6656

Szczegóły
Tytuł 6656
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6656 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6656 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6656 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

PHILIP KAPLEAU ZEN: �WIT NA ZACHODZIE PRZEK�AD: JACEK DOBROWOLSKI WARSZAWA 1992 � ZBZ "BODHIDHARMA" Dedykowane tym, kt�rzy pragn� znale��, a nie tylko szuka� Tytu� orygina�u: Zen: DAWN IN THE WEST by PhBip KAPLEAU Projekt ok�adki: MACIEJ KALKUS Redaktor graficzny: Maria EKIER Redakcja: Anna JEDYNAK Redaktor techniczny: MIROS�AW KALI�SKI OBJA�NIENIE ILUSTRACJI: Rysunek Richarda Wehrmana. Karp skacz�cy w g�r� wodospadu" pochodzi z tradycyjnej ikonografii zen. W staro�ytnych Chinach popularna by�a legenda o karpiu uporczywie zmagaj�cym si� z pr�dem rzeki i usi�uj�cym dosta� si� na szczyt wodospadu. Po wielu nieudanych pr�bach, zebrawszy wszystkie si�y, w jednym pot�nym skoku osi�ga szczyt i staje si� smokiem. Na Wschodzie ceni si� karpia za jego wigor, wytrwa�o�� i odwag� - zalety nieodzowne do osi�gni�cia o�wiecenia - tote� w klasztorach zen mo�na cz�sto znale�� du�e drewniane rze�by przedstawiaj�ce t� ryb�. Rysunek p�dzla Liang K'ai przedstawiaj�cy Siakjamunlago by� reprodukowany w ksi��ce D. T. Suzukiego Zen, and Japanese Culture i jest tu zamieszczony za zgod� spadkobierc�w autora. Fotografia Sz�stego Patriarchy pochodzi z Ch'an and Zen Toaching (Sari*s three) Charlesa Luka i jest reprodukowana za zgod� autora. Rysunek przedstawiaj�cy Bodhkjharm�, p�dzla Hakuina, ukaza� si� w Zen Dusrlss-hu Miury i Ruth Fuller Sasaki i jest reprodukowany za zgod� markiza Hosokawy Moritat-su, z kt�rego kolekcji zosta� wzi�ty. � for Polish edition ZBZ "BODHIDHARMA" Warszawa 1992 Printed in Poland l PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO Wed�ug doktryny buddyjskiej wszelkie cierpienia i nieszcz�cia w �yciu cz�owieka, w �yciu spo�ecze�stw i narod�w oraz w �wiecie innych istot zar�wno o�ywionych, jak i nie o�ywionych, maj� swe �r�d�o w podstawowej niewiedzy dotycz�cej tego, kim w istocie jeste�my. �wiadomo�� naszej prawdziwej istoty, kt�ra jest zarazem istot� Wszechrzeczy, przes�oni�ta jest prze�wiadczeniem, �e istniejemy jako odr�bne jednostki, r�ne od wszystkiego co je otacza. Ten egocentryczny punkt widzenia stwarza w nas poczucie osamotnienia i zagro�enia, powoduje nieustanne wewn�trzne konflikty, a tak�e konflikty z innymi lud�mi, konflikty spo�eczne i narodowe oraz konflikt cz�owieka z jego naturalnym �rodowiskiem. Konflikty te owocuj� cierpieniem w postaci chor�b, nerwic, antagonizm�w oraz wojen i katastrof ekologicznych. Z�udzenie odr�bno�ci rodzi ideologi� walki i egocentryczn� filozofi� przetrwania kosztem wszystkiego i wszystkich. Celem treningu zen jest przekroczenie egocsntrycznego do�wiadczenia siebie i wszech�wiata jako dw�ch odr�bnych byt�w. Nazywa si� to w zen urzeczywistnieniem w�asnej Prawdziwej Natury, osi�gni�ciem stanu Umys�u Buddy, a tak�e przebudzeniem lub o�wieceniem. Jako pierwszy dokona� tego, po latach duchowych wysi�k�w, Gautama Siakjamu-ni, �yj�cy w Indiach w latach 563-483 przed Chrystusem - po czym przybra� imi� Budda, czyli Przebudzony. O�wiecony Umys� Buddy przedstawia si� symbolicznie poprzez wizerunki Buddy, promieniej�ce si��, spokojem, m�dro�ci� i wsp�czuciem. Postawa siedz�cego Buddy sprzyja d�ugotrwa�ej koncentracji i jest po��dana zar�wno w codziennej praktyce, jak i podczas intensywnego treningu. Postawa Buddy rozumiana jako stan umys�u pozwala dzia�a� uwa�nie i skutecznie, odpowiedzialnie i zdecydowanie, w harmonii ze wszystkim. Cz�owiek ze� sposobem �ycia przyczynia si� do tego, aby w �wiecie panowa�a wi�ksza harmonia i wzajemne zrozumienie. Japonia, gdzie buddyzm ze� rozwija� si� przez ponad 700 lat i wci�� jest �ywy jako element kultury narodowej, s�ynie w �wiecie z wydajno�ci robotnik�w, dzielno�ci �o�nierzy, sprawno�ci mened�er�w, a tak�e z osi�gni�� w nauce, technice, architekturze i sztuce oraz z uprzejmo�ci i szacunku w stosunkach mi�dzy lud�mi. Nie by�oby to mo�liwe bez ze�. Trening ze� uczy bowiem dyscypliny, rozja�nia umys�, u-walnia od negatywnych emocji. Wdra�a do pracy i uczy szacunku dla pracy innych. Ludzie ze� nie anga�uj� si� w jak�kolwiek walk� o w�adz� czy dominacj�. W��czaj� si� natomiast w osobist� pomoc innym, w sprawy spo�eczne, w prac� na rzecz harmonii mi�dzy lud�mi, na rzecz pokoju i ochrony naturalnego �rodowiska. W aspekcie religijnym doktryna buddyjska nie oferuje gotowego rozwi�zania dylematu �ycia i �mierci w postaci wszechmog�cego Boga-Stw�rcy. Powstaje wi�c pytanie: czy ze� jest religi�? Je�li wymaga si� od religii, aby uznawa�a Boga zewn�trznego wobec �wiata i cz�owieka, aby mia�a swoje w�asne Pismo �wi�te, w kt�re trzeba �lepo wierzy�, je�eli wymaga si� wiary w istnienie indywidualnej duszy, kt�ra przez ca�� wieczno�� trwa w ekstazie nieba lub w wiecznym pot�pieniu piek�a, je�li trzeba wierzy�, �e cudza ofiara mo�e zmaza� czyj� grzech, a nasze zbawienie mo�e za nas osi�gn�� zbawiciel, to ze� nie jest religi�. Ale je�eli przez religi� rozumiemy filozofi� i praktyk�, kt�ra umo�liwia cz�owiekowi znalezienie nie daj�cej si� zakwestionowa� odpowiedzi na pytanie kim jest, dlaczego si� narodzi� i dla- czego musi umrze�, na czym polega jego zwi�zek z innymi lud�mi i ze �wiatem - to w�wczas ze� z pewno�ci� jest religi�. Cz�owiek ze� czuje si� w pe�ni odpowiedzialny za wszystko, co czyni i za wszystko co go w �yciu spotyka. Wie bowiem, �e tylko p�yn�ce z przebudzonego umys�u s�owa, my�li i czyny nie tworz� przyczyn cierpienia, jakie dotkn�oby jego samego, innych i �wiat. Ostatecznym wyrazem tej odpowiedzialno�ci, a zarazem celem praktyki ze� jest przebudzenie, czyli osi�gni�cie zbawienia za �ycia, w�asnym wysi�kiem, a nie dzi�ki �asce wy�szej czy cho�by najwy�szej istoty zewn�trznej wobec cz�owieka. Oddawanie czci Buddzie jest naturalnym wyrazem wdzi�czno�ci dla historycznego Buddy Siakjamuniego za wskazanie drogi do urzeczywistnienia naszej Prawdziwej Natury- Z drugiej jednak strony w zen m�wi si�: �K�aniaj�c si� Buddzie k�aniasz si� sobie", czyli oddajesz cze�� swojej w�asnej immanentnej Prawdziwej