6763

Szczegóły
Tytuł 6763
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6763 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6763 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6763 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marianna Bocian Stan stworzenia Teraz pustyni� umys�u trzeba przekracza� wiar� wbrew sobie i temu co si� sta�o by nie truchle� rozpacz� i�� dalej dalej i�� ni� mrok wojennych dni i nie pyta� jak blisko jest gr�b bo czas cz�owieczy nie jest z kl�ski Boga wichur� k�amstw siekliwe bezprawie trzeba przej�� ciep�em istnienia chroni�c ods�oni�t� twarz i nie pyta� jak blisko jest �mier� bo nie to nas zabija co wok� teraz jest lecz nadane przez wieki fa�szywe znaczenia przedrze� si� sob� w jasno�� widzenia w przestrze� kwitn�cego sadu jak s�o�ce ku korzeniom pobudzaj�c korony z kwiatostanem i nie pyta� po co to jest potrzebne kto b�dzie po nas spo�ywa� owoce z m�ki wyros�e na dobre trzeba i�� przez z�owr�ebne cienie gdy czas ludzki na ziemi �omotem zbrodni zatacza kr�gi nie pyta� czy jutro jest bram� cmentarn� i czy umarli zmartwychwstan� trzeba jeszcze unie�� stop� nad skrawkiem ziemi patrz�c na prawdziwe nieszcz�cia podnie�� z ziemi skrwawionego cz�owieka i nie udawa� �ony Lota odwr�ci� oczy od nieba pe�nego s�ownych �akoci wesprze� si� o Krzy� lecz nie udawa� krzy�a zap�aka� ale tak aby s�ysze� w �zach ludzkich p�acz �ywego Boga kt�ry przez krew stworzenia m�wi � jestem skrzywdzonym na ziemi! 3 nie pyta� ju� czy z nami jest wystarczy �e nas stworzy� obdarzaj�c �ycie moc� mi�o�ci tym wszak nas Wtedy ju� ocali� trzeba chcie� cho� jednym pe�nym rado�ci u�miechem Abla oddr�czy� sekund� �ycia na twarzach trzeba chcie� zachowa� zwyczajn� serdeczno�� cz�owiecz� 4 S�owo jest ods�on� �yciu nie dodasz w czasie lat to latom bytowania dodajemy �ycia �yciu nie dodasz szcz�cia posiadaniem to jego blask rozjarza otaczaj�ce rzeczy to tylko ono po�r�d prawdziwego g�odu to tylko ono po�r�d agonii doda�o ze siebie mocy mi�o�ci �yciu nie dodasz �wi�to�ci z �adnego s�owa bo ono jest bosko�ci� kt�ra przenika my�l je�li twoja wola mu w tym nie przeszkodzi �yciu nie dodasz nie�miertelno�ci z pragnienia to ono z Wiecznego wyprzedza tw�j czas ziemi i przerasta doznanie szcz�cia jak i rozpaczy �ycia nie zabijesz w �adne prochy marne przeros�o wszelk� �mier� Wieczno�ci� narodzin jest stanem z Nienazwanego jeszcze w nas nieba kt�rego nie potrafimy ci�gle ods�oni� w s�owie cho� jest kwitnieniem �wiat�o�ci ale owoc �ycia od zawsze a� do teraz spoczywa pod piecz�ci� Tajemnicy kt�rej jedna strona jest widzialna wystarczy popatrze� na w�asne cia�o dzie�o Najwy�szego 5 Pie�� lekkoducha a je�li nawet w�r�d czasu spodlenia cz�owieka szczurzy pysk przegryza� zacznie mi tchawic� to w ostatnim tchnieniu na ziemi zawo�am � Panie zachowaj pi�kno duchowe cz�owieka a je�li nawet w�r�d pokole� zwyrodnia�ych wilcze z�by zaczn� wydziera� ostatni k�s chleba to w ostatniej godzinie konania tu z g�odu zawo�am do podobie�stwa Bo�ego w cz�owieku � Panie zachowaj �wi�t� ziemi� �wiatu niech ka�de dziecko rodzi si� tu Ablem lekko duch kr��y nad otch�ani� grozy i nie przeklina w pogardzie tej ziemi i si� nie skar�y krwi� otwartej rany ani ju� ludziom ani w ko�cu Bogu lecz wo�a w zwierz�cym zm�czeniu Panie �wiat�o�ci� podnie� w majestat zha�bione stworzenie dopom� cz�owiekowi odzyska� Kr�lestwo Istoty a je�li nawet po�rodku ob�awy na S�owo nikt nie pos�yszy i nikt ju� nie zrozumie Panie dopom� Poetom z Rodzaju odzyska� mow� kt�r� m�wi� Abel lekko duch kr��y mi�dzy otch�aniami ufny jak zorza bo �ycia nie zdradzi� i wierzy bo� go takim stworzy� �e tylko bosko�� w cz�owieku na ziemi zostanie wieczn� i niezwyci�on� 6 Odnajdywanie siebie oklepano jasno�� ku drwinie, na opak wi�c m�wi�: noc� jest ciemno�� b�d�ca przedwiecznego czasu b�ogostanem gdy nikt jej nie rozdziera rykiem wyj�cych maszyn gdy nikt w ni� nie wrzuca wynaturzenia w�asnego zwyrodnia�ego umys�u nie podrabia �wiat�a ogniem my�l�c �e tak spe�nia si� prawda objawiona �aden ogie� nie rozja�nia �wiata wyklepano j�zykiem do pr�ni mow� czas i prawd� i nie spe�nia si� ci�gle s�owo modlitewne nie dlatego �e bezmocne nie dlatego �e kalekie pytam cz�owieka: c� masz w �yciu twym za �wi�ty czas �wi�t� prac� i mow� �wi�t� skoro nie uzna�e� dnia biegn�cego tob� sensem Drogi Przedwiecznego patrzymy w swe �renice czytamy zak�opotanie odnajdujemy siebie 7 Oczekiwanie dniem i noc� �ycie jest w�drowcem Wiecznego cokolwiek o nim powiedziano i b�dzie powiedziane dniem i noc� staje si� Tajemnica przez Pocz�cie �ycia cokolwiek o nim powiedziano i b�dzie powiedziane dniem i noc� W�drowiec-�ycie jest �wiat�em Nienazwanego i w ka�dym stworzeniu oczekuje od ciebie mi�o�ci lub oddania mu �wi�tego spokoju w trwaniu kobieta i m�czyzna otwieraj� wierzeje Wieczno�ci aby wszech�wiat narodzi� si� cz�owiekiem aby w umy�le i sercu wszelkie S�owo zmartwychwsta�o dzie� i noc �ycia d�wiga w przestworzach czasu c z � o w i e k j�dra dalekich gwiazd oczekuj� na posiew �wiat�a na pocz�cie �ycia na dzie� na noc cz�owiecz� w cz�owieku tkwi niespo�yte oddanie si� Wieczno�ci kt�rej majestatyczna doczesno�� oczekuje ods�ony cokolwiek powiemy i cokolwiek b�dzie powiedziane na tej ani przekl�tej ani odtr�conej ziemi �ycie oczekuje natchnionego s�owa matkowania mu w przestrzeni