6624
Szczegóły |
Tytuł |
6624 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6624 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6624 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6624 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Dobra Nowina
Alfred Cholewi�ski SJ
Motto
�ask� bowiem jeste�cie zbawieni przez wiar�.
A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:
nie z uczynk�w, aby si� nikt nie chlubi�.
Jeste�my bowiem Jego dzie�em,
stworzeni w Chrystusie Jezusie...
Ef 2,8-10
Spis tre�ci:
1. Homilia wst�pna 3
2. Czas �aski -- Kairos 4
3. Ka�dy z nas wybiera -- by� dzieckiemBo�ym,
czy by� "jak b�g" (kerygmat negatywny) 5
4. W �ycie ka�dego z nas Jezus Chrystus kieruje
swe czyny -- Dobr� Nowin�(kerygmat pozytywny) 9
5. Krzy� -- Bo�y spos�b na z�o 12
6. Co wyr�nia chrze�cijanina
od wyznawc�w innych religii? 15
7. Co to znaczy by� uczniem JezusaChrystusa? 16
8. Jeszcze o g�upstwie i zgorszeniukrzy�a 18
9. By� wierz�cym wed�ug Biblii 19
10. Biblia -- ksi�ga nios�ca �ycie... 23
11. Kiedy Ko�ci� b�dzie Ko�cio�em Chrystusa? 28
12. �luby 32
13. Ub�stwo 33
14. Czysto�� 35
15. Pos�usze�stwo 36
16. Prze�o�e�ska strona pos�usze�stwa 37
17. Co zrobi�, by owoc rekolekcji by� trwa�y? 37
18. Homilia na zako�czenie rekolekcji 37
1. Homilia wst�pna
2Sm 12,1-7a
Odkry� w sobie grzesznika -- pierwsza liniarekolekcji.
Mk 4,1-20
Odkry� moc zbawcz� -- druga lina rekolekcji.
Tym, kt�ry nawraca jest Duch �wi�ty. Je�eli niewsp�dzia�a
On z przepowiadaj�cym i nie dzia�a ws�uchaj�cych -- nawr�cenie
si� nie dokona. Na rekolekcjachtrzeba du�o zmaga� si� ze sob�,
nawet z zastanyminiewygodami. Poprzez te fakty i wydarzenia B�g
do nasprzychodzi, wi�c nie powinny by� one powodem do rozpro-
szenia,szemrania czy buntu wewn�trznego. Szemranie wewn�trzne-
zabija wszelki g�os Ducha �wi�tego, nic si� wtedy nies�yszy.
Dzisiejsze s�owo Bo�e wytycza dwie g��wne linierekolekcji,
po kt�rych b�dziemy si� porusza�. Pierwszeczytanie m�wi�ce o
grzechu Dawida nasuwa nam problem grzechu, zkt�rym ka�dy z nas
si� boryka. To jest pierwsza liniarekolekcji -- niezwykle wa�-
na. O ile nie poczujemy si� wobecBoga i bli�nich grzesznikami,
tak serio, �eby przyzna� racj�tak�e tym, kt�rzy nas za takich
uwa�aj� -- grzesznikom, otyle nawr�cenie nie nast�pi.
R�nica bowiem mi�dzy �wi�tymi a nie �wi�tymi polega natym,
�e grzesznik obrusza si� na czynione mu zarzuty, �wi�tyza�, jak
np. �w. Franciszek z Asy�u, odpowie: "O bracie,jakie ty masz
dobre oko, jak ty mnie dobrze znasz, lecz ja jestemjeszcze gor-
szy ni� powiedzia�e�".
Nam si� wydaje, �e chrze�cija�stwo to ci�g�e wspinaniesi�
wzwy�. I rzeczywi�cie, B�g tak pragnie widzie� nasz�drog�, ale
On wie, �e gdyby�my mieli o sobie takie mniemanie,wpadliby�my w
samouwielbienie, w pych�, trac�c wszystkie owoce�wi�to�ci. Dla-
tego zakrywa przed naszymi oczami post�p,daj�c nam wra�enie, �e
droga do Niego to zsuwanie si� wd�, do pokory. Pokora za� to
prawda o sobie. A prawda onas jest taka: "wszyscy jeste�my
grzesznikami".Tej prawdy przede wszystkim B�g chce nas nauczy�.
Czytanie m�wi o Dawidzie, o kt�rym sam B�g powiedzia�:"To
jest kr�l wed�ug mego serca". Pope�ni� onjednak straszne grze-
chy: cudzo��stwo, a potem morderstwo. Saultakich grzech�w nie
pope�ni�, a jednak B�g go odrzuci�. Obajinaczej prze�ywali swe
grzechy.
Ten przyk�ad z �ycia Dawida m�wi nam, �e nikt nie mo�eczu�
si� pewnym i bezpiecznym, by m�c powiedzie�: jestemwolny od ta-
kiego czy innego grzechu. Nie grzeszy� -- nie oznaczaby� wytre-
sowanym w cnocie, stworzy� w sobie psychologiczneprzyzwyczaje-
nia odsuwaj�ce daleko grzech od moich my�li, postawi czyn�w.
Prawdziwie nie grzesz� wtedy, gdy trzymamswoj� r�k� w d�oni Bo-
ga i mam wzrok utkwiony w Chrystusie.Je�li zdam si� na siebie,
zaufam samemu sobie, swemu hartowiducha, wtedy nie mog� czu�
si� bezpieczny, daleki od grzechu.St�d rodzi si� nakaz: "B�d�-
cie czujni".
Historia Dawida uczy nas, �e B�g mo�e nawet u�y� grzechudo
swoich plan�w. I tu widzimy r�nic� mi�dzy kim�, ktojest na
drodze ku chrze�cija�stwu, a kim�, kto idzie wodwrotnym kierun-
ku. Ka�dy grzeszy, a Pismo�w. m�wi, �e sprawiedliwemu zdarza
si� tosiedem razy dziennie. Ale pomi�dzy nim a innym i jest ta-
kar�nica: cz�owiek, kt�remu nie zale�y na �wi�to�ci,grzeszy i
le�y w grzechu, natomiast sprawiedliwy grzeszy siedemrazy
dziennie, lecz zaraz wstaje. I to jest bardzo wa�ne.Tak uczyni�
Dawid. Saul za� nie m�g� zrozumie� swegogrzechu. By� nastawiony
na kompromis, a z tak� postaw� nienadawa� si� do realizacji
plan�w Bo�ych. Dawid by� szczery,od razu uzna� sw�j grzech i
zaakceptowa� wszystko, co B�gchcia� z nim uczyni�. W ten spos�b
Dawid uczy� si� pokory.Wiedzia�, �e jest zdolny do wszystkiego
i nie uwa�a� siebieza lepszego od ladacznicy, od kogokolwiek.
Zdawa� sobie spraw�,�e do wszystkiego by�by zdolny, gdyby Pan
zdj�� r�k� z jegog�owy. Ten fundament pokory jest bardzo drogi
Bogu. B�gtak kocha pokor�, �e czasem dopuszcza na pewnego sie-
bie�wi�toszka porz�dny grzech. A je�li widzi cz�owiekapysznego,
niepoprawnego, z subteln� pych�, na niego dopuszczagrzech sek-
sualny, �eby nikogo nie s�dzi�, i nie uwa�a� si�za lepszego od
innych. Tego uczy nas dzi� lektura Bo�ako�cz�ca si� s�owami:
"Nie podoba� si� ten czyn PanuBogu". To zdanie winno r�wnie� i
nas od grzechuodstrasza�, kierowa� nasze my�li ku Panu w co-
dziennej pro�bieo wierno��, zaufanie i pe�nienie Jego woli. W
jaki spos�b?