Naturze, kt�r� mo�esz urzeczywistni�. Tak wi�c oddawanie czci Buddzie nie jest w ze� ani wyrazem podporz�dkowania, ani oddawania si� w opiek� jakiemu� zewn�trznemu b�stwu. Praktykuj�cy ze� nie szukaj� ukojenia w modlitwie i pro�bach do Boga. Praktyka ze� nie ma nic wsp�lnego z takim dualistycznym podej�ciem i dlatego nigdy nie staje si� dogmatyczna ani fanatyczna. Buddyzm nie neguje warto�ci naukowego punktu widzenia na �wiat materii. Przekracza jednak ten punkt widzenia wskazuj�c na to�samo�� natury wszystkiego, co istnieje. Wskazuje na istnienie prawdy, kt�rej nie spos�b poj�� intelektem, pozna� zmys�ami ani wyrazi� w s�owach. Mo�na jej jedynie do�wiadczy� poprzez skoncentrowan� praktyk� medytacji i za�wiadcza� o niej swoim �yciem. Buddyzm ze� nie ma hierarchicznej struktury ani jednolitej organizacji. Nie ma g�owy Ko�cio�a ani jedynego patriarchy. Praktyka ze� odbywa si� we wsp�lnocie prowadzonej przez wykwalifikowanego nauczyciela - mistrza ze�. Czysto�� nauki zapewnia nieprzerwany �a�cuch przekazu z mistrza na wybranego ucznia, zapocz�tkowany przez samego Budd� Siakjamuniego. Zwi�zek mistrza z uczniami ma charakter czysto duchowy. Tak wi�c mi�dzy mn� a moimi uczniami w Polsce nie istnieje �adna organizacyjna zale�no�� czy podporz�dkowanie. Moje wskaz�wki dotycz� wy��cznie spraw zwi�zanych z praktyk� duchow�. We wszystkich innych sprawach praktykuj�cy ze� odwo�ywa� si� musz� do swego rozs�dku, rozumienia prawdy i sumienia. Jest to zgodne z og�ln� zasad� ze�, aby unika� uzale�niania ucznia od mistrza. W ze� m�wi si�: �Zadaniem nauczyciela jest uchronienie ucznia przed wp�ywem nauczyciela. " Philip Kapleau PRZEDMOWA Ze�: �wit na Zachodzie stanowi kontynuacj� Trzech filar�w ze�. Ksi��ka Trzy filary ze�: nauka, praktyka, o�wiecenie wydana zosta�a po raz pierwszy w 1965 roku. Sprzedano j� w liczbie oko�o 150 tysi�cy egzemplarzy w wersji angielskiej i prze�o�ono jak dot�d na niemiecki, hiszpa�ski, francuski, szwedzki, portugalski, turecki, holenderski, w�oski, chi�ski i polski. Bez w�tpienia jest to w swoim rodzaju pozycja klasyczna, kt�ra b�dzie w przysz�o�ci s�u�y� jako podr�cznik dla praktykuj�cych ze�. Trzy filary..., gdy tylko si� ukaza�y, rozbrzmia�y jak g�os tr�bki na pobudk�. Od po�owy lat sze��dziesi�tych rosi Kapleau przemierza� Ameryk� wzd�u� i wszerz. Najrozmaitsze �rodowiska zaprasza�y go na wyk�ady. M�wi� na uniwersytetach, w r�nego typu o�rodkach zajmuj�cych si� rozwojem cz�owieka i na naukowych sympozjach. Odwiedza� rozmaite organizacje, zgromadzenia religijne i grupy psychoterapeutyczne; podr�owa� po Kanadzie, Meksyku, Kostaryce, Wenezueli, Kolumbii, Hiszpanii, Niemczech, a nawet po Polsce. Jego obecno��, jego konkretne, bardzo �yciowe podej�cie, rozs�dek i poczucie humoru potwier-dzHy to, co zapowiada�y �Trzy filary... ": �e jest cz�owiekiem Zachodu ca�kowicie i naturalnie zjednoczonym z ze�. Co wi�cej, ukaza� swoim dzia�aniem i sposobem bycia, �e g��boko wnikn�� w ze� i przezwyci�y� to, co dla jego s�uchaczy stanowi �r�d�o niepokoju. Wskutek tego do Rochester nap�yn�� najpierw strumie�, potem rzeka, a w ko�cu ca�y zalew ludzi, pragn�cych praktykowa� razem z rosim Kapleau w za�o�onym przez niego O�rodku Ze�. Przez wiele lat rosi Kapleau prowadzi� warsztaty i sesin, wyg�asza� mowy, udziela� porad swym uczniom i spotyka� si� z najr�niejszymi lud�mi, kt�rzy przychodzili do niego z pro�b� o rad� i przewodnictwo. Do�wiadczenia te wykorzysta� pisz�c ksi��k� Ze�: �wit na Zachodzie. W 1966 roku w o�rodku odby�o si� pierwsze sesin. W 1968 roku wybuch� katastrofalnych rozmiar�w po�ar i strawi� wszystko opr�cz szkieletu budynku. Wykorzystuj�c kwalifikacje wyniesione z pracy, cz�onkowie o�rodka przez dwa lata zmagali si� z samymi sob� i ze stawiaj�cym op�r materia�em, a� odnowili zr�b budynku i przekszta�cili go w �wi�tyni� ze�. Od tego czasu o�rodek znacznie si� rozr�s� i pojawi�o si� w nim wiele ulepsze�. Jednak�e mimo po�aru, przebudowy i nieustannych zmian, zasadnicza praca ze� - a wi�c zazen, sesin, warsztaty, ceremonie - odbywa�a si� bez zak��ce�. Chocia� wiele tradycyjnych ceremonii zosta�o dostosowanych do wymog�w naszych czas�w i naszej kultury, to jednak rosi Kapleau nieust�pliwie i niestrudzenie ochrania� i podtrzymywa� ducha ze� przekazanego mu przez jego nauczycieli - rosiego Harad� i rosiego Yasutaniego. 9 Wymagania, jakie rosi Kapleau stawia ludziom, kt�rzy z nim pracuj�, s� r�wnie wysokie jak te, z kt�rymi spotka� si� w klasztorze Hosin, gdzie praktykowa�. Nie toleruje pob�a�ania sobie ani litowania si� nad sob�. Nie zezwala na usprawiedliwianie si� ani na specjalne wzgl�dy. Oczekuje zaanga�owania i wyt�onej pracy. Powiada: Je�li ucze� nie jest w stanie dor�wna� swemu nauczycielowi lub go przewy�szy�, to obaj zawiedli". Mamy tu cz�owieka Zachodu, kt�ry jest o�wiecony, a zarazem wypowiada si� jasno i zdaje sobie przy tym spraw� z w�tpliwo�ci, trosk i nadziei wsp�czesnych, technologicznie zorientowanych ludzi. Takie po��czenie cech nale�y do rzadko�ci. Czytelnik powinien zdawa� sobie spraw� z prawdziwego celu tej ksi��ki. Podobnie jak sesin, po�wi�cone przebudzeniu si� uczestnik�w, ksi��ka ta napisana przez o�wieconego nauczyciela ma ostatecznie jeden cel - przebudzenie si� czytelnika. Albert Low �Siakjamuni schodz�cy z g�ry" p�dzla LJang K'ai (XII wiek), wybitnego chi�skiego malarza z czas�w Po�udniowej Dynastii Sung. Po sze�ciu latach wewn�trznych duchowych zmaga� i poszukiwa� Siakjamuni osi�gn�� najwy�szy szczyt Umys�u, wejrza� w najg��bsze znaczenie narodzin i �mierci i sta� si� Budd�, czyli Przebudzonym. Pocz�tkowo rozkoszowa� si� tym wznios�ym stanem. Potem rozwa�a�, czy ludzie, nurzaj�cy si� wci�� w b�ocie gniewu, chciwo�ci i u�udy, s� w stanie poj�� donios�� prawd�, jak� urzeczywistni�. Wreszcie zszed� z tej najwy�szej z g�r w �wiat cierpienia i zacz�� naucza� o przyczynie cierpienia i drodze przezwyci�enia go. Obraz promienieje g��bokim spokojem, co podkre�la trzepocz�ca na wietrze szata Siakjamuniego i uko�na linia zbocza. Atmosfera ta oddaje g��bi� o�wiecenia. W rysach Siakjamuniego wida� wielki spok�j, m�dro�� i wsp�czucie. Nie ma w tym nic nadprzyrodzonego ani mitycznego. Budda jest ukazany w konkretnej ludzkiej postaci. Obraz ten pozwala odczu�, �e prawdziwe przebudzenie nie jest ekstaz�, utrzymuj�c� cz�owieka pe�nego zachwytu i rado�ci w ob�okach abstrakcyjnej jedno�ci. Jest c-no raczej urzeczywistnieniem osadzaj�cym cz�owieka mocno na ziemi, po�r�d �wiata trudu i zmaga�. Wchodzi si� na t� g�r� dla siebie, schodzi si� z niej dla innych. 