9124

Szczegóły
Tytuł 9124
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9124 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9124 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9124 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Szostek MIC Pogadanki z etyki CZ�STOCHOWA 1998 Redaktor serii: ks. Ireneusz Skubi� Imprimatur: Abp Stanis�aw Nowak Metropolita Cz�stochowski Kuria Metropolitalna w Cz�stochowie 3 czerwca 1998 r., nr 434/98 ISBN 83-86076-70-4 Copyright by Tygodnik Katolicki "Niedziela" Cz�stochowa 1998 Wydanie II Druk i oprawa: Cz�stochowskie Zak�ady Graficzne Al. Naj�wi�tszej Maryi Panny 52, Cz�stochowa Projekt obwoluty: Marzena Zacharewicz (wykorzystano fragment obrazu Dwunastoletni Jezus w �wi�tyni, Szko�a Hieronima Boscha) ISBN 83-86076-70-4 Andrzej Szostek MIC POGADANKI Z ETYKI BIBLIOTEKA "NIEDZIELI" Dotychczas ukaza�y si�: tom 1: Andrzej Szostek MIC - Pogadanki z etyki. 1993 r. tom 2: Prawda o Konkordacie. 1994 r. tom 3: Wok� Encykliki "Veritatis splendor". 1994 r. tom 4: Ks. Teofil Siudy - Refleksje maryjne. 1994 r. tom 5: Jan Pawe� II - List do rodzin. 1994 r. tom 6: Rodzina �rodowiskiem �ycia. 1994 r. tom 7: Bp Adam Lepa - �wiat propagandy. 1994 r. tom 8: Jan Pawe� II do narodu. 1994 r. tom 9: Bp Kazimierz Romaniuk - Lectio divina. 1994 r. tom 10: Ks. Wojciech G�ralski -Wsp�lnota ca�ego �ycia. 1995 r. tom 11: Ks. Marian Duda -Akcja Katolicka? Tak! 1995 r. tom 12: Jan Pawe� II - Encyklika "Evangelium vitae". 1995 r. tom 13: Andrzej Madej OMI - Nad brzegiem nieba i ziemi. 1995 r. tom 14: Jan Pawe� II - Encyklika "Ut unum sint". 1995 r. tom 15: Bp Kazimierz Romaniuk- Najwi�ksza jest mi�o��. 1995 r. tom 16: Jan Pach OSPPE - W ramionach Matki. 1995 r. torn 17: Ks. Jan Augustynowicz - Rozwa�ania roratnie. 1995 r. torn 18: Bp Adam Lepa-�wiat manipulacji. 1995 r. torn 19: Ksi�dz Tymoteusz-Trzymaj si�! 1996 r. tom 20: Ks. Ludwik Warzybok - Homilie niedzielne. Rok A. 1996 r. tom 21: Ks. Antoni Tronina - Apokalipsa. Or�dzie nadziei. 1996 r. tom 22: Ks. Marian Duda -Akcja Katolicka. 1996 r. tom 23: Jan Pawe� II - Vita consecrata. 1996 r. tom 24: Ks. J�zef Krukowski - Ko�ci� w �yciu publicznym. 1996 r. tom 25: Ks. Stanis�aw Nagy - Na progu trzeciego tysi�clecia. 1996 r. tom 26: Odpowied� mi�o�ci. 1996 r. tom 27: O Panu Bogu w telewizji. 1996 r. 28: Ks. Stanis�aw Grzybek - Wielbi dusza moja Pana. 1996 r. 29: Ks. Wojciech G�ralski - Lud Bo�y. Ko�cielne prawo osobowe. 1996 r. 30: Wojciech Skrodzki - Archikatedra �wi�tej Rodziny w Cz�stochowie. 1996 r. 31: Bp Kazimierz Romaniuk - Jak �y� i po co? 1996 r. 32: S. Emilia Radziszewska - Dziennik piel�gniarki z Powstania Warszawskiego. 1996 r. 33: Alicja Grze�kowiak - W trosce o rodzin�. 1996 r. 34: Ks. Ludwik Warzybok - Homilie niedzielne. Rok B. 1996 r. 35: Ks. Stanis�aw Ch��d - Radiowe rozwa�ania biblijne. 1996 r. 36: Ks. Jaros�aw Cielecki - Wikary z Niegowici. Ksi�dz Karol Wojty�a. 1996 r. 37: Ks. Luigi Giussani - Czas i �wi�tynia. 1997 r. 38: Ks. Andrzej Dziuba - Dynamika wiary. 1997 r. 39: Ks. Wac�aw Bury�a - Drogi Krzy�owe. 1997 r. 40: Bp Adam Lepa - �wiat manipulacji. 1997 r. 41: Ks. Miros�aw Drzewiecki - Ku wolno�ci. 1997 r. 42: "Evangelium vitae" - ocaleniem rodziny. 1997 r. 43: Ks. Marek Kaczmarek - Ku doskona�o�ci kap�ana. 1997 r. 44: Ks. Tadeusz Stycze� - O etyce Karola Wojty�y. 1997 r. 45: Ks. Stanis�aw Nagy - Papie� z Krakowa. 1997 r. 46: Br. Stanis�aw Rybicki - Wprowadzenie do pedagogiki chrze�cija�skiej. 1997 r. 47: Jan Pawe� II - Pielgrzymka do Ojczyzny. 1997 r. 48: Ks. Tymoteusz - "...b�d� z Panem gada�". 1997 r. 49: Bp Antoni D�ugosz - Jak przygotowywa� i ocenia� katechez�. 1997 r. 50: Andrzej Potocki - Ludzka p�ciowo��. Rodzina. Szko�a. 1997 r. Od Wydawcy Wydawany w Cz�stochowie Tygodnik Katolicki "Niedziela" od lat go�ci na swoich �amach wybitne i ciekawe osobisto�ci ze �wiata nauki, kultury, historii, a tak�e znawc�w dyscyplin teologicznych, filozoficznych, prawnych i innych. Obok tekst�w naszych publicyst�w zamieszczamy artyku�y profesor�w i prezentuj�cych znacz�ce �rodowiska naukowe. Niejednokrotnie ich teksty, ze wzgl�du na charakter i obj�to��, s� drukowane w odcinkach. Czytelnicy "Niedzieli" cz�sto zwracaj� si� do Redakcji z pro�b� o zebranie odcink�w danego cyklu w postaci ksi��kowej. Te propozycje uzasadniaj� tym, �e nie zawsze udaje si� zebra� wszystkie numery "Niedzieli" zawieraj�ce interesuj�cy ich cykl. Ostatnio wiele os�b wyrazi�o zainteresowanie wydaniem ksi��kowym "Pogadanek z etyki", drukowanych w "Niedzieli" w roku szkolnym 1992/93. Autor "Pogadanek" - ks. prof. Andrzej Szostek - jest cenionym w �rodowisku naukowym nauczycielem akademickim, zwi�zanoym od wielu lat z Katedr� Etyki Wydzia�u Filozoficznego KUL-u. Jako ucze� Karola Wojty�y, wzoruj�c si� na swoim mistrzu w wyborze formy literackiej. Wielk� zalet� ksi��ki ks. Andrzeja Szostka jest jasny styl i klarowno�� my�li. "Pogadanki z etyki" drukujemy przede wszystkim z my�l� o polskiej m�odzie�y. Jak wiadomo, wychowuje si� ona w cywilizacji obrazu, obcuj�c przede wszystkim z telewizj�. Nie jest wi�c przygotowana do dyskursywnego my�lenia. Dlatego - s�dzimy - przyda si� m�odemu cz�owiekowi w Polsce niewielki podr�cznik, pomagaj�cy dokonywa� oceny etycznej w�asnego post�powania. Wielka erudycja Autora, doskona�e przygotowanie dydaktyczne i �atwo�� popularyzacji rzeczy trudnych sprawiaj�, �e niniejsza ksi��ka b�dzie dobrze s�u�y�a polskiemu Czytelnikowi w rozpoznawaniu i weryfikacji w�a�ciwych postaw moralnych zar�wno w �yciu osobistym, jak i spo�ecznym. Redakcja "Niedzieli" POGADANKI Z ETYKI Decyzja Ministerstwa Edukacji Narodowej, by dzieci i m�odzie�, kt�ra nie ucz�szcza na religi� uczestniczy�a w zaj�ciach z etyki, wywo�a�a niema�e poruszenie, zw�aszcza w�r�d etyk�w i nauczycieli. Sk�d wzi�� program, rozs�dny i rozpisany na poszczeg�lne klasy? A gdyby nawet taki si� znalaz�, to sk�d ludzi przygotowanych do jego realizacji? M�g�by kto� rzec: to nie nasz k�opot, niech si� nim zajm� ci, kt�rzy nie chc� posy�a� dzieci na religi�. Ot� nie. Wprowadzenie etyki jako alternatywy religii mo�e sugerowa� - cho� zapewne nie taka by�a intencja