Nam si� wydaje, �e drog� do tego jest nasz wysi�ek, naszes-
tarania, praca nad sob�, ale tak nie jest. Ewangelia daje nam
wodpowiedzi przypowie�� o ziarnie wsianym w gleb� (Mk
4,4b-28)m�wi�c, �e ono ro�nie samo, rolnik nie musi nad nim
czuwa�,popycha� do wzrostu. I to jest obraz Ko�cio�a, kt�ry za-
sia�Chrystus i kt�ry ro�nie Jego moc�, a� do sko�czenia �wia-
ta.W tym olbrzymim obrazie Ko�cio�a jestem ja �yj�cy przedBo-
giem, tu, a nie gdzie� indziej i teraz, a nie w innym czasie.
Przypowie�� ta jest tak�e obrazem naszej historii od chwili-
chrztu �w. Chrzest bowiem z�o�y� w nas -- niczym w gleb� --zia-
rno �ycia Bo�ego. Nasieniem jest tak�e nasienie naszegochrztu.
Ziarno to ma moc i dynamizm. B�g sam dokonuje naszegowzrostu.
Je�li zbieramy tak nik�e rezultaty, je�li jeste�myniezadowoleni
z naszego �ycia wewn�trznego to oznacza, �ejeste�my z�� gleb�.
O warunkach niezb�dnych do wzrostu ziarna b�dziemy r�wnie-
�m�wi� i to b�dzie druga linia w rekolekcjach. Ten czas b�dzie-
tak�e czasem spe�nienia si� ko�cowej wypowiedzi z dzisiejszejE-
wangelii: "Osobno obja�nia� Jezus wszystko swoimuczniom". Jezus
b�dzie na osobno�ci m�wi� do naszychserc. Szukajmy wi�c ciszy i
samotno�ci przed Panem.
2. Czas �aski -- Kairos
Celem rekolekcji jest nawr�cenie, a w Ko�ciele nawr�ceniedo-
konuje si� w obliczu krzy�a -- s�owa, kt�re przepowiada�mier� i
zmartwychwstanie Pana. W czasie tych rekolekcji masi� dokona�
nasze zbawienie i tylko przyzwolenie na to s�owomo�e sprawi�,
�e to si� stanie. Nawr�cenie nie jest zale�neod naszych plan�w.
Jest ono mo�liwe, gdy Pan wo�a donawr�cenia, dlatego nie wolno
odk�ada� �adnej okazji nap�niej, bo mo�e si� ju� nie powt�-
rzy�. Rekolekcje s�czasem sposobnym, w kt�rym Pan przychodzi i
wo�a. We wszystkimjest tajemnicze prowadzenie Pana. Wszystko ma
sw�j czas imiejsce. Ten czas to kairos. Trzeba si�modli�, �eby
Pan nas nawr�ci�, �eby kairosnie by� zmarnowany. Jedynie B�g
mo�e dotkn�� naszego serca inas nawr�ci�. Nawr�cenie dokonuje
si� w obliczu s�owag�osz�cego �mier� i zmartwychwstanie Chrys-
tusa. Jest tofundamentalne s�owo dla Ko�cio�a. To w�a�nie g�o-
siliAposto�owie. Jako efekt tego s�owa powsta�a pierwszawsp�l-
nota chrze�cija�ska. S�owo to mia�o moc budzenia nowego�ycia,
�ycia chrze�cija�skiego. Jest to kerygmat,najcenniejsze co ma
Ko�ci�, ABC Ewangelii. Ono sprawia, �eEwangelia jest Dobr� No-
win�.
Jezus rozpi�ty na krzy�u jest dzie�em naszych r�k:"tego M�-
�a, kt�ry z woli, postanowienia i przewidzeniaBo�ego zosta� wy-
dany, przybili�cie r�kami bezbo�nych dokrzy�a i zabili�cie.
Lecz B�g wskrzesi� Go, zerwawszy wi�zy�mierci" (Dz 2,23-24). To
"wy" odnosi si� doca�ej ludzko�ci. To jest nasz grzech.
Na kanwie tego s�owa b�dziemy szli naprz�d. Ono zaczynasi�
od tego, �e rozpi�ty na krzy�u Jezus jest dzie�emnaszych r�k.
Piotr i Pawe� zawsze od tego zaczynali kerygm�.Ma ona swoj�
stron� jasn� i ciemn�. To s�owo o naszej winiemusi pa�� na dob-
r� gleb� naszego serca. Serca, kt�re w�wietle s�owa Bo�ego po-
znaje prawd� o sobie: kim jestem,jakie s� moje czyny, kt�rymi
krzy�uj� Jezusa, siebie i innychi jak na moje z�o odpowiedzia�
B�g.
3. Ka�dy z nas wybiera -- by� dzieckiemBo�ym, czy by� "jak
b�g" (kerygmat negatywny)
Ka�dy, kto patrzy na �wiat przyrody, mo�e zauwa�y�istniej�c�
w nim harmoni�, sens, logik�. W �yciu ro�lin,zwierz�t wszystko
jest genialne, misternie u�o�one, ka�darzecz ma swoj� funkcj�.
Na tym tle zastanawia i dziwi to, czegodo�wiadczamy w �wiecie
ludzkim. Tu, na najwy�szym poziomiestworzenia, gdzie pojawia
si� rozum i wolna wola, panujefrustracja, poczucie bezsensu,
pytanie "po co �yj�?".Dzisiaj �wieccy wprost stwierdzaj�, �e
�ycie jest bezsensownei t�skni� za stabilizacj� typu zachodnie-
go. Tam mo�na by�"kim�", by� zauwa�onym, zostawi� co� po so-
bie.Ma�o kto mo�e si� poszczyci�, �e szcz�cie dopisa�o mu w�y-
ciu.
Czy B�g nie dopisa�, gdy przysz�o mu stwarza�najdoskonalsze
stworzenie? Czy nas takimi wypu�ci� ze swojejr�ki? To jest wie-
lki znak zapytania ka�dego cz�owieka.Tym od dawna interesowa�
si� Izrael. Na to B�g daje odpowied�w trzech pierwszych roz-
dzia�ach Ksi�giRodzaju. Tam B�g m�wi, jaki by� Jego plan wzgl�-
demcz�owieka. Tego opisu jednak nie mo�na bra� dos�ownie. Jes-
ton zewn�trznym symbolem wewn�trznego szcz�cia, w jakim B�gst-
worzy� cz�owieka, oraz dar�w, kt�rymi obsypa� go przystworze-
niu. Ta g��boka tre�� w naiwnych na poz�r opisachjest prawdzi-
wa, ona wyra�a my�l Boga o cz�owieku.Pismo �w. jest natchnione.
To znaczy, �e nosiw sobie gwarancj�, i� zawarte w nim tre�ci o
Bogu, o Jegoplanach wzgl�dem cz�owieka, s� prawdziwe. B�g tak
patrzy nate sprawy, jak to w Biblii zosta�o opisane. WBiblii
cz�owiek ukazany jest jako koronastworzenia, istota najdoskona-
lsza. Psalm 8 jest kontemplacj�cz�owieka poprzez pryzmat pierw-
szych rozdzia��wKsi�gi Rodzaju, gdy m�wi:"Chwa�� i czci� go
uwie�czy�e�". B�gwypu�ci� cz�owieka ze swej r�ki doskona�ym iz-
harmonizowanym. By�a to najbardziej udana istota spo�r�dstwo-
rzonych przez Boga istot -- Jego obraz ipodobie�stwo. Obraz i
podobie�stwo nale�y rozumie� natle �wczesnych poj��. W okresie
powstawania tych rozdzia��wPisma �w. o kr�lach mezopotamskich
m�wiono,�e s� obrazem Boga na ziemi, przez kr�la B�g sprawuje
rz�dynad �wiatem. Pismo �w. chceprzez to powiedzie�, �e cz�o-
wiek w stosunku do stworzeniareprezentuje Boga, sprawuje w�adz�
kr�lewsk�.
