8837

Szczegóły
Tytuł 8837
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8837 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8837 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8837 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

W�ADYS�AW SIKORSKI PRZYSZ�A WOJNA JEJ MO�LIWO�CI I CHARAKTER ORAZ ZWI�ZANE Z NIM ZAGADNIENIA OBRONY KRAJU EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAIL TO: [email protected] MMIII. Wst�p Ksi��ka ta jest rezultatem rozwa�a�, opartych na mym d�ugoletnim do�wiadczeniu praktycznym i na teoretycznych studiach. Wskazuj�c w niej na gro�b� wybuchu nowej wojny, d��� do os�abienia tej mo�liwo�ci. Temu samemu celowi s�u�y r�wnie� krytyczna, lecz oparta na obiektywnej ocenie fakt�w, analiza dotychczasowych wysi�k�w, zmierzaj�cych do konsolidacji powszechnego pokoju. Wojn� nale�y zwalcza� bezwzgl�dnie wszystkimi dost�pnymi nam �rodkami, jako nieszcz�cie ludzko�ci. W polityce jednak lepsze bywa cz�sto przeciwnikiem dobrego. Skuteczne gwarancje mi�dzynarodowego bezpiecze�stwa, wykluczenie, a przynajmniej powa�ne ograniczenie mo�liwo�ci zewn�trznej napa�ci oraz postawienie wojny poza powszechnie uznawanym prawem by�oby w �yciu narod�w olbrzymim post�pem. Lecz do tych cel�w doj�� mo�na jedynie stopniowo oraz z czasem. Wiara, �e natura ludzka, kt�r� formowa�y tysi�clecia, odmieni si� z gruntu i radykalnie w przeci�gu kilku dziesi�tk�w lat, by�aby szale�stwem. Nieodzownym warunkiem tego po��danego post�pu jest i b�dzie jeszcze d�ugo nale�ycie zorganizowana, a pozostaj�ca w s�u�bie prawa, si�a. Kto t� si�� burzy, pozwalaj�c r�wnocze�nie na sta�y wzrost czynnik�w przygotowuj�cych si� jawnie do odwetu, ten �wiadomie czy nie�wiadomie niszczy podwaliny �wiatowego pokoju i przygotowuje teren dla triumfu bezprawia, opartego na brutalnej przemocy. Poszukiwanie formu�y politycznej rozwi�zuj�cej problemat mi�dzynarodowego bezpiecze�stwa nie jest przedmiotem tego dzie�a. Uwa�ny czytelnik jednak znajdzie w nim, poza jego og�ln� tendencj�, bardziej szczeg�ow� odpowied� na wi���ce si� z tym zagadnieniem pytania tam, gdzie ze stanowiska techniczno-wojskowego wchodzi�y one w rachub�. Tutaj zaznaczy� mimochodem pragn�, �e pacyfikacja Europy, obl�onej przez narody buntuj�ce si� przeciwko powojennemu uk�adowi rzeczy, zale�y jeszcze wci�� od przewagi przeciwstawiaj�cych si� tym tendencjom si�. Jedynie przy zdecydowanej i pozytywnej a samodzielnej polityce francuskiej b�dzie mo�na r�wnie� os�abi� rozd�wi�ki, zarysowuj�ce si� od kilku lat w pracy nad europejskim zjednoczeniem, i pomniejszy� r�nice dziel�ce dawnych sojusznik�w wobec podtrzymywania przez niekt�rych z nich znanego has�a terytorialnej rewizji traktat�w. Jedynie tylko stoj�ca na wysoko�ci zadania silna zbrojna Francja oraz �ywotno�� ��cz�cych j� z innymi pa�stwami sojusz�w, a w ich rz�dzie na pierwszym miejscu �ywotno�� polsko-francuskiego przymierza, jest w obecnych warunkach istotnie skuteczn� przeciwwag� niebezpiecze�stwa wojny, wzrastaj�cego z ka�dym rokiem w Europie wraz z gor�czkowymi zbrojeniami Trzeciej Rzeszy. Stoj�c wi�c na twardym gruncie istniej�cych mo�liwo�ci, a uznaj�c r�wnocze�nie w pe�ni wielki cel, jaki w d��eniu do lepszego jutra przy�wieca� dotychczasowym wysi�kom genewskim, pragn� podkre�li� z moc� konieczno�� wyboru innych dr�g, na kt�rych usi�owano dot�d doj�� do realizacji tych szlachetnych zamierze�. Na fa�szywy dob�r �rodk�w w tym wzgl�dzie wskazuj� nie od dzisiaj, nie unikaj�c przy tym dra�liwych spraw i temat�w. Obecnie stwierdzi� chyba �atwo, �e podtrzymuj�c genewskie metody dzia�ania z ostatnich lat kilkunastu, osi�gn�liby�my wr�cz przeciwne od zamierzonych skutki. Powinny one ulec gruntownej rewizji, czego domaga� si� musz� w pierwszym rz�dzie te narody, kt�re p�aci�yby w przysz�o�ci drogo za pope�nione tym sposobem b��dy. Zawarte w drugiej cz�ci tego dzie�a wywody na temat charakteru przysz�ej wojny, powi�zane z umys�u z podstawowymi zagadnieniami nowoczesnej obrony narodowej, nie s� dzie�em czystej wyobra�ni. Polegaj� one na faktach i na wysnutych z nich przewidywaniach, miarodajnych dla najbli�szej przysz�o�ci. Utopia oraz oparta na zbyt wybuja�ej fantazji chimera, a nawet plan wzgl�dnie realny, lecz obliczony na kilkadziesi�t lat, nie by�by przy organizowaniu obrony pa�stwa celowy. Si�a i u�yteczno�� wojska polega na jego sta�ym i pe�nym pogotowiu bojowym oraz ci�g�ym post�pie, uwzgl�dniaj�cym pomys�y si�gaj�ce bez w�tpienia w przysz�o��, lecz sprawdzone tak�e w praktycznym u�yciu. Z tego wzgl�du pomijamy w tej ksi��ce milczeniem te mo�liwo�ci techniczno-wojskowe, jakie powsta� kiedy� mog� dzi�ki nies�ychanym zdobyczom wsp�czesnej fizyki. Rozbijanie atomu z wyzwoleniem jego olbrzymiej wewn�trznej energii nasuwa my�l znalezienia tam nowych i niewyczerpanych �r�de� si�y motorycznej. Jest to jednak na razie sprawa in statu nascendi i w bliskiej przysz�o�ci nie wida� jeszcze sposob�w zu�ytkowania dla wojskowych cel�w tej ma�o znanej i nie opanowanej dotychczas pot�gi. Niepor�wnanie dalej zosta�a posuni�ta kwestia mechanicznego kierowania na odleg�o�� torpedami, czo�gami, samolotami itd. A mimo to obecnie jest ono [tj. kierowanie] mo�liwe na niewielkie tylko odleg�o�ci oraz przy zachowaniu laboratoryjnej precyzji, co wyklucza na razie zastosowanie tych pomys��w w praktyce na powa�n� i wchodz�c� w rachub� skal�. Uzyskanie dok�adnej i trwa�ej synchronizacji ruch�w na stacjach wysy�aj�cej i odbiorczej, jak r�wnie� uniezale�nienie fal elektromagnetycznych od nieprzyjacielskiej akcji jest problematem � jak dot�d � nie rozwi�zanym. Do nienaukowej natomiast fantazji nale�y zaliczy� rzekome parali�owanie samolot�w za pomoc� fal dzia�aj�cych na zap�ony elektryczne. Tak samo imaginacyjne jest domniemanie o zu�yciu dla cel�w wojny si�y promieni kosmicznych, kt�rych pochodzenie, cechy i przejawy s� prawie wcale nie znane. Te i tym podobne wersje, je�li nawet zawieraj� w sobie okruchy prawdy dla dalszej przysz�o�ci, nie mog� by� dzisiaj materia�em dla powa�nych rozwa�a�, a tym bardziej s�u�y� za podstaw� organizowanych prac w dziedzinie obrony