5413

Szczegóły
Tytuł 5413
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

5413 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 5413 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5413 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

5413 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Stanis�aw Przybyszewski Nad morzem MODLITWA Ty, kt�ra w czarne sny moje �wietlanymi palcami wplatasz pi�kno wi�dniej�cych jesieni, blaski okwit�ych przepych�w, spiek�e barwy ogniem trawionych raj�w, - O jasna moja - wiele b�lu si� prze�ni�o, odk�d Ci� po raz ostatni widzia�em, ale wci�� jeszcze l�ni me serce nad gwiazdami, kt�re� w me �ycie rozsia�a, wci�� jeszcze rw� si� z krwi mojej dysz�ce r�ce ku szcz�ciu, kt�re mi kiedy� w duszy rozpali�a�. Ty, kt�ra w ciemnej pomroce cichymi r�koma prz�dziesz mi na zaczarowanych harfach ci�k� zadum� o chwilach rozkoszy, co jak poszum dalekich skrzyde� przewia�y, o s�o�cach, co w morzu ton�c, iskrz� si� na zachodzie krwaw� ros�, o nocach, co do ciep�ych piersi tul� serca zbola�e - O jasna moja - ju� tyle razy s�o�ce zapad�o, odk�d koi�a� czarownymi pie�niami smutek mej duszy, a wci�� jeszcze widz� w smutnym rozj�ku Twe oczy, jak si� �arz� w nieziemskim zachwycie i jasn� r�k� widz�, jak si� ku mnie wysuwa i w p�on�cym krzyku chwyta za moj�. Ty, kt�ra mi noce burz na dni pogody przemieniasz, w g��biach snu mi jawy gasisz, w bezbrze�ne dale odsuwasz pobli�a - kt�ra mi w sercu b��dne ognie rozpalasz i czarne kwiecie ku �yciu niecisz - 0 jasna moja - Ju� tysi�c razy �wiat si� przeobrazi�, odk�d Twe ostatnie spojrzenie ch�on�o gasn�ce blaski mej duszy, a wci�� jeszcze widz� Tw� drobn� twarz dziecka i z�ot� koron� jedwabnych w�os�w wok� Twej skroni, widz�, jak dwie �zy sp�yn�y w blady u�miech, co tla� na Twych ustach, i s�ysz�, jak g�os Tw�j ciemn� skarg� si� �ali. Ty, kt�ra mi rozrywasz piecz�cie wszelkich tajemnic i czytasz runy ukrytych si�, a po wszystkich sza�ach mego �ycia roztaczasz si� t�cz� �aski od jednego nieba do drugiego - nigdy jeszcze nie wichrzy�y si� tak� burz� gwiazdy moje, nigdy jeszcze nie p�omienia�a jasno��, co Tw� skro� wie�czy, tak krwawymi b�yski, jak teraz, kiedym Ci� ju� na zawsze utraci�. Przed Twe nogi rzucam gwiazdy moje, stopy Twe oplatam sn�w mych czarnym kirem, a w r�ce Twoje k�ad� me serce - me serce... RAPSOD PIERWSZY By�em kr�lem! Bezkresne by�o pa�stwo moje, a bez granic pot�ga moja. Dzi� siedz� na z�omach ska�, patrz� na morze i my�l� o Tobie. Morze si� pieni, u n�g mych �ami� si� z g�uchym �oskotem olbrzymie fale, a noc tak ciemna i d�d�ysta. Zamykam oczy i s�ucham. 1 s�ysz� tajemny szum - wzmaga si� i opada; chwilami s�ysz� go gdyby zb��kane echo z niesko�czonych oddali, to znowu wre mi w uszach gdyby kipi�cy war zator�w. I nie wiem, czy to we mnie, czy poza mn� ten straszny g�os burzy? I czuj�, jak szum ten staje si� czarnym j�kiem mej duszy. Czuj�, jak zapuszcza korzenie w najtajniejsze g��bie mego serca, jak ro�nie, jak naraz rozkwita w wielki kwiat bole�ci. A �mieje si� dziko, �mieje si� zgrzytem upior�w, rozga��zia si� w krzew, wrasta w ka�dy m�j nerw, ssie rozkosz z mego b�lu, kipi rado�ci� nad m� niemoc�, rozdziera �wiat�o mych oczu, tak �e ca�y �wiat migoce gdyby krwawy szmat purpury i w ognistych �zach si� rozkrapla. Sam jestem na �wiecie. Sam jedyny. Sam, bo stoj� ponad wszelk� burz� i b�lem. Na szczycie najwy�szych g�r stoj� w odwiecznym �niegu, odziany w najtajniejsze dale �ycia, i widz�, jak si� przestrzenie rozszerzaj�, a cisza wok� mnie jako jedyny wir, kt�ry wszystko poch�ania i moje dzi� i moje jutro, moj� rozpacz i... i... Ale ot� s�ysz� g�uchy rozgwar; jak czarna chmura k��bi si� pode mn� gniew i grzech �ycia, a lej�c si� gdyby strumie� roztopionego z�ota spad�a pierwsza b�yskawica... I widz�, jak si� olbrzymie ska�y lodu rozlu�niaj� i z przestrachem s�du ostatecznego staczaj� si� w d�. A trzask i �oskot i grzmot sta� si� cia�em, rozerwa� powietrze od g�ry do do�u, bo nie m�g� znale�� do�� miejsca. Tylko ja, ja sam stoj� niewzruszony w tym strachu i gniewie i burzy, ja sam panuj� nad zniszczeniem, bo nie ma b�lu wi�kszego nad ten, kt�ry mi serce szarpie i nie ma strachu nad ten, co mi jadem trucizny m�zg przegryza. Ucich�o... Dwa krwawe �wiat�a na morzu. Dwa krwawe s�o�ca, w kt�rych dwie wieczno�ci si� stopi�y: - to Twoje oczy... Pi�kno, niespo�yte pi�kno jesiennej nocy nad morzem: - to Twoja pi�kno�� pra- pocz�tku, co czas i przestrze� i mnie i Ciebie ze siebie wy�oni�, pi�kno�� przedstworzenia, gdy�my oboje w rozkosznym spowiciu spoczywali. Cisza w mym sercu, cisza b�lu, co przesta� ju� by� b�lem: - to cisza smutku Twej duszy, kt�ry kiedy� promieni�a� w parne noce mej ojczyzny. ...Bo by�a� pi�kn� i czyst� i jasn�, jak dusza dziecka, w kt�rej si� �wi�ta ofiara chrztu dope�ni�a. Bo by�a� tak przezroczyst� i powiewn�, jak k�osy z�otych zb� w drgaj�cym �arze po�udnia. Bo by�a� tak cich� i blad�, jak oddech nocy letniej, gdy mi�kk� rozkosz� kwitn�cego bzu w rosie si� rozp�ywa. Siedz� na ska�ach i my�l� o Tobie, cho� ob��d me my�li ch�onie... Chcia�bym Ci� widzie�, jak idziesz w mrocznym blasku przez moje ciemne komnaty, jak nikniesz w lesie olbrzymich filar�w mego pa�acu. Och, widzie� tylko ja�nienie Twych w�os�w, s�ysze� najdalsze, najtajniesze echo Twego g�osu, czu� niepoj�t� pieszczot� Twej d�oni, oddycha� powietrzem, przez kt�re sp�yn�a�, pi� tchnienie Twego cia�a... Z ca�ego �wiata sp�dzi�em czarownik�w i mag�w, by mi tylko Tw�j cie� wywo�ali, ale na pr�no kre�lili czarodziejskie znaki, na pr�no palili per�y i myrh� w olbrzymich kadziach. Patrza�em w metalowe zwierciad�a, zakl�te przez najpot�niejszych mag�w, patrza�em dniami ca�ymi, a� oczy krwi� mi zachodzi�y, by tylko ujrze� mg�� Twoich oczu - pope�nia�em zbrodnie, od kt�rych mi dusza przegni�a, by ub�aga� kr�la podziemia i �mierci - wszystko, wszystko na pr�no. Szatanie! Wykre�l mnie z ksi�gi �ywota, wpisz mnie w ksi�g� �mierci i ha�by wiecznej, ale pozw�l, �e raz jeszcze uczuj� t� rozkosz nad wszelkie rozkosze, jak pier� jej si� w moj� wpala, jak usta jej si� w moje wpijaj�, jak r�ce jej dysz� na mej szyi w bolesnym upojeniu. Przepot�ny