Pierwszego cz�owieka cechowa�a intymno�� z Panem, cowyra�aj�
przechadzki Boga po ogrodzie. W Ksi�dzePowt�rzonego Prawa czy-
tamy: "nie samym tylkochlebem �yje cz�owiek, ale cz�owiek �yje
wszystkim, copochodzi z ust Pana" (Pwt 8,3). Obraz zKsi�gi Ro-
dzaju ma za t�o tes�owa, �e cz�owiek do swego �ycia potrzebuje
kontaktu zBogiem, z Jego s�owem, kt�re nie tylko wzbudza w nim
tre�ciintelektualne, lecz posiada zwi�zek z mi�o�ci� i�yciem.
S�owo w uj�ciu semickim posiada g��bokiezwi�zki z �yciem i mi-
�o�ci�. Jest dla Semit�w tym, czym dlaniemowl�t s�owa matki:
chocia� nie rozumiej� ich tre�ci,jednak s� one dla nich no�ni-
kiem mi�o�ci i �ycia. Tym samymchce by� s�owo Bo�e dla ka�dego
cz�owieka. B�g stworzy�cz�owieka jako istot� zakorzenion� w Bo-
gu, w Jego mi�o�ci.Zatem cz�owiek wyszed� z r�ki Boga z przeko-
naniem, �e B�gjest wszechmocny, �e ma w Nim wszelkie zabezpie-
czenie, �e goakceptuje, kocha. To co� podobnego, jak w stosun-
kachmi�dzyludzkich pot�ny przyjaciel, kt�ry wszystko mo�eza�a-
twi�, przed kt�rym wszystkie drzwi stoj� otworem, kt�ryjest bo-
gaty, ma w�adz�, a przy tym nas kocha. Jeste�my przynim bezpie-
czni i pewni jego sympatii. W podobnej sytuacji �y�pierwszy
cz�owiek, tylko tym kim� mo�nym by� B�g, istotanajpot�niejsza,
kt�ra jest tylko Mi�o�ci� i z tejbezinteresownej mi�o�ci nas
stworzy�a. St�d p�yn�o wg��biny cz�owieka �ycie i szcz�cie,
czu� si�zharmonizowany, by� panem i kr�lem stworzenia.
�w. Pawe� ukazywa�, jak Chrystus odbudowuje t� pierwotn�re-
lacj� cz�owieka do Boga, w najrozmaitszy spos�b daj�c wyrazte-
mu, �e w sercu chrze�cijan pojawia si� znowu �wiadectwoDucha
�wi�tego, wywo�uj�ce w nim okrzyk mi�o�ci:"Abba, Ojcze" (Ga
4,6). W�wczas cz�owiek, z Bogaczerpie swoje �ycie i szcz�cie.
Wchodzi w �ycie z innymbogactwem, z innym wymiarem. C� mog�a
mu zaszkodzi� choroba?Nie z tego �ycia czerpa� swoje dobre sa-
mopoczucie, leczz�g��bin swego ducha, gdzie mieszka B�g. By�a
wi�c wpierwszym cz�owieku to� spokoju, kt�rej nic nie m�ci-
�o,sprawiaj�ca, �e wszystkie przypadki by�y relatywnie dob-
re,"smaczne", warto�ci mia�y w�a�ciw� hierarchi� inigdy nie wy-
suwa�y si� przed Boga. W�wczas nie ma tragedii,gdy czego� bra-
kuje, skoro B�g jest zawsze, w ka�dej sytuacjicz�owieka -- te-
raz i na wieczno��. To by�a tre��ycia wiecznego, czyli zako-
rzenienie si� w Bogu.
Takiego to cz�owieka wypu�ci� B�g ze swoich r�k, aby�y�,
rozmna�a� si� i zape�nia� �wiat. Co si� sta�o, �eteraz jest zu-
pe�nie inaczej? Pismo�w. daje nam bardzo wa�ne �wiat�o dozrozu-
mienia tego dramatu. Trzeba poj��, jaki drzemi�cy tak�ew nas
mechanizm zosta� uruchomiony. Szcz�cie cz�owiekazm�ci� kto�,
kto zosta� wprowadzony w �wiat cz�owieka zzewn�trz pod symbolem
w�a. Ksi�gaRodzaju m�wi: "A w�� by� bardziejprzebieg�y ni�
wszystkie zwierz�ta l�dowe, kt�re Pan B�gstworzy�" (Rdz 3,1).
Pismo�w. identyfikuje tego w�a z szatanem. To onzm�ci� szcz�-
cie cz�owieka przez zawi��. "Czyrzeczywi�cie B�g powiedzia�:
Nie jedzcie owoc�w ze wszystkichdrzew tego ogrodu?" (Rdz 3,1).
W rzeczywisto�ci cz�owiekotrzyma� jeden, jedyny zakaz symboli-
zuj�cy ca�e Prawo zapisanew jego sercu. Ono nie by�o zewn�trz-
ne, dlatego �w. Pawe� wLi�cie do Rzymian opisuj�c od stronyhis-
torycznej tragedi� cz�owieka powie: "Kiedy� i japrowadzi�em �y-
cie bez prawa" (Rz 7,9). Ma tu na my�lica�y rodzaj ludzki, kt�-
ry przed upadkiem �y� bez Prawa, bocz�owiek Prawo Mi�o�ci Boga
i bli�niego mia� zapisane wsercu i czu� je, jako co� zupe�nie
naturalnego. B�g bowiemda� cz�owiekowi jedno prawo "Mi�o��" za-
pisane wsercu, kt�re nie sprawia�o mu �adnych trudno�ci. Zewn�-
trznymsymbolem tego stanu w Biblii jest owo drzewodobra i z�a.
Oznacza ono, �e cz�owiekowi nie wolno samowolniestanowi�, co
jest dla niego dobre, a co z�e. Cz�owiek niemo�e by� dla siebie
norm� post�powania moralnego, nie mo�edecydowa�, co jest grze-
chem a co nim nie jest. Ten fakt wynika znatury rzeczy, �e jest
tylko stworzeniem ograniczonym isko�czonym. Stworzenia s�
szcz�liwe, gdy godz� si� by�tym, czym s�. Cz�owiek jest szcz�-
�liwy godz�c si� zprawd�, �e jest stworzeniem, a nie Bogiem. To
mia�o muprzypomina� Prawo -- Dekalog.
Teraz przychodzi kusiciel z pytaniem: "Czy rzeczywi�cieB�g
powiedzia�: Nie jedzcie owoc�w ze wszystkich drzew tegoogrodu?"
