8515

Szczegóły
Tytuł 8515
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8515 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8515 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8515 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Plik pobrany ze strony http://www.ksiazki4u.prv.pl lub http://www.ksiazki.cvx.pl Autor K.S. Rutkowski OSTATNI GWӏD� DO TRUMNY Nasza przyja�� umiera�a od wielu miesi�cy. Silna wi�, kt�ra ��czy�a nasz� czw�rk� od piaskownicy, przestawa�a istnie�. Od dawna mia�em wra�enie, �e ��czy� nas ju� tylko "Drejk", osiedlowy bar, oaza wszystkich okolicznych pijaczk�w. Gdyby nie on, chyba nie by�oby miejsca, w kt�rym krzy�owa�by si� jeszcze nasze drogi. Od d�u�szego ju� czasu czu�em, �e zbli�a� si� dzie�, kt�ry mia� przybi� ostatni gw�d� do trumny naszej przyja�ni. Wydziela�a ju� zbyt silny zapach rozk�adu, kt�ry mog�a jedynie zlikwidowa� otch�a� grobu. A dzia�o si� tak przez moich kumpli, kt�rzy skakali sobie do garde�. A przecie� kiedy� by�o to mi�dzy nimi nie do pomy�lenia. Stara�em si� jednak jak tylko mog�em gasi� ich awanturnicze zap�dy. Jednak to nie zdawa�o si� na nic. Dobrowolnie poddawali si� destrukcji, w �aden spos�b nie staraj�c si� jej przeciwstawi�. �wiat zawala� si� jej na g�ow�, z powodu mi�o�ci do tej samej kobiety. Znali j� od dawna. Pierwsze nieporadne uczucia do niej dopad�y ich ju� w szkole podstawowej. Zreszt� nie tylko ich. By�a obiektem westchnie� wszystkich szkolnych wyrostk�w, by� mo�e nawet pierwsz� mi�o�ci� ich m�odziutkich serc. Wtedy, przed laty, daj�c si� ponie�� szkolnej modzie, nawet ja wzdycha�em do tej dziewczyny, chocia� ju� wtedy kolor jej w�os�w i odcie� sk�ry, nie pasowa�y do mojego wyimaginowanego wizerunku idealnej kobiety. By�a d�ugow�os� blondynk�, ja wola�em ju� wtedy �niade brunetki, cho� wszystko inne by�o w niej doskona�e: nogi, piersi, biodra, wyraz oczu, rysy twarzy, u�miech... Tak, ju� wtedy mia�a ma�y, raczkuj�cy jeszcze m�ski �wiat u swych st�p. Jednak ju� wtedy drogi do jej serca broni� szereg przeszk�d, kt�rych tacy jak ja i moi koledzy, nie�miali i zawsze stoj�cy na uboczu, nigdy nie pr�bowali pokona�: palisady strachu, mury wstydu, a przy samych wrotach jej mi�o�ci, stra�nicy jej serca, przebojowi, z dobrych bogatych dom�w ,szkolni krezusi b�d�cy w o�rodku zainteresowa� wszystkich nastolatek. Jak ona pi�kni i zawsze modnie ubrani, byli z jej �wiata, my, szara szkolna masa, mogli�my tylko marzy� do przynale�no�ci do niego. Jej doros�e �ycie potoczy�o si� tak, jak powinno si� potoczy� �ycie ksi�niczki. Znalaz�a swego ksi�cia. Mia� kilka sklep�w, jak�� hurtowni�, je�dzi� mercedesem. By� ze stolicy i kiedy za niego wysz�a, na kilka lat znik�a nam z oczu. Powr�ci�a ju� bez niego. Jak twierdzono, zmaltretowana psychicznie, ze z�amanym �yciem. Zamieszka�a w kawalerce na naszym osiedlu, blisko rodzinnego domu. Znowu wi�c, prawie co dzie�, mogli�my j� widzie�. Opowie�ci o powodach jej rozstania z m�em kr��y�y r�ne. Plotki rodzi�y plotki, zagmatwany �wiat jej prze�y� opisywany przez obce usta, w jednych urasta� do rangi piek�a pe�nego najprzer�niejszych okropie�stw do�wiadczanych przy m�u , w drugich