6624

Szczegóły
Tytuł 6624
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6624 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6624 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6624 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Dobra Nowina Alfred Cholewi�ski SJ Motto �ask� bowiem jeste�cie zbawieni przez wiar�. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynk�w, aby si� nikt nie chlubi�. Jeste�my bowiem Jego dzie�em, stworzeni w Chrystusie Jezusie... Ef 2,8-10 Spis tre�ci: 1. Homilia wst�pna 3 2. Czas �aski -- Kairos 4 3. Ka�dy z nas wybiera -- by� dzieckiemBo�ym, czy by� "jak b�g" (kerygmat negatywny) 5 4. W �ycie ka�dego z nas Jezus Chrystus kieruje swe czyny -- Dobr� Nowin�(kerygmat pozytywny) 9 5. Krzy� -- Bo�y spos�b na z�o 12 6. Co wyr�nia chrze�cijanina od wyznawc�w innych religii? 15 7. Co to znaczy by� uczniem JezusaChrystusa? 16 8. Jeszcze o g�upstwie i zgorszeniukrzy�a 18 9. By� wierz�cym wed�ug Biblii 19 10. Biblia -- ksi�ga nios�ca �ycie... 23 11. Kiedy Ko�ci� b�dzie Ko�cio�em Chrystusa? 28 12. �luby 32 13. Ub�stwo 33 14. Czysto�� 35 15. Pos�usze�stwo 36 16. Prze�o�e�ska strona pos�usze�stwa 37 17. Co zrobi�, by owoc rekolekcji by� trwa�y? 37 18. Homilia na zako�czenie rekolekcji 37 1. Homilia wst�pna 2Sm 12,1-7a Odkry� w sobie grzesznika -- pierwsza liniarekolekcji. Mk 4,1-20 Odkry� moc zbawcz� -- druga lina rekolekcji. Tym, kt�ry nawraca jest Duch �wi�ty. Je�eli niewsp�dzia�a On z przepowiadaj�cym i nie dzia�a ws�uchaj�cych -- nawr�cenie si� nie dokona. Na rekolekcjachtrzeba du�o zmaga� si� ze sob�, nawet z zastanyminiewygodami. Poprzez te fakty i wydarzenia B�g do nasprzychodzi, wi�c nie powinny by� one powodem do rozpro- szenia,szemrania czy buntu wewn�trznego. Szemranie wewn�trzne- zabija wszelki g�os Ducha �wi�tego, nic si� wtedy nies�yszy. Dzisiejsze s�owo Bo�e wytycza dwie g��wne linierekolekcji, po kt�rych b�dziemy si� porusza�. Pierwszeczytanie m�wi�ce o grzechu Dawida nasuwa nam problem grzechu, zkt�rym ka�dy z nas si� boryka. To jest pierwsza liniarekolekcji -- niezwykle wa�- na. O ile nie poczujemy si� wobecBoga i bli�nich grzesznikami, tak serio, �eby przyzna� racj�tak�e tym, kt�rzy nas za takich uwa�aj� -- grzesznikom, otyle nawr�cenie nie nast�pi. R�nica bowiem mi�dzy �wi�tymi a nie �wi�tymi polega natym, �e grzesznik obrusza si� na czynione mu zarzuty, �wi�tyza�, jak np. �w. Franciszek z Asy�u, odpowie: "O bracie,jakie ty masz dobre oko, jak ty mnie dobrze znasz, lecz ja jestemjeszcze gor- szy ni� powiedzia�e�". Nam si� wydaje, �e chrze�cija�stwo to ci�g�e wspinaniesi� wzwy�. I rzeczywi�cie, B�g tak pragnie widzie� nasz�drog�, ale On wie, �e gdyby�my mieli o sobie takie mniemanie,wpadliby�my w samouwielbienie, w pych�, trac�c wszystkie owoce�wi�to�ci. Dla- tego zakrywa przed naszymi oczami post�p,daj�c nam wra�enie, �e droga do Niego to zsuwanie si� wd�, do pokory. Pokora za� to prawda o sobie. A prawda onas jest taka: "wszyscy jeste�my grzesznikami".Tej prawdy przede wszystkim B�g chce nas nauczy�. Czytanie m�wi o Dawidzie, o kt�rym sam B�g powiedzia�:"To jest kr�l wed�ug mego serca". Pope�ni� onjednak straszne grze- chy: cudzo��stwo, a potem morderstwo. Saultakich grzech�w nie pope�ni�, a jednak B�g go odrzuci�. Obajinaczej prze�ywali swe grzechy. Ten przyk�ad z �ycia Dawida m�wi nam, �e nikt nie mo�eczu� si� pewnym i bezpiecznym, by m�c powiedzie�: jestemwolny od ta- kiego czy innego grzechu. Nie grzeszy� -- nie oznaczaby� wytre- sowanym w cnocie, stworzy� w sobie psychologiczneprzyzwyczaje- nia odsuwaj�ce daleko grzech od moich my�li, postawi czyn�w. Prawdziwie nie grzesz� wtedy, gdy trzymamswoj� r�k� w d�oni Bo- ga i mam wzrok utkwiony w Chrystusie.Je�li zdam si� na siebie, zaufam samemu sobie, swemu hartowiducha, wtedy nie mog� czu� si� bezpieczny, daleki od grzechu.St�d rodzi si� nakaz: "B�d�- cie czujni". Historia Dawida uczy nas, �e B�g mo�e nawet u�y� grzechudo swoich plan�w. I tu widzimy r�nic� mi�dzy kim�, ktojest na drodze ku chrze�cija�stwu, a kim�, kto idzie wodwrotnym kierun- ku. Ka�dy grzeszy, a Pismo�w. m�wi, �e sprawiedliwemu zdarza si� tosiedem razy dziennie. Ale pomi�dzy nim a innym i jest ta- kar�nica: cz�owiek, kt�remu nie zale�y na �wi�to�ci,grzeszy i le�y w grzechu, natomiast sprawiedliwy grzeszy siedemrazy dziennie, lecz zaraz wstaje. I to jest bardzo wa�ne.Tak uczyni� Dawid. Saul za� nie m�g� zrozumie� swegogrzechu. By� nastawiony na kompromis, a z tak� postaw� nienadawa� si� do realizacji plan�w Bo�ych. Dawid by� szczery,od razu uzna� sw�j grzech i zaakceptowa� wszystko, co B�gchcia� z nim uczyni�. W ten spos�b Dawid uczy� si� pokory.Wiedzia�, �e jest zdolny do wszystkiego i nie uwa�a� siebieza lepszego od ladacznicy, od kogokolwiek. Zdawa� sobie spraw�,�e do wszystkiego by�by zdolny, gdyby Pan zdj�� r�k� z jegog�owy. Ten fundament pokory jest bardzo drogi Bogu. B�gtak kocha pokor�, �e czasem dopuszcza na pewnego sie- bie�wi�toszka porz�dny grzech. A je�li widzi cz�owiekapysznego, niepoprawnego, z subteln� pych�, na niego dopuszczagrzech sek- sualny, �eby nikogo nie