4928

Szczegóły
Tytuł 4928
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4928 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4928 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4928 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Steven Saylor Rubikon Rubicon Przek�ad: Janusz: Szczepa�ski Wydanie polskie: 2003 Mojemu bratu Ronny�emu CZʌ� 1 MINERWA Rozdzia� 1 � Pompejusz b�dzie nie�le wkurzony � powiedzia� Dawus. � Zi�ciu, masz wyra�n� sk�onno�� do wyg�aszania oczywistych stwierdze�. � Westchn��em. Zacisn��em z�by i ukl�kn��em, aby przyjrze� si� z bliska. Martwe cia�o le�a�o twarz� w d� na samym �rodku mojego ogrodu, u st�p br�zowego pos�gu Minerwy, niczym pogr��ony w mod�ach czciciel bogini. Dawus kr��y� wok� mnie i os�aniaj�c oczy przed jaskrawym �wiat�em s�onecznym, podejrzliwie spogl�da� ku czterem rogom otaczaj�cego perystyl dachu. � Nie rozumiem, jak zab�jca m�g� tu wej�� i wyj�� nie zauwa�ony przez nikogo z domownik�w � mrukn��, marszcz�c czo�o, co nada�o mu wygl�d przero�ni�tego ch�opca. Zbudowany jak grecki pos�g i r�wnie inteligentny, mawia�a o nim w �artach Bethesda. Mojej �onie nie podoba�o si� ma��e�stwo naszej jedynej c�rki z niewolnikiem, zw�aszcza za� z takim, kt�ry okaza� si� na tyle bezczelny (albo g�upi), aby zafundowa� jej ci���. Ale c�... cokolwiek by�my o nim my�leli, Diana by�a w nim zakochana. No i trudno zaprzeczy�, �e owocem ich wzajemnej sk�onno�ci jest pi�kny syn, kt�rego wrzask w tej chwili s�ysza�em; domaga� si� od mamy i babci, aby wypu�ci�y go do ogrodu, i dar� si� tak, jak tylko dwulatek potrafi. Jednak w ten s�oneczny styczniowy ranek nie mo�na by�o pozwoli� Aulusowi na zabaw� na �wie�ym powietrzu, poniewa� w ogrodzie le�a�y zw�oki. Chodzi�o przy tym o nie byle kogo: Numeriusz Pompejusz by� krewnym Pompejusza Wielkiego, kt�rym� z jego kuzyn�w, cho� o dwa pokolenia m�odszym. Przyby� do mojego domu sam, przed niespe�na p�godzin�, a teraz le�a� martwy u mych st�p. � Nie mog� tego poj��. � Dawus podrapa� si� w brod�. � Zanim wpu�ci�em Numeriusza, dobrze si� rozejrza�em po ulicy, jak to zawsze robi�. Nie zauwa�y�em, aby ktokolwiek go �ledzi�. Kiedy Dawus by� niewolnikiem, s�u�y� Pompejuszowi* jako ochroniarz; przy jego masywnej budowie taka funkcja sama si� narzuca�a. Zosta� wyszkolony nie tylko do walki, ale i do wykrywania niebezpiecze�stwa. Jako m�j zi�� przej�� na siebie obowi�zek strze�enia domu i w tych niespokojnych czasach do niego nale�a�o otwieranie go�ciom drzwi. Kiedy niejako tu� pod jego nosem zdarzy�o si� morderstwo, przyj�� to jak osobist� pora�k�. W s�u�bie u Pompejusza za taki b��d czeka�oby go co najmniej ostre przes�uchanie. Poniewa� milcza�em, Dawus zacz�� przes�uchiwa� sam siebie. Kroczy� po ogrodzie tam i z powrotem, na palcach odliczaj�c kolejne pytania. � Dlaczego go wpu�ci�em? No, zna�em go z widzenia, nie by� zupe�nie obcy. Wiedzia�em, �e to Numeriusz, m�odszy kuzyn i ulubieniec Pompejusza, a przy tym dobry i uprzejmy cz�owiek. Przyszed� sam, nie mia� z sob� nawet niewolnika do ochrony, nie widzia�em wi�c potrzeby, by kaza� mu czeka� na ulicy. Wpu�ci�em go do westybulu. Czy zapyta�em go o posiadan� bro�? Prawo oczywi�cie zabrania noszenia broni w obr�bie mur�w miasta, ale nikt dzisiaj tego nie przestrzega, wi�c owszem, zapyta�em. On za� wcale nie protestowa�, tylko od razu odda� mi sw�j sztylet. Czy go dodatkowo zrewidowa�em, zgodnie z twoim zaleceniem nawet wobec obywateli? Tak, a on mi na to bez szemrania pozwoli�. Czy zostawi�em go cho�by na chwil� samego? Nie. Zosta�em z nim w westybulu, do ciebie za� pos�a�em ma�ego Mopsusa, by oznajmi� przybycie go�cia, i czeka�em na twoje polecenie, aby go wprowadzi�. Otrzymawszy je, przyprowadzi�em go tutaj, do ogrodu. Bawili�cie si� w s�o�cu z Dian� i Aulusem, niemal dok�adnie tam, gdzie teraz le�y trup. Odes�a�e� oboje do domu. Czy zosta�em z tob�? Nie, bo mnie te� kaza�e� odej��. Ale ja co� przeczuwa�em! Powinienem by� tu zosta�. � Numeriusz powiedzia�, �e ma wiadomo�� przeznaczon� tylko dla mnie � odpar�em. � Je�li ju� nawet we w�asnym domu cz�owiek nie mo�e spokojnie rozmawia�... � Rozejrza�em si� dooko�a, patrz�c na starannie przyci�te krzewy i jaskrawo pomalowane kolumny otaczaj�cego ogr�d portyku. Zerkn��em do g�ry, na pos�g Minerwy; mimo up�ywu lat jej twarz pod wielkim he�mem wci�� by�a dla mnie nieprzenikniona. Ogr�d znajdowa� si� w centralnej cz�ci, w sercu domu... w sercu mojego �wiata... i je�eli tutaj nie jestem bezpieczny, to znaczy, �e ju� nigdzie nie ma dla mnie spokojnej przystani. � Nie dr�cz si� tak, Dawusie. Dobrze wykona�e� swoje zadanie. Wiedzia�e�, �e Numeriusz jest tym, za kogo si� podaje, i wzi��e� jego bro� na przechowanie. � Ale taki Pompejusz ani na chwil� nie pozostaje bez ochrony, a ja... � Czy�by�my do�yli takich czas�w, �e zwyk�y obywatel musi na�ladowa� Pompejusza b�d� Cezara i ochrona musi sta� nad nim przez okr�g�� dob�, nawet kiedy sobie wyciera ty�ek? Dawus zmarszczy� czo�o. Wiedzia�em, co my�li: �e takie wyra�enia do mnie nie pasuj�, �e