Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7015 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Krzysztof Daukszewicz
Meneliki, limeryki, epitafia,
sponsoruje ruska mafia
BELLONA
DOM
WYDAWNICZY V
2004
Ok�adka i strona tytu�owa Micha� Bernaciak
Zdj�cia Piotr Prymlewicz
Rysunki satyryczne Kazimierz Napi�rkowski
Redaktor prowadz�cy Maria Magdalena Mi�aszewska
Redaktor techniczny El�bieta Bry�
Korekta Teresa K�pa
D Copyright by Krzysztof Daukszewicz, Warszawa 2004 Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2004
Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzeda� wysy�kow� swoich ksi��ek za
zaliczeniem pocztowym z 20-procentowym rabatem od ceny detalicznej.
Nasz adres: Dom Wydawniczy Bellona,
ul. Grzybowska 77, 00-844 Warszawa
(Dzia� Wysy�ki) tel.: (22) 652-27-Ot, 45-70-306
fax: (22) 620-42-71 infolinia 0-801-120-367 e-mail:
[email protected] Internet: www.bellona.pl
Dzi�kuj� bardzo serdecznie Andrzejowi Zakrzewskiemu, s�ynnemu kierownikowi dzia�u rozrywki III programu polskiego radia, za udawanie menela na ok�adce ksi��ki
ISBN 83-11-09899-9
"Wszyscy kiedy� przestan� pi�, niekt�rym uda si� to jeszcze za �ycia".
MENELIKI
kilka lat zbiera�em po Polsce opowiastki o menelach, o kt�rych si� m�wi, �e ich nieszcz�cie w �yciu polega na tym, �e pili alkohol nie ten co trzeba, i przez to �ycie potoczy�o si� im w d�.
Pierwszy �art jaki zapad� mi na ca�e �ycie w g�owie, a kt�ry trzyma� mnie tygodniami w dobrym humorze, to historyjka sprzedana w pierwszych dniach stanu wojennego. Mieszka�em w�wczas w alei R�, a obok na ulicy Mokotowskiej by�a siedziba Solidarno�ci Regionu Mazowsze i trwa�y w tym rejonie bezustanne naparzanki. I czwartego czy pi�tego dnia spotykam na ulicy Koszykowej, czyli prawie w epicentrum walk, u�miechni�tego, m�odego cz�owieka, kt�ry kiedy inni szukaj� dooko�a kamieni i p�yt chodnikowych, on biegnie podskakuj�c do g�ry i nuci jakie� lalalalala albo nawet i Mi�dzynarod�wk�, bo to nie mia�o w tym czasie wi�kszego znaczenia, i rozpoznaj� w nim pracownika sto�ecznej estrady, kt�ry kilka razy organizowa� mi koncerty.
- Co pan taki skowronek?
- Babcia mi umar�a panie Krzysiu, po prostu babcia mi umar�a.
- I to jest pow�d do rado�ci?
-Tak, bo babcia umar�a w Wiedniu! I w�a�nie dosta�em paszport, i wie pan gdzie ja jutro b�d� mia� t� wojn�!?! I tyle go szczerze m�wi�c widzia�em. Ale zanim odjecha� w sin�, zachodni� dal, opowiedzia� mi dowcip, kt�ry sam godzin� wcze�niej us�ysza�. A podkre�lam, �e powsta� on w pierwsze dni wojny polsko-polskiej.
Ot� genera� Jaruzelski skontaktowa� si� z Panem Bogiem i powiada tak'
- Panie Bo�e, musia�em wprowadzi� w naszym kraju stan wojenny jako mniejsze z�o, bo mog�o do nas przyj�� z�o wi�ksze, ale spo�ecze�stwo mi w to nie wierzy, �e mog�o przyj�� wi�ksze i chcia�bym sprawi� jaki� cud, �eby przekona� ludzi do siebie. Ale nie chcia�bym tak jak Jezus zamieni� Wod� w wino, poniewa� mamy problemy z nadmiernym spo�yciem, raczej bym przeszed�, gdybym m�g�, such� stop� przez wod�. I co ty o tym Panie Bo�e s�dzisz?
A na to Pan B�g.
- Nie ma sprawy. Je�eli tak ci zale�y na tym, �eby przekona� nar�d do siebie, to staw si� jutro o godzinie dziewi�tej przy mo�cie Poniatowskiego i takiego cudu dokonasz.
I nast�pnego dnia genera� razem z najwierniejsz� �wit� melduje si� nad Wis��, sprawdza butem wod�, woda trzyma, wchodzi, nic si� z�ego nie dzieje, idzie swoim sztywnym generalskim krokiem przez rzek� i stoi na mo�cie dw�ch meneli, kt�rzy zaczynaj� si� bardzo uwa�nie przygl�da� tej niecodziennej sytuacji, i nagle jeden z nich si� odzywa.
- Czy mnie oczy myl�, czy to Jaruzel?
- Jaruzel!
- I widzisz J�zek - m�wi ten pierwszy - a m�wi�em ci, �e on nawet p�ywa� nie umie.
I to by� najlepszy �art o tym, �e jak kto� ma w spo�ecze�stwie przechlapane, to i cud mu nie pomo�e.
P�niej pozna�em pana Zygmunta, kt�ry zaskoczy� mnie niekonwencjonaln� propozycj� sponsorowania jego osoby.
Zaparkowa�em samoch�d. Rozpozna� mnie, przyszura� n�kami i powiada.
- Ciesz� si� bardzo, �e pana widz� panie Krzysztofie, bo lubi� pa�sk� tw�rczo��, a szczeg�lnie listy do tej hrabiny i powiem panu szczerze, �e mam w zwi�zku z tym trzy propozycje.
Pierwsza, to �e pan jako osoba publiczna wspomo�e biednego cz�owieka, kt�ry dzisiaj jeszcze nie widzia� na w�asne oczy �wie�ego piwa.
Druga, to za umiarkowan� op�at� popilnuj� pa�skiego samochodu, ale nie wiem kiedy pan wr�ci, a ja, szczerze m�wi�c, ju� bym si� napi�.
I propozycja trzecia, to kupi pan ode mnie ten oto katalog samochodowy z roku 1995.
- A po choler� mi katalog samochod�w sprzed pi�ciu Lat?
A on popatrzy� na mnie, popatrzy� na moje auto
- Poogl�da pan nowsze.
I ju� wiedzia�em, �e mam przed sob� nie byle kogo.
Udowodni� to jakie� trzy tygodnie p�niej.
Jest godzina 16.00, ulica Koszykowa w Warszawie, widz�, �e pan Zygmunt ju� mnie namierzy�. Powoli przesuwa si� w moj� stron�. Zastawia drog� i zaczyna.
- Jak ja si� ciesz�, �e pana widz� w zdrowiu. Musi mnie pan poratowa�, bo ja wczoraj poszed�em w tak� szkod�, �e dopiero co z domu wysz�em. I jak pan mnie nie wspomo�e, to ja si� za chwil� panu na nogi przewr�c�.
Si�gn��em do portfela i okaza�o si�, �e z drobnych mam przy sobie jedynie pi�� z�otych, ale poniewa� prosi� mnie w spos�b ujmuj�cy, a w dodatku by�a jaka� pogoda nastrajaj�ca do ludzkich gest�w, t� pi�tk� mu da�em. Pan Zygmu� spojrza� na mnie, spojrza� na pi�tk�, jeszcze raz spojrza� na mnie i powiedzia�.
- Ciesz� si�, �e pan stan�� na nogi.
I Wtedy postanowi�em, �e napisz� o menelach ksi��k�.
Tych, kt�rych razi� b�dzie s�ownictwo pojawiaj�ce si� w niekt�rych historyjkach bardzo przepraszam, ale nie mog� udawa�, �e by�o inaczej.
Limeryki i epitafia to przyjemno��, kt�r� od czasu do czasu sprawiam samemu sobie.
Przyjemnego czytania.
ZYGMU� ROMANTYCZNY
Od dwudziestu lat kwestuj� na Pow�zkach i bardzo cz�sto podchodz� do mnie ludzie nie tylko wrzuci� pieni�dze, ale i porozmawia�. Jedni z dobrym s�owem, inni z drobnymi pytaniami, z kt�rych najciekawsze by�o w wykonaniu pewnej starszej, bardzo wkurzonej pani. Widz�c na moim ramieniu opask� z napisem RATUJMY POW�ZKI, podesz�a gwa�townym krokiem i r�wnie gwa�townie zapyta�a:
- Gdzie tutaj jest kwatera nr 253?!
- Nie wiem.
- To co pan w takim razie robi na tym cmentarzu!?
- Kwestuj�.
- Jak si� kwestuje, to si� powinno i wiedzie� gdzie jest kwatera 253!! - fukn�a i polecia�a dalej bez �adu i sk�adu.