kraju. Pomimo tych zastrze�e� niejeden ze sformu�owanych tutaj pogl�d�w wybiega zdecydowanie poza szranki wsp�czesnej epoki. W ten tylko jednak spos�b nada� mo�na w�a�ciwy kierunek techniczno-wojskowym poszukiwaniom oraz zu�ytkowa� trafnie powstaj�ce na tej drodze wynalazki. Wykazany za� przy tym zmys� praktyczno�ci i realizmu, nie maj�cy nb. nic wsp�lnego ze skostnia�� rutyn�, znaczy stokro� wi�cej ani�eli porywcza wyobra�nia. Sztuka wojenna pozosta�a i po ostatniej wielkiej wojnie w swych podstawach niewzruszona. W dotychczasowych jednak poj�ciach strategicznych i taktycznych dokonywa si� w ostatnich latach przewr�t, i to pod niejednym wzgl�dem zasadniczy. Nowe natomiast formy przysz�ej wojny nie zawsze mog� by� zrealizowane przez istniej�ce wojska i przy pomocy b�d�cego w ich rozporz�dzeniu materia�u. Podczas gdy znowu� ca�o�� nowoczesnego systemu obrony narodowej zale�y od dalszego post�pu techniki i od przeznaczonych na ten cel �rodk�w finansowych. Bud�etowe wzgl�dy zmuszaj� nas prawie zawsze do zachowywania w wojsku przestarza�ego, a wi�c i dalekiego od doskona�o�ci sprz�tu, ograniczaj�c modernizacj� armii do zbyt szczup�ych granic. Cierpi na tym odpowiadaj�ce charakterowi przysz�ej wojny wyszkolenie wojska. Jest to jednak z�o, kt�rego unikn�� trudno. A�eby je wi�c ograniczy� do jak najmniejszych rozmiar�w, nale�a�oby przewidzie� wojenn� produkcj� przemys�ow� i podj�� j� w masowej skali w okresie politycznego napi�cia, a r�wnocze�nie tak pokierowa� wyszkoleniem oddzia��w, a�eby by�y one w stanie opanowa� pr�dko przydzielony im w�wczas sprz�t bojowy i przyswoi� sobie w r�wnie szybkim tempie najnowsze metody taktyczne. Zagadnienie to posiada szczeg�ln� wag� dla narod�w pod materialnym wzgl�dem s�abszych. Bogate i dysponuj�ce silnym przemys�em pa�stwa przygotowuj� si� ju� dzisiaj do wojny nowoczesnej, kt�ra b�dzie trudna i kosztowna, lecz zarazem tak�e niezwykle gro�na dla zaskoczonych jej metodami i �rodkami walki narod�w. To� samo rachuba na humanitaryzm w przysz�ej wojnie by�aby tragicznym b��dem. Dla lud�w dobrej woli oznacza�aby ona zdanie si� na �ask� i nie�ask� tych przeciwnik�w, kt�rzy bez wzgl�du na mi�dzynarodowe zakazy przygotowuj� si� do wykorzystania w razie wojny wszystkich mo�liwych �rodk�w zniszczenia. Oto s� motywy, dla kt�rych chcia�bym, a�eby ta ksi��ka dzia�a�a w spos�b ostrzegawczy, i sta�a si� cz�stk� tej si�y kt�ra pragn�c rzetelnie pokoju, s�u�y r�wnie� wy��cznie jego umocnieniu. Warszawa, w czerwcu 1934 Cz�� I WOBEC NIEBEZPIECZE�STWA NOWEJ WOJNY POWSZECHNEJ Rozdzia� I CZY WOJNA JEST W OG�L� MO�LIWA? Niepowodzenia pr�b w dziedzinie mi�dzynarodowej organizacji pokoju. Pakt Ligi Narod�w i uk�ady regionalne. Prawo i legalno�� a problemat si�y w stosunkach mi�dzynarodowych. Przeciwstawiaj�ce si� sobie pr�dy �wiatowe jako ewentualne �r�d�o nowej wojny. Wsp�czesny pok�j jako przej�ciowe zawieszenie broni Od pocz�tk�w istnienia cz�owieka i od chwili, gdy jego historia jest znana, wojna uchodzi za jedn� z regu� rozwoju ludzko�ci. Zdawa� by si� mog�o, �e ostatnie, tak ci�kie do�wiadczenia w tym wzgl�dzie zwr�c� przeciwko wojnie wszystkie ludy �wiata. Rzecz ma si� wprost odwrotnie. Min�o zaledwie kilkana�cie lat, a ju� niekt�re z nich na nowo g�osz�, zapomniawszy o pope�nionych przed dwudziestu laty b��dach, �e wojna to nieuchronny fatalizm w �yciu wzajemnym narod�w, a pod pewnymi warunkami nawet po��dana konieczno��. W 1918 roku zrodzi� si� plan wszech�wiatowej organizacji pokoju. Nie by� to pomys� nowy. Odpowiada� on jednak nie tylko pragnieniom �wczesnej chwili historycznej, lecz m�g� tak�e rzuci� fundamenty pod rozwi�zanie tego wa�nego zagadnienia. Rol� t� spe�ni� mia�a Liga Narod�w, powo�ana do �ycia traktatem pokoju z 1919 roku, a poj�ta jako trybuna� narod�w, kt�rego istnienie i dzia�alno�� umo�liwi� by powinny z czasem wy��czne panowanie prawa w ich wzajemnym wsp�yciu. Zwi�zek Narod�w jednak zagubi� ju� w chwili swego powstawania elementy, rozstrzygaj�ce o jego praktycznej warto�ci. Od m�wiono mu w�wczas mianowicie prawa do skutecznych sankcji, kt�re Woodrow Wilson uznawa� pocz�tkowo s�usznie za nieodzown� gwarancj� jego celowo�ci i si�y. A upad�y one wtedy, gdy Wilson � opuszczony w tej decyduj�cej dla Ligi sprawie nawet przez swych najbli�szych wsp�pracownik�w na konferencji pokoju, wyrzek� si� pod presj� napotkanych we w�asnym kraju trudno�ci swego pierwotnego projektu stworzenia mi�dzynarodowej si�y zbrojnej i gdy 14 lutego 1919 roku stwierdzi� publicznie, �e Lidze Narod�w wystarczy w zupe�no�ci si�a moralna. Do si�y materialnej � m�wi� � odwo�ywa� si� ona mo�e tylko �(...) w ostatecznym razie, gdy� Liga jest narz�dziem pokoju, a nie wojny (...)" 1. Od tego momentu sprawa ostatecznego utrwalenia pokoju ci�gle chroma. Wszystkie za� wysi�ki, zmierzaj�ce odt�d do naprawienia pope�nionego w 1919 roku b��du, nie daj� pozytywnych wynik�w. Do roku 1934 organizacja mi�dzynarodowego bezpiecze�stwa nie posun�a si� ani na krok naprz�d. Pomys� stworzenia armii mi�dzynarodowej pod egid� Zwi�zku Narod�w, wznowiony przez A. Tardieu dopiero w 1932 roku, upad� w kilka miesi�cy p�niej. Temu projektowi, zawartemu w �wczesnej tezie francuskiej rozbrojenia, przeciwstawili si� zdecydowanie Niemcy, traktuj�c go jako utopi�. Ich fachowcy g�osili, �e armia tego rodzaju, gdyby nawet istotnie powsta�a, by�aby za s�aba, a�eby si� zmierzy� z powa�nym przeciwnikiem2. Tendencje, zmierzaj�ce do zmonopolizowania przez Zwi�zek Narod�w lotnictwa 1 Mowa wyg�oszona przez prezydenta Roosevelta 29 X 1933 roku podkre�la w spos�b charakterystyczny ci�g�o�� polityki ameryka�skiej w tej dziedzinie. �(...) Wzajemne porozumienie powinno by� tym terenem, na kt�rym si� rodz� owoce przyja�ni (...) Apel Wilsona, skierowany do �wiata w celu pot�pienia wojny, rozpali� wyobra�ni� mas. Korzy�ci polityczne, autorytet osobisty i pot�ny rozrost narodowej ekspansji � oto warunki, w kt�rych Liga Narod�w ujrza�a �wiat�o dzienne; od swego dzieci�stwa otrzyma�a ona niejeden ci�ki cios. A jednak dzi�ki Lidze Narod�w, po�rednio lub bezpo�rednio, wszystkie pa�stwa �wiata usi�owa�y znale�� lepsze sposoby regulowania powstaj�cych pomi�dzy nimi r�nic ani�eli te, kt�re by�y w u�yciu a� do tej chwili. Liga Narod�w sta�a si� terenem licznych spotka� dyplomatycznych, s�u�y�a ona jako podstawa rozpraw mi�dzynarodowych, przyczyniaj�c si� w wielu wypadkach do reglamentacji spraw higieny, handlu i o�wiaty; a przecie� przyczyni�a si� do usuni�cia licznych r�nic pomi�dzy wielkimi i ma�ymi narodami (...)" 