7350

Szczegóły
Tytuł 7350
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7350 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7350 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7350 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Edna Buchanan NIE IGRA SI� Z MIAMI MIAMI IT�S MURDER Przek�ad Pawe� Wieczorek Wydanie oryginalne: 1994 Wydanie polskie: 1996 Dla Marylin Lane, wiernej przyjaci�ki, prawdziwej siostry Bo nie ma nic ukrytego, co by nie wysz�o na jaw, ani tajnego, co by nie sta�o si� wiadome. (Ewangelia wg �w. �ukasza: 12, 2) Rozdzia� pierwszy 26 grudnia By� m�czyzn�, o jakim �ni ka�da kobieta � w najgorszych koszmarach. Gwa�ciciel grasowa� po mie�cie od pierwszych dni lata, atakowa� w toaletach biurowc�w w centrum. Zjawia� si� i znika� niczym duch, widziany jedynie przez przera�one ofiary � jak na razie sze��. W Miami trwa�o kolejne szalone lato. �mierdziel � bandyta o szczeg�lnie nieprzyjemnym odorze cia�a � rabowa� jeden bank dziennie i cho� nie odpoczywa� nawet na tyle, by wzi�� prysznic, policja i sfrustrowane FBI nie by�y w stanie go wyw�szy�. Wysoki urz�dnik rady miejskiej, z�apany na ulicy w momencie gdy zaczepia� w jednoznacznym celu ch�opca na godziny, kt�ry okaza� si� tajnym agentem policji, pr�bowa� wyja�ni� przyby�ym go aresztowa� funkcjonariuszom, �e bada problemy socjalne miasta. W basenie jednego z hoteli przy pla�y odkryto kr���c� w oczekiwaniu na ofiar� olbrzymi� pirani�. Spad� �nieg � w Miami pada nie z nieba, lecz z samolot�w. Przez dach ko�cio�a baptyst�w przelecia�o p� tony kokainy � wyrzuci�a j� za�oga cessny 310, �cigana przez inspekcj� celn�. Kiedy za�oga policyjnego �mig�owca podlecia�a zbyt blisko skacz�cych na bungee m�odzie�c�w, ci natychmiast z�o�yli skarg� do wydzia�u spraw wewn�trznych policji i Federalnego Zarz�du Lotnictwa Cywilnego. Jest w parnym lecie Miami i jego szale�stwie co�, co dodaje mi energii. Nie tylko miewam wtedy sny w technikolorze, ale te� potrzebuj� mniej snu i budz� si� bez budzika w sam� por�, by zd��y� powita� niesamowity wsch�d s�o�ca. Lato przyspiesza jeszcze tempo obrotu spraw w moim zawodzie, w kt�rym i tak nigdy nie brakuje wydarze�. Prawie sko�czy�am artyku� o za�odze �mig�owca, kt�ra dosta�a zakaz lot�w, kiedy nastawiona na pasmo policyjne redakcyjna radiostacja poda�a informacj� o znalezieniu topielca na jednej z wysp mi�dzy miastem a Miami Beach. Z�apa�am notes i torb�, zachwycona, �e mam okazj� uciec z redakcji. Dy�ur tego dnia pe�ni�a Gretchen Platt, z piek�a rodem zast�pczyni kierownika dzia�u miejskiego, kt�ra od d�u�szego ju� czasu kr�ci�a si� wok� mojego biurka, co nie zapowiada�o nic dobrego. � Najlepiej, jak pojad� i zobacz�, co si� sta�o � stwierdzi�am. � Topielec, Britt? � zapyta�a, marszcz�c sw�j klasyczny nosek. Gretchen unika jak mo�e publikowania �negatywnych� wiadomo�ci, gdy� kto� m�g�by poczu� si� obra�ony. Kto� wa�ny, na przyk�ad Izba Handlowa, Stowarzyszenie Rozwoju Miasta albo Wydzia� Turystyki. Ze sw� urod�, blond w�osami i strojom odpowiednim do pokazywania si� w gabinetach dyrekcji Gretchen mo�e sprawia� � i sprawia � wra�enie kobiety sukcesu, dynamicznej m�odej kierowniczki, maj�cej bezpo�redni kontakt z tymi, kt�rzy rz�dz� �wiatem, prawda jest jednak taka, �e nie zauwa�y�aby dobrego tematu, nawet gdyby ugryz� j� w nog�. Idea�em dobrej informacji jest dla niej nad�ty kawa�ek promuj�cy lokalne wydarzenie kulturalne albo jak�� miejscow� organizacj�. � To si� wydarzy�o w eleganckiej dzielnicy � zaryzykowa�am. � Na wyspie willowej. Mo�e chodzi o kogo� wa�nego, a przecie� to tylko kilka minut st�d. A nu� sprawa �mierdzi? Nie zaszkodzi sprawdzi�. � Niech b�dzie, ale prosz� szybko wraca� � odpowiedzia�a sceptycznie Gretchen. � Mo�e b�d� mia�a dla pani zlecenie. Wcale mi si� to nie podoba�o. Lubi�am sama przebija� si� przez moje �yzne poletka i znajdowa� sobie tematy na artyku�y; uleganie fanaberiom i chorym pomys�om Gretchen zazwyczaj okazywa�o si� �redni� przyjemno�ci�. Ruszy�am ty�em w kierunku wind, staraj�c si� nie s�ysze� jej rad i przestr�g, ca�y czas kiwaj�c g�ow� niczym modne w swoim czasie pieski, stawiane za tylnymi szybami samochod�w. Cho� na zewn�trz by�o trzydzie�ci pi�� stopni, a klimatyzacja w moim sze�cioletnim t- birdzie nie dzia�a�a, wyrwanie si� z olbrzymiego gmachu redakcji, w kt�rym temperatura nie przekracza temperatury ch�odni, i wyj�cie na powietrze zawsze jest ulg�. Parna wilgo� otuli�a mnie jak mi�kki koc i rozgrza�a moje wyzi�bione ko�ci. Ruszy�am na wsch�d Venetian Causeway, gdzie rywalizuj� mi�dzy sob� o wygl�d purpurowa bugenwilla i ognista meksyka�ska winoro�l. Zdobi� one kamienne murki i p�oty, znad kt�rych wystaj� obsypane jaskrawymi szkar�atnymi kwiatami drzewa royal poinciana. �a�cuch sztucznych wysp, nazwanych romantycznie z w�oska San Marco, San Marino, Dilido i Rivo Alto, ��cz� w�skie mosty. Kiedy zbli�a�am si� do wschodniego mostu zwodzonego, zamigota�y czerwone �wiat�a i zabrz�cza�y dzwonki. Niewiele my�l�c, wcisn�am peda� gazu do pod�ogi i przemkn�am z wyj�cym silnikiem. Rzut okiem we wsteczne lusterko wystarczy�, by zobaczy� opuszczaj�ce si� tu� zaraz w poprzek jezdni drewniane barierki i most podnosz�cy si� dla wysokomasztowego szkunera. Sun�ce cicho po wodzie eleganckie �aglowce marnuj� w naszym mie�cie wi�cej benzyny ni� jachty motorowe � podniesienie mostu unieruchamia osiemset samochod�w, kt�re stoj� i pra�� si� w upale, a� przep�ynie jeden jacht. Radio policyjne w moim samochodzie wyplu�o na cz�stotliwo�ci Miami Beach rozmow� dw�ch gliniarzy. Znajduj�cy si� na miejscu zdarzenia detektywi z wydzia�u zab�jstw korygowali przyczyn� �mierci denata z utoni�cia na �prawdopodobnie pora�enie pr�dem�. Zapytali o PCF (przypuszczalny czas przybycia) anatomopatologa, na co dy�urny w centrali poinformowa� ich, �e jest on ju� w drodze. Skr�caj�c w lewo na wysp� Sunset, co� sobie przypomnia�am i natychmiast szybciej zabi�o mi serce. By�am tu kiedy�, zbieraj�c materia� na artyku�! Czy to mo�liwe? Tak! To ten sam dom! Przed budynkiem sta�y dwa radiowozy, a jeden si� w�a�nie oddala�. Nie