5465
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 5465 |
Rozszerzenie: |
5465 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 5465 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5465 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
5465 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Joanna Russ
Nadchodz� nowe czasy
Katy prowadzi jak wariatka; na zakr�tach jecha�y�my chyba ponad 120.
Ale ona ma talent, jest wyj�tkowo dobra i widzia�am ju�, jak w jeden
dzie� rozbiera ca�y samoch�d na cz�ci i montuje go z powrotem. W
miejscu mego urodzenia na Chwilowie zajmowano si� g��wnie maszynami
rolniczymi, wi�c brak mi odpowiedniego przygotowania do zmaga� z
lewarkiem na pi�� bieg�w przy dzikich szybko�ciach i nie daj� si� do
tego nak�oni�. Natomiast jazda Katy nie przera�a mnie nawet na owych
zakr�tach, w �rodku nocy, na wiejskich drogach tak kiepskich, jak to
tylko mo�liwe jedynie w naszym okr�gu. Moj� �on� cechuje jednak pewna
osobliwo�� - nie bierze do r�k broni. Dawniej bywa�o, �e wyrusza�a bez
broni na wielodniowe w�dr�wki po lasach za 48 r�wnole�nikiem. Ja bym si�
na to nie zdoby�a.
Wsp�lnie z Katy mamy troje dzieci, jedno jej i dwoje moich. Na
tylnym siedzeniu �pi Yuriko, moja najstarsza c�rka, �ni�c sny
dwunastolatki o mi�o�ci i wojnie: ucieka na morze, poluje na p�nocy,
marzy o osobliwie pi�knych ludziach w osobliwie pi�knych okolicach -
wszystkie takie bzdury, jakie si� wymy�la wkraczaj�c w dwunasty rok
�ycia, kiedy budz� si� gruczo�y. Kt�rego� pi�knego dnia, podobnie jak
wszystkie inne, ona te� zacznie znika� na ca�e tygodnie, po czym wraca�
b�dzie umorusana i dumna, �e zad�ga�a no�em pierwszego kuguara lub
ustrzeli�a pierwszego nied�wiedzia, przywlecze ze sob� jak�� ohydnie
niebezpieczn� zdech�� besti�, kt�rej nigdy nie wybacz� tego, co mog�a
by�a zrobi� mojej c�rce. Yuriko twierdzi, �e jazda Katy j� usypia.
Jak na osob�, kt�ra walczy�a w trzech pojedynkach, boj� si�
stanowczo zbyt wielu rzeczy. Starzej� si�. Powiedzia�am to mej �onie.
- Masz trzydzie�ci cztery lata - rzuci�a.
Lakoniczna, �e a� s��w brak, ta moja po�owica. Mign�a �wiate�kami
na tablicy rozdzielczej - zosta�y jeszcze trzy kilometry, a droga stale
si� pogarsza. Z odleg�ych p�l elektryzuj�co-zielone drzewa p�dz� w
�wietle reflektor�w i wok� samochodu. Si�gn�am r�k� do zasuwy, kt�r�
przytwierdzamy kiesze� do drzwi, i na kolanach po�o�y�am strzelb�. Za
nami poruszy�a si� Yuriko: mojego wzrostu, ale oczy Katy, jej twarz.
Katy m�wi, �e silnik samochodu jest tak cichy, �e a� s�ycha� oddech
dobiegaj�cy z tylnego siedzenia. Kiedy nadesz�a depesza, Yuki by�a w
samochodzie sama i z zapa�em odcyfrowa�a kropki i kreski (co za g�upota
montowa� szerokozakresowy odbiornik ko�o silnika spalinowego, lecz
wi�ksza cz�� Chwilowa jest na par�). Moja sza�owa i barwna latoro�l
wyskoczy�a z samochodu wrzeszcz�c na ca�e gard�o, wi�c oczywi�cie ona
te� musia�a pojecha�. Intelektualnie by�y�my do tego przygotowane od
samego za�o�enia Kolonii, od momentu kiedy zosta�a porzucona, ale teraz
to zupe�nie co innego. To jest straszne.
- M�czy�ni! - wrzasn�a Yuki daj�c susa ponad drzwiami samochodu. -
Wr�cili! Prawdziwi Ziemianie!
