6436

Szczegóły
Tytuł 6436
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6436 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6436 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6436 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Piskulak "W imi� ojca..." Od Autora: Powie�� napisana na kanwie prawdziwych wydarze� znanych mi z autopsji. Wszystkie przedstawione w niej postaci, sytuacje, wypowiedzi, artyku�y prasowe, pisma, cytaty - za wyj�tkiem modlitw i cytowanej pie�ni pt. "�piew duszy" - s� wymy�lone b�d� opracowane na podstawie materia��w �r�d�owych przeze mnie. Wszelkie podobie�stwo fikcyjnych postaci do os�b rzeczywistych jest przypadkowe i niezamierzone. Prolog "W sprawie Wies�awa Obarskiego istniej� trzy hipotezy: zosta� bestialsko zamordowany, a cia�o gdzie� utopiono, �yje lecz jest przetrzymywany, przebywa za granic�, gdy� ukrywa si� przed wierzycielami. A mo�e jest w�r�d nas obdartym, zapomnianym kloszardem i nie wie jak trafi� do rodzinnego domu, gdy� w wyniku uszkodzenia m�zgu ma ca�kowit� amnezj�'? - Tatusiu, co ja mam teraz zrobi� - pyta t�sknie zapatrzona w lustro �azienkowe 3.5-letnia Ala"- czytam i dr�y mi gazeta w r�kach. Sko�czy�am ju� 22 lata, a nadal zachowuj� si�, jak ma�a dziewczynka, kt�ra nie wie, co robi�, gdy tata z mam� nie wracaj� na czas do domu. Ile� to ju� lat up�yn�o, od kiedy taty nie ma w�r�d nas? Nawet stronice ju� nie szeleszcz�, tak charakterystycznie dla codziennych gazet. Czas i moja wielokrotna lektura zrobi�y swoje. Druk si� ju� rozmaza�, papier po��k� i wytar�. Dawny po�ysk sta� si� matowy. W zagi�ciach, w wyniku cz�stego rozk�adania i sk�adania pojawi�y si� gro�ne naderwania. Otwarte �amy przypomina�y rozpostarte skrzyd�a bociana zwiastuj�cego wiosn� i nadziej�. Na zdj�ciu ju� zmatowia�ym ojciec nadal wraz z malutk� Al� u�miecha si� tajemniczo do mamy z wymierzonym w nich celownikiem obiektywu. Tytu� artyku�u "Ktokolwiek widzia�, ktokolwiek s�ysza�" alarmuj�cy do sumie� czytelniczych, jak strza�a ponownie przeszywa moje serce, gdy rozpoczynam po raz kolejny lektur�. "Prokuratura Rejonowa zrobi�a wszystko, by wyja�ni� spraw� zagini�cia Wies�awa Obarskiego. Nie pom�g� pies specjalnie wyszkolony do wyszukiwania ludzkich zw�ok, nic konkretnego nie wnie�li dwaj znani jasnowidzowie, kt�rych o pomoc poprosi� prokurator. Przes�uchano ok. 40 �wiadk�w. Przez ca�y rok nie znaleziono go ani �ywego, ani martwego. Nie postawiono jakichkolwiek zarzut�w ewentualnym podejrzanym. Tymczasem czteroosobowa rodzina Obarskich prze�ywa nieprawdopodobny dramat... W Sosnowicy a� huczy od domys��w, od kt�rych �y� ju� si� nie chce rodzinie zaginionego. - Zastanawiam si� dniami i nocami, przez ca�y rok - rozpoczyna sw� niesamowit� opowie�� o zaginionym m�u i tragedii swojej i rodziny Oliwia Obarska. (Prokurator wyj�tkowo zgodzi� si�, by ujawni� naszym czytelnikom prawdziwe nazwiska poszkodowanych ludzi, pozosta�ym osobom zamieszanym w spraw� nakaza� zmieni� personalia oraz charakterystyczne znaki rozpoznawcze - przyp. red.). To by�a �roda, 20 sierpnia ub.r., godz. 16.30. Wies�aw Obarski wr�ci� by� z gie�dy, gdzie kupowa� towar do sklepu. Przywi�z� go brat. Zd��y� si� jedynie przywita� z rodzin� i poprosi� o obiad. Nagle przed dom podjecha�y: mercedes i audi. Wysiad�o dw�ch m�czyzn. Na ich widok Obarski mia� jedynie powiedzie�: - Przyjecha� "Szwagier"! Ubrany w "adidasy", kr�tkie sportowe spodenki i koszulk� polo zbieg� po schodach na podw�rko. Chwil� rozmawia� z m�czyznami. - Us�ysza�am jedynie trza�ni�cie drzwi samochodu. I tyle widzia�am m�a. Wi�cej na ten temat mo�e powiedzie� m�j 11 - letni syn, bo twierdzi, �e s�ysza� przez okno, jak rozmawiali - wspomina ostatnie chwile z m�em Oliwia Obarska. Drugim by� m�ody m�czyzna z kr�tko przystrzy�onymi jasnymi w�osami. Ubrany w czerwon� koszul� i czarne spodnie. �ona domniemywa, �e pojechali obejrze� dom w rodzinnej miejscowo�ci m�a, kt�ry chcia� sprzeda� w�a�nie "Szwagrowi"... - Je�li przyjedzie tu Zdzichu, to rozjebie was wszystkich - mia�a powiedzie� jedna z kobiet zamieszanych w spraw� zagini�cia OIbarskiego. - By� on bowiem winien "Szwagrowi" 10 tysi�cy dolar�w. By� jedynie po�rednikiem. On tych pieni�dzy nie chcia� dla siebie. Trzech koleg�w poprosi�o go o po�yczk�. Mieli oni zainwestowa� je w interes handlowy na Wschodzie, by w ten spos�b zarobi� i zwr�ci� je. Jednak tak si� nie sta�o. Nie wysz�o im. M�� musia� przez kilka lat sp�aca� t� kwot� razem z odsetkami. Wielokrotnie zapewnia� mnie, �e t� po�yczon� sum� ju� odda� z du�ym naddatkiem. O tym, jak by�o naprawd�, tego ju� nie wiem - wyja�nia dziennikarzom Obarska. Dla rodziny Obarskich nasta�y czarne dni. Mia�a ona by� straszona i nachodzona przez "Szwagra" i jakie� kobiety. Mia�y one z�orzeczy� i przeklina�. Na moje s�owa, �eby przesta�y i poczeka�y a� przyjedzie Zdzichu ("Szwagier"), to pogadamy i co� poradzimy. - Je�li Zdzichu tu przyjedzie, to rozjebie was wszystkich - us�ysza�am. - To co, mamy si� strzela�? - rozpaczliwie broni�am m�a. "Szwagier" przyjecha� w sobot�, a m�a zabrali w �rod�. W czwartek pr�bowa�am z nimi rozmawia�. Us�ysza�am jedynie: "Nie daruj�, kurwa, tych pieni�dzy...! "Szwagier" by� zdenerwowany. Nie chcia� rozmawia�. Wypiera� si� tego, �e m�� pojecha� z nim. Zapyta�am, ile mam zap�aci�, by go wypu�ci�. Odpowiedzia�, �e wszystko. Pyta�am, jak d�ugo b�dzie Wie�ka przetrzymywa�. Us�ysza�am, �e tydzie�, miesi�c, rok... Na drugi dzie� pojecha� tam brat m�a. Przyjecha� nawet zadowolony. My�leli�my, �e na niedziel� "Szwagier" go wypu�ci. Mia� on powiedzie�, �ebym si� nie martwi�a, bo Wiesiek jest zdrowy i, �e go w dzie� przecie� nie przywiezie. Jak wida� nie dotrzyma� s�owa - wspomina Obarska. - Ba�am si� o wszystkim zg�asza� policji. Nie chcia�am robi� k�opotu ani sobie ani "Szwagrowi". Zreszt� on �mia� mi si� w �ywe oczy: "No to co, �e zg�osisz policji. I tak mi nic nie zrobi" - g�os si� �amie naszej rozm�wczyni. Oficjalne zg�oszenie o zagini�ciu Wies�awa Obarskiego wp�yn�o dopiero 24 sierpnia ub.r. Natychmiast przes�uchany zosta� jedyny �wiadek rozmowy Obarskiego z m�czyznami, 11 - letni syn. Niestety nie uda�o si� ustali�, kim