6546

Szczegóły
Tytuł 6546
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6546 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6546 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6546 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Psychologia i �ycie Phil Zimbardo "Psychologia i �ycie" jest popularnie uj�tym wyk�adem psychologii. Przeznaczona jest w zasadzie dla os�b studiuj�cych t� dziedzin� wiedzy, ale polecamy j� wszystkim, kt�rzy chcieliby wiedzie�, dlaczego w okre�lonych sytuacjach cz�owiek dzia�a tak, a nie inaczej; jaki wp�yw na to maj� jego cechy biologiczne, a jaki - szeroko rozumiane otoczenie. Kim jeste�my - "dzie�mi natury" czy "dzie�mi �rodowiska spo�ecznego"? Czym jest choroba psychiczna? Jak mo�na modyfikowa� zachowanie cz�owieka? Dlaczego tak �atwo stajemy si� marionetkami w cudzych r�kach? Jakie prawa rz�dz� �yciem spo�eczno�ci, a jakie powinny nim rz�dzi�? Autorzy ksi��ki staraj� si� rzetelnie i wyczerpuj�co odpowiedzie� na te pytania. Informacjom teoretycznym i szczeg�owym opisom bada� naukowych towarzysz� liczne "przyk�ady z �ycia", anegdoty, cytaty z literatury pi�knej oraz wskaz�wki, jak mo�na wykorzysta� wiedz� psychologiczn� w r�norodnych dziedzinach i sferach naszej dzia�alno�ci. Od Wydawcy "Istnieje oczywi�cie mn�stwo innych przyk�ad�w, kt�re mogliby�my przytoczy�, a kt�re �wiadcz� o mo�liwo�ciach wykorzystania psychologii dla dobra ludzi i spo�ecze�stwa (...) Niekt�rzy psychologowie pracuj� nad podniesieniem poziomu moralnego stra�nik�w wi�ziennych i wi�ni�w, podczas gdy inni badaj� elementy sk�adaj�ce si� na te doznania, jakie przede wszystkim nale�a�oby zapewni� dzieciom w tworzonych obecnie o�rodkach opieki nad dzieckiem (najpowa�niejszy eksperyment spo�eczny lat siedemdziesi�tych). Niekt�rzy pr�buj� odkry� sposoby przezwyci�ania poczucia nie�mia�o�ci i osamotnienia, podczas gdy ich koledzy staraj� si� ustali�, co jest podstaw� trwa�ego zaanga�owania i wi�zi uczuciowych (...). Jeste�my obecnie �wiadkami ciekawego ��czenia si� naukowego poszukiwania wiedzy, odkrywania prawid�owo�ci i porz�dku zjawisk, z humanistycznym d��eniem do zrozumienia i akceptacji innych ludzi oraz osi�gni�cia osobistego spe�nienia. Nie ma �adnych powod�w, aby nowoczesna psychologia nie mog�a realizowa� obu tych cel�w". (z Epilogu) Wiedzy nabywa si� czytaj�c ksi��ki, lecz wiedz� najpotrzebniejsz� - znajomo�� �wiata - zdobywa si� czytaj�c w �ywych ludziach i studiuj�c wszystkie ich wydania. Lord Chesterfield "Letters to His Son", 16 marca 1752 (wyd. pol. "Sztuka szcz�liwego �ycia w spo�eczno�ci") Z frontu bada�: Elliot Aronson "University of California, Santa Cruz" Albert Bandura "Stanford University" John D. |Bonvillian "Vassar College" Robert Buckhout "Brooklyn College, C.U.N.Y". Ruth S. |Day "Hale University" Jane Elliot "Riceville. Iowa, Public School" Christiana Maslach "University of California, Berkeley" Richard E. Nisbett "University of Michigan" Erik Peper "San Francisco State University" David L. "Rosenhan Stanford University" Martin E. P. Seligman "University of Pennsylvania" Philip Teitelbaum "University of Illinois" Przedmowa do wydania polskiego Wizja psychologii, kt�r� znajdujemy w "Psychologii i �yciu", odbiega od klasycznego obrazu tej nauki. Jest to raczej przedstawienie psychologii jako sztuki rozwi�zywania ludzkich problem�w ni� jako nauki, kt�rej celem jest skrz�tne zbieranie poszczeg�lnych fakt�w i ostro�ne formu�owanie uog�lnie�. Z�o�ono�� zagadnie�, kt�rych rozwi�zania oczekuje si� od psycholog�w, sprawia, �e niezwykle trudno jest precyzyjnie okre�li� przedmiot psychologii oraz metody jego badania, tote� autorzy "Psychologii i �ycia" nawet nie pr�buj� tego uczyni�. Dzi�ki temu polski Czytelnik styka si� z bogatym, niezwykle r�norodnym materia�em, ale jednocze�nie, ze wzgl�du na zawarte w nim realia, mo�e odnie�� wra�enie, i� omawiane problemy s� przede wszystkim problemami spo�ecze�stwa ameryka�skiego. Warto si� wi�c zastanowi�, czy sprawy poruszane przez Zimbardo s� istotne r�wnie� dla polskiego spo�ecze�stwa lat osiemdziesi�tych oraz czy proponowane sposoby ich rozwi�zania nie budz� w�tpliwo�ci. Mo�na si� zgodzi�, �e r�ne formy dehumanizacji stosunk�w mi�dzyludzkich, wynikaj�ce z frustracji wa�nych potrzeb, z �ycia w zat�oczonych miastach, z nara�enia na b��dy grupowego my�lenia i natr�tne oddzia�ywania propagandy s� tak�e naszymi problemami. Wed�ug Zimbardo, wa�nym sposobem ich rozwi�zywania jest humanizacja spo�ecze�stwa osi�gana poprzez wnikliwe badania prze�y� i dozna� innych ludzi, mi�dzy innymi podczas r�nego rodzaju trening�w uwra�liwiaj�cych, a tak�e eksperyment�w spo�ecznych. W rozdziale 13 jest na przyk�ad szczeg�owo opisany eksperyment, przeprowadzony przez |nauczycielk�, kt�rego celem by�o pokazanie dzieciom, jak �atwo powstaj� uprzedzenia i jakie s� ich konsekwencje. Eksperyment ten by� bardzo ryzykowny - dzieci �atwo i szczerze uwierzy�y, �e ludzie o niebieskich oczach s� "gorsi". Autorce tego badania uda�o si� jednak tak pokierowa� sytuacj�, �e dzieci wynios�y z niej wyra�ne korzy�ci spo�eczne, mimo kr�tkotrwa�ego doznawania intensywnych, przykrych prze�y�, wynikaj�cych z prze�wiadczenia o swej "ni�szo�ci". Powodzenie tego typu przedsi�wzi�� wymaga jednak wysokiej kultury psychologicznej i pedagogicznej od osoby, kt�ra je podejmuje i systemu spo�ecznego, kt�ry jednostkom i grupom uczestnicz�cym w tego rodzaju eksperymentach zapewnia poczucie du�ego bezpiecze�stwa osobistego. Nie s�dzimy, aby w naszej obecnej rzeczywisto�ci oba te warunki by�y spe�nione. Autorzy "Psychologii i �ycia" twierdz�, i� jest to ksi��ka w r�wnej mierze o �yciu, jak i psychologii. Naszym zdaniem, nale�a�oby jednak uprzedzi� Czytelnika, i� jest to ksi��ka o �yciu cz�owieka rozpatrywanym przede wszystkim z perspektywy psychologii spo�ecznej. Punktem wyj�cia zawartych w niej rozwa�a� s� raczej codzienne sprawy ni� teoretyczne problemy psychologii, a Autorzy s� psychologami spo�ecznymi, nic wi�c dziwnego, i� w ksi��ce uwzgl�dnione s� przede wszystkim spo�eczne aspekty funkcjonowania