6877
Szczegóły |
Tytuł |
6877 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6877 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6877 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6877 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ANTONI DUDEK
PIERWSZE LATA
III RZECZYPOSPOLITEJ
1989-1995
Zarys historii politycznej Polski
Krak�w 1997
ANTONI DUDEK
PIERWSZE LATA III RZECZYPOSPOLITEJ 1989-1995
Zarys historii politycznej Polski
Krak�w 1997
Projekt ok�adki i karty tytu�owej: Jacek Szczerbi�ski
Fotografie: Anna Pieluszko oraz PAP (s. 153)
Redaktor: Przemys�aw Miga�a
� Copyright by Antoni Dudek and Wydawnictwo GEO Krak�w 1997
ISBN 83-86124-23-7
WYDAWNICTWO GEO � KRAK�W 1997
Wydanie I
SPIS TRE�CI
OD AUTORA 5
Rozdzia� I. DROGA DO OKR�G�EGO STO�U 7
1. Wychodzenie z impasu 7
2. Rz�d Rakowskiego 18
3. Prze�om w PZPR 22
4. Powstanie Komitetu Obywatelskiego 25
5. Rozmowy Okr�g�ego Sto�u 27
Rozdzia� II. WYBORY CZERWCOWE 36
1. Akcja wyborcza opozycji 38
2. Kampania koalicji 44
3. Rezultaty 46
Rozdzia� III. RZ�D MAZOWIECKIEGO 54
1. Wyb�r prezydenta 54
2. Misja Kiszczaka 60
3. Powstanie rz�du Mazowieckiego 63
4. Mi�dzy Gorbaczowem i Koglem 70
5. Plan Balcerowicza 78
6. Zmiany ustrojowe 87
7. Kszta�towanie si� nowej sceny politycznej 93
Rozdzia� IV. KRYZYS I ROZPAD OBOZU SOLIDARNO�CIOWEGO 101
1. Pocz�tki sporu 103
2. Utworzenie PC i ROAD 110
3. Walka o Komitety Obywatelskie 114
Rozdzia� V. PIERWSZE POWSZECHNE WYBORY PREZYDENCKIE 119
1. Kandydaci i ich kampanie 122
2. Rezultaty pierwszej tury 136
3. Kampania przed drug� tur� i jej wyniki 141
Rozdzia� VI. W CIENIU BELWEDERU 147
1. Falstart Olszewskiego 148
2. Gabinet Bieleckiego 150
3. Konflikt wok� terminu wybor�w oraz ordynacji 154
4. Recesja 159
5. Moskwa-Wyszehrad-Bruksela 168
6. Ko�ci� w nowej rzeczywisto�ci 175
7. Zmiany w systemie partyjnym 179
Rozdzia� VII. WOLNE WYBORY PARLAMENTARNE 187
1. Kampania wyborcza 188
2. Rozbity parlament 201
Rozdzia� VIII. PORA�KA PRAWICY 208
1. Powr�t Olszewskiego 209
2. W poszukiwaniu prze�omu 217
3. Pr�by poszerzenia koalicji 224
4. Konflikty rz�du z prezydentem 228
5. Akcja lustracyjna 235
Rozdzia� IX. SCHY�EK RZ�D�W SOLIDARNO�CIOWYCH 246
1. Pawlak premierem 246
2. Rz�d Suchockiej 250
3. Roz�amy, konflikty, afery 263
4. Debata ustrojowa i uchwalenie ma�ej konstytucji 274
5. Ustawa antyaborcyjna 282
6. Droga na Zach�d 284
7. Rozwi�zanie parlamentu 290
Rozdzia� X. ZWYCI�STWO POSTKOMUNIST�W 297
1. Walka o g�osy 299
2. Sze�ciopartyjny Sejm 318
Rozdzia� XI. POLSKA WE W�ADZY SLD I PSL 324
1. Konfliktowa koalicja 330
2. Koabitacja po polsku 339
3. SLD przejmuje ster 346
4. Bariery wzrostu 354
5. Mg�awicowa opozycja 358
Rozdzia� XII. PREZYDENT KWA�NIEWSKI 369
1. Pretendenci 371
2. Zwyci�zcy i zwyci�eni 385
3. B��d Wa��sy 390
PRZYPISY 397
KALENDARIUM WYDARZE� (I 1996 - IV 1997) 409
INDEKS NAZWISK 425
WYKAZ SKR�T�W 432
OD AUTORA
W�r�d historyk�w dominuje pogl�d, �e pr�ba opisu wydarze�, kt�re mia�y miejsce przed zaledwie kilku laty, skazana jest z regu�y na pora�k�. Wp�ywa na to zar�wno brak odpowiedniego dystansu, jak i niedost�pno�� dokument�w archiwalnych. Niniejsza ksi��ka stanowi pr�b� cz�ciowego zweryfikowania tej tezy. Moim zamiarem nie by�o jednak napisanie klasycznej syntezy historycznej, co dzisiaj nie jest rzeczywi�cie mo�liwe, ale przeprowadzenie analizy najistotniejszych wydarze� politycznych ostatnich lat przy pomocy metod stosowanych w historiografii i politologii. W chwili obecnej literatura naukowa po�wi�cona �yciu politycznemu w III Rzeczypospolitej jest zdominowana przez opracowania o charakterze socjologicznym. Na tym tle wyra�nie rysuje si� brak pozycji o�bardziej faktograficznym charakterze. Mam nadziej�, �e luk� t� przynajmniej cz�ciowo uda�o mi si� wype�ni�.
Pisz�c Pierwsze lata III Rzeczypospolitej, nie ograniczy�em si� do dzia�a� czysto kronikarskich. Stara�em si� tak�e znale�� odpowied� na fundamentalne pytanie o�przyczyny pora�ki ca�ego postsolidarno�ciowego obozu politycznego. Z kwesti� t� wi��e si� tak�e drugie zagadnienie: dlaczego na kl�sce formacji wywodz�cych si� z�dawnej opozycji antykomunistycznej w najwi�kszym stopniu skorzysta�y partie b�d�ce spadkobiercami PZPR i ZSL?
Zaprezentowana poni�ej wizja historii Polski kilku ostatnich lat ma oczywi�cie subiektywny charakter. Czytelnik bez trudu zauwa�y, jak rozlokowane s� sympatie i�antypatie autora. W miar� mo�liwo�ci, stara�em si� jednak wyra�nie oddzieli� warstw� informacyjn� od w�asnych komentarzy. Tych ostatnich wszak�e nie unika�em, wielokrotnie korzystaj�c z prawa do formu�owania osobistych interpretacji. W jakim stopniu uda�o mi si� je uzasadni�, pozostawiam ocenie Czytelnik�w.
Ko�cowa cz�� pracy dotyczy okresu rz�d�w koalicji SLD-PSL, kt�remu�po�wi�ci�em proporcjonalnie mniej miejsca ni� wcze�niejszym dziejom III�Rzeczypospolitej. Sta�o si� tak nie tylko z uwagi na ograniczon� liczb� �r�de� dotycz�cych tego okresu, ale tak�e dlatego, �e etap ten trudno ci�gle jeszcze uzna� za ostatecznie zamkni�ty. Za cezur� ko�cow� przyj��em drugie powszechne wybory prezydenckie, czego, jak s�dz�, nie musz� specjalnie uzasadnia�. Z uwagi na popularny charakter ksi��ki ograniczy�em liczb� i rozmiary przypis�w oraz zrezygnowa�em z�zamieszczenia bibliografii.
Ko�cz�c, pragn� serdecznie podzi�kowa� mojej �onie Beacie, bez kt�rej cierpliwo�ci i�wsparcia ta ksi��ka nigdy by nie powsta�a.
Krak�w 10 IV 1997 r. Antoni Dudek
Rozdzia� I
DROGA DO OKR�G�EGO STO�U
Kiedy szuka si� dary kluczowej dla rozpocz�cia procesu odzyskiwania niepodleg�o�ci przez II Rzeczpospolit�, stosunkowo �atwo jest wskaza� na rok 1914. W�przypadku III Rzeczypospolitej precyzyjne okre�lenie takiego momentu jest znacznie trudniejsze. Korzeni nowej Polski dopatrywa� si� bowiem mo�na w kolejnych etapach erozji PRL, znaczonych datami kryzys�w z 1956, 1970 i 1980 roku. Ka�dy z nich - cho� w�r�nym stopniu - zwi�ksza� nie tylko zakres autonomii narodu polskiego wobec narzuconej z zewn�trz w�adzy, ale i poziom niezale�no�ci owej w�adzy od moskiewskiej centrali imperium. By�oby jednak przesad� utrzymywa�, �e ostateczny upadek PRL sta� si� mo�liwy wy��cznie w wyniku dzia�ania czynnik�w wewn�trznych. Podobnie jak II�Rzeczpospolita wiele zawdzi�cza�a wojnie mi�dzy pa�stwami zaborczymi, tak jej kontynuatorka sta�a si� beneficjentem rozpocz�tego w 1985 r. procesu przemian wewn�trznych w ZSRR, zwi�zanych z doj�ciem do w�adzy Michai�a Gorbaczowa.