spadaj�c do pospolito�ci, jak� by�a zwyczajna niezgodno�� charakter�w, najcz�stszy pow�d rozwod�w. M�j w�asny obraz jej nieudanego ma��e�stwa kszta�towa� si� gdzie� po�rodku tych wszystkich opowie�ci: nieczu�y, w�adczy m��, by� mo�e nie chc�cy dziecka, degraduj�cy �on� do roli przedmiotu, jednego z wielu wype�niaj�cych jego luksusowy pa�acyk i czego ona w ko�cu nie wytrzyma�a. Nigdy w swych wyobra�eniach nie posuwa�em si� dalej. Zreszt� widok jej twarzy, gdy mijali�my si� gdzie� na ulicy, wci�� niezwykle pi�knej, cho� nieco przygas�ej, zw�aszcza spok�j jej oczu w jaki� spos�b upewnia�y mnie w przekonaniu, �e jej ma��e�stwo by� mo�e zbli�y�o si� do piek�a, lecz na pewno nie przekroczy�o jego granic. Myli�em si�. Ale o tym dowiedzia�em si� dopiero wczoraj, po miesi�cach znajomo�ci, w czasie kt�rych wszyscy zwi�zali�my si� z ni� w miar� blisko. Jednak zanim do tego dosz�o, musieli�my pokona� d�ug� drog�. Okazja do uczynienia pierwszego kroku w jej kierunku nie nadesz�a szybko, cho� ca�y ten czas od jej powrotu do miasta, do pierwszych naszych pr�b zjednania jej sobie, up�ywa� nam na ci�g�ych dyskusjach o niej w barze przy piwku i g�o�nym snuciu, cz�sto �mia�ych fantazji z ni� w roli g��wnej, Tak jak w szkole, snucie o niej marze� na powr�t zdominowa�o nasze �ycie. Lecz je�li w moich niezmiennie by�a tylko obiektem seksualnego po��dania, w marzeniach moich kumpli przesta�a by� tylko nim, staj�c si� powoli t� jedn�, jedyn� kobiet�, z kt�r� pragn�li sp�dzi� �ycie. Szansa na zbli�enie si� do niej pojawi�a si� rok po jej powrocie. Sklepik z odzie��, kt�ry otworzy�a na osiedlu i w kt�rym sama sprzedawa�a, sta� si� miejscem pierwszych zalot�w. Na pocz�tku wpadali�my tam ca�� band�, robi�c zamieszanie i improwizuj�c nie klej�ce si� rozmowy, ra��ce pretensjonalno�ci� i bana�em, zmierzaj�ce w pustk�. Dopiero p�niej docenili�my walory samotnych odwiedzin i rozm�w w cztery oczy. Stanowi�o to w�a�nie pocz�tek rywalizacji, kt�r� za cen� naszej przyja�ni, podj�li�my. Z tej rozgrywki odpad�em pierwszy. Ze swoimi ��kowymi zamiarami nie mia�em szans w pojedynku z prawdziw� mi�o�ci�, kt�r� czuli do niej moi koledzy. Zreszt� naiwno�ci� by�o wierzy� ,�e kobieta z takim baga�em do�wiadcze� , skusi si� na chwile zapomnienia u boku doros�ego, cho� jeszcze niedojrza�ego faceta. Odsun��em si� wi�c na bok, ust�puj�c pola towarzyszom. Jednak nie przesta�em przychodzi� do jej sklepu. Tygodnie podchod�w wychodzi�y mi prawo do jej przyja�ni. R�wnie� moi zakochani w niej kumple zdobyli przez tan czas jej kole�e�sk� sympati�. Jednak ka�dy z w dalszym nich marzy� o czym� wi�cej. Ka�dy chcia� mie� j� tylko dla siebie. Z �alem obserwowa�em wi�c jak ta mi�o�� powoli ich niszczy. Nawet dobre strony owej mi�o�ci, kt�re istnia�y i by�y widoczne, pog��bia�y tylko we mnie przeczucie nadchodz�cej katastrofy. Pod jej wp�ywem moi koledzy przestawali istnie� jako jedno��, trzech muszkieter�w, kiedy� gotowych zrobi� dla siebie wszystko, coraz bardziej pa�a�o wzajemn� nienawi�ci�, cho� jeszcze ukrywan� pod p�aszczykiem sympatii. Ich rywalizacja przebiega�a we wszystkim. Dbanie o wygl�d zewn�trzny ,pozytywne samo w sobie, w ich przypadku