ludzi. Przejawia si� to zar�wno w bardziej szczeg�owym przedstawieniu zagadnie� tradycyjnie zaliczanych do psychologii spo�ecznej, jak i w jednostronnym (z punktu widzenia tylko tej dyscypliny) interpretowaniu niekt�rych zjawisk. Znalaz�o to sw�j wyraz przede wszystkim w podej�ciu do problem�w zdrowia psychicznego i zaburze� psychicznych. Autorzy krytykuj� medyczny model choroby psychicznej zak�adaj�c, i� choroba "tkwi" w pacjencie. Sami natomiast przyjmuj�, i� "szale�stwo" jest wytworem interakcji danej jednostki z jej �rodowiskiem spo�ecznym, jej konieczno�ci przystosowywania si� do konfliktowych wymaga� �rodowiska, nierozs�dnych norm i patologicznych stosunk�w panuj�cych w rodzinie, w szkole czy w pracy. Przedstawiaj�c rozliczne dowody potwierdzaj�ce tak� interpretacj�, Autorzy niemal zupe�nie pomijaj� spotykane w literaturze dane �wiadcz�ce o biologicznym pod�o�u zaburze� psychicznych. O dominacji psychospo�ecznego punktu widzenia na �ycie cz�owieka �wiadczy te� pewna powierzchowno�� prezentacji bada� i rozstrzygni�� empirycznych dotycz�cych fizjologicznych podstaw prze�y� i zachowa� jednostki (por. Rozdzia� 2). Obok przejaw�w jednostronnej interpretacji znajdujemy w ksi��ce liczne przyk�ady szerokiego i wszechstronnego wyja�nienia zachowania cz�owieka. Szczeg�lnie wyra�ne jest to przy prezentacji r�nych teorii osobowo�ci (Rozdzia� 10). Autorzy poddaj�c jedno i to samo zachowanie interpretacji w r�nych systemach kategorii, w bardzo atrakcyjny spos�b zwracaj� uwag� Czytelnika na r�norodno�� mo�liwych jego przyczyn. "Psychologia i �ycie" jest przyk�adem dzie�a, kt�re ukazuje podstawowe dylematy psycholog�w uprawiaj�cych t� dyscyplin�. Opr�cz problem�w z selekcj� pyta� badawczych i doborem trafnych i rzetelnych metod, musz� oni jeszcze bra� pod uwag� niebagatelne kwestie natury etycznej. W wielu opisach bada� prezentowanych przez Zimbardo spotykamy si� z tym, i� badani byli przez psycholog�w ok�amywani, g�odzeni, straszeni i poddawani r�nym innym przykrym oddzia�ywaniom. Na usprawiedliwienie badaczy stosuj�cych tego typu metody mo�na powiedzie�, i� naruszenie norm etycznych jest cen� za spe�nienie rygor�w metodologicznej �cis�o�ci przy podejmowaniu wa�nych spo�ecznie, a skomplikowanych problem�w. Ponadto cierpienia s� wyrz�dzane niewielu osobom badanym po to, aby poprawi� los du�ych grup ludzi. Na przyk�ad, drastyczne badanie Zimbardo nad efektem uwi�zienia, kt�re przynios�o przykre do�wiadczenia ochotniczo bior�cym w nim udzia� studentom, pos�u�y�o jako argument na rzecz poprawy sytuacji du�ej zbiorowo�ci wi�ni�w ameryka�skich. Naszym zdaniem bilans strat i zysk�w, wynikaj�cych z prowadzenia w�tpliwych etycznie bada�, jest bardzo trudny do oszacowania i w ka�dym przypadku nale�a�oby d��y� do tego, aby koszty psychologiczne ponoszone by�y przez uczestnik�w tych bada� minimalnie. Humanistyczn� wydaje si� regu�a post�powania zaproponowana przez J. M. Carlsmitha, Ph. Ellswortha i E. Aronsona w pracy "Methods of research in socjal psychology" (Massachusetts 1976, Addison-Wesley): pami�tamy o tym, aby ludzie uczestnicz�cy w badaniach psychologicznych nie byli po badaniu w gorszym stanie i nastroju, ni� byli przed nim. S� w "Psychologii i �yciu" dane �wiadcz�ce o tym, i� wiedza psychologiczna mo�e by� niebezpiecznym �rodkiem manipulacji czy wr�cz maltretowania ludzi. To prawda. Jest to zreszt� niebezpiecze�stwo znane nie tylko psychologii. Podobnie jak na przyk�ad w genetyce, w psychologii wyniki poznania naukowego mog� by� wykorzystane przeciwko cz�owiekowi. �wiadomo�� tego faktu nie mo�e by� obca nikomu, kto studiuje i uprawia t� dyscyplin�. Mamy nadziej�, i� lektura "Psychologii i �ycia" pozwoli Czytelnikom nie tylko pog��bi� wiedz� o sobie i otoczeniu, ale tak�e w spos�b bardziej humanistyczny rozwi�zywa� problemy ludzi w ich �rodowisku naturalnym i spo�ecznym. Maria Materska, Krystyna Skar�y�ska Warszawa, pa�dziernik 1981 Kiedy pi�tna�cie lat temu oddawa�y�my do druku pierwsze polskie wydanie "Psychologii i �ycia", polska codzienno�� dostarcza�a ludziom wielu problem�w, odmiennych od tych, kt�re opisywali i wyja�niali Autorzy. Zmiany polityczne, ekonomiczne, spo�eczne sprawi�y, i� to, co kiedy� wydawa�o si� odleg�e i ma�o znacz�ce - sta�o si� r�wnie� naszym problemem. �yjemy coraz szybciej, stajemy si� bardziej rywalizacyjni, poznajemy na w�asnej sk�rze natarczywo�� reklamy i innych manipulacji naszymi postawami w �rodkach masowego przekazu. Agresja i przemoc, niech�� do obcych i r�nego rodzaju uprzedzenia sta�y si� bardziej wyraziste. Wszystkie te kwestie s� w "Psychologii i �yciu" dok�adnie analizowane. Z tego punktu widzenia - wznawiana teraz ksi��ka zyska�a na aktualno�ci. W ostatnich latach znacznie poszerzy� si� kr�g os�b zainteresowanych psychologi�. Kilkakrotnie wzros�a liczba student�w psychologii i nauk pokrewnych, w kt�rych wiedza psychologiczna znajduje szerokie zastosowanie. Coraz wi�cej czytelnik�w pragnie zdoby� wiedz� psychologiczn�, poszukuj�c klucza do zrozumienia osobistych problem�w - swoich i swojego otoczenia. Dla nich wszystkich wznawiana obecnie "Psychologia i �ycie" b�dzie u�yteczn� i ciekaw� lektur�. Pi�tna�cie lat w historii nauki to du�o. Przez te lata pojawi�y si� i nowe teorie, i nowe fakty, nie do ko�ca jeszcze wyja�nione. Na polskim rynku wydawniczym pojawiaj� si� publikacje przedstawiaj�ce nowo�ci z tej i innych dziedzin, ale skupiaj� si� one g��wnie na zagadnieniach szczeg�owych i nierzadko dost�pne s� tylko dla w�skiego grona specjalist�w. W tej sytuacji "Psychologia i �ycie" dobrze pe�ni funkcj� og�lnego i najbardziej dost�pnego podr�cznika psychologii. M. M. i K. S. Warszawa, marzec 1996 Przedmowa Ciesz� si�, �e dziewi�te wydanie "Psychology and Life" ("Psychologii i �ycia") okaza�o si� co najmniej r�wnie popularne w�r�d szerokiego kr�gu Czytelnik�w, jak d�ugi szereg poprzednich wyda� ciesz�cych si� powodzeniem od 1937 roku (kt�rych autorem by� pocz�tkowo tylko Floyd L. Ruch). Powa�n� rewizj� tekstu podr�cznika - a st�d nowe wydanie - podejmuje si� tradycyjnie co cztery lata. Tym