8377

Szczegóły
Tytuł 8377
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8377 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8377 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8377 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Tadeusz Markowski TAK BARDZO CHCIA� BY� CZ�OWIEKIEM PAMI�TNIK Publikujemy poni�ej nieznane dot�d fakty dotycz�ce rekonesansu galaktycznego numer XXXVI pod dow�dztwem nie�yj�cego ju� admira�a Kronosa. Pami�tnik ten zosta� nagrany przez wielkiego teoretyka kosmopsychologii Hermesa. Odtworzono go dok�adnie w sto okres�w po jego �mierci - jak to sobie ten wielki uczony zastrzeg� za �ycia. Czytelnik �atwo zauwa�y, �e odbiega on w znacznym stopniu od oficjalnego raportu z tej wyprawy podpisanego przez Kronosa i samego Hermesa. Ocen� wspomnie� pozostawiamy czytelnikom. Sami nie czujemy si� do niej upowa�nieni, jako �e nie jeste�my pewni, czy opisane tu wydarzenia rzeczywi�cie mia�y miejsce (cz�� badaczy uwa�a to za niemo�liwe). Jednak�e coraz liczniej pojawiaj� si� opinie, �e wspomnienia Hermesa s� odbiciem rzeczywistych wydarze� i zachowania si� wszystkich uczestnik�w tej wyprawy, z kt�rych ka�dy w p�niejszym okresie sta� si� wielkim specjalist� w swej dziedzinie. Wydaje si� wi�c w pe�ni usprawiedliwione wydanie pami�tnika drukiem, zw�aszcza �e badania Ziemi dokonane z polecenia Bazy Galaktycznej wykaza�y, i� pobyt Kronosa i jego za�ogi przyczyni� si� do znacznego przyspieszenia rozwoju tej planety. Jak jednak podkre�lili�my na wst�pie, niech ka�dy z Was, Drodzy Czytelnicy, sam os�dzi opisane tu wydarzenia. Redakcja Przegl�du Interkosmicznego 42 okres bezwzgl�dny Zbli�amy si� do celu. Za oko�o czterdzie�ci obrot�w pok�adowych wejdziemy na orbit� parkingow� wok� Trzeciej. Wed�ug danych otrzymanych przed startem zwiadu panuj� tu idealne warunki do za�o�enia kolonii. Kto wie? By� mo�e trzeba tu b�dzie zosta� na zawsze. Nie pisz� tego tylko tak sobie. Sk�d�e! Rozmawia�em dzisiaj z In�ynierem. Sytuacja nie jest wcale tak weso�a, jak to usi�uje przedstawi� Kapitan. Podobno stabilizatory antyprzestrzenne trzymaj� si� tylko cudem. O powrocie na razie nie ma nawet mowy. Kapitan ma zamiar spr�bowa� ich naprawy na powierzchni planety, ju� po wyl�dowaniu. 48 okres bezwzgl�dny Dawno nic nie nagrywa�em. Nie by�o na to czasu. Stabilizatory jednak pu�ci�y. Co tam si� dzia�o! Cudem tylko uda�o si� nam wydosta� do normalnej przestrzeni. Ca�y przedzia� nap�du podprzestrzennego rozwali�o w kawa�ki. Przy okazji okaza�o si�, �e mamy ��czno�� tylko na falach �wietlnych. Nadajnik podprzestrzenny r�wnie� poszed� w drzazgi. Przez dziesi�� obrot�w pok�adowych montowali�my nadajnik konwencjonalny, �eby mo�na by�o nada� wezwanie pomocy. Meldunek poszed�, ale dotrze do naszych dopiero za tysi�c obrot�w bezwzgl�dnych. Astronom obliczy�, �e na Trzeciej odpowiada to oko�o trzem tysi�com jej obrot�w wok� gwiazdy centralnej. Weso�o! Reszta przedzia��w jest dalej sprawna. Nied�ugo wejdziemy na orbit� wok� Trzeciej. 50 okres bezwzgl�dny Ale heca! Na Trzeciej jest jaka� cywilizacja. Prymitywne to jeszcze i zajmuje si� g��wnie ma�ymi wojnami podjazdowymi, ale zawsze co�. Wyobra�am sobie min� szefa zwiadu, gdy si� o tym dowie. Takiego niechlujstwa dawno ju� nie by�o. Przeoczy� cywilizacj� - to po prostu skandal! Temida tru�a mi przez d�u�szy czas g�ow� na temat sankcji, jakie wyci�gnie z tej historii. W ko�cu nie wytrzyma�em i poradzi�em jej, �eby - jako in�ynier - raczej zaj�a si� parkiem maszynowym, bo z jakimikolwiek sankcjami b�dzie musia�a na d�ugo si� wstrzyma� i dobrze, je�li w og�le tej chwili do�yje. Obrazi�a si� i posz�a m�czy� innych. Dzisiaj zjawi� si� u mnie Kapitan. Zupe�nie go nie poznaj�! Gdzie podzia�a si� jego dotychczasowa wynios�o��? - Hermesie, co ty o tym s�dzisz? - zapyta�, jakby rzeczywi�cie to go interesowa�o. Powiedzia�em mu, �e przynajmniej na razie wol� si� wstrzyma� z s�dami. Odszed� jakby troch� zawiedziony i zaj�� si� wyborem miejsca na za�o�enie bazy. Biedny Kronos! Nigdy chyba nie przypuszcza�, �e w�a�nie jego co� takiego spotka. 58 okres bezwzgl�dny Wybrali ju� l�dowisko. Jaka� spora g�rka w strefie do�� umiarkowanej. Zaj�� si� ni� Hefajstos. Od razu na samym pocz�tku podci�gn�� bateri� miotaczy antymaterii i �ci�� ca�y jej czubek. Panika w�r�d tubylc�w trwa chyba do dzi�. Ciekawe, jak oni to wszystko przyjm�? Na razie wszyscy czekamy, a� Temida z Apollonem przygotuj� pierwsz� seri� robot�w cz�ekokszta�tnych. Maj� je nied�ugo spu�ci� na powierzchni�, wi�c przynajmniej b�dziemy wiedzie� cokolwiek wi�cej o tubylcach. Ja na razie nie mieszam si� w ich robot�. Moja rol� zacznie si� dopiero po wyl�dowaniu. 60 okres bezwzgl�dny Apollon spu�ci� roboty. Musimy teraz przez jaki� czas poczeka� na pierwsze informacje. Temida chyba ju� co� wie, bo chodzi z tak� min�, jakby j� to co� szalenie bawi�o. Osobi�cie nie bardzo wierz� w jej poczucie humoru. Wyra�nie co� knuje. Hefajstos wydr��y� ju� swoj� g�r� i powoli zaczyna tam upycha� ca�� maszyneri�. Podobno za sto obrot�w tej planety b�dziemy ju� mieli eleganck� baz�. Kapitan, a w�a�ciwie Kronos (bo teraz ka�e si� wszystkim zwraca� do siebie po imieniu), postanowi� zostawi� nasz statek na orbicie parkingowej. Na powierzchni b�dziemy mieli tylko ma�e rakietki s�u��ce do lot�w wewn�trzsystemowych. Uwa�am, �e nie jest to w sumie g�upia decyzja. Kronos podejmowa� ju� nieraz g�upsze, chocia�by wtedy, gdy pu�ci� z dymem ca�� planet� w Centrum. T�umaczy� si� potem, �e mu si� pomyli�y �adunki. Tak, jakby bomby z antymaterii nie mia�y wszystkich zabezpiecze� w�a�nie na wypadek ewentualnej pomy�ki. Mia� potem nawet jak�� spraw� przed Trybuna�em, ale uda�o mu si� wykr�ci� sianem. Musz� ko�czy�, bo zapowiedzia�a si� z wizyt� Afrodyta. Podobno ma jak�� ciekaw� wiadomo�� do mojej kroniki. Zobaczymy! 