sta�o si� sportow� dyscyplin�, w kt�rej chcieli osi�gn�� jak najlepsze wyniki. Zakup jakiego� modnego ciucha dla ka�dego z nich sta� si� comiesi�cznym obowi�zkiem, na kt�ry cz�sto wydawali znaczne cz�ci swoich zarobk�w. Ka�dy stara� si� wygl�da� jak najlepiej. Nie szcz�dzili na to ani czasu, ani pieni�dzy. Ob��dna mi�o�� powoli zmienia�a tak�e ich nawyki. Jakby przeczuwaj�c wa�no�� tej sprawy, przestawali pi�. "Drejk" w kt�rym sp�dzali kiedy� d�ugie godziny, sta� si� ju� dla nich miejscem kr�tkich odwiedzin i szybko wypitego piwka, po kt�rym zawsze ju� kupowali mi�towe gumy. Nawet ich dawne sympatie, z kt�rymi z r�nych powod�w im nie wysz�o, a z kt�rymi czasem spotykali si� w przypadkowych miejscach, by�y zaskoczone widz�c ich nag�e przemiany. B�d�c z nimi, dziewczynami zwyczajnymi pod ka�dym wzgl�dem, nawet przez chwil� nie starali si� by� inni. Ona by�a w pe�ni �wiadoma tej rywalizacji. My�l�, �e ju� od samego pocz�tku, kiedy tylko zacz�li�my ca�� ferajn� nachodzi� jej sklep, domy�la�a si� naszych intencji. Ka�dy nast�pny dzie�, tydzie� , miesi�c m�g� j� w nich tylko upewnia�. Jednak nikomu nie dawa�a �adnych nadziei, nikogo nie wyr�nia�a w jaki� szczeg�lny spos�b. Chocia� z czasem stali�my si� jej dobrymi znajomymi, wci�� daleko by�o do mi�o�ci, o kt�rej trzech z nas nieustannie marzy�o Ca�y czas traktowa�a ka�dego nas z nas bardziej jak brata, ni� potencjalnego kandydata na m�czyzn� �ycia. A� nagle nast�pi�o to, czego �aden z nas jeszcze d�ugo si� nie spodziewa�. Wybra�a jednego z naszej paczki. Marka. Kolacja z ni� w znanej w mie�cie restauracji by�a �wiadectwem jego zwyci�stwa. Powi�ksza� je jeszcze fakt, �e to ona sama zaproponowa�a mu to intymne spotkanie. Dla nas wszystkich by�o to szokiem. W naszym przyjacielskim rankingu szans u niej, Marek mia� najmniejsze, wi�c wyb�r jego sta� si� dla nas ca�kowicie niezrozumia�y. Najmniej pasowa� do niej, niepospolitej i pi�knej, przyziemny i niezbyt przystojny, przeci�tny pod ka�dym wzgl�dem. W naszym gronie nie liczy� si� z nim nikt, szerszy �wiat r�wnie� nie zawraca� sobie nim g�owy, �y� w naszym i jego cieniu. Wyb�r jego ca�kowicie wiec nas zaskoczy� i oszo�omi�. Od samego pocz�tku, uwa�ali�my ,�e Marek skazany jest na pora�k� w rywalizacji o jej wzgl�dy, cho� jako dobrzy kumple wspania�omy�lnie pozwalali�my mu bra� w niej udzia�, za jego plecami jednak na�miewaj�c si� z jego stara� i zaanga�owania. Od pocz�tku uwa�aj�c go wi�c za przegranego, o wiele bole�niej odczuli�my jego zwyci�stwo. Owa kolacja stanowi�a pocz�tek ich zwi�zku. A po kilku tygodniach widywania ich razem, nikt z nas nie mia� ju� w�tpliwo�ci, �e to co� wi�cej ni� tylko przelotny romans. "Drejk" na powr�t poch�on�� moich kumpli. Powr�cili do niego jak zb��kane owce do stada, odnawiaj�c sw�j , ostatnimi czasy drastycznie ograniczony, kontakt z alkoholem. Na powr�t sta� si� ich drugim domem. Lecz je�li kiedy� by� miejscem weso�ej zabawy, teraz sta� si� miejscem rozpami�tywania mi�osnej pora�ki. Odt�d prawie co dzie� wybucha� w nich wielki i nie okie�znany gniew, kt�ry cz�sto wy�adowywali na sobie nawzajem, na mnie i na bogu ducha winnych, przypadkowych