razem postanowili�my jednak spr�bowa� innego rozwi�zania. Tekst zosta� zaktualizowany i zmodyfikowany na podstawie nowych informacji, niedost�pnych par� lat temu, gdy opracowywano dziewi�te wydanie. Poprawiono go tak�e w wielu miejscach, uwzgl�dniaj�c konstruktywne uwagi przekazane mi przez student�w i wyk�adowc�w. G��wn� jednak innowacj�, z jak� tu si� zetkniesz, jest zbi�r oryginalnych esej�w napisanych przez interesuj�cych badaczy, kt�rych prace i my�li reprezentuj� najnowsze osi�gni�cia wiedzy psychologicznej. Znajdziesz tu zatem trzyna�cie esej�w napisanych specjalnie dla naszej ksi��ki, kt�rych nie by�o w wydaniu z 1975 roku. Poniewa� zmiany te s� znacznie wi�ksze ni� w zwyk�ym przedruku, lecz nie tak gruntowne, jak te, kt�rych dokonam w dziesi�tym wydaniu, niniejszy tekst okre�lono jako "wydanie poprawione". Par� s��w o wspomnianych esejach, zamieszczanych pod wsp�lnym nag��wkiem "Z frontu bada�". Po streszczeniu ka�dego z rozdzia��w nast�puje kr�tki artyku�, o obj�to�ci czterech lub sze�ciu stron, kt�rego tematyka wi��e si� z zasadnicz� tre�ci� tego rozdzia�u. Niekt�re z tych esej�w przedstawiaj� nowe koncepcje teoretyczne, podczas gdy inne oferuj� udoskonalon� metodologi� oraz systematyczne programy bada� zmierzaj�cych do wykrywania prawd psychologicznych. Opr�cz �cis�ych, rygorystycznie zaplanowanych bada�, s� tu opracowania o charakterze bardziej spekulatywnym, refleksyjnym, analitycznym. S� szczeg�owe obserwacje pojedynczego przypadku, jak r�wnie� eksperymenty z tysi�cami os�b badanych. Niekt�re eseje koncentruj� si� na badaniach podstawowych, podczas gdy inne na praktycznym zastosowaniu takich bada�. Niekt�rzy z autor�w nale�� do najwybitniejszych uczonych w swych specjalno�ciach, inni s� dobrze zapowiadaj�cymi si� m�odymi my�licielami, kt�rych idee zaczynaj� wywiera� wp�yw na reprezentowane przez nich dziedziny psychologii. Ludzie ci starali si� poinformowa� ci� w bezpo�redni spos�b o tym, co badaj�, dlaczego w�a�nie to zdecydowali si� bada� oraz co wykrywaj�. Nie�atwo jest zawrze� esencj� pracy ca�ego �ycia, czy cho�by jednego powa�nego przedsi�wzi�cia badawczego, w kr�tkim artykule dost�pnym dla os�b stawiaj�cych pierwsze kroki w tak z�o�onej dziedzinie jak psychologia. B�dziesz wi�c musia� da� r�wnie� co� z siebie: eseje te powiniene� czyta� uwa�niej ni� przywyk�e�. Autorzy starali si� przedstawi� swoje prace mo�liwie najja�niej, lecz bez nadmiernych uproszcze�. M�wi� oni do ciebie w spos�b osobisty, lecz nigdy nie staraj� si� do ciebie zni�y�. Chcia�bym wiedzie�, kt�re eseje uwa�asz za najbardziej warto�ciowe, i jakie by�y twoje pozytywne i negatywne reakcje na pozosta�e cz�ci tego podr�cznika. W obecnym najnowszym wydaniu "Psychologii i �ycia" postawili�my sobie za cel zachowa� te zasadnicze cechy, kt�re zawsze odr�nia�y ten podr�cznik od jego "rywali", jednocze�nie wzbogacaj�c go o nowe wymiary, styl i spos�b roz�o�enia akcent�w. S�dzimy, �e wydanie to jest lepiej uporz�dkowane, bardziej �cis�e i ciekawsze ni� jakiekolwiek poprzednie. Rozszerzyli�my podstaw� naukow� w postaci danych empirycznych, na kt�rych oparte s� wnioski, po�wi�caj�c jednocze�nie wi�ksz� uwag� zagadnieniom natury humanistycznej (dotycz�cym cz�owieka), o kt�rych psychologia ma co� wa�nego do powiedzenia. Staramy si� m�wi� do naszego Czytelnika-studenta wprost, na poziomie odpowiednim dla ka�dego inteligentnego, zainteresowanego "nieprofesjonalisty". Do�o�yli�my wiele stara�, aby wykaza� znaczenie analizy psychologicznej dla zrozumienia osobistych, spo�ecznych i politycznych problem�w interesuj�cych dzisiejszych student�w. Ponadto, przedstawiamy wiele "najgor�tszych" dzi� temat�w, wa�nych dla psychologii, jako dyscypliny naukowej, pod wzgl�dem teoretycznym i empirycznym. W obecnym wydaniu ksi��ki k�adziemy wyra�ny nacisk na poznanie dynamiki ludzkiego zachowania i �wiadomo�ci. Opisuj�c, w jaki spos�b psychologowie zabieraj� si� do tego zadania, staramy si� wci�gn�� naszego Czytelnika w realizacj� pasjonuj�cego przedsi�wzi�cia. Jest to ksi��ka w r�wnej mierze o �yciu, jak i o psychologii. Mamy nadziej�, �e b�dzie to dla Czytelnika zar�wno przyjemne, jak i po�yteczne do�wiadczenie. Jak pos�ugiwa� si� t� ksi��k� "Psychologia i �ycie" jest obszern� ksi��k�, w kt�rej niema�o powiedzieli�my. S�dzimy, �e uznasz t� lektur� za wart� po�wi�conego jej czasu. Aby pom�c ci w pe�niejszym przyswojeniu i lepszym opanowaniu przygotowanych przez nas materia��w, zastosowali�my szereg specjalnych zasob�w, na kt�re chcemy zwr�ci� twoj� uwag�. Zalecamy, aby� czytaj�c ka�dy "zadany" rozdzia�, zacz�� od spisu tre�ci, nast�pnie zajrza� na koniec rozdzia�u i dok�adnie przeczyta� jego streszczenie, aby zorientowa� si�, jak� zawiera on tre�� i jak jest ona uporz�dkowana, a potem przeczyta� swobodnie ca�y rozdzia�, aby zaznajomi� si� z zasadniczym uj�ciem tematu, poj�ciami i wnioskami. Nast�pnie wr�� na pocz�tek i przeczytaj rozdzia� dok�adnie, |aktywnie zapoznaj�c si� z ka�dym spo�r�d jego g��wnych dzia��w. Aktywne czytanie, w kt�rym stosuje si� podkre�lenia, robienie uwag na marginesie, a najlepiej sporz�dzanie notatek z tego, co si� przeczyta, pozwala uzyska� w p�niejszych sprawdzianach lepsze wyniki ni� czytanie bierne. Zajmuje to pocz�tkowo wi�cej czasu, lecz ten zwi�kszony wysi�ek znajdzie p�niej odbicie w twoich stopniach. Materia� zawarty w ka�dym z rozdzia��w podzielono tak, aby u�atwi� jego zrozumienie i studiowanie. Zwr�� uwag� na kr�j i wielko�� czcionek stosowanych w tytu�ach r�nego rz�du, poniewa� informuj� one o strukturze rozdzia�u i zwi�zkach mi�dzy tematami. Tytu�y te organizuj� tre�� i pomagaj� rozplanowa� lektur� w ka�dym z okres�w studiowania. Odpowiednio operuj�c czcionkami wyr�niono r�wnie� wa�ne terminy i poj�cia oraz opisy interesuj�cych lub znacz�cych bada� - aby podkre�li� ich znaczenie. Wa�nym elementem naszej ksi��ki s� "Zbli�enia", kt�re pozwalaj� Czytelnikowi bli�ej zapozna� si� ze szczeg�lnie interesuj�cymi tematami. W ca�ym podr�czniku pojawiaj� si� odniesienia do �r�de� naukowych, badawczych oraz informacji ze �rodk�w masowego