Goethe Johann Wolfgang - Faust 01-02

Szczegóły
Tytuł Goethe Johann Wolfgang - Faust 01-02
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Goethe Johann Wolfgang - Faust 01-02 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Goethe Johann Wolfgang - Faust 01-02 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Goethe Johann Wolfgang - Faust 01-02 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Faust Strona 2 Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa JohannWolfeang Goethe Faust Część I i II Przełożył Feliks Konopka Strona 3 Wstępem opatrzył prof. Jan Zygmunt Jakubowski Przypisy opracowała Barbara Płaczkowska Opracowanie graficzne Emilia Freudenreich Famięci nieodżałowanego JULIUSZA KLEINERA Profesora Wszechnicy Jagiellońskiej Wielkiego Uczonego i Najszlachetniejszego Człowieka w hołdzie czci i wdzięczności niniejszą pracę moją poświęcam Feliks Konopka Strona 4 WSTĘP ,,M o j e d a l s z e ż y c i e mogę t e r a z uwa- ż a ć j u ż t y l k o za p o d a r u n e k..." Zanotował te słowa Goethego wierny jego wielbiciel i przyjaciel Eckermann, gdy w połowie 1831 roku dowiedział się od poety o zakończeniu pracy nad Faustem.1 Niemal sześćdziesiąt lat borykał się Goethe z problemami faustowskimi. Już w 1774 r. (w tym samym roku uka- zało się najgłośniejsze dzieło jego młodzieńczych lat — Cierpienia młodego Wertera) powstała początkowa redakcja Fausta (Urfaust). Wracał do niego wielo- krotnie. I w latach 1788—1789 (w r. 1790 wydał utwór pt. Faust. Ein Fragment), i później, na początku no- wego stulecia, aby w 1808 roku ogłosić pełny tekst części pierwszej. Myśl o drugiej części Fausta towa- rzyszyła poecie do końca jego drogi twórczej. Z no- wym zapałem wrócił do swego nie dokończonego dzieła w roku 1825, aby napisać ostatnie zdania na kilka miesięcy przed zgonem. Genialny poeta wygrał wyścig z czasem. Starzec, w osiemdziesiątym drugim roku swego niezmiernie bogatego życia, ukończył dzieło, którego pierwszy za- rys utrwalił w młodości, gdy miał dwadzieścia trzy lata. I mógł z pogodną i dumną rezygnacją odejść: .,...w g r u n c i e r z e c z y j e s t mi w s z y s t k o jedno, czy i co jeszcze będę r o b i ł". 1 Rozmowy z Goethem Eckermanna podaję w przekładzie Krzy- sztofa Radziwiłła i Janiny Zeltzer, 2 tomy, PIW, 1960. Strona 5 Ukończył dzieło, które w kulturze powszechnej za- stką — prawda, że najwspanialszą — starej legendy jęło miejsce obok kilku arcydzieł, jakimi żyje przez faustowskiej. Od prześledzenia dziejów tej legendy całe wieki ludzkość, jak epopeje Homera, Boska Ko- wypada zatem rozpocząć spotkanie z Faustem media, Hamlet, Don Kichot. Iliadą nowej poezji na- Goethego. zwał Fausta Puszkin. Jak Biblię otwierał go Tomasz Nie znamy — mimo obfitej literatury — dokładnie Mann, „aby znaleźć w nim krzepiące i potężne wy- życia i całej działalności historycznego Fausta, który razy humanizmu 7 '. 1 A jeden z największych krytyków stał się później przedmiotem legendy zapładniającej w dziejach polskiej kultury, Stanisław Witkiewicz, wyobraźnię wielu pisarzy przed Goethem. Georg pisał na początku XX wieku: „Czy Hamlet, Don (czy — wedle innych źródeł — Johannes) Faust uro- Ki-szot, Faust lub Robinson nie są żywymi — nawet dził się w wirtemberskiej miejscowości Knittlingen nieśmiertelnymi ludźmi... Są to żywe istoty, między około roku 1480. Kim był naprawdę? Lekarzem czy duszami których a duszami naszymi zawiązało się szarlatanem? Uczonym czy obieżyświatem? Fantazja całe mnó stwo węzłó w myśli i uczuć, istoty, któr e ludowa przypisywała mu konszachty z diabłem, któ- w nas budzą miłość, współczucie, przerażenie lub remu miał zapisać duszę za cenę zyskania władzy grozę".- czarnoksiężnika. Na pewno parał się medycyną i astro- Można by długo przytaczać sądy, jakimi wielu logią, a nieobce mu były zainteresowania filozoficzne twórców różnych narodów sławiło Fausta odczytując i literackie. Życie miał niespokojne, w życiu i dążeniach bohatera utworu losy ludzkości. posądzano go Arcydzieła przeszłości literackiej trwają w tradycji 0 uprawianie czarów i przepędzano z różnych miast. kulturalnej jakby podwójnym życiem. I swoim wła- Zmarł około 1539 roku w górach Schwarzwaldu. snym jako indywidualne dzieła sztuki, z którymi czy- Rychło stał się ulubioną postacią literatury ludowej. telnik zawiera bezpośrednie przymierze, i całą mno- W 1587 r. ukazała się w Frankfurcie nad Menem gością sporów i sądów, jakie gromadzą nad nim na- pierwsza niemiecka książka o Fauście, stępne pokolenia odczytujące je zgodnie z nowymi „guślarzu doświadczeniami historii. W wypadku Fausta rzecz 1 czarnoksiężniku"', niebawem przetłumaczona na kil jest jeszcze bardziej złożona. Dzieło to świeci bla- ka języków (m. in. francuski i angielski). Autor Jo- skiem, jakim wyposażył je geniusz Goethego powo- hann Spiess ukazywał życie Fausta jako łując do życia tłum wspaniale zróżnicowanych postaci odstrasza i zespalając w całość jedyną i niepowtarzalną dra- jący przykład (erschreckliches Exempel) matyzm zdarzeń, imponującą głębię myśli i najsubtel- bezbożnej niejszy liryzm. Dzieło Goethego jest również źródłem śmiałości człowieka zbuntowanego przeciwko inicjacji dla twórców epok następnych aż po czasy niebu współczesne. Jego daleki odblask ukazuje i Tomasz i zawierającego pakt z piekielnymi siłami dla Ma n n w p o wi e ści Do kto r F a u s tu s, i P a ul V ale r y uzy w utworze Mon Faust. Ale dzieło Goethego ma rów- skania wiedzy i radości życia. Poczytność nież swoje genealogie w dalekiej przeszłości. Jest czą- książki ' W szkicu z roku 1932 pt. Goethe als Reprasentant des Spiessa była ogromna. Wznawiana wielokrotnie i prze bilrger-lichen Zeitalters (Goethe jako przedstawiciel rabiana, służyć miała celom religijnej edukacji wieku mieszczan' stwa), por. Gesammelte Werke. t. 10, Berlin. 1955 * W z a k o ń c z e n i u k s i ą ż k i J u l i u s z K o s s a k , w y d . I f . 