6763
Szczegóły |
Tytuł |
6763 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6763 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6763 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6763 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marianna Bocian
Stan stworzenia
Teraz
pustyni� umys�u trzeba przekracza� wiar�
wbrew sobie i temu co si� sta�o
by nie truchle� rozpacz�
i�� dalej dalej i�� ni� mrok wojennych dni
i nie pyta� jak blisko jest gr�b
bo czas cz�owieczy nie jest z kl�ski Boga
wichur� k�amstw siekliwe bezprawie
trzeba przej�� ciep�em istnienia
chroni�c ods�oni�t� twarz
i nie pyta� jak blisko jest �mier�
bo nie to nas zabija co wok� teraz jest
lecz nadane przez wieki fa�szywe znaczenia
przedrze� si� sob� w jasno�� widzenia
w przestrze� kwitn�cego sadu
jak s�o�ce ku korzeniom
pobudzaj�c korony z kwiatostanem
i nie pyta� po co to jest potrzebne
kto b�dzie po nas spo�ywa� owoce
z m�ki wyros�e na dobre
trzeba i�� przez z�owr�ebne cienie
gdy czas ludzki na ziemi
�omotem zbrodni zatacza kr�gi
nie pyta� czy jutro jest bram� cmentarn�
i czy umarli zmartwychwstan�
trzeba jeszcze unie�� stop� nad skrawkiem ziemi
patrz�c na prawdziwe nieszcz�cia
podnie�� z ziemi skrwawionego cz�owieka
i nie udawa� �ony Lota
odwr�ci� oczy od nieba pe�nego s�ownych �akoci
wesprze� si� o Krzy� lecz nie udawa� krzy�a
zap�aka� ale tak
aby s�ysze� w �zach ludzkich
p�acz �ywego Boga
kt�ry przez krew stworzenia m�wi
� jestem skrzywdzonym na ziemi!
3
nie pyta� ju� czy z nami jest
wystarczy �e nas stworzy�
obdarzaj�c �ycie moc� mi�o�ci
tym wszak nas Wtedy ju� ocali�
trzeba chcie�
cho� jednym pe�nym rado�ci u�miechem Abla
oddr�czy� sekund� �ycia na twarzach
trzeba chcie�
zachowa� zwyczajn� serdeczno�� cz�owiecz�
4
S�owo jest ods�on�
�yciu nie dodasz w czasie lat
to
latom bytowania dodajemy �ycia
�yciu nie dodasz szcz�cia posiadaniem
to jego blask rozjarza otaczaj�ce rzeczy
to tylko ono po�r�d prawdziwego g�odu
to tylko ono po�r�d agonii
doda�o ze siebie mocy mi�o�ci
�yciu nie dodasz �wi�to�ci z �adnego s�owa
bo ono jest bosko�ci� kt�ra przenika my�l
je�li twoja wola mu w tym nie przeszkodzi
�yciu nie dodasz nie�miertelno�ci z pragnienia
to ono z Wiecznego wyprzedza tw�j czas ziemi
i przerasta doznanie szcz�cia jak i rozpaczy
�ycia nie zabijesz w �adne prochy marne
przeros�o wszelk� �mier� Wieczno�ci� narodzin
jest stanem z Nienazwanego jeszcze w nas nieba
kt�rego nie potrafimy ci�gle ods�oni� w s�owie
cho� jest kwitnieniem �wiat�o�ci
ale owoc �ycia od zawsze a� do teraz
spoczywa pod piecz�ci� Tajemnicy
kt�rej jedna strona jest widzialna
wystarczy popatrze� na w�asne cia�o
dzie�o Najwy�szego
5
Pie�� lekkoducha
a je�li nawet w�r�d czasu spodlenia cz�owieka
szczurzy pysk przegryza� zacznie mi tchawic�
to w ostatnim tchnieniu na ziemi zawo�am
� Panie zachowaj pi�kno duchowe cz�owieka
a je�li nawet w�r�d pokole� zwyrodnia�ych
wilcze z�by zaczn� wydziera� ostatni k�s chleba
to w ostatniej godzinie konania tu z g�odu
zawo�am do podobie�stwa Bo�ego w cz�owieku
� Panie zachowaj �wi�t� ziemi� �wiatu
niech ka�de dziecko rodzi si� tu Ablem
lekko duch kr��y nad otch�ani� grozy
i nie przeklina w pogardzie tej ziemi
i si� nie skar�y krwi� otwartej rany
ani ju� ludziom ani w ko�cu Bogu
lecz wo�a w zwierz�cym zm�czeniu
Panie
�wiat�o�ci� podnie� w majestat zha�bione stworzenie
dopom� cz�owiekowi odzyska� Kr�lestwo Istoty
a je�li nawet po�rodku ob�awy na S�owo
nikt nie pos�yszy i nikt ju� nie zrozumie
Panie dopom� Poetom z Rodzaju
odzyska� mow� kt�r� m�wi� Abel
lekko duch kr��y mi�dzy otch�aniami
ufny jak zorza bo �ycia nie zdradzi�
i wierzy bo� go takim stworzy�
�e tylko bosko�� w cz�owieku na ziemi
zostanie wieczn� i niezwyci�on�
6
Odnajdywanie siebie
oklepano jasno�� ku drwinie, na opak
wi�c m�wi�: noc� jest ciemno��
b�d�ca przedwiecznego czasu
b�ogostanem
gdy nikt jej nie rozdziera
rykiem wyj�cych maszyn
gdy nikt w ni� nie wrzuca wynaturzenia
w�asnego zwyrodnia�ego umys�u
nie podrabia �wiat�a ogniem
my�l�c �e tak spe�nia si�
prawda objawiona
�aden ogie� nie rozja�nia �wiata
wyklepano j�zykiem do pr�ni mow� czas i prawd�
i nie spe�nia si� ci�gle s�owo modlitewne
nie dlatego �e bezmocne
nie dlatego �e kalekie
pytam cz�owieka: c� masz w �yciu twym
za �wi�ty czas �wi�t� prac� i mow� �wi�t�
skoro nie uzna�e� dnia biegn�cego tob�
sensem Drogi Przedwiecznego
patrzymy w swe �renice
czytamy zak�opotanie
odnajdujemy siebie
7
Oczekiwanie
dniem i noc� �ycie jest w�drowcem Wiecznego
cokolwiek o nim powiedziano i b�dzie powiedziane
dniem i noc� staje si� Tajemnica przez Pocz�cie �ycia
cokolwiek o nim powiedziano i b�dzie powiedziane
dniem i noc� W�drowiec-�ycie jest �wiat�em Nienazwanego
i w ka�dym stworzeniu oczekuje od ciebie mi�o�ci
lub oddania mu �wi�tego spokoju w trwaniu
kobieta i m�czyzna otwieraj� wierzeje Wieczno�ci
aby wszech�wiat narodzi� si� cz�owiekiem
aby w umy�le i sercu wszelkie S�owo zmartwychwsta�o
dzie� i noc �ycia d�wiga w przestworzach czasu
c z � o w i e k
j�dra dalekich gwiazd
oczekuj� na posiew �wiat�a
na pocz�cie �ycia
na dzie�
na noc
cz�owiecz�
w cz�owieku tkwi niespo�yte oddanie si� Wieczno�ci
kt�rej majestatyczna doczesno�� oczekuje ods�ony
cokolwiek powiemy i cokolwiek b�dzie powiedziane
na tej ani przekl�tej ani odtr�conej ziemi
�ycie oczekuje natchnionego s�owa
matkowania mu w przestrzeni
