6969

Szczegóły
Tytuł 6969
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6969 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6969 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6969 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stanis�aw Lem ROZWA�ANIA SYLWICZNE LXVI 1. Wiele jest dziedzin, na kt�rych si� nie znam, jedno za z pierwszych miejsc por�d nich zajmuje nasza historia. To znaczy, nie dzieje powstania i gini�cia istot �ywych na Ziemi - ta od m�odoci mnie �ywo zajmowa�a - lecz raczej dzieje powszechne, jakich w szkole ucz�. W mojej bibliotece podr�cznej - oko�o 8 tysi�cy tom�w - niechybnie jaka czwarta czy mo�e pi�ta cz�� jest mi nieznana: wi�kszoci ksi��ek tych nawet do r�ki nie bra�em, oczywicie z wyj�tkiem bez istotnej chwili, kiedym je kupowa�. S� to tytu�y niemieckie, rosyjskie, angielskie i francuskie, nabywane (z wyj�tkiem rosyjskich: tymi bylimy za PRL-u zalewani), wi�c musia�y jako moj� uwag� zwraca� na siebie, skoro do kupna dosz�o. Z t� wspomnian� ignorancj� historyczn� �y�em sobie d�ugo, pisz�c o r�nociach, a dziej�w nie tykaj�c, nawet gdym pisa� rzeczy, przy jakich omawianiu historia, kultur przede wszystkim, powinna by� obecna. Nie zdawa�em wi�c sobie sprawy z niezwyk�ej odmiennoci zachowa�, dyktowanych kulturowymi normami r�nych spo�ecze�stw, mi�dzy innymi w zakresie seksu. To znaczy, owszem, znane mi by�o powiedzenie wschodnie: "boys for pleasure, women for duty, melons for delight", lecz sam fakt zr�wnywania uciech, za�ywanych z lud�mi, z rozkoszami, p�yn�cymi ze spo�ywania melon�w, okrywa� to porzekad�o w moim rozumieniu ironi� czy tylko �artobliwoci� i tym samym zakazywa� bra� tego rodzaju zestawienie powa�nie. Tak wi�c w dalszym ci�gu nic historycznego (beletrystyk� wy��czam) nie czytywa�em i dopiero bardzo p�no, kiedy dosta�a mi si� w r�ce "Antropophyteia", ksi��ka przeznaczona dla etnolog�w, w czasie wydania zwyczajnym gociom ksi�gar� bodaj nieznana, gdy� niedost�pna dla nich, zorientowa�em si� w znacznej roli, jak� odgrywa�y homoerotyczne stosunki w staro�ytnej Grecji i w Rzymie. W tej chwili nie zamierzam si� na �adne studium komparatystyczne, na jakie i tak nie by�oby mnie sta�. Historia, jak� seks odgrywa� w kr�gu r�nych kultur, jest mi obca, i mimo woli dziwaczna w swojej r�norodnoci. S�ysza�em, �e wprawdzie na frontonach hinduskiej wi�tyni szeregami i pi�trami wyrze�bione zosta�y przed wiekami niezliczone warianty akt�w seksualnych, ale jednoczenie - i to jest dla nas tyle� ciekawe, co trudne do zrozumienia - w Indiach karany by� jaki cz�owiek, zdaje si� Francuz, kt�ry pokazywa� wykonane wsp�czenie fotografie z rodzaju powszechnie dzi zwanego pornografi�. Zdaje si�, ale tutaj opieram si� raczej na intuicji ani�eli na wiedzy, �e to, co zosta�o wyrze�bione, istnie� mog�o pod sankcj� sakraln�, �w facet natomiast by� zwyk�ym demonstratorem brzydkich wieckich czynnoci. 2. To, co napisa�em, napisa�em jako wst�p - nie poprzedzaj�cy jednak �adnych ,,wi�skich" wywod�w. Rola, jak� seks pe�ni� w staro�ytnych kulturach, jest dlatego do� ciekawa, pokazuje bowiem, �e ludzie nie tylko robili w tym zakresie "wszystko", na co ich anatomofizjologia zezwala�a, ale te� odgraniczali godziwe od niegodziwego, normalne od anormalnego i dziwacznie rozwi�z�e od oboj�tnie aprobowanego. Kiedy zabra�em si� do lektury markiza de Sade, ponaglany tekstami r�nych Francuz�w, bardzo szybko ochota na dalsze wg��bianie si� w dzie�a "boskiego