1. WYCHODZENIE Z IMPASU
Jeszcze w 1986 r. gen. Wojciech Jaruzelski i jego wsp�pracownicy mogli wierzy� w�skuteczno�� drogi obranej po wprowadzeniu pi�� lat wcze�niej stanu wojennego. Odbyty w tym w�a�nie roku X zjazd PZPR grzecznie pokwitowa� pi�cioletni� polityk� �normalizacji�. W kierownictwie PZPR nie by�o ju� �adnych potencjalnych konkurent�w genera�a, w rodzaju Stefana Olszowskiego czy Miros�awa Milewskiego. Opozycja by�a s�aba i pozbawiona wiary w szybk� zmian� sytuacji, a PRL stopniowo odzyskiwa�a na arenie mi�dzynarodowej swoj� nadszarpni�t� stanem wojennym pozycj�. Uchwalona we wrze�niu 1986 r. amnestia doprowadzi�a do zwolnienia 225 wi�ni�w politycznych, w�tym wszystkich bardziej znanych opozycjonist�w. Wkr�tce potem nast�pi�o powo�anie 56-osobowej Rady Konsultacyjnej przy Przewodnicz�cym Rady Pa�stwa (tj. Wojciechu Jaruzelskim), kt�ra - z uwagi na wej�cie w jej sk�ad kilku niezale�nych osobisto�ci (m.in.�W�adys�awa Si�y-Nowickiego i Krzysztofa Skubiszewskiego) - mia�a dowodzi� zwi�kszania si� spo�ecznej akceptacji dla re�imu. Wbrew jednak nadziejom niekt�rych, nastawionych bardziej ugodowo dzia�aczy opozycji, ani amnestia, ani te� Rada Konsultacyjna nie oznacza�y pocz�tku polityki otwarcia. Stanowi�y raczej zr�czne posuni�cia propagandowe, obliczone na popraw� wizerunku ekipy rz�dz�cej za granic� oraz w�r�d w�asnej opinii publicznej.
Niespodziewanie jednak, nie�mia�a liberalizacja nie przynios�a w�adzom, przynajmniej na arenie wewn�trznej, �adnych korzy�ci. Przeciwnie, w�a�nie na prze�omie 1986 i 1987 r. rozpocz�� si� proces wyra�nego pogarszania nastroj�w spo�ecznych. Dobrze ilustrowa�y to poufne wyniki bada� opinii publicznej prowadzonych przez CBOS. O ile w�grudniu 1985 r. sytuacj� gospodarcz� jako z�� ocenia�o 46% badanych, to w nast�pnych miesi�cach wska�nik ten systematycznie r�s�: 55% w kwietniu, 58,5% w grudniu 1986 r. i�a� 69,1% w kwietniu 1987 r. Pogarsza�y si� te� oceny sytuacji politycznej, chocia� w tym przypadku opinia publiczna w grudniu 1985 r. by�a znacznie przychylniejsza w�adzom. Sytuacj� polityczn� jako z�� okre�la�o w�wczas 15% badanych, podczas gdy za dobr� uznawa�o j� 27,8%. W niespe�na p�tora roku p�niej proporcje uleg�y ju� istotnej zmianie: w dalszym ci�gu sytuacj� jako dobr� ocenia�o 25% respondent�w, natomiast jej pogarszanie si� odnotowywa�o ju� 28,1%. Pozostali natomiast - a wi�c oko�o po�owy spo�ecze�stwa - okre�lali sytuacj� jako �ani dobr�, ani z���, b�d� uchylali si� od odpowiedzi1). Dane te jasno ilustruj� skal� spo�ecznej apatii, z jak� przysz�o si� zmierzy� tak w�adzy, jak i opozycji w drugiej po�owie lat 80.
Wyniki bada� opinii publicznej szybko zwr�ci�y uwag� co inteligentniejszych cz�onk�w ekipy rz�dz�cej, w tym zw�aszcza specjalnego, trzyosobowego zespo�u doradc�w Wojciecha Jaruzelskiego utworzonego w 1986 r. W jego sk�ad wchodzili: sekretarz KC PZPR Stanis�aw Ciosek, szef wywiadu, wiceminister spraw wewn�trznych gen. W�adys�aw Po�oga oraz rzecznik prasowy rz�du Jerzy Urban. Zesp� ten, obraduj�cy notabene w s�ynnym p�niej o�rodku MSW w Magdalence, opracowa� dla Wojciecha Jaruzelskiego szereg alarmuj�cych raport�w. Genera� Po�oga, charakteryzuj�c w swoich wspomnieniach zawarto�� tych dokument�w, stwierdzi� m.in.: �w najbli�szej perspektywie przewidywali�my nastanie sytuacji kryzysowej, gro��cej spo�ecznym konfliktem, kt�ry stworzy konieczno�� zmiany polityki i uwiarygodnienia jej przez zmian� ekipy�. W celu unikni�cia niekorzystnego biegu wydarze�, zesp� zaleca� genera�owi Jaruzelskiemu, �aby stan�� na czele niezadowolenia i ostro zgani� z��, �lamazarn�, niekonsekwentn� dotychczasow� realizacj� polityki, kt�r� wytycza�a partia. (...) Sugerowali�my og�oszenie abolicji, przeprowadzenie referendum, rozbicie monopoli itp.�2) Towarzyszy� temu mia�o proklamowanie radykalnego programu gospodarczego oraz przyci�gni�cie Lecha Wa��sy do Rady Konsultacyjnej.
Genera� Jaruzelski by� zbyt ostro�ny, aby zrealizowa� tak radykalny program, niemniej zdawa� sobie spraw�, �e podtrzymywanie bez zmian dotychczasowego kursu jest drog� donik�d. Z tego te� wzgl�du daleko id�ce propozycje tr�jki jego doradc�w doczeka�y si� realizacji w postaci raczej karykaturalnej. Zamiast szybkich i radykalnych zmian ekonomicznych, zafundowano spo�ecze�stwu publiczn� debat� nad drugim etapem reformy gospodarczej, kt�ra ci�gn�a si� w telewizji i prasie przez ca�y 1987 rok. Ju� samo sformu�owanie �drugi etap� sygnalizowa�o - wobec braku jakichkolwiek wyra�niejszych efekt�w pierwszego - ja�owo�� i pozorny charakter ca�ej operacji. Podobny los spotka� pomys� referendum, kt�re wed�ug pierwotnych za�o�e� dotyczy� mia�o konkretnych zmian ustrojowych, w tym zw�aszcza powo�ania instytucji prezydenta. Urz�d ten obj��by oczywi�cie Jaruzelski, a jego obsadzenie w drodze g�osowania powszechnego mia�o umocni� pozycj� genera�a. Zamiast tego zadecydowano o zadaniu obywatelom dw�ch pyta�, kt�rych tre�� wyra�nie sugerowa�a konieczno�� dania twierdz�cych odpowiedzi: �l. Czy jeste� za pe�n� realizacj� przedstawionego Sejmowi programu radykalnego uzdrowienia gospodarki, zmierzaj�cego do wyra�nego poprawienia warunk�w �ycia, wiedz�c, �e wymaga to przej�cia przez dwu- trzyletni okres szybkich zmian? 2. Czy opowiadasz si� za polskim modelem g��bokiej demokratyzacji �ycia politycznego, kt�rej celem jest umocnienie samorz�dno�ci, rozszerzenie praw obywateli i zwi�kszenie ich uczestnictwa w rz�dzeniu krajem?�.
Wierz�c w moc w�asnej propagandy i oczywisto�� pozytywnych odpowiedzi, z�zadziwiaj�cym brakiem rozwagi, bardzo wysoko ustawiono pr�g prawomocno�ci referendum. Jego wyniki mia�y by� wi���ce tylko w przypadku twierdz�cych odpowiedzi ponad po�owy og�u uprawnionych do g�osowania, nie za� - jak to najcz�ciej jest stosowane - uczestnik�w referendum. Na tydzie� przed g�osowaniem, 23 listopada 1987�r., w czasie spotkania Stanis�awa Cioska i Kazimierza Barcikowskiego z abpem Bronis�awem D�browskim, przedstawiciele w�adz poinformowali, �e na podstawie bada� spodziewaj� si� udzia�u w referendum 68% uprawnionych; 51% z nich mia�o odpowiedzie� �tak� na pytanie pierwsze, natomiast na drugie - a� 98%. Ju� w�wczas zatem zdawano sobie spraw�, �e w kwestii reform ekonomicznych wynik g�osowania nie b�dzie wi���cy. Dlatego te� przedstawiciele kierownictwa PZPR zapewnili arcybiskupa, �e �reform� i tak b�dziemy musieli przeprowadzi�, nawet gdyby�my nie uzyskali 51%�3) W tym miejscu rodzi si� pytanie, na kt�re r�wnie� i dzisiaj trudno jest udzieli� przekonuj�cej odpowiedzi: w jakim w�a�ciwie celu zorganizowano referendum, skoro liczono si� z przegran�?