1 9 0 6 spo łecznej. (Faust był w niej potępiony!) W tym duchu przerabiali ją w roku 1599 Rudolf Widmann (wyda nie w Hamburgu), w 1674 — Nikolaus Pfitzer (lekarz z Norymbergi), w 1725 — autor-anonim (Der Christ- lich Meinende — Myślący po chrześcijańsku). Legenda o Fauście żyła więc jeszcze w wieku XVIII w ludo- wo-jarmarcznej literaturze. Goethe zapewne poznał ją dopiero w Weimarze. Strona 6 Badacze twórczości Goethego ukazywali niejedno- nego Fausta Lessinga znamy tylko niewielkie szczątki, krotnie z filozoficznym pedantyzmem związki fabu- kilka scen. larne wspomnianych książek ludowych z Faustem Dopiero jednak Goethe podniósł legendę faustowską (rozmowy bohatera utworu z Mefistofelesem, sceny do rangi wielkiego poematu filozoficznego i dramatu z życia studentów, motyw pięknej Heleny, miłość 0 losach całej ludzkości. Rzecz znamienna, że poeta Fausta do biednej dziewczyny itd.). Luterańscy auto- zachował wiele szczegółów obyczajowych, jakie prze rzy zniekształcali ducha renesansowej legendy o Fau- kazały ludowe opowieści o Fauście. Szczególnie część ście. Ale nawet spod średniowiecznych zabobonów pierwsza jego utworu jest mocno osadzona w realiach i czarnoksięskiej atmosfery przeziera jej zasadniczy niemieckiego życia. (Przypomnijmy sceny: Przed bra rdzeń — ludzkie dążenie do śmiałego poznania i opa- mą miasta, Piwnica Auerbacha w Lipsku, Przechadzka, nowania rzeczywistości oraz najpełniejszego rozwoju Ulica, U studni, Międzymurze.) Poeta wprowadza nas człowieka. 1 do pracowni uczonego, i do izdebki ubogiej dziew Bliższy duchowi tej legendy był inny poprzednik czyny. Słychać tu gwar zabaw ludowych i żartów stu Goethego, największy przed Szekspirem pisarz drama- denckich. Prawo obywatelstwa posiada w tym filo tyczny Anglii, Christopher Marlowe, autor utworu zoficznym utworze i dosadne słowo, i ostry dowcip. The Tragical History oj the Life and Death oj Doctor Uroda codziennego życia zawarta w Faustus — Tragiczne dzieje doktora Fausta (rok 1588). sugestywnych Zaczerpnął on pomysł i zasadnicze wątki akcji od obrazach ludzi i obyczajach świadczy o tym, jak głę Spiessa, ale spotęgował, zgodnie z najgłębszym sensem boko geniusz Goethego był związany z faustowskiej legendy, prometejskie dążenia bohatera człowiekiem dramatu i renesansową radość życia. („I prochem jest i ziemią, jak nigdy nie zerwał ze źródłem ludowych wszystko, co nie jest Heleną".) doświadczeń. W nowej, dramatycznej szacie i z pogłębioną inter- I to nie tylko w części pierwszej, gdzie panuje har- pretacją legendy wrócił Faust znów do swojej nie- monia między obrazem materialnego świata i światem mieckiej ojczyzny, grany przez wędrowne trupy tea- myśli, lecz i w części drugiej Fausta, gdzie aż tłoczno tralne. Tu ulegał różnym przeobrażeniom uzupełniany od bogactwa idei. W scenie Północ mówi Faust: między innymi elementami obyczajowo-farsowymi. Wystawiano go często w wędrownych teatrach ma- rionetkowych. W tym kształcie znał młody Goethe Jam jak ten wicher światem rwał; Każdą ci rozkosz chwytałem za włosy, Mijałem w pędzie, przyszłego bohatera swego dramatu filozoficznego. gdziem przeczuł niedosyt; To, co z rąk uszło mi, (Samo zaś dzieło Marlowe'a poznał dopiero w ro- puszczałem precz. Jam wciąż pożądał tylko i ku 1818.) dosięgał, I znów pożądał, sił wszystkich potęgą Marlowe, choć z większą powagą niż Spiess po- Szturmując życie, zrazu w czynie śmiałym, Zaś dziś w mądrości i namyśle źrałym. Już traktował postać Fausta, potępił go zgodnie z tradycją dostatecznie ziemi okrąg znam ten. Zamknięty teologiczną za zuchwalstwo i paktowanie z diabłem. nam jest widok na świat tamten; Taki, co w górę Wielki przedstawiciel Oświecenia, Gotthold Ephraim tylko patrzy, głupiec, W chmurach na obraz swój Lessing, nawiązując do renesansowych pierwiastków coś chciałby upiec! Stań raczej mocno i tu się rozejrzyj! Dzielnemu świat ten nie wyda się legendy faustowskiej, z uznaniem podniósł poznawcze mniejszy. Na cóż byś błąkać miał się gdzieś w ambicje jej bohatera i ocalił go od piekła. Z zaginio- wieczności! Co poznasz, w rękę da się wziąć najprościej. Więc dalej idź, dni ziemskich obwód mierząc... Strona 7 Jest w tych słowach niewątpliwie wiele z i nieustanny rozwój samego poety, ogarniającego co- plebej-skiej mądrości starej legendy faustowskiej, raz szersze problemy filozoficzne i społeczne. Goethe ukazującej swego bohatera pędzonego niesytą rozpoczął pracę nad Faustem w latach 70-tych XVIII ciekawością życia. Jeden z najsilniejszych uroków wieku, w okresie „burzy i naporu", w epoce wzra- lektury arcydzieła Goethego to właśnie połączenie stającego fermentu społecznego i rewolucji umysło- plastycznych obrazów świata z potęgą myśli wej, jaką niosło Oświecenie. „Kłębiło się wtedy i go- ogarniającej najważniejsze sprawy ludzkie. Świat towało w umysłach — pisze Franciszek Mehring — codziennych doświadczeń, wielkie problemy historii, lecz był to jedynie daleki odblask owego słońca, które wolności i osobowości człowieka, jego pasji zaczynało wschodzić na zachodzie Europy; był to ruch poznawczej, stare mity greckie, filozofia przyrody — to jednocześnie sentymentalny i pełen siły, nie mający zespół obrazów i spraw składających się na dzieło, wszakże gruntu pod nogami i dlatego z góry skazany którego imię brzmi jak zawołanie: Faust! na rychłą zagładę". 1 Jak czytać Fausta"? Jak ogarnąć jego różnorakie Ostatnie sceny Fausta napisał poeta po wielkich wątki i niezwykłe bogactwo myśli? Jaki jest stosunek zmianach, jakie w życie Europy wniosła rewolucja człowieka współczesnego do tego dzieła? francuska i wojny napoleońskie, kiedy nawet do za- Arcydzieła przeszłości żyją w szerokiej świadomości cofanych ksiąstewek niemieckich docierały fale no- kulturalnej często jedynie jako pewien skrót myślo- wego porządku kapitalistycznego. „Pomysł całej dru- wy i legenda. „To jest książka — pisał Boy o innym giej części — mó wił Goethe do Eckermanna w roku dziele Goethego, o Cierpieniach młodego Wertera — 1829 — jest naprawdę tak stary, jak mówią. Ale to, której się nie czyta, ale książka, którą się zna"'. Zna- że piszę ją dopiero teraz, kiedy sprawy tego świata stały komity krytyk dodał od razu: ,,I może dlatego zna się dla mnie o tyle jaśniejsze, może wyjść jej tylko się ją tak licho..." ' na dobre". Posłuchajmy ostrzeżenia Boya i... otwórzmy Fausta! Jakie ..sprawy tego świata" stały się u schyłku ży- Coraz częściej słychać hasło, że epokę naszą stać tylko cia dla Goethego jaśniejsze? Jaki