5145
Szczegóły |
Tytuł |
5145 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5145 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5145 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5145 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PIOTR WITOLD LECH
piel�gniarka
Czambu�, jak zwykle, pojawi� si� nie wiadomo jak i nie wiadomo sk�d. Przera�liwe
wycie Tatar�w ponios�o si� po w�skich uliczkach, docieraj�c a� za Wis�� do
Centrum Kultury Japo�skiej. Sko�noocy wojownicy wypu�cili na obro�c�w chmur�
strza�. Mieszczanie, kt�rzy nie zd��yli schroni� si� w zamku, gin�li pod razami
zakrzywionych szabel. Niewiasty i dzieci chwytano na arkany.
Kilkudziesi�ciu wojownik�w zeskoczy�o z koni i pieszo rozpocz�o szturm na wa�.
Pomi�dzy blankami zamigota�y he�my obro�c�w. Ich oszczepy przys�oni�y niebo, w
powietrzu zaj�cza�y be�ty wypuszczone z kusz. To tylko podsyci�o zapa� bojowy
Tatar�w. Nie zwa�ali nawet na wrz�tek i smo��. Wspinali si� coraz wy�ej.
Nagle zaskrzypia�y �a�cuchy bramy p�nocnej i leniwie unios�a si� stalowa krata.
Tatarzy z powrotem dopadli koni, aby galopem rzuci� si� w kierunku wjazdu. Ich
gard�owe "A��a!" zag�uszy�o na chwil� inne d�wi�ki. Nim pokonali po�ow�
dystansu, ujrzeli wal�c� z bramy nawa�nic�. Zakute w zbroje rycerstwo polskie
spad�o w tatarsk� ci�b�.
"Bogurodzica dziewica" rozbrzmia�o z ukrytych g�o�nik�w.
Zazgrzyta�y miecze, rozleg� si� kwik przewracanych koni, wrzask rannych i
konaj�cych.
Zerwa�y si� oklaski i trzask zwalnianych migawek. Nie wiedzie� czemu w�a�nie ten
moment tury�ci zazwyczaj uznawali za najciekawszy. Grupa Japo�czyk�w krzykliwie
wymienia�a uwagi. Przewodnicy miejscy z trudem nad��ali z odpowiedziami.
- Eeee tam - machn�� r�k� t�gi m�czyzna ze spocon� �ysin�. - Nic nie dor�wna
atakowi na Arsena� powsta�c�w listopadowych. Ka�dy powinien przyjecha� do nas,
do Warszawy, i przekona� si� na w�asne oczy.
- Mnie si� podoba - stwierdzi� ch�opiec trzymaj�cy grubasa za r�k�. - Czy tutaj
jest Zawisza Czarny?
- Oczywi�cie - bez zmru�enia oka przytakn�� m�czyzna.
- Kt�ry to, tatusiu?
- Nooo... ten z kit� pi�r orlich na he�mie.
Remek przecisn�� si� przez t�um. Zawisza Czarny w trzynastowiecznym Krakowie?
Chyba za spraw� zakl�cia wymamrotanego przez bezz�bn� wied�m� dwa wieki p�niej!
Inna rzecz, �e tw�rcy holowizji nie przesadzali z dba�o�ci� o historyczne
szczeg�y. Po prostu zrobiono obraz najazdu Tatar�w na miasto spe�niaj�cy
oczekiwania turyst�w. Wawel mia� w swej holowideotece jeszcze kilka propozycji:
najazd Szwed�w i obron� miasta przez Czarnieckiego, wjazd orszaku Albrechta
Hohenzollerna, transport i monta� Dzwonu Zygmunta...
Kto� go potr�ci�. Zamy�lony Remek nie zauwa�y� kolejnej projekcji. �acy
krakowscy ta�czyli z mieszczankami. Kapela rumianych grajk�w wycina�a skoczne,
�redniowieczne melodie. Po�r�d kolorowych kaftan�w �ak�w miga�y adidasy i
trampki grupy m�odzie�y, kt�ra upojona piwem do��czy�a si� do ta�ca z
nierzeczywistymi kolegami sprzed pi�ciu wiek�w. "Po diab�a wlaz�em na
Kanonicz�?" - pomy�la� Remek, ruszaj�c z powrotem. Ponownie przecisn�� si� przez
t�um pod Wawelem (rze� dobiega�a ko�ca, mordowano niedobitki Tatar�w) i znalaz�
si� na Grodzkiej. Uff, czy nie przesadzaj� z t� klimatyzacj�, my�la�, rozpinaj�c
kurtk�. Mimowolnie spojrza� w g�r�, na Kopu��. Zobaczy� tylko kilkana�cie reklam
przemykaj�cych pod niebem: "Radio Extasy FM twoim radiem!" "Ca�a Polska szaleje
za kie�baskami firmy Pycha!" "PKO gwarantem twojej przysz�o�ci!" "Kupujcie
holowizory!"