s�dzi�, i nie uwa�a� si�za lepszego od innych. Tego uczy nas dzi� lektura Bo�ako�cz�ca si� s�owami: "Nie podoba� si� ten czyn PanuBogu". To zdanie winno r�wnie� i nas od grzechuodstrasza�, kierowa� nasze my�li ku Panu w co- dziennej pro�bieo wierno��, zaufanie i pe�nienie Jego woli. W jaki spos�b? Nam si� wydaje, �e drog� do tego jest nasz wysi�ek, naszes- tarania, praca nad sob�, ale tak nie jest. Ewangelia daje nam wodpowiedzi przypowie�� o ziarnie wsianym w gleb� (Mk 4,4b-28)m�wi�c, �e ono ro�nie samo, rolnik nie musi nad nim czuwa�,popycha� do wzrostu. I to jest obraz Ko�cio�a, kt�ry za- sia�Chrystus i kt�ry ro�nie Jego moc�, a� do sko�czenia �wia- ta.W tym olbrzymim obrazie Ko�cio�a jestem ja �yj�cy przedBo- giem, tu, a nie gdzie� indziej i teraz, a nie w innym czasie. Przypowie�� ta jest tak�e obrazem naszej historii od chwili- chrztu �w. Chrzest bowiem z�o�y� w nas -- niczym w gleb� --zia- rno �ycia Bo�ego. Nasieniem jest tak�e nasienie naszegochrztu. Ziarno to ma moc i dynamizm. B�g sam dokonuje naszegowzrostu. Je�li zbieramy tak nik�e rezultaty, je�li jeste�myniezadowoleni z naszego �ycia wewn�trznego to oznacza, �ejeste�my z�� gleb�. O warunkach niezb�dnych do wzrostu ziarna b�dziemy r�wnie- �m�wi� i to b�dzie druga linia w rekolekcjach. Ten czas b�dzie- tak�e czasem spe�nienia si� ko�cowej wypowiedzi z dzisiejszejE- wangelii: "Osobno obja�nia� Jezus wszystko swoimuczniom". Jezus b�dzie na osobno�ci m�wi� do naszychserc. Szukajmy wi�c ciszy i samotno�ci przed Panem. 2. Czas �aski -- Kairos Celem rekolekcji jest nawr�cenie, a w Ko�ciele nawr�ceniedo- konuje si� w obliczu krzy�a -- s�owa, kt�re przepowiada�mier� i zmartwychwstanie Pana. W czasie tych rekolekcji masi� dokona� nasze zbawienie i tylko przyzwolenie na to s�owomo�e sprawi�, �e to si� stanie. Nawr�cenie nie jest zale�neod naszych plan�w. Jest ono mo�liwe, gdy Pan wo�a donawr�cenia, dlatego nie wolno odk�ada� �adnej okazji nap�niej, bo mo�e si� ju� nie powt�- rzy�. Rekolekcje s�czasem sposobnym, w kt�rym Pan przychodzi i wo�a. We wszystkimjest tajemnicze prowadzenie Pana. Wszystko ma sw�j czas imiejsce. Ten czas to kairos. Trzeba si�modli�, �eby Pan nas nawr�ci�, �eby kairosnie by� zmarnowany. Jedynie B�g mo�e dotkn�� naszego serca inas nawr�ci�. Nawr�cenie dokonuje si� w obliczu s�owag�osz�cego �mier� i zmartwychwstanie Chrys- tusa. Jest tofundamentalne s�owo dla Ko�cio�a. To w�a�nie g�o- siliAposto�owie. Jako efekt tego s�owa powsta�a pierwszawsp�l- nota chrze�cija�ska. S�owo to mia�o moc budzenia nowego�ycia, �ycia chrze�cija�skiego. Jest to kerygmat,najcenniejsze co ma Ko�ci�, ABC Ewangelii. Ono sprawia, �eEwangelia jest Dobr� No- win�. Jezus rozpi�ty na krzy�u jest dzie�em naszych r�k:"tego M�- �a, kt�ry z woli, postanowienia i przewidzeniaBo�ego zosta� wy- dany, przybili�cie r�kami bezbo�nych dokrzy�a i zabili�cie. Lecz B�g wskrzesi� Go, zerwawszy wi�zy�mierci" (Dz 2,23-24). To "wy" odnosi si� doca�ej ludzko�ci. To jest nasz grzech. Na kanwie tego s�owa b�dziemy szli naprz�d. Ono zaczynasi� od tego, �e rozpi�ty na krzy�u Jezus jest dzie�emnaszych r�k. Piotr i Pawe� zawsze od tego zaczynali kerygm�.Ma ona swoj� stron� jasn� i ciemn�. To s�owo o naszej winiemusi pa�� na dob- r� gleb� naszego serca. Serca, kt�re w�wietle s�owa Bo�ego po- znaje prawd� o sobie: kim jestem,jakie s� moje czyny, kt�rymi krzy�uj� Jezusa, siebie i innychi jak na moje z�o odpowiedzia� B�g. 3. Ka�dy z nas wybiera -- by� dzieckiemBo�ym, czy by� "jak b�g" (kerygmat negatywny) Ka�dy, kto patrzy na �wiat przyrody, mo�e zauwa�y�istniej�c� w nim harmoni�, sens, logik�. W �yciu ro�lin,zwierz�t wszystko jest genialne, misternie u�o�one, ka�darzecz ma swoj� funkcj�. Na tym tle zastanawia i dziwi to, czegodo�wiadczamy w �wiecie ludzkim. Tu, na najwy�szym poziomiestworzenia, gdzie pojawia si� rozum i wolna wola, panujefrustracja, poczucie bezsensu, pytanie "po co �yj�?".Dzisiaj �wieccy wprost stwierdzaj�, �e �ycie jest bezsensownei t�skni� za stabilizacj� typu zachodnie- go. Tam mo�na by�"kim�", by� zauwa�onym, zostawi� co� po so- bie.Ma�o kto mo�e si� poszczyci�, �e szcz�cie dopisa�o mu w�y- ciu. Czy B�g nie dopisa�, gdy przysz�o mu stwarza�najdoskonalsze stworzenie? Czy nas takimi wypu�ci� ze swojejr�ki? To jest wie- lki znak zapytania ka�dego cz�owieka.Tym od dawna interesowa� si� Izrael. Na to B�g daje odpowied�w trzech pierwszych roz- dzia�ach Ksi�giRodzaju. Tam B�g m�wi, jaki by� Jego plan wzgl�- demcz�owieka. Tego opisu jednak nie mo�na bra� dos�ownie. Jes- ton zewn�trznym symbolem wewn�trznego szcz�cia, w jakim B�gst- worzy� cz�owieka, oraz dar�w, kt�rymi obsypa� go przystworze- niu. Ta g��boka tre�� w naiwnych na poz�r opisachjest prawdzi- wa, ona wyra�a my�l Boga o cz�owieku.Pismo �w. jest natchnione. To znaczy, �e nosiw sobie gwarancj�, i� zawarte w nim tre�ci o Bogu, o Jegoplanach wzgl�dem cz�owieka, s� prawdziwe. B�g tak patrzy nate sprawy, jak to w Biblii zosta�o opisane. WBiblii cz�owiek ukazany jest jako koronastworzenia, istota najdoskona- lsza. Psalm 8 jest kontemplacj�cz�owieka poprzez pryzmat pierw- szych