jest związek mię- na poznawanie przeszłości „w skrótach i w skrótach dzy obu częściami Fausta? Jak od pierwszej części, skrótów". Myślę, że ten konieczny zabieg powinien rozwijającej starą, renesansową legendę (bliską w swojej ominąć arcydzieło Goethego. Otwórzmy Faustal poznawczej śmiałości epoce Oświecenia), przeszedł Nie jest to lektura, nie trzeba tego ukrywać, łatwa. Goethe w części drugiej do wielkiej próby („Zawsze byłem zdania — odpowiedział w r. 1831 poetycko--filozoficznej zamykającej w sobie dzieje Goethe przyjacielowi, stwierdzającemu, że zrozumie- ludzkości? nie pewnych scen utworu wymaga znacznej erudy- Pierwszą część Fausta określił sam poeta jako „cał- cji — że dobrze jest coś wiedzieć".) Faust jest dziełem kowicie subiektywną. Wszystko powstało tam z we- całego długiego życia poety. To nie tylko konwencje wnętrznych przeżyć bardziej wrażliwej i namiętnej artystyczne epoki lubiącej „fragmenty" wpłynęły na indywidualności" (r. 1831). Taką właśnie jednostką luźną konstrukcję utworu. Między pierwszymi, szki- jest główny bohater dzieła, i dzieje jego buntu, po- cowymi ujęciami części pierwszej a ostatnimi scena- szukiwań i paktu z Mefistofelesem stanowią zasadni- mi części drugiej legły wielkie zdarzenia historyczne czy wątek pierwszej części. Obok niego, w scenach następnych, występuje tragedia Małgorzaty. • Czytałem „Wertera", „Wiadomości Literackie", 1935, nr 33. 1 Dzieje Niemiec od schyłku wieków średnich, Książka i Wiedza, 1951, przełoży! J. Maliniak. Strona 8 Po raz pierwszy poznajemy Fausta w sposób po- przyrodzoną" '. Faust pragnie najpełniejszego pozna- średni w jego charakterystyce, jaką daje w Prologu nia świata, obce natomiast są mu spekulacje oderwa- ■w niebie Mefistof eles: ne od rzeczywistości. Oto słowa Fausta z wielkiego dialogu z Mefistofelesem, kiedy dochodzi do zawarcia W dal go wciąż pędzi ferment, co w nim burzy, paktu: On zaś, półświadom aberracji swojej, Gwiazd najpiękniejszych żąda z nieb sklepienia I wraz 0 tamten świat nie troszczę się zbyt dużo. najsłodszych chce ziemi upojeń. I bliskość żadna Gdy poczynania twoje świat ten zburzą, ani dal nie koi Nieustannego onej piersi wrzenia. Niech sobie będzie tamten. — Szczęście me Z tej ziemi czerpię. Wszystkie me nadzieje, Radość i mękę ziemskie słońce grzeje, Już pierwsza scena tragedii, słynny monolog Fausta, A gdy mi wreszcie to wszystko się przeje, Niechże już wtedy dzieje się, co chce! ukazuje zasadniczy charakter buntu i niepokoju boha- Wszystko mi jedno, czy i w jakiej mierze tera. Bunt to skierowany przeciwko martwej wiedzy, Będę tam miłość lub nienawiść czuł przeciwko pustym, jałowym spekulacjom oficjalnej 1 czy tam także, w tej nieznanej sferze, nauki. Niepokój ma przyczyny głębsze. U jego pod- Jest jeszcze coś j s k góra albo dół. staw tkwi niesyta nigdy pasja poznawcza. Jej właśnie Rola Mefistofelesa w Fauście była niejednokrotnie poświęcił Goethe wiele pięknych stronic, których przedmiotem sporu.2 Interpretowano ją zgodnie ze prawda i siła wyrosła z osobistych doświadczeń poety. średniowiecznymi jeszcze elementami legendy fau- Był on przecież ostatnim chyba w kulturze europej- stowskiej, gdzie tak ostro są oddzielone pierwiastki skiej artystą z rodu wielkich olbrzymów Odrodzenia dobra i zla, gdzie diabeł toczy walkę o duszę bohatera o uniwersalnych ambicjach poznawczych i twórczych. z siłami niebieskimi. Wspomniana już teza przedsta- Genialny poeta uprawiał badania przyrodnicze, studia wiciela współczesnych badań nad Faustem, podkreśla- geologiczne, poświęcał wiele czasu analizie barw jąca estetyczno-formalny charakter scenerii nadprzy- (Farbenlehre), prowadził dociekania nad chemicznymi rodzonej w dziele Goethego, nasuwa inne przekona- właściwościami ciał, dokonał odkrycia kości nie. Walka o przyszłość Fausta toczy się w istocie między-szczękowej (istniejącej u człowieka w okresie w nim samym, jest sprawą wewnętrzną. Mefistofeles, niemowlęctwa), zbliżał się w swoich poglądach na tak plastycznie ukazany jako postać, zgodnie z tra- ewolucję do tego stanowiska, które później dycją legendy ludowej, jest traktowany przez poetę utrwalił w nauce Darwin. z ironią i uśmiechem. I nie od diabelskich machinacji W atmosferze podziwu dla poznawczej żądzy czło- zależy naprawdę los Fausta, lecz od niego samego. wieka, atmosferze, która przenika całość utworu, głę- Dialogi, jakie się toczą między Faustem a Mefistofe- biej zrozumieć można pakt między Faustem a lesem, pełnią w dziele Goethego rolę uplastyczniającą Mefisto-felesem. Jego sceneria utrzymana jest w duchu walkę różnych sił w człowieku. Faust walczy o osią- starej legendy faustowskiej. Faust zapisuje swą duszę diabłu. Ale w Fauście obserwujemy — jak zauważył to 1 S tu d ia o „ F au ście" (w k siąż ce O d G o eth e g o d o B a lza k a , P IW , Lukacs, autor najwnikliwszych studiów o Fauście we 1 9 5 8 ), p rz e k ła d M a c ie ja Ż u ro w sk ie g o , s. 1 2 1 . ! współczesnych badaniach nad Goethem — „tendencję S a m G o e th e w ro z m o w ie z E c k e rm a n n e m a firm o w a ł są d ó w c z e - sn e g o k ry ty k a fr a n c u sk ie g o (J e a n - Ja c q u e s A r a p e re ), iż w y k a z a ł do likwidowania postaci reprezentujących sferę nad- o n tra fn ie , „ ż e n ie ty lk o p o n u re n ie n a s y c o n e d ą ż e n ia g łó w n e g o b o h a te ra , a le ró w n ie ż s z y d e rs tw o i c ie rp k a iro n ia M e fis to fe le s a sta n o w ią c z ę śc i s k ła d o w e m o je j w ła s n e j n a tu ry " . Strona 9 gniecie pełni życia tu na ziemi. Goethe, posługując Sprawa Małgorzaty wraca w zakończeniu drugiej czę- się obrazami utrwalonymi w wyobraźni powszechnej ści dzieła wraz z naczelnym motywem faustowskim. przez wierzenia chrześcijańskie, szuka dla swego bo- Tym razem w pełnej harmonii. Epilog, jakim zamknął hatera — posłużmy się słowami współczesnego poety Goethe największe dzieło swego życia, przynosi oca- — „miejsca na ziemi". lenie Fausta. Słynny dwuwiersz: Tragedia Małgorzaty to drugi obok faustowskiego i mefistofelicznego podstawowy wątek pierwszej czę- Kto wiecznie dążąc trudzi się, ści dzieła. Jeśli w monologach Fausta i w jego dia- Tego wybawić możem logach z Mefistofelesem dominował patos i filozoficz- na refleksja, to sceny z Małgorzatą są przeniknięte uważał sam poeta za klucz do całego dzieła. Legenda liryzmem. Jest wśród nich jedno z arcydzieł liryki faustowska w swej najgłębszej treści stała się wielką Goethego — Małgorzata przy kołowrotku, liryk, któ- pochwałą nieustannego postępu ludzkości. W kręgu rego czysty ton przywołuje muzykę i przed którego tej afirmacji trzeba odczytać i ostatnie słowa: „Das przekładem drży zapewne ręka każdego tłumacza: Ewig-Weibliche zieht uns hinan". 