W roku 2002 pojawi� si� przede mn� pan Zygmu�, co mnie troch� zaskoczy�o, poniewa� kojarz� go przede wszystkim z ulic� Wary�skiego. To jest co� niesamowitego, �e si� osta�a ulica Wary�skiego. Tyle przecie� ulic pad�o na bazie odnowy i to czasami w kuriozalny spos�b, podobno w Poznaniu ulic� Klonow� zamieniono na Suchy Las. I przez kilka tygodni zastanawia�em si� dlaczego? I doszed�em. Ot� klon czerwienieje.
Z tym, �e rozwi�za�em i zagadk� ul. Wary�skiego. Ot� na niej jest IZIS, w kt�rym prze�wietlaj� ludziom p�uca i prawdopodobnie Wary�ski s�u�y jako reklama. Idzie obywatel ulic�, patrzy - IZIS, i od razu m�wi do
siebie:
- No w�a�nie, trzeba sobie prze�wietli� klatk�, �eby
nie chorowa� jak Wary�ski.
Ale wracajmy do Zygmusia.
Stan�� na tym cmentarzu przede mn�, a by� tego dnia solidny mrozik, i zaczyna mi wsp�czu�.
- Ale� ma pan samozaparcie panie Krzysie�ku. Sz�em dwie godziny temu na gr�b brata, to pan ju� w tem miejscu sta� i trz�cha� t� puszeczk�, wracam, a pan dalej trz�cha. Ale ile si� trzeba nasta�, �eby uzbiera� troch� grosza, to ja wiem najlepiej. A pan mnie za chwil� u�wierknie i strac� na mie�cie sponsora.
- Niech si� pan specjalnie nie martwi - odpowiedzia�em - za chwileczk� ko�cz� kwest�, pojad� do domu, zrobi� sobie herbatk� z pr�dem i zi�b przejdzie.
Na to pan Zygmu� pochyli� si�, uchyli� po�� zu�ytej kurteczki i pokazuj�c palcem wewn�trzn� kiesze� szepn�� konspiracyjnie.
- Panie Krzysie�ku, w razie czego, to ja pr�d mam. I wyci�ga �wiartk� �ubr�wki wypit� do po�owy.
- A gdzie jest trawka? To chyba podr�bka? A na to pan Zygmu�:
- Jaka podr�bka, panie Krzysie�ku, jaka podr�bka, trawk� po�o�y�em na grobie brata.
-
- Panie Zygmuncie, jak si� zostaje menelem?
- To bardzo proste, trzeba tylko znale�� odpowiedni sklep i odpowiednie towarzystwo.
- Czym pan si� w �yciu zajmowa�?
- W �yciu, to znaczy kiedy?
- No... za komuny.
- Za komuny panie Krzysie�ku to ja by�em king. Moja szanowna mamusia mia�a melin� ko�o politechniki... to ja nie musia�em chodzi� na studia... ca�a politechnika do mnie przychodzi�a, i jak mamusi� wezwali do s�du, �eby j� ukara� za "dzia�alno�� gospodarcz�" i dali jej dwa lata w zawieszeniu, to na pytanie s�dziego:
- Jakie jest ostatnie s�owo oskar�onej? - mama
- W ostatnim s�owie powiedzianem tu na tej sprawiedliwej sali chcia�abym poprosi� wysoki s�d, �eby si� po�pieszy� z tym wyrokiem, bo mi za chwil� te wszystkie profesory z polibudy drzwi od mieszkania rozpi��.
- I co by�o dalej?
- W 90. roku mamu�k� dotkn�� patriotyzm i to by� pocz�tek ko�ca.
- Wst�pi�a do Solidarno�ci!?
- Nie... jeszcze gorzej... zamkn�a melin�.
Rozmawiam z panem Zygmuntem i widz�, �e .zbli�a si� do nas jeden menel, �rednio mi znany, ale posuwaj�cy si� klasycznym krokiem, czyli
szuraj�c n�kami po asfalcie.
- Dlaczego wy tak wszyscy chodzicie? - pytam.
- Bo my panie Krzysie�ku, to w zasadzie jeste�my bra�mi Roberta Korzeniowskiego.
- A to ciekawy jestem dlaczego?
- Bo nam po "m�zgotrzepie" te� nie wolno odrywa�* st�p od ziemi.
-
amanuel Olisadebe otrzyma� obywatelstwo polskie, wyjecha� do Grecji i prawie natychmiast przesta� strzela� bramki dla naszej reprezentacji, i po kt�rym� z przegranych mecz�w spotykam pana Zygmusia i ten zanim jeszcze zd��y� poprosi� o wsparcie zapyta�:
- Widzia� pan panie Krzysie�ku wczorajszy mecz?
- Widzia�em.
- I popatrz pan, Olisadebe zosta� Polakiem i jak przysta�o na Polaka od razu odechcia�o mu si� pracowa� w kraju.
Pan Zygmunt jest koneserem kina. 23 pole-cia�em do Norwegii na ryby, bo my�la�em, �e tam b�d� wi�ksze emocje ni� u nas w czasie wybor�w. Zadzwoni�em do domu ko�o 21.00, �eby dowiedzie� si� jakie s� wyniki, ale nikt nie podni�s� s�uchawki. Co� mnie tkn�o i pomy�la�em, �e polecieli g�osowa�, bo znowu mamy jakie� mniejsze z�o do wyboru.
Dzwoni� wi�c do pana Zygmunta, poniewa� wiem, �e o tej porze sprzed telewizora nie rusza si� ani na krok.
- Jak tam wybory?
- Jak w kinie, panie Krzysie�ku, jak w kinie.
- A kto jest w studio wyborczym?
- Prawie wszyscy.
- - A jak na przyk�ad wygl�da Antoni Maciarewicz?
- Jak C lin t Eastwood w filmie "Brudny Harry".
- O matko! A Zygmunt Wrzodak dosta� si�?
- Jest panie Krzysie�ku.
- A on jak wygl�da?
- Jak dow�dca czo�gu w filmie Powr�t Godzilli.
- A z jakiej partii on startuje?
- Z Ligi Polskich Rodzin.
- A co to za partia?
- Nie wiem, ale nak�aniaj� tak jak �wiadkowie Jehowy.
- A bli�niacy?
- Bracia Kaczy�scy wygl�daj� tak jakby Ja� Fasola z Benny Hillem zagrali u Hitchcocka.
- A co z Uni� Wolno�ci?
- Profesor Geremek wygl�da jak dow�dca spadochroniarzy z filmu O jeden most za daleko.
- A premier Jerzy Buzek?
- Panie Krzysie�ku, pan premier to wygl�da jak "Matka Joanna od anio��w".
- Ale czy jak matka, czy jak anio�?
- Raczej jak opuszczony klasztor.
-A jak Leszek Miller? Tu zapad�a d�uga cisza.
- Pytam, jak Leszek Miller.
- On panie Krzysie�ku wygl�da jak "Qvo Vadis".
-Jak ca�y film?
-Nie.
- Jak lew, kt�ry od razu, ju� w studio, zabra� si� za chrze�cijan?!
- Nie, panie Krzysie�ku, on raczej wygl�da jak byk, kt�ry pierwszy raz wygra� z Ursusem i to z Belk� na g�owie!
- A co z Lepperem?
- Mam m�wi�?
- A� tak �le?
- Ale� sk�d panie Krzysie�ku, on wygl�da tak pi�knie jak Marilyn Monroe... manicure, pedicure, �wie�o po kwarc�wce i nawet chyba u�ywa� lok�wki, no i jeszcze krawat w nasze narodowe barwy... to znaczy nowe narodowe barwy.
- O Jezu, a jakie?
p�tla.
- A co W p�tli?
- "P� �artem, p� serio .
Tu nabra�em powietrza w p�uca i zapyta�em:
- A czy ju� jest wiadomo, jaki wynik?
- A sk�d pan dzwoni?
- Z Norwegii - odpowiedzia�em.
- Panie Krzysie�ku - us�ysza�em - je�eli Norwegia to jest ciep�y kraj, nie wracaj pan.
2001 rok wrzesie�
Ko�o Politechniki Warszawskiej widz�, �e idzie pan Zygmu� ledwie trzymaj�c si� na chudych nogach od dawna pozbawionych witamin i minera��w.
Nagle dojrza� mnie z odleg�o�ci kilku krok�w, nastawi�
koordynaty i ruszy�.
- Witam pana panie Krzysie�ku jak najserdeczniej.
- Co, pewnie potrzebna z�ot�weczka?
- W�a�nie, �e nie panie Krzysie�ku.
- A dlaczego tym razem nie?
- Bo ja na zapas nie bior�.
- Panie Zygmuncie, musi pan pi� tak codziennie?
- Panie Krzysie�ku! Jakie codziennie!? Ja raz si� w �yciu napi�em... i teraz tylko dolewam.