11 WST�P Moja pierwsza ksi��ka Trzy filary ze� przedstawi�a zasady i metody buddyz-mu ze� s�owami zar�wno staro�ytnych, jak i wsp�czesnych japo�skich mist-rz�w, dostarczaj�c czytelnikowi map� i kompas i wyznaczj�c kierunek podr�y do samourzeczywistnienia. Znajomo�� tych nauk i praktyk, obejmuj�cych r�wnie� elementy indyjskiego i chi�skiego ze�, jest - jak uwa�am - niezb�dna, je�li ma si� ujrze� we w�a�ciwej perspektywie nowy buddyzm, rozwijaj�cy si� na Zachodzie. Jednocze�nie nale�y zda� sobie spraw�, �e poniewa� buddyzm w Japonii i innych krajach Azji jest nieuchronnie stopiony z jedynymi w swoim rodzaju kulturami, to jego istot� trzeba wydoby� z owych kulturowych nalecia�o�ci. Nie jest to �atwe zadanie. Ze�: �wit na Zachodzie oferuje stare wino w nowych dzbanach. Ukazuje oddzia�ywanie ze� w P�nocnej i Po�udniowej Ameryce i w Europie oraz r�norodne reakcje, jakie wywo�uje on w rozmaitych kulturowych �rodowiskach. Ksi��ka ta odpowiada, w spos�b w�a�ciwy dla ze�, na ich pal�ce, dociekliwe pytania i otwarcie wyjawiane w�tpliwo�ci. Umo�liwia te� ona czytelnikowi po�redni udzia� w sesin (intensywnym okresie treningu w odosobnieniu), kt�re jest sercem dyscypliny ze�. Ksi��ka nie ogranicza si� przy tym do aluzji dotycz�cych cudu i rado�ci o�wiecenia, lecz przedstawia r�wnie� �ywe reakcje ludzi Zachodu, kt�rzy doznali tego niepor�wnywalnego z niczym prze�ycia. Niewiele ksi��ek o ze� trafnie przedstawia znaczenie akt�w czci i oddania oraz rytua��w b�d�cych nieodzownym sk�adnikiem duchowego treningu. Ze�: �wit na Zachodzie jest pr�b� wype�nienia tej luki, lecz nie w drodze poucze�, tylko poprzez listy i dialogi, jasno ukazuj�ce zastrze�enia wysuwane w tych sprawach przez wielu pocz�tkuj�cych. Znajduj� si� tu r�wnie� wsp�czesne, specjalnie przystosowane do �piewu przek�ady podstawowych tekst�w, dzi�ki kt�rym akty czci i oddania nabieraj� g��bokiej ekspresji. Powiada si�, �e ze� jest ponad moralno�ci�, ale �e moralno�� nie jest poni�ej ze�. To paradoksalne stwierdzenie, wraz ze szczeg�lnie charakterystycznym dla ze� brakiem sentymentalizmu i umoralniaj�cych kaza�, przyczyni�o si� do powstania b��dnego wyobra�enia, i� ze� ur�ga moralno�ci i ignoruje odpowiedzialno�� spo�eczn� W istocie rzecz ma si� dok�adnie na odwr�t, o czym czytelnik mo�e si� sam przekona�. Ze� kszta�tuje moralne i odpowiedzialne zachowanie, wygaszaj�c p�omienie chciwo�ci, gniewu i u�udy, kt�re spalaj� ludzki umys�, i budz�c tym samym wsp�czucie i mi�o�� w ka�dym ludzkim sercu. Buddyzm ze�, mimo po�wi�conej mu obszernej literatury, pozostaje dla wielu tajemnicz�, orientaln� religi� Mamy nadziej�, �e ze� przefiltrowany przez do�wiadczenia zachodniego nauczyciela i przedstawiony tu w jego spotkaniach 13 2 zachodnimi uczniami i entuzjastami przem�wi wprost do dzisiejszych ludzi Zachodu w zrozumia�ym kontek�cie naszego czasu i kultury. Czytelnik zauwa�y, �e w przek�adach cudzoziemskich imion, szczeg�lnie mistrz�w chi�skich, panuje niekonsekwencja. W Japonii chi�skim i indyjskim i-mionom nadawano japo�skie brzmienie, lecz jest to zwyczaj, kt�rego nie mog�em utrzyma� w ksi��ce pisanej po angielsku, mimo �e zjaponizowane imiona s� do�� �atwe do wymawiania dla ludzi Zachodu. Z drugiej jednak strony nie wydawa�o mi si� w�a�ciwe pozostawienie wszystkich imion w ich oryginalnej transliteracji, zw�aszcza imion chi�skich, niezwykle trudnych w wymowie dla przeci�tnego zachodniego czytelnika, w sytuacji gdy wielu czytelnik�w ju� zaznajomi�o si� ze zjaponizowanymi cudzoziemskimi imionami (wi�kszo�� tekst�w ze� w j�zyku angielskim zosta�o przet�umaczonych przez Japo�czyk�w). Id�c na kompromis przyj��em praktyk� - kt�ra chyba nie zadowoli�aby ani chi�skiego, ani japo�skiego, ani indyjskiego czytelnika - u�ywania japo�skiego imienia wtedy, gdy ma ono bardziej znajome brzmienie i sprawia mniej k�opotu, a zachowywania chi�skiej czy indyjskiej wymowy w szerzej znanych przypadkach. Do powstania niniejszej ksi��ki przyczyni�y si� niezliczone pomocne d�onie bothisattw�w przesz�ych i obecnych, bez kt�rych inspiracji i aktywnej pomocy nigdy by si� nie narodzi�a. Przede wszystkim przychodz� mi na my�l: moi nauczyciele - pami�� o ich niestrudzonych wysi�kach i niezliczonych dobrodziejstwach inspirowa�a t� prac� od pocz�tku do ko�ca. Bodhin - kap�an z O�rodka Ze� w Rochester, kt�ry pracowa� ze mn� nad wszystkimi aspektami tej ksi��ki. Bez jego lingwistycznych zdolno�ci, talentu i o-fiarno�ci m�j wyb�r i redakcja materia�u sk�adaj�cego si� na ten tom by�yby niezmiernie utrudnione. Albert Low, kt�ry �askawie zgodzi� si� napisa� przedmow�, przeczyta� r�kopis kilka razy oraz podsun�� wiele sugestii, wskutek czego ksi��ka niew�tpliwie zyska�a. Gail Graef, moja sekretarka, kt�ra taktownie pogania�a mnie i zach�ca�a do pracy, nie pozwalaj�c na zwolnienie tempa. Jej troska o szczeg�y, jak r�wnie� umiej�tno�� pisania na maszynie i inne uzdolnienia, by�y niezwykle pomocne. Tina Kjolhede, kt�ra szczodrze u�ycza�a swego czasu i umiej�tno�ci redaktorskich. Jej bystremu oku i wnikliwej uwadze zawdzi�czam oczyszczenie tekstu z d�u�yzn, kt�re by�yby utrudnieniem dla czytelnika. Toni Packer, kt�ra uwa�nie i krytycznie przeczyta�a r�kopis i poczyni�a wiele trafnych uwag, znacznie podnosz�cych jako�� tekstu. Richard Wehrman, kt�ry hojnie u�ycza� swego czasu i talentu, projektuj�c ok�adk�, rysunek karpia na tytu�owej stronie i trzy rysunki w cz�ci po�wi�conej aktom czci i oddania. 