu przeplataj� si� z sytuacjami granicznymi Karla Jaspersa, i w ten oto spos�b, cz�sto bez alegorii i symbolu, autor uprzejrzy�ci� nam nasze istnienie. Jego wiersze przypominaj� dwadzie�cia dwie karty tarota, filozoficznej gry EL GRA� TAROT ESOTERICO, karty licz�ce sobie wiele tysi�cy lat, kt�re stanowi�y �r�d�o natchnienia dla Raimundusa Lullusa w trzynastym wieku, a w wyniku tej inspiracji powsta�a jego ARS MAGNA, ksi�ga ta z kolei natchn�a Hieronima Boscha i stworzy� plastyczne dzie�o p�nogotyckiej moralno�ci... jego za� styl i formy si�gaj� a� po paranoiczno-krytyczn� metod� Salvadora Dali...
A ja ten pentateuch Ivo Vodsed'alka nazywam Magna Charta Libertatis, tych pi�� ksi�g to niegorliwa gorliwo�� poety, kt�ry m�g� sobie pozwoli� na ten luksus pisania jedynie dla siebie i swoich przyjaci�. W owych pi��dziesi�tych latach Ivo zawar� Sternenfreundschaft ze swoim przyjacielem Egonem Bondym, kt�ry chyba tylko dla niego prze�o�y� Galgenlieder Christiana Morgensterna, i tak obaj poeci jako point de depart znajdowali natchnienie w dada i absolutnym humorze Palmstr�ma oraz von Korfa. I tak oto dwaj prascy poeci, obaj zapaleni marksi�ci, a przy tym dzieci z rodzin high snobiety, chodzili ulicami i placami, odwiedzali restauracje i bary, kawiarnie i skwery centrum Pragi i jej przedmie��, aby swoimi totalnymi wierszami obala� z wolna, lecz nieuchronnie pomniki poetyzmu i przekszta�ci� je w nowy styl �yciowy marksistowskiej cyganerii.
Kochana Kwiecie�ko, Ivo Vodsed'alek m�g� sobie pozwoli� na ten luksus wykszta�cenia si�gaj�cego niemal polihistorii, a co wi�cej - nami�tnie je�dzi� na nartach i na �y�wach, i p�ywa�, i w og�le nami�tnie oddawa� si� podr�om i sportom, tak jak praski pisarz Franz Kafka... i nie mia� �adnego powodu, by sta� si� sygnatariuszem Charty 11... napisa� pi�� ksi��ek, kt�re tworz� jego Magna Charta 92, Nietzsche sparodiowa�by j� zniekszta�caj�c zdania Kanta: Ding an sich selbst in allen Dingen... na: Charta an mich und fur mich in allen Dingen...
I tak oto Ivo Vodsed'alek, zawsze elegancko ubrany, z kolorowym krawatem i w luksusowych bucikach, odwiedza� praskie lokale i mieszkania i tam ch�tnym s�uchaczom deklamowa� swoje wiersze i dzi�ki temu przesun�� lata pi��dziesi�te a� ku tej swojej egzystencyj-nej, egzystencjonalnej sytuacji, kiedy m�g� sobie pozwoli� na ten luksus i lata� z nieznajomymi w swoich balonach, bo� przecie nie tylko pisanie, ale i latanie jest takie �atwe...
A przy tym nadal podziwia� sowieckie plakaty i filmy, nadal kocha� rosyjskich malarzy, kt�rzy nie ulegli czarowi nowoczesno�ci... a przy tym d�ugie godziny po�wi�ca� na czytanie Biblii oraz reklamowych i politycznych slogan�w, i z powycinanych tak tekst�w uk�ada� literackie kola�e, my�l�c przy tym o Tertulianie... Credo, quia absurdum est... i rozwa�a� podczas przechadzek po Pradze, zastanawia� si� nad Miko�ajem z Kuzy, ile racji jest w jego Docta ignorantia...
Dlatego Ivo, mieszkaj�c na pi�tym pi�trze przy alei 28 Pa�dziernika, zamawia� taks�wk�, by go zawioz�a do gospody "Pod Trzema Bia�ymi Barankami" znajduj�cej si� tu� obok, po przeciwnej stronie ulicy...
My�l�, �e wszystkie te pi�� ksi��ek, kt�re opublikowa�a "Praska Imaginacja", zainteresuje nie tylko historyk�w literatury, lecz tak�e dziej�w rozwoju ducha ludzkiego epoki, filozofii i socjologii, zw�aszcza recesji, a jeszcze bardziej happeningu, tak jak Friedrich Nietzsche obj�� swoj� filozofi� wszystkie kategorie nauki i sztuki. Poprzednikiem Iva Vodsed'alka w recesji by� prezes praskich recesjonist�w, syn w�a�ciciela zak�adu pogrzebowego Schonbach, gdzie w piwnicy sta�y trumny, a po w�giel chodzi�o si� na parter, a ja mieszka�em na pi�trze u detektywa policji obyczajowej, kt�ry w wolnych chwilach ch�tnie czytywa� Bibli�...
Stowarzyszenie recesjonist�w w latach pierwszej republiki wynaj�o w�z meblowy w firmie "Holan" i sze�ciu si�aczy pod przyw�dztwem studenta Schonbacha wynosi�o
p�niej i wnosi�o do sieni i podw�rek kamienic przy placu �wi�tego Wac�awa leciutkie bambusowe pr�ty, po trzech, przez ca�e przedpo�udnie, po po�udniu za� z kolei spoceni wynosili te pr�ty z podw�rza i �adowali z powrotem do wozu meblowego z firmy "Holan", po czym, wyczerpani, siadali na schodkach i ocierali pot z czo�a...
Oczywi�cie, Ivo Vodsed'alkowi wystarcza�a do recesji taks�wka.
Kochana Kwiecie�ko .. mieszka�em na Libni, przy ulicy Na Kraw�dzi Wieczno�ci, ta ulica i m�j dom zosta� rozebrany, zburzony... ale pozosta� dom numer pi��, "U Husyty"... i codziennie id�c na autobus przechodz� obok tego domu, gdzie nad wej�ciem do jakiego� sklepu znajduje si� na fioletowym szkle ��ta reklama:
GOVINDI, MI�DZYNARODOWE TOWARZYSTWO �WIADOMO�CI KRISZNY...
na wystawie prezentowane s� ksi��ki i ta�my magnetofonowe z Upamsiadami i Sziw�, i Kriszn�... i przychodz� tu m�odzi ludzie, siadaj� przy sto�ach, pij� herbat� i w milczeniu pochylaj� si� nad otwartymi ksi��kami, tak jak kiedy� dwaj poeci prascy, kt�rzy zawarli Sternen-freundschaft i po�wi�cali si� tak�e indyjskiemu buddyzmowi zen...
Dzi�, kiedy przechodzi�em obok "Govindi, mi�dzynarodowe towarzystwo �wiadomo�ci Kriszny", mia�em widzenie jak kiedy� Egon Bondy... kiedy pisa� wiersz o tym, jak nad Kremlem w samolocie leci Stalin w szlafroku w stokrocie...
Cho� przed nim dali woalka widzi Vodsed'alka
I
co czyta Vftezslava Halka. �za kr�ci mu si� w oku i ju� got�w do skoku ..
a ja widzia�em Vodsed'alka czytaj�cego w pa�acu Kri-szny, Govindi, przy mojej dawnej ulicy Na Kraw�dzi Wieczno�ci, bo w tym kraju, gdzie przyszed� na �wiat tak�e Zygmunt Freud, dzi�ki pi�ciu tomom Ivo Vodsed'al-ka wszystko jest mo�liwe. Dzi�ki tekstom Zygmunta Freuda oraz Ivo Vodsed'alka mo�emy znale�� si� nawet w kr�lestwie tagtrojm�w, w kr�lestwie interpretacji sn�w i histerii, dzi�ki jego psychopatologiom dni powszednich...