- Holowizory - mrukn��. - Ch�tnie, nie ma sprawy, tylko za co?
Jego wzrok przyku�y dwie zgrabne dziewczyny uprawiaj�ce lesbijski seks tu� pod
wystaw� sklepu. Kiedy� holowizja pokazywa�a wszystko z najdrobniejszymi
szczeg�ami, ale na ��danie mieszka�c�w Grodzkiej z�agodzono obraz do pokazu gry
wst�pnej. A i tak seksshop zarabia� najlepiej w mie�cie.
Przeszed� przez dziewczyny, kieruj�c si� w stron� ko�cio�a �w. Piotra i Paw�a.
Niestety, tutaj znowu musia� si� zatrzyma�. Pokazywano ukrzy�owanie Chrystusa i
t�um dewotek tarasowa� ulic�. Odczeka� kilka minut, a� do momentu drugiego
upadku, po czym szybko przebieg� przez obraz.
- Ty bezbo�niku! Satanisto!
Zatrzyma� si� przed wystaw� sklepu z holowizorami, nie zwa�aj�c na zrz�dliwe
wo�anie. Mia� swoje problemy. WE� TABLETK�! - rozbrzmia�o mu w g�owie.
Musz� wraca�, pomy�la�, by w nast�pnej chwili po raz kolejny u�wiadomi� sobie,
�e przecie� specjalnie nie za�y� dzi� tego �wi�stwa. I dobrze wiedzia� dlaczego.
Z cichym szelestem pojawi� si� android.
- Zauwa�y�em, �e od d�u�szego czasu przygl�da si� pan holowizorowi typu XLH
Fantastick...
- Nie jestem zainteresowany - przerwa� mu Remek.
- To naprawd� bardzo dobry model mieszkaniowy - rzek� android akwizytorskim
tonem. - Prosz� spojrze� - dotkn�� palcem szyby wystawowej i mrukn�� has�o.
Wystawa rozb�ys�a kolorowymi danymi technicznymi holowizora typu XLH Fantastick.
- Prosz� spojrze� - powt�rzy� android. - Przestrze� od 50 do 300, w��cznik
oczywi�cie foniczny z mo�liwo�ci� zainstalowania mentalnego...
- Nie jestem zainteresowany.
- ...regulacja automatycznie dostosowuj�ca odbiornik do ostro�ci wzroku
u�ytkownika, energooszcz�dny z mo�liwo�ci� zainstalowania baterii s�onecznych...
- Jestem rencist�.
Android zamilk� w p� s�owa. Dane techniczne holowizora znikn�y z szyby
wystawowej.
- Zauwa�y�em, �e od d�u�szego czasu przygl�da si� pan holowizorowi typu... -
android dopad� nast�pn� ofiar�.
Remek spojrza� na tr�jwymiarow� myszk� Miki, kt�ra goni�a Pluto. Holowizor XLH,
my�la�, ciekawe, ile rent musia�bym dosta�, �eby pozwoli� sobie na takie cacko?
Wysz�o mu, �e nie kupuj�c ubra�, nie jedz�c, nie pij�c, nie myj�c si� i nie
ogrzewaj�c mieszkania powinien odk�ada� przez rok. Rencista. K�opotliwy status -
szczeg�lnie, gdy masz dwadzie�cia osiem lat.
WE� TABLETK�! - zarycza�o ponownie. - TO OSTATNIE OSTRZE�ENIE!
Pieprzona Piel�gniarka! - zakl�� w my�lach. I pieprzone �ycie!
Poczu� zapach piwa.
- Pub Raj zaprasza - szepta�a czarnow�osa pi�kno�� w minisp�dniczce, z pe�nym
kuflem w d�oni.
