5619
Szczegóły |
Tytuł |
5619 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5619 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5619 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5619 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
J�zef Szk�owski
Cz�owiek, Ziemia, kosmos
Uwa�a si� powszechnie, �e przewidywanie przysz�o�ci jest wy��czn� domen�
pisarzy-fantast�w. Ale ich wyobra�nia nie zawsze mie�ci si� w �cis�ych rygorach
naukowej logiki. Zreszt� sam rodzaj uprawianej przez nich literatury zwalnia od
odpowiedzialno�ci za prawid�owo�� ukazywanych wizji.
Dzisiaj jednak coraz cz�ciej przepowiadaniem dr�g rozwojowych ludzko�ci
zaczynaj� si� zajmowa� uczeni. Oddajemy g�os znanemu radzieckiemu astrofizykowi,
cz�onkowi-korespondentowi Akademii Nauk ZSRR, J�zefowi Szk�owskiemu.
Na pocz�tku wieku XIX angielski duchowny Thomas Robert Malthus stworzy� teori�
g�osz�c�, �e ludno�� Ziemi ro�nie w post�pie geometrycznym (1:2:4:8:16:32 itd.),
za� produkcja d�br materialnych - w post�pie arytmetycznym (1:2: 3:4:5 itd.).
Malthus utrzymywa� dalej, �e wobec tego nieuniknione jest post�puj�ce zubo�enie
ludzko�ci i �e g��d, choroby, wojny i inne kl�ski zmniejszaj�ce liczb�
mieszka�c�w Ziemi nale�y uzna� za b�ogos�awie�stwo boskie.
Malthus wyliczy�, �e ludno�� Anglii podwajaj�c si� co 25 lat osi�gnie w roku
1950 siedemset cztery miliony os�b, za� wy�ywi� w tym czasie b�dzie mo�na
zaledwie 77 milion�w ludzi. W rzeczywisto�ci liczba angielskich poddanych
zwi�kszy�a si� w owym czasie tylko do 51 milion�w od�ywiaj�cych si� przeci�tnie
lepiej ni� 11 milion�w ich przodk�w �yj�cych 150 lat wcze�niej.
Oczywi�cie "nie samym chlebem cz�owiek �yje". Na poj�cie poziomu �yciowego
sk�ada si� wiele innych czynnik�w. Jak nale�y je ��cznie oceni�?
Mo�na dla por�wnania pos�u�y� si� poziomem rozwoju energetyki. Bez zu�ycia
bowiem energii nie do pomy�lenia jest zar�wno produkcja �ywno�ci i wyr�b
odzie�y, jak i budowa mieszka�, ogrzewanie ich i o�wietlanie, i wreszcie
panowanie cz�owieka nad �ywio�ami. Badaj�c spraw� pod tym k�tem przekonamy si�,
�e poczynaj�c od ko�ca wieku XVIII do naszych dni produkcja energii zawsze
wyprzedza�a wzrost liczby mieszka�c�w globu. Innymi s�owy, ten przyk�adowo
wybrany "wska�nik dobrobytu" wbrew pesymistycznym proroctwom Malthusa
nieustannie si� podnosi�.
Ale czy tak b�dzie si� dzia� r�wnie� i w przysz�o�ci?
Obecnie ludno�� Ziemi zwi�ksza si� �rednio o 2% rocznie. Zdaniem fachowc�w z ONZ
za 35 lat (oko�o roku 2000) ludno�� ta si� podwoi i przekroczy liczb� 6
miliard�w os�b. A tymczasem zasoby energetyczne planety maj� swoje granice i w
niekt�rych okolicach mog� si� wyczerpa� ju� za jakie� 15-20 lat.
Co prawda energetyk� mo�e uratowa� paliwo j�drowe. B�d�my optymistami i za��my,
�e uda si� rozwi�za� wyj�tkowo z�o�ony problem kontrolowanej reakcji
termoj�drowej (synteza lekkich pierwiastk�w z wodoru i jego izotop�w). W�wczas
surowiec energetyczny b�dziemy czerpa� ze zwyk�ej wody, a przecie� mamy jej na
Ziemi pod dostatkiem, ca�e oceany.
Ale...
��czna moc reaktor�w j�drowych te� nie mo�e przekroczy� okre�lonego pu�apu.
Laureat nagrody Nobla Miko�aj Siemionow, wiceprzewodnicz�cy Akademii Nauk ZSRR,
uwa�a, i� ten pu�ap wyznaczony jest niebezpiecze�stwem przegrzania powierzchni
Ziemi i otaczaj�cej j� atmosfery.
Gdyby ciep�o wydzielane przy spalaniu paliwa j�drowego osi�gn�o wielko�� 10%
energii promienistej S�o�ca padaj�cej na nasz� planet�, to taki skromny pozornie
dodatek do strumieni kosmicznego ciep�a wywo�a powszechn� zmian� klimatu.
