Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8837 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
W�ADYS�AW SIKORSKI
PRZYSZ�A WOJNA
JEJ MO�LIWO�CI I CHARAKTER ORAZ
ZWI�ZANE Z NIM ZAGADNIENIA
OBRONY KRAJU
EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL
MAIL TO:
[email protected]
MMIII.
Wst�p
Ksi��ka ta jest rezultatem rozwa�a�, opartych na mym d�ugoletnim
do�wiadczeniu praktycznym i na teoretycznych studiach.
Wskazuj�c w niej na gro�b� wybuchu nowej wojny, d��� do
os�abienia tej mo�liwo�ci. Temu samemu celowi s�u�y r�wnie�
krytyczna, lecz oparta na obiektywnej ocenie fakt�w, analiza dotychczasowych
wysi�k�w, zmierzaj�cych do konsolidacji powszechnego
pokoju.
Wojn� nale�y zwalcza� bezwzgl�dnie wszystkimi dost�pnymi
nam �rodkami, jako nieszcz�cie ludzko�ci. W polityce jednak
lepsze bywa cz�sto przeciwnikiem dobrego. Skuteczne gwarancje
mi�dzynarodowego bezpiecze�stwa, wykluczenie, a przynajmniej
powa�ne ograniczenie mo�liwo�ci zewn�trznej napa�ci oraz postawienie
wojny poza powszechnie uznawanym prawem by�oby w
�yciu narod�w olbrzymim post�pem. Lecz do tych cel�w doj��
mo�na jedynie stopniowo oraz z czasem. Wiara, �e natura ludzka,
kt�r� formowa�y tysi�clecia, odmieni si� z gruntu i radykalnie w
przeci�gu kilku dziesi�tk�w lat, by�aby szale�stwem. Nieodzownym
warunkiem tego po��danego post�pu jest i b�dzie jeszcze
d�ugo nale�ycie zorganizowana, a pozostaj�ca w s�u�bie prawa,
si�a. Kto t� si�� burzy, pozwalaj�c r�wnocze�nie na sta�y wzrost
czynnik�w przygotowuj�cych si� jawnie do odwetu, ten �wiadomie
czy nie�wiadomie niszczy podwaliny �wiatowego pokoju i przygotowuje
teren dla triumfu bezprawia, opartego na brutalnej
przemocy.
Poszukiwanie formu�y politycznej rozwi�zuj�cej problemat
mi�dzynarodowego bezpiecze�stwa nie jest przedmiotem tego
dzie�a. Uwa�ny czytelnik jednak znajdzie w nim, poza jego og�ln�
tendencj�, bardziej szczeg�ow� odpowied� na wi���ce si� z tym
zagadnieniem pytania tam, gdzie ze stanowiska techniczno-wojskowego
wchodzi�y one w rachub�.
Tutaj zaznaczy� mimochodem pragn�, �e pacyfikacja Europy,
obl�onej przez narody buntuj�ce si� przeciwko powojennemu
uk�adowi rzeczy, zale�y jeszcze wci�� od przewagi przeciwstawiaj�cych
si� tym tendencjom si�. Jedynie przy zdecydowanej i pozytywnej
a samodzielnej polityce francuskiej b�dzie mo�na r�wnie�
os�abi� rozd�wi�ki, zarysowuj�ce si� od kilku lat w pracy nad
europejskim zjednoczeniem, i pomniejszy� r�nice dziel�ce dawnych
sojusznik�w wobec podtrzymywania przez niekt�rych z nich
znanego has�a terytorialnej rewizji traktat�w. Jedynie tylko stoj�ca
na wysoko�ci zadania silna zbrojna Francja oraz �ywotno��
��cz�cych j� z innymi pa�stwami sojusz�w, a w ich rz�dzie na
pierwszym miejscu �ywotno�� polsko-francuskiego przymierza,
jest w obecnych warunkach istotnie skuteczn� przeciwwag� niebezpiecze�stwa
wojny, wzrastaj�cego z ka�dym rokiem w Europie
wraz z gor�czkowymi zbrojeniami Trzeciej Rzeszy.
Stoj�c wi�c na twardym gruncie istniej�cych mo�liwo�ci, a
uznaj�c r�wnocze�nie w pe�ni wielki cel, jaki w d��eniu do lepszego
jutra przy�wieca� dotychczasowym wysi�kom genewskim,
pragn� podkre�li� z moc� konieczno�� wyboru innych dr�g, na
kt�rych usi�owano dot�d doj�� do realizacji tych szlachetnych zamierze�.
Na fa�szywy dob�r �rodk�w w tym wzgl�dzie wskazuj�
nie od dzisiaj, nie unikaj�c przy tym dra�liwych spraw i temat�w.
Obecnie stwierdzi� chyba �atwo, �e podtrzymuj�c genewskie metody
dzia�ania z ostatnich lat kilkunastu, osi�gn�liby�my wr�cz
przeciwne od zamierzonych skutki. Powinny one ulec gruntownej
rewizji, czego domaga� si� musz� w pierwszym rz�dzie te narody,
kt�re p�aci�yby w przysz�o�ci drogo za pope�nione tym sposobem
b��dy.
Zawarte w drugiej cz�ci tego dzie�a wywody na temat charakteru
przysz�ej wojny, powi�zane z umys�u z podstawowymi zagadnieniami
nowoczesnej obrony narodowej, nie s� dzie�em czystej
wyobra�ni. Polegaj� one na faktach i na wysnutych z nich
przewidywaniach, miarodajnych dla najbli�szej przysz�o�ci.
Utopia oraz oparta na zbyt wybuja�ej fantazji chimera, a nawet
plan wzgl�dnie realny, lecz obliczony na kilkadziesi�t lat, nie
by�by przy organizowaniu obrony pa�stwa celowy. Si�a i
u�yteczno�� wojska polega na jego sta�ym i pe�nym pogotowiu
bojowym oraz ci�g�ym post�pie, uwzgl�dniaj�cym pomys�y
si�gaj�ce bez w�tpienia w przysz�o��, lecz sprawdzone tak�e w
praktycznym u�yciu.
Z tego wzgl�du pomijamy w tej ksi��ce milczeniem te mo�liwo�ci
techniczno-wojskowe, jakie powsta� kiedy� mog� dzi�ki
nies�ychanym zdobyczom wsp�czesnej fizyki. Rozbijanie atomu z
wyzwoleniem jego olbrzymiej wewn�trznej energii nasuwa my�l
znalezienia tam nowych i niewyczerpanych �r�de� si�y
motorycznej. Jest to jednak na razie sprawa in statu nascendi i w
bliskiej
przysz�o�ci nie wida� jeszcze sposob�w zu�ytkowania dla wojskowych
cel�w tej ma�o znanej i nie opanowanej dotychczas pot�gi.
Niepor�wnanie dalej zosta�a posuni�ta kwestia mechanicznego
kierowania na odleg�o�� torpedami, czo�gami, samolotami itd. A
mimo to obecnie jest ono [tj. kierowanie] mo�liwe na niewielkie
tylko odleg�o�ci oraz przy zachowaniu laboratoryjnej precyzji, co
wyklucza na razie zastosowanie tych pomys��w w praktyce na
powa�n� i wchodz�c� w rachub� skal�. Uzyskanie dok�adnej i
trwa�ej synchronizacji ruch�w na stacjach wysy�aj�cej i odbiorczej,
jak r�wnie� uniezale�nienie fal elektromagnetycznych od nieprzyjacielskiej
akcji jest problematem � jak dot�d � nie rozwi�zanym.
Do nienaukowej natomiast fantazji nale�y zaliczy� rzekome parali�owanie
samolot�w za pomoc� fal dzia�aj�cych na zap�ony
elektryczne. Tak samo imaginacyjne jest domniemanie o zu�yciu
dla cel�w wojny si�y promieni kosmicznych, kt�rych pochodzenie,
cechy i przejawy s� prawie wcale nie znane. Te i tym podobne
wersje, je�li nawet zawieraj� w sobie okruchy prawdy dla dalszej
przysz�o�ci, nie mog� by� dzisiaj materia�em dla powa�nych rozwa�a�,
a tym bardziej s�u�y� za podstaw� organizowanych prac w
dziedzinie obrony kraju.
Pomimo tych zastrze�e� niejeden ze sformu�owanych tutaj pogl�d�w
wybiega zdecydowanie poza szranki wsp�czesnej epoki.