markiza" mi przesz�a, a to z powodu nauzeatycznoci tych tekst�w, zupe�nie literalnej: nie mog�em. Zarazem wzbogaca�em podczas pobyt�w w Niemczech m�j ksi�gozbi�r ksi��kami Foucaulta, Arieusa, Beujina, Veyne'a i dowiadywa�em si� rzeczy, pogr��onych w "Historii seksualizmu w krajach Zachodu" (jeden z tytu��w, z�o�onych antologicznie, "Die Maskendes Begehrens und die Metamorphosender Sinnlichkeit", Fischer 1984). Ju� wczeniej, aczkolwiek zupe�nie og�lnikowo, by�o mi wiadome, �e z dziej�w Grecji, Rzymu, jakich uczy�em si� w latach gimnazjalnych, nie tyle i nie tylko wszelki lad seksu zosta� wyegzorcyzmowany, ale przede wszystkim homoerotyzm, czyli pederastia, bez kt�rej objaw�w, aluzji, napomknie�, �art�w, trudno by�o si� oby� dramaturgii czy komediom jeszcze w Grecji. Nie to jednak wydawa�o mi si� dziwaczne, lecz raczej, nie wiem, czy kiedykolwiek i przez kogokolwiek spisany, kodeks post�powa� seksualnych, kt�ry, podzielony na rubryki, odr�nia to, co jako koitalne post�pki mi�dzyludzkie jest zwyczajne albo wskazane, od tego, co za takie nie uchodzi. Jako� z ksi��ki, kt�rej tytu� wymieni�em, mo�na si� dowiedzie�, i� seks pana z niewolnikiem przy zachowaniu jednop�ciowoci jest zupe�nie normalny, a nawet zwyczajny, je�eli pan jest stron� aktywnie fornikuj�c� niewolnika, natomiast odwr�cenie r�l mo�e (musi?) pana poha�bi�. Mi�dzy m�czyznami wolnymi, tj. takimi, z kt�rych �aden nie jest ani niewolnikiem, ani wyzwole�cem, r�wnie� akty p�ciowe niczego nie naruszaj� i nie obra�aj�, o ile to nie jest zasadniczo pot�piony seks oralny (fellatio). Takich rozr�nie� jest wiele i nie odczuwam szczeg�lnego zapa�u do ich katalogowania. Interesuj�ce wydaje mi si� przede wszystkim to, �e seks analny uchodzi� w r�nych okolicach wiata za co zwyczajnego (Kamasutra nazywa go "mniejszym seksem"), �e u Maj�w taka odmiana kopulacji uchodzi�a za normaln�, o ile kobieta by�a w ci��y i sz�o (zdaje si�) o to, a�eby coitusper vias naturales nie wyrz�dzi� p�odowi szkody, natomiast za akty analogiczne w chrzecija�skiej Europie mo�na by�o zosta� spalonym na stosie ("sodomia").Ta r�norodno�, podporz�dkowana okrelonemu lokalnie normatywizmowi, wyda�a mi si�, jako maniakowi ogl�du psychosocjalnych zjawisk sub specie statystyki, normalnego rozk�adu Gaussowskiego i na koniec nieruchomienia (zastygania) w norm� ju� rytualn� i w zakaz ju� obostrzony penitencjarnie (a� do wbijania rzodkwi w odbyt m�czyzny, uznanego za kochanka cudzej �ony), bardzo charakterystycznym fenomenem, jako sui generis inwariantn� (niezmiennikiem). 3. We wsp�czesnym wiecie prze�ywamy niemal�e wszechobecne zderzenia libertynizmu z purytanizmem. Rzecz nie w tym, po kt�rej stronie "nale�y" si� opowiedzie�. Rzecz w tym, �e normy i antynormy, �e obyczajno� i rozwi�z�o� okazuj� si� wsp�obecne, przy czym z do� dobrze zrozumia�ych wzgl�d�w ustroje represyjne, dyktatorskie, totalitarne, faszystowskie obstaj� raczej za kategorycznymi zakazami, kt�re wszelk� ekspansywno� seksualn� cz�owieka usi�uj� redukowa�, powci�ga�, uniewidacznia�, aby doprowadzi� j� do jakiego natalistycznego minimum, gdy� przecie� spo�ecze�stwo musi trwa�, a zatem musz� kobiety ulega� zap�odnieniu i rodzi�, i wychowywa� dzieci, natomiast ustroje liberalne, demokratyczne, "permisyjne", dopuszczaj� znaczn� swobod� w urozmaicaniu zachowa� seksualnych. Mnie si� wydaje, �e zar�wno pierwszy, represyjny typ ustroj�w (i wiar), jak te� i drugi, daj�cy si� nawet opatrzy� has�em "hulaj