6491
Szczegóły |
Tytuł |
6491 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6491 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6491 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6491 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
BOLES�AW PRUS
Emancypantki
TOM II
1 Powr�t
Panno Magdaleno, czas wstawa�!...
Te wyrazy, a jednocze�nie � turkot poci�gu, d�wi�czenie �a�cuch�w i szybki
oddech lokomotywy
us�ysza�a Madzia. Ale nie mog�a jeszcze otworzy� oczu, odurzona ko�ysaniem
wagonu.
Wtem stukn�o okno i na Madzi� wion�� orze�wiaj�cy pr�d powietrza. Westchn�a i
przetar�a
oczy.
Sen uciek�, Madzia zaczyna rozumie� rzeczywisto��. Oto siedzi w k�cie przedzia�u
pierwszej
klasy, a naprzeciw � jej towarzyszka, pani naczelnikowa, przegl�daj�c si� w
ma�ym lusterku,
obmywa twarz kolo�sk� wod� i g�adzi w�osy. Na �wiecie jest pogodny ranek.
� Dzie� dobry pani naczelnikowej...
� Dzie� dobry... dzie� dobry, kochana panno Magdaleno... Doskonale pani
spa�a!... Po
�a�ni i po p�aczu zawsze si� dobrze �pi. � Daleko jeszcze do Warszawy?... � pyta
Madzia.
� Wyjechali�my z ostatniej stacji.
Madzia chwiejnym krokiem zbli�a si� do okna i zaczyna ogl�da� okolic�.
Pola z��te; na �cierniach zapalaj� si� i gasn� krople rosy; drzewa uciekaj�ce w
ty� maj�
niezdrow� zielono��, jakby w tym miejscu jesie� zaczyna�a si� wcze�niej ani�eli
w Iksinowie.
Niekiedy mi�dzy polami zabieli si� chata otoczona p�otem z �erdzi; z daleka
wida� par�
wysokich komin�w.
A na granicy horyzontu rozpiera si� olbrzymi szary ob�ok przeci�ty trzema
poziomymi
smugami dym�w. Najni�sza smuga oznacza Powi�le, �rednia � stoki, najwy�sza
szczyty
Warszawy, kt�ra wygl�da jak tajemnicze pasmo wzg�rz z�batych z wyskakuj�cymi tu
i
owdzie ska�ami.
� Pi�kne macie powietrze w tej Warszawie � odezwa�a si� naczelnikowa. � Jestem
pewna,
�e za dwa dni b�d� mia�a czarne p�uca... Ach, Bo�e, jak wy tu �y� mo�ecie?...
� Ale widzi pani, �e im bli�ej podje�d�amy, tym bardziej rozpraszaj� si� dymy...
O! wie�a
ko�cio�a ewangelickiego... na lewo �wi�ty Krzy�... na prawo ko�ci� Panny
Marii... Coraz
wyra�niej !...
� Ju� ja dzi�kuj� za tak� wyra�no��, Panie Bo�e!... W rok umar�abym tutaj... A
pani niech
wraca do Iksinowa z pocz�tkiem przysz�ych wakacyj... Ot, ju� gwi�d��... zaraz
wysiadamy...
Odwioz� pani�, gdzie trzeba.
To m�wi�c naczelnikowa zacz�a �piesznie wyjmowa� z siatki wagonu torby,
pude�ka, parasole.
Poci�g zwalnia, s�ycha� gwar rozm�w, konduktorzy otwieraj� drzwi...
� Warszawa...
� Ej, cz�owieku!... a zam�w wygodn� doro�k�... � wo�a naczelnikowa podaj�c
tragarzowi
stos rupieci.
Ponad ramieniem tragarza Madzia spostrzega szczup�� os�bk� w ciemnych sukniach,
kt�rej
zafrasowana twarz wydaje si� jej znajom�.
� Madziu! � nagle odzywa si� zafrasowana os�bka wyci�gaj�c r�ce.
� �anetko!... � odpowiada Madzia. � Co tu robisz? � Przyjecha�am na dworzec po
ciebie...
� A ty sk�d wiesz, �e ja mia�am wr�ci�?...
� Przecie� telegrafowa�a� do panny Malinowskiej i ona mnie tu przysy�a w
zast�pstwie...
Obie panny tak gwa�townie padaj� sobie w obj�cia, �e robi si� z nich jedna bry�a
tamuj�ca
ruch na peronie. Zaczepi� je w�zek, potr�ci� konduktor, wreszcie wpad� na nie
tragarz i niechc�cy
rozdzieli� parasolem naczelnikowej.
� Takim sposobem ja ju� niepotrzebna pani? � m�wi naczelnikowa i � ona znowu
chwyta
Madzi� w obj�cia. � Wi�c do widzenia, panno Magdaleno, najp�niej w ko�cu
przysz�ego
czerwca. M�wi�: do widzenia nie tylko od siebie, ale od ca�ego miasta i od mego
m�a, kt�remu
pani tak�e g�ow� zawr�ci�a... Oj! b�dziemy si� k��ci� w Iksinowie...
Tragarz zaj�� si� odebraniem rzeczy Madzi, i obie panny wesz�y do sali
pasa�erskiej.
� Bo�e, jak ty �licznie wygl�dasz, Madziu � m�wi�a panna �aneta � a tu kto�
rozpu�ci�
plotk�, �e� w kwietniu umar�a!... Od kwietnia do sierpnia zrobi�a� sobie
wakacje, winszuj�!...
Dopiero musia�a� u�ywa�?...
� Nie widzia�am nawet mojej siostrzyczki � wtr�ci�a Madzia. � C� u was?...
� Nic. Na pensj� taki nat�ok, �e panna Malinowska nie chce przyjmowa�
uczennic... Ale
co za zmiany!... W dawnym mieszkaniu Ady Solskiej i pani Latter s� dzi�
sypialnie; gospodaruje
matka panny Malinowskiej, a ona sama opr�cz salonu do przyj�� ma tylko jeden
pok�j...
S�ysza�a�?... Prze�o�ona w jednym pokoju!...
� Musi mie� mniejsze dochody ani�eli pani Latter?
� W�tpi� � odpar�a panna �aneta. � Cho�, wyobra� sobie, bierze po pi��dziesi�t i
po sto
rubli taniej od pensjonarek, nam popodwy�sza�a pensje, no... i st� jest
lepszy... O, lepszy...
� To doskonale.
Panna �aneta westchn�a.
� Straszny ucisk!... Pensjonarkom nie wolno wychodzi� na wizyty; nam wolno
przyjmowa�
go�ci tylko w og�lnym salonie... O dziewi�tej wiecz�r wszystkie musimy by� w
domu...
Joasia nie mia�aby co robi� u nas. To klasztor!...
Wyniesiono rzeczy, panny wsiad�y w doro�k�.
� Jak te wasze doro�ki trz�s�... ach, wylec�!... � zawo�a�a Madzia. � Kurz...
zaduch...
� A mnie si� zdaje, �e dzi� jest cudowne powietrze � u�miechn�a si� panna
�aneta. � Tak
dawno ju� nie by�am na wsi, �e chyba nie potrafi�abym tam oddycha� � doda�a z
westchnieniem.
� Panna Howard jest u was? � pyta Madzia.
� Co te� ty m�wisz?... U nas nie ma miejsca dla progresistek wobec panny
Malinowskiej.
� Gwar... ha�as!... Niezno�na Warszawa... A nie s�ysza�a� czego o Solskich, o...
Helenie
Norskiej?... pyta�a Madzia rumieni�c si�. � Wszyscy siedz� za granic�, ale
nied�ugo maj�
wr�ci� � m�wi�a panna �aneta. � Ada chce doktoryzowa� si� z nauk przyrodniczych,
a Helenka
podobno jest zar�czona z Solskim. Tylko �e oni ci�gle to � godz� si�, to �
zrywaj� ze
sob�... Hela ma by� taka despotyczna jak pani Latter, a Solski zazdrosny... Nic
tego nie rozumiem.
Prosz� skr�ci� w bram� i wjecha� na dziedziniec!... � zawo�a�a panna �aneta do
wo�nicy.
W kilka minut p�niej Madzia z biciem serca wst�powa�a na dobrze znane jej
schody pensji.
Uderzy�a j� cisza panuj�ca w korytarzach i brak pensjonarek, kt�re dawniej
ci�gle kr�ci�y
si� mi�dzy salami.
� Pani prze�o�ona u siebie? � zapyta�a panna �aneta szpakowatego m�czyzn�,
kt�ry w
czarnym surducie, zapi�tym pod szyj�, sta� przy schodach, wyprostowany jak
�o�nierz.
� Pani prze�o�ona... � odpar�, lecz nagle umilk�.
Otworzy�y si� drzwi i jaki� pan w�r�d uk�on�w cofa� si� ty�em z pokoju, w g��bi
kt�rego
s�ycha� by�o �agodny g�os panny Malinowskiej:
� ...bo od chwili gdy sprowadzi si� na pensj�, wychodzi� do miasta nie mo�e...
