5024

Szczegóły
Tytuł 5024
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5024 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5024 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5024 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Adam J�zefowicz Gwiezdna dziewczyna 1 Tego dnia jak zwykle po pracy wraca�em do domu. Swoj� drog� przebywa�em pieszo, bo Instytut biochemii odleg�y by� od mojego domu jakie� pi�tna�cie minut drogi. Rano �wieci�o s�o�ce. Na niebie nie by�o ani jednej chmurki. By� pi�kny letni dzie�. Teraz la�o no mo�e z tym laniem to lekka przesada, wi�c by za bardzo nie mija� si� z prawd� po prostu pada�o do�� mocno. Dzie� nie by� zbyt uci��liwy. Profesor Koret poleci� mi wykonanie kilku prostych analiz potwierdzaj�cych poprzednie badania i za�o�enia jakiej� wi�kszej pracy, o kt�rej jako zwyk�y analityk nie musia�em mie� wi�kszego poj�cia. Moje czynno�ci w sumie zaj�y mi nie wiele wi�cej ni� cztery godziny. Potem praktycznie si� nudzi�em. Do domu wraca�em w do�� dobrym nastroju mimo, �e troch� ju� przemok�em. Skr�ci�em w ulic� granicz�c� z parkiem. Jej chodnik by� w�a�ciwie wy�o�on� tartanem alejk� parkow�. Co kilkadziesi�t metr�w przy chodniku sta�y �aweczki. Wtedy zobaczy�em j� . By�a �redniego wzrostu, szczup�a cho� bardzo proporcjonalnie zbudowana o w�osach prostych, d�ugich, czarnych, si�gaj�cych prawie do pasa. Jej uroda nie by�a czym� nadzwyczajnym, nie pora�a�a pi�knem czy uwodzicielsk� kokieteri�. By�a jaka� taka wymodelowana, wyj�tkowo poprawna. Kiedy si� do niej zbli�y�em jeszcze jedno uderzy�o mnie na pierwszy rzut oka. Niesamowity spok�j bij�cy od dziewczyny. Siedzia�a ubrana w lekk�, l�ni�c� turkusow� sukienk� z kr�tkimi r�kawami. Delikatnie u�miechni�ta jakby za�enowana. Nie zwraca�a uwagi ani na deszcz, ani na podmuchy wiatru, ani na mijaj�cych j� troch� zdziwionych przechodni�w. Dziewczyn� mija�em o jakie� p� metra i wtedy wyczu�em od niej zapach delikatnych perfum. By�y to niesamowite, bardzo dziwne, egzotyczne perfumy. Takiego zapachu nigdy dot�d jeszcze nie spotka�em. By� na tyle charakterystyczny, �e zwr�ci� moj� uwag�. Pod wp�ywem tych dziwacznych perfum zakr�ci�o mi si� nawet lekko w g�owie. Mijaj�c dziewczyn� zauwa�y�em, �e jej turkusowa sukienka zmienia kolor. staje si� bardziej ��ta. a nast�pnie pomara�czowa. Zatrzyma�em si� w pewnej odleg�o�ci od dziewczyny jakie� pi��dziesi�t mo�e sze��dziesi�t metr�w. Sukienka w tym momencie przesz�a w ��to-zielony kolor. Zacz��em zbli�a� si� do �awki.. Sukienka sta�a si� turkusowa. Zn�w min��em dziewczyn� i zn�w ��ty przechodz�cy w pomara�cz. Niesamowite! Zjawisko dooplera przy tak ma�ych r�nicach pr�dko�ci? O co tu chodzi? Kim ona jest i co tu robi? Te i inne pytania zacz�y cisn�� mi si� do g�owy. Podejd� do niej i zapytam po prostu. Mo�e nie potraktuje mnie jak intruza. Nie wygl�da na zbyt pewn� siebie, zarozumia�� kokietk�. Troch� jednak przestraszy�em si� swojego zuchwa�ego pomys�u. Z kobietami jako� nigdy nie umia�em rozmawia�. Zawsze mnie onie�miela�y. Tym razem by�o tak samo, ale ciekawo�� zwyci�y�a. Jeszcze jeden zwrot i po chwili stan��em przed dziewczyn� - Przepraszam powiedz jakiego koloru jest twoja sukienka? - wyrzuci�em z siebie jednym tchem czuj�c jednocze�nie jak zaczynaj� mnie pali� czubki uszu. Dziewczyna bardzo powoli podnios�a g�ow� i spojrza�a na mnie. Jej ciemne bardzo ciep�e oczy mia�y w sobie jaki� dziwny wyraz. Chwil� milcza�a jakby zastanawiaj�c si� nad czym� po czym z lekkim u�miechem odpowiedzia�a. - A jaki kolor widzia�e�? - Kilka kolor�w. - Wi�c jest chyba wielobarwna. - No nie Ona zmienia barwy raz jest turkusowa raz... - no chyba sama wiesz o co tu chodzi. to przecie� niemo�liwe. A tak w og�le to przepraszam. Podszed�em do ciebie nawet si� nie przedstawi�em, ale wiesz to co zobaczy�em .Jarek jestem. Jaros�aw Skorski. - Akenaris - Dziewczyna wyci�gn�a r�k� w moim kierunku - I co takiego widzia�e�? - zapyta�a - Jeszcze nigdy w �yciu nie s�ysza�em takiego imienia. Wiesz wybacz, �e to m�wi�, ale ty jeste� bardzo zagadkowa. Twoje imi�, barwa sukni czy te twoje perfumy. Wiem, �e nie powinienem tego wszystkiego m�wi�, ale to jest jakie� takie niesamowite. - Czy naprawd� tak si� rzucam w oczy? - My�l�, �e jednak tak. Dziewczyna chwil� trwa�a w bezruchu po czym powoli, ale dobitnie powiedzia�a: - Wydaje mi si�, �e chyba uleg�e� jakiej� halucynacji. Pyta�e� o kolor mojej sukienki. Jaki widzisz? - Teraz kiedy przed tob� stoj� jest ��to-zielona. - Doskonale zr�b ma�y spacerek w prawo i w lewo i sprawd� czy sukienka zmienia kolor. Sta�em niezdecydowany. - No id� zach�ci�a mnie jeszcze raz. - Poszed�em prosto przed siebie. Spojrza�em na Akenaris. Sukienka nie zmieni�a koloru. Odwr�ci�em si� w kierunku dziewczyny i podszed�em do �awki. Nic. Wszystko bez zmian. Teraz dopiero naprawd� poczu�em, �e zaczynam si� czerwieni�. �adnie wygl�dam kiepski spos�b podrywania a mo�e wzi�a mnie za wariatu�cia. - Tak masz racj� b�kn��em pod nosem zupe�nie ju� zbity z tropu. - Nie martw si� - powiedzia�a Akenaris - czasem wyobra�nia p�ata nam r�ne figle Zreszt� mo�e to nie tylko wyobra�nia? - Co masz na my�li? - Wiesz czasem niekt�rych zjawisk tak po prostu nie da si� wyja�ni�. Nie wszystko jeste�my w stanie poj��. �wiat jest wielki i tajemniczy. Czy kto� potrafi ogarn�� to wszystko swoim rozumem. - Dziewczyna nie traktowa�a mnie jak czubka. Ona stara�a si� usprawiedliwi� mnie przed samym sob�. Wiedzia�a chyba dobrze o co chodzi, ale z jakich� powod�w nie chcia�a m�wi�. Dlaczego w�a�ciwie mia�a by co� m�wi� obcemu facetowi, kt�ry raptem pyta j� o kolor sukni. To chyba od samego pocz�tku nie mia�o sensu, ale spr�bowa�em jeszcze podtrzyma� konwersacj�. - Deszcz ci nie przeszkadza? Siedzisz na tej �awce i mokniesz- - A ty chodzisz po tym samym deszczu i jako� nikt si� temu nie dziwi. Ci ludzie na chodnikach kr���cy to w jedn� to w drug� stron� te� mokn�. - Ja wracam z pracy do domu i musz� t�dy przej��, ale do g�owy by mi nie przysz�o, by ot tak sobie siedzie� na parkowej �awce po to tylko aby mokn��. - Czy naprawd� pewny jeste�, �e "po to tylko, �eby