ojcowania w czasie majestatycznego smutku w godzinie �mierci 8 * * * �Do dzi� nikt nie podrobi� powo�ania poety, matkowania i ojcowania �yciu� Filozof Anonim umys� � pastwisko jawy i omam�w w kt�rym nie za�niesz snem beztroskim zbudzi ci� pogo� bezcielesnych zbir�w i jednakow� trwog� wywo�a jasny anio� wtedy gdy w�adasz w nim rozumem niepoj�ty jest �w krzyk otch�ani przemieniaj�cy si� w modlitw� przes�czaj�cy ka�d� tkank� cia�a mi�o�ci� i ojczyzn� jeste� tragedi� sam� w sobie i wiesz �e nie nadaremn� i nie beznadziejn� w litej ciemno�ci pod sklepieniem czaszki lepionej r�k� Najwy�szego �wietlisty b�l staje si� s�owem owocem czasu przedwiecznego jasnopustnieje zwid i jawa tak pustosz�c kruche trwanie �ycie wieczno�� si� przeprawia spojenie Ducha z natur� stworzenia poezja co wiek od nowa ustanawia nawet gdy poeta ma dwie lewe r�ce i urodzony jest w niedziel� nadaremny �miech szyderc�w i nieskuteczne odtr�cenia z Niepoj�tego los mu by� kre�lony tajemn� r�k� os�aniany trwa w Niewypowiedzianym j e s t wznosi w mrokach �wietliste prz�s�o przysz�ym bytom 9 Prywatne widzenie Le�miana Le�mian �w Wielki Przemytnik Mi�o�ci z ogrod�w Wiecznego �wiat�a na polskie ��ki doczesne przemyci� z doczesno�ci przed Najwy�szego my�l aby S�d Ostateczny odby� si� w j�zyku polskim jako �e jest jasnym i doskona�ym Niebo zaleg�a ci�ka i wielce k�opotliwa cisza nawet Miko�aj Rej nie odwa�y� si� potakn�� przyja�nie �wi�ty Piotr m�g� pomy�le� � szaleniec ziemski nieproszony doradca Wszechwiedz�cego drugi tu po S�owackim jasno podpowiadaj�cym aby moj� stolic� obsadzi� s�owia�skim papie�em Najwy�szy uczyni� nie czyni�c kroku opasa� �wietlistym ramieniem poet� m�wi�c Synu! jak�e� ty ten ziemski nar�d umi�owa� czy kto� w tym umi�owanym j�zyku tworzenia t a k jasnym i doskona�ym nazwie ci� Boles�awem Anio�em? Panie! i Tu i Tam Nic nie jest wiadome jak drzewiej m�wiono w j�zyku w kt�rym si� wszelki duch ods�ania a cz�owiek wci�� tworzy i trwa 10 * * * co jest istot� byt�w nale�y arcy-ujrze� aby kre�li� histori� przemiany form nie w s�owie moc wiary ale w sposobie spo�ywania �ycia wiara to co tworzyli�my jest mniej tre�ciwe od stworzonego �d�b�a trawy ciemna skaza rozumu kaleczy powietrze i cios wraca do swego �r�d�a uderzaj�c w rdze� �ycia zatrutym pokarmem stworzenie nale�y arcy-widzie� aby w umy�le cofn�� cios przed ciosem aby m�c sple�� wzrok mi�o�ci� z drzewem za oknem w czasie suszy w nim wzywa nas �wiat�o Stworzyciela aby jutro zw�zka zbo�a zn�w si� sta�a apostolska nas u�wi�caj�ca cho� zosta�o zatracone w my�leniu �wi�te trudzenie si� ludzkiej pracy ale istota �ycia o kt�rej Nic wiemy jest niesko�czona wieczno�ci� uzewn�trzniona postaciami cia� ta sama i nieokre�lona nawet w s�owie Pa�skim bo z JESTEM dope�nia si� prawda bytowania 11 Rozmowa im bardziej oddalasz si� od siebie gubisz odczuwanie ziemi bosymi stopami zaczynasz m�wi� zdaniami �wi�tych wi�c zatracasz prawd� �ycia przyjacielu nadci�ga wietrzna i mro�na noc otul cia�o cieplejsz� po�ciel� nie k�ama�y usta cz�owiecze o p�omieniu wiecznego ducha o udzielnym p�omieniu serc Wichrze i Ob�oku Pasterzu G�r i Gwiazd tylko mistrzowie natchnie� nadali temu ciep�u tajemn� g��bi� kierunek nie przecinaj�cy si� z noc� pe�n� mrozu co jeszcze nie oznacza na powierzchni �ycia �e rozmin�li si� z rzeczywisto�ci� czcz�c podnios�� wymow� s��w pi�kno i groz� istnienia w konkretnym �wiecie od kt�rego zale�ny jest czas cia�a wszelkie s�owo i mowa proroka przyjacielu niech tw�j cie� pod��a za tob� jako ciemny znak zapytania aby �ycie nie sta�o si� cieniem co z tego �e �wi�tych je�li nawet byli takowymi dla kt�rych uroczyst� uczt� My�lenia urz�dza �miertelny grzesznik lubo� niedowiarek sprawdzaj�c sob� znaczenia ich prawd ufno�� Temu kt�rego imieniem jest �Jam Jest� jest przekroczeniem najwy�szego zrozumienia a nie bezmy�lno�ci� wynik�� z lenistwa umys�u o�lep�� g�upot� 12 Fa�szerstwo cen og�upieni nadmiarem wiadomo�ci Z�ego w morzu przedmiot�w b�d�cych cmentarzem czasu nieludzkiego mierz� zag�ad� ziemi dochodami bankowych kont sko�owani nadmiarem wiedzy o zbawieniu �wiata b�d�cej potopem prawd oczywistych wyrzucaj� poza obr�b nauk � �Poznaj siebie� mniemaj�c �e to poet�w tylko dogmat o�lepieni nadmiarem zwyrodnia�ej wiedzy o nie istniej�cym w nich �yciu o nie istniej�cych prawach czasu i materii o nie istniej�cych potrzebach �ycia o nie istniej�cych maj�tkach i pot�gach nie widz� �e walka z Przyrod� jest kl�sk� Rodzaju op�tani ob��dem zmieniania �wiata w py� i proch czy�by z zemsty �e zostali na nim Stworzeni w boskiej dorodno�ci po�r�d innych stworze� z Mi�o�ci w kt�rej ukrywa si� Szyfr jeszcze powa�niejszych tre�ci ni� wszyscy �wi�ci nam to objawiali nie kupisz drugiego pocz�cia ani jab�oni rosn�cej za oknem jab�ka za kt�re p�acisz dwakro� kradniesz � z ogrodu szczodrego pokarmu � zapominaj�c �e zjadane jab�ko to czas Uczty Pa�skiej 13 Stan stworzenia drzewo szumi niepoj�te �yciu: jestem = mi�o�� s�yszy to ptak wij�cy w�r�d listowia gniazdo szczebioc�c przek�ada �wiatu wszechg�os mi�o�ci Pana niewinnie trzepocz�cej si� stworzeniem z wdzi�kiem przynale�nym �yciu rzadko kiedy s�yszy to ju� cz�owiek niemi�osiernie rani�c w�asnym �yciem inne orszaki stworze� jakie sumienie ujrzy w zabitym ptaku ma�ej so�nie wyrwanej z korzeniami zabitego Abla i samego siebie w dniu kt�ry