7350
Szczegóły |
Tytuł |
7350 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7350 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7350 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7350 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Edna Buchanan
NIE IGRA SI� Z MIAMI
MIAMI IT�S MURDER
Przek�ad Pawe� Wieczorek
Wydanie oryginalne: 1994
Wydanie polskie: 1996
Dla Marylin Lane,
wiernej przyjaci�ki,
prawdziwej siostry
Bo nie ma nic ukrytego, co by nie wysz�o na jaw, ani tajnego, co
by nie sta�o si� wiadome.
(Ewangelia wg �w. �ukasza: 12, 2)
Rozdzia� pierwszy
26 grudnia
By� m�czyzn�, o jakim �ni ka�da kobieta � w najgorszych koszmarach. Gwa�ciciel
grasowa� po mie�cie od pierwszych dni lata, atakowa� w toaletach biurowc�w w
centrum.
Zjawia� si� i znika� niczym duch, widziany jedynie przez przera�one ofiary � jak
na razie
sze��.
W Miami trwa�o kolejne szalone lato. �mierdziel � bandyta o szczeg�lnie
nieprzyjemnym
odorze cia�a � rabowa� jeden bank dziennie i cho� nie odpoczywa� nawet na tyle,
by wzi��
prysznic, policja i sfrustrowane FBI nie by�y w stanie go wyw�szy�. Wysoki
urz�dnik rady
miejskiej, z�apany na ulicy w momencie gdy zaczepia� w jednoznacznym celu
ch�opca na
godziny, kt�ry okaza� si� tajnym agentem policji, pr�bowa� wyja�ni� przyby�ym go
aresztowa� funkcjonariuszom, �e bada problemy socjalne miasta. W basenie jednego
z hoteli
przy pla�y odkryto kr���c� w oczekiwaniu na ofiar� olbrzymi� pirani�. Spad�
�nieg � w
Miami pada nie z nieba, lecz z samolot�w. Przez dach ko�cio�a baptyst�w
przelecia�o p�
tony kokainy � wyrzuci�a j� za�oga cessny 310, �cigana przez inspekcj� celn�.
Kiedy za�oga
policyjnego �mig�owca podlecia�a zbyt blisko skacz�cych na bungee m�odzie�c�w,
ci
natychmiast z�o�yli skarg� do wydzia�u spraw wewn�trznych policji i Federalnego
Zarz�du
Lotnictwa Cywilnego.
Jest w parnym lecie Miami i jego szale�stwie co�, co dodaje mi energii. Nie
tylko
miewam wtedy sny w technikolorze, ale te� potrzebuj� mniej snu i budz� si� bez
budzika w
sam� por�, by zd��y� powita� niesamowity wsch�d s�o�ca. Lato przyspiesza jeszcze
tempo
obrotu spraw w moim zawodzie, w kt�rym i tak nigdy nie brakuje wydarze�.
Prawie sko�czy�am artyku� o za�odze �mig�owca, kt�ra dosta�a zakaz lot�w, kiedy
nastawiona na pasmo policyjne redakcyjna radiostacja poda�a informacj� o
znalezieniu
topielca na jednej z wysp mi�dzy miastem a Miami Beach. Z�apa�am notes i torb�,
zachwycona, �e mam okazj� uciec z redakcji. Dy�ur tego dnia pe�ni�a Gretchen
Platt, z piek�a
rodem zast�pczyni kierownika dzia�u miejskiego, kt�ra od d�u�szego ju� czasu
kr�ci�a si�
wok� mojego biurka, co nie zapowiada�o nic dobrego.
� Najlepiej, jak pojad� i zobacz�, co si� sta�o � stwierdzi�am.
� Topielec, Britt? � zapyta�a, marszcz�c sw�j klasyczny nosek.
Gretchen unika jak mo�e publikowania �negatywnych� wiadomo�ci, gdy� kto� m�g�by
poczu� si� obra�ony. Kto� wa�ny, na przyk�ad Izba Handlowa, Stowarzyszenie
Rozwoju
Miasta albo Wydzia� Turystyki. Ze sw� urod�, blond w�osami i strojom odpowiednim
do
pokazywania si� w gabinetach dyrekcji Gretchen mo�e sprawia� � i sprawia �
wra�enie
kobiety sukcesu, dynamicznej m�odej kierowniczki, maj�cej bezpo�redni kontakt z
tymi,
kt�rzy rz�dz� �wiatem, prawda jest jednak taka, �e nie zauwa�y�aby dobrego
tematu, nawet
gdyby ugryz� j� w nog�. Idea�em dobrej informacji jest dla niej nad�ty kawa�ek
promuj�cy
lokalne wydarzenie kulturalne albo jak�� miejscow� organizacj�.
� To si� wydarzy�o w eleganckiej dzielnicy � zaryzykowa�am. � Na wyspie
willowej.
Mo�e chodzi o kogo� wa�nego, a przecie� to tylko kilka minut st�d. A nu� sprawa
�mierdzi?
Nie zaszkodzi sprawdzi�.
� Niech b�dzie, ale prosz� szybko wraca� � odpowiedzia�a sceptycznie Gretchen. �
Mo�e
b�d� mia�a dla pani zlecenie.
Wcale mi si� to nie podoba�o. Lubi�am sama przebija� si� przez moje �yzne
poletka i
znajdowa� sobie tematy na artyku�y; uleganie fanaberiom i chorym pomys�om
Gretchen
zazwyczaj okazywa�o si� �redni� przyjemno�ci�.
Ruszy�am ty�em w kierunku wind, staraj�c si� nie s�ysze� jej rad i przestr�g,
ca�y czas
kiwaj�c g�ow� niczym modne w swoim czasie pieski, stawiane za tylnymi szybami
samochod�w.
Cho� na zewn�trz by�o trzydzie�ci pi�� stopni, a klimatyzacja w moim
sze�cioletnim t-
birdzie nie dzia�a�a, wyrwanie si� z olbrzymiego gmachu redakcji, w kt�rym
temperatura nie
przekracza temperatury ch�odni, i wyj�cie na powietrze zawsze jest ulg�. Parna
wilgo� otuli�a
mnie jak mi�kki koc i rozgrza�a moje wyzi�bione ko�ci. Ruszy�am na wsch�d
Venetian
Causeway, gdzie rywalizuj� mi�dzy sob� o wygl�d purpurowa bugenwilla i ognista
meksyka�ska winoro�l. Zdobi� one kamienne murki i p�oty, znad kt�rych wystaj�
obsypane
jaskrawymi szkar�atnymi kwiatami drzewa royal poinciana.
�a�cuch sztucznych wysp, nazwanych romantycznie z w�oska San Marco, San Marino,
Dilido i Rivo Alto, ��cz� w�skie mosty. Kiedy zbli�a�am si� do wschodniego mostu
zwodzonego, zamigota�y czerwone �wiat�a i zabrz�cza�y dzwonki. Niewiele my�l�c,
wcisn�am peda� gazu do pod�ogi i przemkn�am z wyj�cym silnikiem. Rzut okiem we
wsteczne lusterko wystarczy�, by zobaczy� opuszczaj�ce si� tu� zaraz w poprzek
jezdni
drewniane barierki i most podnosz�cy si� dla wysokomasztowego szkunera. Sun�ce
cicho po
wodzie eleganckie �aglowce marnuj� w naszym mie�cie wi�cej benzyny ni� jachty
motorowe
� podniesienie mostu unieruchamia osiemset samochod�w, kt�re stoj� i pra�� si� w
upale, a�
przep�ynie jeden jacht.
Radio policyjne w moim samochodzie wyplu�o na cz�stotliwo�ci Miami Beach rozmow�
dw�ch gliniarzy. Znajduj�cy si� na miejscu zdarzenia detektywi z wydzia�u
zab�jstw
korygowali przyczyn� �mierci denata z utoni�cia na �prawdopodobnie pora�enie
pr�dem�.
Zapytali o PCF (przypuszczalny czas przybycia) anatomopatologa, na co dy�urny w
centrali
poinformowa� ich, �e jest on ju� w drodze. Skr�caj�c w lewo na wysp� Sunset, co�
sobie
przypomnia�am i natychmiast szybciej zabi�o mi serce. By�am tu kiedy�, zbieraj�c
materia� na
artyku�! Czy to mo�liwe? Tak! To ten sam dom! Przed budynkiem sta�y dwa
radiowozy, a
jeden si� w�a�nie oddala�. Nie by�o karetki � musia�a ju� odjecha�.
Elektronicznie otwierana
�elazna brama sta�a otworem. Nie widzia�am ��tej ta�my, oddzielaj�cej zazwyczaj
ciekawskich od miejsca zbrodni, ale w tej okolicy nie istnia�a potrzeba takiej
ostro�no�ci.