(Rdz 3,1). W tym zdaniu jest bardzo podst�pnes�owo "ze wszyst-
kich drzew", cho� tylko jedno drzewoby�o przedmiotem zakazu,
szatan jednak m�wi� o wszystkichdrzewach, gdy� chcia� przez to
nasun�� cz�owiekowi my�l,�e je�li podlega cho� jednemu zakazo-
wi, to naprawd� nie jestwolny, �e nie da si� tego pogodzi� z
ludzk� godno�ci�. Ewaodpowiedzia�a na to zgodnie z prawd�, �e
owoce z ogrodu je��mog�, tylko o owocach z drzewa b�d�cego w
�rodku ogrodu B�gpowiedzia�: "Nie wolno wam z niego je��, a na-
wet godotyka�, aby�cie nie pomarli". B�g zabroni�cz�owiekowi
autonomii moralnej poniewa� wie, �e tosprowadzi�oby na cz�owie-
ka �mier�. Grzech jest dlategozabroniony, bo cz�owiekowi szko-
dzi, przynosi �mier� z naturyrzeczy jak wypita trucizna. B�g
za� kocha go i nie chce jego�mierci. Tymczasem k�amstwo, kt�re
szatan wm�wi�cz�owiekowi, pozosta�o po dzi� dzie� g��bokozako-
rzenione. Ludzie nadal uwa�aj� grzech za co�mi�ego, przyjemne-
go, rozwijaj�cego cz�owieka. Najlepiej towida� w dziedzinie se-
ksualnej, gdzie ludzie absolutnie niepotrafi� zrozumie� dlacze-
go Pan B�g czego� tu zakazuje... itak cz�owiek d�wiga to prawo
jako pa�szczyzn�.
Na odpowied� Ewy szatan m�wi: "na pewno nieumrzecie". W
grzechu nie ma �mierci, lecz �ycie, jeszczewspanialsze ni� to,
kt�re masz. Tego �ycia chce ci� B�gpozbawi�. B�g wie, �e gdy
spo�yjecie owoc z tego drzewa,otworz� si� wam oczy i tak jak
B�g b�dziecie znali dobro iz�o. B�dziecie jak bogowie, przero�-
niecie siebie, b�dzieciesami decydowa� o wszystkim i tworzy�
w�asne �ycie, jak si�wam podoba. B�g -- zazdro�nik i tyran --
nie chce si� z wamipodzieli� szcz�ciem, chce was trzyma� w za-
le�no�ci.
To straszliwe k�amstwo znalaz�o pos�uch w cz�owieku.Istot�
katechezy szatana by�o: B�g nie jest mi�o�ci�. Aprzecie� Mi�o��
stanowi Jego najg��bsz� istot�. Odtej chwili drzewo, dot�d nie
stwarzaj�ce problem�w, zaczynaby� interesuj�ce. Ewa spostrzega,
�e: "drzewo to ma owocedobre do jedzenia, �e jest ono rozkosz�
dla oczu i �e owocetego drzewa nadaj� si� do zdobycia wiedzy"
(wiedzy omi�o�ci). Nast�pnie Ewa robi wyznanie wiary w kateche-
z�szatana. Wyznaje -- nie tyle s�owem, co czynem -- �e szatan
maracj�. Daje Adamowi owoc, kt�ry on spo�ywa. Tak zaczynasi�
tragedia cz�owieka. Cz�owiek -- dot�d �yj�cy jak drzewozakorze-
niony w Boga, czerpi�c szcz�cie z faktu, �e On gokocha -- te-
raz stawia mi�o�� Boga pod znakiem zapytania,w�tpi w ni�. Staje
si� tym samym jak wykorzenione z glebydrzewo.
Cz�owiek zmienia sw�j wymiar. Wewn�trzne porozumienie zBo-
giem zosta�o zerwane. B�g nadal kocha cz�owieka, leczcz�owiek
nie chwyta ju� fal mi�o�ci, prze�ywa jakby lot wkosmiczn� ciem-
no��. Niczego nie rozumie, bo przesta�wiedzie�, kim jest. Drugi
cz�owiek obok niego staje si�potencjalnym wrogiem. To jest
"�mier�" w sercu(w duszy) cz�owieka, zerwanie najintymniejszej
struny jestestwawi���cej go z Bogiem. Cz�owiek zostaje sam.
Gdyby wtej chwili B�g odst�pi� od cz�owieka, ten stan zamieni�-
bysi� dla niego w �mier� wiekuist�, wieczne pot�pienie bezmo�-
liwo�ci odwrotu. Jedyna warto�� jaka mu pozosta�a, tokruche �y-
cie, kt�re musi sk�d� czerpa� soki �ycia.Poniewa� poczucia bez-
piecze�stwa nie czerpie ju� z Boga, wobectego sk�d? Ze stwo-
rze�! Szuka bogactwa, d��y do posiadaniaw�adzy, znaczenia, pre-
sti�u...
Cz�owiek wyznawszy, �e B�g nie jest mi�o�ci�, zanegowa�Jego
rzeczywisty obraz. Odt�d wszystkie religie ziemimaj� wypaczony
obraz Boga. B�g jest Istot�, kt�rejnale�y si� ba�, gdy� tylko
czyha na potkni�cie si�cz�owieka. Ten wypaczony w my�lach i w
sercu cz�owieka obrazBoga ci�gnie si� przez wieki i pokolenia.
W�a�nie towypaczenie sprawi�o, �e B�g ponownie przyszed� na
ziemi� wosobie Jezusa Chrystusa, a cz�owiek w imi� tego fa�szy-
wegoobrazu zabi� Boga. Zrobi� to cz�owiek grzechu podwp�ywem
wypaczenia wlok�cego si� za nim od czasu raju.
Wszystkie religie, cho� nadal w pewien spos�b dobre, s�ska-
�one grzechem egoizmu wyznawc�w. W ich centrum stoi terazcz�o-
wiek, kt�rego uformowa�a katecheza szatana. Ten cz�owiekchce,
�eby mu B�g pomaga� realizowa� w�asne, nielicz�cesi� z Bogiem,
plany. Mo�na to spotka� tak�e w zakonach.Wszyscy mamy teraz du-
chowo�� nastawion� na to, �e�ycia nie tworzy nam B�g, lecz my
sami nim kierujemy. I w tenspos�b ca�e �ycie sp�dzamy na frus-
tracjach, bo 90%plan�w nam si� nie realizuje, wi�c �yjemy od
frustracji dofrustracji.
Cz�owiek nie mo�e by� "wyrwanym drzewem". Musisi� czego�
uczepi�. Poniewa� nie Boga, wi�c czego?Absolutyzuje wi�c idee.
Podnosi stworzenie do rangi Boga.Przyczepia si� do nich, jak
polip, pragn�c z nich wyssa�ycie, szcz�cie, kt�re mo�e mu da�
tylko B�g. Szukazabezpieczenia w pieni�dzach. Czuje si� niepew-
nie, gdy ich niema. A gdy tylko ma mo�no�� ich pozyskania naty-
chmiast wyzwalasi� mechanizm chciwo�ci. Pr�cz tego cz�owiek
szukaszcz�cia w ludzkim powa�aniu, uznaniu. Chce by� zauwa�ony
idoceniony. Jak polip czepia si� ludzkich przyja�ni, mi�o�-
ci.Je�li za� te zwi�zki zawodz�, jest niepocieszony. A przecie-
�gdyby B�g by� dla nas "wszystkim", nie mieliby�mypoczucia wie-
cznej frustracji. Ona jest znakiem, �e grzech mocnow nas dzia-
�a. Taka jest obecnie nasza sytuacja.
Powr��my do obrazu raju. B�g przechadza si� po ogrodzie ico
si� dalej dzieje? Gdy wo�a Adama, ten nie przychodzi, ukry�si�
przed Bogiem. B�g wie, dlaczego Adam si� tak zachowuje.Grzech
wychodzi na jaw. Adam zrzuca win� na Ew�, ta za�na szatana.
Winnych nie ma. Dzi� jest tak samo: wszyscy dooko�as� winni mo-
jego nieszcz�cia, tylko nie ja sam. Cz�owiekstaje si� �lepy,
przestaje rozumie� siebie. Nie wie, cosi� z nim sta�o, dlaczego
czuje si� niezadowolony. Zaniespe�nione nadzieje wini innych.