mokn��"? - Ta rozmowa W�a�ciwie do niczego nie prowadzi�a. Akenaris cierpliwie odpowiada�a na moje pytania chocia� odpowiada� wcale nie musia�a. Z drugiej strony jej odpowiedzi niczego nie wyja�nia�y. Traktowa�a mnie troch� jak cierpliwa nauczycielka t�umacz�ca uczniowi jak�� trudn� kwesti�. T�umaczy�a bardzo niedok�adnie, ale na tyle prostym j�zykiem, by ucze� m�g� cho� troch� zrozumie� temat. By�a na pewno dziwna i tajemnicza, ale co si� pod tym kry�o tego niestety nie wiedzia�em. Zapanowa�o milczenie. Ka�de z nas zaj�te by�o swoimi my�lami. O czym my�la�a Akenaris? - to kolejna zagadka, ale chyba co� j� zacz�o dr�czy�, bo sta�a si� dziwnie niespokojna. Zacz�a si� rozgl�da�. Po chwili uspokoi�a si� i zn�w odezwa�a si� do mnie swoim spokojnym i opanowanym g�osem. - Pos�uchaj mam do ciebie pro�b�. Ja musz� tu jeszcze chwil� zosta�. Nie mog� opu�ci� tego miejsca, ale bardzo potrzebna jest mi w tej chwili bateria taka jak do zegarka czy mo�esz przynie�� mi j� z kiosku. O ile si� nie myl� najbli�szy... - Wiem gdzie jest najbli�szy kiosk to zaraz za zakr�tem za tym wie�owcem. Zaraz b�d� z powrotem. - ruszy�em w stron� kiosku. - Zaczekaj a pieni�dze! - Mam przy sobie. Rozliczymy si� p�niej. - Nie! Zaczekaj! We� teraz. - Jaka to w ko�cu r�nica. - Zatrzyma�em si�. - Dla mnie jest. - Dobrze - wzruszy�em ramionami i podszed�em do dziewczyny. Poda�a mi monet� i opu�ci�a g�ow� w d�. - Za chwil� b�d�. - odwr�ci�em si� i ruszy�em w stron� kiosku. Akenaris nie odezwa�a si� ju� ani s�owem. Ulica za zakr�tem by�a bardziej ruchliwa. Zgie�k samochod�w, przechodnie potr�caj�cy si� wzajemnie. Przed kioskiem sta�a niewielka kolejka ludzi kupuj�cych gazety i papierosy. Po dw�ch minutach dosta�em bateri� i uda�em si� w powrotn� drog�. Min��em skrzy�owanie i wszed�em na parkow� alejk�. Spojrza�em przed siebie. �awka, na kt�rej kilka minut temu siedzia�a dziwna dziewczyna by�a pusta. Akenaris odesz�a tak po prostu bez s�owa. Dlaczego nie powiedzia�a bym sobie poszed�? Czemu uciek�a si� do takiego wybiegu? Przecie� to dziecinada. Ta dziewczyna tak naprawd� chyba sama nie wiedzia�a o co jej chodzi. No c� bywaj� i takie egzemplarze. To prawda by�em z�y. By�a �adn� zagadkow� dziewczyn�. Chcia�em j� jeszcze zobaczy�, porozmawia� z ni�, dowiedzie� si� czego� o niej, ale znik�a tak bez s�owa. Trudno trzeba wraca� do mojej samotnej nory. Mo�e w telewizorze b�dzie jaki� program. 2 Chmury rozrzedzi�y si� nieco. Zachodni horyzont ja�nia� jeszcze, ale s�o�ce ju� zasz�o. Siedzia�em przed ekranem telewizora pstrykaj�c bezmy�lnie pilotem. Sto kana��w i sto razy nic. Krew, Przemoc, gwa�t, narkotyki, gwa�t, gwa�t, krew i znowu przemoc i tak ka�dego dnia. Zegar tyka� na �cianie. Tyka tak ju� od trzech lat. Od czasu �mierci ojca, kiedy zaszy�em si� w tej betonowej klatce. Wyjecha�em z domu ze wsi pod Lublinem bo dosta�em prac� we Wroc�awskim instytucie. Pomog�a mi w tym Anka - kole�anka ze szkolnej �awy. Na emerytur� odchodzi� dziadek W�adek jak nazywano starszego analityka. By� kierownikiem pracowni analitycznej instytutu biochemii Polskiej Akademii nauk a w�a�ciwie jego warszawskiej filii. Na jego miejsce wskoczy� doktor Koguci�ski, z kt�rym Anka mia�a dobre uk�ady. Oczywi�cie nie zastanawia�em si� ani przez chwil�. W czasie kiedy bezrobocie jest tak du�e, ka�da praca to dar od samego Boga. Ance jestem wdzi�czny, bo zrobi�a dla mnie du�o, Teraz jednak nie wiem - czy a� tyle, czy tylko tyle, bo od tej pory w�a�nie p�dz� �ycie pustelnicze. Sprzedali�my z Magd� moj� siostr� odziedziczone po rodzicach podupadaj�ce gospodarstwo rolne, kt�re prowadzili�my wsp�lnie. Ona wyjecha�a wraz z m�em do Kanady. Mieszka teraz jakie� 80 kilometr�w od Toronto. Ja za swoj� dzia�k� ze sprzeda�y gospodarstwa kupi�em m 4 we Wroc�awiu licz�c na to, �e kiedy� kiedy� b�dzie to moje gniazdko rodzinne. �ycie jednak rz�dzi si� swoimi zasadami. Moje gniazdko sta�o si� moim utrapieniem. Co�, co mia�o by� oaz� ciep�a mi�o�ci i spokoju sta�o si� ostoj� ch�odu, pustki i samotno�ci. Kr�g moich znajomych we Wroc�awiu ograniczony by� do zaledwie kilku os�b �ci�le zwi�zanych z prac�. Anka, Ka�ka i Wojtek - laboranci analitycy. Takie same pionki jak ja. Kierownik pracowni- doktor Koguci�ski oraz cz�owiek widmo czyli postrach laboratorium profesor Koryt.. Niez�y cz�owiek ale dziwak i ekscentryk jakich do�� du�o w �rodowisku naukowym. Najbli�ej by�em z Wojtkiem. Samotnik prawie taki jak ja. Prawie, bo w przeciwie�stwie do mnie bardzo lubi� towarzystwo panienek i pod tym wzgl�dem by� raczej do�� niewybredny. Wszystko co si� rusza i na drzewo nie ucieka jak sam by� zwyk� mawia�. Spotykali�my si� czasem w wolnych chwilach czyli wtedy, kiedy Wojtek akurat rozsta� si� ze swoj� wielk� mi�o�ci�, ale jeszcze tak naprawd� nie wiedzia� czy nast�pna b�dzie Mariolka czy ruda Iwonka, bo obie by�y ca�kiem ca�kiem. W takie dni spotykali�my si� u mnie, albo u niego, albo w knajpce tej, w kt�rej klezmer pogrywa� na bia�ym salonowym fortepianie ma�o wyszukane kawa�ki pod kotleta. Takie wieczory nale�a�y jednak do rzadko�ci. Wojtek przewa�nie by� zakochany wi�c "wybacz Jarek, ale".. Nie umia�em go zrozumie�. By�em chyba niepoprawnym idealist� wierz�cym w prawdziw�, wielk� romantyczn� mi�o��. Kobiety traktowa�em powa�nie. Nie mog�em zrozumie� jak mog� s�u�y� tylko do zabawy. Wojtek oczywi�cie pokpiwa� ze mnie, ale mimo to traktowa� mnie z du�� doz� sympatii, Anka i Ka�ka by�y statecznymi m�atkami. Ka�ka mia�a bardzo �adn� ma�� c�reczk�. O jej wyczynach wiedzia�o ca�e laboratorium. By�a szcz�liw� u�miechni�t� zadowolon� z siebie kobiet�. Anka by�a powa�niejsza, bardziej zamkni�ta w sobie. Nie wiele m�wi�a, ale na m�j rozum jej �ycie ma��e�skie do sielankowych raczej nie nale�a�o. Bywa�o, �e pod warstw� pudru dostrzec mo�na by�o jaki� siniak �wiadcz�cy o ostrzejszej wymianie zda�. Anka nigdy nie dopuszcza�a jednak do najmniejszych podejrze� a dyskretne uwagi Ka�ki t�pi�a w spos�b brutalny i bardzo ordynarny. Z czasem wiedzieli�my ju�, �e sprawy Anki - to temat tabu Nikt nie o�miela� si� wychyli�. Doktor Koguci�ski oraz profesor Koryt byli oczywi�cie poza moim towarzyskim zasi�giem. Wy��czy�em telewizor. Kolejna paskudna noc czeka na mnie. Ciemno��, cisza i jaki� l�k przed samotno�ci�. To samo co zawsze. Co� dzisiaj mog�o si� zmieni�. - Nie zmieni�o si� nic. Mog�em kogo� ciekawego pozna�. - Nie pozna�em nikogo. Nikogo! A Akenaris? Przecie� nawet nie wiem, gdzie mog� j� znale��, a je�li nawet - to po co? Przecie� ona mnie zwyczajnie wykiwa�a. I po co to zrobi�a? Jaki to mia�o sens? Halucynacje? Sk�d wiedzia�a, �e m�j ruch wp�ywa na zmian� barwy przecie� nic jej o zale�no�ciach nie m�wi�em, a ona kaza�a mi chodzi� w lewo i w prawo. Sk�d wiedzia�a �e tak to widzia�em? A te jej uwagi "Wiesz czasem niekt�rych zjawisk tak po prostu nie da si� wyja�ni�. Nie wszystko jeste�my w stanie poj��. �wiat jest wielki i tajemniczy. Czy kto� potrafi ogarn�� to wszystko swoim rozumem."