Mieszka�cy tutejszych willi nie na darmo otaczaj� si� murami i wysokimi p�otami
z kutego
�elaza, poza tym wi�kszo�� z nich pewnie wyjecha�a na lato. Ci, kt�rzy zostali,
nie wyszliby
w popo�udniowy upa� obejrze� wybuchu trzeciej wojny �wiatowej, a co tu m�wi� o
pojedynczym trupie. Ledwie stan�am, zatrzyma� si� za mn� znajomy chrysler, za
kt�rego
kierownic� siedzia�a kobieta z burz� kr�conych rudych w�os�w. Lottie Dane
musia�a us�ysze�
komunikat policji i te� wpad�a rzuci� okiem, co si� dzieje.
� Wiesz, kto tu mieszka? � przywita�am j�.
Pokr�ci�a g�ow�. Z prawego ramienia zwisa� jej nikon 8008 z teleobiektywem,
kieszenie
lu�nej kamizelki w kolorze khaki mia�a wypchane pomara�czowymi i czarnymi
pude�eczkami film�w.
� Dieter Steiner! By�am tu kiedy�, chcia�am zrobi� z nim wywiad tu� przed
oskar�eniem
go o zab�jstwo trzeciej �ony. Nie otworzy� bramy i zagrozi�, �e zadzwoni do
wydawc�w
gazety i na policj�.
Kobietom Dietera Steinera zdarza�y si� dziwne przypadki. Cho� przesad� by�oby
okre�la�
go mianem Sinobrodego, znajdowa� si� na dobrej drodze. Pierwsz� �on� straci�
podczas
nurkowania. Twierdzi�, �e p�yn�a za nim, a kiedy wdrapa� si� do �odzi, ju� jej
nie by�o. Cia�o
znaleziono kilka dni p�niej. Nikomu nie wyda�o si� to podejrzane. Wypadki si�
zdarzaj�.
�ona numer dwa pomyli�a si�, wyje�d�aj�c z wielopi�trowego gara�u � zamiast
wstecznego
biegu wrzuci�a normalny, jej mercedes skoczy� do przodu, prze�ama� barier� i
spad� z
wysoko�ci pi�ciu pi�ter na asfalt, zabijaj�c przy okazji czekaj�cego na autobus
starszego
pana. Kolejny nieszcz�liwy wypadek.
� Wdowiec majsterklepka? � spyta�a Lottie.
� Aha.
� Cholera, niech mnie. � Popatrzy�y�my na siebie.
� Wcale nie powiedziane, �e to on. Mo�e to by� nowa baba, robotnik, ogrodnik,
jego...
Zza domu wyszed� policjant z Miami Beach, Greg Wallace. By� rozgrzany, spocony i
szczerzy� z�by w u�miechu.
� To Steiner! � stwierdzi�am. � Popatrz na g�b� gliniarza.
� O �esz ty! � mrukn�a Lottie i sprawdzi�a aparat.
� Gdzie on jest? � spyta�am.
� Ju� si� dowiedzia�a�? � Greg wskaza� g�ow� na ty� domu i poprowadzi� nas
wy�o�on�
betonowymi p�ytami �cie�k� wok� rozleg�ego, zadbanego ogrodu.
Steiner le�a� na plecach na drewnianym pomo�cie; jego opalone mokre cia�o
otacza�a
szybko schn�ca p�ytka ka�u�a. Nie by�o �ladu cechuj�cej go za �ycia arogancji �
znikn�a tak
samo jak blask zmoczonego s�on� wod� z�otego kolczyka w jego uchu. W pobli�u
wala�y si�
gumowe r�kawiczki oraz pozrywane z elektrokardiografu kr��ki z samoprzylepnej
folii,
rozrzucone przez pr�buj�cych reanimacji sanitariuszy. Steiner ubrany by� jedynie
w kolorowe
szorty. D�onie zacisn�� w pi�ci, na ustach wida� by�o pian�. Mia� rozpi�ty
rozporek.
Przez chwil� sta�y�my bez s�owa. By� przyp�yw i spod pomostu dobiega�y
klaszcz�co-
ss�ce odg�osy wody.
� Nie wiem, co te kobiety w nim widzia�y � odezwa�a si� w ko�cu Lottie.
Policja otrzyma�a zg�oszenie wypadku przez telefon, z jachtu. Zadzwoni�a
rodzina,
p�yn�ca na wycieczk� wielkim bertramem. Zauwa�yli Steinera sikaj�cego z pomostu
do
wody; kilka sekund po tym, jak go min�li, wrzasn�� i wpad� do wody.
� S�siedzi m�wi�, �e robi� to notorycznie � powiedzia� policjant.
� Co? � spyta�am notuj�c.
� Pokazywa� swoj� m�sko��, u�ywaj�c zatoki jako �azienki. Zwykle kiedy kto�
przep�ywa�, najcz�ciej gdy na pok�adzie by�y kobiety. Mo�e nie podoba�o mu si�,
�e
wywo�uj� fale, a mo�e chcia� da� im do zrozumienia, �e przep�ywaj� zbyt blisko.
� A mo�e by� po prostu walni�ty � podsun�am.
� Tak czy siak, o jeden k�opot mniej � stwierdzi� Greg.
� Co si� w�a�ciwie sta�o? � indagowa�am. � By� pod wp�ywem alkoholu albo
narkotyk�w
czy po prostu zakr�ci�o mu si� w g�owie?
� Tak s�dzili�my na pocz�tku � odpar� policjant, przeci�gaj�c chusteczk� po
czole � ale
ludzie na motor�wce, kt�rzy widzieli, jak wpada do wody, zawr�cili, wyci�gn�li
go i zacz�li
reanimowa�. Nic z tego nie wysz�o i chyba wiem, dlaczego.
Popatrzy� znacz�co na umieszczon� w przystani tablic� z reklam� budweisera.
� My�l�, �e porazi� go pr�d. Niez�e, co? Sam zrobi� to, co nie uda�o si� w�adzom
stanowym.
� Jak?
� Ostateczne wnioski wyci�gnie lekarz, ale pr�buj�ca reanimowa� go dw�jka i
sanitariusze dostali pr�dem, kiedy niechc�cy dotkn�li tej tyki. � Wskaza� palcem
na jeden z
czterech pr�t�w, podpieraj�cych rozpi�t� nad przystani� markiz�. Niewinnie
wygl�daj�ca
�erd� zacz�a nagle przyci�ga� wzrok niczym napis �WIE�O MALOWANE.
� Dlaczego jego zabi�o, a pozosta�ych nie?
� Z�apa� za podpor�, po kt�rej przebiega kabel o�wietlaj�cy reklam�, sikn�� do
wody i
pr�d go popie�ci�.
Wzdrygn�am si�, zadaj�c sobie retoryczne pytanie, dlaczego m�czy�ni na widok
ka�dej
wi�kszej powierzchni wody natychmiast musz� rozpina� rozporek i sika�.
Niespodziewanie
wysoki procent wy�awianych z wody w okolicach Miami m�skich topielc�w jest w
kompletnym ubraniu, ale z rozpi�tym rozporkiem. Lottie dr�czy� ten sam problem.
� Greg? � spyta�a. � Dlaczego wy, faceci, ci�gle to robicie?
� Co? � Policjant mia� nas�czony potem ko�nierzyk i ciemne ko�a pod pachami.
Pieczo�owicie wype�nia� rubryki przypi�tego do podk�adki formularza.
� No wiesz, za�atwiacie si� do oceanu, zatoki, kana��w, basen�w?
Popatrzy� zdegustowany, przesta� na chwil� pisa�, w�o�y� palec za ko�nierzyk i
odci�gn��
go od szyi.
� Bo ja wiem? � Wzruszy� ramionami. � Chyba dlatego, �e s�.
� Wrzuca� do wody puszki po piwie i sika� do zbiornik�w wodnych tylko dlatego,
�e
�s��? � zdziwi�a si� Lottie.
� To musi by� jak z psami, kt�re podnosz� nog� przy drzewach i hydrantach �
pr�bowa�am wyja�ni�. � Znacz� teren.
Greg sprawia� wra�enie rozdra�nionego.
� Co wy gadacie! Pow�d jest taki, �e wi�kszo�� m�czyzn pije piwo i korzysta z
ka�dej
okazji, by pozby� si� nadmiaru p�ynu.
� Nie, moim zdaniem w ka�dym z was drzemie ukryta potrzeba pokazywania przy lada
okazji swojego najwi�kszego przyjaciela � wyg�osi�a sw� teori� Lottie.
� Co za bzdura! To sprawa natury. � G�os Grega przybiera� na sile. � Wola boska!
� W ka�dym razie sprawiedliwo�ci sta�o si� zado�� � oznajmi�am uspokajaj�cym
tonem.
