627

Szczegóły
Tytuł 627
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

627 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 627 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

627 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Autor: W�odzimierz Zylbertal Tytul: "Z polskiego zdam" Dedykuj� pierwszemu rocznikowi maturzyst�w ASSA, kt�rzy w�asnymi (pe�nymi wiedzy) g�owami wybijali drog� czytelnikom tej ksi��eczki. CZE��! Poznajmy si�: Ja jestem W�odek i w chwili gdy pisz� ten tekst, jestem nauczycielem j�zyka polskiego w Autorskiej Szkole Samorozwoju. A Ty? By� mo�e masz na swoj� obron� 18 lat i zacytowan� �piewk� "Czerwonych Gitar" sprzed lat? Nie: masz znacznie wi�cej i pisz� t� ksi��eczk� g��wnie po to, aby Ci� o tym przekona�. Matura to wci�� jeszcze (niestety) jaka� mityczna bariera, jaki� uniwersalny o�wiatowy straszak i zmartwienie tak dla rodzic�w, jak i ich �wie�o doros�ych pociech. Przy przyj�ciach do naszej szko�y, w kt�rej matura nie jest problemem najwa�niejszym (prawd� m�wi�c, po rocznych do�wiadczeniach, mo�emy powiedzie�, �e w og�le nie jest problemem), nieodmiennie albo rodzic, albo ucze� pyta: "jak tu jest z matur�?". Tak jakby jedynym celem czterech wa�nych dla p�niejszego �ycia lat by�o zdobycie papierka z napisem "�wiadectwo maturalne", opatrzonego stosownymi piecz�tkami. BZDURA! Owszem, egzamin dojrza�o�ci jest wa�nym momentem w �yciu. Ale nie najwa�niejszym. Owszem, trzeba si� do tego momentu jako� przygotowa�. Ale bez przesady. To tylko tak, jakby kaza� skoczy� wzwy� powiedzmy 200 cm komu�, kto bez trudu raz za razem skacze 195 cm. Ksi��eczka, kt�r� trzymasz przed sob�, jest pomy�lana jako rodzaj przewodnika-samouczka. Miejmy nadziej�, �e spe�ni sw�j cel - utwierdzi Ci� w wierze w Twoje si�y i umiej�tno�ci, bo nie podaj� tu niczego, czego by� ju� nie zna�, tylko chcia�bym pom�c Ci w systematyzacji tej wiedzy i poda� "z drugiej strony bariery", z pozycji egzaminatora, kilka u�ytecznych kruczk�w. Mam nadziej�, �e b�d� Ci pomocne. CZʌ� PIERWSZA Du�a klas�wka i jak do niej podej�� I. Jak si� uczy� Ka�dy cz�owiek ma charakterystyczny, niepowtarzalny dla siebie spos�b uczenia si�. Pierwsz� zatem czynno�ci� jest odkrycie u siebie tego sposobu i... p�j�cie za nim. Wtedy nauka b�dzie przychodzi� naturalnie i przestanie by� uci��liwym �l�czeniem nad ksi��k�. Jedna z mo�liwo�ci pogrupowania typ�w poznawczych jest nast�puj�ca: 1. Wyobra�nia reporterska. Tacy ludzie obdarzeni s� na og� dobr� pami�ci� wzrokow� i zapami�tuj� sporo szczeg��w. Niezbyt dobrze chwytaj� idee, za to doskonale spostrzegaj� konkretne, zmys�owe obiekty. Ich typ uczenia si� to gromadzenie znacznej ilo�ci konkretnych obraz�w. Kto� taki b�dzie np. pami�ta� opis ubrania takiego czy innego bohatera lektury, opis tonu jego g�osu, itp. B�dzie te� potrafi� por�wna� ze sob� r�ne zapami�tane obiekty i z tego wyci�gn�� wnioski. Przyk�adem takiego podej�cia do pisania jest Melchior Wa�kowicz. 2. Uczenie si� przez powtarzanie. Zapewnie kto� o takim typie wra�liwo�ci wymy�li� s�awne zdanie "powtarzanie jest matk� nauki". Tacy ludzie ucz� si� �wiata analizuj�c go i powtarzaj�c ka�dy szczeg� wielokrotnie. Pr�buj�, czy nie da si� czego� roz�o�y� na jeszcze drobniejsze cz�stki. Czytaj�c np. "Trylogi�" kto� taki dop�ty b�dzie wielokro� wraca� do drobnych fragment�w, dop�ki nie zapami�ta ca�o�ci np. sceny wysadzania kolubryny. Ten typ ma dobr� pami�� do s��w, �atwiej ni� inni potrafi wskaza� cz�stki s�owotw�rcze wyrazu, ch�tnie uczy si� czego� na pami�� i wmontowuje takie kostki w tworzone teksty. �atwo tu o �wiadomo�� znaczenia s��w, �atwo o zdolno�� tworzenia zaskakuj�cych zbitek s�ownych, oczywi�cie, je�li osobnik o tym typie uczenia si� obdarzony jest jakim takim poczuciem humoru. 3. Uczenie si� przez skojarzenia i symbole. Taki kto� mo�e nie zapami�ta� ani s�owa czytanego tekstu, ale bezb��dnie zapami�ta "ton" i z niego ca�kiem poprawnie odtworzy tre��. R�wnie cz�ste jest u tego typu tworzenie na poczekaniu, w rozmowie, w�asnej wersji jakiego� znanego utworu, opowiadaj�cej innym j�zykiem to, co wyrazi� autor. Ludzie ucz�cy si� przez skojarzenia i symbole lubi� improwizacj�, czytaj� ilo�ciowo du�o, z ka�dej ksi��ki zapami�tuj�c jakie� s�owo-klucz lub obraz-klucz. 4. Uczenie si� intuicyjne. Najbardziej tajemnicze i najmniej uchwytne. Najrzadziej te� spotykane. Ten typ poznawczy nie wie, sk�d wzi�� mu si� taki a nie inny cytat czy obraz, mimo �e pasuje do wypowiedzi albo tekstu. Cytat mo�e pochodzi� sprzed wielu lat, mo�e by� zas�yszany na ulicy czy w radio. U tego typu s�uch odgrywa wi�ksz� rol�, ni� u innych. Nie�wiadomie zapami�tuje bardzo du�o. Tacy ludzie powinni du�o czyta� i nie przejmowa� si�, je�eli nie potrafi� od razu czego� powt�rzy�, bo typ intuicyjny bardziej ni� inne potrzebuje czasu na pod�wiadom� prac� umys�u. Jest bezradny na egzaminie, je�eli wcze�niej (znacznie wcze�niej) nie zdoby� odpowiedniej ilo�ci informacji, kt�r� nie�wiadomy umys� usystematyzowa�. Informacja ta mo�e mie� posta� zmys�owych, konkretnych obraz�w lub symboli. Ludzie reprezentuj�cy kt�ry� z opisanych typ�w w postaci czystej zdarzaj� si� niezmiernie rzadko. Cz�ciej mamy do czynienia z jak�� mieszanin�. Spr�bujmy zatem przyjrze� si� sobie, poeksperymentujmy z opisanymi metodami - b�dzie to jaka� wskaz�wka do dalszej pracy, je�eli dotychczasowi nauczyciele nie pomogli. Na ich usprawiedliwienie mo�na doda�, �e po okresie dojrzewania spos�b odbioru �wiata mo�e ulec zmianie i nawyki wcze�niejsze b�d� nieprzydatne. Dla typu "reporterskiego" najw�a�ciwsze b�dzie zatem czytanie konkretnych ksi��ek np. dotycz�cych jakiej� epoki historyczno-literackiej i gromadzenie gotowych s�d�w i informacji, a� wyrobi si� s�d w�asny; typ "powtarzalny" niech�e dobrze skoncentruje si� na jakim� kompendium wiedzy, bo inaczej zginie w szczeg�ach; typ "symboliczny" opracowa� mo�e nie czyta�, bo sam bez trudu dojdzie do jaki� tam wniosk�w, ale musi zna� wi�ksz� ilo�� tekst�w �r�d�owych (m�wi�c po uczniowsku - lektur). Typ "intuicyjny" najlepiej zrobi, wybieraj�c te pozycje, kt�re dyktuje mu jego g�os wewn�trzny (tylko niech�e on nie dyktuje ksi��ek najcie�szych lub tzw. bryk�w!) i... niech b�dzie czujny s�uchaj�c radia czy siedz�c przed odbiornikiem TV. Poznawszy