� Nieodwo�alnie?... � zapyta� ci�gle k�aniaj�cy si� pan. � Tak.
Pan zbieg� ze schod�w i Madzia ujrza�a przed sob� pann� Malinowsk�. Mia�a tak�
sam�
ciemn� sukni�, tak� sam� spokojn� twarz, jak przed p� rokiem. Tylko jej pi�kne
oczy nabra�y
koloru stali.
� Aaa... panna Brzeska jest?... � rzek�a prze�o�ona i poca�owa�a Madzi� w czo�o.
� Czy
b�dziesz mog�a pojecha� ze mn� dzi� o pi�tej do twoich panienek?
� Owszem, prosz� pani.
� Panno �aneto, zajmij si� Brzesk�...
� Czy mog� przywita� si� z dawnymi uczennicami?... � nie�mia�o zapyta�a Madzia.
� Owszem. Piotrze, �niadanie dla panny Brzeskiej... Potem mo�e Piotr wys�a�
list, kt�ry
mu dzi� da�am...
� Do pani Korkowiczowej � wtr�ci� wyprostowany m�czyzna.
� W�a�nie zawiadamiam w nim pani� Korkowiczow�, �e przyjecha�a� i �e b�dziemy u
niej
o pi�tej � rzek�a do Madzi panna Malinowska i posz�a na g�r�.
Madzia w os�upieniu patrzy�a na pann� �anet�, kt�ra zobaczywszy, �e prze�o�ona
znik�a
ju� w korytarzu drugiego pi�tra, pokiwa�a g�ow� i szepn�a:
� Tak, tak!...
Teraz uchyli�y si� inne drzwi i w w�skim otworze ukaza� si� cie� dziewczynki,
kt�ra dawa�a
znaki r�k� szepcz�c: �Pst!... pst!... panno Magdaleno!...�
Madzia z �anet� wesz�y do sali, gdzie zebra�a si� gromadka mniejszych i
wi�kszych panienek.
� Pani prze�o�ona pozwoli�a przywita� si� � rzek�a panna �aneta.
Wtedy dziewczynki otoczy�y Madzi� ze wszystkich stron, zacz�y j� ca�owa� i
m�wi�
jedna przez drug�.
� Widzia�y�my oknem, jak pani zajecha�a... Pani do nas?... Nie, do
Korkowicz�wien...
Ach, gdyby pani wiedzia�a, jak nas ostro trzymaj�!... Wie pani, �e Zosia
Piasecka w lipcu
umar�a...
� Ja mia�am wszystkie celuj�ce i dosta�am pierwsz� nagrod�... � m�wi�a g�o�niej
od innych
pi�kna brunetka z aksamitnymi oczyma.
� Moja Malwinko, nie chwal si� tak...
� A ty nie przeszkadzaj, moja Kociu. Ja przecie� by�am uczennic� panny
Magdaleny, wi�c
przyjemnie jej b�dzie dowiedzie� si�, �e jestem najzdolniejsza z ca�ej pensji...
� Wie pani, �e biedna Mania Lewi�ska nie sko�czy�a sz�stej klasy?...
� Ach, �ab�cka, jak si� masz! � zawo�a�a Madzia. Dlaczego nie sko�czy�a?...
� Musi siedzie� u swego wuja Mielnickiego... Pami�ta pani: taki gruby pan...
Sparali�owa�o
go po �mierci pani Latter, a Mania go piel�gnuje...
� O mnie ju� pani zapomnia�a... A ja tak t�skni� za pani�... � Ale� nie...
Zosiu...
� Tyle mam do powiedzenia... Niech pani ze mn� p�jdzie do okna...
Zaprowadzi�a Madzi� we framug� i zacz�a szepta�:
� Je�eli pani zobaczy go... bo on ma tu nied�ugo wr�ci�...
� Kogo, Zosiu?...
� No... tego pana... Kazimierza Norskiego...
� I ty jeszcze o nim my�lisz?... W sz�stej klasie!... � rzek�a zgorszona Madzia.
� W�a�nie, �e ju� wcale nie my�l�... Sto razy... tysi�c razy wol� pana
Romanowicza... Ach,
pani, jaka jemu �liczna broda uros�a od wakacyj...
� Dziecko jeste�, Zosiu...
� O, wcale nie, bo ju� umiem pogardza�... Niech si� �eni z t� Mongo�k�...
� Kto z kim?... � zapyta�a Madzia bledn�c. � Kazimierz z Ad� Solsk�... � odpar�a
Zosia.
� Kt� ci znowu m�wi� o takich dzieci�stwach?...
� Nikt nie m�wi, bo nikt nie wie, tylko.., moje serce przeczuwa... O, nie na
pr�no oni
siedz� w Zurychu...
Zapukano do drzwi. Dziewczynki rozpierzch�y si� jak wr�ble przed jastrz�biem.
Ukaza�a
si� pokoj�wka zapraszaj�c Madzi� na �niadanie.
W pokoju prze�o�onej Madzia zetkn�a si� ze staruszk� bia�ow�os� i szczup��, ale
bardzo
ruchliw�.
� Jestem tutejsza gospodyni � rzek�a weso�o staruszka i w zast�pstwie c�rki
prosz� pani�...
Staruszka by�a podobna do doktorowej Brzeskiej, wi�c wzruszona Madzia uca�owa�a
jej
r�ce.
� Niech�e pani siada... przepraszam, ale nie pami�tam nazwiska?...
� Magdalena...
� Niech�e pani siada, panno Magdaleno... Ja pani nalej� kaw�, bo musi pani by�
zm�czona...
I bu�k� nasmaruj�... Ja si� na tym znam...
� Bardzo dzi�kuj�, ale... nie jadam z mas�em � szepn�a Madzia pragn�c jak
najmniej nara�a�
na koszta swoje protektorki.
� Nie chce pani mas�a?... � zdziwi�a si� staruszka. A niech�e B�g broni, a�eby o
tym dowiedzia�a
si� Felunia!... Wed�ug niej pieczywo bez mas�a nic niewarte... Tu wszyscy musimy
jada� mas�o.
Wi�c i Madzia jad�a bu�k� z mas�em, a w sercu jej odezwa�a si� cicha t�sknota. U
rodzic�w
na podwieczorkach w altance tak�e jadano do kawy bu�ki tylko z mas�em... Co
teraz robi
major... proboszcz... rodzice?... Ach, jak to ci�ko dom opu�ci�!...
Staruszka mo�e przeczuwaj�c jej smutne wspomnienia odezwa�a si�:
� Pewnie pani znowu kilka lat posiedzi w Warszawie jak my?... Felunia ju� bardzo
dawno
nie by�a na wsi.
� O nie, prosz� pani! � zaprotestowa�a Madzia. � Ja mo�e za rok wr�c�, bo mam
zamiar
otworzy� pensyjk� � doda�a ciszej. � W Warszawie?... � spyta�a �ywo staruszka
patrz�c na
Madzi� wyl�knionymi oczyma.
� O, nie... w Iksinowie...
� Iksin�w?... Iksin�w?... Nie mamy �adnej uczennicy z Iksinowa... Ha, mo�e bo i
dobrze...
Przysy�a�aby nam pani panienki do wy�szych klas.
� Ale� naturalnie, �e tylko tutaj... � odpar�a Madzia. Staruszka uspokoi�a si�.
Do obocznego saloniku, do kt�rego drzwi by�y uchylone, wesz�a prze�o�ona, a za
ni� jaka�
dama.
� Zdecydowa�am si� na czterysta rubli � m�wi�a dama. Trudno, c� robi�?...
� Ju� nie mam miejsca dla c�reczki pani, wczoraj zosta�o zaj�te � odpowiedzia�a
prze�o�ona.
Chwila milczenia.
� Jak to?.., przecie�... Przecie� zmie�ci si� jeszcze jedno ��eczko w tak
obszernym lokalu
� m�wi�a dama, w kt�rej g�osie czu� by�o zmieszanie.
� Nie, pani. U nas liczba uczennic stosuje si� do obszerno�ci mieszkania...
Dziewczynki
musz� mie� powietrze albo blednic�, a ja nie chc� u siebie blednicy.
Dama widocznie podnios�a si� do wyj�cia i rzek�a tonem irytacji:
� Pani Latter nigdy nie by�a tak bezwzgl�dn�... �egnam pani�...
� I bardzo �le na tym wysz�a. �egnam pani� � odpar�a prze�o�ona wyprowadzaj�c
dam�
na korytarz.
Madzia by�a zadziwiona stanowczo�ci� panny Malinowskiej, a jeszcze wi�cej
fizjognomi�
jej matki. Przez czas rozmowy w saloniku na twarzy staruszki kolejno malowa�a
si� .obawa,
duma, gniew, zachwyt.
� Ona taka zawsze... Felunia!... � m�wi�a matka sk�adaj�c r�ce i trz�s�c g�ow�
ze wzruszenia.