� Zw�aszcza je�eli rzeczywi�cie porazi� go pr�d. Przecie� zosta� skazany na
krzes�o
elektryczne i jedynie dzi�ki �utowi szcz�cia uda�o mu si� doprowadzi� do
powt�rki procesu,
zanim gubernator podpisa� nakaz wykonania wyroku, no i oczywi�cie wygra�. Dobrze
mu si�
�y�o. � Odwr�ci�am si�, by otaksowa� rozleg�e patio z basenem i zbudowany jakby
bez planu
pi�trowy dom o wielkich panoramicznych oknach, z tarasem na pi�trze otoczonym
balustrad�
z kutego �elaza.
� Dom zbudowa� �adny, ale posknerzy� na instalacji � stwierdzi� policjant. �
B��d.
Powinien by� zleci� elektryk� fachowcowi. Niczego nie dotykajcie, dobrze? �
ostrzeg� i ruszy�
do bramy, by przywita� si� z doktorem Vernonem Duffym, jednym z anatomopatolog�w
hrabstwa Dade.
Doktor Duffy, przedtem obywatel New Hampshire, wygl�da� z powodu upa�u jak
zwi�d�y
kwiat. W r�ku ni�s� wy�o�on� g�bk� aluminiow� walizk�, jakich u�ywaj�
fotografowie. W
wewn�trznej kieszeni sportowej marynarki, kt�ra dawno straci�a fason, mia�
woltomierz;
przewody dynda�y mu na wysoko�ci ud. Przypomina� mojego niechlujnego koleg� ze
szko�y
�redniej, obecnie naukowca w NASA. Duffy jest lekko zgarbiony i bardzo blady �
zbyt wiele
godzin sp�dza w kostnicy. Kiwn�� mnie i Lottie zdawkowo g�ow�, jakby spodziewa�
si� nas
tu zobaczy�, i skierowa� sw� uwag� na cia�o.
� Czy to ten, o kt�rym s�ysza�em?
� We w�asnej osobie � potwierdzi� Greg. � Jego dobra passa nie mog�a trwa�
wiecznie.
� Niczyja nie trwa wiecznie � powiedzia� filozoficznie Duffy, wyjmuj�c
woltomierz.
� W wydziale zab�jstw nie b�d� za nim p�aka� � doda� Greg. � Tak samo w
prokuraturze.
Byli naprawd� wkurwieni, kiedy s�dzia go pu�ci�.
Duffy podszed� do podtrzymuj�cego markiz� dr�ga i przyczepi� do jego
galwanizowanej
podstawy zako�czony czerwon� ko�c�wk� pr�bnik, a przew�d z czarn� ko�c�wk�
wrzuci� do
wody. Wskaz�wka wychyli�a si� do stu dwudziestu wolt�w. Standardowa, u�ywana w
barach,
pod�wietlana od �rodka jarzeni�wk� reklama piwa wisia�a na zardzewia�ej
metalowej
konstrukcji.
� Ani ta reklama, ani gniazdko, do kt�rego jest pod��czona, nie s� przeznaczone
do
u�ytku na wolnym powietrzu � o�wiadczy� lekarz, wodz�c wzrokiem wzd�u� kabla
zasilaj�cego, prowadz�cego do pobliskiego domku z narz�dziami. � Nawet nie
uziemi�
przewodu. Dlaczego by� tak niefrasobliwy?
� Z lenistwa � wyja�ni� Greg. � Albo z g�upoty. Niech pan spojrzy tutaj. � Kilka
metr�w
dalej, tu� obok urz�dzenia do spuszczania na wod� motor�wki � zaopatrzonego w
pot�ne
silniki granatowo-bia�ego custom crafta z napisem PHOTOG na dziobie � widnia�o
nowe,
porz�dnie wygl�daj�ce i uziemione gniazdko. � Powinien by� od��czy� stary
przew�d.
� Zdaje si�, �e z�apa� znajduj�c� si� pod napi�ciem podpor� i zamkn�� obieg
pr�du, kiedy
strumie� moczu dotkn�� wody. Pami�tam podobny przypadek w Chicago � m�wi� Duffy,
badaj�c Steinera. Podni�s� i obejrza� najpierw jedn� jego stop�, potem drug�. �
Cz�owieka
porazi�o, kiedy w metrze nasika� z peronu na szyn� doprowadzaj�c� pr�d.
Uderzenie by�o tak
mocne, �e facet pofrun�� na tory, jakby kto� go zepchn��.
Greg skin�� g�ow�. S�owa Duffy�ego musia�y obudzi� w nim wspomnienia. Niemal z
rozmarzeniem na twarzy powiedzia�:
� O tak. Kiedy by�em ma�y, nam�wili�my kole�k�, �eby nasika� do w��czonej
kosiarki.
Pr�d przelecia� po strumieniu i ch�opak jak z�oto pierdykn�� na dupsko.
Wzi�am g��boki wdech i popatrzy�am na Lottie, kt�ra wznios�a oczy do g�ry.
Gdy postanowi�am wraca� do redakcji pisa� artyku�, Lottie robi�a w�a�nie zdj�cie
wpatruj�cego si� prosto w niebo Steinera.
� Po co ci to? � mrukn�am. � Przecie� wiesz, �e nie opublikuj� w �adnej
porannej
gazecie fotografii nagiego trupa.
Lottie spojrza�a na mnie uwa�nie.
� Dla twojego przyjaciela Danny�ego. Na pewno ucieszy go mo�liwo�� rzucenia
ostatni
raz okiem na Steinera.
Prawdopodobnie mia�a racj�. Oto ca�a Lottie � pami�ta o wszystkim.
Detektyw Daniel P. Flood aresztowa� Steinera i udowodni� mu morderstwo trzeciej
�ony.
Pisa�am o sprawie od samego pocz�tku. Dowody zebrane przez Dana doprowadzi�y
Steinera
do celi �mierci, ale nie uda�o si� go tam zbyt d�ugo przetrzyma�. Wykorzystuj�c
formalne
uchybienia s�dziego podczas przedstawiania �awie przysi�g�ych punkt�w
oskar�enia, obrona
zdo�a�a wznowi� proces. I wtedy okaza�o si�, �e �wiadkowie poumierali,
poznikali, potracili
pami�� i generalnie byli zastanawiaj�co oporni. W efekcie oskar�ony opu�ci� sal�
s�dow�
jako wolny cz�owiek.
Czu�am si� dziwnie, schodz�c z tej areny nag�ej �mierci, na kt�rej nie pola�y
si� �zy.
Kiedy otwiera�am samoch�d, dotar�o do mnie, �e na widok trupa Steinera ka�dy
jakby
wesela�. Nim odjecha�am, na scen� wkroczy� jednak nowy aktor. Tu� za mn�
zaparkowa�
zielony jaguar. Siedz�ca w nim m�oda kobieta poprawi�a okulary s�oneczne i
zmarszczy�a
czo�o, widz�c blokuj�cy podjazd radiow�z, nieoznakowany samoch�d Grega i auto
anatomopatologa. Mia�a na sobie bia�e szorty i pasuj�cy do nich sweter, nogi
d�ugie i opalone.
� Gdzie Dieter? � zapyta�a, uwa�nie mi si� przygl�daj�c.
� Jest pani jego znajom�? � odpowiedzia�am pytaniem. � Sta�o si� co� przykrego.
Spojrza�a przez moje rami� w kierunku domu.
� Prosz� tam nie i�� � ostrzeg�am.
� Dlaczego? Co si� sta�o? � Zn�w popatrzy�a na mnie i nie spodoba�o jej si� to,
co
zobaczy�a w moich oczach. Cie� zasnu� jej rozszerzone nagle �renice.
Zastawi�am jej drog� i pr�bowa�am przytrzyma� za rami�.
� Wypadek. Nie powinna pani.
Wyrwa�a si� i ruszy�a biegiem wzd�u� zacienionej strony.
� Prosz� pani! � zawo�a�am, ale mnie nie s�ysza�a. Zd��y�a ju� okr��y� dom i
wypa�� na
prowadz�cy do przystani pomost. Zacz�a wy�, jej g�os unosi� si� i opada� w rytm
krok�w.
� Nieee!
Ruszy�am za ni�. Kiedy wysz�am zza w�g�a, Greg trzyma� j� za nadgarstki i cicho
co�
m�wi�. Pr�bowa� stan�� mi�dzy ni� a zw�okami; wtedy jej nogi ugi�y si� w
kolanach i pad�a
na ziemi�.
� Mieli�my wzi�� �lub! � krzycza�a, wci�� walcz�c z policjantem. � Nie mo�e nie
�y�!
Co pan m�wi? Co to znaczy?! � Kl�cza�a teraz z zaci�ni�tymi pi�ciami i chlipi�c
b�aga�a: �
Dlaczego on tu le�y? Nie pozw�lcie mu tak le�e�!