14 Raf� Martin, w�a�ciciel ksi�garni OxCart, kt�ry by� cennym wsp�pracownikiem przy sporz�dzaniu listy ksi��ek zalecanych do czytania. Richard Clarke - swoim t�umaczeniem Strof Wiary w Umys� pom�g� przygotowa� jej ostateczn� wersj�. Poi�y Papageorge, kt�ra bez skargi ponosi�a ci�ar pisania na maszynie oraz przygotowywa�a niebia�skie posi�ki. Tej oddanej i utalentowanej osobie przypad�o zadanie zajmowania si� wieloma codziennymi sprawami, tak istotnymi dla tworzenia atmosfery sprzyjaj�cej pracy. Wszystkim tu wspomnianym, jak r�wnie� cz�onkom O�rodka Ze� w Roches-ter, kt�rzy znosili okresy mojej nieobecno�ci z cierpliw� wyrozumia�o�ci� pragn� wyrazi� moj� serdeczn� wdzi�czno�� z d�o�mi z�o�onymi w gasio. Philip Kapleau Rochester, stan Nowy Jork, 8 kwietnia 1978 r. l B�YSKI ZE� WPROWADZENIE Ze� od dawna znany jest jako �przekaz poza sutrami, nie opieraj�cy si� na s�owach". Od chwili, gdy Budda Siakjamuni uni�s� kwiat przed zgromadzeniem mnich�w na G�rze S�pa, a Mahakasiapa w odpowiedzi u�miechn�� si� ze zrozumieniem 1, ze� rozkwita� najpe�niej nie w s�owach, ale w czynach. Czytelnik, kt�ry wie o tym, mo�e na pocz�tku dziwi� si�, jak� rol� spe�niaj� poni�sze dialogi w przekazywaniu ducha ze�. Bytoby naprawd� rzecz� cudown�, gdyby ci, kt�rzy przychodz� do nauczyciela ze�, przynosili ze sob� wra�liwo�� i zrozumienie Mahakasiapy. Tak si� jednak nie zdarza i aby dotrze� do s�uchacza, nauczyciel musi zst�pi� na poziom werbalnego porozumiewania si�. Szczeg�lnie w naszej zachodniej kulturze, gdzie nawet podstawowe zasady buddyzmu s� ci�gle nieznane wzgl�dnie rozumiane opacznie, nauczyciel musi m�wi� do pocz�tkuj�cych j�zykiem, kt�ry mog� zrozumie�. Dla wahaj�cego si� i pe�nego pyta� nowicjusza wym�g podporz�dkowania si� nakazowi �sied�, a zrozumiesz!" to zbyt wiele jak na jego wiar� w sw� Prawdziw� Natur�. Zupe�nie jak s�o�, o kt�rym si� powiada, �e nigdy nie przejdzie po nieznanej powierzchni, nim nie upewni si�, �e ud�wignie ona jego ci�ar - pocz�tkuj�cy w ze� musi powoli wyczuwa� sw� drog�, zaspokajaj�c najpierw intelektualne w�tpliwo�ci co do tego, czy idzie we w�a�ciwym kierunku. W�wczas dopiero zyskuje wiar� i ufno�� pod��aj�c �nieznan� drog� w nieznane". Pytania z serca, a nie z g�owy, s� dla nauczyciela ze� jak chleb, strawa i nap�j. Jednak�e jest r�wnie� nieco miejsca na pytania teoretyczne, bowiem one w�a�nie bardziej ni� cokolwiek innego ujawniaj� dok�adnie, gdzie stoi pytaj�cy i jak mocno jest tam zakorzeniony. Ta wiedza jest u�yteczna dla nauczyciela. Materia� do poni�szych dialog�w zosta� zebrany w ci�gu ostatnich dwunastu lat z rozmaitych �r�de�, g��wnie z wyk�ad�w w college'ach, na uniwersytetach, w o�rodkach praktyk duchowych, a tak�e w innych o�rodkach zajmuj�cych si� rozwojem cz�owieka. Innym �r�d�em by�y warsztaty wprowadzaj�ce, regularnie prowadzone w O�rodku Ze� w Rochester. Na uniwersytetach w sk�ad warsztatu wchodzi� r�wnie� wyk�ad otwarty, wyg�aszany zwykle w pi�tkowy wiecz�r przed weekendem. Nie brakowa�o w�wczas sposobno�ci do stawiania pyta�, podobnie zreszt� jak i podczas pe�nego warsztatu, jaki zazwyczaj mia� miejsce nast�pnego dnia. W sumie wyk�ady i warsztaty, prowadzone w audytoriach i bibliotekach, w miejscach publicznych, jak r�wnie� prywatnie u poszczeg�lnych grup, przyci�gn�y jednak mniejsz� liczb� powa�nie nastawionych os�b ani�eli warsztaty w O�rodku. Kto�, kto �ywi przelotne zainteresowanie ze�, by� mo�e wynikaj�ce tylko z ciekawo�ci intelektualnej, bez wielkiego wysi�ku mo�e wzi�� udzia� w darmowym seminarium o ze�, odbywaj�cym si� na jego uniwersytecie czy w rodzin- 19 nym mie�cie. W konsekwencji pytania teoretyczne, dotycz�ce na przyk�ad por�wnania ze� z innymi tradycjami religijnymi, cz�ciej padaty w takim otoczeniu, zw�aszcza na wyk�adach dla student�w i nauczycieli uniwersyteckich, ani�eli podczas okres�w pyta� na warsztatach w Rochester. Grupy, spotykaj�ce si� na warsztatach w O�rodku Ze�, mia�y niezwykle urozmaicony sk�ad. W typowej grupie mogli si� znale��: specjalista od zarz�dzania, nauczyciel ta�ca, kierowca ci�ar�wki, bankier, kucharz, piel�gniarz ze szpitala psychiatrycznego, psycholog, a tak�e arty�ci i muzycy, gospodynie domowe i matki, pisarze, ludzie sceny, lekarze, studenci i nauczyciele. Wi�kszo�� przyje�d�a�a ze wschodniej cz�ci Stan�w, lecz niekt�rzy przybywali z tak odleg�ych miejsc jak Oregon, Nowa Szkocja, Meksyk, Polska, RFN i Szwajcaria. R�wnie� wiek uczestnik�w by� zr�nicowany: od osiemnastu do osiemdziesi�ciu lat. M�wi si� cz�sto, �e to nie studnia idzie do spragnionych, lecz spragnieni do studni. Chocia� dawniej przyjmowanie zaprosze� od r�nych grup, aby prowadzi� warsztaty ze� w innych miastach, zdawa�o mi si� warte zachodu, c- becnie wi�kszo�� czasu sp�dzam z tymi, kt�rzy przybywaj� do O�rodka Ze� w Rochester. Ludzie, kt�rzy w ci�gu ostatnich dwunastu lat po�wi�cali czas, energi� i pieni�dze na cz�sto dalek� podr� do Rochester, przyje�d�ali z r�nych powod�w. Niekt�rzy z czystej ciekawo�ci, inni - �eby dyskutowa�, jeszcze inni -aby si� spiera�. Jednak�e zawsze kry�o si� pod tym n�kaj�ce niezadowolenie z �ycia, jakie wiedli, i pragnienie, cho�by nawet najs�absze, przezwyci�enia tego niepokoju. Nie wszystkie przedstawione pytania zadawano wobec ca�ego audytorium i nie wszystkich odpowiedzi udzielano publicznie. Przewa�nie po zako�czeniu formalnego okresu pyta� podawano napoje i co� do zjedzenia, a grupka szczeg�lnie zaanga�owanych uczestnik�w zbiera�a si� wok� mnie. Zwykle wtedy, w atmosferze swobodnej rozmowy, pojawia�y si� najbardziej dociekliwe pytania, kt�rych uczestnicy nie chcieli zada� publicznie z r�nych powod�w. �adnego z poni�szych dialog�w nie nale�y myli� z tym, co dzieje si� podczas dokusan, kiedy to ucze� na osobno�ci spotyka si� z rosim twarz� w twarz. Pytania stawiane na warsztatach dotycz� ca�kiem innej dziedziny ni� te przedstawiane na dokusan. Uczestnicy warsztat�w nie pozostaj� w �adnym formalnym zwi�zku ze mn�, w odr�nieniu od tych, kt�rzy s� przyjmowani na dokusan. Bior�cy udzia� w warsztatach, opr�cz tego, �e mog� mie� za sob� do�wiadczenia z wieloma modnymi akurat sposobami terapii cia�a i umys�u, mog� nadal utrzymywa� sporadyczny kontakt z inn� duchow� tradycj� i �lubowa� nawet pos�usze�stwo komu�, kogo uwa�aj� za swego nauczyciela. Najbardziej dostrzegaln� wsp�ln� cech� uczestnik�w warsztat�w jest brak zdecydowanego zaanga�owania. Mo�na ich uczci- 20 wie nazwa� �poszukiwaczami", w odr�nieniu od �praktykuj�cych", kt�rzy stawiaj� si� przede mn� na dokusan. Zdaj�c sobie spraw�, �e w czasie wyk�adu czy warsztatu uczestnicy maj� powa�nie