musz� by� porz�dnie wstrz��ni�ty i usi�uj� nie da� tego po sobie pozna�, �e jego te�� jest ju� za stary, by poradzi� sobie z szokiem w rodzaju odkrycia zw�ok w ogrodzie jeszcze przed po�udniowym posi�kiem. Spojrza� zn�w na dach i rzek�: � Ale przecie� to nie Numeriusz stanowi� zagro�enie. To ten cz�owiek, kt�ry tu za nim przyszed�. Facet musi by� jak jaszczurka, �eby tak b�yskawicznie i bezszelestnie wspina� si� po murach. Nic nie s�ysza�e�, ojcze? � M�wi�em ci, �e rozmawia�em przez chwil� z Numeriuszem, potem zostawi�em go samego i poszed�em do gabinetu. � Ale to tylko par� metr�w st�d. Co prawda Minerwa mog�a ci przes�oni� widok, a tw�j s�uch... � M�j s�uch jest tak samo dobry jak u ka�dego innego sze��dziesi�ciolatka! � przerwa�em mu. Dawus skin�� g�ow� z szacunkiem. � W ka�dym razie dobrze, �e ci� tu nie by�o, kiedy zjawi� si� zab�jca, bo inaczej... � Bo inaczej i mnie m�g�by udusi�? Dotkn��em sznura, kt�ry wci�� by� okr�cony wok� szyi Numeriusza tak mocno, �e a� wrzyna� si� w sk�r�. Narz�dziem zbrodni by�a prosta garota: kr�tka linka zamocowana do dw�ch ko�c�w grubego kijka s�u��cego do jej zaciskania. Dawus przykl�kn�� obok mnie i rzek�: � Morderca musia� zaj�� go od ty�u, zarzuci� mu garot� na szyj� i skr�ci� kijem. Paskudna �mier�. Odwr�ci�em si�, czuj�c nag�� s�abo��, Dawus za� ci�gn��: � Ale za to cicha. Numeriusz nie m�g� nawet krzykn��. Mo�e na pocz�tku wyda� jaki� j�k czy charkot, ale potem sznur odci�� mu dop�yw powietrza. Widzisz, te�ciu, jak Numeriusz zary� tu pi�tami w �wir? No, w ten spos�b ha�asu by nie narobi�. Gdyby cho� m�g� r�bn�� pi�ci� w Minerw�... Ale obie r�ce mia� zaj�te: instynktownie pr�bowa� chwyta� za sznur, by uwolni� gard�o. Zastanawiam si�... � Dawus zn�w spojrza� na dach. � Zab�jca nie musia� by� du�y. Przy garocie nie trzeba wielkiej si�y nawet wtedy, gdy ofiara jest dobrze zbudowana, pod warunkiem �e zostanie zaskoczona. � M�wisz z w�asnego do�wiadczenia, m�j zi�ciu? � Och, u Pompejusza nauczono mnie wielu podobnych rzeczy... � Dawus rzuci� mi zawadiacki u�miech, kt�ry jednak szybko znikn�� z jego twarzy, kiedy zobaczy� moj� min�. � Nie s�dzisz chyba, �e ja... � Oczywi�cie, �e nie � zapewni�em go. � Ale kto wie, czy taka my�l nie za�wita Pompejuszowi? Powiedz mi, czy jest co�, za co m�g�by� chowa� do niego uraz�? Co�, o czym nie wiem? Czy zdarza�o si�, �e by�e� w jego s�u�bie �le traktowany? � Nie. Czy kiedykolwiek na niego narzeka�em? Pompejusz by� dobrym panem. � Dawus zn�w si� u�miechn��. � Poza tym to w�a�nie on wypo�yczy� mnie tobie do strze�enia domu podczas zamieszek po �mierci Klodiusza, dzi�ki czemu pozna�em Dian� i... � Zarumieni� si�. I zosta�e� jej potajemnym kochankiem, pomy�la�em. Sp�odzili�cie dziecko, po czym mia�em dwa wyj�cia: albo pozwa� Pompejusza do s�du i przygl�da� si�, jak zostajesz za�wiczony na �mier�, albo kupi� ci� od niego, wyzwoli� i uczyni� zi�ciem. Je�li kto� m�g�by chowa� uraz� do twego pana, to w�a�nie ja. Nie powiedzia�em jednak tego g�o�no. � Chcia�em... � Dawus si� zaj�kn��. � Chcia�em tylko powiedzie�, �e dobrze wspominam mego dawnego pana, a on musi o tym wiedzie�, je�li w og�le po�wi�ci�by mi cho� jedn� my�l. � A Numeriusz? M�wisz, �e by� ulubie�cem Pompejusza. Czy nie pozwala� sobie na jakie� szykany wobec s�u�by, kiedy przebywa� w jego domu? Mo�e wyrz�dzi� ci jak�� krzywd�, zakpi� z ciebie albo w jakikolwiek spos�b urazi�? � spyta�em, dobrze wiedz�c, �e niekt�rzy z ochot� wykorzystaliby niewolnika o budowie i inteligencji greckiego pos�gu. � Nigdy! Powiedzia�em ju�, �e Numeriusz dla ka�dego umia� znale�� dobre s�owo. Lubi�em go. � A zatem nie ma najmniejszego powodu, aby Pompejusz m�g� ci� podejrzewa�, kiedy si� dowie o jego zamordowaniu? � Nie ma! � Pytam o to, m�j zi�ciu, poniewa� gdyby by�o inaczej, m�g�bym ulec pokusie wywleczenia trupa na ulic� i udawania, �e nigdy nie dotar� do mego domu. W dzisiejszych czasach op�aca si� uczyni� wszystko, by unikn�� k�opot�w, zw�aszcza ze strony Pompejusza Wielkiego. � Obserwowa�em przez chwil� twarz Dawusa i doszed�em do wniosku, �e nie potrafi�by mnie oszuka�. � No, dobrze. Trzeba wi�c mu o wszystkim powiedzie�. Chyba musz� to zrobi� osobi�cie, to znaczy wybra� si� do jego willi za miastem, odczeka�, a� mnie przyjmie, przekaza� z�e wie�ci i niech sobie z nimi radzi po swojemu. Pom� mi odwr�ci� go na wznak � powiedzia�em, wskazuj�c na nieboszczyka. Z g��bi domu dobieg� mnie p�acz wnuka, zn�w wojuj�cego z matk� i babci� o zabaw� w ogrodzie. Obejrza�em si� przez rami�. Bethesda i Diana z niepokojem wygl�da�y przez drzwi; mog�em uwa�a� za cud to, �e do tej pory s�ucha�y mnie i nie wychyli�y nosa z domu. Bethesda zacz�a co� m�wi�, ale powstrzyma�em j� uniesieniem d�oni i przecz�cym kr�ceniem g�ow�. O dziwo, i tym razem bez s�owa cofn�a si� do wn�trza, poci�gaj�c za sob� Dian�. Zmusi�em si�, by spojrze� na zsinia�e oblicze Numeriusza. Jego widok m�g� przyprawi� o nocne koszmary. Mia� dwadzie�cia kilka lat, pewnie by� ciut starszy od Dawusa. Jego szeroka, urodziwa twarz wykrzywiona by�a w �miertelnym