Nie widzi �r�d�a winy wsobie, lecz wok� siebie.
Ten opis z Ksi�gi Rodzaju jest bardzom�dry. W jego �wietle
dopiero staj� si� zrozumia�e naszesprawy, zachowanie, reakcje.
T�umaczy nam, jakimi jeste�my i cosi� z nami sta�o.
W Li�cie do Hebrajczyk�w czytamy:"Poniewa� za� dzieci (ro-
dzaj ludzki) uczestnicz� we krwii ciele, dlatego i On (Jezus)
tak�e bez �adnej r�nicy sta�si� ich uczestnikiem, aby przez
�mier� pokona� tego, kt�rydzier�y� w�adz� nad �mierci�, to jest
diab�a, i abyuwolni� tych wszystkich, kt�rzy ca�e �ycie, przez
boja��mierci podlegli byli niewoli" (Hbr 2,14-15). Sytuacjacz-
�owieka w �wietle tego tekstu jest nast�puj�ca: Cz�owiek--
stworzony z mi�o�ci na obraz Boga--Mi�o�ci -- czuje si�przezna-
czony do kochania i dlatego, kiedy robi co�bezinteresownie,
czuje si� najszcz�liwszy. Natomiast podramacie grzechu cz�o-
wiek zaczyna stawia� granice mi�o�ci.Wydaje si� mu, �e wymaga
ona od niego zbyt wiele, �e straci�ycie, je�li p�jdzie dalej w
stron� mi�o�ci; �e innycz�owiek go zabije swoj� agresj�, inno�-
ci�, wymaganiami itp.Zaczyna si� wi�c broni� na r�ne sposoby:
oddaje z�em zaz�o, ratuje si� ucieczk�, oboj�tno�ci�. Dochodzi
do punktu,gdzie dalsze kochanie oznacza dla niego �mier�. Wyco-
fuje si�wi�c i zamyka w kr�gu swego egoizmu. Je�li pojawi si�-
sytuacja niekorzystna, wydarzenie niepomy�lne, cz�owiekprze�ywa
je jako "�mier�", poniewa� sam w sobienosi �mier� wewn�trzn�.
Ko�czy si� mi�o��, zaczyna si�walka -- walka o w�asne �ycie.
Tymczasem ludzie wok� s� do nas podobni: zniewolenibariera-
mi w�asnych gust�w, upodoba�, wychowania, dziedzicznychsk�onno-
�ci pe�nych l�ku przed "�mierci�". A mychcemy, �eby ci inni lu-
dzie byli na miar� naszych wyobra�e�.Je�li mamy ku temu mo�li-
wo�ci, staramy si� narzuci� im sw�wol�, cz�sto apodyktycznie i
agresywnie. Boimy si� jednidrugich. W t� sytuacj� wp�dzi� nas
grzech. O tym naszympo�o�eniu �w. Pawe� m�wi: "B�g zamkn�� nas
podw�adz� grzechu". Nie poradzi tu dobra wola, postanowieniepo-
prawy, w�asny wysi�ek. Gdyby kto� z tej sytuacji chcia�wyj��
tylko o w�asnych si�ach, oszaleje. Z niej wyprowadzatylko Chry-
stus i wiara. W�wczas cz�owiek b�dzie m�g� owocniepracowa� nad
sob�. Lecz my o tym zapominamy, �yjemy jakby nieby�o w nas tej
ciemnej bazy, a grzech drzemie w nas nawet podprzykrywk� ducho-
wo�ci kap�a�skiej czy zakonnej. Budowanieduchowo�ci bez rozwi�-
zania tego problemu staje si�tragikomedi�.
Pismo �w. przygotowuje cz�owiekado uznania prawdy o naturze
ska�onej przez grzech: "Kiedyza� Pan widzia�, �e wielka jest
niegodziwo�� ludzi na ziemii �e usposobienie ich jest wci��
z�e, �a�owa�, �estworzy� ludzi na ziemi, i zasmuci� si�. Wresz-
cie Pan rzek�:Zg�adz� ludzi, kt�rych stworzy�em, z powierzchni
ziemi:ludzi, byd�o, zwierz�ta pe�zaj�ce i ptaki powietrzne, bo
�almi, �e ich stworzy�em" (Rdz 6,5-7).
Cz�owiek przenikni�ty katechez� szatana, pragn�cy by�"jako
b�g", staje si� jego niewolnikiem. Szatanwykorzystuj�c ludzki
egoizm, trzyma nas na uwi�zi, podsycaj�cgo, pcha nas do ci�g�ej
walki o �ycie.
Ksi�gi: Jozuego, S�dzi�w,1 i 2 Samuela oraz1 i 2Kr�lewska,
ukazuj� histori� Izraela podk�tem permanentnej niewierno�ci i
wiaro�omstwa cz�owiekawobec Boga. Wida�, �e �yje on w niewoli
grzechu, nie umiej�cpost�powa� uczciwie. To samo stwierdzaj�
prorocy: Ozeasz,Izajasz i Jeremiasz. Dopiero w �wietle niewoli
babilo�skiejIzrael zrozumie t� gorzk� prawd�.
Jest w nas dynamizm ku z�u, mocniejszy ni� my sami.Jeste�my
istotami t�skni�cymi za dobrem, lecz niezdolnymi dodobra (por.
Rz 7 i Rz 3), st�d ca�y �wiat musi si� uzna�winnym wobec Boga.
Z uczynk�w Prawa �aden cz�owiek nie mo�edost�pi� usprawiedli-
wienia w oczach Bo�ych, przez Prawo bowiemjest mo�liwa tylko
wi�ksza znajomo�� grzechu. Prawo wzamiarach Bo�ych mia�o by�
termometrem wskazuj�cym gor�czk�chorego cz�owieka. Ono mu m�wi-
�o: nie szukaj zbawienia w sobiesamym. Wa�ne jest, by�my si�
odnale�li w sytuacjiludzko�ci po upadku. Dopiero to pozwoli na
przyj�cie DobrejNowiny, kt�ra nas z tej sytuacji wyprowadza i
daje nam �ycie.
4. W �ycie ka�dego z nas Jezus Chrystuskieruje swe czyny --
Dobr� Nowin�(kerygmat pozytywny)
Nie jest dobrze, gdy prze�ywamy chrze�cija�stwo tylko jako-
wielki perfekcjonizm albo moralizm. Przez moralizm rozumiemwza-
jemne nawo�ywanie do dzia�ania: starajmy si�, r�bmy co�,budujmy
mosty pomi�dzy sob�. W�wczas Jezus by�by dla nastylko nowym
prawodawc�. Kim�, kto przyni�s� ludzko�ci etyk�na miar� istoty
Boga, kt�r� teraz nale�y zachowa�. W tenspos�b zrobiliby�my z
Jezusa nowego Moj�esza, a przecie� ju�o tym pierwszym Prawie,
kt�re ludzko�� zna�a przed ChrystusemPawe� powiedzia�, �e nikt
nie by� w stanie go wype�ni�(por. Rz 5,20). Czy�by wi�c Jezus
przyszed� teraz po to, byprawo to jeszcze powi�kszy�? M�wi�o
si� dawniej "Niezabijaj", co znaczy�o "nie pchaj no�a w serce-
brata", a teraz kto powie bratu: "g�upcze" winienjest ognia
piekielnego. Grzech cudzo��stwa mo�na pope�ni�ju� nie tylko
czynem, ale nawet spojrzeniem. Czy�by wi�c Jezusprzyszed� do�o-
�y� nam jeszcze ci�aru, ugi�� nas pod nim?W�a�nie co� takiego
my robimy z chrze�cija�stwa.