by� drugi m�czyzna. I do dzisiaj nie jest znany. Owszem, wskaza� na m�czyzn� wielokrotnie karanego, ale okaza�o si�, �e by� jedynie podobny, a poza tym mia� pewne alibi, bo podczas owego dnia by� gdzie indziej. - Po kilku miesi�cach �ledztwa prokurator prowadz�cy w�wczas �ledztwo da� mi do zrozumienia, a nawet wprost powiedzia�, �e sprawa mojego m�a jest do umorzenia. Policjanci natomiast twierdzili, �e z powodu opiesza�o�ci prokuratora znikn�y dowody przest�pstwa - skar�y si� roz�alona kobieta. Prokurator prowadz�cy obecnie �ledztwo twierdzi, �e zrobi� wszystko, co by�o w jego mocy, by znale�� m�czyzn� i ustali� ewentualnych sprawc�w domniemywanego porwania. Rozwa�ano mo�liwo�� u�ycia specjalnej kamery termowizyjnej, specjalnie sprowadzono psa wyszkolonego w poszukiwaniu zw�ok ludzkich, zatrudniono dw�ch znanych w kraju jasnowidz�w, kt�rzy stwierdzili, �e Wies�aw Obarski nie �yje. Wskazali nawet miejsca jego poch�wku. Policjanci jednak nie znale�li zw�ok. - Za�o�yli�my trzy hipotezy - zakomunikowa� nam prokurator rejonowy, gdy poprosili�my o zgod� na pisanie o tej sprawie. Pierwsza wersja zak�ada, �e Obarski m�g� uciec za granic� w obawie przed wierzycielami, gdy� by� powa�nie zad�u�ony i nie chcia� sp�aca� pieni�dzy. - M�� na pewno powiedzia�by mi o tym. Dzieci by�y dla niego wszystkim. Wyszed� z domu tylko w tym, co mia� na sobie. Paszportu ze sob� nie zabra�. Jedyne cenne rzeczy, jakie mia� to zegarek i z�ot� obr�czk� - broni si� Obarska. Wed�ug drugiej wersji Obarski rzeczywi�cie zosta� uprowadzony i jest przetrzymywany. - Ale przecie� od roku nikt nie upomina si� ju� o pieni�dze i nie mam anonimowych pogr�ek - t�umaczy zrozpaczona kobieta. Trzecia wersja, to Obarski nie �yje. M�czy�ni o zdolno�ciach jasnowidz�cych szczeg�owo opisali jego prawdopodobn� �mier�. By� rzekomo bestialsko bity i pojony jakim� p�ynem a� do utraty �wiadomo�ci. - Ale jest to ma�o logiczne. Je�li mia� sp�aci� powa�ny d�ug, to, po co wierzycielom jego �mier� - zastanawia� si� podczas rozmowy z nami prokurator prowadz�cy �ledztwo. Prawdopodobne jest jednak to, �e jednak nie �yje. Ale nie znane s� okoliczno�ci i sprawcy jego ewentualnego zgonu. - Mamy ju� dosy� r�nego rodzaju domys��w. S�ysza�am od mieszka�c�w Sosnowicy nawet tak� wersj�, �e widziano ju� mojego m�a. Na tych ludzkich gadaninach cierpi� najbardziej moje dzieci - wtr�ca si� do powy�szych rozwa�a� zrozpaczona kobieta. - Prosz� pa�stwa. Prowadzili�my normalne �ycie, nic szczeg�lnego. A mo�e szczeg�lnego! Bo byli�my kochaj�c� si� rodzin�. M�� nie pi�, nie pali�, nie przeklina�. Jeste�my ma��e�stwem od 1985 roku. Prowadzili�my przyk�adne �ycie, byli�my normaln� rodzin�. Zawsze ci�ko pracowali�my. Nikt niczego nam nie da�. Byli�my tylko dwa razy na wczasach. Teraz ju�, prosz� pana nie jeste�my normaln� rodzin�. Nie mam ju� sklepu, nie mam pieni�dzy. Nie mog� nic sprzeda� z nieruchomo�ci, bo nie wiadomo, co si� sta�o z m�em. Oczywiste jest przecie�, �e nie by� w stanie za�atwi� spraw spadkowych. Dlatego tak walczymy, by ta sprawa zosta�a w ko�cu wyja�niona. Nie boj� si� nawet dowiedzie� o najstraszniejszej prawdzie - m�wi zdesperowana kobieta. - Najbardziej boj� si� o swoje dzieci. Nie mam ju� serca s�ucha�, jak moja 3.5 - letnia Ala (na zdj�ciu) zamyka si� w �azience i rozmawia z nim: " Tatusiu gdzie jeste�? Kiedy przyjedziesz? Co ja teraz mam zrobi�? Jakie prezenty nam przywieziesz? Wr��! Przewie� nam prezenty!". Ja ju� nawet p�aka� nie umiem, gdy patrz� na 17-letni Weronik�. Zamkn�a si� w sobie. Chyba ju� nie potrafi ze mn� normalnie rozmawia�. Podobnie jest z 11 - letnim Markiem. Jeszcze w ubieg�ym roku by� otwarty dla wszystkich. Teraz zamyka si� w sobie i rozmy�la. Co si� stanie z moimi dzie�mi? A prosz� pa�stwa, ludzie nas naprawd� nie oszcz�dzaj�. Jak� straszn� przysz�o�� nam zgotowano? Chyba tylko jeden B�g wie! Ale, za co, �e byli�my normaln�, kochaj�c� si� rodzin�- Oliwi Obarskiej �amie si� g�os, gdy zadaje pytania, na kt�re nie zna odpowiedzi. - Napisali�my do popularnego programu telewizyjnego. Nawet 18 czerwca otrzymali�my odpowied�, lecz niestety, negatywn� z dopiskiem, �e redakcja ma prawo odm�wi� pr�by wyja�nienia sprawy zaginionego bez podania przyczyny - m�wi zniech�cona ju� kobieta. Niezale�nie od tego poprosi�a o pomoc tw�rc� popularnego programu telewizyjnego prokurator. Czeka na odpowied�. A czas ucieka. - Tak d�ugo, jak b�d� �y�a nie ustan� w poszukiwaniach m�a. Musz� go znale�� �ywego lub martwego. Wszystko zrobi�, by �ledztwo w sprawie jego zagini�cia nie zosta�o umorzone - deklaruje zrozpaczona i zdesperowana Oliwia Obarska. Zatem prosi na naszych �amach, �e ktokolwiek widzia�, ktokolwiek s�ysza�, niech si� z ni� skontaktuje lub z policj� i prokuratur�... Ka�da informacja dodatkowa w tej sprawie jest na wag� �ycia rodziny zaginionego. Jedyny komentarz, jaki ci�nie si� nam na usta to, �e wbrew temu, co twierdzi prokurator, �e wszystko zosta�o zrobione w sprawie, to nie za�o�ono innych wersji zdarze�. Jedn� z nich podpowiada redakcja. Mo�e r�wnie prawdopodobna jest wersja, kt�rej nie bierze jeszcze pod uwag� prokuratura, �e Wies�aw Obarski �yje i jest kloszardem? A mo�e by� tak bity i pojony r�nymi tajemniczymi p�ynami, �e dozna� uszkodzenia m�zgu i ma teraz ca�kowit� amnezj�? Mo�e Obarski jest w�a�nie w�r�d nas: zaro�ni�ty, brudny, obdarty, chory i �ebrze gdzie� na ulicy lub pod ko�cio�ami? Mo�e potrzebuje natychmiastowego leczenia, gdy� uraz m�zgu jest niebezpieczny dla jego �ycia? Gdy zawodz�, nawet nowoczesne metody �ledcze, to mo�e pomo�e modlitwa najbli�szych w jego intencji? Bo mo�e jego los jest obecnie w r�kach Boga? A mo�e odzyska pami�� i sam wr�ci do domu?" Jeszcze raz rzucam okiem na szpalty. R�ce moje wr�cz pieszczotliwie, jak najwi�kszy skarb w �wiecie sk�adaj� stronice. Przed zniszczeniem gazet� chroni specjalna saszetka, kt�r� uszy�am z nieprzemakalnego materia�u. Podpis pod artyku�em zamaza� si�. Szkoda, bo mama bardzo lubi�a tego odwa�nego redaktora, gdy� bardzo si� zaanga�owa� w spraw�. Prowadzi� nawet swoje dziennikarskie �ledztwo. Dla mnie zostawi� nadziej�, �e m�j tata �yje. Z t� nadziej� zda�am matur�, teraz obroni�am