nadci�ga 14 Odczytywanie samotno�ci samotno�� to czas brni�cia wp�aw �wiatem bez okradania innych z ich si�y �ycia doj�cie w sobie bezsilno�ci z kt�rej rdzenia s�yszysz g�os Prawa prawdy rozkazuj�cej by �y� rozdaj�c siebie sferom �ycia pami�taj�c o wodzie dla drzew gdy nadci�ga susza poj��e� �e �ycie drzew mo�e jednako by� ukrzy�owane w samotno�ci wiesz o tym z w�asnego odczucia samotno��! � spojenie �ycia ze �wiatem b�d�cym �wi�tyni� wszystkich stworze� samotni nie ust�pi� Ksi�ciu Ciemno�ci nie skapituluj� przed pot�g� k�amstwa przed szara�cz� zbrojn� wyruszaj�c� na �er cudzego �ycia i dobytku samotni walcz�c o �ycie na ziemi odkupionej w milczeniu wzg�rz bior� cios na siebie tak gin�c blokuj� zag�ad� cho� w kronikach ten fakt nie jest zapisany 15 Widzenie cz�owiek z nabyt� my�l� jak landrynka �e jest pierwszym po Bogu stworzeniem Zamieni� o�tarz Ziemi w gryz�ce si� ze sob� �wiaty cmentarne zdobycze p�dzisz przez urojone rajowiska �wiata zapominaj�c po co i dok�d nawet st�panie po ziemi zatraci�o urod� i wdzi�k na pustkowiu wzrusza naturalny lot szpaka korony roz�o�ystych drzew kulisto�� krzew�w cudowna r�norodno�� kwiat�w powolny przelot chmur po niebie cisza przedwieczorna koj�ca ciemno�� nocy wzrusza ale nie ocala niczego w nas zaprz�tni�tych ratowaniem niepotrzebnych rupieci mno�ysz dzikie d�wi�ki wyzwalaj�c ��dze aby zabi� ciche �r�d�o rado�ci �ycia i nie s�ysze� bicia w�asnego serca jakby nie by�o ono cz�ci� twej istoty o! � pi�kny z pi�knych o! � szlachetnie urodzony Budda jest w ka�dym li�ciu dzie�a ludzkie za� w przemijaniu 16 * * * dzieci traktuj� dzie� jak Pana Nieznajomego nieznane �agodnie ol�niewa jakby obietnic� raju u�miechaj� si� zadowolone i ruszaj� do zabaw dla nich czas jest jakby z epoki tu� po wyrzuceniu z raju wolny od z�a jakby jego odblaskiem �y�y �miej�c si� z doznawanych cud�w po obiedzie biegaj�c w parku piszcz� z rado�ci gdy trzepocz�ce si� go��bie jedz� bu�k� w ich r�ce p�niej patrz� na skacz�c� wiewi�rk� jak na tajemniczy klejnot bywa �e p�acz� niepoj�tym b�lem gdy na ich widok ucieka nie patrz�c nawet na orzech wyj�ty z ich serca one nie graj� one �yj� z siebie na granicy cudu z tego czasu wyp�dzimy je w obszar okrutnej parodii zdobywania jakiej to wiedzy o jakim to �wiecie?! 17 Ja�� oddalasz si� od tego �wiata my�l� � dla nas nie ma �wiata pr�cz �ycia kiedy zm�cono �mier� wieczno�ci�? to co Jest staje si� �wiatem i bez my�li cz�owieka dryfuj� gwiazdy w przestworzach i bez zgody cz�owieka �wiat si� przemienia a jego �ycie Przeistacza zn�w ubywa ludziom noc z dnia wiecznie Pierwszego to co przed �yciem zosta�o stworzone bez mocy Ducha w nas czy wyklucza cz�owieka? coraz cz�owiekowi dalej coraz cz�owiekowi bli�ej kto wieczno�� zarazi� �mierci� czy zaraz� zwyrodnia�ego my�lenia 18 Pr�ba wyja�nienia nie czasy marne, to my�my zmarnieli z�o zwielokrotniaj�c nie �wiat nas zabija, to my go niszczymy �yciu nie jest za p�no do �ycia �mier� jest zawsze niepotrzebna nawet jako kres k�amcy nawet jako kres cierpienia nawet jako kres zbrodniarza cz�owiek wypowiedzia� �yciu czas przymierza nie pope�niono b��du odczytuj�c fakt : ��mier� jest wynikiem grzechu nie maj�cego podstaw w �yciu� wi�c jak to si� sta�o w stworzeniu �e wieczne zosta�o po zewn�trznej stronie ska�one tak idealnie i powszechnie �e �ycie nie mo�e osi�gn�� �ycia w czystym �r�dle stworzenia z czasu Przedwiecznego! a mo�e ka�dy mord odcina doj�cie ludzkie do drogi wieczno�ci nie czas ani ziemia ani niebo lecz ka�dy cz�owiek jest kresem mordu i z�a wiedzia� o tym od Zawsze przez ka�de teraz wiedzia� o tym doskonale skoro potrafi� przerobi� maczug� na megafonowe bomby teraz s�ucha � nie czasy marne, to my�my zmarnieli z�o zwielokrotniaj�c jeszcze gra �nie wiem co mam robi� ale nie ma skrzypiec nie ma oszukanych ani zwyci�onych pozosta�o nam tylko � y c i e uzale�nione od woli 19 Mozaika z Herkulanum z mroku wynurza si� majestatycznie falliczny ptak � czczony przez g�si pe�nym dowcipnego �miechu pok�onem obraz niczym kielich wina jakby przed chwil� artysta doko�czy� dzie�o jakby �renic� sprzed tysi�cleci patrzy� sam ol�niony obrazem pe�nym boskiego humoru ufaj�c �e budzi� b�dzie na obliczu cz�owieczym serdeczny u�miech! budzi! � bo takie jest prawo sztuki stwarzaj�cej pi�kno istnienia budzi! � nie wyg�uszone pragnienie aby narodzenie �ycia by�o Ars-Alf� Rodzaju oniemieniem z ol�nienia milczeniem pe�nym �wiat�a rado�ci narodzin 20 Gdy ptaki przekwit�y w piskl�ta � kwiaty pustynnego nieba kt�rych nie uwi�zisz w wielos�owiu ponad wszystkim pot�nieje burza z ognistymi fletami piorun�w nawet pustka potrafi grzmie� wiecznym objawiaj�c st�ony glos przestworzy gdy cz�owiek trudzi si� aby go na j�zyk ludzki prze�o�y� ubogacaj�c czas ziemski wiecznymi znaczeniami Jednog�osu 21 Rytm dzwon�w z ciemnych ciemno�ci �ywego kamienia! objawiona w blasku s�owa Notre Dame! Notre Dame! Notre Dame! dzwoni niebem kszta�t dzie�a cz�owieka Notre Dame! Notre Dame! Notre Dame! ziemia przekszta�cona w pi�kno cz�owiecze Notre Dame! Notre Dame! z pomna�ania �wiat�a �ywego pocz�ta Notre Dame! Notre Dame! kamienno�ywa westchnieniem pielgrzyma zakrzep�y w materii u�miech Pana ile na twej posadzce trwogi i �ez? a taka ci�gle jasna jakby przez umar�ych nie tkni�ta �a�ob� p�yn�ca przez mow� wiersza ��deczko d�wi�cz�ca! Notre Dame! p�k