projektodawc�w - ich wzajemn� opozycj�. �le by by�o, gdyby w takim duchu prowadzono lekcje etyki i gdyby tak je traktowali katolicy. Religia, w ka�dym razie katolicka, jest przecie� nie do pomy�- 7 Pogadanki z etyki lenia bez etyki. Ale i etyka, kt�ra nie bazuje na Objawieniu, nie musi by� antyreligijna. Uwa�na i gruntowna refleksja nad dobrem i z�em bynajmniej nie oddala nas od Boga, przeciwnie, w�a�nie do Niego prowadzi. Ten za�, kto chce zrozumie� moralne przes�anie Ewangelii, powinien korzysta� z tak zwanych naturalnych �r�de� poznania, czyli ze swego rozumu i do�wiadczenia. Nie ma w Polsce nadmiaru popularnie napisanych podr�cznik�w etyki, a potrzeba ich jest wielka, zw�aszcza w �wietle wspomnianej decyzji MEN. Mo�e wi�c warto pr�bowa� co� w tej sprawie robi�? W latach 1957-1958 ks. biskup Karol Wojty�a opublikowa� na �amach "Tygodnika Powszechnego" cykl artyku��w pod wsp�lnym tytu�em Elementarz etyczny1. W tym czasie by�a to inicjatywa niezmiernie po�yteczna, ze wzgl�d�w ideologicznych brakowa�o bowiem powszechnie dost�pnych, niemarksistowskich uj�� etyki. Dzi� sytuacja jest inna, ale potrzeba popularyzacji etyki nie mniejsza. Warto i dzi� 1 K. Wojty�a, Elementarz etyczny, Lublin 1983. 8 Pogadanki z etyki uczy� si� z tamtego Elementarza kluczowych poj�� i problem�w etyki, ale wierno�� pomys�owi jego Autora polega chyba przede wszystkim na pr�bie podejmowania podobnych inicjatyw, nawet gdyby okaza�y si� one znacznie mniej udolne. Tak oto zrodzi� si� pomys� publikowania na go�cinnych �amach "Niedzieli" Pogadanek z etyki. Wiem: pogadanki si� wyg�asza (gada, a nie pisze). Ale nie znalaz�em okre�lenia, kt�re by lepiej oddawa�o charakter proponowanego tu cyklu tekst�w. Nie b�d� to typowe lekcje uk�adaj�ce si� w podr�cznik etyki. Chcia�bym jednak, by by�o to co� wi�cej, ni� lu�ne eseje. Cykl pogadanek ma zwykle na celu przybli�enie i bodaj wst�pne uporz�dkowanie poruszanej tematyki - i to w�a�nie b�d� usi�owa� czyni�. Problemy moralne budz� bowiem zwykle silne emocje. W Polsce ostatnimi czasy stanowczo zbyt silne, czego mamy a� zbyt wiele przyk�ad�w w dyskusjach parlamentarnych i prasowych. Potrzeba raczej spokojnej i zdyscyplinowanej refleksji. pog��bienia wiedzy, a nie wzajem- 9 Pogadanki z etyki nych uraz�w. Cieszy�bym si�, gdyby poni�sze Pogadanki przyczyni�y si� do uspokojenia i pog��bienia naszej �wiadomo�ci moralnej. Uprzedzam jednak: refleksja taka wymaga nieco trudu i cierpliwo�ci. Cho� b�d� si� stara� pisa� j�zykiem komunikatywnym, to jednak niekt�re teksty trzeba b�dzie, by� mo�e, czyta� uwa�nie i niespiesznie. I. MORALNO�� - ETYKA - M�DRO�� Czym jest etyka? Komu i na co jest potrzebna. Wypada od tych pyta� nasze pogadanki zacz��, cho� wcale nie�atwo na nie wyczerpuj�co odpowiedzie�. Wiemy z grubsza, o czym traktuje etyka, nawet je�li nie potrafiliby�my poda� jej precyzyjnej definicji. Domy�lamy si� wi�c, �eb�dzie w niej mowa o tym co dobre, a co z�e i dlaczego powinni�my czyni�, a czego unika�. Jak �y�. Spodziewamy si�, �e w niej takie poj�cia, jak: sumienie, normy moralne, cnoty i wady, pewnie tak�e szcz�cie. Ale poj�� takich u�ywaj� nie tylko zawodowi etycy, pos�ugujemy si� wszyscy i wszyscy �ywimy jakie� pogl�dy na temat dobra i z�a. Na czym wi�c polega szczeg�lna rola i ranga etyk�w? Powiedzmy wyra�niej: akurat w sprawach etyki jeste�my bardziej pow�ci�gliwi w za- 11 Moralno�� - etyka - m�dro�� wierzaniu autorytetowi specjalist�w, ni� w innych dziedzinach. Zrozumia�e, �e nie wszyscy mog� si� wszystkim zajmowa�, wi�c na og� wierzymy np. archeologom lub astronomom, gdy og�aszaj� swe nowe odkrycia, powstrzymujemy si� za� od wyra�ania opinii tam, gdzie specjali�ci si� spieraj� - i nie trapi nas zbytnio fakt, �e o tych spornych kwestiach nie potrafimy wyrobi� sobie w�asnego zdania. Ale s� to kwestie - jak powiadamy - teoretyczne, nie maj�ce bezpo�redniego zwi�zku z naszym �yciem. Inaczej w sprawach moralnych, kt�re maj� charakter praktyczny, �yciowo donios�y. C� by�my powiedzieli, gdyby nam jaki� etyk obwie�ci�, �e wedle najnowszych bada� specjalist�w nie obowi�zuje nas ju� norma "nie zabijaj!"? Jakie� to badania ekspert�w mog� mnie wyr�czy� w moim my�leniu na ten temat? Kto chce zmieni� moje moralne przekonania, musi mnie przekona�, to znaczy: poda� powody, dla kt�rych powinienem odrzuci� pogl�dy, jakie dot�d uwa�a�em za s�uszne. Oto dlaczego Sokrates, zwany ojcem etyki, czyni� problemy moralne przedmiotem rozm�w, a nie wyk�ad�w, a swoj� rol� 12 Moralno�� - etyka - m�dro�� przyr�wnywa� do roli akuszerki. Jak ona bowiem pomaga matce urodzi� dziecko, tak on pomaga� swemu rozm�wcy "urodzi�" jego prawdziw� wiedz� na temat dobra i z�a, wydoby� j� spod pok�ad�w wiedzy pozornej, fa�szywej. Zredagowane przez Platona dialogi sokratejskie pokazuj�, w jak wielkich b�lach niekiedy ten por�d si� dokonywa�... Akuszerka pos�uguje si� w swym fachu stosownymi narz�dziami. Czym pos�uguje si� etyk? I tu Sokrates okaza� si� mistrzem. Jest bowiem nie tylko ojcem etyki, ale i ojcem logiki. Jest ojcem logiki z powodu etyki. Odpowiednimi pytaniami stara� si� najpierw si�gn�� do najbardziej podstawowej wiedzy rozm�wcy o dobru i z�u, a nast�pnie pomaga� mu wyprowadza� z niej nieuniknione konsekwencje. Do dzi� etycy usi�uj�, z lepszym lub gorszym skutkiem, czyni� to samo: ods�oni� najbardziej podstawowe prze�wiadczenia na temat dobra i z�a, a nast�pnie t� wiedz� uporz�dkowa� i pog��bi�. Inaczej m�wi�c: staraj� si� zrozumie�, co to znaczy "dobry" i "z�y" i co znacz� inne typowe dla etyki terminy - oraz zbada�, czy i w jaki spos�b mo�na 13 Moralno�� - etyka - m�dro�� uzasadni� poszczeg�lne pogl�dy moralne. Usi�uj� przy tym si�gn�� do uzasadnie� mo�liwie najg��bszych, ostatecznych. B�dziemy wi�c i my pr�bowali czyni� to samo. Prosz� o cierpliwo��, bo droga do poznania istoty dobra i z�a moralnego nie jest ani kr�tka, ani �atwa. Mo�emy ju� teraz powiedzie�, �e etyka jest teori� moralno�ci, rozumianej w�a�nie jako dziedzina dobra i z�a moralnego - ale ta odpowied� niewiele nam jeszcze m�wi. Zanim jednak spr�bujemy sens moralno�ci i etyki przybli�y�, s��w par� o m�dro�ci wzmiankowanej w tytule niniejszej Pogadanki. Sokrates uchodzi nie tylko za ojca etyki i logiki. By� uwa�any tak�e, a nawet przede wszystkim, za m�drca, kt�rego nale�a�o nie tylko s�ucha�, ale i na�ladowa�. Cho� za- s�u�y� sobie na uznanie swymi rozmowami i ca�ym stylem �ycia, to jednak autorytet Sokratesa wzr�s� niepomiernie dopiero po jego �mierci. By� mo�e, wr�cimy jeszcze do tego wydarzenia, ju� teraz jednak przypomnijmy, �e Sokrates wzbudzi� zdumienie i podziw tym, �e z racji moralnych przyj�� wydany na siebie wyrok �mierci, cho� m�g� go unikn��. 