Sonda�e okaza�y si� najdok�adniejsze w odniesieniu do frekwencji. W g�osowaniu, kt�re odby�o si� 29 listopada, udzia� wzi�o, wed�ug oficjalnych danych, 67,3% uprawnionych. Z dzisiejszej perspektywy frekwencja ta mo�e si� wydawa� bardzo wysoka, ale w�wczas - niezale�nie od wysoce prawdopodobnych lokalnych fa�szerstw i��zaokr�gle� - okaza�a si� najni�sza w ca�ej historii PRL i gorsza o ponad 10% od tej z�wybor�w parlamentarnych z 1985 r. W przypadku pierwszego pytania odpowied� by�a korzystniejsza ni� przewidywania w�adz: �tak� odpowiedzia�o 66,04% g�osuj�cych, co jednak stanowi�o jedynie 44,28% uprawnionych. Ku zaskoczeniu kierownictwa PZPR tak�e pytanie dotycz�ce reform politycznych nie przynios�o wymaganego ustaw� rozstrzygni�cia: 69,03% odpowiedzi twierdz�cych oznacza�o poparcie 46,29% uprawnionych do g�osowania.
Wyniki referendum zosta�y odczytane w obozie w�adzy jako wyra�na pora�ka. �Referendum, niestety, nie przynios�o pozytywnego wyniku - stwierdzi� p�niej sam Jaruzelski. - By� to w moim przekonaniu moment, je�li nie zwrotny, to bardzo wa�ny, decyduj�cy: politycznie, spo�ecznie, psychologicznie�. Jeszcze ja�niej oceni� skutki referendum �wczesny minister spraw zagranicznych i cz�onek Biura Politycznego Marian Orzechowski: �Po referendum zaczyna si� w�a�ciwie szamotanina. Pr�ba oszukania czasu, pr�ba przetrwania - kt�ra musia�a si� zako�czy� katastrof�. (...) Czas od referendum do strajk�w zosta� zmarnowany�4). Pod koniec 1987 r., wobec za�amania si� koncepcji samodzielnej �ucieczki do przodu�, rozpocz�� si� proces dojrzewania ekipy Jaruzelskiego do realizacji nowego scenariusza: kontrolowanego podzielenia si� w�adz� z�umiarkowan� cz�ci� opozycji, przy r�wnoczesnym przerzuceniu na ni� odpowiedzialno�ci za przysz�e, niepopularne posuni�cia gospodarcze. Trudno okre�li� precyzyjnie moment, w kt�rym koncepcja ta ostatecznie si� wykrystalizowa�a. W ka�dym razie -jak dalej zobaczymy - w po�owie 1988 r. by�a ju� obecna w planach kierownictwa PZPR.
Opozycja w drugiej po�owie lat 80. by�a silnie zr�nicowana, jednak jej najsilniejsza cz�� w dalszym ci�gu trwa�a pod sztandarem �Solidarno�ci�. Wi�kszo�� przyw�dc�w �Solidarno�ci�, z Lechem Wa��s� na czele, nie wierz�c w szybkie za�amanie systemu komunistycznego, szuka�a mo�liwo�ci takiego porozumienia z w�adzami PRL, kt�re umo�liwi�oby legalizacj� zwi�zku oraz stopniow� liberalizacj� systemu. Prekursorem opcji ugodowej by� Adam Michnik, kt�ry w wydanej w 1985 r. w Londynie ksi��ce �Takie czasy... Rzecz o kompromisie� obszernie uzasadnia� konieczno�� podj�cia �realistycznego" dialogu z w�adzami PRL, kt�rego rezultatem mog�o by� np. uzyskanie prawa do demokratycznego obsadzania 30% miejsc w Sejmie. W podobnym kierunku zmierza�a w�nast�pnych latach publicystyka i wypowiedzi wielu dzia�aczy i doradc�w �Solidarno�ci�, w tym m.in. Jana Lity�skiego, Jacka Kuronia, Bronis�awa Geremka oraz przebywaj�cego w Pary�u Waldemara Kuczy�skiego. Ze stanowiskiem tym zgadza� si� r�wnie� Wa��sa, kt�rego posuni�cia wyra�nie wskazywa�y na d��enie do porozumienia z�w�adzami. S�u�y� temu mia�o powo�anie przeze� do �ycia 29 wrze�nia 1986 r. - a wi�c prawie natychmiast po amnestii - jawnej Tymczasowej Rady NSZZ �solidarno��, kt�r� Bronis�aw Geremek okre�li� w wywiadzie dla �Tygodnika Mazowsze� jako �zesp� maj�cy mo�liwo�� podejmowania dzia�a� negocjacyjnych�5). Okaza�o si� jednak, �e opozycja fa�szywie zinterpretowa�a amnesti� jako zaproszenie do rozm�w - Tymczasowej Radzie nie by�o dane podj�� �adnych negocjacji. Do rozpocz�cia dialogu nie sk�oni� w�adz ani apel Wa��sy z 10 pa�dziernika 1986 r. o zniesienie ameryka�skich sankcji ekonomicznych wobec PRL, ani inne kroki pojednawcze. W rok p�niej Wa��sa zdecydowa� si� na kolejny ruch: 25 pa�dziernika 1987 r. w miejsce konspiracyjnej Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej oraz Tymczasowej Rady powo�a� jednolite, jawne kierownictwo zwi�zku: Krajow� Komisj� Wykonawcz� NSZZ �Solidarno�� (KKW).
Polityka Wa��sy i jego �wczesnych najbli�szych doradc�w, w wi�kszo�ci wywodz�cych si� z dawnego KSS �KOR�, by�a krytykowana nie tylko przez radykalnie antykomunistyczne od�amy opozycji, ale tak�e przez wielu dzia�aczy samej �Solidarno�ci�. Utworzona w marcu 1987 r. Grupa Robocza Komisji Krajowej skupi�a w�swoich szeregach kilku przyw�dc�w �Solidarno�ci� z lat 1980-81, w tym m.in. Andrzeja S�owika, Mariana Jurczyka, Seweryna Jaworskiego, Andrzeja Gwiazd� i Jana Rulewskiego. ��dali oni od Wa��sy respektowania statutu zwi�zku i zwo�ania Komisji Krajowej �Solidarno�ci� w sk�adzie z 1981 r., jako jedynej legalnej w�adzy zwi�zku. Przewodnicz�cy �Solidarno�ci� konsekwentnie ignorowa� ��dania Grupy Roboczej, uzasadniaj�c to, niereprezentatywno�ci�, emigracj� du�ej cz�ci cz�onk�w Komisji Krajowej, zmienion� sytuacj� itp. W rzeczywisto�ci jednak Wa��sie by�o po prostu wygodniej tworzy� nowe cia�a kierownicze �Solidarno�ci�, kt�rych jedyn� faktyczn� legitymacj� by�a jego wola.
W 1987 r., mimo braku jakichkolwiek powa�niejszych posuni�� kompromisowych ze strony w�adz, skupione wok� Wa��sy grono dzia�aczy �Solidarno�ci� w dalszym ci�gu stara�o si� zapocz�tkowa� dialog. W duchu koncyliacyjnym utrzymany by� apel 62�czo�owych dzia�aczy i sympatyk�w �Solidarno�ci�, wystosowany 31 maja 1987 r. w�zwi�zku ze zbli�aj�c� si� pielgrzymk� papie�a Jana Paw�a II. Grono to - stanowi�ce zal��ek utworzonego p�tora roku p�niej Komitetu Obywatelskiego - zebra�o si� ponownie na zaproszenie Wa��sy w dniu 7 listopada. W wydanym w�wczas o�wiadczeniu wzywano w�adze do podj�cia dialogu z �autentycznymi przedstawicielami �rodowisk spo�ecznych�, deklaruj�c r�wnocze�nie zrozumienie dla �istniej�cych warunk�w konstytucyjnych�6) Dopiero jednak wywiad Bronis�awa Geremka w legalnym miesi�czniku �Konfrontacje� z lutego 1988 r. okaza� si� sygna�em, kt�ry zosta� zauwa�ony po drugiej stronie politycznej barykady.