skurczu nie do poznania. Prze�kn��em �lin� i wyci�gn��em d�o�, by zamkn�� mu powieki. Ujrza�em przy tym swoje odbicie w jego czarnych, martwych oczach. Nic dziwnego, �e moja �ona i c�rka pos�ucha�y mnie bez szemrania; wyraz mej twarzy zaniepokoi� mnie samego. Wsta�em powoli, a moje kolana skrzypn�y r�wnie g�o�no jak �wir pod stopami. Dawus zerwa� si� b�yskawicznie, pomimo swej masy zwinny jak kocur. � Pompejusz b�dzie porz�dnie wkurzony � mrukn��em ponuro. � Ju� to m�wi�em! � Ano, m�wi�e�, Dawusie. Z�e wie�ci jednak nie ulatuj� szybko, jak napisa� poeta. Dzie� jest m�ody, nie musz� wi�c natychmiast gna� z nimi przez p� miasta do Pompejusza. Najpierw lepiej si� przyjrzyjmy Numeriuszowi, co? Warto wiedzie�, co mia� przy sobie. � Przecie� m�wi�em ju�, �e go zrewidowa�em, odbieraj�c od niego bro�. Mia� u pasa tylko ma�� sakiewk� i pochw� na sztylet, a poza tym nic. � Nie by�bym taki pewny. Pom� mi go rozebra�. Ostro�nie! Musimy go ubra� dok�adnie tak jak przedtem, zanim ludzie Pompejusza przyjd� po zw�oki. Pod dobrego kroju tunik� Numeriusz nosi� p��cienn� przepask� biodrow�. Teraz by�a mokra od moczu, ale nie zabrudzona. Poza pier�cieniem, symbolem obywatela, nie mia� �adnych ozd�b. Zdj��em mu pier�cie� z palca i obejrza�em; sprawia� wra�enie wykonanego z litego �elaza, bez ukrytych miniaturowych schowk�w czy mechanizm�w. W sakiewce znalaz�em zaledwie par� monet. Przy panuj�cym w Rzymie chaosie cz�owiek bez ochrony by�by nierozs�dny, nosz�c przy sobie wi�cej pieni�dzy. Wywr�ci�em j� na lew� stron�; sakiewka r�wnie� nie mia�a �adnych dodatkowych kieszonek. � Mo�e masz racj�, Dawusie � powiedzia�em. � Mo�liwe, �e nie mia� przy sobie nic innego. Chyba �e... Zdejmij mu buty, dobrze? Plecy mnie ju� bol� od tego schylania. Buty Numeriusza uszyte by�y z dobrze wyprawionej czarnej sk�ry, ozdobionej misternie wyt�oczonym deseniem w przeplataj�ce si� tr�jk�ty, sznurowane d�ugimi rzemieniami do owijania wok� kostki i �ydki. Podeszwy by�y grube, wykonane z kilku warstw sztywnej sk�ry i po��czone z cholewkami za pomoc� �wiek�w. Niczego w nich nie by�o. Wn�trze by�o jeszcze ciep�e i przesi�kni�te zapachem st�p zmar�ego. Nasz�a mnie my�l, �e ich dotykanie jest czynno�ci� bardziej intymn� ni� w wypadku ubrania i sygnetu. Ju� mia�em odda� buty Dawusowi, kiedy zauwa�y�em na obu podeszwach co� nietypowego. W �rodkowej warstwie sk�ry znajdowa�y si� dwie szczeliny odleg�e od siebie na szeroko�� kciuka, a przy jednej z nich ma�y otworek. � Masz przy sobie jego sztylet? � spyta�em. Dawus zmarszczy� czo�o. � Sztylet? Ach, rozumiem! Ale je�li chcesz rozcina� te buty, przynios� z kuchni lepszy n�. � Nie, daj mi ten Numeriusza. Poda�em mu buty, bior�c w zamian pochw� ze sztyletem, kt�r� wyci�gn�� spod tuniki. Przyjrza�em si� jej i kiwn��em z satysfakcj� g�ow�. � Rzuci�o ci si� co� w oczy w tej pochwie? � spyta�em. Zn�w si� zmarszczy�, wyczuwaj�c, �e poddaj� go pr�bie. � No, zrobiona jest ze sk�ry... � Tak, ale jakiej? � Czarnej. � Spostrzeg�, �e ta odpowied� mnie nie zadowoli�a, i spr�bowa� znowu: � I ozdobionej. � W jaki spos�b? � Ma wyt�oczenia... Taki sam wz�r jest na r�koje�ci. � W�a�nie. Przeplecione tr�jk�ty. Dawus zerkn�� na trzymane w r�ku buty. � I taki sam jest na nich! � zakrzykn�� zdziwiony. � W�a�nie. I co z tego wynika? Nie wiedzia�. � To znaczy, �e pochodz� z tego samego warsztatu � podpowiedzia�em. � Stanowi� komplet. To raczej niezwyk�e, by jeden rzemie�lnik wykonywa� przedmioty o tak r�nym przeznaczeniu, nie s�dzisz? Dawus kiwn�� g�ow�, udaj�c, �e nad��a za moimi my�lami. � No to jak, te�ciu, rozcinasz te buty czy nie? � Nie, Dawusie, otwieram je. Pozostawi�em sztylet w pochwie i dok�adnie obejrza�em r�koje�� wyrze�bion� z syryjskiego terebintu*, zamocowan� do klingi guzami z ko�ci s�oniowej. Ozdobne tr�jk�ty zmy�lnie skrywa�y tajny schowek, ale kiedy odnalaz�em w�a�ciwe miejsce do naci�ni�cia, otworzy� si� bez trudu. Wewn�trz znajdowa� si� male�ki kluczyk, zaledwie igie�ka z br�zu z haczykiem na ko�cu. � Potrzymaj je tak, �ebym widzia� pi�ty � poleci�em Dawusowi. Ogl�dziny zacz��em od lewego buta. Dziwne szczeliny w podeszwie by�y brzegami w�skich drzwiczek z zawiasami po jednej stronie i dziurk� od klucza z drugiej. W�o�y�em w ni� �w delikatny kluczyk i przez chwil� manewrowa�em nim ostro�nie, a� w ko�cu drzwiczki odskoczy�y z cichym szcz�kni�ciem spr�yny. � Nadzwyczajne! � szepn��em. � C� za misterna robota! Taki delikatny mechanizm, a jednak do�� mocny, by wytrzyma� wstrz�sy i ci�ar cia�a przy chodzeniu. Wzi��em but z r�k Dawusa, odwr�ci�em tak, by s�o�ce o�wietli�o podeszw�, i zajrza�em do schowka. Nic w nim nie by�o. Przekr�ci�em but i postuka�em nim o otwart� d�o�. Nic. � Jest pusty. � Mo�emy go jeszcze rozci�� � podpowiedzia� Dawus. Obrzuci�em go karc�cym spojrzeniem. � M�j zi�ciu, czy� nie powiedzia�em ci, �e musimy pozostawi� wszystkie rzeczy Numeriusza w takim samym stanie, w jakim je zastali�my, aby ludzie Pompejusza nie spostrzegli �adnych �lad�w naszych ogl�dzin? Dawus skin�� g�ow�. � Dotyczy to tak�e