by�o karetki � musia�a ju� odjecha�. Elektronicznie otwierana �elazna brama sta�a otworem. Nie widzia�am ��tej ta�my, oddzielaj�cej zazwyczaj ciekawskich od miejsca zbrodni, ale w tej okolicy nie istnia�a potrzeba takiej ostro�no�ci. Mieszka�cy tutejszych willi nie na darmo otaczaj� si� murami i wysokimi p�otami z kutego �elaza, poza tym wi�kszo�� z nich pewnie wyjecha�a na lato. Ci, kt�rzy zostali, nie wyszliby w popo�udniowy upa� obejrze� wybuchu trzeciej wojny �wiatowej, a co tu m�wi� o pojedynczym trupie. Ledwie stan�am, zatrzyma� si� za mn� znajomy chrysler, za kt�rego kierownic� siedzia�a kobieta z burz� kr�conych rudych w�os�w. Lottie Dane musia�a us�ysze� komunikat policji i te� wpad�a rzuci� okiem, co si� dzieje. � Wiesz, kto tu mieszka? � przywita�am j�. Pokr�ci�a g�ow�. Z prawego ramienia zwisa� jej nikon 8008 z teleobiektywem, kieszenie lu�nej kamizelki w kolorze khaki mia�a wypchane pomara�czowymi i czarnymi pude�eczkami film�w. � Dieter Steiner! By�am tu kiedy�, chcia�am zrobi� z nim wywiad tu� przed oskar�eniem go o zab�jstwo trzeciej �ony. Nie otworzy� bramy i zagrozi�, �e zadzwoni do wydawc�w gazety i na policj�. Kobietom Dietera Steinera zdarza�y si� dziwne przypadki. Cho� przesad� by�oby okre�la� go mianem Sinobrodego, znajdowa� si� na dobrej drodze. Pierwsz� �on� straci� podczas nurkowania. Twierdzi�, �e p�yn�a za nim, a kiedy wdrapa� si� do �odzi, ju� jej nie by�o. Cia�o znaleziono kilka dni p�niej. Nikomu nie wyda�o si� to podejrzane. Wypadki si� zdarzaj�. �ona numer dwa pomyli�a si�, wyje�d�aj�c z wielopi�trowego gara�u � zamiast wstecznego biegu wrzuci�a normalny, jej mercedes skoczy� do przodu, prze�ama� barier� i spad� z wysoko�ci pi�ciu pi�ter na asfalt, zabijaj�c przy okazji czekaj�cego na autobus starszego pana. Kolejny nieszcz�liwy wypadek. � Wdowiec majsterklepka? � spyta�a Lottie. � Aha. � Cholera, niech mnie. � Popatrzy�y�my na siebie. � Wcale nie powiedziane, �e to on. Mo�e to by� nowa baba, robotnik, ogrodnik, jego... Zza domu wyszed� policjant z Miami Beach, Greg Wallace. By� rozgrzany, spocony i szczerzy� z�by w u�miechu. � To Steiner! � stwierdzi�am. � Popatrz na g�b� gliniarza. � O �esz ty! � mrukn�a Lottie i sprawdzi�a aparat. � Gdzie on jest? � spyta�am. � Ju� si� dowiedzia�a�? � Greg wskaza� g�ow� na ty� domu i poprowadzi� nas wy�o�on� betonowymi p�ytami �cie�k� wok� rozleg�ego, zadbanego ogrodu. Steiner le�a� na plecach na drewnianym pomo�cie; jego opalone mokre cia�o otacza�a szybko schn�ca p�ytka ka�u�a. Nie by�o �ladu cechuj�cej go za �ycia arogancji � znikn�a tak samo jak blask zmoczonego s�on� wod� z�otego kolczyka w jego uchu. W pobli�u wala�y si� gumowe r�kawiczki oraz pozrywane z elektrokardiografu kr��ki z samoprzylepnej folii, rozrzucone przez pr�buj�cych reanimacji sanitariuszy. Steiner ubrany by� jedynie w kolorowe szorty. D�onie zacisn�� w pi�ci, na ustach wida� by�o pian�. Mia� rozpi�ty rozporek. Przez chwil� sta�y�my bez s�owa. By� przyp�yw i spod pomostu dobiega�y klaszcz�co- ss�ce odg�osy wody. � Nie wiem, co te kobiety w nim widzia�y � odezwa�a si� w ko�cu Lottie. Policja otrzyma�a zg�oszenie wypadku przez telefon, z jachtu. Zadzwoni�a rodzina, p�yn�ca na wycieczk� wielkim bertramem. Zauwa�yli Steinera sikaj�cego z pomostu do wody; kilka sekund po tym, jak go min�li, wrzasn�� i wpad� do wody. � S�siedzi m�wi�, �e robi� to notorycznie � powiedzia� policjant. � Co? � spyta�am notuj�c. � Pokazywa� swoj� m�sko��, u�ywaj�c zatoki jako �azienki. Zwykle kiedy kto� przep�ywa�, najcz�ciej gdy na pok�adzie by�y kobiety. Mo�e nie podoba�o mu si�, �e wywo�uj� fale, a mo�e chcia� da� im do zrozumienia, �e przep�ywaj� zbyt blisko. � A mo�e by� po prostu walni�ty � podsun�am. � Tak czy siak, o jeden k�opot mniej � stwierdzi� Greg. � Co si� w�a�ciwie sta�o? � indagowa�am. � By� pod wp�ywem alkoholu albo narkotyk�w czy po prostu zakr�ci�o mu si� w g�owie? � Tak s�dzili�my na pocz�tku � odpar� policjant, przeci�gaj�c chusteczk� po czole � ale ludzie na motor�wce, kt�rzy widzieli, jak wpada do wody, zawr�cili, wyci�gn�li go i zacz�li reanimowa�. Nic z tego nie wysz�o i chyba wiem, dlaczego. Popatrzy� znacz�co na umieszczon� w przystani tablic� z reklam� budweisera. � My�l�, �e porazi� go pr�d. Niez�e, co? Sam zrobi� to, co nie uda�o si� w�adzom stanowym. � Jak? � Ostateczne wnioski wyci�gnie lekarz, ale pr�buj�ca reanimowa� go dw�jka i sanitariusze dostali pr�dem, kiedy niechc�cy dotkn�li tej tyki. � Wskaza� palcem na jeden z czterech pr�t�w, podpieraj�cych rozpi�t� nad przystani� markiz�. Niewinnie wygl�daj�ca �erd� zacz�a nagle przyci�ga� wzrok niczym napis �WIE�O MALOWANE. � Dlaczego jego zabi�o, a pozosta�ych nie? � Z�apa� za podpor�, po kt�rej przebiega kabel o�wietlaj�cy reklam�, sikn�� do wody i pr�d go popie�ci�. Wzdrygn�am si�, zadaj�c sobie retoryczne pytanie, dlaczego m�czy�ni na widok ka�dej wi�kszej powierzchni wody natychmiast musz� rozpina� rozporek i sika�. Niespodziewanie wysoki procent wy�awianych z wody w okolicach Miami m�skich topielc�w jest w kompletnym ubraniu, ale z rozpi�tym rozporkiem. Lottie dr�czy� ten sam problem. � Greg? � spyta�a. � Dlaczego wy, faceci, ci�gle to robicie? � Co? � Policjant mia� nas�czony potem ko�nierzyk i ciemne ko�a pod pachami. Pieczo�owicie wype�nia� rubryki przypi�tego do podk�adki formularza. � No wiesz, za�atwiacie si� do oceanu, zatoki, kana��w, basen�w? Popatrzy� zdegustowany, przesta� na chwil� pisa�, w�o�y� palec za ko�nierzyk i odci�gn�� go od szyi. � Bo ja wiem? � Wzruszy� ramionami. � Chyba dlatego, �e s�. � Wrzuca� do wody puszki po piwie i sika� do zbiornik�w wodnych tylko dlatego, �e �s��? � zdziwi�a si� Lottie. � To musi by� jak z psami, kt�re podnosz� nog� przy drzewach i hydrantach � pr�bowa�am wyja�ni�. � Znacz� teren. Greg sprawia� wra�enie rozdra�nionego. � Co wy gadacie! Pow�d jest taki, �e wi�kszo�� m�czyzn pije piwo i korzysta z ka�dej okazji, by pozby� si� nadmiaru p�ynu. � Nie, moim zdaniem w ka�dym z was drzemie ukryta potrzeba pokazywania przy lada okazji swojego najwi�kszego przyjaciela � wyg�osi�a