ojcowania w czasie
majestatycznego smutku w godzinie �mierci
8
* * *
�Do dzi� nikt nie podrobi� powo�ania poety,
matkowania i ojcowania �yciu�
Filozof Anonim
umys� � pastwisko jawy i omam�w
w kt�rym nie za�niesz snem beztroskim
zbudzi ci� pogo� bezcielesnych zbir�w
i jednakow� trwog�
wywo�a jasny anio�
wtedy gdy w�adasz w nim rozumem
niepoj�ty jest �w krzyk otch�ani
przemieniaj�cy si� w modlitw�
przes�czaj�cy ka�d� tkank� cia�a
mi�o�ci� i ojczyzn�
jeste� tragedi� sam� w sobie
i wiesz
�e nie nadaremn� i nie beznadziejn�
w litej ciemno�ci pod sklepieniem czaszki
lepionej r�k� Najwy�szego
�wietlisty b�l
staje si� s�owem
owocem czasu przedwiecznego
jasnopustnieje
zwid i jawa
tak pustosz�c kruche trwanie
�ycie wieczno�� si� przeprawia
spojenie Ducha z natur� stworzenia
poezja co wiek od nowa ustanawia
nawet gdy poeta ma dwie lewe r�ce
i urodzony jest w niedziel�
nadaremny �miech szyderc�w
i nieskuteczne odtr�cenia
z Niepoj�tego los mu by� kre�lony
tajemn� r�k� os�aniany
trwa w Niewypowiedzianym
j e s t
wznosi w mrokach
�wietliste prz�s�o
przysz�ym bytom
9
Prywatne widzenie Le�miana
Le�mian �w Wielki Przemytnik Mi�o�ci
z ogrod�w Wiecznego �wiat�a
na polskie ��ki doczesne
przemyci� z doczesno�ci przed Najwy�szego my�l
aby S�d Ostateczny odby� si� w j�zyku polskim
jako �e jest jasnym i doskona�ym
Niebo zaleg�a ci�ka i wielce k�opotliwa cisza
nawet Miko�aj Rej nie odwa�y� si� potakn�� przyja�nie
�wi�ty Piotr m�g� pomy�le� � szaleniec ziemski
nieproszony doradca Wszechwiedz�cego
drugi tu po S�owackim jasno podpowiadaj�cym
aby moj� stolic� obsadzi� s�owia�skim papie�em
Najwy�szy uczyni� nie czyni�c kroku
opasa� �wietlistym ramieniem poet� m�wi�c
Synu! jak�e� ty ten ziemski nar�d umi�owa�
czy kto� w tym umi�owanym j�zyku tworzenia
t a k jasnym i doskona�ym
nazwie ci� Boles�awem Anio�em?
Panie!
i Tu i Tam Nic nie jest wiadome
jak drzewiej m�wiono w j�zyku
w kt�rym si� wszelki duch ods�ania
a cz�owiek wci�� tworzy i trwa
10
* * *
co jest istot� byt�w nale�y arcy-ujrze�
aby kre�li� histori� przemiany form
nie w s�owie
moc wiary
ale w sposobie spo�ywania �ycia wiara
to co tworzyli�my jest mniej tre�ciwe
od stworzonego �d�b�a trawy
ciemna skaza rozumu
kaleczy powietrze
i cios
wraca do swego �r�d�a
uderzaj�c w rdze� �ycia
zatrutym pokarmem
stworzenie nale�y arcy-widzie�
aby w umy�le
cofn�� cios przed ciosem
aby m�c
sple�� wzrok mi�o�ci�
z drzewem za oknem w czasie suszy
w nim wzywa nas �wiat�o Stworzyciela
aby jutro zw�zka zbo�a
zn�w si� sta�a apostolska
nas u�wi�caj�ca
cho� zosta�o zatracone w my�leniu
�wi�te trudzenie si� ludzkiej pracy
ale istota �ycia o kt�rej Nic wiemy
jest niesko�czona wieczno�ci�
uzewn�trzniona postaciami cia�
ta sama i nieokre�lona
nawet w s�owie Pa�skim
bo z JESTEM
dope�nia si� prawda bytowania
11
Rozmowa
im bardziej oddalasz si� od siebie
gubisz odczuwanie ziemi bosymi stopami
zaczynasz m�wi� zdaniami �wi�tych
wi�c zatracasz prawd� �ycia
przyjacielu
nadci�ga wietrzna i mro�na noc
otul cia�o cieplejsz� po�ciel�
nie k�ama�y usta cz�owiecze
o p�omieniu wiecznego ducha
o udzielnym p�omieniu serc
Wichrze i Ob�oku
Pasterzu G�r i Gwiazd
tylko mistrzowie natchnie�
nadali temu ciep�u tajemn� g��bi� kierunek
nie przecinaj�cy si� z noc� pe�n� mrozu
co jeszcze nie oznacza na powierzchni �ycia
�e rozmin�li si� z rzeczywisto�ci�
czcz�c podnios�� wymow� s��w
pi�kno i groz� istnienia
w konkretnym �wiecie
od kt�rego zale�ny jest czas cia�a
wszelkie s�owo i mowa proroka
przyjacielu
niech tw�j cie� pod��a za tob�
jako ciemny znak zapytania
aby �ycie nie sta�o si� cieniem
co z tego �e �wi�tych
je�li nawet byli takowymi
dla kt�rych uroczyst� uczt� My�lenia
urz�dza �miertelny grzesznik lubo� niedowiarek
sprawdzaj�c sob�
znaczenia ich prawd
ufno�� Temu kt�rego imieniem jest �Jam Jest�
jest przekroczeniem najwy�szego zrozumienia
a nie bezmy�lno�ci� wynik�� z lenistwa umys�u
o�lep�� g�upot�
12
Fa�szerstwo cen
og�upieni nadmiarem wiadomo�ci Z�ego
w morzu przedmiot�w
b�d�cych cmentarzem czasu nieludzkiego
mierz� zag�ad� ziemi
dochodami bankowych kont
sko�owani nadmiarem wiedzy o zbawieniu �wiata
b�d�cej potopem prawd oczywistych
wyrzucaj� poza obr�b nauk � �Poznaj siebie�
mniemaj�c �e to poet�w tylko dogmat
o�lepieni nadmiarem zwyrodnia�ej wiedzy
o nie istniej�cym w nich �yciu
o nie istniej�cych prawach czasu i materii
o nie istniej�cych potrzebach �ycia
o nie istniej�cych maj�tkach i pot�gach
nie widz� �e walka z Przyrod� jest kl�sk� Rodzaju
op�tani ob��dem zmieniania �wiata w py� i proch
czy�by z zemsty
�e zostali na nim Stworzeni w boskiej dorodno�ci
po�r�d innych stworze� z Mi�o�ci
w kt�rej ukrywa si� Szyfr
jeszcze powa�niejszych tre�ci
ni� wszyscy �wi�ci nam to objawiali
nie kupisz drugiego pocz�cia
ani jab�oni rosn�cej za oknem
jab�ka za kt�re p�acisz
dwakro� kradniesz
� z ogrodu
szczodrego pokarmu
� zapominaj�c
�e zjadane jab�ko to czas
Uczty Pa�skiej
13
Stan stworzenia
drzewo szumi niepoj�te �yciu: jestem = mi�o��
s�yszy to ptak wij�cy w�r�d listowia gniazdo
szczebioc�c przek�ada �wiatu
wszechg�os mi�o�ci Pana
niewinnie trzepocz�cej si� stworzeniem
z wdzi�kiem przynale�nym �yciu
rzadko kiedy s�yszy to ju� cz�owiek
niemi�osiernie rani�c w�asnym �yciem
inne orszaki stworze�
jakie sumienie ujrzy w zabitym ptaku
ma�ej so�nie wyrwanej z korzeniami
zabitego Abla
i
samego siebie