dusza", s� nieoptymalnie szkodliwe. Jak we wszystkich bodaj�e dziedzinach, strefa umiarkowanych zachowa� to w�aciwe cz�owiekowi optimum. Co si� tyczy mi�oci (erotycznej zw�aszcza), ani jednego s�owa w tym miniszkicu powi�ci� jej dlatego nie zamierzam, poniewa� jest to strefa w moim pojmowaniu osobna, efekt rozmaitych zabieg�w sublimacyjnych... jednym s�owem, mo�e kiedy indziej. Zreszt� mo�liwa jest te� mi�o� ca�kowicie poza-seksualna, jak dobrze o tym wiadomo. Mnie za sz�o o to, �e zastyg�e, a nawet skodyfikowane, penitencjarnie obci��one, odruchowo za "skutki praw naturalnych" uznawane akty behawioru seksualnego (w��czaj�c wszystko, co jest z libidialnych �r�de� w og�le wywodliwe, a jest chyba bez granic: jak o tym wiadcz� ekstrema fetyszyzmu na przyk�ad), z regu�y odznaczaj� si� niejednomylnoci� i niekoniecznoci�. Nawet to, co dzisiaj ka�dy jako tako normalny psychicznie cz�owiek uwa�a za (mo�e i okropne) zboczenie - kazirodztwo - by�o praktykowane na wy�ynach faraonowych w staro�ytnym Egipcie. Albo wydaj�ce si� wyj�tkowym koszmarem praktyki pedofilskie (po��czone jak�e cz�sto z mordowaniem zadr�czanych dzieci i nieletnich obojga p�ci) mia�y swoje odpowiedniki nie obci��ane tak surow� ocen� nagannoci psychopatycznej i kryminalnej w r�nych miejscach Ziemi. Najkr�cej rzec mo�na, �e to, co si� jednemu jawi jako obrzydliwo� niewyobra�alna, dla drugiego mo�e by� s�odkim jab�kiem grzechu. Ten stan rzeczy wynika po prostu z niezwyk�ej dla "innych zwierz�t" plastycznoci, mentalno-pop�dowej cz�owieka jako gatunku, kt�ry si� nie tylko racjonalnie, ale przede wszystkim emocjonalnie urozumni� i tym samym okrutnie si� sam sobie narazi�, poniewa� na tej planecie, niestety, najwi�kszym zagro�eniem, najgorszym wrogiem cz�owieka jest cz�owiek i nie widz� na tak� diagnoz� �adnej rady. 4. Powiedziane dot�d nietrudno sprowadzi� do plejady bana��w, wydaje mi si� jednak, �e bana�y te s� godne zastanowienia. I tak na przyk�ad, nie jest zjawiskiem zmylonym niech�tny albo nawet mocno negatywny stosunek cz�owieka do funkcji jego w�asnego cia�a. Tych funkcji, postrzeganych ze statystycznie wzmo�on� niech�ci�, kt�rych jednostka nieraz by�aby rada si� wyzby�, jak na przyk�ad znane u dzieci obrzydzenie koniecznoci� defekacji. Zupe�nie ma�e dzieci produkty defekacji niejako czysto odruchowo przyjmuj� jako dane, ale do� szybko, dzi�ki wp�ywom orientuj�cym rodowiska, oddawanie ka�u, w ko�cu czynno�, kt�rej nikt pozby� si� nie jest w stanie, mo�e budzi� tak� odraz�, �e wymaga dzia�a� co najmniej rozjemczo-edukacyjnych. Wspominam o tym przede wszystkim dlatego, poniewa� narz�dy i ich funkcje, nieodzowne dla prokreacji (z kt�rej niefakultatywnych efekt�w cz�owiek potrafi zreszt� rezygnowa� wieloci� technik antykoncepcyjnych) nie s� w zgodzie z naszymi, do� typowymi na og�, normami estetyki. O kobiecych, a zw�aszcza o m�skich genitaliach mo�na rzec przede wszystkim, �e przy ca�ej ich "sprawnoci", skierowanej na rezultat ontogenetyczny, "�adne" nie s�. Co prawda w dob�r stosowanych w ocenie kryteri�w wchodzi nam - jak gdyby w parad� - pop�d p�ciowy, kt�ry czysto estetyczne kryteria niejako przyt�umia czy zag�usza. Jest nawet tak, �e sui generis brzydota phallusa (cz�onka m�skiego we wzwodzie) mo�e by� (i bywa�a) oceniana "pozytywnie". Zachodzi bowiem zderzenie norm, pochodz�cych ze strefy sublimacji, idealizacji "sk�adowych element�w" ludzkiego cia�a i pobudek, tworzonych i warunkowanych libidinalnie. Dla