sw� teori� Lottie. � Co za bzdura! To sprawa natury. � G�os Grega przybiera� na sile. � Wola boska! � W ka�dym razie sprawiedliwo�ci sta�o si� zado�� � oznajmi�am uspokajaj�cym tonem. � Zw�aszcza je�eli rzeczywi�cie porazi� go pr�d. Przecie� zosta� skazany na krzes�o elektryczne i jedynie dzi�ki �utowi szcz�cia uda�o mu si� doprowadzi� do powt�rki procesu, zanim gubernator podpisa� nakaz wykonania wyroku, no i oczywi�cie wygra�. Dobrze mu si� �y�o. � Odwr�ci�am si�, by otaksowa� rozleg�e patio z basenem i zbudowany jakby bez planu pi�trowy dom o wielkich panoramicznych oknach, z tarasem na pi�trze otoczonym balustrad� z kutego �elaza. � Dom zbudowa� �adny, ale posknerzy� na instalacji � stwierdzi� policjant. � B��d. Powinien by� zleci� elektryk� fachowcowi. Niczego nie dotykajcie, dobrze? � ostrzeg� i ruszy� do bramy, by przywita� si� z doktorem Vernonem Duffym, jednym z anatomopatolog�w hrabstwa Dade. Doktor Duffy, przedtem obywatel New Hampshire, wygl�da� z powodu upa�u jak zwi�d�y kwiat. W r�ku ni�s� wy�o�on� g�bk� aluminiow� walizk�, jakich u�ywaj� fotografowie. W wewn�trznej kieszeni sportowej marynarki, kt�ra dawno straci�a fason, mia� woltomierz; przewody dynda�y mu na wysoko�ci ud. Przypomina� mojego niechlujnego koleg� ze szko�y �redniej, obecnie naukowca w NASA. Duffy jest lekko zgarbiony i bardzo blady � zbyt wiele godzin sp�dza w kostnicy. Kiwn�� mnie i Lottie zdawkowo g�ow�, jakby spodziewa� si� nas tu zobaczy�, i skierowa� sw� uwag� na cia�o. � Czy to ten, o kt�rym s�ysza�em? � We w�asnej osobie � potwierdzi� Greg. � Jego dobra passa nie mog�a trwa� wiecznie. � Niczyja nie trwa wiecznie � powiedzia� filozoficznie Duffy, wyjmuj�c woltomierz. � W wydziale zab�jstw nie b�d� za nim p�aka� � doda� Greg. � Tak samo w prokuraturze. Byli naprawd� wkurwieni, kiedy s�dzia go pu�ci�. Duffy podszed� do podtrzymuj�cego markiz� dr�ga i przyczepi� do jego galwanizowanej podstawy zako�czony czerwon� ko�c�wk� pr�bnik, a przew�d z czarn� ko�c�wk� wrzuci� do wody. Wskaz�wka wychyli�a si� do stu dwudziestu wolt�w. Standardowa, u�ywana w barach, pod�wietlana od �rodka jarzeni�wk� reklama piwa wisia�a na zardzewia�ej metalowej konstrukcji. � Ani ta reklama, ani gniazdko, do kt�rego jest pod��czona, nie s� przeznaczone do u�ytku na wolnym powietrzu � o�wiadczy� lekarz, wodz�c wzrokiem wzd�u� kabla zasilaj�cego, prowadz�cego do pobliskiego domku z narz�dziami. � Nawet nie uziemi� przewodu. Dlaczego by� tak niefrasobliwy? � Z lenistwa � wyja�ni� Greg. � Albo z g�upoty. Niech pan spojrzy tutaj. � Kilka metr�w dalej, tu� obok urz�dzenia do spuszczania na wod� motor�wki � zaopatrzonego w pot�ne silniki granatowo-bia�ego custom crafta z napisem PHOTOG na dziobie � widnia�o nowe, porz�dnie wygl�daj�ce i uziemione gniazdko. � Powinien by� od��czy� stary przew�d. � Zdaje si�, �e z�apa� znajduj�c� si� pod napi�ciem podpor� i zamkn�� obieg pr�du, kiedy strumie� moczu dotkn�� wody. Pami�tam podobny przypadek w Chicago � m�wi� Duffy, badaj�c Steinera. Podni�s� i obejrza� najpierw jedn� jego stop�, potem drug�. � Cz�owieka porazi�o, kiedy w metrze nasika� z peronu na szyn� doprowadzaj�c� pr�d. Uderzenie by�o tak mocne, �e facet pofrun�� na tory, jakby kto� go zepchn��. Greg skin�� g�ow�. S�owa Duffy�ego musia�y obudzi� w nim wspomnienia. Niemal z rozmarzeniem na twarzy powiedzia�: � O tak. Kiedy by�em ma�y, nam�wili�my kole�k�, �eby nasika� do w��czonej kosiarki. Pr�d przelecia� po strumieniu i ch�opak jak z�oto pierdykn�� na dupsko. Wzi�am g��boki wdech i popatrzy�am na Lottie, kt�ra wznios�a oczy do g�ry. Gdy postanowi�am wraca� do redakcji pisa� artyku�, Lottie robi�a w�a�nie zdj�cie wpatruj�cego si� prosto w niebo Steinera. � Po co ci to? � mrukn�am. � Przecie� wiesz, �e nie opublikuj� w �adnej porannej gazecie fotografii nagiego trupa. Lottie spojrza�a na mnie uwa�nie. � Dla twojego przyjaciela Danny�ego. Na pewno ucieszy go mo�liwo�� rzucenia ostatni raz okiem na Steinera. Prawdopodobnie mia�a racj�. Oto ca�a Lottie � pami�ta o wszystkim. Detektyw Daniel P. Flood aresztowa� Steinera i udowodni� mu morderstwo trzeciej �ony. Pisa�am o sprawie od samego pocz�tku. Dowody zebrane przez Dana doprowadzi�y Steinera do celi �mierci, ale nie uda�o si� go tam zbyt d�ugo przetrzyma�. Wykorzystuj�c formalne uchybienia s�dziego podczas przedstawiania �awie przysi�g�ych punkt�w oskar�enia, obrona zdo�a�a wznowi� proces. I wtedy okaza�o si�, �e �wiadkowie poumierali, poznikali, potracili pami�� i generalnie byli zastanawiaj�co oporni. W efekcie oskar�ony opu�ci� sal� s�dow� jako wolny cz�owiek. Czu�am si� dziwnie, schodz�c z tej areny nag�ej �mierci, na kt�rej nie pola�y si� �zy. Kiedy otwiera�am samoch�d, dotar�o do mnie, �e na widok trupa Steinera ka�dy jakby wesela�. Nim odjecha�am, na scen� wkroczy� jednak nowy aktor. Tu� za mn� zaparkowa� zielony jaguar. Siedz�ca w nim m�oda kobieta poprawi�a okulary s�oneczne i zmarszczy�a czo�o, widz�c blokuj�cy podjazd radiow�z, nieoznakowany samoch�d Grega i auto anatomopatologa. Mia�a na sobie bia�e szorty i pasuj�cy do nich sweter, nogi d�ugie i opalone. � Gdzie Dieter? � zapyta�a, uwa�nie mi si� przygl�daj�c. � Jest pani jego znajom�? � odpowiedzia�am pytaniem. � Sta�o si� co� przykrego. Spojrza�a przez moje rami� w kierunku domu. � Prosz� tam nie i�� � ostrzeg�am. � Dlaczego? Co si� sta�o? � Zn�w popatrzy�a na mnie i nie spodoba�o jej si� to, co zobaczy�a w moich oczach. Cie� zasnu� jej rozszerzone nagle �renice. Zastawi�am jej drog� i pr�bowa�am przytrzyma� za rami�. � Wypadek. Nie powinna pani. Wyrwa�a si� i ruszy�a biegiem wzd�u� zacienionej strony. � Prosz� pani! � zawo�a�am, ale mnie nie s�ysza�a. Zd��y�a ju� okr��y� dom i wypa�� na prowadz�cy do przystani pomost. Zacz�a wy�, jej g�os unosi� si� i opada� w rytm krok�w. � Nieee! Ruszy�am za ni�. Kiedy wysz�am zza w�g�a, Greg trzyma� j� za nadgarstki i cicho co� m�wi�. Pr�bowa� stan�� mi�dzy ni� a zw�okami; wtedy jej nogi ugi�y si� w kolanach i pad�a na ziemi�. � Mieli�my wzi�� �lub! � krzycza�a, wci�� walcz�c z policjantem. � Nie mo�e nie �y�! Co pan m�wi? Co