przekazu. Nazwiska autor�w i data publikacji b�d� wymieniane w nawiasach (na przyk�ad: Zimbardo i Ruch, 1975), a kompletne dane bibliograficzne podane s� w porz�dku alfabetycznym na ko�cu ksi��ki. Dane te stanowi� podstaw� naszych wniosk�w, a ponadto wskazuj� ci �r�d�o bardziej wyczerpuj�cych informacji, je�li jeste� szczeg�lnie zainteresowany jakim� tematem. Powinni�my r�wnie� zwr�ci� uwag� na inne, warto�ciowe z pedagogicznego punktu widzenia pomoce zamieszczone na ko�cu ksi��ki: "Dodatek" zawieraj�cy podstawowe informacje o pomiarze i statystyce oraz pe�ny "S�ownik" termin�w i poj�� psychologicznych u�ywanych w "Psychologii i �yciu". Po przeczytaniu tej ksi��ki dojdziesz do wniosku, �e jest to nie tylko podstawowy podr�cznik wprowadzaj�cy ci� w dziedzin� psychologii, lecz tak�e warto�ciowe, podr�czne �r�d�o informacji, kt�re b�dzie przydatne w dalszych studiach z zakresu psychologii lub przy pisaniu prac z innych przedmiot�w. Na przyk�ad, wi�kszo�� student�w specjalizuj�cych si� w psychologii przygotowuje si� do egzaminu dyplomowego przegl�daj�c wprowadzaj�cy podr�cznik psychologii. Kr�tko m�wi�c, powiniene� uwa�a� t� ksi��k� za cz�� swej w�asnej biblioteki materia��w �r�d�owych. Specjalne podzi�kowania Ka�da ksi��ka o tych wymiarach i z�o�ono�ci wymaga wsp�pracy wielu ludzi, aby mo�na j� by�o przedstawi� w ostatecznej postaci, jak� tu widzisz. Poprosili�my badaczy, wyk�adowc�w i student�w, by ocenili mocne i s�abe strony poprzedniego wydania naszego podr�cznika, aby pomogli nam w pocz�tkowym przygotowaniu niekt�rych nowych materia��w, aby pomogli zestawi� bibliografi� oraz ocenili dydaktyczn� i naukow� adekwatno�� ka�dej cz�ci nowego r�kopisu. Jeste�my bardzo wdzi�czni za t� nieocenion� pomoc nast�puj�cym osobom: Karlowi Minkemu z University of Hawaii, Leonorze Tiefer z Colorado State University, Scottowi Fraserowi z University of Southern California, Richardowi Nisbettowi z University of Michigan oraz Arturowi Hastingsowi z firmy Hastings Associates. Oparli�my si� na ekspertyzach profesor�w Jeffa Wine'a, Carla Pribrama, Edwarda Smitha, Barbary Sackitt, Ervina Stauba oraz Lee Rossa ze Stanford University, natomiast spo�r�d student�w i absolwent�w tej uczelni znaczn� pomoc, o charakterze krytycznym i tw�rczym, okazali nam Trudy Solomon, Eileen Sobeck, Eugene Eberts, James Newton, Paul Pilkonis, Michael Jenninges, Thomas Devine, Paige Jenson, Gary Marshall oraz Dean Funabiki. Mieli�my to szcz�cie, �e "Dodatek" statystyczny przygotowa� nam William W. Ruch z "Psychological Services Inc.", a "S�ownik" termin�w - Eileen Sobeck. Rosanne Saussotte nie tylko przepisa�a na maszynie ca�y, cz�sto nieczytelny r�kopis, lecz ponadto sprawnie organizowa�a i koordynowa�a r�ne cz�ci i stadia procesu opracowywania tego podr�cznika. Wydawnictwo "Scott, "Foresman and Company" przydzieli�o nam uprzejmie redaktorki: Louise Howe, Marguerite Clark i Joanne Tinsley, kt�re odznacza�y si� nie tylko doskona�� znajomo�ci� psychologii i by�y ekspertami w sprawach edytorskich, lecz ponadto dba�y przede wszystkim o dobro studenta, przysz�ego Czytelnika tego podr�cznika. I wreszcie Christina Maslach z pomoc� University of California w Berkeley: s�u�y�a pomoc�, rad� i zach�t� w ka�dej fazie przekszta�cania my�li w drukowane s�owo jako doskonale poinformowana, krytyczna kole�anka, jako �yczliwa i dodaj�ca otuchy przyjaci�ka i jako kochaj�ca �ona. Phil Zimbardo I. Podstawy 1. Wyja�nianie tajemnic zachowania ludzi 2. Fizjologiczne podstawy zachowania 3. Zachowanie przystosowawcze: warunkowanie i uczenie si� Rozdzia� 1. Wyja�nianie tajemnic zachowania ludzi "Wszyscy ludzie s� zagadkowi, dop�ki w ko�cu nie znajdziemy w jakim� s�owie lub czynie klucza do danego m�czyzny lub kobiety: natychmiast wszystkie ich dotychczasowe s�owa i uczynki ukazuj� nam si� w pe�nym �wietle" (Przek�adu wi�kszo�ci cytat�w z literatury pi�knej dokona� T�umacz tej ksi��ki - w pozosta�ych przypadkach autorzy przek�ad�w podani s� w przypisach (przyp. red.). Ralph Waldo Emerson "The Journals" 1842 (wyd. pol. "Dzienniki") Psychologia to naukowe badanie zachowania organizm�w; jest ona nauk�, kt�ra pozwala ustali� co "porusza" lud�mi i jak funkcjonuje ich psychika. Psychologia to pewien spos�b my�lenia o tym, jak �ywe stworzenia radz� sobie ze swoim �rodowiskiem i jak zachowuj� si� wzgl�dem siebie; jako taka jest dziedzin� znajduj�c� si� na przeci�ciu innych dyscyplin: filozofii, biologii, socjologii, fizjologii i antropologii. Psychologia zajmuje si� tym, co odr�nia ludzi od maszyn. I wreszcie, co mo�e najwa�niejsze, psychologia jest tym rodzajem wiedzy i sposobem ujmowania zjawisk, kt�ry mo�na wykorzysta� do podniesienia jako�ci ludzkiego �ycia. Jest dzi� prawie niemo�liwe, aby czytaj�c gazet� czy czasopismo, lub ogl�daj�c telewizj�, nie zetkn�� si� z jak�� rzekom� prawd� psychologiczn�, kt�r� podaje ci si� do wierzenia. W latach siedemdziesi�tych nasta�a era psychologii - czas, gdy ka�dy jest swego rodzaju psychologiem. R�wnie� i ty, d���c do tego, aby wydoby� z �ycia jak najwi�cej, sta�e� si� ju� w pewnym sensie psychologiem. Niew�tpliwie zastanawia�e� si� nad swym w�asnym zachowaniem i nad tym, dlaczego inni niekiedy zachowuj� si� zupe�nie inaczej, ni� ty zachowa�by� si� w takich samych okoliczno�ciach. Je�li jeste� jednostk� spostrzegawcz� i wra�liw�, to zapewne cz�sto starasz si� zrozumie� obserwowane formy czy wzorce zachowania i ich zwi�zek z cechami osobowo�ci. Najprawdopodobniej doszed�e� do do�� dobrych wynik�w, je�li chodzi o przewidywanie nast�pstw w�asnych dzia�a�, a tak�e przewidywanie, jak b�dziesz post�powa� w r�nych warunkach. To jednak nie wystarczy, aby� m�g� przewidywa� swoje zachowanie. Istnieje prawdopodobnie wiele sytuacji, kiedy chcia�by� lepiej panowa� nad tym, co sam czynisz i co czyni� inne osoby, kt�rych dzia�ania ciebie dotycz�. Psychologia zdrowego rozs�dku w wielu wypadkach mo�e by� wystarczaj�ca, lecz niekiedy mo�e tak�e doprowadzi� ci� do fa�szywych wniosk�w i nieskutecznych dzia�a�. Przyczyn� tego mog� by� fa�szywe za�o�enia co do natury