w�adco, S�o�ceSzatanie, pozw�l bodaj, �e �ledzie u �o�a mego, �e tylko d�o� sw� na me czo�o po�o�y, �e tylko jej u�miech przez jedn� sekund� w krew moj� si� w�wieci, a dam Ci ca�e moje pa�stwo, roznios� pom�r i po�og� po ca�ym �wiecie, wyniszcz� ca�e plemi� ludzkie... Ha, ha... Patrz, Ja kr�l, Ja wielki mocarz �ebrz� �aski u Ciebie, i wiem, �e na pr�no... Na pr�no! Tam poza mn� trawi� ognie moje racje. A by�em przecie� kr�lem! Bezkresne by�o pa�stwo moje, a bez granic pot�ga moja. Panowa�em nad pustyni� i rajem, �wi�te rzeki przerzyna�y sinymi bruzdami moje kraje, a trzy morza oblewa�y ich granice. Miliony niewolnik�w rzuca�y si� przede mn� na kolana i w niemej trwodze korzy�y si� przed synem s�o�ca i �wiat�a. Gdym zapragn��, to wprowadzono rzeki w nowe koryta, a pustynie zamieniono w rozkoszne raje. Gdym zapragn��, to w jednej nocy powstawa�y czarowne ogrody w kr�g mych pa�ac�w, a zanim miesi�c dwa razy sw�j bieg uko�czy�, stercza�y gro�n� pych� ku niebu groby, kt�rem dla ojc�w mych budowa�. Najpot�niejszych mocarzy tej ziemi rzuci�em pod me stopy, bogom si� odgra�a�em, str�ca�em ich ze �wi�tych piedesta��w, bo nie by�o mocy, kt�ra by si� mojej por�wna� da�a i nie by�o pot�gi, kt�ra by si� z moj� mierzy� mog�a. Bo by�em synem �wiat�a i s�o�ca, a przed mym majestatem blak� wszelki blask i wszelka moc w proch si� kruszy�a. Co dzie� trzy razy modli�em si� do s�o�ca, bom kocha� s�o�ce, kolebk� moj�, matk� moj�, moje �wi�te �ono. Bezgraniczne szcz�cie i bogactwa bez miary sypa�o szczodr� d�oni� na syna swego. Po wszystkich morzach d�y si� bia�e �agle mych okr�t�w, a cz�sto, gdym z tarasu mego pa�acu patrza� na morze, przesuwa�y si� okr�ty przed moimi oczami, gdyby niezliczone stado bia�ych albatros�w. Po wszystkich krajach stali bojownicy moi, kt�rych s�o�ce w pustyni wyl�g�o, czarne plemi� olbrzym�w, wykarmionych mlekiem lwic, a gdy przed tarasem mego pa�acu zagrzmia�y tr�by niezliczonych hufc�w, to ziemia ugina�a si� pod ich ci�arem, a na ich srebrnych tarczach i he�mach wykrzykiwa�o s�o�ce radosne hejna�y. I nic nie by�o pod s�o�cem, co by si� nie korzy�o przed moj� pot�g�. A� jednego dnia, gdy szeregi wojsk moich wr�ci�y z dalekich wypraw, przyst�pi� najstarszy w�dz przed m�j tron i rzek�: Panie! poszli�my daleko poza granice Twojego pa�stwa. Daleko poza trzy morza, kt�re kraje Twoje oblewaj�, powioz�y nas Twe okr�ty, a� dotarli�my do granic �wiata. I tu na zr�bie �wiata, gdzie ziemia si� ko�czy, wkroczyli�my w jaki� dziwny kraj. Blask s�o�ca tam nie grzeje, a s�o�ce stoi nieruchomo na niebie gdyby olbrzymi topaz. Dzie� zda si� by� wiecznym mrokiem, a z niewidzialnych �r�de� promieni ziemia m�tne �wiat�o, co niech�tnie si� wgryza w mroczny cie�. �upu nie znale�li�my �adnego, bo to jest kraj cieni i mroku. Ziemia nie przynosi owoc�w, a lud ten nie z naszego �wiata. Alem ba� si�, o Panie, stan�� przed Twoim majestatem z pr�nymi r�koma. Wi�c wzi��em na okr�t dziewic� z tego kraju, blad�, jak nasze noce ksi�ycowe; jej g�owa tak jasna, jak gdyby s�o�ce si� na niej stopi�o, a g�os jej tak cichy, jak pie��, kt�r� wiatr w wieczornym zmroku przez morze przewieje, i tak tajemniczy, jak najskrytsze uczucie, kt�re si� jeszcze my�l� nie skala�o. Widz� Ci�, jak idziesz wolnym i cichym krokiem przez rozst�pu jacy si� szereg moich wodz�w. Pomn�: by�o to, jak gdyby listki z r�y opada�y, gdy j� wiatr mu�nie - by�o, jak gdyby ciche per�y deszczu jesiennego w ciemnej nocy �ka�y - by�o, jak gdyby si� ca�a wieczno�� g��bokim westchnieniem po niebie prze�lizg�a. A sta�a si� cisza w sali, cisza niebieskiej godziny, gdy ca�e przestworze ws�uchuje si� z zapartym oddechem oczekiwania w przepot�ne zapasy �witu ze zmrokiem. I sz�a� coraz wolniej i coraz ciszej, p�yn�a� jak najskrytsze echo wieczno�ci, i coraz bli�ej... Czu�em, jak si� cofa�em w tajemnej trwodze, jak ca�a sala w ty� ucieka� si� zdawa�a, jak mglisty blask zape�nia� komnat�... Naraz stan�a�. A teraz widz� Twoje oczy we mnie wpatrzone, ciemne jak otch�anie niebieskie, smutne jak poszum wiatru jesiennego w nagim parku, a s�odkie jak ja�nienie morza w ciemnych nocach. Zapomnia�em o mej pot�dze, zapomnia�em o mej mocy, kt�r� �wiat�o porodzi�o; widzia�em s�o�ce stoj�ce na niebie gdyby olbrzymi topaz, a na �cianach zdawa�y si� wyrasta� olbrzymie martwe paprocie. Ca�e moje bezgraniczne pa�stwo stopi�o si� w spowiciu naszych oczu w jeden marny py� s�oneczny, pad�em przed Tob� na twarz, a Ty, niewolnico moja, sta�a� si� pani� i kr�low� moj�. Przysz�a� z mrocznych oddali, gdzie s�o�ce �wieci smutnym blaskiem rozstania, czerwone jak szafran. Pod Twoim niebiem sz�a� w tej wiecznej pomroce, jak si� idzie w dziewiczych lasach moich kraj�w pod g�stymi splotami lian i roz�o�ystymi li��mi tysi�cletnich palm, co wszelkie �wiat�o g�usz�. Z kraju wiecznych cieni przysz�a� do mnie, z kraju, co przypomina dawno ju� zapad�e �wiaty. Twoje morza od dawna zamar�y i l�ni� pos�pn� barw� zielonego opalu. Twoje g�ry, pe�ne zmor i upior�w, zapadaj� w dziwnie popl�tanych �a�cuchach w morze, a ziele� Twych las�w, to omsza�a patyna, jaka miedziane kopu�y moich las�w pokrywa. Przysz�a� jak promie�, co si� z miliona lat odleg�ej gwiazdy na ziemi� zab��ka. Sp�yn�a�, jak sny sp�ywaj� na serce, syte b�lu i rozkoszy. Wiatr Ci� przewia� przez morze, jak przewiewa "Anio� Pa�ski" dalekich dzwon�w w �niegiem ja�niej�cych wieczorach zimowych. Nie s�yszy si� wtedy d�wi�ku, ale czuje si� dzwony w sercu, jak �opot skrzyde� przeb�yskuj�cych wspomnie�. O pani moja - przysz�a� do mnie w s�oneczne cuda mojego pa�stwa, w straszne �ary do bia�a rozpalonego s�o�ca, co rzeki wysusza, przysz�a� do mnie tak cicho i tak smutnie, jak noc, gdy na zbola�e serca krwawym smutkiem sp�ywa. 0 pani moja - przysz�a� w moje kraje, gdzie nawet w nocy parny upa� ogniem przesyconej ziemi dech w piersiach zapiera, a gwiazdy p�on� jak krwawe rumie�ce febry, kt�re rozw�cieklone serce wszech�wiata na niebie wypieka. Twoje oczy patrza�y z pytaniem, pe�nym l�ku i przestrachu, w te s�oneczne odm�ty ojczyzny mojej. Krwi� zachodzi�y od po�aru s�o�ca. Twe cia�o pali�o si� jak w gor�czce, a na skroniach nabrzmia�a sie� �y�, jak