Symboliczne znaczenie mia� ju� sam fakt zgody w�adz na opublikowanie wypowiedzi ostro dot�d atakowanego przez oficjaln� propagand� Geremka. Sformu�owana w tym wywiadzie przez doradc� Wa��sy propozycja zawarcia �paktu antykryzysowego� nie zawiera�a, w stosunku do poprzednich ofert opozycji, �adnego nowego w�tku. By�a jedynie bardziej konkretna: w zamian za wprowadzenie pluralizmu zwi�zkowego (czyli legalizacji �Solidarno�ci�) i spo�ecznego (wolno�� tworzenia stowarzysze�, druga izba parlamentu z udzia�em opozycji), deklarowa� respektowanie istniej�cego porz�dku prawnego �wraz z zasad� przewodniej roli PZPR, z kt�rej wynika pewien zakres monopolu w�adzy�. Kluczowe znaczenie mia� jednak moment wystosowania oferty: Geremek udzieli� wywiadu 15 grudnia 1987 r., a wi�c w dwa tygodnie po referendum, kt�rego wyniki wprowadzi�y ekip� Jaruzelskiego w stan politycznej depresji. Psychologicznie grunt pod rokowania by� ju� zatem przygotowany, brakowa�o jedynie impulsu, kt�ry - mimo wzajemnej nieufno�ci po obu stronach - sk�oni w�adze i skupion� wok� Wa��sy cz�� opozycji do rozpocz�cia rozm�w.
25 kwietnia 1988 r. rozpocz�� si� strajk pracownik�w komunikacji miejskiej w�Bydgoszczy. Mia� on charakter czysto p�acowy i wybuch� bez udzia�u �Solidarno�ci�, niemniej okaza� si� zapalnikiem, kt�ry zapocz�tkowa� kolejne protesty. Nast�pnego dnia zastrajkowa�a za�oga jednego z wydzia��w krakowskiej Huty im. Lenina; obok ��da� podwy�ki p�ac wysuni�to tam postulat przywr�cenia do pracy zwolnionych w stanie wojennym dzia�aczy �Solidarno�ci�. Jeszcze radykalniejsze stanowisko zaj�li pracownicy Huty Stalowa Wola, kt�rzy, przerywaj�c prac� 29 kwietnia, za��dali umo�liwienia �Solidarno�ci� legalnej dzia�alno�ci w ich zak�adzie pracy. Protest w Stalowej Woli za�ama� si� bardzo szybko, ale 2 maja dosz�o do strajku w Stoczni Gda�skiej. W tym czasie kierownictwo PZPR rozpatrywa�o propozycj�, z kt�r� wyst�pi� pod adresem wicepremiera Zdzis�awa Sadowskiego Lech Wa��sa. Wicepremier, kt�ry we wcze�niejszym wywiadzie dla BBC zadeklarowa� gotowo�� do spotkania z�przewodni-cz�cym �Solidarno�ci", zosta� zaproszony na kolejne spotkanie tzw.�sze��dziesi�tki (tj.�grupy sygnatariuszy apelu z 31 maja 1987 r.), kt�ra dyskutowa� mia�a 8 maja na temat reformy gospodarczej. 3 maja doradca KKW Andrzej Wielowieyski spotka� si� z�sekretarzami KC PZPR J�zefem Czyrkiem i Stanis�awem Cioskiem, kt�rzy poinformowali go o zgodzie gen. Jaruzelskiego na rozpocz�cie rozm�w z Wa��s�. Warunkiem mia�o by� zako�czenie strajk�w.7) Zanim jednak dosz�o do rozm�w w�zak�adach i wygaszenia strajk�w - w tym celu do Gda�ska uda� si� Tadeusz Mazowiecki i Andrzej Wielowieyski, a do Krakowa Andrzej Stelmachowski oraz Jan Olszewski - w nocy z 4 na 5 maja oddzia�y ZOMO spacyfikowa�y Hut� im. Lenina.
Brutalna akcja ZOMO w Nowej Hucie zamrozi�a na pewien czas rozpoczynaj�cy si� dialog. Zrywane i wznawiane w nast�pnych dniach negocjacje, prowadzone w Stoczni Gda�skiej, zako�czy�y si� ostatecznie fiaskiem. Wieczorem 10 maja poch�d oko�o tysi�ca uczestnik�w strajku opu�ci� stoczni�, ko�cz�c w ten spos�b wiosenn� fal� protest�w. Mog�o si� wydawa�, �e �Solidarno�� ponios�a ca�kowit� kl�sk�. Kierownictwu PZPR daleko by�o jednak do nastroj�w triumfalizmu, zdawano sobie bowiem spraw� z tego, �e majowe protesty stanowi�y jedynie pierwsze zwiastuny nadci�gaj�cej burzy, co potwierdza�y badania opinii publicznej, sygnalizuj�ce pogarszanie si� nastroj�w spo�ecznych. Wyga�ni�cie protest�w, obna�aj�ce s�abo�� opozycji, stwarza�o natomiast dogodn� sytuacj� do wyst�pienia z konkretnymi propozycjami pod jej adresem. Uczyniono to za po�rednictwem Ko�cio�a, kt�rego ludzie mieli odegra� w ca�ym procesie p�niejszych negocjacji bardzo istotn� rol�. 3 czerwca Stanis�aw Ciosek, w rozmowie z�dyrektorem Biura Prasowego Episkopatu ks. Alojzym Orszulikiem, w nast�puj�cy spos�b charakteryzowa� zamierzenia w�adz: �...jest rozwa�ana idea powo�ania Senatu lub izby wy�szej parlamentu. W Sejmie koalicja rz�dz�ca zachowa�aby 60-65% miejsc. Natomiast w Senacie by�oby odwrotnie. Senat mia�by prawo wnioskowania, aby kontrowersyjne decyzje Sejmu ponownie podda� pod g�osowanie, przy czym powinny one wtedy uzyska� wi�kszo�� 2/3 g�os�w. Ciosek stwierdzi�, �e pluralizm polityczny w�Polsce jest konieczny, dodaj�c, �e jest przeciwny pluralizmowi zwi�zk�w zawodowych. Wraca� do koncepcji po��czenia �Solidarno�ci� z istniej�cymi zwi�zkami, przy czym nie musia�yby by� one partyjne. (...) Ciosek powiedzia�, �e sytuacja wymaga rozwa�enia mo�liwo�ci powo�ania rz�du koalicyjnego z udzia�em opozycji. Obecny sk�ad rz�du nie rokuje wyprowadzenia kraju z kryzysu�8) Oferta z�o�ona przez Cioska opozycji za po�rednictwem Ko�cio�a by�a do�� jasna: udzia� we w�adzy w zamian za rezygnacj� z�przywr�cenia �Solidarno�ci�. W�a�nie ta ostatnia sprawa mia�a si� sta� g��wn� przeszkod� w dalszych rozmowach.
15 sierpnia wybuch� strajk w kopalni �Manifest Lipcowy�. Szybko rozprzestrzeni� si� on na inne kopalnie, w szczytowym okresie obejmuj�c 14 z nich. List� ��da� otwiera� postulat zalegalizowania NSZZ �Solidarno��. 17 sierpnia strajk rozpocz�� si� w Porcie Szczeci�skim, a p�niej w tamtejszych zak�adach komunikacyjnych. 20 sierpnia fala strajkowa dotar�a do Gda�ska, obejmuj�c najpierw Port P�nocny, a w dwa dni p�niej Stoczni� im. Lenina oraz inne zak�ady. Tego samego dnia stan�a te� Huta Stalowa Wola, a�w�telewizji wyst�pi� minister spraw wewn�trznych, gen. Czes�aw Kiszczak, gro��c wprowadzeniem godziny milicyjnej oraz innymi nadzwyczajnymi �rodkami, o ile nie zostan� zako�czone nielegalne strajki.