Tymczasem pierwsi wyznawcy chrze�cija�stwa nie prze�ywaligo
w takich wymiarach. Dla nich Ewangelia by�a Ewangeli�, czyli-
Dobr� Nowin�, a Dobra Nowina nie jest moralizowaniem, leczprze-
powiadaniem cz�owiekowi dobrej wie�ci, na kt�r� czeka.Ona dzia-
�a sama z siebie, zmieniaj�c �ycie cz�owieka.Sytuacja zamkni�-
tego kr�gu �mierci zosta�a przezwyci�ona,jest z niej wyj�cie
dzi�ki �mierci i zmartwychwstaniu JezusaChrystusa. On jeden
przekroczy� ten kr�g. Wszed� w"�mier�", z mi�o�ci� z�ych ludzi
a� do �mierci,przed czym ka�dy z nas ucieka nie wierz�c, �e gdy
wejdzie wruin� swego szcz�cia, swych marze�, przyzwyczaje�,
mimowszystko znajdzie tam Boga. A jedynie B�g daje szcz�cie,
niepieni�dze, nie powodzenie, nie zrealizowanie si� w�asnychp-
lan�w.
Dobra Nowina, �eby mog�a by� przyj�ta jako dobra, musipada�
na teren udr�ki p�yn�cej z do�wiadczenia z�a.Jedynie Jezus
wszed� w z�o w duchu pokuty i tam znalaz��ycie, co pokaza� lu-
dzko�ci swoim zmartwychwstaniem. On namudowodni�, �e �mier�,
kt�rej si� tak boimy, to papierowytygrys. Pokaza�, �e r�wnie� w
niej jest B�g, a spotkanie zNim to wej�cie w nowy wymiar �ycia.
Wida� to w MisteriumPaschalnym. S�o�cem tego Misterium �y� Ko�-
ci� pierwszychwiek�w, a ono dawa�o �ycie.
A jak to wygl�da dzisiaj? Misterium Paschalne nadal jests�o-
�cem, ale jakby zaci�gni�tym chmurami. �wiat�o nadaldochodzi i
dzi�ki temu Ko�ci� �yje. Ale na to �wiat�ozosta� na�o�ony jak-
by filtr, kt�ry os�abia jego mocgrzewcz�, rozja�niaj�c�, pobu-
dzaj�c� nas do nowegochrze�cija�skiego �ycia. Czym s� te zwa�y
chmur? Toteologiczna interpretacja odkupienia, kt�ra si� bar-
dzoprzyj�a. Przedstawia ona spraw� w nast�puj�cy spos�b: Wza-
raniu dziej�w cz�owiek pope�ni� grzech pierworodny, kt�ryobra-
zi� Boga tak, �e B�g zamkn�� bramy nieba. Cz�owiekznalaz� si� w
pu�apce, z kt�rej nie m�g� wyj�� sam.Poniewa� grzech dotyczy�
niesko�czonej obrazy Boga, wszelkieludzkie wysi�ki na nic si�
nie zdadz�, gdy� maj� sko�czonywymiar, a B�g jest istot� nie-
sko�czon�. Cz�owiek sam niejest zdolny przeb�aga� Boga, wyr�w-
na� zaci�gni�ty d�ug. Wtakiej sytuacji cz�owiek jest bezpowrot-
nie skazany na stan, wkt�ry wepchn�� go grzech pierworodny.
B�g nie pozostawi� cz�owieka w tej sytuacji, lecz w swejwie-
lkiej mi�o�ci przys�a� nam Swego Syna Jezusa Chrystusa,kt�ry
sta� si� prawdziwym cz�owiekiem. Od tej chwili naszasytuacja
si� poprawi�a. Jezus jako prawdziwy cz�owiek m�g�Bogu z�o�y�
prawdziwe zado��uczynienie, a �e by� Bogiem,Jego zado��uczynie-
nie mia�o niesko�czon� warto�� iwyr�wna�o grzech. Jezus Chrys-
tus swymi czynami, a najwi�cejswoj� m�k�, przeprosi� Boga i
otworzy� nam bramy nieba. I tusi� ko�czy Dobra Nowina. Jezus
swoje zrobi�, niebo jestotwarte. Ka�dy mo�e tam wej��, byleby
tylko chcia� i si�postara�. Od tej chwili nawo�uje si� ludzi do
tego, aby robiliwszystko ze swej strony, by niebo osi�gn��.
W taki spos�b ten filtr na�o�ony na Misterium Paschalneprze-
s�ania pe�ni� prawdy. Zaczyna si� tylko moralizm zamiastpe�nego
chrze�cija�stwa. Jest w tym cz�� prawdy, podobniejakby kto�
patrz�c na wod� morsk� w butelce twierdzi�, �eto jest ca�e mo-
rze. Misterium Paschalne jest czym� o wielepi�kniejszym, wspa-
nialszym, szerszym. Czego brak w tej teorii?Ot�, zbawienie w
niej rozgrywa si� tylko na planiejurydycznym. Grzech jest spra-
w� niesko�czonej obrazy Boga.Chrystus przychodzi sp�aci� nie
uiszczony d�ug. Niebo ju�jest otwarte i sprawa zamkni�ta. Tak
przyj�te dzie�o Chrystusanie zmienia naszego wn�trza, nie uzda-
lnia nas do nowego �ycia.Cz�owiek nadal pozostaje w zamkni�tym
kr�gu"�mierci" grzechu i do takiego cz�owieka wo�a si�
"wyjd�!". Jest to przecie� niemo�liwe. Dopiero�mier� i zmartwy-
chwstanie Chrystusa, nie zatrzymuje si�jedynie na terenie zba-
wienia obiektywnego, si�ga w g��b naszejistoty, naszego dramatu
grzechu. Zmartwychwsta�y Chrystuswchodzi w sytuacj� zamkni�tego
kr�gu i umo�liwia nam wyj�ciez niego. Jak to si� dzieje?
Pierwsza sprawa to uwierzy� w kerygmat, jaki �w. Piotrg�osi
w dniu Pi��dziesi�tnicy: "tego M�a, kt�ry zwoli, postanowienia
i przewidzenia Bo�ego zosta� wydany,przybili�cie r�kami bezbo�-
nych do krzy�a i zabili�cie. LeczB�g wskrzesi� Go..." (Dz
2,23-24). To oznacza, �e trzebada� si� os�dzi� przez krzy�.
Krzy� ma dokona� s�du nadmoim �yciem, ukaza� mi i udowodni�, �e
jestem grzesznikiem,nie kochaj�c jak On.
Nam przechodzi ponad g�owami to, �e "zabijamy" Goka�dym na-
szym grzechem. Fakt, �e Jezus fizycznie zosta� zabityr�kami �y-
d�w, by� jedynie typiczn� katechez� o rodzinieludzkiej po grze-
chu. W tym celu B�g wybra� sobie nar�d, nadkt�rym pracowa� ty-
si�ce lat. Zwi�za� si� z nim Przymierzem,da� mu �wiat�o Pisma
�w.Starego Testamentu. I to wszystko nie wystarczy�o! Tennar�d
wyda� Boga na �mier�. A dokonali tego kap�ani,faryzeusze, pisa-
rze -- czyli specjali�ci od Prawa, liturgii,ksi�g natchnionych.
Ci, kt�rzy si� najlepiej na Bogu znali. Tooni najg�o�niej krzy-
czeli: "winien jest �mierci" iwymusili na Pi�acie ukrzy�owanie.