tego, kto nie tylko rezygnuje aktem woli z p�ciowej atrakcyjnoci sfery genitalnej, lecz de facto jej ukszta�towanie i jej fakultatywne "zastosowania" naprawd� uniewa�ni�, wi�c ma je "za nic", turpizm genitalnoci ludzkiej, do tego jeszcze wzmacniany ca�ociowym wygl�dem kopulacji (heteroseksualnej), staje si� oczywistoci�. Akt p�ciowy pi�kny nie jest i na to �adnej rady nie ma. By� mo�e, a bodaj�e nawet prawdopodobnie, otulina wstydu, prze�amywana pop�dem skromnoci, nazwy, takie jak "pudendum muliebre", "srom niewieci", "weibliche Scham" czy bardziej neutralne angielskie "private parts", to wynik g��boko ju� w wiadomociach pogrzebanego i st�umionego poczucia, �e bez wzgl�du na apetyty podgl�dackie akty p�ciowe nie mog� by� stawiane w szeregach fenomen�w, jakim jestemy sk�onni przypisywa� "urod�". Tote� ani zach�d s�o�ca, ani ukwiecony obszar zieleni, ani skalne wiszary na pewno nie zmieszcz� si� "obok" praktyki koitalnej, kt�rej przydomki, emocje (obserwatora ewentualnego), przymioty s� "z zupe�nie innej parafii". Oczywicie nic nie poradzimy (na razie) na to, �e inter faeces et urinam nascimur, �e prokreacyjne i ekskrementowe funkcje s� w naszym ciele zlokalizowane a� w takim pobli�u, �e si� fizjoanatomicznie cz�ciowo pokrywaj�. Jak wiadomo, by�y grupy ludzi (sekty), gotowe utworzy� norm� samookaleczenia (skopcy), by�y praktyk i(rzeza�cze), kt�re zreszt� z zupe�nie pozaestetycznych pobudek dokonywa�y "gilotynowania" zewn�trznych narz�d�w p�ciowych. S� te� do dzisiaj szcz�tki takich praktyk zachowane, np. jako obrzezanie u �yd�w czy jako infibulacja u Arab�w (nie u wszystkich zreszt�, lecz mniejsza tu o podobne uszczeg�owienia). 5. To, co mam za istotne i co pragn� podkreli�, jest z niezupe�nie to�samych stanowisk i motyw�w powodowan� milkliw� (lecz av rebours niesamowicie gadatliw� w�anie), "metod�" stosowan� w celu wyprowadzania p�ciowoci i s�u��cych jej narz�d�w, wraz z ich "sprawnociami", poza obr�b neutralizowanych w ten spos�b mi�dzyludzkich kontakt�w. Nie m�wi� tu nic o powszechnym schodzeniu nazewnictwa ca�ej owej sfery na poziom leksykograficznych wulgaryzm�w, aczkolwiek to zejcie z poziomu kolokwializm�w "przyzwoitych" w "d� spronoci" nie tylko zas�uguje na uwag�, lecz na odpowiednie badania j�zykowe: wszelako powi�cono im w wiecie naszej cywilizacji do� uwagi. Jest ponadto rzecz� chyba znan�, �e stosunki, zachodz�ce pomi�dzy seksualnoci�, erotyk� i mi�oci� erotyczn� s�, czy te� raczej mog� by�, powik�ane w rozmaitych kulturowych kr�gach na bardzo odmienne sposoby. M�czyzna mo�e �ywi� tak silne uczucie mi�osne do kobiety, �e go to czasowo potrafi przyprawi� o impotencj�, zw�aszcza jeli uczucie jest "zanadto" wysublimowane, co czyni ukochan� jak gdyby "uanielon� istot�". Zreszt� zjawiska tego rodzaju mog� ju� znajdowa� si� na progu interpretacji psychopatologicznej, i wtedy stanowi� niejako biegun skrajnej wrogoci wobec nieuchronnej funkcjonalnoci p�ci. Biegunem przeciwnym b�dzie okolica, niestety silnie rozros�a, w kt�rej seks odbywa swoje bachanalia nie tylko rozpanoszony i rozwydrzony, lecz ponadto rozga��ziony na zboczenia, nawet niszcz�ce jego przeznaczenie gatunkowo-prze�yciowe, dla wyt�oczenia z takich w�anie niszcze� (np. sadomasochistycznych) "naddatku" orgazmicznych rozkoszy. Obecnie �yjemy w czasach "wielkiego odczarowania", oznaczaj�cego wiadomo� relatywizacji norm i kodeks�w ustanawianych wewn�trz kulturowo, co w przypadkach uskrajnionej permisyjnoci rozbrzmiewa jako has�o, �e: "wszystko mo�na i wszystko wolno, co si� tylko komu zachciewa". Jest to dla erotyki bardzo samozgubna postawa, i jej niedostatki, prze�ywane na skutek spe�nie� owej dyrektywy (niby, �e "wszystko mo�na"), popychaj� "dalej"- czy mo�e metaforycznie - "w g��b" wszelkich narkomanii i wirtualnych zaspokoje�, lecz to ju� jest tak (dla mnie) piekielny temat, �e wol� na jego progu zamilkn��. 