sw�j typ uczenia, trzeba zrobi� krok dalej: zastanowi� si� na rok przed matur�, co ju� w g�owie jest. Najlepiej zrobi� to na pi�mie, zestawiaj�c to, co si� zna, z ministerialnym programem-minimum. Nie wierzymy oczywi�cie w cuda: chyba nie ma kogo�, kto zna�by wszystko i dok�adnie. Nie temu zreszt� ma s�u�y� proponowana czynno��: chodzi o to, by wiedzie�, co na egzaminie b�dzie naprawd� niezawodne. Por�bmy wi�c rubryki w rodzju: "lubi�", "takie sobie", itp. A potem zastan�wmy si�, czy to co lubimy, to ksi��ki naprawd� wa�ne, czy tylko przyjemne opowiadanka. Je�eli braki b�d� ra��ce - nie ma rady, trzeba co nieco o takich brakuj�cych ksi��kach si� dowiedzie�. Je�li s� to pozycje trzymane w spisie lektur tylko ze wzgl�du na przynale�no�� pokoleniow� autor�w programu (np. �eromski czy Orzeszkowa), mo�na w ostateczno�ci skorzysta� z bryk�w, czyli streszcze� z opracowaniami, ostatnio wydawanych masowo. Ale naprawd� tylko w ostateczno�ci! Nast�pnym krokiem b�dzie dopisanie lektur w�asnych. Bardzo cz�sto s� to ksi��ki r�wnie dobre jako lektury przyk�adowe, jak to, co jest w programie. A to plus podw�jny, bo tylko wyj�tkowo g�upi nauczyciel nie premiuje w�asnych zainteresowa� ucznia. Podobnie, je�eli mamy jakiego� literackiego konika w rodzaju S-F czy powie�ci sensacyjnych, to ju� szykujemy si�, �eby to dobrze sprzeda�. Ali�ci, nie mo�emy m�wi� o jakichkolwiek pasjach literackich, je�eli na swoje usprawiedliwienie mamy komplet "dzie�" Alistaire�a McLeana i jemu podobnych sensacyjno-literackich groszorob�w... Nie jest oczywi�cie �adnym wstydem, �e lubi si� krymina�y, ale wstyd, gdy czyta si� tylko te najpodlejsze (a przewa�nie takie zalegaj� stoliki ulicznych sprzedawc�w, a nawet p�ki szacownych ksi�gar�). Krok kolejny: do literatury do��czamy np. obejrzane filmy (kinowe i z kaset VHS), znane spektakle teatralne, s�owem wszystko to, co sk�ada si� na tzw. edukacj� kulturaln�. Tu mo�na te� do��czy� wystawy, happeningi, znacz�ce wydarzenia kulturalne, itp. Bo egzamin maturalny z j�zyka polskiego to taki jarmark, gdzie zadaniem zdaj�cego jest sprzeda� jak najwi�cej... siebie samego i to w apetycznej formie, j�zykiem literatury i kultury. W ko�cu jest to EGZAMIN DOJRZA�O�CI! Taka powt�rka to znakomite utrwalenie sobie wszystkiego, co si� wie, bo w ostatnim roku nauki wiele si� ju� nowego nie nauczymy. To powinien by� rok pracy o mniejszym tempie, za to g��bszej. A czasu nie oszukamy. Ju� niezale�nie od typu uczenia si� - cz�owiek potrzebuje czasu na to, by wiedz� reprodukowa�. Tempa pracy pod�wiadomej nie pogonimy bez szkody dla swej r�wnowagi emocjonalnej. Ostatni z proponowanych eksperyment�w wst�pnych to wzi�cie kartki papieru formatu kancelaryjnego i sprawdzenie ze stoperem, ile czasu zajmie nam zapisanie jej. Powt�rzmy ten eksperyment w r�nych warunkach: gdy przepisujemy gotowy tekst, gdy tworzymy nowy, itp. To u�atwi rozplanowanie czasu na w�a�ciwej maturze. Inny spos�b, dla os�b o wi�kszej samodyscyplinie, to zadanie sobie samemu jakiego� tematu, wyznaczenie czasu i zobaczenie, czy si� w tym czasie zmie�ci�o. II. Jak si� relaksowa� To te� ogromnie wa�ne, bo kto�, kto nie potrafi efektywnie wypoczywa�, nie umie te� dobrze pracowa�. Wbrew powszechnym praktykom szkolnym, rola odpoczynku w roku maturalnym powinna... wzrosn��. To pozwoli pozby� si� "choroby egzaminacyjnej", dla dobrych wynik�w na wszelkich egzaminach doprawdy zab�jczej. Dotychczasowa praktyka egzaminacyjna to swoista gra si�: starzy ucz� swe dziateczki "wszelkich cn�t statecznych", m�odzi lekcewa�� te nauki, wierz�c, �e "tych g�upot to oni si� w trzy dni naucz�". Efekty wida� na ka�dej maturze: blade twarze, niedosypianie, nag�e utraty wagi, pi��dziesi�t kaw i ile� tam pastylek relanium po stronie uczni�w - i podw�jna pryncypialno�� po nauczycielskiej stronie stolika. Czy to nie �mieszne? Egzamin powinien by� rozmow� partnersk�. Nie b�dzie partnerstwa tam, gdzie jest l�k i kiepskie poczucie w�asnej warto�ci. A w�a�nie odpoczynek, relaks, wiara w siebie i rado�� �ycia to niezmiernie wa�ne sk�adniki samooceny. (B�d�c cz�onkiem kilku komisji maturalnych zauwa�y�em, �e k�opoty najcz�ciej nie wynikaj� z braku wiedzy, lecz z k�opot�w psychologicznych, z niezno�nego poczucia bycia ocenianym. Ma�o kto z m�odych ludzi rozumia�, �e oceniaj�c jego wiedz� z historii literatury ocenia si� tylko t� wiedz�, a nie np. kompleksy zdaj�cego! Denerwowali si� tak, jakby ocena z egzaminu mia�a decydowa� o �yciu i �mierci). Zrelaksowanie, �wiadomo�� w�asnej si�y, �wiadomo��, �e udawadniamy d o j r z a � o � � , czyli m.in. zdolno�� do partnerstwa - skutecznie likwiduje wi�kszo�� przyczyn opisanej choroby. Ludzie wypocz�ci zdawali zawsze lepiej, nawet je�li im wiedzy merytorycznej nie sta�o. Nadrabiali to bogactwem osobowo�ci, kt�re zreszt� cz�sto dzia�a silniej ni� g�owa pe�na, ale zestresowana. Jak wi�c wypoczywa�, wiedz�c, �e czeka nas pr�ba? Jak wsz�dzie - najtrudnej zacz��. Je�li do tej pory nie wyrobi�o si� takiego nawyku, zacznijmy od wyznaczenia sobie czasu na nauk�, a nie konkretnego zadania. Po tym zadanym czasie r�bmy co innego, bez wzgl�du na to, czy co� umiemy, czy nie. Ju� po kr�tkim czasie (powiedzmy miesi�c, o ile praktyka jest regularna) umys� sam narzuci sobie w�a�ciwe tempo pracy, a my pozb�dziemy si� nawa�u czekaj�cej nauki. Je�eli rodzice s� z gatunku "oberkontroler�w", co stoj� nad g�ow�, bo matura dziecka to i c h punkt honoru, spr�bujmy zawrze� z nimi umow�, �e do czasu egzaminu zostawiaj� nam swobod� i niech sami przekonaj� si�, czy mieli racj�, czy nie. Mo�emy skorzysta� z ich pomocy, �eby nas przypilnowali w czasie, jaki sobie wyznaczymy. Oczywi�cie, s� takie zagadnienia, kt�re nas interesuj�, nad kt�rymi mo�emy siedzie� bez zm�czenia ca�ymi godzinami. Ale czy zauwa�yli�cie, �e wtedy umys� sam podpowiada, kiedy ma dosy�? I �e takie pasje to bardziej sfera relaksu ni� uci��liwego obowi�zku? Tu m�wimy o tych przedmiotach, o kt�rych wiemy, �e nigdy wi�cej nie b�d� nam w �yciu potrzebne, przeciwko kt�rym nasz umys� si� buntuje, sprawiaj�c, �e czytamy, a do g�owy nic nie wchodzi. Zawarcie ze sob� samym umowy, �e przedmiotom tym po�wi�camy okre�lony czas - ucina wewn�trzne walki. Po czasie przeznaczonym na nauk� dobrze jest na kilka godzin zapomnie� o istnieniu