� Co to za wyj�tkowa kobieta!...
Prawda, panno... przepraszam, ale?
� Magdalena... � przypomnia�a jej Madzia.
� Tak... panno Magdaleno... bardzo przepraszam. Ale prawda, �e Felunia jest
nadzwyczajn�
kobiet�?... Drugiej takiej ja przynajmniej nie spotka�am na �wiecie.
W progu ukaza�a si� prze�o�ona.
� C�, mamo � rzek�a � bielizna Gniewosz�wny zgadza si� z rejestrem?
� Bielizny ma dosy� � odpar�a staruszka � ale �adnego rejestru.
� Jak zwykle!... Gniewosz�wna nie p�jdzie dzi� na spacer, tylko z mam� porachuje
bielizn�
i zrobi rejestr, kt�ry da do podpisania ojcu, gdy j� odwiedzi. Wieczny
nie�ad!...
Teraz panna Malinowska zwr�ci�a na Madzi� spokojne oczy.
� Prosz� ci�, panno Magdaleno. Rzeczy twoje s� w dawnym pokoju Solskiej, kt�ry
mo�esz
zaj�� do pi�tej. Do tej godziny jeste� wolna.
Madzia podzi�kowa�a staruszce za �niadanie i przesz�a do wskazanego pokoju.
Znalaz�a
tam sw�j kufer i pude�ka, ogromn� miednic� wody, r�cznik �nie�nej bia�o�ci, ale
z ludzi �
nikogo. Widocznie wszyscy byli zaj�ci i nikt nie my�la� jej bawi�.
Brr!... jak tu ch�odno... Madzi jeszcze hucza� w g�owie turkot poci�gu, jeszcze
odurza� j�
dym lokomotywy, jeszcze nie mog�a oswoi� si� z my�l�, �e jest w Warszawie.
Stoj�c na
�rodku pokoju przymkn�a oczy, a�eby mie� z�udzenie, �e ona jeszcze nie opu�ci�a
Iksinowa.
Za drzwiami s�ycha� szelest... mo�e idzie matka?... Kto� odchrz�kn�� � to pewnie
ojciec albo
major?... A to co?... Ach, s�ycha� przera�liwe granie katarynki!...
Jak�e pragn�a w tej chwili przytuli� si� do kogo, ca�owa� i by� ca�owan�...
Gdyby przynajmniej
odezwa� si� do niej kto, gdyby wys�ucha�, jak jej w domu by�o dobrze, a jak dzi�
t�skno... �eby cho� jedno s��wko otuchy... Nic, nic!... Po korytarzu cicho
biegaj� ludzie bez
g�osu; niekiedy chrz�ka wo�ny stoj�cy przy schodach; przez otwarty lufcik
nap�ywa duszne
powietrze, a z daleka na drugiej ulicy gra katarynka...
�O m�j pokoiku, m�j ogrodzie... moje pola!... Nawet nasz cmentarzyk nie jest
taki smutny
jak ten dom; nawet mogi�a biednego samob�jcy nie jest tak pusta jak ten
pok�j...� � my�li
Madzia, z trudno�ci� powstrzymuj�c wybuch p�aczu.
Gdyby w tym gabinecie zosta�a jaka pami�tka po Solskiej! Nie ma nic! nawet
zdarto obicia
i pomalowano �ciany na stalowy kolor, kt�ry przypomina spokojne oczy panny
Malinowskiej.
Kiedy Madzia przebra�a si�, wpad�a do niej panna �aneta.
� Ach, nareszcie!... � zawo�a�a Madzia wyci�gaj�c r�ce do zafrasowanej os�bki,
kt�ra
dawniej nic j� nie obchodzi�a, lecz w tej chwili wydawa�a si� najdro�sz�.
� Przysz�am si� z tob� po�egna�, bo zaraz wychodzimy z klas� do Botanicznego
Ogrodu,
a p�niej mo�emy si� nie zobaczy�...
� Nie przyjdziesz do mnie?... � zawo�a�a Madzia z �alem. � Nie mog�... dzi� m�j
dy�ur...
� A ja z wami nie mog�abym p�j�� na spacer?... � zapyta�a tonem pro�by.
� Czy ja wiem?... � odpar�a panna �aneta robi�c jeszcze bardziej zafrasowan�
mink�. �
Popro� panny Malinowskiej... mo�e pozwoli...
� To ju� do widzenia si�... � rzek�a Madzia ze smutkiem. Bardzo jej by�o �le w
tym jasnoniebieskim
pokoju, ale jeszcze gorzej ba�a si� prosi� prze�o�onej. Ona taka zaj�ta... a
je�eli
odm�wi albo pozwoli z niech�ci�?...
� Mo�e� ty chora?... � spyta�a nagle panna �aneta. � Powiem, a dokt�r zaraz
przyjdzie...
� Na Boga, �anetko, nie m�w nic!... Mnie nic nie jest...
� Bo masz tak� dziwn� min�?... � rzek�a panna �aneta i po�egna�a Madzi�, lekko
wzruszaj�c
ramionami.
Po wyj�ciu kole�anki Madzia znowu zosta�a sama ze twymi my�lami, kt�re j� tak
dr�czy�y,
�e zdoby�a si� na krok bohaterski. Opu�ci�a pok�j, przebieg�a korytarz na
palcach, ogl�daj�c
si� jak cz�owiek, kt�ry ma spe�ni� przest�pstwo, i znalaz�szy w garderobie matk�
prze�o�onej
rzek�a zarumieniona:
� Prosz� pani, mam teraz czas, mo�e bym pani w czym pomog�a?...
Staruszka, kt�ra w�a�nie rachowa�a bielizn� w towarzystwie pensjonarki z
zaczerwienionymi
powiekami, podnios�a na Madzi� zdziwione oczy.
� Droga panno... przepraszam... panno Magdaleno, w czym�e mi mo�esz pom�c?...
Pr�dzej
chyba u Feluni co� by si� znalaz�o... Ona teraz jest w kancelarii...
I zacz�a znowu rachowa� bielizn� m�wi�c do pensjonarki: � Chusteczek
pi�tna�cie... napisa�a�,
moje dziecko?...
� Napisa�am � szepn�a dziewczynka tr�c oczy palcami zawalanymi atramentem.
� Trzeba wyra�nie pisa�, kochanko... bardzo wyra�nie... Madzia opu�ciwszy
garderob�, z
wielkim strachem wesz�a do kancelarii, gdzie pochylona nad biurkiem panna
Malinowska
pisa�a listy.
Us�yszawszy szelest krok�w prze�o�ona odwr�ci�a g�ow�.
� Mo�e, prosz� pani... czy nie mog�abym w czym pom�c?... cicho zapyta�a Madzia.
Panna Malinowska popatrzy�a na ni� uwa�nie, jakby usi�uj�c zgadn��, w jakim celu
Madzia
o�wiadcza ch�� pomo�enia jej i odpar�a:
� No, no!... Korzystaj, moja droga, z tych kilku godzin swobody, kt�re ci
zosta�y... Pracy
b�dziesz mia�a dosy�...
Po tej odprawie zawstydzona i roz�alona Madzia czym pr�dzej wr�ci�a do swego
pokoju i
a�eby nie podda� si� desperacji, wydoby�a z kufra wszystkie rzeczy, ksi��ki,
kajety i zacz�a
je uk�ada�.
Zaj�cie to, pomimo �e nie wymaga zbyt wielkich wysi�k�w umys�u, uspokoi�o
Madzi�.
Dzi� dopiero zrozumia�a r�nic� pomi�dzy rodzinnym domem, gdzie wszyscy mieli
czas na
to, a�eby j� kocha�, a domem obcym, gdzie nikt nie mia� czasu nawet rozmawia� z
ni�.
Oko�o trzeciej zrobi� si� ruch w korytarzach: pensjonarki wr�ci�y ze spaceru,
nast�pnie
posz�y na obiad. Z odg�os�w dochodz�cych j� Madzia wywnioskowa�a, �e dziewczynki
maszeruj�
parami, a rozmawiaj� po cichu. Za czas�w pani Latter w podobnej chwili by�o du�o
�miechu, skok�w, bieganiny... dzi� nic z tego!
�Zapomniano o mnie...� � nagle pomy�la�a Madzia spostrzeg�szy, �e jej nikt nie
prosi na
obiad.
Krew uderzy�a jej do g�owy, �zy zakr�ci�y si� w oczach i uczu�a niepokonan� ch��
powr�cenia
do domu.
�Do domu!... do domu!... nie chc� ju� ani panny Malinowskiej, ani jej protekcji,
ani nade
wszystko jej go�cinno�ci... Przecie� moja mama nie post�pi�aby w podobny spos�b
z �ebrakiem,
kt�ry znalaz�by si� u niej w porze obiadu... Mam dziewi��dziesi�t rubli
papierami,
z�oto od majora, wi�c wr�ci� mog�... A w Iksinowie, cho�bym tylko zapracowa�a
pi�tna�cie
rubli miesi�cznie, nikt nie zrobi mi impertynencji...�
Tak sobie m�wi�a Madzia chodz�c po pokoju rozgor�czkowana... ale na palcach.