gdyby Ci je rozerwa� chcia�a. 1 skry�a� si� w najdalszych g��biach mego pa�acu, ci�kim jedwabiem zas�oni�a� okna, a wszelki odg�os g�uszy�a� dywanami, w kt�rych nogi ton�y. Jeszcze Ci� widz�, jak idziesz cichym krokiem l�ku przez szeregi ciemnych komnat, jeszcze s�ysz� odg�os Twych krok�w jak gasn�ce akordy harfy, jeszcze gra muzyka Twych ruch�w niespo�yt� pi�kno�� w mym sercu. A w Twych jasnych w�osach chwieje si� czarna r�a. Smutkiem Twego czo�a trawiona, chwieje si� w bladym ja�nieniu Twych w�os�w. I kocha�em Ci� jako wspomnienie czego�, com dawno zapomnia�, com kiedy� prze�y�, gdym razem z Tob� w pra�onie pi� wieczno��. Kocha�em Ci� - Ciebie jedyn� - i w strasznej trwodze czuwa�em nad Tob�, by mi Ci� s�o�ce nie zabi�o. I zapragn��em mie� tak� moc, by zakl�� niebo w chwili, gdy zmrok si� coraz wy�ej na nim pi�trzy, a ziemia parn� mi�o�� s�o�ca z powrotem ku niebu promieni. - Och, t� godzin�, niebiesk� godzin� zadumy i t�sknych upoje� przyku� na niebie, gdy w sercu b��dne sny si� rozmajacz�, a jego t�sknota wybiega daleko poza wszelkie dale, daleko poza g�ry, co dziwnie rozwichrzonymi szczytami w niebo krzycz�, daleko poza morza, co si� same w siebie zapadaj�, daleko poza upiorne cuda s�o�cem prze�artych step�w mego kraju. I zapragn��em mie� tak� moc, by m�c po�lubi� wit ze zmrokiem, niepoj�te barwy rozla� po sklepieniu niebieskim; nowe niebo pragn��em rozes�a� nad ziemi�, by Ci �aden dzie� bia�ym �wiat�em duszy nie m�ci�, a �adna noc nie kie�zna�a Twego t�sknot� rozpalonego wzroku. Och, niebo, nowe niebo bez s�o�ca, niebo ja�niej�ce zielonym �wiat�em nocy polarnej, tajemnicze niebo z mrocznych �wit�w i zmrok�w spowite. Pocz��em przeklina� s�o�ce! W ciemnych komnatach siedzia�em przy Tobie, widzia�em, jak oczy Twe w przeczuciu �mierci coraz szerzej si� rozwiera�y, jak twarz Twa przezroczy�cia�a i sta�a si� jasn�, tak jasn�, jak twarz dziewicy, konaj�cej w upojeniu mi�osnym. A� wreszcie po d�ugich dniach trwaj�cej rozpaczy znalaz�em s�o�ce, kt�re by Ci s�o�ce Twego kraju przypomina�o i unicestwi�o chytr� moc mego s�o�ca. I wys�a�em pos�a�c�w na wszystkie strony �wiata, by szukali kosztownych kamieni, z kt�rych Ci to nowe s�o�ce stworzy� mia�em. Z Indii przywioz�y moje okr�ty olbrzymie diamenty, pyszne i czarne jak skamienia�e �wiat�o, ch�odne jak r�ce umieraj�cych dziewic, a koj�ce jak szerokie li�cie nenufar�w. Z Grecji przys�ano niebieskie szafiry, kt�re kiedy� zdobi�y p�ksi�yc Artemidy, czyste i s�odkie jak Twoje serce. Kap�ankom Gal�w wydarto ich �wi�te szmaragdy, z kt�rych przysz�o�� czyta�y, szmaragdy, co w sercu p�omienie mi�o�ci niec�, a przed upojonym wzrokiem przesuwaj� niepoj�te rozkosze raju. Asyryjskim Hakumim odebrano podst�pem i przemoc� chryzolity, co sza�y koj�, rozp�dzaj� nocne widma, a rozpasane burze w przedwieczne cisze ko�ysz�. Z nieznanych kraj�w przy wlekli niewolnicy moi nieprzebrane skarby: czarne agaty z bia�ymi �y�kami, zielone hiacynty z czerwonymi pr�gami i ciemne jak otch�a� jantary, co moc nad ziemi�, a nawet nad bogami daj�. Ca�� ziemi� poszarpano w kawa�y, by znale�� rzadkie a drogie kamienie, wszystkie morza przeszukano, by znale�� per�y i korale, a w ciemnych Twych komnatach gromadzi�y si� nies�ychane skarby: kamienie, na kt�rych si� klei�a jeszcze krew kap�an�w i czarownik�w, beryle, co umar�ych wskrzeszaj�, oryty, co w sercu n�dzarza jad rozkoszy szczepi�, g�uche chalcedony, co wieczn� m�odo�ci� �miertelnych darz�. A potem znowu kamienie ziej�ce zniszczeniem i w�ciek�o�ci� jak oczy g�odnych tygrys�w: czarny onyks, kt�ry wszelkie otch�anie b�lu i rozpaczy otwiera, m�tny opal, co wok� m�zgu bia�e mg�y ob��du roztacza. A by�o jakby si� tysi�cznobarwne, zastyg�e gwiazdy zla�y w jedno olbrzymie martwe s�o�ce. Z pos�pnym l�nieniem agat�w i oryt�w zlewa�a si� sm�tna a bolesna to� �wiat�a fioletowych ametyst�w. W pyszne �wietlane dytyramby diament�w w�lizgiwa� si� ostrym promieniem wilgotny ch��d onyks�w, zielonawa rozt�cz topaz�w ta�czy�a z hiacyntami rozpasane fanfary �wiat�a, o obcych gwiazdach �ni�y szmaragdy, a w niebieskim �wietle mroku promienia�y szafiry sw� dziewicz� czysto��. A w rozszala�ym rozm�cie �wiat�a, w dzikim rozgwarze blasku, w p�omiennym zgie�ku diament�w, w tym krzyku i wirze rozw�cieczonego s�o�ca sz�a� ku mnie z g��boko na piersi spuszczon� g�ow�, stan�a� - i cichy smutek rozla� si� na Twym czole: Panie! nie tego s�o�ca mi potrzeba. Daj mi Twoje s�o�ce. Przeklnij Twoje s�o�ce, matk� Twoj�, Twoje �wi�te pra�ono, a straci moc nade mn�. Drgn��em. Zdawa�o mi si�, �e ziemia mi si� pod nogami usuwa, �e posady mego pa�acu si� zatrz�s�y, �e ci�ka posowa si� nad moj� g�ow� zarywa. By�o, jakby ca�e niebo na mnie spad�o. Tylko l�ni�ce powodzie �wiat�a kamieni pryska�y tysi�cznobarwn� pian� w moich oczach. A wci�� czu�em oczy Twe nieruchomo we mnie wpite z ci�kim milczeniem, co jak olbrzymia b�yskawica po �cianach si� rozlewa�o. A milczenie zape�ni�o ca�y pa�ac, poch�on�o �wiat�o i blask, kamienie zagas�y, a w g�uchej ciszy s�ysza�em bicie Twego serca jak ko�atanie u bram wieczno�ci. Czu�em, �e musz� co� odpowiedzie�, a jak obce echo odbi� si� o zimne �ciany m�j w�asny g�os: Przeklinam s�o�ce. Nigdy go ju� ujrze� nie chc�! I wzi�a� moj� g�ow� w Twoje r�ce, s�owa nie rzek�a�, czu�em tylko gor�cy poca�unek, co w dr��cym pragnieniu po mej twarzy b��dzi�. I znowu p�on�o milczenie wok� zimnych �cian, a� naraz dziki kwiat w radosnym krzyku wytrysn�� rozwartym �onem w niebo: Jam Twoja! We�, przytul, zabij! Od tego czasu kocha�a� mnie. Mi�o�� Twa by�a bia�a i czysta i mi�kka jak skrzyd�a mewy polarnej. Czu�em Twe serce, jak �arem mego s�o�ca nami�tnie na mej piersi oddycha�o, a w krew moj� w�piewa�a� mi dzikie raje, w�piewa�a� obce czary, s�owa ob��du i upojenia, s�owa, kt�re serce moje pie�ci�o, ca�owa�o i tuli�o, s�owa, kt�rych nie rozumia�em, ale kt�re dusza moja widzia�a nagie i �yj�ce, kt�re raz ju� kiedy� prze�y�a, gdy wszechistnienia �ni�a pocz�tek. I by�em szcz�liwy. By�em szcz�liwy, chocia� czu�em, �e zag�ada nade mn� wisi, �e zbli�aj� si� chmury, pe�ne czerwonych b�yskawic, zniszczeniem brzemiennych. Niesko�czone godziny sp�dzi�em u