61 okres bezwzgl�dny Wiadomo�� by�a rzeczywi�cie ciekawa. Je�eli nasz ukochany Informatyk ma racj�, to zapowiada si� ca�kiem niez�y �ywot na tej planecie. Nadal czekamy na wyniki rekonesansu wykonywanego przez roboty Apollona. Hera w ko�cu r�wnie� si� ruszy�a i zacz�a pomaga� Hefajstosowi w urz�dzaniu bazy. 63 okres bezwzgl�dny Nareszcie wiemy co� o tubylcach zamieszkuj�cych Ziemi�. Tak si� w�a�nie w ich j�zyku nazywa Trzecia: Ziemia! Nawet �adnie to brzmi. Apollon zabra� si� w�a�nie do opracowywania dostarczonych przez roboty danych. Pomaga mu Afrodyta. Oczywi�cie Temida, a nawet Kronos ci�gle tam zagl�daj�. Zapowiada si� chyba jaka� sensacja. Mars rozpocz�� dzi� w bazie instalacj� urz�dze� ochronnych. Po co i przeciw komu, tego nikt nie wie. Jest to osobiste polecenie Kronosa. 64 okres bezwzgl�dny No i wysz�o szyd�o z worka. Oni traktuj� nas jak bog�w! Ubaw na sto dwa! Afrodyta chodzi�a troch� jakby zmartwiona, m�wi�c niejasno o jakich� wynikaj�cych z tego k�opotach. Natomiast Kronos wygl�da� na mile po�echtanego. Pewnie znowu co� kombinuje. Na wszelki wypadek przypomnia�em mu, �e tym razem ka�da pomy�kowa eksplozja bomb z antymateri� spowoduje r�wnie� i nasz� zgub�. Odpowiedzia� mi na to, �e mam skrzywienie profesjonalne, jak ka�dy zreszt� Kontaktowiec, i �e jak jeszcze raz zaczn� si� wyg�upia�, to mnie zawiesi w obowi�zkach. Nie chcia�em mu przypomina�, �e w wypadku natrafienia na obc� cywilizacj� mam co najmniej takie same uprawnienia, jak i on. Sam przecie� dobrze o tym wie. Na jutro zapowiedziana nadzwyczajna narada wszystkich uczestnik�w i to w sali g��wnej. Znowu pomys� Kronosa! Ciekawe, co on tym razem wymy�li�? 65 okres bezwzgl�dny No, chocia� raz uda�o si� Kronosowi wymy�li� co� sensownego! Narada zacz�a si� punktualnie, co ostatnimi czasy rzadko si� zdarza�o. Nawet Hefajstos wylaz� ze swojej g�ry. Porz�dek dzienny przewidywa� om�wienie wynik�w zwiadu Apollona, nast�pnie za� Kronos mia� przedstawi� swoje propozycje dotycz�ce dalszego pobytu na Ziemi. Apollon by� tym razem szalenie rzeczowy. Bo te� i wyniki jego bada� m�wi�y same za siebie. Ot� tubylcy przyj�li nasze pojawienie si� jako akt boski, a nas samych zacz�li uwa�a� za swoich bog�w. �ci�cie przez Hefajstosa szczytu g�rki uznali za wyraz naszego niezadowolenia z powodu ich zachowania si�, co spowodowa�o, i� zaraz posypa�y si� ofiary z tutejszych zwierz�t w celu przeb�agania naszego rzekomego gniewu. Apollon m�wi� jeszcze sporo, ale najwa�niejszym momentem by�o przedstawienie jego propozycji przed�o�onych wraz z Temid� i Afrodyt�. Wcale interesuj�ce! - Po pierwsze - m�wi� - skoro zostali�my uznani za bog�w, to b�dzie nam bardzo trudno sprostowa� to nieporozumienie, zwa�ywszy stopie� rozwoju Ziemian, kt�ry zupe�nie nie pozwala im zrozumie� faktu, �e jeste�my inn� cywilizacj�, pochodz�c� z obcej planety. Zaproponowa� wi�c pozostawienie tej sprawy tak, jak wygl�da ona w tej chwili. Traktuj�c to jako przes�ank�, zaproponowa� ponadto: a) uwzgl�dni� ten fakt w badaniach socjologicznych; b) wykorzysta� ceremonia� sk�adania ofiar przez tubylc�w do uzupe�nienia naszego po�ywienia, co jest absolutnie realne, jako �e wszystkie ekspertyzy wypad�y pomy�lnie. W ten spos�b mogliby�my nieco urozmaici� nasze w�asne rezerwy �ywno�ciowe; c) utrzymywa� ci�g�� kontrol� tubylc�w za pomoc� robot�w. Nast�pnie Kronos oficjalnie poprosi� mnie - jako Kontaktowca - o wyra�enie opinii na temat propozycji Apollona. Zasadniczo zgodzi�em si� na wszystko, z tym jednak zastrze�eniem, �e punktem ,,c� zajm� si� osobi�cie, a co si� tyczy ewentualnych eksperyment�w socjologicznych naszych pa�, to za��da�em ka�dorazowo mojej zgody. Wiem przecie� sk�din�d, �e to postrzelone wariatki i dlatego na wszelki wypadek wola�em si� zabezpieczy� przed ich dzikimi pomys�ami. Kiedy� bowiem na jednej z planet Cefeid zmontowa�y tak� wojn� kosmiczn�, �e przez sto okres�w nikt nie m�g� uspokoi� zacietrzewionych tubylc�w. Nast�pnie Kronos zn�w zabra� g�os. Na wst�pie zauwa�y� nie bez racji, �e czeka nas d�uga droga do domu. W zwi�zku z tym podj�� kilka decyzji, kt�re przedstawi� nam do zatwierdzenia. Chodzi�o mu o to, �e zasadniczo nie jeste�my tu niezb�dni wszyscy naraz. Zaproponowa� wi�c, a�eby ustali� czasowe dy�ury trzyosobowe. Reszta mia�aby w tym okresie podda� si� hibernacji. Cykl trwania jednego dy�uru okre�li� wst�pnie na trzysta tutejszych lat. Ostatecznie spraw� od�o�ono na trzy okresy bezwzgl�dne w celu przemy�lenia jej przez wszystkich. 70 okres bezwzgl�dny Nie nagrywa�em pami�tnika przez d�u�szy czas, poniewa� mieli�my mn�stwo roboty z ostatecznym urz�dzeniem bazy. Okaza�o si�, �e Hefajstos pomy�la� o Wszystkim. Urz�dzi� wspania�e baseny, nawet automatyczn� restauracj� i w og�le, czego to on jeszcze nie wymy�li�. Mars natomiast obstawi� wszystko bateri� laser�w. T�umaczy� si�, �e to na wszelki wypadek. Wyda�em oficjalny zakaz u�ywania ich bez zgody mojej lub Kronosa. Co� mi si� zdaje, �e oni wszyscy powoli g�upiej�. Podejrzewam, �e to wiadomo�� o ich rzekomo boskim pochodzeniu tak na nich wp�yn�a. Rozmawia�em o tym z Kronosem. Zgodzi� si� ze mn� i obieca� zaostrzy� dyscyplin�. Mamy tu przecie� siedzie� co najmniej tysi�c okres�w bezwzgl�dnych. Zaproponowa�em r�wnie� ponowienie wezwania o pomoc, tym razem ju� z dok�adnym opisem naszej sytuacji, tak �eby nasi przekonali si�, i� mamy du�e szans� prze�ycia, ale nie a� takie du�e, �eby zwleka� z przys�aniem ekipy ratowniczej. Na wszelki wypadek poradzi�em Kronosowi, �eby nie wspomina� o tej historii z bogami. Mogli bowiem jeszcze pomy�le�, �e wszyscy tu powariowali�my. Podejrzewam, �e nas to i tak nie minie. Kronos raczy� si� wyrazi�, �e chocia� raz uda�o mi si� zachowa� jak przysta�o prawdziwemu Kontaktowcowi. Te� sobie znalaz� rodzaj �art�w! Powiedzia�em mu, �e jak tak dalej p�jdzie, to i jego nie ominie wariactwo, zw�aszcza je�li b�dzie sobie dalej pozwala� na takie �arty. Obrazi� si� troch�, ale mimo to przes�a� komunikat zgodnie z moimi wskaz�wkami. Podj�to r�wnie� decyzj� w sprawie anabiozy. W zasadzie wszyscy g�osowali ,,za�. Nie wiadomo by�o jednak, kiedy rozpocz�� pierwszy dy�ur. Wszyscy chc� si� na razie zapozna� z Ziemi�. Hefajstos si� w�cieka, bo nigdy nie mo�e nikogo znale�� w bazie. Ka�dy jest ci�gle w terenie. Musz� przyzna�, �e nasza planetka jest ca�kiem, ca�kiem. Ziemianie, pomimo swojej prymitywno�ci, maj� du�e poczucie pi�kna. Ich dziewczyny s� czasami wr�cz przeurocze. Troch� je tylko nauczy� dobrego wychowania i w niczym nie b�d� ust�powa� naszym paniom. Tego im jednak ju� nie powiedzia�em. Naszym paniom znaczy, nie Ziemiankom. Z tymi bowiem nie mia�em jeszcze okazji do rozmowy. Przygotowuj� ju� jednak zestaw do hipnotycznej nauki ziemskiego j�zyka. Kronos zapowiedzia� si� jako pierwszy. Jemu te� spodoba�y si� Ziemianki. Na wszelki wypadek przypomnia�em mu, �e osobiste kontakty z tubylcami w fazie wst�pnej mog� utrzymywa� tylko ja. Obawiam, si� jednak, �e Kronos nie podziela moich opinii na temat obowi�zkowego przestrzegania regulaminu. 