Gdy ludzie, kt�rym p�ka serce, zaczynaj� p�aka�, zwykle robi� to samo. W drodze
do
redakcji stara�am si� jednak powstrzyma� od �ez, t�umacz�c sobie, �e ta kobieta
mia�a
w�a�ciwie szcz�cie. B�dzie pami�ta� Steinera jako utracon� mi�o��, nie zdaj�c
sobie sprawy
z tego, �e spe�nienie marze� prawdopodobnie sko�czy�oby si� dla niej znacznie
bardziej
tragicznie.
By�am nowa w bran�y, kiedy w zagajniku tu� obok parku miejskiego znaleziono
Eloise
Steiner. Gliniarze nie traktowali mnie jeszcze wtedy powa�nie, a ulubion� zabaw�
paru z nich
by�o szokowanie m�odej reporterki. Zamiast wi�c � jak zwykle � unika� mnie, Dan
i jego
partner zaprosili mnie pewnego dnia na ogl�dziny zw�ok. Uszcz�liwiona
szcz�ciem �
dziennikarze nienawidz� by� trzymani za ��t� ta�m� � ruszy�am grzecznie za nimi
zaro�ni�t�
je�ynami i chwastami �cie�k�. Nigdy nie zapomn� tego, co zobaczy�am na mrocznej
polance.
Policjanci spodziewali si�, �e ujawni� s�abo��, ale nic z tego. Pozosta�am
ch�odna �
przynajmniej na zewn�trz, okazuj�c jedynie zawodow� ciekawo��. Nie przysz�o mi
to jednak
�atwo � by� �rodek lata, a cia�o le�a�o w lesie trzy dni, na dodatek Eloise
Steiner by�a w
dziewi�tym miesi�cu ci��y.
Kiedy og�oszono znalezienie niezidentyfikowanych zw�ok, Dieter Steiner zadzwoni�
na
policj�, �e mo�e jest to jego �ona, z kt�r� by� wtedy niespe�na rok po �lubie.
Ostatni raz
widzia� j� minionej soboty oko�o dziesi�tej rano, gdy wyje�d�a�a na pchli targ.
Obieca�a by�
w domu przed drug� po po�udniu, ale nie wr�ci�a.
Gliniarze nie mieli okazji zapyta� Steinera, dlaczego nie zg�osi� jej
zagini�cia, poniewa�
kiedy przybyli do jego do domu, by� tam ju� adwokat, kt�ry zabroni� mu rozmawia�
z policj�
oraz podda� si� badaniu na wykrywaczu k�amstw.
Zaraz po powrocie do redakcji zadzwoni�am do biblioteki z pro�b� o wycinki
prasowe
dotycz�ce Steinera. Onnie nie czeka�a na go�ca � przynios�a mi je natychmiast
osobi�cie.
� A wi�c dobry B�g w ko�cu go pokara� � stwierdzi�a.
� Na to wygl�da. Jak Darryl?
� Podniecony perspektyw� szko�y. � Na jej usta wyp�yn�� szeroki u�miech i twarz
koloru
spieczonej grzanki ca�a si� rozpromieni�a. � Nie mo�e si� doczeka�.
� U�ci�nij go ode mnie. � Wpisa�am do komputera sw�j kod osobisty i patrzy�am,
jak
Onnie wraca do biblioteki. Kiedy� by�a bit� �on�, ale uda�o jej si� uciec od
m�a i teraz by�a
samotn� matk�. Praca, do kt�rej j� poleci�am, znakomicie jej s�u�y�a � Onnie
przyty�a gdzie
trzeba kilka kilogram�w, zacz�a si� malowa� i �wietnie wygl�da�a.
Dziennikarzowi nigdy nie
zaszkodzi mie� w bibliotece przyjaci�, zw�aszcza tu� przed zamkni�ciem numeru.
Si�gn�am
po s�uchawk� telefonu i zadzwoni�am do domu Dana Flooda. Odezwa� si� po drugim
sygnale.
� Cze��, Danny, tu Britt. Nie uwierzysz, nad czym pracuj�. Wiesz, kto zgin��
dzi� po
po�udniu?
� C�, s�ysza�em, �e Dieter Steiner si� zeszcza�.
� Kto ci powiedzia�? � O ma�o si� nie zach�ysn�am. � Jak to si� dzieje, �e
zawsze wiesz
wszystko pierwszy?
� Nasz wsp�lny przyjaciel i ulubiony porucznik Ken McDonald poinformowa� mnie,
�e
Steiner znikn�� z planszy nie rozwi�zanych przypadk�w. � Na d�wi�k nazwiska
�McDonald�
jak zwykle skurczy� mi si� �o��dek. Zastanawia�am si�, czy ju� zawsze tak
b�dzie.
� Wygl�da na to, �e jednak istnieje na �wiecie sprawiedliwo��.
� By� mo�e � odpar� Dan.
� Chcia�abym zacytowa� weterana wydzia�u zab�jstw, kt�ry pos�a� Steinera do celi
�mierci. Jak brzmi tw�j komentarz?
� Wiadomo�� o jego �mierci niemal mnie porazi�a � oznajmi� Dan chichocz�c.
� B�d� powa�ny.
� Oczywi�cie. � Przez chwil� Dan si� namy�la� i s�ysza�am jedynie jego ci�ki
oddech. W
ko�cu powiedzia� z powag�: � Teraz b�dzie musia� stan�� przed s�dzi� niebieskim.
Czasami
jednak sprawiedliwo�� zwyci�a.
Dwie pierwsze �ony Steinera zgin�y w odst�pie trzyletnim. Obie by�y m�ode,
atrakcyjne
i dobrze ubezpieczone. Obie zosta�y skremowane, nie by�o wi�c mo�liwo�ci
ponownego
zbadania przyczyn ich �mierci, a w wypadku trzeciej, Eloise, Dan wykona�
znakomit� robot�.
� Bardzo dobrze � stwierdzi�am, wstukuj�c s�owa Flooda do komputera. � Co�
jeszcze?
� Ale poza protoko�em. Dosta� to, na co zas�u�y�. Powinien usma�y� si� ju� dawno
temu.
Nikt nie b�dzie p�aka� po tym skurwielu.
� Jedna osoba b�dzie. Ka�da potwora znajdzie swego amatora, nawet Steiner. Zanim
odjecha�am z miejsca wypadku, zjawi�a si� jego narzeczona. �adna m�oda
dziewczyna w
jaguarze. Mia� si� z ni� �eni�. Jego �mier� mocno j� trafi�a.
Prychn��.
� Los wy�wiadczy� jej przys�ug�, prawdopodobnie uratowa� �ycie.
� Nigdy w to nie uwierzy. Wiesz, jaka bywa mi�o��. � Upi�am �yk kawy z mlekiem,
kt�ra
sta�a na moim biurku w styropianowym kubeczku.
� Taa. � G�os Dana zmi�k�. � Wiesz, ma�a, w�a�ciwie czeka�em na tw�j telefon. Po
tylu
latach dok�adnie wiem, jak pracujesz.
� Najwy�szy czas, tatusiu. Poza tym jak si� czujesz?
� Kiepsko. Kiedy zwlekam si� rano z ��ka, moje cia�o wydaje takie d�wi�ki,
jakby kto�
w �rodku �upa� orzechy. Wszystko si� we mnie psuje. Umieram, ale to �adna
nowo��, bo
wszyscy co dzie� umieramy po kawa�eczku.
� Przesta� narzeka�, nie sprawiasz na mnie wra�enia umieraj�cego. Powiniene�
s�ucha�
lekarzy, robi� co ci ka��, i bardziej na siebie uwa�a�.
� Oczywi�cie. Spotkajmy si� w przysz�ym tygodniu na kaw� albo lunch, Britt.
� Za�atwione � odpar�am, od�o�y�am s�uchawk� i zaj�am si� artyku�em.
Pierwsze zdanie brzmia�o:
M�czyzna, kt�remu dzi�ki kruczkom prawnym uda�o si� unikn�� krzes�a
elektrycznego, zgin��
pora�ony pr�dem w dziwnym wypadku, jaki wydarzy� si� we wtorek w jego luksusowej
willi w Miami
Beach.
W czasie kiedy Bobby Tubbs, redaktor dy�urny dzia�u miejskiego, opracowywa�
artyku�,
siedzia�am obok i przygl�da�am si�, jak to robi. Potem pokr�ci�am si� troch�,
czekaj�c, a�
redaktor odpowiedzialny napisze tytu�. Lubi� dopilnowa� osobi�cie, by nie
zdarzy�o si� nic,
czego bym nie przewidzia�a, a tytu� mia� zwi�zek z artyku�em. W tym wypadku nie
by�o
problem�w.
Wielkie litery wo�a�y: PODEJRZANY O MORDERSTWO PORA�ONY PR�DEM W
SWOIM DOMU PRZY PLA�Y! A pod spodem: Britt Montero, sta�y wsp�pracownik
�Miami Daily News�. To ja.