Spotka�y�my ich w kuchni domu nie opodal miejsca, gdzie wyl�dowali;
okna by�y otwarte, nocne powietrze bardzo �agodne. Przy parkowaniu
wymin�y�my wszelkie mo�liwe �rodki lokomocji, parowe traktory,
samochody ci�arowe, platform�, nawet rower. Lidia, nasz biolog
okr�gowy, przezwyci�y�a sw� p�nocn� ma�om�wno�� na tyle szybko, �e
zd��y�a ju� pobra� pr�bki krwi oraz moczu, a teraz siedzia�a w g��bi
kuchni i zdumiona kiwa�a g�ow� nad wynikami; ona (bardzo du�a, bardzo
p�owa, bardzo nie�mia�a, zawsze oblana bolesnym rumie�cem) zmusi�a si�
nawet do tego, by wygrzeba� stare podr�czniki do j�zyk�w - chocia� ja
nawet przez sen potrafi� m�wi� dawnymi j�zykami. I m�wi�. Lidia czuje
przy nas skr�powanie; my jeste�my Po�udniowcami, ze zbytni� fantazj�.
Naliczy�am w kuchni dwadzie�cia os�b, wszystkie najt�sze g�owy
Kontynentu P�nocnego. Phyllis Spet przylecia�a chyba szybowcem. Yuki
by�a jedynym dzieckiem.
Potem zobaczy�am tych czterech.
S� wi�ksi ni� my; wi�ksi i szersi w ramionach. Dwaj byli wy�si ode
mnie, cho� ja jestem niezwykle wysoka, metr osiemdziesi�t na bosaka. Bez
w�tpienia s� spokrewnieni z naszym gatunkiem, ale daleko, niesamowicie
daleko i ani wtedy nie umia�am, ani teraz nie potrafi� obj�� oczyma
kszta�tu tych dziwnych cia�. Nie mog�am zdoby� si� na to, by ich
dotkn��, mimo �e ten, co m�wi� po rosyjsku - ale� oni maj� g�osy! -
chcia� "poda� d�o�"; pewnie zwyczaj z zamierzch�ych czas�w. Mog�
stwierdzi� jedynie, �e by�y to ma�py o ludzkich twarzach. Wygl�da�o na
to, �e on ma jak najlepsze ch�ci, ale ja si� zorientowa�am, �e cofam si�
ze zgroz� przez ca�� nieomal kuchni�, po czym roze�mia�am si�
przepraszaj�co - i zaraz, �eby da� dobry przyk�ad (mi�dzygwiezdne
przyjazne stosunki, przemkn�o mi przez my�l) jednak w ko�cu "poda�am
r�k�". Twarda, bardzo twarda d�o�. Oni s� masywni jak wo�y robocze i
maj� niskie, st�umione g�osy. Yuriko w�lizgn�a si� pomi�dzy doros�ych i
z rozdziawionymi ustami wpatrywa�a si� w m � � c z y z n.
On odwr�ci� g�ow� - tego zaimka i formy gramatycznej nie by�o w
naszym j�zyku od sze�ciuset lat - i spyta� �amanym rosyjskim:
- Kto to?
- Moja c�rka - powiedzia�am i dorzuci�am (irracjonalnie daj�c si�
ponie�� dobrym manierom, kt�rym ulegamy w chwilach ob��du): - Moja
c�rka, Yuriko Janetson. U�ywamy patronimiku - cho� nazwaliby�cie go mo�e
raczej matronimikiem.
Roze�mia� si� mimo woli, a Yuki, wielce niezadowolona z takiego
obrotu sprawy, zawo�a�a:
- My�la�am, �e b�d� przystojni!
Phyllis Helgason Spet, kt�ra pewnego dnia zginie z mojej r�ki,
rzuci�a przez ca�� kuchni� zimne, oskar�aj�ce, jadowite spojrzenie
zdaj�c si� m�wi�: "Uwa�aj na to, co powiesz. Wiesz, co mog� zrobi�".
Prawda, �e m�j status formalny jest niski, ale Pani Prezydent wpakuje
si� w powa�ne tarapaty, je�li nadal b�dzie uznawa� wywiad przemys�owy za
dobr�, uczciw� rozrywk�. Wojny i pog�oski o wojnach, jak powiedziane
jest w jednej z ksi�g naszych przodk�w. Przet�umaczy�am s�owa Yuki na
�amany rosyjski, niegdy� nasz� wsp�ln� mow�, a m � � c z y z n a znowu
si� roze�mia�.