Ba�a si�,
a�eby kto us�yszawszy kroki nie przypomnia� sobie o niej. Pragn�a, a�eby
wszyscy o niej
zapomnieli, a�eby rozst�pi�y si� mury i uwolni�y j� z tego dziwnego domu bez
zwr�cenia
niczyjej uwagi.
� Bo�e, Bo�e!... po co ja tu przyjecha�am?... � szepta�a za�amuj�c r�ce.
Okropno�� jej po�o�enia zaostrza� jeszcze smutny fakt, �e Madzi � je�� si�
zachcia�o.
�Nie mam ambicji!... � my�la�a z rozpacz�. � Jak mo�na w podobny spos�b by�
g�odn�?...�
Wtem ogarn�o j� zdziwienie: na g�rze zrobi� si� ruch, rozleg�y si� �miechy,
bieganina,
d�wi�ki fortepianu... Bodaj nawet, czy kilka par nie ta�czy�o...
�C� to znaczy?... � m�wi�a do siebie. � Wi�c i tu wolno si� bawi�?...�
Jednocze�nie zapukano do drzwi i wesz�a panna Malinowska u�miechni�ta.
� Teraz nasza kolej � rzek�a � b�d� �askawa.
Wzi�a Madzi� pod r�k� i zaprowadzi�a do pokoju matki, gdzie by� st� nakryty na
trzy
osoby i dymi�a si� waza.
�Bo�e, ja nigdy nie b�d� mie� rozumu!� � pomy�la�a Madzia �miej�c si� w duchu z
samej
siebie.
Rozpacz ju� j� opu�ci�a, ale apetyt spot�nia�.
� Zaczynam oddycha� � odezwa�a si� panna Malinowska po sztuce mi�sa. � Doprawdy,
mam czasami ochot� zazdro�ci�, �e ci si� nie uda�a twoja pensyjka w tym jakim�
Iksinowie...
� O, ja wr�c� tam i za�o�� cho� dwie klasy: wst�pn� i pierwsz� � odpar�a Madzia
chc�c
uspokoi� swoj� gospodyni�.
� I dwie klasy dadz� ci si� we znaki, szczeg�lniej w pocz�tkach. My co� wiemy o
tym,
prawda, mamo?
� O!... � westchn�a staruszka chwytaj�c si� obur�cz za g�ow�. � Bo te� dosta�a�
pensj�,
Chryste elejson!... M�wi� pani zwr�ci�a si� do Madzi � ile ja �ez wyla�am, ile
nocy nie przespa�am
w tamtym kwartale!... Ale Felunia �elazna kobieta...O!...
� Pani mi pozwoli czasem przyj�� do siebie i popatrze� na gospodarstwo?... �
zapyta�a
nie�mia�o Madzia prze�o�onej.
� Owszem, ale... co tu zobaczysz, moja droga? Trzeba najwcze�niej wstawa�,
najp�niej
k�a�� si� spa�, wszystkiego pilnowa�, a co najwa�niejsza � ka�demu od razu
wyznaczy�
obowi�zki i... �adnych ust�pstw!... Latterowa, kiedy nie wydali�a pierwszej
pensjonarki za
sp�niony powr�t od rodzic�w, ju� by�a zgubion�. Od tej chwili zacz�y si�
wizyty student�w
u panny Howard, spacery panny Joanny... No, ale mniejsza o to... Znasz pani�
Korkowiczow�,
u kt�rej obejmujesz miejsce?
� Dziewczynki znam... Pani�, zdaje mi si�, raz widzia�am... � odpar�a Madzia.
� I ja jej nie znam. S�ysz�, �e s� to ludzie bogaci, dorobkiewicze, a pani dba o
wychowanie
c�rek. Rozumie si�, �e gdyby ci tam by�o �le, znajdziemy inne miejsce, a mo�e
nawet u
mnie otworzy si� jaka posada...
� Ach, to by�oby najlepsze!... � zawo�a�a Madzia sk�adaj�c r�ce.
Panna Malinowska pokiwa�a g�ow�.
� No, no!... Zapytaj twoich kole�anek: czy one si� tak zachwycaj�?... � rzek�a
prze�o�ona.
� Ale trudno... ja nie chc� i�� za pani� Latter...
Po obiedzie prze�o�ona pobieg�a na g�r�, gdzie mimo jej obecno�ci nie zmniejszy�
si�
gwar pensjonarek. Za� na kwadrans przed pi�t� wpad�a do Madzi.
� Ubierz si� � rzek�a � jedziemy. Kufer odeszl� ci za godzin�.
Madzi�, gdy zosta�a sama, ogarn�� strach. Jak j� przyjmie pani Korkowiczowa?...
� mo�e i
u niej jest taki rygor jak u panny Malinowskiej?... Blada, dr��cymi r�koma
w�o�y�a na siebie
okrywk�, a poniewa� by�a sama w pokoju, wi�c prze�egna�a si� i ukl�k�a prosz�c
Boga, a�eby
j� pob�ogos�awi� w tak wa�nym momencie �ycia.
2 Dom z guwernantk�
Prze�o�ona uchyli�a drzwi i wywo�a�a Madzi�. Wysz�y na ulic�, wsiad�y w doro�k�,
a w
kilka minut by�y na pierwszym pi�trze wykwintnego domu. Panna Malinowska
poci�gn�a
kryszta�ow� r�czk� dzwonka przy drzwiach, kt�re otworzy� lokaj w granatowym
fraku i
czerwonej kamizelce.
� Kogo mam zameldowa�? � spyta�.
� Dwie panie, kt�re mia�y tu by� o pi�tej � odpowiedzia�a panna Malinowska
wchodz�c
do przedpokoju.
Przyby�e nie zd��y�y jeszcze zdj�� okrywek, kiedy z salonu wpad�a mi�dzy nie
dama niska,
oty�a i ruchliwa, w jedwabnej sukni z d�ugim ogonem, w koronkowym ko�nierzu, z
koronkow�
chustk� w jednej r�ce, z wachlarzem ze s�oniowej ko�ci w drugiej. W jej uszach
l�ni�y si� dwa wielkie brylanty.
� Jak�em wdzi�czna, �e pani prze�o�ona sama si� fatyguje!... � zawo�a�a dama
�ciskaj�c
pann� Malinowsk�. � Jak�em szcz�liwa, �e nareszcie poznaj� pani�!... � zwr�ci�a
si� do
Madzi. Niech�e panie pozwol� do saloniku... Jan, powiedz panienkom, a�eby tu
zaraz przysz�y...
Prosz�, bardzo prosz�... niech panie siadaj�... O, na tych krzese�kach...
I podsun�a dwa z�ocone krzese�ka kryte amarantowym jedwabiem.
� Kiedy� przyje�d�aj� pa�stwo Solscy? � m�wi�a w dalszym ci�gu dama patrz�c na
Madzi�.
� Pan Solski w s�siedztwie mego m�a ma maj�tek... co za maj�tek!... Lasy, ��ki,
a jakie
grunta!... Dwie�cie w��k, prosz� pani... M�j m�� m�wi, �e tam mo�na by postawi�
cukrowni�
za psie pieni�dze, a mie� z niej ogromne dochody... Pani ci�gle koresponduje z
pann�
Solsk�?... � zapyta�a znowu Madzi�.
� Tak, pisa�am do niej par� razy... � odpar�a zmieszana Madzia.
� Co to par� razy!... � zawo�a�a dama. � Kto ma szcz�cie posiada� przyjaci�k�
z tej sfery,
powinien do niej ci�gle pisywa�... Ja bo jestem zakochana w pannie Solskiej...
Co za rozum,
skromno��, dystynkcja...
� Pani zna pann� Solsk�? � wtr�ci�a Malinowska, z w�a�ciwym sobie spokojem
patrz�c na
t�g� dam�.
� Osobi�cie jeszcze nie mam honoru... Ale pan Zgierski tyle mi o niej opowiada�,
�e nawet
o�mieli�am si� prosi� j� o sk�adk� na za�o�enie szpitala w naszej okolicy... I
wie pani co?...
przys�a�a tysi�c rubli i odpisa�a jak najgrzeczniej!...
Pulchne policzki pani Korkowiczowej zacz�y dr�e�.
� Darujcie, panie � m�wi�a mrugaj�c powiekami � ale nie mog� przypomnie� sobie
tego
wypadku bez wzruszenia... Jest to jedyna osoba... jedyny dom, kt�remu pierwsza
z�o�y�abym
wizyt�, tyle mam uwielbienia dla pa�stwa Solskich... A przy tym tak bliskie
s�siedztwo...
Podczas d�ugiego i szybkiego wyk�adu gospodyni domu twarz Madzi promienia�a
zachwytem.