�rednia temperatura na Ziemi wzro�nie przypuszczalnie o 7�C. Rozpocznie si�
gwa�towne topnienie lodowc�w arktycznych i antarktycznych, a p�niej mo�e nawet
nast�pi �wiatowy potop. Gwa�towne zachwianie istniej�cych warunk�w geofizycznych
kryje w sobie niebezpiecze�stwo trudnych do przewidzenia katastrof.
Niekt�rzy autorzy zagraniczni s�dz�, �e trzeba b�dzie zamrozi� energetyk� na
jakim� niezmiennym poziomie i jak najsurowiej zakaza� jej dalszego rozwoju.
W�tpi� jednak, aby to by�o mo�liwe. My�l�, �e spo�ecze�stwo, w kt�rym zahamowano
ilo�ciowy i jako�ciowy wzrost si� wytw�rczych, skazane jest na zag�ad�.
Przypu��my teraz, �e produkcja energii i d�br materialnych b�dzie wzrasta� tylko
o 1/3 procent rocznie. Ale nawet przy takim ��wim tempie rozwoju globalna
produkcja po 100 latach si� podwoi, po up�ywie 1000 lat wzro�nie 20 tysi�cy
razy, a za 2500 lat - 10 miliard�w razy!
Co do energii, to jej sekundowa produkcja osi�gnie potworn� wielko��, r�wn�
stukrotnej ilo�ci ciep�a i �wiat�a otrzymywanej przez Ziemi� od S�o�ca.
Pomi�my na razie niebezpiecze�stwo przegrzania atmosfery i zastan�wmy si�, czy
oceany z ich, zdawa�oby si�, niewyczerpanymi zasobami wodoru, zdo�aj� zaspokoi�
to energetyczne pragnienie.
Gdyby wszystek deuter zawarty w wodach planety chciano spali� w urz�dzeniach
termoj�drowych, to uzyskana w ten spos�b energia wystarczy (zak�adaj�c to
nieprawdopodobnie niskie tempo rozwoju energetyki 1/3 procent rocznie) ludzko�ci
nie d�u�ej ni� na 2550 lat. Nawet je�eli do tego czasu ludzie naucz� si�
spo�ytkowywa� w reakcjach syntezy zwyk�y wod�r, a nie tylko jego ci�kie
izotopy, to i tak "spalenie" ca�ej wody zawartej we wszystkich oceanach �wiata
(a dalsze osuszanie Ziemi wydaje si� niecelowe) dostarczy energii zaledwie na
jaki� dalszy tysi�c lub dwa tysi�ce lat.
Co si� tyczy promieniowania s�onecznego padaj�cego na Ziemi�, to nawet przy jego
stuprocentowym wykorzystaniu pokry�oby ono zaledwie jedn� stutysi�czn� potrzeb
energetycznych ludzko�ci w wieku XLV.
W roku 1895 ukaza�a si� w Rosji ksi��ka Konstantego Cio�kowskiego "T�sknoty do
Ziemi i nieba". Autor zwraca� uwag� czytelnik�w na bezsens sytuacji, w kt�rej
Ziemia prze-chwytuje zaledwie jedn� dwumiliardow� ca�kowitego strumienia
s�onecznej energii, i wyra�a� przekonanie, i� ludzie winni zaw�adn�� "wszystkim
s�onecznym ciep�em i �wiat�em". Cio�kowski wierzy�, �e ludzko�� wcze�niej czy
p�niej zacznie osiedla� si� w kosmosie, gdzie znajdzie pod dostatkiem nie tylko
energii, ale r�wnie� zasoby materialne i przestrze� �yciow�.
Przebudowa przestrzeni oko�os�onecznej zajmie wed�ug Cio�kowskiego setki
tysi�cy, a nawet miliony lat. Zagospodarowany kosmos dostarczy wszystkiego co
niezb�dne praktycznie nie ograniczonej liczbie ludzi.
"T�sknoty" Cio�kowskiego wydawa�y si� na pocz�tku naszego wieku ja�owym
marzycielstwem, nieszkodliwym dziwactwem prowincjonalnego nauczyciela. Jak�e si�
czasy zmieniaj�! Niedawno radziecki kosmonauta Aleksy Leon�w i ameryka�ski
kosmonauta White dowiedli, �e cz�owiek mo�e pracowa� w pozbawionej powierzchni
przestrzeni wszech�wiata. To do�wiadczenie sta�o si� nowym krokiem na drodze
realizacji marze� Cio�kowskiego.
Zagospodarowanie przestrzeni kosmicznej pozwoli pomy�lnie rozwi�za� wiele
podstawowych problem�w wysuni�tych przez Malthusa w jego pesymistycznych
proroctwach.
Prze�o�y� Tadeusz Gosk