rozdzia��wKsi�gi Rodzaju, gdy m�wi:"Chwa�� i czci� go uwie�czy�e�". B�gwypu�ci� cz�owieka ze swej r�ki doskona�ym iz- harmonizowanym. By�a to najbardziej udana istota spo�r�dstwo- rzonych przez Boga istot -- Jego obraz ipodobie�stwo. Obraz i podobie�stwo nale�y rozumie� natle �wczesnych poj��. W okresie powstawania tych rozdzia��wPisma �w. o kr�lach mezopotamskich m�wiono,�e s� obrazem Boga na ziemi, przez kr�la B�g sprawuje rz�dynad �wiatem. Pismo �w. chceprzez to powiedzie�, �e cz�o- wiek w stosunku do stworzeniareprezentuje Boga, sprawuje w�adz� kr�lewsk�. Pierwszego cz�owieka cechowa�a intymno�� z Panem, cowyra�aj� przechadzki Boga po ogrodzie. W Ksi�dzePowt�rzonego Prawa czy- tamy: "nie samym tylkochlebem �yje cz�owiek, ale cz�owiek �yje wszystkim, copochodzi z ust Pana" (Pwt 8,3). Obraz zKsi�gi Ro- dzaju ma za t�o tes�owa, �e cz�owiek do swego �ycia potrzebuje kontaktu zBogiem, z Jego s�owem, kt�re nie tylko wzbudza w nim tre�ciintelektualne, lecz posiada zwi�zek z mi�o�ci� i�yciem. S�owo w uj�ciu semickim posiada g��bokiezwi�zki z �yciem i mi- �o�ci�. Jest dla Semit�w tym, czym dlaniemowl�t s�owa matki: chocia� nie rozumiej� ich tre�ci,jednak s� one dla nich no�ni- kiem mi�o�ci i �ycia. Tym samymchce by� s�owo Bo�e dla ka�dego cz�owieka. B�g stworzy�cz�owieka jako istot� zakorzenion� w Bo- gu, w Jego mi�o�ci.Zatem cz�owiek wyszed� z r�ki Boga z przeko- naniem, �e B�gjest wszechmocny, �e ma w Nim wszelkie zabezpie- czenie, �e goakceptuje, kocha. To co� podobnego, jak w stosun- kachmi�dzyludzkich pot�ny przyjaciel, kt�ry wszystko mo�eza�a- twi�, przed kt�rym wszystkie drzwi stoj� otworem, kt�ryjest bo- gaty, ma w�adz�, a przy tym nas kocha. Jeste�my przynim bezpie- czni i pewni jego sympatii. W podobnej sytuacji �y�pierwszy cz�owiek, tylko tym kim� mo�nym by� B�g, istotanajpot�niejsza, kt�ra jest tylko Mi�o�ci� i z tejbezinteresownej mi�o�ci nas stworzy�a. St�d p�yn�o wg��biny cz�owieka �ycie i szcz�cie, czu� si�zharmonizowany, by� panem i kr�lem stworzenia. �w. Pawe� ukazywa�, jak Chrystus odbudowuje t� pierwotn�re- lacj� cz�owieka do Boga, w najrozmaitszy spos�b daj�c wyrazte- mu, �e w sercu chrze�cijan pojawia si� znowu �wiadectwoDucha �wi�tego, wywo�uj�ce w nim okrzyk mi�o�ci:"Abba, Ojcze" (Ga 4,6). W�wczas cz�owiek, z Bogaczerpie swoje �ycie i szcz�cie. Wchodzi w �ycie z innymbogactwem, z innym wymiarem. C� mog�a mu zaszkodzi� choroba?Nie z tego �ycia czerpa� swoje dobre sa- mopoczucie, leczz�g��bin swego ducha, gdzie mieszka B�g. By�a wi�c wpierwszym cz�owieku to� spokoju, kt�rej nic nie m�ci- �o,sprawiaj�ca, �e wszystkie przypadki by�y relatywnie dob- re,"smaczne", warto�ci mia�y w�a�ciw� hierarchi� inigdy nie wy- suwa�y si� przed Boga. W�wczas nie ma tragedii,gdy czego� bra- kuje, skoro B�g jest zawsze, w ka�dej sytuacjicz�owieka -- te- raz i na wieczno��. To by�a tre��ycia wiecznego, czyli zako- rzenienie si� w Bogu. Takiego to cz�owieka wypu�ci� B�g ze swoich r�k, aby�y�, rozmna�a� si� i zape�nia� �wiat. Co si� sta�o, �eteraz jest zu- pe�nie inaczej? Pismo�w. daje nam bardzo wa�ne �wiat�o dozrozu- mienia tego dramatu. Trzeba poj��, jaki drzemi�cy tak�ew nas mechanizm zosta� uruchomiony. Szcz�cie cz�owiekazm�ci� kto�, kto zosta� wprowadzony w �wiat cz�owieka zzewn�trz pod symbolem w�a. Ksi�gaRodzaju m�wi: "A w�� by� bardziejprzebieg�y ni� wszystkie zwierz�ta l�dowe, kt�re Pan B�gstworzy�" (Rdz 3,1). Pismo�w. identyfikuje tego w�a z szatanem. To onzm�ci� szcz�- cie cz�owieka przez zawi��. "Czyrzeczywi�cie B�g powiedzia�: Nie jedzcie owoc�w ze wszystkichdrzew tego ogrodu?" (Rdz 3,1). W rzeczywisto�ci cz�owiekotrzyma� jeden, jedyny zakaz symboli- zuj�cy ca�e Prawo zapisanew jego sercu. Ono nie by�o zewn�trz- ne, dlatego �w. Pawe� wLi�cie do Rzymian opisuj�c od stronyhis- torycznej tragedi� cz�owieka powie: "Kiedy� i japrowadzi�em �y- cie bez prawa" (Rz 7,9). Ma tu na my�lica�y rodzaj ludzki, kt�- ry przed upadkiem �y� bez Prawa, bocz�owiek Prawo Mi�o�ci Boga i bli�niego mia� zapisane wsercu i czu� je, jako co� zupe�nie naturalnego. B�g bowiemda� cz�owiekowi jedno prawo "Mi�o��" za- pisane wsercu, kt�re nie sprawia�o mu �adnych trudno�ci. Zewn�- trznymsymbolem tego stanu w Biblii jest owo drzewodobra i z�a. Oznacza ono, �e cz�owiekowi nie wolno samowolniestanowi�, co jest dla niego dobre, a co z�e. Cz�owiek niemo�e by� dla siebie norm� post�powania moralnego, nie mo�edecydowa�, co jest grze- chem a co nim nie jest. Ten fakt wynika znatury rzeczy, �e jest tylko stworzeniem ograniczonym isko�czonym. Stworzenia s� szcz�liwe, gdy godz� si� by�tym, czym s�. Cz�owiek jest szcz�- �liwy godz�c si� zprawd�, �e jest stworzeniem, a nie Bogiem. To mia�o muprzypomina� Prawo -- Dekalog. Teraz przychodzi kusiciel z pytaniem: "Czy rzeczywi�cieB�g powiedzia�: Nie jedzcie owoc�w ze wszystkich drzew tegoogrodu?" (Rdz 3,1). W tym zdaniu jest bardzo podst�pnes�owo "ze wszyst- kich drzew", cho� tylko jedno drzewoby�o przedmiotem zakazu, szatan jednak m�wi� o wszystkichdrzewach, gdy� chcia� przez to nasun�� cz�owiekowi my�l,�e je�li podlega cho� jednemu zakazo- wi, to