? Jakby na to nie patrze�: co� co mog�o by� dla mnie wa�ne - odesz�o bezpowrotnie. U�wiadomi�em sobie, �e jedna z istot godnych szacunku i uwielbienia po prostu zadrwi�a ze mnie. Tak moja m�ska duma zosta�a ura�ona. Mo�e to jednak Wojtek ma racj�. Zamiast kisi� si� w samotno�ci czy nie lepiej jest si� po prostu zabawi�. Przecie� ja nawet nie musz� si� wysila�. Du�e �adne mieszkanie zawsze mam wy��cznie do swojej dyspozycji. Mog� sprowadzi� sobie jak�� laleczk� cho�by po to, �eby chocia� by�o do kogo zagada�. Kobiety to istoty, kt�re trudno zrozumie�. Wsta�em z krzes�a i podszed�em do apteczki. Si�gn��em po Oxazepam. Wzi��em dwie tabletki. Za kilkana�cie minut wszystko wr�ci do normy. Za godzin� zasn� a rano obudz� si� z b�lem g�owy. Na ulicy robi�o si� coraz ciszej. Tapczanu nie rozebra�em. Ostatnio prawie nigdy go nie rozbieram. Po�o�y�em si� i bezmy�lnie zacz��em ws�uchiwa� si� w odg�osy nocy. Dobrze mi tak! Czego spodziewa�em si� po idiotycznie zawartej znajomo�ci, �e co? �e rzuci mi si� na szyj� i zacznie wszystko o sobie opowiada�. Mia�a przynajmniej tyle taktu, �e mnie o nic nie wypytywa�a. B�d� mia� nauczk�, by nie pcha� palca mi�dzy drzwi. No�e jeszcze uda mi si� odmieni� swoje �ycie? Mo�e jeszcze? Mo�e... 3 Wczorajsz� uciekinierk� zobaczy�em zaraz za zakr�tem. Najwyra�niej czeka�a na mnie, bo wzrok dziewczyny zwr�cony by� w moj� stron�. Kiedy do niej podszed�em wsta�a. O Akenaris nie my�la�em dzisiaj. Nie by�o czasu. Rano jak zwykle wsta�em troch� za p�no wi�c trzeba by�o si� spieszy�. Potem praca. W przerwach rozmowy o wszystkim i o niczym. W�a�ciwie to ucieszy�em si� z widoku tajemniczej nieznajomej. Ona najwyra�niej te�. Z jej twarzy znika�o powoli napi�cie. Dzisiaj ubrana by�a w granatowy �akiet z czarnymi opalizuj�cymi plamkami. Ona chyba kocha�a si� w niesamowitych strojach. Dzisiaj kolory jej ubioru nie robi�y g�upich kawa��w, ale te czarne plamki w promieniach popo�udniowego s�o�ca mieni�y si� tysi�cem barw. - Witaj Jarek. Przepraszam za wczoraj, ale musia�am . Prosz� nie pytaj dlaczego w ka�dym razie nie teraz. - Te s�owa najwyra�niej przynios�y jej ulg�. Widzia�em, �e co� jest nie tak z jej nastrojem, �e czego� si� wstydzi, mo�e czego� boi, mo�e nawet nie bardzo zdaje sobie spraw� z tego co si� z ni� dzieje. A jednak przysz�a. Po co? - Daj spok�j. Zapomnijmy o tym. Mo�e usi�dziemy na �aweczce. Co� mi si� wydaje, �e masz problemy. Ja tak naprawd� nie wiem jak mam z tob� rozmawia�, czy chcesz rozmawia�, a mo�e potrzebujesz pomocy. - Si�d�my na chwil� i opowiedz mi co� o sobie. - zaproponowa�a nagle - Jej propozycja troch� mnie zaskoczy�a. Z drugiej jednak strony. Ja pyta�em wczoraj ona dzisiaj. Na pewno nie chce m�wi� o sobie, ale z jakiego� powodu zamierza utrzymywa� nadal ze mn� znajomo��. - Co chcesz wiedzie�? - Wszystko to co chcesz i mo�esz powiedzie�.- zastanowi�em si� co chc� powiedzie� tej �adnej tajemniczej dziewczynie. Przecie� nie powiem jej co my�l�, co czuj�, nie powiem jej, ale s�owa jako� tak same zacz�y wyp�ywa� z mojego wn�trza najpierw nie�mia�� stru�k�, potem potokiem a potem wielk� szumi�c� rzek�. Przecie� Akenaris by�a nikim. By�a obc� osob�. Przed obcymi najlepiej czasem si� wygada� a potem ka�de z nas p�jdzie w swoj� stron� i nie b�d� musia� wstydzi� si� chwili s�abo�ci. Opowiedzia�em jej o swoim dzieci�stwie, o technikum chemicznym o studiach, pracy. Pustce i samotno�ci. O �mierci rodzic�w i rozstaniu z jedyn� siostr�. Dziewczyna s�ucha�a w milczeniu. Nie zada�a ani jednego pytania. Patrzy�a tylko na mnie swoim �agodnym spokojnym wzrokiem. W Pewnym momencie zrozumia�em, �e powiedzia�em ju� o sobie wszystko. Znacznie wi�cej ni� chcia�em i ni� wypada�o na tak kr�tk� znajomo��. Przecie� Akenaris o nic nie pyta�a. Nie wymusza�a �adnych zwierze�. Zako�czy�em opowie��. Zapad�o kr�tkie milczenie. Wreszcie dziewczyna odezwa�a si� pierwsza. - Ja te� jestem sama. Nie mam �adnej rodziny. Nie znam tu nikogo. We Wroc�awiu jestem od wczoraj i nie wiem co mam robi�. Wiem , �e musz� tu by�, ale nie wiem po co. R�wnie dobrze mog� mieszka� na innej p�kuli albo w Chinach. Tak jak ty trafi�am tutaj przypadkiem. Mia�am mieszka� w wynaj�tym mieszkaniu, ale w ostatniej chwili w�a�ciciel lokalu zerwa� umow�. Ostatni� noc sp�dzi�am w obskurnym hoteliku w brudnym dwuosobowym pokoju z jak�� straszn� kobiet�. Czy nie s�ysza�e� co� o mieszkaniu do wynaj�cia. Ma�ym, ale przytulnym? - Zastanowi�em si� chwil�. Jej wypowied� kr�tka, lakoniczna, niewiele m�wi�ca informuje w�a�ciwie tylko o tym, �e dziewczyna poszukuje mieszkania i tak naprawd� tylko o to jej chodzi. No dobrze, ale je�li nawet to przecie� chyba mog� jej pom�c? - Pos�uchaj nie chcia�bym by� �le przez ciebie zrozumiany, ale tu w �rodku miasta o mieszkanie nie jest tak �atwo. Je�li nawet co� si� trafi to kosztuje maj�tek. Przypuszczam �e do najbogatszych nie nale�ysz, bo inaczej nie gnie�dzi�aby� si� w jakiej� dziurze. Je�eli chcesz mog� zaproponowa� ci pok�j u siebie. B�dziesz mia�a do wy��cznej dyspozycji ma�e pomieszczenie, ale w�asne czyli takie, w kt�rym nikt nie b�dzie ci� niepokoi�. Ja i tak snuj� si� do tej pory po mieszkaniu, kt�re powinno zamieszkiwa� kilka os�b. - Sko�czy�em swoje wywody zdaj�c sobie spraw� z pewnej