2 Wed�ug naszego pogl�du armia mi�dzynarodowa, gdyby do niej dosz�o, teoretycznie mog�aby by� bardzo silna pod wzgl�dem liczebnym. Trudno�ci organizacyjnej natury jednak oraz powolno��, z jak� mog�aby ona interweniowa�, zniwelowa�yby jej znaczenie i warto��. wojskowego wszystkich kraj�w, nie wywo�a�y r�wnie� �adnego echa. Ten sam los napotka� pomys� oddania do dyspozycji Ligi armii szwajcarskiej. By� on bez w�tpienia uzasadniony pewnymi precedensami z przesz�o�ci, lecz niemo�liwy do zrealizowania, gdy� to wojsko w swym obecnym stanie nie nadaje si� wcale do wype�nienia podobnej roli. Szwajcarzy nie posiadaj� wy�szego dow�dztwa ani pokojowej armii czynnej; nie rozporz�dzaj� oni wystarczaj�cym sprz�tem technicznym i dostatecznym wyszkoleniem �o�nierzy, pozbawionych nb. ca�kowicie wszelkiego ducha ofensywy. W tych warunkach wyobrazi� sobie trudno Szwajcar�w, naje�d�aj�cych obcy kraj nawet w imieniu Ligi Narod�w. Zawiod�y tak�e d��enia do powszechnego rozbrojenia narod�w. Na terenie genewskim przyj�y one szybko charakter jednostronnego rozbrajania sprzymierze�c�w, zwyci�skich w 1918 roku, a w�r�d nich w pierwszym rz�dzie Francji. Dzisiaj natomiast pi�tnastoletnie wysi�ki w tym kierunku wyrodzi�y si� w tak gro�ne dla �wiatowego pokoju, a nie ograniczone �adnymi wzgl�dami, zbrojenia Trzeciej Rzeszy. Nie zdobyto si� r�wnie� w Genewie dot�d na wyra�n� definicj� wojny napastniczej, kt�ra w teorii jest stawiana jednomy�lnie poza prawem, ale w praktyce, pozostaj�c nie zdefiniowana, posiada wszelkie szans� bezkarno�ci i powodzenia. Nawet d��enia, kt�rych skromnym celem by�a reglamentacja przysz�ej wojny, okaza�y si� bezp�odne. Tak zwany Protok� Genewski, kt�ry by� jedn� z pr�b zorganizowania pokoju w oparciu o obowi�zkowy arbitra�, pomoc wzajemn� w razie napa�ci i stopniowe rozbrojenie narod�w � okaza� si� posuni�ciem niedojrza�ym. Uchwalony przez Og�lne Zgromadzenie cz�onk�w Ligi w 1924 roku, a podpisany przez dziesi�� pa�stw, upad� potem wkr�tce w nast�pstwie sprzeciwu Wielkiej Brytanii. Wr�cz odwrotnie � pakt Ligi dopuszcza �wojn� legaln�". Zgodnie z art. 15 tego paktu por�nione pa�stwa, po odrzuceniu zalece� Rady, odzyskuj� po up�ywie trzech miesi�cy ca�kowit� swobod� akcji. Co wi�cej, wed�ug � 7 wspomnianego artyku�u, �cz�onkowie Ligi zastrzegaj� sobie prawo dzia�ania wed�ug w�asnego uznania w obronie prawa i sprawiedliwo�ci" w razie, gdyby zalecenia Rady uchwalono zwyk�� wi�kszo�ci� g�os�w, a nie jedno my�lnie, co w przysz�ych sporach mi�dzynarodowych b�dzie niemo�liwym do osi�gni�cia wyj�tkiem. Redakcja art. 16 skierowanego przeciw wojnie nielegalnej, to jest takiej, kt�ra by wybuch�a wbrew zobowi�zaniom zawartym w pakcie Zwi�zku Narod�w, jest zbyt og�lnikowa, a�eby okre�lone nim sankcje gospodarcze da� mog�y wchodz�ce w powa�n� rachub� wyniki. Pozostawia on cz�onkom Ligi swobod� stosowania przewidzianych tym artyku�em represji, do kt�rych wobec tego mo�e nie doj�� wcale. Tym wi�cej �e na ligowym terenie nie sprecyzowano dotychczas poj�cia napastnika, przeciw kt�remu mia�by si� zwr�ci� art. 16 paktu, pozostawiaj�c cz�onkom Zwi�zku pe�n� swobod� decyzji w tym wzgl�dzie, jak i swobod� w okre�laniu rodzaju sankcji. Przewidywana zreszt� tym artyku�em blokada ekonomiczna wy�amuj�cego si� z og�lnej solidarno�ci pa�stwa, kt�ra niejednokrotnie mog�aby by� skuteczna, zale�y od wielkich pot�g morskich. Z tych za� Stany Zjednoczone i Japonia nie nale�� dzisiaj do Zwi�zku Narod�w 3. Nie naprawi�y tych b��d�w p�niejsze uk�ady. Nie usun�� ich r�wnie� pakt Brianda - Kellogga, podpisany w Pary�u 27 sierpnia 1928, jakkolwiek teoretycznie przedstawia� on pewien post�p w por�wnaniu z paktem Ligi. Pot�pi� on bowiem wprawdzie zasadniczo wojn�, lecz w dalszym ci�gu nie wprowadzi� przymusowego i obowi�zkowego arbitra�u. Nie przewidzia� wcale automatycznych, realnych sankcji, a wi�c przy z�ej woli kt�regokolwiek z partner�w b�dzie r�wnie bezsilny jak poprzednie uk�ady. Ten powszechny, lecz zbyt og�lnikowy pakt o nieagresji, kt�ry posiada znaczenie raczej moralne ani�eli polityczne, nie zawiera pozytywnych i wystarczaj�cych gwarancji dla lud�w usposobionych pokojowo. 3 Warto przy tym przypomnie�, �e blokada pa�stw centralnych, proklamowana w 1914 roku przez pot�ny zwi�zek czw�rporozumienia, zaznaczy�a swe wyra�ne skutki dopiero w 1917 roku. Pr�ba natomiast zablokowania Wielkiej Brytanii podj�ta przez niemieckie �odzie podwodne [okr�ty podwodne] zawiod�a z ko�cem 1917, pomimo prawie trzyletnich i bardzo energicznych wysi�k�w. Blokada ekonomiczna, ta jedyna � i to w najlepszym razie � bro� Ligi, nie odpowiedzia�a powszechnym oczekiwaniom podczas �wiatowej wojny. I w przysz�o�ci odegra� ona mo�e rol� powa�n� jedynie w razie zastosowania jej do pa�stw ekonomicznie s�abych oraz znajduj�cych si� w trudnym po�o�eniu geograficznym. W swym ostatecznym wyniku przeto m�g�by zaszkodzi� narodom zagro�onym, usypiaj�c ich czujno�� i os�abiaj�c ich energi� obronn�, a forytuj�c tym samym po�rednio przygotowywanie napa�ci. W tych warunkach organizacja powszechnego pokoju jest wci�� t� sam� fikcj�, wyra�aj�c� si� w coraz nowych postaciach. A� nazbyt liczne w ostatnich latach mi�dzynarodowe uk�ady odraczaj�, lecz nie wykluczaj� definitywnie wybuchu nowego konfliktu zbrojnego. Nie przedstawiaj� one, niestety, do�� silnej podstawy, na kt�rej mo�na zbudowa� trwa�� przysz�o�� ludzko�ci4. Stwierdzi� to ponad wszelk� w�tpliwo�� zatarg chi�sko-japo�ski, kt�ry wybuch� jesieni� 1931 roku. Oto zgromadzenie Ligi Narod�w pot�pi�o 24 lutego 1933 roku jednog�o�nie (z wyj�tkiem g�osu Japonii i wstrzymuj�cego si� od g�osowania reprezentanta Syjamu) akcj� japo�sk� w Mand�urii. A cho� Japonia, usun�wszy si� z