szko�y i perspektywie matury. Ka�dy ma tu jaki� sw�j spos�b sp�dzania wolnego czasu, nie ma wi�c sensu podawa� recept. Wa�ne tylko, �eby nie bra� ze sob� czego�, czego dzi� si� nie nauczyli�my. Wr�cimy do tego jutro! Kapitalnym �wiczeniem usuwaj�cym stres egzaminacyjny, jaki cz�sto pojawia si�, gdy podnosimy si� znad ksi��ek ze �wiadomo�ci�, �e jeszcze tego, tego i tego nie znamy, jest wizualizowanie sobie sytuacji maturalnej. Wyobra�my sobie nas i naszego nauczyciela podczas egzaminu. My jeste�my zrelaksowani, ze �wiadomo�ci�, �e nic z�ego sta� si� nam nie mo�e, nauczyciel u�miecha si� do nas. Gdy nasz umys� zgodzi� si� z tym obrazem - mo�emy i�� do parku czy do kolegi. Nie od razu b�dziemy mogli sobie wyobrazi� tak� sielsk� sytuacj�, ale po kilku, czy kilkudziesi�ciu pr�bach, nie ma si�y - umys� musi to kupi�. Wa�na jest regularno�� praktyki. Pami�tajmy wi�c, �e nie sam� nauk� maturzysta �yje. Umiej�tno�� racjonalnego roz�o�enia si� mi�dzy prac� a odpoczynek przyda si� i potem, np. na egzaminie wst�pnym. Statystyki m�wi�, �e znacznej cz�ci oblanych egzamin�w wst�pnych nie by�oby, gdyby nie przepracowanie i zdenerwowanie zdaj�cych. CZʌ� DRUGA Na egzaminie I. Jak pisa� Jeste�my zatem w sali egzaminacyjnej, mamy przed sob� ile� tam ostemplowanych piecz�tk� szko�y arkuszy papieru kancelaryjnego, na tablicy podano tematy i... co dalej? No w�a�nie. Trzeba nie tylko wiedzie� co nieco na ka�dy z temat�w, ale i umie� to sprzeda�. Jako opakowanie pos�u�y forma, kt�r� si� tekstowi nada. Z dotychczasowej praktyki wynika, �e abiturienci pos�uguj� si� czterema formami wypowiedzi: rozpraw�, esejem, szkicem i felietonem. Zdarzaj� si� co prawda prace w innych formach, ale pisuj� je ci, kt�rym �adne dobre rady nie s� potrzebne. Nam, szarym ludziom, niech�e wystarcz� uwagi, jak komponowa� po wybraniu jednej z wymienionych form. Ali�ci, zanim wybierzemy form�, musimy co nieco wiedzie� o og�lnych zasadach budowy k a � d e j sensownie skonstruowanej pracy pisemnej. S� one nast�puj�ce: Krok pierwszy: analiza tematu. Je�eli jest to temat o brzmieniu: "Cz�owiek wsp�czesny wobec problem�w �redniowiecza i baroku. Fascynacja? Poczucie obco�ci?", to od razu musimy przywo�a� to, co wiemy o tych epokach, co nasza wyobra�nia z nich wybra�a i utrwali�a. I czy w og�le chcemy co� na ten temat powiedzie�. Zawsze dobrze jest wybra� temat najbli�szy naszej osobowo�ci, cho�by wiadomo�ci merytoryczne by�y mniejsze ni� na inny. Ale je�li autorzy temat�w okazali si� wyj�tkowo niedomy�lni i wszystkie "nie le��" nam tak samo - trzeba post�pi� inaczej: -�wypisa� w brudnopisie znane nam lektury, dotycz�ce wszystkich temat�w; -�por�wna�, ile jest ewentualnych ksi��ek do ka�dego z temat�w; -�wypisa� do ka�dego tematu wiadomo�ci pozalekturowe i pozaszkolne; -�por�wna�, jak wy�ej; -�zastanowi� si�, co na ka�dy temat mo�emy powiedzie�; -�wybra� temat w oparciu o powy�sze kryteria i rozpracowa� go dalej. Podobnie trzeba b�dzie post�pi�, je�eli jest kilka temat�w, kt�re podobaj� nam si� jednakowo. Krok drugi: wej�cie w wybrany temat. Je�eli podczas wypisywania tych "prawd do udowodnienia" b�dzie ich wi�cej, to nale�y je pogrupowa�. Potem do ka�dej z tez trzeba wypisa� potrzebne ksi��ki (traktowane has�owo, jako wywo�anie problemu), zapami�tane cytaty, kt�re wbudujemy w tekst, twierdzenia wyczytane czy zas�yszane nasuwaj�ce si� zwroty i wyra�enia, a nawet gotowe zdania, wreszcie jaki� s�d w�asny. Ten ostatni mo�e by� tylko jeden, o ca�o�ci problemu przedstawionego w temacie, ale mo�e ich by� wi�cej, do ka�dej tezy. Zale�y to od przyj�tej koncepcji pracy i od temperamentu pisarskiego ka�dego zdaj�cego. Krok trzeci: rozplanowanie miejsca. Nale�y przydzieli� tezom odpowiedni� obj�to�� tekstu. Znaj�c sw�j czas pisania strony kancelaryjnej i czas pozosta�y do ko�ca egzaminu, nale�y ten czas rozplanowa�. I to z uwzgl�dnieniem takich rzeczy, jak: czy b�dziemy pisali od razu na czysto, czy b�dziemy robili brudnopis i z niego przepisywali, i. t. p. Kiedy wiemy, kt�ra teza jest g��wna, a kt�re pomocnicze, nale�y tej g��wnej wydzieli� nieco wi�cej miejsca ni� innym i przemy�le� takie jej umieszczenie w tek�cie, �eby by�a wyra�nie zaznaczona. Najlepsze takie miejsce to: pocz�tek tekstu, jego koniec lub mniej wi�cej 1/3 d�ugo�ci wypowiedzi. Pocz�tek i koniec wybijaj� tre�� w spos�b naturalny, 1/3 za� to na og� moment najwi�kszego skupienia uwagi czytaj�cego. Mo�na te� pos�u�y� si� technik� powie�ciow� i poda� tez� g��wn�, jako punkt kulminacyjny, tu� przed zako�czeniem. Ale do tego praca musi by� napisana naprawd� doskonale pod wzgl�dem literackim. Krok czwarty: Nale�y sporz�dzi� ram� pracy. Wzi�� tyle kartek, ile zajmie przewidywana obj�to�� pracy i spr�bowa� przymierzy� sporz�dzone ju� klocki-cytaty, gotowe zdania itp. w okre�lone miejsca tekstu. Gdy uznamy, �e tak mia�o by� - pozostaje krok pi�ty: WYKONA�! Je�eli b�dziemy przestrzega� regu� podanych wy�ej, a wywodz�cych si� z codziennej praktyki pisarzy, dziennikarzy, uczonych, itp. ludzi paraj�cych si� pi�rem - to nie ma si�y, nawet je�li uwa�amy polski za uci��liwego kloca - pracy nie zepsujemy. A najlepszym, czuj�cym tekst i pi�ro, i tak nigdy �adne regu�ki nie by�y potrzebne. II. Wyb�r formy Rozprawa. To najpowa�niejsza, najszacowniejsza i najbardziej rygorystyczna forma. To w�a�nie j� t�uk� w niesko�czono�� pokolenia uczni�w, powtarzaj�c, �e rozprawa musi mie� wst�p, rozwini�cie i zako�czenie. Tak te� jest. Rzeczywi�cie, praca w formie rozprawy powinna mie� te trzy elementy. Powinna by� starannie udokumentowana. Czyli - trzeba cytat�w i twierdze� zna� sporo i umie� wskaza� ich �r�d�o. Przy rozprawie wa�na jest umiej�tno�� widzenia problemu z r�nych stron. Tezy powinny uwzgl�dnia� wiele punkt�w widzenia i wszystkim tym punktom trzeba przydzieli� tyle samo miejsca. Najpraktyczniej jest pogrupowa� tezy wok� dwu przeciwstawnych i dope�niaj�cych si� zarazem punkt�w widzenia i oddawa� g�os w kolejnych akapitach lub podrozdzia�ach to jednej, to drugiej stronie. Gdyby pos�u�y� si� przyk�adem tematu ju� zacytowanego, to teza z jednej strony mog�aby brzmie�: "Cz�owiek wsp�czesny nic ju� nie ma wsp�lnego ze �redniowieczem czy barokiem", a druga, dope�niaj�ca: "Jest w cz�owieku ko�ca XX w. sporo z barokowego hulaki". I w tek�cie