Tym razem jednak do u�ycia si�y nie dosz�o. Wr�cz przeciwnie, intensyfikacji uleg�y poufne kontakty, utrzymywane przede wszystkim mi�dzy Andrzejem Stelmachowskim i�J�zefem Czyrkiem. 24 sierpnia Stelmachowski przekaza� Czyrkowi opracowan� przez siebie oraz Geremka notatk�, kt�ra zawiera�a wst�pne propozycje temat�w do om�wienia przy Okr�g�ym Stole. Sformu�owania �okr�g�y st� jako pierwszy u�y� podczas VII�Plenum KC PZPR w czerwcu 1988 r. gen. Jaruzelski, m�wi�c o konieczno�ci otwartej dyskusji r�nych �rodowisk nad now� ustaw� o stowarzyszeniach. W dwa miesi�ce p�niej Geremek i Stelmachowski pos�u�yli si� tym poj�ciem, znacznie jednak rozszerzaj�c zakres proponowanych rozm�w. Obejmowa� one mia�y trzy grupy zagadnie�: 1. pluralizm zwi�zkowy, przez co rozumiano spos�b legalizacji �Solidarno�ci� na podstawie obowi�zuj�cej ustawy o zwi�zkach zawodowych; 2. pluralizm spo�eczno-polityczny - za tym terminem kry� si� zakres swob�d przysz�ych legalnych klub�w i�stowarzysze� politycznych; 3. pakt antykryzysowy, czyli okre�lenie kierunku koniecznych reform gospodarczych. W ramach tego ostatniego punktu zamierzano dyskutowa� o sposobie wprowadzenia �koniecznych wyrzecze� w okresie wdra�ania reformy�. W notatce znalaz�a si� tak�e oferta stworzenia w zwi�zku z wyborami do Sejmu �wsp�lnej platformy wyborczej reformatorskiej�9) Ta ostatnia propozycja wywo�a�a p�niej du�e kontrowersje w kierownictwie �Solidarno�ci� i przedstawiciele opozycji wi�cej ju� z ni� nie wyst�pili. Dowodzi�a jednak znacznego stopnia ugodowo�ci niekt�rych czo�owych doradc�w zwi�zku i zosta�a skrupulatnie odnotowana przez w�adze PRL, kt�re p�niej - tak�e w czasie obrad Okr�g�ego Sto�u - wielokrotnie wraca�y do idei wsp�lnej listy wyborczej.
25 sierpnia Lech Wa��sa z�o�y� o�wiadczenie, kt�rego autorami byli Bronis�aw Geremek, Adam Michnik, Andrzej Stelmachowski i Tadeusz Mazowiecki. Zasadniczo powtarza�o ono g��wne propozycje zawarte we wcze�niejszej notatce dla Czyrka. Znik�a jedynie oferta wsp�lnej platformy wyborczej, a sprawa legalizacji �Solidarno�ci� zosta�a postawiona w spos�b bardziej zdecydowany. Nast�pnego dnia ukaza�o si� o�wiadczenie gen. Kiszczaka, zawieraj�ce propozycj� �odbycia w mo�liwie najszybszym czasie spotkania z przedstawicielami r�norodnych �rodowisk spo�ecznych i pracowniczych. Mog�oby ono przybra� form� okr�g�ego sto�u�. R�wnocze�nie jednak Kiszczak wyklucza� �mo�liwo�� uczestnictwa os�b odrzucaj�cych porz�dek prawny i konstytucyjny PRL�10) Ta wygodna formu�a pozwala�a w�adzom arbitralnie zadecydowa�, kto b�dzie mia� prawo uczestniczy� w przysz�ych negocjacjach.
26 i 28 sierpnia Biuro Polityczne KC PZPR debatowa�o nad o�wiadczeniem Wa��sy. Uznano, �e jego tre�� mo�e stanowi� punkt rozm�w, a do ich przeprowadzenia upowa�niono gen. Kiszczaka. Wyb�r ministra spraw wewn�trznych na negocjatora nie by� przypadkowy; Jaruzelski dawa� w ten spos�b do zrozumienia swojej bazie politycznej, �e przyst�pienie do rozm�w nie jest ze strony w�adz aktem kapitulacji. By�o to o tyle wa�ne, �e jakkolwiek obraduj�ce w tych dniach VIII Plenum KC PZPR udzieli�o formalnego poparcia dla rozpocz�cia dialogu z opozycj�, to jednak wielu cz�onk�w Komitetu Centralnego nie kry�o swojego krytycznego stosunku do idei rozm�w z��Solidarno�ci��.
31 sierpnia 1988 r., w osiem lat po podpisaniu porozumie� gda�skich, dosz�o do pierwszego spotkania Wa��sy z Kiszczakiem. Trzygodzinna rozmowa, w kt�rej uczestniczy� tak�e Stanis�aw Ciosek i bp Jerzy D�browski, odby�a si� w warszawskiej willi MSW przy ul. Zawrat. Na wst�pie Kiszczak poinformowa�, �e warunkiem rozpocz�cia rozm�w Okr�g�ego Sto�u jest zako�czenie strajk�w. Omawiaj�c tematyk� przysz�ych obrad, m�wi� g��wnie na temat projektowanych zmian w ordynacji wyborczej do parlamentu, utworzenia Senatu oraz miejsca �konstruktywnej� opozycji w systemie politycznym. O sprawie pluralizmu zwi�zkowego wspomnia� dopiero na ko�cu, dodaj�c, �e do Okr�g�ego Sto�u zaproszeni b�d� �ludzie �Solidarno�ci�, ale bez �Solidarno�ci��, i�to tylko ci, kt�rzy nie odrzucaj� �istniej�cego porz�dku prawnego�. Ponadto nie mia�a podlega� dyskusji zasada �jeden zwi�zek zawodowy w jednym zak�adzie pracy�. W�odpowiedzi Wa��sa podkre�li� kluczowe znaczenie legalizacji �Solidarno�ci� dla powodzenia dalszych rozm�w. R�wnocze�nie jednak zobowi�za� si� do podj�cia dzia�a� w celu zako�czenia strajk�w.11) W ten spos�b ju� podczas pierwszego spotkania okre�lony zosta� g��wny przedmiot sporu, kt�ry przez nast�pne miesi�ce op�nia� mia� obrady Okr�g�ego Sto�u. By�a nim kwestia legalizacji �Solidarno�ci�.
Wezwanie Wa��sy do zawieszenia akcji strajkowej, og�oszone w jego o�wiadczeniu wydanym po rozmowie z Kiszczakiem, wywo�a�o du�e opory w�r�d strajkuj�cych. Jednak, mimo oskar�e� o kapitulanctwo i zdrad�, strajki zosta�y szybko zako�czone. Pozycja Wa��sy by�a ju� w�wczas bardzo silna i jego radykalni krytycy, uwa�aj�cy, �e przerwanie protest�w bez wyra�nego ust�pstwa w�adz jest b��dem, nie mieli szans na poci�gni�cie za sob� strajkuj�cych. Tych ostatnich by�o zreszt�, jak si� wydaje, zbyt ma�o, aby wymusi� ju� w�wczas na w�adzach jakie� znaczniejsze ust�pstwa. Tymczasem kolejne rozmowy Kiszczaka z Wa��s� toczone w dniach 15 i 16 wrze�nia nie przynios�y zmiany sytuacji. Poczynaj�c od 16 wrze�nia wzros�a jedynie do 25 liczba uczestnik�w rozm�w, kt�re w zwi�zku z tym przeniesiono z willi przy ul. Zawrat do wi�kszego obiektu: o�rodka MSW w podwarszawskiej Magdalence. W reprezentacji w�adz PRL pojawili si� przedstawiciele sojusznik�w PZPR - ZSL, SD i OPZZ. Szczeg�lnie ci ostatni (m.in. Romuald Sosnowski i Jan Jarli�ski) w spos�b kategoryczny bronili formu�y: jeden zwi�zek w jednym zak�adzie pracy. Nieprzejednane stanowisko w kwestii legalizacji �Solidarno�ci� zajmowali tak�e Kiszczak i Ciosek. Ich postawa by�a spowodowana niech�tn� reakcj� aktywu partyjnego na sam fakt rozpocz�cia rozm�w z liderem nielegalnego zwi�zku. 3 wrze�nia, w maj�cym uspokaja� nastroje pi�mie, rozes�anym przez Wydzia� Polityczno-Organizacyjny KC do wszystkich Komitet�w Wojew�dzkich PZPR, w nast�puj�cy spos�b informowano o pierwszym spotkaniu Kiszczak - Wa��sa: �Podkre�lamy, �e nie formu�owano w rozmowie z L. Wa��s� �adnych gwarancji rejestracji �Solidarno�ci�. (...) Podj�cie rozm�w nie zmienia naszego stanowiska w sprawie modelu ruchu zwi�zkowego i stosunku do �Solidarno�ci�. (...) Rozmowy mog� przyspieszy� procesy r�nicowania si� wewn�trznego opozycji, samookre�lenia si� jej, ukszta�towania si� jej konstruktywnej cz�ci gotowej do dialogu z w�adz� i wsp�lnego ponoszenia odpowiedzialno�ci�12)
Impas w rozmowach by� na tyle powa�ny, �e pocz�tkowo strony nie by�y nawet w�stanie uzgodni� ko�cowego komunikatu. Dopiero przeprowadzona na osobno�ci rozmowa mi�dzy Kiszczakiem a Wa��s� i Mazowieckim doprowadzi�a do z�agodzenia stanowiska przedstawicieli �Solidarno�ci�. Jak wynika z relacji ks. Orszulika, minister spraw wewn�trznych mia� w�wczas poinformowa� Wa��s�, �e za kilka dni dojdzie do odwo�ania rz�du Zbigniewa Messnera, co stworzy �pomy�lniejsze warunki do obrad �okr�g�ego sto�u� i legalizacji �Solidarno�ci�. Prosi�, by mu zaufa� i dopom�c w�pomy�lnym rozpocz�ciu obrad �okr�g�ego sto�u�. Drog� do tego mia�oby by� przyj�cie komunikatu w brzmieniu rz�dowym�13). Po tej rozmowie Wa��sa z Mazowieckim zdecydowali si� na zmian� stanowiska i przekonali pozosta�� cz�� delegacji �solidarno�ciowej� (poza zdecydowanie oponuj�cym W�adys�awem Frasyniukiem) do akceptacji komunikatu, w kt�rym informowano jedynie, �e przedmiotem obrad Okr�g�ego Sto�u, kt�re rozpoczn� si� w po�owie pa�dziernika, b�dzie m.in. �kszta�t polskiego ruchu zwi�zkowego�. W ten spos�b Wa��sa arbitralnie odszed� od ustale� przyj�tych kilka dni wcze�niej przez Krajow� Komisj� Wykonawcz�, stwierdzaj�cych, �e warunkiem rozpocz�cia oficjalnych negocjacji z w�adzami musi by� ich jasna deklaracja w�sprawie legalizacji �Solidarno�ci�. Mimo tego znacz�cego ust�pstwa strony solidarno�ciowej, wydarzenia nast�pnych tygodni mia�y pokaza�, �e droga do Okr�g�ego Sto�u by�a znacznie d�u�sza, ni� sugerowa� to gen. Kiszczak.