naprawd� nie jestwolny, �e nie da si� tego pogodzi� z ludzk� godno�ci�. Ewaodpowiedzia�a na to zgodnie z prawd�, �e owoce z ogrodu je��mog�, tylko o owocach z drzewa b�d�cego w �rodku ogrodu B�gpowiedzia�: "Nie wolno wam z niego je��, a na- wet godotyka�, aby�cie nie pomarli". B�g zabroni�cz�owiekowi autonomii moralnej poniewa� wie, �e tosprowadzi�oby na cz�owie- ka �mier�. Grzech jest dlategozabroniony, bo cz�owiekowi szko- dzi, przynosi �mier� z naturyrzeczy jak wypita trucizna. B�g za� kocha go i nie chce jego�mierci. Tymczasem k�amstwo, kt�re szatan wm�wi�cz�owiekowi, pozosta�o po dzi� dzie� g��bokozako- rzenione. Ludzie nadal uwa�aj� grzech za co�mi�ego, przyjemne- go, rozwijaj�cego cz�owieka. Najlepiej towida� w dziedzinie se- ksualnej, gdzie ludzie absolutnie niepotrafi� zrozumie� dlacze- go Pan B�g czego� tu zakazuje... itak cz�owiek d�wiga to prawo jako pa�szczyzn�. Na odpowied� Ewy szatan m�wi: "na pewno nieumrzecie". W grzechu nie ma �mierci, lecz �ycie, jeszczewspanialsze ni� to, kt�re masz. Tego �ycia chce ci� B�gpozbawi�. B�g wie, �e gdy spo�yjecie owoc z tego drzewa,otworz� si� wam oczy i tak jak B�g b�dziecie znali dobro iz�o. B�dziecie jak bogowie, przero�- niecie siebie, b�dzieciesami decydowa� o wszystkim i tworzy� w�asne �ycie, jak si�wam podoba. B�g -- zazdro�nik i tyran -- nie chce si� z wamipodzieli� szcz�ciem, chce was trzyma� w za- le�no�ci. To straszliwe k�amstwo znalaz�o pos�uch w cz�owieku.Istot� katechezy szatana by�o: B�g nie jest mi�o�ci�. Aprzecie� Mi�o�� stanowi Jego najg��bsz� istot�. Odtej chwili drzewo, dot�d nie stwarzaj�ce problem�w, zaczynaby� interesuj�ce. Ewa spostrzega, �e: "drzewo to ma owocedobre do jedzenia, �e jest ono rozkosz� dla oczu i �e owocetego drzewa nadaj� si� do zdobycia wiedzy" (wiedzy omi�o�ci). Nast�pnie Ewa robi wyznanie wiary w kateche- z�szatana. Wyznaje -- nie tyle s�owem, co czynem -- �e szatan maracj�. Daje Adamowi owoc, kt�ry on spo�ywa. Tak zaczynasi� tragedia cz�owieka. Cz�owiek -- dot�d �yj�cy jak drzewozakorze- niony w Boga, czerpi�c szcz�cie z faktu, �e On gokocha -- te- raz stawia mi�o�� Boga pod znakiem zapytania,w�tpi w ni�. Staje si� tym samym jak wykorzenione z glebydrzewo. Cz�owiek zmienia sw�j wymiar. Wewn�trzne porozumienie zBo- giem zosta�o zerwane. B�g nadal kocha cz�owieka, leczcz�owiek nie chwyta ju� fal mi�o�ci, prze�ywa jakby lot wkosmiczn� ciem- no��. Niczego nie rozumie, bo przesta�wiedzie�, kim jest. Drugi cz�owiek obok niego staje si�potencjalnym wrogiem. To jest "�mier�" w sercu(w duszy) cz�owieka, zerwanie najintymniejszej struny jestestwawi���cej go z Bogiem. Cz�owiek zostaje sam. Gdyby wtej chwili B�g odst�pi� od cz�owieka, ten stan zamieni�- bysi� dla niego w �mier� wiekuist�, wieczne pot�pienie bezmo�- liwo�ci odwrotu. Jedyna warto�� jaka mu pozosta�a, tokruche �y- cie, kt�re musi sk�d� czerpa� soki �ycia.Poniewa� poczucia bez- piecze�stwa nie czerpie ju� z Boga, wobectego sk�d? Ze stwo- rze�! Szuka bogactwa, d��y do posiadaniaw�adzy, znaczenia, pre- sti�u... Cz�owiek wyznawszy, �e B�g nie jest mi�o�ci�, zanegowa�Jego rzeczywisty obraz. Odt�d wszystkie religie ziemimaj� wypaczony obraz Boga. B�g jest Istot�, kt�rejnale�y si� ba�, gdy� tylko czyha na potkni�cie si�cz�owieka. Ten wypaczony w my�lach i w sercu cz�owieka obrazBoga ci�gnie si� przez wieki i pokolenia. W�a�nie towypaczenie sprawi�o, �e B�g ponownie przyszed� na ziemi� wosobie Jezusa Chrystusa, a cz�owiek w imi� tego fa�szy- wegoobrazu zabi� Boga. Zrobi� to cz�owiek grzechu podwp�ywem wypaczenia wlok�cego si� za nim od czasu raju. Wszystkie religie, cho� nadal w pewien spos�b dobre, s�ska- �one grzechem egoizmu wyznawc�w. W ich centrum stoi terazcz�o- wiek, kt�rego uformowa�a katecheza szatana. Ten cz�owiekchce, �eby mu B�g pomaga� realizowa� w�asne, nielicz�cesi� z Bogiem, plany. Mo�na to spotka� tak�e w zakonach.Wszyscy mamy teraz du- chowo�� nastawion� na to, �e�ycia nie tworzy nam B�g, lecz my sami nim kierujemy. I w tenspos�b ca�e �ycie sp�dzamy na frus- tracjach, bo 90%plan�w nam si� nie realizuje, wi�c �yjemy od frustracji dofrustracji. Cz�owiek nie mo�e by� "wyrwanym drzewem". Musisi� czego� uczepi�. Poniewa� nie Boga, wi�c czego?Absolutyzuje wi�c idee. Podnosi stworzenie do rangi Boga.Przyczepia si� do nich, jak polip, pragn�c z nich wyssa�ycie, szcz�cie, kt�re mo�e mu da� tylko B�g. Szukazabezpieczenia w pieni�dzach. Czuje si� niepew- nie, gdy ich niema. A gdy tylko ma mo�no�� ich pozyskania naty- chmiast wyzwalasi� mechanizm chciwo�ci. Pr�cz tego cz�owiek szukaszcz�cia w ludzkim powa�aniu, uznaniu. Chce by� zauwa�ony idoceniony. Jak polip czepia si� ludzkich przyja�ni, mi�o�- ci.Je�li za� te zwi�zki zawodz�, jest niepocieszony. A przecie- �gdyby B�g by� dla nas "wszystkim", nie mieliby�mypoczucia wie- cznej frustracji. Ona jest znakiem, �e grzech mocnow nas dzia- �a. Taka jest obecnie nasza sytuacja. Powr��my do obrazu raju. B�g przechadza si� po ogrodzie ico si� dalej dzieje? Gdy wo�a Adama, ten nie przychodzi, ukry�si� przed Bogiem. B�g wie, dlaczego Adam si� tak zachowuje.Grzech wychodzi na