to znaczy?! � Kl�cza�a teraz z zaci�ni�tymi pi�ciami i chlipi�c b�aga�a: � Dlaczego on tu le�y? Nie pozw�lcie mu tak le�e�! Gdy ludzie, kt�rym p�ka serce, zaczynaj� p�aka�, zwykle robi� to samo. W drodze do redakcji stara�am si� jednak powstrzyma� od �ez, t�umacz�c sobie, �e ta kobieta mia�a w�a�ciwie szcz�cie. B�dzie pami�ta� Steinera jako utracon� mi�o��, nie zdaj�c sobie sprawy z tego, �e spe�nienie marze� prawdopodobnie sko�czy�oby si� dla niej znacznie bardziej tragicznie. By�am nowa w bran�y, kiedy w zagajniku tu� obok parku miejskiego znaleziono Eloise Steiner. Gliniarze nie traktowali mnie jeszcze wtedy powa�nie, a ulubion� zabaw� paru z nich by�o szokowanie m�odej reporterki. Zamiast wi�c � jak zwykle � unika� mnie, Dan i jego partner zaprosili mnie pewnego dnia na ogl�dziny zw�ok. Uszcz�liwiona szcz�ciem � dziennikarze nienawidz� by� trzymani za ��t� ta�m� � ruszy�am grzecznie za nimi zaro�ni�t� je�ynami i chwastami �cie�k�. Nigdy nie zapomn� tego, co zobaczy�am na mrocznej polance. Policjanci spodziewali si�, �e ujawni� s�abo��, ale nic z tego. Pozosta�am ch�odna � przynajmniej na zewn�trz, okazuj�c jedynie zawodow� ciekawo��. Nie przysz�o mi to jednak �atwo � by� �rodek lata, a cia�o le�a�o w lesie trzy dni, na dodatek Eloise Steiner by�a w dziewi�tym miesi�cu ci��y. Kiedy og�oszono znalezienie niezidentyfikowanych zw�ok, Dieter Steiner zadzwoni� na policj�, �e mo�e jest to jego �ona, z kt�r� by� wtedy niespe�na rok po �lubie. Ostatni raz widzia� j� minionej soboty oko�o dziesi�tej rano, gdy wyje�d�a�a na pchli targ. Obieca�a by� w domu przed drug� po po�udniu, ale nie wr�ci�a. Gliniarze nie mieli okazji zapyta� Steinera, dlaczego nie zg�osi� jej zagini�cia, poniewa� kiedy przybyli do jego do domu, by� tam ju� adwokat, kt�ry zabroni� mu rozmawia� z policj� oraz podda� si� badaniu na wykrywaczu k�amstw. Zaraz po powrocie do redakcji zadzwoni�am do biblioteki z pro�b� o wycinki prasowe dotycz�ce Steinera. Onnie nie czeka�a na go�ca � przynios�a mi je natychmiast osobi�cie. � A wi�c dobry B�g w ko�cu go pokara� � stwierdzi�a. � Na to wygl�da. Jak Darryl? � Podniecony perspektyw� szko�y. � Na jej usta wyp�yn�� szeroki u�miech i twarz koloru spieczonej grzanki ca�a si� rozpromieni�a. � Nie mo�e si� doczeka�. � U�ci�nij go ode mnie. � Wpisa�am do komputera sw�j kod osobisty i patrzy�am, jak Onnie wraca do biblioteki. Kiedy� by�a bit� �on�, ale uda�o jej si� uciec od m�a i teraz by�a samotn� matk�. Praca, do kt�rej j� poleci�am, znakomicie jej s�u�y�a � Onnie przyty�a gdzie trzeba kilka kilogram�w, zacz�a si� malowa� i �wietnie wygl�da�a. Dziennikarzowi nigdy nie zaszkodzi mie� w bibliotece przyjaci�, zw�aszcza tu� przed zamkni�ciem numeru. Si�gn�am po s�uchawk� telefonu i zadzwoni�am do domu Dana Flooda. Odezwa� si� po drugim sygnale. � Cze��, Danny, tu Britt. Nie uwierzysz, nad czym pracuj�. Wiesz, kto zgin�� dzi� po po�udniu? � C�, s�ysza�em, �e Dieter Steiner si� zeszcza�. � Kto ci powiedzia�? � O ma�o si� nie zach�ysn�am. � Jak to si� dzieje, �e zawsze wiesz wszystko pierwszy? � Nasz wsp�lny przyjaciel i ulubiony porucznik Ken McDonald poinformowa� mnie, �e Steiner znikn�� z planszy nie rozwi�zanych przypadk�w. � Na d�wi�k nazwiska �McDonald� jak zwykle skurczy� mi si� �o��dek. Zastanawia�am si�, czy ju� zawsze tak b�dzie. � Wygl�da na to, �e jednak istnieje na �wiecie sprawiedliwo��. � By� mo�e � odpar� Dan. � Chcia�abym zacytowa� weterana wydzia�u zab�jstw, kt�ry pos�a� Steinera do celi �mierci. Jak brzmi tw�j komentarz? � Wiadomo�� o jego �mierci niemal mnie porazi�a � oznajmi� Dan chichocz�c. � B�d� powa�ny. � Oczywi�cie. � Przez chwil� Dan si� namy�la� i s�ysza�am jedynie jego ci�ki oddech. W ko�cu powiedzia� z powag�: � Teraz b�dzie musia� stan�� przed s�dzi� niebieskim. Czasami jednak sprawiedliwo�� zwyci�a. Dwie pierwsze �ony Steinera zgin�y w odst�pie trzyletnim. Obie by�y m�ode, atrakcyjne i dobrze ubezpieczone. Obie zosta�y skremowane, nie by�o wi�c mo�liwo�ci ponownego zbadania przyczyn ich �mierci, a w wypadku trzeciej, Eloise, Dan wykona� znakomit� robot�. � Bardzo dobrze � stwierdzi�am, wstukuj�c s�owa Flooda do komputera. � Co� jeszcze? � Ale poza protoko�em. Dosta� to, na co zas�u�y�. Powinien usma�y� si� ju� dawno temu. Nikt nie b�dzie p�aka� po tym skurwielu. � Jedna osoba b�dzie. Ka�da potwora znajdzie swego amatora, nawet Steiner. Zanim odjecha�am z miejsca wypadku, zjawi�a si� jego narzeczona. �adna m�oda dziewczyna w jaguarze. Mia� si� z ni� �eni�. Jego �mier� mocno j� trafi�a. Prychn��. � Los wy�wiadczy� jej przys�ug�, prawdopodobnie uratowa� �ycie. � Nigdy w to nie uwierzy. Wiesz, jaka bywa mi�o��. � Upi�am �yk kawy z mlekiem, kt�ra sta�a na moim biurku w styropianowym kubeczku. � Taa. � G�os Dana zmi�k�. � Wiesz, ma�a, w�a�ciwie czeka�em na tw�j telefon. Po tylu latach dok�adnie wiem, jak pracujesz. � Najwy�szy czas, tatusiu. Poza tym jak si� czujesz? � Kiepsko. Kiedy zwlekam si� rano z ��ka, moje cia�o wydaje takie d�wi�ki, jakby kto� w �rodku �upa� orzechy. Wszystko si� we mnie psuje. Umieram, ale to �adna nowo��, bo wszyscy co dzie� umieramy po kawa�eczku. � Przesta� narzeka�, nie sprawiasz na mnie wra�enia umieraj�cego. Powiniene� s�ucha� lekarzy, robi� co ci ka��, i bardziej na siebie uwa�a�. � Oczywi�cie. Spotkajmy si� w przysz�ym tygodniu na kaw� albo lunch, Britt. � Za�atwione � odpar�am, od�o�y�am s�uchawk� i zaj�am si� artyku�em. Pierwsze zdanie brzmia�o: M�czyzna, kt�remu dzi�ki kruczkom prawnym uda�o si� unikn�� krzes�a elektrycznego, zgin�� pora�ony pr�dem w dziwnym wypadku, jaki wydarzy� si� we wtorek w jego luksusowej willi w Miami Beach. W czasie kiedy Bobby Tubbs, redaktor dy�urny dzia�u miejskiego, opracowywa� artyku�, siedzia�am obok i przygl�da�am si�, jak to robi. Potem pokr�ci�am si� troch�, czekaj�c, a� redaktor odpowiedzialny napisze tytu�. Lubi� dopilnowa� osobi�cie, by nie zdarzy�o si� nic, czego bym nie przewidzia�a, a tytu� mia� zwi�zek z artyku�em. W tym wypadku nie by�o problem�w. Wielkie litery wo�a�y: PODEJRZANY O MORDERSTWO PORA�ONY PR�DEM W SWOIM DOMU