14 Moralno�� - etyka - m�dro�� To bardzo znamienne: autorytetem w sprawach moralnych jest dla nas nie ten, kto wiele m�wi o dobru i z�u, ale ten, kto usi�uje dobro czyni�, kto �yciem swym po�wiadcza, �e rozumie dziedzin� dobra i z�a. I s�usznie: dopiero "z wn�trza", z dobrego �ycia (a przynajmniej usi�owania dobrego �ycia) rozumie� mo�na trafniej i g��biej jego istot�. Dlatego szukamy autorytet�w moralnych raczej w�r�d bohater�w i �wi�tych (Sokrates nie jest przecie� jedynym takim przyk�adem), ni� w�r�d uczonych. Co to dla etyka znaczy? Najpierw to, �e ka�dy - profesjonalista czy amator - kto �wi o dobru i z�u, a nie usi�uje by� dobrym, m�wi jak �lepy o kolorach. Je�li eszcze innych poucza - staje si� �lepym przewodnikiem tych kt�rych sam uwa�a. za �lepych. Ale poza tym znaczy to, �e trzeba odr�ni� - cho� nie oddziela�! etyk� jako wiedz� o moralno�ci od m�dro�ci �yciowej. Wiedza ma charakter teoretyczny, cho� dotyczy praktycznego i i wyrasta z praktyki, a wi�c z m�d- ro�ci. M�dro�� za� p�ynie z w�asnego do�wiadczenia, cho� mo�e i powinna by� 15 Moralno�� - etyka - m�dro�� ubogacana do�wiadczeniem innych, porz�dkowanym w�a�nie w ramach wiedzy. Tu b�dziemy usi�owali "uprawia�" wiedz� o moralno�ci. Praca nasza b�dzie jednak tylko o tyle po�yteczna, o ile b�dziemy mie� stale na uwadze ten �cis�y zwi�zek pomi�dzy etyk� a m�dro�ci�. II. JAK �Y�? Jak �y�? To jedno z pyta�, kt�re wymienili�my w�r�d tych, kt�re w naturalny spos�b kojarz� nam si� z etyk�. Istotnie: co by to by�a za etyka, kt�ra nie pr�bowa�aby tak fundamentalnej kwestii podj��. Ale uwaga: prosz� nie oczekiwa� natychmiastowej odpowiedzi na to kr�tkie pytanie. Pod pewnym wzgl�dem ca�y cykl naszych pogadanek ma nas do odpowiedzi na nie przybli�y�, dlatego w�a�nie stawiam je ju� teraz, na pocz�tku. Ju� samo postawienie pytania: "Jak �y�?" wiele m�wi o tym, jak trzeba szuka� odpowiedzi na nie. Na razie proponuj� wi�c tylko uwa�nie postawi� to pytanie i wydoby� z niego niekt�re wa�ne dla etyki elementy. No wi�c: jak �y�? Cz�owiek �yje przecie� tylko raz. I wcale nie jest powiedziane, �e musi swe jedyne �ycie wygra�. Ow- 17 Jak �y�? szem, s� tacy, kt�rzy robi� karier�, ciesz� si� popularno�ci�, bogactwem lub w�adz�; inni zazdroszcz� im udanego �ycia. S� jednak i tacy, kt�rym �adne z tych innych spo�ecznie cenionych d�br nie przypad�o w udziale, kt�rzy uwa�aj�, �e przegrali �ycie, niekiedy usi�uj� nawet pope�ni� samob�jstwo. Ale samob�jstwo pope�niaj� tak�e bogaci, popularni i pot�ni, a z kolei -? wi szcz�liwych mo�na znale�� w�r�d biednych i pozbawionych spo�ecznego -? zni nia. Szcz�cie bywa r�nie pojmowanetak przez filozof�w, jak i przez zwyk�ych �miertelnik�w. Nie b�dziemy si� tu wdawa� w te rozwa�ania; zainteresowanych odsy�am do znanej ksi��ki W. Tatarkiewicza O szcz�ciu2. Jedno jest pewne: odpowied� na pytanie "jak �y�?" zale�y od tego, jak si� rozumie cz�owieka, upatruje si� jego prawdziw� warto��. Z pewno�ci� inaczej j� pojmuj� ci, kt�rzy marz� o bogactwie, inaczej kt�rzy - cho� mogliby by� bogaci wybieraj� ub�stwo (a s� tacy!) Problem 2 W. Tatarkiewicz, O szcz�ciu, Warszawa 1979 18 Jak �y�? "kim jest cz�owiek?" przestaje by� czysto akademick� kwesti�, gdy sobie u�wiadomimy, �e od jego rozstrzygni�cia zale�y wyb�r mojego, raz tylko danego mi �ycia. Niekiedy poprzestajemy na d��eniu do tego, co sprawia nam przyjemno��, co daje poczucie szcz�cia - i z tym poczuciem sk�onni jeste�my uto�sami� samo szcz�cie, z nim za� z kolei warto�� naszego cz�owiecze�stwa. B�d�my ostro�ni. Nie ka�de poczucie zadowolenia jest dostatecznie g��bokie i trwa�e, by nas satysfakcjonowa�o. Nie zazdro�cimy chyba udanego �ycia pijakowi umieraj�cemu w b�ogim nastroju wywo�anym upojeniem. J. S. Mill, jeden z tw�rc�w nowo�ytnego utylitaryzmu powiedzia�: "Lepiej by� niezadowolonym cz�owiekiem, ni� zadowolon� �wini�; lepiej by� niezadowolonym Sokratesem, ni� zadowolonym g�upcem"3. Dodajmy: lepiej zastanowi� si� zawczasu nad tym, co obiektywnie odpowiada nam jako ludzkim istotom, ni� przyzna� po niewczasie, �e zmarnowa�o si� �ycie na 3. J. S. Mill, Utylitaryzm. O wolno�ci, Warszawa 1959, s. 18. 19 bezmy�lnym bieganiu za �wiecide�kami. Powiedzia�em, �e trzeba dokona� wyboru - to znaczy, �e osi�gni�cie mojej wielko�ci i szcz�cia w istotnej mierze zale�y ode mnie, a nie jest tylko spraw� bardziej lub mniej pomy�lnego losu. Pytam: "jak �y�?", poniewa� jestem nie tylko biernym �wiadkiem w�asnego �ycia, udanego lub nieudanego. Pytam tak - i prze�ywam to pytanie jako dramatycznie wa�ne - poniewa� czuj� si� tego powodzenia lub niepowodzenia sprawc�. Bez mego udzia�u, bez mojej decyzji nikt i nic nie jest w stanie mego �ycia uczyni� sensownym lub bezsensownym, cho� owszem, warunki zewn�trzne zazwyczaj wp�ywaj� na rozumienie tego sensu. A przy tym - i to tak�e wyra�nie pokazuje nasze pytanie - sens �w stoi niejako przede mn�, wi��e si� z celem do kt�rego d��� i od kt�rego osi�gni�cia uzale�niam koniec ko�c�w powodzenie lub niepowodzenie ca�ego swego �ycia. Celu tego - zw�aszcza ostatecznego celu �ycia cz�owieka - nie wystarczy teoretycznie pozna�, trzeba do niego d��y�. 