W ten tylko jednak spos�b nada� mo�na w�a�ciwy kierunek
techniczno-wojskowym poszukiwaniom oraz zu�ytkowa� trafnie
powstaj�ce na tej drodze wynalazki. Wykazany za� przy tym
zmys� praktyczno�ci i realizmu, nie maj�cy nb. nic wsp�lnego ze
skostnia�� rutyn�, znaczy stokro� wi�cej ani�eli porywcza
wyobra�nia.
Sztuka wojenna pozosta�a i po ostatniej wielkiej wojnie w swych
podstawach niewzruszona. W dotychczasowych jednak poj�ciach
strategicznych i taktycznych dokonywa si� w ostatnich latach
przewr�t, i to pod niejednym wzgl�dem zasadniczy. Nowe natomiast
formy przysz�ej wojny nie zawsze mog� by� zrealizowane
przez istniej�ce wojska i przy pomocy b�d�cego w ich rozporz�dzeniu
materia�u. Podczas gdy znowu� ca�o�� nowoczesnego
systemu obrony narodowej zale�y od dalszego post�pu techniki i
od przeznaczonych na ten cel �rodk�w finansowych.
Bud�etowe wzgl�dy zmuszaj� nas prawie zawsze do zachowywania
w wojsku przestarza�ego, a wi�c i dalekiego od doskona�o�ci
sprz�tu, ograniczaj�c modernizacj� armii do zbyt szczup�ych
granic.
Cierpi na tym odpowiadaj�ce charakterowi przysz�ej wojny
wyszkolenie wojska. Jest to jednak z�o, kt�rego unikn�� trudno.
A�eby je wi�c ograniczy� do jak najmniejszych rozmiar�w, nale�a�oby
przewidzie� wojenn� produkcj� przemys�ow� i podj��
j� w masowej skali w okresie politycznego napi�cia, a r�wnocze�nie
tak pokierowa� wyszkoleniem oddzia��w, a�eby by�y one w
stanie opanowa� pr�dko przydzielony im w�wczas sprz�t bojowy i
przyswoi� sobie w r�wnie szybkim tempie najnowsze metody
taktyczne. Zagadnienie to posiada szczeg�ln� wag� dla narod�w
pod materialnym wzgl�dem s�abszych. Bogate i dysponuj�ce silnym
przemys�em pa�stwa przygotowuj� si� ju� dzisiaj do wojny
nowoczesnej, kt�ra b�dzie trudna i kosztowna, lecz zarazem tak�e
niezwykle gro�na dla zaskoczonych jej metodami i �rodkami walki
narod�w.
To� samo rachuba na humanitaryzm w przysz�ej wojnie by�aby
tragicznym b��dem. Dla lud�w dobrej woli oznacza�aby ona zdanie
si� na �ask� i nie�ask� tych przeciwnik�w, kt�rzy bez wzgl�du na
mi�dzynarodowe zakazy przygotowuj� si� do wykorzystania w
razie wojny wszystkich mo�liwych �rodk�w zniszczenia.
Oto s� motywy, dla kt�rych chcia�bym, a�eby ta ksi��ka dzia�a�a
w spos�b ostrzegawczy, i sta�a si� cz�stk� tej si�y kt�ra pragn�c
rzetelnie pokoju, s�u�y r�wnie� wy��cznie jego umocnieniu.
Warszawa, w czerwcu 1934
Cz�� I
WOBEC
NIEBEZPIECZE�STWA
NOWEJ WOJNY
POWSZECHNEJ
Rozdzia� I
CZY WOJNA JEST W OG�L� MO�LIWA?
Niepowodzenia pr�b w dziedzinie mi�dzynarodowej organizacji
pokoju. Pakt Ligi Narod�w i uk�ady regionalne. Prawo i legalno��
a problemat si�y w stosunkach mi�dzynarodowych. Przeciwstawiaj�ce
si� sobie pr�dy �wiatowe jako ewentualne �r�d�o nowej
wojny. Wsp�czesny pok�j jako przej�ciowe zawieszenie broni
Od pocz�tk�w istnienia cz�owieka i od chwili, gdy jego historia
jest znana, wojna uchodzi za jedn� z regu� rozwoju ludzko�ci.
Zdawa� by si� mog�o, �e ostatnie, tak ci�kie do�wiadczenia w tym
wzgl�dzie zwr�c� przeciwko wojnie wszystkie ludy �wiata. Rzecz
ma si� wprost odwrotnie. Min�o zaledwie kilkana�cie lat, a ju�
niekt�re z nich na nowo g�osz�, zapomniawszy o pope�nionych
przed dwudziestu laty b��dach, �e wojna to nieuchronny fatalizm w
�yciu wzajemnym narod�w, a pod pewnymi warunkami nawet
po��dana konieczno��.
W 1918 roku zrodzi� si� plan wszech�wiatowej organizacji pokoju.
Nie by� to pomys� nowy. Odpowiada� on jednak nie tylko
pragnieniom �wczesnej chwili historycznej, lecz m�g� tak�e rzuci�
fundamenty pod rozwi�zanie tego wa�nego zagadnienia. Rol� t�
spe�ni� mia�a Liga Narod�w, powo�ana do �ycia traktatem pokoju
z 1919 roku, a poj�ta jako trybuna� narod�w, kt�rego istnienie i
dzia�alno�� umo�liwi� by powinny z czasem wy��czne panowanie
prawa w ich wzajemnym wsp�yciu.
Zwi�zek Narod�w jednak zagubi� ju� w chwili swego powstawania
elementy, rozstrzygaj�ce o jego praktycznej warto�ci. Od
m�wiono mu w�wczas mianowicie prawa do skutecznych sankcji,
kt�re Woodrow Wilson uznawa� pocz�tkowo s�usznie za nieodzown�
gwarancj� jego celowo�ci i si�y. A upad�y one wtedy, gdy
Wilson � opuszczony w tej decyduj�cej dla Ligi sprawie nawet
przez swych najbli�szych wsp�pracownik�w na konferencji pokoju,
wyrzek� si� pod presj� napotkanych we w�asnym kraju
trudno�ci swego pierwotnego projektu stworzenia mi�dzynarodowej
si�y zbrojnej i gdy 14 lutego 1919 roku stwierdzi� publicznie,
�e Lidze Narod�w wystarczy w zupe�no�ci si�a moralna. Do si�y
materialnej � m�wi� � odwo�ywa� si� ona mo�e tylko �(...) w
ostatecznym razie, gdy� Liga jest narz�dziem pokoju, a nie wojny
(...)" 1. Od tego momentu sprawa ostatecznego utrwalenia pokoju
ci�gle chroma. Wszystkie za� wysi�ki, zmierzaj�ce odt�d do
naprawienia pope�nionego w 1919 roku b��du, nie daj� pozytywnych
wynik�w. Do roku 1934 organizacja mi�dzynarodowego bezpiecze�stwa
nie posun�a si� ani na krok naprz�d.
Pomys� stworzenia armii mi�dzynarodowej pod egid� Zwi�zku
Narod�w, wznowiony przez A. Tardieu dopiero w 1932 roku,
upad� w kilka miesi�cy p�niej. Temu projektowi, zawartemu w
�wczesnej tezie francuskiej rozbrojenia, przeciwstawili si�
zdecydowanie Niemcy, traktuj�c go jako utopi�. Ich fachowcy
g�osili, �e armia tego rodzaju, gdyby nawet istotnie powsta�a,
by�aby za s�aba, a�eby si� zmierzy� z powa�nym przeciwnikiem2.
Tendencje, zmierzaj�ce do zmonopolizowania przez Zwi�zek
Narod�w lotnictwa
1 Mowa wyg�oszona przez prezydenta Roosevelta 29 X 1933 roku podkre�la w
spos�b charakterystyczny ci�g�o�� polityki ameryka�skiej w tej dziedzinie.
�(...) Wzajemne porozumienie powinno by� tym terenem, na kt�rym si� rodz�
owoce przyja�ni (...) Apel Wilsona, skierowany do �wiata w celu pot�pienia
wojny, rozpali� wyobra�ni� mas. Korzy�ci polityczne, autorytet osobisty i
pot�ny rozrost narodowej ekspansji � oto warunki, w kt�rych Liga Narod�w
ujrza�a �wiat�o dzienne; od swego dzieci�stwa otrzyma�a ona niejeden ci�ki
cios. A jednak dzi�ki Lidze Narod�w, po�rednio lub bezpo�rednio, wszystkie
pa�stwa �wiata usi�owa�y znale�� lepsze sposoby regulowania powstaj�cych
pomi�dzy nimi r�nic ani�eli te, kt�re by�y w u�yciu a� do tej chwili. Liga
Narod�w sta�a si� terenem licznych spotka� dyplomatycznych, s�u�y�a ona
jako podstawa rozpraw mi�dzynarodowych, przyczyniaj�c si� w wielu
wypadkach do reglamentacji spraw higieny, handlu i o�wiaty; a przecie�
przyczyni�a si� do usuni�cia licznych r�nic pomi�dzy wielkimi i ma�ymi
narodami (...)"