klientach. Marka, usidlonego mi�o�ci�, nie widywali�my ju� prawie wcale. Ale w tych naszych pijackich imprezach towarzyszy� nam stale, jego wspomnienie by�o tarcz� strzelnicza, w kt�r� moi kumple posy�ali najgorsze wyzwiska. Zupe�nie przestali odwiedza� jej sklep. Jedynie ja do niego zachodzi�em, w dalszym ci�gu korzystaj�c z przyja�ni jego w�a�cicielki. Moi kumple, przegrani w bitwie o jej uczucia, ca�kowicie jej unikali, cho�, jak dobrze wiedzia�em, nie przestawali jaj kocha�. Mi�o�� do niej wci�� by�a obecna w ich zranionych sercach, kt�re prawie co dzie� nadmiarem alkoholu pr�bowali bezskutecznie uleczy�. Nic nie zapowiada�o, �e moje wczorajsze odwiedziny w jej sklepie, stan� si� powodem nieszcz�cia nas wszystkich. Niestety, �aden znak na niebie nie zakaza� mi do niego wej��, ani �adne wewn�trzne przeczucie. Przekroczy�em pr�g tego sklepu w dzie� nie r�ni�cy si� od innych. By�a sobota, wi�c jak w ka�d� zamyka�a sklep du�o wcze�niej i akurat w chwili gdy przyszed�em, szykowa�a si� do wyj�cia. Odprowadzi�em j� wi�c pod dom, a potem, jak bywa�o wiele razy, da�em jej si� zaprosi� na kaw�. Nasze rozmowy ju� od dawna cechowa�a intymno�� i otwarto��. To m�j brak zaanga�owania w wojn� o jej serce, w czystej przyja�ni zbli�y� nas najbardziej. Jednak tym razem o wiele bardziej przekroczyli�my niewidoczn� granice, z jej inicjatywy schodz�c w rozmowie na temat, kt�rego sam nigdy bym nie mia� odwagi poruszy�. Ot� w najdrobniejszych szczeg�ach opowiedzia�a mi histori� swojego ma��e�stwa. Podobno nawet Marek pozna� tylko cz�� tej brutalnej opowie�ci. Nie wiem jakie z�e moce zaw�adn�y mn� po wyj�ciu od niej, nie pozwalaj�c zatrzyma� w sekrecie tego wyznania. Cho� nie nale�� do plotkarzy, ju� dwie godziny p�niej rzuci�em jego streszczenie na pastw� moich ��dnych krwi kumpli. Nawet nie by�em pijany, �eby m�c obarczy� win� alkohol, kt�ry zwyk� rozwi�zywa� ludziom j�zyki. Plan narodzi� si� szybko. Cho� pr�bowa�em mu si� przeciwstawi�, zdecydowanie moich koleg�w przygasi�o moje opory. W ko�cu pokonany ich stanowczo�ci�, z�y na siebie, odizolowa�em si� od tego wszystkiego, czego by�em nie�wiadomym pomys�odawc�, przyjmuj�c rol� biernego obserwatora. Zreszt� jeszcze wtedy, ten przygotowany przez nich post�pek, wygl�da� raczej na niewinny figiel, kt�ry chcieli tylko sp�ata� przyjacielowi. Przynajmniej ja chcia�em wierzy�, �e taki w�a�nie b�dzie. Zgodnie z przewidywaniami Marek da� si� zwie�� telefonicznemu zaproszeniu. Sprawdzone, niezawodne, od wiek�w uderzaj�ce w m�sko�� argumenty, typu: "nie b�d� pantoflarzem", "kto w ko�cu nosi spodnie, ty czy ona" i dla niego stanowi�y wystarczaj�cy bodziec do spotkania z nami. Przyszed� do "Drejka" p� godziny po telefonie, niczego nie�wiadomy, ufny w nasz� przyja��, kt�ra jednak w moich kumplach nie istnia�a ju� od dawna. Jego ca�kowita wstrzemi�liwo�� alkoholowa zosta�a pokonana po kwadransie, cho� pierwsze piwo, pierwsze od miesi�cy, wypi� jeszcze z min� ca�kowitego abstynenta. Obrona przed drugim, r�wnie� nie trwa�a d�ugo, m�ska solidarno�� moich koleg�w r�wnie� przed trzecim pokona�a jego coraz s�abszy op�r. Nast�pnych piw nikt ju� nie musia� w niego wmusza�, jego dawne