6. Streci� jak najzwi�lej sensy powiedzianego da�oby si� by� mo�e nast�puj�cym sposobem. Jak z powszechnych dziej�w wiadomo, ludzie r�nych czas�w, r�nych plemion, narod�w i kultur oraz epok historycznych nie ograniczali si� do przyodziewania swojej nagoci, kt�rej zas�oni�cia miewa�y bardzo rozmaite explicytne b�d� implicytne sensy (na wielu krzy�uj�cych si� osiach, od kornetu zakonnego po cylinder i koron�, od sp�dniczki trzcinowej po krynoliny, pantalony i tysi�czne warianty stroj�w, jakim biblioteki ca�e powi�cono. Tiurniury, gorsety, chi�skie buciki te� by tu nale�a�o przypisa�: wiele by�o bowiem zniekszta�ce�, uwypukle� pseudoos�aniaj�cych i zas�on ascetycznych, lecz im wszystkim leksykony trzeba by powi�ci�. Mnie idzie o to, i� wszelkie formy tatua�y, urabiania, zesztywniania, uk�adania w�os�w czy te� pi�owania uz�bienia albo zniekszta�cania warg (pelele) nale�� do zbioru - ogromnego - liturgizowanych i rytualizowanych dzia�a�, kt�re bywa�y rozpi�te pomi�dzy obyczajowoci� wieck� (wojownicz� powiedzmy) a symbolizacj� religijn� (animizm te� tu nale�y). Ot� w�aciwie ca�a olbrzymia galeria owych praktyk, jakim udr�czaj�co by�o poddawanie cia�o ludzkie, ewolucyjnie ukszta�towane i na okres ca�ego �ycia "raz na zawsze" nam dawane, nie ingeruje w cia�a inaczej ani�eli moda w behawiory i stroje: dodaje co lub co odejmuje, lecz naczelnych funkcji �yciowych radykalnie nie narusza. Sfera genitalna za, mimo wszystko, co zosta�o jej zadawane pomys�owoci� rozwijan� tradycjonalizmami historycznymi, niejako najskuteczniej umia�a oprze� si� wszelkim wymys�om, co by j� mia�y wyinaczy�. To nie znaczy, i� nie by�o praktyk rzeza�czych, wa�aszeniowych, infibulacyjnych, lecz tylko, �e akt p�ciowy, w osnowie swoich czynnociowych faz i wygl�du, nie zmieniony przetrwa� epoki nawet geologiczne: zosta� nam przekazany przez praludzi dolnego holocenu, czyli powsta�w swojej osobliwoci razem ze sw� wariacyjnoci�, ograniczon� do zestawu "figurae Veneris", i �adne naruszaj�ce go, �adne wykolejaj�ce go zmiany nie okaza�y si�po prostu mo�liwe. Istnia�y, owszem, jego ekwiwalenty, krwawe zast�pniki (Lustmord), aluzyjne gry taneczne, lecz akt, kt�rego faktycznym ewolucyjnym sensem jest doprowadzenie do zap�odnienia, opar� si� wr�cz rozszala�ej w tysi�cleciach wyrafinowanej i uskromniaj�cej pomys�owoci ludzkiej. Prymitywnie, a mo�e i brutalnie m�wi�c, wszystko da�o si� przekszta�ca�, pozorowa�, sublimowa�, idealizowa�, jako te� oczywicie przemilcza� a� po zak�amanie. Lecz najbardziej wznios�a "mi�o�" ma za sw�j cel zaspokojenie pop�du p�ciowego dzi�ki fornikacyjnemu zwarciu cia�, pozosta� wi�c Homo Sapiens dok�adnie taki, jakim go Natura, ewolucj� kieruj�ca, wykatapultowa�a na obszary afryka�skiego po�udnia, kt�re sta�y si� przez to pierwszym proscenium tragifarsy powszechnych dziej�w. Por�d zbioru sens�w, jakimi nawarstwi�a si� nasza historia, jest i taki, �e seks jako constans, jako niezmiennik, mo�e z tej sceny zej� tylko wraz z cz�owiekiem. (c) Copyright by Stanis�aw Lem, 1998 POWR�T