1 W finale, zamyka- jącym ostatecznie dzieło o najwyższych wzlotach ludz- Meine Ruh' ist hin, Mein kiej myśli i ludzkich doświadczeń ogarniających całą Herz ist schwer, Ich rzeczywistość, „wieczna kobiecość' staje się czynni- jinde sie nimmer Und kiem doskonalenia i harmonii. nimmermehr. Jeśli część pierwszą Fausta określił Goethe jako „subiektywną" z panującym w niej Serce cięży mi, Brak mi „półmrokiem", to ciszy mej, Już nigdy, przenigdy 0 drugiej powiedział (1831 r.): „...nie ma prawie Nie wskrzeszę jej. nic subiektywnego. Objawia się tu świat wyższy, szerszy, Tragedia Małgorzaty przypomina częsty motyw lite- jaśniejszy". Tę ..jasność'' drugiej części Fausta podno ratury Oświecenia, gdzie historia uwiedzenia ubogiej sił Goethe w rozmowach z Eckermannem dziewczyny mieszczańskiej przez przedstawiciela klasy niejedno stojącej wyżej w hierarchii społecznej była jednocze- krotnie. śnie wyrazem krytyki nadużyć feudalnych. Nic więc Jak rozumieć jasność tej części Fausta, która w opi- dziwnego, że zajmowała ona dominujące miejsce w po- nii czytelników jest zwykle uważana za czątkowych zarysach pierwszej części Fausta, które trudniejszą p o wsta wał y j eszcze w o kr esie ..b ur zy i nap o r u" . 1 wręcz przeładowaną alegoriami? Goethe zdawał so W konstrukcji obu części Fausta, w ich wersji utrwa- bie sprawę z erudycyjnego obciążenia wielu lonej, choć tragedia Małgorzaty nie traci prawdy i siły scen wzruszenia, odsłania jednak wyraźniej swój związek („...filologowie będą mieli dość z tym roboty"). Jeśli z naczelnym motywem faustowskim. Jest ona zarazem jednak tak silnie akcentował jasność drugiej tragedią samego Fausta dążącego przecież, zgodnie części z ideą poety głoszoną przezeń w wielu utworach, do dzieła, to chodziło mu o jego podstawowe założenia wszechstronnego i harmonijnego rozwoju osobowości. filozoficzne i o poszerzenie perspektyw historycznych. Od doświadczeń jednostki przeszedł Goethe do szero kich problemów filozofii przyrody i społeczeństwa. Podjął wielką próbę wyjaśnienia sensu życia, sprzecz ności występujących w naturze, w losach jednostki, 1 Dos!.: Wieczna kobiecość ciągnie nas wzwyż. Strona 10 społeczeństwa i całej historii. W tym właśnie synte- Ale to nie idea, jedynie przebieg akcji. Poza tym to, tyzującym ogarnięciu natury, człowieka i dziejów że diabeł przegrywa zakład i że człowiek, dążący stale świat wydał się poecie „wyższy, szerszy, jaśniejszy". mimo ciężkich pomyłek do czegoś lepszego, może być W jednym z listów (cytowanych niejednokrotnie przez zbawiony, jest wprawdzie sugestywną, wyjaśniającą badaczy Fausta) do Wilhelma Humboldta pisał Goethe wiele rzeczy piękną myślą, ale bynajmniej nie ideą, w roku 1826, że jego dzieło „nie da się zamknąć ina- która miałaby stanowić podstawę zarówno całości, jak czej niż w całej wieczności". Trwa bowiem już trzy i każdej poszczególnej sceny. Bo i rzeczywiście mo- tysiące lat (.,od upadku Troi do klęski pod Missolungi. głoby to dać bardzo piękny rezultat, gdybym tak bo- To również można uważać za jednostkę czasu, w głęb- gate, barwne i w najwyższym stopniu urozmaicone szym znaczeniu''). życie, jak to, które pokazałem w Fauście, chciał na- A więc nie indywidualne losy Fausta i Małgorzaty, wlec na cienki sznureczek jednej jedynej idei prze- lecz dzieje ludzkości stały się tematem drugiej części wodniej". W dalszym ciągu tej obrony specyfiki arty- dzieła. Losy Fausta pozostały ośrodkiem fabularnym stycznej dzieła poetyckiego dodał Goethe: „Kiedy jed- utworu, ale zostały one spotęgowane. W wędrówce nak jako poeta chciałem wyrazić jakąś ideę, czyniłem poprzez stulecia, od epopei Homera do śmierci Byrona to pisząc drobne wiersze, gdzie zdecydowanie jedno- pod Missolungi (r. 1824)l zawarł autor Fausta syntezę lita koncepcja może obowiązywać i wszystko łatwo rozwoju ludzkości. ogarnąć. Takimi na przykład są wiersze: Metamorfoza To śmiałe zamierzenie zostało zrealizowane w dziele, zwierząt, Metamorfoza roślin, Potomnym i wiele in- które posługuje się szczodrzej fantastycznymi obraza- nych. Jedynym dziełem większych rozmiarów, gdzie mi, niż to było w części pierwszej. Tamta porywała świadomie dążyłem do wypowiedzenia jakiejś idei przede wszystkim „subiektywizmem", dynamiką do- przewodniej, są może Powinowactwa z wyboru. Po- świadczeń tytułowego bohatera i tragedią Małgorzaty. wieść ta stała się przez to łatwiejsza do zrozumienia, Część druga od początku onieśmielała czytelników ale nie chciałbym twierdzić, że jednocześnie stała się mnogością wątków myślowych (niekiedy jedynie na- lepsza. Mniemam nawet, że im bardziej jakiś poetycki szkicowanych), całą złożoną alegorycznością i mnó- utwór jest niewymierny i dla rozumu trudno dostępny, stwem aluzji, których zrozumienie zakłada orientację tym lepiej". w różnych systemach filozoficznych i mitologicznych. Goethego cechowała głęboka świadomość artystycz- Budziła ona również niepokój i sprzeczne interpre- na, jaka była udziałem tylko niewielu twórców w lite- tacje badaczy. Goethe ostrzegał zresztą sam przed raturze świata. Stąd badanie jego programowych wy- uproszczeniami. .,1 oto przychodzą do mnie — mówił powiedzi i wyznań posiada ważne znaczenie przy ana- do Eckermanna w 1827 roku — i zapytują, jaką ideę lizie samej twórczości artystycznej. Faust to twór na- starałem się wcielić w mego Fausta. Jak gdybym sam prawdę niewymierny i trudny. Nie dlatego, aby poeta to wiedział czy mógł sformułować. «Z nieba przez świadomie zmierzał do sztuki hermetycznej. Jego obro- świat do samych piekieł» — to mogłoby od biedy ujść. na utworu „niewymiernego i dla rozumu trudno do- stępnego" — to w istocie wezwanie czytelnika do 1 G o e th e c e n ił w y s o k o p o e z ję B y ro n a , a je g o s a m e g o u w a ż a ł rzetelnego wysiłku intelektualnego przy spotkaniu „ z p o w o d u n ie n a s y c o n e j n a tu ry " , z a p rz e d s ta w ic ie la b u rz liw e j z dziełem wysokiej rangi. Myślę, że poetycką inter- d y n a m ik i w s p ó łc z e s n e g o ż y c ia . „ B y r o n — m ó w ił w r . 