HIMILSBACH
W kabarecie NA PI�TERKU, prowadzonym przez Ludwika Klekowa, w hotelu BRISTOL, w roku 1979 Jonasz Kofta opowiedzia� mi histori� us�yszan� od Jana Himilsbacha, kt�ry by� uznawany za pierwszego me-nela PRL-u. Jest to opowiadanie o zanikach pami�ci.
- Przychodz� Jonasz, umfa, do Zwi�zku Literat�w. Jestem mocno zassany i jeszcze bym co� waln��. Widz� Jurka Iwaszkiewicza. Po�yczam od niego st�wk�. Wychodz�, kupuj� p� litra i w sklepie spotykam Marteczk�, tak� przechodzon� kurw� z Wilczej, co normalnie stoi
pod numerem 42. Jedziemy na Pow�zki, bo tam jest w sz�stej kwaterze odpowiednio przygotowany grobowiec. Wiesz do czego Jonasz, ty kurwa subtelny poeto.
- Wiem Jasiu.
- Przyje�d�amy, k�ad� Marteczk� na katafalku i... umfa, flaszka mi wypada zza paska prosto na granit. Co ja robi�? M�wi�: - Marteczka, przykryj si� i poczekaj. Wracam do Zwi�zku Literat�w, do Iwaszkiewicza ju� nie podchodz�, ale widz� Andrzejewskiego. Po�yczam od niego st�wk�. Wychodz�, id� do sklepu, kupuj� drug� po��wk�, patrz�, a za mn� stoi �migie�ko, taka kurwa z Ho�ej, nie pami�tam spod jakiego numeru. Jedziemy na Pow�zki, bo tam jest grobowiec na sz�stej kwaterze. A ju� si� robi ciemno... Wchodzimy Jonasz do tego grobowca i umfa... nie wierz� w�asnym oczom... patrz�, a tam jedna kurwa ju� le�y.
Himilsbach b�d�c od rana po p� litrze wyczyta� w gazecie, �e w�a�nie dzisiaj i to za chwil� przylatuje do Warszawy z tradycyjn� bratersk� wizyt� Leonid Bre�niew co usta mia� tak�e s�odsze od malin. Jan waln�� wi�c jeszcze jedn� setk� dla kura�u i poszed� na tras� przejazdu. Przecisn�� si� przez obowi�zkowy sznurek obowi�zkowych obywateli i widz�c zbli�aj�c� si� kawalkad� "czajek" i "wo�g" krzykn�� rado�nie: - Niech �yje s�o� Tr�balski!!!
I potem opowiada� kumplom co si� za chwil� zdarzy�o: - I wtedy, ch�opaki, trzydziestu nie znanych mi bli�ej kuzyn�w przytuli�o mnie do asfaltu.
Z PUTRAMENTEM w �ӯKU
Krak�w. Lata sze��dziesi�te. Jakie� spotkanie literat�w. Putramen� prosto z dworca dociera do hotelu. Jest prawie p�noc, wszystko pozamykane, nie ma co zje��, nie ma co wypi� i boi si� zasn��, bo na recepcji powiedziano mu, �e b�dzie mia� jeszcze jakiego� pisarza za lokatora, ale nie wiadomo kto nim b�dzie, a klucz jest tylko jeden. Siedzi na ��ku, patrzy na zegarek, mija godzina (to jest opowie�� samego Putramenta). Nikt si� nie pojawia. Wreszcie o czwartej w nocy s�ycha� chrobot klucza w drzwiach, wchodzi nawalony Himilsbach w towarzystwie ciecia i widz�c kompana siedz�cego na ��ku w pe�nym rynsztunku zapyta�:
- Cze�� Jurek, na kogo kurwa tak czekasz?
- Na ciebie.
- To ju� jestem... i zanim p�jd� spa� to umawiamy si�, �e b�dziemy sika� do zlewu.
OPOZYCJONISTA
Himilsbach b�d�c w Jeleniej G�rze zosta�
zaproszony do otwartego w Wujkowie o�rodka Zwi�zku M�odzie�y Socjalistycznej. Organizatorzy, kt�rzy pope�nili ten kaskaderski wyczyn, tu� przed spotkaniem zacz�li go prosi�, �eby tylko nie przeklina� i uwa�a� na to co m�wi, poniewa� tu odpoczywa, a zarazem i kszta�ci si� ideologicznie bardzo wra�liwa na s�owa robotnicza m�odzie�.
- Nie bujta si� kurwa starego robola. - Uspokoi� organizator�w pan Jan, po czym wszed� na sal�, spojrza� na wszystkich i po kr�tkiej pauzie powiedzia�:
- No to witajcie czerwone paj�ki.
MENEL SENTYMENTALNY
Piosenk� �Matka menela" napisa�em z jednego powodu. Sojusz Lewicy planowa� rozprowadza� cegie�ki, kt�re mia�y wspom�c z jakiego� tam powodu parti�, i J�zef Oleksy, kt�ry awansowa� obecnie z premiera na wicepremiera w jakim� wywiadzie powiedzia�, �e je�eli przyjdzie taka potrzeba to on sam stanie na ulicy i b�dzie te cegie�ki sprzedawa�. Wyobrazi�em so-
bie w�wczas t� scen�... Na rogu ulicy stoi pan J�zef z niewiadomego wygl�du cegie�kami, a tu� obok w bramie menel, kt�ry dajmy na to zbiera na wino marki "viagra", i obaj maj� t� sam� nadziej�.
ok po nagraniu p�yty "Nadwyobra�nia", na kt�rej znalaz�a si� ta piosenka, trafi�em na Br�dno, parkuj� samoch�d ko�o apteki i widz� kolesia odrywaj�cego si� od bramy. Ju� mnie oszacowa� jako jelenia, w my�l �artu kr���cego w tym �rodowisku.
-Jaka jest r�nica mi�dzy jeleniem a danielem?
- Taka, �e Daniel wypije to co jele� postawi. Podchodzi do mnie i m�wi.
- Pan Dauszkiewicz?
-Tak.
- Krzysztof.
-Tak.
- Panie Krzysztofie, czy pan wie, �e ja przez pana ca�om noc p�aka�em!
- A co si� sta�o?
o, i
mnie
- By�em w �wi�ta u mojej siostrzyczki na obiedzie i siostrzyczka, kt�rej �ycie nie do�wiadczy�o mnie wyzywa od meneli i obszczymur�w,
m�wi do mnie tak: - Popatrz, o takich jak ty nawet piosenki ju� �piewaj�. I pu�ci�a t�, na kt�rej pan �piewa, �e mia� porz�dn� matk�, i ja przez ca�y wiecz�r i noc s�ucha�em tej piosenki. S�ucha�em, pi�em i p�aka�em razem ze szwagrem, bo moja mamusia te� by�a bardzo porz�dn�
kobiet�.
Tu przerwa�, pomy�la� przez chwil� i zapyta�: - Czy mog� u�cisn�� panu r�k� za to, �e pan szanuje chocia� nasze mamusie?! - u�cisn��, a potem doda�: - Dzisiaj te� wspominaj�c t� noc z pa�skom tw�rczo-�ciom si� bardzo wzruszy�em. A kiedy si� wzrusz� panie Krzysztofie, to od razu chce mi si� pi� ... Na sucho mnie �zy nie lec�.
MATKA MENELA
Sta�o dw�ch przyjemniaczk�w na rogu ulicy. Jeden z mord� porz�dnie rozbit�. Drugi �ys� jak ksi�yc mia� czaszk�. Jeden chcia� mi odsprzeda� cegie�ki. Drugi chcia�, �eby da� mu na flaszk�. Gdy pierwszemu trz�s�y si� r�ce. Tak nawija� do mnie ten drugi: - Zbieram panie te datki nie na swoje wydatki, lecz by pokry� mamusi mej d�ugi. Tu si� wzruszy� do �zy tej ostatniej, potem rzek� mi: - Bierz pan i p�a�!
Kiedy� wszystko pozwracam.
- A ja panie mam kaca - rzek� mi drugi -
nie mog� ju� sta�.
Przepija�em to �ycie uczciwie,
r�wno panie pi��dziesi�t lat
�y�em tu jak za kar�,
lecz si� nie zad�u�a�em,
mnie wystarczy� raz dziennie alpagi czad
i jak pan mi kopsniesz na flaszk�
znowu b�d� wiedzia�, �e �yj�,
ten pan wciska, �e zwr�ci, gdy na mam� si� zrzucisz,
a ja panie to uczciwie przepij�.
Bez wahania portfel wyj��em
i w menela rzuci�em datkiem.
Wczoraj hula�, ma kaca, lecz niczego nie zwraca,
on po prostu porz�dn� mia� matk�.
MENEL WOJCIECHA SIEMIONA
Pan Wojciech natkn�� si� na Himilsbacha w Alejach Ujazdowskich.
- S�uchaj Wojtek, powiedz mi, mo�e ty wiesz, czy Dygat jest chory, czy zdrowy?
- A czemu pytasz?