jego but�w! Daj mi teraz ten drugi. I tym razem otwarcie drzwiczek schowka zaj�o mi troch� czasu. Wewn�trz znalaz�em kilka skrawk�w cienkiego pergaminu. Rozdzia� 2 � Co tam jest napisane? � spyta� Dawus. � Jeszcze nie wiem. � Czy to �acina? � I tego nie wiem. � Widz� tam wymieszane greckie i �aci�skie litery. � Brawo, zi�ciu. Dawus ostatnio bra� lekcje u Diany, kt�ra z determinacj� usi�owa�a nauczy� go czyta�, ale post�py czyni� mizerne. � Ale jak to mo�liwe? � zdziwi� si�. � Miesza� alfabety? � To jaki� szyfr � wyja�ni�em. � Dop�ki go nie odgadn�, te� nie b�d� m�g� przeczyta� tre�ci tych zapisk�w. Wr�cili�my do mojego gabinetu i siedzieli�my teraz przy ma�ym stoliku pod oknem, wpatruj�c si� w kawa�ki pergaminu schowane przez nieboszczyka w tak przemy�lnej skrytce. By�o ich pi��, wszystkie pokryte rz�dami tak drobnego pisma, �e musia�em dobrze wyt�a� wzrok, by je odczyta�. Na pierwszy rzut oka zapiski wydawa�y si� bezsensownym zlepkiem liter. Musia� to by� szyfr, dodatkowo skomplikowany przez zastosowanie dw�ch alfabet�w. Stara�em si� wyt�umaczy� Dawusowi, na czym polega szyfrowanie tekstu. Dzi�ki Dianie zd��y� si� oswoi� z podstawow� zasad�, �e litery wyra�aj� pojedyncze d�wi�ki, ich zespo�y za� stanowi� ca�e s�owa, ale na razie jego wiedza by�a jeszcze s�abo zakorzeniona. Kiedy wyja�nia�em, �e litery mo�na w dowolny, ale ustalony spos�b zamienia� lub zmienia� ich kolejno��, a potem znowu wraca� do wersji pierwotnej, na jego twarzy malowa�o si� czyste zdumienie. � Ale ja my�la�em, �e w�a�nie o to chodzi, aby litery by�y niezmienne i zawsze oznacza�y to samo! � Owszem... Jak by ci to wyt�umaczy�... � Szuka�em w my�lach odpowiedniego por�wnania. � Wyobra� sobie, �e litery mog� si� przebiera�. We�my na przyk�ad twoje imi�. D mog�oby przebra� si� za M, A za T i tak dalej. W rezultacie mia�by� zestaw pi�ciu liter, kt�re nie przypomina�yby �adnego znanego s�owa. Ale je�li znajdziesz spos�b, by je z przebrania rozebra�, odgad�by�, jakie s�owo kryj�. � U�miechn��em si�, zadowolony z b�yskotliwego, moim zdaniem, wyja�nienia, ale zdumienie na twarzy Dawusa zacz�o nabiera� odcienia paniki. Westchn��em ci�ko. � Ech, gdyby tak Meto by� tutaj... M�odszy z mych dw�ch adoptowanych syn�w przejawia� niemal geniusz, je�li chodzi o wszelkie aspekty s�owa pisanego. Pod rozkazami Cezara ten dar przydawa� mu si� niezmiernie: zosta� czym� w rodzaju jego adiutanta � pisarza. Jak sam mawia�, lwia cz�� zapisk�w wielkiego wodza z kampanii w Galii, kt�re przez ostatni rok czytywali chyba wszyscy Rzymianie, wysz�a spod jego, Metona, pi�ra. Nikt przy tym nie m�g� mu dor�wna� w �amaniu wszelkiego typu kod�w i szyfr�w czy uk�adaniu anagram�w. Teraz jednak nie by�o go w Rzymie, cho� przybycia Cezara oczekiwano lada dzie�; jedni z rado�ci�, inni z przera�eniem. � �amaniem szyfr�w rz�dz� zasady � mrucza�em do siebie, staraj�c si� przywo�a� z pami�ci niekt�re proste sztuczki, kt�rych wyuczy� mnie Meto. � Szyfr to jakby szarada, kt�rej rozwi�zywanie to gra, a gry... � A gry maj� swoje regu�y, kt�re byle g�upek mo�e pozna� i zastosowa�. Podnios�em wzrok i zobaczy�em stoj�c� w drzwiach moj� c�rk�. � Diano! M�wi�em, �eby� zosta�a w domu! Co b�dzie, kiedy Aulus... � Mama go pilnuje i nie wypu�ci go do ogrodu. Wiesz, jaka jest przes�dna, kiedy chodzi o trupy. � Diana cmokn�a g�o�no. � Ten biedak wygl�da okropnie! � Chcia�em ci oszcz�dzi� tego widoku. � Tato, widywa�am ju� przedtem zw�oki. � Ale nie... � Ale nie ludzi uduszonych w ten spos�b, chcesz powiedzie�. Zgadza si�, ale sam� garot� ju� widzia�am. Ta jest bardzo podobna do tej, kt�r� par� lat temu zabito Tytusa Treboniusza. Udowodni�e� wtedy, �e zamordowa�a go w�asna �ona. Zatrzyma�e� sobie narz�dzie zbrodni na pami�tk�. Mama grozi�a, �e u�yje jej na Dawusa, je�li kiedykolwiek mi podpadnie. � �artowa�a oczywi�cie. Tego typu bro� jest dzisiaj r�wnie rozpowszechniona jak sztylety � powiedzia�em. � Dawusie, czy dobrze si� spisujesz, pomagaj�c tacie? � Diana zwr�ci�a si� do m�a, k�ad�c mu d�o� na muskularnym ramieniu i ca�uj�c delikatnie w czo�o. Pasemko jej d�ugich, czarnych w�os�w opad�o mu na twarz, a on u�miechn�� si� do niej. Odchrz�kn��em. � Zastanawiamy si� z Dawusem nad znalezionymi zaszyfrowanymi notatkami, ale zagadka jest ju� prawie rozwi�zana. No, zmykaj do matki, Diano. � Na Izyd� i Ozyrysa, tato! Jak ty w og�le mo�esz odczyta� taki maczek? � Diana zmru�y�a oczy, wpatruj�c si� w pergaminy. � Wbrew powszechnie panuj�cej w tym domu opinii nie jestem �lepy ani g�uchy � odpar�em. � A dziewczynom nie wypada zachowywa� si� bezbo�nie w obecno�ci ojca, nawet je�li wzywane nadaremno b�stwa pochodz� z Egiptu. Diana ostatnio pasjonowa�a si� wszystkim, co egipskie, nazywaj�c to ho�dem dla kraju pochodzenia swej matki; dla mnie by�a to tylko modna afektacja. � Nie jestem dziewczyn�, tato. Mam dwadzie�cia lat, m�a i dziecko. � Taak, wiem. � Spojrza�em z ukosa na zi�cia, zaabsorbowanego bez reszty zdmuchiwaniem l�ni�cych w�os�w swej �ony z w�asnego nosa. � Je�li masz problem z tym