By�a �le dostrojona. Rysy twarzy rozp�ywa�y si� i nak�ada�y na siebie. Za to
piwo by�o ostre i pachnia�o znakomicie. Holowizja zapachowa. Je�eli w�a�cicieli
pubu by�o na to sta�, c� musi by� wewn�trz?
Znikn�a myszka Miki i pies Pluto. Przestrze� rozb�ys�a kr�tk� reklam� nowego
luksusowego poduszkowca dla ca�ej rodziny, a po niej ukaza�a si� twarz znanego
prezentera Holowizji Krak�w.
- Wiadomo�ci lokalne. Pod Kopu�� by�o dzi� dwadzie�cia pi�� stopni, na jutro
zaplanowano dwugodzinne opady. Poza Kopu�� pi�� stopni i ulewne deszcze. Nadal
trwaj� poszukiwania psychopatycznego mordercy grasuj�cego w okolicach Kopu�y.
Policja prosi wszystkich mieszka�c�w, kt�rym le�y na sercu bezpiecze�stwo
naszego miasta, o wsp�prac� w tej sprawie. Przypominamy, �e morderca ma na
koncie dziewi�� ofiar. Ostatnia z nich to dwudziestoczteroletnia studentka
Uniwersytetu Jagiello�skiego. Mordy maj� charakter brutalny i dokonywane s� na
pod�o�u seksualnym...
Remek rozejrza� si� odruchowo. Ciekawe, czy go z�api�? Marne szanse, stwierdzi�
i ruszy� w kierunku Poselskiej, uwa�nie przygl�daj�c si� ludzkim twarzom.
Straci� poczucie czasu. Nie wiedzia�, jak d�ugo b��dzi� w�skimi uliczkami
Kazimierza. Dotar� do wyj�cia spod Kopu�y. Przekroczy� �luz� i znalaz� si� nad
Wis��. Uderzy� go ch��d i zacinaj�cy deszcz. Stan�� na mo�cie.
W oddali, na bulwarze Wis�y od strony Podg�rza, tu� przy starym i zrujnowanym
mo�cie kolejowym co� si� poruszy�o. Poprzez �cian� deszczu Remek wyra�nie
dostrzega� zamazany kontur sylwetki. Przebieg� przez most i szybko zszed� po
zgruchotanych kamiennych schodkach. Teraz sylwetka odcina�a si� wyra�nie od
brunatnorudych w�d rzeki, ale jej twarz zas�ania� szeroki kaptur
przeciwdeszczowego p�aszcza.
Zacz�� skrada� si� cicho, ostro�nie, przyklejony do kamiennej �ciany
ograniczaj�cej bulwar. Im bli�ej podchodzi�, tym wi�kszej nabiera� pewno�ci.
Jeszcze dwadzie�cia metr�w... dziesi��. Rozejrza� si� po raz ostatni.
Nim dziewczyna zd��y�a krzykn��, by� przy niej. Wystarczy�a porz�dna dawka gazu
z niewielkiego miotacza.
- Ratun... - nie doko�czy�a. Pad�a zemdlona.
Teraz dzia�a� szybko, rutynowo. Wyci�gn�� z kieszeni sznur i plaster. Plastrem
zalepi� dziewczynie usta, sznurem skr�powa� r�ce i odci�gn�� j� kilkadziesi�t
metr�w, na most kolejowy, tam gdzie by�a k�pa wysokich traw. Z drugiej kieszeni
wyci�gn�� buteleczk� z amoniakiem, a zza paska z ty�u ma�� stra�ack� siekierk�.
Zerwa� dziewczynie sp�dnic� i majtki. Czu� coraz wi�ksze podniecenie i zarazem
coraz wi�ksz� w�ciek�o��. Sam �ci�gn�� spodnie, po�o�y� si� na niej. Nienawidz�
jej, nienawidz�! Beata - w�a�nie wtedy, gdy potrzebowa� jej najbardziej,
napatoczy� si� tamten garniturowiec! Rzuci�a wszystko, zdepta�a pi�� lat
ma��e�stwa i polecia�a z sukinsynem do komfortowego mieszkanka pod Kopu��!
Podsun�� dziewczynie amoniak pod nos.
Ockn�a si�. Zacz�a si� szarpa�. P�aka�a.