1 8 2 7 — n ie je s t a n i a n ty c z n y , a n i ro m a n ty c z n y , a le je st ja k c h w ila pretację tego stanowiska dał Goethe w rozmowie b ież ą c a" . Ś m ie rć B y ro n a w w a lc e o w o ln o ść G re c ji w p ły n ę ła Fausta z Duchem ziemi. n a u k szta łto w a n ie lo só w E u fo rio n a, sy n a H e le n y i F a u sta . Strona 11 FAUST I. NOC. themu, iż kazał Faustowi w części drugiej zająć się Faust działalnością praktyczną, co miało osłabić jego hero- iczną walkę i wieczny niepokój. (Porywający patos O, Duchu, świat ten, lotem dookolnym bohatera walczącego o pełne poznanie świata trwa Ogarniający, jakżem blisko cię! z niegasnącą siłą i w drugiej części dzieła.) Nie wy- Duch jaśniają również najważniejszej sprawy w Fauście Równyś duchowi, coś go pojąć zdolny, prace, bardzo przecież cenne, które omawiają stosu- Nie mnie! nek Goethego do różnych tradycji kulturalnych — jak antyk, chrześcijaństwo, Oświecenie. (Por. np. mono- Zaufajmy wielkiemu poecie! I jego zniecierpliwie- grafię Bielschowsky'ego, studia Simmla, Korffa, nie wobec uproszczonych interpretacji ,,idei" Fausta, Gru-macha.) Niezwykły amalgamat, jakim był czemu dawał niejednokrotnie wyraz, i jego obrona światopogląd Goethego, budził zainteresowanie swego arcydzieła jako utworu wyrosłego przede wszy- wielu badaczy. Przywoływano nie tylko świadectwo stkim z ..barwnego i w najwyższym stopniu urozmai- różnych myślicieli (jak np. Spinoza, Jan Baptysta Vico, conego życia" znajduje potwierdzenie w tekstach poe- Rousseau, Voltaire, Herder), ale zastanawiano się nad tyckich. Uwierzmy mu również w tym momencie, gdy tajemnicą, jak te różnorodne wpływy łączył geniusz twierdzi, że spod lawiny obrazów i myśli w drugiej Goethego w harmonijną całość. Ślad najtrafniejszy, części Fausta przeziera świat „szerszy", „jaśniejszy". za którym trzeba iść przy analizie najistotniejszych Alegoryczność Fausta ma charakter osobliwy, zgodny myśli Fausta, to spostrzeżenia Lukacsa na temat z tym, co wyraził Goethe w jednej ze swoich maksym, pokrewieństwa arcydzieł Goethego z Fenomenologią w które tak obfituje jego twórczość chętnie posługująca Hegla („najgenialniejsze dzieło sztuki i najgenialniejsze się lapidarnym i aforystycznym stylem: „To zupełnie osiągnięcie filozofii w Niemczech okresu coś innego, czy pisarz chcąc wyrazić rzeczy ogólne szu- klasycznego"). 1 ka szczegółów, czy też w poszczególnym zjawisku widzi Goethe połączył dziedzictwo wielkich Francuzów ogólne. Z pierwszej postawy rodzi się alegoria, gdzie Oświecenia i ich tendencje materialistyczne z zjawisko pojedyncze służy jako przykład, jako wzór dialek-tyką Hegla. „Odkrycie prawdy, że tego, co ogólne; jest to właściwe istocie poezji: ona sprzeczność tkwi w centrum życia i poznania, łączy wyraża bowiem poszczególne zjawiska bez zamiaru się ściśle z historycznym ujmo waniem całego wskazywania na ogólne. Kto umie uchwycić w spo- procesu życio wego". W Fenomenologii Hegla — jak sób żywy poszczególne zjawisko, otrzymuje równo- przypomina Lukacs — ..splatają się i przenikają cześnie to ogólne, nie zdając sobie nawet z tego spra- nawzajem trzy spokrewnione ze sobą koncepcje wy, chyba dopiero później"'. 1 Bogactwo erudycyjnych historiozoficzne. Najpierw myśl, że w toku dziejów skojarzeń, jakimi operował Goethe odczuwający — pojedynczy człowiek wzniósł się od prostych jak w polskiej poezji tylko Norwid — historyczność postrzeżeń do filozoficznego poznania świata w nawet najdrobniejszych zdarzeń, nie powinno przesło- stopniu doskonałym. Po drugie, schemat historycznego nić żywej treści jego poezji. rozwoju ludzkości od jej najbardziej prymitywnych W tym poszukiwaniu nie sposób iść za sugestią słyn- początków do wyżyn cywilizacyjnych epoki Hegla. na nej ongiś monografii Gundolfa, który miał za zle Goe- którą składa się "wielka rewolucja francuska, jej ' Cytuję w przekładzie Józefa Brodzkiego (Goethe, Dzieła przezwyciężenie przez Napoleona i wyłonie- wybrane t. IV, PIW, 1956). 1 Por. Studia o „Fauście" (przytoczone wywody L., s. 78—100). Strona 12 nie się z tego kataklizmu nowoczesnego społeczeństwa stycznieje sceneria dzieła. Ma ona jakby trzy plany: burżuazyjnego. Po trzecie wreszcie, ten cały proces pierwszy — to jeszcze średniowieczny dwór cesarski, rozwojowy jest traktowany jako własne dzieło czło- na którym przebywa historyczny Faust; drugi — to wieka: człowiek sam siebie stwarza przez swoją świat antyczny z piękną Heleną i arkadyjskim mitem; pracę". i plan trzeci — to czasy współczesne Goethemu, to ro- Na czym polega pokrewieństwo arcydzieła Goethe- dzenie się nowego porządku społecznego z jego dyna- go z wielkim dziełem filozoficznym jego czasów? miką cywilizacyjną, to ukazanie praktycznej działal- Faust nie jest traktatem filozoficznym, rozwijają- ności Fausta: cym określony system pojęć. Nie jest też ilustracją Toń morska z lądem pogodzona, Okręty problemów filozoficznych. (.,Nie byłoby to — mówił chętnie fala żywa Z brzegu na szybki Goethe w 1827 roku — w ogóle w moim stylu dążyć bieg porywa Tak, że tu z twierdzy tej i jako poeta do ucieleśnienia jakiejś abstrakcji".) Potę- bram jej Świat cały twe ogarnia ramię. Z żny ładunek myśli został tu ukazany w dziele poety- tegoś tu miejsca zaczął działać, Tu stanął pierwszy z desek szałas, W tym miejscu ckim o wysokich walorach artystycznych. Część drugą pierwszy rowek brali, Gdzie teraz Fausta otwiera pełna poezji scena ukazująca ..uroczą szumnie wiosło wali, Twój bowiem okolicę", gdzie Ariel śpiewa z towarzyszeniem harf i zmysł i twoich trud Wzmógł wartość chóru elfów. Natura uzdrawia zmęczonego i nie- lądu, jak i wód. spokojnego Fausta. Jej siła kojąca nie baczy na to, Każdy z tych planów ma mimo wzajemnych powią- „czy żył święcie, czy nieświęcie..." Po tym krótkim zań swoje samoistne życie. Ze szczególną sympatią