71 okres bezwzgl�dny No, nareszcie! Zostali�my tylko we czw�rk�. Hera, Kronos, Mars i ja, z tym, �e ja zaraz id� do przetrwalnika. Zosta�em bowiem tylko po to? �eby dopilnowa� w�a�ciwej infiltracji robot�w kontaktowych pomi�dzy Ziemian. Opr�cz tego wprowadzi�em male�k� modyfikacj� w programach centralnego komputera naszej bazy. Polega ona na dodaniu nowego rozkazu warunkowego nakazuj�cego obudzenie mnie w przypadku, gdyby kto� zbytnio przekracza� regulamin kontakt�w z obcymi cywilizacjami na prymitywnym szczeblu rozwoju. * 400 okres bezwzgl�dny Orgia!!! Najnormalniejsza w �wiecie orgia! Obudzi�em si� prawie o sto okres�w za p�no. Oczywi�cie Kronos majstrowa� przy komputerze centralnym. Na szcz�cie nie uda�o mu si� wpa�� na moj� modyfikacj� program�w. Dzi�ki temu w og�le si� obudzi�em. Inaczej spa�bym a� do dnia przybycia hipotetycznej pomocy. Kronos bowiem pozwoli� sobie na zaprogramowanie mojego analizatora na sen nieograniczony. Taki ju� z niego �artownisi Tymczasem zachowanie si� jego i Marsa wywo�a�o w�tpliwo�ci centralnego komputera naszej stacji, kt�ry pr�bowa� mnie obudzi�. Programy anabiolizatora zosta�y jednak przez Kronosa tak popl�tane, �e centralny komputer d�ugo nie m�g� sobie z tym poradzi�. Teraz zacz��em przygotowywania do budzenia wszystkich. U reszty bowiem Kronos r�wnie� porobi� ,,drobne� modyfikacje. Nie tak jednak drastyczne, jak w moim przypadku. W bazie zasta�em tylko Her�. Z pocz�tku przestraszy�a si� mnie, jakbym by� duchem. Potem jednak opanowa�a si� i mogli�my sobie pogada�. Powiedzia�a, �e od pocz�tku podejrzewa�a mnie o jak�� machinacj� z komputerem. Potem doda�a j� cynicznie, �e nawet pr�bowa�a j� znale��, ale jest niestety zbyt s�aba w technice obs�ugi jednostki centralnej naszego komputera. Na ca�e szcz�cie! Tego jej ju� jednak nie powiedzia�em. I to by�o wszystko, co uda�o si� z niej wyci�gn��. B�d� wi�c musia� sam si� dowiedzie�, co tu si� w�a�ciwie dzia�o. Na wszelki wypadek wezm� rakiet� i udam si� na pok�ad naszego statku. Stamt�d przynajmniej b�d� m�g� mie� wszystko na oku. 403 okres bezwzgl�dny Nic nie notowa�em, bo by�em zaj�ty przegl�daniem zapis�w komputera. Moje najgorsze przewidywania sprawdzi�y si�. Niestety! Ca�a tr�jka by�a spokojna przez pierwsze sto okres�w. To i tak du�o, zwa�ywszy okoliczno�ci. Zacz�o si� od tego, �e Hera zadurzy�a si� w Kronosie. To mo�e siew ko�cu zdarzy� ka�demu. Faktem jest jednak, �e odpu�cili sobie zupe�nie wszelkie obowi�zki. Mars z pocz�tku robi� wszystko za nich, ale p�niej zachcia�o mu si� bardziej skomplikowanych eksperyment�w. Znalaz�em w pami�ci komputera jakie� resztki bada� nad ewentualnym krzy�owaniem si� obu ras. To znaczy nas i Ziemian. Na dodatek wypad�y one pomy�lnie, co jest zreszt� dla mnie du�ym zaskoczeniem. Dalej, niestety, Mars zacz�� sobie poczyna� coraz �mielej. Nauczy� si� miejscowych dialekt�w i zwyczaj�w, a nast�pnie zrobi� sobie �wit� z trzydziestu cz�ekokszta�tnych robot�w kontaktowych i .. wyruszy� na wycieczk� po Ziemi. Na ca�e szcz�cie nie przysz�o mu do g�owy przy�pieszanie rozwoju czy podobne tego typu bzdury. Nie wyobra�am sobie, co by si� sta�o w takich uk�adach, poniewa�... zakocha� si�. O to nikt by go chyba nigdy nie pos�dzi�. On, kt�ry zawsze by� tak wybredny w dobieraniu sobie partnerki, �e p� galaktyki tr�bi�o o tym na lewo i prawo, znalaz� sobie jak�� miejscow� kr�lewn� czy te� mo�e ksi�n�. Nie wiem dok�adnie, bowiem wiadomo�ci na ten temat mam tylko od Hery, kt�ra rozmawia�a o tym z Kronosem. Na marginesie dodam, �e niezbyt kurtuazyjne by�y te rozmowy. Chyba na dzisiaj sko�cz�, bo chc� jeszcze sprawdzi� uk�ady pok�adowe. Niby robi� to automaty, ale nigdy nic nie wiadomo. 409 okres bezwzgl�dny Nie mia�em wtedy racji z tymi automatami. Wszystko by�o w porz�dku. Natomiast niezbyt w porz�dku by� sam Mars. Odkry�em wczoraj, �e przeprowadza� na swojej ukochanej jakie� zabiegi konserwacyjno-renowacyjne, �e si� tak wyra��. Wynik by� taki, �e b�dzie ona teraz �y� przez jakie� czterysta lat, mo�e nawet d�u�ej i na dodatek zachowa wieczn� m�odo��. Dla tubylc�w jest wi�c tak�e w tej chwili bogini�. Kronos natomiast trzyma� si� Hery tylko do czasu, gdy podpatrzy� Marsa i jego idyll�. Widocznie tak�e zapragn�� obie troch� pou�ywa�, bo jakie� pi��dziesi�t okres�w temu zacz�� zdradza� Her�, wypuszcza� si� na wyprawy mi�osne i uwodzi� pi�kne Ziemianki. Oczywi�cie Hera stara�a si� do togo nie dopu�ci�, ale... Aktualnie Kronos przebywa na jakiej� ma�ej wysepce zwanej przez miejscowych Kret�. Hera natomiast przy pomocy potajemnie wprowadzanych robot�w kontaktowych sieje wok� niego sie� intryg. Chyba ju� dosy� narozrabiali. Od jutra bior� si� powa�nie za ca�e to towarzystwo. 