szyfrem, tato, mog� ci pom�c. Dawus m�g�by pilnowa� ogrodu, aby kto� nie w�lizn�� si� znowu przez dach. Twarz Dawusa rozja�ni�a si� na t� sugesti�. Odszed� natychmiast, kiedy skin��em mu z przyzwoleniem g�ow�. � Ty te�, Diano � powiedzia�em. � No, ju� ci� nie ma! Ona jednak zasiad�a na krze�le zwolnionym przez m�a. Westchn��em. � No, dobrze. Musimy si� pospieszy�. Nieboszczyk jest krewnym Pompejusza. Kto wie, czy Wielki ju� nie wys�a� ludzi, by go szukali. � Sk�d si� wzi�y te skrawki pergaminu? � Mia� je ukryte w schowku w bucie. � Czy�by by� jednym ze szpieg�w Pompejusza? � Diana unios�a brwi. � Niewykluczone � odrzek�em z wahaniem. � Po co tu przyszed�? Czemu chcia� si� z tob� widzie�, tato? � Zamienili�my jedynie kilka s��w, zanim zostawi�em go samego. � Wzruszy�em ramionami. � I co sta�o si� potem? � Potem Dawus wszed� do ogrodu, znalaz� zw�oki i wszcz�� alarm. Diana si�gn�a po jeden z pergamin�w. � Musimy szuka� samog�osek i cz�sto stosowanych zbitek sp�g�osek... � I cz�sto stosowanych s��w oraz ko�c�wek fleksyjnych � doda�em. � W�a�nie. � A tak�e s��w prawdopodobnych. � Co masz na my�li? � S�owa, jakie powinny si� znale�� w dokumentach szpiega Pompejusza � wyja�ni�em, � Takie jak... Pompejusz na przyk�ad. Albo raczej Magnus, Wielki. � Albo na przyk�ad... Gordianus? � spyta�a, spogl�daj�c na mnie spod oka. � By� mo�e. Diana przynios�a dwa rylce i dwie tabliczki woskowe do robienia notatek. Oboje bez s�owa wpatrywali�my si� w swoje kawa�ki pergaminu. W ogrodzie Dawus przechadza� si� tam i z powrotem na s�o�cu, pogwizduj�c fa�szywie i obserwuj�c dach. Po chwili wyci�gn�� z pochwy sztylet Numeriusza i zacz�� czy�ci� nim paznokcie. Gdzie� z frontowej cz�ci domu zn�w dobieg� p�acz Aulusa, a potem melodyjny g�os Bethesdy, nuc�cej egipsk� ko�ysank�. � My�l�, �e... � Tak, Diano? � My�l�, �e znalaz�am Magnusa. Na tym skrawku ta sama sekwencja liter wyst�puje trzykrotnie. Popatrz, jest i na twoim. � Gdzie? � Tutaj: LVYCSQ. � Zgadza si�. Na Herkulesa, ale� te literki s� drobniutkie! Je�li masz racj�, to L oznacza M, V oznacza A... Zapisali�my nasze wnioski na tabliczkach. Diana przejrza�a sw�j pergamin do ko�ca, po nim dwa nast�pne, a w ko�cu spyta�a: � Tato, mo�esz mi pokaza� sw�j fragment? Poda�em go jej, a ona przebieg�a po nim wzrokiem. Nagle g�o�no sykn�a. � Co si� sta�o? � Popatrz tu, tato! � Wskaza�a grup� liter; na pocz�tku by�o Y, na ko�cu zbitka CSQ, czyli wed�ug naszej teorii G oraz NUS. Mi�dzy nimi widnia�o pi�� innych liter. � Gordianus � szepn�a. Serce zabi�o mi mocniej. � Mo�liwe � zgodzi�em si�. � Zostawmy na razie inne skrawki, zajmijmy si� tym jednym. Skoncentrowali�my si� na fragmencie tekstu nast�puj�cym po moim imieniu. To w�a�nie Diana zauwa�y�a rozrzucone w tek�cie du�e liczby. Wygl�da�y raczej na oznaczenia lat ni� sumy, zapisane wed�ug modnego nowego systemu Warrona, w kt�rym lata liczono od za�o�enia Rzymu. Okazywa�o si�, �e rozszyfrowane ju� litery D i I (z imienia Gordianus) oznaczaj� r�wnie� cyfry D (pi��set) i I (jeden). I na odwr�t: odczytanie lat da�o nam r�wnie� klucz do liter C, L, X i V. Stosuj�c t� rosn�c� list� odszyfrowanych liter szybko wychwycili�my w tek�cie znajome imiona. By� tam Meto, Cezar, Eko (m�j starszy syn), Cycero, a nawet Bethesda i Diana. Ta ostatnia by�a bardziej rozbawiona ni� zaniepokojona widokiem swego imienia w zapiskach zamordowanego cz�owieka. W miar� czynionego post�pu odkryli�my najbardziej przewrotn� cech� zastosowanego szyfru: ot� jego tw�rca nie tylko pomiesza� litery greckie z �aci�skimi, ale i ca�e zwroty z obu j�zyk�w, stosuj�c przy tym okrojone i nieregularne regu�y gramatyczne. Moja greka zd��y�a nieco zardzewie� przez ostatnie lata, ale na szcz�cie egiptomania Diany obejmowa�a te� podszlifowanie j�zyka Ptolemeusz�w. Dzi�ki bystrzejszemu wzrokowi i �wawszej r�ce c�rka szybko mnie wyprzedzi�a. W ko�cu uda�o jej si� pobie�nie przet�umaczy� ca�y fragment na �acin�, cho� tu i �wdzie czego� jej brakowa�o. Sko�czywszy pisa�, odczyta�a swoje dzie�o na g�os. � Obiekt: Gordianus zwany Poszukiwaczem. Lojalno�� wobec Wielkiego: niepewna. � Raport o lojalno�ci! � zakrzykn��em, kr�c�c g�ow�. � Wszystkie te skrawki pergaminu musz� by� czym� w rodzaju tajnych akt r�nych ludzi w Rzymie. Czyj�� ocen� stanowisk, jakie mog� zaj��, gdyby dosz�o do... � Do wojny mi�dzy Pompejuszem i Cezarem? Jak rzeczowo Diana potrafi�a wypowiedzie� te s�owa, kt�re mnie stawa�y w gardle... Nie prze�y�a wojny domowej, nie wie, jak wygl�da obl�enie i zdobycie Rzymu, listy wrog�w pa�stwa, konfiskata maj�tk�w i g�owy zatkni�te na tykach na Forum Romanum. � Plebejusz o niejasnym pochodzeniu � czyta�a dalej Diana. � Brak wiadomo�ci o s�u�bie wojskowej. Wiek: oko�o sze��dziesi�ciu lat. Potem mamy co� w rodzaju curriculum vitae, chronologiczne zestawienie najciekawszych punkt�w twojej kariery. � No, to ch�tnie pos�ucham. � Niewiele wiadomo o jego dzia�aniach przed rokiem sze��set siedemdziesi�tym czwartym od za�o�enia Rzymu, kiedy zbiera� informacje dla Cycerona do procesu o ojcob�jstwo Sekstusa