prac� magistersk�. Przez te 5 lat od napisania artyku�u wiele si� zmieni�o w moim �yciu. Siostrzyczka - teraz ju� dziewi�cioletnia powa�na kobieta. Wszystko traktuje jak na sw�j wiek bardzo powa�nie. Ju� nie wygl�da przez okno i reaguje emocjonalnie na ka�dy przyje�d�aj�cy na podw�rko samoch�d, z nadziej�, �e wysi�dzie z niego tata. Brat zm�nia�. Przygotowuje si� do matury. Pragnie zosta� policjantem. Mama wyp�aka�a ju� wszystkie chyba �zy. Jest ju� po amputacji piersi. Sprawy maj�tkowe zosta�y uregulowane. D�ugi sp�acone. Pan Zdzis�aw i �adni obcy ju� nas nie nachodz�. Rodzina utrzymuje si� ze �wiadcze� i zasi�k�w. Ja uko�czy�am studia dziennikarskie. Dorabia�am w radiu i w gazetach kobiecych. W ten spos�b pomaga�am finansowo rodzinie. Znalaz�am si� na rozdro�u. Musz� wybra� drog� swojego �ycia. Co dalej mam robi�? Tatusiu dorad� mi! Prosz� Ci� na wszystko... dorad� mi... W imi� Ojca i Syna i Ducha �wi�tego... Rozdzia� I - Za te i za wszystkie inne grzechy, kt�rych nie pami�tam, prosz� Boga pokornie o przebaczenie, a ciebie Ojcze Duchowny, o pokut� i rozgrzeszenie kap�a�skie, je�lim na nie zas�u�y�a - g�os mi si� �ama� przy wyg�aszaniu formu�y pokutnej po wyznaniu grzech�w. W wyt�umionej wn�ce konfesjona�u rozgrywa� si� dramat mojego, m�odego serca. W tej chwili m�j g�os bieg� gdzie� daleko, nie wraca� ju� do mnie. Mia�am wra�enie, i� go nie s�ysz�. S�owa mojej pokory, �alu i mocnego poprawienia dotychczasowego �ycia dociera�y bezpo�rednio do adresata. Krople potu pojawi�y si� mi na twarzy. Zimny strumie� sp�ywa� po plecach. Niespodziewanie - nawet dla mnie - wyrwa�y si� prosto z duszy s�owa wo�aj�ce o ratunek: - Jest to moja spowied� generalna, podsumowuj�ca dotychczasowe �ycie. Prosz� ci� Ojcze Duchowny o porad�, co mam zrobi�, gdy d�awi l�k, przekszta�caj�cy si� w z�o��, gdy pomy�l� o tym, jak potraktowano mojego ojca. Gdy pomy�l� o tych osobach podejrzanych o porwanie ojca, to wzbiera w mojej duszy taka nienawi��, �e sama jej nie potrafi� znie��. Przede wszystkim, w�a�nie tego ci�aru chcia�abym si� pozby�. Pragn� p�j�� do ludzi, a boj� si� ich... - Dziecko drogie, tobie bardziej od pokuty potrzebne jest lekarstwo. To twoja dusza krwawi. Zadano ci straszny cios. I twoj� dusz� musimy szybko opatrzy�. Ka�dego dnia jeste�my zaproszeni przez Jezusa Chrystusa do przebaczenia tym, kt�rzy nas krzywdz� lub rani�. Przebaczenie jest aktem woli, a nie uczuciem. Je�li modlimy si� za kogo�, mo�emy by� pewni, �e przebaczyli�my tej osobie. Aby pom�c sobie kogo� zaakceptowa�, nawet osob�, kt�r� z ca�ej duszy nienawidzisz, kogo�, kogo nie mo�esz zaakceptowa�, a tym bardziej otworzy� si� na ni�, to wyobra� j� sobie w�a�nie z ukrzy�owanym Jezusem i powiedz do Pana Boga: Kocham j�, poniewa� ty j� kochasz. W swojej modlitwie przebaczaj�cej wszystkim osobom, jakie tylko przewin�y si� przez twoje �ycie nie zapomnij poprosi� o przebaczenie Jezusa tych ludzi, kt�rych swoim post�powaniem ty tak�e zrani�a�. Nie zalecam ci w tym konkretnym przypadku konkretnej formu�y modlitewnej. Ona musi wyp�yn�� z twojego serca i duszy, twoimi w�asnymi s�owami. Zdob�d� si� na ten akt - powiedzia�bym, swego rodzaju akt tw�rczy - i pozw�l Duchowi �wi�temu, by posprz�ta� zar�wno w twojej duszy, jak i w twoim �yciu. Pro� o to s�owami, kt�re napisane s� na tej recepcie dla ciebie: "Dzi�kuj� Ci, Panie Jezu, �e jestem raz uwolniony od z�a, jakim jest brak przebaczenia. Niech Tw�j �wi�ty Duch nape�ni mnie �wiat�em i rozja�ni ka�dy m�j mroczny obszar mojego umys�u. Amen" - w d�oni, jaka nagle si� wy�oni�a, tkwi� �wi�ty obrazek z ukrzy�owanym Chrystusem, na odwrocie kartki by�a zapisana modlitwa. Z uszanowaniem wzi�am go i natychmiast schowa�am w kieszonce b�d�cej w okolicy serca. - Dzi�kuj� - niepostrze�enie wymkn�o mi si�... - I pami�taj - przebaczenie jest zobowi�zaniem trwaj�cym ca�e �ycie. Gdy tylko odczujesz do kogo� niech��, �al, a nawet nienawi��, to koniecznie przypomnij sobie moje s�owa i natychmiast przebaczaj oraz m�dl si� w intencji tej osoby, a zobaczysz, �e wszystko si� zacznie zmienia� wok� si� ciebie. Ca�y tw�j �wiat zawiruje. Nie zapominaj o tym, �e to sam Duch �wi�ty rozpocz�� w�a�nie wsp�prac� z tob�. I musisz to uszanowa�... Przez kratk� konfesjona�u widzia�am jedynie usta zakonnika. Nie widzia�am twarzy, lecz czu�o�� i mi�kko�� g�osu �wiadczy�a o wielkiej trosce, wykraczaj�cej poza codzienn� rutyn� spowiednika. Mia�am wra�enie, �e rozmawiam bezpo�rednio z Bogiem, �e to sam Chrystus kieruje do mnie te s�owa, wcielony w t� skromn� osob� zakonnika. Zacz�a si� w mnie wzbiera� coraz wi�ksza pokora i boja�� bo�a. Z oczu pop�yn�y �zy. Spodziewa�am si� srogiej pokuty, a tu takie pocieszenie i bardzo cenne rady. - Na pokut�, moje drogie dziecko odm�w wszystkie tajemnice modlitwy r�a�cowej w intencji swojej ca�ej rodziny: za dalszych cz�onk�w rodziny (ciocie, wujk�w, rodzic�w chrzestnych) - "Tajemnice radosne", za twoje rodze�stwo - "Tajemnice bolesne" - w intencji ojca i mamy, "Tajemnice chwalebne" w intencji twoich najbli�szych zmar�ych oraz w podesz�ym wieku. Natomiast "Tajemnice �wiat�a" prosz� by� odm�wi�a w intencji swojej. Zastan�w si� nad tym, czym dla ciebie jest chrzest Jezusa, nad tym, �e masz podobnie jak Chrystus moc w Kanie Galilejskiej, swoj� w�asn� moc czynienia dobra. Przemy�l o tym, czy realizujesz zalecenia Jezusa w praktyce podczas rozwa�ania tajemnicy dotycz�cej g�oszenia Kr�lestwa Bo�ego i wzywania do nawr�cenia. Obecne przemiany w swojej duszy skonfrontuj z przemienieniem Pa�skim na G�rze Tabor. Na koniec por�wnaj komuni� �wi�ta w op�atku z lekarstwem, jakie bierzesz, gdy jeste� chora oraz aby unikn�� choroby. Zanim r�ka zakonnika wznios�a si� w g�r� w ge�cie rozgrzeszenia, z g��bi mojej piersi doby� si� m�j g�os. - Ojcze, �a�uj� za swe grzechy i widz� ca�e z�o mojego post�powania, ale chcia�abym poprosi� tak�e o porad� w ludzkiej sprawie. Przepraszam, �e o�mielam si� �ama� regu�y spowiednicze - skruszony g�os z trudem dobywa� si� z zaschni�tego gard�a. Brak �liny powodowa� jego charczenie i chrapliwo��. - M�w dziecko. Spowied�, to nie jest wyg�aszanie wyuczonych formu�ek z katechizmu, ale szczera rozmowa