5154
Szczegóły |
Tytuł |
5154 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5154 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5154 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5154 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Lucyna Legut
Ta mi�o�� PRZETRWA
(Dalsze losy bohaterki powie�ci Mi�o�� trzynastolatki) Kasi Michalskiej i Jej
Przyjaci�kom: Gosi, Ani i Hani
Projekt ok�adki Lucyna Legut Opracowanie graficzne 101 Druk Studio Poligrafii
Reklamowej Redakcja Danuta Sadkowska Korekta Joanna Pietrasik Copyright by
Lucyna Legut ISBN 83-87463-53-1 Wydanie I Wydawnictwo Akapit Press 90-368 ��d�
ul. Piotrkowska 182 tel. (O 42) 636-12-14 www.akapit-press.com.pl e-mail: info @
akapit-press.com.pl Druk: "POLIGRAFIA" Sp. z o.o. 98-200 Sieradz, ul, 23-go
Stycznia 14/16 tel. (0-43) 822-40-71
Rozdzia� I
Min�o dopiero pi�� minut, a ja ju� t�skni� Na mi�o�� bosk�! Co ja robi� w tym
stalowym ptaku? Ca�y �wiat jest tam, w dole! Ca�y m�j �wiat! Grzesiek stoi i
moknie na deszczu, a ja sobie fruwam jak gdyby nigdy nic... Mylicie si�! To nie
jest "jak gdyby nigdy nic", to jest tragedia! Zdecydowa�am si� na ten wyjazd do
Anglii, wi�c musz� by� konsekwentna, cho�by mi serce mia�o p�kn�� z �alu za
Grze�kiem. Nikt nie jest w stanie wyobrazi� sobie, jak go kocham! Oczywi�cie, �e
ka�dy z doros�ych umar�by ze �miechu; mi�o�� czternastolatki to przecie� nic
powa�nego. Ot, smarkate zauroczenie, kt�re rych�o minie. Mylicie si�. Moja
mi�o�� jest jedyna, szalona i na ca�e �ycie! Chce mi si� krzycze�: "Kocham
Grze�ka!". Ale kogo mo�e to obchodzi�? Obok mnie siedzi m�ody czarnosk�ry
ch�opak. Trzeba przyzna�, �e w�ciekle pi�kny. Sk�d oni bior� te ogromne, czarne
oczy z ci�kimi powiekami? Nie b�d� z Murzynem rozmawia�a o Grze�ku. Nie, �ebym
by�a rasistk� czy co� takiego, tylko przecie� jego nie mog� obchodzi� moje
problemy. Zreszt� nie znam �adnego z afryka�skich j�zyk�w. Czyta�am ksi��k�
Kapu�ci�skiego "Heban", st�d wiem, �e tam ka�dy szczep m�wi po swojemu. To
nies�ychanie ciekawa i m�dra ksi��ka. W og�le ksi��ki s� cudown� spraw�. Mo�na
dzi�ki nim pozna� ca�y �wiat, nawet nie ruszaj�c si� z domu. A ja z domu
wyfrun�am jak jaki� szalony ptak, kt�ry szuka miejsca na za�o�enie nowego
gniazda. O nie! Nie zamierzam gdzie indziej budowa� w�asnego domu, tylko w moim
kraju! W moim mie�cie! I oczywi�cie z moim ukochanym Grzesiem. Bo�e! Gdyby kto�
by� w stanie zajrze�
w g��b mojego serca... Tam kipi wulkan uczu�! Chcia�abym natychmiast umrze� z
mi�o�ci! Westchn�am przejmuj�co i z oczu sp�yn�y mi �zy. Czarnosk�ry ch�opak
spojrza� na mnie i odezwa� si� najczystsz� polszczyzn�: - Nie trzeba rozpacza�.
Wszystko b�dzie dobrze. Zd�bia�am! Daj� wam s�owo! Pomy�la�am, �e mo�e mi si� to
�ni, ale sen czy nie sen, ch�opak poda� mi swoj� chusteczk� i powiedzia�: -
Warto wytrze� nos. Zw�aszcza taki �adny nosek. - Jakim cudem m�wi pan tak dobrze
po polsku? - zapyta�am, wycieraj�c nos. - M�w do mnie: Charles - odpowiedzia�. -
Tak mam na imi�. Jestem z Gwadelupy. Studiuj� w Akademii Muzycznej w Gda�sku. -
Co� podobnego? - zdziwi�am si� i ucieszy�am. - Moja mama jest aktork� i uczy
przysz�ych �piewak�w aktorstwa, w�a�nie w tej akademii. Jak wiesz, nie wystarczy
mie� pi�kny g�os, trzeba tak�e umie�, jak m�wi moja mama, wyrazi� sw�j �piew,
da� mu sceniczny wyraz. - Od razu wiedzia�em, �e ci� sk�d� znam! - ucieszy� si�
Charles. - Jeste� bardzo podobna do matki. Twoja mama jest pi�kn� artystk�, a ty
jeste� pi�kn� dziewczynk�. - Nie jestem ju� dziewczynk� - sprostowa�am. - Je�eli
chcesz wiedzie�, jestem zakochana, i to powa�nie. Wcale nie jak dziewczynka. Mam
zamiar wyj�� za m�� za ch�opca, kt�rego kocham. - To wydaje mi si� ca�kiem
prawdopodobne - odpowiedzia� Charles. - Kiedy wychodzisz za m��? - Jeszcze tego
nie uzgodnili�my - odpowiedzia�am. - Najpierw musz� sko�czy� szko�� i studia.
Ale kilka lat nic dla nas nie znaczy. W mi�o�ci czas si� nie liczy. Dawniej, gdy
rycerze szli na wojn�, ich narzeczone czeka�y na nich nawet kilkana�cie lat.
Wojny bywa�y d�ugie, je�eli orientujesz si� w historii... - Wiem - odrzek�. -
Gdyby to ode mnie zale�a�o, nigdy nie by�oby wojen! - wykrzykn�am. - Ja te� nie
chcia�bym wojen. Nawet gdybym by� kr�lem - powiedzia� Charles. - Ale my o tym
nie decydujemy. Tak si� zagada�am z Charlesem, �e przez chwil� zapomnia�am o
swoim wielkim zmartwieniu, o tragicznym rozstaniu z Grze�kiem. Nawet nie wiem,
kiedy dolecieli�my do Londynu. Przyrzek�am Charlesowi, �e po powrocie do Polski
spotkam si� z nim, ale zaznaczy�am, �e to b�dzie wy��cznie kole�e�skie
spotkanie, bo jak wspomnia�am wcze�niej, jestem zakochana na �mier� i �ycie w
moim Grze�ku. Charles, mimo �e dobrze m�wi� po polsku, mia� trudno�ci z
wym�wieniem imienia Grze�ka. �mieszny ten Charles. Gdy wysiada� z samolotu,
zauwa�y�am, �e ma przepi�kne, d�ugie nogi. Ale co mnie to mo�e obchodzi�?
Grzesiek ma tak�e d�ugie nogi. Zreszt� kocham Grze�ka, a nie Charlesa, cho�by
Charles mia� nogi a� do samego nieba. Bo�e! Wi�c jestem w Anglii. Natychmiast
musz� napisa� list do Grze�ka! Ani sekundy nie mog� �y� bez niego! Rozdzia� II
Lotnisko Gatwick - list plonie od milosci Wi�c jestem w Anglii. Charles pom�g�
mi nie oszale� z rozpaczy. Nawet nie wiedzia�am, �e lec�, �e jestem coraz dalej
od Grze�ka. Teraz jestem tutaj, na lotnisku w Gatwick, a Grzesiek jest o tysi�ce
kilometr�w oddalony ode mnie. Z tafli lotniska frunie si� wind� w g�r�, do
pomieszcze�, gdzie odbywaj� si� odprawy pasa�er�w. Pe�no tu kiosk�w z
pami�tkami, sklep�w i sklepik�w ze wszystkim. S� kawiarnie, poczekalnie i ju�.
sama nie wiem co. Wchodz� do pierwszej napotkanej kawiarni i zamawiam sok
pomara�czowy. Wyjmuj� z plecaka papier i kopert�. Tego zabra�am najwi�cej!