Wr�ci�am do biurka i przejrza�am kartki informuj�ce o telefonach, kt�re by�y do
mnie
podczas mej nieobecno�ci. Dwa razy dzwoni�a moja matka. Kiedy si�ga�am po
s�uchawk�,
zauwa�y�am, �e kto� za mn� stoi. By� to, upozowany jak do zdj�cia w �GQ�,
Eduardo de la
Torre, wysoki i zawsze elegancko ubrany redaktor rubryki towarzyskiej.
Wiedzia�am, czego
chce. Mimo nienagannych manier i stylu bycia d�entelmena, a� dr�y na ka�d�
mo�liwo��
dowiedzenia si� szczeg��w dotycz�cych �mierci, nieszcz��, skandali i
przest�pstw w
�dobrym towarzystwie�, o kt�rym pisze. Im obrzydliwsze, tym lepiej.
� Mog� ci� zaprosi� na kaw�?
� Mam � odpar�am, unosz�c kubek. � Nigdy nie wspomina�e�, �e byli�cie z Dieterem
Steinerem przyjaci�mi.
Wzruszy� powoli ramionami i stan�� bokiem, ukazuj�c sw�j szlachetny profil. Jego
drzewo genealogiczne si�ga hiszpa�skiej arystokracji i Eduardo nie pozwala
nikomu o tym
zapomnie�.
� Dlaczego tak m�wisz? Jakimi przyjaci�mi? Przyszed�em, bo dawno ju� nie
wymieniali�my si� tematami.
� Eduardo, przesta�. Zapraszasz mnie na kaw� tylko wtedy, gdy kto� z wy�szych
sfer ma
problemy � zosta� obrabowany, o co� oskar�ony albo zgin��.
� A wi�c to prawda? � wydysza�, unosz�c kszta�tnie zaokr�glon� brew.
Rano artyku� wydrukuje p� miliona gazet, ale niemal lubie�na ciekawsko��
Eduarda
zawsze powoduje, �e niech�tnie ujawniam szczeg�y. Moim zdaniem zbytnio
podniecaj� go
dotycz�ce przest�pstw drobiazgi. Trzeba jednak przyzna�, �e Eduardo nieraz
okaza� si�
cennym �r�d�em informacji i zastrze�onych numer�w telefon�w, kiedy ten czy �w z
�towarzystwa� zapomnia� dobrych manier i �ci�gn�� na siebie zainteresowanie
reportera
zajmuj�cego si� sprawami policyjnymi.
� Co jest prawd�?
� Steiner. Naprawd� nie �yje?
� Nie wiedzia�am, �e by� w Czarnej Ksi�dze.
� Masz na my�li spis os�b z towarzystwa? Znajduje si� w nim Muffy, jego
narzeczona �
nale�y do Benedict�w z Palm Beach � m�wi� Eduardo tonem lu�nej pogaw�dki,
odliczaj�c
nazwiska na idealnie wymanikiurowanych palcach. � Eloise te� tam by�a. On
r�wnie�, przez
rok, w okresie ich ma��e�stwa. Kiedy jednak zosta� aresztowany pod zarzutem
morderstwa,
oczywi�cie go wykre�lono.
� Oczywi�cie. W takim razie ju� tam nie wr�ci. Nie �yje.
� Kto? � wtr�ci� si� Ryan Battle, siedz�cy za mn� redaktor odpowiedzialny za
informacje
og�lne. � Kto nie �yje? �mierdziel? S�yszeli�cie o tym, �e banki kupuj� kanarki?
Bo kiedy
taki kanarek zdycha, wiadomo, �e w okolicy kr��y �mierdziel.
Rzuci�am mu mordercze spojrzenie. �cigaj�cym �mierdziela policjantom nie by�o do
�miechu.
� Nie, nie �mierdziel � odpar� ostro Eduardo. � Dieter Steiner, niemiecki
fotograf,
kt�remu ci�gle gin�y �ony.
� Co si� sta�o? � Ryan wsta� zza biurka i podszed� do nas.
� No w�a�nie, co si� sta�o? � podchwyci� Eduardo.
Opowiedzia�am im kr�tko ca�� histori�.
� Widzia�a� cia�o? � Oczy Eduarda b�yszcza�y jak dwa w�gielki. � Co mia� na
sobie?
� Niewiele � odrzek�am zgodnie z prawd�, dodaj�c na koniec, �e Lottie ma
zdj�cia.
Pognali razem do ciemni, by zajrze� jej przez rami�. By�a to nieelegancka
sztuczka i
wiedzia�am, �e Lottie si� na mnie w�cieknie, ale nie widzia�am innego sposobu,
�eby si� ich
pozby�.
Zjecha�am do holu ani smutna, ani szcz�liwa z powodu �mierci Dietera Steinera.
Mia�am
poczucie, �e co� si� sko�czy�o � jakby kolejny raz los potoczy� si� swoim
biegiem.
Najbardziej lubi� w mojej pracy to, �e ci�gle obserwuje si� �ycie z pierwszego
rz�du.
Prawo nie zdo�a�o dosi�gn�� Steinera, ale dosi�g�o go co� innego. Pomy�la�am o
Eloise,
dw�ch kobietach przed ni� i siedz�cym w domu Danielu Floodzie. Prawdopodobnie
b�dzie
mu si� lepiej spa�o. Pozostanie przy �yciu jest najlepsz� zemst�.
Dziesi�� minut p�niej spotka�am si� z Lottie w podziemnym redakcyjnym gara�u i
pojecha�y�my do �La Esquina de Tejas� na media noches � �sandwicze o p�nocy�,
czyli
s�odkie bu�ki z szynk�, wieprzowin�, ��tym serem, musztard� i piklami.
Usiad�y�my przy
stoliku przykrytym cerat�, na kt�rej roz�o�ono tekturowe tacki z nadrukowan�
map� Florydy,
i zacz�y�my je��.
� Dzi�kuj� za przys�anie mi do ciemni g�upkowatych bli�niak�w � burkn�a Lottie,
lej�c
tabasco na sa�atk� z ry�u i fasoli. Jako Teksanka, jest uzale�niona od ostrych
sos�w i dodaje
je w du�ych dawkach do wszystkiego, z porann� owsiank� w��cznie.
� Wiedzia�am, �e si� ucieszysz na ich widok. Przepraszam.
� My�lisz, �e Steiner o�eni�by si� z t� lal�?
� Gdyby to zrobi�, Dan od razu by si� za�o�y�, �e kt�rego� dnia znajd� j� twarz�
w d� w
przydro�nym rowie.
� Co on na to, �e Steiner dosta� wreszcie to, co mu si� nale�a�o?
Spr�bowa�am na�ladowa� niski g�os Dana i jego powolny spos�b m�wienia.
� Powiedzia�: �Cholera z nim, Steiner by� jedynie �d�b�em na trawniku. Nie on
jedyny. W
por�wnaniu z innymi nie by� nawet najgorszy�.
� A kto jest najgorszy? � Lottie obtar�a usta chusteczk�, przechyli�a si� przez
stolik w
moim kierunku i uwa�nie wbi�a we mnie wzrok.
Musia�am si� chwil� zastanowi�. Obie wiedzia�y�my, �e Dan ma obsesj� na punkcie
starych, �nie rozwi�zanych� przypadk�w morderstw, w kt�rych zna� zab�jc�, ale
nie m�g�
doprowadzi� do procesu. Jego ulubionym tematem by�y niedostatki wymiaru
sprawiedliwo�ci.
� Chyba morderca Mary Beth Rafferty.
Lottie z oczekiwaniem patrzy�a jak mieszam szata�sko mocn� kaw� po kuba�sku,
kt�ra
prawdopodobnie utrzyma mnie na nogach do rana.
� Sprawa Mary Beth Rafferty jest bardzo stara � zacz�am. � Pochodzi z czas�w,
kiedy
nie by�o ci� jeszcze w Miami. Mia�am wtedy jedena�cie, mo�e dwana�cie lat, ale
do dzi�
pami�tam panik�, jak� wywo�a�o to zab�jstwo. � Wypi�am �yk kawy i odstawi�am
fili�ank� na
spodeczek. � Po tej sprawie matka przez kilka miesi�cy nie wypuszcza�a mnie
samej z domu.
Morderstwo posia�o strach w ca�ym mie�cie, musisz bowiem wzi�� pod uwag�, �e w
owym
czasie Miami by�o niewielkim prowincjonalnym miasteczkiem. Mary Beth � ma�a
dziewczynka � zosta�a porwana, zgwa�cona i zamordowana.
Lottie afektowanie wzruszy�a ramionami.
� I do dzi� sprawa nie jest wyja�niona?