PRZY PLA�Y! A pod spodem: Britt Montero, sta�y wsp�pracownik �Miami Daily News�. To ja. Wr�ci�am do biurka i przejrza�am kartki informuj�ce o telefonach, kt�re by�y do mnie podczas mej nieobecno�ci. Dwa razy dzwoni�a moja matka. Kiedy si�ga�am po s�uchawk�, zauwa�y�am, �e kto� za mn� stoi. By� to, upozowany jak do zdj�cia w �GQ�, Eduardo de la Torre, wysoki i zawsze elegancko ubrany redaktor rubryki towarzyskiej. Wiedzia�am, czego chce. Mimo nienagannych manier i stylu bycia d�entelmena, a� dr�y na ka�d� mo�liwo�� dowiedzenia si� szczeg��w dotycz�cych �mierci, nieszcz��, skandali i przest�pstw w �dobrym towarzystwie�, o kt�rym pisze. Im obrzydliwsze, tym lepiej. � Mog� ci� zaprosi� na kaw�? � Mam � odpar�am, unosz�c kubek. � Nigdy nie wspomina�e�, �e byli�cie z Dieterem Steinerem przyjaci�mi. Wzruszy� powoli ramionami i stan�� bokiem, ukazuj�c sw�j szlachetny profil. Jego drzewo genealogiczne si�ga hiszpa�skiej arystokracji i Eduardo nie pozwala nikomu o tym zapomnie�. � Dlaczego tak m�wisz? Jakimi przyjaci�mi? Przyszed�em, bo dawno ju� nie wymieniali�my si� tematami. � Eduardo, przesta�. Zapraszasz mnie na kaw� tylko wtedy, gdy kto� z wy�szych sfer ma problemy � zosta� obrabowany, o co� oskar�ony albo zgin��. � A wi�c to prawda? � wydysza�, unosz�c kszta�tnie zaokr�glon� brew. Rano artyku� wydrukuje p� miliona gazet, ale niemal lubie�na ciekawsko�� Eduarda zawsze powoduje, �e niech�tnie ujawniam szczeg�y. Moim zdaniem zbytnio podniecaj� go dotycz�ce przest�pstw drobiazgi. Trzeba jednak przyzna�, �e Eduardo nieraz okaza� si� cennym �r�d�em informacji i zastrze�onych numer�w telefon�w, kiedy ten czy �w z �towarzystwa� zapomnia� dobrych manier i �ci�gn�� na siebie zainteresowanie reportera zajmuj�cego si� sprawami policyjnymi. � Co jest prawd�? � Steiner. Naprawd� nie �yje? � Nie wiedzia�am, �e by� w Czarnej Ksi�dze. � Masz na my�li spis os�b z towarzystwa? Znajduje si� w nim Muffy, jego narzeczona � nale�y do Benedict�w z Palm Beach � m�wi� Eduardo tonem lu�nej pogaw�dki, odliczaj�c nazwiska na idealnie wymanikiurowanych palcach. � Eloise te� tam by�a. On r�wnie�, przez rok, w okresie ich ma��e�stwa. Kiedy jednak zosta� aresztowany pod zarzutem morderstwa, oczywi�cie go wykre�lono. � Oczywi�cie. W takim razie ju� tam nie wr�ci. Nie �yje. � Kto? � wtr�ci� si� Ryan Battle, siedz�cy za mn� redaktor odpowiedzialny za informacje og�lne. � Kto nie �yje? �mierdziel? S�yszeli�cie o tym, �e banki kupuj� kanarki? Bo kiedy taki kanarek zdycha, wiadomo, �e w okolicy kr��y �mierdziel. Rzuci�am mu mordercze spojrzenie. �cigaj�cym �mierdziela policjantom nie by�o do �miechu. � Nie, nie �mierdziel � odpar� ostro Eduardo. � Dieter Steiner, niemiecki fotograf, kt�remu ci�gle gin�y �ony. � Co si� sta�o? � Ryan wsta� zza biurka i podszed� do nas. � No w�a�nie, co si� sta�o? � podchwyci� Eduardo. Opowiedzia�am im kr�tko ca�� histori�. � Widzia�a� cia�o? � Oczy Eduarda b�yszcza�y jak dwa w�gielki. � Co mia� na sobie? � Niewiele � odrzek�am zgodnie z prawd�, dodaj�c na koniec, �e Lottie ma zdj�cia. Pognali razem do ciemni, by zajrze� jej przez rami�. By�a to nieelegancka sztuczka i wiedzia�am, �e Lottie si� na mnie w�cieknie, ale nie widzia�am innego sposobu, �eby si� ich pozby�. Zjecha�am do holu ani smutna, ani szcz�liwa z powodu �mierci Dietera Steinera. Mia�am poczucie, �e co� si� sko�czy�o � jakby kolejny raz los potoczy� si� swoim biegiem. Najbardziej lubi� w mojej pracy to, �e ci�gle obserwuje si� �ycie z pierwszego rz�du. Prawo nie zdo�a�o dosi�gn�� Steinera, ale dosi�g�o go co� innego. Pomy�la�am o Eloise, dw�ch kobietach przed ni� i siedz�cym w domu Danielu Floodzie. Prawdopodobnie b�dzie mu si� lepiej spa�o. Pozostanie przy �yciu jest najlepsz� zemst�. Dziesi�� minut p�niej spotka�am si� z Lottie w podziemnym redakcyjnym gara�u i pojecha�y�my do �La Esquina de Tejas� na media noches � �sandwicze o p�nocy�, czyli s�odkie bu�ki z szynk�, wieprzowin�, ��tym serem, musztard� i piklami. Usiad�y�my przy stoliku przykrytym cerat�, na kt�rej roz�o�ono tekturowe tacki z nadrukowan� map� Florydy, i zacz�y�my je��. � Dzi�kuj� za przys�anie mi do ciemni g�upkowatych bli�niak�w � burkn�a Lottie, lej�c tabasco na sa�atk� z ry�u i fasoli. Jako Teksanka, jest uzale�niona od ostrych sos�w i dodaje je w du�ych dawkach do wszystkiego, z porann� owsiank� w��cznie. � Wiedzia�am, �e si� ucieszysz na ich widok. Przepraszam. � My�lisz, �e Steiner o�eni�by si� z t� lal�? � Gdyby to zrobi�, Dan od razu by si� za�o�y�, �e kt�rego� dnia znajd� j� twarz� w d� w przydro�nym rowie. � Co on na to, �e Steiner dosta� wreszcie to, co mu si� nale�a�o? Spr�bowa�am na�ladowa� niski g�os Dana i jego powolny spos�b m�wienia. � Powiedzia�: �Cholera z nim, Steiner by� jedynie �d�b�em na trawniku. Nie on jedyny. W por�wnaniu z innymi nie by� nawet najgorszy�. � A kto jest najgorszy? � Lottie obtar�a usta chusteczk�, przechyli�a si� przez stolik w moim kierunku i uwa�nie wbi�a we mnie wzrok. Musia�am si� chwil� zastanowi�. Obie wiedzia�y�my, �e Dan ma obsesj� na punkcie starych, �nie rozwi�zanych� przypadk�w morderstw, w kt�rych zna� zab�jc�, ale nie m�g� doprowadzi� do procesu. Jego ulubionym tematem by�y niedostatki wymiaru sprawiedliwo�ci. � Chyba morderca Mary Beth Rafferty. Lottie z oczekiwaniem patrzy�a jak mieszam szata�sko mocn� kaw� po kuba�sku, kt�ra prawdopodobnie utrzyma mnie na nogach do rana. � Sprawa Mary Beth Rafferty jest bardzo stara � zacz�am. � Pochodzi z czas�w, kiedy nie by�o ci� jeszcze w Miami. Mia�am wtedy jedena�cie, mo�e dwana�cie lat, ale do dzi� pami�tam panik�, jak� wywo�a�o to zab�jstwo. � Wypi�am �yk kawy i odstawi�am fili�ank� na spodeczek. � Po tej sprawie matka przez kilka miesi�cy nie wypuszcza�a mnie samej z domu. Morderstwo posia�o strach w ca�ym mie�cie, musisz bowiem wzi�� pod uwag�, �e w owym czasie Miami by�o niewielkim prowincjonalnym miasteczkiem. Mary Beth � ma�a dziewczynka � zosta�a porwana, zgwa�cona i zamordowana. Lottie afektowanie wzruszy�a ramionami. � I do dzi� sprawa nie jest wyja�niona? � Z technicznego punktu widzenia � nie, to znaczy nikt nie zosta� oskar�ony, ale policja zawsze mia�a podejrzanego. Nigdy nie zgadniesz, kogo. Oczy Lottie si� rozszerzy�y. � Kogo�, kogo znam? Skin�am g�ow�. � Erica Fieldinga. � �artujesz! Tego polityka? Kandydata na gubernatora? Robi�am mu z dziesi�� razy zdj�cia. � Od�o�y�a widelec. � Opowiedz. � To si� wydarzy�o dwadzie�cia dwa lata temu. O�mioletnia Mary Beth bawi�a si� o trzeciej po po�udniu na ulicy blisko domu, w dzielnicy Roads. Uprowadzi� j� jaki� wyrostek, a �wiadkiem porwania by� bawi�cy si� z ni� r�wie�nik, kt�ry natychmiast przybieg� do domu, ale by� tak wystraszony, �e przez kilka dni do nikogo si� nie odzywa�. Wkr�tce po og�oszeniu poszukiwa� znalaz� jej nagie zw�oki na brzegu jednego z kana��w przeje�d�aj�cy tamt�dy siedemnastolatek. By� nim Eric Fielding. � S�dzisz, �e to on j� zabi�? � Dan m�g�by przysi�c, �e tak. O ile wiem, nigdy nie pojawi� si� inny podejrzany. Pikanterii dodaje sprawie fakt, �e Fielding mia� ju� na koncie oskar�enie o podgl�dactwo i jego zjawienie si� w miejscu, gdzie le�a�y zw�oki, by�o dziwnym zbiegiem okoliczno�ci. Lottie patrzy�a ponuro. � Osoby, kt�re znajduj� zw�oki, cz�sto okazuj� si� tymi, kt�re same je tam umie�ci�y. � W�a�nie. Tacy ludzie lubi�, jak zwraca si� na nich uwag�, ch�tnie sytuuj� si� w centrum wydarze�. Niekt�rzy wr�cz s�dz�, �e dzi�ki temu nikt ich nie b�dzie podejrzewa�. Jakby gliniarze byli a� tak g�upi. � Dlaczego go nie aresztowano? � Brakowa�o dowod�w. � Nie by�o �wiadk�w? � Jedynym by� ch�opiec, kt�ry bawi� si� z Mary Beth, kaleka z niedow�adem nogi po uderzeniu przez samoch�d. Widzia�, jak przypuszczalny morderca j� porwa�, ale jego matka przerazi�a si� i nie dopu�ci�a do niego policji. Od pocz�tku by�a wobec niego nadmiernie opieku�cza i przestraszona jak cholera, czemu si� jednak wcale nie dziwi�. Rodzina Fielding�w ju� wtedy mia�a znacz�c� pozycj� w mie�cie � zar�wno ze wzgl�du na maj�tek, jak i wp�ywy polityczne. Kiedy Dan i jego koledzy z policji pr�bowali naciska�, dostali telefony od przewodnicz�cego rady miejskiej i burmistrza, by poszukali mordercy gdzie indziej. � Pochyli�am si�. � Dan twierdzi, i� to, �e Mary Beth za�atwi� nasz przysz�y gubernator, jest tak pewne jak jutrzejszy wsch�d s�o�ca. Nie pami�tam, by kiedykolwiek si� pomyli�, je�eli by� czego� tak pewny. Lottie, nieobecna duchem, �u�a kanapk�. � Skoro mieli pewno��, �e ch�opak m�g�by zidentyfikowa� Fieldinga jako porywacza, dlaczego Dan nie zmusi� matki ch�opca, by pozwoli�a mu na rozmow� z policj� i uczestnictwo w konfrontacji? � By�a samotn�, zapracowan� kobiet�. Gdyby do tego dosz�o, jej syn wskaza�by palcem na cz�onka bardzo bogatej rodziny. Co by� zrobi�a na jej miejscu? Musia�a ba� si� jak cholera. A popatrz teraz na Fieldinga � sko�czy� prawo na Harvardzie, dwa razy zosta� cz�onkiem rady miejskiej, no i jest kandydatem numer jeden na gubernatora. � Znaj�c Dana, domy�lam si�, �e dostawa� sza�u. Trzeba by co� z tym zrobi�. Nie mog� uwierzy�, �e gubernatorem mo�e zosta� cz�owiek, kt�remu upiek�o si� morderstwo. � Doskonale pasuje do galerii pozosta�ych wybieralnych oficjeli miasta stwierdzi�am nieweso�o. � M�wi� powa�nie. Kto�, mo�e jaki� dobry dziennikarz � powiedzia�a powoli, wbijaj�c we mnie wzrok � powinien ponownie rzuci� okiem na t� spraw�. � Jasne. Gliniarze nic nie zdzia�ali przez dwadzie�cia dwa lata, a dziennikarz ma udowodni� tu� przed wyborami, �e Fielding jest morderc�. � Spr�bowa� nie zaszkodzi. Niekiedy sekrety z czasem dojrzewaj� i wystarczy potrz�sn�� drzewem, by wpad�y w r�ce jak soczysty owoc. Mo�e i nie zaszkodzi potrz�sn�� drzewem. Kolejn� wspania�� cech� Lottie jest jej wiara w to, �e nie ma rzeczy niemo�liwych. � Dan by� jednym z najlepszych detektyw�w, jakich kiedykolwiek to miasto widzia�o � oznajmi�am ze smutkiem, kiedy jecha�y�my po zaparkowany pod redakcj� samoch�d Lottie. � A zmusili go, �eby si� zwolni�. � Jak? � Prawo nie pozwala odes�a� nieuleczalnie chorego policjanta na emerytur�, ale to robi�. Szar�e uzna�y, �e ze wzgl�du na z�y stan serca dalsza praca w wydziale zab�jstw jest dla niego zbyt ryzykowna, wr�cz niebezpieczna. � A prawdopodobnie tylko praca trzyma�a go przy �yciu. � Oczywi�cie. � �ona Dana, z kt�r� prze�y� trzydzie�ci cztery lata, zmar�a nagle na ulicy z powodu p�kni�cia t�tniaka. P� roku wcze�niej ich jedyna c�rka, �o�nierz piechoty morskiej, zgin�a podczas wojny w Zatoce, kiedy barak, w kt�rym stacjonowa�a w Arabii Saudyjskiej, zosta� trafiony przez irackiego SCUD-a. �a�cuch nieszcz�� zamkn�� si�, gdy nagle ujawni�a si� dotychczas utajona choroba serca Dana. � Praca by�a jedynym, co mu pozosta�o. My�l�, �e akurat nam nietrudno to zrozumie�. � Komu to m�wisz! Kiedy mia�am ostatni� randk�, kt�rej nie popsu�y sprawy zawodowe? Kiedy ty mia�a� ostatni� randk�? Przez kr�tki, s�odki czas prze�y�am romantyczn� przygod� z dawnym partnerem Dana, Kendallem McDonaldem, ale okaza�o si�, �e koliduj� ze sob� nasze sprawy zawodowe, i szybko zwyci�y�y ambicje Kendalla. Jemu rozstanie si� op�aci�o � zosta� porucznikiem. Pomin�am milczeniem uwag� Lottie na temat mojego �ycia uczuciowego, a raczej jego braku. � To by�a katastrofa � wyja�nia�am dalej. � Przenie�li Dana do pracy za biurkiem. Wiesz, mia� przesuwa� papiery i opracowywa� raporty. A poniewa� sz�o mu jak po grudzie, ubrali go w mundur i posadzili w holu przy wej�ciu. � Stan�y�my na czerwonym �wietle, wi�c odwr�ci�am si� do Lottie. � Wyobra�asz sobie? Pos�a� faceta, kt�ry od lat nie nosi� munduru, dumnego z procentu wykrytych spraw detektywa wydzia�u zab�jstw na posterunek przeznaczony dla nieudacznik�w albo kalekich funkcjonariuszy?! � Jakby wykastrowa� ogiera. � W�a�nie. Mia� wita� i kierowa� dalej ka�dego zb��kanego obywatela, ka�dego �wira i przekr�ta, kt�remu zachcia�o si� wej�� do komendy policji. To go dobi�o. Po dw�ch dniach z�o�y� rezygnacj� i poszed� na emerytur�. � Prze�y� tyle lat wojny na ulicy i dosta� cios w plecy od w�asnych prze�o�onych. � Lottie westchn�a i pokr�ci�a g�ow�. � Trudno wyobrazi� sobie co� gorszego. � Wiem. � Te� westchn�am. � Kiedy� marzy�am nawet, by