otwieraj�cego si� kwiatu ziemi i cz�owieka promieniuj�ca blaskiem bieli cisza 22 Wesele matki trac� syna z ci�kim smutkiem kt�rego nie potrafi� ukry� skrycie ocieraj�c �zy � co one widz� �e gotowe os�ania� dziecko dalej ni� ktokolwiek m�g� poj�� w�r�d muzyki i �miechu u�miech ich ci�ki jak droga za nimi matki �egnaj� c�rki w ukryciu zanosz�c si� p�aczem a m�odzi ta�cz� niczym Wicher dwa oszala�e niebem anio�y gorycz s�odz� weselnikom poca�unkami 23 Pora oniemia�y zachwytem cz�owiek jesie� widzi por� zwiastowania w jego oku ziemia staje si� senna brzemieniem ozimin odnawia czas pocz�cia chleba i gwiazd jeszcze przed narodzeniem cz�owieka przed i poza jak�kolwiek �mierci� jesie� pora owocobrania pora wiecznego zasiewu pora m�drca i r�wnowagi s�owa 24 Spotkanie z anio�em je�u! aniele konkretnego �wiata st�pasz wezwany do pos�annictwa d�wigasz przeznaczenie strudzony po�r�d niebezpiecze�stw i kto si� modli za ciebie na �wiecie kto ciebie uzna� za brata po akcie Stworzyciela kto w tobie pozdrowi� tajemne �ycie Pana ty i bez zgody ludzkiej ci�gle jeste� b�stwem o wilgotnym pyszczku pe�nym natchnienia wiek�w istot� pe�n� wdzi�ku i tajemnicy wyczuwaj�c� obok potwora cz�owieka przed kt�rym zwin��e� si� w k��bek ukrywaj�c oblicze z widnym poca�unkiem Boga 25 Siewca jasno�� jesiennego po�udnia zasiew ozimin z eksplozj� przebudzenia �ycia wiosn� nie unios� si� tylko r�ce siewcy dorodnie uleg�e powinno�ciom �ycia ufne w jasno�ci po�udnia jak ongi� w�r�d jazgotu naje�d�c�w jak�e� ten starzec by� m�odym w ostatnim zasiewie ozimin niczym anio� ta�cz�cy ods�oni�ty ku jasno�ci przekraczaj�cy mrok tajemny ostatniej godziny w jasno�ci jesiennego po�udnia przypomina� siwego od wieczno�ci Ojca rzucaj�cego alfabet pokarm�w wszelkiemu stworzeniu jego promienny ciep�em u�miech przetrwa� niejedn� burz� rozpaczy jak jasno�� powitalna na bezdro�ach jak wezwanie do wiecznych narodzin w historii chleba powszedniego jest siewca czasu ocalenia i cho� potomni wykre�lili siewc� kre�l�c fa�szywy obraz dziej�w ludzkich on b�dzie ich wita� w ka�dym chlebie bo zasiew pokarmu to przemiana w wieczne 26 Pr�ba powrotu dlaczego poczu�e� si� tu obcy zjadaj�c owoc u sto�u Pa�skiego w czasie Uczty �ycia co upowa�ni�o ciebie do wykroczenia przeciwko go�cinno�ci Ziemi �e� si� sta� panem grabie�y i �upienia nie swego �wiata nie twego ogrodu bo on nie twoim jest od pierwszego dnia stworzenia co do dzi� str�ca ze �le poj�tej przez ciebie wysoko�ci �mier� dlaczego sam pe�en l�ku przed ni� ci�gle sporz�dzasz mordy �cinaj�c �ycie w �wiat�opiennym �r�dle nierozdzielnym z twoim wszystkimi s�owami po okr�nych drogach szuka�e� drogi do Edenu i dosy� d�ugo d�ugo jeszcze b�dziesz b��dzi� bezskutecznie wierz�c �e� wygna�cem Ewy a� ujrzysz �e nie to niebo co nad tob� by�o tobie na ziemi pisane a� w pe�ni sob� pod przymusem g�odu odczujesz �e Eden to czas bez ubytku �ycia na rzecz z�ego �e by� w tobie zaprzepaszczony w czasie spo�ywania wszelkiego dobytku w majestacie powszechnej Uczty na kt�rej mia�e� by� gospodarzem rado�nie us�uguj�cym wszelkiemu stworzeniu bez wykluczania umieraj�cych drzew jak i zn�kanych przez nas zwierz�t a mo�e odczuwanie obco�ci jest w zasadzie nasz� win� a mo�e czas Uczty trwa niezmienno�ci� �wiat�a 27 Eros i Psyche stare b�stwa promiennej duchem Grecji otacza ich wiele brudnych legend w historii �miertelnych romans�w zdetronizowani w my�li barbarzy�c�w wyrzuceni za czas�w mojej m�odo�ci w niepami�� wyszczuci cyniczn� drwin� poza czas ludzki w czasie rewolucji seksualnej obdzieraj�cej �ycie z subtelno�ci uczu� pozostali jasno�ci� w fundamentach natury nie�miertelnego ci�gu trwania ludzi na tej od tez i m�ki serdecznej Ziemi na kt�rej zwierz�co�� cz�owiecz� rozwin�li w bosko�� wedle planu Stw�rcy wczoraj ich widzia�am tak id�cych �e �wiat doko�a dopiero si� gotowa� do boskiej mi�o�ci w nich by�o pi�kno Edenu bez grzechu bez �mierci bij�cy blask �ycia z czasu Zmartwychwstania kt�rego nie splami� ani okiem ani my�l� szatan w cz�owieku 28 Pi�kno �ycia jest doskona�e pi�kno wielokszta�tu �ycia pi�kno cia�a ludzkiego nie jest fa�szem natury ods�anianym w porze staro�ci pi�kno starczej twarzy jest oczywiste promienne jak sen na czole narodzonego je�li nie �yjemy wstecznym biegiem lat starcza twarz ods�ania nam urod� b��kitu nad szczytami g�r cia�o przypomina pomarszczona �upink� przez kt�r� przeb�yskuje �wiat�o przeistaczanego owocu zohydzi� je mo�e umys� zwyrodnia�y usi�uj�cy plugawi� glori� Przeistocze� po�rednio ur�gaj�c Stw�rcy �e co stworzy� to na prochy mam� podbarwiaj�c narodzenie fa�szyw� uroda cia� gnij�cych z�eranych przez tr�d guzy raka dlaczego stworzeni tak a nie inaczej czy duch Wszechformuj�cy nieomylnym jest czy umys� ludzki wykrzywia na ziemi przeistocze� tor starcze twarze przez kt�re prze�wituje tajemna �wiat�o�� �ycia s� jak kielichy wypitego wina otwarte na wiecznoczas Winnicy pi�kno �ycia nie jest tylko z tego �wiata cho� si� na ziemi upostaciawia i trwa dorodniej�cy �wiat�o�ci� wzrok starczy obejmuje niczym skrzyd�o anio�a zasiewaj�c �agodn� pogod� spojrze� 29 w�r�d my�lenia mro��cego krew w �y�ach rozja�niaj� rozpacz unosz� wzrok jak w bujnej m�odo�ci i kwitnie nami z niepoj�tego czasu u�miech wtulamy twarze w chropawe ich d�onie rozlega si� g�os pe�en niepoj�tego spokoju : nie pragn� odchodz�c