ograniczon� ch�onno�� i zdolno�� rozumienia, jak r�wnie� �e nie s� oni zaznajomieni z samym ze� i metodami nauczania go, nie mog� wobec takiego audytorium post�powa� w tradycyjnie przyj�ty spos�b. Gdyby typowo warsztatowe pytanie pad�o na dokusan, odpowiedzi� by�oby s�owo lub dwa, by� mo�e u-derzenie lub milczenie. Jednak�e d�uga, zwerbalizowana odpowied� na z�o�one pytanie nie stoi w sprzeczno�ci z nauk� ze�, skoro sam Budda podkre�la� potrzeb� dostosowania odpowiedzi do rozumienia pytaj�cego. Niekt�rzy czytelnicy mog� by� zak�opotani, gdy odkryj�, �e podobne pytania wywo�uj� rozmaite odpowiedzi w r�nych dialogach. Jednak�e w ka�dym pytaniu kryje si� wiele tre�ci poza s�owami. Nauczyciel s�uchaj�c pytania musi upewni� si�, w kt�rym miejscu, �e si� tak wyra��, stoi pytaj�cy, aby wiedzie�, jak najlepiej ukierunkowa� sw� odpowied�. Tak jak sama prawda nie jest statyczna, lecz dynamicznie �ywa, tak i �w�a�ciwej" odpowiedzi nie spos�b ustali�. Z tego w�a�nie powodu odpowied�, w kt�rej nie znajduj� odbicia specyficzne potrzeby pytaj�cego, jest zwyk�� abstrakcj�. W wi�kszo�ci wypadk�w dialogi zosta�y spisane z notatek sporz�dzonych podczas warsztat�w przez towarzysz�cych mi bliskich uczni�w. Na niekt�rych �wyjazdowych" warsztatach nagrywano ta�my i przysy�ano je do O�rodka. Na zako�czenie dodam, �e dla unikni�cia powt�rze� w poni�szych dialogach usuni�to pewne, poruszane na warsztatach �ywotne kwestie, na kt�re odpowiedziano ju� w Trzech filarach ze�. Je�eli materia� zawarty w tej cz�ci ma moc inspirowania w jedyny w swoim rodzaju spos�b, to by� mo�e dlatego, �e wynika z gradu �ywych pyta� i �ywych odpowiedzi, z problem�w i w�tpliwo�ci, ciekawo�ci i sprzeciwu biznesmen�w, nauczycieli, student�w, robotnik�w i wielu innych ludzi w naszym wsp�czesnym zachodnim spo�ecze�stwie. DIALOGI 1. GDZIE NARODZ� SI� ZE� - W INDIACH, CHINACH, CZYJAPONH? Grupa student�w z Wydzia�u Studi�w Azjatyckich Uniwersytetu w Rochester z�o�y�a pewnego dnia wizyt� w O�rodku Ze�. Gdy obejrzeli sal� medytacyjn� (zendo) i inne pomieszczenia o�rodka, poproszono ich o uwagi. JAPO�SKI STUDENT: Prosz� mi wybaczy� moj� nieuprzejmo��, lecz zauwa�y�em, �e �ciany w sali medytacyjnej by�y wy�o�one prasowanymi s�omianymi matami. Zaskoczy�o mnie to. My, Japo�czycy, nigdy nie wyk�adamy �cian s�omianymi matami. W �wi�tyniach ze� w Japoniii nigdy tego nie widzia�em. Czy m�g�bym zapyta�, po co to robicie? ROSI: S�u�y to dobrze naszym celom, daj�c �cianie naturaln�, nie rozpraszaj�c� uwagi barw�. CHI�SKI STUDENT (do Japo�czyka): Wydaje mi si�, �e pan uwa�a, i� prawdziwy ze� to ze� japo�ski. Prosz� nie zapomina�, �e cz'an, kt�ry wy, Japo�czycy, nazywacie ze�, przyby� do Japonii z Chin. HINDUSKI STUDENT (do Japo�czyka i Chi�czyka): Obaj zapominacie, �e Budda Siakjamuni by� Hindusem, a nie Chi�czykiem ani Japo�czykiem. Bud-dyzm nie narodzi� si� w Chinach ani w Japonii, lecz w Indiach. ROSI: A warto przypomnie� wam trzem, �e nasza ameryka�ska tradycja czerpie swobodnie ze wszystkich tradycji. Rzeki buddyjskich kultur waszych kraj�w wp�yn�y do oceanu buddyzmu. Obecnie wody te zaspokajaj� duchowe pragnienia wielu Amerykan�w. Droga Buddy jest uniwersalna i przekracza wszystkie kultury. Budd� mo�na znale�� nie tylko w Indiach, Chinach czy Japonii, lecz wsz�dzie tam, gdzie ludzie czcz� go i �yj� zgodnie z jego naukami. BIRMA�SKI STUDENT: W takim razie Pana Budd� mo�na znale�� przede wszystkim w moim kraju. Mamy w Birmie oko�o dziewi��dziesi�ciu tysi�cy buddyjskich mnich�w, kt�rych nasz nar�d bardzo szanuje. Czcimy Pana Budd� w pagodach i w naszych domach. Okazujemy mu cze�� jako najwi�kszemu �wi�temu, jaki kiedykolwiek �y�. ROSI (do Birma�czyka): Czy pan medytuje? BIRMA�SKI STUDENT: Nie. Mam bardzo prze�adowany program studi�w na uniwersytecie i niestety nie mog� znale�� czasu na medytacj�. ROSI: Budd� mo�na znale�� w Birmie, lecz je�li o pana chodzi, to dopiero b�dzie musia� go pan poszuka�, (zwracaj�c si� do Chi�czyka) A pan? 23 CHI�SKI STUDENT: Chcia�bym medytowa�, lecz mam maty pok�j, a m�j wspotiokator dzie� i noc puszcza p�yty. Prawie nigdy si� nie uczy i doprowadza mnie do sza�u. Chcia�bym, �eby to on medytowa�. ROSI: Dla pana Budda te� pozostaje nieznany, (obraca si� ku hinduskiemu studentowi) HINDUSKI STUDENT: Moja rodzina wyznaje hinduizm, jednak�e nauki Pana Buddy nie uwa�amy za odmienn� od naszych w�asnych. ROSI: Czy w hinduizmie nie praktykuje si� medytacji? HINDUSKI STUDENT: Owszem, lecz ja nie mam na to czasu, bo �wicz� hat-ha jog�. ROSI: Czy Budda Siakjamuni naucza� hatha jogi? (zwracaj�c si� do Japo�czyka) Czy pan medytuje? JAPO�SKI STUDENT: Niestety, nie potrafi�. Prosz�, niech mnie pan nauczy. ROSI: To w�a�nie by�a pierwsza lekcja! 2. JE�LI B�D� M�WI� O ZE�, TO TO, O CZYM B�D� M�WI�, NIE B�DZIE ZE�. (spotkanie z grup� psychoanalityk�w) DYREKTOR INSTYTUTU (po kilku wst�pnych uwagach): Rosi Kapleau powie nam teraz, czym jest ze�. (Dw�ch uczni�w towarzysz�cych rosiemu k�adzie dwie maty z poduszkami na pod�odze. Rosi siada na jednej. Jeden z uczni�w k�ania si� przed rosim, a potem siada na drugiej macie) UCZE�: Czym jest ze�? (Rosi bierze z tacy dojrza�ego banana, obiera go ze sk�rki i zaczyna je��) UCZE�: Czy to wszystko? Czy nie mo�esz mi pokaza� czego� innego, rosi? ROSI: Prosz�, podejd� bli�ej. (Ucze� przysuwa si� bli�ej) ROSI: Prosz�, wyra� to sam. (Ucze� zjada reszt� banana, po czym sk�ada pok�on i wychodzi) DRUGI UCZE� (zwraca si� do audytorium): Rozumiecie? (Cisza) Byli�cie w�a�nie �wiadkami doskona�ej demonstracji ze�. Czy s� jakie� pytania? (d�ugie milczenie) PYTAJ�CY: Nie jestem zadowolony z tego, co pokaza�e�, rosi. Nie jestem pewien, czy to rozumiem. Czy mo�esz powiedzie� nam, czym jest ze�? Z pew-no�ci�jest to mo�liwe. ROSI: Dobrze. W powietrzu p�ywaj� ryby; w morzu fruwaj� ptaki! 24 PYTAJ�CY: Teraz rozumiem lepiej... (�miech) DRUGI PYTAJ�CY: A czy mo�na dok�adniej obja�ni�, czym jest ze�? ROSI: Je�eli b�d� m�wi� o ze�, to to, o czym powiem, nie b�dzie ze�. 