- Widzisz Wojtek, bo ja po�yczy�em Dygatowi dwie�cie z�otych, a chcia�bym si� dzisiaj napi�, a na mie�cie ludzie pierdol�, �e Dygat jest chory. To ja nie p�jd� do niego powiedzie� mu tylko: - Oddaj mi kurwa Staszek pieni�dze. Bo nie wypada.
- No i co w zwi�zku z tym?
- Widzisz Wojtek, skoro nie wiesz, czy Dygat jest zdrowy, czy chory, to ty mi po�ycz kurwa st�wk�.
MENEL POLICJANTA Z DROG�WKI
Do�� ci�ki wypadek, dwa samochody do kasacji, chocia� ich w�a�ciciele wyszli o dziwo bez szwanku i rozmawiaj� ze sob� czym� bardzo przej�ci, pokazuj�c na zniszczenia, nie zwracaj�c nawet uwagi na przyjazd radiowozu na sygnale. Obserwatorem ca�ego zaj�cia jest mi�dzy innymi menel. I policjant opowiadaj�cy mi o tym zdarzeniu pyta:
- Widzia� kto�, jak to si� sta�o?
- Ten w czerwonym zajecha� drog� temu w bia�ym. - odpowiada kobiecina. - I co?! Nie k��c� si� tylko tak dyskutuj�?
- To chyba wariaci - szepcze kobiecina - oni ogl�daj� samochody i m�wi� o jakiej� kinetyce. A na to menel:
- Mo�e oni s� w szoku i dogadali si�.
MENEL Z WROC�AWIA
Do sklepu monopolowego przysz�a babinka ponad osiemdziesi�t lat i dr��cym g�osem m�wi do sprzedawczyni:
- Przepraszam pani� bardzo, ale ja chcia�am kupi� w�deczk�, bo m�j wnusio sko�czy� dzisiaj osiemna�cie lat, a ja obieca�am, �e jak on sko�czy osiemna�cie lat, a ja do�yj�, to napij� si� z nim w�deczki... i ja do�y�am... i niech pani powie, jakiej w�deczki najlepiej napi� si� z wnusiem.
- Najlepsza zdecydowanie to jest w�dka bia�a. - Reklamuje sprzedawczyni.
- Nie, nie, tylko nie bia�� w�deczk�, bo m�j �wi�tej pami�ci m�� pi� w�a�nie bia�� i ja pami�tam, �e po ka�dym kieliszku robi� tak... yyyyyyyyyyyyy (tu pokr�ci�a g�ow�)... a ja mam k�opoty z kr�gos�upem, wi�c wola�abym inn�.
- To znaczy jak�?
- A ta ze �liweczkami jest dobra?
- To jest �liwowica, bardzo dobra, tylko chyba troch� za mocna.
- Je�li mocna to nie... a ta z tymi wisienkami?
- To wi�ni�weczka, te� �wietna.
- A z tymi ��tymi owockami?
- To cytryn�wka.
- Pewnie kwa�na?
- Nie, s�odka.
- A ta z t� trawk�?
- To �ubr�wka, znakomita, i tu nie wytrzyma� menel, kt�ry nie m�g� si� doczeka� swojej kolejki, nachyli� si� do babci i szepn��:
- Prosz� pani, tu wszystko jest smaczne.
MENEL NIE PRZYGOTOWANY
W S�upsku podchodzi do pani, kt�ra w�a�nie wysz�a z piekarni z jeszcze ciep�ym i pachn�cym na ca�� ulic� pieczywem, miejscowy znawca win i pyta bardzo grzecznie.
- Przepraszam szanown� pani�, czy mog�aby mi pani da� z�ot�weczk� na r�wnie pachn�cy chlebek? A na to beztroska pani odpowiada:
- W�a�nie mam chlebek �wie�o kupiony i wydaje mi si�, �e kupi�am jeden bochenek za du�o. Prosz� bardzo.
- Dzi�kuj� uprzejmie szanownej pani za ten pi�kny podarunek, ale nie przyjm� tego chlebka.
- Dlaczego?
- Bo nie mam w co go zabra�.
Oby wat�l ze S�upska zapyta� swojego s�siada, sta�ego bywalca miejscowej piwiarni i notorycznego smakosza tanich win.
- Jak si� s�siad opije ju� tej siary i na drugi dzie� wstanie, to kac nie m�czy?
- Panie Kazimierzu - us�ysza� w odpowiedzi - kaca to ja mia�em trzydzie�ci lat temu.
KAC
Przepraszam, �e pisz� kac po polsku. "Katz" niemiecki by�by tu jednak nie na miejscu, albowiem posiadanie takowego sta�o si� niejako nasz� specjalno�ci�.
"Katz" po niemiecku to jeszcze jeden tw�r zdobywany z t� ich przera�aj�c� dok�adno�ci� i precyzj�. Powo�ywany do �ycia po mieszcza�sku i u�miercany po mieszcza�sku: wod� i aspiryn�, i c� to za katz, kt�rego posiadanie jest �atwe jak gra w golfa czy kupno samochodu "golf".
Nasz kac! Ten ersatz socjalistycznej pralki i mieszkania za dwadzie�cia lat. To pok�osie trzech zabor�w. Ten heros wyros�y na barykadach rewolucji i w okopach dw�ch wojen �wiatowych. Ten internacjonalista, kt�ry jeszcze wieczorem nie wie, z kim zasi�dzie do sto�u i jaki b�dzie. To dopiero kac.
Piel�gnowany przez ca�y dzie� na melinach, chowany po starych szufladach zubo�a�ych emeryt�w i po luksusowych apartamentach porz�dnych hoteli. Przewo�ony noc� taks�wkami, wpadaj�cy znienacka z kumplem z wojska. Jad�cy na sygnale radiowozu, kiedy fantazja od�ywa, a funkcjonariusz te� cz�owiek. To jest kac! To jest gigant!
Nie �adne tam panie�skie fiu-b�dziu, stworzone z dw�ch kieliszk�w szampana i ma�ego naparstka czystej, kt�re - sp�ukane past� do z�b�w - b��ka si� po miejskich kanalizacjach jak poronione dziecko.
Nasz kac to kac zniewalaj�cy. Zbijaj�cy z n�g. To okupant, kt�ry wpada bladym �witem, bije z rozmachem, a ty, bezbronny i rozespany, nie wiesz jeszcze jak z nim walczy�.
To kac oprawca. Silny, t�py sukinsyn, wal�cy po trzewiach, rzucaj�cy o dno umywalki i wrzeszcz�cy:
- Rzygaj! Wyrzyga�e� si�!? To m�w teraz, z kim by�e�!? Nie pami�tasz!? To ja ci zaraz przypomn�! - i do sedesu. - L�ej ci teraz!?
-Tak.
- Imi� i nazwisko!? Jak si� nazywasz!? Jeszcze nie wiesz! - Do umywalki. - Imi� tej rudej!? Pseudonimy!? Ale raus!!! Nie pami�tasz!? - I wod� w twarz. - A teraz przypominasz!?
A ty patrzysz w lustro jak w oczy �ledczego i tylko my�lisz: O matko, czy gdzie� si� nie wygada�em!? Tylko co mia�bym wygada�!? Czego ten cham ode mnie chce!?
I m�wisz do niego po cichu, jak cz�owiek.
- Nie m�cz mnie d�u�ej, przesta�, b�agam, i o nic nie pytaj, bo nie pami�tam. Wiem tylko, �e pili�my wszyscy razem.
- Te� wiem! - krzyczy tamten. - I co dalej!?!?
- Pili�my wszyscy razem i nagle mi si� urwa�o. Daj
mi przypomnie�!
Ale kac trzyma za gard�o fachowo jak komandos, gnie do ziemi i wrzeszczy: - Jak nie przypomnisz to
zabij�!!!
A ty:
No to zabij! Albo oszcz�d�. Wymy�l �agodn� kar� dla
organizmu, bo nie prze�yj� tego dnia.
Ale �agodnego wyroku nie b�dzie, bo jeszcze za wcze�nie, bo kac jeszcze m�ody i silny, jeszcze ci� przetrzyma.
Bo kac to po prostu zmora �witu, udr�ka poranka i sadysta przedpo�udnia, i do hejna�u z wie�y mariackiej z nim nie wygrasz. W po�udnie ju� rozum ja�niejszy, ju� cia�o zaczyna funkcjonowa�, ale to jeszcze nie jest
wolno��. To bunt.
- Zabi� skurwysyna! - m�wisz - Zabi�!!! Albo jeszcze lepiej, utopi�!!!
Tak! Utopi�! Przecie� swo�ocz nie lubi mokrego!!