PS
Oczywi�cie, kochana Kwiecie�ko, Marlon Brando and Vladimir Me�iar and Ivo Vodsed'alek me musz� podrywa� kociak�w...
DOBRANOCKA NA BO�E NARODZENIE
Motto:
J. Svoboda, przewodnicz�cy Czechos�owackiego Zwi�zku M�odzie�y, w swoim o�wiadczeniu:
jestem g��boko przekonany, �e data 25 listopada 1992 roku wejdzie do wsp�lnej historii Czech�w i S�owak�w podobnie jak egzekucja pan�w czeskich w 1621 roku, utworzenie wsp�lnego pa�stwa 28 pa�dziernika 1918, uk�ad monachijski 1938, aprobata uk�ad�w ja�ta�skich i tehera�skich 1948 i agresja wojsk Uk�adu Warszawskiego 21 sierpnia 1968
"Rude pravo" (ukaza�o si� w nak�adzie 338 240 egzemplarzy)
S�uchaj no, Cassiusie, o�le jeden, kiedy pracowa�em jako dy�urny ruchu w Kostom�otach ko�o Nymburka, mia�em wspania�y mundur, wspania�y p�aszcz, na lato wspania�� lustrynow� bluz� . ale co tydzie� gubi�em gwizdek, na kt�rym odgwizdywa�em, gdy poci�g osobowy mia� odjecha�, sygna� WM 9, konduktorzy poci�g�w na miejsca -i konduktorzy i kierownicy poci�gu unosz�c r�k� dawali znak, �e wszystko jest gotowe... bon, ale ja co tydzie� ten gwizdek gubi�em lub gdzie� zapodziewa�em, i wobec tego
WM 9, konduktorzy poci�g�w na miejsca, gwizda�em na palcach, tak si� tego nauczy�em, �e wkr�tce ludzie z �ysej i Nymburka tylko dlatego je�dzili przez moj� stacj�...
- Sp�jrz no, J�zeczku, zaraz b�dzie stacja, gdzie pan dy�urny ruchu gwi�d�e na palcach...
no i, Cassiusie, nawet Chmelec, najwy�szy pan wszystkich dy�urnych ruchu, przyjecha� tam umy�lnie w wagonie s�u�bowym, aby na w�asne oczy t� ha�b� zobaczy�, kupi� mi gwizdek, i da� mi go, i powiedzia�, �e sam dyrektor kolei Zelezny w Gr�dku Kr�lowej jest zaniepokojony tym odgwizdywaniem sygna�u WM 9 na palcach... Zawiadowcy kupi�a dyrekcja Gr�dek ca�y tuzin gwizdk�w na zapas, ale ja co tydzie� gubi�em nadal trzy gwizdki i podr�ni wci�� je�dzili przez moj� stacyjk�, aby pokazywa� dzieciom...
- Teraz b�dzie ta stacyjka...
I tak to by�o - nie zawsze, ale cz�sto gwizda�em na palcach... I s�uchaj, Cassiusie, o�le jeden, teraz z kolei je�d�� podr�ni autobusem przez przystanek "Przy �aweczce", a kiedy wysiadam, wszyscy siedz� przy oknach i w�asnym oczom nie wierz�, �e w tej mojej alejce numer dwadzie�cia cztery czeka na mnie dwana�cie kot�w, wychodz� mi naprzeciw, prowadzi je Pomara�cz i Czerni-d�o, a ty, Cassiusie, trzymasz si� z ty�u, zachowujesz nale�ny dystans, ta banda czarnych kot�w, samczyk�w, i burych kotek i koteczek z �abocikiem i r�owymi noskami wychodzi mi hurm� naprzeciw, i przewracaj� si� na grzbiety, i u�miechaj� si� do mnie z brzuszkami do g�ry, a ty, Cassiusie, przychodzisz ostatni, wyci�gam do ciebie palec, a ty �askawie szturchasz go nosem...
I tak jak kiedy� przed laty z powodu tego mojego gwizdania na palcach, je�d�� teraz ludzie autobusem, aby zobaczy� t� moj� watah� kotek i kot�w... Rozs�awi�a ta moja horda przystanek autobusowy "Przy �aweczce" w Kersku, zupe�nie tak samo jak kiedy ja w Kostom-�otach gubi�em gwizdki i musia�em sygna� WM 9 odgwizdywa� na palcach. . i ludzie stali przy oknach, i patrzyli na mnie, jak obmacuj� si� i nie mog� gwizdka w �adnej kieszeni znale��... I, kochany Cassiusie, to twoje zachowywanie dystansu, to trzymanie si� na uboczu od tej watahy, uczyni�o z ciebie Zaratustr�, bo wiesz, co to jest... dystans, trzymanie wszystkich innych z dala od siebie...
Siedzia�em w foteliku, Cassius na moich kolanach s�ucha�, mrucza�, trzyma�em go za �apk�, wysuwa� i chowa� pazurki, pochyli�em si� tak jak dawno temu, kiedy si� z Cassiusem kochali�my, i liczy�em mu pazurki, a potem bra�em jedna za drug� jego �apki, podnosi�em je i nie szcz�dzi�em ca�us�w... Pojednali�my si� i ja opowiada�em mu wprost do uszka t� najmilsz� historyjk� z lat ch�opi�cych, kiedy przyja�ni�em si� z panem Wanieczkiem, kt�ry pracowa� przy torach, a kiedy na tym naszym Za�abiu wraca� z pracy, to jak by�a pi�kna pogoda, d�ugo my� r�ce, mydli� i rozmarza� si� na podw�rku i �piewa� nie sk�pi�c g�osu i uczucia:
a potem:
Wios�a s� d�ugie, ��dka mespora, P�jd�ze, kochanko, ju� wraca� pora
Wok� noc cicha, ta noc majowa. .
po czym z kolei:
Panna Stasia z panem Lolkiem bardzo lubi� ta�czy� polk�...
I tak z namydlonymi r�koma s�odko �piewa�, a ludzie na podw�rkach i w ogr�dkach s�uchali, J�ziek mia� pi�kny g�os .. p�niej jednak, ni st�d, ni zow�d pan Wanieczek, m�j druh i przyjaciel, a ja tylko na to czeka�em, krzycza� nagle:
- Nie jedli, nie pili, tylko pierdolili!
A potem by�o s�ycha� gniewne zamykanie okien i krzyk:
- Ta �winia Wanieczek! Ju� wr�ci� z pracy!
A pan Wanieczek ko�czy� my� r�ce, a jego ogromna, stara jak Sybilla ciotka wali�a J�zia w plecy i �mia�a si�, i pan Wanieczek �mia� si�, a� �zy p�yn�y mu z oczu, a ja wstydzi�em si� za niego, ale by�em szcz�liwy, �e taki z niego dadaista i recesjonista...
Kochany Cassiusie! Pewna mama skar�y�a mi si� na to �piewanie i ten recytatyw pana Wanieczka...
- Prosz� pana, prosz� wybaczy�, ale ja mam c�reczk�, ma pi�� lat, nim idzie spa�, nauczy�am j�: "Aniele Bo�y, str�u m�j, ty zawsze przy mnie st�j...", ale kiedy ju� ju� zasypia, ta moja Judytka tak jak ten bydlak pan Wanieczek szepcze: "Nie jedli, nie pili, tylko pierdolili". I niech mi pan powie, jak mam wychowywa� te swoje dzieci? S�siadki te� w sklepiku narzekaj�, �e ich dzieci, kt�re chodz� do szko�y powszechnej, te� ni st�d, ni zow�d, nawet w klasach, wykrzykuj�: "Nie jedli, nie pili, tylko pierdolili"
a m�j m�� �mieje si�, a� brzuch mu si� trz�sie, i powiada
- "Daj B�g, aby i u nas tak by�o . Nie jedli, nie pili, tylko pierdolili".