niezr�czno�ci. M�oda kobieta mia�a by mieszka� z obcym, samotnym m�czyzn�. A czy ja mog� z kolei wiedzie� kogo tak naprawd� chc� wpu�ci� pod sw�j dach. Mo�e to jaka� narkomanka czy cz�onkini ob��dnej sekty. Teraz nagle dopiero zda�em sobie spraw� z faktu, �e o dziewczynie nic nie wiem. Ona w�a�ciwie jeszcze nic mi o sobie nie powiedzia�a, a to co powiedzia�a wcale nie musi by� prawd� zwa�ywszy, �e znika nie wiadomo jak i pojawia si� nie wiadomo sk�d. Czy dlatego tylko, �e by�a �adna, cicha i pe�na jakiego� niesamowitego spokoju? Czy to wystarczy? Akenaris podnios�a na mnie sw�j wzrok i spojrza�a mi uwa�nie w oczy. - Dlaczego mi to proponujesz? Przecie� ty nic o mnie nie wiesz. Jarek zrozum! Ja wiem co my�lisz. Wiem, �e nie tak powinnam z tob� rozmawia�, ale ja nie mog�, nie umiem inaczej. Wiem, �e masz wi�cej powod�w do obaw ni� ja. - Spu�ci�a g�ow� a jej ramiona leciutko zadrga�y w bezradnym ge�cie. Siedzia�em obok niej zupe�nie zbity z tropu. Nie wiedzia�em co powiedzie� i jak si� zachowa�. W ko�cu zdoby�em si� tylko na kr�tkie pytanie - I co? - Dziewczyna milcza�a d�u�sz� chwil� wreszcie powt�rzy�a pytanie - Dlaczego mi to proponujesz? - Dlaczego jej to zaproponowa�em. �ebym ja to wiedzia�. Nie umia�em znale�� odpowiedzi. Ona widocznie te� nie widzia�a logicznego uzasadnienia mojej propozycji skoro pytanie powt�rzy�a. - Teraz ty nie pytaj. - powiedzia�em -To nie takie proste. Sam tak naprawd� nie wiem. Pokiwa�a lekko ze zrozumieniem g�ow�. - No to chod� poka�esz mi m�j nowy pokoik. Musz� wiedzie� czy mi si� spodoba. - Wstali�my i ruszyli�my w stron� grupy widocznych w dali wie�owc�w. Milczeli�my prawie ca�� drog�. W�a�ciwie to jeszcze by�o kilka spraw do om�wienia, ale czasu te� by�o sporo. Za parkiem chodnik lekko skr�ci� w prawo i przeci�� dwie przecznice. Skr�cili�my w trzeci�. - To tutaj odezwa�em si� pokazuj�c stoj�cy po lewej stronie ulicy o�miopi�trowy blok.- Moje s�owa wyrwa�y dziewczyn� z letargu. - Na kt�rym pi�trze mieszkasz? - Pod samym niebem - odpowiedzia�em. Akenaris wyra�nie si� o�ywi�a. - Nad twoim mieszkaniem s� ju� tylko gwiazdy - o�wiadczy�a. - Nie koniecznie. Nad mieszkaniem jest strych, ale nad balkonem s� tylko gwiazdy. - Weszli�my do budynku i do windy. Zn�w wyczu�em te dziwne perfumy. By�y jednak s�absze jakby �wiadomie ukrywane.. Wysiedli�my na ostatnim pi�trze. Podszed�em do drzwi i otworzy�em je po czym wskaza�em drog� dziewczynie. - Prosz�! Wejd� tylko si� nie przestrasz, bo �ycie samotnego faceta zawsze musi by� zwi�zane z mniejszym lub wi�kszym ba�aganem. Ja wcale nie zamierzam �ama� tej tradycji. - Dziewczyna wesz�a do �rodka a ja m�wi�em dalej - Dostaniesz do wy��cznej dyspozycji ma�y pokoik. B�dziesz w nim mia�a zapewnion� ca�kowit� swobod� i niczym nie skr�powany spok�j Moje mieszkanie sk�ada si� z trzech pokoi, kuchni, �azienki, toalety i balkonu. - Po kolei otwiera�em pomieszczenia pokazuj�c jej wszystko. - Ten pok�j b�dzie nale�a� do ciebie jest ma�y, ale jak widzisz jasny z oknami wychodz�cymi na zach�d. Moja twierdza to ten po drugiej stronie korytarza. Tu jest moje kr�lestwo i oczywi�cie najwi�kszy ba�agan. Z du�ego pokoju i pozosta�ych pomieszcze� b�dziemy korzysta� na r�wnych prawach. - Jak podoba ci si� taki podzia�? Akenaris u�miechn�a si� tym razem ca�� sob�. Nie ukrywa�a swego zachwytu. - Bardzo - powiedzia�a- Nawet nie wiesz jak bardzo. - No to do pracy. My�l�, �e nim przygotuj� tw�j pok�j zobaczysz co jest w lod�wce i zrobisz nam co� do jedzenia a potem p�jdziemy po twoje rzeczy. A kt�ry to hotel? - Nie daj spok�j sama to potem za�atwi�. Zreszt� mo�e jutro, bo to co b�dzie mi dzisiaj potrzebne mam przy sobie. Co ona mia�a przy sobie? Niewielk� damsk� torebk� i malutkie szczelnie zamkni�te drewniane pude�eczko. Nie pyta�em jednak o nic. przecie� to nie mia�o sensu. Tymczasem moja wsp�lokatorka wesz�a do kuchni i zacz�a krz�ta� si� przy posi�ku. Ja wzi��em si� za doprowadzanie do porz�dku jej nowego pokoiku. Wiele pracy nie mia�em: Zamie�� pod�og� , zetrze� kurze i wywietrzy� panuj�cy zaduch. Pomieszczenie umeblowane by�o bardziej ni� skromnie. Jednoosobowy tapczan, st�, krzes�o i rega�. W pokoju nie by�o nawet przyzwoitej szafy. Musia� wi�c dziewczynie wystarczy� rega� za szaf�, szafk� nocn�, biblioteczk� i co tam jeszcze. Kiedy wszystko z grubsza by�o gotowe poszed�em do kuchni. Akenaris jeszcze krz�ta�a si� przy posi�ku. Popatrzy�em jak si� porusza: zgrabnie, lekko i bezszelestnie i chyba wtedy w�a�nie u�wiadomi�em sobie dlaczego zaproponowa�em dziewczynie wsp�lne mieszkanie. W tym samym momencie odwr�ci�a si� w moj� stron� w jej oczach zobaczy�em zdziwienie. - Co si� sta�o? - spyta�em - Nie wiem. - odpowiedzia�a. - jako� dziwnie zakr�ci�o mi si� w g�owie, ale ju� przesz�o. Po chwili zasiedli�my do obiado-kolacji. Wytworzy� si� ca�kiem sympatyczny nastr�j. Rozmawiali�my w�a�ciwie o niczym troch� o pogodzie. Troch� o mieszkaniu. Po posi�ku Akenaris posz�a do swojej kanciapy a ja zaj��em si� robieniem porz�dk�w w innych pomieszczeniach. W pewnym momencie z za drzwi pokoju, w kt�rym przebywa�a dziewczyna dobieg�y mnie jakie� melodyjne d�wi�ki. By�y ciche, ale bardzo wyra�ne. Te d�wi�ki przypomina�y troch� brzmienie harfy, ale znacznie silniej wibrowa�y. Trwa�o to jakie� dziesi�� minut potem wszystko ucich�o. W kilka minut p�niej dziewczyna wysz�a ze swojego pokoju. - Co to by�o? - spyta�em - Chodzi ci o te d�wi�ki? - To taki przyrz�d - relaksator s�u�y do relaksu. Kiedy jestem zm�czona u�ywam go i po jakim� czasie moje si�y psychiczne regeneruj� si�. Pierwsza rzecz na kt�r� odpowiedzia�a mi bez zb�dnych wykr�t�w. A swoj� drog� te d�wi�ki mia�y jakie� dzia�anie i jak wszystko co zwi�zane by�o z dziewczyn� by�y dziwne. Reszta dnia przesz�a bez �adnych sensacji. 