z Bogiem. M�w, prosz�. O�mielona ju� niezwykle mi�ym i zach�caj�cym do kontynuowania rozmowy g�osem, odezwa�am si� �mielej. - Pragn� ci� prosi� ojcze o porad� i b�ogos�awie�stwo w nast�puj�cej sprawie. Ot� postanowi�am opu�ci� dom rodzinny i uda� si� na poszukiwanie ojca. Wewn�trzny g�os podpowiada mi, �e straci� pami�� i b��ka si�, jako bezdomny po dworcach, melinach i B�g wie gdzie jeszcze. W celu jego odnalezienia pragn� si� wcieli� w osob� bezdomn� i znale�� go. Czuj� tak� si��, by tak�e s�u�y� tym opuszczonym i zapomnianym ludziom pomoc�. D�ugo si� z tym nosi�am. Poczeka�am jednak z realizacj� tego zamierzenia do czasu, a� sko�cz� studia. Nie wiem, jak o tym poinformowa� rodzin�, by jej nie urazi�, a tym bardziej narazi� jej na kolejn� strat�, tym razem w�a�nie mnie. Zamierzam porozmawia� z mam� i zostawi� rodzinie przemy�lany przeze mnie list wyja�niaj�cy moje post�powanie. Tak, aby nie narazi� mojej rodziny na niepotrzebne zgryzoty. Pragn�, aby w tym pom�g� mi Duch �wi�ty. A ciebie Ojcze prosz� o rad�. - Bardzo dobrze, �e m�wisz o tym Bogu. Jak postanowisz, tak te� zrobisz. Prosisz o dary Ducha �wi�tego. Dar rozumu, umiej�tno�ci, m�dro�ci, rady, pobo�no�ci, m�stwa i boja�ni Bo�ej, kt�re pomog� ci nie upa�� na tej trudnej i pe�nej niebezpiecze�stw dla cia�a i duszy drodze. Ale dobrze czynisz, bo jak powiedzia� �wi�ty Pawe� w li�cie do Galat�w: "Ku wolno�ci wyswobodzi� nas Chrystus..."(Ga 5,1) "Wy, zatem, bracia, powo�ani zostali�cie do wolno�ci. Tylko nie bierzcie tej wolno�ci jako zach�ty do ho�dowania cia�u, wr�cz przeciwnie, mi�o�ci� o�ywieni s�u�cie sobie wzajemnie. Bo ca�e Prawo wype�nia si� w tym jednym nakazie: B�dziesz mi�owa� bli�niego swego jak siebie samego. A je�li u was jeden drugiego k�sa i po�era, baczcie, by�cie si� wzajemnie nie zjedli."(Ga 5,13-15) "Jeden drugiego brzemiona no�cie i tak wype�nijcie prawo Chrystusowe"(Ga 6,2). - Pami�taj, dary Ducha �wi�tego s� zbroj� rycersk� przeciwko: pysze, chciwo�ci, nieczysto�ci zmys�owej, zazdro�ci, nieumiarkowaniu, gniewie i lenistwu duchowemu. Pami�taj, �e to one w�a�nie rodz� obsesje, na�ogi i staczanie si� w czelu�cie piekielne. Pami�taj, �e to wszystko ci� dotknie i to dotknie bardzo bole�nie. Prosisz o rad� i b�ogos�awie�stwo na drog�. Prosz� aby�my si� spotkali po spowiedzi. Otrzymasz ode mnie kilka wskaz�wek. Najpierw musisz jednak otrzyma� od Boga rozgrzeszenie - spowiednik podni�s� do g�ry d�o� i zacz�� odmawia� modlitw�. Nie s�ysza�am jej z powodu bicia serca. Ja w tym czasie bij�c si� w piersi �a�owa�am za pope�nione grzechy. Po chwili nieoczekiwanie dobieg�o troch� wyra�niej do moich uszu: (...)Et ego te absolovo a peccatis tuis in nomine patris et filii et spieritus sancti. Odpowiedzia�am - Amen. Pukanie zakonnika w konfesjona� zwiastowa�o, �e to ju� koniec spowiedzi. Pokornie uca�owa�am stu��. - Szcz�� Bo�e - us�ysza�am za sob�. Zrewan�owa�am si� tym samym i swoje kroki skierowa�am w kierunku o�tarza. Gdy tak ju� od kilku minut modli�am si� do ukrzy�owanego Chrystusa nagle us�ysza�am czyje� kroki, st�p st�paj�cych po posadce. Po plecach przebieg� dreszcz. Czu�am, �e to w�a�nie zbli�a si� zakonnik. Nie pomyli�am si�. M�czyzna w zakonnym habicie delikatnie po�o�y� mi na g�owie swoj� d�o�. By� to znak, bym uda�a si� z nim we wskazanym kierunku. Po prze�egnaniu si� ruszy�am. Po wyj�ciu z kaplicy, kru�gankami zakonnymi przybyli�my do pokoju, w kt�rym na �cianie widnia� ogromny krzy� z ukrzy�owanym Chrystusem, d�bowy st� i zas�ana kocem prycza. - Tak wygl�da m�j pok�j, ale w nim nie b�dziemy przebywa�, zabior� z niego tylko moje notatki i p�jdziemy do �wietlicy. I tam chwil� porozmawiamy - zakonnik m�wi� te s�owa troch� speszony. Milcza�am. Ufnie ch�on�am ka�de s�owo. Skr�powanie psychiczne nie pozwala�o mi na jakiekolwiek zabieranie g�osu. Gdy ju� usiedli�my wygodnie przy stoliku w �wietlicy zakonnej, wreszcie poczu�am si� troch� bardziej rozlu�niona. - Zanim ci udziel� rad, je�li masz ochot�, to powiedz co� na sw�j temat. Jak masz na imi�, jak� uko�czy�a� szko��? Ja jestem Ojciec Jerzy - zach�ca� przej�ty trosk� g�os zakonnika do szczerej, prywatnej rozmowy. - Mam na imi� Weronika - wykrztusi�am wreszcie z siebie. - Bardzo �adnie. Ja znam jedn� �wi�t� Weronik� i bardzo sobie ceni� t� znajomo�� - zakonnik u�miechn��. Wida� by�o, �e te s�owa traktowa� jako swego rodzaju humor, dowcip. U�miechn�am si� tak�e, rozumiej�c je jako zagajanie powa�nej rozmowy i roz�adowanie napi�cia psychicznego, jakie si� w mnie gromadzi�o prawie bezwiednie. - Uko�czy�am kierunek dziennikarski, troch� wsp�pracowa�am, w ramach praktyki z redakcj� radiow� oraz napisa�am kilka tekst�w do jednej z gazet regionalnych. Znam j�zyk angielski, w zesz�ym roku zrobi�am nawet prawo jazdy. Interesuj� mnie ludzie, ich postawy �yciowe, charaktery. Dlatego te� wybra�am sobie dziennikarstwo. Do nauki tego zawodu zach�ci�y mnie publikacje, jakie ukaza�y si� na temat zagini�cia mojego ojca. Wierzy�am w�wczas, �e dziennikarz, je�li pisze na takie tematy, ma wi�ksze mo�liwo�ci w odnajdowaniu zaginionych ludzi. �udzi�am si�, �e jako dziennikarce �atwiej mi b�dzie podj�� walk� o odnalezienie mojego tatusia. Jeden z reporter�w pisz�cych na temat naszej tragedii da� nam tak� nadziej�, a mnie wr�cz zarazi� ni�... - Widz�, �e masz nadziej�, siln� wiar� i mi�o��, by podj�� si� tego karko�omnego zadania, jakie sobie postawi�a� - zakonnik przerwa� tymi s�owami tok mojej mowy. - Moim zdaniem nadzieja, wiara i mi�o��, to bardzo du�o, aby� mog�a sobie da� rad� w trudnym i do tej pory znanym tylko z twoich wyobra�e� �yciu. Musisz si� liczy� z tym, �e niejednokrotnie mo�e ci zajrze� w oczy g��d, a nawet zagro�enie �ycia. To jest jedna strona tego medalu, druga to taka, �e b�dziesz permanentnie nara�ona na to, i� mo�esz si� stoczy�, sta� si� tak� sam�, jak ci biedni ludzie, z ich najgorszymi cechami charakteru, wadami, obsesjami i na�ogami... - �wietnie zdaj� sobie spraw� z tych niebezpiecze�stw, nie jestem ju� naiwn� dziewczynk� - nagle zareagowa�am. Oddychaj�c g��boko u�wiadomi�am sobie swoje niestosowne zachowanie i spuszczaj�c oczy, szepn�am, a g�os m�j dobywa� si� jakby z