Twych st�p. Czasami krzyk strachu wdziera� si� w krta�, czasami rozpacz ��obi�a d�ug�, upiorn� r�k� g��bokie bruzdy w mej duszy, ale by�em szcz�liwy. A s�o�ce czeka�o na mnie, czeka�o. Od rana do p�nej nocy czeka�o na swego syna. I sz�o wolniej jak zwykle, oko�o po�udnia zdawa�o si� sta� nieruchomo, a tylko niech�tnie zapada�o w morze, by niezad�ugo znowu wypala� zemst� na mojej ziemi. Co dzie� sta�o nad moim pa�acem i czeka�o, czy nie wyjd�, czy si� do niego modli� nie b�d�, czy nie b�d� �ebra� �aski i przebaczenia. Ale na pr�no czeka�o. Co dzie� silniej nienawidzi�em je i co dzie� silniej ba�em si� jego zemsty. Rok ca�y sp�dzi�em w ciemnym grobie pa�acu. Nigdy nie m�wi�a� o Twej ojczy�nie, ale czu�em j� wok� mnie, nade mn�, w sobie, bo� odt�d si� sta�a ojczyzn� moj�. Twoje spojrzenie wca�owa�o w serce moje upiorn� godzin� Twych g�r gdyby obezw�adniaj�c� trucizn�, Twoje r�ce wczarowa�y w me my�li zwi�d�y smutek Twego kraju cienia i �mierci, a g�os Tw�j przy�wieca� w mych snach barw� roztopionego opalu, barw� Twych martwych m�rz. Szed�em przy Tobie, to zdawa�o mi si�, �e noga moja zapada si� w odwiecznych mchach, a ze wszech stron s�ysza�em Twoje lasy, jak szele�ci�y w zielonawym blasku omsza�ej patyny. A gdy noce przysz�y, noce kr�tkie i jasne jak wzrok tygrysa, co sw� klatk� rozszarpa�, gdy r�ce Twe w b��dnej zadumie b��dzi�y po strunach harfy, a tony sp�ywa�y gdyby niebieskie nitki topniej�cego �niegu po bezmiernych obszarach lodu, wtedy rozwin�a t�sknota moja swe sp�tane skrzyd�a, m�j wzrok b��ka� si� po ksi�ycem oblanych dachach mego olbrzymiego miasta, wybiega� na morze, rwa� si� daleko poza kra�ce nieba, targa� si� ku s�o�cu, ku s�o�cu, co za morzem zemst� knu�o. Och, jak wtedy za s�o�cem t�skni�em! Tylko raz je jeszcze zobaczy�, raz jeszcze, gdy pod zach�d czerwon� �un� nad morzem si� krwawi, raz jeszcze, kiedy po�arem �wiat�a si� pali na dachach mego miasta, raz jeszcze, gdy w dzikim triumfie zapory nocy rozrywa. A co� rwa�o mnie i szarpa�o, moje serce wykrada�o si� poza morze, ch�on�o s�o�ce, kt�rego tak dawno nie widzia�em, i w b��dnym szale poi�o si� jego cudem i w krzycz�cym uniesieniu wita�em s�o�ce, matk� moj�. Ale wci�� od nowa t�umi�em rozpacz mej duszy, a w ciemnej otch�ani Twej ��dzy kona�a t�sknota. Bo czu�a� walk� w mym sercu. Za ka�dym razem, gdy�my przed �witem wracali do naszych komnat, to czu�em, jak r�ce Twe mocniej mnie kocha�y, jak oczy Twe g��biej i gor�cej si� w me serce wch�ania�y, jak co noc cia�o Twe p�omienniej si� przy piersi mojej pieni�o. Ale przyszed� czas, gdy serce me st�a�o w krzyku za s�o�cem. Wzrok m�j b��dzi� w mrocznej sali po kryszta�owych kwiatach, kt�rem Ci na �cianach kaza� wy��obi�, a chorza� od zimnego blasku kosztownych kamieni, co w �y�y moje l�nieniem ple�ni si� w�wieca�y. R�ce moje sta�y si� przezroczyste, a g�os m�j brzmia� obco i g�ucho, coraz silniejszym p�omieniem bucha�a t�sknota za dniem, za drgaj�cym �arem s�o�ca, za s�o�cem po�udnia, kiedy ca�e pa�stwo moje w jedn� pustyni� �wiat�a si� stapia. A z bolesnym smutkiem nurtowa� wzrok Tw�j m� dusz�, r�ce Twe sta�y si� obce i duma�y o innych �wiatach, oczy Twe zblad�y i zwr�ci�y si� ku duszy, ws�uchane w jej straszn� g�d�b�. Nad miastem sta�o nieruchomo s�o�ce i l�g�o m�r, g��d i zag�ad� w pa�stwie moim. Wypala�o zbo�e na polach, suszy�o rzeki i jeziora, bujne pastwiska czerwienia�y spalone gdyby jedna zgangrenowana rana, cia�o ludu mego odpad�o, strawione ogniem, w ropi�cych si� och�apach od ko�ci, a przed moim pa�acem s�ysza�em lud m�j nieszcz�sny, jak rycza� z g�odu i .rozpaczy, gdyby krwi chciwa hiena, s�ysza�em jego przekle�stwa, co jako ogie� siarczany na dusz� moj� si� la�y. Alem nie wyszed� na taras, cho� wiedzia�em, �e s�o�ce da�oby si� przeb�aga�. Nie szed�em si� modli� do s�o�ca, bom wiedzia�, �e Ciebie jego zem�cie po�wi�ci� musz�. A Ty siedzia�a� w najciemniejszym k�cie komnaty, dr��c z przestrachu i l�ku, a d�wi�ki Twej harfy krwawi�y fioletow� rozt�cz �kaj�cych ametyst�w. Wiedzia�a� wszystko. I pad�a� do n�g mych i j�k�a�: Id�, id� w s�o�ce! Pozw�l, niech mnie zabije! Nie poszed�em. Dusza moja st�pia�a w nadmiarze b�lu. A� jednego dnia rozbi�o w�ciek�e plemi� ludu mego w spienionym szale bramy pa�acu mego i przyczo�ga�o si� przed m�j tron. Zadr�a�em. Co si� sta�o z moim ludem! To obrzydliwe robactwo, obci�gni�te ropi�c� si� sk�r�, to lud m�j?! Zakry�em oczy i krzykn��em w strasznym gniewie: Precz z moich oczu, precz! Ale lud m�j z miejsca si� nie ruszy�. I jak na dany znak pad� krzy�em ca�y m�j lud przed moim tronem i w dzikim przera�eniu patrza�em na olbrzymi cmentarz szkielet�w na krzy� rozci�gni�tych. Potem ju� nic nie widzia�em. Czu�em tylko, jak mnie wynoszono na taras, oczy moje b��ka�y si� w b��dnym przera�eniu po g�owach trupich mego ludu, obci�gni�tych obrzydliw� sk�r�, po stercz�cych ko�ciach r�k, z kt�rych cia�o odpad�o, r�k rozpacz�! b�aganiem krzycz�cych. Widzia�em oczy p�omieniej�ce w�ciek�o�ci� zdychaj�cych jaguar�w, ��dnych msty i mordu, a w krwio�erczym szale rycza� m�j lud: Daj nam bia�� niewolnic�! Na krzy� z ni�! Na krzy�! S�o�cu w ofierze! Tak nie szaleje Taifun, kiedy morze z najg��bszych czelu�ci pod niebo rzuca, a najwi�ksze moje okr�ty gdyby s�abo sklejone pude�ka gruchoce, tak nie szaleje Samum, kiedy g�ry piasku na moje karawany ciska lub ca�e piaskiem zalewa, tak nawet nie szala�o s�o�ce, kiedy m�r i g��d w moim pa�stwie l�g�o. A naraz sta�a si� cisza. Jak gdyby niewidzialna kosa ca�y nar�d gdyby snop zbo�a jednym zamachem podci�a. Na taras w �ar pomorem ziej�cego s�o�ca wysz�a wolnym i cichym krokiem moja bia�a niewolnica. Oczy jej by�y zamkni�te, a twarz b�lem skrzywiona. Z r�koma na krzy� sz�a wolno ku mnie. Chcia�em krzycze�, chcia�em j� porwa� w me ramiona, ale jak gdyby wszystko �ycie we mnie zamar�o, sta�em nieruchomo i patrza�em. Teraz staje, teraz b��dzi niepewn� nog� pc ogniem rozpalonych p�ytach, jeszcze jeden gwa�towny wysi�ek: sta�a si� tak bia��, �e si� w s�o�cu rozp�ywa� zdawa�a, jeszcze jeden krok, jeden krzyk straszliwy: U n�g mych pad�a bez �ycia... Straszna by�a zemsta moja. Ca�ymi miesi�cami pastwi�em si� w dzikim