� Z technicznego punktu widzenia � nie, to znaczy nikt nie zosta� oskar�ony, ale
policja
zawsze mia�a podejrzanego. Nigdy nie zgadniesz, kogo.
Oczy Lottie si� rozszerzy�y.
� Kogo�, kogo znam?
Skin�am g�ow�.
� Erica Fieldinga.
� �artujesz! Tego polityka? Kandydata na gubernatora? Robi�am mu z dziesi�� razy
zdj�cia. � Od�o�y�a widelec. � Opowiedz.
� To si� wydarzy�o dwadzie�cia dwa lata temu. O�mioletnia Mary Beth bawi�a si� o
trzeciej po po�udniu na ulicy blisko domu, w dzielnicy Roads. Uprowadzi� j�
jaki� wyrostek, a
�wiadkiem porwania by� bawi�cy si� z ni� r�wie�nik, kt�ry natychmiast przybieg�
do domu,
ale by� tak wystraszony, �e przez kilka dni do nikogo si� nie odzywa�. Wkr�tce
po og�oszeniu
poszukiwa� znalaz� jej nagie zw�oki na brzegu jednego z kana��w przeje�d�aj�cy
tamt�dy
siedemnastolatek. By� nim Eric Fielding.
� S�dzisz, �e to on j� zabi�?
� Dan m�g�by przysi�c, �e tak. O ile wiem, nigdy nie pojawi� si� inny
podejrzany.
Pikanterii dodaje sprawie fakt, �e Fielding mia� ju� na koncie oskar�enie o
podgl�dactwo i
jego zjawienie si� w miejscu, gdzie le�a�y zw�oki, by�o dziwnym zbiegiem
okoliczno�ci.
Lottie patrzy�a ponuro.
� Osoby, kt�re znajduj� zw�oki, cz�sto okazuj� si� tymi, kt�re same je tam
umie�ci�y.
� W�a�nie. Tacy ludzie lubi�, jak zwraca si� na nich uwag�, ch�tnie sytuuj� si�
w centrum
wydarze�. Niekt�rzy wr�cz s�dz�, �e dzi�ki temu nikt ich nie b�dzie podejrzewa�.
Jakby
gliniarze byli a� tak g�upi.
� Dlaczego go nie aresztowano?
� Brakowa�o dowod�w.
� Nie by�o �wiadk�w?
� Jedynym by� ch�opiec, kt�ry bawi� si� z Mary Beth, kaleka z niedow�adem nogi
po
uderzeniu przez samoch�d. Widzia�, jak przypuszczalny morderca j� porwa�, ale
jego matka
przerazi�a si� i nie dopu�ci�a do niego policji. Od pocz�tku by�a wobec niego
nadmiernie
opieku�cza i przestraszona jak cholera, czemu si� jednak wcale nie dziwi�.
Rodzina
Fielding�w ju� wtedy mia�a znacz�c� pozycj� w mie�cie � zar�wno ze wzgl�du na
maj�tek,
jak i wp�ywy polityczne. Kiedy Dan i jego koledzy z policji pr�bowali naciska�,
dostali
telefony od przewodnicz�cego rady miejskiej i burmistrza, by poszukali mordercy
gdzie
indziej. � Pochyli�am si�. � Dan twierdzi, i� to, �e Mary Beth za�atwi� nasz
przysz�y
gubernator, jest tak pewne jak jutrzejszy wsch�d s�o�ca. Nie pami�tam, by
kiedykolwiek si�
pomyli�, je�eli by� czego� tak pewny.
Lottie, nieobecna duchem, �u�a kanapk�.
� Skoro mieli pewno��, �e ch�opak m�g�by zidentyfikowa� Fieldinga jako
porywacza,
dlaczego Dan nie zmusi� matki ch�opca, by pozwoli�a mu na rozmow� z policj� i
uczestnictwo
w konfrontacji?
� By�a samotn�, zapracowan� kobiet�. Gdyby do tego dosz�o, jej syn wskaza�by
palcem
na cz�onka bardzo bogatej rodziny. Co by� zrobi�a na jej miejscu? Musia�a ba�
si� jak cholera.
A popatrz teraz na Fieldinga � sko�czy� prawo na Harvardzie, dwa razy zosta�
cz�onkiem rady
miejskiej, no i jest kandydatem numer jeden na gubernatora.
� Znaj�c Dana, domy�lam si�, �e dostawa� sza�u. Trzeba by co� z tym zrobi�. Nie
mog�
uwierzy�, �e gubernatorem mo�e zosta� cz�owiek, kt�remu upiek�o si� morderstwo.
� Doskonale pasuje do galerii pozosta�ych wybieralnych oficjeli miasta
stwierdzi�am
nieweso�o.
� M�wi� powa�nie. Kto�, mo�e jaki� dobry dziennikarz � powiedzia�a powoli,
wbijaj�c
we mnie wzrok � powinien ponownie rzuci� okiem na t� spraw�.
� Jasne. Gliniarze nic nie zdzia�ali przez dwadzie�cia dwa lata, a dziennikarz
ma
udowodni� tu� przed wyborami, �e Fielding jest morderc�.
� Spr�bowa� nie zaszkodzi. Niekiedy sekrety z czasem dojrzewaj� i wystarczy
potrz�sn��
drzewem, by wpad�y w r�ce jak soczysty owoc.
Mo�e i nie zaszkodzi potrz�sn�� drzewem. Kolejn� wspania�� cech� Lottie jest jej
wiara
w to, �e nie ma rzeczy niemo�liwych.
� Dan by� jednym z najlepszych detektyw�w, jakich kiedykolwiek to miasto
widzia�o �
oznajmi�am ze smutkiem, kiedy jecha�y�my po zaparkowany pod redakcj� samoch�d
Lottie. �
A zmusili go, �eby si� zwolni�.
� Jak?
� Prawo nie pozwala odes�a� nieuleczalnie chorego policjanta na emerytur�, ale
to robi�.
Szar�e uzna�y, �e ze wzgl�du na z�y stan serca dalsza praca w wydziale zab�jstw
jest dla
niego zbyt ryzykowna, wr�cz niebezpieczna.
� A prawdopodobnie tylko praca trzyma�a go przy �yciu.
� Oczywi�cie. � �ona Dana, z kt�r� prze�y� trzydzie�ci cztery lata, zmar�a nagle
na ulicy
z powodu p�kni�cia t�tniaka. P� roku wcze�niej ich jedyna c�rka, �o�nierz
piechoty morskiej,
zgin�a podczas wojny w Zatoce, kiedy barak, w kt�rym stacjonowa�a w Arabii
Saudyjskiej,
zosta� trafiony przez irackiego SCUD-a. �a�cuch nieszcz�� zamkn�� si�, gdy
nagle ujawni�a
si� dotychczas utajona choroba serca Dana. � Praca by�a jedynym, co mu
pozosta�o. My�l�, �e
akurat nam nietrudno to zrozumie�.
� Komu to m�wisz! Kiedy mia�am ostatni� randk�, kt�rej nie popsu�y sprawy
zawodowe?
Kiedy ty mia�a� ostatni� randk�?
Przez kr�tki, s�odki czas prze�y�am romantyczn� przygod� z dawnym partnerem
Dana,
Kendallem McDonaldem, ale okaza�o si�, �e koliduj� ze sob� nasze sprawy
zawodowe, i
szybko zwyci�y�y ambicje Kendalla. Jemu rozstanie si� op�aci�o � zosta�
porucznikiem.
Pomin�am milczeniem uwag� Lottie na temat mojego �ycia uczuciowego, a raczej
jego
braku.
� To by�a katastrofa � wyja�nia�am dalej. � Przenie�li Dana do pracy za
biurkiem. Wiesz,
mia� przesuwa� papiery i opracowywa� raporty. A poniewa� sz�o mu jak po grudzie,
ubrali go
w mundur i posadzili w holu przy wej�ciu. � Stan�y�my na czerwonym �wietle,
wi�c
odwr�ci�am si� do Lottie. � Wyobra�asz sobie? Pos�a� faceta, kt�ry od lat nie
nosi� munduru,
dumnego z procentu wykrytych spraw detektywa wydzia�u zab�jstw na posterunek
przeznaczony dla nieudacznik�w albo kalekich funkcjonariuszy?!
� Jakby wykastrowa� ogiera.
� W�a�nie. Mia� wita� i kierowa� dalej ka�dego zb��kanego obywatela, ka�dego
�wira i
przekr�ta, kt�remu zachcia�o si� wej�� do komendy policji. To go dobi�o. Po
dw�ch dniach
z�o�y� rezygnacj� i poszed� na emerytur�.
� Prze�y� tyle lat wojny na ulicy i dosta� cios w plecy od w�asnych
prze�o�onych. �
Lottie westchn�a i pokr�ci�a g�ow�. � Trudno wyobrazi� sobie co� gorszego.