Ubiera� si� mog� w by�e co, ale musz� mie� mn�stwo papeterii, aby ka�dego dnia
pisa� do Grze�ka. Wyznam mu ca�� moj� oszala�� mi�o��. W rozmowach nie mog�am
tego zrobi�; czu�am si� skr�powana i w og�le, b�d�c z Grze�kiem, nie bardzo
rozumia�am, co si� ze mn� dzieje. Teraz, gdy b�d� pisa�, b�d� mia�a czas
zastanowi� si�, co mu naprawd� chc� powiedzie�. Ale czy s�owa potrafi� wszystko
wyrazi�? Czy istnieje na �wiecie jakakolwiek mo�liwo�� wyjawienia szalej�cych w
cz�owieku uczu�? Tego nie mo�na ani wypowiedzie�, ani opisa�. A przecie�
Grzesiek musi odczu�, jak bardzo go kocham... Przede mn� stoi szklanka z sokiem
pomara�czowym. Odsuwam j� lekko i rozk�adam kartk� papieru. �api� si� na tym, �e
przygryzam koniec d�ugopisu. Zawsze tak robi�, gdy si� nad czym� g��boko
zastanawiam. Zaczynam pisa�. Oto m�j pierwszy list do Grze�ka: Lotnisko w
Gatwick. Kawiarnia. Ani kawa�ka s�o�ca... Grzesiu! Czy widzia�e� kogo�, komu
p�k�o serce? Gdyby� spojrza� na mnie, wiedzia�by�, ze to w�a�nie sta�o si� ze
mn�. Ciebie tu nie ma. To idiotyczne! Nie wyobra�am sobie, abym mog�a �y�, nie
maj�c nadziei, �e za chwile, a je�li nie za chwil�, to jutro, mog� Ci� zobaczy�.
Oczywi�cie widz� Ci�, ale tylko oczyma mi�o�ci. Chcia�abym dotkn�� Twojej r�ki,
poprawie Twoje w�osy, kt�re spadaj� na czo�o, gdy zawieje wiatr. Nic nie m�wi�,
tylko i��, i�� obok Ciebie. Wszystko jedno gdzie by�my poszli; do naszego
zacisza nad morzem czy do parku w Oliwie, czy do oliwskiego ZOO. W ka�d�
niedziel� b�d� s�ucha�a w radiu rozm�w pana Janka Tomaszewskiego z dyrektorem
ZOO. Uwielbiam te rozmowy! Nie tylko modre, ale i zabawne. Czy wiesz, �e moja
mama osobi�cie zna pana Janka? Bo on opr�cz tego, �e prowadzi rozmowy o
zwierz�tach, jest tak�e, a raczej przede wszystkim kompozytorem. Bo�e! Jak ja
nie potrafi� trzyma� si� jednego tematu... Mia�am przecie� m�wi� o mi�o�ci do
Ciebie! Nie wiem, jak Ci wyrazie moja mi�o��! Nie powiem zwyk�ego: "kocham Ci�".
Te s�owa przesta�y cokolwiek znaczy�. Ci, kt�rzy to ci�gle powtarzaj�, wcale nie
kochaj�. To ju� si� sta� taki zwrot, jak: "dzie� dobry" albo "co s�ycha�?'. Nie
b�d� wi�c m�wi�a, ze Ci� kocham, chocia� tak jest naprawd�. Wyra�� moje uczucia
w inny spos�b, a Ty zrozumiesz, o co chodzi. Grzesiu! Z Tob� mog�abym ple��
wiklinowe koszyki i by�abym szcz�liwa. Bez Ciebie ka�dy dzie� jest pusty, jak
oczy, kt�re kto� wyp�aka� z �alu. B�d� liczy�a dni i niza�a je na nic pami�ci;
powstanie naszyjnik, kt�rym mo�na by opasa� ca�y glob ziemski. Przywioz� Ci ten
naszyjnik, bo ka�da w nim per�a ma wewn�trz roz�arzony iskr� mojej mi�o�ci. Jak
tylko si� urz�dz�, natychmiast napisz� do Ciebie nast�pny list. Nie mam poj�cia,
jak wygl�da miasteczko, w kt�rym znajduje si� ta szko�a. Opisz� Ci wszystko
dok�adnie. Z pewno�ci� nie b�d� mieszka�a sama. Oby tylko nie by�y to jakie�
rozwydrzone dziewczyny. No, zobaczymy... Nie mam zamiaru z g�ry si� zamartwia�.
Wiem, �e musz� si� ostro zabra� do nauki, bo chocia� jestem prymuska w
angielskim, to nie to samo, co ca�y nauk� pobiera�, s�ysz�c wyk�ady wy��cznie po
angielsku. Dam sobie rad�! Pokonywanie przeszk�d to moja pasja! My�l�, ze takie
samo uczucie maja ludzie, kt�rzy wspinaj� si� na szczyty najwy�szych wzniesie�.
To b�dzie moje osobiste Mont Blanc! Wiesz, w�a�ciwie jestem niezadowolona, �e
nie zajmowa�am si� �adna, dziedzin� sportu. Gdybym na przyk�ad ta�czy�a na
lodzie... Bo�e! Jakie cudowne s? te rosyjskie tancerki, kt�re po prostu fruwaj�
na taflach lodu. Gdyby o mnie chodzi�o, musia�abym fruwa� razem z Tob�. Bez
Ciebie nie zale�y mi na tym, aby by� nawet najs�awniejszy sportsmenka. Chyba ze
Tobie by to imponowa�o? Ale ja nie chc� Ci� zdobywa� w 'taki spos�b. Chc�, �eby�
mnie kocha� taka, jaka jestem: zwyczajna dziewczyna, kt�ra w dodatku ma, m�wi�c
mi�dzy nami, beznadziejne imi�. Nie wiem, co moim rodzicom strzeli�o do g�owy?
Jako� do dzisiaj nie pomy�la�am, aby ich o to zapyta�. Gdybym sama sobie
wybiera�a imi�, znalaz�abym jakie� oryginalniejsze, na przyk�ad: Dziwo�ona,
Temira, Aglaja... Chocia� Aglaja nie; to brzmi jako� tak, jak rozmazana zasma�ka
albo rozlane zsiad�e mleko... Ja to mam pomys�y! Dobrze, �e sama sobie nie
wybiera�am imienia. A jakie imi� Ty wybra�by� dla mnie? Bo ja dla Ciebie tylko
Grzesiek! To jest najpi�kniejsze imi�, jakie znam! Naprawd�! I bardzo dobrze, ze
Charles nie potrafi� wym�wi� Twojego imienia. Ja je mam wymawia�! Nikt inny! A
dla mnie brzmi po prostu niebia�sko! Grzesiu! Musz� ko�czy�, bo przecie� kiedy�
trzeba b�dzie dojecha� do tego szkolnego miasteczka. Nie mog� zjawi� si� tam
noc�. Sto tysi�cy razy ca�uj� Ci�! Twoja na zawsze Paulina PS Charles studiuje
w Gda�sku. Spotka�am go ca�kiem przypadkowo w samolocie. Ta znajomo�� nie ma
�adnego znaczenia. P. 9
Rozdzia� III Uciec st�d, cho�by dzisiaj! Miasteczko, w kt�rym znajduje si�
szko�a, oddalone jest od Londynu o godzin� jazdy poci�giem. Jako� sobie
poradzi�am z odszukaniem odpowiedniego dworca kolejowego. Mam dok�adn� map�
Londynu. Ca�a rodzina si� o to postara�a. Dosta�am trzy mapy: od taty, od mamy i
najwi�ksz� od babci. Babcia nie wierzy mapom. Powiedzia�a, �e u nas w kraju co
chwil� zmieniaj� si� nazwy ulic i cudzoziemiec w �aden spos�b by si� nie
po�apa�, gdyby na przyk�ad mia� map� sprzed roku. A jaki� Amerykanin, gdyby
przyjecha� teraz do Europy, to w og�le nie wiedzia�by, w jakim kraju si�
znajduje, bo przecie� to, co niedawno by�o Zwi�zkiem Radzieckim, teraz jest
wieloma r�nymi krajami, nie m�wi�c ju� o Jugos�awii, kt�ra jest dos�ownie w
kawa�kach, a nie wiadomo, w ile kawa�k�w si� jeszcze zmieni za rok czy dwa. Co
do Polski, babcia tak�e ma du�e zastrze�enia. Denerwuj� j� zmiany granic
wojew�dztw. Powiedzia�a, �e si� nie mo�e w tym po�apa�. Ale dlaczego babcia ma
si� po�apa� w wojew�dztwach? Przecie� nigdy nie zostanie wojewodzi-n�, wi�c
powinno jej by� oboj�tne, w jakim wojew�dztwie znajduje si� obecnie jej teatr.
Babcia m�wi, �e skoro jeszcze �yje, to musi j� interesowa� wszystko, co si� w
naszym kraju dzieje, i ma prawo wyrazi� swoje niezadowolenie, ak jak ka�dy
cz�owiek w wolnym kraju. Moim zdaniem babcia za bardzo si� wszystkim ekscytuje,
ale mo�e to jest po��czone z jej zawodem? Wiadomo, �e arty�ci na wszystko
reaguj� mocniej. Babcia m�wi, �e arty�ci maj� nerwy zaraz pod sk�r�. Mnie si�
wydaje, �e to nie jest zbyt naukowe podej�cie, tylko w�asne, babcine. Przecie�
wszyscy ludzie maj� nerwy w tym samym miejscu! Ale niech b�dzie tak, jak chce
babcia. Pos�uguj� si� map� Londynu, t� od babci. Na marginesie mapy babcia
zanotowa�a kilka niezb�dnych uwag: "Pytaj o wszystko policjanta! To taki
m�czyzna w �miesznej, wysokiej, okr�g�ej czapce i z paskiem pod brod�. Nie
pytaj o nic obcych! Ka�dy obcy mo�e by� bandyt�! Pami�taj, �e Anglicy je�d��
lew� stron�, wi�c przechodz�c 10 ulic�, patrz odwrotnie ni� u nas: czyli
najpierw w prawo, a potem w lewo! I, na mi�o�� bosk�, uwa�aj na siebie!". Jad�c
poci�giem, bardzo dok�adnie studiowa�am map�, zw�aszcza �e w najbli�szym wolnym
czasie obieca�am sobie wyskoczy� do Londynu i obejrze� zmian� warty przed
pa�acem Buckingham. By� w Londynie i tego nie widzie�, to jak by� w Rzymie i nie
p�j�� na plac �wi�tego Piotra, aby zobaczy� Ojca �wi�tego. By�am tak zaj�ta
studiowaniem mapy, �e zapomnia�am obserwowa�, jakie s� za oknem krajobrazy.