2 Wed�ug naszego pogl�du armia mi�dzynarodowa, gdyby do niej dosz�o,
teoretycznie mog�aby by� bardzo silna pod wzgl�dem liczebnym. Trudno�ci
organizacyjnej natury jednak oraz powolno��, z jak� mog�aby ona
interweniowa�, zniwelowa�yby jej znaczenie i warto��.
wojskowego wszystkich kraj�w, nie wywo�a�y r�wnie� �adnego
echa. Ten sam los napotka� pomys� oddania do dyspozycji Ligi
armii szwajcarskiej. By� on bez w�tpienia uzasadniony pewnymi
precedensami z przesz�o�ci, lecz niemo�liwy do zrealizowania,
gdy� to wojsko w swym obecnym stanie nie nadaje si� wcale do
wype�nienia podobnej roli. Szwajcarzy nie posiadaj� wy�szego dow�dztwa
ani pokojowej armii czynnej; nie rozporz�dzaj� oni wystarczaj�cym
sprz�tem technicznym i dostatecznym wyszkoleniem
�o�nierzy, pozbawionych nb. ca�kowicie wszelkiego ducha ofensywy.
W tych warunkach wyobrazi� sobie trudno Szwajcar�w,
naje�d�aj�cych obcy kraj nawet w imieniu Ligi Narod�w.
Zawiod�y tak�e d��enia do powszechnego rozbrojenia narod�w.
Na terenie genewskim przyj�y one szybko charakter jednostronnego
rozbrajania sprzymierze�c�w, zwyci�skich w 1918 roku, a
w�r�d nich w pierwszym rz�dzie Francji. Dzisiaj natomiast pi�tnastoletnie
wysi�ki w tym kierunku wyrodzi�y si� w tak gro�ne dla
�wiatowego pokoju, a nie ograniczone �adnymi wzgl�dami, zbrojenia
Trzeciej Rzeszy.
Nie zdobyto si� r�wnie� w Genewie dot�d na wyra�n� definicj�
wojny napastniczej, kt�ra w teorii jest stawiana jednomy�lnie poza
prawem, ale w praktyce, pozostaj�c nie zdefiniowana, posiada
wszelkie szans� bezkarno�ci i powodzenia. Nawet d��enia, kt�rych
skromnym celem by�a reglamentacja przysz�ej wojny, okaza�y si�
bezp�odne. Tak zwany Protok� Genewski, kt�ry by� jedn� z pr�b
zorganizowania pokoju w oparciu o obowi�zkowy arbitra�, pomoc
wzajemn� w razie napa�ci i stopniowe rozbrojenie narod�w �
okaza� si� posuni�ciem niedojrza�ym. Uchwalony przez Og�lne
Zgromadzenie cz�onk�w Ligi w 1924 roku, a podpisany przez
dziesi�� pa�stw, upad� potem wkr�tce w nast�pstwie sprzeciwu
Wielkiej Brytanii.
Wr�cz odwrotnie � pakt Ligi dopuszcza �wojn� legaln�". Zgodnie
z art. 15 tego paktu por�nione pa�stwa, po odrzuceniu zalece�
Rady, odzyskuj� po up�ywie trzech miesi�cy ca�kowit� swobod�
akcji. Co wi�cej, wed�ug � 7 wspomnianego artyku�u, �cz�onkowie
Ligi zastrzegaj� sobie prawo dzia�ania wed�ug w�asnego uznania w
obronie prawa i sprawiedliwo�ci" w razie, gdyby zalecenia Rady
uchwalono zwyk�� wi�kszo�ci� g�os�w, a nie jedno
my�lnie, co w przysz�ych sporach mi�dzynarodowych b�dzie niemo�liwym
do osi�gni�cia wyj�tkiem.
Redakcja art. 16 skierowanego przeciw wojnie nielegalnej, to
jest takiej, kt�ra by wybuch�a wbrew zobowi�zaniom zawartym w
pakcie Zwi�zku Narod�w, jest zbyt og�lnikowa, a�eby okre�lone
nim sankcje gospodarcze da� mog�y wchodz�ce w powa�n�
rachub� wyniki. Pozostawia on cz�onkom Ligi swobod� stosowania
przewidzianych tym artyku�em represji, do kt�rych wobec tego
mo�e nie doj�� wcale.
Tym wi�cej �e na ligowym terenie nie sprecyzowano dotychczas
poj�cia napastnika, przeciw kt�remu mia�by si� zwr�ci� art. 16
paktu, pozostawiaj�c cz�onkom Zwi�zku pe�n� swobod� decyzji w
tym wzgl�dzie, jak i swobod� w okre�laniu rodzaju sankcji.
Przewidywana zreszt� tym artyku�em blokada ekonomiczna
wy�amuj�cego si� z og�lnej solidarno�ci pa�stwa, kt�ra
niejednokrotnie mog�aby by� skuteczna, zale�y od wielkich pot�g
morskich. Z tych za� Stany Zjednoczone i Japonia nie nale��
dzisiaj do Zwi�zku Narod�w 3.
Nie naprawi�y tych b��d�w p�niejsze uk�ady. Nie usun�� ich
r�wnie� pakt Brianda - Kellogga, podpisany w Pary�u 27 sierpnia
1928, jakkolwiek teoretycznie przedstawia� on pewien post�p w
por�wnaniu z paktem Ligi. Pot�pi� on bowiem wprawdzie zasadniczo
wojn�, lecz w dalszym ci�gu nie wprowadzi� przymusowego
i obowi�zkowego arbitra�u. Nie przewidzia� wcale automatycznych,
realnych sankcji, a wi�c przy z�ej woli kt�regokolwiek z
partner�w b�dzie r�wnie bezsilny jak poprzednie uk�ady.
Ten powszechny, lecz zbyt og�lnikowy pakt o nieagresji, kt�ry
posiada znaczenie raczej moralne ani�eli polityczne, nie zawiera
pozytywnych i wystarczaj�cych gwarancji dla lud�w usposobionych
pokojowo.
3 Warto przy tym przypomnie�, �e blokada pa�stw centralnych, proklamowana
w 1914 roku przez pot�ny zwi�zek czw�rporozumienia, zaznaczy�a swe
wyra�ne skutki dopiero w 1917 roku. Pr�ba natomiast zablokowania Wielkiej
Brytanii podj�ta przez niemieckie �odzie podwodne [okr�ty podwodne]
zawiod�a z ko�cem 1917, pomimo prawie trzyletnich i bardzo energicznych
wysi�k�w. Blokada ekonomiczna, ta jedyna � i to w najlepszym razie � bro�
Ligi, nie odpowiedzia�a powszechnym oczekiwaniom podczas �wiatowej
wojny. I w przysz�o�ci odegra� ona mo�e rol� powa�n� jedynie w razie
zastosowania jej do pa�stw ekonomicznie s�abych oraz znajduj�cych si� w
trudnym po�o�eniu geograficznym.
W swym ostatecznym wyniku przeto m�g�by zaszkodzi�
narodom zagro�onym, usypiaj�c ich czujno�� i os�abiaj�c ich
energi� obronn�, a forytuj�c tym samym po�rednio
przygotowywanie napa�ci.
W tych warunkach organizacja powszechnego pokoju jest wci��
t� sam� fikcj�, wyra�aj�c� si� w coraz nowych postaciach. A�
nazbyt liczne w ostatnich latach mi�dzynarodowe uk�ady odraczaj�,
lecz nie wykluczaj� definitywnie wybuchu nowego konfliktu
zbrojnego. Nie przedstawiaj� one, niestety, do�� silnej podstawy,
na kt�rej mo�na zbudowa� trwa�� przysz�o�� ludzko�ci4. Stwierdzi�
to ponad wszelk� w�tpliwo�� zatarg chi�sko-japo�ski, kt�ry
wybuch� jesieni� 1931 roku. Oto zgromadzenie Ligi Narod�w
pot�pi�o 24 lutego 1933 roku jednog�o�nie (z wyj�tkiem g�osu
Japonii i wstrzymuj�cego si� od g�osowania reprezentanta Syjamu)
akcj� japo�sk� w Mand�urii. A cho� Japonia, usun�wszy si� z
Genewy, odwo�a�a si� dla zabezpieczenia swych interes�w w Azji
do si�y � nie posypa�y si� na ni� przewidziane paktem gromy,
kt�rego to paktu artyku� 16 pozosta� martw� liter�.