by� dla was rozpacz� zachowajcie pogod� ducha nad mym grobem! dziwne rze�by dziwne znaki mo�na w starczych twarzach i r�kach odczyta� oto! � �ywa w ods�onie mapa wszech�wiata tajemno�ci �ycia gotuj�ca si� do wkroczenia na drog� Zmartwychwstania cia�a rozwi�zuj� si� w pierworodny budulec Wieczno�ci przez ich wzrok pob�yskuje nieznany poranek narodzin doskona�e pi�kno starczej twarzy uczy odczuwania pi�kno m�odziutkiej Wenus pobudza jasnowidzenie nie r�ni� si� w istocie pi�kna przedwiecznego cho� ulegaj� po innych stronach symetrii przemianie jak kwiaty w ziarna ziarna w zasiewy 30 My�li pe�ne ciep�a my�li pe�ne ciep�a przyci�gaj� jak magnes jakby w nich mrok nocy otula� cia�a cisz� nieba odkrytego przez Pitagorasa jako drog� cz�owieka ku �wiat�u wytyczan� w nieznanej jeszcze materii miar� niepoj�tej Wieczno�ci milczymy s�ysz�c jak promie� s�o�ca nadci�ga krwi� pierworodn� �cie�k� pierwszego stworzenia na Ziemi co w nas tak bezwiednie pragnie odda� pe�ni� cia�a innemu �yciu my�li pe�ne ciep�a rozjarzaj� umys� ods�aniaj�c szlachetno�� cz�owieka pomy�le� w jakim boskim pi�knie ojciec i matka narodzili si� Dzieckiem 31 Stan pogodnego widzenia urod� przemieniaj�cego si� �wiata s� kie�kuj�ce �d�b�a traw karmione �wiat�em nas dope�niaj�ce na drodze wieczno�ci wzruszeniem rozkuwaj�cym skostnienie umys�u kim jeste�my w cia�ach nie tylko ciele�ni po�r�d ��kowych traw cichy wiatr czyni s�owa poca�unkami choroba na bezsensown� rozpacz ust�puje pragnieniom powoli nast�puje czas odzyskiwania utraconej ufno�ci �e jeste�my pragnieniem u�wi�caj�cym czas stworzenia a nie ��dz� spotwarzaj�c� istnienie uroda pachn�cych traw s�owa wskrzeszaj� moc mi�o�ci �ycia otwieraj�cej �renice na �wiat b�d�cy utr�canym klejnotem powraca tajemna uroda cia� ze znakami staro�ci �miejemy si� czystym �miechem noc jest nam dana jak �ycie w Edenie uroda przyjaznej ziemi oddr�cza w naszych umys�ach czysto�� pragnie� stara ziemia ca�uje nagie cia�a aby mi�o�� otwar�a w nas wieczne w doczesno�ci �wiata kt�rego nie tkn�a ciemno�� piekielna aby przeistoczy�o si� w nas bytowanie w nie�miertelne JESTEM 32 Ojciec i syn id� krwawo-��tym pejza�em jesieni on troch� wy�szy i starszy trzyma pi�stk� r�ki odp�atan� w czasie wieczno�ci od swego serca ojciec bez �r�de� obok syna syn ze �miechem �mig�ego anio�a trzyma ojca w swym sercu �miertelnym ju� poca�unkiem m�wi�c � kochany tato... ojciec chwyta go w ramiona tak wita siebie i �egna zarazem w�asn� nie�miertelno�� a dziecko nic o tym roz��czeniu nie wie ca�uje go w najszcz�liwszym �miechu id� przez czas uroczystej przemiany �miej� si� niepoj�t� rado�ci� �ycia jak ongi� B�g i cz�owiek przem�wili do siebie patrz�c zdumieni �miechem pe�nym �wiat�a pod odmienn� postaci� cia�a bez zmiany w Istno�ci 33 * * * ka�dy romans sko�czony jak mi�osna pie�� rozkwit�ych sad�w godny pogodnego u�miechu a nie �ez �ycie �wiatu si� rozda�o przenikaj�c w wieczne romans jak wieczno�� �mier� i niepoj�te �ycie by cz�owiek m�g� si� �mia� blaskiem gwiazd bo nie po to by� �wiat stworzony by z�bami gry�� ziemi� i kopa� sobie przedwczesne tu groby �ycie mog�o by� Ablem nie wiedz�cym co mord i wszelka zag�ada ka�dy romans sko�czony jak mi�osna pie�� ziemi nie dlatego �e istnieje �mier� lecz pora owocu nie wiem jak Przedwieczny umi�owa� �wiat przestaj� by� pewna w�asnej mo�liwo�ci doj�cia do bezpiecznej granicy Niewiedzy zachwyca pogoda przyja�ni podoba mi si� wszech�wiat z niepoj�tym drzewem �ycia Jeszcze mog� rozkocha� si� tym �wiatem obdarzy� ciep�ym u�miechem niczego nie bior�c na Amen 34 Kusiciele wyszli na wzg�rze pe�ni wymy�lonej nadziei na koniec �wiata dopiekliwego jak za ciasne obuwie przypominali zgromadzenie kasty logik�w kt�rzy w zadowoleniu k�ad� kres przera�liwej pomy�ce Boga wytykaj�c mu oczekiwaniem na zag�ad� b��d stworzenia �ycia wzrastaj�ce krzewy i drzewa pe�ni� w�asnego istnienia odczu�y niewiarygodne �r�d�o niszczenia niesione w umys�ach na wzg�rze b�d�ce �ywym cia�em potr�canym stopami ludzi kusicieli szukaj�cych zag�ady zamiast utraconego przez nich przymierza ze �wiatem omami� ich pomylony prorok kusz�cy anielsko�ci� Szatan �e �wiat i �ycie zosta�y stworzone tylko na zag�ad� wyszli na wzg�rze pe�ni szata�skiej nadziei na koniec �ycia na zag�ad� �wiata spad� �agodny deszcz omywaj�cy przera�liwe rany na obliczu Ziemi kaleczonej przez hordy ludzkie 35 Od czasu do czasu �yjemy od czasu do czasu my�l� o pe�nym �yciu na co dzie� okaleczone my�li kalecz� �wiat my za� umieramy absolutn� pewno�ci� dwadzie�cia cztery godziny na dob� obok drzewa w czasie przeistoczenia, wydaj� nasiona pe�ne wieczno�ci czy tylko dlatego milcz� uroczy�cie b�d�c S�owem objawienia mo�e faktycznie ludzki �wiat zwariowa� z rozpaczy tu lub gdzie indziej jeszcze na weso�o gwi�d�e na jak�kolwiek �wi�t� �mier� cz�owieka od czasu do czasu odkrywa w tym poeta groz� odbieraj�ca mu g�os a nie sumienie 36 Mi�dzy mi�dzy jednym uderzeniem serca a spojrzeniem ca�a doczesno�� �ycia staje si� wieczno�ci� czy wieczne dla udr�czonego cz�owieka jest pewno�ci� tak oczywist� jak cia�o z wypisan� �mierci�? gdy dobrze wie �e trud doczesnego dnia jest wznoszeniem ju� Tu czasu Wiecznego a� si� wy�oni z wszelkich byt�w zmartwychwstanie niespieszno mu do grobu niepilno do �ycia po �yciu nawet gdy w jakim� zakresie wypl�ta� si� ze z�a i wie z w�asnych