Zrobi�am to dopiero po pewnym czasie. Nie zauwa�y�am ani jednego krzaczka
s�ynnych angielskich wrzos�w. Przypomnia�am sobie r�ne niesamowite opowie�ci z
kryminalnych ksi��ek. Zawsze co� z�ego si� dzia�o w�a�nie na wrzosowiskach.
Babcia zapomnia�a napisa� przestrog� na ten temat, �ebym przypadkiem nie
zachodzi�a na wrzosowiska... Schowa�am map� i przymkn�am oczy. Pogr��y�am si� w
zadumie; jaka b�dzie moja przysz�o�� w tym absolutnie obcym �wiecie? Powinnam
by�a wcze�niej si� nad tym zastanowi�. Jeszcze w domu. Tam wydawa�o mi si�, �e
jad� po wielk� przygod�. Nie wyobra�a�am sobie uczucia samotno�ci, kt�re teraz
odczuwam. Zupe�nie sama. Bez moich bliskich. Zdana tylko na siebie. Bo�e! Chyba
zaraz wyskocz� z poci�gu i uciekn�! Nie chc� �adnych przyg�d! Chc� do mamy! Do
taty! Do babci! I do mojego Grzesia! Niech to si� wszystko cofnie. Niech nie
b�dzie dzisiaj, tylko jeszcze wczoraj, gdy by�am w domu. Za �adne skarby �wiata
nie ruszy�abym w t� podr�, gdybym czu�a to, co teraz czuj�. Samotna. Samotna.
Samotna. Obca. Obca. Obca. Gdybym mia�a z�ot� rybk�, poprosi�abym j�, aby
spe�ni�a tylko jedno moje marzenie, by mnie z powrotem przenios�a do domu.
Wskoczy�abym w now�, welurow� sp�dnic�, kt�r� oczywi�cie naby�am w naszej
"ciuchami" przy ulicy Gdy�skiej, i z miejsca pobieg�abym do Grze�ka. Wiem, �e
przed domem d�uba�by co� przy swoim starym samochodzie, by�by ca�y umorusany,
ale ja nie zwa�a�abym na nic, tylko obj�abym go, cho�bym mia�a zabrudzi� swoj�
now� sp�dniczk�. Co ja m�wi�? Nie mog�abym go obj��! No bo jak? Na ulicy? Przy
ludziach? �eby potem kto� powiedzia� do mamy: "Ale ta pani c�rka to zepsuta
dziewczyna. Ob�ciskuje si� z ch�opakiem w bia�y dzie�". Wiem, �e mama
odpowiedzia�aby: "Skoro to robi w bia�y dzie�, to znaczy, �e nie ma w tym nic
zdro�nego". Ale w domu pewnie by mi 11
zwr�ci�a uwag�, �ebym si� nie afiszowa�a ze swoimi uczuciami. Mama uwa�a, �e
sprawy intymne s� tylko dla nas, a nie dla ca�ego �wiata. A przecie� mi�o�� jest
spraw� intymn�. Zgadzam si� z mam�. Uwa�am, �e afiszowanie si� ze swoimi
uczuciami jest nie na miejscu. Mnie sam� denerwuj� dziewczyny, kt�re publicznie
ca�uj� si� z ch�o pakami. One pewnie uwa�aj� si� za bardzo wyzwolone. Nie
wierz�, aby to by�a mi�o��, bo mi�o�� nie jest na pokaz. Co mnie to jednak
obchodzi? Niech sobie inne dziewcz�ta robi�, co chc�. Ja mam swoje zasady.
My�l�, �e zawdzi�czam je rodzicom. Za oknem ci�gle pusto. Bez wrzosowisk. Co ja
tu robi�?!? Chc� wraca�! Nasze wrzosy na Kaszubach s� takie pi�kne. Je�li si�
wyjdzie w Lipuszu wczesnym rankiem na wrzosowisko, na t� ��k� za Napi�tkami, to
widzi si�, �e jest ca�a spowita zroszon� paj�czyn�. Paj�czyna zniknie dopiero,
gdy za�wieci mocniej s�o�ce. Psy jeszcze nie ujadaj�, bo �pi�. W uchylonym oknie
starszej pani Napi�tkowej l�ni pomara�czowa pelargonia, a w ogr�dku pod oknem
spijaj� porann� ros� wszystkie wiejskie kwiaty. Rosn� tam tak, jak chc�.
Wymieszane. Wszystkie kolory i gatunki razem. Najpi�kniejsze na �wiecie s�
ogrody w Lipuszu, a raczej w Karpnie, bo Lipusz to w�a�ciwie miasteczko, ale
Karpno nale�y do Lipusza. Kiedy� pojad� z Grze�kiem do Karpna. Mo�e to b�dzie
dopiero za kilka lat, ale nie zmieni si� tamta ��ka z wrzosami za domem pa�stwa
Napi�tk�w... A teraz jad� poci�giem, bez wrzosowisk za oknem, i tak mi smutno.
Tak mi smutno. Ale powrotu ju� nie ma. Rozdzia� IV Dziewcz�ta z mojego pokoju
Trzymam w r�ku bloczek z numerem 27. To jest numer mojego pokoju. Id� d�ugim
korytarzem. Co chwil� kto� mnie potr�ca. Dziewcz�ta biegaj� we wszystkich
kierunkach. Niekt�re taszcz� plecaki i walizy, to te, kt�re w�a�nie przyjecha�y
do szko�y, tak jak
12 i ja. Tu� za mn� d�wiga swoje walizy dziewczyna, wygl�daj�ca jak rusa�ka; ma
d�ugie, jasne w�osy i ogromne, zielone oczy, bardzo smutne. Gubi torb�, chce j�
podnie��, upuszcza waliz�, spada tak�e ma�y neseserek, kt�ry otwiera si�, i
wysypuj� si� z niego kosmetyki i pluszowa �aba. Dziewczyna przykl�ka i zajmuje
si� wy��cznie �ab�; delikatnie, jednym palcem, otrzepuje j� z kurzu. Reszta
przedmiot�w le�y na pod�odze. Odwracam si� i pytam, czy mog� w czym� pom�c?
Rusa�ka odpowiada, �e dzi�kuje, ale nie trzeba. W�a�ciwie to najch�tniej
wr�ci�aby natychmiast do domu... - Znam to - odpowiedzia�am i poczu�am si� nagle
bardzo mocna, gotowa natychmiast pom�c s�abszej od siebie dziewczynie. - Ja
tak�e chcia�am natychmiast wraca� do domu. Jeszcze jak jecha�am tutaj poci�giem
- wyja�ni�am i wyci�gn�am do rusa�ki r�k�. - Poznajmy si�. Mam na imi� Paulina.
Jestem Polk�. - Polk�? - zdziwi�a si�. - Tw�j kraj jest gdzie� ogromnie daleko?
Prawda? Ja jestem Szwedk�. To tak�e daleko, ale chyba troch� bli�ej? Mam na imi�
Greta. Nie podoba mi si� moje imi�, ale babcia je wybra�a. Czy wiesz, gdzie jest
Szwecja? - Pytanie! Oczywi�cie, �e wiem! Nawet mieli�my kiedy� kr�l�w
szwedzkiego pochodzenia: Zygmunt III Waza, W�adys�aw IV i Jan Kazimierz. Ale
mieli�my tak�e z wami wiele k�opot�w. Na przyk�ad s�ynny "potop szwedzki"... -
Potop? - znowu zdziwi�a si� Greta. - Czy nasze morze wyla�o i zatopi�o was?