Co wi�cej, rz�d japo�ski m�g� zacytowa� w swej odpowiedzi,
wywo�anej raportem Lyttona, not� Kellogga z czerwca 1928 roku.
Wyzyskuj�c mianowicie g��wn� luk� mi�dzynarodowego statutu
pokojowego stwierdzi�, �e wspomniana nota g�osi �prawo do legalnej
obrony jako podstawy suwerenno�ci wszystkich istniej�cych
traktat�w". Jest za� wed�ug Kellogga �rzecz� zrozumia�� samo
przez si�, �e wykonywanie tego prawa mo�e si� rozci�ga� i rozci�ga
si� cz�sto poza granice jurysdykcji terytorialnej pa�stwa, kt�re
je stosuje". A wi�c z okazji konfliktu na Dalekim Wschodzie, jak
zreszt� i z racji po�udniowoameryka�skich zatarg�w, przekonano
si� naocznie, �e Liga Narod�w nie posiada do�� si�y, aby
powstrzyma� wybuch nowej wojny. I to wtedy, gdy pos�uguje si�
ona w swej akcji tak trudn� do osi�gni�cia w normalnych
warunkach jednomy�lno�ci� uchwa� Zgromadzenia cz�onk�w.
Czy� mia�oby to oznacza� bankructwo idei, reprezentowanych
przez instytucj� genewsk�? Tak niew�tpliwie nie jest. Liga Na-
4 Te same cechy posiada� parafowany i obliczony na lat 10 pakt czterech. Nie
r�ni si� od nich [tj. od uk�ad�w mi�dzynarodowych] zasadniczo r�wnie�
dziesi�cioletni pakt o wzajemnej nieagresji, podpisany w Berlinie przez
Polsk� i Niemcy 26 stycznia 1934 roku.
rod�w, jako wyraz zbiorowej opinii i jako moralna os�ona powszechnego
pokoju, mog�aby by� niezwykle po�yteczna i
potrzebna.
Ideologia, z kt�rej ona powsta�a, wydaje si� nam daleko bogatsza
w mo�liwo�ci zorganizowania nowego porz�dku na �wiecie
ani�eli wszystkie dotychczasowe pr�by podj�te w tym kierunku.
Przy dalszej nieobecno�ci jednak w Genewie szeregu wielkich
mocarstw i przy uporczywym kontynuowaniu zupe�nie b��dnej
interpretacji zamierze� jej tw�rc�w, wbrew kt�rym Liga sta�a si�
organem polityki rz�d�w, a nie niezale�nym na og� od nich
trybuna�em opinii narod�w, przewidywa� trudno, a�eby odzyska�a
ona sw�j autorytet, staj�c si� tak po��danym czynnikiem politycznej
r�wnowagi �wiata. Jak d�ugo natomiast arbitra� w stosunkach
mi�dzynarodowych nie istnieje i jak d�ugo nie mo�e on
by� wsparty si��, tak d�ugo Zwi�zek Narod�w pozostanie bezsilny
wobec ewentualnej gro�by wybuchu nowej wojny.
W dobie wsp�czesnej, jak przed tysi�cem lat, u podstaw �ycia
mi�dzynarodowego odnajdujemy w ma�o zmienionej postaci, obok
zasady prawa, problemat si�y. Jej przemo�ne w stosunkach mi�dzy
narodami znaczenie w sensie dodatnim, gdy wspiera prawo, jak w
ujemnym, gdy je gwa�ci, kwestionowane na og� zawsze po ka�dej
wi�kszej wojnie i podawane w w�tpliwo��, g�ruje wci�� w �yciu
mi�dzynarodowym w formie nie podlegaj�cej dla nie za�lepionych
zaprzeczeniu. A wi�c si�a gwarantuje ostatecznie suwerenno��
polityczn� i ekonomiczn� pa�stwa, pozostaj�c nadal ultima ratio
regum. Z drugiej strony nie ma takiej sytuacji prawnej, czy chodzi
o ustr�j wewn�trzny pa�stwa, czy te� status quo, narzuconej lub
dobrowolnie przyj�tej na podstawie um�w mi�dzynarodowych,
kt�ra by mog�a by� trwa�a bez oparcia jej o zorganizowan� si��.
Nie kwestionuj�c wi�c znaczenia wysi�k�w, zmierzaj�cych do
zniesienia lub cho�by ograniczenia w �yciu mi�dzynarodowym
gwa�tu; uznaj�c w pe�ni usi�owania, kt�rych celem jest ograniczenie
si�y w regulowaniu spor�w mi�dzy narodami, nie mo�emy
na razie przyzna�, a�eby jakakolwiek legalno�� z chwil�, gdy j�
kto� kwestionuje, mog�a by� utrzymana bez zastosowania przymusu.
Wobec braku mi�dzynarodowej legislatywy i wsp�lnego,
obowi�zuj�cego wszystkie narody prawa, od czego jeste�my jesz
cze daleko, nie co innego jak si�a rozstrzyga o pokoju lub wojnie.
Istnieje wprawdzie dzisiaj i dzia�a w daleko wi�kszym ani�eli
dawniej stopniu opinia �wiatowa. Zwraca si� ona w pewnych krajach
w zdecydowany spos�b przeciw wojnie napastniczej � a nawet
chcia�aby ograniczy� w znacznym stopniu zastosowanie si�y w
obronie. W innych krajach, przygotowuj�cych si� jawnie do odwetu,
rzecz ma si� wprost odwrotnie. A czy� nie byli�my ostatnio
�wiadkami systematycznej akcji, podejmowanej od szeregu lat
przez te pa�stwa, usi�uj�ce wprowadzi� w b��d opini� publiczn�
�wiata, co by doprowadzi�o do znieczulenia mi�dzynarodowego
sumienia?
Ka�da za� dzia�alno�� tego rodzaju, kt�rej pozytywny wynik
posiada powa�ne dla przysz�ej wojny znaczenie, nie co innego ma
na oku, jak pozyskanie opinii dla napastnika, jak zalegalizowanie
przygotowanego przeze� aktu przemocy i usankcjonowanie aktu
si�y, kt�rej prymat w stosunkach mi�dzynarodowych jest nadal
widoczny.
* * *
Dwa s� rodzaje wsp�czesnego imperializmu. Jeden to imperializm
narodowy, a drugi socjalny.
Jest to logiczne i zgodne z do�wiadczeniami przesz�o�ci, �e powojenne
Niemcy reprezentuj� wyegzaltowany do najwy�szego
stopnia imperializm narodowy.
Dla niemieckiego narodu, od chwili zako�czenia wielkiej wojny
do dzisiejszego dnia, sta�ym i niezmiennym elementem polityki
symbolizuj�cym jego jedno�� by� protest przeciw zaakceptowanemu
w 1919 roku przez nie [tj. Niemcy] traktatowi. Protest ten
odnajdujemy u podstaw polityki niemieckiej ostatnich lat kilkunastu
bez wzgl�du na to, czy reprezentuje j� na zewn�trz Stresemann,
Br�ning czy te� Hitler. Rewizja traktat�w by�a tam dogmatem,
wynikaj�cym z woli wszystkich warstw spo�ecznych i nadaj�cym
polityce Rzeszy wybitnie narodowe pi�tno.
Wczoraj � jak [i] dzisiaj, nie by�o ani jednego stronnictwa w
Niemczech, nie wy��czaj�c partii komunistycznej, dla kt�rego deklaracja
ministra Bauera nie stanowi�aby sta�ego i niezmiennego
postulatu polityki Rzeszy 5. Nie by�o te� od tego czasu ani jednego
traktatu lub uk�adu, politycznej czy ekonomicznej natury, kt�ry by
nie zawiera� bezpo�rednio lub po�rednio zastrze�e� obj�tych t�
deklaracj�. Jedyn� nowo�ci� wprowadzon� przez kanclerza Hitlera
jest fakt, �e zrywaj�c 14 pa�dziernika 1933 roku w brutalny spos�b
z genewskim systemem wsp�pracy mi�dzynarodowej, ujawni� on
istotne zamiary niemieckie (maskowane tak zr�cznie przez
republika�skie rz�dy). Je�eli za� istniej� r�nice pomi�dzy polityk�
Trzeciej Rzeszy i polityk� rz�d�w, kt�re j� poprzedzi�y, to
sprowadzaj� si� one raczej do spraw natury taktycznej. Jej cele nie
uleg�y nigdy zasadniczej zmianie. Nawet najradykalniejsze
stronnictwa w Niemczech nie zrezygnowa�y tam nigdy z
rewizjonistycznych postulat�w, lecz jedynie wierzy�y, �e mo�na je
zrealizowa� przy pomocy pokojowych �rodk�w 6.