Roscjusza. Zyska� wdzi�czno�� Cycerona (by�a to jego pierwsza powa�na sprawa jako obro�cy), ale narazi� si� dyktatorowi Sulli. Liczne zlecenia od Cycerona w nast�pnych latach, cz�sto zwi�zane ze sprawami o morderstwo, podr�e do Hiszpanii i na Sycyli�. Rok sze��set osiemdziesi�ty pierwszy, westalki Fabia i Licynia oskar�one o utrzymywanie stosunk�w cielesnych z Katylin� i Krassusem. Gordianus podobno przyczyni� si� do ich uniewinnienia, brak szczeg��w. Rok sze��set osiemdziesi�ty drugi, zatrudniony przez Krassusa (w przeddzie� jego nominacji na dow�dc� armii przeciwko Spartakusowi) w celu przeprowadzenia �ledztwa w sprawie zamordowania jego krewnego w Bajach. Zn�w brak szczeg��w. Potem stosunki z Krassusem napi�te. Rok sze��set osiemdziesi�ty czwarty, narodziny jego pi�knej i genialnej c�rki Diany... � Tego w tek�cie na pewno nie ma! � zaprotestowa�em. � Nie ma � przytakn�a. � Wida� ten, kto zebra� te informacje, nie wiedzia� wszystkiego. A tak naprawd� nast�pny punkt brzmi: rok sze��set dziewi��dziesi�ty, �mier� jego protektora, patrycjusza Lucjusza Klaudiusza. Gordianus otrzymuje w spadku gospodarstwo w Etrurii i wyprowadza si� z Rzymu. Rok sze��set dziewi��dziesi�ty pierwszy, odegra� podejrzan� rol� w spisku Katyliny. Szpiegowa� Katylin� na rzecz Cycerona lub na odwr�t, a niewykluczone, �e jedno i drugie. Zamieni� gospodarstwo na obecnie zajmowany dom na Palatynie. Udaje szacownego obywatela. � Udaje? Nie czytaj tego przypadkiem twojej matce! � Rok sze��set dziewi��dziesi�ty �smy, pomaga� Klodii przy oskar�eniu Marka Celiusza o zamordowanie filozofa Diona. � G�os si� jej za�ama�. Oboje dobrze wiedzieli�my, jak to by�o z Dionem...* � Dalsze odsuni�cie si� od Cycerona (obro�cy Celiusza). � Im mniej b�dziemy wspomina� t� spraw�... � burkn��em. � Tym lepiej � wpad�a mi w s�owo Diana. Tylko my dwoje i Bethesda znali�my tajemnic� gwa�townej �mierci aleksandryjskiego filozofa. Diana odchrz�kn�a, po czym czyta�a dalej: � Rok siedemset drugi, zatrudniony przez Wielkiego do odkrycia okoliczno�ci zamordowania Klodiusza na Via Appia. Z zadania wywi�za� si� zadowalaj�co. � Zadowalaj�co! Tylko tyle maj� do powiedzenia, po tylu cierpieniach, kt�re przesz�a wtedy nasza rodzina, aby Pompejusz m�g� pozna� prawd�? � Jestem przekonana, �e Pompejusz odpowiedzia�by ci, �e zostali�my sowicie wynagrodzeni. � Diana rzuci�a t�skne spojrzenie w stron� Dawusa, kt�ry odpowiedzia� u�miechem i pomacha� do niej d�oni�. � I nad tym te� lepiej za wiele si� nie rozwodzi� � mrukn��em. � Czy to ju� wszystko? � Jest jeszcze jedna notatka, datowana przed miesi�cem. Grudzie�, rok siedemset czwarty, brak wiadomo�ci o dzia�aniach na rzecz kt�rejkolwiek ze stron w ostatnich... � Zmarszczy�a brwi i pokaza�a mi sw�j kawa�ek pergaminu. � Tego greckiego s�owa nie mog�am przet�umaczy�. Zmru�y�em oczy, wpatruj�c si� w drobniutkie pismo. � To termin �eglarski � wyja�ni�em. � Oznacza manewry. � Manewry? � Chodzi o zajmowanie pozycji do bitwy przez dwa okr�ty. � Aha. No wi�c tak: brak wiadomo�ci o dzia�aniach na rzecz kt�rejkolwiek ze stron w ostatnich manewrach mi�dzy Pompejuszem i Cezarem. � I na tym koniec? Ca�a moja kariera obr�cona w kilka wybranych epizod�w? Niezbyt mi si� podoba taki �yciorys spisany przez obcego cz�owieka. � Jest jeszcze troch� o rodzime. � Czytaj wi�c. � �ona: by�a niewolnica, nabyta w Aleksandrii, imieniem Bethesda. Politycznie bez znaczenia. Jedno rodzone dziecko, c�rka Gordianusa nazywana Dian�, wiek oko�o dwudziestu lat, zam�na z wyzwole�cem, niejakim Dawusem, dawniej w�asno�ci� Wielkiego. Trzy ostatnie s�owa w oryginale podkre�lone. Skin��em g�ow�. � To by pasowa�o, je�eli ten dokument jest tym, czym mi si� wydaje, to znaczy poufnym raportem przeznaczonym dla Pompejusza. Dawus jest jedyn� osob�, kt�ra w jakikolwiek spos�b mnie z nim wi��e. W�a�nie taka informacja mo�e by� dla niego wa�na. Czytaj dalej. � Dw�ch syn�w. Eko, w dzieci�stwie ulicznik, adoptowany, wiek oko�o czterdziestu lat, �onaty z c�rk� Meneniusza. Nie s�u�y� w wojsku. Mieszka w rodowym domu na Eskwilinie. Czasami pomaga w pracy ojcu, ma te� podobne powi�zania polityczne: o szerokim spektrum, ale raczej p�ynne, nietrwa�e. Lojalno�� wobec Wielkiego: niepewna. � Diana podnios�a wzrok znad tabliczki. � Nast�pne zdanie te� podkre�lone. Szczeg�lnie godne zainteresowania: drugi syn, Meto, tak�e adoptowany. Dawniej niewolnik Marka Krassusa. Wiek oko�o trzydziestu lat. Wcze�nie rozpocz�� karier� wojskow�. Wed�ug pog�osek walczy� pod sztandarem Katyliny w bitwie pod Pistori�. Kr�tki okres s�u�by w armii Pompejusza w roku sze��set dziewi��dziesi�tym drugim. Od dziewi��dziesi�tego trzeciego u Cezara. Liczne dowody m�stwa w Galii. Awansowa� stopniowo od szeregowego legionisty a� do bliskiego otoczenia wodza. Znany ze zdolno�ci literackich: prowadzi korespondencj�, pomaga� redagowa� Cezarowi opisy jego kampanii galijskich. Mocno tkwi w jego obozie, a niekt�rzy m�wi�, �e i w... � Diana zamilk�a. � No, czytaj! � ponagli�em j�. � Niekt�rzy m�wi�, �e i w jego �o�u. � Co