420 okres bezwzgl�dny No, z Her� ju� spok�j. �pi sobie spokojnie w anabiolizatorze. Zaj�to mi to jednak o wiele wi�cej czasu, ni� s�dzi�em na pocz�tku. Musia�em bowiem wyprodukowa� ca�� seri� robot�w kontaktowych specjalnie zaprogramowanych do odnajdywania i sprowadzania do bazy cz�onk�w naszej za�ogi. Na wszelki wypadek zaprogramowa�em je na wszystkich. Nigdy przecie� nie wiadomo, co zechc� wyprawia� nast�pni dy�uranci. Hera niczego si� chyba nie spodziewa�a, bo da�a si� podej�� jak dziecko. Nie rozmawia�em z ni� nawet, tylko od razu kaza�em u�pi�. Gdy sko�cz� z reszt�, to j� obudz� i postaram si� przekona� do moich pogl�d�w. Teraz czeka mnie ci�sza przeprawa, bo Kronos z Marsem zacz�li si� czego� domy�la�. Widocznie Hera co� im nagada�a. Mia�em z nimi kr�tk� utarczk� s�own� przez wideofon Mars o�wiadczy� oficjalnie, �e ma mnie gdzie�. Kronos natomiast pr�bowa� wyda� mi rozkaz zaprzestania wszelkich akcji. Pytali si� r�wnie� o Her�. Powiedzia�em, �e przekona�em j�, kto tu ma racj� i �e nie chce z nimi teraz w og�le rozmawia�. Nie wiem, czy uwierzyli. Na pewno jednak nie s� ca�kiem przekonani, �e tak nie jest. Dobre i to! 421 okres bezwzgl�dny Ca�� noc my�la�em, od kt�rego z nich zacz��. Postanowi�em, �e lepiej b�dzie wpierw pogada� z Marsem. W najgorszym przypadku u�pi� go razem z t� jego Ziemiank�. Poczyni�em jednak pewne kroki nadzwyczajne. Rozpi��em mianowicie nad nasz� baz� pole si�owe zaprogramowane tylko na mnie. Nie jest to zbyt formalne z punktu widzenia regulaminu, ale trudno! Poza tym prze��czy�em si� na ��czno�� bezpo�redni� z baz� przez satelity, kt�re sam porozmieszcza�em nad r�wnikiem. Gdyby wi�c kt�ry� z pan�w wywo�a� mnie w momencie, gdy b�d� w terenie, otrzyma taki obraz, jak gdybym przez ca�y czas by� w bazie. Nast�pnie przej��em kontrol� nad wszelkimi robotami kontaktowymi znajduj�cymi si� w terenie. By�o tego w sumie a� dziewi��dziesi�t trzy sztuki. Sporo! Ka�demu z pan�w pozostawi�em po dwa roboty do osobistej ochrony, a reszt� wezwa�em do bazy. Oczywi�cie natychmiast zg�osili si� obaj zakochani z krzykiem i z�orzeczeniami. Powiedzia�em im, �e nie wolno tych maszyn wykorzystywa� do cel�w pozakontaktowych, o czym zreszt� doskonale wiedzieli. Poleci�em r�wnie�, �eby natychmiast wracali do bazy, co wywo�a�o sporo r�nych komentarzy, w tym kilka w miejscowym dialekcie, czego nie zdo�a� przet�umaczy� nawet centralny komputer. Nie doda�em do tego jednak, �e mam zamiar zapakowa� ich do anabiolizator�w. Nie powiedzia�em te�, �e jutro wyruszam do Marsa. 422 okres bezwzgl�dny Ca�� noc pracowa�em nad robotami przeznaczonymi dla Kronosa. Postanowi�em bowiem przej�� technik� Hery i podes�a� mu kilka robot�w incognito na t� jego Kret�. Sko�czy�em dopiero nad ranem. Obecnie jestem w drodze do Marsa. Rz�dzi on jakim� ksi�stwem oddalonym zaledwie o dziewi��set kilometr�w od naszej bazy. Od robot�w, kt�re mu zabra�em, dowiedzia�em si�, �e ten dra� mia� ju� za sob� pi�� wojen z s�siadami. Nie musz� dodawa�, �e wszystkie wygra�, bo u�ywa� do tego r�wnie� robot�w. To ju� nie skandal, to po prostu zbrodnia! O ile pocz�tkowo mia�em w stosunku do niego odrobin� s�abo�ci, to teraz postanowi�em by� bezwzgl�dny. Wszak jeszcze troch�, a zapragnie zdoby� dla siebie ca�� planet�. W tym przypadku nic go nie mo�e usprawiedliwi�. Przynajmniej do momentu, a� przekonamy si�, �e pomoc na pewno nie nadejdzie. Swoj� drog� uprzytomni�em sobie, �e od momentu przebudzenia dopiero po raz pierwszy pomy�la�em o sytuacji, w jakiej si� znajdowali�my. Przez chwil� nawet wydawa�o mi si�, �e mo�e oni jednak mieli troch� racji. Ale to bzdura! Wcze�niej czy p�niej na pewno przecie� przy�l� po nas ekip� ratownicz�. Chocia�by po to, �eby sprawdzi� co si� z nami sta�o. Nigdy jeszcze nie s�ysza�em, �eby kogo� zostawiono swojemu losowi. Jedno mnie tylko martwi. Mieli�my najszybszy statek z ca�ej floty. Ka�dy inny na przebycie tej samej drogi potrzebuje co najmniej pi�ciuset okres�w, a o ile pami�tam - Baza Galaktyczna dopiero w dwusetnym okresie po naszym odlocie oczekiwa�a pierwszych statk�w dalekiego zasi�gu wracaj�cych z rekonesans�w Ci�g�e k�opoty z materia�em! Nie b�d� si� zreszt� zbytnio �pieszy�. Tak czy inaczej, za jakie� sze��set okres�w powinien si� tu zjawi� statek ratowniczy. Oczywi�cie przy najlepszych uk�adach. Jakkolwiek by by�o, Mars nie powinien by� a� tak si� zapomina�. 426 okres bezwzgl�dny No tak, Hera oczywi�cie nie powiedzia�a mi wszystkiego. Zreszt� mog�em si� tego domy�li�. Ten wariat - Mars znaczy si�, nie kto inny - zafundowa� sobie wok� swego miasta kompletny zestaw sensor�w. Zorientowa�em si� dopiero wtedy, gdy podnios�y ju� alarm. Musia�em wi�c oczywi�cie wycofa� si�. Na ca�e szcz�cie sztuczka z ��czno�ci� videosatelitarn� uda�a mi si� na ca�ej linii. Bo zaraz jak tylko czujniki zacz�y migota� i brz�cze�, Mars po��czy� si� ze mn�. No i si� naci��! Odbiera� mnie tak, jakbym by� rzeczywi�cie w bazie. Teraz jest pewnie przekonany, �e to tubylcy chc� zdoby� jego pa�stewko. Tym lepiej! Dla mnie, oczywi�cie, bo tubylcom jest wszystko jedno. I tak nie zbli�aj� si� do siedziby �wielkiego boga�. Tak w�a�nie go nazywaj�. Paranoja! Postanowi�em wezwa� awionetk�. Po ziemi przecie� nie przejd� niezauwa�ony. Nie s�dz� natomiast, �eby Mars obstawi� sensorami powietrze. Nie mia� powodu, ale zobaczymy. 427 okres bezwzgl�dny Mia�em racj�. Powietrze zostawi� w spokoju. Niestety nie obesz�o si� bez awantur. Zacz�� nawet do mnie strzela� z paralizatora. Niby nic gro�nego, ale zawsz�. Nie przypuszcza�em, �e a� tak go wzi�o. Mam wi�c ich ju� obydwu. Po tej ca�ej historii z Marsem nie mia�em �adnych szans na podej�cie Kronosa. Kaza�em wi�c swoim robotom kontaktowym u�pi� go i przetransportowa� do bazy. Sam nie wiem, czemu wcze�niej na to nie wpad�em. Nie b�d� opisywa� szczeg��w ca�ej tej sprawy, poniewa� postanowi�em, �e nie umieszcz� ich r�wnie� w moim oficjalnym raporcie po powrocie do Centrum. W ka�dym razie mam tu ich wszystkich plus ukochan� Marsa. Naprawd� �adna! Postanowi�em j� wzi��, bo przecie� nie mog� go trzyma� ca�y czas w u�pieniu. To by�oby z mojej strony co najmniej brzydko. Zastanawia�em si� jednak przez ca�y czas, czy powinienem ich przebudzi� na rozmow� wszystkich razem, czy te� mo�e pojedynczo. Nie wiem, jutro zadecyduj�. My�l� poza tym, �e na nast�pny dy�ur obudz� tylko dw�jk�. Chyba Hefajstosa i Temid�. Afrodyta jest za �adna. Mog�oby si� to znowu �le sko�czy�. Zreszt�, prawd� m�wi�c, obawiam si�, �e ten dy�ur nie b�dzie lepszy. Boj� si� zw�aszcza o Temid�. R�ne jej pomys�y s� ju� s�awne w�r�d wszystkich za��g lataj�cych. W ka�dym razie mam jeszcze troch� czasu. 