- Gdzie s� wszyscy wasi ludzie? - spyta� nawi�zuj�c rozmow�.
Znowu przet�umaczy�am i popatrzy�am kolejno po wszystkich twarzach:
Lidia zak�opotana (jak zwykle), Spet ze zmru�onymi oczyma obmy�la jaki�
cholerny plan, Katy bardzo blada.
- To jest Chwilowo - rzek�am. Wygl�da�, jakby to mu nic nie m�wi�o.
- Chwilowo - powt�rzy�am. - Pami�tasz? Czy macie archiwa? W
Chwilowie by�a zaraza.
Mia� �rednio zainteresowan� min�. G�owy stoj�cych w g��bi kuchni
poodwraca�y si� ku nam i dostrzeg�am delegatk� miejscowego parlamentu
profesjonalistek; do rana zostan� zwo�ane plenarne sesje wszystkich
miejskich zgromadze�, ka�dej rady okr�gowej.
- Zaraza? - rzek�. - To wyj�tkowo przykre.
- Tak. Wyj�tkowo przykre. W jednym pokoleniu wygin�a po�owa ludno�ci.
Dopiero teraz by� pod odpowiednim wra�eniem.
- Chwilowo mia�o szcz�cie - ci�gn�am. - Mia�y�my du�� podstawow�
pul� gen�w, wybrano nas ze wzgl�du na wyj�tkow� inteligencj�,
dysponowa�y�my wysoko rozwini�t� technik�, pozosta�a do�� liczna
ludno��, w kt�rej ka�da doros�a osoba wyspecjalizowa�a si� w dwu lub
trzech dziedzinach. Gleba jest dobra, a klimat �agodny jak w raju. Jest
nas teraz trzydzie�ci milion�w. W przemy�le rozw�j przybiera lawinowe
tempo - rozumiesz? potrzeba nam siedemdziesi�ciu lat i b�dziemy mia�y
kilka wielkich miast, wiele o�rodk�w przemys�owych, pe�noetatowych
fachowc�w, radiooperator�w, maszynist�w; tylko siedemdziesi�ciu lat i
nie trzeba b�dzie trawi� trzech czwartych �ycia w gospodarstwie.
Usi�owa�am wyja�ni�, jakim utrudnieniem dla artystek jest fakt, �e
mog� tworzy� w pe�nym wymiarze godzin dopiero na staro��; �e pozostaje
bardzo niewiele takich, kt�re mog� by� wolne tak jak Katy i ja. Stara�am
si� te� nakre�li� zarys naszego ustroju oraz obu izb - profesjonalnej i
geograficznej; powiedzia�am mu, �e rady okr�gowe zajmuj� si� sprawami
zbyt donios�ymi dla pojedynczych miast. I �e kontrola urodze� nie
stanowi zagadnienia politycznego, jeszcze nie teraz, cho� z czasem mo�e
to nast�pi�. To by� newralgiczny punkt w naszej historii; dajcie nam
tylko czas. Nie by�o �adnego powodu, by po�wi�ca� jako�� �ycia dla
ob��ka�czego p�du ku uprzemys�owieniu. Niechaj wolno nam b�dzie zachowa�
w�asne tempo. Potrzebny nam tylko czas.
- Gdzie s� ludzie? - spyta� ten monoman.
W tej chwili u�wiadomi�am sobie, �e jemu nie chodzi o ludzi w og�le,
�e ma na my�li m � � c z y z n; nada� temu s�owu znaczenie, kt�rego
Chwilowo nie zna�o od sze�ciu wiek�w.
- Wymarli - odpar�am. - Trzydzie�ci pokole� temu.
Wreszcie to chyba go og�uszy�o. Zabrak�o mu tchu. Zrobi� ruch, jakby
chcia� wsta� z krzes�a, na kt�rym siedzia�; po�o�y� r�k� na sercu,
przyjrza� si� nam wszystkim po kolei z wyrazem przedziwnej mieszaniny
zgrozy i sentymentalnej tkliwo�ci. Po czym stwierdzi� powa�nie i szczerze:
- Wielka tragedia.