4 Min�� prawie miesi�c odk�d Akenaris ze mn� zamieszka�a. Przez tem czas troch� j� pozna�em, ale im wi�cej o niej wiedzia�em tym mniej mog�em to wszystko zrozumie�. Bardzo szybko na przyk�ad zorientowa�em si�, �e dziewczyna potrafi czyta� w moich my�lach. Cz�sto sama zaczyna�a m�wi� o czym�, o czym w�a�nie zamierza�em z ni� porozmawia�. Z pocz�tku jej wypowiedzi na r�ne tematy, o kt�rych w�a�nie my�la�em traktowa�em jako przypadkowe. Zdarza si� czasem, �e my�li dw�ch os�b w tym samym momencie kr��� wok� jednej sprawy. Potem jednak zacz��em to obserwowa� i coraz mniej widzia�em w zachowaniu dziewczyny zwyk�ego przypadku a co raz wi�cej �wiadomego dzia�ania. Ta jej cecha najbardziej mi przeszkadza�a by�a wr�cz kr�puj�ca zw�aszcza wtedy, gdy zatopiony we w�asnych my�lach snu�em szale�cze plany na przysz�o��, w kt�rych ona zajmowa�a donios�e miejsce. Wiedzia�em wtedy, �e mnie "pods�uchuje, bo jej twarz wyra�a�a zdziwienie niepewno�� lub co� nieokre�lonego, ale to co� pozwala�o mi przypuszcza�, �e ona wie. Kt�rego� dnia jak zwykle po po�udniami bywa�o przechadzali�my si� alejkami parku. Mijali�my w�a�nie ogromny �wierk. Ciekawe - pomy�la�em - czy takie drzewo my�li? Czy nas widzi? Czy rozr�nia dobro od z�a? - Widzi, czuje a tak�e rozr�nia dobro od z�a. Cywilizacji nie rozwin�o tylko dlatego, �e nie mo�e chodzi�, �e nie ma chwytnych ko�czyn, �e jego budowa nie jest nastawiona na rozw�j ekspansywnej cywilizacji. - najspokojniej w �wiecie odezwa�a si� Akenaris. - Sk�d wiesz co my�la�em? Przecie� nie odezwa�em si� ani jednym s�owem. - A po co mia�e� si� odzywa�. - Ty potrafisz odczytywa� moje my�li - Tak, ale czy widzisz w tym co� z�ego? - Ja nie mam takich mo�liwo�ci. Nie wiem i nie chc� wiedzie� co my�lisz a wchodzenie do czyjej� g�owy to ograniczanie jego prywatno�ci. Ja ju� wcze�niej zauwa�y�em, �e ty to robisz nic nie m�wi�em, bo nie mia�em pewno�ci, ale teraz ju� wiem. Nie r�b tego wi�cej. A tak w og�le powiedz mi przynajmniej jak to si� dzieje, �e mo�esz odczytywa� my�li.? - Zawsze to robi�am. Zawsze odczytywa�am my�li innych . Je�eli nie chcesz to nie b�d� tego wi�cej robi�a, ale prawd� m�wi�c - nie widz� w tym nic z�ego. Przecie� u nas... - zamilk�a jakby si� nad czym� zastanawia�a. - Co u was? - zapyta�em - eee nic! Tak mi si� jako� powiedzia�o. - Nie dziw si� - powiedzia�em, ale musimy mie� r�wne szanse. Teraz o czym� my�lisz. Nie wiem o czym. Ty mo�esz wiedzie� o mnie wszystko. Ja o tobie nic. Jak - my�lisz - czy to jest uczciwe? - Jarek ty si� chyba czego� boisz. To dziwne, bo z twoich my�li nie zawsze wiele rozumie. Ale nie martw si�. B�dziemy mieli r�wne szans�. Naucz� ci� tego, chocia� jeszcze nie teraz. Jeszcze nie jeste� do tego przygotowany. Do tej pory nie b�d� czyta�a w twoich my�lach a je�li czasem si� zapomn� B�dziesz o tym wiedzia�. Dostaniesz ode mnie sygna�. Wtedy mo�esz przesta� my�le�, albo zwr�ci� mi uwag�. A teraz popatrz na mnie. - Przystan��em i spojrza�em na dziewczyn�. W�r�d tych drzew, w promieniach popo�udniowego s�o�ca kiedy tak na mnie patrzy�a, by�a prze�liczna. Jedna my�l przesz�a mi teraz przez g�ow�. Obj�� j� i przytuli� do siebie. W tym momencie us�ysza�em w uszach co� jakby cichy dzwonek telefonu. Momentalnie przesta�em my�le� na jej temat, ale na twarzy dziewczyny dostrzeg�em zn�w ten dziwny wyraz. - Akenaris teraz zn�w pods�uchiwa�a�? - A widzisz to dzia�a W kilka godzin p�niej stali�my na balkonie. By�o ju� ciemno . W�osy Akenaris rozwiewa� lekki ciep�y wieczorny wiatr. Miasto szykowa�o si� do snu. To chyba jeden z ostatnich letnich wieczor�w.. W powietrzu czu� ju� zapach nieuchronnie zbli�aj�cej si� jesieni. Patrzy�em na miasto roz�wietlone tysi�cem latarni. Patrzy�em na bloki rozb�yskuj�ce gwiazdkami �ar�wek swoich ma�ych s�o�c. Pod ka�d� z takich gwiazd by� odr�bny �wiat. W jednych mieszkaniach, by�o przyjemnie i ciep�o w innych �le i smutno. Te �wiaty mieszkania dla mnie s� tak samo odleg�e jak gwiazdy, w kt�re w�a�nie patrzy�a Akenaris. W pewnym momencie wyci�gn�a r�k� przed siebie i cicho jakby ze smutkiem odezwa�a si�. - Popatrz tam na p�nocnym wschodzie te trzy gwiazdy Deneb, Gienah i Sadir. S� wielkie, dobrze widoczne. Stanowi� trzon konstelacji �ab�dzia. S� one otoczone gwiezdnym py�em Tysi�ce bezimiennych gwiazd oznaczonych jedynie numerami katalogowymi oboj�tnie b�yszczy na niebie dodaj�c jedynie urody tym trzem przewodniczkom. W�r�d tego py�u jest jednak jedna najpi�kniejsza ze wszystkich gwiazd. - dziewczyna na moment zamilk�a a po chwili zacz�a m�wi� dalej. Jest odleg�a o 86 lat �wietlnych. Bardzo podobna do s�o�ca cho� nieco wi�ksza od niego i nieco starsza. Wok� niej kr��y jedena�cie planet. Czwart� licz�c od gwiazdy jest zielono-b��kitna kula. Jest przepi�kna. Ca�a pokryta lasami i p�ytkimi morzami o ciep�ym umiarkowanie wilgotnym i �agodnym klimacie. Nie ma tu huraganowych wiatr�w ni �nie�yc. Nie ma na jej powierzchni czap lodowych. Nie ma te� pusty�. Kiedy zbli�ysz si� do powierzchni planety zobaczysz, �e w zwartym zielonym lesie ukryte s� budowle. Rozrzucone pozornie bez�adnie. Harmonizuj� jednak z otoczeniem wtapiaj�c si� w ziele� drzew. Czarne opsydianowe walce, kopu�y z kryszta�u g�rskiego sto�ki z r�owego agatu ponacinane spiralnie. Budowle ze sztucznych diament�w i rubin�w misternie szlifowane za�amuj�ce promienie tamtego s�o�ca inaczej o ka�dej porze dnia. Inaczej noc� o�wietlane przez dwa ksi�yce jeden naturalny a drugi sztuczny. Mieszka�cy tej planety kochaj� si� w barwach, w grze �wiate�, kszta�tach i harmonii. Od wielu lat nie znaj� wojen. Nie znaj� nienawi�ci i zawi�ci, Szanuj� si� nawzajem. Ka�dy z mieszka�c�w planety stara si� zrozumie� drugiego. Zrozumie� i pom�c mu je�li trzeba. Nie obawiaj� si� siebie, bo znaj� swoje my�li. Mog� by� sami kiedy chc�, ale mog� by� ze wszystkimi. Jeden maj� tylko paragraf prawny: �yj tak ,aby� m�g� jak najwi�cej prze�y� nie szkodz�c innym. Popatrz jakie to proste. Ich spo�ecze�stwo jest czym� w rodzaju wielkiej wsp�lnoty. Wszystkie grupy jednakowo wa�ne i szanowane maj� swoje �ci�le okre�lone obowi�zki. S� wi�c matki, lotnicy, lekarze czy naukowcy. To oni stworzyli wsp�lnot� galaktyczn�, w kt�rej trzysta r�wnych sobie ras z obr�bu drogi mlecznej rozwija cywilizacj� galaktyczn�. Dla nich jednakowo wa�ny jest pojedynczy osobnik jak i ca�a populacja. Spytasz pewnie jak to mo�liwe? - Mo�liwe, bo pojedynczy przedstawiciele rasy maj� poczucie odpowiedzialno�ci a swoje decyzje