g��bokiej studni. - Przepraszam! Nie chcia�am Ojca urazi� swoim zachowaniem... - Dobrze ci� rozumiem. To ja przepraszam za swoje w�tpliwo�ci i za to, �e nieopacznie chcia�em os�abi� twoje postanowienie odnalezienie ojca. Jedyne, co ci mog� radzi�, to tak jakbym sobie radzi�, gdybym si� udawa� w tak� podr� �yciow�. Mo�na przyj��, �e w�a�nie twoja droga �yciowa b�dzie swego rodzaju �yciem zakonnym. To jest oczywi�cie tylko por�wnanie, je�li chodzi o wyrzeczenia, jakie ciebie czekaj�. Szukaj�c swego zaginionego ojca ziemskiego, dzi�ki kt�remu przysz�a� na �wiat, staraj si� odnajdywa� przede wszystkim Ojca, kt�ry w�a�nie stworzy� ca�y ten �wiat i nas oraz twojego tat�. Zaufaj ca�kowicie Naj�wi�tszej Marii Pannie. A oto moje zalecenia: "Tylko ten, kto posiada Boga w swoim sercu umie by� szcz�liwy. �yje si� jeden raz i od tego zale�y ca�a wieczno��. Albo wieczne szcz�cie, albo wieczne nieszcz�cie. Nasza szcz�liwo�� b�dzie w r�nym stopniu, jedni b�d� jej mieli wi�cej, drudzy mniej, zale�nie od tego, jak �yli na ziemi. Widz�, �e jeste� gotowa wszystko po�wi�ci�, �eby osi�gn�� mo�liwie najwy�szy stopie� szcz�cia w niebie. Pami�taj, �e nie b�dzie mo�na powt�rzy� �ycia. Ka�dy krok jest w nim wa�ny, ka�dy si� liczy. Fa�szywy krok, grzech, jest zawsze strat�, znakiem niedorozwoju, umniejszeniem siebie, staczaniem si�. Musisz by� czujna. Pierwszym tego znakiem jest pojawienie si� z�ych my�li. Musisz je t�umi� w zarodku. W jedyny spos�b, jaki mo�esz to uczyni�, to tylko przez modlitw� za wyprowadzaj�ce ci� z r�wnowagi psychicznej i emocjonalnej osoby. W takiej chwili pragnij dla nich tego, czego najbardziej pragniesz dla siebie. Musisz chcie� nie pope�ni� fa�szywych krok�w Cz�sto nie wiesz, ale B�g wie, on ma plan twego �ycia. Nikogo nie stwarza bez dok�adnego planu. Wybra� i przeznaczy� dla ciebie szcz�liwe miejsce w niebie. Wyznaczy� te� twoj� drog�, najlepsze zadanie na ka�d� chwil� dla ciebie. I musisz jeszcze raz przemy�le�, czy to jest, aby ta droga. M�dl si� do Boga o potwierdzenie tej drogi. On ci� natchnie i odpowie ci na twoj� modlitw�. Musisz znale�� spos�b, by dowiedzie� si� od Boga, co masz w ka�dej chwili swego �ycia uczyni�. To jednak nie jest �atwe. Jeszcze trudniej bywa wykona� poznany plan Bo�y. B�g jest dobrym wychowawc� i wie, �e cz�owiek dorasta przez prac� i cierpienie, a to nam si� nie podoba. Cz�sto wiemy, czego B�g pragnie, a nie chce nam si� Jego woli spe�ni�. Bardzo nierozs�dnie post�puje cz�owiek, kt�ry nie chce pe�ni� woli Bo�ej. Pami�taj, �e najlepszy spos�b �ycia gwarantuj�cy na ziemi pe�ni� i godno�� osobist�, a w niebie najwi�ksz� chwa��, to wype�nia� wiernie Bo�y plan, Bo�� wol�. Ciesz� si�, �e wierzysz, i� B�g prawdziwie ci� kocha i wszystko, co ci zsy�a jest Jego mi�o�ci�. I szczerze chcesz ka�d� Jego wol� wype�ni�. B�g daje ci szczeg�ln� pomoc, by� dobrze poznawa�a Jego wol� i zawsze j� spe�nia�a. Tak� moc� jest Maryja. Ona zawsze wybiera�a to, co si� Bogu podoba, zawsze wiernie spe�nia�a ka�de Bo�e �yczenie. Dlatego otrzyma�a �ask�, �e mo�e s�u�y� tak�e dla ciebie pomoc� nieustann�. Im bardziej si� do niej zbli�ysz, tym wi�cej b�dzie ci mog�a pom�c. Musisz si� modli� do niej nieustannie. Maryja jest Matk� Bo�� i ten przywilej, jedyny i niepoj�ty, wynosi J� ponad wszystkie stworzenia. Wej�cie w tajemniczy zwi�zek z Tr�jc� �wi�t� sprawia, �e Maryja jest dla nas tajemnic�. Maryja jest Matk� Odkupiciela i z tego tytu�u jest nasz� wsp�odkupicielk�. Stoj�c pod krzy�em p�aci�a wraz z Chrystusem i w zale�no�ci od Niego b�lem swego Niepokalanego Serca cen� Odkupienia. Maryja jest po�redniczk� wszystkich �ask. Maryja ka�d� �ask� mo�e uprosi�. Maryja jest Kr�low� �wiata, Anio��w i ludzi. Posiada nie tylko kr�lewsk� godno��, ale prawdziw� kr�lewsk� w�adz�. B�g Jej niczego nie odmawia, a Ona wie, o co Go mo�e prosi�. Kr�lowa �wiata posiada moc nad szatanem. Z�y duch l�ka si� jej bardziej ni� wszystkich anio��w i �wi�tych. Maryja jest Matk� Ko�cio�a i Matk� ludzi. Jest Matk� Mistycznego Cia�a, jego nadprzyrodzonego �ycia. B�g przez ni� daje Ko�cio�owi i ka�demu z jego cz�onk�w Swoje �ycie, przez ni� daje si��, wzrost i rozw�j. Je�li B�g uczyni� Maryj� tak wielk� i pi�kn� i wprowadzi� j� tak g��boko w dzie�o zbawcze, w �ycie Ko�cio�a i ka�dego z nas, uczynisz bardzo m�drze, gdy postarasz si� zwi�za� z ni� jak naj�ci�lej. Cz�owiek cofa si� w rozwoju w miar� jak oddaje si� ni�szej istocie od siebie, a doskonali si� i rozwija w miar� jak oddaje si� istocie wy�szej i lepszej. Najlepiej, je�eli si� odda Matce Bo�ej, bo ona jest naj�wi�tsza i ma wszystkie �aski dla wszystkich. Im, kto bardziej zbli�y si� do Maryi, tym wi�cej si� osobi�cie rozwinie i tym wi�cej zdzia�a dobrego, tym bardziej b�dzie szcz�liwy. Ludzie w r�nym stopniu zwi�zani s� z Matk� Bo��. Jedni tylko odzywaj� si� do niej modlitw� "Zdrowa� Maryjo", czy jakim� aktem strzelistym. To stopie� najni�szy. Inni modl� si� do Niej codziennie odmawiaj�c r�aniec - to stopie� wy�szy. Jeszcze inni w��czaj� si� do �ywego r�a�ca i wst�puj� do zakonu po�wi�conego Jej czci. To wysoki stopie� zwi�zania si� z ni�. Ale najwy�szym z wszystkich jest ca�kowite oddanie jej siebie na w�asno��. Je�li chcesz odda� si� Matce Bo�ej powinna� Jej powiedzie�: "Matko, kocham Ci�, mam do Ciebie pe�ne zaufanie i dlatego oddaj� si� Tobie ca�kowicie, by przez Ciebie nale�e� do Chrystusa. Oddaj� Ci moje cia�o z wszystkimi jego cz�onkami i zdolno�ciami, moj� dusz� i wszystkie jej w�adze, wszystko to, co posiadam z rzeczy materialnych i kiedykolwiek b�d� posiada�a, tak�e wszystkie moje dobra duchowe i nadprzyrodzone. Oddaj� si� Tobie do dyspozycji, by� uwa�a�a mnie za Swoj� w�asno�� i czyni�a ze mn� i wszystkim, co posiadam, co si� Tobie podoba. Wiem, �e Ty lepiej znasz wol� Bo��, dlatego prosz� by� nie ogl�da�a si� na moj� wol� i moje �yczenia, gdyby by�y odmienne od Twoich, ale przeprowadza�a Swoje i Bo�e plany nawet wbrew mojej woli." Kto oddaje Maryi swoje cia�o, pozwala jej czyni� z nim, co ona uzna za w�a�ciwe i potrzebne. Je�li potrzebna jej b�dzie twoja choroba, przyjmij chorob� i cierpienie. Wszystkie zmys�y twego cia�a maj� by� jej w�asno�ci�. Masz odda� Maryi