Je�li oni tak post�pili, toco powiedzie� o reszcie ludzko�ci?
B�g po to zes�a� swego Syna, �eby na przyk�adzie Izraelapo-
kaza�, do jakiego stopnia ludzko�� oddali�a si� od Boga,�yj�c w
ignorancji i zak�amaniu. Kiedy wi�c B�g Stw�rcawszed� mi�dzy
ludzi, oni z "szacunku dla Boga"odrzucili Go i ukrzy�owali. Za-
tem krzy� Jezusa jest s�dem nadnasz� m�dro�ci�, inteligencj�
oraz znajomo�ci� prawdBo�ych. Chcesz wiedzie�, jakie spustosze-
nie powoduje w twoimsercu grzech, jak ci� deformuje, zatruwa
pych� i egoizmem,sp�jrz na krzy�. Bardzo wa�ne jest to, �eby
si� da�os�dzi� przez ten znak zbawienia. W nas nie ma takiejmi-
�o�ci. My bazujemy jedynie na tym, �eby sumienie nam nicgrzesz-
nego nie wyrzuca�o. W�asnym wysi�kiem pragniemyosi�gn�� spok�j
sumienia. Pierwsi chrze�cijanie opierali gozgo�a na czym� in-
nym. To mi�osierdzie ChrystusaZmartwychwsta�ego uzdalnia�o ich
do mi�o�ci z krzy�a. Szatannam, grzesznikom, ukazuje tylko dwa
wyj�cia: albo faryzeizm,albo rozpacz... Nak�ania nas do cyniz-
mu. Chrze�cijanin za�zdaje sobie spraw� z grzechu, nie retuszu-
je swojej sytuacjiwewn�trznej wiedz�c, �e B�g kocha go takiego,
jakim jest i mamoc go uzdrowi�. To do�wiadczenie mi�o�ci, a nie
liberalizmwobec z�a, d�wiga i leczy cz�owieka. Misterium Pas-
chalneJezusa m�wi nam, �e by� On jedynym, kt�ry wszed� zmi�o�-
ci� w �mier� i w ten spos�b dokona� s�du nadludzko�ci�. W �wie-
tle krzy�a wszyscy jeste�my r�wni. Nie malepszych i gorszych.
Wszyscy przez grzech skazali�my si� napot�pienie. Nasze strasz-
liwe grzechy porani�y Jegocz�owiecze�stwo, co tak dobrze wida�
na Ca�unie Tury�skim.To m�j grzech zmia�d�y� cia�o Syna Bo�ego.
Je�li jednakB�g wskrzesi� Go do nowego �ycia, to tym faktem da-
je nam dozrozumienia, �e nasze grzechy s� odpuszczone. S�d po-
t�pieniazmieni� si� w amnesti�.
Aposto�owie w zmartwychwstaniu Jezusa obwieszczaj�odpuszcze-
nie naszych grzech�w. Je�eli do grzech�w pcha nasdynamizm grze-
chu pierworodnego, to w tajemnicy ZmartwychwstaniaChrystusa B�g
proponuje nam now� zasad� �ycia. Przebywanieaposto��w z Jezusem
zmartwychwsta�ym nic w nich jeszcze niezmienia. Boj� si� Jezu-
sa, niewiele rozumiej�. Dopiero w dzie�Zielonych �wi�t, gdy
Zmartwychwsta�y posy�a do ich serc Ducha�wi�tego, dokonuje si�
nowe wydarzenie, kt�re zmienia ich�ycie. Spe�nia si� obietnica:
"Ducha nowego tchn� dowaszego wn�trza, odbior� wam serce ka-
mienne, a dam wam serce zcia�a" (Ez 36,26). Duch �wi�ty wypisu-
je Prawo Bo�e naich sercach. Sprawia, �e jest ono mo�liwe do
zachowania.Zaczynaj� mie� udzia� w naturze Bo�ej. Zepsuty w ra-
juodbiornik zn�w zaczyna dzia�a�.
Duch przez pos�ug� aposto��w (Ko�cio�a) �wiadczy w nas,�e
jeste�my dzie�mi Boga i wo�amy "Abba, Ojcze"(Gal 4,5). Duch
�wi�ty daje nam nowe do�wiadczenie Boga.Zbawienie w�yna si� w
tkank� naszego serca i tam dokonujenowych narodzin, nowego
stworzenia, odrodzenia. Przywracacz�owiekowi Bo�y wymiar utra-
cony przez grzech. To oznaczaodpuszczenie grzech�w. Je�eli Je-
zus udziela komu� tego daru --a ca�y Ko�ci� powo�any jest do
tego, by w tym darzeuczestniczy� -- staje si� Cia�em Mistycznym
Chrystusa,miejscem na ziemi, gdzie �yje zmartwychwsta�y Pan.
Zezmartwychwstania Chrystusa wyp�ywa mi�o��, kt�ra burzywszel-
kie bariery mi�dzy lud�mi: z racji wieku, do�wiadczenia,wyksz-
ta�cenia, pozycji materialnej. Rodzi si� wsp�lnota --Ko�ci�.
Jezus objawia si� nie tyle w jednostkach, co wspo�eczno�ci bra-
ci i si�str, w ich wzajemnej mi�o�ci.W ich mi�o�ci objawia si�
usuni�cie l�ku przed"�mierci�". "Doskona�a mi�o�� usuwal�k" (1J
4,18).
Chrze�cija�skie wsp�lnoty winny by� miejscem, gdzieobjawia
si� mi�o�� Zmartwychwsta�ego, a tym bardziejwe wsp�lnotach za-
konnych winna ja�nie� tajemnica mi�o�ciZmartwychwsta�ego Pana.
Pan Zmartwychwsta�y jest z namiwsz�dzie. Daje nam moc przezwy-
ci�ania l�ku przed �mierci�,znoszenia sytuacji ci�kich, pe�-
nych "�mierci", poludzku bez wyj�cia. W ka�dym przepowiadaniu
B�g daje namszans�. Ziarno chrztu nie mo�e le�e� w nas nieroz-
wini�te.Je�eli cz�owiek o tym zapomni, mog� dzia� si� dziwne
rzeczy.Gdy zabierze si� gwa�townie do pracy nad sob�, mo�e za-
cz��y� fa�szem i wyuczy� si� jedynie bycia "napoziomie". Chc�c
wyj�� z wewn�trznej"�mierci" o w�asnych si�ach mo�na albo za�a-
ma�si� psychicznie, albo wej�� w jedno wielkie zak�amanie,poz�,
koszmar, co nie jest wykluczone nawet w zakonie.
�eby Dobra Nowina spe�ni�a si� w naszym �yciu, drogawyj�cia
musi prowadzi� nie poprzez nasze wysi�ki, lecz przedewszystkim
przez wiar� w Jezusa Chrystusa Zmartwychwsta�ego.Przez uczynki
Prawa nie b�dzie zbawiony �aden cz�owiek. T�w�a�nie sytuacj�
ukazuje 1 i 2 rozdzia� Listu doRzymian: tylko wiara usprawied-
liwia. "Czy wi�cprzez wiar� obalamy Prawo? �adn� miar�! Tylko
Prawow�a�ciwie ustawiamy." (Rz 3,31). Wiara uczyni je nammo�li-
wym do ud�wigni�cia. Wierzy� -- to wiedzie�, �e krzy�mnie s�-
dzi, �e jestem grzesznikiem, skoro nie kocham tak jakChrystus w
krzy�u. Ale tak�e uwierzy�, �e JezusZmartwychwsta�y ma moc
wej�� w moje �ycie, �e nie jest Ondla mnie tylko przyk�adem,
lecz Zbawicielem. Nie post�pujewobec nas jak lekarz, kt�ry tyl-
ko stawia diagnoz�, a nie leczy.On ma w�adz� nad moim sercem,
nad g��bokimi problemami,kt�re mnie m�cz�. Mo�e mnie w nich do-
tkn�� i da� miodczu�, �e mnie kocha w tych z�o�ach mojego ja,
kt�rych samnie chc� wzi�� pod uwag�, bo s� zbyt straszne w�w-
czaszaczyna si� moc wiary, kie�kowanie nowego �ycia, procesmo-
g�cy doprowadzi� do autentycznej dojrza�o�cichrze�cija�skiej i
zakonnej.