Na stra�y ci�g�o�ci tej polityki sta�a w powojennych Niemczech
zawsze, ukryta za kulisami, klika wojskowa, kt�rej wp�ywy w tym
pa�stwie posiadaj� stare tradycje. Nale�y za� stwierdzi�, �e od
czasu Wilhelma II i od wielkiej wojny, kiedy to gen. Ludendorff
sprawowa� faktyczn� dyktatur�, niewiele si� pod tym wzgl�dem
zmieni�o nad Sprew�. W pocz�tkach republiki weimarskiej,
proklamowanej przez Scheidemanna, wed�ug jego w�asnych s��w
�na miejsce upadaj�cej monarchii tylko dlatego, �e potrzeba by�o
co� postawi� na tym miejscu" i �zawdzi�czaj�cej swe istnienie jedynie
pewnego rodzaju nieporozumieniu"7 � wp�ywy wojskowe
podtrzymywali zr�cznie genera�owie Groener i von Seeckt. Na
nich to przede wszystkim opierali si� prezydent Ebert i minister
Noske. Nie dziw wi�c, �e genera� von Seeckt m�g� realizowa�
skutecznie sw�j znany program wojskowy, kt�ry polega� na udoskonaleniu
Reichswehry i zorganizowaniu maksimum si� w ramach
5 �Rz�d Republiki Niemieckiej jest got�w podpisa� traktat pokoju, lecz bez
uznania tym aktem, �e lud niemiecki by� autorem wojny i bez przyj�cia
zobowi�za�, wynikaj�cych z artyku��w 227 do 230 traktatu".
6 W nocie z 20 VII 1925 rz�d niemiecki stwierdzi� �mo�liwo�� przystosowania
istniej�cych traktat�w do zmienionej sytuacji mi�dzynarodowej przy pomocy
pokojowych konwencyj". Dwa miesi�ce p�niej ten sam rz�d sprecyzowa�, �e
,,(...) ewentualne wst�pienie Niemiec do Ligi Narod�w nie powinno by�
t�umaczone jako uznanie warunk�w sformu�owanych w celu stworzenia
podstawy dla mi�dzynarodowych zobowi�za� Niemiec, zawieraj�cych w
sobie odpowiedzialno�� niemieckiego narodu".
7 Wed�ug wywiadu Scheidemanna, og�oszonego w Pary�u w �Capital" z 17 XI
1932 roku.
Traktatu Wersalskiego, nawet w okresie rz�d�w socjalistycznych,
najkorzystniejszych dla spraw pokoju8. Program ten podj�� z
pewn� zr�czno�ci� genera� von Schleicher w znanym planie dozbrojenia,
kt�rego podstaw� sta�a si� genewska uchwa�a pi�ciu z
11 grudnia 1932 roku, przyznaj�ca Niemcom �teoretyczn�" r�wno��
praw w dziedzinie zbroje� 9.
�atwo��, z jak� genera�owie v. Schleicher i v. Hammerstein
przeprowadzili tu� przed wybuchem narodowej rewolucji znany
zamach stanu w Niemczech, ujawni�a r�wnie� wp�yw wojskowej
kliki, wsp�pracuj�cej na razie z rz�dem Trzeciej Rzeszy.
Symbolicznym stwierdzeniem tego faktu by� wsp�lny ho�d marsza�ka
Hindenburga i kanclerza Hitlera, z�o�ony przez nich tw�rcom
militarnej pot�gi Prus w grobowcach Fryderyka I i II w
Poczdamie, w chwili uroczystego rozpocz�cia �nowej ery". Niemiecki
Sztab Generalny, pod zmienion� form�, pozostaje nadal,
podobnie jak w przesz�o�ci, szczeg�lniej po usuni�ciu gen. v.
Hammersteina, zdecydowanego zwolennika �cis�ej wsp�pracy z
Rosj� sowieck�, jednym z decyduj�cych czynnik�w w zewn�trznej
polityce Rzeszy.
Drugim, nie podlegaj�cym dyskusji rysem niemieckiej mentalno�ci,
jest znaczenie, jakie si� przypisuje roli si�y we wszystkich
bez wyj�tku objawach narodowego �ycia. Nic przeto dziwnego, �e
ksi��ka kanclerza Hitlera Mein Kampf sta�a si� w Niemczech
prawdziw� ewangeli�. Si�a jest tam przedstawiona jako jedyne
�r�d�o prawa i jako czynnik g��wny w stosunkach mi�dzynarodowych,
kt�ry rozstrzygnie o gruntownej rewizji Traktatu
Wersalskiego.
Akt przemocy, zastosowany w korzystnych warunkach w celu
ponownego zagarni�cia rewindykowanych terytori�w, spotka�by
si� najprawdopodobniej w Niemczech prawie �e z jednomy�lnym
uznaniem ludowych mas. Ta istniej�ca nie od dzisiaj jednomy�l-
8 Je�li si� zwa�y, �e w tej epoce Francja zajmowa�a Moguncj� i Koblencj�, a
nawet okupowa�a chwilowo Frankfurt nad Menem, Darmstadt i Zag��bie
Ruhry, dzie�o gen. v. Seeckta uzna� nale�y za akt wiary, bogaty w
konsekwencje na przysz�o��.
9 Podstawa �wczesnych rokowa�, kt�r� by�o przekonanie, �e ten uk�ad, tak
wa�ny ze stanowiska mi�dzynarodowego, posiada� b�dzie jedynie moralne
znaczenie i �e Niemcy nie wykorzystaj� go w praktyce, jest niezwykle
charakterystyczna dla ideologii i polityki naszych czas�w.
no�� niemieckiego narodu, poniewa� nie by�a doceniana nale�ycie
na Zachodzie, u�atwi�a w wysokim stopniu gr�, kt�r� prowadzili
Niemcy w Genewie, walcz�c o rewizj� traktatu. Tak by�o w pierwszym
rz�dzie w okresie Locarna10. Nie inaczej przedstawia�a si�
sprawa w chwili, w kt�rej MacDonald solidaryzowa� si� z Mussolinim
co do og�lnej rewizji traktat�w, kt�ra mia�a si� dokona� pod
kierownictwem czterech wielkich mocarstw. Uk�ady lokarne�skie
otwar�y na o�cie� bramy dla niemieckiego nacisku i zapocz�tkowa�y
polityk� jednostronnych ust�pstw. Od tego czasu nie
ma takiego na mi�dzynarodowym terenie uk�adu politycznego lub
gospodarczego, kt�rego by w Niemczech nie traktowano wy��cznie
pod tym k�tem widzenia.
Koncesje zyskiwane stopniowo przez Niemc�w na tej drodze
wywo�a�y pot�ny rozrost pr�d�w pangermanistycznych. Dzisiaj,
wed�ug pogl�d�w oficjalnego organu �V�lkischer Beobachter",
,,(...) Niemcy s� centrum �yciowym i krajem kieruj�cym Europ�.
Anglia, Francja, Polska, Ma�a Ententa � to kraje drugorz�dne".
Jak w roku 1914, a nawet jeszcze bardziej otwarcie, g�osi si� stale
w Niemczech konieczno�� radykalnej zmiany karty [mapy]
Europy. Chodzi przy tym o zast�pienie pokoju wersalskiego
pokojem niemieckim. Jaki by za� by� ten pok�j, wskaza�y na to,
wed�ug genera�a Garibaldiego, uk�ady zawarte przez Niemc�w w
Brze�ciu i Bukareszcie.
�W�ochy zagarni�te a� po Genu�; ma�a i s�awna Belgia zamieniona
na niemieck� drog� do P�nocnego Morza; Holandia, Szwajcaria,
pa�stwa skandynawskie, Polska uzale�nione ca�kowicie od
Berlina; Anglia pozbawiona kolonii, a Francja swych bogatych
prowincji g�rniczych; Ba�kany i Turcja podporz�dkowane Niemcom
dla ich penetracji w Azji" 11.