w dniu kt�ry nadci�ga
14
Odczytywanie samotno�ci
samotno�� to czas brni�cia wp�aw �wiatem
bez okradania innych z ich si�y �ycia
doj�cie w sobie bezsilno�ci
z kt�rej rdzenia
s�yszysz g�os Prawa prawdy
rozkazuj�cej by �y�
rozdaj�c siebie
sferom �ycia
pami�taj�c o wodzie dla drzew
gdy nadci�ga susza
poj��e�
�e �ycie drzew mo�e jednako by�
ukrzy�owane
w samotno�ci wiesz
o tym z w�asnego odczucia
samotno��! � spojenie �ycia ze �wiatem
b�d�cym �wi�tyni� wszystkich stworze�
samotni nie ust�pi� Ksi�ciu Ciemno�ci
nie skapituluj� przed pot�g� k�amstwa
przed szara�cz� zbrojn� wyruszaj�c�
na �er cudzego �ycia i dobytku
samotni walcz�c o �ycie na ziemi odkupionej
w milczeniu wzg�rz bior� cios na siebie
tak gin�c
blokuj� zag�ad�
cho� w kronikach ten
fakt nie jest zapisany
15
Widzenie
cz�owiek z nabyt� my�l� jak landrynka
�e jest pierwszym po Bogu stworzeniem
Zamieni� o�tarz Ziemi w gryz�ce si�
ze sob� �wiaty cmentarne zdobycze
p�dzisz przez urojone rajowiska �wiata
zapominaj�c po co i dok�d
nawet st�panie po ziemi
zatraci�o urod� i wdzi�k
na pustkowiu wzrusza
naturalny lot szpaka
korony roz�o�ystych drzew
kulisto�� krzew�w
cudowna r�norodno�� kwiat�w
powolny przelot chmur po niebie
cisza przedwieczorna
koj�ca ciemno�� nocy
wzrusza
ale nie ocala niczego w nas
zaprz�tni�tych ratowaniem
niepotrzebnych rupieci
mno�ysz dzikie d�wi�ki wyzwalaj�c ��dze
aby zabi� ciche �r�d�o rado�ci �ycia
i nie s�ysze� bicia w�asnego serca
jakby nie by�o ono cz�ci� twej
istoty
o! � pi�kny z pi�knych
o! � szlachetnie urodzony
Budda jest w ka�dym li�ciu
dzie�a ludzkie za� w przemijaniu
16
* * *
dzieci traktuj� dzie� jak Pana Nieznajomego
nieznane �agodnie ol�niewa jakby obietnic� raju
u�miechaj� si� zadowolone i ruszaj� do zabaw
dla nich czas jest jakby z epoki tu� po wyrzuceniu z raju
wolny od z�a
jakby jego odblaskiem �y�y
�miej�c si� z doznawanych cud�w
po obiedzie
biegaj�c w parku
piszcz� z rado�ci gdy trzepocz�ce si� go��bie
jedz� bu�k� w ich r�ce
p�niej
patrz� na skacz�c� wiewi�rk�
jak na tajemniczy klejnot
bywa �e p�acz� niepoj�tym b�lem
gdy na ich widok ucieka
nie patrz�c nawet na orzech
wyj�ty z ich serca
one nie graj�
one �yj� z siebie
na granicy cudu
z tego czasu wyp�dzimy je
w obszar okrutnej parodii
zdobywania jakiej to wiedzy
o jakim to �wiecie?!
17
Ja��
oddalasz si� od tego �wiata my�l�
� dla nas nie ma �wiata pr�cz �ycia
kiedy zm�cono �mier� wieczno�ci�?
to co Jest staje si� �wiatem
i bez my�li cz�owieka
dryfuj� gwiazdy w przestworzach
i bez zgody cz�owieka �wiat si� przemienia
a jego �ycie Przeistacza
zn�w ubywa ludziom noc
z dnia wiecznie Pierwszego
to co przed �yciem zosta�o stworzone
bez mocy Ducha w nas
czy wyklucza cz�owieka?
coraz cz�owiekowi dalej
coraz cz�owiekowi bli�ej
kto wieczno�� zarazi� �mierci�
czy zaraz� zwyrodnia�ego my�lenia
18
Pr�ba wyja�nienia
nie czasy marne, to my�my zmarnieli z�o zwielokrotniaj�c
nie �wiat nas zabija, to my go niszczymy
�yciu nie jest za p�no do �ycia
�mier� jest zawsze niepotrzebna
nawet jako kres k�amcy
nawet jako kres cierpienia
nawet jako kres zbrodniarza
cz�owiek wypowiedzia� �yciu czas przymierza
nie pope�niono b��du odczytuj�c fakt
: ��mier� jest wynikiem grzechu
nie maj�cego podstaw w �yciu�
wi�c jak to si� sta�o w stworzeniu
�e wieczne zosta�o po zewn�trznej stronie ska�one
tak idealnie i powszechnie
�e �ycie nie mo�e osi�gn�� �ycia
w czystym �r�dle stworzenia
z czasu Przedwiecznego!
a mo�e ka�dy mord
odcina doj�cie ludzkie
do drogi wieczno�ci
nie czas ani ziemia ani niebo
lecz ka�dy cz�owiek
jest kresem mordu i z�a
wiedzia� o tym od Zawsze przez ka�de teraz
wiedzia� o tym doskonale
skoro potrafi� przerobi� maczug�
na megafonowe bomby
teraz s�ucha
� nie czasy marne, to my�my zmarnieli z�o zwielokrotniaj�c
jeszcze gra �nie wiem co mam robi�
ale nie ma skrzypiec
nie ma oszukanych ani zwyci�onych
pozosta�o nam tylko � y c i e
uzale�nione od woli
19
Mozaika z Herkulanum
z mroku wynurza si� majestatycznie
falliczny ptak � czczony przez g�si
pe�nym dowcipnego �miechu pok�onem
obraz niczym kielich wina
jakby przed chwil� artysta
doko�czy� dzie�o
jakby �renic� sprzed tysi�cleci
patrzy� sam ol�niony
obrazem pe�nym boskiego humoru
ufaj�c �e budzi� b�dzie na obliczu cz�owieczym
serdeczny u�miech!
budzi! � bo takie jest prawo sztuki
stwarzaj�cej pi�kno istnienia
budzi! � nie wyg�uszone pragnienie
aby narodzenie �ycia by�o Ars-Alf� Rodzaju
oniemieniem z ol�nienia
milczeniem
pe�nym �wiat�a rado�ci narodzin
20
Gdy
ptaki przekwit�y w piskl�ta
� kwiaty pustynnego nieba
kt�rych nie uwi�zisz w wielos�owiu
ponad wszystkim pot�nieje burza
z ognistymi fletami piorun�w
nawet pustka potrafi grzmie� wiecznym
objawiaj�c st�ony glos przestworzy
gdy cz�owiek trudzi si� aby go
na j�zyk ludzki prze�o�y�
ubogacaj�c czas ziemski
wiecznymi znaczeniami
Jednog�osu
21
Rytm dzwon�w
z ciemnych ciemno�ci
�ywego kamienia! objawiona w blasku s�owa
Notre Dame! Notre Dame! Notre Dame!
dzwoni niebem kszta�t dzie�a cz�owieka
Notre Dame! Notre Dame! Notre Dame!
ziemia przekszta�cona w pi�kno cz�owiecze
Notre Dame! Notre Dame!
z pomna�ania �wiat�a �ywego pocz�ta
Notre Dame! Notre Dame!
kamienno�ywa westchnieniem pielgrzyma
zakrzep�y w materii u�miech Pana
ile na twej posadzce trwogi i �ez?
a taka ci�gle jasna
jakby przez umar�ych
nie tkni�ta �a�ob�
p�yn�ca przez mow� wiersza
��deczko d�wi�cz�ca!