podejmuj� o to co wiedz� od innych. Pozostali cz�onkowie rasy znaj� my�li tego jednego, kt�ry aktualnie nie wie co pocz�� potrafi� odczuwa� to co on odczuwa przez co na tyle znaj� wszystkie za i przeciw, by pom�c A musisz wiedzie�, �e nigdzie nie ma absolutnego szcz�cia i nawet najwy�ej rozwini�te cywilizacje nie s� wolne od troski, obaw i problem�w trudnych do rozwi�zania. zdezorientowanemu pe�nemu rozterek osobnikowi w podj�ciu w�a�ciwej decyzji mog� pom�c inni. Akenaris umilk�a i zapad�o milczenie. Kiedy dziewczyna m�wi�a patrzy�em w punkt nieba, kt�ry mi pokaza�a. Ona te� tam patrzy�a. Odezwa�em si� pierwszy. - Pi�kny �wiat wymy�li�a� i trzeba przyzna�, �e potrafisz sugestywnie opowiada�. Nawet pokaza�a� mi na niebie gdzie to jest. My�l�, �e mo�esz pokusi� si� o napisanie czego� z dziedziny fantastyki naukowej. Ja te� chcia�bym, aby ziemia taka by�a, ale sama wiesz, �e taki �wiat tutaj to jeszcze odleg�a przysz�o�� i my na pewno tego nie doczekamy. Sama widzisz, �e nasz �wiat to wojny, przemoc strach i nienawi��. Niszczenie s�abych, przemoc w rodzinach, g��d i choroby. Przecie� o tej porze ba�a by� si� sama pokaza� na jakiej� mniej o�wietlonej ulicy. Spu�ci�a oczy powoli kieruj�c wzrok w moim kierunku. - Tak niestety masz racj� a szkoda. Opr�cz romantycznej duszy zaskakiwa�a mnie Akenaris niesamowit� wr�cz wiedz� W�a�ciwie dyskutowa� potrafi�a na ka�dy temat. Trudno by�o na og� stwierdzi� czy jej uwagi i teorie na r�ne tematy by�y wynikiem rzetelnej wiedzy, czy te� nieco wybuja�ej fantazji. Faktem jest, �e do pewnego momentu wszystko si� zgadza�o, ale nast�pne wywody wchodz�ce g��biej w jakie� zagadnienie przewa�nie by�y dla mnie niezrozumia�e, albo nawet je�eli zrozumia�e by�y nigdzie takich teorii nie mog�em znale��. Kt�rego� jednak dnia siedzia�em przed komputerem przegl�daj�c biuletyn instytutu biochemii. Sprawa by�a dla mnie o tyle ciekawa, �e do g��wnej omawianej w tym numerze pracy sam wykonywa�em wiele analiz. Chodzi�o o ustalenie struktury bardzo skomplikowanego bia�ka. By�a to ko�ska globulina o masie cz�steczkowej przekraczaj�cej dwa miliony Ustawienie ponad stu tysi�cy atom�w najpierw w aminokwasach a nast�pnie w uk�adzie aminokwas�w przy uwzgl�dnieniu wzajemnego po�o�enia przestrzennego by�o zadaniem wyj�tkowo skomplikowanym. Tysi�ce wykonanych analiz nie da�y odpowiedzi na nurtuj�ce naukowc�w pytania. Jedne wyniki zaprzecza�y drugim. Kolejne symulacje komputerowe nie przybli�y�y nawet o krok rozwi�zania. Siedzia�em wi�c i przegl�da�em te struktury. W pewnym momencie Akenaris stan�a nade mn� zagl�daj�c przez moje rami� w ekran komputera. Sta�a tak kilkana�cie minut obserwuj�c zmieniaj�ce si� sekwencje. W pewnym momencie powiedzia�a. - Chyba przyj�li�cie b��dne za�o�enie! Te trzy spirale skr�cone w lewo powinny raczej utworzy� struktur� zamkni�t� a wy przyjmujecie, �e tworz� liniow�. Pierwsze i ostatnie aminokwasy powinny by� po��czone tak, by przy odpowiednim ich skr�ceniu utworzy�y kul�. �a�cuchy boczne musz� naprzemianlegle rozchodzi� si� do wewn�trz i na zewn�trz kuli. Pozosta�e atomy nie zwi�zane z aminokwasami oraz mostki ��cz�ce spirale potwierdz� wykonane analizy. Nie da si� od razu ustali� pe�nej struktury bia�ka, ale my�l�, �e je�eli p�jdziecie w tym kierunku, to do�� szybko rozwi��ecie problem. Pochyli�a si� nade mn� i wpisa�a kilka danych z klawiatury. Poda�a punkty pocz�tkowe i ko�cowe zarazem poszczeg�lnych spirali, k�ty ich skr�cenia i za�o�enia dotycz�ce �a�cuch�w bocznych. Pracowa�a tak d�u�sz� chwil� po czym nacisn�a enter po raz ostatni. Na ekranie komputera pojawi� si� napis "prosz� czeka� ". Czekali�my wi�c kilkana�cie minut. Spogl�da�em to na ekran monitora to na Akenaris. Czu�em si� troch� jak przed losowaniem totolotka. Dziewczyna jak zwykle by�a spokojna i opanowana. Po jakim� kwadransie, kt�ry mnie wydawa� si� wieczno�ci� na ekranie pokaza�a si� wymodelowana cz�steczka bia�ka. Tak jak przewidywa�a Akenaris og�lne za�o�enia by�y poprawne i zgadza�y si� z przeprowadzonymi do tej pory analizami. �adnych sprzeczno�ci. Trzeba b�dzie teraz tylko i�� w wyznaczonym kierunku. Problem, kt�ry od miesi�cy sp�dza� sen z oczu najt�szym umys�om instytutu zosta� rozwi�zany. Zrobi�a to drobna niepozorna dziewczyna. Cicha i skromna zawsze taktowna Akenaris Patrzy�em w ekran szeroko otworzywszy usta. Wreszcie po d�ugiej chwili kiedy ju� nie mia�em w�tpliwo�ci odezwa�em si� - Sk�d to wiedzia�a� - Tak jako� przysz�o mi to do g�owy. gdy patrzy�am na ekran. - Ale ty musisz mie� ogromn� wiedz� z biochemii - No nie! Co� tam oczywi�cie kiedy� si� uczy�am, ale z t� ogromn� wiedz� to ju� na pewno przesadzasz. - U�miechn�a si� figlarnie prawie kokieteryjnie i prawie zaraz spowa�nia�a. - Jarek, ale nie powiesz im o mnie! Prawda? przyrzeknij, �e nie. - Dziewczyno uspok�j si�. Czego ty si� boisz. Dobrze nie chcesz to nie powiem, ale szkoda ci�. No i tego twojego odkrycia. - Powiedz, �e sam do tego doszed�e�. W ten spos�b pomo�esz im i chyba sobie. Rozumiesz przecie� o co w tej cz�steczce chodzi. - My�l�, �e nie do ko�ca, ale na tyle, �eby si� w tym nie pogubi�. - To wystarczy. Macie m�drych uczonych do reszty dojd� sami. - Nast�pnego dnia okaza�o si�, �e Akenaris mia�a racj�. Kopi� symulacji przekaza�em doktorowi Koguci�skiemu. Ju� w dwie godziny p�niej wezwa� mnie do siebie sam szef programu profesor Markiewicz. - No c� panie magistrze. �mia�a teoria. Oczywi�cie jeszcze wymaga sprawdzenia, ale wida�, �e jest pan bardzo zdolnym m�odym cz�owiekiem. Czy nie my�la� pan o otwarciu przewodu doktorskiego? Oczywi�cie w tej sytuacji mo�e pan liczy� na moj� pomoc. W jaki spos�b doszed� pan do tego odkrycia. My�l�, �e razem jako� to usystematyzujemy. By�a kawa, kieliszek koniaku, protekcjonalny u�cisk d�oni. Po powrocie do laboratorium nawet sam borsuk czyli profesor Koret u�miechn�� si� do mnie i co absolutnie nie by�o w jego zwyczaju poda� mi swoj� t�ust� o�lizg�� d�o�.. - Do domu wr�ci�em z�y. Jak mia�em t�umaczy� tym tam rzeczy, o kt�rych sam nie wiele wiedzia�em? Akenaris od razu zauwa�y�a moj� niewyra�n� min�. - Co si� sta�o - dziewczyna