go zaadoptowa�. � Co? � Raz uda�o mi si� wpa�� na niego, kiedy by�am na mie�cie z matk�. Przedstawi�am ich sobie z nadziej�, �e zaskoczy mi�dzy nimi. � I co? � I nic. Potem, poniewa� w bloku, w kt�rym mieszka moja matka by�o kilka w�ama�, poprosi�am go o zrobienie mieszka�com wyk�adu na temat zasad bezpiecze�stwa, ale to te� nic nie da�o. My�l�, �e moje pr�by wyswatania matki s� tak samo skuteczne jak jej pr�by wyswatania mnie. � Biedna dziewczynka. T�skni za tatusiem. Wychowa�am si� bez ojca � zgin��, walcz�c o wyzwolenie Kuby. Mia�am trzy lata, kiedy rozstrzela� go pluton egzekucyjny Castro. � Potrafi� wyobrazi� sobie w rodzinie gorszych ludzi ni� Dan. Jecha�y�my pustymi ulicami. My�la�am o Danie, jednym uchem s�uchaj�c trzask�w nastawionej na policyjn� cz�stotliwo�� kr�tkofal�wki. W mie�cie panowa� spok�j. W ci�gu trzydziestu pi�ciu lat rozwoju Miami z prowincjonalnego miasteczka w wielk� metropoli�, znan� tyle� z palm i pla�, co i przest�pczo�ci, nagromadzi�o si� wiele niewyja�nionych morderstw, ale policjanci z wydzia�u zab�jstw nigdy nie trac� nadziei. Morderstwa pierwszego stopnia nie przedawniaj� si�. Kariera Dana trwa�a d�u�ej ni� wi�kszo�ci gliniarzy, teraz jednak sko�czy�a si� i po jego odej�ciu skazane b�d� na zapomnienie sprawy, o kt�rych dzisiejsi detektywi wydzia�u zab�jstw nie maj� poj�cia, nie m�wi�c ju� o tym, by chcieli ponownie si� nimi zaj��. Ofiary posz�y w niepami�� � wiedzieli o nich jedynie najbli�si i Daniel P. Flood. Dan by� ostatnim przedstawicielem aparatu �cigania, kt�ry pami�ta� o wielu ofiarach, i je�eli jego lekarze si� nie myl� � wkr�tce do nich do��czy. Rozdzia� drugi Obudzi�am si� wcze�niej ni� zwykle, my�l�c o sprawie Mary Beth Rafferty i o tym, co powiedzia�a Lottie. W�o�y�am Billy�emu Bootsowi jedzenie do miski i ignoruj�c kiwanie ogonem Bitsy, wsadzi�am j� do umywalki. Mokra i namydlona, wygl�da�a bardziej jak przero�ni�ty szczur ni� miniaturowy pudel, wytrzyma�a jednak prysznic, szczotkowanie i czesanie w znakomitym humorze. Nigdy nie zamierza�am mie� takiego ma�ego szczekacza, ale wzi�am Bitsy, kiedy jej w�a�cicielka zgin�a na s�u�bie. Staraj�c si� unikn�� opryskania przez energicznie otrz�saj�c� si� pudlic�, owin�am j� w r�cznik, zanios�am do kuchni i da�am jej �niadanie. Gdy sko�czy�a je��, za�o�y�am jej smycz i posz�y�my na spacer, by wysch�a. Ostro�nie omijaj�c ka�u�e i brudne rynsztoki, pobieg�y�my powoli do nadmorskiej promenady i z powrotem. Bardzo powoli, bo Bitsy ma kr�ciutkie n�ki. Ostatni kawa�ek drogi powrotnej przenios�am j� na r�kach. Jej futerko zrobi�o si� suche, bielutkie i puszyste; dysza�a z pragnienia. Wzi�am prysznic, w�o�y�am ciemn� sukienk� i przygotowa�am si� na trudy dnia, wypijaj�c mocn� kaw� po kuba�sku. Potem zawi�za�am Bitsy na czubku �ebka czerwon� wst��eczk� w taki sam spos�b, jak robi�a to Francie, i ruszy�y�my w kierunku komendy. By�a to jej pierwsza tam wyprawa od �mierci Francie, ale Bitsy pami�ta�a, dok�d jedzie, i kiedy wysiada�y�my z samochodu, wydawa�a si� niezwykle podniecona. Pr�bowa�a nawet wskoczy� do pierwszego radiowozu, obok kt�rego przechodzi�y�my; musia�am poci�gn�� j� za smycz, by nie przytrzasn�� jej zamykaj�cy drzwi policjant. � Przepraszam, ci�gle jej si� wydaje, �e jest psem policyjnym � wyja�ni�am. Ceremonia jeszcze si� nie zacz�a i ludzie kr��yli po przypominaj�cym jaskini� holu. Obawia�am si�, �e kto� mo�e mie� mi za z�e, �e przyprowadzi�am psa na tak nieweso�e spotkanie, ale � o dziwo � kilka os�b obdarowa�o mnie smutnymi skinieniami g�ow�. Stan�y�my nieco z boku. Po chwili zjawi� si� otoczony wy�szymi szar�ami komendant � wszyscy byli w ozdobionych z�otymi galonami paradnych uniformach. Zobaczy�am Dana, poczeka�am, a� zwr�ci na mnie uwag�, i u�miechn�am si�. Przeszed� przez hol i stan�� obok. � Cze��, �wietnie wygl�dasz, ma�a. � Ty te�, Dan. � Oboje wiedzieli�my, �e to k�amstwo. Dan tak bardzo si� zmieni� od naszego ostatniego spotkania, �e sam jego widok sprawia� b�l. Odnios�am wra�enie, jakby nie tylko postarza� si� o wiele lat, ale i skurczy�. W ci�gu roku z silnego, nabitego i tryskaj�cego �yciem cia�a wyparowa�o pi�tna�cie kilogram�w. Wok� stali funkcjonariusze w mundurach, detektywi w cywilu, a tak�e troch� cywil�w, kt�rych zna�am ze zbyt wielu pogrzeb�w policjant�w. Dzi� nie przysz�am jednak robi� notatek � zgromadzili�my si� tu, by z�o�y� wyrazy szacunku zmar�ym. Dziarskim krokiem wszed� poczet sztandarowy, nios�c flagi Stan�w Zjednoczonych, Florydy i Miami. Komendant zbli�y� si� do mikrofonu. � Zebrali�my si� tu dzi�, w Dniu Pami�ci Policjanta, by z�o�y� wyrazy szacunku poleg�ym bohaterom � kobietom i m�czyznom � kt�rzy oddali to, co mieli najcenniejszego, w obronie �ycia i bezpiecze�stwa obywateli tego miasta. � Sprz�enie z g�o�nik�w spowodowa�o, �e jego g�os zadudni� w ogromnym holu g�o�nym echem. � Szczeg�lnie dotyczy to nowych nazwisk, wyrytych na tablicy pami�tkowej w okresie od naszego ostatniego spotkania. Przygl�da�am si� poci�tej zmarszczkami twarzy Dana, kt�ry wbi� nieruchomy wzrok w jaki� punkt przed sob�. Po chwili zamkn�� oczy, opu�ci� g�ow� i zacz�� bezg�o�nie porusza� wargami. Cho� jego nazwisko nie znajdzie si� na tablicy, te� odda� �ycie na s�u�bie. To ta praca go zabi�a. Komendant zrobi� kilka krok�w do przodu i po�o�y� pod tablic� pami�tkow� � ogromn� p�yt� z nierdzewnej stali o rozmiarach sze�� na cztery metry � wieniec z go�dzik�w, lilii i stokrotek. Na b�yszcz�cej p�aszczy�nie wygrawerowane by�y trzydzie�ci dwa nazwiska i daty �mierci oficer�w, kt�rzy zgin�li podczas wype�niania obowi�zk�w. Na dany znak dyspozytor w centrali zacz�� odczytywa� list�. Poniewa� wszyscy obecni policjanci mieli przy sobie w��czone kr�tkofal�wki, nazwiska odbija�y si� echem, jakby wymieniano je niesko�czon� liczb� razy. Trzaskaj�c obcasami, zasalutowa� ch�opczyk ubrany w zminiaturyzowany policyjny mundur. Stoj�ca obok niego para starszych ludzi obtar�a �zy. Wychudzony m�czyzna po�o�y� zdeformowan� reumatyzmem d�o� ch�opcu na ramieniu, drug� za� obejmowa� �on�. Doskonale pami�ta�am ich przystojnego, pot�nego jak tur