prze�y� �e do dzi� nie wida� w dziele Stw�rcy przypadku pr�cz grzechu ludzkiego w m�odo�ci wieczno�� ol�niewa�a tajemnie teraz wywo�uje najcz�ciej smutek bywa �e pog��bia czu�o�� dla ziemi narodzin mi�dzy jednym uderzeniem serca a spojrzeniem �ycie pragnie �y� modl�c si� o zwyczajno�� dobra 37 Martwota martwota martwic� martwiej�ca od zarania zmartwienia w rdzeniu �ycia nagle ruchliwa pulsacjami �ycia jakby teraz kwit�a pe�n� urod� ludzkiego bytowania i wydaje si� �e tylko w nas znalaz�a miejsce swej bujno�ci po�r�d �ywego �wiata w kt�rym zamartwiamy si� w drodze o drogi nie�miertelne biegn�ce przez �mier� niczym dworzec celny na kt�rym �ywe i martwe pozostawiamy na ziemi wkraczaj�c w wieczne Tajemne 38 Powr�t do oczywisto�ci jakie jest twoje istoto oblicze co tworzysz my�lami co zabijasz my�l� w poznaniu jeste� zawsze o co� inny w mi�o�ci sam niepodobny do siebie ci�gle w drodze przez �wiat bez spoczynku jakby� dopiero zacz�� by� tu cz�owiekiem czuj�c �e masz si� narodzi� synem �wiat�o�ci jak�e s� twoje �renice jasne �wiat�em i zap�akane w jasno�ci ducha jednako kiedy wola twoja zn�w �wiat�em zrodzi ciebie bez mroku zbrodni nie wiedz�c co b�l cia�a jakie tobie �ni si� w rozumie w�asne oblicze w jakim sercu chcia�by� si� zn�w zbudzi� jaka niesko�czono�� marzy si� tobie co pragniesz odrzuci� poza obr�b �ycia do kogo chcia�by� si� teraz upodobni� w pi�knej ci�gle kompozycji �wiata co ciebie w�r�d nieszcz�� uszcz�liwia co tak w nas chce �y� bez ko�ca szukaj�c cho�by umrze� przysz�o czasu Zmartwychwsta�ca by istnia�o jutro w cz�owieku jakie jest oblicze nieznanej w nas ziemi co�my uczynili doskona�emu stworzeniu teraz p�aczmy lecz �zami ze �wiat�a Nieznane jest niesko�czono�ci� �ycia i w mizernym cz�owieku tkwi moc umi�owania bez granic i ko�ca �YCIE przero�nie n�dz� my�li sporz�dzaj�cej zag�ad� jak i wszelk� �wi�to�� wyobra�on� i doznan� przez cz�owieka 39 Rozbitek wyrzucony na pustynny brzeg �wiata odnalaz� w sobie wieczne i �wi�te uca�owa� ca�y wszech�wiat w gar�ci piachu i wo�a� niczym B�g : jestem! pustynny brzeg �wiata o�y� g�osem cz�owieka cz�owiek pod gro�b� �mierci odczu� jak ka�da pi�d� ziemi jest mu przyja�nie ocalaj�c� powiedzia� �szcz�liwym by�em w tym nieszcz�ciu dozna�em co �wi�te jest na ziemi� 40 * * * odnajdywa�e� si� �yciem doskonali�e� si� b�d�c cz�owiekiem modli�e� si� mordowa�e� si� na drogach stworzenia odebrano ci �mier� wbijaj�c na pal krzy�uj�c umys� ludzki rozmin�� si� ze �wiadectwem Twej prawdy przez dwa tysi�ce lat powtarzano w pustce S�owo nie odnajduj�c we w�asnej woli �ycia jak mog�am wiedzie� z Pisma jak mog�am na �lepo wierzy� S�owu w druku dopiero to �ja� w ciele b�d�cym wszak podobie�stwem zobaczy�am �e Ty p�aczesz os�aniaj�c twarz d�o�mi drugiego cz�owieka sta�e� si� osob� tak blisk� odczuwan� jak w�asne �zy nara�on� na upadek pokuszenia si� na pustym to w�a�nie uwiarygodnia Twoje �wiadectwo Prawdy w jaki spos�b w sobie zwyci�y�e� my�l �e mo�na kamie� na chleb zamieni� wedle szata�skiej ��dzy cudu zmieni� �wiat objawi�e� w cz�owieku �r�d�o odchodzenia ode z�ego co ja chc� z �ycia... co ty chcesz �yciem... my�l ludzka powoli i w m�ce odnajduje si� �yciem 41 Obraz bezpodstawnej ci�g�o�ci w za�lepieniu skalpuj�cy �wiat �r�de� pe�ny bezmy�lnie wcielaj�cy cudze my�li w obrotne maszyny �yj�ce �yciem wszystko�ernych gad�w nie odkryci jeszcze sami dla siebie rzekomi w�adcy �wiata nagle nadzy niewolnicy w�asnych twor�w odbieraj�cych wszelkim ustom tlen wod� i s�o�ce odbieramy nie nasz� ziemi� lasom sadom i ogrodom morduj�c betonem nad usypiskiem dzikich idea��w rozsypuj� si� modlitwy nie wierzymy w zmi�owanie si� Pa�skie bo nie zmi�owali�my si� jeszcze sami nad w�asnym my�leniem nad �wi�tym �yciem wszystkich stworze� czy odrodzi si� w nas �r�d�o mi�o�ci czy odm�odzi si� umys� skoro zmys�y zamar�y nie widzimy �e niebo jest niebieskie �e trawa jest zielona �e cia�o jest cielesne �e padaj� deszcze �e Ziemia zosta�a bez nas stworzona darem dla Wszystkich tu stworze� nie wzmacniamy si� rado�ci� wschodz�cego s�o�ca zwyci�zcy ilu� to rewolucji i kontrrewolucji? posiadacze jakich to zdobyczy i pot�g kt�re nie cofn�y o sekund� nikomu tu grobu l�dujemy z cywilizacj� na cmentarnym lotnisku 42 Fakt zabijamy i krzywdzimy w�asne �ycie na parkiecie wpadamy w deliryczny taniec by samych siebie nie czu� dziko rozpaczliwy �miech zabija �agodn� rado�� cia�a rozrywamy w�asny �wi�ty czas w teatrze kinie i ko�ciele by posk�pi� siebie bli�niemu w przyja�ni k�amiemy �e�my samotni i porzuceni kto� m�wi nam �e to w nas zagubiony zosta� cz�owiek gryziemy w ukryciu palce do krwi by nie czu� w zaprza�stwie nadci�gaj�cego ob��du j e s t e � m y . . . jest p�acz kt�ry wyja�awia jest p�acz kt�ry zap�adnia pocz�tek pierworodnych stan�w �ycia niekt�rych z przestrzeni zabijania czasu wyrwa�o w�asne cierpienie odnawiaj�ce potencja� pragnienia braterstwa niekt�rzy odnale�li w�asne przeznaczenie w dniach zbiorowych pogrom�w faktem jest �e nie rozumiemy dlaczego �aden potop pogrom i rze� nie wyleczy�y ludzi z ich z�oczynienia 43 Dziecko i starzec kim by� trzeba aby ujrze� w twarzy zm�czonego m�k� cz�owieka �renice anio�a mo�e dzieckiem ufnie wpatrzonym przyjmuj�cym m�k� twarzy nie znaj�cym jeszcze ran dziecko wie sob� dlatego nie pyta dlaczego co boli jego zdumiony i �agodny u�miech jest