10 Dla poparcia tej tezy warto przytoczy�, dla wielu polityk�w rewelacyjny,
artyku� og�oszony przez �Neuer Vorw�rts" w lutym 1934 roku: �Sz�stego
maja 1925 roku Stresemann zaprosi� kilku dziennikarzy, a�eby im wy�o�y�
sw� polityk� wobec Francji. By� to okres, w kt�rym dojrzewa�o Locarno.
Minister zadeklarowa� wobec nas, �e straty terytorialne na Zachodzie by�y na
razie nieuniknione, a �e natomiast rewizja traktat�w na Wschodzie by�a nie
tylko mo�liwa, ale wprost konieczna. Doprowadzi� do rewizji granic
wschodnich, odebra� �korytarz gda�ski" i G�rny �l�sk � oto tre�� g��wna
jego �wczesnej ugody z Francj�. Do tego celu mia�o si� doj�� nie p�niej jak
w ci�gu czterech lub pi�ciu lat".
11 Wed�ug mowy wyg�oszonej przez gen. Ezio Garibaldiego w Izbie W�oskiej
dnia 22 maja 1933 roku.
Program przytoczony przez genera�a Garibaldiego, kt�ry niemieck�
kl�sk� z pa�dziernika i listopada 1918 roku uznaje r�wnocze�nie
za �zbawienie dla ca�ego kontynentu", odpowiada wiernie
�wiatoburczym zamierzeniom trzeciego imperium, nie wyczerpuj�c
ich zreszt� w ca�o�ci.
Sam fakt istnienia tego rodzaju plan�w ze strony tak pot�nego
jak Niemcy mocarstwa musi w swym nieuchronnym wyniku sprowadza�
wsp�ycie narod�w do jednego mianownika, kt�rym jest
fizyczna si�a.
* * *
Ostatnimi czasy krytykowano cz�sto alians niemieckiej Rzeszy z
sowieck� Rosj� oraz wskazywano na jedno�� taktyki, kt�ra ��czy
Niemc�w z W�ochami. Posuwano si� nawet do twierdzenia, �e
pomi�dzy tymi dwoma mocarstwami istnieje tak�e �cis�e porozumienie
tajne.
Oczywi�cie, o formalnym zwi�zku zaczepno-odpornym w pe�nym
tego s�owa znaczeniu pomi�dzy Niemcami z jednej a Sowietami
i W�ochami z drugiej strony nie mog�o by� dotychczas
mowy. Ale nie ulega w�tpliwo�ci, �e w powojennym okresie dokonywa�a
si� i pog��bia�a celowa w tym kierunku ewolucja. Ponad
sprzeczno�ci� pewnych interes�w s�siedzkich pomi�dzy Niemcami
z jednej a Sowietami i W�ochami z drugiej strony g�rowa�a do
niedawna w polityce tych mocarstw wsp�lnota wszystkich trzech,
wyra�aj�ca si� w opozycji przeciw ustalonemu przez Wersal
�wiatowemu status quo. Rzecz prosta, �e ka�dy z wymienionych
kontrahent�w pojmowa� t� opozycj� po swojemu: Sowiety sz�y na
marksowsk� komun� �wiatow� pod w�asnym przewodem, W�ochy
na imperium romanum, Niemcy na odnowione trzecie imperium
germa�skie. St�d mog�y, a nawet musia�y kiedy� powsta� bardzo
ostre tarcia i konflikty, lecz na razie wynika� pop�d do tworzenia
wsp�lnego frontu, kt�rego celem by�o obalenie istniej�cego uk�adu
polityczno-terytorialnego oraz zniszczenie wspieraj�cej go organizacji
mi�dzynarodowej.
Podczas gdy jednak rewizja traktat�w by�a bezpo�rednim celem
polityki Niemiec i tworzy�a jedn� z podstaw ich narodowej jedno�ci,
dla rosyjskich Sowiet�w by�a ona jedynie �rodkiem oraz
jednym z element�w ich zewn�trznej akcji. W istocie rzeczy motywy
Sowiet�w w tym wzgl�dzie nie maj� nic wsp�lnego z normaln�
interpretacj� prawa, lecz s� logicznym nast�pstwem ich
ideologii oraz ich poj�cia suwerenno�ci. A jest to suwerenno�� socjalna,
suwerenno�� klasy, pos�uguj�ca si� si�� i na niej oparta.
Wed�ug komunistycznego pogl�du, rywalizacja klas zast�pi� by
mia�a rywalizacj� narod�w. Zgodnie ze stanem wsp�czesnej cywilizacji
nie chroni�oby to wcale ludzko�ci przed now� katastrof�
wojenn�. Dotychczasowa tylko kolejno�� wojen oraz rozejm�w zast�pi�a
inn�.
Wed�ug tej ideologii ZSRR, jako pierwsze i jedyne w �wiecie
pa�stwo komunistyczne ufundowane na suwerenno�ci klas, jest
wst�pem do wszech�wiatowego przewrotu. Jego awangard� oraz
g��wnym narz�dziem mia�aby by� robotniczo-w�o�cia�ska Armia
Czerwona*.
Jej celem jest �wyzwolenie" ludzko�ci, co by�o tak�e ambicj�
rewolucji z 1789 r., kt�rej tw�rcy powo�ywali francuskich obywateli
pod bro� w przekonaniu, �e nie�� oni b�d� przebudowe spo�eczno-
polityczn�, a w ka�dym razie jej b�ogos�awione skutki, poza
granice ich kraju. Podobnie sowiecka armia mia�aby przerzuci�
sztandary zwyci�skiego komunizmu poza obr�b bolszewickiego
imperium. Faktowi temu nie trzeba si� dziwi�, lecz nale�y go
stwierdzi�, licz�c si� z tym, �e mo�e on doprowadzi� do podj�cia
pr�by przekonywania opornych si��. Tym sposobem dwa
przeciwstawia-
* Autor � bur�uazyjny przecie� genera� i polityk � w kilku miejscach ksi��ki
prezentuje bezkrytycznie niekt�re stereotypowe pogl�dy przedstawiaj�ce w
krzywym zwierciadle cele III Mi�dzynarod�wki oraz pewne aspekty �wczesnej
polityki Kraju Rad. Pomija natomiast inicjatywy pokojowe Zwi�zku
Radzieckiego, nie dostrzega te� jego uzasadnionych i zrozumia�ych d��e� do
prze�amania istniej�cego w�wczas de facto antykomunistycznego �kordonu
sanitarnego" wok� ZSRR, za pomoc� kt�rego mi�dzynarodowy imperializm
d��y� do zd�awienia pierwszego w �wiecie pa�stwa socjalistycznego. Nie
mo�na r�wnie� pomin�� faktu, �e wa�nym ogniwem tego kordonu by�a
przedwojenna Polska. Nie docenia te� Sikorski ogromnego wp�ywu Wielkiej
Rewolucji Pa�dziernikowej na losy I wojny �wiatowej, losy �wiata i Polski
(przecenia natomiast rol� Francji). Wszystkie te wzmianki b�d� przemilczenia
maj� charakter wyra�nie incydentalny, niemniej jednak nale�y zauwa�y�, �e
nawet autor tej miary co genera� Sikorski nie zawsze potrafi� w swojej,
interesuj�cej przecie� ksi��ce wznie�� si� ponad uprzedzenia klasowe i
bardziej obiektywnie, bez uproszcze�, potraktowa� te w�a�nie kwestie (przyp.
red. wyd. II).
j�ce si� sobie poj�cia suwerenno�ci dziel� wsp�czesny �wiat.
Z jednej strony koncepcja suwerenno�ci narodowej, wyra�aj�ca
solidarno�� moralnych i materialnych interes�w narodu, a b�d�ca
nieodzownym warunkiem jego indywidualnego, socjalnego, politycznego
i ekonomicznego rozwoju. Jest ona podstaw� ka�dej jedno�ci
narodowej, z kt�r� musi si� liczy� wsp�czesne �ycie.
Z drugiej strony koncepcja suwerenno�ci socjalnej, oparta na
wsp�lnych moralnych i materialnych interesach mi�dzynarodowych
pracy. Odgrywaj� one w �yciu ka�dego narodu pierwszorz�dn�
rol� i znajduj� si� u podstaw jego zewn�trznej aktywno�ci.