Genewy, odwo�a�a si� dla zabezpieczenia swych interes�w w Azji do si�y � nie posypa�y si� na ni� przewidziane paktem gromy, kt�rego to paktu artyku� 16 pozosta� martw� liter�. Co wi�cej, rz�d japo�ski m�g� zacytowa� w swej odpowiedzi, wywo�anej raportem Lyttona, not� Kellogga z czerwca 1928 roku. Wyzyskuj�c mianowicie g��wn� luk� mi�dzynarodowego statutu pokojowego stwierdzi�, �e wspomniana nota g�osi �prawo do legalnej obrony jako podstawy suwerenno�ci wszystkich istniej�cych traktat�w". Jest za� wed�ug Kellogga �rzecz� zrozumia�� samo przez si�, �e wykonywanie tego prawa mo�e si� rozci�ga� i rozci�ga si� cz�sto poza granice jurysdykcji terytorialnej pa�stwa, kt�re je stosuje". A wi�c z okazji konfliktu na Dalekim Wschodzie, jak zreszt� i z racji po�udniowoameryka�skich zatarg�w, przekonano si� naocznie, �e Liga Narod�w nie posiada do�� si�y, aby powstrzyma� wybuch nowej wojny. I to wtedy, gdy pos�uguje si� ona w swej akcji tak trudn� do osi�gni�cia w normalnych warunkach jednomy�lno�ci� uchwa� Zgromadzenia cz�onk�w. Czy� mia�oby to oznacza� bankructwo idei, reprezentowanych przez instytucj� genewsk�? Tak niew�tpliwie nie jest. Liga Na- 4 Te same cechy posiada� parafowany i obliczony na lat 10 pakt czterech. Nie r�ni si� od nich [tj. od uk�ad�w mi�dzynarodowych] zasadniczo r�wnie� dziesi�cioletni pakt o wzajemnej nieagresji, podpisany w Berlinie przez Polsk� i Niemcy 26 stycznia 1934 roku. rod�w, jako wyraz zbiorowej opinii i jako moralna os�ona powszechnego pokoju, mog�aby by� niezwykle po�yteczna i potrzebna. Ideologia, z kt�rej ona powsta�a, wydaje si� nam daleko bogatsza w mo�liwo�ci zorganizowania nowego porz�dku na �wiecie ani�eli wszystkie dotychczasowe pr�by podj�te w tym kierunku. Przy dalszej nieobecno�ci jednak w Genewie szeregu wielkich mocarstw i przy uporczywym kontynuowaniu zupe�nie b��dnej interpretacji zamierze� jej tw�rc�w, wbrew kt�rym Liga sta�a si� organem polityki rz�d�w, a nie niezale�nym na og� od nich trybuna�em opinii narod�w, przewidywa� trudno, a�eby odzyska�a ona sw�j autorytet, staj�c si� tak po��danym czynnikiem politycznej r�wnowagi �wiata. Jak d�ugo natomiast arbitra� w stosunkach mi�dzynarodowych nie istnieje i jak d�ugo nie mo�e on by� wsparty si��, tak d�ugo Zwi�zek Narod�w pozostanie bezsilny wobec ewentualnej gro�by wybuchu nowej wojny. W dobie wsp�czesnej, jak przed tysi�cem lat, u podstaw �ycia mi�dzynarodowego odnajdujemy w ma�o zmienionej postaci, obok zasady prawa, problemat si�y. Jej przemo�ne w stosunkach mi�dzy narodami znaczenie w sensie dodatnim, gdy wspiera prawo, jak w ujemnym, gdy je gwa�ci, kwestionowane na og� zawsze po ka�dej wi�kszej wojnie i podawane w w�tpliwo��, g�ruje wci�� w �yciu mi�dzynarodowym w formie nie podlegaj�cej dla nie za�lepionych zaprzeczeniu. A wi�c si�a gwarantuje ostatecznie suwerenno�� polityczn� i ekonomiczn� pa�stwa, pozostaj�c nadal ultima ratio regum. Z drugiej strony nie ma takiej sytuacji prawnej, czy chodzi o ustr�j wewn�trzny pa�stwa, czy te� status quo, narzuconej lub dobrowolnie przyj�tej na podstawie um�w mi�dzynarodowych, kt�ra by mog�a by� trwa�a bez oparcia jej o zorganizowan� si��. Nie kwestionuj�c wi�c znaczenia wysi�k�w, zmierzaj�cych do zniesienia lub cho�by ograniczenia w �yciu mi�dzynarodowym gwa�tu; uznaj�c w pe�ni usi�owania, kt�rych celem jest ograniczenie si�y w regulowaniu spor�w mi�dzy narodami, nie mo�emy na razie przyzna�, a�eby jakakolwiek legalno�� z chwil�, gdy j� kto� kwestionuje, mog�a by� utrzymana bez zastosowania przymusu. Wobec braku mi�dzynarodowej legislatywy i wsp�lnego, obowi�zuj�cego wszystkie narody prawa, od czego jeste�my jesz cze daleko, nie co innego jak si�a rozstrzyga o pokoju lub wojnie. Istnieje wprawdzie dzisiaj i dzia�a w daleko wi�kszym ani�eli dawniej stopniu opinia �wiatowa. Zwraca si� ona w pewnych krajach w zdecydowany spos�b przeciw wojnie napastniczej � a nawet chcia�aby ograniczy� w znacznym stopniu zastosowanie si�y w obronie. W innych krajach, przygotowuj�cych si� jawnie do odwetu, rzecz ma si� wprost odwrotnie. A czy� nie byli�my ostatnio �wiadkami systematycznej akcji, podejmowanej od szeregu lat przez te pa�stwa, usi�uj�ce wprowadzi� w b��d opini� publiczn� �wiata, co by doprowadzi�o do znieczulenia mi�dzynarodowego sumienia? Ka�da za� dzia�alno�� tego rodzaju, kt�rej pozytywny wynik posiada powa�ne dla przysz�ej wojny znaczenie, nie co innego ma na oku, jak pozyskanie opinii dla napastnika, jak zalegalizowanie przygotowanego przeze� aktu przemocy i usankcjonowanie aktu si�y, kt�rej prymat w stosunkach mi�dzynarodowych jest nadal widoczny. * * * Dwa s� rodzaje wsp�czesnego imperializmu. Jeden to imperializm narodowy, a drugi socjalny. Jest to logiczne i zgodne z do�wiadczeniami przesz�o�ci, �e powojenne Niemcy reprezentuj� wyegzaltowany do najwy�szego stopnia imperializm narodowy. Dla niemieckiego narodu, od chwili zako�czenia wielkiej wojny do dzisiejszego dnia, sta�ym i niezmiennym elementem polityki symbolizuj�cym jego jedno�� by� protest przeciw zaakceptowanemu w 1919 roku przez nie [tj. Niemcy] traktatowi. Protest ten odnajdujemy u podstaw polityki niemieckiej ostatnich lat kilkunastu bez wzgl�du na to, czy reprezentuje j� na zewn�trz Stresemann, Br�ning czy te� Hitler. Rewizja traktat�w by�a tam dogmatem, wynikaj�cym z woli wszystkich warstw spo�ecznych i nadaj�cym polityce Rzeszy wybitnie narodowe pi�tno. Wczoraj � jak [i] dzisiaj, nie by�o ani jednego stronnictwa w Niemczech, nie wy��czaj�c partii komunistycznej, dla kt�rego deklaracja ministra Bauera nie stanowi�aby sta�ego i niezmiennego postulatu polityki Rzeszy 5. Nie by�o te� od tego czasu ani jednego traktatu lub uk�adu, politycznej czy ekonomicznej natury, kt�ry by nie zawiera� bezpo�rednio lub po�rednio zastrze�e� obj�tych t� deklaracj�. Jedyn� nowo�ci� wprowadzon� przez kanclerza Hitlera jest fakt, �e zrywaj�c 14 pa�dziernika 1933 roku w brutalny spos�b z genewskim systemem wsp�pracy mi�dzynarodowej, ujawni� on istotne zamiary niemieckie (maskowane tak zr�cznie przez republika�skie rz�dy). Je�eli za� istniej� r�nice pomi�dzy polityk� Trzeciej