koj�cym ok�adem dziecko widzi w twarzy cierpi�cej �renice anio�a odpowiadaj�ce mu cieniem u�miechu w kt�rym nawet m�ka jest �askawa gdy dobro� wzmacnia si� dobroci� ��czy ich tajemna unia czystej bezradno�ci 44 Bezimienny �wi�ty �wi�ty wyp�dzony do kliniki na czas umierania chodzi z konewk� od �d�b�a trawy do �d�b�a us�uguje im cierpliwie i niez�omnie wierz�c �e to jest �ycie �wiat�o�ci po�r�d drwi�cych szept�w �e to starczy ob��d us�uguje z u�miechem jeszcze dziwniejszym ni� Mona Liza u�miechem kt�ry ostatnim by� na Krzy�u 45 W czasie Kiedy zabito �wi�t� cisz� p�l wyrzucono z czasu pie�ni natchnione w rdzeniach s��w szczepiono dziko�� i z�udzenia zmieniaj�c tylko barwy urojenia jest sztuczne piek�o zamiast planowanego raju cywilizacji trzeba �y� z dzi� do wczoraj chodz�c po ulicach ogl�da� przysz�� karykatur� �wiata zwyrodnia�e formy widz�c jak dawno opu�ci�y wykszta�conego cz�owieka rozum zmys�y i sumienie jak wiedza nauk przemienia si� w powszechny ob��d usi�ujesz u�miechn�� si� do skarla�ego drzewa oblanego smo�� sztucznym wykrzywieniem ust jakby� s�ysza� g�os wo�aj�cego �ycia o pomst� do nieba li��mi o lito�� do ziemi korzeniami usi�ujesz sam siebie zapyta� dlaczego cz�owiek nie mo�e ulitowa� si� nad w�asna dob� �ycia? nie mo�e czy w pysze tego wcale nie chce? 46 R�wnowaga czas przed zachodem s�o�ca jest duchem r�wnowagi jakby co� zamiera�o i dr�a�o rytmem rozkoszy jakby lew k�ad� si� obok jagni�cia w dobrej ciemno�ci w jasny sen jakby to by�a pora odczuwania zagubionego w nas snu z Edenu 47 Matkowanie le�y zjadana nowotworem wie �e nie ma ratunku kiedy przychodzi c�rka stara si� �y� w s�owach odleg�ych od jej cia�a zamartwia si� o kwiaty i ksi��ki wnuka jakby pragn�a by tak nie patrzyli przera�eni c�rka i zi�� � m�j Bo�e � tacy pi�kni i szcz�liwi ma��e�stwem wyzbyci radosnego u�miechu przy powitaniu jakby si� wstydzi�a �e umieraj�c odbiera im rado�� m�odego ma��e�stwa matkuje do ko�ca os�aniaj�c przed rozpacz� 48 * * * jakby cia�o czu�o wy��cznie wieczno�� a my�l odkrywa�a bezustanno�� �mierci na ziemi jest obecne co� z innego �wiata wi�c wieczny �wiat nie jest projekcj� marze� jest w cz�ci swej r�wnie� z ludzkiej ziemi kt�rej zasad buduj�cych �ycie naprawd� jeszcze nie znamy zaledwie wiedz�c o ich istnieniu zimny badacz tajemnic stworzenia dawno ju� zapomnia� �e cielesne �ycie to dar Przedwiekuistego oczekuj�ce nie tylko zbawienia lecz poca�unku i ogrodu s�o�ca s�owa przyjaznego i �agodnej �mierci kt�r� jeszcze w sobie odczuwa niepoj�tym Przeistoczeniem natury 49 Wsp�bycie (I) kto czeka na magiczny cud gdzie czeka� do teraz niech do�yje bolesnego jutra kto przesta� czeka� przed wieczorem pior�c brudn� bielizn� choremu zyska� wieczno�� jeszcze przed grobem! kroplami potu jakie czasy spoi� nie obnosz�c swego braterstwa po ulicach i placach? dla obu przed por� zachodu s�o�ca dany by� �agodny poranek czasu ludzkiego kolacj� jedli we dw�ch wierz�c �e jest z nimi Trzeci! 50 W mrokach rozumu w�r�d zwyrodnia�ej pot�gi rozumu zasad� prawa jest �wiat�o mi�o�ci bez kt�rej prawda nie rozja�nia wsp�lnoty my�lenia i nie zap�adnia pusty� wszech�wiata �yciem staj�c si� jawn� katastrof� �lepoty rozp�dzonych hord wyroju ludzkiej szara�czy gdziekolwiek b�d� byleby tratowa� ziemi� p�dem �owc�w �upi�c nie z tego �wiata fundamenty �ycia tworzone przez miliardy lat pijemy �r�c i �upi�c a reszcie Stworzenia popio�y ziemi? co teraz w cz�owieku mo�e krzewi� mi�o�� po�r�d ob��du rosn�cych na globie bankowych kont b�d�cych mankiem ca�ego Rodzaju czy ty cz�owieku! � naprawd� wierzysz �e stworzysz now� planet� Ziemi� je�li jeszcze nie czujesz tej na kt�rej stoisz nie znaj�c samego siebie gotuj�c zag�ad� kt�rej nie ma w Planie wiecznego G�osu : Sta� si� �ycie! 51 Dialog poka� mi drzewo �piewaj�cej wieczno�ci czy masz �renice widz�ce wszelkie drzewo? w porze nocy pe�nej dobrej ciemno�ci i �agodnej ciszy w kt�rych rdzeniu rosn�ce drzewo jest w tobie drzewem �piewaj�cej wieczno�ci trzeba dotyka� by widzie� trzeba czu� by dotyka� trzeba �piewa� by s�ysze� nale�y �miertelnie prze�ywa� by si� mi�o�ci� odradza� trzeba tak wiele czu�o�ci aby uca�owa� �renicami �wiat trzeba pe�ni �ycia aby umrze� w wieczno�� milcz�cej �wiat�o�ci z kt�rej byli�my li�ciem na niewyt�umaczalnym drzewie �ycia na kt�rym ani z �ez ani z rozpaczy ptak nie zbuduje gniazda te krzywdy ludzkie wok� poni�enia i tragedie narodu w historii nale�y karatami serca wa�y� w powadze rozumu bo bywaj� prawdy wyzbyte sumienia kt�rymi si� drwi i natrz�sa kto teraz ws�uchuje si� pokornie w drzewo �piewaj�cej wieczno�ci samotnie odzyskuje uni� ziemi i nieba i nie przed�u�a cierpienia w �a�obie ponad przynale�ny mu zakres 52 Wsp�bycie (II) patrz� na ciebie kt�ry jeste� inny mamy jednakowe cia�a i znaki kt�re piecz�tuj� nasze oczy snem wiekuistym lubi� � to prawda! � kr�tki sen nocy ziemskich jakbym by�a po�rodku Edenu poza snem w g��bokim �nie wolnym od pami�ci cierpienia w �nie bez snu czystym bez grozy my�lenia kt�ra na jawie nie b�dzie mi odj�t� do grobu patrz� na ciebie kt�ry jeste� u�miechem utkany z takiej samej bolesnej biologii nie mniej strudzony w tu�actwie na ziemi � co w tobie tak si� dziwnie �mieje jakby z�o nie zada�o �adnej rany pytasz dlaczego to co ci�gle boskie �yciem w my�lach naszych jest udr�czone opasujesz ramieniem jak czysty ojciec