jaw. Adam zrzuca win� na Ew�, ta za�na szatana. Winnych nie ma. Dzi� jest tak samo: wszyscy dooko�as� winni mo- jego nieszcz�cia, tylko nie ja sam. Cz�owiekstaje si� �lepy, przestaje rozumie� siebie. Nie wie, cosi� z nim sta�o, dlaczego czuje si� niezadowolony. Zaniespe�nione nadzieje wini innych. Nie widzi �r�d�a winy wsobie, lecz wok� siebie. Ten opis z Ksi�gi Rodzaju jest bardzom�dry. W jego �wietle dopiero staj� si� zrozumia�e naszesprawy, zachowanie, reakcje. T�umaczy nam, jakimi jeste�my i cosi� z nami sta�o. W Li�cie do Hebrajczyk�w czytamy:"Poniewa� za� dzieci (ro- dzaj ludzki) uczestnicz� we krwii ciele, dlatego i On (Jezus) tak�e bez �adnej r�nicy sta�si� ich uczestnikiem, aby przez �mier� pokona� tego, kt�rydzier�y� w�adz� nad �mierci�, to jest diab�a, i abyuwolni� tych wszystkich, kt�rzy ca�e �ycie, przez boja��mierci podlegli byli niewoli" (Hbr 2,14-15). Sytuacjacz- �owieka w �wietle tego tekstu jest nast�puj�ca: Cz�owiek-- stworzony z mi�o�ci na obraz Boga--Mi�o�ci -- czuje si�przezna- czony do kochania i dlatego, kiedy robi co�bezinteresownie, czuje si� najszcz�liwszy. Natomiast podramacie grzechu cz�o- wiek zaczyna stawia� granice mi�o�ci.Wydaje si� mu, �e wymaga ona od niego zbyt wiele, �e straci�ycie, je�li p�jdzie dalej w stron� mi�o�ci; �e innycz�owiek go zabije swoj� agresj�, inno�- ci�, wymaganiami itp.Zaczyna si� wi�c broni� na r�ne sposoby: oddaje z�em zaz�o, ratuje si� ucieczk�, oboj�tno�ci�. Dochodzi do punktu,gdzie dalsze kochanie oznacza dla niego �mier�. Wyco- fuje si�wi�c i zamyka w kr�gu swego egoizmu. Je�li pojawi si�- sytuacja niekorzystna, wydarzenie niepomy�lne, cz�owiekprze�ywa je jako "�mier�", poniewa� sam w sobienosi �mier� wewn�trzn�. Ko�czy si� mi�o��, zaczyna si�walka -- walka o w�asne �ycie. Tymczasem ludzie wok� s� do nas podobni: zniewolenibariera- mi w�asnych gust�w, upodoba�, wychowania, dziedzicznychsk�onno- �ci pe�nych l�ku przed "�mierci�". A mychcemy, �eby ci inni lu- dzie byli na miar� naszych wyobra�e�.Je�li mamy ku temu mo�li- wo�ci, staramy si� narzuci� im sw�wol�, cz�sto apodyktycznie i agresywnie. Boimy si� jednidrugich. W t� sytuacj� wp�dzi� nas grzech. O tym naszympo�o�eniu �w. Pawe� m�wi: "B�g zamkn�� nas podw�adz� grzechu". Nie poradzi tu dobra wola, postanowieniepo- prawy, w�asny wysi�ek. Gdyby kto� z tej sytuacji chcia�wyj�� tylko o w�asnych si�ach, oszaleje. Z niej wyprowadzatylko Chry- stus i wiara. W�wczas cz�owiek b�dzie m�g� owocniepracowa� nad sob�. Lecz my o tym zapominamy, �yjemy jakby nieby�o w nas tej ciemnej bazy, a grzech drzemie w nas nawet podprzykrywk� ducho- wo�ci kap�a�skiej czy zakonnej. Budowanieduchowo�ci bez rozwi�- zania tego problemu staje si�tragikomedi�. Pismo �w. przygotowuje cz�owiekado uznania prawdy o naturze ska�onej przez grzech: "Kiedyza� Pan widzia�, �e wielka jest niegodziwo�� ludzi na ziemii �e usposobienie ich jest wci�� z�e, �a�owa�, �estworzy� ludzi na ziemi, i zasmuci� si�. Wresz- cie Pan rzek�:Zg�adz� ludzi, kt�rych stworzy�em, z powierzchni ziemi:ludzi, byd�o, zwierz�ta pe�zaj�ce i ptaki powietrzne, bo �almi, �e ich stworzy�em" (Rdz 6,5-7). Cz�owiek przenikni�ty katechez� szatana, pragn�cy by�"jako b�g", staje si� jego niewolnikiem. Szatanwykorzystuj�c ludzki egoizm, trzyma nas na uwi�zi, podsycaj�cgo, pcha nas do ci�g�ej walki o �ycie. Ksi�gi: Jozuego, S�dzi�w,1 i 2 Samuela oraz1 i 2Kr�lewska, ukazuj� histori� Izraela podk�tem permanentnej niewierno�ci i wiaro�omstwa cz�owiekawobec Boga. Wida�, �e �yje on w niewoli grzechu, nie umiej�cpost�powa� uczciwie. To samo stwierdzaj� prorocy: Ozeasz,Izajasz i Jeremiasz. Dopiero w �wietle niewoli babilo�skiejIzrael zrozumie t� gorzk� prawd�. Jest w nas dynamizm ku z�u, mocniejszy ni� my sami.Jeste�my istotami t�skni�cymi za dobrem, lecz niezdolnymi dodobra (por. Rz 7 i Rz 3), st�d ca�y �wiat musi si� uzna�winnym wobec Boga. Z uczynk�w Prawa �aden cz�owiek nie mo�edost�pi� usprawiedli- wienia w oczach Bo�ych, przez Prawo bowiemjest mo�liwa tylko wi�ksza znajomo�� grzechu. Prawo wzamiarach Bo�ych mia�o by� termometrem wskazuj�cym gor�czk�chorego cz�owieka. Ono mu m�wi- �o: nie szukaj zbawienia w sobiesamym. Wa�ne jest, by�my si� odnale�li w sytuacjiludzko�ci po upadku. Dopiero to pozwoli na przyj�cie DobrejNowiny, kt�ra nas z tej sytuacji wyprowadza i daje nam �ycie. 4. W �ycie ka�dego z nas Jezus Chrystuskieruje swe czyny -- Dobr� Nowin�(kerygmat pozytywny) Nie jest dobrze, gdy prze�ywamy chrze�cija�stwo tylko jako- wielki perfekcjonizm albo moralizm. Przez moralizm rozumiemwza- jemne nawo�ywanie do dzia�ania: starajmy si�, r�bmy co�,budujmy mosty pomi�dzy sob�. W�wczas Jezus by�by dla nastylko nowym prawodawc�. Kim�, kto przyni�s� ludzko�ci etyk�na miar� istoty Boga, kt�r� teraz nale�y zachowa�. W tenspos�b zrobiliby�my z Jezusa nowego Moj�esza, a przecie� ju�o tym pierwszym Prawie, kt�re ludzko�� zna�a przed ChrystusemPawe� powiedzia�, �e nikt nie by� w stanie go wype�ni�(por. Rz 5,20). Czy�by wi�c Jezus przyszed� teraz po to, byprawo to jeszcze powi�kszy�? M�wi�o si� dawniej "Niezabijaj", co znaczy�o "nie pchaj no�a w