2. RZ�D RAKOWSKIEGO
19 wrze�nia, po fali krytycznych wyst�pie� dzia�aczy i pos��w usi�uj�cego zwi�kszy� swoj� popularno�� OPZZ, Sejm odwo�a� gabinet Messnera. 27 wrze�nia nowym szefem rz�du zosta� Mieczys�aw Rakowski. Wyb�r tego w�a�nie nieszablonowego dzia�acza partyjnego, stanowi� kolejny element realizowanego przez ekip� Jaruzelskiego scenariusza kontrolowanej transformacji ustrojowej. Rakowski, kt�ry od lat z�niecierpli-wo�ci� czeka� na moment uzyskania realnej w�adzy, postanowi� stworzy� rz�d, z�o�ony w�wi�kszo�ci z ca�kowicie nowych os�b. Zabieg ten mia� umo�liwi� realizacj� dw�ch g��wnych cel�w: u�atwi� podj�cie rzeczywistych reform oraz poprawi� notowania rz�du w�oczach opinii publicznej. W rezultacie w gabinecie Rakowskiego znale�li si� na eksponowanych stanowiskach tacy ludzie, jak Mieczys�aw Wilczek, Aleksander Kwa�niewski, Franciszek Gaik, Ireneusz Seku�a, Andrzej Wr�blewski czy Dominik Jastrz�bski. Byli to ludzie o bardzo r�nych �yciorysach, niemniej ��czy�y ich dwie rzeczy: przynale�no�� do PZPR oraz przekonanie, �e - jak to uj�� sam Rakowski, charakteryzuj�c pogl�dy Wilczka � �dotychczasowa polityka gospodarcza realnego socjalizmu znaczy tyle, co wierzenia jakiego� szczepu zamieszkuj�cego dorzecze Amazonki�14)
Miejsce skostnia�ych urz�dnik�w partyjnych, kt�rzy dominowali w rz�dzie Messnera, zaj�li dynamiczni pragmatycy, widz�cy w dyktaturze PZPR parawan dla realizowania swoi�cie rozumianej polityki unowocze�nienia kraju. Jej istot� mia�a by� umiej�tnie dozowana liberalizacja, kt�ra z jednej strony zmniejszy� mia�a absurdy i�marnotrawstwo socjalistycznej gospodarki, z drugiej za� - u�atwi� proces adaptacji dotychczasowej elity w�adzy do przysz�ych warunk�w wolnego rynku. Przyj�te przez Sejm 23 grudnia ustawy �O podejmowaniu dzia�alno�ci gospodarczej� oraz �O�dzia�alno�ci gospodarczej z udzia�em podmiot�w zagranicznych� stanowi�y istotny krok na drodze do tworzenia racjonalnego systemu ekonomicznego. Podobnie nale�y oceni� wprowadzone 15 marca 1989 r. nowe prawo dewizowe, kt�re zalegalizowa�o obr�t walutami obcymi. R�wnocze�nie jednak nasili� si� rozpocz�ty w po�owie lat 80 proces niekontrolowanego przep�ywu maj�tku pa�stwowego w prywatne r�ce, kt�ry nazwano p�niej �uw�aszczeniem nomenklatury�. Jego gwa�towne przyspieszenie nast�pi�o po uchwaleniu 24 lutego 1989 r. ustawy �O niekt�rych warunkach konsolidacji gospodarki narodowej�, stwarzaj�cej mo�liwo�� przejmowania maj�tku pa�stwowego do u�ytkowania przez osoby prywatne poprzez dzier�aw�, wynaj�cie lub wniesienie go jako aportu do sp�ki prywatno-pa�stwowej. Umowy dotycz�ce przekazywania maj�tku prywatnym sp�kom, podpisywali dyrektorzy przedsi�biorstw pa�stwowych, b�d�cy r�wnocze�nie udzia�owcami tych sp�ek. Kiedy w ko�cu 1989 r. Prokuratura Generalna zbada�a na polecenie rz�du Mazowieckiego skal� tego zjawiska, doliczono si� 1593 tzw.�sp�ek nomenklaturowych, a wi�c utworzonych przez osoby z aparatu w�adzy politycznej i ekonomicznej, kt�re wykorzysta�y posiadane stanowiska do przeprowa-dzenia �prywatyzacji�15). Proces ten w nast�puj�cy spos�b opisa� p�niej �wczesny szef S�u�by Bezpiecze�stwa, wiceminister spraw wewn�trznych gen. Henryk Dankowski: �Gdy tylko wesz�a ustawa i okaza�o si�, �e w dziesi�tkach fabryk tworz� si� de facto fikcyjne sp�ki i oszukuj� bud�et pa�stwa, natychmiast podj�li�my dzia�ania. Mo�na sprawdzi�, ile wysy�ali�my informacji o tym zjawisku. Zmian systemowych nie uda�o si� nam od kierownictwa PRL wyegzekwowa�, ale w ko�cu nie od tego byli�my�16). Genera� zapomnia� jedynie doda�, �e w owych sp�kach nie brakowa�o tak�e funkcjonariuszy podleg�ej mu s�u�by. Ludzie ze s�u�b specjalnych odegrali niepo�ledni� rol� w dokonaniu gigantycznych nadu�y� w utworzonym w lutym 1989 r. Funduszu Obs�ugi Zad�u�enia Zagranicznego, kt�ry wykupywa� mia� polskie d�ugi na zagranicznych rynkach.
Innego rodzaju pole do dzia�ania dla bardziej dynamicznych przedstawicieli aparatu w�adzy otworzy�a ustawa z 31 stycznia 1989 r. �Prawo bankowe� oraz wcze�niejsze rozporz�dzenia Rady Ministr�w z 11 kwietnia 1988 r. wyodr�bniaj�ce z NBP dziewi�� bank�w komercyjnych. Ta, sk�din�d w pe�ni racjonalna decyzja sprawi�a, �e kontrol� nad najwi�kszymi polskimi bankami przej�li ludzie wywodz�cy si� z jednej formacji politycznej. Ze skali zjawiska uw�aszczenia nomenklatury zdawa�o sobie doskonale spraw� kierownictwo PZPR. Na posiedzeniu Biura Politycznego 27 czerwca 1989 r. �uznano za naganne praktyki zakupu akcji i anga�owania si� w dzia�alno�� sp�ek os�b piastuj�cych funkcje w aparacie w�adzy, umo�liwiaj�ce im wp�ywanie na warunki dzia�alno�ci tych organ�w gospodarczych�17). Za powstrzymanie tego rodzaju praktyk uczyniono odpowiedzialnymi M. Rakowsk�ego i W. Bak�. Z wiadomym skutkiem.