ob��dzie nad moim ludem. Tysi�ce kaza�em wbi� na krzy� i poi�em si� rozkosz� w�ciek�ego tygrysa nad m�kami konania, tysi�ce poszarpa� w kawa�y �wi�ty w�z, na~ je�ony brzytwami, pali�em stosami wok� miasta moich niewolnik�w, ale z rado�ci� znosi� nar�d wszystkie ch�osty, plagi i m�czarnie, bo ot� otworzy�o si� niebo nad mym pa�stwem, ch�odne wiatry przewia�y pom�r daleko poza trzy morza, a w jednej nocy rozkwit�a ziemia w pysznym bogactwie. Zemsta moja st�pia�a, a dusza, co tak d�ugo z krwio�erczym pragnieniem pastwi�a si� nad moim ludem, obezw�adnia�a bezsiln� rozpacz�. Raz jeszcze przekl��em s�o�ce, raz jeszcze przekl��em to niewolnicze plemi�, co si� zwie moim ludem, a potem zamkn��em si� w najtajniejszych g��biach pa�acu, gdzie jeszcze niedawno Twe blade r�ce moje serce do snu ko�ysa�y. I s�ysz�, jak Twa harfa j�czy, widz� ja�niej�ce mg�y, kt�re� jeszcze niedawno w g�sty mrok promieni�a, i s�ysz� Twe serce, jak ko�acze, puka, wabi mnie i wo�a do Ciebie, do Twej ojczyzny, gdzie s�o�ce w zmroku rozp�ywa czerwone jak szafran, gdzie morza l�ni� pos�pnym blaskiem roztopionego opalu, a lasy przeb�yskuj� omsza�ym l�nieniem patyny. Za czym raz jeszcze ksi�yc sw�j bieg uko�czy, rozepnie m�j okr�t swoje bia�e skrzyd�a i powiezie mnie daleko poza trzy morza, w m� now� ojczyzn� ksi�ycow�, do Ciebie, moja bia�a kr�lewno, do Ciebie... RAPSOD DRUGI A ot� nadesz�a godzina, b��kitem spowita, godzina b�lu i t�sknoty. Sny mych nocy zlewaj� si� zjaw� dnia, z�ud na t�cz� sennych wspomnie� roztajemniczy�a si� ma dusza, w mrocznych czelu�ciach wykwitaj� na nagich ga��ziach ci�kie ki�cie z�otego kwiecia, wok� na ska�ach �pi� czarne ptaki z�owrogich wr�b, a miliardy gwiazd siej� b�yszcz�cy szron na g��bie morza. Nigdy Ci� jeszcze tak smutnej nie widzia�em. Tak smutne widzia�em pola w Zaduszki. Wiatr mi�t� przed sob� zwi�d�e li�cie drzew, gwizda� w zesch�ej trawie, osiad� si� na szronem �ci�tym stepie, pos�pnie szumia�a noc nad grobami, w upiornym milczeniu sta�y, gdyby widma, nagie topole nad drog�, a w b��dne bezdro�a ciemno�ci w�era�o si� blade �wiat�o dalekiej chaty. Tak smutnie zapada�o raz s�o�ce p�n� jesieni�. Ca�y dzie� pada� deszcz. Ca�y dzie� j�cza� na brudnych szybach okien, j�cza�, �ka� i zawodzi�, a niebo zwiesza�o si� nad g�ow� o�owiany m ca�unem smutku i beznadziei, i wt�acza�o si� w dusz� rw�c� t�sknot� i niepokojem. Nadesz�a chwila zmroku, ale s�o�ca wida� nie by�o, tylko jakie� s�abe, brudne ja�nienie rozczo�ga�o si� z trudem na kra�cach nieba i zanik�o. Tak smutn� widzia�em raz mew� ze z�amanym skrzyd�em, jak w czasie przyp�ywu siedzia�a na zr�bie skalistej wysepki. Ju� przelewa�y si� fale przez skaliste z�omy, coraz wy�ej pi�trzy�o si� morze, zbita piana opryskiwa�a bia�e cia�o ptaka, a w niemym przera�eniu patrza�a dr��ca mewa na coraz nowe, coraz silniejsze fale, czu�a, jak �mier� si� zbli�a, straszna, nieub�agana �mier�. Raz jeszcze pr�bowa�a rozwin�� swe skrzyd�a, raz jeszcze opad�a bezsilnie na ostrej rafie ska�y, wtuli�a g�ow� mi�dzy swe bia�e pi�ra i w beznadziejnym smutku czeka�a �mierci. I tak smutn� s�ysza�em raz ostrym wiatrem poszarpan� pie�� nad grobem dziecka w mro�nym styczniowym poranku. Suche zawieje �niegu k��bi�y si� w powietrzu, wiatr ci�� drzewa i �ama� ich zmarz�e korony, a na ma�� trumienk� spada�y grudy ziemi, spada�y i j�cza�y ostatni� ko�ysank�. W niebieskiej godzinie, b�lem i t�sknot� spowitej, w gasn�cych czarach zapad�ego s�o�ca widzia�em Ci� - ale tylko przez b�ysk sekundy, bo ju� sp�yn�a� gdyby cie� ziemi w za�mieniu s�o�ca i zla�a� si� z czarnym milczeniem nocy. Sp�yn�a� gdyby cie� ziemi, tylko jedno spojrzenie wp�aka�o si� w m� dusz�, spojrzenie, pe�ne �kaj�cej t�sknoty, bezsilne i �arliwe jak rozmodlona pro�ba dziecka. I rozpie�ci�em Twe b�agalne spojrzenie jak echo najodleglejszych wspomnie� szcz�cia, jak gasn�cy d�wi�k zerwanych strun - i szuka�em Ci� - szuka�em... Po wszystkich morzach b��dzi�y me okr�ty, ale nie mog�em odnale�� Twej bia�ej ojczyzny; zbieg�em p� ziemi, ale nie mog�em pochwyci� Twego wzroku, co w mojej duszy czarownym kwieciem si� rozmai�. O, daj mi Tw� r�k�! Korzy�em si� niegdy� przed wszechpot�n� r�k� ludzko�ci. Najrozleglejsze dale zbli�y�a ku sobie, �elazne t�cze rozwiesi�a nad czelustn� przepa�ci�, g�ry poprzewierca�a, ziemi� pory�a, rzeki wprowadzi�a w nowe koryta, w marmurze wskrzesi�a �ycie i pi�kno��, w twardym granicie haftowa�a tkank� najdelikatniejszych koronek, wszelk� pi�kno�� stworzy�a, spe�ni�a wszelk� t�sknot�, - ale czym�e mi ta wszechpot�na r�ka ludzko�ci, je�li czuj� Tw� bia��, w�sk� d�o�, gdy si� ja�niej�ca z ciemno�ci ku mnie wysuwa, gdy moje serce obejmuje, jak przeci�g�y akord rozp�akanej harfy, a ponad m�tn� to� mego �ycia rozpo�ciera gwia�dzist� ja�� Twych z�otych splot�w! O, daj mi Tw� r�k�! I spojrzyj na mnie! Widzia�em wszystkie cuda i pi�kno�� tej ziemi. W �onie wieczno�ci widzia�em olbrzymie s�o�ce, gdy la�o w nag� ziemi� p�omienn� krew ognia, prze�y�em rozkosze raju, grza�em si� w blasku, jaki kr�lewska korona moja roztacza�a od jednego bieguna ziemi do drugiego, budowa�em piramidy i sprowadza�em na tysi�ce mil wody morza do pusty� piasku, widzia�em, jak ziemia p�ka�a, a wszech istnienie stan�o w po�arze - ale czym mi ca�a pi�kno�� i moc ca�a, kiedy Tw�j wzrok na moj� dusz� pada, czarowne kwiecie w niej budzi, co z szeroko rozwartym kielichem pije t�cz� niebiesk� - zapomnienie! O, spojrzyj na mnie, jak w onej ciemnej nocy, kiedy ziemia i morze w �a�obnej pomroce sp�yn�y! Milczeli�my, ale dusze nasze obj�y si� i splot�y, i duma�y, duma�y: o wiecznej ciszy, w kt�rej s�yszy si� rozd�wi�k promieni gwiazd w kszta�t gasn�cych strun, - o bezmiernej jasno�ci, kiedy niebo ziemi nie dotyka, a wzrok bezgraniczny i bezcielesny we wszech�wiatach tonie, - o omsza�ym przepychu odwiecznych sarkofag�w, w kt�rych �wiec� ple�ni� popio�y cia� kr�lewskich, - o cichych morzach, co �pi� w martwej jak lustro, czystej pomroce, - o milcz�cych ptakach, co bezg�o�nie z wiecznie rozpostartymi skrzyd�y mkn� przez bezs�oneczne dale, - o zamar�ych miastach, kt�rych cichego zmroku nie m�ci �wiat�o ni ciemno��, o miastach bez cieni, co �yj� odblaskiem niewidzialnych gwiazd... Tak siedzieli�my zadumani i cisi, �nili�my snem nie z tego �wiata, bo nie ma r�wnej pi�kno�ci, jak �ni� 0 zmar�ym przepychu, oprz�d�ym paj�czyn�, o rdz� prze�artych koronach kr�lewskich, o zielonym blasku staro�ci� zaple�nia�ych wspomnie�. Siedzieli�my, a w sennym zadumaniu b��dzi�y d�ugo Twoje oczy, a� w�wieci�y si� w moj� dusz�, Twoje senne, pi�kno�ci� upojone oczy - raz jeszcze spojrzyj tak na mnie! 1 przem�w do mnie! Ch�tnie s�ucha�em, kiedy na tarasie mego pa�acu, w �wietle ksi�yca, jaka� obca niewolnica str�ca�a srebrnymi dr��kami ze strun cytry rozp�akan� pie�� t�sknoty, ciemn� pie��, jak� szumi� palmy w samotnych oazach, jak� p�acz� wysmuk�e cyprysy nad zapad�ymi grobami; z szumem stalowych skrzyde� bi�o me serce, gdy me wojska w gro�nych rytmach surm i rog�w mosi�nych ci�gn�y na wojn�; d�ugie godziny ws�uchiwa�em si� w pos�pny rozgwar morza, a� mi dusza dr�a�a z pokory i strachu przed g�osem wieczno�ci, - ale czym mi wszelki d�wi�k, czym wszelkie upojenie pie�ni i t�sknota cytr i harf, kiedy s�ysz� Tw�j g�os, gdy czerwonym �wiat�em gasn�cego s�o�ca tka bogaty przepych mych duma�, a w me sny wplata pa�aj�ce �ary jesiennych kwiat�w... Och, przem�w do mnie! B��dzi�em po wszystkich morzach, a nie mog�em odnale�� Twej bia�ej ojczyzny ksi�ycowej; wiele krain przeszed�em, a nie mog�em pochwyci� Twego wzroku; s�ysza�em ludzi, ale nigdy nie zadrga� d�wi�k Twego g�osu na strunach mego serca... Wszystko tylko snem, jednym d�ugim snem. Widzia�em, jak w brzasku porannym znik�o moje pot�ne pa�stwo w mglistych oparach wilgotnych ��k, na mojej g�owie stopi�o s�o�ce kr�lewsk� koron�, \v z�otym pyle s�onecznym rozsia�y si� moje pa�ace i ogrody, i znowu �amie si� gniew rozbitych fal, i znowu noc, ciemna noc nad morzem. G��bia walczy z zatorami, wyrzuca w g�r� czarne odm�ty, dwie gwiazdy wdzieraj� si� w chmurn� noc i rozpryskuj� b�yszcz�cy szron na morze. A z wolna rosni wok� dw�ch gwiazd czerwone t�cze, sklebiaj� sio w chmury, lej� si� po niebie falami ognia i ko�ysz� si� na nim p�omienn� law�. A dwie gwiazdy - to dwa w�ciek�e ogniska, wdra�aj� si� w niebo gdyby dwa olbrzymie kratery, dr� w strz�py ciemn� noc i lej� potoki ognia na morze. I chwil� stoi morze w kipi�cym potopie p�omieni, zarzuca swe ogniem rozszala�e ramiona na niebo, wspina si� na jego kra�cach w g�r�, a ze wszech stron niebo zdaje si� wch�ania� w swe g��bie ogniem buchaj�ce wary. A w tym po�arze wodnych bezdro�y widz� Ci� z wyci�gni�tymi ramionami, z p�omienie j �cymi w�osami, co jak ognista fala rozwarkoczonych komet po niebie si� rozwia�y. Z wolna ga�nie p�omienny cud, niebo dogorywa, dwie gwiazdy tl� md�ym blaskiem, ale widz� Ci� jeszcze, widz� ja�niej�c� Tw� posta� i z�oty kr�g �wiat�a wok� Twej g�owy. W takim �wi�tym blasku raz Ci� ju� widzia�em, gdy moje pot�ne s�owo z �ona wieczno�ci do �ycia Ci� zbudzi�o: Bo by�em bogiem. By�em wszechwol� ziemi, przez kt�r� si� wiecznie od nowa przetwarza�a, by�em si��, rozdzielaj�c� wody od ziemi, by�em rozumem, kt�ry wykre�li� dla gwiazd niezmienne tory, i by�em sercem wszech�wiata, jego t�tnem i karm�. By�em s�o�cem, a wok� mnie kr��y�y �wiaty w niezmiennym p�dzie, by�em pot�g� czasu, co skrzepi�a ogie�, skruszy�a ska�y i stworzy�a urodzajn� gleb�, by�em m�dr� opatrzno�ci�, co przygotowa�a �ono matczyne dla nasienia wszech�ycia. A� nadszed� czas, kiedy ma tw�rcza wola os�ab�a, moje my�li b��dzi�y nad oceanem, zawis�y niebem bezsi�y nad jego przestworzem albo zbi�y si� w chmur� i siad�y na dzikich ska�ach i w smutnym zadumaniu patrza�y w s�oneczno�� bezprzestrzennych dali. A gdym k�pa� moje dzie�o w bia�ym �wietle, gdym roztapia� dale w b��kitnych mg�ach zmroku, gdym zm�czony dniem gasi� �wiat�a i otula� ziemi� w czarne �g�o nocy, gdy jedna wieczno�� po drugiej b�yskawic� prze�lizn�a si� przez m� dusz�, ogarn�� mnie niepok�j, bom czu�, �e jeszcze jedno wielkie pragnienie czeka swego: "Sta� si�!" I d�ugo my�la�em o spe�nieniu tej ciemnej t�sknoty, ale daremnie kruszy�em �wiaty, a z ich skorup tworzy�em nowe, daremnie niszczy�em porz�dek wszechrzeczy, rzuca�em gwiazdy na nowe tory, przyspiesza�em ich bieg i nowymi �wiat�ami krzy�owa�em ich drogi, daremnie zmienia�em noc na dzie�, gasi�em �wiat�o i na nowo je wznieca�em, ale nic nie mog�o zaspokoi� mego pragnienia, nic nie spe�ni�o obietnic mej t�sknoty, i smutny i zm�czony patrza�em na m�j bezp�odny trud. A� wreszcie nadesz�a chwila, gdy przeczute t�sknot� s�owo mia�o sta� si� cia�em, wola moja ogarn�a wszech�wiat, wstrz�sn�a nim, jakby go z posad wyrwa� chcia�a, w nocy wielkiego cudu b�ysn��em jak s�o�cem, piorunem s�owa, co �wiaty tworzy�o i w proch je kruszy�o, i z wielk� moc� krzykn��em: "Sta� si�!" l powsta�a�! A ze �r�d�a mej pot�gi sp�ywa�a bezgraniczna �aska w Twoj� dusz�, a� ca�� ziemi� obj�a, tysi�cem zmys��w wnik�a w jej najskrytsze tajnie, zatrzymywa�a gwiazdy w ich biegu, odczuwa�a najtajniejsze dale przysz�o�ci, a �aska moja p�yn�a na Ciebie, p�yn�a, a� moc Twoja mojej si� zr�wna�a. Da�em Ci moc i pi�kno, i by�a� tym na ziemi, czym ja by�em na niebie. Kochaj�cymi r�koma sypa�em na Ciebie sm�tny blask zadumanych gwiazd, k�pa�em Ci� w �wietlistych roztoczach srebrnych ksi�yc�w, nad Tw� g�ow� rozwiesi�em niebo cudu i dziw�w, a nag� ziemi� w raj zamieni�em. A z woli mej pory�a woda ziemi� w szerokie bruzdy, stopi�em odwieczny �nieg na szczytach g�r, zwali�em lodowce w morze, gor�cym strumieniom utorowa�em drogi przez lodowate oceany, przepali�em ziemi� mym �wiat�em a� do dna i z dr��cym pragnieniem rozwar�o si� jej �ono dla siejby �ycia. Pe�nymi r�koma sia�em zarodki na wiosenn� ziemi�. A gdzie niedawno kruszy�y si� przez ca�� wieczno�� nagie g�ry, rozkwieci�y si� t�czowym przepychem rajskie ogrody, gdzie niedawno dzikie burze pi�trzy�y g�ry piasku i rzuca�y je w niebo, roz�o�y�y si� rozkosznie ��ki i bujne pola z�otych zb�, a gdzie skaliste z�omy stercza�y naje�onym grzebieniem, wybieg�y w niebo dziewicze lasy olbrzymich palm i kokos�w. Po nagich �cianach ska� pi�y si� rozkoszne winnice, czarne moczary i bagna poros�y olbrzymim li�ciem i ��tym kwieciem wodnych r� i nenufar�w; wok� jezior