Notre Dame!
p�k
otwieraj�cego si� kwiatu ziemi i cz�owieka
promieniuj�ca blaskiem bieli cisza
22
Wesele
matki trac� syna z ci�kim smutkiem
kt�rego nie potrafi� ukry�
skrycie ocieraj�c �zy
� co one widz�
�e gotowe os�ania� dziecko dalej
ni� ktokolwiek m�g� poj��
w�r�d muzyki i �miechu
u�miech ich ci�ki
jak droga za nimi
matki �egnaj� c�rki
w ukryciu zanosz�c si� p�aczem
a m�odzi ta�cz� niczym Wicher
dwa oszala�e niebem anio�y
gorycz
s�odz� weselnikom poca�unkami
23
Pora
oniemia�y zachwytem cz�owiek
jesie�
widzi por� zwiastowania
w jego oku ziemia staje si�
senna brzemieniem ozimin
odnawia czas pocz�cia
chleba i gwiazd
jeszcze przed narodzeniem cz�owieka
przed i poza jak�kolwiek �mierci�
jesie�
pora owocobrania
pora wiecznego zasiewu
pora m�drca
i
r�wnowagi s�owa
24
Spotkanie z anio�em
je�u! aniele konkretnego �wiata
st�pasz wezwany do pos�annictwa
d�wigasz przeznaczenie
strudzony po�r�d niebezpiecze�stw
i
kto si� modli za ciebie na �wiecie
kto ciebie uzna� za brata
po akcie Stworzyciela
kto w tobie pozdrowi�
tajemne �ycie Pana
ty i bez zgody ludzkiej
ci�gle jeste� b�stwem
o wilgotnym pyszczku
pe�nym natchnienia wiek�w
istot� pe�n� wdzi�ku i tajemnicy
wyczuwaj�c� obok
potwora cz�owieka
przed kt�rym zwin��e� si� w k��bek
ukrywaj�c oblicze
z widnym
poca�unkiem Boga
25
Siewca
jasno�� jesiennego po�udnia
zasiew ozimin
z eksplozj� przebudzenia �ycia
wiosn�
nie unios� si� tylko r�ce siewcy
dorodnie uleg�e powinno�ciom �ycia
ufne w jasno�ci po�udnia
jak ongi� w�r�d jazgotu naje�d�c�w
jak�e� ten starzec by� m�odym
w ostatnim zasiewie ozimin
niczym anio� ta�cz�cy
ods�oni�ty ku jasno�ci
przekraczaj�cy mrok tajemny
ostatniej godziny
w jasno�ci jesiennego po�udnia
przypomina� siwego od wieczno�ci Ojca
rzucaj�cego alfabet pokarm�w
wszelkiemu stworzeniu
jego promienny ciep�em u�miech
przetrwa� niejedn� burz� rozpaczy
jak jasno�� powitalna na bezdro�ach
jak wezwanie do wiecznych narodzin
w historii chleba powszedniego
jest siewca czasu ocalenia
i cho� potomni wykre�lili siewc�
kre�l�c fa�szywy obraz dziej�w ludzkich
on b�dzie ich wita� w ka�dym chlebie
bo zasiew pokarmu to przemiana w wieczne
26
Pr�ba powrotu
dlaczego poczu�e� si� tu obcy
zjadaj�c owoc u sto�u Pa�skiego
w czasie Uczty �ycia
co upowa�ni�o ciebie
do wykroczenia przeciwko go�cinno�ci Ziemi
�e� si� sta� panem grabie�y i �upienia
nie swego �wiata nie twego ogrodu
bo on nie twoim jest
od pierwszego dnia stworzenia
co do dzi�
str�ca ze �le poj�tej przez ciebie wysoko�ci
�mier�
dlaczego sam pe�en l�ku przed ni�
ci�gle sporz�dzasz mordy
�cinaj�c �ycie
w �wiat�opiennym �r�dle nierozdzielnym z twoim
wszystkimi s�owami po okr�nych drogach
szuka�e� drogi do Edenu i dosy� d�ugo
d�ugo jeszcze b�dziesz b��dzi�
bezskutecznie wierz�c �e� wygna�cem Ewy
a� ujrzysz �e nie to niebo co nad tob�
by�o tobie na ziemi pisane
a� w pe�ni sob� pod przymusem g�odu odczujesz
�e Eden to czas bez ubytku �ycia na rzecz z�ego
�e by� w tobie zaprzepaszczony
w czasie spo�ywania wszelkiego dobytku
w majestacie powszechnej Uczty
na kt�rej mia�e� by� gospodarzem
rado�nie us�uguj�cym
wszelkiemu stworzeniu
bez wykluczania umieraj�cych drzew
jak i zn�kanych przez nas zwierz�t
a mo�e odczuwanie obco�ci
jest w zasadzie nasz� win�
a mo�e czas Uczty trwa niezmienno�ci� �wiat�a
27
Eros i Psyche
stare b�stwa promiennej duchem Grecji
otacza ich wiele brudnych legend
w historii �miertelnych romans�w
zdetronizowani w my�li barbarzy�c�w
wyrzuceni za czas�w mojej m�odo�ci
w niepami��
wyszczuci cyniczn� drwin�
poza czas ludzki
w czasie rewolucji seksualnej
obdzieraj�cej �ycie z subtelno�ci uczu�
pozostali jasno�ci� w fundamentach natury
nie�miertelnego ci�gu trwania
ludzi
na tej od tez i m�ki
serdecznej Ziemi
na kt�rej zwierz�co�� cz�owiecz�
rozwin�li w bosko�� wedle planu Stw�rcy
wczoraj ich widzia�am tak id�cych
�e �wiat doko�a dopiero si� gotowa�
do boskiej mi�o�ci
w nich by�o pi�kno Edenu
bez grzechu
bez �mierci
bij�cy blask �ycia z czasu Zmartwychwstania
kt�rego nie splami� ani okiem ani my�l�
szatan w cz�owieku
28
Pi�kno �ycia
jest doskona�e pi�kno wielokszta�tu �ycia
pi�kno cia�a ludzkiego
nie jest fa�szem natury
ods�anianym w porze staro�ci
pi�kno starczej twarzy jest oczywiste
promienne jak sen na czole narodzonego
je�li nie �yjemy wstecznym biegiem lat
starcza twarz ods�ania nam urod�
b��kitu nad szczytami g�r
cia�o przypomina pomarszczona �upink�
przez kt�r� przeb�yskuje �wiat�o
przeistaczanego owocu
zohydzi� je mo�e umys� zwyrodnia�y
usi�uj�cy plugawi�
glori� Przeistocze�
po�rednio ur�gaj�c Stw�rcy
�e co stworzy� to na prochy mam�
podbarwiaj�c narodzenie fa�szyw� uroda cia�
gnij�cych z�eranych przez tr�d
guzy raka
dlaczego stworzeni tak a nie inaczej
czy duch Wszechformuj�cy nieomylnym jest
czy umys� ludzki wykrzywia na ziemi
przeistocze� tor
starcze twarze przez kt�re prze�wituje
tajemna �wiat�o�� �ycia
s� jak kielichy wypitego wina
otwarte na wiecznoczas Winnicy
pi�kno �ycia nie jest tylko z tego �wiata
cho� si� na ziemi upostaciawia i trwa
dorodniej�cy �wiat�o�ci� wzrok starczy obejmuje
niczym skrzyd�o anio�a
zasiewaj�c �agodn� pogod� spojrze�
29
w�r�d my�lenia mro��cego krew w �y�ach
rozja�niaj� rozpacz
unosz� wzrok jak w bujnej m�odo�ci
i kwitnie nami z niepoj�tego czasu
u�miech
wtulamy twarze w chropawe ich d�onie
rozlega si� g�os pe�en niepoj�tego spokoju
: nie pragn� odchodz�c by� dla was rozpacz�
zachowajcie pogod� ducha nad mym grobem!