Teraz ja si� zdziwi�am. - Nie uczycie si� historii? Nie wiesz, co to by� "potop
szwedzki"? To by� najazd Szwed�w na nasz kraj. Ale obronili�my si� i
przep�dzili�my Szwed�w. - W takim razie musisz nas nienawidzi�? - zaniepokoi�a
si� Greta. - Daj spok�j! Kiedy to by�o!?! Wiele narod�w walczy ze sob�, a potem
si� przyja�ni�. Nie mam nic przeciwko Szwedom. Je�li chcesz wiedzie�, to moja
babcia, kt�ra jest aktork�, by�a kiedy� w Szwecji i zachwyca�a si� waszym
krajem. Podobno macie zwyczaj hodowa� mn�stwo kwiat�w, chocia� klimat jest dosy�
ch�odny. Babcia zachwyca�a si� G�teborgiem, bo tam w�a�nie teatr z Polski
wystawia� sztuk�. 13
- No nie! Niemo�liwe! - wykrzykn�a Greta. - Ja mieszkam w G�teborgu! To chyba
jakie� zrz�dzenie losu, �e si� spotka�y�my! Jaki masz numer pokoju? - Dwudziesty
si�dmy. - To ju� absolutnie nieprawdopodobne! Ja mam ten sam pok�j! - Greta
obj�a mnie tak nagle, �e o ma�o si� nie wywali�am i nie podci�am n�g p�dz�cej
z naprzeciwka dziewczynie. Tamta tylko krzykn�a: - Z drogi, wariatki! - i ju�
jej nie by�o. Nie mia�y�my �adnych trudno�ci w porozumiewaniu si�, ka�dy
przecie� m�wi� tu po angielsku, dobrze, �e si� tak pilnie tego j�zyka uczy�am.
Pozbiera�y�my z Greta jej rzeczy i ruszy�y�my szuka� naszego pokoju. By� tu� za
zakr�tem korytarza. Stan�y�my na chwil� przed drzwiami. Greta przyciska�a
pluszow� �ab� do serca. - Och! L�kam si�, czy Kermit wytrzyma te wszystkie nowe
znajomo�ci? - j�kn�a. - Kto to jest Kermit? - zapyta�am. - Jak to? - zdziwi�a
si� Greta. - Nie znasz "Ulicy Sezamkowej"? Nie znasz Kermita? - Znam "Ulic�
Sezamkow�", nie wiedzia�am tylko, �e kto� mo�e wyrusza� w podr� z Kermitem. -
Przyja�ni� si� z nim od zawsze. On mi we wszystkim pomaga. Nawet uczy si� ze
mn�. - Rozmawiacie ze sob�? - Oczywi�cie! - W jakim j�zyku? W �abim? - No wiesz?
- obrazi�a si� Greta. - Widz�, �e drwisz ze mnie. Czy nie zdarzy�o ci si�
rozmawia� z kim� w my�lach? - No tak. Oczywi�cie - zgodzi�am si�. - Cz�sto
rozmawiam w my�lach z moim ch�opcem. Ma na imi� Grzesiek. - Jak?!? Powt�rz
jeszcze raz! - Grzesiek. - Oszala�a�? Tego w �aden spos�b nie da si� powt�rzy�!
- I bardzo dobrze. Nie chc�, aby ktokolwiek inny z nim rozmawia�. On jest
wy��cznie m�j!
14 - Nie zamierza�am ci go odbiera�. Ale ty nie pr�buj zaprzyja�nia� si� z moim
Kermitem. Ten jaki� tam Grrrr... Grrrr... jest tylko tw�j, a Kermit jest tylko
m�j! - Nie sprzeczajmy si� o naszych ukochanych. Przecie� mamy zosta�
przyjaci�kami. Chyba �e si� myl�? - Och, nie! Bardzo chc� by� twoj�
przyjaci�k�! A to by�a nasza pierwsza sprzeczka. My�l�, �e nie ostatnia.
Prawdziwa przyja�� polega na wzajemnym wybaczaniu. Z naszego pokoju wysz�a nagle
dziewczyna w okularach i z rumie�cami jak czerwone wi�nie. - Co tu si� dzieje? -
zapyta�a. - Kto� chce sobie urz�dzi� piknik czy pod�o�y� bomb�? - B�dziemy tu
mieszka�y - odpowiedzia�am tak�e za Gret�. - Jak si� domy�lam, ty tu ju�
mieszkasz? - No chyba! Mam na imi� Hilda. Jestem z Wiednia. Wchod�cie! Mieszka z
nami jeszcze Jane, rodowita Angielka. A wy sk�d jeste�cie? - Ja jestem z Polski,
a Greta ze Szwecji - znowu odpowiedzia�am za Gret�. - C� to? Greta sama nie
potrafi m�wi�? Mo�e jeste� jej t�umaczk�? - Nie. Ale czemu ty jeste� taka wa�na?
- Nie wiem. Taka jestem i ju�. B�dziecie musia�y si� przyzwyczai�, skoro razem
przysz�o nam zamieszka�. Za�o�� si�, �e zechcesz sypia� z t� �ab� - zwr�ci�a si�
do Grety. - Ja sypia�am z misiem, ale tylko do dziesi�tego roku �ycia. W ka�dym
razie nie obawiaj si�; nie tkn� twojej �aby. Uznaj� dziwactwa innych. Zajmijcie
��ka! Te pod oknem s� wolne. Ja lec� na "�cie�k� zdrowia". Musz� zrzuci� par�
kilogram�w. Cze��! Hilda wybieg�a, a my zabra�y�my si� do rozpakowywania. W
�cianie zosta�y dla nas dwie puste szafy. Ka�da z dziewcz�t mia�a w�asn� szafk�,
w�asne biurko i krzes�o, a przy ��ku nocn� lampk�. Na stolikach przy ��kach
Hildy i Jane sta�y ma�e radia, a obok le�a�y s�uchawki. To by�o do przewidzenia,
�e ka�da b�dzie chcia�a s�ucha� swojej ulubionej stacji. My tak�e mia�y�my radia
ze s�uchawkami. Greta po�o�y�a Kermita na ��ku. Poca�owa�a go w �apk� i
powiedzia�a: 15
- Przepraszam ci�, Kermi, ale musz� co� zrobi� ze swoimi rzeczami. Prze�pij
si�. Jeste� zm�czony po podr�y. - Wiesz co? - zwr�ci�am si� do Grety. -
Rozpakujmy szybko nasze graty i te� si� prze�pijmy! Tyle mia�am emocji, �e po
prostu padam z n�g! - Ja nie tylko padam z n�g, ale i z r�k, je�eli mo�na tak
powiedzie�... Widzia�a�, �e nie mia�am si�y utrzyma� nic w r�kach. Za p�
godziny ju� spa�y�my. Nawet nie wiem, co mi si� �ni�o, a powinno si� pami�ta�
sny z nowego miejsca, jak m�wi moja babcia. Chocia� mo�e lepiej nie pami�ta�, bo
je�eli sen by� z�y? Rozdzia� V Jeste�my ju� w komplecie Zbudzi�y�my si� z
Gret� r�wnocze�nie, gdy nagle wpad�a do pokoju Hilda. Sapa�a i prycha�a, i ca�a
by�a czerwona i mokra od potu. Na ��ku naprzeciw siedzia�a dziewczyna, kt�ra
by�a t� czwart� z nas: Jane. Pi�owa�a w�a�nie paznokcie. Nie przerwa�a nawet
w�wczas, gdy Hilda wpad�a i zacz�a wykrzykiwa�: - Dziewcz�ta, szykujcie si� do
kolacji! Musimy sza�owo wygl�da�! Kto wie, kogo poznamy? Wezm� tylko prysznic i
za moment b�d� gotowa. Umieram z g�odu! Pozna�y�cie si� ju� z Jane? Je�eli nie,
to chyba jasne, �e to jest w�a�nie Jane; Pi�uje sobie paznokcie jak gdyby nigdy
nic, podczas gdy w ca�ym college'u a� kipi. C� to za angielska flegma. Jane nie
przestawa�a zajmowa� si� paznokciami. - Nie zachowuj si� jak dzikus z epoki
kamienia �upanego - powiedzia�a w kierunku Hildy, nawet nie patrz�c na ni�. - I
przesta� mnie nazywa� angielsk� flegm�. To niezbyt wyszukane okre�lenie.
Powiedzia�abym: bawarski dowcip. Zwyczajne prostactwo. - Dobrze, dobrze. Ale
lepsze to ni�' nudziarstwo - odgryz�a si� Hilda. Nie by�o wida�, aby j� urazi�y
s�owa Jane. One chyba ju�
16 wcze�niej si� zna�y i by�y przyzwyczajone do swoich docink�w. Nie wiedzia�am,
jakie zaj�� stanowisko w tej sprawie i po czyjej stronie stan��. Na wszelki
wypadek udawa�am, �e w og�le nic nie s�ysza�am; w�a�nie �ci�ga�am sweter przez
g�ow�. Greta siedzia�a na ��ku i przyciska�a Kermita do piersi. Wygl�da�a,
jakby si� mia�a rozp�aka�. Jane od�o�y�a pilnik i podesz�a do nas. - Witajcie! -
powiedzia�a i poda�a ka�dej z nas r�k�. - Ju� wiecie, jak mam na imi�. A wasze
imiona? - Paulina. - Greta. - Czyli wszystko ju� o sobie wiemy - u�miechn�a si�
Jane i wr�ci�a do swojego zaj�cia. Hilda chlapa�a si� pod prysznicem. Po chwili
wesz�a do pokoju, trzymaj�c w jednej r�ce dres, a w drugiej okulary. Posuwa�a
si� wolno, macaj�c przed sob� przedmioty. - Rany boskie! Nic nie widz�! Znowu
wlaz�am pod prysznic w okularach! M�wi� wam, �e ja kiedy� �le sko�cz�! Przez
okulary! Albo zapominam je zdj��, kiedy trzeba, albo gdy zdejm�, to za chwil�
siadam na nich! Ju� kilka par w ten spos�b po�ama�am. A dzisiaj w czasie
biegania okulary tak mi si� zapoci�y, �e wpad�am w ramiona jakiego� ch�opaka! -
To by� raczej szcz�liwy przypadek - zauwa�y�a Jane. - Czy by� pi�kny? - Poj�cia
nie mam! Przecie� nic nie widzia�am. A poza tym powiedzia�: "Uwa�aj, jak �azisz,
gapo!". Moim zdaniem to nie by�a ch�� poderwania mnie. - Nie przejmuj si�. Tylu
mamy ch�opak�w, �e b�dzie w czym wybiera�. A dzisiejsze wydarzenie mo�e ci si�
nawet przyda�. Je�li sobie upatrzysz ch�opaka, mo�esz zastosowa� ten sam numer.