serce- brata", a teraz kto powie bratu: "g�upcze" winienjest ognia piekielnego. Grzech cudzo��stwa mo�na pope�ni�ju� nie tylko czynem, ale nawet spojrzeniem. Czy�by wi�c Jezusprzyszed� do�o- �y� nam jeszcze ci�aru, ugi�� nas pod nim?W�a�nie co� takiego my robimy z chrze�cija�stwa. Tymczasem pierwsi wyznawcy chrze�cija�stwa nie prze�ywaligo w takich wymiarach. Dla nich Ewangelia by�a Ewangeli�, czyli- Dobr� Nowin�, a Dobra Nowina nie jest moralizowaniem, leczprze- powiadaniem cz�owiekowi dobrej wie�ci, na kt�r� czeka.Ona dzia- �a sama z siebie, zmieniaj�c �ycie cz�owieka.Sytuacja zamkni�- tego kr�gu �mierci zosta�a przezwyci�ona,jest z niej wyj�cie dzi�ki �mierci i zmartwychwstaniu JezusaChrystusa. On jeden przekroczy� ten kr�g. Wszed� w"�mier�", z mi�o�ci� z�ych ludzi a� do �mierci,przed czym ka�dy z nas ucieka nie wierz�c, �e gdy wejdzie wruin� swego szcz�cia, swych marze�, przyzwyczaje�, mimowszystko znajdzie tam Boga. A jedynie B�g daje szcz�cie, niepieni�dze, nie powodzenie, nie zrealizowanie si� w�asnychp- lan�w. Dobra Nowina, �eby mog�a by� przyj�ta jako dobra, musipada� na teren udr�ki p�yn�cej z do�wiadczenia z�a.Jedynie Jezus wszed� w z�o w duchu pokuty i tam znalaz��ycie, co pokaza� lu- dzko�ci swoim zmartwychwstaniem. On namudowodni�, �e �mier�, kt�rej si� tak boimy, to papierowytygrys. Pokaza�, �e r�wnie� w niej jest B�g, a spotkanie zNim to wej�cie w nowy wymiar �ycia. Wida� to w MisteriumPaschalnym. S�o�cem tego Misterium �y� Ko�- ci� pierwszychwiek�w, a ono dawa�o �ycie. A jak to wygl�da dzisiaj? Misterium Paschalne nadal jests�o- �cem, ale jakby zaci�gni�tym chmurami. �wiat�o nadaldochodzi i dzi�ki temu Ko�ci� �yje. Ale na to �wiat�ozosta� na�o�ony jak- by filtr, kt�ry os�abia jego mocgrzewcz�, rozja�niaj�c�, pobu- dzaj�c� nas do nowegochrze�cija�skiego �ycia. Czym s� te zwa�y chmur? Toteologiczna interpretacja odkupienia, kt�ra si� bar- dzoprzyj�a. Przedstawia ona spraw� w nast�puj�cy spos�b: Wza- raniu dziej�w cz�owiek pope�ni� grzech pierworodny, kt�ryobra- zi� Boga tak, �e B�g zamkn�� bramy nieba. Cz�owiekznalaz� si� w pu�apce, z kt�rej nie m�g� wyj�� sam.Poniewa� grzech dotyczy� niesko�czonej obrazy Boga, wszelkieludzkie wysi�ki na nic si� nie zdadz�, gdy� maj� sko�czonywymiar, a B�g jest istot� nie- sko�czon�. Cz�owiek sam niejest zdolny przeb�aga� Boga, wyr�w- na� zaci�gni�ty d�ug. Wtakiej sytuacji cz�owiek jest bezpowrot- nie skazany na stan, wkt�ry wepchn�� go grzech pierworodny. B�g nie pozostawi� cz�owieka w tej sytuacji, lecz w swejwie- lkiej mi�o�ci przys�a� nam Swego Syna Jezusa Chrystusa,kt�ry sta� si� prawdziwym cz�owiekiem. Od tej chwili naszasytuacja si� poprawi�a. Jezus jako prawdziwy cz�owiek m�g�Bogu z�o�y� prawdziwe zado��uczynienie, a �e by� Bogiem,Jego zado��uczynie- nie mia�o niesko�czon� warto�� iwyr�wna�o grzech. Jezus Chrys- tus swymi czynami, a najwi�cejswoj� m�k�, przeprosi� Boga i otworzy� nam bramy nieba. I tusi� ko�czy Dobra Nowina. Jezus swoje zrobi�, niebo jestotwarte. Ka�dy mo�e tam wej��, byleby tylko chcia� i si�postara�. Od tej chwili nawo�uje si� ludzi do tego, aby robiliwszystko ze swej strony, by niebo osi�gn��. W taki spos�b ten filtr na�o�ony na Misterium Paschalneprze- s�ania pe�ni� prawdy. Zaczyna si� tylko moralizm zamiastpe�nego chrze�cija�stwa. Jest w tym cz�� prawdy, podobniejakby kto� patrz�c na wod� morsk� w butelce twierdzi�, �eto jest ca�e mo- rze. Misterium Paschalne jest czym� o wielepi�kniejszym, wspa- nialszym, szerszym. Czego brak w tej teorii?Ot�, zbawienie w niej rozgrywa si� tylko na planiejurydycznym. Grzech jest spra- w� niesko�czonej obrazy Boga.Chrystus przychodzi sp�aci� nie uiszczony d�ug. Niebo ju�jest otwarte i sprawa zamkni�ta. Tak przyj�te dzie�o Chrystusanie zmienia naszego wn�trza, nie uzda- lnia nas do nowego �ycia.Cz�owiek nadal pozostaje w zamkni�tym kr�gu"�mierci" grzechu i do takiego cz�owieka wo�a si� "wyjd�!". Jest to przecie� niemo�liwe. Dopiero�mier� i zmartwy- chwstanie Chrystusa, nie zatrzymuje si�jedynie na terenie zba- wienia obiektywnego, si�ga w g��b naszejistoty, naszego dramatu grzechu. Zmartwychwsta�y Chrystuswchodzi w sytuacj� zamkni�tego kr�gu i umo�liwia nam wyj�ciez niego. Jak to si� dzieje? Pierwsza sprawa to uwierzy� w kerygmat, jaki �w. Piotrg�osi w dniu Pi��dziesi�tnicy: "tego M�a, kt�ry zwoli, postanowienia i przewidzenia Bo�ego zosta� wydany,przybili�cie r�kami bezbo�- nych do krzy�a i zabili�cie. LeczB�g wskrzesi� Go..." (Dz 2,23-24). To oznacza, �e trzebada� si� os�dzi� przez krzy�. Krzy� ma dokona� s�du nadmoim �yciem, ukaza� mi i udowodni�, �e jestem grzesznikiem,nie kochaj�c jak On. Nam przechodzi ponad g�owami to, �e "zabijamy" Goka�dym na- szym grzechem. Fakt, �e Jezus fizycznie zosta� zabityr�kami �y- d�w, by� jedynie typiczn� katechez� o rodzinieludzkiej po grze- chu. W tym celu B�g wybra� sobie nar�d, nadkt�rym pracowa� ty- si�ce lat. Zwi�za� si� z nim Przymierzem,da� mu �wiat�o Pisma �w.Starego Testamentu. I to wszystko nie wystarczy�o! Tennar�d wyda� Boga na �mier�. A dokonali tego kap�ani,faryzeusze, pisa- rze -- czyli specjali�ci