wybuja�y lasy, trzciny i sitowia, a czelu�cie i urwiska pokry�y si� nieprzedartym g�szczem bluszczu. Ale nadaremnie wyczerpywa�a si� moja pot�ga, by coraz to rzadszy przepych z ziemi wyczarowa�, daremnie roznieca�em na niebie tysi�cznobarwne ognie i t�cze, daremnie tworzy�em nowe cuda i dziwy - wszystko daremnie. Widzia�em Ci� smutn� i cich� w ciep�ych pieszczotach p�zmroku, owian� oddechem rozkwit�ych r�, t�cz� gasn�cych kwiat�w spowit�, widzia�em, jak b��dzi�a� w zaczarowanych ogrodach w�r�d czarnych palm, jak b��dny ognik �wi�toja�skich nocy. Widzia�em Ci� smutn� i cich�, jak sp�ywa�a� z g�r, gdyby nik�e ja�nienie mgie� na mrocznych dalach. Widzia�em Ci�, jak duma�a� nad brzegiem morza, rozwiana w cichych pie�niach fal, co echem dalekich sn�w na brzegach przebrzmiewa�y. A gdy wszystkie ognie na wierzcho�kach g�r pogas�y, gdy ostatnie blaski haftowa�y z�ote szlaki nad szczytami las�w, gdy si� ostatnia pie�� rozwia�a, gdy w nocnej ciszy przekwit� ostatni d�wi�k, wtedy czo�ga�o si� morze do Twych st�p, z wolna obejmowa�y Ci� fale senn� pieszczot�, bra�y Ci� i nios�y ku nieznanym brzegom. Jak we �nie sz�a� na morzu, Twe oczy szeroko rozwarte b��dzi�y w mrocznych dalach, a przez g�adk� to� wlok�a� za sob� ja�niej�c� fal� Twych z�otych w�os�w. B��dzi�a� samotna, strojna w przepych mego raju, a serce Twe wi�d�o w t�sknocie jak kwiat w �arach s�o�ca podzwrotnikowego. W Twych snach wyci�ga�a� swe blade r�ce ku nieznanemu Bogu, oczy Twe szuka�y tego Boga, kt�rym oddycha�a� w woni swych ogrod�w, kt�rego pi�a� w pie�niach oceanu, a promieni�a� go w dale �wiat�em, co Ci� op�ywa�o. A gdy raz znowu Twe w�osy zmrok morza ja�nieniem bladych gwiazd prze�wieca�y, spad�a noc z Twych �renic i ujrza�a� mnie na przeciwnym brzegu. Chwil� patrza�a� zdumiona, przez chwil� rozb�ys�a �aska mej mi�o�ci ognistym s�o�cem wok� Twego czo�a, a naraz, jakby� si� roztopi�a w zorzach wieczornych, sp�yn�a� w g�r�. Tak opada rosa, gdy wiatr poranny przez ��ki przewieje. Tak przekwita na brzegu ostatni akord fal, gdy dalekie wios�o tr�ci w szklist� powierzchni� jeziora. Tak ga�nie w ciemno�ci p�on�cy warkocz spadaj�cej gwiazdy, i tak sp�ywa potop pijanych barw, gdy na niebie noc milczenie roz�ciela. I cz�sto tak my�l� i marz�, i �ni� o moim i Twoim pocz�tku, i szukam Ci� i pragn�. Zgas�a� jak b��dny ognik, rozwia�a� si� jak opary mgie� w b��kicie brzasku, Znik�a�, zagas�a�, a mo�e umar�a�, ale wci�� Ci� widz�, na jawie i we �nie, w s�onecznych roztoczach i gasn�cych mrokach. S�ysz� Tw�j g�os w huku burzy i w rozko�ysanej t�sknocie zasypiaj�cego morza, widz�, s�ysz� Ci�, a znale�� Ci� nie mog�. Czasami siedzisz na kraw�dzi mego �o�a i patrzysz ze smutnym u�miechem w moje p�senne oczy. Twa �kaj�ca r�ka g�aszcze me w�osy, Twe usta b��dz� wieczorn� t�g� po mym czole, a gwiazdy Twych oczu pij� pragnienie w mej krwi. Czasem widz� Ci� na spienionej grzywie fal, gdy w czasie przyp�ywu morze brzegi zalewa: jak diamentowy szron b�yszczy w �arze po�udnia bia�a piana na z�otych splotach Twych w�os�w. A w blasku nocy ksi�ycowej widz� Ci� na zr�bach ska�, s�ysz� Twe ciemne pie�ni w takt morza, co Twe stopy pieszcz�c oblewa, w szerokich, stepowych rytmach gwiazd, co si� po�aman� fal� promieni wok� Ciebie rozla�y. I z wolna stapia si� miesi�c na Twej g�owie, i w diamentowym d�d�u �cieka na ziemi� przez jedwab Twych w�os�w. A zamy�lona, z cichym u�miechem chwytasz i rzucasz obiema r�koma �wietlan� ros� roztopionego miesi�ca w milczenie morza, co si� wok� �wieci. I chwytasz i rzucasz obiema r�koma diamentowy py� w po�aman� fal� gwie�dzistych promieni i z wolna rozkwita wok� Ciebie w skrami tryszcz�cym przepychu �lubny pier�cie� morza. Ko�ysze si� u Twych st�p, odczepia si� od w�d, owija Ci�, wznosi si� kr�giem w g�r�, wplata si� w Twe w�osy i jakby diadem ukuty ze �wiat�a ksi�yca i promieni gwiazd owie�cza Twe czo�o. Tak Ci� widz� cz�sto, Ty oblubienico morza ze �lubnym jego pier�cieniem, i kocham Ci�, ja�niej�c� w kaskadach �wiat�a, rozkwit�� w t�czach nocy polarnej, bogat� przepychem klejnotu, co Twe czo�o opasa�. Ale gdym podnosi� kotwice, gdym �agle rozwija�, by wyjecha� ku Tobie na morze, ku Tobie, �wi�ta oblubienico morza, tom widzia�, jak si� w pomroce rozp�ywa�a�, widzia�em Twe czarne oczy, jak gas�y w oddali, a ja�niej�ca to� Twych w�os�w zlewa�a si� z wolna z uroczyskami morza, k�dy si� �wi�te cuda spe�nia�y. Ju� gasn� gwiazdy, budzi si� morze, a jak echo przebrzmia�ego szcz�cia rozd�wi�k�o w mej duszy Twe ostatnie spojrzenie. Powi�d�y r�e, dr�� w b��kitniej�cych ca�unach nocy, kt�re brzask rozwiewa, a z krzaku g�ogu opad�y li�cie, jak d�wi�ki harfy, niewidzialn� r�k� tr�cone. Budzi si� morze i dzie� si� budzi, a jak nik�y cie� ziemi, rozwia�a� si� na niebie i zaton�a� w �witach b��kitu. Po wszystkich morzach Ci� szuka�em, ca�� ziemi� zjecha�em, a znale�� Ci� nie mog�em. A przecie� siedzia�a� obok mnie na tronie niebieskim. Droga mleczna by�a u st�p naszych, promienie wszystkich gwiazd oplot�y �wietlanymi wie�cami nasze skronie, a oczy nasze nie�miertelne pi�y w �wi�tej ciszy bosko�ci niepokalane pi�kno wszech�wiata. Razem z Tob� utraci�em rozkosze raju, i op�tany orkanem burz, ol�niony potopem b�yskawic, co na czarnym niebie ry�y runy moich przeznacze�, nios�em Ci� na mej piersi, nios�em Ci�, moje biedne dzieci�, i szuka�em miejsca, w kt�rym m�g�bym Ci� do snu u�o�y�. I znowu kr�lowa�a� ze mn� ponad ludami i obszarami, na Twoje �yczenie sz�o tysi�ce moich niewolnik�w w niechybn� zgub�, aby tylko mogli rozpostrze� u Twych st�p rzadki przepych pi�kna, ca�e miasta stan�y w p�omieniach, kiedy l�ka�a� si� ciemno�ci w bezsennych nocach, ca�e miasta z ziemi� zr�wna�em, by� mog�a widzie� moje zwyci�skie okr�ty, kiedy do portu wbiegaj�. Tuli�a� si� do mnie przera�ona, oczyma Ukrzy�owanego, gdy ju� s�upem stawa�y. Na moich r�kach wynios�em Ci� z wiecznego miasta, kiedy hordy barbar�w rzuca�y pochodnie we wspania�e �wi�tynie, a przy mym boku jecha�a� na koniu w stal okutym, kiedym w �wiat ci�gn��, by gr�b �wi�ty moj� krwi� odkupi�. I jak daleko si�ga moja nie�miertelna dusza, widz� Ci� wci�� obok siebie. Tysi�c razy rozbi�a skorup� mego