C� to za szcz�cie dosta� si� do rodziny, kt�ra tak kocha jej przyjaci�k�! A
jak
szlachetn� musi by� sama pani Korkowiczowa, skoro oceni�a warto�� Ady nie znaj�c
jej...
Natomiast oblicze panny Malinowskiej nie wyra�a�o nic, cho� r�wnie dobrze mog�o
oznacza�
znudzenie albo drwiny. Siedzia�a wyprostowana ustawiwszy wielkie oczy w ten
spos�b,
�e nie by�o wiadomo, na co mianowicie zwraca uwag�: czy na pani� Korkowiczow�,
czy na
jej salon zape�niony kilkoma r�nymi garniturami mebli, czy na dwa olbrzymie
dywany na
posadzce, z kt�rych jeden by� ciemnowi�niowy, a drugi jasno��ty.
Kiedy gospodyni podnios�a do ust koronkow� chustk� jakby daj�c znak, �e ju�
wypowiedzia�a
wszystkie uniesienia, panna Malinowska odezwa�a si�:
� Jakie� b�d� obowi�zki panny Brzeskiej u pani? Pulchna dama stropi�a si�.
� Obowi�zki?... �adne!... Towarzyszy� moim c�rkom, a�eby nabra�y pi�knego
uk�adu, i
pomaga� im w naukach, a w�a�ciwie pilnowa�... Moje panienki bior� lekcje od
profesor�w,
od renomowanych nauczycielek...
� A pensj� jak� pani przeznacza dla panny Brzeskiej?... O ile sobie
przypominam...
� Trzysta rubli rocznie � wtr�ci�a dama.
� Tak, trzysta rubli � powt�rzy�a panna Malinowska i zwr�ciwszy si� do
przera�onej i zaczerwienionej
Madzi doda�a:
� W ci�gu roku masz jeden tydzie� wolny na Bo�e Narodzenie, drugi na Wielkanoc i
miesi�c
na letnie wakacje, w czasie kt�rych mo�esz odwiedzi� rodzic�w.
� Naturalnie!... � potakiwa�a pani Korkowiczowa.
� I rozumie si�, �e b�dziesz w domu pa�stwa Korkowicz�w traktowana jak starsza
c�rka...
� Nawet lepiej!... wiem przecie�, kogo bior�...
� A teraz mo�e mi pani pozwoli zobaczy� pok�j panny Brzeskiej � m�wi�a dalej
prze�o�ona
podnosz�c si� ze z�oconego krzese�ka tak oboj�tnie, jakby chodzi�o o
najzwyklejszy
sto�ek.
� Pok�j?... � powt�rzy�a pani Korkowiczowa. � A tak... pok�j dla panny
Brzeskiej... Prosz�...
Madzia jak automat sz�a za pann� Malinowsk�. Min�y pod przewodnictwem ruchliwej
gospodyni d�ugi szereg salonik�w i gabinet�w i znalaz�y si� w niewielkim, ale
czystym pokoju
z oknem wychodz�cym na ogr�d.
� ��ko zaraz ka�� przynie�� � m�wi�a gospodyni. Obok mieszkaj� moje panienki �
a
syn... na drugim pi�trze...
� O, widzisz, masz tu i popielniczk�, gdyby� kiedy nauczy�a si� pali�
papierosy... � rzek�a
panna Malinowska do Madzi.
� Ach, to popielniczka mego syna, kt�ry tu czasem lubi zdrzem... czyta� po
obiedzie... �
odpar�a zak�opotana gospodyni. � Ale on tu ju� nigdy nie przyjdzie...
� �egnam pani� � odezwa�a si� nagle panna Malinowska �ciskaj�c r�k� damie � i
dzi�kuj�
za warunki. B�d� zdrowa, Madziu � doda�a � pracuj, jak to ty umiesz, i pami�taj,
�e m�j dom
jest w ka�dej chwili na twoje us�ugi. Rozumie si�... dop�ki nie przyjad� Solscy,
kt�rych
przyja�� i opiek� ja tymczasowo zast�puj� � ko�czy�a z naciskiem.
� Ach!... � westchn�a pani Korkowiczowa patrz�c na Madzi� z wyrazem
macierzy�skiej
mi�o�ci. � Upewniam, �e pa�stwo Solscy b�d� zadowoleni...
Gdy po ogl�dzinach panie wr�ci�y do salonu, zasta�y tam dwie panienki wcale
rozwini�te,
�adnie ubrane, mo�e zanadto ulegaj�ce naciskowi gorset�w. Obie by�y blondynki o
okr�g�ych
rysach, tylko jedna mia�a zmarszczone czo�o jak osoba, kt�ra si� gniewa, druga
wysoko podniesione
brwi i p�otwarte usta, jakby l�ka�a si�.
� Panie pozwol� przedstawi� sobie moje c�rki � rzek�a gospodyni. � Paulina...
Stanis�awa...
Obie dziewczynki dygn�y przed pann� Malinowsk� wed�ug prawide�, przy czym brwi
Stanis�awy podnios�y si� jeszcze wy�ej, a czo�o Paulinki pofa�dowa�o si� jeszcze
pos�pniej.
� Panna Brzeska... � m�wi�a gospodyni.
� O, my si� znamy!... � zawo�a�a Madzia ca�uj�c zarumienione dziewczynki, kt�re
u�miechn�y si� �yczliwie � jedna z odcieniem goryczy, druga z wyrazem
melancholii.
� �egnam pani� � powt�rzy�a panna Malinowska. � Do pr�dkiego widzenia, Madziu..,
do
zobaczenia, moje dzieci... Madzia wyprowadzi�a prze�o�on� na schody i ca�uj�c j�
w rami�
szepn�a:
� Bo�e, jak ja si� boj�...
� B�d� spokojna... � odpar�a panna Malinowska. � Znam ten gatunek chlebodawc�w i
ju�
wiem, o co im chodzi...
Kiedy Madzia wr�ci�a do salonu, pani Korkowiczowa opu�ciwszy grup� mebli
z�oconych
usiad�a na aksamitnym fotelu, a Madzi wskaza�a miejsce na krze�le.
� Pani dawno ma przyjemno�� zna� pa�stwa Solskich?... -zapyta�a dama.
W tej chwili dziewczynki schwyci�y Madzi� za r�ce i jednocze�nie odezwa�y si�:
� Czy Wentzl�wna jest jeszcze na pensji?...
� Czy pani s�ysza�a o pani Latter?...
� Linka... Stasia!... � zgromi�a je matka uderzaj�c r�k� o por�cz fotelu. � Ile
razy m�wi�am,
�e panienki dobrze wychowane nie powinny przeszkadza� starszym?... Zaraz... Ot,
i ju�
nie pami�tam, o co chcia�am pyta� pann� Brzesk�!...
� Naturalnie, �e o tych Solskich, kt�rych maj�tek s�siaduje z browarem papy �
odpowiedzia�a
Paulinka z min� rozgniewanej.
� Linka! � pogrozi�a jej matka. � Linka, ty swoim post�powaniem wp�dzisz mam� do
grobu... Pami�taj, �e niedawno wr�ci�am z Karlsbadu...
� Ale ju� mama jada mizeri� � wtr�ci�a Stasia.
� Mamie wolno wszystko jada�, bo mama wie, co robi � odpar�a dama. � Ale dobrze
wychowane
panienki nie powinny... Linka, ty nied�ugo si�dziesz na kolanach pannie
Brzeskiej...
� Albo to ja raz siedzia�am na pensji...
� Na pensji co innego...
W przedpokoju rozleg� si� pot�ny bas:
� M�wi�em ci, b�a�nie, a�eby� mi si� nie stroi� jak ma�pa...
� Ja�nie pani kaza�a... � odpar� inny g�os.
Drzwi otworzy�y si� i do salonu wszed� w kapeluszu na g�owie m�czyzna z du��
brod�.
� C� to dzi� za maskarada?... � wo�a� pan w kapeluszu. Z jakiego, u diab�a...
Umilk� i zdj�� kapelusz spostrzeg�szy Madzi�.
� M�j m��... � rzek�a pr�dko gospodyni. � Panna Brzeska... Pan Korkowicz chwil�
przypatrywa�
si� Madzi, a na jego dobrej twarzy odmalowa�o si� zdziwienie.
� A... � odezwa� si� przeci�gle.
� Najserdeczniejsza przyjaci�ka pa�stwa Solskich.
� Eh!... � odpar� lekcewa��co, a potem wzi�wszy r�k� Madzi w swoje ogromne
d�onie doda�:
� To pani ma uczy� nasze dziewcz�ta?... B�d� dla nich mi�osierna!... G�upiutkie
to, ale
poczciwe...
� Piotru�! � upomnia�a go pani, uroczy�cie poprawiaj�c koronkowy ko�nierz.