dziwne rze�by
dziwne znaki
mo�na w starczych twarzach i r�kach odczyta�
oto! � �ywa w ods�onie mapa wszech�wiata
tajemno�ci �ycia
gotuj�ca si� do wkroczenia
na drog� Zmartwychwstania
cia�a rozwi�zuj� si� w pierworodny budulec Wieczno�ci
przez ich wzrok pob�yskuje
nieznany poranek narodzin
doskona�e pi�kno starczej twarzy uczy odczuwania
pi�kno m�odziutkiej Wenus pobudza jasnowidzenie
nie r�ni� si� w istocie pi�kna przedwiecznego
cho� ulegaj� po innych stronach symetrii przemianie
jak kwiaty w ziarna
ziarna w zasiewy
30
My�li pe�ne ciep�a
my�li pe�ne ciep�a
przyci�gaj� jak magnes
jakby w nich mrok nocy
otula� cia�a cisz� nieba
odkrytego przez Pitagorasa
jako drog� cz�owieka
ku �wiat�u
wytyczan� w nieznanej jeszcze materii
miar� niepoj�tej Wieczno�ci
milczymy
s�ysz�c jak promie� s�o�ca
nadci�ga krwi�
pierworodn� �cie�k�
pierwszego stworzenia na Ziemi
co w nas tak bezwiednie pragnie
odda� pe�ni� cia�a innemu �yciu
my�li pe�ne ciep�a rozjarzaj� umys�
ods�aniaj�c szlachetno�� cz�owieka
pomy�le� w jakim boskim pi�knie
ojciec i matka
narodzili si� Dzieckiem
31
Stan pogodnego widzenia
urod� przemieniaj�cego si� �wiata
s� kie�kuj�ce �d�b�a traw
karmione �wiat�em
nas dope�niaj�ce na drodze wieczno�ci
wzruszeniem
rozkuwaj�cym skostnienie umys�u
kim jeste�my w cia�ach nie tylko ciele�ni
po�r�d ��kowych traw
cichy wiatr czyni s�owa
poca�unkami
choroba na bezsensown� rozpacz
ust�puje pragnieniom
powoli nast�puje czas odzyskiwania utraconej ufno�ci
�e jeste�my pragnieniem u�wi�caj�cym czas stworzenia
a nie ��dz� spotwarzaj�c� istnienie
uroda pachn�cych traw
s�owa wskrzeszaj� moc mi�o�ci �ycia
otwieraj�cej �renice na �wiat b�d�cy utr�canym klejnotem
powraca tajemna uroda cia�
ze znakami staro�ci
�miejemy si� czystym �miechem
noc jest nam dana
jak �ycie w Edenie
uroda przyjaznej ziemi
oddr�cza w naszych umys�ach
czysto�� pragnie�
stara ziemia ca�uje nagie cia�a
aby mi�o�� otwar�a w nas wieczne w doczesno�ci �wiata
kt�rego nie tkn�a ciemno�� piekielna
aby przeistoczy�o si� w nas bytowanie
w nie�miertelne JESTEM
32
Ojciec i syn
id� krwawo-��tym pejza�em jesieni
on troch� wy�szy i starszy trzyma pi�stk� r�ki
odp�atan� w czasie wieczno�ci od swego serca
ojciec bez �r�de� obok syna
syn ze �miechem �mig�ego anio�a
trzyma ojca w swym sercu
�miertelnym ju� poca�unkiem
m�wi�c � kochany tato...
ojciec chwyta go w ramiona
tak wita siebie
i
�egna zarazem
w�asn� nie�miertelno��
a dziecko nic o tym roz��czeniu nie wie
ca�uje go w najszcz�liwszym �miechu
id� przez czas uroczystej przemiany
�miej� si�
niepoj�t� rado�ci� �ycia
jak ongi� B�g i cz�owiek
przem�wili do siebie patrz�c zdumieni
�miechem pe�nym �wiat�a
pod odmienn� postaci� cia�a
bez zmiany w Istno�ci
33
* * *
ka�dy romans sko�czony jak mi�osna pie��
rozkwit�ych sad�w
godny pogodnego u�miechu a nie �ez
�ycie �wiatu si� rozda�o
przenikaj�c w wieczne
romans jak wieczno�� �mier� i niepoj�te �ycie
by cz�owiek m�g� si� �mia� blaskiem gwiazd
bo nie po to by� �wiat stworzony
by z�bami gry�� ziemi�
i kopa� sobie przedwczesne tu groby
�ycie mog�o by� Ablem
nie wiedz�cym co mord
i wszelka zag�ada
ka�dy romans sko�czony jak mi�osna pie�� ziemi
nie dlatego �e istnieje �mier�
lecz pora owocu
nie wiem jak Przedwieczny umi�owa� �wiat
przestaj� by� pewna w�asnej mo�liwo�ci
doj�cia do bezpiecznej granicy Niewiedzy
zachwyca pogoda przyja�ni
podoba mi si� wszech�wiat
z niepoj�tym drzewem �ycia
Jeszcze mog� rozkocha� si� tym �wiatem
obdarzy� ciep�ym u�miechem
niczego nie bior�c
na Amen
34
Kusiciele
wyszli na wzg�rze pe�ni wymy�lonej nadziei
na koniec �wiata
dopiekliwego jak za ciasne obuwie
przypominali zgromadzenie kasty logik�w
kt�rzy w zadowoleniu k�ad� kres
przera�liwej pomy�ce Boga
wytykaj�c mu oczekiwaniem
na zag�ad�
b��d stworzenia �ycia
wzrastaj�ce krzewy i drzewa
pe�ni� w�asnego istnienia
odczu�y
niewiarygodne �r�d�o niszczenia
niesione w umys�ach na wzg�rze
b�d�ce �ywym cia�em
potr�canym stopami ludzi
kusicieli szukaj�cych zag�ady
zamiast utraconego przez nich
przymierza ze �wiatem
omami� ich pomylony prorok kusz�cy anielsko�ci� Szatan
�e �wiat i �ycie zosta�y stworzone tylko na zag�ad�
wyszli na wzg�rze pe�ni szata�skiej nadziei
na koniec �ycia na zag�ad� �wiata
spad� �agodny deszcz
omywaj�cy przera�liwe rany na obliczu Ziemi
kaleczonej przez hordy ludzkie
35
Od czasu do czasu
�yjemy od czasu do czasu
my�l�
o pe�nym �yciu na co dzie�
okaleczone my�li
kalecz� �wiat
my za�
umieramy absolutn� pewno�ci�
dwadzie�cia cztery godziny na dob�
obok drzewa
w czasie przeistoczenia,
wydaj� nasiona
pe�ne wieczno�ci
czy tylko dlatego
milcz� uroczy�cie
b�d�c S�owem objawienia
mo�e faktycznie
ludzki �wiat zwariowa� z rozpaczy
tu lub gdzie indziej
jeszcze na weso�o
gwi�d�e
na jak�kolwiek �wi�t� �mier�
cz�owieka
od czasu do czasu
odkrywa w tym poeta
groz�
odbieraj�ca mu
g�os
a nie sumienie
36
Mi�dzy
mi�dzy jednym uderzeniem serca a spojrzeniem
ca�a doczesno�� �ycia staje si� wieczno�ci�
czy wieczne dla udr�czonego cz�owieka
jest pewno�ci� tak oczywist� jak cia�o
z wypisan� �mierci�?