- Beatko, Beatko, Beatko... - powtarza� �lini�c si� i charcz�c. - Tak ci�
kocha�em, ty kurwo... dlaczego odesz�a� z tamtym gnojem, dlaczego?!
Dziewczyna chcia�a krzykn��, �e nie jest Beat�, na imi� ma Mariola i jest
studentk� trzeciego roku Akademii Ekonomicznej. Plaster trzyma� mocno.
Remek j�kn�� i wzni�s� siekier�.
- St�j! R�ce do g�ry! - Silne �wiat�o reflektora przebi�o szaro�� deszczowego
zmierzchu. - Policja! Nie ruszaj si�!
Zerwa� si�, ale zaraz us�ysza� huk i gwizd kuli.
- To by� strza� ostrzegawczy! - grzmia� megafon. - Jeden ruch i oberwiesz prosto
w �eb, bydlaku! R�ce do g�ry!
Odrzuci� siekier�. Wolno podnosi� r�ce. Faceci z brygady specjalnej doskoczyli
szybko. Sprawnie powalili go na ziemi�. Trzasn�y kajdanki.
- P�jdziesz na krzes�o elektryczne, gnoju - szepn�� mu jeden do ucha. - �a�uj�,
�e mnie przy tym nie b�dzie.
- Nie! Nic nie rozumiecie! Nie!
KONIEC WIZJI! WE� TABLETK�! UNIKNIESZ B�LU!
- ...regulacja automatycznie dostosowuj�ca odbiornik do ostro�ci wzroku
u�ytkownika, energooszcz�dny z mo�liwo�ci� zainstalowania baterii s�onecznych...
- tokowa� android.
Myszka Miki nadal goni�a psa Pluto.
Remek z trudem opanowywa� dr�enie. Pieprzona Piel�gniarka! Pieprzona
Piel�gniarka!
- Pub Raj zaprasza - szepta�a czarnow�osa pi�kno��, podsuwaj�c pieni�cy si�
kufel.
Co oni ze mn� robi�, Bo�e m�j, co oni robi�?! Cholerne prochy! Zrozumia�, �e
musi wraca�. Piel�gniarka nie da spokoju. Wkr�tce zacznie go dr�czy� nast�pny
obraz.
Strach go nie opuszcza�. Dr�a�y r�ce.
- Pub Raj zaprasza - powtarza�a holowizyjna dziewczyna.
Musz� napi� si� piwa, musz�! Do nast�pnej dawki zosta�o sporo czasu.
Spojrza� na bram� wskazywan� przez holowizyjny obraz dziewczyny. Nie powinienem
pi�, my�la� id�c w jej kierunku. Ba� si� w�asnych reakcji bez proch�w. Z drugiej
strony od czterech lat nie by� w �adnej porz�dnej knajpie, siedzia� w domu,
gapi�c si� w staro�wieckie Sony i wspominaj�c inne, lepsze czasy. Je�li kilka
lat na scenach podrz�dnych lokali Krakowa mo�na by�o nazwa� dobrymi czasami.
Piwo w stylowym wn�trzu, oto, czego po tej cholernej projekcji potrzebowa�.
Tylko jedno, zadecydowa�, ruszaj�c w stron� ruchomych schod�w prowadz�cych do
XIV-wiecznych piwnic, w kt�rych urz�dzono pub. Przez chwil� mign�o mu
niedorzeczne wspomnienie ostatniego snu. Jednego z wielu powracaj�cych
koszmar�w. �ni�o mu si�, �e sadzaj� go na krze�le elektrycznym. A wi�c czerpa�a
z pod�wiadomo�ci, suka! Tak dok�adnie pomy�la� o Piel�gniarce.
Zjecha� w d�. Rudow�osa, z wygl�du dwudziestoletnia szatniarka w toplesie, by�a
niestety androidem. Mimo to z ulg� odda� jej kurtk�. Klimatyzacja Kopu�y musi
by� uszkodzona, my�la� wje�d�aj�c ruchomym chodnikiem pomi�dzy stoliki. Wybra�
tor prosto do baru. Zam�wi� du�y kufel.
�adnie tutaj, rozgl�da� si� ze swojego miejsca przy d�ugiej l�ni�cej ladzie.