Rzeszy i polityk� rz�d�w, kt�re j� poprzedzi�y, to sprowadzaj� si� one raczej do spraw natury taktycznej. Jej cele nie uleg�y nigdy zasadniczej zmianie. Nawet najradykalniejsze stronnictwa w Niemczech nie zrezygnowa�y tam nigdy z rewizjonistycznych postulat�w, lecz jedynie wierzy�y, �e mo�na je zrealizowa� przy pomocy pokojowych �rodk�w 6. Na stra�y ci�g�o�ci tej polityki sta�a w powojennych Niemczech zawsze, ukryta za kulisami, klika wojskowa, kt�rej wp�ywy w tym pa�stwie posiadaj� stare tradycje. Nale�y za� stwierdzi�, �e od czasu Wilhelma II i od wielkiej wojny, kiedy to gen. Ludendorff sprawowa� faktyczn� dyktatur�, niewiele si� pod tym wzgl�dem zmieni�o nad Sprew�. W pocz�tkach republiki weimarskiej, proklamowanej przez Scheidemanna, wed�ug jego w�asnych s��w �na miejsce upadaj�cej monarchii tylko dlatego, �e potrzeba by�o co� postawi� na tym miejscu" i �zawdzi�czaj�cej swe istnienie jedynie pewnego rodzaju nieporozumieniu"7 � wp�ywy wojskowe podtrzymywali zr�cznie genera�owie Groener i von Seeckt. Na nich to przede wszystkim opierali si� prezydent Ebert i minister Noske. Nie dziw wi�c, �e genera� von Seeckt m�g� realizowa� skutecznie sw�j znany program wojskowy, kt�ry polega� na udoskonaleniu Reichswehry i zorganizowaniu maksimum si� w ramach 5 �Rz�d Republiki Niemieckiej jest got�w podpisa� traktat pokoju, lecz bez uznania tym aktem, �e lud niemiecki by� autorem wojny i bez przyj�cia zobowi�za�, wynikaj�cych z artyku��w 227 do 230 traktatu". 6 W nocie z 20 VII 1925 rz�d niemiecki stwierdzi� �mo�liwo�� przystosowania istniej�cych traktat�w do zmienionej sytuacji mi�dzynarodowej przy pomocy pokojowych konwencyj". Dwa miesi�ce p�niej ten sam rz�d sprecyzowa�, �e ,,(...) ewentualne wst�pienie Niemiec do Ligi Narod�w nie powinno by� t�umaczone jako uznanie warunk�w sformu�owanych w celu stworzenia podstawy dla mi�dzynarodowych zobowi�za� Niemiec, zawieraj�cych w sobie odpowiedzialno�� niemieckiego narodu". 7 Wed�ug wywiadu Scheidemanna, og�oszonego w Pary�u w �Capital" z 17 XI 1932 roku. Traktatu Wersalskiego, nawet w okresie rz�d�w socjalistycznych, najkorzystniejszych dla spraw pokoju8. Program ten podj�� z pewn� zr�czno�ci� genera� von Schleicher w znanym planie dozbrojenia, kt�rego podstaw� sta�a si� genewska uchwa�a pi�ciu z 11 grudnia 1932 roku, przyznaj�ca Niemcom �teoretyczn�" r�wno�� praw w dziedzinie zbroje� 9. �atwo��, z jak� genera�owie v. Schleicher i v. Hammerstein przeprowadzili tu� przed wybuchem narodowej rewolucji znany zamach stanu w Niemczech, ujawni�a r�wnie� wp�yw wojskowej kliki, wsp�pracuj�cej na razie z rz�dem Trzeciej Rzeszy. Symbolicznym stwierdzeniem tego faktu by� wsp�lny ho�d marsza�ka Hindenburga i kanclerza Hitlera, z�o�ony przez nich tw�rcom militarnej pot�gi Prus w grobowcach Fryderyka I i II w Poczdamie, w chwili uroczystego rozpocz�cia �nowej ery". Niemiecki Sztab Generalny, pod zmienion� form�, pozostaje nadal, podobnie jak w przesz�o�ci, szczeg�lniej po usuni�ciu gen. v. Hammersteina, zdecydowanego zwolennika �cis�ej wsp�pracy z Rosj� sowieck�, jednym z decyduj�cych czynnik�w w zewn�trznej polityce Rzeszy. Drugim, nie podlegaj�cym dyskusji rysem niemieckiej mentalno�ci, jest znaczenie, jakie si� przypisuje roli si�y we wszystkich bez wyj�tku objawach narodowego �ycia. Nic przeto dziwnego, �e ksi��ka kanclerza Hitlera Mein Kampf sta�a si� w Niemczech prawdziw� ewangeli�. Si�a jest tam przedstawiona jako jedyne �r�d�o prawa i jako czynnik g��wny w stosunkach mi�dzynarodowych, kt�ry rozstrzygnie o gruntownej rewizji Traktatu Wersalskiego. Akt przemocy, zastosowany w korzystnych warunkach w celu ponownego zagarni�cia rewindykowanych terytori�w, spotka�by si� najprawdopodobniej w Niemczech prawie �e z jednomy�lnym uznaniem ludowych mas. Ta istniej�ca nie od dzisiaj jednomy�l- 8 Je�li si� zwa�y, �e w tej epoce Francja zajmowa�a Moguncj� i Koblencj�, a nawet okupowa�a chwilowo Frankfurt nad Menem, Darmstadt i Zag��bie Ruhry, dzie�o gen. v. Seeckta uzna� nale�y za akt wiary, bogaty w konsekwencje na przysz�o��. 9 Podstawa �wczesnych rokowa�, kt�r� by�o przekonanie, �e ten uk�ad, tak wa�ny ze stanowiska mi�dzynarodowego, posiada� b�dzie jedynie moralne znaczenie i �e Niemcy nie wykorzystaj� go w praktyce, jest niezwykle charakterystyczna dla ideologii i polityki naszych czas�w. no�� niemieckiego narodu, poniewa� nie by�a doceniana nale�ycie na Zachodzie, u�atwi�a w wysokim stopniu gr�, kt�r� prowadzili Niemcy w Genewie, walcz�c o rewizj� traktatu. Tak by�o w pierwszym rz�dzie w okresie Locarna10. Nie inaczej przedstawia�a si� sprawa w chwili, w kt�rej MacDonald solidaryzowa� si� z Mussolinim co do og�lnej rewizji traktat�w, kt�ra mia�a si� dokona� pod kierownictwem czterech wielkich mocarstw. Uk�ady lokarne�skie otwar�y na o�cie� bramy dla niemieckiego nacisku i zapocz�tkowa�y polityk� jednostronnych ust�pstw. Od tego czasu nie ma takiego na mi�dzynarodowym terenie uk�adu politycznego lub gospodarczego, kt�rego by w Niemczech nie traktowano wy��cznie pod tym k�tem widzenia. Koncesje zyskiwane stopniowo przez Niemc�w na tej drodze wywo�a�y pot�ny rozrost pr�d�w pangermanistycznych. Dzisiaj, wed�ug pogl�d�w oficjalnego organu �V�lkischer Beobachter", ,,(...) Niemcy s� centrum �yciowym i krajem kieruj�cym Europ�. Anglia, Francja, Polska, Ma�a Ententa � to kraje drugorz�dne". Jak w roku 1914, a nawet jeszcze bardziej otwarcie, g�osi si� stale w Niemczech konieczno�� radykalnej zmiany karty [mapy] Europy. Chodzi przy tym o zast�pienie pokoju wersalskiego pokojem niemieckim. Jaki by za� by� ten pok�j, wskaza�y na to, wed�ug genera�a Garibaldiego, uk�ady zawarte przez Niemc�w w Brze�ciu i Bukareszcie. �W�ochy zagarni�te a� po Genu�; ma�a i s�awna Belgia zamieniona na niemieck� drog� do P�nocnego Morza; Holandia, Szwajcaria, pa�stwa skandynawskie, Polska uzale�nione ca�kowicie od Berlina; Anglia pozbawiona kolonii, a Francja swych bogatych prowincji g�rniczych; Ba�kany i Turcja podporz�dkowane Niemcom dla ich penetracji w Azji" 11. 