� Moja Toniu, kogo ty chcesz w b��d wprowadzi�, pani� nauczycielk�?... Pani
nauczycielka
od razu pozna si� na twoich c�rkach jak szynkarz na m�odym piwie... C�, ten
wa�ko� ju�
wr�ci�? ...
� Nie rozumiem ci�, Piotrze... � odpar�a oburzona dama.
� Papo pyta si�, czy Bronek wr�ci� � obja�ni�a Paulinka.
� Pi�kne panna Brzeska b�dzie mia�a wyobra�enie o naszym domu!... � wybuchn�a
pani.
� Tylko wszed�e�, zaraz prezentujesz si� jak cz�owiek ordynarny...
� Przecie� ja taki zawsze... � odpar� pan, ze zdziwieniem rozk�adaj�c r�ce. �
Panna Brzezi�ska,
czy jak tam, nie b�dzie p�aci�a moich weksli, cho�bym si� do niej krygowa�... A
ga�gan!...
Nie wali�em za m�odu, teraz on mnie wali...
� Co ty gadasz?... co si� z tob� dzieje?... � wo�a�a pani Korkowiczowa widz�c,
�e Madzia
jest przestraszona, a obie c�rki �miej� si�.
� Co gadam!... ten hultaj nie zap�aci� wczoraj wekslu w banku i gdyby nie
poczciwy �witek,
mia�bym rejenta w kantorze... A, rozb�jnik!...
� Ale przecie� Bronek nie straci� tych pieni�dzy, tylko sp�ni� si�!... �
przerwa�a oburzona
matka.
� Pi�knie go bronisz, nie ma co m�wi�!... Gdyby cho� grosz straci� z tych
pieni�dzy, by�by
z�odziejem, a tak jest wa�koniem... � krzycza� ojciec.
Na twarz pani wyst�pi�y fioletowe rumie�ce. Zerwa�a si� z fotelu i zadyszana
rzek�a do
Madzi:
� Niech pani wyjdzie z dziewczynkami do ich pokoju... A, m�j kochany!... taka
awantura
przy osobie, kt�ra nas nie zna... Madzia, blada ze wzruszenia, opu�ci�a salon.
Lecz humor
obu panienek nie zmieni� si�; gdy za� znalaz�y si� w swoim pokoju, Linka stan�a
przed Madzi�
i patrz�c jej w oczy rzek�a:
� Pani boi si� papy?... Pani my�li, �e papu� jest naprawd� taki straszny?...
doda�a pochylaj�c
g�ow� na bok. � Tu nikt nie boi si� tatki, nawet Stasia...
� Widzi pani, papu� robi tak... � wmiesza�a si� Stasia. � Jak papu� jest z�y na
mam�, to jej
samej nic nie powie, tylko gniewa si� na ni� przed nami. A jak Bronek co
zmaluje, to papu�
znowu nic nie m�wi jemu, tylko wygra�a si� na niego przed nami albo przed
mam�...
� Teraz na wszystkich b�dzie skar�y� si� przed pani�... wtr�ci�a Linka. � O, ja
wiem!...
Pani bardzo podoba�a si� papusiowi...
� I mamie � doda�a Stasia. � Mama wczoraj m�wi�a, �e gdyby pani mia�a rozum i
potargowa�a
si�, to mog�aby dosta� u nas z pi��set rubli rocznie.
� Moja Stasiu... pani i tak dostanie... � przerwa�a jej Linka. � Dzieci, co
wygadujecie?... �
zawo�a�a Madzia ze �miechem. � Kt� s�ysza� zdradza� tajemnice rodzinne?...
� Albo� pani nie nale�y do naszej rodziny? � rzek�a Stasia rzucaj�c si� Madzi na
szyj�. �
Jest pani u nas godzin�, a mnie si� wydaje, �e ju� od stu lat...
� Widz�, �e pani b�dzie wi�cej kocha�a tego lizusa ani�eli mnie... Ale ja do
pani jestem
bardziej przywi�zana, cho� nie obrywam pani sukni... � odezwa�a si� obra�ona
Linka tul�c
si� do ramienia Madzi.
� B�d� obie kocha�a jednakowo, tylko powiedzcie mi, czego si� uczycie? � odpar�a
Madzia
ca�uj�c ka�d� po kolei. Naprz�d Stasi� i Link�, potem Link� i Stasi�.
� Ja pani powiem! � zawo�a�a Stasia. � Od kiedy wysz�y�my z pensji � do wakacyj
uczy�y�my
si� wszystkiego: literatury, historii, algebry, francuskiego...
� Od wakacyj nie uczymy. si� niczego � wtr�ci�a Linka.
� Przepraszam... ja ucz� si� fortepianu... � przerwa�a Stasia.
� Kochasz si� w panu Stukalskim, kt�ry wymy�la ci, �e masz palce do obierania
kartofli...
� Moja Linko!... Sama romansujesz z panem Zacieralskim i my�lisz, �e zaraz ka�dy
musi
si� kocha�!... � odpar�a zarumieniona Stasia.
� Cicho, dzieci! � uspokoi�a je Madzia. � Kto jest pan Zacieralski?
� Malarz, uczy Link� malowa�, a tatko pyta si�, kiedy zaci�gn� nam pod�ogi, bo
froterzy
drogo kosztuj�...
� A Stasi� pan Stukalski uczy gra� na fortepianie i przez po�ow� ka�dej lekcji
rozstawia
jej palce na klawiszach... Nie b�j si�!... ju� mama spostrzeg�a, �e podczas tych
wyk�ad�w za
ma�o s�ycha� muzyki... Przysi�gn�, �e gdyby tw�j Kocio zamiast dwu rubli bra�
rubla, sko�czy�yby
si� czu�o�ci...
� Mo�e ten tw�j Zaciereczka uczy�by ci� darmo?... � wtr�ci�a Stasia.
� W�a�nie, �e uczy�by mnie darmo � odpar�a obra�ona Linka � bo ja mam poczucie
natury...
� O, tak!... Kiedy ci zada� do wymalowania koszyk wi�ni, to wi�nie zjad�a�,
li�cie wysypa�a�
za okno, a potem rozchorowa�a� si� na g�ow�...
� Dzieci!... ach Bo�e!... � uspakaja�a je Madzia. � Powiedzcie mi lepiej: gdzie
odbywaj�
si� wasze lekcje?
� Fortepian na g�rze, ja maluj� w oran�erii, a inne wyk�ady odbywaj� si� czy
maj� si� odbywa�
w auli � obja�nia Linka. � Ja pani� tam zaprowadz� � rzek�a Stasia.
� I ja.
Schwyci�y Madzi� pod r�ce i ze swego pokoju przez szereg gabinet�w, korytarzy i
sionek
wyprowadzi�y do wielkiej sali. By�o ju� ciemno, wi�c Linka znalaz�szy zapa�ki
zapali�a cztery
p�omienie gazu m�wi�c:
� Oto jest nasza aula, w kt�rej przez wakacje prasowa�a si� bielizna...
� Przepraszam, bo sta�y kufry z futrami... � poprawi�a j� Stasia.
Salon zadziwi� Madzi�. By�o w nim kilka wy�cie�anych �awek przed eleganckimi
stoliczkami,
by�a wielka tablica jak na pensji, a nade wszystko � by�a szafa wypchanych
zwierz�t i
druga pe�na aparat�w do wyk�adu fizyki.
� Po c� tyle �awek? � zapyta�a Madzia.
� A... bo mama chce, �eby u nas zbiera�y si� komplety panienek, kt�rym maj�
wyk�ada�
najlepsi profesorowie � rzek�a Linka.
� A na c� te narz�dzia?... Uczycie si� fizyki?...
� Jeszcze nie � pochwyci�a Stasia. � Ale, widzi pani, by�o tak: mama dowiedzia�a
si�, �e
panna Solska ma takie przedmioty, wi�c zaraz nam je kupi�a.
� I to stoi bez u�ytku?
� Owszem � rzek�a Linka � w machinie pneumonicznej, czy jak tam, Bronek dusi�
myszy;
wi�c papu� rozbi� klosz, Bronka wykrzycza� i szaf� zamkn�� na klucz. Ale pani
klucz odda...
Z p� godziny zesz�o Madzi na ogl�daniu naukowego salonu, a� wreszcie lokaj (ju�
ubrany
w surdut) da� zna�, �e b�dzie herbata.
� Chcia�abym umy� r�ce � rzek�a Madzia.
� To p�jdziemy do pokoju pani � zawo�a�a Stasia. � Linka, pozakr�caj gaz, a ja
wezm�
zapa�ki...
Przesz�y znowu sie�, garderob�, o�wietlony korytarz i zatrzyma�y si� przed
jednymi
drzwiami. Stasia zapali�a zapa�ki, Linka popchn�a drzwi i nagle... Madzia
poczu�a silny zapach
tytoniu, a jednocze�nie us�ysza�a m�ski g�os:
� Won st�d!... czego wy tu?...