Aha! M�j Cassiusie, w telewizji przed dobranock� i po niej bywaj� reklamy, a ja ci powiem o reklamach w moich z�otych trzydziestych latach w Nymburku, gdzie pisywa�em ju� wtedy wierszyki do "Gazety Obywatelskiej" i by�em poet�... Co tydzie� w tej "Gazecie Obywatelskiej" firma Hendrych, ulica Palackiego, Koszule i Towary Galanteryjne, miewa�a takie cho�by reklamy..
Bohumil Hrabal, poeta nymburski, zosta� przejechany przez poci�g na trasie mi�dzy Kostom�otami a Kamiennym Zbo�em - ale nic mu si� nie sta�o, bo mia� na sobie koszul� z firmy Milan Hendrych, ulica Palackiego, Nymburk.
Kiedy indziej zn�w:
Poeta Bohumil Hrabal spad� z wie�y ko�cio�a dekanalnego pod wezwaniem �wi�tego Idziego, ale �e mia� na sobie koszul� z firmy Milan Hendrych, ulica Palackiego, Nymburk, nie odni�s� �adnych obra�e� ..
I jeszcze wiele innych pi�knych reklam, a oto najpi�kniejsza:
Na dziedzi�cu hotelu "Zofi�wka" na Za�abm za�ama�a si� pod Bohumilem Hrabalem pod�oga wyg�dki i mimo i� po szyj� w ekskrementach poeta zosta� wyci�gni�ty z kloaki czysty, bo mia� na sobie koszul� z firmy Milan Hendrych, Nymburk, ulica Palackiego .
Ale, Cassiusie, stajesz si� ju� nerwowy, wbijasz mi pazurki w spodnie, wobec tego opowiem ci tkliw� i poetyck� dobranock� tylko dla ciebie Ot� tak jak z reklamami bywa dzi� u nas tak�e z wyborami. W telewizji w wiadomo�ciach s� co tydzie� jakie� wybory i ten wyborczy uraz trwa ju� drugi rok. . Jakie� to, Cassiusie, by�o proste za komunist�w, ale wtedy ciebie nie by�o jeszcze na �wiecie... Wszystko by�o jasne, dziewi��dziesi�t dziewi�� procent wybrano ju� z g�ry, ale przedstawienie musia�o trwa�! Ja po raz ostatni g�osowa�em u siebie, w Kersku. W sobot� przed po�udniem przyszed� komisarz wyborczy i:
- Do licha, Bogusiu, gdzie jeste�?
i nastawi� urn� wyborcz�: pude�ko po butach oblepione ta�m� ostemplowan� piecz�ci� rady narodowej... tekturowe wieczko naci�te no�em stanowi�o tajny otw�r do wrzucania kart wyborczych... wsun��em wi�c swoj� kart�, a on:
- Tam do licha, musimy jeszcze p�j�� do Wery... dochodzi wp� do pierwszej, a my w Gr�deczku zobowi�zali�my si�, �e do pierwszej b�dzie po wyborach...
no i ja, jako cz�onek miejscowej rady narodowej, poszed�em z nim, z komisarzem wyborczym, kt�ry mia� kiedy� drogeri�, a �e nie wiod�o mu si� w interesach, zosta� komunist�... i dotarli�my do parceli mi�dzy lasami, w ogrodzie ros�y drzewa owocowe i dojrzewa�y czere�nie, napoleonki, chrupki, i komisarz niczym msza� ni�s� pude�ko wyborcze po butach, urn� wyborcz�...
a tam po�rodku ogrodu by�a drabina i w koronie napoleonki sta�a t�usta Wera w kr�tkich spodenkach i zrywa�a owoce, i drabina si� ko�ysa�a . a my stali�my na dole, pod koron� obsypan� czere�niami, a w g�rze promienia�o wielkie pi�kne dupsko, nic wi�cej poza tym dupskiem, i zawieszony na haku u g�ry drabiny koszyk, i pulchne r�ce zrywa�y z ga��zi i wk�ada�y do koszyka dojrza�e czere�nie...
- To� ty, dziewucho - zawo�a� komisarz wyborczy - jeste� ostatnia... - i wyci�ga� w g�r� pude�ko - zejd� ni�ej i wrzu� tu sw�j g�os...
A z korony przejrza�ych czere�ni napoleonek rozleg� si� dono�ny g�os m�odej kobiety:
- A id�cie� wy do dupy na raki razem z tymi swoimi wyborami! I tak to wszystko g�wno warte!
A komisarz zwin�� d�onie w tub� i wo�a� w g�r�:
- C� to, dziewucho, m�wisz? Czemu ur�gasz i blu�nisz? Demokratyczne wybory, a ty tak?! Zejd� na d� i we� udzia� w wyborach, bo nie dostaniesz na Gwiazdk� specjalnego dodatku!
I ja spogl�da�em z upodobaniem na to ogromne pi�kne dupsko na wysoko�ci pi�ciu metr�w na chwiej�cej si� drabinie i czu�em si� tak, jakby mi kto� smarowa� piersi sad�em, tak pi�kny by� te� p�yn�cy z g�ry g�os m�odej kobiety...
- Wsad�cie sobie w dup� ten wasz dodatek specjalny. Przecie� niczego nie zmienicie, mielecie tylko na pr�no j�zorem...
A komisarz zwin�� zn�w d�onie w tub� i wo�a� w g�r�:
- Co takiego? Nic si� nie zmieni? Zn�w b�dzie Bo�e Cia�o, w Nymburku, a i komuni�ci b�d� mogli wzi�� udzia�! I nie tylko Bo�e Cia�o, ale b�dzie te� znowu �wi�to Wniebowzi�cia Naj�wi�tszej Panny Mari
A z g�ry dudni� i wo�a� g�os m�odej kobiety, zrywaj�cej nadal czere�nie
-Austriackie gadanie. Tak jak zawsze. Nic si� nie zmieni...
A komisarz wyborczy zn�w wo�a� w g�r�:
- Co? Jeszcze za ma�o? Nawet ja p�jd� i w Bo�e Cia�o ponios� baldachim, i przewodnicz�cy miejscowej rady narodowej, a trzeci dr��ek ujmie w swoje r�ce ten z bezpieki. No tak - m�wi� komisarz i wzi�� t� urn� wyborcz� i zacz�� pi�� si� w g�r� po drabinie. -Wrzu� tu t� kart� wyborcz�...
A z g�ry dobiega� zgorszony g�os kobiecy:
- Na Boga, dziadu jeden, ja t� kart� wyrzuci�am, ale jak si� ta drabina po�amie, to ci� tam na dole tak opaskudz� razem z tym wyborczym pude�kiem po butach...
Ale, Cassiusie, uwa�aj, o�le jeden, komisarz si� nie podda�, wspi�� si� o jeszcze jeden szczebel wy�ej i uni�s� to pude�ko...
- Obeszcz� was! Nie chc� bra� udzia�u w wyborach! - wo�a� ostrzegawczo z g�ry grzmi�cy g�os kobiecy...
I komisarz wyborczy powiedzia� smutno:
- Co to, to nie! Nie dopu�ci�aby� do wykonania czynno�ci urz�dowych, a to by by�o jak zbeszczeszczenie hostii... - rzuci� mi pude�ko wprost w roz�o�one r�ce i zszed� z drabiny, a b�d�c ju� na dole, podni�s� nabo�nie wzrok w g�r� i powiedzia�: - Ale� to, doktorze, pi�kna dupa, nieprawda�?!