� Wiem. � Te� westchn�am. � Kiedy� marzy�am nawet, by go zaadoptowa�.
� Co?
� Raz uda�o mi si� wpa�� na niego, kiedy by�am na mie�cie z matk�. Przedstawi�am
ich
sobie z nadziej�, �e zaskoczy mi�dzy nimi.
� I co?
� I nic. Potem, poniewa� w bloku, w kt�rym mieszka moja matka by�o kilka w�ama�,
poprosi�am go o zrobienie mieszka�com wyk�adu na temat zasad bezpiecze�stwa, ale
to te�
nic nie da�o. My�l�, �e moje pr�by wyswatania matki s� tak samo skuteczne jak
jej pr�by
wyswatania mnie.
� Biedna dziewczynka. T�skni za tatusiem.
Wychowa�am si� bez ojca � zgin��, walcz�c o wyzwolenie Kuby. Mia�am trzy lata,
kiedy
rozstrzela� go pluton egzekucyjny Castro.
� Potrafi� wyobrazi� sobie w rodzinie gorszych ludzi ni� Dan.
Jecha�y�my pustymi ulicami. My�la�am o Danie, jednym uchem s�uchaj�c trzask�w
nastawionej na policyjn� cz�stotliwo�� kr�tkofal�wki. W mie�cie panowa� spok�j.
W ci�gu
trzydziestu pi�ciu lat rozwoju Miami z prowincjonalnego miasteczka w wielk�
metropoli�,
znan� tyle� z palm i pla�, co i przest�pczo�ci, nagromadzi�o si� wiele
niewyja�nionych
morderstw, ale policjanci z wydzia�u zab�jstw nigdy nie trac� nadziei.
Morderstwa
pierwszego stopnia nie przedawniaj� si�.
Kariera Dana trwa�a d�u�ej ni� wi�kszo�ci gliniarzy, teraz jednak sko�czy�a si�
i po jego
odej�ciu skazane b�d� na zapomnienie sprawy, o kt�rych dzisiejsi detektywi
wydzia�u
zab�jstw nie maj� poj�cia, nie m�wi�c ju� o tym, by chcieli ponownie si� nimi
zaj��. Ofiary
posz�y w niepami�� � wiedzieli o nich jedynie najbli�si i Daniel P. Flood. Dan
by� ostatnim
przedstawicielem aparatu �cigania, kt�ry pami�ta� o wielu ofiarach, i je�eli
jego lekarze si�
nie myl� � wkr�tce do nich do��czy.
Rozdzia� drugi
Obudzi�am si� wcze�niej ni� zwykle, my�l�c o sprawie Mary Beth Rafferty i o tym,
co
powiedzia�a Lottie. W�o�y�am Billy�emu Bootsowi jedzenie do miski i ignoruj�c
kiwanie
ogonem Bitsy, wsadzi�am j� do umywalki. Mokra i namydlona, wygl�da�a bardziej
jak
przero�ni�ty szczur ni� miniaturowy pudel, wytrzyma�a jednak prysznic,
szczotkowanie i
czesanie w znakomitym humorze. Nigdy nie zamierza�am mie� takiego ma�ego
szczekacza,
ale wzi�am Bitsy, kiedy jej w�a�cicielka zgin�a na s�u�bie. Staraj�c si�
unikn�� opryskania
przez energicznie otrz�saj�c� si� pudlic�, owin�am j� w r�cznik, zanios�am do
kuchni i
da�am jej �niadanie. Gdy sko�czy�a je��, za�o�y�am jej smycz i posz�y�my na
spacer, by
wysch�a.
Ostro�nie omijaj�c ka�u�e i brudne rynsztoki, pobieg�y�my powoli do nadmorskiej
promenady i z powrotem. Bardzo powoli, bo Bitsy ma kr�ciutkie n�ki. Ostatni
kawa�ek
drogi powrotnej przenios�am j� na r�kach. Jej futerko zrobi�o si� suche,
bielutkie i puszyste;
dysza�a z pragnienia.
Wzi�am prysznic, w�o�y�am ciemn� sukienk� i przygotowa�am si� na trudy dnia,
wypijaj�c mocn� kaw� po kuba�sku. Potem zawi�za�am Bitsy na czubku �ebka
czerwon�
wst��eczk� w taki sam spos�b, jak robi�a to Francie, i ruszy�y�my w kierunku
komendy. By�a
to jej pierwsza tam wyprawa od �mierci Francie, ale Bitsy pami�ta�a, dok�d
jedzie, i kiedy
wysiada�y�my z samochodu, wydawa�a si� niezwykle podniecona. Pr�bowa�a nawet
wskoczy� do pierwszego radiowozu, obok kt�rego przechodzi�y�my; musia�am
poci�gn�� j�
za smycz, by nie przytrzasn�� jej zamykaj�cy drzwi policjant.
� Przepraszam, ci�gle jej si� wydaje, �e jest psem policyjnym � wyja�ni�am.
Ceremonia jeszcze si� nie zacz�a i ludzie kr��yli po przypominaj�cym jaskini�
holu.
Obawia�am si�, �e kto� mo�e mie� mi za z�e, �e przyprowadzi�am psa na tak
nieweso�e
spotkanie, ale � o dziwo � kilka os�b obdarowa�o mnie smutnymi skinieniami
g�ow�.
Stan�y�my nieco z boku. Po chwili zjawi� si� otoczony wy�szymi szar�ami
komendant �
wszyscy byli w ozdobionych z�otymi galonami paradnych uniformach. Zobaczy�am
Dana,
poczeka�am, a� zwr�ci na mnie uwag�, i u�miechn�am si�. Przeszed� przez hol i
stan�� obok.
� Cze��, �wietnie wygl�dasz, ma�a.
� Ty te�, Dan. � Oboje wiedzieli�my, �e to k�amstwo. Dan tak bardzo si� zmieni�
od
naszego ostatniego spotkania, �e sam jego widok sprawia� b�l. Odnios�am
wra�enie, jakby nie
tylko postarza� si� o wiele lat, ale i skurczy�. W ci�gu roku z silnego,
nabitego i tryskaj�cego
�yciem cia�a wyparowa�o pi�tna�cie kilogram�w.
Wok� stali funkcjonariusze w mundurach, detektywi w cywilu, a tak�e troch�
cywil�w,
kt�rych zna�am ze zbyt wielu pogrzeb�w policjant�w. Dzi� nie przysz�am jednak
robi�
notatek � zgromadzili�my si� tu, by z�o�y� wyrazy szacunku zmar�ym.
Dziarskim krokiem wszed� poczet sztandarowy, nios�c flagi Stan�w Zjednoczonych,
Florydy i Miami. Komendant zbli�y� si� do mikrofonu.
� Zebrali�my si� tu dzi�, w Dniu Pami�ci Policjanta, by z�o�y� wyrazy szacunku
poleg�ym bohaterom � kobietom i m�czyznom � kt�rzy oddali to, co mieli
najcenniejszego,
w obronie �ycia i bezpiecze�stwa obywateli tego miasta. � Sprz�enie z g�o�nik�w
spowodowa�o, �e jego g�os zadudni� w ogromnym holu g�o�nym echem. � Szczeg�lnie
dotyczy to nowych nazwisk, wyrytych na tablicy pami�tkowej w okresie od naszego
ostatniego spotkania.
Przygl�da�am si� poci�tej zmarszczkami twarzy Dana, kt�ry wbi� nieruchomy wzrok
w
jaki� punkt przed sob�. Po chwili zamkn�� oczy, opu�ci� g�ow� i zacz��
bezg�o�nie porusza�
wargami. Cho� jego nazwisko nie znajdzie si� na tablicy, te� odda� �ycie na
s�u�bie. To ta
praca go zabi�a.
Komendant zrobi� kilka krok�w do przodu i po�o�y� pod tablic� pami�tkow� �
ogromn�
p�yt� z nierdzewnej stali o rozmiarach sze�� na cztery metry � wieniec z
go�dzik�w, lilii i
stokrotek. Na b�yszcz�cej p�aszczy�nie wygrawerowane by�y trzydzie�ci dwa
nazwiska i daty
�mierci oficer�w, kt�rzy zgin�li podczas wype�niania obowi�zk�w.
Na dany znak dyspozytor w centrali zacz�� odczytywa� list�. Poniewa� wszyscy
obecni
policjanci mieli przy sobie w��czone kr�tkofal�wki, nazwiska odbija�y si� echem,
jakby
wymieniano je niesko�czon� liczb� razy.
Trzaskaj�c obcasami, zasalutowa� ch�opczyk ubrany w zminiaturyzowany policyjny
mundur. Stoj�ca obok niego para starszych ludzi obtar�a �zy. Wychudzony
m�czyzna po�o�y�
zdeformowan� reumatyzmem d�o� ch�opcu na ramieniu, drug� za� obejmowa� �on�.