3. CZEMU MISTRZOWIE ZE� ODPOWIADAJ� PRZYKRYM TONEM? PYTAJ�CY: Czemu mistrzowie ze� nie zadaj� sobie trudu, aby odpowiada� na pytania �wiadcz�ce o rzeczywistych ludzkich problemach? Zamiast tego odpowiadaj� tonem nonszalanckim lub wr�cz przykrym. ROSI: Je�li jeste� g�odny, a ja dam ci tylko menu, czy to ci� zaspokoi? PYTAJ�CY: Oczywi�cie, �e nie. Dlaczego pytasz? ROSI: Ka�de t�umaczenie, nawet najbardziej szczeg�owe i wnikliwe, jest spojrzeniem z jednego tylko, ograniczonego punktu widzenia na to, co niesko�czone. Dodawa�bym ci w ten spos�b jeszcze jedn� g�ow� do tej, kt�r� masz. PYTAJ�CY: W�a�nie to mam na my�li, gdy m�wi� o przykrym tonie. ROSI (�miej�c si�): Chyba �artujesz. PYTAJ�CY: Nie, m�wi� serio. ROSI: Pewien ucze� zapyta� kiedy� mistrza: �Czym jest budda?" A �w na to odpowiedzia�: �Kim jeste�?" Czy nazwa�by� to przykr� odpowiedzi�? PYTAJ�CY: Tak, oczywi�cie. ROSI: A przypu��my, �e powiedzia�bym ci, i� ten ucze� dzi�ki temu doszed� do o�wiecenia. Czy nadal krytykowa�by� t� odpowied�? PYTAJ�CY: Tak. Nie tylko same s�owa, lecz r�wnie� ton, jakim je wypowiedzia�e� - na�laduj�c, jak przypuszczam, ton mistrza - sprawia, �e ta odpowied� jest przykra Mistrz m�g�by wyrazi� w milszy spos�b to, o co mu chodzi�o, gdyby chcia� by� uprzejmy. ROSI (wyrzucaj�c r�ce do g�ry i �miej�c si�): Ze� nie jest dla ciebie, przyjacielu! 4. JE�LI AMERYKANIE B�D� SP�DZA� CZAS NA MEDYTACJACH, TO KONKURENCYJNE SPO�ECZE�STWA PRZEGONI� ICH, A NAWET �POGRZEBI�". PYTAJ�CY: Podczas jednej z przerw na tym warsztacie zauwa�y�em interesuj�ce dekoracje w przej�ciu, ��cz�cym g��wny budynek z Sal� Buddy. Zapyta- 25 tem o nie pewnego cz�onka o�rodka i dowiedzia�em si�, �e przedstawiaj� one ob�oki i wod�. Na pytanie o ich znaczenie odpar�, �e nowicjusze w treningu ze� s� cz�sto zwani �unsui", tzn. �ob�ok-woda", bowiem celem ze� jest uformowanie cz�owieka, kt�ry �unosi si� swobodnie jak ob�oki i p�ynie jak woda". Niepokoi m-nie ta odpowied�. Jestem kierownikiem produkcji w fabryce i przyszed�em na ten warsztat, �eby dowiedzie� si�, czy metody ze� mog� pom�c naszym pracownikom, aby stali si� bardziej uwa�ni i aktywni. Co stanie si� z naszym krajem, je�eli zwyci�y filozofia dryfowania jak ob�oki? Na przyk�ad, co stanie si� z nasz� produkcj� �ywno�ci, od kt�rej zale�y tak wiele na �wiecie, jak r�wnie� z innymi produktami, kt�re wytwarzamy dla siebie i innych kraj�w? Je�li Amerykanie b�d� sp�dza� czas na medytacjach, to pr�ne spo�ecze�stwa, takie jak radzieckie czy chi�skie, przegoni� nas w produkcji, a nawet �pogrzebi�", czym kiedy� zagrozi� Chruszczow. ROSI: Wi�ksze jest prawdopodobie�stwo, �e zostaniemy �pogrzebani" przez Japo�czyk�w ni� przez Rosjan czy Chi�czyk�w. Japonia jest obecnie najwi�kszym producentem w Azji, a wed�ug artyku�u z tygodnika Time z 28 marca 1977 roku, jest druga na �wiecie, je�li chodzi o doch�d narodowy. Wyprzedzaj� j� tylko Stany Zjednoczone. W 1966 roku, gdy opuszcza�em Japoni� po trzynastu latach treningu, grupa moich japo�skich przyjaci� ze� wyda�a dla mnie przyj�cie po�egnalne. Podszed� do mnie wtedy pewien biznesmen, w�a�ciciel du�ej fabryki, i szepn�� mi na ucho: �Kapleau-san, je�li pojedziesz do Waszyngtonu i zobaczysz waszego prezydenta Johnsona, to powiedz mu, �e my, Japo�czycy, mamy tajemn� bro�, kt�ra pozwoli nam przegoni� w produkcji Stany Zjednoczone." .Naprawd�? Co to takiego?" �Ze�!" Firma tego cz�owieka, jak i wiele innych dzisiejszych japo�skich korporacji, regularnie posy�a swoich pracownik�w do klasztor�w ze�. Celem tego jest nie tylko rozwini�cie w nich wi�kszej dyscypliny i przytomno�ci, ale r�wnie� nauczenie ich, �e to, czy praca cieszy czy przygn�bia, zale�y nie od niej samej, lecz od stanu umys�u, w jakim si� pr�ci je. PYTAJ�CY: Nadal nie widz� �adnego po�ytku z filozofii �dryfowania jak ob�oki" dla technologicznie zorientowanego spo�ecze�stwa, takiego jak nasze. ROSI: Dobrze, pom�wmy o tym szerzej. Prosz� mi powiedzie�, co robi� ob�oki? PYTAJ�CY: Po prostu dryfuj�, lecz nie uwa�am, �e ludzie powinni dryfowa� bez celu. ROSI: Ob�oki poruszaj� si� swobodnie - to znaczy bez my�li - kszta�tuj�c si� zgodnie z warunkami atmosferycznymi i swoj� w�asn� natur�. Woda dostosowuje si� do wszelkich okoliczno�ci. Jest kulista w kulistym naczyniu, a sze�cienna w sze�ciennym. Jednak�e zawsze zachowuje swoj� to�samo��. Na jaki� czas mo�e przekszta�ci� si� w l�d lub par�, gdy jest c'o tego zmuszona przez okre�lone warunki, ale zawsze powraca do w�asnej postaci, odzyskuj�c swoj� p�ynno��, 26 bowiem nic nie jest w stanie jej powstrzyma� przed ostatecznym osi�gni�ciem jej �r�d�a - morza. �Woda jest ust�pliwa, lecz zwyci�a wszystko. Nigdy nie atakuje, lecz zawsze wygrywa ostatni� bitw�" - powiada staro�ytny chi�ski m�drzec. Ob�oki i woda symbolizuj� doskona�ego cz�owieka ze�. Jego �ycie charakteryzuje si� wolno�ci� i spontaniczno�ci� a tak�e odporno�ci� i elastyczno�ci� w przystosowaniu si� do zmiennych okoliczno�ci. �yje on wi�c bez napi�� i niepokoj�w. Dlatego w�a�nie uczniowie ze� zwani s� �ob�oki - woda". PYTAJ�CY: Mo�e jestem t�py, ale nadal nie widz� zwi�zku mi�dzy ob�okami i wod� a wydajn� prac� ROSI: Wydajna praca wymaga energii, a energia najswobodniej p�ynie w robotniku, kt�ry potrafi �atwo pokonywa� nowe przeszkody i dostosowywa� si� do zmiennych warunk�w. Je�li ograniczaj� ci� sztywne koncepcje tego, jak co powinno by� - nieuchronnie nast�pi konflikt. P�yn�ca st�d frustracja poch�ania energi� i nie pozwala na ca�kowite oddanie si� pracy. Jakie �rodki stosuj� kierownicy fabryk, aby praca bardziej satysfakcjonowa�a robotnik�w i anga�owa�a ich duchowo? PYTAJ�CY: Nasza firma zafundowa�a kursy TM (Transcendentalnej Medytacji) i metody Si�va Mind Control, lecz szczerze m�wi�c niewiele one pomog�y. Inne du�e koncerny organizowa�y kursy z psychologii i innych dziedzin maj�cych na celu doskonalenie si� zatrudnionych tam pracownik�w. ROSI: Z punktu widzenia ze� s� to tylko p�rodki, bowiem zajmuj� si� tylko li��mi i ga��ziami zamiast korzeniem, czyli przyczyn�, S� tylko parawanem, kt�ry zas�ania przepa�� oddzielaj�c� robotnika od jego pracy. Tak d�ugo, jak d�ugo kierownictwo nie dostosuje pracy do potrzeb swych pracownik�w, lecz b�dzie nalega�, aby oni dostosowali si� do wymaga� maszyn, robotnicy nie b�d� si� u-to�samia� ze swoj� praca; b�d� j� traktowa� jedynie jako �rodek zdobywania pieni�dzy, niezb�dnych do kupowania sobie i rodzinie