5. Krzy� -- Bo�y spos�b na z�o
Sw. Pawe� w 1 Li�cie do Koryntianreferuje, �e zbawienie lu-
dzko�ci w Krzy�u Chrystusa ipoprzez krzy� jego wyznawc�w, by�o
dla Zyd�w zgorszeniemgranicz�cym z blu�nierstwem, a dla m�drych
Grek�w --wyj�tkow� g�upot�. Daleko jednak od zrozumienia krzy�a
jakoDobrej Nowiny s� tak�e chrze�cijanie naszych czas�w. Aprze-
cie� Jezus po to cierpia�, abym ja nie cierpia�."On si� obar-
czy� naszym cierpieniem" (Iz53,4), by nas od niego uwolni�. In-
na rzecz, �etak�e w naszym �yciu krzy� jest i b�dzie, inaczej
niebyliby�my latoro�lami krzewu winnego -- Jezusa Chrystusa
(J15). Jednak�e dla nas, chrze�cijan, krzy� jest przenikni�ty-
chwa��, jest krzy�em chwalebnym, nie za� narz�dziemzniszczenia,
kt�re mia�d�y i przed kt�rym nale�y ucieka�.Dla chrze�cijanina
krzy� w �yciu jest faktem, ale przyj�tym zmi�o�ci�. Nie ma w
nim ju� bezsensownego balastu, kt�rydruzgoce psychik� cz�owie-
ka. W krzy�u swego �yciachrze�cijanin do�wiadcza obecno�ci
chwa�y Chrystusa,do�wiadcza mocy Jego zmartwychwstania. Czuje,
�e On go prowadzisprawiaj�c, �e "p�omienie" �ycia go nie pa-
l�.Chrze�cijanie bowiem w �wiecie s� jak ci trzej m�odzie�cy
wpiecu ognistym z Ksi�gi Daniela. Jest to obrazKo�cio�a w �wie-
cie. Jest "ogie�", kt�ry paliwszystkich ludzi na tym �wiecie.
S� to rozmaite nieszcz�cia,wypadki, choroby, b�l zadany rodzi-
com przez dzieci,pokrzy�owane plany. Chrze�cijanie nie s� od
tego wolni, �ycieich te� nie oszcz�dza. Tylko oni inaczej to
przyjmuj�. "Ichodzili w�r�d p�omieni wys�awiaj�c Boga i b�ogos-
�awi�cPana" (Dn 3,24). Nie s� sami, z nimi jest kto� czwar-
ty.Tym kim� jest Jezus Zmartwychwsta�y, kt�ry wsp�lnie d�wiga-
nasz krzy�, czyni�c go chwalebnym i zbawczym. Zmartwychwsta�y-
Chrystus sprawia, �e p�omienie, w�r�d kt�rych chodzimy, nieni-
szcz� nas. I to jest �wiadectwo, kt�re chrze�cijanin winienda-
wa� �wiatu. Nie wystarczy wmawianie sobie, �e kocham Jezusa,�e
On we mnie �yje. Je�li nie �yjesz Bogiem naprawd�, toprzyjdzie
krzy� i ci� "spali". Krzy� bowiem jestpr�b� ogniow� wskazuj�c�
czy jest w nas �ycie Bo�e, czy gonie ma.
W 1 Li�cie �w. Jana czytamy: "Nowina,kt�r� us�yszeli�my od
Niego i kt�r� wam g�osimy, jesttaka: B�g jest �wiat�o�ci�, a
nie ma w Nim �adnejciemno�ci." (1J 1,5). Co to znaczy, �e B�g
jest�wiat�o�ci�? To wyra�enie stanowi klucz do pism Jana. Tooz-
nacza, �e B�g jest mi�o�ci� do grzesznika, �e go kocha.Takie
okre�lenie stanowi rewolucyjn� tre��. Nikt nie kochagrzesznika.
Tego, kt�ry nas obra�a, depcze, nic sob� niereprezentuje. Ta-
kich si� nie kocha. Sami tego do�wiadczamy, �elubi� nas wtedy,
gdy przedstawiamy sob� jak�� warto��:dajemy ciep�o, poczucie
bezpiecze�stwa, mo�emy w czym�pom�c. Podobnych warto�ci r�wnie�
my oczekujemy od innych.Ale z chwil�, gdy przestajemy by� u�y-
teczni w sensiedos�ownym: jako pomoc w pracy, jako atrakcyjny
partner wprzyja�ni itp., w�wczas tracimy w oczach otoczenia,
przyjacielenas opuszczaj�, nikt nas nie akceptuje, wszyscy
przestaj� naskocha�.
Tymczasem B�g, b�d�cy �wiat�o�ci�, akceptuje nas tam,gdzie
nas nikt nie lubi. Tam, gdzie sami do siebie mamypretensje.
W�a�nie tam si�ga mi�o�� Boga.
Ludzie chc� by� kochani, wysilaj� si� wi�c i staraj�si�, by
to osi�gn��. Wiemy, �e w naszych grzechach nikt nasnie kocha.
Dlatego wysilamy si� na pi�kne fasady, retuszujemysw�j obraz,
staraj�c si� niczym olbrzymim kamieniem zas�oni�przed innymi
sytuacj� naszego wn�trza, podobn� do le��cego wgrobie i cuchn�-
cego cia�a �azarza. Bo kt� nas mo�epokocha� w naszej prawdzie?
Za t� gr� p�acimy olbrzymi�cen�. Ile� to czasem wymaga wysi�ku,
aby utrzyma� si� nawysoko�ci zadania. Czasem jednak psychika
nie wytrzymuje iw�wczas nast�puje za�amanie. Na szcz�cie mi-
�o�� dogrzesznika objawia si� w krzy�u Jezusa Chrystusa i ta-
mja�nieje pe�nym blaskiem. W krzy�u spotyka si� najwi�kszaludz-
ka pod�o�� z najwi�ksz� -- Bosk� mi�o�ci�. St�dprzychodzi prze-
baczenie. Z�o wszystkich ludzi przybi�o Jezusado krzy�a. Jego
odpowiedzi� na to by�o przebaczenie izrozumienie. Jako Zmartwy-
chwsta�y ma dla nas ofert� nowego�ycia. Dzi�ki zmartwychwstaniu
krzy� sta� si� S wiat�em. Swiat�o�ci� naszego �ycia. Ale dla
kogo z nas Ukrzy�owanyjest �r�d�em S wiat�a? Ludzie twierdz�,
�e dla nich�wiat�em jest kultura, dobre wychowanie, wykszta�ce-
nie itp.Zgodnie z tym ustanawiaj� prawa, a kto si� im niepodpo-
rz�dkowuje, musi i�� precz, bo dezorganizuje �yciespo�eczne.
Dla grzesznik�w nie ma miejsca na tej ziemi! Takiepostawy r�w-
nie� w nas mog� by� mniej lub bardziej utajone.Tak �atwo prze-
kre�lamy l