20 Jak �y�? Tak oto stopniowo ods�aniamy zawarto�� pytania: "jak �y�?". Zapraszam Czytelnik�w do zastanawiania si� na w�asn� r�k� nad tym, co jeszcze ono w sobie kryje. Ja chcia�bym na koniec zwr�ci� uwag� na jeden ju� tylko, ale nader istotny jego element. Ot� pytanie to zadaje sobie ten, kto �wiadom jest warto�ci swego �ycia, czy te� pro�ciej: w�asnej warto�ci, kt�r� chcia�by uchroni� od zniszczenia, zachowa� i rozwin��. Chcia�by - i powinien. To bardzo wa�ne. Na og� spontanicznie pragniemy swego dobra, d��ymy do szcz�cia. Ale to naturalne pragnienie nie stanowi wystarczaj�cego uzasadnienia moralnej powinno�ci odpowiadaj�cego mu dzia�ania. Bywa przecie�, �e cz�owiek wskutek rozpaczy czy zniech�cenia podejmuje dzia�ania na w�asn� szkod�. Dlaczego pr�bujemy powstrzyma� go od takich czyn�w, uwa�amy to nawet za sw�j obowi�zek? Poniewa� przekonani jeste�my, �e jest on - jak ka�dy cz�owiek - wart tego, by �y�. Owszem, "bycie pe�nym cz�owiekiem" poci�ga nas, sk�ania do tego, by swe �ycie chroni� i rozwija�. Sk�ania do dzia- 21 Jak �y�? �ania dla dobra innych ludzi, tym bardziej sk�ania - i powinna sk�ania� - do ochrony i rozwoju siebie samego. Ale w�a�nie: nie dlatego cz�owiek jest cenny, �e chcia�by �y� i rozwija� si� w swoim cz�owiecze�stwie. Odwrotnie: chcemy �y� i szukamy dr�g naszego cz�owieczego dojrzewania, poniewa� czujemy intuicyjnie (nawet, je�li nie potrafimy tego dobrze opisa� i uzasadni�), �e zmarnowanie �ycia jest wielk� szkod�. A to jest tylko inny spos�b powiedzenia, �e cz�owiek sam w sobie jest warto�ciowy i niejako domaga si�, by go traktowa� na miar� tej warto�ci (godno�ci), kt�r� w sobie nosi. Pytaj�c "jak �y�?" pytam wi�c w gruncie rzeczy "jak nale�y �y�?", by nie zmarnowa� tej warto�ci, jak� sam stanowi� i jaka mnie samemu jest szczeg�lnie "zadana". Nie tak ma�o m�wi nam wi�c samo postawienie pytania "jak �y�?", a do odpowiedzi na nie jest nam jeszcze daleko. Zastanowimy si� obecnie, na czym polega moralne znaczenie tego i innych podobnych pyta�. III. CO TO ZNACZY: MORALNIE DOBRY? O dobru m�wimy w r�nych znaczeniach, ale - podobnie jak to by�o ze szcz�ciem - zrezygnujemy ze zbyt szczeg�owych analiz. Niech nam na razie wystarczy, �e dobro "poci�ga" - sw� dobroci� w�a�nie. R�ne s� rodzaje d�br, w r�ny te� spos�b one "poci�gaj�". Co najmniej od czas�w Arystotelesa przyj�o si� odr�nia� trzy zasadnicze rodzaje d�br: po�yteczne (bonum utile), przyjemne (bonum delectabile), godziwe (bonum honestum). Pierwsze dwa znaczenia s� jasne. Dobro po�yteczne, to dobro-�rodek. Po�yteczne mo�e by� co� jedynie ze wzgl�du na co� innego. Obiad mo�e by� dobry, bo po�ywny, czyli dlatego, �e daje cz�owiekowi si�y. Si�y zu�ywa cz�owiek na inne cele, wi�c one s� dla� dobrem u�ytecznym. To 23 Co to znaczy: moralnie dobry? typowe dla d�br u�ytecznych, �e zwykle uk�adaj� si� w pi�trow� hierarchi�: jedne s� po�yteczne ze wzgl�du na inne, te z kolei s�u�� osi�gni�ciu nast�pnych. W ko�cu musi si� jednak pojawi� jakie� dobro-cel, a wi�c dobro nie mieszcz�ce si� w kategorii bonum utile. Inaczej ca�e nasze dzia�anie by�oby pozbawione sensu. Dobro przyjemne ma ju� - a przynajmniej mo�e mie� - charakter dobra-celu. Na koniec obiadu zamawiam deser i czyni� to nie ze wzgl�d�w zdrowotnych, ale przyjemno�ciowych. Dobrem przyjemnym jest przy tym, �ci�le bior�c, nie tyle przedmiot (deser), ile jego spo�ywanie. "Lubi� lody" znaczy tyle, co "Lubi� je�� lody". Zauwa�my, �e i w przypadku dobra u�ytecznego ocenie podlega nie tylko przedmiot, ale i dzia�anie przynosz�ce po�ytek. Dalej b�dziemy si� przede wszystkim interesowali ocen� dzia�a� (czyn�w) ludzkich, bo one s� szczeg�lnie wa�ne w etyce. Interesuj� nas one jednak nie tylko, ani nie g��wnie z powodu po�ytku lub przyjemno�ci, jakich cz�owiekowi przysparzaj�. Ju� wiemy, �e kryterium ostatecznym 24 Co to znaczy: moralnie dobry? oceny czyn�w nie mo�e by� po�ytek, bo on odwo�uje si� do jakiego� dobra-celu. Ale nie jest te� tak, by jedynym celem d�br u�ytecznych by�a przyjemno��. Co wi�cej, mog� sensownie pyta� o cel za�ywania przyjemno�ci i o jej warto��, a kryterium tej warto�ci nie musi by� jaka� inna, wy�sza przyjemno��. Nawet nie powinna. Nie przypadkiem m�wimy niekiedy o "godziwych przyjemno�ciach". C� to wi�c znaczy: "godziwy"? Godziwy to taki, kt�ry godzi si� cz�owiekowi. Kiedy okre�lam pewne czyny jako niegodziwe, to nie tylko daj� wyraz dezaprobacie wobec nich, ale wskazuj� te� na racj� tej dezaprobaty. Czyny niegodziwe to te, kt�re s� z�e, poniewa� nie odpowiadaj� cz�owiekowi, jako� mu szkodz�. Sfera godziwo�ci to w�a�nie sfera �ci�le moralna. Mo�na jakie� dzia�anie uzna� za u�yteczne lub sprawiaj�ce przyjemno�� - ale niegodziwe, trudno natomiast powiedzie� sensownie, �e jaki� czyn moralnie dobry - ale niegodziwy. Moralnie dobry wi�c to taki, kt�ry jest dobry dla cz�owieka jako cz�owieka. Nie jest to definicja "ostateczna" moralnej 25 Co to znaczy: moralnie dobry? dobroci, ale wyra�a elementarne znaczenie jakie wi��emy z tym terminem. Troch� k�opotliwa to definicja, bo kt� z nas tak naprawd� wie, kim jest cz�owiek i co jest dla niego dobre? Czasami wydaje si� to oczywiste. Gdy dziecko wbiega pod nadje�d�aj�cy samoch�d, a ja mog� zapobiec wypadkowi, to wiem, �e to uczyni� powinienem. Ale co powinienem powiedzie� �miertelnie choremu przyjacielowi, kt�ry pyta mnie o stan swego zdrowia? Chroni� go od pomno�enia ju� i tak zbyt wielkich cierpie� - ale za cen� utrzymania go w �wiecie z�udze�, czy te� powiedzie� mu prawd� i pom�c mu przygotowa� si� na �mier� - ale za cen� spot�gowania jego b�lu? Problem jest trudny, ale zauwa�my, �e w obu sytuacjach: tej oczywistej i tej nieoczywistej (do kt�rej jeszcze b�dziemy wraca�) kryterium moralnej oceny czynu jest to samo: dobro cz�owieka. Wracaj�c do poprzedniej pogadanki: mog� nie umie� odpowiedzie� sobie na pytanie "jak �y�?", ale rozumiem, �e ma ono �ci�le moralny charakter, skoro chodzi w nim o to, by znale�� w�a�ciwy mi i ostateczny cel �ycia. 26 Co to znaczy: moralnie dobry? Wiem jeszcze jedno: "bra� pod uwag�" dobro cz�owieka znaczy tyle, co "chroni� lub udziela� mu tych d�br, kt�rych w danej sytuacji potrzebuje". Ratuj�c dziecko chroni� jego �ycie. Dobro dziecka nie jest tym samym, co warto�� jego �ycia. Raczej �ycie dlatego jest dobre, �e jest �yciem cz�owieka. Tak�e prawda jest dobrem, a cierpienie z�em przez odniesienie do cz�owieka. Trzeba wi�c odr�ni� dobro cz�owieka od d�br dla cz�owieka, -? takich �ycie lub prawda. Odr�ni� trzeba - ale oddziela� nie wolno. Dzia�am bowiem na rzecz dobra cz�owieka w�a�nie przysparzaj�C mu lub chroni�c potrzebne mu w danej sytuacji szczeg�owe dobra. R�norakiej ocenie podlegaj� nie tylko