coraz wi�kszej ilo�ci materialnych d�br, i b�d� si� czu� wyalienowani. Innymi s�owy, kierownictwo musi sprawi�, by praca bardziej satysfakcjonowa�a robotnik�w przez zaanga�owanie ich serc i umys��w, a nie tylko r�k i n�g. Ze swojej strony robotnicy maj� wobec siebie samych obowi�zek nauczy� si� do�wiadcza� pracy jako �rodka do osobistego zbawienia. PYTAJ�CY: Co to znaczy �zbawienie"? ROSI: Przekroczenie poczucia ja" poprzez ca�kowite poch�oni�cie prac� Z punktu widzenia ze�, cel pracy jest o wiele g��bszy, ni� tylko produkowanie rzeczy lub �wiadczenie us�ug przydatnych dla spo�ecze�stwa. W�a�ciwie traktowana praca jest �rodkiem do samourzeczywistnienia. Ale je�li praca ma s�u�y� temu celowi, robotnicy powinni stara� si� nie ocenia� swych zaj�� jako nudnych ani przyjemnych, bowiem takie oceny powstaj� w sytuacji, gdy cz�owiek dystan- 27 suje si� od pracy, gdy wewn�trznie si� od niej oddziela. Robotnik musi r�wnie� oddawa� si� pracy ca�ym sob� - w pe�ni, czyli bez my�li oddzielaj�cych go od pracy. Tak wykonywana praca dzia�a oczyszczaj�ce - wymiata przypadkowe, nieistotne my�li, kt�re zanieczyszczaj� umys� jak �rodki chemiczne cia�o. Praca staje si� w ten spos�b wyrazem Prawdziwego Umys�u, jest tw�rcza i budzi energi�, l na tym w�a�nie polega jej uszlachetniaj�ca rola. Taka praca zwana jest w ze� prac� dla siebie. PYTAJ�CY: Pracuj�c dla firmy pracujesz dla siebie - to powinno wszystkich uszcz�liwi�. ROSI: W�a�nie! 5. ZE� I PSYCHOTERAPIA - CZY DADZ� SI� POGODZI�? PYTAJ�CY: Czy dobrze jest ��czy� zazen z psychoterapi�? ROSI: Czy teraz przechodzisz psychoterapi�? PYTAJ�CY: Tak. ROSI: Czy praktykujesz zazen? PYTAJ�CY: Bardzo ma�o. Waha�em si�, czy praktykowa� wi�cej, bo nie jestem pewien, jaki skutek mog�oby to wywrze� na mojej terapii. ROSI: Czemu nie pom�wisz o tym ze swoim terapeut� i nie p�jdziesz za jego radami? PYTAJ�CY: Powiedzia� mi, �e nie ceni medytacji ani zazen. Wiem, �e sam nie praktykuje. ROSI: To szkoda. W naszym O�rodku jest wielu psycholog�w i psychiatr�w, kt�rzy od wielu lat praktykuj� zazen i nawet zalecaj� to swoim pacjentom. Je�li jednak ufasz swemu psychoterapeucie i chcesz nadal leczy� si� u niego, powiniene� zrobi� to, co on m�wi. Gdyby� straci� wiar� w niego i czu� potrzeb� dalszej terapii - to wybierz terapeut�, kt�ry ma szersze przygotowanie obejmuj�ce, je�eli nie praktyczn� znajomo�� ze�, to przynajmniej uznanie jego warto�ci. DRUGI PYTAJ�CY: Czy osoba neurotyczna lub psychotyczna mo�e uprawia� zazen? ROSI: Ludzie, kt�rzy s� bardzo nerwowi lub te� �yj� w powa�nym wewn�trznym zam�cie, nie potrafi� uprawia� zazen. Lecz ty nie wydajesz si� podpada� pod �adn� z tych kategorii. DRUGI PYTAJ�CY: Nie my�la�em o sobie. ROSI: Je�li osoba z umys�owymi zaburzeniami odzyska r�wnowag�, mo�e ogromnie skorzysta� z zazen. Musia�aby jednak pracowa� w �ci�lejszym ni� inni kontakcie z nauczycielem. 28 DRUGI PYTAJ�CY: Czy wiesz co� o terapii Mority? O ile rozumiem, ��pzy o-na zachodnie metody psychiatryczne z elementami ze�. Czy mamy co� w tym rodzaju w Stanach Zjednoczonych? ROSI: Morita, jak powiedzia� mi pewien japo�ski psychiatra, studiowa� tradycyjn� zachodni� psychiatri� i przeszed� przez trening ze� - jak g��boki, tego nie wiem - tak wi�c oczywi�cie u�ywa� w leczeniu obu metod. Jego terapia opiera si� na japo�skim systemie rodzinnym i na kulturze wsp�lnot. Gdy by�em w Japonii, pozna�em dw�ch psychiatr�w, kt�rzy �wiczyli si� zar�wno w ze�, jak i w terapii Mority. Jeden z nich praktykowa� zazen u rosiego Yasutaniego i mia� swoj� klinik� niedaleko jego �wi�tyni w pobliskiej wiosce. Ka�dy z jego pacjent�w mieszka� u jakiej� rodziny, bra� udzia� w jej pracy i zaj�ciach. By�o to cz�ci� jego leczenia. Pacjenci, kt�rzy mieli tylko drobne zaburzenia, praktykowali zazen w �wi�tyni rosiego, a jeden czy dw�ch bra�o nawet u-dzia� w sesin. W Stanach wielu psychiatr�w, psychoanalityk�w i psycholog�w praktykuje ze�. Ci, kt�rzy to robi� od dawna, pos�uguj� si� zasadami i metodami ze� w leczeniu pacjent�w. By� mo�e system psychoterapii Ericha Fromma jest najbli�szy systemowi psychoterapii pos�uguj�cej si� elementami ze�. Jak wiadomo, Fromm wysoko ceni� ze�. Pewien cz�onek O�rodka Ze� w Rochester powiedzia� mi, �e w 1965 roku na konferencji Pacem in terris w Szwajcarii, kt�rej patronowa� O�rodek Badania Instytucji Demokratycznych, rozmawia� z Frommem i zapyta� go, czy zdrowie umys�owe mo�na osi�gn�� dzi�ki ze�. �To jedyna droga do trwa�ego umys�owego zdrowia" - odpowiedzia� Fromm. TRZECI PYTAJ�CY: Gdzie zaczyna si� ze�, a ko�czy psychoterapia lub te� gdzie zaczyna si� psychoterapia, a ko�czy si� ze�? ROSI: Gdy spyta�em o to samo psychiatr� o wieloletnim do�wiadczeniu, odpowiedzia�: �Uwa�am, �e moim zadaniem jest leczenie zam�tu i umys�owego niezr�wnowa�enia moich pacjent�w, aby pewnego dnia byli gotowi do ze�*. Czy jest to odpowied� na twoje pytanie? TRZECI PYTAJ�CY: My�l�, �e tak. DRUGI PYTAJ�CY: Rosi, a co robisz, gdy przychodzi do twego o�rodka kto�, kto w oczywisty spos�b jest znerwicowany lub ma schizofreni�, a chce praktykowa� zazen? ROSI: Osoby w lekkim stanie niepokoju czy depresji, kt�re przejawiaj� szczere pragnienie praktykowania, mog� zosta�. W ko�cu kt� nie jest w najg��bszym znaczeniu znerwicowany? Kt�, zanim si� nie przebudzi, nie patrzy kr�tkowz-rocznie na �wiat z dualistycznego punktu widzenia �ja a inni"? Jednak�e je�li chodzi o ludzi z powa�nymi zak��ceniami umys�owymi, to wskutek zazen mog�yby si� one pog��bi� i to przeszkodzi�oby innym w praktyce. Dlatego zaleca si� im wizyt� u psychoterapeuty, do kt�rego maj� zaufanie. 