Najpierw upu�cisz okulary, a potem wpadniesz na niego. - Co� ty? Mam nara�a�
okulary na st�uczenie, �eby zdoby� ch�opaka? - Wybierzesz odpowiedni moment, gdy
b�dziecie znajdowali si� na trawniku. - A je�eli powie, jak ten dzisiaj?
"Uwa�aj, jak �azisz!" - Nie powie. Przecie� zobaczy, �e ci spad�y okulary. Z
ca�� pewno�ci� je podniesie. Mo�e nawet wytrze chusteczk�, no i zacznie 17
si� rozmowa. Chyba �eby by� jakim� gburem. A w�wczas nale�y si� tylko cieszy�,
�e z miejsca pozna�a� si� na nim. W ten spos�b b�dziesz mia�a okazj� sprawdzi�
dobre wychowanie r�nych ch�opak�w. - To nie jest g�upie - zgodzi�a si� Hilda.
- Przemy�l� spraw�. Wszystkie cztery grzeba�y�my w szafach i wyszukiwa�y�my
ij�adniejsze ciuchy na nasz pierwszy dzie� w college'u, Greta upi�a /oip
H�ncrio >AA-f" ' -.----i ' ' "- "" *.. tiwaz.y u/.ien w college'u, Greta upi�a
swoje d�ugie w�osy w w�ze�, ale doradzi�am jej, aby nosi�a rozpusz czone; by�y
takie pi�kne! - Och! Mnie nic nie pomo�e! - westchn�a Greta. - Mog� mie�
pi�kne w�osy, a i tak �aden ch�opiec nie zakocha si� we mnie. Chyba moim
przeznaczeniem jest by� osob� samotn�. Ju� tyle razy si� kocha�am i zawsze bez
wzajemno�ci. - Niemo�liwe! - krzykn�am. - Kto by� takim idiot�, �e odrzuci�
twoj� mi�o��? - Wszyscy. - Jak to? M�wili ci w oczy, �e im si� nie podobasz? -
No nie... Nigdy z �adnym z nich nie rozmawia�am. - Wi�c sk�d wiedzia�a�, �e
ciebie nie chc�? - Nie zaczepiali mnie, wi�c chyba mnie nie chcieli. A przecie�
ja sama nie mog�am ich zaczepia�. Teraz b�d� wiedzia�a, jak to si� robi. Sprawie
sohip nl-nlar , ,"",--"- -- ' - y kt�ry mi si� spodoba. - Je�eli jeszcze
Paulina -,--.--. , -'r>-"r wieuziata, JBK to si� robi. Sprawi� sobie okulary i
upuszcz� je przy ch�opcu, kt�ry mi si� spodoba. - Nie zgadzam si�! - krzykn�a
Hilda. - Je�eli jeszcze Paulina zechce podrywa� ch�opak�w na ten sam numer, to
ja nie b�d� mia�a �adnych szans! Zastrzegam podrywanie na okulary wy��cznie dla
siebie! - O mnie mo�esz by� spokojna. Mam swojego ukochanego ch�opca -
wyja�ni�am. - A dla Grety wymy�limy jaki� inny spos�b. - Jest niez�y spos�b na
d�ugopis - odezwa�a si� Jane. - Idziesz z kartk� pocztow� w r�ku i mijaj�c
ch�opaka, kt�ry ci si� podoba, m�wisz: "Czy m�g�by� mi na chwil� po�yczy�
d�ugopis? Zanm-nm-J-,, po�yczy� d�ugopis? Zapomnia�am ---..-" ..JJ \iu,ufJia:
z-.apomniatam wpisa� kod przy adresie". Pod nosem mruczysz nazwisko jakiej�
znanej osobisto�ci, powiedzmy s�awnego koszykarza, i wpisujesz adres, oczywi�cie
lipny... �aden ch�opak nie oprze si�, aby nie zapyta�: "Znasz go? T� wielk�
s�aw�?". W�wczas odpowiadasz skromnie: "Och! To m�j wujek. Prosi�, abym mu
zdawa�a spraw� pobytu tutaj. Jacy s� koledzy i w og�le..." zapyta�: skromnie: z
pobytu
18 - W Szwecji nie ma s�awnych koszykarzy - zauwa�y�a Hilda. - Ale s� jacy�
inni znani sportowcy... Wyszuka si� w prasie popularne nazwisko. To �aden
problem. - A co potem? - spyta�a Greta. - Mo�e za��da�, abym go pozna�a ze
s�awnym wujkiem... - Co� ty? Przecie� nie pojedzie do Szwecji. A wujek nie
b�dzie dla jego kaprysu przyje�d�a� do naszego college'u. Zreszt� gdy si� ju� w
tobie zakocha, przestanie go obchodzi� wujek. Musisz tylko nauczy� si�
nawi�zywa� znajomo�ci. - A kto ciebie tego nauczy�? - zapyta�a Greta. - Nikt. Po
prostu jestem inteligentna. Potrafi� sama co� wymy�li�. - No to, panienki!
Zr�bmy teraz przegl�d urody - zarz�dzi�a Hilda. - Prosz� stan�� w szeregu i
pokaza� si�! - Komu mamy si� pokazywa�? - zapyta�a Greta. - Oczywi�cie, �e
sobie. Wszystkie obejrzymy siebie dok�adnie i os�dzimy, czy dobrze wygl�damy. -
Je�eli moje zdanie si� liczy, to wygl�damy doskonale! - po wiedzia�a Jane. - W
ka�dym razie nie mo�emy wygl�da� lepiej, wi�c nie ma sensu �ama� sobie nad tym
g�owy. Im wi�cej przyk�ada si� wagi do swojego wygl�du, tym gorzej si� na tym
wychodzi. Wa�na jest swoboda i naturalno��. - Przyznaj� racj� mojej szlachetnej
kole�ance - za�mia�a si� Hilda. - Ruszajmy na zdobycie najszykowniejszych
ch�opak�w! Trzymaj�c si� za. r�ce, wyruszy�y�my do jadalni. Rozdzia� VI ,Klub
Szpinakowych Pi�kno�ci' W czasie kolacji nie wydarzy�o si� nic szczeg�lnego.
Mo�e tylko to, �e spora ilo�� szpinaku spad�a mi z widelca na bluzk�. Nie jestem
niezdar�, ale w�a�nie gdy podnosi�am widelec do ust, Hilda machn�a r�k�, aby
kogo� z daleka przywita�, i tr�ci�a mnie w �okie�. 19
Nie mia�am do mej pretensji, bo przecie� nie zrobi�a tego naumy�lnie Troch�
tylko g�upio si� czu�am z zielon� plam�, zw�aszcza �e ni� zd��y�am sama pozby�
si� jej ostro�nie, bo Greta rzuci�a si� natychmias z pomoc� i dok�adnie
rozmaza�a serwetk� szpinak na mojej bluzce W ko�cu wszystkie zacz�y�my si�
�mia� i �eby mi zrobi� przyjemno�� reszta dziewcz�t wysmarowa�a swoje bluzki
szpinakiem. A Hilda powiedzia�a: - Panienki! Z��czmy wsp�lnie d�onie! W tym
oto momencie zak�adamy "Klub Szpinakowych Pi�kno�ci"! Tym szpinakiem z��czy�y�-j
my nasze losy. W mafii robi si� to krwi�, a my zrobi�y�my tej szpinakiem, i -
Chcesz powiedzie�, �e zak�adamy mafi�? - zaniepokoi�a si� Greta. - Nie trz� si�
ze strachu! Szpinakowa mafia to nie to samo co mafia sycylijska. Zreszt�
powiedzia�am przed chwil�, �e b�dziemy "Klubem Szpinakowych Pi�kno�ci". - Klub
to co innego. Taki klub bardzo mi odpowiada - zgodzi�; si� Greta. - Czy b�dziemy
mia�y jaki� statut? - Bez tego si� nie obejdzie. Ka�dy klub musi mie� sw�j
statut - Jaki b�dzie nasz? - Nad tym trzeba popracowa�. Proponuj�, aby po
powrocie do sypialni ka�da z nas spisa�a swoje propozycje. Potem wybierzemy
najlepsze i spisze si� statut - wyja�ni�a Hilda. - W ubieg�ym roku mia�y�my
"Klub Kr�tkiej Grzywki" i sko�czy�o si� to tak, �e mama nakrzycza�a na mnie, �e
sobie zniszczy�am w�osy i wygl�dam jak oskubany kurczak - powiedzia�a Jane. -
Oczywi�cie pomys� by� Hildy. Nie zd��y�y�my nawet spisa� statutu, bo wszystko
si� rozlecia�o. Opr�cz mnie i Hildy �adna z dziewcz�t nie chcia�a si� oszpeci�
kr�tk� grzywk�. - Bo mieszka�y�my z dziewczynami, kt�re nie mia�y fantazji.