Tworz�c rz�d, Rakowski zaoferowa� cztery wysokie stanowiska osobom ze �rodowisk niezale�nych: Witoldowi Trzeciakowskiemu urz�d wicepremiera, Julianowi Auleytnerowi - ministra pracy, Aleksandrowi Paszy�skiemu - wiceministra budownictwa oraz Andrzejowi Micewskiemu - sekretarza stanu w URM. W ten spos�b premier pr�bowa� poszerzy� baz� polityczn� rz�du bez dokonywania jakichkolwiek ust�pstw na rzecz opozycji. Wszyscy wymienieni odm�wili jednak, zdaj�c sobie spraw�, �e zaproponowano im rol� zas�ony dymnej dla kursu politycznego, na kt�rego kierunek i tak nie mieliby �adnego wp�ywu. Ju� pierwsze publiczne deklaracje Rakowskiego potwierdzi�y s�uszno�� takiej oceny. Na konferencji prasowej 28 pa�dziernika 1988�r. premier o�wiadczy�, �e �Polak�w mniej interesuje okr�g�y st�, bardziej za� �st� suto zastawiony�. W istocie Rakowski nie by� przeciwnikiem Okr�g�ego Sto�u. Dowodzi tego jego postawa w czasie spor�w wewn�trznych w PZPR, do jakich dosz�o w nast�pnych miesi�cach na tle rozpocz�cia rozm�w z opozycj�. W�wczas jednak, na prze�omie pa�dziernika i listopada, zale�a�o mu przypuszczalnie na zyskaniu na czasie i�popularno�ci. Wzmocni�oby to pozycj� PZPR w czasie rozm�w - jego zdaniem i tak nieuchronnych. Dlatego rz�d podj�� bardzo szybko kilka decyzji, kt�re mog�y zyska� akceptacj� spo�ecze�stwa, nie zagra�aj�c zarazem w niczym dotychczasowemu monopolowi w�adzy. Znaczne u�atwienia w uzyskiwaniu paszport�w, obni�ka cen �rodk�w ochrony ro�lin, z�agodzenie zasad reglamentacji paliwa, zamkni�cie zatruwaj�cych �rodowisko hut pod Wroc�awiem i w Piekarach �l�skich, przyj�cie projektu ustawy o ustanowieniu �wi�ta 11 Listopada - to tylko niekt�re z posuni�� rz�du, kt�re sprawi�y, �e ju� wkr�tce mia� on znacznie lepsze notowania w opinii publicznej, ni� gabinet Messnera. Osobist� pozycj� Rakowskiego mia�y wzmocni� jego regularne wyst�py w telewizji, w stylu i formie wzorowane na wyst�pieniach zachodnich przyw�dc�w.
31 pa�dziernika Komitet Ekonomiczny Rady Ministr�w podj�� decyzj� o�postawieniu Stoczni im. Lenina w stan likwidacji. Stocznia mia�a sta� si� pierwszym przyk�adem nowej polityki likwidacji nierentownych przedsi�biorstw pa�stwowych. Wyniki ekonomiczne zak�adu istotnie nie by�y najlepsze, niemniej firm znajduj�cych si� w�r�wnie op�akanym po�o�eniu by�o w ca�ym kraju mn�stwo. Dlatego te� nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e w rzeczywisto�ci chodzi o upokorzenie opozycji, dla kt�rej Stocznia Gda�ska by�a symbolem oporu wobec w�adzy i zwyci�stwa w 1980 r. Decyzja Rakowskiego doprowadzi�a do czasowego zamro�enia rozm�w toczonych mi�dzy Stelmachowskim i Czyrkiem w sprawie trybu obrad Okr�g�ego Sto�u. W drugiej po�owie pa�dziernika znajdowa�y si� one zreszt� w stanie impasu, w zwi�zku z brakiem post�pu w�usuwaniu represji postrajkowych, podwa�aniu przez w�adze przyj�tego wcze�niej programu obrad oraz ingerowaniu w sk�ad personalny przysz�ej reprezentacji opozycji. Szczeg�lnie powa�na okaza�a si� ta ostatnia sprawa. Pocz�tkowo zakwestionowano a� 12�nazwisk z proponowanej listy uczestnik�w obrad (w tym m.in. Zbigniewa Romaszewskiego, Janusza Onyszkiewicza, W�adys�awa Frasyniuka), ale ostatecznie list� zastrze�e� uda�o si� zredukowa� do dw�ch: Jacka Kuronia i Adama Michnika. Przedstawiciele w�adz uwa�ali ich - wyra�nie ulegaj�c g�oszonej przez siebie latami propagandzie - za ekstremist�w politycznych. Ju� po zako�czeniu Okr�g�ego Sto�u zar�wno Kiszczak, jak i Jaruzelski przyznawali si� do b��dnej oceny obu tych dzia�aczy opozycji, kt�rzy okazali si� nale�e� do najbardziej ugodowo nastawionych reprezentant�w �Solidarno�ci�. Jednak jesieni� 1988 r. sp�r wok� udzia�u Kuronia i�Michnika w przysz�ych obradach sta� si� istotn� przeszkod� o charakterze presti�owym, tym bardziej, �e ca�a sprawa szybko przesta�a by� tajemnic�18). W tej sytuacji Wa��sa, kt�ry nigdy nie przejawia� specjalnej troski o los ludzi ze swojego otoczenia, nie m�g� dopu�ci�, aby to w�adze zadecydowa�y, z kim b�dzie reprezentowa� opozycj�.
Wydarzenia z ostatnich dni pa�dziernika wp�yn�y na atmosfer� kolejnego spotkania Kiszczaka z Wa��s�, do kt�rego dosz�o w dniach 18 i 19 listopada w parafii w Wilanowie. Przebieg rozm�w potwierdzi� impas, w jakim znalaz�y si� przygotowania do Okr�g�ego Sto�u. Jednak mimo braku post�pu w rokowaniach, w kraju nasila� si� proces faktycznej, oddolnej legalizacji opozycji. W kilkuset zak�adach pracy ujawni�y si� i podj�y dzia�alno�� komitety �Solidarno�ci�. Bez wi�kszych przeszk�d kolportowano niezale�n� pras� i wydawnictwa, a nowy rok akademicki rozpocz�� si� na wielu uczelniach od akcji bojkotu zaj�� w Studium Wojskowym. O konieczno�ci zmian coraz odwa�niej pisano w�legalnych gazetach, gdzie pojawi�y si� tak�e pierwsze wywiady z dzia�aczami opozycji. 11�listopada w wielu miastach dosz�o do niezale�nych obchod�w �wi�ta Niepodleg�o�ci, ale tylko w Katowicach, Gda�sku i Poznaniu milicja zaatakowa�a demonstrant�w.
3. PRZE�OM W PZPR
Ca�kowicie niespodziewanie, do prze�amania impasu, w jakim znalaz�y si� rozmowy w�adz z �Solidarno�ci��, przyczyni� si� jeden z ich najwi�kszych przeciwnik�w - przewodnicz�cy OPZZ Alfred Miodowicz. 15 listopada, zapewne w nadziei na skompromitowanie Wa��sy i wzmocnienie w�asnej popularno�ci, zaproponowa� on liderowi �Solidarno�ci� odbycie telewizyjnej debaty. Propozycja Miodowicza spotka�a si� z�wrogim przyj�ciem kierownictwa PZPR, s�usznie obawiaj�cego si�, �e pokazanie Wa��sy w telewizji zostanie odczytane przez spo�ecze�stwo, jako uznanie go za przyw�dc� powa�nej si�y politycznej. Toczone dot�d poufne rozmowy, z kt�rych ukazywa�y si� jedynie kr�tkie komunikaty, mia�y inny wymiar ni� debata prowadzona na oczach milion�w widz�w. Cz�onkowie Biura Politycznego starali si� przekona� Miodowicza, aby wycofa� si� ze z�o�onej propozycji. Ten jednak uznawszy, �e wycofanie si� zostanie odebrane jako przejaw s�abo�ci, postanowi� zrealizowa� sw�j projekt. Panuj�cy w dalszym ci�gu nad sytuacj� Jaruzelski m�g� oczywi�cie nie dopu�ci� do odbycia debaty, niemniej koszt polityczny takiej decyzji wydawa� si� w�wczas zbyt wysoki.