430 okres bezwzgl�dny Zdecydowa�em si� w ko�cu na dok�adne zapoznanie si� z dokumentacj�, jak� moi bohaterowie zd��yli przygotowa�, zanim zaj�li si� �do�wiadczeniami�. Okaza�o si�, �e pomys� Temidy i Afrodyty by� doskona�y. Nawet nie wiedzia�em, �e wszystko, co jad�em do tej pory, pochodzi ze sk�adanych nam ofiar. Co jaki� czas centralny komputer bazy wysy�a roboty do wszystkich okolicznych �wi�ty� i po prostu zbiera owe dobra. Najgorzej ma si� sprawa z mi�sem, kt�re bardzo szybko si� psuje. Wydaje si�, �e miejscowi kap�ani r�wnie� zacz�li stosowa� nasz� technik� zbierania �ywno�ci, ale postanowi�em to ukr�ci�. W ko�cu �bogu, co boskie...�, prawda? Poza tym nie cierpi� wyzysku jednej istoty przez drug�. My, to co innego. Nakaza�em wi�c przy wszystkich miejscach kultu zamontowa� czujniki okre�laj�ce rodzaj, stan, ilo�� i maksymalny czas le�enia dar�w bez obawy o ich zepsucie. W ten spos�b b�dzie mo�na zoptymalizowa� dostawy, a w�a�ciwie odbi�r. Przegl�da�em r�wnie� zapisy dostarczone przez roboty kontaktowe. Apollon mo�e by� z nich dumny. �wietnie wykonuj� swoj� robot�. Ostatnie zapisy nie s� niestety takie weso�e. Wynika z nich, �e ca�a tr�jka nie oszcz�dza�a energii. Robili tu r�ne ,,cuda� - ot, cho�by na przyk�ad spalenie przez Marsa miasta, kt�re si� zbuntowa�o. Kronos natomiast lata� pasjami na antygrawitonach, a Hera bawi�a si� w laserowanie r�nych tekst�w. Trudno wyliczy� wszystko, faktem jednak jest, �e w wyniku tego w�r�d tubylc�w pojawi�y si� wierzenia o wojnie bog�w, o gniewie bog�w i sporo innych bredni. Ciekaw jestem, kt�re z nich potrafi teraz wyt�umaczy� to wszystko tubylcom. Ja tego si� nie podejmuj�. Ca�a ta sprawa na sto parsek�w pachnie Trybuna�em. Przez noc wszystko sobie przemy�l�, a jutro obudz� ca�� tr�jk� i czeka mnie ci�ka przeprawa. 431 okres bezwzgl�dny Ufff! Rozmowa by�a szalenie trudna, �e si� tak wyra��. Na samym pocz�tku Kronos o�wiadczy�, �e zawiesza mnie w czynno�ciach na czas nieograniczony. Musz� przyzna�, �e tupetu mu nie brakuje. Jasne, inaczej nigdy nie zosta�by Kapitanem. Szybko mu jednak przypomnia�em, �e jako Kontaktowiec - w przypadku odkrycia jakichkolwiek istot my�l�cych mam absolutne zwierzchnictwo przez ca�y czas nawi�zywania kontaktu. Hera do�� d�ugo w og�le nie raczy�a si� do mnie odezwa�, a Mars co jaki� czas chcia� mi po prostu da� po �bie. Ten si� wczu� w rol� bezb��dnie. Uspokoi� si� dopiero wtedy, gdy powiedzia�em mu, �e jego ukochana spoczywa w s�siednim anabiolizatorze. Podejrzewam, �e on si� jednak naprawd� zakocha�. W ko�cu s� gusta i gu�ciki. Ja wola�bym na przyk�ad tak� Afrodyt�. Nawet z jej idiotycznymi pomys�ami. Ostatecznie wszyscy jednak okazali si� na poziomie. Zw�aszcza �e przedstawi�em im wyniki obserwacji robot�w kontaktowych, o kt�rych pisa�em ju� wcze�niej. Kronos wygl�da� nawet na lekko przestraszonego. Wszyscy zgodzili si� r�wnie� na moj� propozycji, aby obudzi� tylko Hefajstosa i Temid�. Kronos mia� z pocz�tku podobne do moich obiekcje na temat Temidy, ale w ko�cu z Afrodyt� by�oby jeszcze gorzej. Potem rozmawiali�my ju� tylko na tematy og�lne. Okaza�o si�, �e oni r�wnie� spodziewaj� si� pomocy za jakie� sze��set okres�w. W ko�cu udali si� z powrotem do swoich anabiolizator�w. Odby�o si� to cokolwiek za spokojnie, �ebym nie obawia� si� kolejnych niespodzianek. Ka�de z nich bowiem w mi�dzyczasie gdzie� wychodzi�o. Mieli wi�c czas na zmajstrowanie mi jakiego� psikusa. Sprawdzi�em potem system operacyjny centralnego komputera, ale wszystkie programy by�y na oko nieruszone. Jutro obudz� nast�pn� tur�, a sam te� chyba p�jd� troch� pohibernowa�. 431 okres bezwzgl�dny Obudzi�em Hefajstosa i Temid�. Nie powiem, byli troch� zdziwieni. Temida chyba nawet bardziej, bo zaraz zarzuci�a mnie mn�stwem pyta�. Hefajstos natomiast podszed� do sprawy ze zrozumieniem. Musia�em im jednak opowiedzie�, co tu si� wydarzy�o. Wydawali si� troch� zaszokowani. Nie podoba�a mi si� jednak reakcja Temidy. Chocia� tego nie powiedzia�a otwarcie, to przysi�g�bym, �e w sumie ca�e post�powanie obu pan�w wyda�o si� jej raczej sympatyczne. Trzeba b�dzie mie� j� w przysz�o�ci na oku. Poza tym zacz�a co� m�wi� o przewrocie pa�acowym, jakiego niby mia�em dokona�. Te� co�! Sk�d ona wzi�a to s�ownictwo? Postanowi�em, �e zostan� z nimi jeszcze przez jaki� czas. 440 okres bezwzgl�dny Nic w�a�ciwie nie nagrywa�em przez mn�stwo czasu. By�em w terenie. Wzi��em roboty kontaktowe i wybra�em si� na wycieczk� po Ziemi. Chcia�em to wszystko zobaczy� w szczeg�ach. Zacz��em od ,,kr�lestwa� Marsa. Trzeba przyzna�, �e uda�o mu si� przez te kilkaset tutejszych lat zbudowa� naprawd� pi�kne miasto. W stosunku do reszty planety jest to dos�ownie cudo techniki. Ogrody, parki, kanalizacja. Najgorsze jednak, �e gdy zwiedza�em jego pa�ac, stwierdzi�em i� ten wariat zamontowa� tu mn�stwo urz�dze�. Fakt, �e �wietnie ukrytych, ale doprawdy nie wiem, co z nimi teraz zrobi�. Gdyby to wpad�o w r�ce tubylc�w, w�wczas mog�yby wynikn�� spore k�opoty, zw�aszcza je�liby zrozumieli zasady pos�ugiwania si� nimi. Nie jest to w ko�cu takie nieprawdopodobne. Na razie postanowi�em zamkn�� ca�y ten kram i ni kogo do� nie wpuszcza�. Og�osi�em r�wnie� w�r�d tubylc�w, �e ich w�adca znaczy si� ten kretyn Mars - odjecha� w wielk� podr� razem z kr�low� i �e wr�c� oboje za kilkaset lat. W ko�cu, jakby nie by�o, powiedzia�em im prawie ca�� prawd�. Reszty i tak by nie zrozumieli. Tak na marginesie musz� stwierdzi�, �e chyba ich rozumiem. To znaczy Kronosa i reszt�, a nie tubylc�w. Rzeczywi�cie, co� dziwnego dzieje si� z cz�owiekiem, jak sobie uprzytomni, �e mo�e uchodzi� za boga. Jest to w ko�cu funkcja niezbyt uci��liwa, zw�aszcza je�li dysponuje si� tak� technik�. Musz� si� wzi�� w gar��. Inaczej i mnie zacznie co� odbija�. Najprawdopodobniej szajba. Przypominam sobie, �e na pocz�tku ca�ej tej awantury m�wi�em Kronosowi, �e nie ominie nas szale�stwo. Wtedy �artowa�em, ale teraz obawiam si�, �e jednak co� w tym jest. Sam nawet cz�sto zastanawiam si�, dlaczego jeszcze mnie nie wzi�o? Trzeba chyba i�� spa�. 