rozprawy na przemian polemizowa�yby oba punkty widzenia. Tych rund nie powinno by� wi�cej ni� 3-4, bo zanudzimy czytelnika, co nie pozostanie bez wp�ywu na ocen�. J�zyk rozprawy niech�e b�dzie staranny, bez ekstrawagancji czy �argonowych wtr�ce�. Esej: Regu�y wypowiedzi s� tu mniej rygorystyczne, ni� przy rozprawie, ale za to wi�ksze wymogi czytelnicze. ESEJ MUSI BY� LEKTUR� DOBR�. Si�� rzeczy przeznaczony jest wi�c dla tych, kt�rzy potrafi� czytelnika zaciekawi� problemem. Tez jest w eseju mniej, najcz�ciej jedna g��wna, podana od razu na wst�pie w postaci jawnej. Np. gdyby chcie� nasz przyk�adowy temat poda� w formie eseistycznej, to wst�p m�g�by brzmie�: "Powiedzmy sobie szczerze: �redniowiecze to wcale nie tak odleg�a historia. Wiele jest w ka�dym z nas rodem z tej epoki pochodz�cego 'memento mori'..." W eseju nie wymaga si� od autora szczeg�owego t�umaczenia si� z ka�dego twierdzenia (jak w rozprawie), ale logicznie powinno wszystko gra�. Mo�na pos�u�y� si� j�zykiem bardziej zindywidualizowanym ni� przy rozprawie, lecz nadmierna ekstrawagancja dyskwalifikuje prac�. Doskona�ym chwytem eseistycznym jest przytoczenie na poparcie jakiej� tezy - anegdoty literackiej lub historycznej (je�li si� j� pami�ta). Tak�e osobiste odwo�ania autora do czytelnika s� mile widziane. Jedna generalna zasada - esei�cie wolno wiele, je�eli "uwiedzie" swego czytelnika, porwie go wdzi�kiem s�owa lub zafascynuje problemem. Je�eli si� tego nie potrafi, lepiej bra� si� za inne formy, np. Szkic: Og�lny zarys problemu, bez wnikania w szczeg�y. Tez mo�e by� sporo, ka�dej przydzielamy niewiele miejsca, nie zawsze te� musi by� czym� podparta. Ale szkic musi dawa� jaki� obraz problemu i podej�cia autora do tego� problemu. Nie mo�na mechanicznie wypisa� wszystkiego, co si� na dany temat wie i nazwa� tego "szkicem". J�zyk szkicu powinien by� staranny, ale nie przesadnie szkolnie poprawny. Mniej te� wa�ne jest zdanie autora. Celem szkicu jest bowiem zorientowanie czytelnika w prezentowanej tematyce, a nie proponowanie mu w�asnego zdania. Oczywi�cie szkic te� musi by� skonstruowany rzetelnie i ze znajomo�ci� regu� budowy tekstu. W�a�nie dlatego, �e jest on taki bezosobowy - niechlujstwo formalne i j�zykowe mocno obni�a jego warto��. Felieton: Gatunek najtrudniejszy. Wymaga nie tyle znajomo�ci problemu, co �ycia problemem. Felieton jest gatunkiem wypowiedzi najbardziej osobistej. Dlatego nie wymaga si� od felietonisty wielkiego uzasadniania tez (z regu�y w felietonie jest tylko jedna), ale musi on pisa� od serca, �eby�my mu uwierzyli. Najcz�ciej formy felietonowe wybieraj� ludzi pisz�cy o wsp�czesno�ci, czyli na tzw. tematy wolne. Felieton ci�ko wytrzymuje sprawy �miertelnie powa�ne, bo jest z definicji przeznaczony do spraw lekkich. Podobnie jak esej - musi "si� czyta�". Ponadto jeszcze dobry felieton musi by� tak napisany, �eby da�o si� od razu wyczu� sympatie, fobie i antypatie autora. Jest felieton form� polemiczn�, czyli trzeba wiedzie�, z czym si� polemizuje. Musi by� napisany lekko i... z wdzi�kiem. Ci kt�rym poczucie humoru nie dopisuje - niech�e si� za felieton nie bior�, bo skutki b�d� op�akane. J�zyk felietonu mo�e by� bardzo swobodny. W�a�ciwie nie ma �adnych ogranicze�, poza dobrym smakiem i gustem literackim. Mo�e zawiera� wtr�cenia �argonowe, gwarowe neologizmy stworzone przez autora (je�eli s� takie, �e czytelnik je od razu zrozumie), ulubione s��wka itp. Ale nie mo�e by� �mietnikiem. Jak wsz�dzie -obowi�zuj� zasady konstrukcyjne tekstu, cho� w felietonie s� one najmniej uchwytne. I jeszcze jedno: felieton jest form� stosunkowo ma��. Dlatego, je�eli go wybieramy, mo�na pozwoli� sobie na sporz�dzenie brudnopisu. Z uwagi na bardzo wysokie wymagania literackie stawiane felietonowi - jest to nawet wskazane. W�a�nie na felietonie sprawdza si� dwuwiersz Mariana Za�uckiego: "Autor si� musi tak d�ugo m�czy�, / �eby czytelnik ju� nie musia�". Nad felietonem na ostatniej stronie czasopisma sp�dza si� cz�sto tak du�o czasu, �e nie ma ju� go na nic innego. Tote� felietoni�ci bior� najwy�sze wiersz�wki, ale i najsurowiej s� na redakcyjnych kolegiach oceniani. Aczkolwiek omawiamy tu prac� z j�zyka polskiego, czyli literatury i kultury, nie od rzeczy b�dzie zahaczy� o pokrewne dziedziny humanistyczne, przede wszystkim histori�. Bo zdarzaj� si� fenomeny, gdy ucze� pisze doskona�� prac� z polskiego i knota historycznego, lub na odwr�t. Wywo�ane to jest niezrozumieniem r�nic mi�dzy wymogami obu egzamin�w. Przypomnijmy te r�nice: na polskim mo�emy z powodzeniem eksponowa� w�asne s�dy, nawet je�li s� ryzykowne. Wszystko to, co sprawia, �e czujemy jak�� ksi��k� tak a nie inaczej, wi�c nasze zdanie podane w tek�cie, forma pisarska, manipulowanie cytatami i tezami, efektowne wtr�ty, obliczone na uwiedzenie czytelnika - wszystko to jest w pracy polonistycznej jak najbardziej po��dane. W historycznej - mniej. A to dlatego, �e historia operuje faktami realnymi, kt�rymi bez szkody dla rzetelno�ci manipulowa� nie mo�emy. Wskazane jest zatem wi�cej konkretno�ci. Tezy pracy polonistycznej mog� by� zahaczone do�� dowolnie: o odczucia, zdanie swoje i innych czytelnik�w, natomiast tezy pracy historycznej m u s z �, ale to absolutnie m u s z � nawi�zywa� do znanej nam faktografii. W dodatku nie od rzeczy b�dzie przypomnie� sobie, �e historia dzieje si� w porz�dku chronologicznym. I podobnie skonstruowa� rozumowanie. Dygresje, je�li si� pojawi�, niech�e dotycz� omawianego w�a�nie momentu czasu. Wyb�r formy literackiej jest r�wnie dowolny, jak przy pracy z polskiego, cho� rygory historyczne najcz�ciej zaw�aj� wyb�r do trzech form: rozprawy, szkicu, eseju. Du�o wa�niejsze ni� przy polskim s� przy historii zwi�zki przyczynowo-skutkowe. A wi�c umiej�tno�� logicznego, racjonalnego uzasadniania swych s�d�w musi by� maksymalnie wyostrzona i zastosowana. Warto te� poda� od razu, na wst�pie pracy, koncepcj� przewodni�, kt�r� przyj�li�my. Czynimy to, przywo�uj�c tytu� ksi��ki lub posta� i dokonania kogo�, kogo my�l� si� podpieramy. Warto doda� od razu, jak zrozumieli�my temat, co cz�sto uwalnia od zarzut�w niezgodno�ci pracy z tematem. Konstrukcja ramowa pracy musi te� by� bardziej staranna ni� na polskim. Dotyczy to zw�aszcza os�b o du�ym temperamencie pisarskim lub