syna, ojca ch�opca, policjanta z patrolu motocyklowego. Robi�am co mog�am, by nie patrze� na ma�ego. Kiedy pad�o nazwisko Francie, Bitsy rozejrza�a si� na boki. Poci�gn�a za smycz, zacz�a drobi� w miejscu i szczeka� z podnieceniem. Gdy wzi�am j� na r�ce, wyda�a z siebie przenikliwy pisk, jakby co� j� zabola�o. Wtuli�am twarz w mi�kkie futerko i wynios�am suczk� na zewn�trz. Sta�y�my czekaj�c, a� przed budynek wysz�a siedmioosobowa kompania honorowa. Sier�ant rozkaza� prezentowa� bro�. Tr�bacz zagra� capstrzyk i kompania da�a potr�jn� salw� � dwadzie�cia jeden strza��w. Bitsy nawet nie drgn�a, ja � tak. Podszed� Dan. � Zna�em prawie wszystkich � powiedzia�, kr�c�c g�ow�. � Tylu dobrych policjant�w. Za co? Ci, kt�rzy ich zabili, �miej� si� z naszego systemu prawnego. Ka�demu si� upiek�o. Wiesz, �e tego, kt�ry w Overtown zabi� strza�em w plecy Fostera, ju� warunkowo zwolniono? Nie wiedzia�am tego. � A skurwiela, kt�ry zastrzeli� Francie, nawet nie znaleziono � mrukn��. Pog�aska� Bitsy po �ebku niepewnym ruchem, jakby nie by� przyzwyczajony do dotykania tak drobnych istot. � Sama wiesz, jak jest, ma�a. By�a� �wiadkiem wi�kszo�ci tych �mierci. Przenios�am Bitsy na lewe rami�, si�gn�am do kieszeni po chusteczk� i wytar�am nos. Um�wili�my si� na lunch w m�j nast�pny wolny dzie� i zawioz�am Bitsy do domu. Jak zwykle w czasie jazdy, zwin�a si� na dywaniku przed siedzeniem pasa�era. Biedna Bitsy. Tolerowali si� z Billym Bootsem, ale obecny tryb �ycia musia� si� jej wydawa� nudny. W ci�gu dnia najdramatyczniejsze momenty zdarza�y si� w porze posi�k�w, kiedy stawa�am na g�owie, by utrzyma� kota z dala od miski suki, a suk� z dala od przysmak�w kota. Moja cudowna gospodyni, Helen Goldstein, cz�sto bierze Bitsy na spacery i zajmuje si� ni� do mojego powrotu. Suka nie mo�e narzeka� na brak zainteresowania, ale co to za �ycie w por�wnaniu do podniet, jakich dostarcza�a jej Francie, przemycaj�c j� o p�nocy do policyjnego radiowozu, �cigaj�c wraz z ni� bandzior�w po mie�cie i dowo��c ich przed �witem do aresztu. Nic dziwnego, �e Bitsy ci�gle ziewa i wygl�da na znudzon�. Obydwie t�sknimy za Francie. Dan ma racj� � nie istnieje sprawiedliwo��. Zostawi�am suczk� w domu i pojecha�am do pracy. W drodze do redakcji my�la�am zar�wno o tym, co powiedzia� Dan, jak i o tym, co poprzedniego dnia us�ysza�am od Lottie. My�la�am o Mary Beth Rafferty. Z pracy zadzwoni�am w kilka miejsc. Wygl�da�o na to, �e w tym, czym si� zajmuj�, niewiele si� dzieje, posz�am wi�c do redakcji dzia�u miejskiego, poinformowa�am, �e pracuj� nad artyku�em do wydania weekendowego o gwa�cicielu, wr�ci�am do biurka i pos�a�am go�ca do biblioteki, by przyni�s� mi wycinki dotycz�ce sprawy Rafferty. Kiedy zamordowano Mary Beth Rafferty, biblioteka mojej gazety nazywa�a si� jeszcze �archiwum�. Artyku�y by�y wycinane i wpinane do teczek r�cznie, razem ze wszystkimi tytu�ami i zdj�ciami. Po��k�e, ale nie zniszczone, spoczywaj� do dzi� w p�katych pastelowych teczkach. Czasami kto� od�o�y teczk� w niew�a�ciwe miejsce i wtedy trudno j� odnale��, lecz stare wycinki czyta si� znacznie przyjemniej ni� dzisiejsze wydruki komputerowe na nieko�cz�cej si� szarej ta�mie papieru. Przed komputeryzacj� czasy dla gazety by�y �atwiejsze, podobnie jak dla Miami. Morderstwo nie by�o codzienno�ci�, a przypadki takie jak Mary Beth tygodniami nie schodzi�y z pierwszych stron. Wi�kszo�� artyku��w opatrzono tym samym zdj�ciem, przedstawiaj�cym dziewczynk� z zadartym noskiem, wystrojon� niczym na Wielkanoc. Spod zawi�zanego pod brod� na kokard� kapelusika z w�skim rondem wystawa�y loki jak u Shirley Tempie. Mia�a osiem lat. Kiedy j� znaleziono, by�a naga, w usta wepchni�to jej kawa� materia�u z sukienki. Jedne artyku�y donosi�y, �e zosta�a wykorzystana seksualnie, inne, �e seksualnie zbezczeszczono zw�oki. Cia�o nosi�o �lady walki z zab�jc�. Dwaj dawno ju� nie�yj�cy dziennikarze informowali, �e policja w kr�tkim czasie aresztowa�a dwudziestu �znanych zbocze�c�w seksualnych i podejrzanych typ�w�. W ci�gu kilku dni przes�uchano ponad dwustu m�czyzn. Niewiele wspominano o ch�opcu, kt�ry bawi� si� z Mery Beth tamtego dnia. Przera�ony, natychmiast po porwaniu dziewczynki pobieg� do domu. Kiedy matka Mary Beth zacz�a szuka� c�rki, powiedzia�, �e zabra� j� z ulicy nieznajomy. W prawie ka�dym artykule wspominano, �e cia�o odkry� Eric Fielding, pochodz�cy z jednej z najznakomitszych rodzin w mie�cie nastolatek, ucze� presti�owej Bayside Academy. W kilka miesi�cy po zab�jstwie ojciec Mary Beth, agent ubezpieczeniowy, wyznaczy� nagrod� w wysoko�ci dziesi�ciu tysi�cy dolar�w za znalezienie mordercy. �Przez trzy miesi�ce nic si� nie wydarzy�o w sprawie � cytowano Williama Rafferty�ego. � Policja twierdzi, �e pracuje nad spraw�, ale uwa�am, �e wsadzili akta do szafy z niewyja�nionymi przypadkami. Potw�r, kt�ry pope�ni� t� zbrodni�, musi zosta� uj�ty�. Detektyw Daniel P. Flood natychmiast zareagowa� na zarzuty ojca Mary Beth. �Prowadzimy intensywne �ledztwo � powiedzia�. � Sprawa nie jest zapomniana i nie b�dzie, dop�ki nie zostanie wyja�niona�. Wierz�c, �e Dan m�wi� to szczerze, poczu�am przyp�yw ciep�ych do niego uczu�, ale jednocze�nie zastanawia�am si�, czy ktokolwiek jeszcze w wydziale policji pami�ta ma�� Mary Beth. W aktualnej ksi��ce telefonicznej nie znalaz�am ani Williama, ani Judith Rafferty. Pod adresem, gdzie mieszkali w momencie zab�jstwa ich c�rki, w spisie mieszka�c�w wymienione by�o nazwisko �Ronald DeAngelo�. Bez numeru telefonu. Wiedzia�am, �e powinnam popracowa� nad artyku�em o gwa�cicielu, postanowi�am jednak pojecha� i sprawdzi�, co si� da, w ka�dej bowiem chwili mog�y si� sypn�� codzienne wiadomo�ci i straci�abym okazj� wyrwania si� z redakcji. Roads to elegancka dzielnica pe�na starych drzew i dom�w budowanych bez nadmiernej oszcz�dno�ci materia��w i miejsca. Do obramowanej staromodn� balustrad� werandy wiod�a zacieniona, wy�o�ona kamiennymi p�ytami �cie�ka. Drzwi otworzy�a atrakcyjna ciemnow�osa, modnie ubrana i starannie umalowana kobieta. By�a klasyczn� przedstawicielk� kobiet, kt�rych wieku ni