cia�a i uciele�ni�a si� od nowa, ale wci�� by�em razem z Tob�. A naraz zrozumia�em. Naraz wiem wszystko. Nie by�em bogiem, nie by�em kr�lem, nigdy nie opu�ci�em tego brzegu, nad kt�rym stoi moja chata. Och, na tym brzegu sp�dzili�my d�ugie dni szcz�cia, b��dzili�my w�r�d ska� po w�skich a kr�tych �cie�ynach, a w ciemnych przepa�ciach rwali�my rzadki kwiat paproci. Och, na tym brzegu czu�em w mej d�oni gorej�c� Tw� r�k�, s�ysza�em Tw�j �miech, jak p�on�� cichym ja�nieniem w ciemnych nocach, a sny Twoje bi�y o me serca jak bia�e skrzyd�a ptaka. Nie by�em bogiem, nie by�em kr�lem, bo od pra-pocz�tku by�em synem morza, a Ty ukochana - niedo�cig�ym snem, kt�ry noc ksi�ycowa, pijana sza�em i rozkosz�, �piewa na l�ni�cych roztoczach w�d. I znowu nadesz�a godzina b��kitem spowita, godzina b�lu i t�sknoty, kiedy morze mi �piewa bolesn� pie�� o Tobie i o mnie, straszny b�l moich mrocznych przeznacze�. I znowu prze�ywam wielk� moc cudu, kiedy po raz pierwszy Twe spojrzenie si� w m� dusz� w�wieci�o jak �wietlany rozb�ysk szcz�cia i smutku i wiecznej t�sknoty. RAPSOD TRZECI Morze szala�o. Parowiec szamota� si� w w�ciek�ych zapasach z burz�, ostrym kad�ubem rozrzyna� olbrzymie ba�wany, �ama� w�ciek�e nawroty spienionych wa��w, a o szyby okien kajuty bi�y pijane fale z g�uchym j�kiem. My�la�em o mej dalekiej ojczy�nie, o pos�pnych �cierniskach w cichym blasku jesiennych nocy. My�la�em o domu rodzinnym, o gnie�dzie bocianim, kt�re kiedy� uplot�em na samym szczycie stodo�y, zamajaczy�y mi t�skne dumy, kt�re mi stara piastunka �piewa�a prz�d�c len w zimowe wieczory. Parowiec cofa� si�, by nowym zap�dem szturmowa� spienione wiry morza. Naprzeciw mnie gra�o dw�ch podr�nych w karty, inni spali wok� na �awkach; na wp� �pi�cy wpatrzy�em si� chwil� w obce twarze, ws�uchiwa�em si� w jednostajny huk maszyn, w wycie tr�b daj�cych sygna�y. Naraz drgn��em... Spostrzeg�em drobn� twarz kobiety, nieruchomo ku mnie zwr�con�, blad� i jasn� jak �wiat�o miesi�ca, spostrzeg�em oczy - oczy... Nie pomn� ich kszta�tu, nie dostrzeg�em ich barwy, czuj� tylko, jak drobne, b�agalne r�ce uj�y w dr��cych pieszczotach moje serce, tuli�y je i ca�owa�y. Na chwil� zadrga�y jej usta, jakby mi chcia�a co� powiedzie�, jakby czeka�a, bym ja jej co� powiedzia�, ale tylko przez b�ysk chwili. Znowu twarz jej zastyg�a. Tylko jej oczy b�yszcza�y i wpi�y si� g��biej jeszcze w me serce. Rwa�o mnie co�, by powsta� i p�j��, gdzie mnie te oczy powiod�. Czu�em, �e gdy powstan�, b�d� jak gwiazdy p�omienie� nade mn� tak� wielk� moc�, �e ponios� mnie przez wszystkie burze i morza. Nie wiem, jak d�ugo oczy nasze w tym spowiciu milcza�y. Nie wiem, by�a to jawa, czy sen? Bo oto prys�o �wiat�o w jej oczach, g�owa jej opad�a na poduszk� i znik�a w fa�dach jedwabnych szal�w. W �cisku, na pomo�cie prowadz�cym do przystani, znikn�a mi z oczu. Szuka�em jej, och, jak jej szuka�em! Od rana do p�nej nocy wlok�em si� trawiony gor�czk� i t�sknot�; szuka�em jej po wszystkich ulicach roj�cych si� niezliczonym t�umem ludzi. Dopatrywa�em si� jej w ka�dej kobiecie; zdawa�o mi si�, �e j� widz� w ka�dym oknie, jak za mn� �ledzi, a przed sob� widz� wci�� te oczy z pal�cym pytaniem, czy nie przyjd�, czy nie p�jd� za ni�. I widzia�em te oczy, jak si� zapala�y, jak b�yszcza�y gdyby w�gle �arz�ce, widzia�em je, �wietliste bia�� �un� elektrycznych lamp, a cz�sto w pomroku stoj�c nad brzegiem morza, widzia�em wok� nich t�czowe mg�y, jakie si� widzi wok� gazowych latarni, gdy si� na nie patrzy przez szronem pokryte szyby. A im d�u�ej szuka�em, tym szersze kr�gi roztacza�a �una t�czowa wok� tych oczu, tych dwu gwiazd p�omienistych. Na ca�ym niebie rozkwit�y dwie olbrzymie tarcze �wiat�a, czerwon� mg�� zalega�y kra�ce ziemi, a� w ko�cu dwoje tych oczu, jak dwa krwawe s�o�ca, zanurza�o si� w morzu - niedo�cig�e. Szed�em pogr��ony w potwornych snach. M�g�bym mo�e wyzdrowie�, gdybym m�g� zabi�, unicestwi� dwoje tych oczu. Przede mn� na z�otej misie le�a�y oczy, dziko rozwarte - oczy, gdyby dwie w�ciek�e pi�cie ziej�ce zemst�, oczy Jana Chrzciciela. Z rozkosz� tygrysicy pastwi�a si� nad nimi c�rka kr�lewska, bi�a je i k�u�a te oczy kochanka, kt�re ni� wzgardzi�y. Poi�a si� ich niem� rozpacz�, ich bezsiln� zemst�, a� wreszcie wbi�a w nie ostr�, z�ot� ig��. Dwie nitki krwi trysn�y w g�r�, oczy podskoczy�y w ostatnich kurczowych podrygach, krzykn�y strasznie i stan�y s�upem. C�rka kr�lewska za�mia�a si� rado�nie. - �mier� tych oczu zdj�a urok z jej serca. Takim b��dnym ko�em bieg�y me my�li, gdym chodzi� i szuka�. A stoj�c znowu pod wiecz�r nad brzegiem morza, us�ysza�em przeci�g�y g�os, jakby go mg�y z obcych krain przywia�y, g�os pe�en wabi�cych pieszczot i n�c�cych zagadek. D�wi�k jego zdawa� si� nie mie� �adnego pocz�tku, a sp�ywa� w niesko�czono��, pier�cieniem wieczno�ci zlewa� si� ze sob�. Naraz dusza ma ogarn�a niepoj�t� tajemnic�. Ten raj �piewa�y mi oczy, kt�rych tak rozpacznie szuka�em. Ten raj �piewa�o mi morze. A ten g�os, kt�ry teraz wabi� me serce w odleg�e dale, ten g�os w�piewa� i w jej dusz� swoje ciemne gwiazdy. Bo tak� rozkosz �piewa tylko morze. Tak si� pocz�a moja �wi�ta mi�o��. Nigdy go przedtem nie widzia�em, cho� moje serce cz�sto �ni�o swe b��dne sny gdzie� w roztoczach jego mgie�. Teraz dopiero poj��em, �e od samego pocz�tku by�o we mnie i ze mn�, krew mojej krwi, moje dziecko, siostra i oblubienica moja: Morze! I nikt tak go nie kocha�, jak ja je kocha�em. O, ten cud nad cudami. S�owo, co morzem si� sta�o. Kocham je, gdy �wit si� wyzwala z lubie�nych u�cisk�w nocy, swoje krwi� obryzgane ramiona na niebo zarzuca, a olbrzymia korona, gdyby w ogniu stoj�ca k�pa koralowa, na ca�ym wschodzie czerwon� �un� si� pali. Wtedy si� morze wspina na niebo, wgryza si� w jego g��b tysi�cem purpurowych j�zyk�w; nad morzem, co z niebem si� zla�o, wyrastaj� z�ote pa�ace, kwitn� czarowne ogrody. Na niebie wichrz� si� fantastyczne paprocie, li�cie palm, jak z p�omiennych kryszta��w ciosane, kielichy orchidei w olbrzymie ki�cie spowite. Kocham je, gdy s�o�ce w upalne po�udnie sypie diamentowy piasek na lekko pomarszczon� to� i w

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!