jak zwykle sta�a przede mn� spokojna i oczywi�cie zupe�nie opanowana. - Profesor chce zna� wszystkie szczeg�y symulacji nie chodzi mu o og�lniki. On chce zna� mechanizm, kt�ry ja podobno odkry�em. A Ja tak naprawd� wiem na ten temat bardzo ma�o a w�a�ciwie to prawie nic. Jak mam z nim rozmawia�. Stan�a� z boku a ja mam do wyboru: albo co� tam kr�ci�, albo zgoni� na przypadkowe wpisanie danych prosto z sufitu co w sumie i tak jest raczej nieprawdopodobie�stwem, albo opowiedzie� o tobie. �adna z tych mo�liwo�ci jak pewno sama wiesz nie jest do przyj�cia. Dziewczyna u�miechn�a si� - Jarek Nie martw si�! Chod� si�d� obok mnie zaraz ci wszystko wyt�umacz�. Powoli, spokojnie. Na pewno zrozumiesz. Zacz�a t�umaczy�. I tu wysz�a nast�pna jej cecha charakteru.. By�a wspania�ym Nauczycielem. Bardzo szybko wszystko zrozumia�em. Najdziwniejsze by�o jednak to, �e nast�pnego dnia rano, kiedy wsta�em wiedzia�em wiele wi�cej na temat. Budowy bia�ek. Wiedzia�em znacznie wi�cej o aminokwasach, ich wzajemnych zale�no�ciach czy mo�liwo�ciach wyst�pienia w cz�steczkach bia�ka przypadkowych metali lub innych pierwiastk�w �ladowych. To co do tej pory uwa�a�em za przypadek by�o ca�kiem zgrabn� i logiczn� regu��. Zna�em wzory przekszta�ce� takich o kt�rych chyba poprzedniego dnia nie m�wi�em z dziewczyn�. A mo�e tylko tak mi si� wydawa�o? Po tej ca�ej historii z bia�kiem wiedzia�em ju�, �e Akenaris nie jest zwyk�� dziewczyn�. Obdarzona ogromn� wiedz� i jak�� nadprzyrodzon� si�� ma tu w moim mieszkaniu swoj� misj� do wykonania. Ale jak�? Kiedy pr�bowa�em czego� si� od niej dowiedzie�: albo dyskretnie zmienia�a temat rozmowy, albo obraca�a moje uwagi w �art 5 By� szary listopadowy wiecz�r. Wiatr z dzik� furi� uderza� o parapety i szyby okienne kroplami deszczu zmieszanego z mokrym �niegiem. Pod naporem �ywio�u gwar ulicy przycich�. Jedynie przeje�d�aj�ce samochody w przerwach mi�dzy kolejnymi atakami wiatru przedziera�y si� szumem k� przez zawodzenia wichru i �wist siek�cego deszczu. Zap�nieni przechodnie opatuleni w peleryny cichaczem przemykali pod murami dom�w os�oni�ci parasolkami, skuleni i zm�czeni targaj�cym nimi wiatrem. Pe�na zwykle o tej porze przechodni�w ulica by�a prawie pusta. Jedynie samochody jak widma sun�y bardzo wolno d�ugim szeregiem jad�c nie wiadomo sk�d i nie wiadomo dok�d. Sta�em przed oknem w du�ym pokoju patrz�c na to przygn�biaj�ce smutkiem i beznadziejn� szaro�ci� miasto. M�j nastr�j doskonale harmonizowa� z tym jaki panowa� za szyb�. Z Akenaris w�a�ciwie nic si� nie zmieni�o. Chcia�em, �eby co� p�k�o, chcia�em by� blisko niej. Rozmawiali�my ostatnio bardzo du�o, ale by�y to pogaw�dki jakby s�u�bowe. W�a�ciwie to przewa�nie m�wili�my o moich sprawach zawodowych. Tego typu dyskusje sta�y si� z czasem do�� monotonne, bo ile� mo�na �y� prac�, Pr�bowa�em kilka razy porozmawia� z ni� o nas. Przesta�a si� ju� nawet temu dziwi�, ale zawsze kiedy zaczyna�em snu� swoje plany na przysz�o�� pr�buj�c wci�gn�� j� do takiej rozmowy robi�a si� smutna. Zaczyna�a milcze� a po chwili pod byle pretekstem ucieka�a do swojego pokoju. Doszed�em w ko�cu do wniosku, �e po prostu nie jestem m�czyzn�, na kt�rego ona mo�e zwr�ci� uwag� jak kobieta. Taki chyba ju� muj los. By�o mi przykro, bo teraz wiedzia�em, �e j� kocham. Sta�em przed tym szarym oknem. W gardle czu�em ucisk. A mo�e ona nie wie nic o mojej mi�o�ci? Ale czemu ucieka od tego tematu? Je�li jest tak jak my�l� to przynajmniej niech mi to powie. Nie chc� �y� w niepewno�ci. Musz� jasno postawi� spraw� a potem niech si� dzieje jej wola. Nagle w g�owie us�ysza�em telefoniczny dzwonek. Akenaris si� w��czy�a Dawno tego nie by�o I nagle wpad�em na pomys�> Tak b�dzie �atwiej. - Akenaris nie wy��czaj si�! - pomy�la�em. Wys�uchaj tego co mam ci do powiedzenia. Przycisz tylko ten dzwonek bym si� m�g� dok�adnie skoncentrowa� a poza tym chc� nie� pewno��, �e mnie wys�uchasz. Na chwil� przerwa�em budowanie zda� w my�lach. Czeka�em z niepokojem na jej reakcj�. Po kilku sekundach sygna� os�ab� prawie do zera, ale mimo to by� s�yszalny. Dziewczyna zrozumia�a mnie i przysta�a na moj� pro�b�. Zacz��em znowu w my�lach budowa� zdania. - To chyba zacz�o si� ju� pierwszego dnia kiedy zobaczy�em ci� na �aweczce w strugach deszczu. Zaintrygowa�a� mnie najpierw swoim strojem i niekonwencjonalnym zachowaniem. Urzek� mnie tw�j wdzi�k i jaka� nieuchwytna subtelno��. Kiedy zaproponowa�em ci mieszkanie naprawd� jeszcze nie wiedzia�em dlaczego. Wtedy odczuwa�em tylko niejasny niepok�j. Wtedy patrzy�em na ciebie jak na �liczn� dziewczyn�. Ot tak jak patrzy si� na interesuj�ce kobiety. Od tej pory min�o pi�� miesi�cy. Dzisiaj wiem, �e po prostu ci� kocham. Kocham za pi�kno, kocham za m�dro�� i dobro�, kocham za subtelny romantyzm i umi�owanie pi�kna., Kocham za to �e jeste�. Wiem, �e stara�a� si� jak mog�a� unika� tego tematu rozmowy. Zdaj� sobie spraw� z tego, �e mog� ci si� nie podoba�, �e ty my�lisz o innym typie m�czyzny, ale dop�ki nie b�d� pewny, dop�ty pod�wiadomie b�d� mia� nadziej� na zdobycie twoich wzgl�d�w. Akenaris! Ja wol� zna� nawet smutn� prawd�, ale prawd�. Nie trzymaj mnie w niepewno�ci. To najgorszy z mo�liwych stan�w. Nagle us�ysza�em jaki� szelest tu� za sob�. Obr�ci�em si� i oniemia�em. Po raz pierwszy to ja nie mog�em wyj�� ze zdumienia. Nie mia�em poj�cia co robi� ani jak si� zachowa�. Za mn� o kilka krok�w sta�a Akenaris. Sta�a w milczeniu, ale po jej twarzy sp�ywa�y �zy. Dziewczyna p�aka�a. Po jej twarzy sp�ywa�y wielkie �zy znacz�c bruzdy na jej zwykle pogodnym i spokojnym obliczu. Sta�em jak zakl�ty. Co w�a�ciwie mia�em robi�? W pierwszym momencie chcia�em podej�� do dziewczyny, chcia�em j� obj�� przytuli�, osuszy� jej �zy, ale gdzie� tam w �rodku moje drugie Ja przestrzeg�o mnie przed tym gestem. Dlaczego tak zareagowa�a? Czy naprawd� pope�ni�em jaki� nietakt? Sta�em tak bezradnie a ona p�aka�a. Po jakim� czasie, kt�ry mnie wydawa� si� niesko�czenie d�ugi uspokoi�a si� i pierwsza odezwa�a si�. - Odebra�am twoje my�li i odczucia. Rozumiem tw�j stan, ale to nie takie proste. Ja te�, ale nie mog�. Ty nic