ssanie w��czy�o si� ca�kowicie i ju� bez �adnych opor�w przechyla� kufelek za kufelkiem. W ko�cu po kilku godzinach nieustannego picia, w kt�rym moi dwaj koledzy wszystkimi mo�liwymi sposobami starali si� oszcz�dza� ,Marek by� ju� gotowy do odegrania przygotowanej dla niego roli. Tak jak przewidywa� niepisany scenariusz, nie m�g� utrzyma� si� na nogach, wi�c moi kumple wyprowadzili go na zewn�trz. By� gor�cy lipcowy wiecz�r, powoli zapada� zmrok. Na niebie pojawi�y si� ju� pierwsze gwiazdy, a nik�y jeszcze blask ksi�yca pr�bowa� zdominowa� niebosk�on. Wia� delikatny wietrzyk, ciep�y i nie przynosz�cy ukojenia. A nieliczne samochody przeje�d�a�y z warkotem poblisk� ulic�. Pami�tam, �e jacy� wieczorni przechodnie zawiesili na nas ciekawe spojrzenia, ale ju� po chwili marsz naszego pijackiego orszaku przesta� ich interesowa�. Zataczaj�c si�, powoli zag��bili�my si� w cisz� zapadaj�cego ju� w sen osiedla. Po kilku minutach doszli�my do celu naszej w�dr�wki. Marek, kt�ry zawsze mia� najs�absz� g�ow� z nas wszystkich, wisia� na ramionach moich kumpli, prawie ju� nieprzytomny. Gdy wchodzili�my do klatki schodowej, b�d�cej naszym celem, zwymiotowa� na swoje ubranie Mimo tego, bez problem�w i w miar� cicho, koledzy wtaszczyli go na trzecie pi�tro. Tam oparli o drzwi z numerem sze�� i po dwukrotnym naci�ni�ciu dzwonka, zostawili go przytulonego do nich, pospiesznie zbiegaj�c na parter, na kt�rym ich oczekiwa�em. Tam, znieruchomiali, zacz�li�my w napi�ciu nas�uchiwa�. Po kilku sekundach drzwi na trzecim pi�trze otworzy�y si�, a Marek zwali� si� z �omotem do mieszkania. A po kilku kolejnych, zamiast oczekiwanego oburzenia, wybuch� g�o�ny, kobiecy p�acz. By� histeryczny i pe�en cierpienia. I przynajmniej mnie od razu przywr�ci� trze�wej rzeczywisto�ci. Nie czekaj�c na nic wi�cej, zostawi�em koleg�w zachwyconych nieoczekiwanym rozwojem wypadk�w i wyszed�em z tego budynku. Po kilku ci�kich krokach, przeklinaj�c si�, rzuci�em si� do biegu. P�acz tej kobiety, wielokrotnie bitej i gwa�conej w przesz�o�ci przez pijanego m�a towarzyszy� mi przez ca�y czas tego morderczego wy�cigu z w�asnym sumieniem, z kt�rym nie mia�em szans wygra�. Od czasu jej nieudanego ma��e�stwa, strach przed pijanym m�czyzn� by� leczon� u psychologa fobi�, kt�rej, jak wyzna�a mi podczas naszej szczerej rozmowy, w dalszym ci�gu nie potrafi�a jednak przezwyci�y�. Marek wiedzia� o tym i pewnie gdyby nie my, nigdy ju� by si� nie upi�, a je�li nawet, to dla dobra ich obojga, nigdy nie przyszed�by pijany do mieszkania ukochanej. Jednak mia� nas, swoich zawistnych i okrutnych pseudoprzyjacio�. Nasze r�ce pomog�y mu pokona� po pijanemu drog�, kt�rej zapewne nigdy w takim stanie pokona� nie mia�. Nie�wiadomego, wepchn�li�my go w ciemno�� cierpienia, nie zdaj�c sobie sprawy, �e i ona nas kiedy� poch�onie. Za miesi�c, rok, dekad�... Bo jak twierdzi kt�ra� ze wschodnich religii, ka�da wyrz�dzona przez cz�owieka krzywda, pr�dzej czy p�niej powraca do niego ze zdwojon� si��. Je�li to prawda, pozosta�o mi jedynie wierzy�, �e Bo�a sprawiedliwo�� zastosuje prawo �aski. Plik pobrany ze strony http://www.ksiazki4u.prv.pl lub http://www.ksiazki.cvx.pl