Czeka�am, niezbyt rozumiej�c.
- Tak - rzek� i znowu zaczerpn�� tchu, z u�miechem, jakim osoba
doros�a obdarza dziecko, tym osobliwym u�miechem, kt�ry m�wi, �e co�
jest ukryte w zanadrzu i niebawem si� pojawi w�r�d okrzyk�w zach�ty i
rado�ci: "Wielka tragedia. Ale ju� po wszystkim".
I znowu popatrzy� na nas z przedziwnym uszanowaniem; tak jakby�my
by�y kalekami.
- Przystosowa�y�cie si� w spos�b zdumiewaj�cy - rzek�.
- Do czego? - spyta�am.
Robi� wra�enie zak�opotanego, wygl�da� g�upkowato. W ko�cu rzek�: -
Tam, sk�d pochodz�, kobiety nie ubieraj� si� tak nieciekawie.
- Za to tak, jak wy? - rzuci�am - Jak panna m�oda do �lubu?
M�czy�ni byli srebrni od st�p do g��w; nigdy nie widzia�am czego�
r�wnie jaskrawego. Ju�, ju� mia� odpowiedzie�, ale potem widocznie si�
rozmy�li� i znowu obdarzy� mnie u�miechem. Z osobliwym uniesieniem,
jakby�my by�y jednocze�nie czym� dziecinnym i cudownym, jakby
wy�wiadcza� nam ogromn� przys�ug�, niezdarnie nabra� tchu i oznajmi�:
- No wi�c jeste�my tutaj.
Spojrza�am na Spet, Spet spojrza�a na Lidi�, Lidia spojrza�a na
Amali�, kt�ra jest przewodnicz�c� miejscowego zgromadzenia, Amalia
popatrzy�a nie wiem ju� na kogo. Zasch�o mi w gardle. Nie cierpi�
tutejszego piwa, kt�re rolniczki ��opi�, jakby ich �o��dki mia�y irydow�
wy�ci�k�, ale mimo to wzi�am je od Amalii (to jej rower widzia�y�my
przed domem, gdy parkowa�y�my) i wypi�am duszkiem. Zanosi�o si� na to,
�e pr�dko si� to nie sko�czy.
- Owszem, jeste�cie tu - powiedzia�am i u�miechn�am si� (czuj�c si�
jak idiotka); zastanawia�am si� powa�nie, czy szare kom�rki m�skich
Ziemian pracuj� odmiennie od umys��w ziemskich kobiet, lecz tak by� nie
mog�o, bowiem w przeciwnym razie gatunek wygin��by dawno temu. Wie��
rozes�ano ju� drog� radiow� po ca�ej planecie i z Warny przys�ano nam
samolotem jeszcze jedn� osob� ze znajomo�ci� rosyjskiego; zatem kiedy m
� � c z y z n a da� nam do ogl�dania zdj�cia �ony, kt�ra wygl�da�a jak
kap�anka jakiego� tajemnego kultu, ja postanowi�am zupe�nie si� wycofa�.
M�czyzna zamierza� wypytywa� Yuki, wi�c pomimo jej gwa�townych
protest�w wypchn�am j� do pokoju, a sama wysz�am na g��wn� werand�.
Kiedy wychodzi�am, Lidia wyja�nia�a r�nic� mi�dzy dziewor�dztwem (co
jest tak �atwe, �e mo�e by� praktykowane przez wszystkich), a nasz�
procedur�, kt�ra polega na zespoleniu jaj. Dlatego dziecko Katy wygl�da
te� jak ja. Lidia nast�pnie m�wi�a o procesie Anskiej i o Katy Anskiej,
naszej jedynej, genialnej uczonej prawdziwej chodz�cej encyklopedii,
pra-, pra-, nie wiem ile razy prababci mojej Katarzyny.
W jednej z przybud�wek nadajnik Morse'a cichutko gada� sam ze sob�;
na linii operatorki flirtowa�y i opowiada�y sobie kawa�y.