10 Dla poparcia tej tezy warto przytoczy�, dla wielu polityk�w rewelacyjny, artyku� og�oszony przez �Neuer Vorw�rts" w lutym 1934 roku: �Sz�stego maja 1925 roku Stresemann zaprosi� kilku dziennikarzy, a�eby im wy�o�y� sw� polityk� wobec Francji. By� to okres, w kt�rym dojrzewa�o Locarno. Minister zadeklarowa� wobec nas, �e straty terytorialne na Zachodzie by�y na razie nieuniknione, a �e natomiast rewizja traktat�w na Wschodzie by�a nie tylko mo�liwa, ale wprost konieczna. Doprowadzi� do rewizji granic wschodnich, odebra� �korytarz gda�ski" i G�rny �l�sk � oto tre�� g��wna jego �wczesnej ugody z Francj�. Do tego celu mia�o si� doj�� nie p�niej jak w ci�gu czterech lub pi�ciu lat". 11 Wed�ug mowy wyg�oszonej przez gen. Ezio Garibaldiego w Izbie W�oskiej dnia 22 maja 1933 roku. Program przytoczony przez genera�a Garibaldiego, kt�ry niemieck� kl�sk� z pa�dziernika i listopada 1918 roku uznaje r�wnocze�nie za �zbawienie dla ca�ego kontynentu", odpowiada wiernie �wiatoburczym zamierzeniom trzeciego imperium, nie wyczerpuj�c ich zreszt� w ca�o�ci. Sam fakt istnienia tego rodzaju plan�w ze strony tak pot�nego jak Niemcy mocarstwa musi w swym nieuchronnym wyniku sprowadza� wsp�ycie narod�w do jednego mianownika, kt�rym jest fizyczna si�a. * * * Ostatnimi czasy krytykowano cz�sto alians niemieckiej Rzeszy z sowieck� Rosj� oraz wskazywano na jedno�� taktyki, kt�ra ��czy Niemc�w z W�ochami. Posuwano si� nawet do twierdzenia, �e pomi�dzy tymi dwoma mocarstwami istnieje tak�e �cis�e porozumienie tajne. Oczywi�cie, o formalnym zwi�zku zaczepno-odpornym w pe�nym tego s�owa znaczeniu pomi�dzy Niemcami z jednej a Sowietami i W�ochami z drugiej strony nie mog�o by� dotychczas mowy. Ale nie ulega w�tpliwo�ci, �e w powojennym okresie dokonywa�a si� i pog��bia�a celowa w tym kierunku ewolucja. Ponad sprzeczno�ci� pewnych interes�w s�siedzkich pomi�dzy Niemcami z jednej a Sowietami i W�ochami z drugiej strony g�rowa�a do niedawna w polityce tych mocarstw wsp�lnota wszystkich trzech, wyra�aj�ca si� w opozycji przeciw ustalonemu przez Wersal �wiatowemu status quo. Rzecz prosta, �e ka�dy z wymienionych kontrahent�w pojmowa� t� opozycj� po swojemu: Sowiety sz�y na marksowsk� komun� �wiatow� pod w�asnym przewodem, W�ochy na imperium romanum, Niemcy na odnowione trzecie imperium germa�skie. St�d mog�y, a nawet musia�y kiedy� powsta� bardzo ostre tarcia i konflikty, lecz na razie wynika� pop�d do tworzenia wsp�lnego frontu, kt�rego celem by�o obalenie istniej�cego uk�adu polityczno-terytorialnego oraz zniszczenie wspieraj�cej go organizacji mi�dzynarodowej. Podczas gdy jednak rewizja traktat�w by�a bezpo�rednim celem polityki Niemiec i tworzy�a jedn� z podstaw ich narodowej jedno�ci, dla rosyjskich Sowiet�w by�a ona jedynie �rodkiem oraz jednym z element�w ich zewn�trznej akcji. W istocie rzeczy motywy Sowiet�w w tym wzgl�dzie nie maj� nic wsp�lnego z normaln� interpretacj� prawa, lecz s� logicznym nast�pstwem ich ideologii oraz ich poj�cia suwerenno�ci. A jest to suwerenno�� socjalna, suwerenno�� klasy, pos�uguj�ca si� si�� i na niej oparta. Wed�ug komunistycznego pogl�du, rywalizacja klas zast�pi� by mia�a rywalizacj� narod�w. Zgodnie ze stanem wsp�czesnej cywilizacji nie chroni�oby to wcale ludzko�ci przed now� katastrof� wojenn�. Dotychczasowa tylko kolejno�� wojen oraz rozejm�w zast�pi�a inn�. Wed�ug tej ideologii ZSRR, jako pierwsze i jedyne w �wiecie pa�stwo komunistyczne ufundowane na suwerenno�ci klas, jest wst�pem do wszech�wiatowego przewrotu. Jego awangard� oraz g��wnym narz�dziem mia�aby by� robotniczo-w�o�cia�ska Armia Czerwona*. Jej celem jest �wyzwolenie" ludzko�ci, co by�o tak�e ambicj� rewolucji z 1789 r., kt�rej tw�rcy powo�ywali francuskich obywateli pod bro� w przekonaniu, �e nie�� oni b�d� przebudowe spo�eczno- polityczn�, a w ka�dym razie jej b�ogos�awione skutki, poza granice ich kraju. Podobnie sowiecka armia mia�aby przerzuci� sztandary zwyci�skiego komunizmu poza obr�b bolszewickiego imperium. Faktowi temu nie trzeba si� dziwi�, lecz nale�y go stwierdzi�, licz�c si� z tym, �e mo�e on doprowadzi� do podj�cia pr�by przekonywania opornych si��. Tym sposobem dwa przeciwstawia- * Autor � bur�uazyjny przecie� genera� i polityk � w kilku miejscach ksi��ki prezentuje bezkrytycznie niekt�re stereotypowe pogl�dy przedstawiaj�ce w krzywym zwierciadle cele III Mi�dzynarod�wki oraz pewne aspekty �wczesnej polityki Kraju Rad. Pomija natomiast inicjatywy pokojowe Zwi�zku Radzieckiego, nie dostrzega te� jego uzasadnionych i zrozumia�ych d��e� do prze�amania istniej�cego w�wczas de facto antykomunistycznego �kordonu sanitarnego" wok� ZSRR, za pomoc� kt�rego mi�dzynarodowy imperializm d��y� do zd�awienia pierwszego w �wiecie pa�stwa socjalistycznego. Nie mo�na r�wnie� pomin�� faktu, �e wa�nym ogniwem tego kordonu by�a przedwojenna Polska. Nie docenia te� Sikorski ogromnego wp�ywu Wielkiej Rewolucji Pa�dziernikowej na losy I wojny �wiatowej, losy �wiata i Polski (przecenia natomiast rol� Francji). Wszystkie te wzmianki b�d� przemilczenia maj� charakter wyra�nie incydentalny, niemniej jednak nale�y zauwa�y�, �e nawet autor tej miary co genera� Sikorski nie zawsze potrafi� w swojej, interesuj�cej przecie� ksi��ce wznie�� si� ponad uprzedzenia klasowe i bardziej obiektywnie, bez uproszcze�, potraktowa� te w�a�nie kwestie (przyp. red. wyd. II). j�ce si� sobie poj�cia suwerenno�ci dziel� wsp�czesny �wiat. Z jednej strony koncepcja suwerenno�ci narodowej, wyra�aj�ca solidarno�� moralnych i materialnych interes�w narodu, a b�d�ca nieodzownym warunkiem jego indywidualnego, socjalnego, politycznego i ekonomicznego rozwoju. Jest ona podstaw� ka�dej jedno�ci narodowej, z kt�r� musi si� liczy� wsp�czesne �ycie. Z drugiej strony koncepcja suwerenno�ci socjalnej, oparta na wsp�lnych moralnych i materialnych interesach mi�dzynarodowych pracy. Odgrywaj� one w �yciu ka�dego narodu pierwszorz�dn� rol� i znajduj� si� u podstaw jego zewn�trznej aktywno�ci. Wywo�any przez wielk� wojn� �wiatow� oraz najr�norodniejsze czynniki, kt�rych nie spos�b wyliczy� na tym miejscu, kryzys powszechny, i to tak polityczny, jak ekonomiczny, jest w gruncie rzeczy kryzysem suwerenno�ci. Jego