I tak oto, Cassiusie, sko�czy�y si� wybory w Kersku, na le�nej parceli, w ogrodzie. By�a to, Cassiusie, dobranocka dla ciebie i dla mnie. Ja wiem, �e mnie s�ucha�e�... i sprawi�o ci to przyjemno��, prawda? Ale teraz musz� ci opowiedzie� o my�liwym, panu Francu.. Kocha� on, dop�ki �y� na tym �wiecie, ksi�yc w pe�ni. I wybra� si� z dubelt�wk�, min�� Frankow� Nogawiczk�, przeszed� zagajnik i sta� tam i czeka�, a� nad le�nym duktem wzejdzie ksi�yc, z dubelt�wk� u nogi... I doczeka� si�... Nad ��k� nad Cez�, tam, na drugim brzegu �aby, wzeszed� ksi�yc - opowiada� mi pan Franc - a ja sta�em jak pora�ony i patrzy�em, i zachwyca�em si�, jak ten ksi�yc w pe�ni wyskoczy� nad stare d�by, tam gdzie wznosz� si� ruiny zameczku, gdzie Eliszka Przemys��wna i jej dworki pluska�y si� i p�uka�y sobie pizdy w srebrnopiennej �abie, o czym napisa� pi�kn� piosenk� kompozytor wojskowy Fu�fk... - opowiada� pan Franc, rozmarzony jak artysta narodowy Franciszek Hrubfn.
- I nagle ci�gn�� le�n� drog� gaju Cegielna nadjecha�o cicho auto, wyskoczy�a z niego kobieta - pozna�em j�: to przewodnicz�ca rady narodowej z Podiebrad�w - podbieg�a a� do mnie, jak tam sta�em, niewidzialny w mroku, unios�a sp�dnic�, spu�ci�a majteczki i. . obeszcza�a mi nie tylko dubelt�wk�, ale i rzemie�. Po czym przys�oni�a zn�w t� swoj� pi�kn� dupci� w pe�ni, opu�ci�a sp�dniczk� i powiedzia�a: "Mamy to z g�owy". I wskoczy�a do samochodu, i pojecha�a z powrotem do gaju Cegielnia, a ja patrzy�em na ksi�yc w pe�ni nad letni� siedzib� czeskiej kr�lowej -opowiada� mi rozmarzony pan Franc.
Ten zamek na drugim brzegu rzeki, Cassiusie, bywa� w weekendy siedzib� kr�lowej .. a jeszcze i dzisiaj, p�nym popo�udniem w lecie, niesie si� przez rzek� �piew s�owik�w., ale zamek jest dzi� ruin� w cieniu pot�nych d�b�w, d�bisk. . nazywa si� Myd�owary, mi�y Cassiusie, ten zamek, a t� my�liwsk� flint� pan Franc dosta� od ksi�cia Hohenlohe z Podiebrad�w..
A na koniec jeszcze kilka reklam z tych moich z�otych lat trzydziestych...
Na Cygance, na Drahelskim przedmie�ciu, rozgorza�a cyga�ska b�jka, a by�em tam i ja, go�� honorowy, i cho� mnie pok�uto no�ami, nic mi si� nie sta�o, bo mia�em na sobie koszul� z firmy Milan Hendrych, Nymburk, ulica Palackiego...
i �eby� wiedzia�, Cassiusie, wy�wietlano w�wczas w Nymburku film z Harrym Pielem w roli g��wnej, a ten superhit nosi� tytu� Niewidzialny... no i zdarzy�o si�, Cassiusie, �e przy pracy przy �niwach u pana doktora Sedlaczka na Za�abiu podczas odbierania snop�w wpad�em do m�ockarni firmy Wichterle i Kovafik, ale nic mi si� nie sta�o, bo, na szcz�cie, mia�em na sobie koszul� z firmy Milan Hendrych, Nymburk, ulica Palackiego, zupe�nie tak samo jak wtedy, kiedy przy alei Bo�es�awskiej sp�oszy�y si� konie i wlok�y mnie, poet� Bohumila Hrabala, a� do Szafarzykowego M�yna, lecz po uwolnieniu mnie stwierdzono, �e sprzyja�o mi jak zwykle szcz�cie, bo mia�em na sobie koszul� z firmy Milan Hendrych, Nymburk, ulica Palackiego...
Oto co ja nazywam reklam�... I to bez namaczania!
I tak oto dzi�ki wspomnieniom, Cassiusie, �yjemy klawo, �yjemy w dech�. W przededniu nacjonalizacji na placu wznosi�a si� ju� bo�onarodzeniowa choinka republiki, a pod ni� sta� fortepian, kt�ry przynie�li�my z hotelu "Na Ksi���cym", nieopodal fontanny, a ja gra�em na nim, a nymburskie "BaJ� trio" �piewa�o rozkosznie ostrawsk� piosenk� o tym, jak...
Oj, pyry s� klawe, oj, pyry s� w dech�
I zerwa� si� wiatr, od wschodu, przez plac przed ko�cio�em, a potem obok restauracji Fidrmuca wtargn��, wdar� si� na nasz plac "Bajo trio" �piewa�o w�a�nie:
Oj, zdroju g��boki, oj, ty zdroju w lesie, powiedz�e, ach, powiedz, co czas nam przyniesie.
a kiedy to wichrzysko zwali�o drzewko republiki, ludzie si� rozpierzchli, a pie� �wierku z lampionami, kt�re ju� �wieci�y ga��ziom na drog�, rozpo�owi� fortepian, klawiatura rozprys�a si� a� gdzie� w podcienie, a mnie przywali�y �wierkowe konary... i c� ja ci b�d� Cassiusie, m�wi�, lecz kiedy mnie uwolnili spo�r�d tych niemal �mierciono�nych ga��zi, okaza�o si�, �e nic mi si� nie sta�o, bo mia�em na sobie koszul� z firmy Milan Hendrych, Nymburk, ulica Palackiego... I tak �yj� sobie klawo, �yj� sobie w dech�...
PS
Nigdy, Cassiusie, nie czu�em si� tak dobrze . siedzisz mi na kolanach, a ja ujmuj� te twoje pluszowe �apki jedna za drug�, otwieram ci r�owy pyszczek, wargi i nosek masz czarne, oczy z�ote z kropk� br�zowej kawy po�rodku, fa�deczki na karku masz fala za fal� w aksamitnej czerni, jeste� wspania�ym zapa�nikiem, a mnie jest klawo. A ty masz czarne mi�kko aksamitne jajeczka, jak wydra, wyderka, wydra. S�uchaj no, Cassiusie, ty m�j czarny o�le, co� ci powiem Gdyby� by� odrobin� �adniejszy, wygl�da�by� jak premier Vladimir Me�iar. A to ju� co� znaczy
Kersko, �wi�tego Miko�aja 1992 roku
Tekst maj�cy dwa tygodnie montuj� pos�u�ywszy si� przedtem no�yczkami
NON PLUS ULTRA 18, H Eicken und Sohne, Solingen, Germany
I nic mi si� nie sta�o!
I �WI�TO NIEWINI�TEK
Dzi�, Cassiusie, nie b�d� ci nic opowiada�, dopiero pod wiecz�r, gdy nadejdzie pora dobranocek... Bo i ja mam ju� k�opoty z g�ow�, dlatego jedynie tobie mog� opowiada� dobranocki - i tak nie bardzo wiesz, o co chodzi., ws�uchujesz si� raczej w melodi�, w ton mojego g�osu. . Bo ja jestem ju� w sytuacji, �e bezskutecznie otwieram inny wie�owiec ni� ten m�j, �e otrzymuj� widok�wk�, k�ad� j� na stole, a potem zamiast okular�w bior� t� widok�wk� i starannie czyszcz� j� chusteczk�, bardzo starannie czyszcz� t� widok�wk�, najpierw z prawa, p�niej z lewa, a potem chc� w�o�y� okulary, ale podnosz� do oczu t� widok�wk�, starannie wyczyszczon�, po czym ogarnia mnie przera�enie... okulary le�� obok czy�ciute�kiej widok�wki...
ale, Cassiusie, to tak mi�dzy nami, mog� to powiedzie� jedynie tobie, bo nie rozumiej�c nic z tego, co m�wi�, rozumiesz wszystko...
ale, ale, w czwartek, kiedy kupowa�em wam co� do jedzenia, pozwoli�em sobie na luksus, zam�wi�em sobie zup� w "Kotleciku" naprzeciwko Klubu Sportowego Neumanna... na ladzie stoi ju� talerz z nalan� kartoflank�, p�ac� dziesi�ciokoronowym banknotem, bior� �y�k�, kosztuje ten ziemniaczany przysmak wraz z bu�k� sze�� koron... ekspedientka wydaje mi dwie monety dwukoronowe reszty, a ja, g��boko zamy�lony, wrzucam te dwie dwukoron�wki do zupy, nios� pe�ny talerz do wysokiego sto�u, tu jada si� tylko na stoj�co, w g��bokim zamy�leniu mieszam �y�k� t� bardzo gor�c� kartoflank� i krusz� do niej bu�k�, bo to jest ju� tak�e m�j cyga�ski obiad, i jem zup�, a na dnie pobrz�kuj� te dwie monety... i przera�ona sprzedawczyni niewytrzyma�a i podesz�a:
- My tu dr�ymy ze strachu, czy aby nie po�knie pan tych dw�ch dwukoron�wek...