polemicznym. Mniej "natchnienia", wi�cej zwi�zku z realno�ci� - tak mo�na by w skr�cie wypunktowa� przytoczone przed chwil� rady. Oczywi�cie o takich drobiazgach, jak ortografia, poprawna stylistyka, estetyka pracy nie wspominamy, bo powinny by� rozumiane same przez si�. cz�� swego �ycia zawodowo si� skar�y, zawsze jest w z�ym humorze i , op�akuj�c sa Dokonawszy wyboru formy pracy, wynotowawszy tezy i wszystko do nich, dobrze jest na kilka minut wyj�� z sali pod pretekstem fizjologicznym (regulamin stwarza takie mo�liwo�ci). Podobnie - po napisaniu, a przed ostateczn� korekt� te� trzeba sobie da� kilka minut urlopu. To znakomicie relaksuje. Ale je�li porwie nas natchnienie - piszemy od razu. Zawsze jednak mi�dzy napisaniem a korekt� trzeba si� na chwil� od tekstu oderwa�, bo natchnienie bywa kapry�ne i podsuwa zdania nie zawsze najlepsze. Tych kilka minut przemieni nas z Natchnionych w Korektor�w. I dobrze. Lepiej, �eby�my sami co� poprawili, ni� mia�by to zrobi� oceniaj�cy nauczyciel, ze szkod� dla oceny. III. Jak m�wi� Przebrn�wszy szcz�liwie przez egzamin pisemny - pora na ustny. Pytania s� z regu�y znane od d�u�szego czasu, wi�c nie ma elementu zaskoczenia. Dlatego dobrze jest raz jeszcze si� zrelaksowa� i wyjecha� sobie gdzie� tu� po egzaminie pisemnym. Wyj�tkowo l�kliwi mog� dla samouspokojenia wzi�� do plecaka ksi��ki, ale miejmy nadziej�, �e �wie�e powietrze ich otrze�wi i wyleczy ze stresu, kt�ry poza kiepsk� kondycj� doprawdy niczego sensownego nie produkuje. Wr�cili�my wi�c i oto zn�w siedzimy na sali. Wylosowali�my tematy i mamy kilkana�cie minut czasu na przygotowanie si� do wypowiedzi. Sam� wypowied� konstruujemy podobnie jak ustn� - w oparciu o tezy. Ale nie rozwijajmy ich, tylko has�owo notujemy. Gdy sko�czy si� nam zas�b s��w i zda� zwi�zanych z jak�� tez� - zerkamy na przygotowan� kartk� i m�wimy o nast�pnej. Wypowied� ustna nie musi by� d�uga, natomiast powinna by� p�ynna. Powinna te� by� mo�liwie pe�na. Czyli - odsy�amy si� do poetyki szkicu. P�ynno�� i swoboda wypowiedzi jest niezmiernie wa�na, ona to bowiem stanowi 70% oceny. Jest takie zjawisko, �e je�li kto� ca�kiem nawet nieg�upi m�wi ci�ko i duka s�owa - zniech�ca do siebie naj�yczliwszego nawet cz�owieka. Od czego zacz�� nauk� swobody m�wienia? Je�eli si� jej nie ma, to najpro�ciej... od czytania. Je�eli mamy np. pytanie "kultura renesansowa" to napiszmy sobie wypowied�, powiedzmy pi�ciominutow�, na ten temat. Jeszcze raz przyda si� stoper - sprawdzimy, ile czasu zajmie nam odczytanie zapisanej w�asnor�cznie stronicy kancelaryjnej. I tym si� kierujemy pisz�c wypowied�. Najlepiej jest skontrolowa� si�, korzystaj�c z magnetofonu. Nie znam lepszej metody na wyleczenie si� z przypadkowych "eee...", "hm...", "tego..." itp. kwiatk�w. Pierwszych kilka napisanych wypowiedzi, je�eli kto� wie, �e nie opanuje strachu, dobrze jest zapami�ta� dos�ownie. I umie� je wyrecytowa�. Przestrzegam jednak przed nauczeniem si� na pami�� wszystkich odpowiedzi na wszystkie pytania. Pomijaj�c ju� olbrzymi� prac�, co b�dzie, je�eli egzaminator zada jeszcze jakie� pytanie? Stres, strach przed nieznanym i wracamy tam, sk�d przyszli�my - do dukania i wyb�kiwania nie powi�zanych ze sob� s��w. Dlatego umiej�tno�� m�wienia trzeba posi��� odpowiednio wcze�niej. Je�eli nie zrobiono tego do pocz�tku czwartego roku szko�y �redniej - jest to ostatni dzwonek. Gdy �wiczenia s� systematyczne - tych kilka miesi�cy powinno wystarczy�. Je�eli ta przyczyna s�abo�ci m�wienia le�y g��biej, np. w zablokowaniu psychicznym, wyniesionym z domu (bardzo cz�sty przypadek) - to kapitalnym sposobem na pozbycie si� tego bloku jest... wywrzeszczenie si� do woli. P�j�� w miejsce, gdzie nasze wrzaski nikomu nie b�d� przeszkadza�y i po prostu si� wykrzycze�. Bardzo cz�sto po kilku pr�bach pojawia si� "g�upawka" lub poczucie �mieszno�ci. Wtedy bierzemy kij i walimy np. po drzewach jednocze�nie krzycz�c. Doskonalszym, ale i wymagaj�cym wi�kszej odwagi sposobem jest takie samo �wiczenie w gronie koleg�w. Ka�dy kolejno wchodzi w kr�g i daje upust swej st�umionej ekspresji. Wi�kszo�� niepowodze� w publicznych wyst�pach, chowanie si� za prac� pisemn� - ma �r�d�o w niech�ci do wyra�ania siebie samego. A w�a�nie ta zdolno�� jest (nie�wiadomie cz�sto) oceniana na egzaminie ustnym. Gdy nie ma k�opot�w z ekspresj� - trzeba zabra� si� za wiedz�. Pami�tajmy, �e wypowied� ustna nie mo�e by� rozwlek�a. Nie mog� si� powtarza� kilka razy te same informacje. Do tego w�a�nie s�u�y sporz�dzona podczas przygotowania "�ci�ga". Trzeba te� przechodzi� od wyuczonych kwestii do swobody improwizacji, �wiczy� pami�� w skojarzeniach na zadany temat. Dobrze jest ca�y czas, dop�ki swobodnie nie m�wimy, "podpiera� si�" magnetofonem, kontroluj�c sw�j poziom improwizacji. Wtedy nie b�dzie k�opot�w na egzaminie ustnym, a i na studiach b�dzie jak znalaz�. S�uchaj�c w�asnego g�osu zwr��my uwag�, czy nam samym przyjemnie si� nas samych s�ucha. Je�eli tak - nie ma si�y, �eby ustny obla�. Aby jako� wej�� do "�wiata m�wionego" - proponuj� wykonanie sobie kalendarium wydarze� kulturowych. np. "Kopernik - renesans - napisa� 'O obrotach' - rewolucja filozoficzna". "Kochanowski - renesans - napisa� 'Fraszki', 'Treny', 'Psa�terz', 'Pie�ni' - ojciec polskiego j�zyka literackiego", itp. Tak� podstawow� faktografi� trzeba wku�, a potem jest ju� coraz �atwiej. Coraz swobodniej kojarzymy fakty i idee. Ale je�li kto� s�dzi, �e bez jednorazowego wykonania takiej pracy co� b�dzie mu dane - niech�e przejdzie si� na pierwszy lepszy egzamin do pierwszego lepszego liceum i zobaczy, jak dukaj� i poc� si� tam jemu podobni "genialni" leserzy. I jeszcze jedna uwaga: NIE OBCI��AJMY PAMI�CI SZCZEGӣAMI! Za�miecaj� one umys�, nic nie daj�c w zamian. Raczej starajmy si� je kojarzy� z ca�o�ci�, kt�rej s� elementami. I tyle - o samym egzaminie. CZʌ� TRZECIA Powt�rka z polskiego I. Literatura staro�ytna Lektura: Mity greckie (oprac. J. Parandowski); "Odyseja" (t�um. J. Parandowski); fragmenty "Iliady"; Ksi�ga Rodzaju, Ksi�ga Hioba, kilka psalm�w, jedna z Ewangelii, Objawienie �w. Jana; fragmenty "Eneidy"; INFORMACJE o: Horacym, Owidiuszu, Homerze, Cyceronie, �w. Augustynie (dobrze jest przeczyta� cho� fragment "Wyzna�" tego ostatniego), Marku Aureliuszu. Za najstarsze