takiego? � Tak tu napisane, tato. Mniej wi�cej. W oryginale by�o bardziej... rubasznie. Po grecku, ale znam te s�owa. � Oburzaj�ce! � Dlaczego? � Oczywi�cie, �e Meto kocha Cezara. Inaczej nie ryzykowa�by dla� �ycia niemal dzie� w dzie�. Kult bohatera, jak to u wojskowych. Ja sam wprawdzie nigdy tego nie mog�em zrozumie�. Ale to nie to samo, co... Diana wzruszy�a ramionami. � Meto nigdy wyra�nie nie m�wi� mi o tym, co go ��czy z Cezarem., ale mimo to zawsze uwa�a�am, �e musi co� w tym by�. Ju� sam spos�b, w jaki o nim opowiada... � Co masz na my�li? � Tato, nie musisz zaraz podnosi� g�osu. � Ach, tak! Wygl�da na to, �e nie ty jedna wymy�lasz niestworzone historie. I to w poufnym raporcie dla Pompejusza, niech mnie! Wrogowie Cezara rozpowszechniaj� o nim takie plotki od trzydziestu lat, odk�d zaprzyja�ni� si� z kr�lem Nikomedesem. Na Forum wci�� ludzie go nazywaj� kr�low� Bitynii. Ale jak on �mia� wci�gn�� Metona do swoich brudnych gierek! Nie przewracaj oczami, Diano! Ty pewnie my�lisz, �e robi� z ig�y wid�y. � My�l�, �e nie ma potrzeby krzycze�, tato. � No, dobrze... Dotkn�a mojej d�oni. � Wszyscy martwimy si� o Metona � powiedzia�a. � O to, �e jest tak blisko Cezara, o to, co si� mo�e sta�... Tylko bogowie wiedz�, co z tego wszystkiego wyniknie, tato. Skin��em g�ow�. Pok�j wyda� mi si� nagle cichy jak gr�b. S�oneczne �wiat�o w ogrodzie ju� przyblak�o; dni styczniowe s� kr�tkie. W skroniach zacz��em czu� bolesne pulsowanie. Pracowali�my ju� kilka godzin, z jedn� tylko przerw� na dorzucenie drew do ognia, aby odp�dzi� rosn�cy ch��d. Palenisko grza�o tak ju� od brzasku i w gabinecie by�o sporo dymu. Zerkn��em na zapiski Diany i przekona�em si�, �e jeszcze nie wszystko mi odczyta�a, poleci�em jej wi�c, by kontynuowa�a. � W domostwie jest niewielu niewolnik�w. W�r�d nich: dwaj ch�opcy, bracia kupieni wkr�tce po �mierci Klodiusza od wdowy po nim, pierwotnie stajenni w willi przy Via Appia. Imiona: Mopsus (starszy) i Androkles. Ma�e dzbanki maj� du�e uszy. � Diana zmarszczy�a czo�o. � Jestem pewna, �e tak w�a�nie by�o tam napisane. � To cytat ze sztuki Enniusza � wyja�ni�em. � Chodzi o to, �e mali ch�opcy wszystko s�ysz�. Implikacja, �e Mopsus i Androkles mog� by� u�ytecznymi informatorami. Czytaj dalej. � Jest jeszcze co� o nich. Przy sk�onno�ci Gordianusa do adoptowania sierot i niewolnik�w, czy�by szykowa�o mu si� dw�ch nast�pnych syn�w? � Diana unios�a brwi i czeka�a na m�j komentarz. � Kontynuuj � powiedzia�em tylko. � Jest co� jeszcze? � Podsumowanie: obiekt nie ma wp�yw�w politycznych ani du�ego maj�tku, ale cieszy si� szacunkiem w�r�d wielu takich, kt�rzy je posiadaj�. Cycero nazwa� go kiedy� �najuczciwszym cz�owiekiem w Rzymie�. Sk�d jednak ta opinia? Gordianus nigdy nie staje po niczyjej stronie w �adnych niebezpiecznych sporach, udaje mu si� wi�c pozosta� ponad zamieszaniem i swobodnie porusza� si� w�r�d przeciwnik�w. Nawet wynaj�ty przez jedn� ze stron utrzymuje pozory niezale�no�ci i neutralno�ci, d���c bardziej do odkrycia �prawdy� ni� do osi�gni�cia po��danych przez zleceniodawc� cel�w. ��czy talenty �ledczego i dyplomaty. Podczas kryzysu mog�oby to by� jego najwi�ksz� zalet�: potencjalny po�rednik darzony zaufaniem przez obie strony. Niekt�rzy jednak postrzegaj� go jako chytrego pragmatyka, wykorzystuj�cego ufno�� wp�ywowych ludzi, nie ofiarowuj�c im w zamian pe�nej lojalno�ci. Jakim trzeba by� cz�owiekiem, by odnajmowa� sw� uczciwo�� od sprawy do sprawy? Wobec kogo b�dzie lojalny w razie bezprecedensowego kryzysu? Ma elegancki dom na Palatynie i udaje mu si� unika� zad�u�enia (kolejny element jego niezale�no�ci). Trudno sobie wyobrazi�, aby pragn�� wojny domowej. Z drugiej strony, jego niekonwencjonalna rodzina przybranych syn�w i wyzwole�c�w �wiadczy o braku zbytniego przywi�zania do tradycyjnych rzymskich warto�ci. Najbardziej niepokoj�ce jest jego powi�zanie z Cezarem przez m�odszego syna, Metona. Mo�e to wci�gn�� go do obozu Cezara �atwiej ni� cokolwiek innego. Wniosek: Gordianus mo�e by� u�yteczny dla Wielkiego, ale nale�y go bacznie obserwowa�. � Diana podnios�a na mnie oczy. � To ju� wszystko, tato. Zmarszczy�em nos. � Chytry pragmatyk? � powt�rzy�em. Ubod�o mnie to r�wnie mocno, jak plotka o Metonie. � Ja my�l�, �e ca�y raport raczej ci pochlebia � rzek�a Diana. � Wygl�dasz w nim na do�� subtelnego cz�owieka. � W takich czasach w�a�nie subtelni ludzie trac� g�owy � mrukn��em. � No, to przynajmniej Dawus powinien by� bezpieczny. � Diana przez chwil� zachowa�a kamienn� powag�, lecz szybko si� roze�mia�a. I ja si� u�miechn��em, cho� musia�o to wypa�� blado. Wiedzia�em, �e dziewczyna usi�uje mnie rozweseli�, ale ona przecie� nie mia�a poj�cia o ogromie niebezpiecze�stwa, jakie nad nami zawis�o. Poczu�em nag�y przyp�yw czu�o�ci i pog�adzi�em j� po w�osach. Gdzie� we frontowej cz�ci domu rozleg�y si� czyje� g�osy. Dawus wyszed� z ogrodu, a po chwili wr�ci�, by zaanonsowa� kolejnego go�cia. Twarz mia� poblad��. � Go�� o tak p�nej porze? � spyta�em. � Tak, te�ciu. To sam Wielki we w�asnej