441 okres bezwzgl�dny Odkry�em kilka nowych pomys��w poprzedniej tr�jki, a zw�aszcza pan�w. Mars wsz�dzie stawia� pomniki sobie i swojej ukochanej. Niby nic takiego, ale czemu robi� je z nierdzewnej stali? Wsp�lnie z Kronosem na skraju najwi�kszej okolicznej pustyni wybudowali olbrzymi sze�cian. Nie bardzo rozumiem tego ich pragnienia robienia cud�w za wszelk� cen�. Pomijaj�c ju� te Kronosowe loty na antygrawitonach. Zostawi�y one trwa�y �lad w �wiadomo�ci tubylc�w. Sprawdzi�em! Nale�y si� obawia�, �e sami te� zechc� lata�, co w sumie nie jest nawet takie z�e. Najgorsze jednak, �e Kronos poza tym chcia� koniecznie uchodzi� za m�drca. Naucza� w zwi�zku z tym tubylc�w matematyki, astronomii oraz fizyki. Tubylcy s� nawet ca�kiem nie�li, jak na poziom ich rozwoju. Geometri� na przyk�ad zrozumieli bez wi�kszych trudno�ci. Jedyn� rzecz� przemawiaj�c� za Kronosem jest fakt, �e jednak mimo wszystko korzysta� tylko z miejscowych budowli i nie wprowadza� �adnych usprawnie� technicznych tak jak Mars. 442 okres bezwzgl�dny Id� spa�. Przedtem jednak zamontowa�em do swojego anabiolizatora dodatkowe sprz�enie z g��wnym komputerem naszego statku. Dzi�ki temu mam prawie pewno��, �e si� jednak za te trzysta okres�w obudz�. Uzgodni�em z Hefajstosem i Temid�, �e na nast�pny dy�ur obudz� Apollona i Afrodyt�. Trudno, nie mo�na inaczej! Utrzyma�em r�wnie� warunkowe budzenie na wypadek zbyt drastycznych przekrocze� regulaminowych. Zaostrzy�em tylko kryteria, �eby nie powt�rzy�a si� taka sama historia, jak z pierwsz� tr�jk�. * 703 okres bezwzgl�dny Ufff! Obudzi�em si� prawie czterdzie�ci okres�w za wcze�nie. Tym razem okaza�o si�, �e jednak dobrze zaprogramowa�em swoj� anabioz�. Okaza�o si� bowiem, �e g��wny komputer naszego statku odebra� sygna�y od ekspedycji zd��aj�cej w stron� Czaszy Po�udniowej. To prawdziwy cud! Uda�o im si� trafi� przypadkiem na nasz� emisj� fal �wietlnych. Reszta posz�a ju� �atwo. Porozumieli si� z Centrum Lot�w i otrzymali polecenie przyj�cia nam z pomoc�. Ca�e szcz�cie, �e mo�emy odbiera� ich sygna�y nadprzestrzenne. Chocia� z drugiej strony nie jestem przekonany, czy naprawd� ciesz� si� z tej wiadomo�ci. B�d� tu za oko�o pi�� okres�w bezwzgl�dnych. Jest to za kr�tki okres, �eby zlikwidowa� ca�y ten ba�agan, kt�ry Kronos z reszt� ,ponownie tu spowodowali. Oni te� jakby niezbyt si� z tego cieszyli. Tak na marginesie musz� doda�, �e od dwustu okres�w wszyscy ju� s� na nogach. Tylko mnie, oczywi�cie, nie obudzono. Nie musz� chyba t�umaczy� dlaczego. M�wi� troch� bez�adnie, ale to wszystko przez zdenerwowanie. Tyle si� zn�w wydarzy�o, �e nie wiem, od czego zacz��. Chyba od tego, �e dziwi� si�, dlaczego tylko mnie omin�o to ca�e szale�stwo, kt�re ogarn�o ju� wszystkich. Sam zreszt� nie wiem. 704 okres bezwzgl�dny Przepraszam, ale nie by�em w stanie doko�czy� tego nagrywania poprzednim razem. Musia�em zebra� my�li i jeszcze raz wszystko dok�adnie przeanalizowa�. A wi�c od pocz�tku... M�wi�em ju�, �e nied�ugo przyb�dzie pomoc. O ca�ych trzysta okres�w wcze�niej ni� si� jej spodziewali�my w naj�mielszych snach. Okaza�o si� po przeanalizowaniu pami�ci komputer�w, �e sygna� pomocy od Eurypidrosa - bo to on w�a�nie dowodzi wypraw� na Czasz� Po�udniow� - by� tylko po�redni� przyczyn� mojego przebudzenia. Sam sygna� nie obudzi�by mnie, poniewa� w bazie byli cz�onkowie za�ogi, czyli ta ca�a banda szale�c�w, bo inaczej trudno ich ju� nazywa�. G��wny komputer pok�adowy uzna� wi�c, �e nie zachodzi bezpo�rednia potrzeba obudzenia mnie. Przes�a� jedynie przechwycon� wiadomo�� do centralnego komputera naszej bazy. Ten za� do��czy� j� do danych w moim warunkowym programie budzenia i uzna�, �e sytuacja dojrza�a jednak do tego, �eby mnie obudzi�. Nie bardzo to by�o na r�k� pozosta�ym, ale byli za s�abi, �eby zmieni� zaprogramowanie bloku g��wnego. Tylko ja mia�em odpowiedni� wiedz�, jako �e z regu�y innym nie wolno rusza� tych program�w. Kontaktowcy posiadaj� t� wiedz� g��wnie na u�ytek ewentualnych kontakt�w. Ca�e szcz�cie! Bowiem Kronos zorganizowa� wielk� akcj� maskuj�c�, tak �e nie wszystkie wiadomo�ci o ich poczynaniach na Ziemi dochodzi�y do komputera. S�owem: pomoc przyjdzie ju� za jakie� cztery okresy. Ale wr��my do sprawy. Gdy posy�a�em do anabiolizator�w niesforn� tr�jk�, domy�la�em si�, �e Kronos, Mars i Hera co� tam przy nich majstrowali. Mia�em racj�! Sprawdzi�em blok g��wny i nic nie znalaz�em. Nie wpad�o mi jednak do g�owy, �eby zajrze� do blok�w zasilaj�cych. Ich sztuczka by�a bardzo prosta. Ot� ca�a tr�jka postanowi�a po prostu wy��czy� po odpowiednim czasie dop�yw energii. Wtedy centralny komputer prze��cza hibernacj� na zasilanie pomocnicze i natychmiast przyst�puje do budzenia. Chodzi po prostu o nasze bezpiecze�stwo. Musia�o si� im to uda� i rzeczywi�cie uda�o. Tak wi�c ju� w sto okres�w po moim za�ni�ciu, w bazie z powrotem znalaz�a si� owa tr�jka plus Hefajstos i Temida. Ci ostatni pr�dko zd��yli zapozna� si� z post�powaniem Marsa i Kronosa i takie �ycie tak�e bardzo im si� podoba�o. Zastanawiam si�, czy nawet specjalnie nie zaprogramowano tak przerwy w zasilaniu, �eby w�a�nie da� drugim dy�urnym czas na posmakowanie urok�w boskiego �ycia. Potem obudzili jeszcze Apollona i Afrodyt� i przekonali ich bez wi�kszych trudno�ci do swoich idei. Mnie postanowiono zostawi� w ��ku, �e si� tak wyra��. Nie wiem, czy uda mi si� opowiedzie� o wszystkim, co tu narozrabiali. Sam jeszcze o wszystkim nie wiem. Zd��yli bowiem zniszczy� cz�� zapis�w pami�ci komputera centralnego. Zaczn� od Hefajstosa i Temidy. Ci jeszcze byli najspokojniejsi. Hefajstos w�a�ciwie nic nie robi� opr�cz tego, �e popularyzowa� nowe technologie hutnicze. Wprowadzi� mi�dzy innymi �elazo, a w ko�cowym okresie nawet stal nierdzewn�. W sumie nie ma o czym m�wi�. Drobny i nieszkodliwy kaprys, zw�aszcza w por�wnaniu z dzia�alno�ci� innych. Temida w�a�ciwie te� zachowywa�a si� jak niewini�tko, zanim nie pojawi�y si� pozosta�e panie. Mia�a, co prawda, spore kr�lestwo, ale poza stworzeniem w�asnego haremu m�skiego zachowywa�a si� nadzwyczaj pacyfistycznie. Je�eli nie liczy� oczywi�cie krwawego t�umienia wybuchaj�cych co jaki� czas bunt�w gn�bionych przez ni� samc�w oraz jednej skromnej