ludzkiej, kulturowe i osobiste uprzedzenia i przes�dy, �le kontrolowane obserwacje lub bezkrytyczne przyj�cie informacji dostarczanych przez nasze zmys�y, przez tak zwane autorytety lub przez �rodki masowego przekazu. Aby by� dobrym psychologiem musisz nauczy� si�, jak sprawdza� swoje przypuszczenia, dok�adnie obserwowa�, obiektywnie ocenia� dowody i wyci�ga� uzasadnione wnioski. Jeste�my przekonani, i� uwa�ne przestudiowanie "Psychologii i �ycia" mo�e przyczyni� si� do tego, �e staniesz si� sprawnie dzia�aj�cym psychologiem. Osi�gni�cie tego celu b�dzie oczywi�cie wymaga� nie tylko dodatkowej lektury i regularnej pracy w toku studi�w, lecz tak�e nieustannej otwarto�ci wobec nowych do�wiadcze�, idei i ludzi, jak r�wnie� dociekliwo�ci, kt�ra doprowadzi�aby ci� do mo�liwie najlepszego poznania w�asnej psychiki. Mo�e to by� podniecaj�ca, jedyna w swoim rodzaju przygoda - przygoda, kt�ra pozwoli ci zrozumie� lepiej, dlaczego ludzie my�l�, czuj� i dzia�aj� w taki w�a�nie spos�b, w jaki to czyni�. Zbli�enie Dziedzina psychologii "Istniej� dwa pytania dotycz�ce wiedzy ludzkiej: pierwsze - Co wiemy? i drugie - Sk�d to wiemy? Na pierwsze z tych pyta� odpowiada nauka, kt�ra stara si� by� tak bezosobowa i zdehumanizowana, jak to jest tylko mo�liwe. Jest naturalne, �e w wynikaj�cym st�d og�lnym spojrzeniu na wszech�wiat, pierwsze miejsce zajmuj� astronomia i fizyka, kt�rych przedmiotem jest to, co wielkie i uniwersalne; �ycie i psychika, kt�re s� czym� rzadkim i kt�re pozornie maj� ma�y wp�yw na przebieg zdarze�, musz� zajmowa� drugorz�dn� pozycj� w tym bezstronnym przegl�dzie. Lecz je�li chodzi o nasze drugie pytanie - mianowicie, jak zdobywamy nasz� wiedz� - psychologia jest najwa�niejsz� z nauk. Nie tylko konieczne jest psychologiczne badanie proces�w, za kt�rych po�rednictwem wyci�gamy wnioski, lecz tak�e okazuje si�, �e wszystkie dane, na kt�rych powinni�my opiera� nasze wnioski, s� natury psychologicznej - innymi s�owy s� do�wiadczeniami pojedynczych osobnik�w. Pozornie publiczny charakter naszego �wiata po cz�ci jest z�udzeniem, a po cz�ci opiera si� na wnioskowaniu; ca�y surowy materia� naszej wiedzy sk�ada si� ze zdarze� psychicznych zachodz�cych w �yciu odr�bnych ludzi. W tym wi�c obszarze psychologia zajmuje miejsce najwy�sze". (Sir Bertrand Russell "Human Knowledge", "Its Scope and Limits" 1948, ss. 52-53). Psychologia w akcji: badania nad dwoma podstawowymi zagadnieniami dotycz�cymi psychiki i zachowania Aby u�atwi� ci zawarcie bli�szej znajomo�ci z psychologi�, postawimy dwa pytania o du�ej donios�o�ci i rozpatrzymy sposoby, kt�re zastosowali psychologowie w celu znalezienia na nie odpowiedzi. W ten spos�b przygotowujemy pole do om�wienia g��wnych zagadnie�, jakimi zajmuje si� psychologia, za�o�e�, na kt�rych jest oparta, jej cel�w, jak r�wnie� metod, jakimi si� pos�uguje dla osi�gni�cia tych cel�w i rozwi�zywania zagadnie�. W nast�pnych rozdzia�ach przedstawimy szerzej, a tak�e przeanalizujemy dok�adniej te zagadnienia, za�o�enia, cele i metody. Czy brak mi�o�ci i uczucia mo�e przeobrazi� dziecko w kar�a? Czy mi�o�� i uczucie s� niezb�dnym warunkiem dobrego stanu fizycznego i normalnego rozwoju, czy te� wystarczy�oby dobre po�ywienie i inne korzystne warunki bytowe? Pytanie to jest wa�ne nie tylko samo w sobie, lecz r�wnie� dlatego, �e jest cz�ci� znacznie szerszego zagadnienia: Jaki jest zwi�zek mi�dzy procesami psychicznymi i fizycznymi? Czy jeden z tych proces�w rz�dzi drugim? Czy kt�ry� z nich jest bardziej "realny)? ni� drugi? Wiele bada� psychologicznych wynika z przyj�cia takiego czy innego stanowiska w odniesieniu do tych problem�w lub te� rzuca na nie pewne �wiat�o. W XIII wieku, na d�ugo przed powstaniem psychologii jako nauki, panowa� na Sycylii Fryderyk II, kt�ry w�ada� biegle wieloma j�zykami. By� on przekonany, �e ka�dy cz�owiek przychodzi na �wiat z wrodzon� znajomo�ci� jakiego� staro�ytnego j�zyka. Wed�ug niego, dziecko, osi�gn�wszy odpowiedni wiek, zacz�oby si� pos�ugiwa� tym "wbudowanym" w nie j�zykiem bez �adnego �wiczenia czy wprawy. Uczenie si� jest wi�c potrzebne tylko po to, aby doskonali� wrodzony j�zyk lub wzbogaci� sw�j repertuar dodatkowymi j�zykami. W celu sprawdzenie swojej hipotezy Fryderyk przeprowadzi� eksperyment. Pewn� liczb� noworodk�w oddano pod opiek� grupie przybranych matek. Mia�y one opiekowa� si� dzie�mi w milczeniu, nigdy nie m�wi�c do nich, ani nie pozwalaj�c im us�ysze� ludzkiego g�osu. Wed�ug Fryderyka, dzieci powinny w ko�cu przem�wi� swym naturalnym, wrodzonym j�zykiem, poniewa� niczego nie mo�na by tu przypisa� ich wychowaniu. Kroniki historyczne informuj� nas o nieoczekiwanych wynikach tego eksperymentu: "Lecz trudzi� si� on na pr�no, poniewa� wszystkie dzieci umar�y. Nie mog�y bowiem �y� bez pieszczot, radosnych twarzy i czu�ych s��w swych przybranych matek". Bajka? Legenda? Nie wierzysz, �e deprywacja emocjonalna mo�e mie� takie powa�ne nast�pstwa? W roku 1760 pewien hiszpa�ski duchowny zapisa� nast�puj�ce s�owa: "W domu podrzutk�w dzieci staj� si� osowia�e i wiele z nich umiera ze smutku". W 1915 roku pewien lekarz ze szpitala Johna Hopkinsa poda�, �e mimo w�a�ciwej opieki fizycznej 90 procent niemowl�t przyj�tych do sieroci�c�w w Baltimore umiera w ci�gu pierwszego roku. W roku 1942 pewien badacz w New York University zacz�� rejestrowa�, jaki wp�yw ma na dzieci zabranie ich z domu do szpitala na d�ugotrwa�e leczenie. Dzieci stawa�y si� apatyczne i przygn�bione, a w kr�tkim czasie wyst�powa�y u nich infekcje dr�g oddechowych i gor�czka niewiadomego pochodzenia; nie przybiera�y r�wnie� na wadze w takim tempie, jakiego normalnie si� oczekuje. Wszystko to dzia�o si� mimo tego, �e spos�b od�ywiania dzieci by� regulowany bardzo starannie. Gdy dzieci powraca�y ze szpitala do domu, objawy te znika�y. W swych trwaj�cych przez dziewi�� lat (1935-43) badaniach nad hospitalizowanymi niemowl�tami Margaret Ribble stwierdzi�a u nich objawy zaburze� fizjologicznych (biegunka, zmniejszenie napi�cia mi�niowego, brak apetytu), kt�re by�y dostatecznie alarmuj�ce, by sk�oni� j� do