w tobie przetrwa� �miech Abla patrzy�e� �renicami uca�owanymi przez Boga 53 Poznanie s� rzeczy widzialne i niewidzialne jest wiedza o �yciu i Tajemnica �ycia fizycy odkryli realnie istniej�cy za�wiat nazywaj�c go horyzontem zdarze� rozsypuje si� z�udzenia o pewno�ci prawd naukowych kt�re o�lepi�y cz�owieka bardziej ni� zabobon gdy ziemi� uczyni�o si� miejscem spopielenia buchtowiskiem �owieckich hord cofaj�cych �ycie do jaskini jest Objawienie ukazuj�ce utajone �yciem zakresy poznania fa�szywi jasnowidze m�wi� o widzeniu si� z Bogiem cynicy udaj� nawiedzonych opowiadaj�c o astralnym ciele macher odgrywa wtajemniczonego zarobkuj�c opowie�ciami o �yciu po �yciu wtajemniczony i nawiedzony w u�miechu milcz�cym sadzi w tej chwili wi�niowe drzewa �yciem przed�u�a �wiat�o Przedwiecznego przyjacielu jasne widzenie rodzi si� w nas z Wcielenia by przyziemne mycie pod��g pranie bielizny okopywanie warzyw w ogrodach sta�o si� nieustaj�c� uni� zwyci�skiego �ycia rzetelnie odprawian� modlitw� dzi�kczynn� korzeni si� czas stworzenia ziemi� ale moc czerpie z nieznanego nieba zn�w wiatr rozgarnia ga��zie dorodnego klonu ods�aniaj�c wieczne ucztowanie �ycia gniazdo z potomstwem dzikiego go��bia radosn� bujno�� wzrastania w �wiat�o mroczne s� strony rzeczy widzialnych nawet w umy�le proroka i jasnowidza kt�ry szczepi� m�g� na wysokich dalach wykrzywiony kierunek Omegi Tajemnicy nie rozwi�za�o Zmartwychwstanie 54 uzewn�trzniaj�c j� w spos�b realny my za� mo�emy ju� ujrze� w cz�owieku podstaw� budzenia bosko�ci w codziennym czynieniu wspania�a trwa�o�� w amfiteatrze stworzenia g��d b�d�cy prawem a nie b��dem �lepej ewolucji obna�aj�cym nie spe�nione dobro i dokonane przez nas z�o przedwieczna Moc uziemnia nas co dnia �ycie ze siebie o�wieca my�lenie je�li nasza wola mu w tym nie przeszkodzi przypominaj�c nie tylko prawo do wolno�ci ale co w nas ludzko�� powinna co ka�dy z nas zawdzi�cza �wi�temu praniu pieluch oraczom i �e�com ziemi powietrzu wodzie m�dro�ci przekazywanej w krwawej ofierze przez tysi�clecia cho�by tej tak oczywistej �e przyziemne i doczesne oczekuje u�wi�cenia nasza codzienno�� ods�ania nasze dusze ukazuj�c �e nic nie jest w nas utajone matka gotuj�ca obiad w pokorze przynale�nej �yciu oddaje najserdeczniej pok�on nawet gdy zapomni szepn�� przy stole � Panie pob�ogos�aw dary... mo�e matki przez wszystkie stulecia z bezwiedno�ci nauk ze siebie wiedzia�y �e ziemia jest o�tarzem przeistocze� na kap�a�stwie Matki wzrasta rzym i tybet w jasno�ci pieluchy biel kom�y jest szara ilu� to wielkim i nie wiem jak �wi�tym zabrak�o sumienia w p�omiennej nienawi�ci do samego Cia�a : �z prochu powsta�e� w proch si� obr�cisz� tak ur�gaj�c �yciu ur�gali Bogu nie wiem co Bogu ale nam do dzi� o�wi�cimski popi� groz� sypie si� do serca jest milczenie wiedza prawda i nieokre�lono�� jest Tajemnica kt�rej �ycie zawdzi�cza swoj� niesko�czono�� jest znaczenie bezsensu k�amstwa 55 Ksi��� Ciemno�ci zna wszystkie gramatyki �wiata wszystkie regu�y logiki i tworzy idealne porz�dki zamkni�te systemy uniwersalne idee a w nich wszelkie zbrodnie nie Jeden Homer od zarania �wiata i j�zyka o tym doskonale wiedzia� i wie do tej pory b�ogos�awiona jest przezroczysto�� znacz�cego s�owa w kt�rej ods�ania si� Niewidzialny Nieokre�lone i Niedocieczone i b�ogos�awiona daremno�� s�owa spojonego z cia�em kt�rego rozkwit �ycia w py� alfabetu rozsadza a Tajemnica w odmienn� muzyk� znacze� scala by mog�o stawa� si� �ycie przyjacielu WSZYSTKO zosta�o zogniskowane w JEST z kt�rego i ty jeste� jakim ty mo�esz jeszcze by� na tej ziemi gdy ujrzysz �e tylko w cz�ci jeste� upad�ym j e s t e m najdziwniejsza pewno�� kt�r� okre�la o�wiecona Niewiedza o! o! o! rado�� �ycia �o� � m�wi M�drzec Tybetu jest p�pkiem Niewiedzy m�wi� p�pek znakiem narodzenia 56 Jest jest mi�o�� do pi�dzi ziemi zrodzona ze smutku �zy p�yn�ce ze wspomnie� s� echem wesela gdzie si� w nas zapodzia�a cisza z kolebki �ycia kto zerwa� przymierze z koniem i �anami zbo�a i wzbija� si� w niebo rykiem zbrodniczych maszyn kt�re staj� si� pomrukiem nadci�gaj�cych kl�sk pustynnieniem ��k jakby po tysi�cleciach �yznego S�owa nie pozosta�o nic bo�my zdradzili �ycie w doczesno�ci i tylko trwa�� pozosta�a samotna mi�o�� do pi�dzi ziemi zrodzona ze smutku ta kt�ra by�a pocz�tkiem w�r�d grob�w i ruin oddechu ludzkiego i b�ogos�awie�stwa niech tu pozostanie na zawsze w przestrzeni d�u�ej w mowie ludzkiej ni� krok m�j ostatni kaleka my�l o niej bom jest jak ptak bez jednego skrzyd�a kt�ry si� �zami trudzi� aby nie spodli� stworzenia �ywego nie NIC to warte bo �yciem si� sp�aca pi�d� ziemi za kt�r� gin�li przodkowie w�r�d lawin naje�d�c�w niech tu pozostanie chleb �za i poca�unek a bosko�� ��k przeniknie bosonogie dziecko jest w pi�dzi ziemi cisza wiekuista w kt�rej Wieczny si� odradza prawami w�asnego stworzenia przys�oni�ty �yzn� zielono�ci� karmi�cy bezustannie �wiat�em 57 * * * a kiedy przyjdzie zdj�cie z ducha zniszczonego jak ubranie cia�a kto nas i w jakie nowe przeoblecze czy b�dzie to bezbyt beznico�ci �yj�cych wci�� na ziemi niebian czy si� nie ujawni nasza ciemno�� kt�ra wcielona b�dzie si� trawi� w jakich� innych cia�ach do powrotu w doskona�o�� �wiat�a a kiedy przyjdzie �y� bez cia�a czy nie b�dziemy Tam t�skni� za Ziemi� za rodzin� ludzk� za s�owem a� do Zmartwychwstania?