ekspedycji karnej do s�siedniego pa�stwa, kt�rego w�adca pope�ni� nieostro�no�� stworzenia haremu �e�skiego. W sumie, tak jak w przypadku Hefajstosa, nie ma o czym m�wi�. I pomy�le�, �e jeszcze par� lat temu grzmia�bym z oburzeniem na takie wybryki, a dzisiaj uwa�am je za zwyk�e ekscesy. Chocia� w�a�ciwie, ile to lat temu? Nie wiem, jak je liczy�. Z jednej strony siedemset okres�w bezwzgl�dnych to szmat czasu, ale z drugiej - je�li odliczy� stan anabiozy - to w sumie nie jest tych lat tak wiele. Nie s�dzi�em, �e mo�na si� tak zmieni�. C�! Jedyne, do czego mia�bym ochot� si� przyczepi�, to mo�e metody t�umienia bunt�w przez Temid�. Po prostu u�mierca�a ca�y sw�j harem i wybiera�a sobie nowych kochank�w. Kiedy� nazwa�bym takie post�powanie zbrodni�, ale w �wietle p�niejszych wydarze� by� to naprawd� drobiazg. Bowiem p�niej obudzili si� Kronos, Mars i Hera. Kronos wr�ci� na swoj� Kret�. Tyle, �e wzi�� ze sob� Her�. Pogodzili si�. Mars natomiast zaraz po obudzeniu ukochanej powr�ci� do swojego pa�stwa. W bazie pozosta� wi�c tylko Hefajstos i jego �elastwo. Przez pewien czas ka�de z nich �y�o na w�asn� r�k�. P�niej jednak postanowili, �e trzeba by obudzi� Apollona i Afrodyt�. No i obudzili. 706 okres bezwzgl�dny Nie nagrywa�em pami�tnika przez jeden okres z powodu zamieszania, jakie wywo�a� drugi komunikat Eurypidrosa. Nada� on radosn� wed�ug niego wiadomo��, �e za dwa okresy uda mu si� wej�� na peryferia naszego systemu. Po otrzymaniu jej wybuch� taki pop�och, �e nie mia�em zupe�nie czasu na pami�tnik. Wci�� trwa�y dyskusje o tym, co umie�ci� w raporcie og�lnym. Kronos trzy razy konferowa� ze mn� na temat mojego indywidualnego raportu jako Kontaktowca. Ju� wcze�niej zdecydowa�em, �e ze wzgl�du na specyficzne warunki, w jakich si� tu znale�li�my, nie b�d� wspomina� o anomaliach naszego zachowania. W ko�cu mam ca�y zestaw bardziej ciekawych, wr�cz fascynuj�cych materia��w naukowych. Umie�ci�em jedynie dok�adny opis wzbogacenia po�ywienia przez wykorzystanie sk�adanych ofiar. Oczywi�cie podkre�li�em, �e mo�liwe jest to jedynie w przypadku naturalnego, �e tak powiem, uznania nas przez tubylc�w za bog�w. Zak�adaj�c odmienno�� sytuacji, mocno uwypukli�em niebezpiecze�stwo takiego post�powania, tym bardziej, �e przyk�ady, kt�re poda�em za wysoce prawdopodobne, zosta�y zaczerpni�te z �ycia. Tylko �e o tym ju� nie pisa�em. Um�wi�em si� z Apollonem i Kronosem, �e oficjalnie podamy je jako wynik symulacji komputerowej. Jest to o tyle prawdopodobne, �e w naszych warunkach napisanie takiego programu jest bajecznie proste. Z takimi informacjami jakimi dysponujemy... Afrodyta i Apollon ju� si� nawet wzi�li do roboty. Je�li zd���, to nawet zmontuj� ma�� symulacj� z naszymi robotami kontaktowymi. Sta�em si� wi�c przest�pc�. Nie mog�em jednak post�pi� inaczej, zw�aszcza �e sam dot�d zastanawia�em si�, jak uda�o mi si� przez ca�y ten czas by� ponad wszystkim. Chyba w sumie du�o zawdzi�czam Kronosowi. To brzmi szyderczo, ale jak si� lepiej zastanowi� - jest w tym rozumowaniu du�o racji. Przecie� gdyby mnie obudzi�, tak jak innych, to wcale nie jestem pewien, czy zachowa�bym si� tak spokojnie. Nie jestem przecie� bogiem, lecz istot� jak najbardziej przeci�tn�. Najwi�ksze k�opoty sprawi�o nam znalezienie rozwi�zania problemu wojen, kt�re od prawie trzydziestu okres�w tocz� si� w�r�d tubylc�w. Jest to zreszt� najci�szy zarzut, jaki mo�na nam wytoczy�. Jeden zrobi� kr�lem jakiego� pa�stewka naszego robota kontaktowego, a drugi zamierza� go wykorzysta�, �eby zdoby� jak�� tutejsz� pi�kno��. Postanowi� za� dzia�a� po bosku i wyda� naszemu robotowi polecenie porwania owej pani. Skutek by� taki, �e tubylcy nie wiedz�c; �e jest to interwencja boska, zorganizowali pot�n� wypraw� wojenn�, �eby j� odbi�. Kronos bowiem zapomnia� o takim drobnym fakcie, �e jego wybranka by�a kr�low� i mia�a m�a. Zawsze twierdzi�em, �e jego sposoby podrywania kobiet rokuj� mu stan kawalerski na ca�e �ycie. Do dzi� dnia pami�tam, jak pr�bowa� podrywa� jak�� lekark� w Centrum Lot�w. To ju� by�o prawdziwe kino. Szczytem jego intelektu w tej makabresce by�o stwierdzenie, �e jego wybranka jest prawie tak pi�kna jak Samanta - mikrobiolog Centrum - z kt�r� owa lekarka toczy�a ci�g�� walk� o prymat pi�kno�ci. By�o to oczywi�cie jego ostatnie wyst�pienie w tych zalotach, a pani doktor do dzi� ma dreszcze na jego widok. Ale wr��my do tej wojny. W szczytowej jej fazie zaanga�owano nawet roboty kontaktowe i lekki sprz�t lataj�cy: Apollon posun�� si� wr�cz do reanimacji kilku jej uczestnik�w, przez co jeszcze bardziej utrwali� motyw boski w tutejszych wierzeniach i mocno skomplikowa� sytuacj�. Ci faceci uznali sw�j powr�t do �ycia za niew�tpliwy objaw interwencji boskiej, i s�usznie. Nies�usznie natomiast pos�dzili Apollona o jakie� specjalne preferencje dla ich os�b. Biedny Cybernetyk tak si� zapali� do tej wojny, �e kiedy zgin�o w niej paru wodz�w ze strony atakuj�cych - kt�rych on w�a�nie popiera� - i obro�cy zacz�li zdobywa� przewag�, niewiele si� zastanawia� i postanowi� po prostu ich reanimowa�. Zrobi� to zreszt� g��wnie z powodu Afrodyty, w kt�rej si� po cichu podkochuje. Inaczej na my�l by mu nawet nie przysz�o przejmowa� si� �mierci� kilku tubylc�w. Ci ostatni za� niezbyt orientowali si� w tych wszystkich niuansach. Trudno ich zreszt� za to wini�. Wprost przeciwnie! Co� czuj�, �e znowu gubi� w�tek. Powr��my wi�c do meritum sprawy. Przyczyn� tej makabry ju� om�wi�em. P�niej jednak okaza�o si�, �e ka�dy ma w�r�d tubylc�w swoich faworyt�w. Kronos na pocz�tku wycofa� tego nieszcz�snego robota, ale napotka� dwie zasadnicze przeszkody. Pierwsz� ze strony tubylc�w, kt�rzy pos�dzili swoich przeciwnik�w o podst�pne uprowadzenie ich kr�la - co jest sprzeczne z tutejszymi wierzeniami, m�wi�cymi, �e takie sprawy trzeba za�atwia� przy pomocy armii. Swoj� drog� zastanawiam si�, czy nie jeste�my troch� winni tej ich idiotycznej postawie. Poza tym by� te robot Marsa, kt�ry zacz�� protestowa�, �e Kronos miesza si� w jego sprawy. Wtedy jeszcze �aden z nich nie mia� poj�cia, co z tego