dzia�ania ludzkie, podlegaj� im tak�e sami ludzie. Ludzi, podobnie jak rzeczy i czyny, oceniamy z r�nych punkt�w widzenia. Ale i tu: tylko ocena moralna dotyczy cz�owieka ca�o�ciowo: cz�owieka jako cz�owieka. Inne oceny maj� charakter bardziej lub mniej cz�stkowy. Mog� wi�c powiedzie�, �e kto� jest dobrym lekarzem, ale marnym dyrektorem szpitala, albo dobrym studentem, ale z�ym koleg�. Nie mog� 27 Co to znaczy: moralnie dobry? natomiast powiedzie�, �e kto� jest z�ym cz�owiekiem, ale jest moralnie dobry. Moralnie dobry, to w�a�nie dobry jako cz�owiek. Ci�gle wracamy do k�opotliwej kwestii: co to znaczy "dobry jako cz�owiek"? Etyka nie mo�e obej�� si� bez pr�by odpowiedzi na to pytanie, czyli bez antropologii. Czy to znaczy, �e oceny moralnej dokonywa� mo�na jedynie na gruncie jakiej� uprzednio przyj�tej filozofii? Na to pytanie spr�bujemy sobie odpowiedzie� w kolejnej Pogadance. IV. ETYKA A FILOZOFIA Etyka uchodzi za dzia� filozofii. Kto studiuje filozofi�, ten obok metafizyki, teorii poznania, historii filozofii i szeregu innych dyscyplin, styka si� tak�e z etyk�. Ale czy etyka musi by� dyscyplin� filozoficzn�? Czy i jak dalece prawid�owe rozeznanie w dziedzinie moralno�ci zale�y od og�lniejszych za�o�e� filozoficznych? Czy etyka musi by� "jaka�": tomistyczna, marksistowska, egzystencjalistyczna - czy te� mo�e by� wolna od filozoficznych za�o�e�, niezale�na, etyka po prostu, "bezprzymiotnikowa"? Pytania te sta�y si� szczeg�lnie aktualne dzi�, w zwi�zku z wprowadzeniem ich do szk�. Wprowadzi� - dobrze, ale jak� etyk�? Zmar�y par� lat temu Profesor Tadeusz Kotarbi�ski, cho� wybitny filozof, propa- gowa� uniezale�nienie etyki nie tylko od 29 Etyka a filozofia religii i �wiatopogl�du, ale tak�e od filozofii4? Przecie� rozstrzyga� problemy moralne musimy wszyscy, niezale�nie od tego, czy i jak dalece umiemy i lubimy filozofowa�. Problemy filozoficzne maj� to do siebie, �e �atwiej je postawi�, ni� rozwi�za�. Filozofowie tocz� swoje spory od stuleci i nic nie wr�y rych�ego ich zako�czenia - a przecie� pogl�dy moralne zar�wno spieraj�cych si� ze sob� w innych sprawach filozof�w, jak i zwyk�ych �miertelnik�w, s� cz�stokro� zadziwiaj�co zgodne. Wszyscy cenimy odwag�, a brzydzimy si� tch�rzostwem, chwalimy uczciwo��, pracowito�� i ofiarno�� a ganimy wady im przeciwne. Czy oceny takie nie stanowi� - jak powiada� Kotarbi�ski - "oczywisto�ci serca", kt�re nie wymagaj� �adnego filozoficznego usprawiedliwienia? Owszem, filozof mo�e je poddawa� analizie, ale to wskazuje raczej na zale�no�� filozofii od tych oczywisto�ci, a nie odwrotnie. Tak w�a�nie je analizuj�c, Kotarbi�ski usi�owa� wydoby� z tych pierwotnych ocen jeden sp�jny idea� etyczny, 4 T. Kotarbi�ski, Zagadnienia etyki niezale�nej, w: Pisma etyczne, Wroc�aw 1987, s. -? 140-13. 30 Etyka a filozofia kt�ry nazwa� idea�em "spolegliwego opiekuna", czyli takiego, na kt�rego pieczy zawsze mo�na polega�. Sugestia interesuj�ca, cho� nie wolna od r�nych "ale". Pierwsze wi��e si� z tym, �e obok sytuacji oczywistych napotykamy (cz�ciej, ni� by�my chcieli) na nieoczywiste - i je�li kiedy, to w�a�nie w takich sytuacjach oczekujemy wsparcia ze strony etyk�w. Tymczasem te w�a�nie nieoczywiste sytuacje wymagaj� - jak to ju� zauwa�yli�my w poprzednich pogadankach - wnikliwszej wiedzy o cz�owieku: o tym, co dla niego jest naprawd�, a co tylko pozornie dobre. A jak uzyska� t� wiedz� bez postawienia generalnego problemu: kim koniec ko�c�w jest cz�owiek, jaki jest ostateczny cel jego �ycia? Nie trzeba dodawa�, �e te pytania "poci�gn�" za sob� nast�pne, dotycz�ce ca�ego �wiata i Boga, pytania typowo filozoficzne. Trudno�� ta ujawnia jeszcze jeden mankament propozycji Kotarbi�skiego: nawet bowiem tak zwane oczywiste oceny moralne domagaj� si� uzasadnienia - i w tym sensie nie s� pierwotne. Cz�owiek jako rozumna istota (oto jedna z wa�nych prawd 31 Etyka a filozofia o nim!) chce nie tylko wiedzie�, co powinien, ale tak�e: dlaczego to w�a�nie powinien czyni�. A gdy wierno�� moralnym nakazom wydaje si� zbyt trudna, to sk�onni jeste�my jeszcze bardziej radykalnie pyta�, czy w og�le cokolwiek cz�owiek powinien, czy nie m�g�by wyrwa� si� z "matni dobra i z�a" i zacz�� �y� naprawd� wolnym �yciem. Znamy takie pytania, nie tylko z pism filozof�w. A je�li ju� kto� chce mnie przekona�, �e z tej "matni" wyj�cia nie ma, to tym bardziej chc� wiedzie� dlaczego. Czy musz� kogokolwiek przekonywa�, �e s� to pytania filozoficzne? Nie spos�b ich pomin��. Nie ka�dy (na szcz�cie!) uprawia filozofi� zawodowo, ale ka�dy pr�dzej czy p�niej staje przed problemami filozoficznymi, na kt�re go naprowadzaj� codziennie prze�ywane dylematy moralne. Trudno si� dziwi�, �e etyk� traktuje si� od wiek�w jako dyscyplin� filozoficzn�. Ale oddajmy sprawiedliwo�� Kotarbi�skiemu. Zastrze�enia powy�sze nie uchylaj� wagi jego spostrze�enia, �e w wielu kwestiach moralnych jeste�my zgodni 32 Etyka a filozofia i - co wa�niejsze - swych pogl�d�w nie wyprowadzamy z �adnych filozoficznych lub �wiatopogl�dowych za�o�e�. O czym to �wiadczy? Czy nie o tym, �e w�r�d r�nych odmian do�wiadczenia (czyli poznania bezpo�redniego) wyr�ni� mo�na szczeg�lne do�wiadczenie moralne, dzi�ki kt�remu wiem, co tu i teraz powinienem uczyni�? To do�wiadczenie jest "kulturowo uwik�ane", wi��e si� z ca�ym kompleksem czynnik�w wp�ywaj�cych na moj� osobowo�� - pozostaje jednak do�wiadczeniem, rodzajem poznania. Bardzo to z�o�ony typ poznania. Wr�cimy do tego tematu jeszcze nie raz, mi�dzy innymi wtedy, gdy mowa b�dzie o r�nicy pomi�dzy wychowaniem a tresur�. Ju� teraz jednak trzeba wyra�nie powiedzie�: tak jak z jednej strony etyk nie mo�e unikn�� problem�w filozoficznych, tak z drugiej punktem wyj�cia jego analiz jest nie filozofia, ale do�wiadczenie moralne, do�wiadczenie powinno�ci moralnej konkretnego dzia�ania. Z tym do�wiadczeniem nie mo�e si� on rozmin��. Co wi�cej: nie mo�e si� z nim rozmin�� tak�e �aden filozof, kt�ry interesuje si� cz�owiekiem. 