nast�pstwa nie s� w ca�ym �wiecie jednakowe. W �rodowiskach ludzkich, kt�re ze stanowiska og�lnonarodowego posiadaj� wiele podobie�stwa, a mianowicie w p�nocno-wschodniej Europie oraz Azji, doprowadzi� on do powstania sowieckiej federacji. W �rodkowej i zachodniej Europie, gdzie zr�niczkowanie [sic!] narodowo�ci, oparte na tysi�cletniej tradycji, przyczyni�o si� do g��bszego zindywidualizowania narod�w, ten sam kryzys doprowadzi� u niekt�rych z nich do niezwyk�ej egzaltacji. Zrodzona przez ni� wola oraz d��enie do pot�gi sta�y si� podstaw� imperializmu narodowego, kt�ry faworyzuje powstawanie dyktatur faszystowskich, a co najmniej popiera mniej lub wi�cej konserwatywne i autorytatywne demokracje. Rozd�wi�k, jaki si� zarysowuje pomi�dzy narodami w nast�pstwie normalnej rywalizacji tych dw�ch wielkich pr�d�w, zaciera� si� pozornie w okresie, w kt�rym Sowiety bra�y czynny udzia� w walce z obowi�zuj�cymi traktatami, przynale��c do rewizjonistycznego obozu. I wtedy jednak by�o rzecz� jasn�, �e jedynym beneficjatem zbrojnego konfliktu, gdyby do niego dosz�o w Europie, by�aby sowiecka Rosja. Uj�cie w�adzy w Niemczech przez hitlerowski faszyzm oraz mo�liwo�� rozszerzenia zbrojnego konfliktu na Dalekim Wschodzie zmieni�y w spos�b zasadniczy taktyk� przeciwstawiaj�cych si� sobie na tej podstawie narod�w. Nie uchyli�y jednak wcale niebezpiecze�stwa nowej wojny, kt�ra powsta� w przysz�o�ci mo�e tak�e i z tego �r�d�a. * * * Zgodnie z licznymi deklaracjami kierownik�w W�och polityka tego pa�stwa zmierza energicznie do rewizji statutu terytorialnego, ustalonego przez Traktat Wersalski, w przekonaniu, �e nie uzna� on rangi, kt�r� nar�d w�oski zajmuje lub czuje si� powo�any zaj�� w �wiecie. Nie wchodz�c tutaj w szczeg�y polityki terytorialnej ekspansji, miarodajnej dla w�oskiego faszyzmu, ograniczymy si� jedynie do przytoczenia pogl�du na spraw� pokoju i wojny, kt�r� wy�o�y� oficjalnie Mussolini: �Faszyzm � pisze dyktator w�oski � je�li chodzi zasadniczo o przysz�o�� i rozw�j ludzko�ci, abstrahuj�c od wzgl�d�w na polityk� bie��c�, nie wierzy w mo�liwo�� ani te� w u�yteczno�� wiecznego pokoju. Odrzuca on pacyfizm, kt�ry jest ucieczk� przed walk� i boja�ni� przed ofiar�. Jedynie wojna prowadzi do najwy�szego napi�cia energii ludzkiej i nadaje cech� szlachetno�ci narodom, kt�re maj� odwag� j� podj��. Wszystkie inne pr�by posiadaj� charakter drugorz�dny i nigdy nie stawiaj� cz�owieka oko w oko z samym sob�, stwarzaj�c alternatyw� �ycia i �mierci" 12. S�owa te posiadaj� tym donio�lejsze znaczenie, �e prawie w tym samym duchu realistycznym, je�li mowa o znaczeniu si�y, lecz nacechowanym pewnego rodzaju mistyk� rasow�, przemawia Hitler: ,,(...) Nikt nie mo�e pow�tpiewa� � oto jego teza � �e �wiat nie b�dzie odt�d nara�ony na walki, i to najci�sze, podj�te w interesie zachowania cywilizacji. W ostatecznym wyniku rzeczy instynkt samozachowawczy odnosi zawsze zwyci�stwo. Pod jego wp�ywem to, co si� nazywa ludzko�ci�, topnieje jak �nieg pod dzia�aniem marcowego s�o�ca. Jest to zreszt� mieszanina g�upoty, tch�rzostwa oraz przesadnych pretensyj. Rodzaj ludziki osi�gn�� sw� wielko�� w nieustannej walce; wieczysty pok�j doprowadzi�by go do ruiny" 13. Trudno w�tpi�, �e enuncjacje tego rodzaju nie odwo�uj� si� wprost do si�y... 12 B. Mussolini, Le fascime. Doctrines et institutions, Paris 1933. 13 A. Hitler, Mein Kampf. Wyd. niem. z 1933 roku. Niechaj nam wi�c wystarczy stwierdzenie faktu, �e w obecnym stanie politycznych i ekonomicznych stosunk�w mi�dzynarodowych, podobnie jak si� rzecz mia�a przed 1914 rokiem, mo�liwo�� wybuchu konfliktu zbrojnego o mniejszym lub wi�kszym znaczeniu istnieje stale w dalszym ci�gu. Nie podlega to z drugiej strony zaprzeczeniu, �e narody angielski i francuski potwierdza�y zawsze w chwilach trudnych, �e jedno�� narodowa nie by�a dla nich pustym d�wi�kiem. Ich instynkt patriotyczny poza tym jest ufundowany na wytrwa�o�ci i niespo�ytych zaletach charakteru. Nie wystarczy to jednak dla uchylenia niebezpiecze�stwa nowej wojny. Polityczny daltonizm kieruj�cych m��w stanu w tych krajach, kt�ry stawia� do niedawna spraw� pokoju w po�o�eniu dwuznacznym, doprowadzi� w swym rezultacie do rozpalenia u innych narod�w nieprzejednanych tendencyj odwetu. Tak dalece, �e og�lnoeuropejskie porozumienie nie wydaje si� dzisiaj mo�liwe, chyba �e nast�pi�oby ono pod wp�ywem gro�by niebezpiecze�stwa, wynosz�cego wsp�lne interesy starego kontynentu ponad r�nice, kt�re go dziel�. Terytorialnej rewizji obowi�zuj�cych traktat�w przeciwstawi� si� energicznie pa�stwa odbudowane na podstawie uk�adu podpisanego w 1919 roku w Wersalu. Bo je�eli rzeczywi�cie �jedyn� racj� istnienia ka�dego Niemca jest protest przeciw traktatowi"14, to racj� bytu ka�dego Polaka, Czecha, Serba lub Rumuna jest zdecydowany op�r przeciw jakimkolwiek pr�bom rewizji ich obecnego stanu posiadania. Nie ulega to np. w�tpliwo�ci, �e w razie potrzeby wszyscy Polacy chwyc� za bro�, a�eby obali� usi�owania, zmierzaj�ce do zmiany granic ich pa�stwa. Znane has�o terytorialnej rewizji zatem jest wyra�nym has�em wojny. Nie docenili tego inicjatorzy paktu czterech, kt�ry � zamkn�wszy tak po��dane zbli�enie Francji i W�och w ramach narzucanego rewizjonizmu, przekre�li� tym samym z g�ry dodatnie skutki takiego zbli�enia i m�g� narazi� Europ� na jak najgro�niejsze wstrz�sy. W rzeczy samej pakt ten, inspirowany poufnie przez Niemcy, w rozk�adowych widokach rewizjonistycznych 14 Por. �Frankfurter Zeitung", stycze� 1933. zwraca� si� z jednej strony swym ostrzem przeciw Lidze Narod�w, a z drugiej przeciw sojuszom, jakie ��cz� Francj� z zagro�onymi bezpo�rednio przez te widoki pa�stwami �rodkowej i wschodniej Europy. Arbitralne zastosowanie tego paktu pod pozorem ratowania pokoju zburzy�oby ten pok�j doszcz�tnie. Jego podstawowej koncepcji rewizjonistycznej przeciwstawia� si� w Europie naturalny blok, z�o�ony z oko�o 100 milion�w ludno�ci, kt�ry nie mo�e dopu�ci�, a�eby projektowany dyrektoriat, bez wzgl�du na to, czy pozosta�by on w ramach czy poza ramami Ligi Narod�w, narzuca� drugim swe zab�jcze dla nich decyzje. Ostatnimi