Wywo�any przez wielk� wojn� �wiatow� oraz najr�norodniejsze
czynniki, kt�rych nie spos�b wyliczy� na tym miejscu, kryzys
powszechny, i to tak polityczny, jak ekonomiczny, jest w gruncie
rzeczy kryzysem suwerenno�ci. Jego nast�pstwa nie s� w ca�ym
�wiecie jednakowe. W �rodowiskach ludzkich, kt�re ze stanowiska
og�lnonarodowego posiadaj� wiele podobie�stwa, a mianowicie w
p�nocno-wschodniej Europie oraz Azji, doprowadzi� on do powstania
sowieckiej federacji. W �rodkowej i zachodniej Europie,
gdzie zr�niczkowanie [sic!] narodowo�ci, oparte na tysi�cletniej
tradycji, przyczyni�o si� do g��bszego zindywidualizowania
narod�w, ten sam kryzys doprowadzi� u niekt�rych z nich do
niezwyk�ej egzaltacji. Zrodzona przez ni� wola oraz d��enie do
pot�gi sta�y si� podstaw� imperializmu narodowego, kt�ry faworyzuje
powstawanie dyktatur faszystowskich, a co najmniej
popiera mniej lub wi�cej konserwatywne i autorytatywne demokracje.
Rozd�wi�k, jaki si� zarysowuje pomi�dzy narodami w nast�pstwie
normalnej rywalizacji tych dw�ch wielkich pr�d�w, zaciera�
si� pozornie w okresie, w kt�rym Sowiety bra�y czynny udzia� w
walce z obowi�zuj�cymi traktatami, przynale��c do rewizjonistycznego
obozu. I wtedy jednak by�o rzecz� jasn�, �e jedynym
beneficjatem zbrojnego konfliktu, gdyby do niego dosz�o w Europie,
by�aby sowiecka Rosja.
Uj�cie w�adzy w Niemczech przez hitlerowski faszyzm oraz
mo�liwo�� rozszerzenia zbrojnego konfliktu na Dalekim Wschodzie
zmieni�y w spos�b zasadniczy taktyk� przeciwstawiaj�cych
si� sobie na tej podstawie narod�w. Nie uchyli�y jednak wcale
niebezpiecze�stwa nowej wojny, kt�ra powsta� w przysz�o�ci mo�e
tak�e i z tego �r�d�a.
* * *
Zgodnie z licznymi deklaracjami kierownik�w W�och polityka
tego pa�stwa zmierza energicznie do rewizji statutu terytorialnego,
ustalonego przez Traktat Wersalski, w przekonaniu, �e nie uzna�
on rangi, kt�r� nar�d w�oski zajmuje lub czuje si� powo�any zaj��
w �wiecie.
Nie wchodz�c tutaj w szczeg�y polityki terytorialnej ekspansji,
miarodajnej dla w�oskiego faszyzmu, ograniczymy si� jedynie do
przytoczenia pogl�du na spraw� pokoju i wojny, kt�r� wy�o�y�
oficjalnie Mussolini: �Faszyzm � pisze dyktator w�oski � je�li
chodzi zasadniczo o przysz�o�� i rozw�j ludzko�ci, abstrahuj�c od
wzgl�d�w na polityk� bie��c�, nie wierzy w mo�liwo�� ani te� w
u�yteczno�� wiecznego pokoju. Odrzuca on pacyfizm, kt�ry jest
ucieczk� przed walk� i boja�ni� przed ofiar�. Jedynie wojna
prowadzi do najwy�szego napi�cia energii ludzkiej i nadaje cech�
szlachetno�ci narodom, kt�re maj� odwag� j� podj��. Wszystkie
inne pr�by posiadaj� charakter drugorz�dny i nigdy nie stawiaj�
cz�owieka oko w oko z samym sob�, stwarzaj�c alternatyw� �ycia i
�mierci" 12.
S�owa te posiadaj� tym donio�lejsze znaczenie, �e prawie w tym
samym duchu realistycznym, je�li mowa o znaczeniu si�y, lecz
nacechowanym pewnego rodzaju mistyk� rasow�, przemawia
Hitler: ,,(...) Nikt nie mo�e pow�tpiewa� � oto jego teza � �e
�wiat nie b�dzie odt�d nara�ony na walki, i to najci�sze, podj�te
w interesie zachowania cywilizacji. W ostatecznym wyniku rzeczy
instynkt samozachowawczy odnosi zawsze zwyci�stwo. Pod jego
wp�ywem to, co si� nazywa ludzko�ci�, topnieje jak �nieg pod
dzia�aniem marcowego s�o�ca. Jest to zreszt� mieszanina g�upoty,
tch�rzostwa oraz przesadnych pretensyj. Rodzaj ludziki osi�gn��
sw� wielko�� w nieustannej walce; wieczysty pok�j doprowadzi�by
go do ruiny" 13.
Trudno w�tpi�, �e enuncjacje tego rodzaju nie odwo�uj� si�
wprost do si�y...
12 B. Mussolini, Le fascime. Doctrines et institutions, Paris 1933.
13 A. Hitler, Mein Kampf. Wyd. niem. z 1933 roku.
Niechaj nam wi�c wystarczy stwierdzenie faktu, �e w obecnym
stanie politycznych i ekonomicznych stosunk�w mi�dzynarodowych,
podobnie jak si� rzecz mia�a przed 1914 rokiem, mo�liwo��
wybuchu konfliktu zbrojnego o mniejszym lub wi�kszym znaczeniu
istnieje stale w dalszym ci�gu.
Nie podlega to z drugiej strony zaprzeczeniu, �e narody angielski
i francuski potwierdza�y zawsze w chwilach trudnych, �e jedno��
narodowa nie by�a dla nich pustym d�wi�kiem. Ich instynkt
patriotyczny poza tym jest ufundowany na wytrwa�o�ci i
niespo�ytych zaletach charakteru. Nie wystarczy to jednak dla
uchylenia niebezpiecze�stwa nowej wojny. Polityczny daltonizm
kieruj�cych m��w stanu w tych krajach, kt�ry stawia� do niedawna
spraw� pokoju w po�o�eniu dwuznacznym, doprowadzi� w
swym rezultacie do rozpalenia u innych narod�w nieprzejednanych
tendencyj odwetu. Tak dalece, �e og�lnoeuropejskie porozumienie
nie wydaje si� dzisiaj mo�liwe, chyba �e nast�pi�oby ono pod
wp�ywem gro�by niebezpiecze�stwa, wynosz�cego wsp�lne
interesy starego kontynentu ponad r�nice, kt�re go dziel�.
Terytorialnej rewizji obowi�zuj�cych traktat�w przeciwstawi�
si� energicznie pa�stwa odbudowane na podstawie uk�adu podpisanego
w 1919 roku w Wersalu. Bo je�eli rzeczywi�cie �jedyn�
racj� istnienia ka�dego Niemca jest protest przeciw traktatowi"14,
to racj� bytu ka�dego Polaka, Czecha, Serba lub Rumuna jest
zdecydowany op�r przeciw jakimkolwiek pr�bom rewizji ich
obecnego stanu posiadania.
Nie ulega to np. w�tpliwo�ci, �e w razie potrzeby wszyscy Polacy
chwyc� za bro�, a�eby obali� usi�owania, zmierzaj�ce do
zmiany granic ich pa�stwa.
Znane has�o terytorialnej rewizji zatem jest wyra�nym has�em
wojny. Nie docenili tego inicjatorzy paktu czterech, kt�ry � zamkn�wszy
tak po��dane zbli�enie Francji i W�och w ramach narzucanego
rewizjonizmu, przekre�li� tym samym z g�ry dodatnie
skutki takiego zbli�enia i m�g� narazi� Europ� na jak najgro�niejsze
wstrz�sy. W rzeczy samej pakt ten, inspirowany poufnie
przez Niemcy, w rozk�adowych widokach rewizjonistycznych
14 Por. �Frankfurter Zeitung", stycze� 1933.
zwraca� si� z jednej strony swym ostrzem przeciw Lidze Narod�w,
a z drugiej przeciw sojuszom, jakie ��cz� Francj� z zagro�onymi
bezpo�rednio przez te widoki pa�stwami �rodkowej i wschodniej
Europy. Arbitralne zastosowanie tego paktu pod pozorem
ratowania pokoju zburzy�oby ten pok�j doszcz�tnie. Jego
podstawowej koncepcji rewizjonistycznej przeciwstawia� si� w
Europie naturalny blok, z�o�ony z oko�o 100 milion�w ludno�ci,
kt�ry nie mo�e dopu�ci�, a�eby projektowany dyrektoriat, bez
wzgl�du na to, czy pozosta�by on w ramach czy poza ramami Ligi
Narod�w, narzuca� drugim swe zab�jcze dla nich decyzje.