dzie�a literatury naszego kr�gu kulturowego uwa�a si� powszechnie: oba wielkie eposy Homera, zapisy mit�w greckich oraz Pi�cioksi�g (Ksi�gi Moj�eszowe). Utwory homeryckie spisano, w formie jak� dzi� znamy, na prze�omie VIII i VII w p.n.e., ale ich ustne przekazy s� znacznie starsze, siegaj� czas�w wojny troja�skiej (prawdopodobnie X w p.n.e). Najpewniej te� gdzie� z tych czas�w pochodz� pierwsze redakcje mit�w greckich. Mity o stworzeniu �wiata i o herosach przynios�y na ziemie europejskie plemiona greckie - Achajowie, Dorowie, Jonowie. Mity troja�skie powsta�y z po��czenia wcze�niejszych, bli�ej nie znanych opowie�ci z rzeczywistymi faktami historycznymi z wojny troja�skiej. Pi�cioksi�g biblijny jest dziedzictwem mit�w sumeryjskich i akadyjskich. Stamt�d pochodzi m.in. opowie�� o potopie (powt�rzona za "Eposem o Gilgameszu"). Do tych p�historycznych legend do��czano kolejno dzieje lud�w praizraelskich, potem dzieje Izraela, i tak, poprzez przekaz ustny z pokolenia na pokolenie, historia by�a przechowywana. W�r�d lud�w semickich przekaz za po�rednictwem ludzi o specjalnie �wiczonej pami�ci by� bardzo rozpowszechniony. Pierwsze zapisy powsta�y najprawdopodobniej kr�tko po wej�ciu Izraela do Egiptu. Tam te� odnalaz� je i przypomnia� Moj�esz, wychowany na dworze kap�an�w egipskich. Pierwszy pe�ny zapis Pi�cioksi�gu hebrajskiego powsta� ju� w pa�stwie izraelskim, w czasach Dawida i Salomona (X w. p.n.e). Pozosta�e ksi�gi (z wyj�tkiem Ksi�g Machabejskich, Pie�ni nad Pie�niami i niekt�rych ksi�g prorockich) spisano w okresie niewoli babilo�skiej (VI w. p.n.e.) i kr�tko potem. Ostatnia praca redakcyjna Starego Testamentu to w��czenie Pie�ni na Pie�niami po kl�sce powstania �ydowskiego w I w. n.e. Tyle fakty historyczne. Od strony kulturowo-literackiej oba te pra�r�d�a naszej kultury i cywilizacji ukazuj� dwa oblicza tej kultury. Greckie jest jasne, racjonalne, odwo�uj�ce si� do rozumu i j�zyka, �ydowskie - bardziej mistyczne, si�gaj�ce do pok�ad�w tego, co w cz�owieku nieracjonalne, podleg�e wierze, a nie wiedzy. Nauka wsp�czesna widzi w mitach i greckich, i biblijnych nie tyle zapis historii, co przegl�d wiecznych wzor�w zachowa� cz�owieka, zwanych a�r�c�h�et�y�p�a�m�i. W�a�nie z uwagi na tre�ci archetypowe mity s� tak wa�ne w poznaniu literatury. W ka�dym okresie historyczno-literackim mo�emy wyr�ni� kilka postaci, kt�re czerpi� z archetypowej skarbnicy. Nawet, je�eli powtarzaj� si� w kilku epokach (np. Rycerz b�dzie nam towarzyszy� od antyku do renesansu), to w ka�dej opisywani s� przez inne mitologie. Inny jest np. idea� w�adcy staro�ytnego (reprezentuje go Moj�esz czy Kreon), a inny �redniowiecznego, znany z "Pie�ni o Rolandzie". MITY GRECKIE s� "przegl�dem" najbardziej typowych sytuacji, w jakich cz�owiek mo�e si� znale��. Jest tu i w�dr�wka (Jazon, Odys), i wojaczka (Achilles), i boje z si�ami innych �wiat�w (Bellerofont walcz�cy z Meduz�), i cierpienie zas�u�one (Tantal, Syzyf), i powsta�e w walce o post�p (Prometeusz). Opr�cz tego ka�da mitologia, kt�ra legnie u podstaw wielkiej kultury (do dzi� �yjemy dziedzictwem kultury antycznej), zawiera k o s m o g o n i �, czyli mnieman� histori� powstania Ziemi, oraz k o s m o l o g i �, czyli "nauk�" o obecnym stanie �wiata (obecnym w sensie 'bliskim pierwszym s�uchaczom mit�w') i miejscu w tym �wiecie cz�owieka. Kosmogonia grecka wywodzi Ziemi� i ca�y Wszech�wiat z Chaosu, czyli stanu pierwotnego niezr�nicowania (fizyk powidzia�by: stanu o wielkiej entropii). Z niego mia�by si� poprzez prac� pokolenia Tytan�w i p�niejszych od nich bog�w olimpijskich ukszta�towa� Wszech�wiat. W kosmologii mitologicznej cz�owiek jest zwi�zany z istotami podobnymi do niego i fizycznie, i psychicznie -z bogami. W odr�nieniu od cz�owieka s� oni nie�miertelni. Zwi�zek cz�owieka z bogami jest w mitologii greckiej partnerski: cz�owiek poprzez sk�adanie ofiar podtrzymuje �wiat bog�w, korzystaj�c za to z ich m�dro�ci. Czasem te� b�g u�ycza cz�owiekowi bezpo�rednio jakiej� swej mocy lub jej cz�stki. Bogowie u�ywaj� energii ludzi do swych cel�w (na tym oparta jest intryga prowadz�ca do wojny troja�skiej). Mity greckie nie s� jednolite. Powstawa�y d�ugo, a ich pocz�tki gin� w pomroce dziej�w. Ale mo�na prze�ledzi�, kt�re mity s� najstarsze, a kt�re najm�odsze. W wielu opowie�ciach powtarzaj� si� motywy znane z innych - takie mity s� bez w�tpienia p�niejsze. Najbardziej reprezentatywny jest tu mit o Heraklesie, kt�rego dwana�cie prac to wcze�niejsze opowie�ci lub ich przer�bki w��czone w wi�ksz� ca�o��. Wa�n� rol� w mitach i w og�le mitologiach odgrywaj� liczby, kt�re wed�ug nich s� wa�ne dla Wszech�wiata, np. wspomniane dwana�cie prac Heraklesa odpowiada swym charakterem dwunastu znakom Zodiaku. Trudno jest uchwyci� granic� mi�dzy mitologiczn� histori� a faktami historycznymi. Np. mity troja�skie i potroja�skie, spisane w formie dramatu przez wielk� tr�jc� tragik�w greckich (Eurypides, Ajschylos, Sofokles), zawieraj� zar�wno fakty (historia zdobycia Troi), jak i inne mity (opowie�ci o Antygonie, historia Edypa, historia rodu Atryd�w, itp). MITY BIBLIJNE, podobnie jak greckie, nie s� jednolite. Nawet w niewielkim fragmencie Ksi�gi Rodzaju s� dwie historie stworzenia �wiata i cz�owieka. Opowie�� biblijna jest jednak bardziej od mit�w greckich historyczna. Sprzyja�o temu istnienie ludzi o specjalnie �wiczonej pami�ci, kt�rzy spe�niali rol� kronikarzy. Takich kronikarzy mia�y wszystkie ludy semickie, nie tylko �ydzi. Dzi�ki wielu pokoleniom takich "�ywych kronik" spisano ostatecznie to, co dzi� sk�ada si� na Pismo �wi�te Starego Testamentu. Rozpowszechnianie alfabetu w�r�d Izraelit�w przypada mniej wi�cej na czasy S�dzi�w (ok. XI w. p.n.e.), ale ostateczna redakcja Pi�cioksi�gu to czasy Dawida i Salomona (X w. p.n.e). Reszt� ksi�g spisano w niewoli babilo�skiej i po niej. Stary Testament dzielony jest zazwyczaj na trzy wielkie cz�ci: ksi�gi historyczne (Pi�cioksi�g, Ksi�gi S�dzi�w, Jozuego, Kr�lewskie, Kronik, Ksi�gi Machabejskie), ksi�gi nauk (Psalmy, Kaznodzieja Salomonowy, M�dro�� Syracha, Eklezjastyk, Przys�owia Salomonowe) i ksi�gi prorockie (czterej Prorocy Wi�ksi: Jeremiasz, Daniel, Ezechiel, Izajasz oraz mniejsze ksi�gi prorockie, zwane Ksi�gami Prorok�w Mniejszych). Niekt�rzy badacze w