od Prawa, liturgii,ksi�g natchnionych. Ci, kt�rzy si� najlepiej na Bogu znali. Tooni najg�o�niej krzy- czeli: "winien jest �mierci" iwymusili na Pi�acie ukrzy�owanie. Je�li oni tak post�pili, toco powiedzie� o reszcie ludzko�ci? B�g po to zes�a� swego Syna, �eby na przyk�adzie Izraelapo- kaza�, do jakiego stopnia ludzko�� oddali�a si� od Boga,�yj�c w ignorancji i zak�amaniu. Kiedy wi�c B�g Stw�rcawszed� mi�dzy ludzi, oni z "szacunku dla Boga"odrzucili Go i ukrzy�owali. Za- tem krzy� Jezusa jest s�dem nadnasz� m�dro�ci�, inteligencj� oraz znajomo�ci� prawdBo�ych. Chcesz wiedzie�, jakie spustosze- nie powoduje w twoimsercu grzech, jak ci� deformuje, zatruwa pych� i egoizmem,sp�jrz na krzy�. Bardzo wa�ne jest to, �eby si� da�os�dzi� przez ten znak zbawienia. W nas nie ma takiejmi- �o�ci. My bazujemy jedynie na tym, �eby sumienie nam nicgrzesz- nego nie wyrzuca�o. W�asnym wysi�kiem pragniemyosi�gn�� spok�j sumienia. Pierwsi chrze�cijanie opierali gozgo�a na czym� in- nym. To mi�osierdzie ChrystusaZmartwychwsta�ego uzdalnia�o ich do mi�o�ci z krzy�a. Szatannam, grzesznikom, ukazuje tylko dwa wyj�cia: albo faryzeizm,albo rozpacz... Nak�ania nas do cyniz- mu. Chrze�cijanin za�zdaje sobie spraw� z grzechu, nie retuszu- je swojej sytuacjiwewn�trznej wiedz�c, �e B�g kocha go takiego, jakim jest i mamoc go uzdrowi�. To do�wiadczenie mi�o�ci, a nie liberalizmwobec z�a, d�wiga i leczy cz�owieka. Misterium Pas- chalneJezusa m�wi nam, �e by� On jedynym, kt�ry wszed� zmi�o�- ci� w �mier� i w ten spos�b dokona� s�du nadludzko�ci�. W �wie- tle krzy�a wszyscy jeste�my r�wni. Nie malepszych i gorszych. Wszyscy przez grzech skazali�my si� napot�pienie. Nasze strasz- liwe grzechy porani�y Jegocz�owiecze�stwo, co tak dobrze wida� na Ca�unie Tury�skim.To m�j grzech zmia�d�y� cia�o Syna Bo�ego. Je�li jednakB�g wskrzesi� Go do nowego �ycia, to tym faktem da- je nam dozrozumienia, �e nasze grzechy s� odpuszczone. S�d po- t�pieniazmieni� si� w amnesti�. Aposto�owie w zmartwychwstaniu Jezusa obwieszczaj�odpuszcze- nie naszych grzech�w. Je�eli do grzech�w pcha nasdynamizm grze- chu pierworodnego, to w tajemnicy ZmartwychwstaniaChrystusa B�g proponuje nam now� zasad� �ycia. Przebywanieaposto��w z Jezusem zmartwychwsta�ym nic w nich jeszcze niezmienia. Boj� si� Jezu- sa, niewiele rozumiej�. Dopiero w dzie�Zielonych �wi�t, gdy Zmartwychwsta�y posy�a do ich serc Ducha�wi�tego, dokonuje si� nowe wydarzenie, kt�re zmienia ich�ycie. Spe�nia si� obietnica: "Ducha nowego tchn� dowaszego wn�trza, odbior� wam serce ka- mienne, a dam wam serce zcia�a" (Ez 36,26). Duch �wi�ty wypisu- je Prawo Bo�e naich sercach. Sprawia, �e jest ono mo�liwe do zachowania.Zaczynaj� mie� udzia� w naturze Bo�ej. Zepsuty w ra- juodbiornik zn�w zaczyna dzia�a�. Duch przez pos�ug� aposto��w (Ko�cio�a) �wiadczy w nas,�e jeste�my dzie�mi Boga i wo�amy "Abba, Ojcze"(Gal 4,5). Duch �wi�ty daje nam nowe do�wiadczenie Boga.Zbawienie w�yna si� w tkank� naszego serca i tam dokonujenowych narodzin, nowego stworzenia, odrodzenia. Przywracacz�owiekowi Bo�y wymiar utra- cony przez grzech. To oznaczaodpuszczenie grzech�w. Je�eli Je- zus udziela komu� tego daru --a ca�y Ko�ci� powo�any jest do tego, by w tym darzeuczestniczy� -- staje si� Cia�em Mistycznym Chrystusa,miejscem na ziemi, gdzie �yje zmartwychwsta�y Pan. Zezmartwychwstania Chrystusa wyp�ywa mi�o��, kt�ra burzywszel- kie bariery mi�dzy lud�mi: z racji wieku, do�wiadczenia,wyksz- ta�cenia, pozycji materialnej. Rodzi si� wsp�lnota --Ko�ci�. Jezus objawia si� nie tyle w jednostkach, co wspo�eczno�ci bra- ci i si�str, w ich wzajemnej mi�o�ci.W ich mi�o�ci objawia si� usuni�cie l�ku przed"�mierci�". "Doskona�a mi�o�� usuwal�k" (1J 4,18). Chrze�cija�skie wsp�lnoty winny by� miejscem, gdzieobjawia si� mi�o�� Zmartwychwsta�ego, a tym bardziejwe wsp�lnotach za- konnych winna ja�nie� tajemnica mi�o�ciZmartwychwsta�ego Pana. Pan Zmartwychwsta�y jest z namiwsz�dzie. Daje nam moc przezwy- ci�ania l�ku przed �mierci�,znoszenia sytuacji ci�kich, pe�- nych "�mierci", poludzku bez wyj�cia. W ka�dym przepowiadaniu B�g daje namszans�. Ziarno chrztu nie mo�e le�e� w nas nieroz- wini�te.Je�eli cz�owiek o tym zapomni, mog� dzia� si� dziwne rzeczy.Gdy zabierze si� gwa�townie do pracy nad sob�, mo�e za- cz��y� fa�szem i wyuczy� si� jedynie bycia "napoziomie". Chc�c wyj�� z wewn�trznej"�mierci" o w�asnych si�ach mo�na albo za�a- ma�si� psychicznie, albo wej�� w jedno wielkie zak�amanie,poz�, koszmar, co nie jest wykluczone nawet w zakonie. �eby Dobra Nowina spe�ni�a si� w naszym �yciu, drogawyj�cia musi prowadzi� nie poprzez nasze wysi�ki, lecz przedewszystkim przez wiar� w Jezusa Chrystusa Zmartwychwsta�ego.Przez uczynki Prawa nie b�dzie zbawiony �aden cz�owiek. T�w�a�nie sytuacj� ukazuje 1 i 2 rozdzia� Listu doRzymian: tylko wiara usprawied- liwia. "Czy wi�cprzez wiar� obalamy Prawo? �adn� miar�! Tylko Prawow�a�ciwie ustawiamy." (Rz 3,31). Wiara uczyni je nammo�li- wym do ud�wigni�cia. Wierzy� -- to wiedzie�, �e krzy�mnie s�- dzi, �e jestem grzesznikiem, skoro nie kocham tak jakChrystus w krzy�u. Ale tak�e uwierzy�, �e JezusZmartwychwsta�y ma moc wej�� w moje �ycie, �e nie jest Ondla mnie tylko przyk�adem, lecz Zbawicielem. Nie post�pujewobec nas jak lekarz, kt�ry tyl- ko stawia diagnoz�, a nie leczy.On ma w�adz� nad moim sercem, nad g��bokimi problemami,kt�re mnie m�cz�. Mo�e mnie w nich do- tkn�� i da� miodczu�, �e mnie kocha w tych z�o�ach mojego ja, kt�rych samnie chc� wzi�� pod uwag�, bo s� zbyt straszne w�w- czaszaczyna si� moc wiary, kie�kowanie nowego �ycia, procesmo- g�cy doprowadzi� do autentycznej dojrza�o�cichrze�cija�skiej i zakonnej. 