Ostatnimi czasy Rosja sowiecka, kt�ra chcia�aby wyj�� z izolacji,
w jak� j� wtr�ci� propagandowy rozp�d Trzeciej Mi�dzynarod�wki
przygotowuj�cej powszechn� rewolucj� oraz jej tak �cis�e
zwi�zanie si� z Niemcami, wy�ama�a si� z bloku rewizjonistycznego,
co jest zjawiskiem ze stanowiska powszechnego pokoju
dodatnim. Przebieg wydarze� na Dalekim Wschodzie oraz gro�ba
zewn�trznej interwencji, zarysowana wyra�nie w znanym memoriale
Hugenberga, zrobi�y swoje. Pod wp�ywem tych fakt�w
zmieni�a si� zasadniczo postawa Moskwy. Dobitnym wyrazem tej
zmiany jest pogl�d, kt�rego moc� �has�o rewizji traktat�w jest
has�em nowego podzia�u �wiata ze szkod� jednego obozu imperialistycznego
na rzecz drugiego. Pok�j, podyktowany przez now�
zwyci�sk� koalicj�, by�by takim samym pokojem gwa�tu. S�owo
�rewizja� stanowi inn� nazw� �wiatowej wojny, najstraszniejszej,
najokrutniejszej. Proletariat, b�d�c wrogiem pokoju wersalskiego,
nie mo�e stan�� po stronie tych pot�g imperialistycznych, kt�re w
po�arze nowej wojny chc� na nowo podzieli� �wiat".
Obecna jednak �arliwo�� pokojowa Sowiet�w wydaje si� by�
r�wnie trwa�a, jak i interes, jaki Rosja znajduje w podtrzymywaniu
dzisiejszego status quo. Jest ona niew�tpliwie bezpo�redni�
konsekwencj� wewn�trznej s�abo�ci komunistycznej Rosji, a tak�e
jej og�lnego po�o�enia zewn�trznego. Ten stan rzeczy mo�e ulec
przed�u�eniu jeszcze na jaki� czas. Wykorzystuj�c wi�c w pe�ni t�
po��dan� ze stanowiska polityki pokojowej zmian� dla uchylenia
bezpo�redniego niebezpiecze�stwa wojny, nie �ud�my si�
r�wnocze�nie, a�eby by�a ona zapowiedzi�, a tym bardziej gwarancj�,
ostatecznej stabilizacji stosunk�w w Europie.
* * *
Pomi�dzy dawnymi aliantami jedynym krajem, kt�ry we wszystkich
aktach mi�dzynarodowych wypowiada� si� zdecydowanie
za utrzymaniem uk�ad�w pokojowych zawartych w [latach] 1919
� 1922, by�a Francja. Porozumienie lokarne�skie oraz zbyt
ugodowy w swej istocie i podlegaj�cy krytyce plan rozbrojeniowy
Herriot � Paul Boncour mie�ci�y si� jeszcze w ramach wymienionych
traktat�w. Nawet przyznana teoretycznie Niemcom �r�wno��
praw w dziedzinie zbroje�" nie obali�a ci�g�o�ci polityki
francuskiej w tym zasadniczym wzgl�dzie. Znajdowa�a ona sw�j
wyraz w sta�ym w ci�gu ostatniego dziesi�ciolecia d��eniu Francji
do konsolidacji Traktatu Wersalskiego za cen� pewnych kompromis�w
i koncesyj. Mo�liwo�� pierwszego zasadniczego wy�omu w
tym wzgl�dzie przedstawia� wspomniany ju� uprzednio �pakt
porozumienia i wsp�pracy", zainicjowany przez Mussoliniego 18
marca 1933 roku.
Pakt czterech, parafowany 7 czerwca, dotychczas nie zosta� podpisany.
Jesienna uchwa�a z 1933 roku Komisji Spraw Zagranicznych
paryskiej Izby Deputowanych oraz dokonywaj�cy si� prze�om
opinii we Francji powinny wykluczy� jego ratyfikacj�. W tym
samym duchu oddzia�ywa zmiana frontu, jaka si� tam zarysowuje
w stosunku do sowieckiej Rosji.
Trudno poza tym przypu�ci�, a�eby Francja zgodzi�a si� na
wskrzeszenie wzor�w �wi�tego Przymierza, kt�re w latach 1815
� 1823 uzurpowa�o sobie prawo interwencji w obce sprawy, a
kt�re obecnie zwr�ci�oby si� przeciwko niej bardzo szybko i skutecznie.
I bez tego jednak dotychczasowa ci�g�o�� polityki francuskiej
nie powinna w nas budzi� zbyt daleko id�cych iluzyj. U jej podstaw
le�y kompromis tak wielu kierunk�w politycznych, �e jedno��
narodowa na tym punkcie jest we Francji prawie �e niemo�liwa.
Ta jedno�� w polityce zagranicznej krystalizowa�a si� tam
raczej nie w d��eniu do osi�gni�cia pozytywnych cel�w, lecz w
czysto negatywnym zawo�aniu: �ani wojny, ani zbroje�", ograniczaj�c
si� dobrowolnie do zachowania i obrony obecnego stanu
rzeczy. Jakby jednak nie by�o, potrzeba by zdecydowanie z�ej wo
li, a�eby nie uzna�, �e ani nar�d francuski przy swoich nastrojach,
ani te� jego armia nie �ywi� najmniejszych zamiar�w napastniczych
pod adresem jakiegokolwiek kraju. Wr�cz przeciwnie, s�
one gwarancj� trwa�ego rozejmu w Europie. Kto zatem dzisiaj
d��y do rozbrojenia Francji, ten �wiadomie lub nie�wiadomie
prowokuje now� wojn�.
* * *
O ile nie mo�emy zlikwidowa� przesz�o�ci, kt�ra nie ogranicza
si� wcale do wczorajszego dnia, utrzymanie pokoju oraz stabilizacja
obecnego uk�adu stosunk�w, op�aconego tak drogo przez
czteroletni� wojn�, nie dadz� si� realizowa� jedynie przy pomocy
dyplomatycznych rokowa� lub jednostronnych uk�ad�w.
Powo�ywanie si� na prawo narod�w do dysponowania losem
w�asnym, na uprawnienia historyczne, etniczne i ekonomiczne nie
wystarcza, gdy istniej� tendencje zaborcze, i je�eli nie dysponujemy
si��, umo�liwiaj�c� nam w razie potrzeby ich skuteczn� obron�.
Nawet s�abo�� przeciwnika, kt�ra mo�e by� przej�ciowa, nie
przedstawia do�� silnej gwarancji bezpiecze�stwa. Arbitra� po
dokonanych faktach, kt�rych legaln� podstaw� by�yby prawa jednej
ze stron, nie mo�e by� przecie� przyj�ty przez stron� drug�,
gdy� gwa�ci�by on uprawnienia, o kt�rych mowa. Jednym s�owem,
nie mo�e by� legalno�ci tam, gdzie brak legalnej substancji i gdzie
sprawy sporne s� rozwi�zywane przez strony same, i gdzie nie ma
ani uznanych powszechnie praw, ani s�dzi�w.
Jak d�ugo zatem spo�eczno�� ludzka, a nawet cz�owiek nie s�
zdolne do ponoszenia sta�ych ofiar, kt�rych wymaga bezwzgl�dnie
prawdziwy pok�j, tak d�ugo odwo�ywanie si� do si�y w wypadkach
sporu mo�e mie� zawsze miejsce. Wojna wydawa� si� mu b�dzie
daleko mniejszym nieszcz�ciem ani�eli wyrzeczenie si� z jego
strony interes�w duchowych, moralnych i materialnych, zawartych
we wsp�lnocie, kt�ra jest ich inkarnacj�. W istocie dla narodu,
kt�ry posiada poczucie swej indywidualno�ci, gro�ba utraty prawa
do niezale�nego bytu jest stokro� wi�ksza od gro�by wojny.
Nar�d polski jest �ywym �wiadectwem tej niezbitej prawdy,
�e uczucia patriotyczne nie s� sztuczne, lecz odpowiadaj� najg��bszemu
instynktowi ludzkiemu. Wytrzyma�y one w spos�b
zwyci�ski ci�k� pr�b� prawie stupi��dziesi�cioletniej niewoli.
Historia Polski natomiast s�u�y� mo�e jako przyk�ad, �e wszelka
skrystalizowana narodowo��, niezale�nie od r�nic, jakie
zachodzi� mog� w jej tradycyjnym pod�o�u, z chwil� gdy jest
pozbawiona niezale�no�ci, skazana jest na wieczny bunt i na