dusz� z wszystkimi jej w�adzami. Tym samym pozwalasz jej wszystko w sobie pozmienia�. Pozmienia� my�li, by sta�y si� podobne do jej my�li. Pragnienia, by by�y coraz bli�sze jej pragnieniom. Uczucia, by jednoczy�y si� z jej uczuciami. Chcesz mie� ca�� dusz� otwart� na wszystko, co zechce ci przekaza�? To pozwalasz jej tak�e na wszystko, co masz w duszy, by ci mog�a zabra�. Musisz odda� Maryi wszystkie dobra zewn�trzne. Odt�d wszystko, co masz: odzie�, zegarek, pi�ro, mieszkanie, wszystko, co masz i kiedykolwiek b�dziesz posiada�a, jest jej w�asno�ci� i za jej zgod�. Masz odda� Maryi tak�e wszystkie dobra nadprzyrodzone. S� w�r�d nich tak�e te, kt�rych nie mo�na odst�pi�: osobiste zas�ugi i stopie� �aski u�wi�caj�cej. Oddajesz je Maryi na przechowanie. S� i takie, kt�re mog� by� odst�pione: odpusty, zado��uczynienie, owoce b�aga�. Te z kolei pozwalasz da� komukolwiek ona zechce. Musisz to dobrze przemy�le�. Je�eli l�kasz si� takiego oddania, zastan�w si�, czy nie masz do Maryi za ma�o zaufania. Je�eli tak si� oddasz, ty sama i wszystko, co do ciebie nale�y, staje si� od tej chwili w�asno�ci� Matki Bo�ej. Tak�e i twoja przysz�o�� zosta�a w ten spos�b z�o�ona w jej r�ce. To najwy�szy akt czci, zaufania i mi�o�ci, a jego nast�pstwa mog� by� bezcenne. Pami�taj jednak, �e oddaj�c si�, nie ty wy�wiadczasz Maryi przys�ug�, ale Ona okazuje ci w ten spos�b wielk� mi�o��, �e podsuwa ci ch�� oddania si� i pragnie ci� przyj��. Wielu pragnie, by Maryja im s�u�y�a. Ty si� tak oddaj, by Maryja wiedzia�a, �e chcesz jej s�u�y�. Oddaj si� dla jej dobra, nie dla swego. Oddaj si�, by ona mia�a z ciebie chwa�� i korzy��, je�eli to mo�liwe i dowolnie mog�a ci� u�y� dla wi�kszej chwa�y Boga i zbawienia dusz. Oddaj si� jej tak, jak darujesz ksi��k� na imieniny. To przynosi g��boki spok�j. To jest zarazem bardzo radykalne i sprowadzi twoj� religijno�� z pobo�no�ci powierzchownej do pe�nego realizmu. Oddaj si� Maryi jak dziecko, a wi�c bezinteresownie. Wymaga to z twojej strony ufnej, dzieci�cej, ale te� i coraz bardziej dojrza�ej wsp�pracy z ni�. T� dzieci�c� postaw� wsp�dzia�ania z Matk� �aski Bo�ej mo�esz podj�� w r�nej formie, w zale�no�ci od twojego upodobania. Im bardziej b�dziesz w swym przekonaniu ma�a, tym doskonalej b�dziesz jej poddana. Wzrost na drodze dzieci�ctwa duchowego polega na tym, by stawa� si� coraz mniejszym i coraz bardziej zale�nym od Niebieskiej Matki, czyli jej niewolnikiem. Tym okre�leniem mo�esz wyrazi� jej swoj� pokor� i bezinteresowno��. Niewolnik nie ma �adnych praw. Mo�na si� nim pos�ugiwa� dowolnie. Maryja nie musi wys�uchiwa� pr�b swego niewolnika. Mo�e go nawet wyniszczy�, gdyby to by�o potrzebne dla chwa�y Boga i zbawienia ludzi. To jest najwy�szy stopie� oddania si� Bogu i zarazem najwy�szy stopie� mi�o�ci, ku kt�remu Niepokalana mo�e ci� stopniowo poprowadzi�, je�li pozwolisz jej kierowa� swoim �yciem. To ci przyniesie wolno��. B�g jest sam� wolno�ci�. Im bardziej uzale�nisz si� od Niego, tym bardziej b�dziesz wolny. Wolny od l�ku, bo B�g si� niczego nie boi i wszystko mo�e. Wolny od smutku, bo B�g jest rado�ci�. Wolny od fa�szu, bo B�g jest prawd�, wolny przede wszystkim od grzechu, bo B�g jest �wi�to�ci�. Dobrze by by�o, gdyby� na tym pierwszym etapie drogi oddania, ukierunkowa�a je na nabo�e�stwo do Niepokalanego i Macierzy�skiego Serca Maryi. Ono bardzo pog��bia nasz� dzieci�c� wi� z Maryj�. Or�dzie Matki Bo�ej z Fatimy mo�e ci bardzo w tym pom�c. Ciesz� si�, �e chcesz odda� si� Maryi rzeczywi�cie. Nie tylko s�owem, ale �yciem. Trzeba rzeczywi�cie, naprawd� t� drog� i�� krok po kroku. Maryja prowadzi skr�con� drog� do �wi�to�ci, ale tylko ona j� zna i tylko ona ma od Boga �ask�, �e mo�e ci� ni� poprowadzi�. Stwierdzisz rych�o, �e oddanie to nie tylko nowa forma pobo�no�ci, ale nowa forma �ycia, zdolna rych�o i tak ca�kowicie przeobrazi� twe post�powanie, �e zgodne b�dzie z wol� Bo��. Na tej drodze trzeba czasem ponie�� pewne ryzyko, je�li zrozumiesz, �e Maryja za��da od ciebie czego� trudnego. Oddaj si� z pe�nym zaufaniem. Gdy tak b�dziesz realizowa�a swoje oddanie si� Matce Boga, ona szybko obudzi w tobie ducha apostolskiego i zapragniesz prowadzi� innych do Chrystusa przez Maryj�. Wtedy Naj�wi�tsza Dziewica w��czy ci� w jak�� wsp�lnot� z innymi, id�cymi t� sam� "�cie�k�" po drodze Maryjnej jak i ty. B�dzie was uczy� aposto�owania zespo�owego. Oddaj si� z pe�nym zaufaniem. Nie ��daj, by B�g ujawni� swe plany wzgl�dem ciebie. Nie chciej wiedzie�, do czego ci� Maryja w przysz�o�ci zechce u�y�. Pro� tylko, by� wiedzia�a, co masz czyni�, z chwili na chwil�, a przewidywa� tylko tu i tam, gdzie taka jest wola Bo�a. Mo�na powiedzie�, �e takie oddanie si� Bogu jest oddaniem na �lepo zawierzeniem si� Bogu przez Maryj� na ca�ego. Oddaj si� Jej bezpowrotnie. Powiedz Maryi z g�ry: "Matko, gdybym kiedy� chcia�a od Ciebie odej��, gdybym si� zacz�a buntowa�, �e naprawd� wszystko mi zabierzesz, b�d� tak dobra i w og�le nie zwa�aj na moje protesty." Oddaj si� Maryi ca�kowicie i zupe�nie. Nie m�w, �e na wszystko si� zgodzisz, ale na to, czy na tamto nie. To by�by brak zaufania. Zg�d� si� na wszystko, tak�e na to, czego si� najbardziej boisz jak choroba czy kalectwo. Ona wie lepiej, co dla ciebie dobre. Przestaniesz si� ba� takich rzeczy jak: o�mieszenie, krzywda, cierpienie. Gdy to osi�gniesz, wtedy twoje oddanie wzniesie si� na najwy�szy poziom i b�dzie ono oddaniem doskona�ym. B�dzie to twoje prawdziwe i doskona�e nabo�e�stwo do Naj�wi�tszej Maryi Panny. Przy ka�dym z tych przymiot�w zastan�w si�, czy tak chcesz si� Maryi odda�. Je�li tak, to jej to pokornie i rado�nie powiedz. Na tej drodze mo�esz wkr�tce osi�gn�� to, o czym m�wi si�: by� do pe�nej dyspozycji Niepokalanej, a ona sama podda ci sposoby, jak t� dyspozycyjno�� zrealizowa�. Mo�e ci� ona te� powo�a� do tego, aby� w tej jej Maryjnej szkole s�u�by Bogu i bli�nim sta� si� przewodnikiem dla innych, w Jej "armii" sta� si� odpowiedzialnym za mniejszy lub wi�kszy jej oddzia�." Wiedz� do tego wyk�adu zaczerpn��em z "ABC Oddania si� Naj�wi�tszej Marii Panny" Ojca Elizeusza, jaki znalaz�em w sieci Internetu i specjalnie dla ciebie stre�ci�em