czasy Rosja sowiecka, kt�ra chcia�aby wyj�� z izolacji, w jak� j� wtr�ci� propagandowy rozp�d Trzeciej Mi�dzynarod�wki przygotowuj�cej powszechn� rewolucj� oraz jej tak �cis�e zwi�zanie si� z Niemcami, wy�ama�a si� z bloku rewizjonistycznego, co jest zjawiskiem ze stanowiska powszechnego pokoju dodatnim. Przebieg wydarze� na Dalekim Wschodzie oraz gro�ba zewn�trznej interwencji, zarysowana wyra�nie w znanym memoriale Hugenberga, zrobi�y swoje. Pod wp�ywem tych fakt�w zmieni�a si� zasadniczo postawa Moskwy. Dobitnym wyrazem tej zmiany jest pogl�d, kt�rego moc� �has�o rewizji traktat�w jest has�em nowego podzia�u �wiata ze szkod� jednego obozu imperialistycznego na rzecz drugiego. Pok�j, podyktowany przez now� zwyci�sk� koalicj�, by�by takim samym pokojem gwa�tu. S�owo �rewizja� stanowi inn� nazw� �wiatowej wojny, najstraszniejszej, najokrutniejszej. Proletariat, b�d�c wrogiem pokoju wersalskiego, nie mo�e stan�� po stronie tych pot�g imperialistycznych, kt�re w po�arze nowej wojny chc� na nowo podzieli� �wiat". Obecna jednak �arliwo�� pokojowa Sowiet�w wydaje si� by� r�wnie trwa�a, jak i interes, jaki Rosja znajduje w podtrzymywaniu dzisiejszego status quo. Jest ona niew�tpliwie bezpo�redni� konsekwencj� wewn�trznej s�abo�ci komunistycznej Rosji, a tak�e jej og�lnego po�o�enia zewn�trznego. Ten stan rzeczy mo�e ulec przed�u�eniu jeszcze na jaki� czas. Wykorzystuj�c wi�c w pe�ni t� po��dan� ze stanowiska polityki pokojowej zmian� dla uchylenia bezpo�redniego niebezpiecze�stwa wojny, nie �ud�my si� r�wnocze�nie, a�eby by�a ona zapowiedzi�, a tym bardziej gwarancj�, ostatecznej stabilizacji stosunk�w w Europie. * * * Pomi�dzy dawnymi aliantami jedynym krajem, kt�ry we wszystkich aktach mi�dzynarodowych wypowiada� si� zdecydowanie za utrzymaniem uk�ad�w pokojowych zawartych w [latach] 1919 � 1922, by�a Francja. Porozumienie lokarne�skie oraz zbyt ugodowy w swej istocie i podlegaj�cy krytyce plan rozbrojeniowy Herriot � Paul Boncour mie�ci�y si� jeszcze w ramach wymienionych traktat�w. Nawet przyznana teoretycznie Niemcom �r�wno�� praw w dziedzinie zbroje�" nie obali�a ci�g�o�ci polityki francuskiej w tym zasadniczym wzgl�dzie. Znajdowa�a ona sw�j wyraz w sta�ym w ci�gu ostatniego dziesi�ciolecia d��eniu Francji do konsolidacji Traktatu Wersalskiego za cen� pewnych kompromis�w i koncesyj. Mo�liwo�� pierwszego zasadniczego wy�omu w tym wzgl�dzie przedstawia� wspomniany ju� uprzednio �pakt porozumienia i wsp�pracy", zainicjowany przez Mussoliniego 18 marca 1933 roku. Pakt czterech, parafowany 7 czerwca, dotychczas nie zosta� podpisany. Jesienna uchwa�a z 1933 roku Komisji Spraw Zagranicznych paryskiej Izby Deputowanych oraz dokonywaj�cy si� prze�om opinii we Francji powinny wykluczy� jego ratyfikacj�. W tym samym duchu oddzia�ywa zmiana frontu, jaka si� tam zarysowuje w stosunku do sowieckiej Rosji. Trudno poza tym przypu�ci�, a�eby Francja zgodzi�a si� na wskrzeszenie wzor�w �wi�tego Przymierza, kt�re w latach 1815 � 1823 uzurpowa�o sobie prawo interwencji w obce sprawy, a kt�re obecnie zwr�ci�oby si� przeciwko niej bardzo szybko i skutecznie. I bez tego jednak dotychczasowa ci�g�o�� polityki francuskiej nie powinna w nas budzi� zbyt daleko id�cych iluzyj. U jej podstaw le�y kompromis tak wielu kierunk�w politycznych, �e jedno�� narodowa na tym punkcie jest we Francji prawie �e niemo�liwa. Ta jedno�� w polityce zagranicznej krystalizowa�a si� tam raczej nie w d��eniu do osi�gni�cia pozytywnych cel�w, lecz w czysto negatywnym zawo�aniu: �ani wojny, ani zbroje�", ograniczaj�c si� dobrowolnie do zachowania i obrony obecnego stanu rzeczy. Jakby jednak nie by�o, potrzeba by zdecydowanie z�ej wo li, a�eby nie uzna�, �e ani nar�d francuski przy swoich nastrojach, ani te� jego armia nie �ywi� najmniejszych zamiar�w napastniczych pod adresem jakiegokolwiek kraju. Wr�cz przeciwnie, s� one gwarancj� trwa�ego rozejmu w Europie. Kto zatem dzisiaj d��y do rozbrojenia Francji, ten �wiadomie lub nie�wiadomie prowokuje now� wojn�. * * * O ile nie mo�emy zlikwidowa� przesz�o�ci, kt�ra nie ogranicza si� wcale do wczorajszego dnia, utrzymanie pokoju oraz stabilizacja obecnego uk�adu stosunk�w, op�aconego tak drogo przez czteroletni� wojn�, nie dadz� si� realizowa� jedynie przy pomocy dyplomatycznych rokowa� lub jednostronnych uk�ad�w. Powo�ywanie si� na prawo narod�w do dysponowania losem w�asnym, na uprawnienia historyczne, etniczne i ekonomiczne nie wystarcza, gdy istniej� tendencje zaborcze, i je�eli nie dysponujemy si��, umo�liwiaj�c� nam w razie potrzeby ich skuteczn� obron�. Nawet s�abo�� przeciwnika, kt�ra mo�e by� przej�ciowa, nie przedstawia do�� silnej gwarancji bezpiecze�stwa. Arbitra� po dokonanych faktach, kt�rych legaln� podstaw� by�yby prawa jednej ze stron, nie mo�e by� przecie� przyj�ty przez stron� drug�, gdy� gwa�ci�by on uprawnienia, o kt�rych mowa. Jednym s�owem, nie mo�e by� legalno�ci tam, gdzie brak legalnej substancji i gdzie sprawy sporne s� rozwi�zywane przez strony same, i gdzie nie ma ani uznanych powszechnie praw, ani s�dzi�w. Jak d�ugo zatem spo�eczno�� ludzka, a nawet cz�owiek nie s� zdolne do ponoszenia sta�ych ofiar, kt�rych wymaga bezwzgl�dnie prawdziwy pok�j, tak d�ugo odwo�ywanie si� do si�y w wypadkach sporu mo�e mie� zawsze miejsce. Wojna wydawa� si� mu b�dzie daleko mniejszym nieszcz�ciem ani�eli wyrzeczenie si� z jego strony interes�w duchowych, moralnych i materialnych, zawartych we wsp�lnocie, kt�ra jest ich inkarnacj�. W istocie dla narodu, kt�ry posiada poczucie swej indywidualno�ci, gro�ba utraty prawa do niezale�nego bytu jest stokro� wi�ksza od gro�by wojny. Nar�d polski jest �ywym �wiadectwem tej niezbitej prawdy, �e uczucia patriotyczne nie s� sztuczne, lecz odpowiadaj� najg��bszemu instynktowi ludzkiemu. Wytrzyma�y one w spos�b zwyci�ski ci�k� pr�b� prawie stupi��dziesi�cioletniej niewoli. Historia Polski natomiast s�u�y� mo�e jako przyk�ad, �e wszelka skrystalizowana narodowo��, niezale�nie od r�nic, jakie zachodzi� mog� w jej tradycyjnym pod�o�u, z chwil� gdy jest pozbawiona niezale�no�ci, skazana jest na wieczny bunt i na