Skrzypn�o, stukn�o i z szezlonga zerwa� si� m�ody cz�owiek, oty�y, ubrany
tylko w kamizelk�.
Szcz�ciem zapa�ka zgas�a.
� Czego wy tu, sikory?... � pyta� zaspany m�ody cz�owiek.
� Co ty tu robisz?... To pok�j panny Brzeskiej... � wo�a�y obie dziewczynki.
� Na z�amanie karku!... � mrukn�� m�odzieniec usi�uj�c zamkn�� drzwi, czemu
przeszkadza�a
Linka.
Teraz otworzy�y si� inne drzwi w g��bi korytarza i wybieg�a z nich pani
Korkowiczowa,
pan Korkowicz, a za nimi lokaj z kandelabrem.
� Co tu robisz, Bronek?... � pyta�a niespokojnie pani m�odego cz�owieka, kt�ry
chowaj�c
si� za szaf� wdziewa� surdut. � A gdzie ��ko?... � doda�a, gdy blask �wiec
o�wietli� wn�trze
pokoju. Jan, gdzie ��ko dla panny Brzeskiej?...
� A na g�rze, w pokoju m�odego pana...
� Zwariowa�e�?... � j�kn�a dama.
� Przecie ja�nie pani kaza�a wstawi� ��ko do tego pokoju, gdzie m�odszy pan
sypia...
� Ale gdzie sypia po obiedzie, g��bie jaki�... � m�wi�a zirytowana dama.
� Tote� pan Bronis�aw tam sypia po obiedzie, a tu dopiero nad wieczorem �
t�umaczy� si�
lokaj.
� Otw�rz okno... przynie� stamt�d ��ko... a niegodziwiec...
� Ehe! widz�, �e ju� dawno nie smarowa�em maszyn w tej fabryce!... � odezwa� si�
pan
Korkowicz. Wyrwa� s�u��cemu z r�k kandelabr i uj�wszy samego za kark wyprowadzi�
do
garderoby. W chwil� p�niej rozleg� si� krzyk i par� t�pych uderze�.
� Chod�my, moi pa�stwo, do sto�owego pokoju � westchn�a pani. � Strach, co si�
dzi�
wyrabia ze s�u�b�!...
Gdy wszyscy usiedli przy stole, zwr�ci�a si� do Madzi:
� M�j syn, Bronis�aw... Przepro��e pani� za sw�j nietaktowny post�pek...
T�usty m�odzieniec uk�oni� si� Madzi bardzo nisko i rzek� mrukliwym g�osem:
� Prze... przepraszam pani�... Cho�, jak Boga kocham, nie wiem za co?...
� Za to, �e o�mieli�e� si� spa� w pokoju pani...
� Wszyscy mi oczy wyk�uwaj� tym spaniem!... Przecie cz�owiek musi sypia�...
Wszed� starszy pan.
� No!... � zawo�a� do syna � powiedz no mi: jak to by�o wczoraj z tym
bankiem?...
� Ju� tatko zaczyna awantur�!... � odpar� syn. � S�owo honoru daj�, �e
wyprowadz� si� od
rodzic�w...
� Prosz� ci�, Piotrusiu, daj mu spok�j!... � wtr�ci�a matka. -� Stasia, zadzwo�.
Wszed� Jan zakrywaj�c nos chustk�.
� Dlaczego nie us�ugujesz do herbaty? � zapyta� pan. � Bo ja ju� ja�nie pa�stwu
dzi�kuj�
za s�u�b�.
� Co to znaczy?... � gro�nie odezwa� si� pan domu.
� A tak!... � odpar� s�u��cy. � Ja�nie pan tylko ci�gle obra�a cz�owieka, a
potem si� dziwi...
� No... no... no... nic nie gadaj... Nie sta�o ci si� nic z�ego...
� �atwiej ja�nie panu bi� ni� mnie bra� � mrukn�� Jan. Zdziwiona i przestraszona
Madzia
pomy�la�a, �e dom pa�stwa Korkowicz�w jest bardzo oryginalny.
3 Bodaje� uczy� cudze dzieci
Pani Korkowiczowa posiada�a dyktatorsk� w�adz� nad domem. Tylko jej l�ka�a si�
s�u�ba,
jej ust�powa� m��, tylko jej rozkazy spe�nia�y panienki, a nawet ukochany syn,
kt�ry nie bardzo
s�ucha� ojca.
Opanowa�a wszystkich z mniejszym lub wi�kszym oporem z ich strony. Tote�
niema�ym
by�o zdziwienie pani Korkowiczowej, gdy po niejakim� czasie spostrzeg�a, �e obok
niej w
domu zaczyna wyrasta� nowa indywidualno�� � Madzi.
Ta Madzia weso�a, grzeczna nawet dla s�u�by, nigdy nie opieraj�ca si�, a
stanowczo pos�uszniejsza
od Linki i Stasi, z ka�dym dniem nabiera�a znaczenia. Wszyscy czuli jej
obecno��,
a przede wszystkim sama pani, cho� nie rozumia�a, w jaki si� to dzieje spos�b.
Zaraz w kilka dni po przyje�dzie pani Korkowiczowa uroczy�cie wezwa�a Madzi� do
salonu,
a�eby zakomunikowa� jej swoj� wol� co do kierunku, w jakim maj� by� kszta�cone
panienki.
� Panno... panno Brzeska � zacz�a pani Korkowiczowa rozsiadaj�c si� na kanapie
� trzeba,
�eby pani odwiedzi�a pann� Malinowsk� i spyta�a, jakich zaleci profesor�w dla
moich
dziewczynek. W ka�dym razie... tak... s�dz�, �e m�� musi zaprosi� pana
Romanowicza, bo
on w kwietniu mia� odczyt w ratuszu i w jesieni tak�e ma mie�... No i opr�cz
pana Romanowicza
we�miemy jeszcze kilku...
� Prosz� pani � rzek�a Madzia -� na co naszym dziewczynkom profesorowie?
Pani Korkowiczowa drgn�a.
� Co?... jak to?...
� Rezultaty wyk�ad�w s� dzi� w�tpliwe � m�wi�a Madzia a koszt wielki. Gdyby�my
mia�y
tylko dwie lekcje co dzie� po dwa ruble godzin�, to ju� wyniesie oko�o stu rubli
na miesi�c.
Moja pensja, lekcje muzyki i malarstwo ju� kosztuj� dziewi��dziesi�t rubli, wi�c
razem
oko�o dwustu.
� Dwie�cie!... � powt�rzy�a pani zmieszana. � Nie my�la�am o tym... Ale�
b�dziemy mia�y
komplet, z dziesi�� panienek... wi�c na ka�d� wypadnie mo�e dwadzie�cia rubli, a
mo�e i
taniej?...
� A czy pani ju� ma komplet?...
� W�a�nie zajmuj� si� tym... Ale w tej chwili jeszcze nic... m�wi�a pani
Korkowiczowa
wzruszonym g�osem.
� Wi�c, prosz� pani, zr�bmy tak... Gdy pani zbierze komplet, dopiero w�wczas
zwr�cimy
si� do profesor�w, a tymczasem ja b�d� powtarza�a z dziewczynkami to, co
przesz�y na pensji
i czego troch� zapomnia�y.
� Dwie�cie rubli na miesi�c!... � szepta�a dama ocieraj�c twarz chustk�. �
Naturalnie, musimy
poczeka�... � Nast�pnie chwilk� odpocz�wszy doda�a:
� Ot� mam my�l!... Ja zajm� si� zebraniem kompletu, a pani zapyta pann�
Malinowsk� o
najodpowiedniejszych profesor�w... Tymczasem b�dzie pani powtarza�a z
dziewczynkami to,
co przesz�y na pensji.
� Dobrze, prosz� pani.
Pani Korkowiczowa by�a zadowolona, �e ostateczny rozkaz wyszed� z jej ust i �e
Madzia
bez. opozycji podj�a si� go wykona�. By�a zadowolona, ale w jej duszy pozosta�o
nieokre�lone
zak�opotanie.
�Dwie�cie rubli!... � my�la�a. � �e mi to od razu nie przysz�o do g�owy?... No,
od tego�
ona jest guwernantk�...�
By� to dopiero pocz�tek.
W gor�ce dnie pan Korkowicz starszy od niepami�tnych czas�w mia� zwyczaj siada�
do
obiadu bez surduta. Ot� raz w ko�cu sierpnia zdarzy� si� tak silny upa�, �e pan
Korkowicz
zasiad� przy stole bez kamizelki. A nadto rozpi�� gors koszuli, dzi�ki czemu
doskonale uwydatnia�o
si� jego r�owe �ono pokryte bujnym meszkiem.
Obok matki uplasowa� si� pan Bronis�aw, lokaj wybieg� prosi� panny, i niebawem
wesz�y
do pokoju Linka, Stasia, a na ko�cu Madzia.
� Szacunek dla panny Magdaleny!... � zawo�a� gospodarz pochylaj�c si� naprz�d,
co
wp�yn�o na mocniejsze otworzenie si� koszuli.