Transmitowana na �ywo debata Wa��sa-Miodowicz, do kt�rej dosz�o 30 listopada, spotka�a si� z ogromnym zainteresowaniem spo�ecze�stwa. Wa��sa okaza� si� w niej zdecydowanie lepszym polemist�, celnie wskazuj�c na szkodliwe dla rozwoju kraju ograniczenia swob�d politycznych i zwi�zkowych. W odpowiedzi Miodowicz, b�d�cy tego dnia w znacznie s�abszej kondycji, ogranicza� si� tylko do straszenia anarchi� i�upartego powtarzania formu�y: jeden zwi�zek w jednym zak�adzie pracy. Badania opinii publicznej przeprowadzone po debacie wyra�nie wskazywa�y na Wa��s�, jako na jej zwyci�zc�. Takiego zdania by�o 63,8% respondent�w, za� przeciwnego jedynie 1,3%; pozostali uznali, �e w dyskusji nie by�o zwyci�zcy19). Ogromne psychologiczne znaczenie debaty zosta�o dostrze�one w kierownictwie PZPR. 5 grudnia na posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR, w nast�puj�cy spos�b m�wi� na ten temat sam Jaruzelski: �Sprawa ci�gle sprowadza si� do �Solidarno�ci�. (...) I dlatego je�li ju� m�wimy o tej rozmowie nieszcz�snej, to ona jednak wyrz�dzi�a pod tym wzgl�dem wielkie szkody. Gwa�townie nast�pi� przyrost tych, kt�rzy uwa�aj�, �e �Solidarno�� trzeba zalegalizowa�. (...) te dwie sprawy, �e �Solidarno�ci� nie ma si� co ba�, bo w�a�ciwie ona tylko tutaj pomo�e, bo przecie� pluralizm na ca�ym �wiecie i tam gdzie ten �wiat dobrze prosperuje, to dlaczego u nas nie? I po drugie, ten Wa��sa to m�dry cz�owiek, powa�ny, odpowiedzialny. To s� dwie g��wne rzeczy, wszystkie inne nie maj� wi�kszego znaczenia. Zmieni� si� wizerunek Wa��sy i zmieni�o si� podej�cie do �Solidarno�ci�� 20).
Spo�eczne reperkusje debaty telewizyjnej, a nast�pnie entuzjastyczne przyj�cie Wa��sy we Francji, gdzie przebywa� w dniach 10-11 grudnia podczas swej pierwszej od 1981 r. podr�y zagranicznej, sk�oni�y kierownictwo PZPR do ust�pstwa w kluczowej kwestii legalizacji �Solidarno�ci�. Do decyduj�cych rozstrzygni�� dosz�o podczas X�Plenum KC PZPR obraduj�cego w dw�ch turach: 20-21 grudnia 1988 r. oraz 1617�stycznia 1989 r. Najistotniejsze znaczenie mia�y obrady styczniowe, w trakcie kt�rych wielu dzia�aczy partyjnych �redniego szczebla da�o wyraz swojej wrogo�ci wobec przedstawionej przez kierownictwo PZPR koncepcji ugody z opozycj� oraz ewentualnej legalizacji �Solidarno�ci�. Nie mieli oni jednak wyra�nego przyw�dcy w kierownictwie partii, je�li nie liczy� cz�onka Biura Politycznego Alfreda Miodowicza, kt�rego pozycja wyra�nie jednak os�ab�a wskutek niefortunnego starcia z Wa��s�. Zreszt� i bez tego Miodowicz nie by� �adn� alternatyw� wobec Jaruzelskiego i jego najbli�szych wsp�pracownik�w. Bodaj pierwszy raz w historii PZPR zdarzy�o si�, �e w sytuacji ostrego kryzysu politycznego brak by�o wewn�trz partii powa�nych pretendent�w do przej�cia w�adzy. Stosowana konsekwentnie przez Jaruzelskiego w minionych latach strategia usuwania z kierownictwa partii wszystkich ambitniejszych dzia�aczy, �wi�ci�a na X Plenum sw�j triumf. Kiedy bowiem Jaruzelski, Kiszczak, Rakowski oraz minister obrony gen. Florian Siwicki zagrozili dymisj�, cz�onkowie KC zostali postawieni w�sytuacji bez wyj�cia. R�wnoczesne odej�cie czterech ludzi kontroluj�cych kluczowe ogniwa w�adzy grozi�o - w sytuacji braku nast�pc�w o por�wnywalnym autorytecie i�wp�ywach - gwa�townym pog��bieniem procesu erozji ustroju. Tego za� cz�onkowie KC woleli nie ryzykowa� i w g�osowaniu nad wotum zaufania dla Biura Politycznego tylko czterech z nich wstrzyma�o si� od poparcia ekipy Jaruzelskiego. Nieco wi�ksza opozycja objawi�a si� podczas przyjmowania �Stanowiska KC PZPR w sprawie pluralizmu politycznego i pluralizmu zwi�zkowego�, kt�re popar�o 143 cz�onk�w KC (32 by�o przeciw, a 14 wstrzyma�o si�), niemniej jej rozmiary trudno uzna� za powa�ne. Co prawda przesad� wydaje si� opinia genera�a Po�ogi, kt�ry twierdzi� p�niej, �e �nastr�j sali by� bardziej radykalny ni� partyjnej elity, rzekomo proreformatorskiej. (...) Operetkowa dymisja Jaruzelskiego i sp�ki by�a dobrze skalkulowan� szopk��. Z drugiej jednak strony nie wydaje si�, aby bli�szy prawdy by� Stanis�aw Ciosek, kt�ry w dwa dni p�niej m�wi� Mazowieckiemu i ks. Orszulikowi, �e �opozycja na plenum by�a zorganizowana i by� przygotowywany pucz; �wiadczy�y o tym przem�wienia. Dominowali przedstawiciele warszawskiej organizacji partyjnej, a w cz�ci tak�e katowickiej�21) Takie dramatyczne wypowiedzi mia�y zapewne na celu zmi�kczenie przeciwnika, kt�ry tak�e w nast�pnych miesi�cach by� wielokrotnie straszony zamachem ze strony �betonu partyjnego�. W istocie op�r wobec radykalnej zmiany polityki by� w�partii niewielki i wynika� w wi�kszym stopniu z og�lnego bezw�adu i stagnacji, w jakiej PZPR pogr��y�a si� w latach 80, ani�eli ze �wiadomo�ci zagro�e�, jakie ni�s� ze sob� powr�t �Solidarno�ci�.
4. POWSTANIE KOMITETU OBYWATELSKIEGO
Mimo braku wyra�nego post�pu w rokowaniach z w�adzami, Wa��sa zdecydowa� si� w grudniu 1988 r. na powo�anie organu, kt�ry mia� si� sta� zapleczem kadrowym ��Solidarno�ci� w negocjacjach przy Okr�g�ym Stole. Taka by�a geneza utworzonego 18�grudnia w podziemiach warszawskiego ko�cio�a Bo�ego Mi�osierdzia Komitetu Obywatelskiego przy Przewodnicz�cym NSZZ �Solidarno��. Powstanie KO by�o dla Wa��sy korzystne nie tylko z punktu widzenia zwi�kszenia skuteczno�ci dialogu z�w�adzami. Utworzenie nowego organu w ramach �Solidarno�ci� stwarza�o te� wygodn� przeciwwag� dla KKW, gdzie nie zawsze pogl�dy przewodnicz�cego spotyka�y si� z�pe�n� akceptacj�. Arbitralna decyzja Wa��sy o powo�aniu KO spotka�a si� z krytyk� niekt�rych dzia�aczy zwi�zku (m.in. W. Frasyniuka), ale, jak to ju� mia�o miejsce wcze�niej, na s�owach si� sko�czy�o.
List� 135 os�b zaproszonych na grudniowe spotkanie ustali� zesp� wsp�pracownik�w Wa��sy, w kt�rym kluczow� rol� odgrywali w�wczas Geremek, Kuro� i Michnik. �Odnosi�o si� wra�enie - stwierdzi� p�niej Aleksander Hall - �e w tym bloku jest po prostu si�a kierownicza. I t� si�� kierownicz� stanowi w istocie grono doradc�w Lecha Wa��sy z lat 1980-1981, �rodowisko wywodz�ce si� z KOR, plus kierownictwo podziemnej �Solidarno�ci��22) Rezultatem dominacji owej si�y kierowniczej sta�o si� pomini�cie w sk�adzie Komitetu Obywatelskiego przedstawicieli wielu �rodowisk opozycyjnych. Z ca�� pewno�ci� cz�� z nich i tak odrzuci�aby zaproszenie do poszerzenia �dru�yny Wa��sy�, ale inni (np. gda�scy libera�owie) z pewno�ci� skorzystaliby z okazji do politycznej nobilitacji. W efekcie niereprezentatywny sk�ad KO, a�zw�aszcza jego kierownictwa, stanowi� jedno ze �r�de� p�niejszych ostrych spor�w w�ramach solidarno�ciowej cz�ci opozycji.
Odpowiednio dobrany sk�ad Komitetu sprawi�, �e w trakcie dyskusji nad dalsz� strategi