494

Szczegóły
Tytuł 494
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

494 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 494 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

494 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

B��KITNE OCZY Autor : MattRix Gdynia,7 marca 1994 HTML : Argail Cz�owiek od zawsze pragn�� innego, lepszego �ycia. Niewa�ne jak dobrze mu si� powodzi�o, chcia� �eby by�o lepiej. P�dzimy nieuchronnie do ... Czy ktokolwiek wie do czego? Czy mo�e to by� ... zguba? W �wiecie, w kt�rym przysz�o jej �y� wszystko by�o tak jak trzeba. Spok�j, dobrobyt, dochody bez pracy, najrozmaitsze zachcianki spe�niane bez problem�w. Ludzie byli pi�kni i wiecznie m�odzi. Mieszkali w l�ni�cych szklanych domach, si�gaj�cych gwiazd. Ich miasta by�y oazami, w kt�rych zapomniano o b�lu, plagach, biedzie i �zach. Cz�owiek mia� wszystko to, do czego zd��a� przez stulecia swego istnienia. Si�gn�� szczytu ... Wszystko by�o idealne ... Ale czu�a si� tu obco. Tak jakby nie nale�a�a do tego �wiata. Brakowa�o jej uczu�, kt�re przesta�y by� potrzebne innym. By�o przecie� zbyt pi�knie i �atwo, by martwi� si� o cokolwiek. I tylko ona zdawa�a si� widzie�, �e do "Kr�lestwa Wiecznego Raju" wkrad�a si� nuda, zoboj�tnienie i �mier�. Coraz wi�cej ludzi, tych kt�rych zna�a i tych obcych, korzysta�o z wypraw w inne �wiaty, aby nigdy nie powr�ci� do "Raju". �mier�, kt�rej Cz�owiek przesta� si� ba�, sta�a si� modna jak fryzura, czy ubi�r. Zapomniano co to instynkt samozachowawczy, dzi�ki kt�remu ludzko�� przetrwa�a tak d�ugo. Wszyscy traktowali te wyprawy z naturaln� akceptacj�. Jako co�, co urozmaici cho�by na chwil� ich �ycie. Kiedy wi�c jej rodzice o�wiadczyli jej z u�miechem, �e pragn� odby� jedn� z tych podr�y w jedn� stron�, co� w niej p�k�o. Byli m�odzi i pi�kni, ale "Raj" zaczyna� oddzia�ywa� na nich. Nie mog�a nic zrobi�, gdy� wiadomo�� otrzyma�a w chwili, gdy byli ju� w drodze do NIK�D. B�l rozrywa� j� od �rodka, a oczy zala�y si� s�ono�ci�. Po chwili spojrza�a zdziwiona na swoje lustrzane odbicie, lecz wszystko wr�ci�o. Walczy�a sama ze sob�. �ycie ze zrezygnowaniem. Ch�� z bezsilno�ci�. Ona z ca�ym �wiatem. Nawet deszcz by� cz�ci� planu, o kt�rym marzy� cz�owiek. Nie czu�a sp�ywaj�cej z przestworzy wody. Tak obola�a by�a jej dusza, kt�r� nagle zosta�a obdarowana. Przez my�li przechodzi�y jej r�ne obrazy i cho� nie powinna nic czu�, czu�a b�l niemal fizyczny. By�a sama w�r�d milion�w. Sama w�r�d cieni. Sama ze swym b�lem. Sama ... I nagle los cz�owieczy zetkn�� j� z b��kitem �ycia. Potkn�a si� i os�abiona niemal upad�a, gdy mocne rami� podtrzyma�o j�. By� bogiem z przekaz�w staro�ytnych. Ca�y mokry jak i ona, w�osy u�o�one przez deszcz w pi�kny nie�ad, usta jakich nikt nie pami�ta� i b��kit ... Nigdy nie przypuszcza�a, �e b��kit oczu mo�e by� tak koj�co g��boki. Spojrza� na ni�, a gdy ich oczy spotka�y si�, b�l znikn��. Tylko delikatne ciep�o rozp�ywa�o si� w niej, emanuj�c swym pi�knem. Zobaczy�a w nich wszystko: niepok�j, mi�o��, b�ogo��, bezpiecze�stwo, spok�j, �ycie i nadziej�. Trzyma� j� mocno, bo oszo�omiona jasno�ci� jego twarzy nie by�a w stanie zrobi� ruchu. By� silny i delikatny zarazem. Gdy min�o pierwsze oszo�omienie, nie mog�a powstrzyma� ch�ci sprawdzenia czy jest oby realny. Najpierw delikatnie dotkn�a opuszkami palc�w kosmyk�w w�os�w na czole. A gdy wci�� patrzy� na ni� i palcem wytar� samotn� �z� sp�ywaj�c� po policzku, dotkn�a jego twarzy pewniej, otwart� d�oni�. By� tam. I nagle us�ysza�a b��kit jego g�osu: - Nie r�b tego. Fala gor�ca zala�a j� i zrozumia�a. Zna� jej my�li. - �yj i ucz �y� innych. Sta�a wci�� z na wp� wyci�gni�t� w jego stron� r�k�, gdy znika� w strugach deszczu. �wiat by� teraz dla niej pe�en zupe�nie nowych dozna�. I ju� wiedzia�a jak �y�. Czy Cz�owiek musi zaj�� a� tak daleko, by na swej drodze spotka� b��kit nadziei? KONIEC