� Ach!... � krzykn�a Madzia i cofn�a si� za drzwi.
Pan Bronis�aw zerwa� si� od sto�u, a zdumiony pan Korkowicz zapyta�:
� Co si� sta�o?...
� Jak�e, co si� sta�o?... � rzek�a Linka. � Przecie� papu� jest rozebrany...
� A niech�e ci� najja�niejsze!... � mrukn�� gospodarz chwytaj�c si� za g�ow�. �
Popro�cie�
tu pann� Magdalen�... Bodaj diabli...
Wybieg� do swego pokoju i w kilka minut wr�ci� ubrany jak ze sklepu artyku��w
mody.
W tej chwili wesz�a powt�rnie Madzia, wi�c przeprosi� j� w�r�d uk�on�w i
zapewni�, �e tak
smutny wypadek nigdy si� ju� nie powt�rzy.
� W twoim wieku, Piotrusiu, du�o uchodzi... � odezwa�a si� kwaskowatym tonem
pani.
� Du�o... niedu�o... � wtr�ci� pan Bronis�aw. � Anglicy do obiadu ubieraj� si�
we fraki.
� Panna Magdalena nie ma powodu gniewa� si� � m�wi�a pani � ale przypomnij
sobie,
Piotrusiu, ile razy prosi�am, a�eby� nie negli�owa� si� przy obiedzie? Trzeba
przestrzega�
form towarzyskich, cho�by ze wzgl�du na dziewcz�ta...
Gdy obiad sko�czy� si�, Madzia zawiadomi�a pani�, �e pragnie odwiedzi�
D�bickiego.
� D�bicki?... D�bicki?... � powtarza�a pani, lekko marszcz�c brwi.
� To ten bibliotekarz i przyjaciel Solskiego � obja�ni� gospodarz.
Oblicze pani Korkowiczowej rozpogodzi�o si�.
� Ach � rzek�a z u�miechem � chce pani dowiedzie� si�, kiedy przyje�d�aj�
pa�stwo Solscy?...
Ale� prosz�, niech pani idzie...
� A ja pani� odprowadz�!... � zawo�a� zrywaj�c si� z krzes�a pan Bronis�aw.
� Dzi�kuj� panu � odpowiedzia�a Madzia tonem tak ch�odnym, �e pani Korkowiczowa
a�
drgn�a.
� H�!... wstydzi si� pani?... � m�wi� pan Bronis�aw ze �miechem. � Jak nas kto
spotka, to
powiem, �e jestem trzecim uczniem pani...
� Na ucznia ju� pan za du�y.
� To pani powie, �e ja jestem pani guwerner.
� Na guwernera jest pan za m�ody � zako�czy�a Madzia. Do widzenia si� z
pa�stwem...
Za Madzi� wybieg�a Stasia, Linka za� zosta�a i wygra�aj�c pi�ci� bratu rzek�a z
gniewem:
� S�uchaj no... Je�eli tak b�dziesz traktowa� pann� Magdalen�, oczy ci
wydrapi�...
� Dobrze m�wi! � potwierdzi� ojciec. � Trzeba by� cymba�em, a�eby narzuca� si�
porz�dnej
dziewczynie...
� Eh!... porz�dek... � odpar� z lekcewa�eniem oty�y m�ody cz�owiek. � Porz�dne
panny nie
maj� zegark�w wysadzanych brylantami...
� Co to bydl� m�wi, co?... � zapyta� ojciec.
� Naturalnie! � upiera� si� pan Bronis�aw. � Zegarek wart ze czterysta rubli,
wi�c sk�d
mo�e go mie� guwernantka...
� A ja wiem!... � zawo�a�a Linka. � O, ju� b�dzie z tydzie�, jak ze Stasi�
ogl�da�y�my ten
zegarek. Prze�liczny!... nawet mama nie ma takiego... Stasia otworzy�a kopert� i
przeczyta�y-
�my napis: �Mojej najdro�szej Madzi na pami�tk� lat 187... wiecznie kochaj�ca
Ada...� Ada
to panna Solska � zako�czy�a Linka.
� Taki napis?... rzeczywi�cie?... � zapyta�a pani Korkowiczowa.
� Jak rodzic�w kocham!... Obie umiemy go na pami��...
� Ot, i masz zegarek z brylantami, jo�opie!... � westchn�� pan Korkowicz
uderzaj�c r�k� w
st�.
� Prosz� ci�, Bronku, a�eby� by� uprzedzaj�co grzeczny dla panny Brzeskiej �
rzek�a uroczy�cie
pani. � Ja wiem, kogo wzi�am do domu...
Pan Bronis�aw zas�pi� si�.
� G�upi Bronek!... g�upi Bronek!... � �piewa�a skacz�c i �miej�c si� Linka.
� Tylko, Linka... ani s�owa pannie Brzeskiej o tym, co si� tu m�wi�o � upomnia�a
j� pani.
� Wp�dzi�aby� mam� do grobu... Kiedy gospodarz wyszed� za interesami do miasta,
pan
Bronis�aw na drzemk�, a Linka do Stasi, a�eby asystowa� jej przy lekcji
fortepianu, pani
Korkowiczowa przeni�s�szy si� do swego gabinetu usiad�a na biegunowym fotelu i
zacz�a
rozmy�la�.
�Czy mi si� zdaje, czy nasza guwernantka ju� przekracza granice twego
stanowiska?...
Piotr ubiera si� do niej przy obiedzie...
No, powinien by si� ju� odzwyczai� od swoich okropnych manier!... Linka broni
jej jak
lwica... Nic to z�ego... Zreszt� Bronek j� lekcewa�y... Ale ch�opak musi by� dla
niej grzeczny...
i nawet ja, i my wszyscy. Takie stosunki za trzydzie�ci rubli miesi�cznie...
Z�oty zegarek
z brylantami!... Je�eli teraz nie zaprzyja�nimy si� z Solskimi, to ju� nigdy...
Swoj� drog� przy pierwszej okazji dam panience do zrozumienia: czym ja tu
jestem, a
czym ona...�
Fotel buja� si� coraz wolniej; g�owa pani Korkowiczowej opad�a na wisz�c�
poduszk�, z
p�otwartych ust wybiega�o chwilami g�o�ne chrapanie. Sen, brat �mierci, sklei�
powieki
dystyngowanej damie.
Ju� pan Stukalski sko�czy� wtajemnicza� swoj� uczennic� w trudn� sztuk�
palcowania,
przy czym nie zaniedba� przypomnie� jej, �e powinna obiera� kartofle; ju�
panienki wybieg�y
do ogr�dka, gdzie gniewna Linka usiad�a na trapezie, a �zami zalana Stasia
hu�ta�a j� � kiedy
Madzia wszed�szy do gabinetu pani Korkowiczowej zasta�a j� na biegunowym fotelu,
z g�ow�
odrzucon� w ty� i r�koma splecionymi na �onie.
� Ach, przepraszam!... � mimo woli szepn�a Madzia.
� Co?.., co to?... � zawo�a�a pani zrywaj�c si�. � A, to pani?... W�a�nie
my�la�am... Czeg�
kochana pani dowiedzia�a si� o Solskich?...
� Maj� wr�ci� w ko�cu pa�dziernika. W pocz�tkach za� przyjedzie do Warszawy
pan...
Tu Madzia zatchn�a si�.
� Pan; Solski?
� Nie... pan Norski � odpar�a Madzia ciszej. � Syn nieboszczki pani Latter...
� Nieboszczki? � powt�rzy�a pani Korkowiczowa: � Czy to nie z jego siostr� ma
si� �eni�
pan Solski?
� Podobno.
� Musz� zapozna� si� z panem Norskim, a�eby cho� w cz�ci wynagrodzi� mu
mimowoln�
krzywd�... Obawiam si� � wzdychaj�c i kiwaj�c g�ow� m�wi�a dama � �e odebranie
moich
c�rek z pensji by�o jedn� z przyczyn samob�jstwa nieszcz�liwej pani Latter...
Ale B�g
widzi, nie mog�am zrobi� inaczej, panno Brzeska!... Pensja w ostatnich czasach
mia�a okropn�
opini�, a ja jestem matk�... Jestem matk�, panno Brzeska...
Madzia pami�ta�a dzie�, w kt�rym Linka i Stasia opu�ci�y pensj�; zdawa�o jej si�
jednak,
�e pani Latter nawet nie spostrzeg�a tego wypadku.
� Mam do pani wielk� pro�b� � odezwa�a si� nie�mia�o Madzia po chwili milczenia.
�
Czy nie pozwoli pani, a�eby siostrzenica profesora D�bickiego uczy�a si� razem z
naszymi
dziewczynkami?...
� Chce nale�e� do kompletu?
� Ona nie ma pieni�dzy na lekcje z profesorami, wi�c uczy�aby si� tylko ode
mnie...
�Aha!... � pomy�la�a pani.