A wi�c pi�! Pi�! Pi�! I szklanka wody prosto z kranu, i ulga... Ale tylko przez moment. Czujesz, �e znowu wraca. Wi�c teraz kefir. Jest. Przedwczorajszy, ale jest. I do dzioba. Przycich�. Mam ci� kacu. Ale on za moment znowu pe�znie, znowu podchodzi pod gard�o. O Matko Przenaj�wi�tsza, kiedy si� to sko�czy!? �e te� nie ma ju� nic kwa�nego.
Mo�e kawa? Tak, kawa stawia na nogi! B�dzie ulga! Jest! Ale kac wychodzi i tym razem �apie za r�ce. Teraz trz�sie ten skurwiel. - Nie trz� ty z�amasie!!! O matko! A� si� przelewa w �rodku. A do zgonu jeszcze daleko. Jeszcze ze dwie, trzy godziny. A trzy godziny w �yciu kaca to wieczno��. To jest ca�e �ycie m�czyzny po sze��dziesi�tce, kiedy r�ce ju� si� trz�s�,
nogi chodz� wolniej, do �mierci jeszcze daleko, a �y� trzeba.
A kac broni si� dalej. Bez jakiejkolwiek godno�ci, zach�annie i kurczowo. Wpija si� w rozum i cia�o, i trzyma. Cholera, jak on trzyma!!!
Teraz telepka. To ju� po mnie. Pierwszy raz my�lisz: Co to za g�upota, �eby tak si� schla�.
I nagle: pyk. A co to?! Nic nie czuj�. Matko moja, nic nie czuj�, i do �azienki, do lustra. Tak, to ja. Oddychasz... l�ej. Teraz nogi... l�ej. M�j dobry Bo�e, ja �yj�. Ja naprawd� �yj�!
- S�yszysz ty gnojku!! Ciebie ju� nie ma!!! Zdech�e�!!! A ja bandyto jeden �yj�!!!
�yj�?! I ju� nie ma nic pr�cz ulgi. Cudownej ulgi.
I wtedy rodzi si� najniebezpieczniejsza my�l: Czekaj ty sukinsynu, ja jeszcze si� na tobie odegram.
MENELKA TOWARZYSKA
W Jeleniej G�rze obywatelka �wiata win z powodu braku m�czyzny u jej boku pi�a z w�asnym psem, kt�ry pod wp�ywem alkoholu �piewa� swojej pani jak m�g� naj�adniej. O tym niecodziennym kompanie do kieliszka poinformowali policj� s�siedzi, kt�ra stwierdzi�a, �e zar�wno pani domu jak i jej wierny kundel
maj� we krwi po dwa promile w wydychanym powietrzu, czyli �e w piciu szli mniej wi�cej r�wno. W formularzu potwierdzaj�cym badanie alkomatem zapisano, �e "dmuchaj�cymi byli: �le prowadz�ca si� kobieta i mieszaniec p�ci m�skiej".
MENEL NIE POZBAWIONY LOGIKI
Rzecz si� dzieje w aptece. Podchodzi do kasy sta�y klient spirytus�w brzozowych i m�wi:
- Pani magister, poprosz� co� na przezi�bienie, bo grza�ce mi ju� nie pomagaj�.
- Polecam w takim razie Tabcin.
- Mo�e by�, przecie� pani magister wie najlepiej, co mi pomo�e.
- Ale Tabcin na dzie�, czy na noc, bo jest i taki i taki?
- Pani magister... na dzie�... bo w nocy si� �pi.
MENEL Z D�WIRZYNA k. KO�OBRZEGU
Obywatel cofa� samochodem wyje�d�aj�c z parkingu i uderzy� w niego szybko poruszaj�cy si� po osiedlu m�odociany rajdowiec. St�uczka co prawda
by�a niegro�na, ale policja potrzebna. �wiadkiem ca�ego tego zdarzenia by� menel zbieraj�cy od okolicznych mieszka�c�w na za przeproszeniem bu�eczk�.
- Widzia� pan, �e cofa�em - powiedzia� kierowca.
- Widzia�em, ale lepiej by by�o powiedzie� glinom, �e pan wje�d�a�, a nie cofa�.
- Ale w razie czego b�dzie pan m�g� po�wiadczy�?
- Nie, w �adnym wypadku.
- Dlaczego?
- Bo ja prosz� pana jestem �wiadkiem niewiarygodnym.
Przyjecha� radiow�z, obywatel zezna� co tu si� wydarzy�o, policjant pokiwa� g�ow� i stwierdzi�.
- No tak, b�dzie mandat za spowodowanie kolizji, bo wed�ug kodeksu to pa�ska wina, co innego by by�o gdyby pan wje�d�a�.
US�YSZANE W SUWA�KACH
Menel, b�d�cy pod wra�eniem obejrzanych GWIEZDNYCH WOJEN, �egna si� z kumplami, patrz�c jak otwieraj� butelk� ARIZONY. - Cze�� ch�opaki! Niech moc b�dzie z wami!
MENEL ZNAD CZARNEJ HA�CZY
Spotka� kumpla, z kt�rym dawno, dawno temu chodzi� do szko�y i nie widzia� go od lat, ale jako� rozpozna�, podszed�, przywita� si�, zapyta� kulturalnie co u niego s�ycha�, a nast�pnie powiedzia� ze smutkiem.
- S�uchaj stary, tobie si� powodzi, a ja nic dzisiaj nie jad�em, daj z�oty pi��dziesi�t.
Ten wyj�� portfel, wr�czy� zaproponowan� kwot� i wszed� do sklepu zrobi� zakupy. Po kilkunastu minutach wychodzi, drog� mu zagradza ten�e sam menel i szeptem m�wi:
- S�uchaj stary, skr�ci�em przed chwil� z�oty pi��dziesi�t, do�� dwa z�ocisze i kupimy flaszk�.
Nie pytaj, co Polska da Tobie, zapytaj, co Ty mo�esz da� Polsce.
MENEL ZMARTWIONY
Rektorzy Akademii Sztuk Pi�knych jechali na zjazd i postanowili d�ug� drog� skr�ci� popijaj�c winko. Zatrzymali samoch�d przed sklepem w ma�ym miasteczku, weszli do �rodka i jeden z nich zapyta�:
- Czy jest dobre wino?
-Jest.
- Poprosimy dwie buteleczki i mamy jeszcze do pani pytanie: - Czy posiada mo�e pani korkoci�g?
-Tak.
Na to menel do kolegi.
- Popatrz Franek, tak porz�dnie wygl�daj�, a b�d� pi� w bramie.
MENEL FILOZOF Z OKOLIC WARSZAWY
Przygl�da si� wykopywanej dziurze niedaleko domu, kt�ry stoi �wie�o pobudowany i pyta w�a�ciciela.
- Przepraszam, a co tu b�dzie?
- Basen.
- A kto w nim b�dzie p�ywa�?
-Ja.
-Sam?
- Nie... z panienkami.
- - A co wtedy b�dzie robi� pa�ska �ona?
- B�dzie gotowa� obiad.
Menel zastanowi� si� przez chwil� i powiedzia�:
- S�usznie, ma garnki, to niech gotuje.
-
MENEL SEROCKI
Zwany przez miejscowe spo�ecze�stwo "Kr�lem W��cz�g�w" �y� w czasach, kiedy to w�adza ludowa chcia�a zatrudnia� obywateli z byle powodu, �eby potem
pod byle pozorem nad nimi czuwa�.
Ot� "Kr�l W��cz�g�w" zosta� zawezwany do urz�du zatrudnienia, gdzie miejscowy, najwa�niejszy kierownik, osobi�cie, bo sprawa by�a pa�stwowej wagi, zada� mu wyj�tkowo podchwytliwe pytanie:
- Niech mi pan powie panie Bandowski, z czego pan �yje?
- Z jedzenia - odpowiedzia� "Kr�l...", czym wbi� urz�dnika w liny, u�ywaj�c j�zyka bokserskiego, prawym prostym. Poniewa� historia zwi�zana jest z PRL-em, kierownik och�on�wszy po ciosie wyprowadzi� klasyczny lewy sierpowy.
- Z akt w naszym urz�dzie wynika, �e pan nigdy nie podj�� pracy!
- A sk�d ja mam akta, skoro nie pracowa�em?
Kierownik przemilcza� t� uwag� i odwo�a� si� do sumienia: - Co pan o tym my�li panie Bandowski?
- O czym?
- �eby si� zatrudni�.
- Ja my�l� - ten odpowiedzia� z nieudawanym �alem w oczach - �e jak ja tyle nie pracowa�em, to gdybym teraz poszed� do roboty, to bym tylko co� zepsu�.
- A niekoniecznie - odparowa� kierownik - poniewa� mamy dla pana propozycj� odpowiedni� do pa�skich kwalifikacji.
- To ja mam jakie� kwalifikacje?
- Poniewa� pan, panie Bandowski, cz�sto do p�na W nocy wystaje w bramie, to chcemy, �eby pan zosta� nocnym str�em.
- Nie mog� absolutnie przyj�� tej pracy panie kierowniku - odpowiedzia� "Kr�l �ebrak�w", udaj�c �al jeszcze g��bszy.