Wysokie, ostro�ukowe sklepienia, rudoczerwona ceg�a, laserowe o�wietlenie
podkre�la�y surowy, gotycki charakter wn�trza. Tylko muzyka nie by�a
odpowiednia. Techno produkcyjne, m�cz�co podobne do siebie.
Rencista. Od czterech lat powtarza� pytanie, w kt�rym momencie w�a�ciwie to go
dopad�o? Nie wytrzyma� na scenie. To zbyt brudne i g�upie. A jednak przez osiem
lat nurkowa� w g�wniany �wiatek pseudoshowbiznesu, znajduj�c w tym
masochistyczn� satysfakcj�. Wszystko urwa�o si� tu� przed nagraniem pierwszej
p�yty. Psychiatra z Wojew�dzkiego O�rodka Kontroli Higieny Psychicznej Ludno�ci
wyda� wyrok.
- Niestety - oznajmi� owego feralnego popo�udnia. -Testy i badania wykaza�y
pocz�tek choroby. Oczywi�cie, musimy pana poobserwowa�, aby wyda� ostateczn�
diagnoz�, ale ju� teraz wiadomo, �e �ycie sceniczne sko�czy�o si� dla pana
nieodwracalnie.
- Jakiej choroby? Prosz� powiedzie�, panie doktorze.
- Hm... Ma pan symptomy psychozy paranoidalnej.
- Ale� ja nie czuj� si�... �wirem.
- Niech si� pan nie oszukuje, panie Remigiuszu.
- Jestem po prostu przem�czony.
- Niestety, obawiam si�, �e nie o to chodzi. Sprawdzili�my kod genetyczny pana
rodziny. To istny cud, �e nie by�o w niej dot�d nikogo chorego na psychoz�.
Macie to w genach co najmniej od kilku pokole�.
- Panie doktorze, to mnie wyko�czy zawodowo. Przecie� pan wie, jakie s� nowe
przepisy.
- Naprawd� ogromnie mi przykro. Je�eli obserwacja potwierdzi diagnoz�,
skierujemy pana na rent�. Niech si� pan nie martwi. Pa�stwo nie zostawi pana bez
�rodk�w do �ycia.
- Chcecie mi da� Piel�gniark�?
- To niezb�dne w takich przypadkach.
W pubie robi�o si� t�oczniej. Pojawi�o si� wielu facet�w w drogich ciuchach, z
drogimi papierosami i haszem. Remek odwr�ci� si� w stron� baru. Po co tu
przyszed�e�, frajerze? �eby zobaczy� jak bawi� si� dupki? Zam�wi� sz�ste piwo.
Wydawa� drug� dych� ��tych �eton�w p�atniczych. Po�owa rachunku.
Ucich�y kawa�ki techno i z ukrytych g�o�nik�w pop�yn�� g�os spikera radia
Extasy:
- Jest godzina dwudziesta zero jeden. Podajemy wiadomo�ci lokalne. Dzi� pod
Kopu�� by�o dwadzie�cia pi�� stopni Celsjusza, na jutro zaplanowano kr�tkie,
dwugodzinne opady deszczu. Poza Kopu�� pi�� stopni i ulewne deszcze. Policja
nadal nie uj�a gro�nego psychopaty grasuj�cego w okolicach Kopu�y. Dzi�
znaleziono kolejn�, dziesi�t� ju� ofiar� jego brutalnych mord�w. Ofiara, Mariola
G., by�a studentk� trzeciego roku Akademii Ekonomicznej, mia�a dwadzie�cia trzy
lata...
I na co cz�owiek p�aci podatki, pomy�la� Remek. Psychol szaleje z siekier�, a
policja jak zwykle g�wno robi.
Zam�wi� kolejne piwo. Nie wiedzia�, kiedy je wypi� ani nie pami�ta�, jak je
zam�wi�.
Sen... mign��, przelecia�... krzes�o elektryczne... Trzeba i��, ucieka� st�d. To
nie jest miejsce dla mnie.
Ruszy� w stron� schod�w sun�cych a� do wyj�cia. Wci�� pod g�r�, pod g�r� i pod
g�r�, jak ca�e jego �ycie.
- Takich pijaczyn nie powinno si� wpuszcza� do lokali! - rozleg� si� za nim
damski g�os.