i po swojemu opracowa�em. Zach�cam ci� do odwiedzania tych stron, je�li tylko b�dziesz mia�a dost�p do komputera. W wi�kszych miastach mo�esz tego dokona� w kawiarniach internetowych. Takie czasy i trzeba im dor�wna�, szukaj�c dobra, tam gdzie szuka si� cz�sto wyuzdania i taniej rozrywki, takiej "gumy do �ucia dla oczu". Stara�em si� zwr�ci� twoj� uwag� tylko na fragment, moim zdaniem, obrazuj�cy twoj� sytuacj�, w jakiej si� znajdziesz z chwil� zako�czenia naszej rozmowy. Czasu mamy, zatem bardzo ma�o. Moja osobista przestroga brzmi nast�puj�co. Wszystkie czynno�ci, jakie przyjdzie ci wykona�, koniecznie wykonuj z mi�o�ci�. �atwiej ci b�dzie znie�� to wszystko, gdy u�wiadomisz sobie, �e wszyscy, jakich spotkasz na swojej drodze maj� ci� prawo dowolnie �wiczy�, jakby ociosywa� s�owami, kt�rych nigdy by� nie chcia�a us�ysze� pod swoim adresem. Inni z kolei b�d� wyznacza� granice twojej wytrzyma�o�ci post�powaniem wobec ciebie. I ciesz si�, gdy ono b�dzie ze wszech miar niesprawiedliwe. Inni z kolei b�d� chcieli wp�yn�� na ciebie swoim usposobieniem, staraj�c si� by� niemi�ymi dla ciebie. I wreszcie, takich b�dziesz spotyka�a najwi�cej, kt�rzy b�d� ci� nienawidzi� w swoich my�lach. B�dziesz to odczuwa�a bardzo. Wszystko masz to znosi� w milczeniu i dla mi�o�ci Bo�ej. Musisz si� modli� w ka�dej chwili swojego �ycia. A w ka�dym cz�owieku, bez wzgl�du na to, kim on jest rzeczywi�cie musisz widzie� nie, kogo innego, jak tylko Boga. Nie mo�esz zwraca� uwagi na jego przymioty i usposobienie i moralno��. Nie wolno ci zamienia� tego nadprzyrodzonego postrzegania drugiego cz�owieka na postrzeganie czysto ludzkie. W swoim post�powaniu masz si� podoba� tylko Bogu, a nie cz�owiekowi. Ciesz si� z sukces�w i powodzenia innych, jakby to by�y twoje w�asne. W ten spos�b dobrem z�o pokonasz. Podczas dzisiejszej wieczornej mszy b�d� si� modli� za ciebie. I pob�ogos�awi� ci� na drog�. A przede wszystkim b�d� si� modli� o to, by� odnalaz�a swojego ojca. I aby wr�ci� razem z tob� do swoich bliskich. Wierz�, �e odnajdziesz zar�wno swojego ojca, jak i przede wszystkim Ojca nas wszystkich, czyli w swoim sercu Boga. Na koniec mam pro�b�. Nie zapominaj tak�e o naszej rozmowie. Je�li b�dzie ci tak �le, �e gorzej by� ju� nie mo�e, to pomy�l o mnie lub skontaktuj si� ze mn�. A teraz w imi� Ojca i Syna i Ducha �wi�tego ruszaj w �wiat, by swoj� postaw� uczy� innych. Szcz�� Ci Panie Bo�e... - Dzi�kuj� za wspania�e rady. B�d� pr�bowa�a si� do nich zastosowa� - wychodz�c z kaplicy umoczy�am koniuszki palc�w w wodzie �wi�conej. �egnaj�c si� wyszepta�am do siebie z niezwyk�� powag�: "Przez to �wi�te pokropienie, Bo�e odpu�� me zgrzeszenie. Na dotkni�cie wody �wi�tej, niech ucieka duch przekl�ty. Amen". W�o�y�am r�k� do kieszeni jesionki. Pod palcami wyczu�am kopert�. Jest to list po�egnalny. Do jego napisania przygotowywa�am si� kilka miesi�cy, jeszcze przed obron� pracy magisterskiej. Samo pisanie te� nie by�o �atwe. Wreszcie zdecydowa�am, gdy ostatecznie si� prze�ama�am, stwierdzi�am z przera�eniem, �e du�o mam do napisania. Po d�ugim namy�le wybrn�am z tego zak�opotania nag�ym b�yskiem my�li, �e im mniej napisz�, to tym wi�cej zrozumie to moja mama. A na tym zale�a�o mi najbardziej. - Gdy zrozumie mnie mama, to na pewno w�a�ciwie wyt�umaczy moj� nieobecno�� i post�powanie pozosta�ym cz�onkom rodziny i znajomym - zacz�am si� usprawiedliwia� w my�lach przed sam� sob�. Wreszcie pojawi�a si� my�l, niczym b�yskawica. - Decyzja zosta�a ju� definitywnie podj�ta i nie ma si� co rozczula� i w niesko�czono�ci analizowa� swojego post�powania. Jest to m�j �wiadomy i przemy�lany wyb�r. Zawsze b�d� mog�a powr�ci�, gdy mi b�dzie tak �le, �e tego nie b�d� mog�a wytrzyma�. W budynku pocztowym wyj�am nie zaklejon� jeszcze kopert�. Jeszcze raz wyj�am list, jeszcze raz wczyta�am si� w jego s�owa, kt�re zna�am ju� na pami��. Droga Mamusiu, Nawet nie wiesz, z jakim b�lem pisz� te s�owa do Ciebie i wszystkich moich bliskich. Nie chcia�am rozmawia�, ani z Tob�, ani z kimkolwiek z rodziny. Zdecydowa�am si� ju� dawno, �e poszukam Tatusia w�r�d kloszard�w. My�l�, �e wystarczaj�co jestem ju� doros�a, by samodzielnie podj�� tak� trudn� decyzj�. Mam ju� do�� domys��w pobudzaj�cych a� do b�lu moj� wyobra�ni� i wszystkie moje uczucia. Spr�buj� tylko, droga Mamusiu. Wierz�, �e odnajd� w ko�cu moje i Wasze szcz�cie. Wystarczaj�co jestem silna, by da� sobie rad� w �yciu. Je�li zas�abn�, to wr�c�. Ale wierz�, �e wr�c� z Tatusiem. I nie martw si� o mnie, ani mnie nie szukaj. M�dlcie si� ca�� rodzin� za mnie i za Tatusia. Zrobi� wszystko, by wr�ci� ca�o i szcz�liwie dla mnie i dla Was, rzecz jasna. Aby uspokoi� Twoje serce Mamusiu, b�d� s�a�a do Was listy, w kt�rych zrelacjonuj� wszystko, czego do�wiadcz�... Mam wszystko, co tylko mi jest potrzebne do �ycia. Nie martw si� o mnie. Pozdrawiam i ca�uj� gor�co Wszystkich Wasza Weronika Po chwili skupienia wyj�am d�ugopis i dopisa�am: Ps. Droga Mamusiu, postanowi�am przebaczy� wszystkim, kt�rzy w jakikolwiek spos�b i w ca�ym moim �yciu obrazili mnie najbardziej. Szczeg�lnie przebaczam, zar�wno domniemanym, jak i prawdziwym, kt�rych jeszcze nie znam, oprawcom mojego taty. Taka jest moja wola. Niech B�g b�dzie z Wami. Jeszcze raz gor�co �ciskam Was wszystkich. Wasza Weronika Jeszcze raz popatrzy�am na drobne r�wne pismo. I gdy �zy zacz�y mi nap�ywa� do oczu, po�lini�am kopert� i energicznie przyprasowa�am j� kantem d�oni. W ten spos�b zamkn�am za sob� drzwi domu. Nagle poczu�am ulg�. Umys� zacz�� pracowa� ju� normalnie i ja�niej. Przez g�ow� zacz�y w pierwszej kolejno�ci przelatywa� lektury takich m�drc�w, jak �w. Augustyn, �w. Teresa z Avila, czy �w. Jana od Krzy�a. - To chyba ta s�ynna "Ciemna noc ducha" mnie opanowa�a. Ten m�j wyb�r jest pocz�tkiem oczyszczenia, o kt�rym pisa� �w. Jan od Krzy�a w swojej "Nocy ciemnej". W my�lach zacz�am deklamowa� "�piew duszy": "W noc jedn� pe�n� ciemno�ci, Udr�czeniem mi�o�ci rozpalona, O wznios�a szcz�liwo�ci! Wysz�am nie spostrze�ona, Gdy chata moja by�a uciszona. (...)" S�owa te prowadzi�y mnie do �wiata, kt�rego jeszcze nie zna�am, a jedynie go mgli�cie przeczuwa�am. Ten �piew duszy b�dzie dla mnie od tej chwili codziennym hymnem... S�o�ce ju� chyli�o si� ku zachodowi, d�d�ysty dzie� szarza� w oczach... Rozdzia� II Woda wlewa�a si� ju� do but�w, brakowa�o si�, by brn�� w b�ocie, przez pola do zabitej dechami wioski, o kt�rej Zo�ka zwyk�a m�wi� w zdenerwowaniu, �e nawet do niej ksi�dz z kol�d� nie dociera, a jedynie sam diabe� m�wi dobranoc. Tylko ten w�ciek�y wiatr zapiera dech w piersiach. - Jeszcze troch�... Ju� niedaleko...