Teraz b�dzie inaczej! - Hilda szalenie si� zapali�a do pomys�u. - Przyznasz,
Jane, �e nasze wsp�lokatorki robi� wra�enie dziewcz�t z fantazj�. Zw�aszcza �e
ka�da pochodzi z innego kraju. W ubieg�ym roku, opr�cz mnie, wszystkie by�y�cie
Angielkami, a nie obra�aj�c ci�. Angielki nie maj� fantazji. - Nie zgadzam si� -
powiedzia�am. - Ja osobi�cie podziwiam dowcip i fantazj� Anglik�w. Je�li chcesz
wiedzie�, to w telewizji
20 ogl�dam wy��cznie komedie angielskie. Nikt nie wymy�li� czego� tak �wietnego
i dowcipnego, jak "Cyrk Monty Pytona" albo "Hallo, Hallo!". I jeszcze kilka
przezabawnych seriali, kt�re mog�abym wymieni�. Mo�e ci� to urazi, ale na
przyk�ad niemieckich film�w za skarby �wiata bym nie ogl�da�a, i to nie przez
jakie� uprzedzenia polityczne, tylko uwa�am, �e macie zbyt ci�ki dowcip, a
raczej w og�le nie macie dowcipu. - Jak tam chcesz! - obruszy�a si� Hilda, a
potem doda�a: - Nie zapominaj, �e jestem wiedenk�, a nie Niemk�. Co prawda,
Austriacy tak�e nie grzesz� zbytnim poczuciem humoru, z tym mog� si� zgodzi�. -
Powinna� teraz wycofa� to, co powiedzia�a� o Anglikach - nie�mia�o zauwa�y�a
Greta. - �e nie maj� dowcipu. - Zgoda. Anglicy maj� dowcip jak licho! Teraz ci
wystarczy? W takim razie galopujmy do naszej sypialni i bierzmy si� do roboty!
Statut jest nam potrzebny natychmiast! Ju� u siebie w pokoju b�yskawicznie
zabra�y�my si� do pisania statutu. Panowa�a absolutna cisza, tylko Hilda
poj�kiwa�a, m�cz�c si� nad tak wa�nym zadaniem. Domy�lam si�, �e chcia�a by�
najlepsza, a zw�aszcza najdowcipniejsza, aby zmieni� wizerunek germa�skiego
dowcipu. Dosy� d�ugo to wszystko trwa�o. Ta z nas, kt�ra sko�czy�a pisa�,
siedzia�a cicho, nie przeszkadzaj�c innym. Ostatnia by�a Hilda. Z takim
rozmachem postawi�a kropk�, �e a� przedziurawi�a papier. - Przyst�pujemy do
odczytywania! - zarz�dzi�a Hilda. - Z�by by�o sprawiedliwie, zaczyna Greta,
potem jestem ja, nast�pna Jane i na ko�cu... trudno, tak wypad�o z alfabetu...
Paulina. Czytaj, Greta! - Pierwszy raz pisa�am statut, wi�c nie wiem, czy to
zrobi�am dobrze - usprawiedliwia�a si� Greta. - Nie marud�, tylko czytaj! -
niecierpliwi�a si� Hilda. - Dobrze. Czytam. Tytu� oczywi�cie: Statut Klubu
Szpinakowych Pi�kno�ci. l. Nie k�ama�. 2. Pomaga� sobie wzajemnie we wszystkim.
3. Przyjaci�ce odda� nawet ostatnia kokard� do w�os�w. 4. Nie obra�a� si� na
siebie. 5. Cz�sto pisa� listy do rodzic�w. 21
6. Ufa� sobie bezgranicznie. 7. Chroni� przyrod�. Greta sko�czy�a czyta� i
przez chwil� zaleg�a cisza. - I to wszystko? - zdziwi�a si� Hilda. - Ten statut
wygl�da ja jakie� przykazania z Biblii. Uszanujemy jednak twoje propozycj< Mo�e
co� si� z nich przyda. Nast�pna jestem ja. Oto m�j statut: l l. Ka�da cz�onkini
klubu obowi�zkowo ma zje�� dziennie przynajmnu �y�k� szpinaku, aby nie
zapomnia�a, do jakiego klubu nale�y. A poza tyn szpinak jest zdrowy. 2.
Obowi�zkiem klubowiczek jest wyszukiwanie naj�adniejszych ch�opem i dzielenie
si� nimi; je�li jednej uda si� zdoby� kilku ch�opc�w, a inna ni ma nikogo, to
nale�y odst�pi� jej jednego ze swoich, i to nie najbrzydszego bo to �adne
po�wiecenie. 3. Sk�adka klubowa wynosi dwa funty miesi�cznie. Po uzbierani
odpowiedniej sumy nale�y ja przeznaczy� na uczt� z lod�w. 4. Klubowiczki
przenigdy nie u�ywaj� parasolek, gdy� deszcz jes bardzo zdrowy dla cery.
Znakomicie zast�puje wszelkie kremy. 5. Z klubu nie wolno si� wypisa�, pod kara
grzywny. Grzywna wynosi sto funt�w!!! - Je�li o mnie chodzi, to na tym bym
sko�czy�a - powiedzia�a Hilda i z�o�y�a swoj� kartk�. - Teraz ja - Jane
chrz�kn�a i zacz�a czyta�: l. Cz�onkinie klubu pos�uguj� si� wy��cznie
literackim je�ykiem, bez �adnych wulgaryzm�w. 2. Codziennie dbaj� o scliludny
wygl�d. 3. Cz�onkinie obowi�zuje wierno��, jak w ma��e�stwie. Zawarcie przyja�ni
z inna dziewczyna b�dzie uwa�ane za zdrad�. Natomiast przyja�� z ch�opcem nie
stanowi grzechu. 4. Ufa� sobie wzajemnie i wspiera� si� rada. 5. Dba� o
paznokcie, poniewa� r�ce s� ozdoba kobiety. - Nic wi�cej nie wymy�li�am -
powiedzia�a Jane. - W takim razie teraz ja! - zacz�am czyta� swoje punkty: l.
Ka�da cz�onkini klubu jest osoba nie tylko pogodna, ale wr�cz roze�miana!
Wiadomo przecie�, ze "�miech to zdrowie'! 2. Obowi�zkiem klubowiczki jest
powiedzie� codziennie cos zabawnego. Mo�e to by� opowie�� z �ycia, byle by�a
�mieszna.
22 3. Nie narzucamy si� sobie i mamy prawo do zachowania wy��cznie dla siebie
spraw, o kt�rych nie chcemy m�wi�. Jest to prawo do intymno�ci przynale�ne
ka�demu wolnemu, a zw�aszcza kulturalnemu cz�owiekowi. 4. Szanujemy swoja
indywidualno�� i nie staramy si� kszta�towa� wzajemnie na jeden wzorzec. 5.
Klubowiczki witaj� si� um�wionym pozdrowieniem, kt�re brzmi: "Szpinak jest
tre�ci� �ycia!". Sko�czy�am czyta�. Teraz mia�y�my si� zastanowi�, kt�re ze
wszystkich czterech propozycji wybierzemy. Greta powiedzia�a: - Nie wiem, czy
mam racj�, ale tak mi si� wydaje, �e sprawiedliwie b�dzie, je�eli po prostu
zostawimy wszystkie punkty. - Greta ma absolutn� s�uszno��! - krzykn�a Hilda. -
Tak b�dzie sprawiedliwie. Bierzemy wszystko, jak leci! Co wy na to? Oczywi�cie
zgodzi�y�my si�. Pozostawa�a tylko sprawa, kto przepisze ten d�ugi statut.
Powinien by� spisany r�cznie, dla wi�kszego znaczenia, tak wsp�lnie uzna�y�my.
Greta zg�osi�a si�, m�wi�c, �e lubi kaligrafowa�. Hilda a� podskoczy�a. - Wiecie
co? Teraz przysz�o mi do g�owy, �e kiedy b�dziemy opuszcza�y szko��, wsadzimy
ten statut do butelki i zakopiemy w parku pod najwi�kszym drzewem. Za tysi�c lat
drzewo runie i naukowcy znajd� butelk� ze statutem. To b�dzie co� jak odkopane
szcz�tki kultury Maj�w! Och! Jakie to genialne! Powiedzmy teraz nasze klubowe
pozdrowienie! "Szpinak jest tre�ci� �ycia!" - krzykn�y�my zgodnym ch�rem i
wyczerpane wra�eniami pad�y�my na ��ka. Tylko Greta usiad�a przy swoim stoliku.