Doskonale pami�ta�am ich przystojnego, pot�nego jak tur syna, ojca ch�opca,
policjanta z
patrolu motocyklowego. Robi�am co mog�am, by nie patrze� na ma�ego.
Kiedy pad�o nazwisko Francie, Bitsy rozejrza�a si� na boki. Poci�gn�a za smycz,
zacz�a
drobi� w miejscu i szczeka� z podnieceniem. Gdy wzi�am j� na r�ce, wyda�a z
siebie
przenikliwy pisk, jakby co� j� zabola�o. Wtuli�am twarz w mi�kkie futerko i
wynios�am
suczk� na zewn�trz.
Sta�y�my czekaj�c, a� przed budynek wysz�a siedmioosobowa kompania honorowa.
Sier�ant rozkaza� prezentowa� bro�. Tr�bacz zagra� capstrzyk i kompania da�a
potr�jn� salw�
� dwadzie�cia jeden strza��w. Bitsy nawet nie drgn�a, ja � tak. Podszed� Dan.
� Zna�em prawie wszystkich � powiedzia�, kr�c�c g�ow�. � Tylu dobrych
policjant�w. Za
co? Ci, kt�rzy ich zabili, �miej� si� z naszego systemu prawnego. Ka�demu si�
upiek�o.
Wiesz, �e tego, kt�ry w Overtown zabi� strza�em w plecy Fostera, ju� warunkowo
zwolniono?
Nie wiedzia�am tego.
� A skurwiela, kt�ry zastrzeli� Francie, nawet nie znaleziono � mrukn��.
Pog�aska� Bitsy
po �ebku niepewnym ruchem, jakby nie by� przyzwyczajony do dotykania tak
drobnych istot.
� Sama wiesz, jak jest, ma�a. By�a� �wiadkiem wi�kszo�ci tych �mierci.
Przenios�am Bitsy na lewe rami�, si�gn�am do kieszeni po chusteczk� i wytar�am
nos.
Um�wili�my si� na lunch w m�j nast�pny wolny dzie� i zawioz�am Bitsy do domu.
Jak
zwykle w czasie jazdy, zwin�a si� na dywaniku przed siedzeniem pasa�era. Biedna
Bitsy.
Tolerowali si� z Billym Bootsem, ale obecny tryb �ycia musia� si� jej wydawa�
nudny. W
ci�gu dnia najdramatyczniejsze momenty zdarza�y si� w porze posi�k�w, kiedy
stawa�am na
g�owie, by utrzyma� kota z dala od miski suki, a suk� z dala od przysmak�w kota.
Moja cudowna gospodyni, Helen Goldstein, cz�sto bierze Bitsy na spacery i
zajmuje si�
ni� do mojego powrotu. Suka nie mo�e narzeka� na brak zainteresowania, ale co to
za �ycie w
por�wnaniu do podniet, jakich dostarcza�a jej Francie, przemycaj�c j� o p�nocy
do
policyjnego radiowozu, �cigaj�c wraz z ni� bandzior�w po mie�cie i dowo��c ich
przed
�witem do aresztu. Nic dziwnego, �e Bitsy ci�gle ziewa i wygl�da na znudzon�.
Obydwie
t�sknimy za Francie. Dan ma racj� � nie istnieje sprawiedliwo��. Zostawi�am
suczk� w domu
i pojecha�am do pracy.
W drodze do redakcji my�la�am zar�wno o tym, co powiedzia� Dan, jak i o tym, co
poprzedniego dnia us�ysza�am od Lottie. My�la�am o Mary Beth Rafferty. Z pracy
zadzwoni�am w kilka miejsc. Wygl�da�o na to, �e w tym, czym si� zajmuj�,
niewiele si�
dzieje, posz�am wi�c do redakcji dzia�u miejskiego, poinformowa�am, �e pracuj�
nad
artyku�em do wydania weekendowego o gwa�cicielu, wr�ci�am do biurka i pos�a�am
go�ca do
biblioteki, by przyni�s� mi wycinki dotycz�ce sprawy Rafferty.
Kiedy zamordowano Mary Beth Rafferty, biblioteka mojej gazety nazywa�a si�
jeszcze
�archiwum�. Artyku�y by�y wycinane i wpinane do teczek r�cznie, razem ze
wszystkimi
tytu�ami i zdj�ciami. Po��k�e, ale nie zniszczone, spoczywaj� do dzi� w
p�katych
pastelowych teczkach. Czasami kto� od�o�y teczk� w niew�a�ciwe miejsce i wtedy
trudno j�
odnale��, lecz stare wycinki czyta si� znacznie przyjemniej ni� dzisiejsze
wydruki
komputerowe na nieko�cz�cej si� szarej ta�mie papieru. Przed komputeryzacj�
czasy dla
gazety by�y �atwiejsze, podobnie jak dla Miami. Morderstwo nie by�o
codzienno�ci�, a
przypadki takie jak Mary Beth tygodniami nie schodzi�y z pierwszych stron.
Wi�kszo�� artyku��w opatrzono tym samym zdj�ciem, przedstawiaj�cym dziewczynk� z
zadartym noskiem, wystrojon� niczym na Wielkanoc. Spod zawi�zanego pod brod� na
kokard� kapelusika z w�skim rondem wystawa�y loki jak u Shirley Tempie. Mia�a
osiem lat.
Kiedy j� znaleziono, by�a naga, w usta wepchni�to jej kawa� materia�u z
sukienki. Jedne
artyku�y donosi�y, �e zosta�a wykorzystana seksualnie, inne, �e seksualnie
zbezczeszczono
zw�oki. Cia�o nosi�o �lady walki z zab�jc�. Dwaj dawno ju� nie�yj�cy
dziennikarze
informowali, �e policja w kr�tkim czasie aresztowa�a dwudziestu �znanych
zbocze�c�w
seksualnych i podejrzanych typ�w�. W ci�gu kilku dni przes�uchano ponad dwustu
m�czyzn.
Niewiele wspominano o ch�opcu, kt�ry bawi� si� z Mery Beth tamtego dnia.
Przera�ony,
natychmiast po porwaniu dziewczynki pobieg� do domu. Kiedy matka Mary Beth
zacz�a
szuka� c�rki, powiedzia�, �e zabra� j� z ulicy nieznajomy. W prawie ka�dym
artykule
wspominano, �e cia�o odkry� Eric Fielding, pochodz�cy z jednej z
najznakomitszych rodzin w
mie�cie nastolatek, ucze� presti�owej Bayside Academy.
W kilka miesi�cy po zab�jstwie ojciec Mary Beth, agent ubezpieczeniowy,
wyznaczy�
nagrod� w wysoko�ci dziesi�ciu tysi�cy dolar�w za znalezienie mordercy. �Przez
trzy
miesi�ce nic si� nie wydarzy�o w sprawie � cytowano Williama Rafferty�ego. �
Policja
twierdzi, �e pracuje nad spraw�, ale uwa�am, �e wsadzili akta do szafy z
niewyja�nionymi
przypadkami. Potw�r, kt�ry pope�ni� t� zbrodni�, musi zosta� uj�ty�.
Detektyw Daniel P. Flood natychmiast zareagowa� na zarzuty ojca Mary Beth.
�Prowadzimy intensywne �ledztwo � powiedzia�. � Sprawa nie jest zapomniana i nie
b�dzie, dop�ki nie zostanie wyja�niona�.
Wierz�c, �e Dan m�wi� to szczerze, poczu�am przyp�yw ciep�ych do niego uczu�,
ale
jednocze�nie zastanawia�am si�, czy ktokolwiek jeszcze w wydziale policji
pami�ta ma��
Mary Beth.
W aktualnej ksi��ce telefonicznej nie znalaz�am ani Williama, ani Judith
Rafferty. Pod
adresem, gdzie mieszkali w momencie zab�jstwa ich c�rki, w spisie mieszka�c�w
wymienione by�o nazwisko �Ronald DeAngelo�. Bez numeru telefonu. Wiedzia�am, �e
powinnam popracowa� nad artyku�em o gwa�cicielu, postanowi�am jednak pojecha� i
sprawdzi�, co si� da, w ka�dej bowiem chwili mog�y si� sypn�� codzienne
wiadomo�ci i
straci�abym okazj� wyrwania si� z redakcji.
Roads to elegancka dzielnica pe�na starych drzew i dom�w budowanych bez
nadmiernej
oszcz�dno�ci materia��w i miejsca. Do obramowanej staromodn� balustrad� werandy
wiod�a
zacieniona, wy�o�ona kamiennymi p�ytami �cie�ka. Drzwi otworzy�a atrakcyjna
ciemnow�osa, modnie ubrana i starannie umalowana kobieta. By�a klasyczn�
przedstawicielk�
kobiet, kt�rych wieku ni