specjaln� grup� ujmuj� jeszcze Ksi�g� Ruty i Ksi�g� Estery, jako przekaz wprawdzie historyczny w formie, ale nie potwierdzony. W og�le Pismo �wi�te jest bardziej udokumentowane historycznie ni� mity greckie. Mniej te� znajdziemy tu wzor�w zachowa� archetypowych. Cz�� mitologiczna to w�a�ciwie tylko Ksi�ga Rodzaju. Pog�os mityczny znajdziemy te� w ksi�gach nauk biblijnych. Mitologia grecka nie zna�a takiego skondensowanego wyk�adu nauki, jak w Pi�mie �wi�tym. Takie wyk�ady dawali w �wiecie greckim ludzie znani z nazwiska. Biblijnych ksi�g nauk, cho� maj� autor�w, nie mo�na jednoznacznie przypisania� takiemu czy innemu cz�owiekowi. Najcz�ciej kto�, kto podaje si� za autora, jest tylko redaktorem, porz�dkuj�cym wersje wcze�niejsze, a zdarza si�, �e autor uznawany jest przez tradycj� wbrew faktom historycznym (tak jest z Psalmami - d�ugo my�lano, �e ich autorem jest rzeczywi�cie kr�l Dawid). Koncepcja wsp�zale�no�ci Boga i cz�owieka jest w Starym Testamencie zasadniczo odmienna ni� u Grek�w. B�g �yd�w to nie partner cz�owieka, lecz jego w�adca absolutny i w�a�ciciel. Cz�owiek, chce czy nie chce, musi wykonywa� wol� Boga, a je�li odmawia tego - jest bezlito�nie i surowo karany. B�g w Starym Testamencie u�ywa cz�owieka do dzia�ania w �wiecie materialnym, aby zademonstrowa� sw� pot�g�. O ile bogowie greccy bywali bezsilni bez pomocy cielesnych ludzi, o tyle Jehowa mo�e dzia�a� sam. Cz�owiek, je�eli wsp�dzia�a z nim (poprzez niewolnicze poddanie), otrzymuje szcz�liwe i bez trosk �ycie, a po �mierci - przebywanie z Bogiem (w mitologii greckiej b�g daje cz�owiekowi "szcz�cie" tylko w ramach swych kompetencji, np. �aska Posejdona to szcz�cie w podr�ach morskich, ale ju� na l�dzie rz�dzi� kto inny. Jehowa jest wszechmocny, zwr�cenie si� do niego rozwi�zuje, w my�l biblijnych przekaz�w, ka�dy problem). Druga my�l biblijna to powo�anie narodu �ydowskiego do g�oszenia nauk o Jedynym Bogu. Aby jako� zachowa� odr�bno�� tej wiary, �ydzi musieli si� odr�nia� od innych nacji. St�d tak rygorystyczne Prawo, st�d niech�� do nawi�zywania kontakt�w i wojowniczo�� starotestamentowego Izraela. W�a�ciwie jedyne prawa �ci�le, w nowoczesnym znaczeniu, religijne to Dekalog, powt�rzony potem przez Jezusa. Reszta przepis�w ma znaczenie albo rytualne (obrzezanie stosowane by�o przez wiele cywilizacji staro�ytnych jako znak przynale�no�ci do kasty kap�a�skiej - �ydzi mieli by� przecie� narodem prorok�w i kap�an�w), albo... higieniczne (no tak, bo wieprzowina, kt�rej �ydzi nie jadaj�, to mi�so nie najlepszej jako�ci i �atwo si� psuj�ce, zw�aszcza w gor�cym klimacie Palestyny. Podobne znaczenie ma nakaz mycia r�k, czy oczyszczania si� kobiet po menstruacji). Du�� cz�� Prawa Moj�esz zaadoptowa� z Kodeksu Hammurabiego, znanego na dworze kap�an�w egipskich. KSI�GA HIOBA, nale��ca do poetyckich ksi�g Starego Testamentu, jest - w swej warstwie "nauczaj�cej" - wyk�adni� cn�t Izraelity. Musi on wi�c wierzy� Bogu �lepo, bez wzgl�du na okoliczno�ci �wiata zewn�trznego. Musi by� w obliczu Boskich wyrok�w losu g�uchy na argumenty logiczne (takie przytaczaj� przecie przyjaciele Hioba!). W zamian jest nagradzany przez tego� Boga zwrotem bogactwa i znaczenia, a nawet ich pomno�eniem. Da� si� Bogu u�ywa�, polega� tylko na sile swej wiary a wszystko u�o�y si� jak najlepiej - tak mo�na by sformu�owa� przes�ania tej ksi�gi. PSALMY to w powszechnej opini najbardziej natchniona cz�� Starego Testamentu. Te 150 kr�tkich utwor�w, wychwalaj�cych wszechmoc Boga i jego szczodro�� wobec Izraela, to twory z co najmniej kilku stuleci. Zanotowano je w wersjach przypuszczalnie najcz�ciej w �wi�tyni jerozolimskiej s�yszanych. M�wimy "najcz�ciej", gdy� ani melodie, ani s�owa psalm�w nie by�y rygorystycznie przez kolejnych przodownik�w �wi�tynnego ch�ru przestrzegane. Pog�oska, jakoby ich autorem by� kr�l Dawid, panuj�cy w latach 940 - 920 p.n.e., bierze si� st�d, �e rzeczywisty autor, pisz�cy ju� w czasach niewoli babilo�skiej, celowo odwo�ywa� si� do lepszych czas�w, kojarzonych przez �yd�w ze szczytem pot�gi Izraela. Reprezentuj� te� psalmy ostateczne skrystalizowanie si� formy klasycznej poezji hebrajskiej. Przewa�nie budowane s� z wi�kszej liczby "cegie�ek", jakimi s� dwuwersowe ca�o�ci: jeden wers w tonacji wznosz�cej, drugi w opadaj�cej. Poezja hebrajska nie zna�a rymu, nie liczy�a g�osek ani akcent�w frazowych czy wyrazowych. Wyr�nikiem poetyckim by�o wpasowanie si� w lini� melodyczn� o okre�lonej ilo�ci szczebli. W�a�ciwo�� t� warto zna�, bo do niej odwo�ywali si� i t�umacze Psa�terza, i wielu poet�w tworz�cych utwory o tematyce religijnej. EWANGELIE, mimo �e bli�sze sobie chronologicznie ni� ksi�gi Starego Testamentu, nie s� zgodne ani w relacjonowaniu �ycia Jezusa, ani jego nauki. Najstarsza z Ewangelii - �w. Marka - powsta�a prawdopodobnie 20 do 30 lat po �mierci Jezusa, najp�niejsza (�w. Jana) spisana zosta�a prawie p� wieku po pierwszej. Zachowa�y si� te� ewangelie apokryficzne (nie uznane przez w�adze ko�cielne za natchnione i dlatego nie w��czone do Pisma �wi�tego), spisywane przez aposto��w i innych �wiadk�w wydarze� w Palestynie u pocz�tk�w naszej ery. �wczesna spo�eczno�� Izraela daleka by�a od �wietno�ci czas�w Dawida i Salomona. Dzia�a�y cztery wielkie stronnictwa polityczno-religijne: faryzeusze, ch�tnie uzupe�niaj�cy tradycj� przekazami p�niejszymi, saduceusze, wywodz�cy sw�j r�d od Sadoka, kap�ana �wi�tyni jerozolimskiej z czas�w powrotu z niewoli babilo�skiej, zawzi�ci tradycjonali�ci i wrogowie faryzeusz�w, by�o stronnictwo zaciekle walcz�ce z panowaniem rzymskim - zeloci, u�ywaj�cy judaizmu jako ideologii politycznej. By�a wreszcie sekta esse�czyk�w (od jeziora Essen w Galilei), staraj�ca si� trzyma� nie litery, lecz ducha Prawa, d���ca do zreformowania religii �ydowskiej. (Istnieje znaczne prawdopodobie�stwo, �e Jezus mia� co� wsp�lnego z esse�czykami). A w�a�nie nauka Jezusa - apolityczna, odleg�a od spraw dora�nych - dla �yd�w by�a jak iskra padaj�ca na beczk� prochu. Pami�tano proroctwo o Mesjaszu, co mia� wyzwoli� �yd�w od wszelkich zale�no�ci i osadzi� na tronie �wiata. Jezus szybko zosta� obwo�any Mesjaszem i - wbrew chyba swej w�asnej woli - sta� si� osob� polityczn�. Tego Rzymianie tolerowa� nie mogli. Krzy�owanie by�o przez rzymskich prokurator�w