5. Krzy� -- Bo�y spos�b na z�o Sw. Pawe� w 1 Li�cie do Koryntianreferuje, �e zbawienie lu- dzko�ci w Krzy�u Chrystusa ipoprzez krzy� jego wyznawc�w, by�o dla Zyd�w zgorszeniemgranicz�cym z blu�nierstwem, a dla m�drych Grek�w --wyj�tkow� g�upot�. Daleko jednak od zrozumienia krzy�a jakoDobrej Nowiny s� tak�e chrze�cijanie naszych czas�w. Aprze- cie� Jezus po to cierpia�, abym ja nie cierpia�."On si� obar- czy� naszym cierpieniem" (Iz53,4), by nas od niego uwolni�. In- na rzecz, �etak�e w naszym �yciu krzy� jest i b�dzie, inaczej niebyliby�my latoro�lami krzewu winnego -- Jezusa Chrystusa (J15). Jednak�e dla nas, chrze�cijan, krzy� jest przenikni�ty- chwa��, jest krzy�em chwalebnym, nie za� narz�dziemzniszczenia, kt�re mia�d�y i przed kt�rym nale�y ucieka�.Dla chrze�cijanina krzy� w �yciu jest faktem, ale przyj�tym zmi�o�ci�. Nie ma w nim ju� bezsensownego balastu, kt�rydruzgoce psychik� cz�owie- ka. W krzy�u swego �yciachrze�cijanin do�wiadcza obecno�ci chwa�y Chrystusa,do�wiadcza mocy Jego zmartwychwstania. Czuje, �e On go prowadzisprawiaj�c, �e "p�omienie" �ycia go nie pa- l�.Chrze�cijanie bowiem w �wiecie s� jak ci trzej m�odzie�cy wpiecu ognistym z Ksi�gi Daniela. Jest to obrazKo�cio�a w �wie- cie. Jest "ogie�", kt�ry paliwszystkich ludzi na tym �wiecie. S� to rozmaite nieszcz�cia,wypadki, choroby, b�l zadany rodzi- com przez dzieci,pokrzy�owane plany. Chrze�cijanie nie s� od tego wolni, �ycieich te� nie oszcz�dza. Tylko oni inaczej to przyjmuj�. "Ichodzili w�r�d p�omieni wys�awiaj�c Boga i b�ogos- �awi�cPana" (Dn 3,24). Nie s� sami, z nimi jest kto� czwar- ty.Tym kim� jest Jezus Zmartwychwsta�y, kt�ry wsp�lnie d�wiga- nasz krzy�, czyni�c go chwalebnym i zbawczym. Zmartwychwsta�y- Chrystus sprawia, �e p�omienie, w�r�d kt�rych chodzimy, nieni- szcz� nas. I to jest �wiadectwo, kt�re chrze�cijanin winienda- wa� �wiatu. Nie wystarczy wmawianie sobie, �e kocham Jezusa,�e On we mnie �yje. Je�li nie �yjesz Bogiem naprawd�, toprzyjdzie krzy� i ci� "spali". Krzy� bowiem jestpr�b� ogniow� wskazuj�c� czy jest w nas �ycie Bo�e, czy gonie ma. W 1 Li�cie �w. Jana czytamy: "Nowina,kt�r� us�yszeli�my od Niego i kt�r� wam g�osimy, jesttaka: B�g jest �wiat�o�ci�, a nie ma w Nim �adnejciemno�ci." (1J 1,5). Co to znaczy, �e B�g jest�wiat�o�ci�? To wyra�enie stanowi klucz do pism Jana. Tooz- nacza, �e B�g jest mi�o�ci� do grzesznika, �e go kocha.Takie okre�lenie stanowi rewolucyjn� tre��. Nikt nie kochagrzesznika. Tego, kt�ry nas obra�a, depcze, nic sob� niereprezentuje. Ta- kich si� nie kocha. Sami tego do�wiadczamy, �elubi� nas wtedy, gdy przedstawiamy sob� jak�� warto��:dajemy ciep�o, poczucie bezpiecze�stwa, mo�emy w czym�pom�c. Podobnych warto�ci r�wnie� my oczekujemy od innych.Ale z chwil�, gdy przestajemy by� u�y- teczni w sensiedos�ownym: jako pomoc w pracy, jako atrakcyjny partner wprzyja�ni itp., w�wczas tracimy w oczach otoczenia, przyjacielenas opuszczaj�, nikt nas nie akceptuje, wszyscy przestaj� naskocha�. Tymczasem B�g, b�d�cy �wiat�o�ci�, akceptuje nas tam,gdzie nas nikt nie lubi. Tam, gdzie sami do siebie mamypretensje. W�a�nie tam si�ga mi�o�� Boga. Ludzie chc� by� kochani, wysilaj� si� wi�c i staraj�si�, by to osi�gn��. Wiemy, �e w naszych grzechach nikt nasnie kocha. Dlatego wysilamy si� na pi�kne fasady, retuszujemysw�j obraz, staraj�c si� niczym olbrzymim kamieniem zas�oni�przed innymi sytuacj� naszego wn�trza, podobn� do le��cego wgrobie i cuchn�- cego cia�a �azarza. Bo kt� nas mo�epokocha� w naszej prawdzie? Za t� gr� p�acimy olbrzymi�cen�. Ile� to czasem wymaga wysi�ku, aby utrzyma� si� nawysoko�ci zadania. Czasem jednak psychika nie wytrzymuje iw�wczas nast�puje za�amanie. Na szcz�cie mi- �o�� dogrzesznika objawia si� w krzy�u Jezusa Chrystusa i ta- mja�nieje pe�nym blaskiem. W krzy�u spotyka si� najwi�kszaludz- ka pod�o�� z najwi�ksz� -- Bosk� mi�o�ci�. St�dprzychodzi prze- baczenie. Z�o wszystkich ludzi przybi�o Jezusado krzy�a. Jego odpowiedzi� na to by�o przebaczenie izrozumienie. Jako Zmartwy- chwsta�y ma dla nas ofert� nowego�ycia. Dzi�ki zmartwychwstaniu krzy� sta� si� S wiat�em. Swiat�o�ci� naszego �ycia. Ale dla kogo z nas Ukrzy�owanyjest �r�d�em S wiat�a? Ludzie twierdz�, �e dla nich�wiat�em jest kultura, dobre wychowanie, wykszta�ce- nie itp.Zgodnie z tym ustanawiaj� prawa, a kto si� im niepodpo- rz�dkowuje, musi i�� precz, bo dezorganizuje �yciespo�eczne. Dla grzesznik�w nie ma miejsca na tej ziemi! Takiepostawy r�w- nie� w nas mog� by� mniej lub bardziej utajone.Tak �atwo prze- kre�lamy l