A ja na to:
-Ale� nie, robi� to, aby tych drobnych nie pogubi�!...
i jem, jestem przera�ony: co te� ja wyrabiam, Cassiusie, to zupe�nie tak jak z t� widok�wk� i okularami, zaczynam, Cassiusie, mie� ju� na dobre k�opoty z g�ow�, ale... ju� moja mamusia m�wi�a o mnie, kiedy mia�em siedem lat, �e bardzo cz�sto bywam zatopiony w marzeniach...
Oczywi�cie, Cassiusie, musz� ci przed dobranock� opowiedzie� o Franiu Hrubinie, poecie, kt�ry rano wpada� ch�tnie do Szuter�w na flaki, tam gdzie wczoraj pi�, i pi�, i pi� . no i pewnego razu zam�wi� sobie te flaki, a �e wyda�y mu si� zbyt s�abe, nie mia�y szyku, nie by�y w stylu, wyci�gn�� wobec tego zielony banknot stukoronowy, w zadumie podar� go na strz�py, wrzuci� te postrz�pione skrawki do talerza, pi�knie to �y�k� wymiesza�, a potem zacz�� zajada� z apetytem i zachwyca� si�:
- No, teraz to ma odpowiedni� moc...
ale, Cassiusie, siedzia� obok niego w�wczas jeszcze biedny poeta Fikar, ze z�o�onymi r�koma wpatrywa� si� w ucztuj�cego Frania Hrubina, poet�, kt�ry by� dla niego wzorem... i nagle:
- Nie m�g�by� mi, Franciszku, po�yczy� sto koron? A Franio wycieraj�c sobie starannie k�ciki ust chusteczk�, wskaza� pusty zat�uszczony talerz i powiedzia�:
- Ze� te�, o�le jeden, nie powiedzia� wcze�niej. Ostatni� setk� w�a�nie zjad�em!
Ale, Cassiusie, mnie ju� to moje pisarstwo dra�ni, mo�e to tak trwa� do mojej �mierci, ci�gle tylko same dekoracje i protoko�y... A ja bym chcia� zacz�� co� innego, co�, gdzie jest m�j i tw�j los... A wi�c w niedziel� podgrzewa�em dla was mleko i nakruszy�em do ogromnego sagana rogaliki, a kiedy podnios�em wzrok, tam, przy furtce, sta� wielgachny cz�owiek, ca�y na bia�o, mia� czarne oczy i czarn� brod�, i wa�y� z pewno�ci� cetnar.
- O co chodzi? - pytam.
A on mi powiada, �e przyjecha� samochodem a� z Turnowa i �e czeka tu tylko na mnie. A ja m�wi�:
- To �adnie, ale ja mam i nerwy w rozsypce... Wobec tego: w telegraficznym skr�cie.
A on, �e nie idzie o niego, ale o jego siostr�, kt�ra ma nerwy w strz�pach, posy�a go wi�c, nie �eby ze mn� chcia�a, ale �e musi ze mn� porozmawia�...
A ja zn�w:
- W czym rzecz? Ale w telegraficznym skr�cie!
I ten olbrzym szed� do mnie powoli i zion�o od niego uporem i gniewem, i skarg�, a mnie ogarn�� niepok�j i m�wi�:
- Ale o co chodzi. I prosz� w telegraficznym skr�cie! A on znowu; �e jego siostra potrzebuje adwokata i doradcy i �e to mog� by� tylko ja.
A ja powiadam, �e niech sobie znajdzie psychiatr�, �e ja ju� dwa razy le�a�em na oddziale neurologicznym na Bulovce, niech wi�c i on tam p�jdzie...
Ale ten olbrzym, �e za rogiem czeka jego samoch�d i �e pojedziemy razem do Turnowa...
A ja m�wi�:
- Wie pan co? Niech pan idzie do wszystkich diab��w! Ja jestem w takiej samej sytuacji jak pa�ska siostra, jak pan twierdzi... I prosz� si� wynosi�, jest pan na moim terenie! No, niech pan idzie.
I on wycofa� si�, i sta� tam nadal na rogu, a ja, Cassiusie, ba�em si�, cho� nie tak dawno m�wi�em sobie, �e jestem ju� Immanuelem, Dzieci�ciem Bo�ym, �e ju� si� nie l�kam, �e nic mi si� ju� nie mo�e sta�.
No i, Cassiusie, nie spa�em, ju� znowu wia� z Austrii ten suchy wiatr, ju� znowu ksi�yc zmierza� do pe�ni, je�dzi�em ko�o po�udnia do was, do Kerska, siedzia�e� mi na kolanach, a kiedy po po�udniu wr�ci�em do Pragi, poszed�em do "Tygrysa", a potem do domu i wcze�niej po�o�y�em si� do ��ka, wzi��em proszek nasenny... a tu kto� zadzwoni� do drzwi mojego mieszkanka, wsta�em i rozmem�any, w gatkach, bo nawet pi�amy nie w�o�y�em, patrz� na budzik, wp� do dziesi�tej, id� i otwieram, a tam sta�a kobieta, wygl�da�a jak pi�karz pan Kva�niak albo jak
sowiecka koszykarka, i patrzy�a na mnie, i zion�y z niej up�r i gniew A ja m�wi�
- O co chodzi? Prosz� popatrze�, jak ja wygl�dam, wstydz� si�, ale niech pani wejdzie
Wesz�a wi�c, ale w drzwiach do pokoju, gdzie ja ju� usiad�em, opar�a si� o futryn� i na moje zaproszenie, aby usiad�a, powiedzia�a
- Pod domem na mnie i na pana czeka taks�wka, po jedziemy do Turnowa
- Ale� ja - powiadam - nigdzie nie jad� nie chc� i nie mog�, czy nie wie pani, co si� sta�o z panem Jerzym Svo bod�, kiedy otworzy� drzwi?
Ale ta dama, od kt�rej zion�o zaci�to�ci� i gniewem, m�wi�a
- Jak telegraficznie, to telegraficznie Osi�gn�am szczyt pustki, wyrzucono mnie ze szkolnictwa, bo rzekomo cierpi� na megalomani� ja tylko potrzebuj� �wiadka autorytetu w znajomo�ci ludzkiej psychiki I ja wiem, �e powinnam si� zwr�ci� do pana, cho� si� pan opiera i pos�a� pan do wszystkich diab��w mojego brata To moja ostatnia pr�ba Inaczej to koniec Odpowiedzialno�� spoczywa w pa�skich r�kach, mam nadziej�, �e wie pan, co pan robi Jedzie pan ze mn�?
- Na Boga - powiadam - ja nigdzie nie jad� S�yszy pani? Ja jestem ju� w tym swoim wyrze.
Odwr�ci�a si�, w drzwiach na korytarz obr�ci�a je szcze g�ow� i zawo�a�a, i to wo�anie by�o te� w jej ogromnych oczach
- Nie pojedzie pan ze mn� taks�wk�?