gdy dobrze wie �e trud doczesnego dnia
jest wznoszeniem ju� Tu czasu Wiecznego
a� si� wy�oni z wszelkich byt�w
zmartwychwstanie
niespieszno mu do grobu
niepilno do �ycia po �yciu
nawet gdy w jakim� zakresie wypl�ta� si� ze z�a
i wie z w�asnych prze�y� �e do dzi�
nie wida� w dziele Stw�rcy przypadku
pr�cz grzechu ludzkiego
w m�odo�ci wieczno�� ol�niewa�a tajemnie
teraz wywo�uje najcz�ciej smutek
bywa �e pog��bia czu�o��
dla ziemi narodzin
mi�dzy jednym uderzeniem serca a spojrzeniem
�ycie pragnie �y� modl�c si� o zwyczajno�� dobra
37
Martwota
martwota martwic� martwiej�ca
od zarania zmartwienia
w rdzeniu �ycia
nagle
ruchliwa pulsacjami �ycia
jakby teraz kwit�a
pe�n� urod� ludzkiego bytowania
i wydaje si� �e tylko w nas
znalaz�a miejsce swej bujno�ci
po�r�d �ywego �wiata w kt�rym
zamartwiamy si� w drodze
o drogi nie�miertelne
biegn�ce przez �mier�
niczym dworzec celny
na kt�rym
�ywe i martwe
pozostawiamy
na ziemi
wkraczaj�c w wieczne Tajemne
38
Powr�t do oczywisto�ci
jakie jest twoje istoto oblicze
co tworzysz my�lami co zabijasz my�l�
w poznaniu jeste� zawsze o co� inny
w mi�o�ci sam niepodobny do siebie
ci�gle w drodze przez �wiat bez spoczynku
jakby� dopiero zacz�� by� tu cz�owiekiem
czuj�c �e masz si� narodzi� synem �wiat�o�ci
jak�e s� twoje �renice jasne �wiat�em
i zap�akane w jasno�ci ducha jednako
kiedy wola twoja zn�w �wiat�em zrodzi ciebie
bez mroku zbrodni nie wiedz�c co b�l cia�a
jakie tobie �ni si� w rozumie w�asne oblicze
w jakim sercu chcia�by� si� zn�w zbudzi�
jaka niesko�czono�� marzy si� tobie
co pragniesz odrzuci� poza obr�b �ycia
do kogo chcia�by� si� teraz upodobni�
w pi�knej ci�gle kompozycji �wiata
co ciebie w�r�d nieszcz�� uszcz�liwia
co tak w nas chce �y� bez ko�ca
szukaj�c cho�by umrze� przysz�o czasu Zmartwychwsta�ca
by istnia�o jutro w cz�owieku
jakie jest oblicze nieznanej w nas ziemi
co�my uczynili doskona�emu stworzeniu
teraz p�aczmy lecz �zami ze �wiat�a
Nieznane jest niesko�czono�ci� �ycia
i w mizernym cz�owieku
tkwi moc umi�owania
bez granic i ko�ca
�YCIE
przero�nie n�dz� my�li sporz�dzaj�cej zag�ad�
jak i wszelk� �wi�to�� wyobra�on� i doznan�
przez cz�owieka
39
Rozbitek
wyrzucony na pustynny brzeg �wiata
odnalaz� w sobie wieczne i �wi�te
uca�owa� ca�y wszech�wiat
w gar�ci piachu
i wo�a�
niczym B�g
: jestem!
pustynny brzeg �wiata
o�y� g�osem cz�owieka
cz�owiek pod gro�b� �mierci
odczu� jak ka�da pi�d� ziemi
jest mu przyja�nie ocalaj�c�
powiedzia�
�szcz�liwym by�em w tym nieszcz�ciu
dozna�em co �wi�te jest na ziemi�
40
* * *
odnajdywa�e� si� �yciem
doskonali�e� si� b�d�c cz�owiekiem
modli�e� si�
mordowa�e� si� na drogach stworzenia
odebrano ci �mier� wbijaj�c na pal
krzy�uj�c
umys� ludzki rozmin�� si� ze �wiadectwem Twej prawdy
przez dwa tysi�ce lat powtarzano w pustce S�owo
nie odnajduj�c we w�asnej woli �ycia
jak mog�am wiedzie� z Pisma
jak mog�am na �lepo wierzy� S�owu w druku
dopiero to �ja� w ciele b�d�cym wszak podobie�stwem
zobaczy�am �e Ty p�aczesz
os�aniaj�c twarz d�o�mi
drugiego cz�owieka
sta�e� si� osob� tak blisk�
odczuwan� jak w�asne �zy
nara�on� na upadek pokuszenia si� na pustym
to w�a�nie uwiarygodnia Twoje �wiadectwo Prawdy
w jaki spos�b w sobie zwyci�y�e�
my�l
�e mo�na kamie� na chleb zamieni�
wedle szata�skiej ��dzy cudu
zmieni� �wiat
objawi�e� w cz�owieku �r�d�o
odchodzenia ode z�ego
co ja chc� z �ycia...
co ty chcesz �yciem...
my�l ludzka powoli i w m�ce odnajduje si� �yciem
41
Obraz bezpodstawnej ci�g�o�ci
w za�lepieniu skalpuj�cy �wiat �r�de� pe�ny
bezmy�lnie wcielaj�cy cudze my�li
w obrotne maszyny
�yj�ce �yciem
wszystko�ernych gad�w
nie odkryci jeszcze sami dla siebie
rzekomi w�adcy �wiata
nagle
nadzy niewolnicy w�asnych twor�w
odbieraj�cych wszelkim ustom
tlen wod� i s�o�ce
odbieramy nie nasz� ziemi�
lasom sadom i ogrodom
morduj�c betonem
nad usypiskiem dzikich idea��w
rozsypuj� si� modlitwy
nie wierzymy w zmi�owanie si� Pa�skie
bo nie zmi�owali�my si� jeszcze sami
nad w�asnym my�leniem
nad �wi�tym �yciem wszystkich stworze�
czy odrodzi si� w nas
�r�d�o mi�o�ci
czy odm�odzi si� umys�
skoro zmys�y zamar�y
nie widzimy
�e niebo jest niebieskie
�e trawa jest zielona
�e cia�o jest cielesne
�e padaj� deszcze
�e Ziemia zosta�a bez nas stworzona
darem dla Wszystkich tu stworze�
nie wzmacniamy si� rado�ci� wschodz�cego s�o�ca
zwyci�zcy ilu� to rewolucji i kontrrewolucji?
posiadacze jakich to zdobyczy i pot�g
kt�re nie cofn�y o sekund� nikomu tu grobu
l�dujemy z cywilizacj�
na cmentarnym lotnisku
42
Fakt
zabijamy i krzywdzimy w�asne �ycie
na parkiecie wpadamy w deliryczny
taniec
by samych siebie nie czu�
dziko rozpaczliwy �miech
zabija �agodn� rado�� cia�a
rozrywamy w�asny �wi�ty czas
w teatrze kinie i ko�ciele
by posk�pi� siebie bli�niemu
w przyja�ni
k�amiemy �e�my samotni i porzuceni
kto� m�wi nam
�e to w nas zagubiony zosta� cz�owiek
gryziemy w ukryciu palce
do krwi
by nie czu� w zaprza�stwie
nadci�gaj�cego ob��du
j e s t e � m y . . .