- A dlaczego?
- Bo wtedy jak co� si� w mie�cie stanie, to b�dzie na mnie.
MENEL SPOSTRZEGAWCZY
Czas p�ynie tak szybko, �e ledwie cz�owiek wytrze�wieje po Sylwestrze, ju� trzeba ubiera� choink�.
Us�yszane na Wybrze�u)
MENEL RZECZNIK
Historia wydarzy�a si� w okolicach Dobrego Miasta ko�o Olsztyna. M�� Eli, mojej przyjaci�ki, poszukiwa� pracy, a poniewa� mia� zaprzyja�nion� hurtowni� �rodk�w czysto�ci, postanowi� wzi�� na krech� towar i zosta� pr�nym akwizytorem.
Towar otrzyma�, za�adowa� nim ca�y baga�nik w samochodzie i ruszy� pe�en wiary w sukces i szybki zarobek.
Pierwsza wie�, sklepikarz w jedynym tutaj sklepie bez zainteresowania na twarzy i menel odnosz�cy dwie butelki po �wie�o wypitym winie "W/ino".
Jerzy wczuwaj�c si� w rol� akwizytora zaczyna zachwala� sw�j towar, ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem pasty do z�b�w, tr�jkolorowej, opowiadaj�c, �e ka�dy kolor na co innego dzia�a: bia�y na dzi�s�a, czerwony na pr�chnic�, niebieski na po�ysk...
Sprzedawca nic nie m�wi tylko s�ucha i kiwa ze zrozumieniem g�ow�.
Nast�puje koniec prezentacji i nasz �wie�y akwizytor pyta sklepikarza.
- Ile pan we�mie tubek? Pi��? Dziesi��? A na to menel.
- Panie, a na chuj jemu ta ca�a pasta. Przecie� u nas we wsi tylko dw�ch ma z�by.
-
MENEL NIE MENEL
-
W�adys�aW Machejek, barwna posta� Krakowa i jego okolic, nie by� co prawda mene-lem, ale od czasu do czasu z nimi pija�, a s�yn�� przy tym z wyj�tkowo mocnej g�owy. Kt�rego� dnia wraca� samochodem do domu b�d�c lepiej ni� po p� litrze i zatrzyma� go milicjant obywatelski, kt�ry wyczu� u kierowcy st�ony alkohol, poprosi� wi�c o prawo jazdy. Na to pan W�adys�aw wyci�gn�� legitymacj� poselsk�, w kt�r� by� zaopatrzony, i powiedzia� milicjantowi, �e dop�ki on ma t� legitymacj�, to tamten mu nic nie zrobi. Poniewa� posterunkowy uwierzy�, �e tak b�dzie, zaproponowa� Machejkowi wyj�cie, wed�ug niego salomonowe, �e on sam z nieprzymuszonej woli odwiezie go do domu. Machejek zgodzi� si� na to rozwi�zanie, dojechali pod furtk� i wzruszony troskliwo�ci� w�adzy ludowej, jako form� podzi�kowania zaproponowa� wypicie w�dki, i nast�pnego dnia w redakcji opowiedzia� o tym ko�cz�c historyjk� zdaniem:
- I ten posterunkowy tak si� upierdoli�, �e musia�em go odwie�� do domu.
MENEl POLSKO-KRETE�SKI
histori� przekaza� mi na lotnisku w Heraklionie turysta powracaj�cy tak jak ja z pobytu na Krecie. Pan Marek, bo tak mia� na imi�, zamieszka� w dobrej klasy hotelu z du�ym basenem w ogrodzie, a dwie�cie metr�w dalej za niewysokim ogrodzeniem szumia�o morze i dzieci budowa�y na piasku swoje pa�ace.
W sz�sty dzie� pobytu pana Marka przyjechali do hotelu nowi wczasowicze, w wi�kszo�ci z naszego kraju. W�r�d nich wyr�nia� si� jeden, ubrany w kultowe dresy, czyli sk�adaj�ce si� wy��cznie z pask�w i logo sportowych firm. Mia� on wygl�d menela, kt�ry zbyt gwa�townie si� dorobi� i niewiele mu to pomog�o. Facet ten wyr�nia� si� i tym, �e mia� ze sob� trzy jaskrawe, r�nej wielko�ci walizki plus niewielki plecak, w kt�rym trzyma� dresy na zmian�. Jak si� okaza�o nast�pnego dnia, bo sam wszystkim opowiada�, w najmniejszej walizce by�y ciuchy dziecka lat trzy, w �redniej sukienki ma��onki, a w trzeciej, tej najwi�kszej, gorza�a w ilo�ci niemal�e hurtowej, kt�r� zabra� do tego p�yn�cego dobrym winem kraju.
Pan �w po rozpakowaniu si� zacz�� odpoczywa�. Odpoczynek polega� na tym, �e od rana siedzia� nad basenem i pi� w�dk�. Co dwie godziny szed� po now� flaszk�, siada� i znowu pi�, niech�tnie dziel�c si� ciecz� nawet z �on�.
Niestety, przyjecha� on z dzieckiem, kt�re jeszcze nie potrafi�o tak si� dobrze zabawia� jak tatu�, a znudzi�a mu si� hotelowa piaskownica ze sterylnie czystym
piaskiem. Dziecko coraz cz�ciej biega�o do ogrodzenia, �eby popatrze�, jak inne male�stwa zbiorowo pracuj� na pla�y i taplaj� si� w morzu. Zacz�o wi�c molestowa� ojca, �eby cho� na chwil� zmieni� sw�j tryb odpoczywania.
- Tatusiu, chod� na pla��!!! Prosz�, tatusiu chod� na pla��!!! Mo�esz ze mn� p�j��!?! No chod�!!!
I tatu� pewnego dnia �egnaj�c si� z trzeci� p�li-tr�wk�, rozejrza� si� dooko�a, �eby sprawdzi�, czy to co za chwil� powie dotrze i do dziecka, i do rodak�w, zawo�a� swoje male�stwo i powiedzia�.
- S�uchaj szczylu, co ja ci teraz powiem. S�uchaj i zapami�taj do ko�ca �ycia. Nad morze chodzom tylko prymitywy.
MENEL Z PODSTAW�WKI
Wzruszy� mnie kolega ze szkolnej �awy, kt�ry awansowa� do stopnia menela, czekaj�cy pod Teatrem Jaracza w Olsztynie, z nadziej�, �e go wspomog� w upojnym zako�czeniu dnia.
- Co s�ycha� Krzysie�ku? Poznajesz mnie?
- Nie za bardzo.
-Jestem Stefan, chodzili�my razem do podstaw�wki.
- Aaaaa, Stefan!... Rzeczywi�cie chodzi�em ze Stefanem. To ty? Nic si� nie zmieni�e�.
- W rzeczy samej.
A musz� tu doda�, �e by�em tego dnia w teatrze z okazji dnia �wi�tecznej pomocy, wi�c pytam by�ego kumpla:
- To powiedz mi Stefan, jak ci mija ten dzie� orkiestry Jurka Owsiaka. Na to on ze szczero�ci� odpowiedzia�:
- Krzysie�ku, tak se da�em wczoraj w palnik, �e do tej pory nie zauwa�y�em �adnej orkiestry.
MENEl WYRAFINOWANY
aptece na Wybrze�u.
- Pani magister, czy jest mo�e spirytus salicylowy?
-Jest tylko brzozowy.
- Niestety, pani magister, brzozowego nie przyswajam.
MENEL WYBORCZy
histori� opowiedzia� mi w Warszawie pan, kt�ry bra� udzia� w zbieraniu podpis�w pod kandydatur� Jacka Kuronia na prezydenta, i podszed� do stolika kole�' o wygl�dzie standardowym i zapyta�:
- Na kogo tu zbieramy podpisy?
- Na Jacka Kuronia.
- ... �eby on co?
- �eby zosta� prezydentem.
- Na niego g�osowa� nie b�d�.
- A dlaczego?
- Bo Kuro� pije.
- Wszyscy pij� - odpowiedzia� mu facet, kt�ry w�a�nie podpisywa� list�.
- Owszem, prosz� pana, ale on wi�cej.
-
MENEL ZASTANAWIAJ�CY SI�
W Katowicach postanowi� pom�c swojej s�siadce, kt�ra na co dzie� gra w symfonicznej orkiestrze, w d�wiganiu toreb z zakupami na trzecie pi�tro, z nadziej� na niewielk� gratyfikacj�, kt�ra uczyni�aby
go szcz�liwym i bogatym. A poniewa� robi� to niechlujnie t�uk�c torbami o �ciany, pani krzykn�a.
- Rany boskie, niech pan uwa�a panie Andrzeju, bo ja mam Chopina w torbie.