wysuni�cia wniosku, �e brak normalnej interakcji matki i dziecka jest "rzeczywist� deprywacj�, kt�ra mo�e wyrz�dzi� niemowl�ciu szkod�, zar�wno o charakterze psychologicznym, jak i biologicznym". W jednym z bada�, przeprowadzonych w niemieckich sieroci�cach po II wojnie �wiatowej, ustalono zwi�zek mi�dzy zmianami wagi cia�a u dzieci a jako�ci� opieki (ryc. 1.1). * * * Ryc. 1.1. Eksperyment Naturalny Nad Wp�ywem Dobroci Ludzkiej. O donios�ym znaczeniu, jakie ma jako�� opieki, �wiadczy poni�szy opis obrazuj�cy przyrost ci�aru cia�a u dzieci w dw�ch niemieckich sieroci�cach po II wojnie �wiatowej. Przez pierwszych 26 tygodni dwie grupy dzieci otrzymywa�y takie same podstawowe racje �ywno�ci, jednak�e u dzieci w sieroci�cu A, maj�cych �agodn� i czu�� prze�o�on�, przyrost wagi by� wi�kszy ni� w sieroci�cu B, gdzie prze�o�ona by�a szorstka i surowa. Surow� prze�o�on� przeniesiono nast�pnie do sieroci�ca A, gdzie jednocze�nie zacz�to dawa� lepsze wy�ywienie; mimo �e w sieroci�cu B wy�ywienie pozosta�o takie samo jak przedtem, to jednak przyrosty wagi zwi�kszy�y si� tam wyra�nie. * * * Nieco p�niej Rene Spitz i Katherine Wolf (1946) dok�adnie przeanalizowali histori� 91 niemowl�t przebywaj�cych w domach dla dzieci porzuconych w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Uzyskali oni wiarygodne dane o wyst�powaniu u tych niemowl�t niepokoju, przygn�bienia, op�nienia rozwoju fizycznego, bezsenno�ci, "odr�twienia" oraz patologicznej niedowagi. "Pomimo dobrego wy�ywienia i troskliwej opieki lekarskiej" 34 niemowl�ta spo�r�d 91 zmar�y - wi�kszo�� w okresie od 7 do 12 miesi�ca �ycia. Niedawno Lytt Gardner (1972) z Upstate Medical Center w Syracuse opisa� intensywne badania nad sze�cioma "cherlawymi kar�ami" (thin dwarfs) - dzie�mi o niskim wzro�cie, niedowadze i op�nionym rozwoju ko�ci; ich "wiek kostny" by� znacznie ni�szy od ich wieku �ycia. Wszystkie te dzieci pochodzi�y ze �rodowisk rodzinnych charakteryzuj�cych si� zoboj�tnieniem emocjonalnym, brakiem normalnej wi�zi uczuciowej mi�dzy rodzicami i dzie�mi. Stan ten nazwano kar�owato�ci� deprywacyjn� (deprivation dwarfism). Gardner wykaza�, �e jest ona rzeczywi�cie fizycznym nast�pstwem deprywacji emocjonalnej. Stwierdzi� on, �e dzieci takie przybieraj� na wadze i zaczynaj� rosn��, gdy si� je zabierze z wrogiego otoczenia, i �e rozw�j ich zostanie ponownie zahamowany, gdy do niego powr�c�. D�ugotrwa�e podleganie takiej deprywacji we wczesnym okresie �ycia pozostawia jednak�e trwa�e �lady na wzro�cie dziecka, jego intelekcie i osobowo�ci. Nie tylko wykazano istnienie zwi�zku mi�dzy deprywacj� emocjonaln� a nieprawid�owym rozwojem fizycznym, lecz tak�e znaleziono wi� fizjologiczn� mi�dzy nimi. Wi� t� tworz� dwie struktury znajduj�ce si� w m�zgu: w przypadku deprywacji emocjonalnej okolica zwana |podwzg�rzem (kt�ra odgrywa g��wn� rol� we wzbudzeniu emocjonalnym) nie wywiera swego zwyk�ego pobudzaj�cego wp�ywu na |przysadk� m�zgow� (kt�ra wydziela hormony wzrostowe). W wyniku dzia�ania takiego mechanizmu brak mi�o�ci i ludzkiej troski w krytycznych okresach rozwoju niemowl�cia mo�e oddzia�ywa� na jego organizm powoduj�c kar�owato�� deprywacyjn� u tych niemowl�t, kt�rym w og�le uda�o si� utrzyma� przy �yciu. Gardner konkluduje: "Kar�owato�� deprywacyjna stanowi konkretny przyk�ad - "eksperyment natury"", je�li tak mo�na powiedzie� - kt�ry ukazuje subtelno��, z�o�ono�� i decyduj�ce znaczenie interakcji niemowl�-rodzice" (1972, s. 82). Nowsze badania prowadz� do wniosku, �e zahamowanie wzrostu spowodowane wp�ywem niesprzyjaj�cego �rodowiska spo�ecznego jest cz�stsze ni� przypuszczamy. Najlepszym dowodem zale�no�ci przyczynowej mi�dzy dzia�aniem stresu a niskim wzrostem jest fakt, �e gdy dzieci te umie�ci si� w rodzinie zast�pczej lub w sanatorium rosn� one blisko 207cm w ci�gu roku, podczas gdy norma wynosi 67cm. Nie znamy jeszcze dok�adnie procesu, kt�ry prowadzi do kar�owato�ci deprywacyjnej. Wydaje si� jednak, �e wi��e si� ona z wp�ywem napi�cia emocjonalnego na wytwarzanie hormonu wzrostowego i innych hormon�w przysadki m�zgowej. Hormon wzrostowy jest wydzielany przede wszystkim podczas snu, a dzieci te zapewne nie �pi� tyle, ile trzeba, w swych pe�nych stresu domach. Czy porazi�by� �miertelnie pr�dem elektrycznym obcego cz�owieka, gdyby ci� o to poprosi�? Nasze drugie pytanie jest zupe�nie inne ni� pierwsze, lecz tak�e reprezentuje pewne wci�� powracaj�ce w psychologii zagadnienie: w jakim stopniu przyczyn� zachowania s� cechy danej osoby, a w jakim - warunki �rodowiskowe? Co sprawi�o, �e Eichmann i inni hitlerowcy post�powali wobec �yd�w w�a�nie tak, jak to czynili? Jak mogli oni pozwoli� sobie na systematyczne wymordowanie milion�w ludzi w komorach gazowych oboza�w koncentracyjnych? Jak ludzie cywilizowani - studenci ameryka�skich uczelni w latach siedemdziesi�tych - mog� zrozumie� pod�o�e tych masowych mord�w? Czy u Niemc�w wyst�powa� jaki� defekt charakteru i dlatego byli oni �lepo pos�uszni w�adzy, wype�niaj�c ochoczo rozkazy Adolfa Hitlera, nawet je�li rozkazy te gwa�ci�y ich w�asne warto�ci i przekonania? Jak inaczej mo�na by to wyja�ni�? Czy mo�na sobie wyobrazi�, �e omawiane tu post�pki nie by�y charakterystyczne jedynie dla tych ludzi, kt�rzy dopuszczali si� ich w hitlerowskich Niemczech, lecz by�y raczej wynikiem warunk�w �rodowiskowych, w kt�rych ci ludzie si� znale�li? Czy ty m�g�by� post�powa� w ten sam spos�b? Z pewno�ci� nie jest to my�l zbyt przyjemna, lecz wskazuje ona mo�liwo�� zupe�nie innego podej�cia do problemu zapobiegania takim zachowaniom w przysz�o�ci. Je�li istniej� sytuacje, kt�re zwi�kszaj� prawdopodobie�stwo, �e ty lub ja b�dziemy post�powa� w taki spos�b, jak Eichmann w Niemczech lub porucznik Calley w My Lai, to trzeba zidentyfikowa� te warunki, aby�my mogli unika� ich lub podejmowa� dzia�ania zmierzaj�ce do ich zmiany, tak �eby nie oddzia�ywa�y one r�wnie� na innych ludzi. Wynika�oby st�d, �e zamiast si� zastanawia�, co trzeba zrobi� z "anormalnymi lud�mi", nale�y si� zastanowi�, jak powinni�my zmieni� anormalne sytuacje, kt�re u ka�dego z nas