jest p�acz kt�ry wyja�awia
jest p�acz kt�ry zap�adnia
pocz�tek
pierworodnych stan�w �ycia
niekt�rych z przestrzeni zabijania czasu
wyrwa�o w�asne cierpienie
odnawiaj�ce potencja�
pragnienia braterstwa
niekt�rzy odnale�li w�asne przeznaczenie
w dniach zbiorowych pogrom�w
faktem jest �e nie rozumiemy
dlaczego �aden potop pogrom i rze�
nie wyleczy�y ludzi z ich z�oczynienia
43
Dziecko i starzec
kim by� trzeba aby
ujrze� w twarzy zm�czonego m�k� cz�owieka
�renice anio�a
mo�e dzieckiem ufnie wpatrzonym
przyjmuj�cym m�k� twarzy
nie znaj�cym jeszcze ran
dziecko wie sob�
dlatego nie pyta
dlaczego co boli
jego zdumiony i �agodny u�miech
jest koj�cym ok�adem
dziecko widzi w twarzy cierpi�cej
�renice anio�a
odpowiadaj�ce mu cieniem u�miechu
w kt�rym nawet m�ka jest �askawa
gdy dobro� wzmacnia si� dobroci�
��czy ich tajemna unia
czystej bezradno�ci
44
Bezimienny �wi�ty
�wi�ty wyp�dzony do kliniki na czas umierania
chodzi z konewk� od �d�b�a trawy do �d�b�a
us�uguje im cierpliwie i niez�omnie
wierz�c �e to jest �ycie �wiat�o�ci
po�r�d drwi�cych szept�w
�e to starczy ob��d
us�uguje
z u�miechem jeszcze dziwniejszym
ni� Mona Liza
u�miechem
kt�ry ostatnim by� na Krzy�u
45
W czasie
Kiedy zabito �wi�t� cisz� p�l
wyrzucono z czasu pie�ni natchnione
w rdzeniach s��w szczepiono
dziko�� i z�udzenia
zmieniaj�c tylko barwy urojenia
jest sztuczne piek�o
zamiast planowanego raju cywilizacji
trzeba �y� z dzi� do wczoraj
chodz�c po ulicach
ogl�da� przysz�� karykatur� �wiata
zwyrodnia�e formy
widz�c jak dawno
opu�ci�y wykszta�conego cz�owieka
rozum zmys�y i sumienie
jak wiedza nauk przemienia si�
w powszechny ob��d
usi�ujesz u�miechn�� si�
do skarla�ego drzewa oblanego smo��
sztucznym wykrzywieniem ust
jakby� s�ysza� g�os
wo�aj�cego �ycia
o pomst� do nieba li��mi
o lito�� do ziemi korzeniami
usi�ujesz sam siebie zapyta�
dlaczego cz�owiek
nie mo�e ulitowa� si�
nad w�asna dob� �ycia?
nie mo�e czy w pysze
tego wcale nie chce?
46
R�wnowaga
czas przed zachodem s�o�ca
jest duchem r�wnowagi
jakby co� zamiera�o
i dr�a�o rytmem
rozkoszy
jakby lew k�ad� si� obok jagni�cia
w dobrej ciemno�ci
w jasny sen
jakby to by�a pora
odczuwania
zagubionego w nas snu
z Edenu
47
Matkowanie
le�y zjadana nowotworem
wie �e nie ma ratunku
kiedy przychodzi c�rka
stara si� �y� w s�owach
odleg�ych od jej cia�a
zamartwia si� o kwiaty
i ksi��ki wnuka
jakby pragn�a by tak
nie patrzyli przera�eni
c�rka i zi��
� m�j Bo�e �
tacy pi�kni i szcz�liwi ma��e�stwem
wyzbyci radosnego u�miechu
przy powitaniu
jakby si� wstydzi�a
�e umieraj�c
odbiera im rado��
m�odego ma��e�stwa
matkuje do ko�ca
os�aniaj�c
przed rozpacz�
48
* * *
jakby cia�o czu�o wy��cznie wieczno��
a my�l odkrywa�a bezustanno�� �mierci
na ziemi jest obecne co� z innego �wiata
wi�c
wieczny �wiat nie jest projekcj� marze�
jest w cz�ci swej r�wnie� z ludzkiej ziemi
kt�rej zasad buduj�cych �ycie
naprawd�
jeszcze nie znamy
zaledwie wiedz�c o ich istnieniu
zimny badacz tajemnic stworzenia
dawno ju� zapomnia�
�e cielesne �ycie to dar Przedwiekuistego
oczekuj�ce nie tylko zbawienia
lecz poca�unku i ogrodu s�o�ca
s�owa przyjaznego
i
�agodnej �mierci
kt�r� jeszcze w sobie odczuwa
niepoj�tym Przeistoczeniem natury
49
Wsp�bycie (I)
kto czeka na magiczny cud gdzie czeka� do teraz
niech do�yje bolesnego jutra
kto przesta� czeka�
przed wieczorem pior�c brudn� bielizn�
choremu
zyska� wieczno�� jeszcze przed
grobem!
kroplami potu
jakie czasy spoi� nie obnosz�c swego braterstwa
po ulicach i placach?
dla obu przed por� zachodu s�o�ca
dany by� �agodny poranek czasu ludzkiego
kolacj� jedli we dw�ch
wierz�c
�e jest z nimi Trzeci!
50
W mrokach rozumu
w�r�d zwyrodnia�ej pot�gi rozumu
zasad� prawa jest �wiat�o mi�o�ci
bez kt�rej prawda nie rozja�nia wsp�lnoty my�lenia
i nie zap�adnia pusty� wszech�wiata �yciem
staj�c si� jawn� katastrof�
�lepoty rozp�dzonych hord
wyroju ludzkiej szara�czy
gdziekolwiek b�d�
byleby tratowa� ziemi�
p�dem �owc�w
�upi�c
nie z tego �wiata
fundamenty �ycia
tworzone przez miliardy lat
pijemy �r�c i �upi�c a reszcie Stworzenia
popio�y ziemi?
co teraz w cz�owieku
mo�e krzewi� mi�o��
po�r�d ob��du
rosn�cych na globie bankowych kont
b�d�cych mankiem ca�ego Rodzaju
czy ty
cz�owieku! � naprawd� wierzysz
�e stworzysz now� planet� Ziemi�
je�li jeszcze nie czujesz tej
na kt�rej stoisz
nie znaj�c samego siebie
gotuj�c zag�ad�
kt�rej nie ma w Planie wiecznego G�osu
: Sta� si� �ycie!
51
Dialog
poka� mi drzewo �piewaj�cej wieczno�ci
czy masz �renice widz�ce wszelkie drzewo?