A ja na to
- Nigdy, nigdzie
A ona zatrzasn�a za sob� drzwi i ju� zje�d�a�a wind� z pi�tego pi�tra na d�, gdzie czeka�a na ni� ta jej taks�wka
A ja, Cassiusie, kt�ry nie chcia�em pisa� ju� swojego dziennika, swoich protoko��w, swoich dekoracji, poczu�em naraz, �e jestem wci�gany dok�d�, gdzie nie chcia�em by� gdzie� tam, gdzie wydarzenie liryczne nabiera charakteru fatalistycznej fantazji, gdzie zaczyna si� punkt przeci�cia wydarze�, kt�re wymykaj� mi si� z r�ki, to, za czym t�sknili tylko wizjonerzy A w trzy dni p�niej dosta�em w Kersku list, gdzie to, co mi powiedzia�a ta dama, kt�r� szkolnictwo oskar�a o megalomani�, opowiedzia�a raz jeszcze drukowanymi literami to, co powiedzia�a mi na Sokolnikach, podczas gdy na dole czeka�a na ni� turnowska taks�wka
Ju� mi, Cassiusie zaczyna�o by� wszystko jedno, ju� "Pod Z�otym Tygrysem" dosta�em piecze� wieprzow� z musztard� i chrzanem, zjad�em wszystko, wypi�em cztery piwa, i zn�w by�em zirytowany i wymy�la�em swoim przyjacio�om, a potem z zielonym plecakiem marki Jansport wlok�em si� ulic� Husa, potem ko�o Klementinum i ulic� Karpia, i wst�pi�em do baru poprosi�em o zapakowanie czterech nale�nik�w czu�em pod palcami, �e s� twarde, ale jad�c taks�wk� na Sokolniki zjad�em je i czu�em si� tak, jakbym jad� cztery zwini�te rulony papy a potem wszystko mi si� w �o��dku pomiesza�o, ustawi�o si� na sztorc, te omlety z papy z konfiturami, po czym zacz��em si� d�awi�, ale wszystko we mnie pozosta�o i drogi ��ciowe musia�y si� zdoby� na nadludzki wysi�ek... A do tego ksi�yc by� w pe�ni, po�o�y�em si� i nadal si� krztusi�em, okr�ca�em si� w prze�cierad�o, co minuta budzi�em si� i patrzy�em, kt�ra godzina... i tak tymi p�godzinkami dowlok�em si� a� nad rano, to wszystko nieczyste w mojej g�owie wyznaczy�o sobie tej nocy spotkanie, i czu�em do siebie pogard�, wyrzuca�em sobie wszystko, czego si� kiedykolwiek dopu�ci�em i czego inni dopu�cili si� wobec mnie...
Jutro musisz zacz�� nowe �ycie � m�wi� sobie. - Pojedziesz na Diablice po pieni�dze i p�jdziesz si� ostrzyc.
Wiesz, Cassiusie, taki mam zwyczaj: kiedy czuj� si� podle, id� na postrzy�yny, ostrzyc si�...
A teraz, Cassiusie, uwa�aj! Rano chcia�em przede wszystkim pojecha� do Kerska, do was, koteczki. Siedzia�em wi�c na �awce w poczekalni autobus�w na Sokolnikach i czeka�em na swoj� �162", ale z g�ry od Cieplic i Dresden nadje�d�a� samoch�d ci�arowy z przyczep�, firma Schon z Memmingen, kt�ry przewozi� rze�ne ciel�ta i owce... przywyk�em ju� do tej tragedii, ale dzi� w tych deskami zakratowanych poziomych oborach wida� by�o przez szpary setki patrz�cych ciel�cych oczu... wszystkie te ciel�ce oczy prosi�y o wsp�czucie... ale nikt nie m�g� im pom�c, nawet ja... przecie� i w rze�ni, dok�d jad�, terminatorzy przez dwa miesi�ce praktyki nastawiaj� im palce, aby zast�pi�y im wymiono, ale potem ju� i ci uczniowie rze�nictwa uwa�aj� ciel�tka i owce za towar...
I przypomnia�em sobie, �e chc� si� ostrzyc, i poszed�em do zak�adu fryzjerskiego na pierwszym pi�trze domu towarowego na Sokolnikach... Ale drzwi do razury by�y zamkni�te i widzia�em, jak tam w lustrach migaj� � dziesi�tki bia�ych sukienek, bia�ych kitli, bia�ych
cha�at�w, bia�ych fartuch�w.., i dziesi�tki ludzkich d�ugow�osych g��w...
No i co z tego? - pomy�la�em i zapuka�em...
I do oszklonych drzwi podesz�a dama w bia�ym cha�acie, o z�otych w�osach, w okularach, i otworzy�a mi...
- Chcia�bym si� ostrzyc � powiedzia�em. A ona:
- Prosz�, prosz� dalej, witamy pana, jest pan pierwszym klientem. W�a�nie dwana�cie uczennic zdaje egzamin z fryzjerstwa m�skiego i damskiego...
A ja w pe�nym przestrachu zachwycie patrzy�em, jak poruszaj� si� przede mn� pi�kne dziewcz�ta w bia�ych roboczych fartuchach, i porusza�y si� w dw�jnas�b, odbite w ogromnych lustrach, kt�re tworzy�y �cian�... jak dzie�a Andy Warhola, Roya Lichtensteina... osiem metr�w na dwa metry pi��dziesi�t, widzia�em jeszcze raz tyle pi�knych cia�ek i modnie uczesanych w�os�w, i tyle widzia�em umalowanych oczu, bo� przecie� te uczennice b�d� zdawa� egzamin i musz� by� szykowne i apetyczne...
i pani kierowniczka posadzi�a mnie w fotelu...
- A wi�c, dziewcz�tka, m�skie strzy�enie zaczynamy od tego, �e wok� karku okr�camy szal z krepiny... porz�dnie, porz�dnie... Przypatrujcie si�. - I owin�a mi wok� karku such� bibu�k� niczym szal, przesun�a go w d�, a� na szyj� i pod ni� a� po grdyk�...
A potem jedna dziewczyna po drugiej niczym niebia�skie uczennice owija�y mi kark paskiem karbowanej bibu�ki.
A ja patrzy�em w lustro i ju� nie otacza�y mnie uczennice fryzjerstwa: to byli moi paziowie, by� to ch�r ko�cielnych �piewak�w w bia�ych kom�ach, to higieniczne pi�tro na Sokolnikach pe�ne by�o niebia�skich dekoracji w bieli i w chromie, i r�owych �wietl�wek rozpromieniaj�cych t� niebiesk� akademi�, podczas kt�rej ja siedzia�em na fotelu, otoczony jak cesarz swoimi paziami, jak biskup odprawiaj�cy msz� w asy�cie swoich diakon�w w bia�ych ornatach...
- Tak, dziewcz�tka - m�wi�a czu�ym g�osikiem pani kierowniczka. - A teraz praca z no�yczkami i grzebieniem... Uwaga! W grzebieniu nie wolno wy�ama� ani jednego z�bka, w przeciwnym razie wszystkie wypadaj�... I uwaga! Grzebie� trzeba prowadzi� przez w�osy powoli... aby no�yczki mog�y szczebiota�... szybko... o tak! - I unosi�a grzebieniem osuwaj�ce mi si� po ciemieniu moje rzadkie siwe w�osy, i no�yczki rzeczywi�cie szczebiota�y. A potem pani kierowniczka od�o�y�a no�yczki i powiedzia�a:
- A teraz, dziewcz�tka, spr�bujcie to jedna po drugiej same...