Na werandzie sta� m�czyzna, drugi wysoki m�czyzna. Przygl�da�am
si� jemu przez kilka chwil - gdy chc�, potrafi� porusza� si� bardzo
cicho - a kiedy da�am si� zauwa�y�, on zaraz przesta� szepta� do
niewielkiego aparatu zawieszonego na szyi. Po czym rzek� spokojnie i
doskonale po rosyjsku:
- Czy wiesz, �e na Ziemi zn�w wprowadzono r�wno�� seksualn�?
- Ty jeste� prawdziwy, tak? - spyta�am. - Ten drugi jest na pokaz.
Okazja do wyja�nienia pewnych spraw przynios�a wielk� ulg�. Grzecznie
skin�� g�ow�.
- Jako nar�d nie jeste�my za bardzo rozgarni�ci - rzek�. - W ci�gu
kilku minionych wiek�w wyrz�dzono zbyt wiele genetycznych szk�d.
Promieniowanie. Narkotyki. Mogliby�my skorzysta� z gen�w z Chwilowa, Janet.
Nieznajomi nie zwracaj� si� do siebie po imieniu.
- Mo�ecie mie� tyle kom�rek, �eby si� w nich potopi� - rzuci�am.
Wyhodujcie sobie w�asne.
U�miechn�� si�.
- Nie chcemy post�powa� w ten spos�b. - Zauwa�y�am, �e za jego
plecami Katy wesz�a w kr�g �wiat�a, kt�ry tworzy�y zabezpieczone siatk�
drzwi. M�czyzna m�wi� dalej cicho, uprzejmie i chyba nie szydzi� ze
mnie, ale m�wi� z pewno�ci� siebie kogo�, kto zawsze dysponowa�
nadmiarem si� i pieni�dzy, kto nie wie, co to znaczy by� drugorz�dnym,
czy prowincjonalnym. Jest to tym dziwniejsze, �e jeszcze przedwczoraj
powiedzia�abym, i� to dok�adny opis mnie samej.
- Rozmawiam z tob�, Janet, gdy� przypuszczam, �e ty masz tutaj
najwi�cej wp�ywu na og�. Oboje wiemy r�wnie dobrze, �e hodowla
partenogenetyczna ma wiele r�norakich, swoistych brak�w, i nie
zamierzamy - je�li tylko da si� tego unikn�� - wykorzysta� was do czego�
podobnego. Wybacz, nie powinienem by� u�y� s�owa "wykorzysta�". Z
pewno�ci� jednak rozumiesz, �e ten typ spo�ecze�stwa jest nienaturalny.
- Ludzko�� jest nienaturalna - wtr�ci�a Katy. Pod lew� pach�
trzyma�a strzelb�. Czubek jej jedwabistej g�owy nie si�ga nawet mojego
obojczyka, ale Katy jest twarda jak stal. M�czyzna poruszy� si� maj�c
na ustach �w dziwny u�miech uszanowania (kt�rym obdarzy� mnie jego
towarzysz, lecz on jak dot�d nie), a bro� znalaz�a si� w zaci�ni�tych
palcach Katy, jak gdyby strzela�a z niej ca�e �ycie.
- Zgadzam si� - odpar� m�czyzna. - Ludzko�� jest nienaturalna. Sam
powinienem o tym wiedzie�; mam metal w z�bach i metalowe nity tutaj. -
Dotkn�� ramienia. - Foki s� zwierz�tami haremowymi - doda� - i tacy s�
ludzie; ma�py sp�kuj� na prawo i lewo i ludzie te� s� tacy; go��bie s�
monogamiczne i bywaj� tacy ludzie; s� nawet ludzie �yj�cy w celibacie
oraz homoseksuali�ci. Jak s�ysza�em, bywaj� te� i homoseksualne krowy.
Ale w Chwilowie tak czy owak czego� brak.
Za�mia� si� p�g�osem. Chcia�abym wierzy�, �e �miech ten by� jedynie
skutkiem nerw�w.
- Mnie nie brak niczego - rzek�a Katy - je�li pomin�� to, �e �ycie
nie jest wieczne.
- A wy kim jeste�cie? - m�czyzna ruchem g�owy wskaza� j� i mnie.
- �onami - odpar�a Katy. - Jeste�my po �lubie.
Znowu ten gard�owy �miech.