Ten przystan�� zaskoczony, zastanowi� si� przez chwilk�, a potem powiedzia�:
- Przepraszam pani�, ale nie zrozumia�em, co tam jest. Czy nuty, czy flaszka?
MENEL NIEDOINWESTOWANY
Okolice Starego Miasta w Warszawie, p�mrok, m�j starszy syn Aleksander wraca z uczelni, nagle zza s�abo o�wietlonego budynku wy�ania si� dw�ch powszechnie uwa�anych za meneli osobnik�w, zast�puj� mu drog� i jeden z nich, widocznie bardziej wygadany m�wi:
- S�uchaj stary, po�ycz nam dwadzie�cia groszy.
- A co, zabrak�o na flaszk�?
- S�uchaj stary, jak ci powiemy, to nie uwierzysz. Zobacz, flaszeczk� mamy, chlebu� �wie�utki mamy, wyobra� ty sobie, �e nawet par�weczki mamy... zabrak�o na musztardk�.
MENEL ROMANTYCZNY
Historia ta wydarzy�a si� na ulicy Grochowskiej w Warszawie, a opowiada� mi chyba Jan "Janga" Tomaszewski, �wietny aktor, gitarzysta i fantastyczny kumpel od w�dkowania. Szed� ulic� ze swoim ukochanym psem Husky, przez kt�rego pozna� tutejszych smakoszy win, poniewa� podeszli pewnego dnia do niego i zaczepili niekonwencjonalnym pytaniem.
- Mistrzu, niech pan nam pomo�e rozwi�za� zagadk�. Czy to co pana ci�gnie na smyczy to jest Husky, czy Mamelut?
I ot� idzie sobie Jan ulic� i nagle w podw�rzu, kt�re mija, s�yszy g�os, usi�uj�cy dolecie� do ostatniego pi�tra.
- Jad�ka!!! Jadzia!!! Jadziunia!!! Rozlega si� trzask gwa�townie otwieranego okna i po chwili s�ycha� g�os damski.
- Czego, kurwa twoja ma�!!!?
- Kocham Ci�, Jadziunia!!!
- Ja ciebie te�, ale teraz spierdalaj st�d.
MEMEL G�RSKI
Rzecz wydarzy�a si� w pa�dzierniku, niedaleko Zakopanego. Przewodnik tatrza�ski sprowadza wycieczk� ze spaceru po g�rach, robi si� ciemnawo, a do miasta jeszcze z p� godziny drogi, wi�c �eby zabi� czas opowiada, co mo�na w tej okolicy spotka�, �e s� tu kozice, �wistaki i sarny, kt�re bardzo cz�sto wychodz� na drog� i prosz� w�druj�cych o jedzenie.
- A nied�wiedzie s�? - zapyta� kto�.
- Bywaj�.
I w tym momencie jakie� dwadzie�cia metr�w przed nimi zaczyna si� podnosi� do g�ry wielka kupa li�ci. Cz�� grupy ze strachu zaczyna si� cofa�, a spod li�ci wystaje znany w okolicy menel i pyta:
-J�zu�, a kt�ra to godzina?
-18.00.
- A jaki dzie�?
- Wtorek.
- Jezusicku, to ja �em pod tymi listeckami ca�y dzionek przespa�. A trzyma mnie dalej. Dajze mi J�zu� na piwo.
- Ni mom ani grosza.
- To wy�lij jakiego� cepra.
MENEL L�KLIWY
Lekarz, psycholog, z Koszalina, kt�ry przeprowadza� wywiady z tymi co postanowili zerwa� z na�ogiem, bo gorza�a ju� im nie s�u�y�a w �aden ludzki spos�b, rozmawia z pacjentem, wypytuj�c go, czego si� w �yciu na�yka� i jak do tego dochodzi�.
- Co pan pi� ostatnio?
- Ostatnio, to ju� tylko denaturat panie doktorze.
- I nie ba� si� pan pi� takie g�wno?
- Tylko za pierwszym razem.
- A jakiego typu to by� l�k?
- Ot� ba�em si� panie doktorze, �e po wypiciu tego denaturatu b�d� sika� na niebiesko.
MENEL BELGIJSKI
Jeden z tamtejszych dzia�aczy antyalkoholowych pojecha� na belgijsk� wie�' wyg�osi� pogadank� o szkodliwo�ci picia mocnych, a nawet i s�abych trunk�w i zacz�� wyk�ad od retorycznego, ale jak si� okaza�o bardzo niebezpiecznego pytania.
- Je�eli osio� - powiedzia� - b�dzie mia� przed sob� wiadro w�dki i wiadro wody, to czego si� napije.
- Wody - krzykn�� miejscowy menel.
- ... a dlaczego?
- Bo osio�.
MENEL SMAKOSZ
Do wczasowicza, tu� przed drzwiami restauracji w �winouj�ciu.
_ Za z�ot�weczk� powiem panu, czego pan nie powinien tutaj je��.
Dosta� z�ot�weczk�. . .
_ Najpierw powiem B�g zap�a� za wspomo�enie potrzebuj�cego, a teraz prosz� pos�ucha�... rybki mog� by�, piero�ki prosz� pana wyj�tkowo udane natomiast prosz� pod �adnym pozorem nie da� si� nam�wi� na spe-
cjalno� zak�adu, czyli tak zwany kotlet po cyga�sku.
A - Dlaczego? .
- Bo to jest prosz� pana zwyk�y mieloniec.
* - To dlaczego nazywa si� po cyga�sku?
- Bo go prosz� pana podaje kelner z kolczykiem w
uchu.
MENEL RZESZOWSKI
S�ynny hotel Rzesz�w. S�ynny, poniewa� dzia�y si� w nim rzeczy nieprawdopodobne, z kt�rych budowano potem ca�e legendy �ycia estradowego, cho�by taka historyjka, �e pewnego dnia straci�a w nim "cnot�" jedna z najnie�adniejszych naszych dziennikarek z pewnym r�wnie nieprzystojnym artyst� i nast�pnego dnia, kiedy oboje zeszli na �niadanie - a by�em tego bezpo�rednim �wiadkiem -Jan Tadeusz Stanis�awski, widz�c ich w drzwiach szepn��:
- Wiecie co ch�opaki, z tego miotu chcia�bym mie� m�ode.
W tym te� hotelu, to opowiada� mi Tadeusz Wo�niak, restauracja g��wna, wysoka na trzy pi�tra, zamkni�ta by�a z powodu odpluskwiania, a po koncercie trzeba co� zje�� i si� odstresowa�, wi�c ca�a ekipa, a by� w niej i Czes�aw Niemen, znalaz�a jaki� ma�o schludny lokalik obok. Jak wiadomo Czes�aw by� cz�owiekiem zawsze bardzo czystym i starannie cho� cz�sto ekstrawagancko ubranym. Poniewa� wi�kszo�� stolik�w by�a zaj�ta, Czes�aw dosiad� si� do faceta, kt�ry le�a� z twarz� w drugim daniu. Usiad�, zam�wi� dewolaja i kiedy zacz�� je��, by� mo�e zbudzony szcz�kiem no�a i widelca �pioch podni�s� twarz wymazan� sosem chrzanowym, spojrza� przez oczy zalepione buraczkami i zanim zgas� znowu na talerzu zd��y� krzykn��:
- O Jezu! Brudas!
I w tym uroczym mie�cie, gdzie w piciu pi�knie si� ��czy�y kultury przygraniczne dw�ch s�owia�skich narod�w, wojewoda albo prezydent miasta, tego ju� nie pami�tam wymy�li�, �e czwartek b�dzie dniem bez alkoholu.
Ja przyjecha�em wtedy z VOX-ami, kt�rzy byli w�wczas na ogromnym topie, a konferansjerk� prowadzi� ju� nie�yj�cy przeuroczy Andrzej Kossowicz. Wracali�my
Z koncert�w w Kro�nie i ch�opcy z VOX-�w przez ca�� drog� opowiadali o wra�eniach, jakich doznali poprzedniego dnia po obejrzeniu miejscowego programu rozrywkowego, w hotelowym piekie�ku.
Postanowili�my z Andrzejem zobaczy� ten spektakl, ale poniewa� obaj byli�my �redniorozpoznawalni w spo�ecze�stwie, ochroniarz si� zapar�, �e nie wpu�ci nas do �rodka, bo jak powiedzia�: - Dzisiaj jest otwarte tylko
dla miejscowych.
I kiedy ju� chcieli�my zrezygnowa� z upojnego wieczoru, do szatni wesz�y dwie panie ciekawej urody, kt�re mia�y ze sob� torb� z gustownego sztucznego krokodyla i przy pomocy jej zawarto�ci zacz�y otwiera� wszystkie pozamykane drzwi. Panie te, jak si� okaza�o, prowadzi�y w mie�cie sklep drogeryjny i zabra�y ze sob� towary potrzebne do otwierania nawet najbardziej skomplikowanych zamk�w. Kilkoma okr�g�ymi zdaniami udowodnili�my paniom, �e nieobce s� nam salonowe maniery, za co zostali�my nagrodzeni wej�ciem do �rodka, a by� to s�ynny w tym mie�cie dzie� bez alkoholu.