I dziewcz�ce palce strzyg�y ko�o moich uszu, a ja mog�em podnie�� wzrok i patrze� w lustro na kosmetyczne ksi�niczki, a pani kierowniczka spyta�a mnie, nie spuszczaj�c ani na chwil� oczu z palc�w swoich uczennic:
- A jak� fryzur� pan sobie �yczy? Ja za� na to:
- Chc� mie� tak� fryzur�, �eby wygl�da�o to tak, �e mam g�ste i k�dzierzawe w�osy!
A przez zesp� uczennic, tych moich pazi�tek, przebieg�a fala �miechu i niebia�skich ruch�w...
-O... O... O..
A ja s�ysza�em �piew z Des Knaben Wunderhom:
Wir geniessen die himmlischen Freuden... Wir tanzen und springen, Wir hupfen und singen...
I powiedzia�em do ta�cz�cych uczennic:
- Chcia�bym mie� tak� fryzur� jak Gaius Iulius Caesar! Instruktorka odrzek�a ze �miechem:
- B�dzie, jak pan ka�e... Dziewczynki, uciszcie si�, teraz b�dziemy si� uczy�, jak po strzy�eniu nale�y pracowa� maszynk� elektryczn�... o tak wk�adamy wtyczk� i maszynka pracuje... A teraz, prosz�, patrzcie! I tak wok� uszk�w, delikatnie i, dziewuszki, do wygubienia. Do wygubienia, strzy�emy a� do likwidacji... A teraz, skoro pan �yczy sobie mie� fryzur� jak Caesar, nie �miejcie si�, dziewuszki, ten fason istnieje nawet w Pary�u .. fryzura a la Caesar!...
A kiedy ten anielski ch�r strzyg� mnie maszynk�, ja my�la�em o Jakubie B�hmem... Der Mensch kann sich nicht von seine Epoche abscheren... Nie mog� si� odci�� nawet od samego siebie... i spogl�da�em dziewcz�tom w oczy w lustrze i one to widzia�y, i odwzajemnia�y si�, oddawa�y mi swoje spojrzenia i oczy, niczym ciel�tka, kt�re przed chwil� przewozi�a firma Schon z Mem-mingen...
I w tej chwili (a ja obawia�em si� i obawiam no�yczek) �y�em w niebie, w niebiosach, i s�oiczki z wazelin� i perfumami, i naczy�ka ze �rodkiem dezynfekcyjnym, a na ka�dym stole ka�da uczennica mia�a swoj� walizeczk�,
swoj� sk�adan� kolorow� torb�, a w niej swoje grzebienie i no�yczki, i swoje pojemniczki z pomadami i perfumami... i swoj� brzytw�. ..
I pani instruktorka wzi�a jedn� z tych brzytew, i unios�a j� teatralnie, i:
- Dziewuszki, wystarczy ciach! I tak oto pi�kna �yd�wka przynios�a uci�t� g�ow� pi�knego Ho�ofernesa... Dlatego uwaga! A teraz przyst�pujemy do ostatniej fazy... wygalania karku i ko�o uszk�w, a czasami tak�e i brwi... Najpierw wk�adamy brzytw� do �rodka dezynfekcyjnego, a potem rytualnie przyst�pujemy do wykonania obrz�dku... patrzcie... o tak, o tak... a teraz b�dzie jedna po drugiej wygala� tego oto pana z fryzur� a la Caesar...
A ja podnios�em wzrok i widzia�em w lustrze te dziewczyny, kt�re spowa�nia�y, w lustrze widzia�em, �e nigdy nie wiedzia�em tego, co widz� i co teraz wiem, �e niebiosa pe�ne s� chromu i blask�w, i refleks�w.. i anio��w, kt�re mog� was poder�n�� jak pi�kna Judyta... A uczennice jedna po drugiej bra�y dr��c� brzytw� i dope�nia�y mojego uczesania, uk�adu w�os�w, kt�rych resztki le�a�y na mojej bia�ej rokietce pod moimi oczyma niczym paku�y...
A kiedy sko�czy�y swoje - pierwsze chyba - fryzjerskie zaj�cie, wszystkie odetchn�y g��boko, teatralnie... ja za� powtarza�em w my�lach ten wers z Des Knaben Wun-derhorn:
Wir fuhren. . ein hebliches Lammlein zu Tod . No i ja, kt�ry wszed�em do razury jako n�dzarz, tu, na Sokolnikach, zrozumia�em, �e ta chwila sta�a si� dla
mnie Wieczno�ci�... Potem dziewcz�ce r�czki rozwi�za�y mi szal z karbowanej bibu�ki, zdj�y bia�� pelerynk� i strzepn�y resztki moich siwych w�os�w...
Wsta�em z obrotowego fotela niczym kr�l, moi paziowie i grono ministrant�w w bia�ych kom�ach spojrza�o na mnie raz jeszcze do lustra, po czym dziewcz�ta przyjrza�y si� rezultatowi swojej pracy na mojej g�owie, tej fryzurze a la Caesar... i gratulowa�y sobie, nie szcz�dz�c pochwa�, i k�ania�y si� teatralnie, a ja po raz ostatni widzia�em tych dwana�cie pi�knych par oczu...
- Ile p�ac�? - spyta�em.
A ta �mieszka-�artownisia, wielkooka uczennica, uk�oni�a mi si� i powiedzia�a:
- By� pan naszym pierwszym go�ciem, by� pan pierwszym klientem, kt�rego strzyg�y�my podczas egzamin�w... Nic pan nie p�aci... Obs�u�y�y�my pana za darmo.
I ja zrozumia�em, �e wszystko, co istotne na �wiecie i w �wiecie musi by� za darmo, i zn�w spogl�da�em teraz w oczy, kt�re mnie otacza�y kr�giem, tak, w niebie musi by� tyle chromu, refleks�w i pi�knych anielskich m�odych kobiet jak na obrazie pana Paula Delvaux, pana Ren� Magritte'a, w niebie musi by� mn�stwo dziewcz�cych oczu, powabnie owalnych linii tam, gdzie powabnie owalne linie pi�knych cia� by� musz�, niebo pe�ne dziewcz�cych fortepianowych paluszk�w, fryzur a la carewicz. Bo, Cassiusie, wszystkie boginie u Homera s� cudownie krowiookie, i dlatego s� w niebiosach.
PS
Dzi� nad kersk� noc� �wieci� ksi�yc w pe�ni, nad ranem zacz�o pada�: najpierw deszcz, p�niej mokry �nieg. Jako �e si� ju� od trzech godzin przewraca�em z boku na bok, w ko�cu - a by�o ju� jasno - powsta�em z umierania, z martwych. A kiedy wyszed�em pod mokre brzozy i sosny, wybieg�o mi naprzeciw dwana�cie kot�w i przynios�y mi rozradowane oczy, ta�czy�y i skaka�y, i fika�y kozio�ki, cieszy�y si�, �e jestem z nimi, �e ich nie opu�ci�em. Obdarowywa�y mnie swoimi oczyma, a ja przynios�em im i rozdawa�em kawa�ki kurcz�cia z ro�na jako nagrod�, �e uda�o mi si� sko�czy� t� pochwa�� niewini�tek...
I m�wi�:
- Za pi�kne �wiadectwo pi�kna ksi��ka z "Praskiej Imaginacji"...
I nalewa�em im ciep�ego mleczka.
I jedynie ty, Cassiusie, kt�ry jeste� Tytanem, kt�ry stoisz na uboczu, kt�ry zachowujesz odpowiedni dystans, ty przyjdziesz do mnie potem, usi�dziesz mi na kolanach, a ja b�d� ci opowiada� o tym, jak tu w Kersku powstanie organizacja zwi�zkowa grupuj�ca wszystkie miejscowe koty, a jej has�em b�dzie:
"Za mniej mleka - wi�cej myszy"
I ty, Cassiusie, b�dziesz przewodnicz�cym, ty nie potrzebujesz urz�dze� pods�uchowych... bo ty, Cassiusie, s�yszysz nawet, jak trawa ro�nie, zreszt� tak jak i inne koteczki Te cztery nale�niki z papy, cho� z konfiturami, wci�� jeszcze krucz� mi w brzuchu, tak �e mi si� ulewa jak niemowlakom, pochrz�kuj� cichutko jak warchlaczek
na�arty �o��dziami wracaj�cy do ciep�ego bar�ogu w towarzystwie swojej matki, dzikiej �wini. Pan profesor Stork wyja�ni� mi, �e to glomus histericus... cierpieli na to tak�e przedstawiciele staro�ytnych narod�w.