prologu następują sceny z życia dworu i grodu cesar- i imponującą erudycją przedstawił Goethe sceny an- skiego. Jest tu wiele świetnych obserwacji uczynio- tyczne. Zajmują one w Fauście wiele miejsca. Znala- nych przez wielkiego poetę dramatycznego, którego zła tu wyraz zarówno olbrzymia wiedza poety o świe- znamy z Goetza i Egmonta, i który miał prawo po- wiedzieć o sobie: „Chłonąłem po prostu w siebie wra- cie antycznym, jak i jego entuzjazm dla kultury i lite- żenia, i to Wrażenia zmysłowe, żywe. wdzięczne, bar- ratury starożytnej. (Pisał przecież Goethe: Doch wne i wielorakie, tak jak dostarczała mi je moja buj- Ho-meride zu sein — als nur der letzte — ist schón. na wyobraźnia" (1827). Podziwiamy tu również la- — Lecz Homerydą być choćby ostatnim — to cześć.)l pidarne formuły zamykające w trafnym skrócie cha- Dzięki takiej konstrukcji tragedii mógł Goethe za- rakterystykę feudalnego środowiska dworskiego: wrzeć w niej dzieje „trzech tysięcy lat" i ukazać za- równo rozwój indywidualności (Fausta), jak i roz- Wyście z kpów onych Na wój rodzaju ludzkiego. Ukazał nie tylko rozkład świa- trud zrodzonych, My z ta feudalnego rozdzieranego sprzecznościami. Rozkład mądrych, co to Gardzą to tym wyraźniej szy, bo odsłania go prawem kontra- robotą. stu piękno przywołanego tu świata antycznego opro- Faust jest samodzielnym, żyjącym własnym życiem mienionego mitem arkadyjskim. Ambicje poety się- dziełem sztuki. Ale pokrewieństwo z Fenomenologią gnęły głębiej. Jeśli, jak już przypominaliśmy, twier- Hegla jest istotne, dotyczy podstawowej problematyki dził on, że u schyłku swego życia dostrzegł świat „sze- filozoficznej i rozwoju historycznego. Jest to widoczne » Elegia wstępna do Hermana i Doroty, przekład Leopolda Staffa. szczególnie w dalszych scenach. Rozrasta się i fanta- Strona 13 rzej" i ..jaśniej", dotyczyło to faktu, iż głębiej wni- rym przebywa Małgorzata. Ale ten przejmujący okrzyk knął w prawa kierujące rozwojem, historii. I tu wła- rozbrzmiewa na wielu stronicach całego dzieła. I on śnie wystąpiło szczególnie wyraźnie pokrewieństwo nadaje najgłębiej humanistyczny sens historyzmowi z Heglem, o którym pisał Lukacs: „Tak więc dla Goe- Goethego, jego przekonaniu o nieustannym postępie thego i Hegla nieustanny postęp rodzaju ludzkiego ludzkości znaczonym nieuchronnymi tragediami jed- jest wynikiem nieskończonego szeregu indywidual- nostek. nych tragedii; tragedie w mikrokosmosie jednostki są Centralny problem Goethowskiego humanizmu za- pr zej awem nigd y się nie zatr zymuj ącego po stęp u wiera się w ostatnim monologu Fausta. Wypowiada w makrokosmosie gatunku — to stanowi wspólny mo- on wreszcie słowa, na które czeka Mefistofeles: ment filozoficzny Fausta i Fenomenologii ducha". ..Ver-weile doch, du bist so schón" 1 . Ale Faust nie jest jednak beznamiętną rejestracją tra- wypo wiada je w chwili osobliwej, kiedy jego gicznych losów jednostek i naukowym wywodem na najgłębsza tęsknota nie została w istocie temat surowych praw historii realizującej swój nie- zrealizowana. Monolog roztacza wizję ustanny postęp. Lukacs pisał o „absolutnym braku p r z y s z ł o ś c i . Po raz pierwszy Faust w tym swoim sentymentalizmu u Goethego", powołując się na sło- ostatnim słowie mówi nie o sobie, lecz o szczęściu wa poety: „Człowiek musi zostać zniszczony! Każdy społeczeństwa („Milionom licznym oddałbym prze- niezwykły człowiek ma pewne posłannictwo, do któ- strzenie'') i o wspólnym z nim życiu w wolności („Na rego wykonania jest powołany. Kiedy je wykonał, wolnej ziemi z wolnym ludem stać"). Faust przeżywa przestaje być potrzebny..." najwyższą chwilę szczęścia jedynie w marzeniu o przy- Goethe istotnie rozumiał głęboko sprzeczności tkwią- szłości. Tragiczny akompaniament do tej sceny two- ce w człowieku i historii. I dostrzegał, że „najwię- rzą lemury „kopiące z figlarną gestykulacją" grób ksze zło może w sobie kryć zarodki dobra, ale jedno- dla Fausta. cześnie w najwznioślejszym uczuciu może tkwić pier- Goethe nie zakończył tą sceną swego dzieła. Jest je- wiastek szatański albo też takie uczucie może się szcze w Fauście epilog utrzymany w subtelnej scene- w coś szatańskiego przekształcić". Cała ta „nowa po- rii dantejskiej i kończący się pochwałą ..wiecznej ko- stać dialektyki zła i dobra" jest ukazana na przykła- biecości". Padają tu również słowa o wiecznym dą- dzie dramatycznych losów Fausta. Przezwyciężenie żeniu, które ocaliło Fausta. Ale najgłębszy humani- tragicznych sprzeczności w losach jednostek przynosi styczny sens nadaje faustowskiej legendzie marzenie rozwój całego rodzaju ludzkiego, kiedy powstaje no- o wolnym ludzie i wolnej ziemi. Stara legenda o czło- wa i wyższa całość. Ale owego ..absolutnego braku wieku opanowanym żądzą poznania ma swoje zaszczy- sentymentalizmu" u Goethego nie należy rozumieć, tne parantele z mitem prometejskim. Goethe ją nie jak pisano niejednokrotnie, jako „amoralizm" czy tylko unowocześnił na miarę swoich czasów. Uczy- „egoizm" poety. W całym Fauście czuje się oddech nił coś więcej. Podał ją przyszłości, związał z walką wielkiej historii połączony z głębokim przeżyciem o społeczny porządek godny naprawdę wolnej ludz- tragicznych sprzeczności ludzkiego życia — ..Der kości. Menschheit ganzer Jam mer fasst mich an" l . Słowa Że zaś było to trwałym marzeniem Goethego, niech te wypowiada Faust pod drzwiami więzienia, w któ- zaświadczą słowa, jakie napisał on prozą, na wiele lat przed powstaniem ostatniego monologu Fausta, je- ■ Wszechludzkiej skargi wola za mną i Jak pięknaś! O, nadal trwaj! chór. Strona 14 szcze u schyłku XVIII stulecia, w Latach nauki Wil- poszczycić druga połowa XIX wieku: Krajewski helma Meistra. Brzmią one jak komentarz do Fausta: (1857 — cz. I), Jezierski (1880 — cz. I i II), ,,Tylko wszyscy ludzie tworzą ludzkość, tylko wszyst- Paszkow-ski (1882 — cz. I i II), Jenike (1887 — cz. I), kie siły ujęte razem kształtują świat. Ścierają się one Czermak (1896 — cz. I). I nasze stulecie przyniosło wzajemnie, ale kiedy w walce próbują się zniszczyć, wiele prób nowego przymierza z Faustem. Tłumaczyli łączy je natura i tworzy na nowo. Od prostego i zwie- go: Strzy-żewski (1914 — cz. I), Wachholz (1923 — cz. rzęcego posługiwania się narzędziem do najwyższego I), Ko-ścielski (1926 — cz. I), Zegadłowicz (1926—7 uprawiania sztuki, od kwilenia i radosnego pokrzyki- — cz. I i II), Reis (1932 — cz. I). Niektórzy z tłumaczy wania dziecka do najwspanialszych wystąpień mówcy — jak Wachholz i Kościelski — dali później nowe, czy śpiewaka, od pierwszych bójek chłopców do ol- poprawione wersje przekładu.1 brzymich przygotowań służących do obrony lub zdo- Nie podejmuję tu oceny przekładów — ani dawnych, bycia krajów, od delikatnej sympatii i przelotnej mi- ani nowego. O Fauście trzeba powtórzyć to, co o jego łości do najgwałtowniejszej namiętności i najpoważ- twórcy napisał Adam Mickiewicz, iż ukazuje się on niejszych związków, od najprostszego doznania zmy- „coraz innym i nieskończenie rozmaitym". Faust na- słowej teraźniejszości do najtkliwszych przeczuć i na- leży do kilku arcydzieł literatury powszechnej, z któ- dziei najodleglejszej przyszłości duchowej, wszystko to rymi mierzyli się tłumacze każdego nowego pokole- i jeszcze wiele więcej tkwi w człowieku i musi się nia, aby nie tracić niezbędnej ciągłości kulturalnej w nim dalej kształtować: ale nie w jednostce, lecz z wielką tradycją kultury ogólnoludzkiej. Ich olbrzy- w wielu ludziach. Każdy zalążek jest ważny i musi mia praca i szczere rozmiłowanie w arcydziele Goethe- się rozwijać. Ktoś dąży tylko do piękna, a inny — go muszą budzić szacunek. Jeśli zaś zachowali choć tylko do korzyści, ale dopiero obaj, wspólnie, tworzą część blasku, jakim płonie Faust, to może osiągną naj- człowieka".1 ważniejsze zwycięstwo — wzbudzą chęć do lektury oryginału. Taki bowiem dopiero trud czytelnika świadczyłby o pełnym i zasłużonym triumfie poezji. W Polsce znajomość Fausta była od dawna szeroka. Do żywych tradycji kultury polskiej wprowadził go ro- Jan Zygmunt Jakubowski mantyzm. Nad dramatem Goethego nieraz dyskuto- wali literaci. Jeszcze przed ukazaniem się pierwsze- go przekładu Edward Dembowski polemizował (w r. 1842 na łamach „Przeglądu Naukowego") z tezami znanego przeciwnika Goethego, W. Mentzla, i bronił wartości Fausta, nazywając go „jednym z najwznio- ślejszych arcydzieł, jakimi piśmiennictwo w obecnym stanie poszczycić się może".2 Rok 1844 przyniósł pier- wszy przekład Fausta na język polski, dokonany przez Walickiego (część II pozostała w rękopisie). Szczególnie bogatym plonem przekładów może się 1 i Por. Zofia Ciechanowska: Twórczość Goethego w Fragment z Księgi ósmej (rozdział piąty), tłum. J. Z. J. ' Por. Pisma, t. I, PWN, 1955. Polsce, „Twórczość", 1949, nr 8. Strona 15 FAUST Strona 16 PRZYPISANIE Znowuście przy mnie, wy chwiejne postacie,* Których mi ongi śnił się zarys mdły. Zaliż wam każę żywym kształtem stać się? Czyż sercu bliskie jeszcze są te sny? Garniecie się! Więc dobrze, już władajcie, Tak jak z oparów wstajecie i mgły. Czuję, jak pierś mą wprawia w drżenie młode Czar, co nad waszym wieje korowodem. Niesiecie z sobą jasnych dni orędzie, Niejeden drogi zmartwychwstaje cień; Budzi się echo. jak w starej legendzie Pierwszej przyjaźni i miłości drżeń: * Ból się odnawia i skarga się przędzie Wzdłuż labiryntu błędnych życia mknień, Tych dobrych mieniąc, co przez los zwiedzeni, Cicho przede mną odeszli w świat cieni. Nie słyszą już późniejszych moich pieśni Ci, co pierwszymi swój poili słuch; Przyjazny gwar już rozwiał się i prześnił, Pierwotny odzew bezpowrotnie zgłuchł; Pieśń * moja dźwięczy w obcych tłumów cieśni, Strona 17 P rze d ic h pok la sk ie m w z d ry g a się m ó j d u c h , A ci, co jeszcze p ieśń tę m o ją cen ią, Je śli są ży w i, b łą dz ą w ro z p ro sz en iu . A m n ie tę sk n o ta n a g le ro z b u d z o n a N ie sie w kra in y d u ch ó w c ic h y łęg . W n ie o k re ś lo n y c h g ra ju ż te ra z to n a c h M a z w ie w n a p ie śń ja k h a rf e o lsk ic h ję k . D reszcz chw yta m n ie, za łzą łza sp ły w a sło n a, H a rt su ro w e g o se rc a ja k ż e z m ię k ł! T o, co posiadam , w id zę jak b y w d ali, A pra w dą m i, co zn ik ło w c zasu fali. PROLOG W TEATRZE DYREKTOR W y , co ście w g o rzk ich tro sk zam ęcie I w c ię ż k ic h p rz y m n ie trw a li tru d a c h , M ó w cie, jak n asze p rzed sięw zięcie W n ie m ie c k ic h k ra ja c h n a m się u d a ? R ad b y m d ać tłu m o m u cz tę w y śm ien itą, Z w łasz cza że ży ją c d ają ży ć i n am . S łu p y w sta w io n o , d e sk i ju ż p rzy b ito I k a żd y c ze k a , co m u u jrze ć d a m . Z b rw ią p o d n iesio n ą sie d z ą — i c ie k a w i C zek a ją ch w ili, co ich w p o d ziw w p ra w i. C h oć w iem . czy m zjedn ać m ożn a d uch a ludu, N ig d y m się n ie cz u ł ta k za k ło p o tan y . D o w ielk ich w p raw d zie n ie przy w yk li cu dów . L ec z k a żd y z n ich jest stra szn ie o cz y tan y. W ię c ja k to z ro b ić , b y to k p rz e d sta w ie n ia B y ł razem w d z ięczn y i p e łe n zn aczen ia? T o ż lu b ię p a trz e ć , ja k d o n a sz e j b u d y T łu m p u b lic zn o śc i g a rn ie się z o ch o tą I n ie z w a ż a ją c n a c iż b ę i tru d y P rzem o cą c iśn ie się k u c iasn y m w ro to m .* W d z ie ń ja sn y , le d w o c z w a rta n a z e g a rk u T łu m ju ż, n a p ięśc i b ijąc się p rzy k a sie , Strona 18 Jak do piekarni w czas głodu — tak pcha się Za DYREKTOR biletami na złamanie karku. Kto cudem ściąga Musi się zwłaszcza dużo dziać* w teatrze! ludzi aż tak wielu? Tylko poeta. Spraw to, Tłum chce coś widzieć, czemuś się napatrzeć. przyjacielu! Gdy się mu ciągle wszystko w oczach mi^ii, POETA Aż osłupiały każdy tkwi jak czop, Już zwyciężyłeś na całej przestrzeni O, nie mów mi o tłuszczy tej natarciu, Przed I wszyscy mówią, żeś kochany chłop. którym pierzcha duch nasz trwogą zdjęty! Masy jedynie masą się napasie, Zakryj przede mną tłum, co nieodparcie Wbrew W masie dla siebie każdy znajdzie coś. naszej woli wciąga nas w odmęty! Wąską mię Dając obficie, każdemu coś da się ścieżką w niebieskie przestworza Wiedź, gdzie I po spektaklu syt odchodzi gość. poecie kwitnie radość żywa, Gdzie miłość, Dajecie sztukę — na sztuczki ją tnijcie! * przyjaźń, niczym ręka boża, Błogosławieństwem Potrawka taka pójdzie znakomicie, na sercach spoczywa. Obmyślić łatwo, łatwo kłaść