33 Etyka a filozofia Do�wiadczenie moralne nie tylko bowiem odwo�uje si� do pe�niejszej wiedzy antropologicznej, ale samo r�wnie� niema�o o cz�owieku m�wi. Jak wiele - b�dziemy usi�owali stopniowo pokazywa�. V. ETYKA A TEOLOGIA Powiedzieli�my sobie ostatnio, �e etyka musi pozosta� dyscyplin� filozoficzn�, chocia� jej punktem wyj�cia nie jest jaki� uprzednio obrany system filozoficzny, ale do�wiadczenie moralne: bezpo�rednie (cho� niew�tpliwie swoiste i z�o�one) poznanie tego, co w danej chwili powinienem uczyni�. Ale skoro tak, to po co Objawienie i wiara? Po co teologia, kt�ra usi�uje uj�� w sp�jny system to, co �wiat�em wiary dostrzegamy w Objawieniu? Czy chc�c oprze� etyk� na moralnym do�wiadczeniu, dost�pnym ka�demu cz�owiekowi, kt�ry (jak to si� kiedy� m�wi�o) "doszed� do u�ywania rozumu", nie wpadamy w pelagianizm, utrzymuj�cy �e cz�owiek jest zdolny osi�gn�� zbawienie bez Bo�ej pomocy, bez Jego �aski? Pytania te s� nader wa�ne, a zawarte w nich zarzuty powa�ne. Pelagianizm zosta� 35 Etyka a teologia przez Ko�ci� pot�piony; to przeciwko niemu powtarzamy w�r�d g��wnych prawd wiary: "�aska Bo�a jest do zbawienia koniecznie potrzebna". Trudno nie uzna� wielkiego znaczenia moralno�ci objawionej w Jezusie Chrystusie: w Jego nauce i czynach, a zw�aszcza w tajemnicy Paschy. Niedo�cig�� g��bi� etyki zawartej w Ewangelii uznaje przecie� nawet wielu niewierz�cych. Ale w�a�nie: sk�d to uznanie dla Ewangelii u niewierz�cych? Sk�d poruszenie, jakie wywo�ywa�y s�owa Chrystusa u wsp�czesnych Mu s�uchaczy? Nie zapominajmy, �e przes�anie ewangeliczne ma zasi�g powszechny, odwo�uje si� wi�c do tej zdolno�ci rozumienia spraw Bo�ych i ludzkich - w tym tak�e spraw moralnych - kt�rymi Stw�rca obdarowa� ludzi wszystkich czas�w i kultur. Bardzo znacz�cy jest w zwi�zku z tym kontekst przypowie�ci o mi�osiernym Samarytaninie (por. �k 10, 25-37). Oto uczony w Prawie, wystawiaj�c Mistrza na pr�b�, zapyta� Go co ma czyni�, by osi�gn�� �ycie wieczne. Potem wprawdzie sam przyzna�, �e drog� do �ycia jest zachowanie przyka- 36 Etyka a teologia zania mi�o�ci Boga i bli�niego, ale - "chc�c si� usprawiedliwi�, zapyta� Jezusa: A kto jest moim bli�nim?". Trudno�� uczonego w Prawie jest zrozumia�a. "Bli�ni", to tyle co "bliski". Blisko�� jest jednak stopniowalna, najbli�sza rodzina jest mi np. bli�sza, ni� kuzyni lub s�siedzi. Zreszt� nie wiadomo, o jak� blisko�� chodzi: cielesn� (wi�zy krwi) czy duchow�, kt�ra te� dopuszcza r�ne stopnie. Kto wi�c naprawd� jest moim bli�nim? Kogo mam mi�owa� jak siebie samego? Jak od tego idea�u przej�� do �yciowych reali�w? A kwestia jest wa�na, bo chodzi tu o przykazanie najwi�ksze por. Mt 22, 35-40); takie, kt�re pomo�e w�a�ciwie rozumie� i stosowa� wszystkie inne moralne nakazy i zakazy. I oto rzecz znamienna: Pan Jezus nie odpowiada na w�tpliwo�� swego rozm�wcy jakim� cytatem z Prawa lub Prorok�w, kt�ry wskazywa�by, �e ka�dy potrzebuj�cy jest bli�nim. Nie powo�uje si� te� na w�asny autorytet Syna Bo�ego, aby wy�o�y� autentyczn�, Bosk� interpretacj� tego tak wa�nego prawa. Co natomiast czyni? Opowiada przypowie��, by na koniec za- 37 Etyka a teologia pyta�, kto zdaniem uczonego okaza� si� bli�nim le��cego przy drodze nieszcz�nika. Wiemy, co odpowiedzia� rozm�wca Pana Jezusa, cho� Mistrz nie u�atwia� mu zadania doborem bohater�w swej przypowie�ci; pobo�ny �yd z pewno�ci� wola�by pochwali� raczej kap�ana lub lewit�, ni� p�poga�skiego Samarytanina. Do czego wi�c apeluje Chrystus w pytaniu, na kt�re i my dzi� nie mogliby�my odpowiedzie� inaczej, ni� uczony w Pi�mie? Czy nie do tej podstawowej wiedzy na temat dobra i z�a, kt�r� Ewangelia zak�ada, by w nawi�zaniu do niej wyk�ada� moralno�� objawion�? A do czego my si� odwo�ujemy wtedy, gdy dyskutujemy na tematy moralne z niewierz�cymi? Przecie� nie mo�emy powo�ywa� si� na szczeg�lny autorytet Ewangelii. I je�li usi�ujemy przekona� ich o szczeg�lnej jej warto�ci, to zn�w mo�emy to czyni� jedynie przez odwo�anie si� do tej moralnej �wiadomo�ci, kt�r� zar�wno oni, jak i my dysponujemy poniek�d niezale�nie od Ewangelii. Przypomnijmy te� sobie wyrzuty, jakie Chrystus kierowa� do tych, kt�rzy oburzali 38 Etyka a teologia si� na Niego, gdy uzdrawia� w szabat: "Kto z was, je�li ma jedn� owc�, i je�eli mu ta w d� wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyci�gnie jej? O ile� wa�niejszy jest cz�owiek, ni� owca" (Mt 12, 11-12). Mistrz odwo�uje si� do zdrowego rozs�dku �wiadk�w cudu uzdrowienia chromego, kt�rym kieruj� si� w tylu �yciowych sytuacjach. Podkre�la przy tym - i to dla nas jest szczeg�lnie wa�ne - �e rozs�dek �w nie traci bynajmniej znaczenia tam, gdzie chodzi o nakazy religijne, takie jak nakaz respektowania szabatu. Chrystus niew�tpliwie objawia prawdy, kt�rych nie jeste�my w stanie poj�� bez Niego. Ale wiara potrzebna do przyj�cia Objawienia znajduje swe oparcie w naturalnej wra�liwo�ci moralnej, bez kt�rej �atwo wypaczy� sens praw religijnych - tak w�a�nie, jak to czyni�o wielu uczonych w Pi�mie i faryzeuszy. Stosunek wiary do naturalnego rozumu, to sprawa bardzo z�o�ona i trudna. Tak�e wi�c relacja pomi�dzy naturalnym poznaniem dobra i z�a a Objawieniem i teologiczn� refleksj� nad nim nie wyczerpuje si� w tym, co tu powiedziano. By� mo�e, uda 39 Etyka a teologia si� nam do tej sprawy jeszcze wr�ci�, jedno wszak�e wydaje si� pewne: chrze�cija�skie Objawienie bynajmniej nie podwa�a mo�liwo�ci zrozumienia moralno�ci z pomoc� naturalnego rozumu i do�wiadczenia. Raczej przeciwnie: zdolno�� t� potwierdza i na niej bazuje. VI. ETYKA A ETOLOGIA. DEFINICJA ETYKI Bodaj najwa�niejsze dzie�o zmar�ej w 1974 r. znakomitej uczonej prof. Marii Ossowskiej nosi tytu� Podstawy nauki o moralno�ci5. Autorka zastrzega si� jednak, �e nie chce rozstrzyga�, co jest moralnie dobre, a co z�e i dlaczego. Interesuje j� tylko, co si� w danym �rodowisku uwa�a za dobre i z�e, i jak te opinie wp�ywaj� na dzia�anie cz�owieka. Nie jest to wi�c etyka: ta bowiem, jak wspominali�my, zmierza do podania uzasadnionej odpowiedzi na pytanie, jak cz�owiek powinien �y�. W tym sensie etyka ma charakter normatywny. Natomiast nauka uprawiana przez Mari� Ossowsk� jest dyscyplin� M. Ossowska, Podstawy nauki o moralno�ci, Warszawa 1966. 