- s�owa d�awi�y gard�o Zo�ce. - Trzymasz si� jeszcze Weronika? Gdybym wiedzia�a, �e b�dzie taka bida, to bym ci� tu nie ci�gn�a - usprawiedliwia�a si� kobieta. - Nic nie szkodzi. Chcia�am z tob� tu przyjecha�, to jestem i ta paskuda dzisiejsza na pewno mnie nie zniech�ci... Daleko jeszcze? - No! Przecie� m�wi�am, �e ju� niedaleko. Jeszcze tylko przez mostek, potem ko�o stawu i zaraz b�d� domy - m�wi�c to pomaca�a, czy za pazuch� ma sw�j drogocenny skarb dla dzieci. Na chwil� zapomnia�a o zm�czeniu. W ca�ej jej sylwetce i postawie wida� by�o, jak z rado�ci� my�la�a o dzieciach, kt�rych nie widzia�a ze "sto lat" chyba, tak d�ugo nie by�o jej w rodzinnym domu. Uciek�a z niego z powodu w�cibskiej te�ciowej i pos�usznego jej bez granic syna, b�d�cego zarazem ojcem jej pi�ciorga dzieci. Przez ca�y czas, gdy by�a "na gigancie" gromadzi�a dla nich liczne skarby - dary, jakie otrzyma�a z pomocy spo�ecznej i z ko�cio�a. - Wszystko to dla dzieci, dla moich dzieci... - bezwiednie wyrwa�o si� jej z piersi. Wiatr wbija� jej s�owa i my�li do gard�a, a p�niej dalej do p�uc, a� do serca. - Dzi�ki Tobie Weronika! S�yszysz! Dzi�ki tobie wreszcie si� zdecydowa�am na spotkanie z nimi. Tak, jak ty to tak fajnie, m�drze mi m�wi�a�: Na "zmierzenie si� samodzielnie ze swoimi problemami". Na chwil� zamilk�a z powodu wiatru szalej�cego. - Na pewno czekaj� na mnie, przecie� napisa�am, im kartk� z �yczeniami i zapewnieniem, �e wr�c�- znowu zacz�a m�wi� w tonie usprawiedliwiaj�cym jej powr�t do rodzinnego domu. - Weronika, popatrz to ten domek, obok kt�rego stoi lampa uliczna - serce mi si� �cisn�o na widok m�wi�cej te s�owa do mnie kobiety. W jej sercu znowu zacz�� si� rozgrywa� dramat sprzed lat, kiedy musia�a ucieka�. �zy jej zacz�y d�awi� gard�o. Otulona w chust� dziewczyna nagle spojrza�a bli�ej w moj� twarz, poci�gaj�c niebezpiecznie nosem. Grozi�y jej ponowne spazmy, kt�rych by�am wielokrotnie �wiadkiem, gdy zaczyna�y swoje wspomnienia z domu rodzinnego. - No dobrze ju�, uspok�j si�. Zosiu, to ju� min�o. O popatrz, przydro�na kapliczka Matki Bo�ej. Chod�, odm�wimy modlitw� do niej w intencji twoich dzieci, m�a i te�ciowej - g�os mi si� rwa� i z powodu zatykaj�cego wiatru, i z powodu wzruszenia, drapi�cego w gardle. Coraz bardziej tuli�am do serca swoj� towarzyszk�. - Zdrowa� Mario �aski pe�na... - sta�y�my przez chwil� nieruchomo tak d�ugo a� zsinia�e z zimna usta wypowiedzia�y ostanie s�owa modlitwy -" ... teraz i w godzin� �mierci naszej. Amen". - Pomy�l o tych wszystkich naukach, jakich ci udzieli�am, na jakich by�a� ze mn� r�nych poradniach w ca�ym kraju. Wszyscy ci m�wili, �e jeste� na prawie. Masz prawo wr�ci� do swoich dzieci. A ja ci m�wi�, �e masz prawo tak�e pogodzi� si� ze swoim m�em i te�ciow�. To co, �e jeste� znajd� z bidula. Pomy�l o tym, jak wcze�niej si� kochali�cie. Przebacz im - wiatr przyt�umia� mi s�owa. Zo�ka nagle wyszarpn�a si� z moich obj��. - No dobra, ju� dobra. Troch� si� boj�, ale ju� si� nie cofn�...- m�wi�a zdenerwowana coraz bardziej. - Nie b�j si� b�d� przy tobie. Nikt nic ci nie zrobi. Tylko ty pami�taj, �e masz si� zachowa� w�a�ciwie... - przerwa�am jej wypowied�, gdy� dosz�y�my ju� do furtki. Gdy tam dotar�y�my nagle poruszy�y si� firanki w lekko o�wietlonym oknie. Jaki� dzieci�cy nosek rozklei� si� na szybie. Kobieta si� rozp�aka�a na ten widok. - Weroniu droga, ja nie poznaj� swoich dzieci. Imiona pami�tam, ale nie kojarz� z twarzami. To ju� s� du�e dzieci... - nie doko�czy�a wszystkich swoich obaw, bo nagle otworzy�y si� drzwi od ganku. Pochylone ci�arem niepewno�ci i l�ku wspi�y�my si� po schodkach i znalaz�y�my si� w o�wietlonym przedsionku. Zza futryny przywita�a nas jeszcze bardziej zak�opotana twarzyczka kilkuletniego dziecka, konkretnie dziewczynki z brudnym paluszkiem w buzi. Z wielkich czarnych oczu wyziera�a ciekawo�� i zarazem rado��, �e mama wraca. - Ale kt�ra, bo przysz�y dwie, a dziecina nie pami�ta swojej mamy - pomy�la�am i spr�bowa�am si� na chwil� wczu� w sytuacj� dziecka. Nie wiedz�c, kt�ra to mama, znienacka si� rozp�aka�a. Kobieta, z ob�adowanymi tobo�kami przytuli�a dziecin� do serca. - Nie b�j si�, ju� zawsze b�d� z tob�, ju� ci� nie opuszcz�, ani �adnego z was za �adne skarby tego nie zrobi�. Nie ma ju� takiej si�y, kt�ra mog�aby mnie was pozbawi�. Kobieta si� rozp�aka�a w ca�y g�os. Dzieci przybieg�y do niej, niekt�re ju� wyro�ni�te: Kinga, Zo�ka, Franek, Andrzej, Marek. Wszystkie szlocha�y i poci�ga�y noskami. Niespodziewanie podnios�a wzrok sw�j na m�czyzn�, Sta�ka i stoj�c� obok niego starsz� kobiet� - Eleonor�. Patrzyli na to, co si� dzieje w ich domu niezwykle przej�ci tym widokiem i troch� zaskoczeni. Chyba nie spodziewali si�, �e Zo�ka przyjdzie w towarzystwie. I to w towarzystwie kobiety. Synowa zmierzy�a wzrokiem te�ciow�. Nie wytrzyma�a spojrzenia starsza kobieta. Odwr�ci�a twarz, �zy pociek�y jej po policzkach. Wreszcie wzrok jej zetkn�� si� ze spojrzeniem m�a. Trwa�o to d�u�sz� chwil�. Odsun�a na chwil� dzieci. Podesz�a do niego i wyszepta�a - przepraszam, to moja wina, �e was opu�ci�am. Ale przysi�gam, �e tego ju� nie zrobi� - nie czekaj�c na reakcj� poca�owa�a go w usta. Przebaczam ci wszystko, co z�ego mi zrobi�e�. Nast�pnie odwr�ci�a twarz w kierunku te�ciowej i w jednej chwili zapominaj�c wszystkie krzywdy, jakie dozna�a od niej wykrztusi�a z siebie: - Przepraszam ci� mamusiu za swoje zachowanie, prosz� przebacz mi... Starsza kobieta nie wytrzyma�a i rozszlocha�a si� na dobre, a za ni� ze zdwojon� si�� wszyscy domownicy. - Tak d�ugo czeka�am na te s�owa, tak d�ugo... Tyle cierpie�, �eby je wreszcie us�ysze�...Przebaczam ci c�rko... Naprawd� przebaczam, tylko nas ju� nie opuszczaj... Kobiety