przed gości. Co się nam z piersi wyrywa wezbranej, To, o Bo po cóż sztukę podawać w całości? czym warga nieporadnie kwili, To, co chybione I tak rozskubią ją w cząsteczki tycie. dziś lub dziś udane, Wszystko pochłania dzika POETA przemoc chwili. Nieraz, gdy wreszcie przez lat Jak kiepskie jest rzemiosło to, nie czujesz snadź? przebrnie ścianę, Dojrzałym kształtem z mroku Artysta szczery sztuk tych się nie ima. Co ta się wychyli, Co lśni, dla chwili tylko się poczęło. partacka czyni brać, To dla was — widzę — już Dla potomności trwa rzetelne dzieło. maksyma. KOMIK DYREKTOR Nie chcę już więcej słyszeć o potomnych, Podobny zarzut wcale mnie nie rani. Człek, Choćbym był nawet mówić o nich skłonny, co chce dzielnie spełnić swe zadanie, Współczesnych bawić musi ktoś. 0 jakość sprzętu niechaj dba. Takiego chcą, i niechże mają! Zważ, że wam miękkie dano rąbać drwa, Sam fakt, że chwat się taki im naraił, Więc bacz, dla kogo pisząc talent trwonisz. To zdaniem moim już jest coś. Jednego nuda do nas goni, Wprost z sutej Kto zręcznym chwytem z widownią się sprzągł, uczty przyszedł ów, A gorsza rzecz, że Ten się na tłumu humory nie dąsa, tamten znów Wprost od czytanych w prasie Pragnie mieć licznych widzów krąg, kronik.* Jak na maskowy bal tak do nas Żeby tym pewniej móc ich wstrząsać. lecą. Na pół przytomni w dom wpadają Więc naprzód, śmiało! Spiszcie się wzorowo! nasz. Damy perłami paradując świecą Każcie fantazji, niech z całym swym chórem, 1 razem z nami grają, choć bez gaz. Rozumem, czuciem i żądz wszelkich durem — Na poetyckim wzgórzu o czym śnicie? A i błazeństwem też — przemówi zdrowo! Czy cieszy was, że macie pełną salę? Łaskawcom naszym bliżej się przyjrzyjcie, Strona 19 Toż chamy tylko lub wystygłe lale. Ten Tak, jak się piękny romans zwykło snuć. Ktoś z wśród spektaklu już tęskni do kart, kimś się spotkał, wnet jął skłonność czuć, Wpadł Tamtemu śni się dzika noc w burdelu, — i powoli zaplątał się w wnykach. Zakwitło Ach, biedni głupcy, czyż nie diabła wart, szczęście — lecz los na nie czyha, Po smutku Kto muzy dręczy dla takiego celu? zachwyt — potem ból od nowa I nim ochłoniesz, Dawajcie dużo, dużo, jak najwięcej! A z już powieść gotowa! Taką więc sztukę dobrej drogi nie zboczycie precz. wystawmy! Sięgnijcie Do trzew istnienia, w Zapłaczcie widza jak w sieci pajęczej, Bo pełne ludzkie życie! Każdy nim żyje, niewielu zadowolić go niełatwa rzecz. Cóż was zeń sprawę Zdać sobie umie, lecz gdzie tkniesz, napadło, zachwyt czy boleści? ciekawe. W barwnych obrazach podaj światła w miarę, Omyłek sporo i prawdy ogarek. Tak POETA najprzedniejszy napój się przyprawia, Napój, co Innego sługę na mym miejscu staw! Miałbyż poeta krzepi i na nogi stawia. Potem na sali gromadzą to najwyższe z praw, Prawo człowieka, dar natury się tłumy, Sam kwiat młodzieży objawień święty Przez wzgląd na ciebie zmamić — ciekawej. Wtedy niejeden delikatny umysł przeiiiewiercą? A czymże wzrusza wszystkie Melancholijną z dzieła czerpie strawę. Wtedy się serca? Czym jarzmi wszelkie elementy? Czy nie w ludziach zadrażni niejedno, Każdy poznaje harmonią, która z serca śnić Tryska i świat znów swego serca sedno, Płakać i śmiać się każdy wchłania w swoje łono! Kiedy natura jeszcze rad by, Czczą jeszcze rozmach, lubią wiecznotrwałą nić Na wirujące nawija wrzeciono, szych i kłam. Na stetryczałych nie mamy już Gdy z skłębionego wszechstworzeń chaosu rady, Kto się rozwija, wdzięczny będzie nam. Dysonansowy dobywa się zgrzyt, " Któż ową POETA płynną jednostajność głosu Ożywczo tnie, by się Więc niech i dla mnie czas ten wskrześnie, składała w rytm? Któż pojedynczych brzmień Gdym sam w rozwoju jeszcze trwał, ujarzmia hordę. By brzmiała zgody powszechnej Gdy mi skłębionych natłok pieśni akordem? Któż każe burzy do szalu się rozwściec? Sam wciąż odradzał się i wrzał. Kto wznieca pożar przedwieczornych zórz? Kto Gdy mgły mi jeszcze kryły świat ten ukochanej, w daninie miłości, Rzuca pod stopy I cuda wróżył każdy świeży pąk, całe pęki róż? Któż niepozorną zieleń kilku liści Kiedym z kobierca pól i łąk Dla zasług wszelkich splata w chwały wian? Setkami barwne zrywał kwiaty. Olimp umacnia? bogom pokój iści? Człowieczy Nie mając nic, wszystkiego miałem w bród, um w poecie światu dan. Do prawdy pęd i słodki urok złud. KOMIK W ich dawnej sile zwróć mi te popędy, Więc posługuje się tych sił urodą Tę aż do bólu słodką szczęścia chuć, Bieg poetyckich interesów wiodąc Moc nienawiści, miłości potęgę I młodość, młodość mą mi zwróć! Strona 20 KOMIK Każdy próbuje swoich sztuk. Nie szczędźcie mi, na miły Bóg, Owszem, i młodość nieraz przyda ci się, Ani prospektów, ani maszyn! Gdy nieprzyjaciel w bitwie cię otoczy. Gdy Wielkim i małym światłem nieb się przemocą w ramiona twe ciśnie Z Posłużcie się, nasiejcie gwiazd jak maku! wesołym gwarem rój dziewcząt uroczych, Niech będzie ogień, woda, skalny żleb Gdy w dali biegu zwycięskiego wian Ku I zwierząt niech nie braknie ani ptaków. niedościgłej przynagla cię mecie, Kiedy, I tak w tej budy drewnianej ciasnocie zawrotny porzuciwszy tan, Przepijasz noce Stworzenia obwód cały w krąg mi schodźcie, przy hucznym bankiecie. Lecz kiedy śmiało Umiarkowanym dążąc biegiem przyjdzie wczepić dłoń W dobrze nam Z nieba, przez świat, do samych piekieł.* znanej lutni struny wrzące, Cel wyznaczywszy sobie dążyć doń Poprzez błędników uroczych tysiące, To już, panowie starsi, wasza rzecz — I czci wam winnej to bynajmniej nie śćmi. Nie dziecinniejem z wiekiem. Słuszniej rzec, Że wiek zastaje nas wciąż jeszcze dziećmi. DYREKTOR Dość już, na razie dość gadania, Dajcież mi wreszcie ujrzeć czyn! Podczas gdy grzeczne klecim zdania, Byłby już sporo zmełł nasz młyn. Po cóż rozprawiać o nastroju? On nie dla chwiejnych. Jeśliś wieszcz — Jak wielosłownieś nam to wpoił — Komendę nad poezją bierz! Potrzeby nasze dobrze znacie. My chcemy ostry siorbać zacier. Niezwłocznie się do pracy bierz. Warz jeden z drugim gęste młóto A wiedz, że nie dokonasz jutro. Czegoś nie zrobił dziś, więc spiesz! Dzień jeden próżno nie śmie ujść oi, Decyzja śmiała niech za czub Okazję chwyta w lot, a juści Raz ją schwyciwszy nie popuści, Bo mus jej każe: dalej rób! Jak wiecie, dziś na scenach naszych