41 Etyka a etologia czysto opisow�: opisuje pogl�dy jednostek lub grup spo�ecznych na temat dobra i z�a moralnego oraz zwi�zane z nimi prze�ycia i zachowania. Trudno do niej bez zastrze�e� odnie�� termin "nauka o moralno�ci"; z wielu wzgl�d�w i etyka mo�e bowiem by� tak nazwana. Dlatego okre�la si� czasem t� dyscyplin� wiedzy mianem etologii, cho� i ten termin w nauce ma wi�cej, ni� jedno znaczenie. Etologa interesuje wi�c np. poczucie winy: jego przyczyny, zwi�zek z innymi prze�yciami, wp�yw na zachowanie cz�owieka itp. Ale etolog nie mo�e powiedzie�, kiedy prze�ycie winy jest uzasadnione, a kiedy nie. Gdy to czyni, wchodzi w kompetencje etyka. Podobnie: etolog mo�e bada� moralno�� rozumian� jako zesp� pogl�d�w i zachowa� charakterystyczny dla jakiej� grupy spo�ecznej, mo�e por�wnywa� j� do moralno�ci innych grup. Nie mo�e jednak - je�li chce pozosta� etologiem - dokonywa� jej oceny; nie mo�e m�wi�, kt�ra z grup odznacza si� wy�sz�, kt�ra za� ni�sz� moralno�ci�. Gdy to czyni - wchodzi na teren etyki. 42 Etyka a etologia �ci�le m�wi�c, etologia obejmuje zesp� r�nych dyscyplin naukowych: psychologii moralno�ci, socjologii moralno�ci, filozofii j�zyka moralnego itp., kt�re ��czy to, �e opisuj� zjawiska zwi�zane z moralno�ci�. Nie jest �atwo, co prawda, wyra�nie wyodr�bni� zesp� tych zjawisk, ale mimo to zagadnieniami etologicznymi zajmuje si� dzi� wielu psycholog�w, socjolog�w, filozof�w i historyk�w. Etologia jest bardzo przydatna etyce. Wiedza o prze�yciach moralnych, o spo�ecznych uwarunkowaniach postaw moralnych i podobnych zagadnieniach pomaga etykowi lepiej rozumie� jego w�asne problemy. Tym niemniej, r�nica pomi�dzy etyk� a etologi� jest wyra�na i trzeba o niej pami�ta�, zw�aszcza �e - jak o tym b�dzie jeszcze mowa - nierzadko pope�niamy b��d usi�uj�c "wyprowadzi�" etyk� z eto-logii: usprawiedliwiamy, pewne pogl�dy lub zachowania) na tej tylko podstawie, �e s� one faktycznie przez wielu g�oszone lub praktykowane). Zasadnicza r�nica pomi�dzy etyk� a etologi� dochodzi do g�osu w pojmowaniu samej moralno�ci. Etolog rozumie 43 Etyka a etologia przez ni� okre�lony zesp� przekona� i postaw cz�owieka lub spo�ecze�stwa. Dla etyka moralno��, to relacja pomi�dzy czynem ludzkim a tym kryterium, w �wietle kt�rego okre�la si� warto�� czynu. By unikn�� nieporozumie�, ch�tniej b�d� m�wi� o dobru lub o powinno�ci moralnej, ni� o samej moralno�ci. Etyk pod pewnym wzgl�dem si�ga g��biej, ni� etolog, bada bowiem podstaw� naszych pogl�d�w i postaw moralnych: to, czym je pr�bujemy uzasadni�. Etyk wi�c tak�e opisuje rzeczywisto��; t� mianowicie, kt�r� poznajemy jako warto�ciow�: cz�owieka i jego dzia�anie. St�d jego wypowiedzi musz� mie� charakter warto�ciuj�cy, normatywny. Inaczej m�wi�c, etyka interesuje dzia�anie cz�owieka - a tak�e kszta�towana tym dzia�aniem jego postawa, w ko�cu za� sam cz�owiek jako podmiot swego dzia�ania i postawy - pod k�tem jego warto�ci moralnej. Niekiedy charakteryzuje si� dyscyplin� naukow� przez podanie jej tzw. przedmiotu materialnego (czyli tego, czym si� zajmuje) oraz przedmiotu formalnego (czyli tego, pod jakim k�tem zajmuje si� 44 Etyka a etologia swym przedmiotem materialnym). Etyka jest teori� czynu (to jest jej przedmiot materialny) pod k�tem jego moralnej powinno�ci (to jest jej przedmiot formalny). Czas zako�czy� rozwa�ania na temat etyki i jej stosunku do innych nauk; rozwa�ania do�� teoretyczne i mo�e nieco nu��ce - ale niezb�dne, by�my lepiej znali teren, na kt�rym dalej b�dziemy si� poruszali podejmuj�c kolejne, bardziej szczeg�owe zagadnienia etyczne. Zako�czeniem niech b�dzie kr�tka, cho� mo�e w �wietle dotychczasowych pogadanek - bardziej zrozumia�a, definicja etyki. Ot� przez etyk� rozumie� b�dziemy filozoficzn� i normatywn� teori� powinno�ci moralnej dzia�ania. Filozoficzn� - a wi�c r�n� od teologii, a zarazem zwi�zan� z innymi dyscyplinami filozoficznymi, zw�aszcza filozofi� cz�owieka; normatywn� - w odr�nieniu od czysto opisowej etologii; teori� - czyli system norm i ich uzasadnie�, kt�rej przedmiotem jest dzia�anie pod k�tem jego moralnej powinno�ci. W�a�nie dzia�aniu trzeba nam si� teraz dok�adniej przyjrze�. VII. CZYN Etyka wi�c, to filozoficzna i normatywna teoria moralnej powinno�ci dzia�ania. T� definicj� etyki zako�czyli�my wst�pny etap naszych Pogadanek. Zajmowali�my si� w jego ramach nie tyle wprost problematyk� moraln�, ile raczej etyk� i jej stosunkiem do innych dziedzin wiedzy: filozofii, teologii i etologii. Teoria, kt�rej przedmiotem jest ju� jaka� teoria, analizowana jakby z wy�szego pi�tra, nosi nazw� "metateorii", od greckiego "meta", oznaczaj�cego m.in. "po, ponad". Mo�na wi�c powiedzie�, �e nasze dotychczasowe rozwa�ania mia�y charakter raczej metaetyczny, ni� etyczny - cho� oczywi�cie o etyce mo�na m�wi� sensownie tylko przy za�o�eniu jakiego�, cho�by niejasnego, rozumienia jej przedmiotu: dzia�ania w aspekcie jego moralnej warto�ci. Wprawdzie 46 Czyn problematyka metaetyczna jest dzi� bardzo modna, ale nie b�dziemy tu wi�cej o niej m�wi�; raczej przyjrzymy si� bli�ej temu, czym zajmuje si� sama etyka. Czas wi�c podj�� kwesti�: czym jest ludzkie dzia�anie: czyn, kt�ry stanowi, jak powiedzieli�my, materialny przedmiot etyki? Sporo cennych intuicji na temat specyfiki czynu zawiera j�zyk potoczny, na co zwr�ci� uwag� Kard. Karol Wojty�a w ksi��ce Osoba i czyn6. Do�� wyra�nie odr�niamy przecie� przypadki, kt�re okre�li� mo�na mianem "ja dzia�am" od sytuacji, kiedy "co� si� we mnie dzieje". Powiadam np.: "Boli mnie g�owa" - i sama forma gramatyczna tego zdania wskazuje na to, �e jestem tej aktywno�ci "terenem", nie za� sprawc�. W cz�owieku stale wiele si� dzieje: serce bije, krew kr��y w �y�ach, nast�puje przemiana materii itp. Mo�emy sobie te procesy u�wiadamia�, doznawa� zwi�zanego z nimi b�lu lub przyjemno�ci, mo�emy nawet w pewnym stopniu wp�ywa� na ich przebieg (to jednak osobna kwestia), ale nie mo�emy okre�li� ich K. Wojty�a, Osoba i czyn, Krak�w 1969, s. 29-60. 