-Ja raczej b�d� mia� raka - powiedzia� mi pan profesor Stork z tym swoim dono�nym �miechem - ale dzi�ki swojej naturze dolegliwo�� t� przechodz� w dobrym zdrowiu.
Jest sobota, w przededniu Niedzieli Trzydziesi�tnicy.
Ale, Cassiusie, teraz co� dla ciebie, bo zacz�� si� sp�r
o flag� Czechos�owacji. Dzia�o si� to ju� do�� dawno
I dlatego ta story jest tak, ale to tak �wie�a i aktualna... Z panem Ducha�kiem, moim redaktorem, zrobili�my sobie tr�jkolorow� chor�giew... A mianowicie: nalewali�my do sporych kanciastych szklanek, z jakich pija�o si� �ytni�, jak mawiaj� na Wy�ynie Czeskomorawskiej - siwuch�, a gdzie indziej - czyst�. Ale my, jako �e�my patrioci, nalewali�my wobec tego warstw� wi�ni�wki, warstw� Curacao Bleu, a na wierzch - Pro�ciejowsk� �ytni�. I tak pili�my t� tr�jkolorow�, i stracili�my kontrol�, i o zmroku wyjechali�my na rowerze do "Gaj�wki"... no i tu tak�e sk�aniali�my go�ci, aby i oni pili tr�jkolorow�, jak przystoi patriotom. Ale! Kiedy wracali�my, tam, ko�o mnie, skr�ci�em w moj� alej�, nim do niej dojecha�em, uderzy�em twarz� w betonowy s�up i upad�em... Ducha�ek chcia� mnie podnie��, ale ja powiedzia�em do� czule:
- Niech pan, o�le jeden, my�li o rowerze!
I m�j przyjaciel zaprowadzi� rower na moj� parcel�, i po�o�y� si� na �aweczce... a ja z r�k� przy ustach doraczkowa�em do niego... i s�ysza�em, jak m�j przyjaciel le��c na wznak powtarza� w rozmarzeniu:
- To by�o pi�kne, doktorze! To jest wspania�e!
a mnie zakr�ci�o si� w g�owie, a �e by� maj, mi�o�ci czas, na czworakach dope�z�em pod sosny i brzozy i zwali�em si� w kwitn�ce konwalie... A kiedy obudzi�em si�, kiedy wymaca�em j�zykiem, �e brak mi sze�ciu przednich z�b�w, zacz��em ich szuka�, ale moje palce rozko�ysa�y tylko kwitn�ce �ody�ki konwalii, owion�� mnie ich upajaj�cy zapach, ale z�b�w nie znalaz�em, nawet kiedy si� ju�
rozednia�o... i nie by�o ich ani na betonowym s�upie, ani pod nim... zjad�y je chyba je�e albo co...
Oto jak sko�czy�o si�, Cassiusie, z t� tr�jkolorow�, a dzi� czytam w gazecie na drugiej stronie... Zaczyna si� sp�r o flag� Czechos�owacji? Widzisz wi�c, jak zaczynaj� si� i ko�cz� narodowe emocje... Zachcia�o mi si� pos�a� do Moskwy telegram do pana Jelcyna, kt�ry wr�ci� niewiele wsk�rawszy z Chin, aby teraz, kiedy ma troszk� czasu, aby przedstawi� w superparlamencie ten nasz zasadniczy problem: jak� flag� ma mie� nie narodzona jeszcze Republika Czeska, a jak� flag� ma mie� Republika S�owacka?
A dla mnie, Cassiusie, ten epizod z tr�jkolorow� sko�czy� si� wspaniale, zrobiono mi nowe z�by, w r�owej masie pan Deditze i jego zesp� zmy�lnie umie�cili bia�e porcelanowe z�bki i ja ogromnie lubi�em chwali� si� t� sztuczn� szcz�k�, wyjmowa�em j� nawet w restauracji popijaj�c pilzne�skie, tak aby i inni mogli podziwia�, jak bardzo te sztuczne z�by przypominaj� konwalie, porcelanowe izolatory na s�upach telegraficznych... a nawet, Cassiusie, trzy razy to sztuczne dzie�o sztuki, ten artefakt gubi�em...
Po raz pierwszy znalaz�em je w domu... po�o�y�em t� szcz�k� na perskim dywanie, niewiele brakowa�o, bym j� rozdepta�, tak ta r�owo�� z bia�ymi z�bkami sp�ywa�a si� kolorystycznie z kwiatami wtkanymi w orientalny kobierzec... Po raz drugi, Cassiusie, by�o ju� gorzej, wyrzyga�em je pewnie, kiedy wraca�em z "Gaj�wki"... a odbywa�o si� tam przyj�cie i podawano kanapki, kanapki z �ososiem z sa�atk� ziemniaczan�... a ja, Cassiusie, co za wstyd!, szuka�em ich nazajutrz w rzygowinach wzd�u�
alei, rozgarnia�em je kijaszkiem... a wczasowicze, kt�rzy to widzieli, m�wili do mnie:
- Wyrzyga� pan z�by, co? Mnie si� to tez zdarzy�o w zesz�ym roku...
ja jednak tych swoich sztucznych konwalii osadzonych w masie o kolorze �ososiowym nie znalaz�em, ani przy tej alei, ani przy innych... A kiedy wr�ci�em do domu i czyta�em podr�cznik O ostatecznych sprawach cz�owieka... patrz�, a tu z w�gierskiej skrzyni obok mojego ��ka ja�niej� i �miej� si� do mnie te moje sztuczne konwalie .. i natychmiast je w�o�y�em, i czu�em si� jak kr�l, kt�ry powr�ci� z wygnania i armia zwr�ci�a mu kr�lestwo, i to wraz z koron�... I kaza�em sobie zrobi� jeszcze jedne z�by na zapas, na wypadek, gdybym te swoje konwalie utraci�...
Ale, Cassiusie, to moje samochwalstwo! Pokazywa�em je na parceli u s�siadki, by� tam nawet talerzyk pod garnuszkiem z kaw�, po�o�y�em t� swoj� szcz�k�, na pro�b� s�siadki, na tej podstawce... ale nadbieg� jej jamnik, a �e jamniki maj� poczucie humoru... biega� po dzia�ce i nosi� te moje z�by, a ja za nim, ju�-ju� pochyla�em si� nad jego mordk�, z kt�rej wystawa�y te moje konwalie, co to je zrobi� sam pan Deditze, lekarz stomatolog, kt�ry odbywa� praktyk� dentystyczn� w samym Londynie... ale jamnik zn�w ruszy� biegiem, kluczy� i �mia� si�, jamniki, Cassiusie, to �miej�ce si� bestie... a potem prze�lizn�� si� mi�dzy sztachetami i zanim zd��y�em doj�� do furtki, zobaczy�em, jak jamnik rozgryza resztki konwalii... z�by z porcelany le�a�y porozrzucane pod brz�zkami w mchu, po�r�d konwalii, kt�re ju� przekwit�y... "
A w�a�cicielka jamnika pociesza�a mnie:
- Przecie� ma pan jeszcze jedn� szcz�k�, na zapas! A ja na to ze smutkiem:
- Ale tylko te mi pasowa�y...
No i widzisz, Cassiusie, a zacz�o si� to wszystko od tego, �e z redaktorem panem Ducha�kiem pili�my tr�jkolorow�, nap�j z�o�ony z Curacao Bleu, wi�ni�wki i Pro�ci