Chodnik ko�ysa� si� lekko, przechodz�cy ludzie rozdwajali si�, tworz�c
r�nokolorowe plamy na szarym tle. A mo�e to nie ludzie? Mo�e to znowu pieprzone
holowizyjne obrazki!
Nagle uderzy� w co� twardego. Stan��. Pochylony dotyka� palcem niebieskiego
lakieru na masce pojazdu.
- No kolego - dobieg� z boku st�umiony g�os. - Twoja karta identyfikacyjna.
- Ale ja...
- Co? G�uchy? - znik�d wy�oni�a si� posta� zwalistego policjanta. - Dokumenty!
Po d�u�szym szperaniu w torbie Remek odnalaz� kart�.
- Gdzie pracuje?
- Nigdzie.
- Bezrobotny?
- Rencista - westchn��.
- Ty, popatrz - zwr�ci� si� do kolegi wysiadaj�cego z niebieskiego pojazdu. -
Rencista.
- No kole� - ten drugi chwyci� Remka za r�kaw. - Pojedziesz z nami.
- Ale ja nie jestem pijany. Ja dojd� do domu...
- W�a�!
Poczu� silne szarpni�cie. D�wi�k rozsuwanych drzwi i by� ju� w ponurym wn�trzu
poduszkowca.
Zaszumia� silnik. Wzbili si� ponad dachy.
- Gdzie mnie wieziecie?
- Zamknij si�.
- Pu�cie mnie, prosz�...
- Nie skamlaj.
Wylecieli przez �luz� w Kopule.
- No dobra - powiedzia� policjant. - Teraz sprawdzimy, kto ty jeste�, robaczku -
wystuka� na klawiaturze nazwisko Remka. Ekran rozb�ysn�� danymi personalnymi.
- Patrz, Rambo, chyba mamy to, o co chodzi�o - policjant wskaza� ekran koledze.
- Od dw�ch lat zdiagnozowany jako psychotyk paranoidalny, wcze�niej by�
muzykiem, w��czy� si� z szarpidrutami po knajpach. Podejrzany element.
- Mo�e pasowa� - pokiwa� g�ow� Rambo. - A co z dowodami?
Policjant wyci�gn�� z kieszeni miotacz gazu i poda� go Remkowi.
- Masz, potrzymaj.
Remek zawaha� si�.
- Po co?
- Ty milczysz, ja m�wi�. Trzymaj.
- Chcecie mnie w co� wrobi�?
- A trzymaj�e, skurwysynu, bo strac� cierpliwo�� - si�� zacisn�� d�o� Remka na
pojemniku.
- Panowie, prosz�... - Remek trze�wia� ze strachu.
- Teraz trzeba zawie�� go na izb�. Oczywi�cie, nie odnotujemy tej interwencji,
�eby potem skurwiel nie mia� alibi. Z tymi w Raju ja za�atwi�, to przyjaciele.
Dow�d zawieziemy na komisariat - monologowa� policjant; traktowa� Remka jak
powietrze. - Powiemy, �e znale�li�my to w okolicy miejsca zbrodni i damy do
ekspertyzy. Ci z laboratorium za�atwi� reszt�. Izba wy�le dane delikwenta do
wszystkich komisariat�w. Nie dalej jak o �wicie zjawi si� po niego patrol. I
jak, mo�e by�?
- Nie�le - przytakn�� Rambo. - Mam ju� do�� os�aniania tego gnoja.
- Polityka, Rambo, polityka. To najlepszy dla nas, policji, prezydent miasta
spo�r�d tych, kt�rych mieli�my w ci�gu ostatnich dziesi�ciu lat. Chyba odczu�e�
to na swojej pensji?
- Prawda - westchn��. - Tylko czasami czuj� si� jak szmata...
- �ycie jest okrutne, Rambo, a poza tym sp�jrz na to inaczej. Oczy�cimy miasto z
jednego lesera.
- Prosz�... panowie...
Rambo odwr�ci� si�, spojrza� na Remka.
- Cholera, Heniu, on wytrze�wia�.
- To �aden problem.
Wyl�dowali.
- Wysiadaj! - warkn�� policjant Henio.
- Gdzie ja jestem?
- W Hollywood, kole�. Wysiadaj!