- Niez�y uk�ad ekonomiczny - stwierdzi� - do pracy i przy opiece nad
dzie�mi. R�wnie dobry, jak ka�dy inny, je�eli dziedziczno�� zostawi�
losowi, je�li wasze rozmna�anie ma przebiega� wedle tego samego wzoru.
Zastanawiam si� jednak, Katarzyno Michaelson, czy nie istnieje co�
lepszego, co mog�aby� zapewni� swym c�rkom. Ja wierz� w instynkty, nawet
w Cz�owieka i nie mog� poj��, �e wy obie - mechanik i jaki� szef
policji, prawda? nie wyczuwacie, �e nawet wam czego� brak. Oczywi�cie
rozumiecie to intelektualnie. Tutaj jest tylko po�owa gatunku. Do
Chwilowa musz� wr�ci� m�czy�ni.
Katy nie odezwa�a si�.
- Wed�ug mnie, Katarzyno Michaelson - m�czyzna �agodnie m�wi� dalej
- w�a�nie ty bardziej ni� inne skorzysta�aby� na takiej zmianie. Obszed�
strzelb� Katy i znalaz� si� w kr�gu �wiat�a padaj�cego przez drzwi.
My�l�, �e w�a�nie wtedy dostrzeg� moj� blizn�, kt�ra jest praktycznie
niewidoczna, je�li �wiat�o nie pada od tej strony; cienka linia biegn�ca
od skroni do podbr�dka. Wi�kszo�� ludzi w og�le o niej nie wie.
- Sk�d si� to wzi�o? - spyta�.
- Dosta�am w ostatnim pojedynku - odpar�am z mimowolnym grymasem.
Przez kilka chwil stali�my nastroszeni na siebie (absurdalne, lecz
prawdziwe), po czym m�czyzna wszed� do domu i spu�ci� siatk� w
drzwiach. Katy powiedzia�a �ami�cym si� g�osem:
- Ty cholerna idiotko, nie potrafisz pozna�, kiedy nas obra�aj�?
Wycelowa�a bro�, by strzeli� do niego przez siatk�, ale doskoczy�am, nim
zd��y�a wypali�, i podbi�am strzelb�; spud�owa�a, a kula wywierci�a
dziur� w pod�odze werandy. Katy trz�s�a si� i w k�ko powtarza�a:
- Nigdy jej nie dotyka�am, bo wiedzia�am, �e kogo� zabij�,
wiedzia�am, �e kogo� zabij�.
W domu pierwszy m�czyzna, ten, z kt�rym rozmawia�am najpierw, dalej
opowiada� o ponownej kolonizacji i odnajdywaniu tego, co Ziemia
utraci�a. Podkre�la� zyski dla Chwilowa: handel, wymian� my�li, o�wiat�.
On te� stwierdzi�, �e na Ziemi zn�w wprowadzono r�wno�� seksualn�.
Katy oczywi�cie mia�a racj�; trzeba by�o skasowa� ich na miejscu. Do
Chwilowa przyb�d� m�czy�ni. Kiedy jedna cywilizacja posiada pot�n�
bro�, a druga nie ma nic, to �atwo przewidzie� rezultat. Pewnie
m�czy�ni i tak w ko�cu by si� zjawili. Lubi� jednak rozmy�la� o tym, �e
za sto lat moje praprawnuczki potrafi�yby ich przep�dzi� lub walczy� z
nimi do upad�ego; lecz nawet to nie zmienia sytuacji. Ca�e �ycie
pami�ta� b�d� tych czterech, po raz pierwszy spotkanych m�czyzn o
muskulaturze byka, kt�rzy na chwil� wprawdzie, ale przecie� dali mi
odczu� moj� ma�o��. Katy m�wi, �e to nerwicowa reakcja. Pami�tam
wszystko, co wydarzy�o si� tego wieczora; pami�tam podniecenie Yuki w
samochodzie i rozdzieraj�cy serce szloch Katy, gdy wr�ci�y�my do domu;
potem jej pieszczoty, jak zwykle nieco stanowcze, ale cudownie koj�ce i
pocieszaj�ce. Pami�tam, jak niespokojnie snu�am si� po domu, gdy Katy
ju� usn�a, a jej odrzucone nagie rami� o�wietla�a smuga �wiat�a z
hallu. Od tego ca�ego prowadzenia samochodu i naprawiania maszyn musku�y
jej ramion przypominaj� metalowe pr�ty. Niekiedy �ni� o jej ramionach.