29 6. CZYM RӯNI� SI� TERAPIE PSYCHOFIZYCZNE OD ZE�? PYTAJ�CY: Mamy dzi� tak wiele duchowych �cie�ek, dyscyplin i terapii, �e a� si� kr�ci w g�owie. Jak zdecydowa�, czy zaj�� si� ze�, chi�skim lub tybeta�skim buddyzmem, jog�, sufizmem, ruchem Hare Kriszna, Misj� Boskiego �wiat�a, Ko�cio�em Zjednoczenia, transcendentaln� medytacj�, est, scjentologi�, Aric�, czy te� terapiami psychofizycznymi takimi jak: Gestalt, rolfing, bioenergetyka, biofeedback, psychoanaliza, analiza transakcyjna, psychodrama, metoda Silva Mind Control, psychosynteza... ROSI: Stop! Wystarczy (�miej�c si�). Wpierw musisz zdecydowa�, czego chcesz i w jakim kierunku jeste� got�w mocno pracowa�. Zapytaj siebie: �Czy zadowoli mnie cokolwiek poni�ej pe�nego przebudzenia, nawet je�li mia�oby ono zaj�� wiele �ywot�w? Czy naprawd� pragn� si� dowiedzie�, kim jestem, dlaczego si� urodzi�em, dlaczego musz� umrze� i jakie jest znaczenie mego �ycia? Czy te� moim celem jest rozlu�nienie cia�a, pog��bienie koncentracji lub te� nauczenie si� relaksu?" DRUGI PYTAJ�CY: S�ysza�em, rosi, jak m�wi�e� komu� podczas przerwy -mam nadziej�, �e nie b�dziesz mia� mi za z�e, �e to powt�rz� - i� nie cenisz tych wszystkich nowych dyscyplin cia�a-umys�u, kt�rych wsz�dzie teraz pe�no. Jednak�e wiele z tych terapii wprowadza obecnie medytacj�, kt�ra w ko�cu jest podstaw� ze�. Czy mi�dzy r�nymi rodzajami medytacji s� a� takie r�nice? ROSI: Nie zrozumia�e� mnie. Nie zaleca�bym tych terapii ani atmosfery panuj�cej w wielu takich grupach spotkaniowych jako drogi do o�wiecenia. Abstrahuj�c od o�wiecenia, grupy te spe�niaj� wa�n� funkcj�, gdy s� prowadzone przez kogo�, kto ma za sob� lata �wicze� w danej dyscyplinie i mo�e by� s�usznie nazwany prawdziwym nauczycielem, a nie po prostu przez kogo�, kto uko�czy� jaki� kr�tki kurs. Medytacj� mo�na jednak praktykowa� z wielu powod�w. W terapiach psychofizycznych medytacja s�u�y w zasadzie osi�gni�ciu relaksu i uspokojeniu przypadkowych my�li, przez co pomaga skuteczniej dzia�a� na poziomie psychofizycznym. Gdy jednak medytacja nie jest podsycana przez pragnienie religijnego przebudzenia i oddzielona jest od nauki g�osz�cej, �e �aden cz�owiek nie jest wysp� dla siebie, to mo�e si� �atwo przekszta�ci� w pe�n� samozadowolenia nie-czu�o�� na b�l innych. Peter Marin w swoim artykule zatytu�owanym Nowy narcyzm, drukowanym w pi�mie Harpes z pa�dziernika 1975 roku, ostro krytykuje pewn� terapeutyczn� mod� na to, co nazywa �ub�stwieniem wyizolowanej ja�ni" i m�wi, �e �samolubs- 30 two i moralna �lepota ��daj� dla siebie w szerokim kontek�cie kulturowym uznania jako o�wiecenie i zdrowie psychiczne..." Moje w�asne do�wiadczenie, wyniesione z warsztat�w przeprowadzonych na zaproszenie grup psychoterapeutycznych, potwierdza argumenty Marina. Po jednym szczeg�lnie niespokojnym warsztacie, podczas kt�rego uciszenie uczestnik�w, tak aby mogli praktykowa� zazen, by�o po prostu niemo�liwe - uderzy�o mnie, �e zamiast dawa� �upnia ich ego, masowa�em je, zgadzaj�c si� na nastr�j rozrywki i relaksu, jaki tam panowa�. Takiej w�a�nie atmosfery �ycz� sobie organizatorzy, co na pocz�tku jednego z warsztat�w dramatycznie podkre�li� przedstawiciel patronuj�cej mu organizacji, psycholog, kt�ry sam prowadzi� grupy psychoterapeutyczne. Zapyta�: �Rosi, co by� powiedzia�, gdybym rozgrza� wszystkich za pomoc� kilku prostych technik? To potrwa tylko kilka minut." �Prosz� bardzo" - odpar�em. Najpierw poprosi� wszystkich o dobranie si� parami i ustawienie plecami do siebie. M�czy�ni szybko pr�bowali znale�� najatrakcyjniejsze kobiety i vice versa. Potem og�osi�: �Za��cie, �e ka�cie z was jest przedstawione osobie, z kt�r� stoi, i �e z jakiego� powodu nie lubicie jej. Wyra�cie swoj� niech�� plecami i twarzami." Wszyscy pos�usznie wzruszali ramionami i wykrzywiali twarze w przesadnych grymasach. Potem prowadz�cy powiedzia�: �A teraz, gdy ju� zawarli�cie znajomo��, cieszcie si� tym. Prosz�, odegrajcie uczucie przyjemno�ci." S�ysz�c to wszyscy poma�u zacz�li ociera� si� plecami o plecy partnera, u�miechaj�c si� szeroko. Po jakich� pi�ciu minutach prowadz�cy wezwa� do zako�czenia tego, a potem zwr�ci� si� do mnie: �Dzi�kuj�, rosi - mam nadziej�, �e nie masz nic przeciwko temu ma�emu wst�powi." Teraz uczestnicy �miali si� i �artowali, gdy� prowadz�cy wywo�a� dok�adnie tak� atmosfer�, jakiej pragn��em unikn��. By�o jasne, �e ludzie ci nie przybyli na warsztat powodowani pal�cym pragnieniem odkrycia, kim s� i jaki jest ich zwi�zek z bli�nimi. Nie szukali oni duchowego przebudzenia, lecz gloryfikacji swej ja�ni w nasyconej duchowym aromatem atmosferze, chocia� oczywi�cie nie chcieli si� do tego przed sob� przyzna�. Przybywaj�c mogli sobie powiedzie� z pewn� satysfakcj�, �e dotrzymuj� kroku wy�szej �wiadomo�ci nowego wieku. TRZECI PYTAJ�CY: Sam Sokrates powiedzia�: �Poznaj samego siebie!" Czy� nie powinni�my zatem wszyscy skupia� si� na sobie? ROSI: We wczesnym okresie duchowego treningu zaj�cie si� sob� jest wa�ne. Ale to tylko jeden nocleg na drodze do prawdziwego samourzeczywistnienia, nie za� miejsce d�u�szego wypoczynku, jakim sta�o si� ono dla tych, o kt�rych m�wi�em. Za ich pe�nymi zgie�ku dzia�aniami kry�a si� nadal podstawowa, przyrodzona ka�demu cz�owiekowi t�sknota do intymno�ci i do dzielenia si� z innymi, 31 do pe�ni i do poznania siebie. Wi�kszo�� z nich przeczuwa�a istnienie �wiata wolno�ci, kt�ry dlatego znajdowa� si� wci�� poza ich zasi�giem, �e brak�o im czystych aspiracji i pragnienia przyj�cia dyscypliny. Przeszkod� by�o te� przywi�zanie do rzeczy materialnych i czepianie si� zmys�owych rozkoszy. Niezdolni do rozstrzygni�cia tego zasadniczego konfliktu, rozdarci pomi�dzy g��bok� t�sknot� ku wyzwoleniu a pragnieniem rozkoszy, popadali we frustracj� i b�l. Oczywi�cie odczuwali ten niepok�j, lecz nie znali �r�d�a konfliktu, kt�ry go powodowa�. �atwo zrzuci� win� na ego, tego czarnoksi�nika. Ale ego jest abstrakcj�, podczas gdy cia�o, jego najbardziej widoczny przejaw, to konkret. Aktywi�ci z lat sze��dziesi�tych niszczyli materialne przedmioty, pragn�c w gruncie rzeczy unicestwi� dr�cz�ce ich poczucie podzia�u �ja - inni". Podobnie i ci ludzie, nie rozumiej�c rzeczywistej przyczyny swojego cierpienia i nie wiedz�c, jak je przezwyci�y�, zacz�li mocowa� si� z cia�em. Podczas jednego weekendu mog�a to wi�c by� hatha joga, podczas nast�pnego tai-chi (czyt: taj-czi), rolfing czy bioenergetyka, Arica, est czy cokolwiek innego. Trzeba cia�o wygina�, wykr�ca�, szarpa�, szturcha�, t�uc. Ale czego nadal brakowa�o - to wiary, �e ego mo�na przezwyci�y� w ten spos�b. A wiary nie by�o, bowiem nie by�o prawdziwego pragnienia, aby wygna� to otwarcie pogardzane, ale potajemnie czczone opieku�cze b�stwo. Nie by�o r�wnie� �adnego pragnienia us�yszenia s��w: �Prawdziwe przebudzenie i wyzw