jeszcze nie rozumiesz - podesz�a do sto�u i wzi�a stoj�c� na nim szklank� z wod� mineraln�. Kiedy tu zamieszka�am nie my�la�am, �e to b�dzie takie trudne, takie inne i zupe�nie niezrozumia�e. To przeros�o moje mo�liwo�ci, moje przygotowanie do tego, moj� wiedz� o was o tobie, o sobie, o tym wszystkim co tutaj wyznacza granice �ycia. ale ja nie chcia�am, nie wiedzia�am a teraz wiem, �e nie mog�. O czym ona m�wi? Przecie� to s� jakie� nieskoordynowane s�owa, jaki� niezrozumia�y be�kot. Co� chcia�a powiedzie�, ale nie wiedzia�a jak a mo�e to jedna z kolejnych jej zagadek. Po chwili milczenia dziewczyna opanowa�a si� nieco i spokojniejszym ju� g�osem m�wi�a dalej.. - Musz� wyt�umaczy� ci to wszystko, ale nie wiem jak, bo przecie� ty nie jeste� niczemu winny. - Zm�w zapad�o k�opotliwe milczenie. Szklanka w r�ku Akenaris dr�a�a delikatnie przez chwil� a potem nagle p�k�a .Od�amki szk�a wbi�y si� w jej r�k�. Dziewczyna sykn�a z bulu i rozlu�ni�a palce. Na jej d�oniach ukaza�y si� stru�ki krwi. Podbieg�em do niej, ale by�a szybsza. Odskoczy�a w ty�. - Zostaw! Zaraz to zatamuj� - Mo�e jednak ci pomog�? - Nie! Zrobi� to sama. - Ruszy�a w stron� swojego pokoju. �ami�c nasz� dotychczasow� umow� ruszy�em jej �ladem. I w tym momencie w g�owie przebieg�a mi my�l. My�l wyra�na wypowiedziana g�osem Akenaris - Jarek zosta�. Nic mi nie jest. Musz� by� sama. I tak nie da si� od tego uciec, ale prosz� daj mi chwil� czasu. - Zatrzyma�em si� prawie przy drzwiach jej pokoju Spojrza�a na mnie przelotnie w momencie, gdy wchodzi�a do swojego pokoju a na jej twarzy pojawi� si� ledwie dostrzegalny u�miech. Tak odebra�em jej my�li. Pierwszy raz. Mo�e teraz co� si� zmieni. Drzwi za Akenaris zamkn�y si� bezszelestnie. Chwil� jeszcze sta�em niezdecydowany. - Nie ma rady. Trzeba posprz�ta� szk�o. Na dywanie le�a�y od�amki zgniecionej szklanki. Poszed�em do kuchni po zmiotk� i szufelk�. Po - chwili by�em ju� pochylony nad dywanem. Na jednym z kawa�k�w rozbitej szklanki zobaczy�em kropl� krwi dziewczyny. By�a prawie normalna, ale tylko prawie. Mia�a wyra�nie r�owy odcie�. - Co u diab�a- czy�by by�a chora. Ten kawa�ek szk�a szybko wynios�em do swojego pokoju a potem posprz�ta�em pozosta�e od�amki. Wtedy dopiero zaj��em si� bli�ej znaleziskiem. Przygotowa�em preparat mikroskopowy i starannie zabezpieczy�em go przed przypadkowym zniszczeniem. Kopert� w�o�y�em do kieszeni marynarki. Jutro zobacz� co tak w�a�ciwie dzieje si� z dziewczyn�. Mo�e niczego si� nie domy�li, bo przez ca�y ten czas nie wchodzi�a do moich my�li. Chyba bardziej zaabsorbowana by�a sob� Ze swojego pokoju wysz�a po dobrej godzinie. Zachowywa�a si� tak jakby nic si� nie sta�o, ale nie odzywa�a si� do mnie. Po d�u�szym milczeniu sam nie�mia�o zacz��em rozmow�. - Jak twoja r�ka. Poka�. - Daj spok�j. - Nic mi nie jest Drobne dra�ni�cia. Zdezynfekowa�am i prawie �ladu nie ma. - To by�a ca�a rozmowa tego wieczoru. Nie pyta�em ju� wi�cej o nic. Do poprzedniego tematu nie wraca�em. Ba�em si� �ez, jej bezradno�ci i swoich reakcji. Zreszt� Akenaris powiedzia�a, �e od tego tematu nie da si� uciec. Trzeba po prostu czeka�. Niepokoi�o mnie co� innego. Dziwna barwa jej krwi. Niby normalna a jednak? Ten r�. Jako analityk nie spotka�em si� jeszcze z czym� takim. Mo�e jutrzejszy dzie� przyniesie jakie� rozwi�zanie tej zagadki, ale jak na razie pozosta� tylko niepok�j i w�tpliwo�ci 6 Tego jeszcze nie by�o w historii instytutu. W laboratorium pojawi�em si� jako pierwszy i to dobre p� godziny przed czasem. Od razu uruchomi�em analizator krwinek. Pr�bk� umie�ci�em pod czytnikiem i oczekiwa�em na wynik. Dopiero wtedy przebra�em si� w m�j s�u�bowy bia�y fartuch laboratoryjny. Min�o 5 minut Zaszumia�a drukarka. Po kr�tkiej chwili mia�em w r�ku wynik. Obraz jej krwi. -Spojrza�em na wydruk i u�wiadomi�em sobie, �e na kartce wypisane s� jakie� kompletne idiotyzmy: Erytrocyty - brak, Leukocyty brak, hemoglobina nieoznaczalna, hematokryt nieoznaczalny. Ogromna ilo�� mutant�w i kom�rek nowotworowych nie mo�liwych do zidentyfikowania. Kompletna bzdura. Usiad�em przed mikroskopem elektronowym i od razu da�em powi�kszenie 50 tysi�cy. Kropla krwi roztarta na szkie�ku widoczna by�a doskonale. Nie mog�o by� �adnych w�tpliwo�ci a jednak -To nie by�a ludzka krew. Jakie� nieznane mi krwinki. O ca�kiem innych kszta�tach.. W�a�ciwie struktura krwi by�a poprawna, lecz jej elementy by�y zupe�nie inne. Powinienem w�a�ciwie wybra� wyst�puj�ce schematy, przypisa� im podstawniki ludzkiej krwi i jeszcze raz podda� analizie w analizatorze, ale po pierwsze nie mia�em wi�cej materia�u badawczego a po drugie taka praca wymaga�a ode mnie kilku �adnych godzin. Nie usz�o by to uwagi innych laborant�w a ja nie chcia�em nikomu m�wi� o Akenaris. Z braku mo�liwo�ci ograniczy�em si� jedynie Jeszcze do kilku drobnych analiz wykonanych w ogromnym po�piechu i ju� wiedzia�em wszystko. Akenaris by�a �yw� istot�, ale nie mog�a by� cz�owiekiem. Teraz dopiero zacz��em rozumie� jej dziwne zachowanie. Opowie�� o planecie w gwiazdozbiorze �ab�dzia musia�a by� opowie�ci� o jej domu. Kocha�em istot� z innej planety. Czu�em jak �zy cisn� mi si� do oczu. Czu�em jak co� si� we mnie buntuje. Jak �wiat wali mi si� pod nogami. To by�a naprawd� moja pierwsza wielka mi�o��. Kobieta moich sn�w i najskrytszych marze�. Nie, to nie mo�liwe, to musi by� jaka� jej sztuczka. Sk�d by si� tu wzi�a dziewczyna z innej planety? Przecie� chyba ziemskie radary, satelity i ca�y ten kosmiczny �mietnik na orbicie ziemskiej nie przepu�ci�by obcego pojazdu nie zauwa�aj�c jego obecno�ci. No dobrze a UFO przecie� widuje si� co� takiego? A krew dziewczyny? Przecie� mam tu jej preparat? Jarek nie oszukuj sam siebie> Ona jest naprawd� z innego �wiata i nic na to nie poradzisz. - Jarek co si� sta�o us�ysza�em nagle g�os Ka�ki. Nawet nie zauwa�y�em kiedy wesz�a - Nic - odpowiedzia�em tylko i szybko schowa�em preparat. -Widz� przecie�, �e co� jest z tob� nie tak, ale jak nie chcesz to nie m�w. - Wzruszy�a ramionami. - Dzie� d�u�y� ni si� okropnie. Najgorsze jednak to , �e wszyscy w laboratorium zwr�cili uwag� na