Pami�tam te�, �e pow�drowa�am do pokoju dziecinnego, wzi�am na r�ce
dziecko mojej �ony i chwil� drzema�am czuj�c na kolanach wzruszaj�ce,
zadziwiaj�ce ciep�o dziecka, a w ko�cu wr�ci�am do kuchni, gdzie
zasta�am Yuki, kt�ra szykowa�a sobie ostatni� kanapk� przed snem. Moja
c�rka ma wilczy apetyt.
- Yuki - zagadn�am - czy my�lisz, �e mog�aby� zakocha� si� w
m�czy�nie?
Yuki zanios�a si� szyderczym �miechem.
- Pr�dzej w trzymetrowej �abie! - rzek�o moje taktowne dziecko.
A jednak m�czy�ni wybieraj� si� do Chwilowa. Ostatnio przesiaduj�
ca�ymi nocami przepe�niona niepokojem ze wzgl�du na m�czyzn, kt�rzy
przyb�d� na t� planet�, o moje dwie c�rki i o Bett� Katharinason, o to,
co stanie si� z Katy, ze mn�, z moim �yciem. Czasopisma naszych
antenatek s� jednym przeci�g�ym krzykiem b�lu i s�dz�, �e powinnam by�
teraz zadowolona, ale nie mo�na odrzuci� sze�ciu wiek�w czy cho�by (jak
to ostatnio odkry�am) trzydziestu czterech lat. Czasami �miej� si� z
pyta�, wok� kt�rych ci czterej m�czy�ni kr��yli przez ca�y wiecz�r,
ale na to, by je postawi�, nie starczy�o im odwagi. Przygl�dali si�
tylko nam wszystkim, wie�niaczkom w kombinezonach, ogrodniczkom w
p��ciennych spodniach i prostych bluzach: kt�rej z was przypad�a rola
m�czyzny? Tak jakby�my ~ nusia�y powiela� ich b��dy! Mam powa�ne
w�tpliwo�ci, czy na Ziemi przywr�cono r�wno�� seksualn�. Nie lubi�
my�le�, �e ze mnie kto� kpi, �e kto� ust�puje Katy ze wzgl�du na jej
rzekom� s�abo��, �e Yuki czuje si� niewa�na lub g�upia, �e reszt� moich
dzieci podst�pnie pozbawia si� pe�ni cz�owiecze�stwa lub �e stan� si�
sobie obce. I obawiam si�, �e moje osi�gni�cia spadn� z poziomu, na
kt�rym by�y - albo kt�ry moim zdaniem reprezentowa�y - do niezbyt
ciekawych osobliwo�ci rasy ludzkiej, do cudactw, o jakich si� czyta na
ko�cu ksi��ki, do rzeczy, z kt�rych czasem mo�na si� po�mia�, bowiem s�
egzotyczne i osobliwe, ale nie wywieraj� �adnego wra�enia, s� czaruj�ce,
ale bezu�yteczne. S��w brak, by wyrazi�, jaki to sprawia mi b�l.
Przyznacie, �e dla kobiety, kt�ra walczy�a w trzech pojedynkach i zabi�a
wszystkich przeciwnik�w, uleganie takim strachom jest �miechu warte.
Jednak to, co teraz czai si� za rogiem, to pojedynek tak wielki, �e nie
s�dz� by starczy�o mi na� odwagi; m�wi�c s�owami Fausta: "Verveile doch,
du bist so sch�n!". Zachowaj to takim, jakim jest. Nie zmieniaj.
Niekiedy noc� wspominam pierwotn� nazw� tej planety zmienion� przez
pierwsze pokolenie naszych antenatek, przez te osobliwe kobiety, dla
kt�rych, po wymarciu m�czyzn, prawdziwa nazwa chyba musia�a by� zbyt
bolesnym przypomnieniem. Obserwuj�, jak wszystko si� odmienia, i bawi
mnie to, chocia� zaprawione jest gorycz�. Przeminie tak�e i to.
Wszystko, co dobre musi si� sko�czy�. We�cie moje �ycie, ale nie
zabierajcie jego tre�ci. Chwilowo.