stosowane ch�tnie i cz�sto, podobnie jak pos�ugiwanie si� "wol� ludu" (co mia�o miejsce z Barabaszem i Jezusem). Takie jest historyczne t�o Ewangelii. W swej warstwie literackiej Ewangelie pe�ne s� celnych przypowie�ci, charakterystycznych dla tradycji Wschodu. Kt�re z nich rzeczywi�cie wypowiedzia� Jezus -ustali� niepodobna. Charakterystyczne jest, �e ka�da z Ewangelii ujmuje �ycie Jezusa inaczej: Marek podkre�la cuda, Mateusz koncentruje si� na tre�ciach etycznych nauki przekazanej s�uchaczom, �ukasz dba o szczeg�ow�, kronikarsk� relacj�, wreszcie Jan, znacznie p�niejszy od pozosta�ych Ewangelist�w daje pog��bion� refleksj� o ca�o�ci opisanych zdarze�, podkre�laj�c nie surowo��, lecz �agodno�� Jezusa i jego mi�o�� ku innym ludziom. Ewangelie szybko wesz�y do kanonu lektur literatury �wiatowej. Od nich zaczyna si� w kulturze europejskiej topos (w�tek) ofiary uczynionej ze swego �ycia dla jakiej� idei lub aby ocali� innego cz�owieka czy grup� ludzk�. OBJAWIENIE �W. JANA TEOLOGA, inaczej Apokalipsa, powsta�e wg tradycji na wyspie Patos w 212 r. n.e. ko�czy Nowy Testament. Zosta�o do� w��czone po soborze nicejskim, kt�ry odby� si� w roku 325 n.e. Obrazy, jakie mia� ujrze� we �nie, Jan przedstawi� tak sugestywnie, �e w j�zyku potocznym s�owo "apokalipsa" oznacza katastrof�, na kt�r� d�ugo si� pracowa�o, lekcewa��c ostrze�enia. Stanowi te� Apokalipsa wa�ny etap w rozwoju my�li filozoficznej chrze�cija�stwa. Po �ydach przej�o ono wiar�, �e podobnie jak �wiat mia� sw�j pocz�tek - Stworzenie - tak b�dzie mia� i koniec -Unicestwienie. Poprzedzone to mia�o by� S�dem Ostatecznym, na kt�ry ka�dy cz�owiek zostanie przez Jezusa wezwany i os�dzony. Dotyczy to i ludzi �yj�cych wsp�cze�nie z autorem Objawienia, i wcze�niejszych, i p�niejszych. Enigmatyczne s�owa "czas blisko jest", w zestawieniu z obietnic� rych�ego powrotu Jezusa, spowodowa�y, �e pierwotni chrze�cijanie nie cenili �ycia doczesnego. "Apokaliptycznymi" wizjami strasz� od tego czasu wszyscy fa�szywi i prawdziwi prorocy. Nie ma te� chyba pisarza, kt�ry na Apokalipsie nie nauczy�by si� plastycznego snucia wizji. Na LITERATUR� RZYMU sk�adaj� si� przede wszystkim dzie�a tw�rc�w z�otego wieku tej literatury - Horacego, Wergiliusza, Owidiusza, Katullusa, Cycerona, Seneki. Nie do pomini�cia jest te� "Wojna galijska" Juliusza Cezara, dzie�o o niew�tpliwych walorach literackich. Wieki p�niejsze doda�y jeszcze znakomite zapiski cesarza-filozofa, Marka Aureliusza, "Dzieje" historyka Tacyta, pisma Ojc�w Ko�cio�a, no i przede wszystkim znakomicie napisane i do dzi� doskonale si� czytaj�ce "Wyznania" Augustyna Aureliusza (�w. Augustyna). ENEIDA Wergiliusza powsta�a z pobudek politycznych. Mia�a s�awi� wielko�� Rzymu pod rz�dami Oktawiana Augusta. ��czy w�tki z "Iliady" (wojna o Lacjum, jak� bohater poematu, Eneasz, toczy z miejscowymi plemionami) i "Odysei" (w�dr�wka Eneasza z p�on�cej Troi do Lacjum). Wergiliusz da� literack� podbudow� dumie Rzymian, kt�rzy w�a�nie po�o�yli podwaliny pod najtrwalsze z dotychczasowych imperi�w. Literacko uzasadni� dzieje Rzymu. Np. zniszczenie Kartaginy (militarnie bezsensowne) wyt�umaczy� kl�tw� dawnej kartagi�skiej kr�lowej, Dydony, kt�r� Eneasz musia� porzuci�, aby spe�ni� cel swej w�dr�wki. Zakochana i zdradzona kr�lowa rzuca si� na p�on�cy stos, z kt�rego miota przekle�stwo na r�d Eneasza (czyli Rzym). Zniszczenie fizyczne Kartaginy (nie pozosta� z niej kamie� na kamieniu) mia�o jakoby niwelowa� kl�tw� i otworzy� Rzymowi jasn� przysz�o��. HORACEGO uwa�a si� za jednego z najwi�kszych poet�w staro�ytno�ci w og�le. Jego dorobek jest stosunkowo skromny ilo�ciowo. Pozostawi� "Carmina" ("Pie�ni"). S� to kr�tkie utwory liryczne, kt�rych tre�ci� jest spokojne �ycie wiejskie. W niekt�rych pojawiaj� si� akcenty okoliczno�ciowe (np. pie�� "Na zwyci�stwo po Akcjum" powsta�a po pobiciu przez flot� Oktawiana wojsk Antoniusza i Kleopatry w 31 r. p.n.e.), ale nie s� dominuj�ce. Na uwag� zas�uguje mistrzostwo formalne tych utwor�w, jakiego literatura Rzymu nigdy ju� potem nie prze�cign�a. OWIDIUSZ zas�yn�� najpierw jako autor frywolnej "Sztuki kochania" ("Ars Amandi"), za kt�r� zosta� przez pruderyjnie nastawionego Augusta zes�any na prowincj�. Tam, na wygnaniu powsta�o naj�wietniejsze dzie�o Owidiusza - "Przemiany". Jest to poetycki wyk�ad mitologii, powi�zanej z histori�. Historia rozwija si� wg Owidiusza od mit�w poprzez wojn� troja�sk�, staro�ytn� Grecj� a� do czas�w poecie wsp�czesnych. Ko�cz� si� "Przemiany" apologi� Augustowego Rzymu. Z pomniejszych autor�w tego okresu na uwag� zas�uguje SENEKA, filozof i nauczyciel Nerona (nie bardzo si� na uczniu sprawdzi�y przykazania mistrza!) oraz CYCERON, znakomity m�wca, kt�rego mowy s� do dzi� obowi�zkow� lektur� student�w prawa we wszystkich krajach. Z�oty wiek literatury rzymskiej by� jednocze�nie jedynym d�u�szym okresem pokoju w dziejach Rzymu. Tylko wtedy te� zaistnia�y warunki, aby pod mo�nym i hojnym protektoratem Oktawiana Augusta i przy wsparciu Mecenasa (od jego nazwiska wzi�a nazw� instytucja mecenatu) rozwin�y si� sztuki pi�kne. Bo Rzym nie bardzo gustowa� w wykwintnej sztuce. Raczej poci�ga�y jego obywateli zaj�cia administracyjne i wojenne. WYZNANIA �w. Augustyna, napisane ju� w Rzymie chrze�cija�skim (druga po�owa V w. n.e.) to przyk�ad usamodzielniania si� pi�miennictwa chrze�cija�skiego, jego oddzielania si� od tradycji staro�ytnej. S� bowiem "Wyznania" i staro�ytne w swym zrelaksowaniu i �redniowieczne w tych partiach, kt�re m�wi� o boja�ni bo�ej, w staro�ytno�ci poga�skiej niemal nie notowanej przez literatur�. Sam Augustyn przeby� d�ug� drog�. By� pierwotnie manichejczykiem i dopiero na kr�tko przed �mierci� nawr�ci� si� na chrze�cija�stwo. �y� na spos�b ca�kowicie rzymski, daleki od kojarzonej z chrze�cija�stwem ascezy. Jako biskup miasta Hippona te� nie narzuca� bliskich i powoli ju� rozpoczynaj�cych si� �redniowiecznych praktyk. Tote� tym cenniejsze s� te partie "Wyzna�", gdzie spod poga�skiej maski wyziera pe�ny dramatyzm w�a�ciwy nast�pnej epoce. II. �redniowiecze LEKTURA: "Bogurodzica", "Pie�� o Rolandzie", fragmenty "Kroniki" Galla Anonima, "Rozmowa mistrza Polikarpa ze �mierci�", "Legenda o �w Aleksym", "O zachowaniu przy stole" lub "Satyra na leniwych ch�op�w". INFORMACJA: o poe