47 Czyn mianem czynu. Jest to raczej "uczynnienie", kt�remu cz�owiek biernie podlega. W odr�nieniu od niego czynem nazywa si� - potocznie i w etyce - tylko takie dzia�anie, kt�rego cz�owiek jest �wiadomym i wolnym sprawc�. Uczynnieniom podlegamy na r�wni z innymi bytami. Tylko w czynie wyra�a si� cz�owiek jako osoba: podmiot zdolny do rozumnie wolnego stanowienia o sobie. Filozofia klasyczna stosuje w tym miejscu par� �aci�skich termin�w, trudnych do spolszczenia: "actus humanus" i "actus homi-nis". Cho� oba typy aktywno�ci odnosz� si� do cz�owieka, to jednak tylko pierwszy z nich jest aktem specyficznie ludzkim. Dlatego w�a�nie we wspomnianym studium Osoba i czyn jego Autor pr�buje przez "okno" czynu wejrze� g��biej w struktur� osobowego bytu ludzkiego. Zauwa�my jeszcze, �e tylko za czyny jest cz�owiek odpowiedzialny; nie mo�emy przecie� odpowiada� za co�, nad czym nie mamy kontroli - nawet, gdy zachowanie nasze z pozoru wygl�da na czyn, ale naprawd� nim nie jest (np. zachowanie lunatyka lub dzia�anie pod wp�ywem hipnozy). 48 Czyn J�zyk potoczny odnotowuje nie tylko r�nic� pomi�dzy "ja dzia�am", a "co� si� we mnie dzieje". Niejako pomi�dzy nimi umie�ci� trzeba sytuacje, kt�re opisujemy jako "co� si� ze mn� dzieje", gdy np. unosz� si� gniewem lub trac� g�ow� z powodu wielkiej rado�ci. Uczucia te wywieraj� nacisk na nas, bardziej lub mniej ograniczaj� nasz� rozumn� wolno��. Wynika st�d, �e �wiadomo�� i wolno�� ludzkich czyn�w jest stopniowalna. A wobec tego i odpowiedzialno�� jest stopniowalna. I dlatego, gdy zdarzy nam si� np. obrazi� kogo� pod wp�ywem silnego afektu, to przepraszamy go nie tyle za to, co w�wczas m�wili�my i czynili�my, ile raczej za to, �e pozwolili�my si� doprowadzi� do stanu, w kt�rym stracili�my panowanie nad sob�. Przeszkody ograniczaj�ce sprawczo��, a wi�c i odpowiedzialno��, bywaj� r�ne. Niekt�re z nich maj� charakter przej�ciowy, inne trwa�y; niekt�re odnosz� si� raczej do rozumu, inne kr�puj� wol�, jeszcze inne dotycz� obu tych w�adz r�wnocze�nie. Niewiedza, przymus i uczucia i w�r�d nich zw�aszcza strach) - to typowe 49 Czyn przeszkody "aktualne". W�r�d przeszk�d trwa�ych wymienia si� najcz�ciej uprzedzenia, wady i choroby psychiczne. Od wp�ywu r�norakich czynnik�w ograniczaj�cych nasz� rozumn� wolno�� nie uwolnimy si� a� do �mierci. Doskonale wolni b�dziemy dopiero wtedy, gdy b�dziemy mogli ca�kowicie przylgn�� do poznanego w spos�b jasny i pewny, prawdziwego i "wype�niaj�cego nas" bez reszty dobra. Uprzedzaj�c dalsze rozwa�ania dodam, �e takim Dobrem jest sam B�g i �e pe�ni� wolno�ci osi�gn�� b�dziemy mogli dopiero w niebie. Ale dojrzewa� do niej trzeba ju� teraz. Ograniczenia, o kt�rych by�a mowa, nie zwalniaj� nas ani z odpowiedzialno�ci na miar� tej wolno�ci, kt�r� dysponujemy, ani z tego, by w niej dojrzewa� pokonuj�c wspomniane przeszkody. Umacnianie wolno�ci jest bowiem niezb�dnym warunkiem i etapem umacniania cz�owiecze�stwa. VIII. DECYZJA Definicja czynu jest do�� prosta ("�wiadome i dobrowolne dzia�anie cz�owieka"), sam czyn jednak - do�� z�o�ony. Z�o�ony przez to, �e cho� "rdzennie" kszta�tuje si� w umy�le osoby ludzkiej, to jednak anga�uje j� ca��: wszystkie jej w�adze i warstwy. Dynamizuje je i organizuje tak, �e w jednym czynie wyra�a si� ca�y cz�owiek. Przyjrzymy si� nieco dok�adniej dynamicznej strukturze czynu. Oto �wie�o upieczony maturzysta wybiera si� na studia. Mo�na np. p�j�� tam, gdzie id� koledzy. By�aby to decyzja nierozwa�na, bo motyw blisko�ci koleg�w jest nieproporcjonalnie b�ahy w stosunku do rangi podejmowanej decyzji, kt�ra ma przecie� wyznaczy� ca�y "zawodowy bieg �ycia" kandydata na studia. Nierozwa�ne by�oby jednak r�wnie� zrezygnowanie ze 51 Decyzja studi�w z obawy przed trudami, jakie si� z nimi wi���; w ten spos�b cz�owiek "przegrywa", zanim jeszcze zacz�� "gra�". Kto chce podj�� rozs�dn� decyzj�, ten si� zastanawia nad szeregiem zwi�zanych z ni� element�w: nad swymi si�ami i zdolno�ciami, kosztami materialnymi, jakie trzeba b�dzie ponie��, szans� znalezienia pracy po studiach itd. Z tych rozwa�a� p�ynie wyb�r kierunku i miejsca studi�w - i je�li jest to decyzja rozwa�na i powa�na, to przysz�y student nie b�dzie sk�onny �atwo j� zmieni�. Zauwa�my, ile razy w naszym przyk�adzie pojawi� si� termin: decyzja. Istotnie, kiedy analizujemy struktur� czynu, nieuchronnie dostrzegamy, �e tu w�a�nie tkwi rdze� czynu i jego pocz�tek. Ca�y, d�ugi niekiedy szereg czynno�ci zewn�trznych stanowi jej konsekwencj�. Zauwa�my dalej, �e poszczeg�lne decyzje uk�adaj� si� we wzgl�dnie uporz�dkowany szereg. Nie jest wprawdzie tak, by nasze dzia�ania by�y �ci�le sformalizowane, podejmujemy przecie� szereg decyzji wzajem lu�no si� z sob� ��cz�cych. Tym niemniej �ycie rozumnego cz�owieka 52 Decyzja uk�ada si� w pewn� ca�o��; staramy si� wyr�ni� cele dalsze i wa�niejsze od bli�szych i tamtym przyporz�dkowanych; pytamy o cel najwa�niejszy: o dobro, wobec kt�rego wszelkie inne dobra-cele s� w gruncie rzeczy �rodkami. Zauwa�my wreszcie, �e podejmowanie decyzji polega na szczeg�lnym dialogu i niejako zmaganiu dwu w�adz umys�owych cz�owieka: rozumu (w�adzy poznawczej) i woli (w�adzy po��dawczej). Oczywi�cie, podmiotem akt�w zar�wno rozumu, jak i woli jest sam cz�owiek, ale dla uwyra�nienia struktury czynu warto niejako "upodmiotowi�" jego w�adze. Tak wi�c najpierw rozum poznaje dobro: powiadamy, �e zrodzi� si� w nas pomys�, by dane dobro osi�gn��. Je�li wola znajdzie w nim upodobanie, to staje si� ono celem, kt�re - aktem woli - mamy zamiar zrealizowa�. Nast�pnie rozum namy�la si� nad �rodkami prowadz�cymi do tego celu. Bywa, �e na tym etapie ca�y proces si� urywa: dobro wydaje si� nam nieosi�galne i rezygnujemy z d��enia do niego. Je�li jednak nie, to wola przyzwala na �rodki, w�r�d kt�rych rozum aktem rozmys�u podpowia- 53 Decyzja da �rodek najstosowniejszy, a wola aprobuje go aktem wyboru. Dopiero teraz mo�emy podj�� decyzj�: jej aktem mobilizujemy si� do dzia�ania, kt�re�my uprzednio w niezb�dnych (cho�, oczywi�cie, nie wszystkich) szczeg�ach przemy�leli i zaaprobowali. �w. Tomasz z Akwinu jest tym, kt�ry czyn ludzki tak wnikliwie zanalizowa�, a Jacek Woroniecki -? OP tym, kt�ry my�l -? Akwinaty w polskiej literaturze upowszechni�7. Powy�ej referowa�em w wielkim skr�cie my�l Tomaszow�, korzystaj�c z propozycji terminologicznych J. Woronieckiego. Pozornie ta analiza wygl�da na zb�dne rozszczepianie w�osa na czworo. Ale je�li chcemy zrozumie� istot� naszego dzia�ania