mog� powodowa� takie psychologiczne i spo�eczne nast�pstwa. W jaki spos�b mo�na rozdzieli� czynniki, wymieniane w obu tych konkurencyjnych, alternatywnych wyja�nieniach, tak aby uda�o si� zbada� ich wp�yw? Cz�sto oddzia�ywania wewn�trzne i zewn�trzne s� ze sob� beznadziejnie spl�tane. Stanley Milgram (1965, 1974) z City Univeristy of New York, postanowi� zbada� to zagadnienie. W tym celu opracowa� spos�b mierzenia uleg�o�ci wobec autorytetu oraz procedur�, dzi�ki kt�rej m�g� zmienia� r�ne czynniki dzia�aj�ce w danej sytuacji i dokonywa� pomiaru cech osobowo�ci. Osobami badanymi byli zg�aszaj�cy si� na ochotnika m�czy�ni, kt�rym p�acono po 4,5 dolara za wzi�cie udzia�u w eksperymencie. Pocz�tkowo byli to studenci z Yale University, ale p�niej Milgram rozszerzy� sk�ad grupy badanej tak, aby reprezentowa�a zr�nicowany przekr�j ludno�ci: od 20 do 50 roku �ycia, od robotnik�w niewykwalifikowanych do pracownik�w umys�owych i przedstawicieli wolnych zawod�w, wreszcie od os�b z nieuko�czon� szko�� podstawow� do ludzi maj�cych doktorat. W badanych wzbudzano przekonanie, �e celem eksperymentu jest ustalenie wp�ywu kar na zapami�tywanie. Ka�demu badanemu m�wiono, �e b�dzie "nauczycielem" i �e jego zadaniem b�dzie wymierzanie kary (wstrz�su elektrycznego) "uczniowi" za ka�dym razem, gdy pope�ni on b��d w tek�cie uczenia si�. Ucze�, "Mr. Wallace", by� sympatycznym m�czyzn� o mi�ym obej�ciu, w wieku oko�o 50 lat, z zawodu - ksi�gowym. Sytuacj� aran�owano w taki spos�b, aby wydawa�o si�, �e o wyznaczeniu osobie badanej roli nauczyciela b�d� ucznia decydowa�o losowanie. Na wst�pie badany "nauczyciel" otrzymywa� pr�bny wstrz�s pr�dem o napi�ciu 45 wolt�w i ogl�da� "ucznia" przywi�zanego do "krzes�a elektrycznego" w s�siednim pomieszczeniu, po czym rozpoczyna� si� w�a�ciwy eksperyment. Badanemu pokazano, jak pos�ugiwa� si� trzydziestoma wyra�nie oznaczonymi przyciskami: od przycisku z napisem "S�aby wstrz�s" (15 wolt�w) do przycisku oznaczonego s�owami: "Niebezpiecze�stwo: silny wstrz�s" (450 wolt�w); nast�pnie polecono mu zwi�kszy� napi�cie wstrz�su o 15 wolt�w za ka�dym razem, gdy ucze� pope�ni b��d lub nie zareaguje. Poniewa� ucze� pope�nia� wiele b��d�w, poziom kar podnosi� si� szybko. Protesty ofiary, dobiegaj�ce z g�o�nika systemu ��czno�ci wewn�trznej, wzmaga�y si� wraz ze wzrostem napi�cia wstrz�s�w, jakim by�a ona poddawana. Przy 75 woltach "ucze�" zaczyna� j�cze�; przy 150 woltach domaga� si�, aby go zwolni� z udzia�u w eksperymencie; przy 180 woltach krzycza�, �e nie mo�e ju� d�u�ej wytrzyma� b�lu. Gdy napi�cie osi�gn�o 300 wolt�w, wo�a�, �e nie mo�e d�u�ej bra� udzia�u w eksperymencie i musi by� uwolniony. Krzycza�, �e ma chore serce, wy�, a nast�pnie, przez ostatnie serie pr�b, nie reagowa� w og�le. Je�li badany waha� si� lub protestowa�, nie chc�c wymierzy� nast�pnego wstrz�su, eksperymentator m�wi� mu: "Nie masz innego wyboru: musisz dzia�a� dalej! Twoje zadanie polega na karaniu ucznia za pope�nianie b��d�w". Eksperymentator podkre�la�, �e brak reakcji r�wnie� musi by� karany, poniewa� przyj�to zasad�, i� nale�y to uwa�a� za b��d. Gdy poproszono 40 psychiatr�w, aby przewidzieli, jak b�d� si� zachowywa� badani w tym eksperymencie, to oszacowali oni, �e wi�kszo�� badanych nie przekroczy 150 wolt�w, �e przy 300 woltach mniej ni� 4% badanych b�dzie nadal pos�usznych i �e tylko oko�o 0,1% dojdzie do 450 wolt�w - oczywi�cie tylko te nieliczne jednostki, kt�re s� pod jakim� wzgl�dem anormalne. W jakiej mierze twoje przewidywania s� zbli�one do przewidywa� psychiatr�w? Jak �atwo mo�esz sobie wyobrazi�, sytuacja ta nie by�a przyjemna dla badanych. W istocie wielu z nich bardzo cierpia�o - wymierzanie niewinnemu, obcemu cz�owiekowi wstrz�s�w elektrycznych o tak du�ym napi�ciu by�o oczywi�cie aktem skrajnego gwa�tu zadawanego innej istocie ludzkiej. * * * Ryc. 1.2. Eksperymentator poucza osob� badan�, jak obs�ugiwa� generator s�u��cy do wymierzania wstrz�s�w elektrycznych. "Ofiara" przywi�zywana jest do aparatu, przez kt�ry b�dzie otrzymywa� wstrz�sy. Wyobra� sobie przez chwil�, �e jeste� badanym - "nauczycielem". Jak daleko posun��by� si� wymierzaj�c wstrz�sy? Kt�ry z trzydziestu poziom�w napi�cia by�by t� granic�, kt�rej nie zgodzi�by� si� przekroczy�? Jak daleko, wed�ug ciebie, posun�� si� w rzeczywisto�ci "przeci�tny badany" w eksperymencie Milgrama? Zaznacz poni�ej swoje oceny. 1. Odm�wi�bym wymierzania innej osobie wstrz�su o napi�ciu powy�ej (zaznacz jedn� z liczb) wolt�w: 0 - 15 - 30 - 45 - 60 - 75 - 90 - 120 - 135 - 160 - 165 - 180 - 195 - 210 - 225 - 240 - 255 - 270 - 285 - 300 - 315 - 330 - 345 - 360 - 375 - 390 - 405 - 420 - 435 - 400 2. "Przeci�tna osoba badana" - prawdopodobnie zatrzyma�a si� przy ... woltach. * * * Wi�kszo�� badanych narzeka�a i protestowa�a. Gdy u�wiadamiali sobie, �e mog� nawet zabi� "ucznia", je�li jaki� wstrz�s wywo�a u niego atak serca, to nalegali, aby zwolni� ich z wype�nienia owego zadania. Poni�szy fragment zapisu wypowiedzi jednego z badanych �wiadczy wyra�nie, �e sytuacja eksperymentalna wzbudza�a silny konflikt: Podano 180 wolt�w: "On nie mo�e tego wytrzyma�!. Nie my�l� zabi� tego cz�owieka! Czy nie s�yszysz, �e on krzyczy? On krzyczy. Co b�dzie, je�li co� mu si� stanie?... Kto we�mie odpowiedzialno��, je�li co� stanie si� temu d�entelmenowi?"" (eksperyment bierze na siebie odpowiedzialno��). "W porz�dku"". Podano 195 wolt�w: "Przecie� on krzyczy. Pos�uchaj tego. Ojej, ja nie wiem..."" (eksperymentator m�wi: "Eksperyment wymaga, aby� dzia�a� dalej""). "Wiem o tym, prosz� pana, ale my�l� - hmm - �e on nie wie, czego od niego chcemy. On doszed� ju� do 195 wolt�w..."" Podano 240 wolt�w: "O, nie. My�lisz, �e dojd� do ko�ca tej skali? Nie, prosz� pana. Nie zamierzam zabi� tego cz�owieka. Nie my�l� poda� mu 450 wolt�w"" (1965, s. 67). Gdy w pokoju "ucznia" zapad�a z�owieszcza cisza, trwaj�ca przez kilka pr�b, w�wczas niekt�rzy badani wo�ali nawet do niego, aby reagowa�, domagaj�c si� poprawnej reakcji, �eby nie musieli nadal wymierza� mu wstrz�s�w, przy czym przez ca�y czas g�o�no protestowali