Henio brutalnie szarpn�� kajdankami, kt�re bole�nie wpi�y si� w przeguby
zatrzymanego. Na odrapanym budynku, stoj�cym po�r�d szczerych p�l, widnia�
prosty napis "Izba Wytrze�wie�".
- Ale ja nie jestem pijany! Zostawcie mnie... - Urwa�, zapachnia�o alkoholem.
Henio wylewa� mu go na ubranie.
- No, teraz nikt ci nie uwierzy - sapn�� Henio. - Ruszaj si�! Naprz�d!
Wepchn�li Remka do korytarza, o�wietlonego trupio bladym �wiat�em lamp
jarzeniowych. Za stolikiem siedzia� m�czyzna w bia�ym fartuchu.
- Mamy delikwenta -wyja�ni� Henio. - Agresywny.
- Y 5! - krzykn�� m�czyzna.
Pojawi� si� android w zielonym kitlu.
- Sz�stka. Jakby si� rzuca�, przywi�za� pasami. Teraz, delikwent, wyci�gaj
wszystko z kieszeni.
- Ale...
- Szybko, bez dyskusji!
- Nie wrobicie mnie! Kurwa ma�! Dranie! Nieee! - Remek czu�, �e co� nadchodzi.
Atak. Jeszcze �agodny, lecz przybieraj�cy na sile. Nie pami�ta�, kiedy uderzy�
policjanta. Nie pami�ta� te� kt�rego. Widzia� tylko czerwie� - wci�� czerwie�,
kt�ra przy�miewa�a sob� wszystko. Jakie� twarze majaczy�y we mgle czerwieni.
Prawie nie czu� raz�w pa�ki.
Otworzy� oczy.
Kraty, �wiat�o dnia.
Uni�s� si� na �okciu i rozejrza� woko�o. Najpierw zobaczy� okratowane okna,
przez kt�re wpada�y promienie s�o�ca, potem trzech m�czyzn chrapi�cych na
twardych pryczach. W powietrzu unosi� si� zapach przetrawionego alkoholu.
Powoli wraca�a �wiadomo��. Dr��c od wewn�trznego zimna, zwl�k� si� z pos�ania.
Uderzy� pi�ci� w masywne �elazne drzwi.
- Hej? Jest tam kto?!
Cisza.
Czu� b�l serca, jakby kto� �ciska� mu pier� obc�gami.
Waln�� ponownie.
- Hej! Otw�rzcie!
W oddali rozleg�y si� kroki, spot�gowane echem pustego korytarza. Zazgrzyta�
zamek. Ukaza�a si� ponura twarz wielkiego sanitariusza w czarnych okularach.
- Chcesz i�� w �asy? - warkn��.
- Ju� jestem trze�wy - przem�wi� Remek pojednawczo. - Mog� i�� do domu.
Sanitariusz wyszczerzy� si� w u�miechu.
- Do domu? Nigdzie nie p�jdziesz, przyjacielu. Zaraz przyleci po ciebie policja.
- Policja?... Dlaczego?
Trzasn�y �elazne drzwi.
- Zobaczysz.
- Niez�y dra� - us�ysza� za sob�.
Remek odwr�ci� si�. Nie spa� ju� �aden z tr�jki m�czyzn.
- Nie wiem, dlaczego zamkn�li go razem z nami - ci�gn�� skinol przy �cianie. -
Wcale mi si� to nie podoba.
- Psychol - mrukn�� zarzygany anarchista.
- Podobno nikt nie potrafi� zidentyfikowa� tych dziewczyn. Tak je za�atwia�
skurwiel - doda� trzeci wygl�daj�cy na zwyk�ego menela.
- O czym wy m�wicie, panowie? - j�kn�� Remek.
- Co, dupku? Nie wiesz?
- Wkurza mnie, zaraz dam mu po mordzie.
Skrzypn�a prycza. Skinol wsta� rze�ko.
- Chod� tu, gwa�cicielu - warkn��. - Rozkwasz� ci tw�j psycholski ryj...
Nim Remek zd��y� krzykn��, oberwa� sierpowego w z�by.
Uratowa�y go nowe odg�osy z korytarza. Skinol po�piesznie wr�ci� na miejsce.
Zazgrzyta� zamek. Dw�ch policjant�w, kt�rych nie zna�, sta�o za sanitariuszem.
- To ten - wskaza� sanitariusz.