Wzi�a Kermita na kolana, powiedzia�a mu co� na ucho i zabra�a si� do
kaligrafowania statutu "Klubu Szpinakowych Pi�kno�ci". A potem nadesz�a noc.
23
Rozdzia� VII List od mojej polonistki Zbudzi�am si� wcze�nie rano. Wszystkie
dziewcz�ta jeszcze spa�y. Greta mia�a oczy przykryte kolorowym jedwabnym
szalikiem. Kermit le�a� na pod�odze obok jej ��ka; widocznie w nocy wypad� z
jej obj��. Wsta�am i schyli�am si�, aby podnie�� Kermita. Zauwa�y�am, �e spod
drzwi wystaje ro�ek koperty... Po�o�y�am Kermita blisko twarzy Grety,
delikatnie, nie chc�c jej zbudzi�, i na palcach podesz�am, �eby wyci�gn��
kopert�. Patrzy�am zdumiona. Koperta by�a adreso wana do mnie. Nie mog�o by�
�adnej pomy�ki. Moje imi� i nazwisko, i adres szko�y. Brak tylko numeru pokoju.
Jasne! List by� z Polski. Nikt nie m�g� wiedzie�, w jakim pokoju b�d� mieszka�a.
Kto� z biura przyni�s� ten list wcze�nie rano, a mo�e nawet w nocy. Oni
wiedzieli, kt�ry jest m�j pok�j. Tylko dlaczego tak si� spieszyli z dor�czeniem
listu? Mo�e pomy�leli, �e jest w nim jaka� bardzo wa�na wiadomo��? To by� list
lotniczy. Przeczyta�am na odwrocie nadawc�; list od mojej ukochanej pani
polonistki! Czy�by szko�a run�a beze mnie? Bo dlaczego pani Bo�enka wysy�a�a do
mnie list, jeszcze zanim si� tutaj zjawi�am? Nie by�o sensu zastanawia� si� nad
powodem, trzeba po prostu przeczyta�. Wszystkiego si� dowiem z listu... Cichutko
roz dar�am kopert� i zabra�am si� do czytania. Ach! Pani Bo�enka jest po prostu
cudowna! I jak dobrze mnie zna! Domy�li�a si�, �e mo�e b�d� osamotniona na samym
pocz�tku. List mia� mi pom�c i doda� otuchy. Oto jego tre��: Paulinko! Podporo
naszej szko�y! Jeste�my tutaj dumni z Ciebie, ze w�a�nie Ty zosta�a� wybrana,
aby reprezentowa� nasza szkole. Zrobisz to wspaniale! Nikt w to nie w�tpi.
Pomy�la�am, �e mo�e b�dzie Ci smutno na samym pocz�tku, i postanowi�am odrobin�
Ci� rozweseli�. Wiesz, ze jestem zbieraczka dowcip�w z zeszyt�w szkolnych.
Nieraz wam czyta�am, jakie zabawne bzdury niekt�re dzieciaki wypisuj� w
wypracowaniach. Dzisiaj spisuje
24 dla Ciebie troch� tych dzieci�cych bazgro��w. Je�eli czujesz si� osamotniona
z dala od domu i Twojej szko�y, przeczytaj, a zapomnisz przez chwile o smutkach.
Oto te rozkoszne idiotyzmy: ~ Ludzie pierwotni mieli narz�dy z kamienia. ~
G�ogowianie lali gor�ca smo�� na drapi�cych si� Niemc�w. - Ameryk� odkry�
niejaki Colombo. ~ Rejtan, nie chc�c dopu�ci� do rozbioru Polski, stan�� w
drzwiach i sam si� rozebra�. ~ Harem by� to cz�owiek posiadaj�cy zbi�r kobiet. ~
Ksi�dz Robak ukazuje siebie jako marnego procha. ~ Po zebraniu makulatury
sprzedali�my jq razem z pani�. ~ Ca�ymi dniami pili po nocach. ~ Starzy ludzie
poumierali i w ten spos�b zlikwidowano analfabetyzm. ~ Samouk to ten, za kt�rego
lekcji nie odrabiaj� rodzice. ~ Przez pami�� do Jacka Soplicy nazwano jego
imieniem w�dk�. ~ Poeta przez d�ugie lata g�adzi� sw�j je�yk. - Boryna obudzi�
si� martwy. ~ Kwas siarkowy ma warto�ci r��ce. - Na ilustracji widz� Natenczasa
Wojskiego, jak dmie w r�g. ~ Rejtan le�y w bia�ej koszuli rozpi�tej pod
drzwiami. - Dunkan obudzi� si� rano nie�ywy. ~ Na �onie �mierci Jacek Soplica
prosi� Klucznika i Gerwazego, aby mu przebaczyli zbrodnie. Nie by�am w stanie
doko�czy� listu. Gdy przeczyta�am, �e "Boryna obudzi� si� martwy", tak g�o�no
si� roze�mia�am, �e wszystkie dziewcz�ta podskoczy�y na ��kach. - O rany! Jedna
z nas zwariowa�a! - krzykn�a Hilda. - Gdzie moje okulary? Je�eli ona ma n� w
r�ce, to ratuj si� kto mo�e! - W �rodku nocy budzi� cz�owieka! - j�kn�a Jane i
pad�a z powrotem na pos�anie, przykrywaj�c g�ow� poduszk�. - Gdzie ja jestem? Co
si� sta�o? - nieprzytomnie zapyta�a Greta, przyciskaj�c mocno do twarzy Kermita.
- Kermi, kochanie, czy przypadkiem nie boli ci� brzuszek? Nie przestawa�am si�
�mia�. - Przepraszam was! - wyj�ka�am w przerwach mi�dzy wybuchami �miechu. -
Dosta�am list od mojej polonistki... Och! Nie mog�! 25
Spisa�a mi dowcipy z zeszyt�w szkolnych! A� si� sp�aka�am ze �miechu! Nie macie
poj�cia, co dzieciaki potrafi� wypisywa�! - Co? Jak? Jaki list? W nocy by� tu
listonosz? - dopytywa�a si� Hilda. - Twoja nauczycielka spisuje dla ciebie
jakie� dowcipy i przysy�a noc� listy z tymi dowcipami? Absolutnie nic z tego nie
rozumiem! - Kto� wsadzi� list pod drzwi - wyja�ni�am. - Mo�e to nie by�o w nocy.
Mo�e przed chwil�. W�a�nie zbudzi�am si� i zobaczy�am ten list w szparze drzwi.
Przepraszam, ale naprawd� nie mog�am si� opanowa�. - ��dam, aby wszyscy
natychmiast wr�cili do ��ek! - krzykn�a Jane. - Musz� dospa� noc! Jak ja rano
b�d� wygl�da�a? Z pewno�ci� porobi� mi si� worki pod oczyma po nieprzespanej
nocy! - Ju� jest rano - zauwa�y�am. - A ja patrz� na ciebie i widz�, �e nie masz
�adnych work�w. Jeste� �liczna jak zawsze. - Co to znaczy "jak zawsze"? -
zapyta�a ju� troch� udobruchana Jane. - Nie znasz mnie od zawsze, wi�c nie
mo�esz wiedzie�, jak zawsze wygl�dam. Co prawda, nigdy jeszcze work�w pod oczyma
nie mia�am, ale kiedy� mo�e si� to zdarzy�. Zw�aszcza je�eli b�dziemy d�u�ej
mieszka�y z tak� szalon� dziewczyn�, jak ty. Czy ka�dej nocy b�d� ci przynosili
listy? Bo�e! C� to za kraj, ta Polska? Pewnie tam nikt nie sypia noc�. Dajcie
mi pospa�! B�agam! Mam wa�ny sen do do�nienia... - Mamy jeszcze godzin� na sen -
powiedzia�a Hilda, patrz�c zmru�onymi oczyma na zegar. - Chocia� nie jestem
pewna... Nie chce mi si� si�ga� po okulary. - Godzin� i dziesi�� minut - j�kn�a
Jane. - Greta! Zabierz Paulinie list! Ona znowu zacznie si� �mia�! Drugi raz nie
pozwol� przerwa� sobie przecudnego snu! - Ju� dobrze. Chowam list pod poduszk�.
Sko�cz� czyta� po �niadaniu. Przepraszam. To si� ju� nigdy nie powt�rzy -
powiedzia�am i zawin�am si� w ko�dr�. Za chwil� dziewczyny ju� spa�y. Greta
przewr�ci�a si� na bok i Kermit znowu znalaz� si� na pod�odze. Wychyli�am si� z
��ka, zabra�am Kermita i ostro�nie u�o�y�am go w zgi�tym ramieniu Grety. By�oby
jej przykro, gdyby si� zorientowa�a, �e tej pierwszej nocy niezbyt o niego
dba�a. Oczywi�cie nie z w�asnej winy. Po prostu
26 by�a zm�czona nadmiarem wra�e�. A ja z nadmiaru wra�e� nie mog�am spa�.