wszystkiego wyniknie. W ko�cu, Kronos troch�, �eby nie dra�ni� tubylc�w, a troch� �eby odczepi� si� od Marsa - postanowi� zostawi� tego robota na swoim miejscu. Spok�j jednak trwa� bardzo kr�tko. Tubylcy chcieli za�atwi� spraw� po swojemu, czyli zacz�li obl�enie stolicy kr�lestwa tego nieszcz�snego robota. Zwali go tak jako� �miesznie... zaraz, zaraz, ju� wiem. Pafys. Tak w�a�nie si� nazywa�. �w Parys mia� zaprogramowan� samoobron� i trzeba przyzna�, �e program by� nadzwyczaj dobrze zrobiony. Zacz�a si� wi�c taka wojna, jakiej jeszcze nie zna�a historia tej planety. Prawdopodobnie ca�a ta sprawa sko�czy�aby si� stosunkowo szybko, gdyby nie nasze panie. My�l� oczywi�cie o Afrodycie i Temidzie. Ta ostatnia chcia�a koniecznie w��czy� do swojego haremu jakiego� ksi�cia, kt�ry w�a�nie bra� udzia� w wojnie. Poniewa� za� nie mog�a ju� zaognia� sytuacji ponad miar� i go po prostu porwa�, wi�c postanowi�a, �e przy��czy si� ze swoim haremem do atakuj�cych. Ten typ nazywa� si� Achilles czy co� w tym stylu. Prawd� m�wi�c, by� to bezprzyk�adny okaz idioty. Jego IQ utrzymywa�o si� gdzie� w granicach minimum niezb�dnego do pos�ugiwania si� no�em i �ukiem. �ukiem - �eby upolowa� co� do jedzenia, a no�em - �eby to co� pokroi�. S�owem, kretyn. Zwa�ywszy jednak, �e Temida przecie� nie chcia�a z nim rozmawia� - to trzeba obiektywnie przyzna�, �e zbudowany by� �wietnie. Nie na tym jednak polega� problem. Sprawa bardzo si� skomplikowa�a w momencie, kiedy o facecie dowiedzia�a si� Afrodyta. Nasz �liczny Informatyk zupe�nie nie m�g� �cierpie� my�li, �e Temida odbierze jej taki kawa� m�skiego cia�a. Bo chyba nie m�wi�em jeszcze, �e specjalno�ci� Afrodyty by�o uwodzenie tutejszych pan�w. Dzi�ki temu g��wnie nigdy nie mia�a zatarg�w z Kronosem, kt�ry nawet zdawa� si� pochwala� jej zami�owania. Ba! Cz�sto nawet pracowali razem. W tym sensie, �e kiedy Kronos zajmowa� si� �on�, Afrodyta uwodzi�a m�a. Co dziwniejsze, w takich przypadkach nigdy nie by�o �adnych skarg na nas. Oznacza to za�, �e obie strony by�y usatysfakcjonowane boskim zainteresowaniem. Nie mo�na tego jednak powiedzie� o Temidzie. Ta bowiem cz�sto podrywa�a m��w, przez co w�ciek�e �ony przestawa�y nam sk�ada� ofiary. By� to jednak najmniejszy k�opot, bo wywo�a� gniew bog�w by�o �atwo. Tym ju� zajmowa� si� Hefajstos. Jego ulubionym zaj�ciem by�o wywo�ywanie sztucznych burz z piorunami. Trzeba przyzna�, �e mia� du�e osi�gni�cia w tej dziedzinie. Ostatnimi czasy u�ywa� nawet kilku piorun�w naraz. Sam to widzia�em. Naprawd� pi�kne! Temida pr�bowa�a te� dogada� si� z Kronosem, tak jak to zrobi�a Afrodyta, ale ten ostatni w miar� up�ywu czasu stawa� si� coraz bardziej wybredny. Najspokojniejsza by�a Hera, kt�ra chyba wci�� jeszcze kocha�a tego szale�ca Kronosa. Przez ca�y czas zajmowa�a si� g��wnie obrzydzaniem naszemu wodzowi jego wybranek. Czasem nawet udawa�o jej si� �ci�ga� Kronosa z powrotem do siebie. By�y to najspokojniejsze chwile na Ziemi, bo wtedy nasz Kapitan miewa� przeb�yski rozs�dku i nawet pr�bowa� poskramia� co dziksze pomys�y reszty za�ogi. Mars w tej wojnie by� po stronie atakuj�cych, jako �e nadal nie m�g� wybaczy� Kronosowi wtr�cania si� w jego sprawy. Poza tym kr�lestwo, kt�rym rz�dzi� robot, czyli tak zwany Parys, by�o lennem Wielkiego Boga, a wi�c samego Marsa. Tak wi�c musia� on im udziela� swojej pomocy. Nie m�g� przecie� straci� twarzy wobec tubylc�w. Kronosowi zale�a�o g��wnie na owej pani, kt�ra by�a przyczyn� ca�ego zaj�cia. Reszta go obchodzi�a tylko o tyle, o ile kto� zbyt d�ugo upiera� si� przy u�yciu laser�w. Poza tym wcale si� do tego ba�aganu nie miesza�. Apollon natomiast by� neutralny i pomaga� to jednym, to drugim - w zale�no�ci od kaprysu b�d� od pi�knych oczu jakiej� Ziemianki. Atmosfera by�a wi�c przesycona erotyzmem. I tak wszystko toczy�o si� przez prawie trzydzie�ci okres�w. Najgorzej sprawa przedstawia�a si� w dwudziestym pi�tym okresie od chwili wybuchu wojny. Kronos bowiem akurat zn�w pok��ci� si� z Her� i postanowi� zabawi� si� ze swoj� oblubienic�, czyli ukochan� Parysa. Robot by� bowiem przez ca�y czas utrzymywany w obiegu, g��wnie przez Her�, kt�ra w ten spos�b trzyma�a Kronosa przy sobie. Bo Helena - nie wiem, czy ju� m�wi�em, �e owa kr�lewna w�a�nie tak si� nazywa�a - si�� rzeczy tkwi�a przy Parysie, w kt�rym si� chyba mocno podkochiwa�a�. Swoj� drog� chcia�bym wiedzie�, kto majstrowa� przy jego programie. Roboty kontaktowe s� przecie� pozbawione takich uczu� jak mi�o��, dobro�, delikatno�� etc., etc. Mars prze�ywa� powa�n� tragedi� z powodu �mierci swojej ukochanej Ziemianki, kt�rej nikt nie by� ju� w stanie d�u�ej utrzymywa� przy �yciu. A� dziw, �e �y�a tyle okres�w. Faktem jest jednak, �e biedne Marsisko prze�ywa�o swoj� strat� do�� powa�nie, jak mo�na by�o s�dzi� na podstawie jego reakcji. Chyba ju� w nim powoli zacz�o gasn�� to dziwne szale�stwo. Og�osi� jednak �a�ob� w�r�d swoich ludzi, a na dodatek za��da�, �eby wszyscy cz�onkowie za�ogi stawili si� na pogrzebie. Oczywi�cie Kronos mia� go w nosie, poniewa� prze�ywa� wraz z Helen� swoj� w�asn� idyll� na Krecie. Nie musz� dodawa�, �e Mars by� na niego w�ciek�y. Na dodatek Temida wykorzysta�a okazj� i ulotni�a si� po cichu z uroczysto�ci, by uwie�� tego ba�wana Achillesa. Nie powiem, uda�o jej si� to ca�kowicie. Tylko �e ten kretyn zacz�� si� tym powszechnie chwali�, co wywo�a�o w�ciek�o�� zar�wno Temidy, jak i Afrodyty. Mo�na je zrozumie�! Afrodyta, �eby si� zem�ci�, Uwiod�a wi�kszo�� pan�w z haremu Temidy. Skutek by� taki, �e ta ostatnia wymieni�a ca�y zestaw w tempie ekspresowym, a poza tym przesta�a popiera� Achillesa. Sam nie wiem dok�adnie, co by�o potem. Domy�lam si� tylko, �e Mars podci�gn�� bateri� laser�w. Temida uzbroi�a swoich nowych kochank�w w miotacze antymaterii, a Hefajstos zu�y� straszne ilo�ci energii na produkowanie piorun�w o najr�niejszych kszta�tach. Apollon tym razem wyst�pi� w poduszkowcach bojowych wraz z ekip� robot�w, ale nie wiem, po czyjej stan�� stronie. Zacz�a si� potworna awantura, w kt�rej Achilles zosta� w ko�cu pozbawiony �ycia. Na sto pa