- Idziemy.
Remek cofn�� si� o krok.
- Gdzie?
- Do mamra.
- Takiego to ja bym bez s�du... - zacz�� anarchista.
- Cicho tam - osadzi� go sanitariusz.
- O co mnie oskar�acie?! Nigdzie nie p�jd�!
- Jeste� oskar�ony o gwa�ty i bestialskie mordy na wielu kobietach - policjant
za�o�y� Remkowi kajdanki. - Znaleziono miotacz gazu z twoimi odciskami palc�w.
Ten sam, kt�rego u�yto do obezw�adnienia ofiar. A twoje wariackie papiery m�wi�
same za siebie.
- Nie! To nieprawda! Nie m�g�bym! - Remek szarpa� si� z policjantami. - Nieee!!!
WE� TABLETK�! UNIKNIESZ B�LU!
- Czy pan dobrze si� czuje? - us�ysza� obok beznami�tne pytanie. - Mam wezwa�
pogotowie?
Wci�� trzyma� si� za skronie, po policzkach sp�ywa�y �zy.
- Tak... nie, nie trzeba - wyj�cza�. Dopiero teraz z czerwieni wy�ania�y si�
kontury rzeczywisto�ci.
- W takim razie prosz� pana o opuszczenie tego miejsca - m�wi� android. - P�oszy
pan klient�w.
Myszka Miki wci�� goni�a psa Pluto.
- Prosz� pana o opuszczenie... - powt�rzy� android.
- Zamknij si�!
WE� TABLETK�! - powtarza�a Piel�gniarka. UNIKNIESZ B�LU!
- Pub Raj zaprasza - holowizyjna czarnula podsun�a Remkowi pieni�cy si� kufel.
Zacz�� biec. Czy zd��y? Po raz pierwszy wszczepiony czujnik, zwany
pieszczotliwie Piel�gniark�, pokaza�, co potrafi. Je�eli by�y to dwie pierwsze,
trzydziestosekundowe wizje, jakie� musz� by� nast�pne - d�u�sze.
- Zauwa�y�em, �e od jakiego� czasu przygl�da si� pan holowizorowi typu XLH
Fantastick... - namawia� g�os oddalaj�cego si� androida.
Przed ko�cio�em �w. Piotra i Paw�a Chrystus upada� po raz trzeci. Remek bieg�
coraz szybciej. Nie zwa�aj�c na w�ciek�e krzyki dewotek przebieg� samego Jezusa.
Potem wpad� w reklam� seksshopu. Wy�oni� si� z niej do ostatniej chwili
niewidoczny. Fotografuj�cy Japo�czyk nie zd��y� odskoczy�.
- What are you doing, mademan?! - wrzeszcza�, gramol�c si� z chodnika.
Remek nie ustawa� w biegu. Kiedy odlatuje nast�pny bus? Czy zd���? Przedziera�
si� przez t�um wracaj�cy spod Wawelu.
- Piel�gniarka - powtarza� z u�miechem. - O Bo�e, dzi�ki Ci, to by�a tylko
Piel�gniarka... - �ka� ze szcz�cia.
JESTE� PACJENTEM WOJEW�DZKIEGO O�RODKA KONTROLI HIGIENY PSYCHICZNEJ LUDNO�CI!
NIE WOLNO CI MY�LE� O ALKOHOLU, NARKOTYKACH I SEKSIE! TO ZABRONIONE! WE�
TABLETK�! UNIKNIESZ B�LU! NAST�PNA WIZJA ZA DWADZIE�CIA SZE�� MINUT!
- Przynajmniej dobrze, �e pa�stwo nie chroni ju� morderc�w. Nawet gdy s�
�wirami. Czeka go krzes�o elektryczne - policjant odwr�ci� si�, by zerkn�� na
Remka.
- Co z nim? - zapyta� pilot prowadz�cy poduszkowiec.
- Chyba czujnik projektuje mu jak�� wizj�.
- Do dupy s� te czujniki. Zamiast dawa� porz�dny wycisk takim gnojom jak ten,
nia�cz� ich. Patrz, on si� u�miecha. Zamordowa� dziewi�� fajnych dziewczyn i,
kurwa ma�, zwyczajnie si� u�miecha. Do dupy s� te czujniki, m�wi� ci, stary, do
dupy.