W �rodku ani jednej osoby trze�wej. Ma�o tego, rzuci�a si� nam w oczy widoczna przesada w spo�ywaniu jedynego trunku, jak si� p�niej okaza�o by�a to w�dka
"Gastronomiczna" p�dzona prawdopodobnie z karbidu i mazutu. Ale to rozumieli�my, bo by� jeszcze stan wojenny i r�ne stosowa�o si� metody oporu w walce z komun� i okupantem.
Do cudem znalezionych miejsc dobieg� po d�u�szej chwili kelner ze �ladami przysz�ego menelstwa na twarzy i zapyta�
- Pa�stwo z Rzeszowa?
- Nie, z Warszawy.
- Co pa�stwo sobie �ycz�?
- �yczymy wygl�da� jak zebrane tutaj obecne spo�ecze�stwo.
- Rozumiem, czyli poniewa� dzisiaj w naszym mie-�cie obowi�zuje zakaz spo�ywania alkoholu, to prosz� panowie o kaw�! - tu pu�ci� do nas oczko. - Du�� czy
ma��?
-Jak najwi�ksz�. Odpowiedzieli�my jednocze�nie.
- Oczywi�cie, zrozumia�em, w du�ej fili�ance.
- A czy mogliby�my - za�artowa�em - dosta� t� kaw� bez fus�w?
- Oczywi�cie - zapewni� - tym bardziej �e zapomnia�em panom powiedzie�, �e fusy, dzisiaj, w tym lokalu, podajemy jako zak�sk�.
MENEL PRORODZINNY
Znajomy ksi�dz na Mazurach zwr�ci� uwag� me-nelowi, znanemu w parafii i okolicy z do�� fantazyjnych pomys��w, �e jego rodzina zaniedbuje groby swoich najbli�szych.
- Sam prosz� ksi�dza bardzo cierpi� z tego powodu, ale znalaz�em na rodzink� spos�b, kiedy ja si� zawin�.
- Kiedy synu co zrobisz?
- Kiedy prosz� ksi�dza odejd� w niebyt. ' - I co wymy�li�e� synu?
- Napisa�em prosz� ksi�dza testament, w kt�rym stanowczo ��dam, �eby mnie spopieli�, proch/ wsypa� do butelki po winie "Arizona", na flaszeczce napisa� rocznik zej�cia i wstawi� to do barku, to wtedy b�d� mia� pewno��, �e rodzinka b�dzie mnie odwiedza� codziennie.
MENEL SKROMNY
W pewnej wiosce na Mazurach zmenela�y miejscowy gospodarz prawie codziennie kol�dowa� po domkach letniskowych, �eby dosta� na flaszk�, i pewnego dnia zawis� na p�ocie jednego z "letnik�w",
kt�rego zacz�� namawia� do po�yczenia mu dziesi�ciu z�otych, wmawiaj�c jednocze�nie, �e przy okazji odda. Ten wiedz�c, �e tak si� nie stanie, i �e w
przesz�o�ci by� to najbogatszy rolnik we wsi, powiedzia�.
- Nie dam wi�cej �adnych pieni�dzy panu, chodzi
pan i prosi o 10 z�otych! To wstyd! Przecie� za te z�o
t�wki, kt�re pan przepi� przez swoje �ycie, m�g�by pan
kupi� ca�� t� Wie�. .
Na to obywatel na moment oprzytomnia�, spojrza� pouczaj�cemu g��boko w oczy i powiedzia� zdanie, kt�re by� mo�e jest kwintesencj� menelstwa.
- Panie redaktorze, a na chuj mnie ca�a wie�'. Mnie potrzeba na flaszk�.
MENEL SZYBKI BILL
Zima, dosy� solidny mr�z na dworze, lec� do sklepu po chleb, albo co� innego, nie pami�tam, lec� bez r�kawic i szalika, nagle drog� zastawia mi obywatel z wyj�tkowo fioletowym nosem. Jak to powiadaj� w �rodowisku: denaturat wychodzi mu kichaw�.
- Czy mo�e pan Krzysztof. Zaatakowa�.
-Tak.
- Jak ja si� ciesz�, �e pana spotka�em. Ja tak lubi� czyta� to co pan napisze i ogl�da� w telewizji. Mog�
panu poda� pi�tk�?
Podaje, a ja czuj�, �e coraz mi zimniej pod tym
sklepem, wi�c m�wi� do niego.
- Co, pewnie mam da� na piwo? A ten bez chwili namys�u o'
- Lepiej na dwa.
MENEL KONSEKWENTNY
Zdarzy�o si� to w Kielcach. Pani wychodzi z du�ymi zakupami z supermarketu, podchodzi do niej obywatel wskazuj�cy na wieczne spo�ycie i
m�wi:
- Poprosz� dwa z�ote na jedzenie.
- Mog� da� panu bu�eczk�.
- Dzi�kuj� bardzo szanownej pani, ale jedn� si� nie najem.
- Mam dwie.
- Dzi�kuj� szanownej pani, ale na sucho mnie takie bu�eczki nie podchodz�.
- Mog� da� do bu�eczki po plasterku szynki.
- Wola�bym prosz� pani baleronik.
- Niestety, nie mam baleroniku. Na to zadowolony menel.
- I widzi pani, �e lepiej jest mi da� dwa z�ote.
MENEL SZARMANCKI
8 marca, ale nie pami�tam w jakim mie�cie. Ulic� idzie pozbawiona r�wnowagi bardzo elegancka pani z bukietem kwiat�w. Nagle potyka si� o w�asne szpilki i wywraca si�.
Z najbli�szej bramy podrywa si� menel... podbiega... i... podnosi kwiaty... m�wi�c do le��cej. - Prosz� madame.
MENEl ZNAWCA
Opole. Prosi o z�ot�weczk� na bu�eczk� i nagle 'przechodzi obok dziewczyna o sylwetce Sfena Hanavalda. Menel dzi�kuj�c za pi��dziesi�t groszy, kt�re otrzyma�, rzek�:
- Czy widzia� pan to co przesz�o przed nami?
- Oczywi�cie.
- To za drugie pi��dziesi�t grosik�w powiem, jak si� dziel� kobiety.
- S�ucham.
- One si� dziel� na kobiety i bezt�uszczowe.
MENEL PRZEDOBRZAJ�CY
Pod jednym z supermarket�w w Olsztynie sta�y obok siebie dwa samochody: Mercedes 500
i Dewoo Matiz. Ze sklepu wychodzi facet z zakupami, zachodzi mu
drog� obywatel win �wiata i powiada:
- Poprosz� �askawego pana o par� groszy na bochenek chleba.
Ten daje mu z�ot�wk�, na co menel k�aniaj�c si� w pas rzecze ujmuj�co:
- Dzi�kuj� panu bardzo serdecznie i �ycz�, �eby pan ca�e �ycie je�dzi� takim oto przepi�knym samochodem - i pokaza� r�k� na Matiza.
Darczy�ca spojrza� na niego z niesmakiem. Powiedzia�: - Nie, dzi�kuj� - po czym wsiad� do Mercedesa i ruszy� z piskiem opon.
A na to menel do ludzi, kt�rzy pakowali towar do baga�nika:
- No... u tego dawcy to ju� mam na zawsze przejebane.
MENELKA ZAPOBIEGLIWA
Podobno to si� zdarzy�o.
Przysz�a obywatelka, smakoszka win �wiata, do apteki. Pani ju� kompletnie wyp�ukana z m�zgu i zwraca si� do pani magister tymi s�owy.
- Niech pani magister zgadnie po co przysz�am?
- Po salicylowy?
- Nie... ja poprosz� jedn� prezerwatyw�.
Aptekarka podaje b�d�c lekko zszokowana, bo rzadko si� spotyka, �eby w tym �rodowisku kto� prosi� o taki towar, i widzi, �e obywatelka rozpakowywuje i po�yka.
- Matko moja! Co pani wyczynia!?!?
- Nic - us�ysza�a pani magister - po�kn�am, bo czuj�, �e co� mnie jebie od �rodka.
MENEL NALE��CY
Lata siedemdziesi�te. Grupa naszych student�w zosta�a wys�ana na praktyki do Moskwy, i po zakwaterowaniu si� w akademiku pierwsze co im na my�l przysz�o, to potrzeba wypicia czego� mocniejszego w stolicy Kraju Rad, kt�ry nigdy nie zha�bi� si�
Abstynencj�. Po d�ugich i bezowocnych poszukiwaniach znale�li sklep, w kt�rym opr�cz octu i og�rk�w kiszonych by�a w�dka "Stalicznaja". Zakupili kilka flaszek
i jedn� z nich postanowili wypi� natychmiast,