wobec eksperymentatora. "W naturze cz�owieka nie istnieje nic takiego, jak zdecydowanie i swobodne opowiedzenie si� czy to za dobrem, czy za z�em - z wyj�tkiem momentu egzekucji". Nathaniel Hawthorne "Twice-Told Tales", 1837 Wi�kszo�� badanych - studenci zupe�nie podobni do ciebie, starsi ludzie zupe�nie podobni do nas - sprzeciwia�a si�, protestowa�a, |lecz |nie |odmawia�a |pos�usze�stwa. Prawie dwie trzecie badanych (62%) naciska�o po kolei wszystkie prze��czniki, a� do ostatniego przycisku, kt�ry w��cza� 450 wolt�w, najwi�ksz� mo�liw� kar�! Nawet przy uwzgl�dnieniu mniejszo�ci, kt�ra odm�wi�a podporz�dkowania si� autorytetowi, �redni poziom najsilniejszego wymierzanego wstrz�su wynosi� blisko 370 wolt�w. �aden z badanych, kt�ry doszed� do pi�tego przycisku od ko�ca, nie odm�wi� doj�cia do samego ko�ca. Op�r ich by� ju� w�wczas z�amany; rozwi�zywali oni sw�j w�asny konflikt. P�niej, gdy eksperyment ten powt�rzono w sytuacji spo�ecznej, kt�ra zwi�ksza�a presti� i autorytet eksperymentatora (uczni�w szko�y �redniej badano na Uniwersytecie Princeton) do samego ko�ca skali dosz�a zdumiewaj�ca wi�kszo�� - 85% badanych (Rosenhan, 1969). We wszystkich tych badaniach "ofiara" by�a w rzeczywisto�ci pomocnikiem eksperymentatora, a jej protesty by�y znormalizowanymi, nagranymi na ta�mie reakcjami na wstrz�sy o r�nym napi�ciu - przy czym �adnego z tych wstrz�s�w naprawd� nie otrzyma�a. Badani byli jednak przekonani o realno�ci wstrz�s�w. Testy osobowo�ci, jakie wykonywali badani, |nie |ujawni�y �adnych cech, kt�rymi osoby pos�usznie wype�niaj�ce polecenia eksperymentatora r�ni�yby si� od os�b odmawiaj�cych ich wykonania. Testy te nie wykaza�y r�wnie� �adnego zaburzenia psychicznego ani anormalno�ci u pos�usznych "wykonawc�w egzekucji". Na podstawie wynik�w tych bada� oraz wynik�w r�nych wariant�w zasadniczego schematu eksperymentalnego, stosowanych przez Milgrama i innych badaczy (co zostanie dok�adniej om�wione w Rozdziale 14), musimy doj�� do wniosku, �e czynniki sytuacyjne mog� bra� g�r� nad naszymi podstawami i uznawanymi warto�ciami oraz sk�oni� nas do robienia rzeczy, kt�rych mo�liwo�ci pope�nienia nie potrafiliby�my nawet wyobrazi� sobie przed znalezieniem si� w danej sytuacji. W powy�szych badaniach czynnikami sytuacyjnymi by�y: obecno�� "uprawnionego" autorytetu, kt�ry przyjmuje odpowiedzialno�� za nast�pstwa dzia�a� danej osoby, fizyczne oddalenie ofiary, przyj�cie roli podw�adnego, kt�rego post�powaniem rz�dz� pewne regu�y i wreszcie zgoda na przyj�cie "roli elementu systemu spo�ecznego", w kt�rym zachowanie powszechnie uznanych zwyczaj�w i przepis�w post�powania jest wa�niejsze ni� osobiste warto�ci i prywatne przekonania. Eksperyment tego rodzaju jest warto�ciowy nie tylko dlatego, �e dostarcza okre�lonych odpowiedzi, lecz r�wnie� z tego powodu, i� stawia nowe pytania i zmusza nas do przemy�lenia od nowa niekt�rych naszych za�o�e� dotycz�cych natury ludzkiej. Rozwiewa on mit, �e z�o jest czym� obcym przeci�tnemu cz�owiekowi i czai si� jedynie w jakich� szczeg�lnych ludziach, kt�rzy s� inni ni� my. Wykazuje przekonuj�co, �e w pewnych, mo�liwych do okre�lenia warunkach spo�ecznych "zjawisko Eichmanna" mog�oby powt�rzy� si� w przypadku wi�kszo�ci zwyk�ych obywateli ameryka�skich. Wyniki tego eksperymentu powinny tak�e sk�oni� ci� do zastanowienia si�, dlaczego ocenia�e� (prawdopodobnie) zbyt nisko procent ludzi, kt�rzy b�d� �lepo pos�uszni. A co z twoim z�udzeniem odporno�ci, kt�re karze ci wierzy�, �e |ty potrafi�by� si� oprze� wp�ywowi czynnik�w spo�ecznych, nawet gdyby nie potrafi�a tego wi�kszo�� twoich r�wie�nik�w? Jakie do�wiadczenia w domu i szkole przygotowuj� nas do tego, aby�my byli "dobrymi, ma�ymi konformistami", tak �atwo podporz�dkowuj�cymi si� autorytetom i regu�om? W jakich warunkach mog�aby wi�kszo�� badanych odm�wi� w og�le wymierzania wstrz�s�w lub przesta� to czyni� na d�ugo przed zadaniem ofierze ostatniego ciosu? Metoda zastosowana w tym badaniu |nie |jest |typowa dla przeci�tnego eksperymentu, w kt�rym mo�esz wzi�� udzia� jako osoba badana. Wi�kszo�� bada� psychologicznych nie wymaga wprowadzenia w b��d ani takiego skomplikowanego scenariusza. A je�li zaniepokoi�a ci� strona etyczna takiego badania, to zainteresuje ci� informacja, �e wielu psycholog�w niepokoi ona tak�e. W American Psychological Association (Ameryka�skie Towarzystwo Psychologiczne - naczelna organizacja zawodowa psycholog�w ameryka�skich) specjalna grupa opracowuje obecnie dok�adne zalecenia dotycz�ce tego problemu, a tak�e innych zagadnie� zwi�zanych ze sposobem traktowania badanych w eksperymentach psychologicznych. Jest to zawi�y problem. Badanych trzeba chroni�, nie hamuj�c jednak nadmiernie poszukiwania wiedzy. W innych miejscach tej ksi��ki, a zw�aszcza w "Epilogu", powiemy wi�cej o problemach etycznych i moralnych, jakie powstaj� w zwi�zku z badaniami eksperymentalnymi, terapi� oraz innymi formami interweniowania w nasze �ycie. Dwa przedstawione tu problemy: Czy brak uczucia mo�e zahamowa� rozw�j fizyczny? Jakie warunki mog� uformowa� Eichmanna? - ilustruj� szeroki zakres zagadnie�, jakie badaj� psychologowie. Czy jest jaki� wsp�lny mianownik ich poszukiwa�? Za�o�enia i podstawowe problemy Psychologowie zaczynaj� od przyj�cia pewnych za�o�e� dotycz�cych przyrody, ludzi, zachowania, psychiki oraz odpowiednich metod ich badania. W odniesieniu do niekt�rych za�o�e� istnieje powszechna zgoda; inne reprezentuj� ci�gle jeszcze nie rozwi�zane problemy psychologii. Za�o�enia dotycz�ce porz�dku w przyrodzie, determinizmu i empiryzmu. Poni�sze dwa twierdzenia przedstawiaj� w przejrzysty spos�b punkt wyj�cia bada� naukowych: "Szachownica to �wiat, pionki i figury - to zjawiska zachodz�ce na tym �wiecie, regu�y gry s� tym, co nazywamy prawami Przyrody". Thomas H. Huxley "A Liberal Education", 1868 "Przyroda pod��a w�asn� drog�, a wszystko to, co nam wydaje si� wyj�tkiem, jest w rzeczywisto�ci zgodne z porz�dkiem rzeczy". Johann Wolfgang Goethe (Johann P.Eckermann "Gesprache mit Goethe"), 1824 (wyd. pol. "Dzie�a wybrane"; "Rozmow