Cieszy�am si�, �e czeka mnie dalszy ci�g listu. Dobrze, �e go w ca�o�ci nie
zd��y�am przeczyta�. Nied�ugo dowiem si�, o czym jeszcze pisze nasza kochana
pani od polskiego. Ona jest taka m�dra. Wiedzia�a, �e b�d� nieszcz�liwa tego
pierwszego dnia w dalekim kraju i w obcej szkole. Ale nie by�o tak �le. Ju�
zaczyna�am si� przyzwyczaja�. Rozdzia� VIII ��te skarpety Po godzinie zbudzi�
nas energiczny g�os Hildy. Sta�a na �rodku sypialni, podparta pod boki, i
wykrzykiwa�a: - Panienki! Sko�czy�y si� czarodziejskie sny! Zaczyna si� szara
rzeczywisto��! "Klub Szpinakowych Pi�kno�ci", ustawi� si� w szeregu i naprz�d
marsz po umundurowanie! - Hilda zwariowa�a - pr�bowa�am si� przewr�ci� na drugi
bok, ale Hilda chwyci�a mnie za bluz� od pid�amy i mocno mn� tarmosi�a. - Co ty
sobie my�lisz? �e przyjecha�a� tutaj, aby si� wyspa� za wszystkie czasy? Tu masz
zdobywa� wiedz�! A zdobywa si� j� w umundurowaniu! Dzisiaj rozpoczynamy nauk� i
nie wyobra�aj sobie, �e wejdziesz na sal� w prywatnych ciuchach! Mundur! Mundur,
skarbie! Bez munduru nie jeste� stypendystk� CHRISTS HOSPITAL! Po to kr�l Edward
VI opr�ni� skarbiec, aby zdolne sierotki nie tylko mog�y si� uczy�, ale i nosi�
mundury, osobi�cie naznaczone pi�tnem najwy�szego majestatu! - Absolutnie nie
rozumiem, o czym m�wisz - powiedzia�am, siadaj�c na brzegu ��ka. - Jakie
sierotki? My nie jeste�my sierotkami. W ka�dym razie ja nie jestem. - Nic nie
szkodzi. Taki by� pocz�tek college'u. Osobom o przyciemnionym umy�le s�u��
kr�tkim rysem historycznym. Zacznijmy od 27
pocz�tku... Ot� by� sobie kr�l Edward VI, a dzia�o si� to w Roku Pa�skim 1552.
I ten kr�l by� dziwnym cz�owiekiem, czego wielu �wczesnych ludzi nie mog�o
zrozumie�. Zw�aszcza ci najbogatsi nic a nic nie rozumieli, jako �e nie lubili
wydawa� pieni�dzy na kogo� innego ni� oni sami... - Je�eli b�dziesz si� tak
rozgadywa�a, to nigdy nie sko�czysz - zauwa�y�a Jane. - Ty nie zabieraj g�osu,
poniewa� znasz histori� Anglii. Natomiast te damy najwyra�niej niezbyt dobrze j�
zg��bi�y. Dlatego postaram si� przela� cz�� mojej wiedzy w ich nie�wiadome
czerepy. Ot�, drogie panie! Najja�niejszy Pan, Kr�l Edward VI, rzuci� okiem,
oczywi�cie w�asnym, czyli kr�lewskim, na Angli� i spostrzeg�, �e opr�cz bogactw
istnieje n�dza, g��d, choroby, bezdomni, umieraj�cy na �mietnikach ludzie,
okaleczeni starcy, wa��saj�ce si� brudne dzieci, przewa�nie sieroty, o kt�rych
nie mo�na by�o powiedzie�, �e maj� szans� zdoby� jak�kolwiek wiedz�, skoro nie
potrafi�y zdoby� nawet sk�rki sple�nia�ego chleba, wyrzuconego przez bogaczy na
�mietnik. Wszystko zawrza�o w sercu Najja�niejszego Pana, a sta�o si� to pewnego
dnia 1552 roku, ale najstarsi ludzie nie pami�taj�, o kt�rej to by�o godzinie...
W ka�dym razie po tym wybuchu �alu w kr�lewskim sercu nasta� czas czyn�w - kr�l
za�o�y� trzy hospicja: jedno dla umieraj�cej biedoty, drugie dla bezdomnych,
wa��saj�cych si� dzieciak�w, czyli sierot, i trzecie dla najbiedniejszych
dzieci, kt�re mo�na by czego� nauczy�. Albowiem Najja�niejszemu Panu przysz�o do
g�owy, �e nauka jest og�lnie po�yteczn� rzecz�, i to nie tylko dla bogatych. Z
tego to ostatniego powodu powsta� CHRISTS HOSPITAL, w kt�rym mam zaszczyt
wyg�asza� powy�szy wyk�ad. Co do dalszego ci�gu sprawy, powiem, �e kr�l zacz��
kombinowa�, jak by tu zdoby� wi�cej grosza dla swoich szalonych pomys��w...
Troch� r�nych lord�w i ksi���t si� znalaz�o, kt�rzy, aczkolwiek niech�tnie,
sypn�li groszem. Nie b�d� pa� zanudza� wymienianiem nazwisk, by�o ich sporo.
Skocz� teraz do roku 1673, kiedy to inny kr�l, Karol II, postanowi� rozszerzy�
nauk� w CHRISTS HOSPITAL o matematyk�, z dodatkiem wiedzy o nawigacji, jako �e
Anglia zawsze by�a i, mam nadziej�, zawsze b�dzie pa�stwem morskim. Zatem przy
CHRISTS HOSPITAL powsta�a ROYAL MATHEMATICAL SCHOOL. Nauczali tam w�wczas ludzie
28 niespotykanej wprost m�dro�ci, jak kr�lewski astronom John Flamsteed, a tak�e
William Wales, kt�ry w drugiej wyprawie kapitana Cooka �eglowa� wraz z nim. Kim
by� kapitan Cook, to ju� chyba najmniejsze dziecko w sportowym w�zeczku wie,
wi�c nie potrzebuj� si� na temat rozgadywa�. Cudowny wizerunek kr�la Karola II
mo�ecie parne podziwia� w bibliotece szkolnej i nie jest zabronione, aby si�
kt�ra� z pa� w tym�e kr�lu zakocha�a... S�dz� nawet, �e Greta mog�aby si�
zakocha� w Karolu II z wzajemno�ci�. - Daj spok�j Grocie - skarci�am Hild� - i
sko�cz z tym opowiadaniem. Mo�emy same zapozna� si� z histori� szko�y.
Spodziewam si�, �e jest sporo materia�u na ten temat. - Chcia�am tylko rozpali�
kaganek o�wiaty w umys�ach pa�. W�a�ciwie to ju� sko�czy�am, doda�abym mo�e
jeszcze, �e obecnie CHRISTS HOSPITAL to jedna z najdoskonalszych szk� w Anglii.
Jest tak�e jedn� ze szk� najbogatszych. A teraz pora, �ebym wr�ci�a do pocz�tku
mojej opowie�ci, do mundur�w. Najja�niejszy Pan przewr�ci�by si� w grobowcu,
gdyby kt�ry� z jego pupil�w zacz�� lekcewa�y� szkolny mundur. - Mam z�e
przeczucie - powiedzia�am, ziewaj�c, bo ci�gle jeszcze by�am strasznie zaspana.
- Mo�na wiedzie�, jak wygl�daj� te stroje? - S�u�� wyja�nieniem. S� to granatowe
mundury, granatowe d�ugie p�aszcze i ��te skarpety do kolan dla ch�opc�w, a dla
dziewcz�t ��te po�czochy. Dziewcz�ta oczywi�cie nosz� sp�dnice, a spodnie, tak
zwane pumpy, ozdabiaj� doln� cz�� cia�a ch�opc�w. Natomiast guziki przy
wszystkich mundurach maj� obowi�zkowo wizerunek Najja�niejszego Pana, Kr�la
Edwarda VI! - Co za okropny gust! ��te skarpety! - skrzywi�am si� z niesmakiem.
- Prosz� nie obra�a� Najja�niejszego Pana! - udawa�a oburzenie Hilda. -
Najja�niejszy Pan doskonale wiedzia�, co robi! ��te skarpety mia�y broni� przed
szczurami. Prawdopodobnie szczury nie przepada�y za ��tym kolorem i nie gryz�y
uczni�w po nogach. - Rany boskie! To tu s� szczury?!? - przerazi�am si�. - Droga
przyjaci�ko, gani� tw� niedomy�lno��. Szczur�w nie ma, pozosta�a jednak pami��
o nich i tradycja obrzydliwej ��ci. 29
- Bardzo si� ciesz�, �e Hilda wyja�ni�a nam wszystko - powiedzia�a Greta. - Ja
tak�e nie lubi� ��tego koloru, ale skoro