w porze nocy pe�nej dobrej ciemno�ci
i �agodnej ciszy
w kt�rych rdzeniu rosn�ce drzewo
jest w tobie
drzewem �piewaj�cej wieczno�ci
trzeba dotyka� by widzie�
trzeba czu� by dotyka�
trzeba �piewa� by s�ysze�
nale�y �miertelnie prze�ywa�
by si� mi�o�ci� odradza�
trzeba tak wiele czu�o�ci
aby uca�owa� �renicami �wiat
trzeba pe�ni �ycia
aby
umrze� w wieczno��
milcz�cej �wiat�o�ci
z kt�rej byli�my li�ciem
na niewyt�umaczalnym drzewie �ycia
na kt�rym ani z �ez ani z rozpaczy
ptak nie zbuduje gniazda
te krzywdy ludzkie wok�
poni�enia i tragedie narodu w historii
nale�y karatami serca wa�y� w powadze rozumu
bo bywaj� prawdy wyzbyte sumienia
kt�rymi si� drwi i natrz�sa
kto teraz ws�uchuje si� pokornie
w drzewo �piewaj�cej wieczno�ci
samotnie odzyskuje uni�
ziemi i nieba
i nie przed�u�a cierpienia w �a�obie
ponad przynale�ny mu zakres
52
Wsp�bycie (II)
patrz� na ciebie kt�ry jeste� inny
mamy jednakowe cia�a i znaki
kt�re piecz�tuj� nasze oczy
snem wiekuistym
lubi� � to prawda! �
kr�tki sen nocy ziemskich
jakbym by�a po�rodku Edenu
poza snem w g��bokim �nie
wolnym od pami�ci cierpienia
w �nie bez snu
czystym bez grozy my�lenia
kt�ra na jawie nie b�dzie mi odj�t� do grobu
patrz� na ciebie kt�ry jeste� u�miechem
utkany z takiej samej bolesnej biologii
nie mniej strudzony w tu�actwie na ziemi
� co w tobie tak si� dziwnie �mieje
jakby z�o nie zada�o �adnej rany
pytasz
dlaczego to co ci�gle boskie �yciem
w my�lach naszych jest udr�czone
opasujesz ramieniem jak czysty ojciec
w tobie przetrwa� �miech Abla
patrzy�e� �renicami
uca�owanymi przez Boga
53
Poznanie
s� rzeczy widzialne i niewidzialne
jest wiedza o �yciu i Tajemnica �ycia
fizycy odkryli realnie istniej�cy za�wiat
nazywaj�c go horyzontem zdarze�
rozsypuje si� z�udzenia o pewno�ci prawd naukowych
kt�re o�lepi�y cz�owieka bardziej ni� zabobon
gdy ziemi� uczyni�o si� miejscem spopielenia
buchtowiskiem �owieckich hord
cofaj�cych �ycie do jaskini
jest Objawienie ukazuj�ce utajone �yciem zakresy poznania
fa�szywi jasnowidze m�wi� o widzeniu si� z Bogiem
cynicy udaj� nawiedzonych opowiadaj�c o astralnym ciele
macher odgrywa wtajemniczonego
zarobkuj�c opowie�ciami o �yciu po �yciu
wtajemniczony i nawiedzony w u�miechu milcz�cym
sadzi w tej chwili wi�niowe drzewa
�yciem przed�u�a �wiat�o Przedwiecznego
przyjacielu
jasne widzenie rodzi si� w nas z Wcielenia
by przyziemne mycie pod��g pranie bielizny
okopywanie warzyw w ogrodach
sta�o si� nieustaj�c� uni� zwyci�skiego �ycia
rzetelnie odprawian� modlitw� dzi�kczynn�
korzeni si� czas stworzenia ziemi�
ale moc czerpie z nieznanego nieba
zn�w
wiatr rozgarnia ga��zie dorodnego klonu
ods�aniaj�c wieczne ucztowanie �ycia
gniazdo z potomstwem dzikiego go��bia
radosn� bujno�� wzrastania w �wiat�o
mroczne s� strony rzeczy widzialnych
nawet w umy�le proroka i jasnowidza
kt�ry szczepi� m�g� na wysokich dalach
wykrzywiony kierunek Omegi
Tajemnicy
nie rozwi�za�o Zmartwychwstanie
54
uzewn�trzniaj�c j� w spos�b realny
my za� mo�emy ju� ujrze� w cz�owieku
podstaw� budzenia bosko�ci
w codziennym czynieniu
wspania�a trwa�o�� w amfiteatrze stworzenia
g��d b�d�cy prawem a nie b��dem �lepej ewolucji
obna�aj�cym
nie spe�nione dobro i dokonane przez nas z�o
przedwieczna Moc uziemnia nas co dnia
�ycie ze siebie o�wieca my�lenie
je�li nasza wola mu w tym nie przeszkodzi
przypominaj�c nie tylko prawo do wolno�ci
ale co w nas ludzko�� powinna
co ka�dy z nas zawdzi�cza
�wi�temu praniu pieluch
oraczom i �e�com
ziemi powietrzu wodzie
m�dro�ci przekazywanej w krwawej ofierze
przez tysi�clecia
cho�by tej tak oczywistej
�e przyziemne i doczesne oczekuje u�wi�cenia
nasza codzienno�� ods�ania nasze dusze
ukazuj�c �e nic nie jest w nas utajone
matka gotuj�ca obiad w pokorze przynale�nej �yciu
oddaje najserdeczniej pok�on nawet gdy zapomni
szepn�� przy stole � Panie pob�ogos�aw dary...
mo�e matki przez wszystkie stulecia
z bezwiedno�ci nauk ze siebie wiedzia�y
�e ziemia jest o�tarzem przeistocze�
na kap�a�stwie Matki wzrasta rzym i tybet
w jasno�ci pieluchy biel kom�y jest szara
ilu� to wielkim i nie wiem jak �wi�tym
zabrak�o sumienia
w p�omiennej nienawi�ci do samego Cia�a
: �z prochu powsta�e� w proch si� obr�cisz�
tak ur�gaj�c �yciu ur�gali Bogu
nie wiem co Bogu ale nam do dzi�
o�wi�cimski popi� groz� sypie si� do serca
jest milczenie wiedza prawda i nieokre�lono��
jest Tajemnica
kt�rej �ycie zawdzi�cza swoj� niesko�czono��
jest znaczenie bezsensu k�amstwa
55
Ksi��� Ciemno�ci zna wszystkie gramatyki �wiata
wszystkie regu�y logiki i tworzy idealne porz�dki
zamkni�te systemy uniwersalne idee
a w nich wszelkie zbrodnie
nie Jeden Homer od zarania �wiata i j�zyka
o tym doskonale wiedzia� i wie do tej pory
b�ogos�awiona jest przezroczysto�� znacz�cego s�owa
w kt�rej ods�ania si� Niewidzialny
Nieokre�lone i Niedocieczone
i
b�ogos�awiona daremno�� s�owa spojonego z cia�em
kt�rego rozkwit �ycia w py� alfabetu rozsadza
a Tajemnica w odmienn� muzyk� znacze� scala
by mog�o stawa� si� �ycie
przyjacielu
WSZYSTKO zosta�o zogniskowane w JEST
z kt�rego i ty jeste�
jakim ty mo�esz jeszcze by� na tej ziemi
gdy ujrzysz �e tylko w cz�ci jeste� upad�ym
j e s t e m
najdziwniejsza pewno��
kt�r� okre�la o�wiecona Niewiedza
o! o! o!
rado�� �ycia
�o� � m�wi M�drzec Tybetu jest p�pkiem Niewiedzy
m�wi� p�pek znakiem narodzenia
56
Jest
jest mi�o�� do pi�dzi ziemi zrodzona ze smutku
�zy p�yn�ce ze wspomnie� s� echem wesela
gdzie si� w nas zapodzia�a cisza z kolebki �ycia
kto zerwa� przymierze z koniem i �anami zbo�a
i wzbija� si� w niebo rykiem zbrodniczych maszyn
kt�re staj� si� pomrukiem nadci�gaj�cych kl�sk
pustynnieniem ��k
jakby po tysi�cleciach �yznego S�owa nie pozosta�o nic
bo�my zdradzili �ycie w doczesno�ci
i tylko trwa�� pozosta�a samotna mi�o��
do pi�dzi ziemi zrodzona ze smutku
ta kt�ra by�a pocz�tkiem w�r�d grob�w i ruin
oddechu ludzkiego i b�ogos�awie�stwa
niech tu pozostanie na zawsze w przestrzeni
d�u�ej w mowie ludzkiej
ni� krok m�j ostatni
kaleka my�l o niej
bom jest jak ptak bez jednego skrzyd�a
kt�ry si� �zami trudzi� aby nie spodli�
stworzenia �ywego
nie NIC to warte bo �yciem si� sp�aca
pi�d� ziemi za kt�r� gin�li przodkowie
w�r�d lawin naje�d�c�w
niech tu pozostanie chleb �za i poca�unek
a bosko�� ��k przeniknie bosonogie dziecko
jest w pi�dzi ziemi cisza wiekuista
w kt�rej Wieczny si� odradza
prawami w�asnego stworzenia
przys�oni�ty �yzn� zielono�ci�
karmi�cy bezustannie �wiat�em
57
* * *
a kiedy przyjdzie zdj�cie z ducha
zniszczonego jak ubranie cia�a
kto nas i w jakie nowe przeoblecze
czy b�dzie to bezbyt beznico�ci
�yj�cych wci�� na ziemi niebian
czy si� nie ujawni nasza ciemno��
kt�ra wcielona b�dzie si� trawi�
w jakich� innych cia�ach
do powrotu w doskona�o�� �wiat�a
a kiedy przyjdzie �y� bez cia�a
czy nie b�dziemy
Tam
t�skni� za Ziemi�
za rodzin� ludzk�
za s�owem
a�
do Zmartwychwstania?