osobie. Rozdzia� 3 � Pompejusz? Niemo�liwe! � zakrzykn��em. � A jednak to w�a�nie on czeka w westybulu. Ma z sob� zbrojn� eskort�. � �amie zatem prawo! Pompejusz dowodzi armi�. Niewa�ne, �e jego legiony stacjonuj� w Hiszpanii. Prokonsulom maj�cym pod komend� wojsko nie wolno wchodzi� na teren miasta. � Przesta�cie nam m�wi� o prawach, my mamy miecze u boku � odezwa�a si� Diana, cytuj�c s�ynn� wypowied� Pompejusza z czas�w, kiedy przebywa� na Sycylii i niekt�rzy z miejscowych zarzucali mu, �e narusza ich przywileje zapisane w traktatach z Rzymem. Wzi��em g��boki oddech. � Ilu jest z nim ludzi, Dawusie? � W westybulu tylko dw�ch. Reszta czeka na ulicy. Spojrza�em na skrawki pergaminu le��ce wci�� na stoliku. � Numeriusz! � przypomnia�em sobie. � Gdzie si� podzia�y jego buty, na Hades? Kiedy Pompejusz znajdzie go bosego... � Uspok�j si�, te�ciu. Buty s� zn�w na jego nogach. Jak my�lisz, co ja robi�em w ogrodzie przez ca�e popo�udnie? Ubra�em Numeriusza, w�o�y�em mu pier�cie� na palec i sakiewk� za pas. Zw�oki wygl�daj� tak samo jak zaraz po ich odkryciu. � A co ze sztyletem? � W�o�y�em kluczyk z powrotem do skrytki i wsun��em n� do pochwy. � A garota na jego szyi? � Jest na miejscu. � Dawus skin�� ponuro g�ow�. Zn�w zerkn��em na stolik. � Wszystko zatem jest, jak by�o... z wyj�tkiem tych pergamin�w. Zamierza�em w�o�y� je z powrotem do skrytki, zanim ktokolwiek przyby�by po zw�oki. Je�li Pompejusz odkryje ich brak... Dawus zmarszczy� czo�o. � Mo�e gdyby�my nie dopu�cili, aby Wielki zobaczy� Numeriusza... � Ukry� trupa? Nie s�dz�, aby to by�o dobre wyj�cie, Dawusie. Pompejusz musi wiedzie�, �e Numeriusz tu przyszed�. Dlatego w�a�nie sam si� tu zjawia. Je�li teraz, napr�dce, spr�bujemy gdzie� upchn�� zw�oki, a on je znajdzie, jak to b�dzie wtedy wygl�da�o? Diana dotkn�a mego ramienia. � Je�li si� obawiasz, tato, �e Pompejusz mo�e ci� nakry� z tymi dokumentami, dlaczego ich po prostu nie spali�? W palenisku jest ogie�, zaj�oby to zaledwie chwilk�. Nie mog�em oderwa� wzroku od ma�ych skrawk�w pergaminu. � Tak, mo�emy je zniszczy� � odrzek�em. � Albo w�o�y� na miejsce, gdyby by� na to czas. W takim razie nie dowiemy si� ju� nigdy, co zawieraj�. By� mo�e jest w nich co� wi�cej o twoich braciach albo o kim� innym z naszych bliskich... � Schowamy je zatem, �eby p�niej doko�czy� ich odszyfrowania? � A je�li Pompejusz zdecyduje si� przeszuka� dom i je znajdzie? Gordianus, ten �chytry pragmatyk� o w�tpliwej lojalno�ci, przy�apany z trupem jednego z krewnych Wielkiego w ogrodzie i z jego tajnymi dokumentami... Diana wzi�a si� pod boki. Ogie� w jej oczach przypomnia� mi jej matk�. � Pompejusz nie ma prawa wpada� tutaj i przeszukiwa� domu obywatela! � Jeste� tego pewna, c�rko? Dziesi�� dni temu senat uchwali� stan wyj�tkowy i nada� konsulowi nadzwyczajne uprawnienia. Ostatni raz co� podobnego zdarzy�o si�, kiedy konsulem by� Cycero, kt�ry oskar�y� Katylin� o knucie spisku. By�a� wtedy za m�oda, �eby to pami�ta�... � Wiem, co oznacza senatus consultum ultimum, tato � przerwa�a mi. � Czyta�am obwieszczenia na Forum. Konsulowie i prokonsulowie s� upowa�nieni do u�ycia wszelkich niezb�dnych �rodk�w dla obrony pa�stwa. � Wszelkich niezb�dnych �rodk�w � powt�rzy�em. � I ty my�lisz, �e Pompejusz zawaha�by si� przed spl�drowaniem tego domu? Rzym jest praktycznie pod rz�dami dyktatury wojskowej. Ju� samo to, �e on si� o�mieli� wkroczy� w mury miejskie ze zbrojnym oddzia�em, oznacza, �e normalne prawa nie funkcjonuj� i �e zdarzy� si� mo�e dos�ownie wszystko. Te s�owa zachwia�y pewno�ci� Diany. Opu�ci�a r�ce i spyta�a: � Co w takim razie zrobi� z tymi dokumentami? Patrzy�em na nie niepewny, nie mog�c si� zdecydowa�. Uda�o mi si� przestraszy� samego siebie jeszcze bardziej ni� c�rk�. Tymczasem g�osy z g��bi domu sta�y si� dono�niejsze; obejrza�em si� i ujrza�em Pompejusza w towarzystwie dw�ch ochroniarzy, wynurzaj�cego si� z drzwi na otwart� przestrze� ogrodu. Ca�a tr�jka mia�a miny wyra�aj�ce ponur� determinacj�. Czeka�em za d�ugo i sytuacja wymkn�a mi si� spod kontroli. Patrzy�em przez okno gabinetu, jak skr�caj� ostro w lewo, potem w prawo, zbli�aj�c si� kolumnowym portykiem. W pewnej chwili Pompejusz zerkn�� w lewo i zatrzyma� si� tak raptownie, �e jeden z jego ludzi wpad� mu na plecy. Po jego minie zorientowa�em si�, co zobaczy�. Pod��y�em wzrokiem za jego spojrzeniem, ale widok zas�ania� mi pos�g Minerwy. Dostrzeg�em tylko jedn� stop� martwego Numeriusza, a na niej but, z kt�rego wyj�li�my ukryte dokumenty. Przenios�em wzrok na niespodziewanego go�cia. W okamgnieniu surow� dot�d twarz wykrzywi� grymas rozpaczy. Krzykn�� co� i rzuci� si� biegiem ku zw�okom. Jego dwaj ochroniarze dobyli mieczy, zaniepokojeni. Bez jednego s�owa z mojej strony Diana szybkim ruchem zgarn�a skrawki pergaminu z zaszyfrowanymi notatkami wraz z tabliczk� ze swoim t�umaczeniem, podesz�a do paleniska i wrzuci�a je w p�omienie. Ja czy Dawus ju� tego zrobi� nie mogli�my. Pompejusz lub kt�ry� z jego ludzi m�g�by nas zauwa�y� i p�niej sobie to przypomnie�; kt� jednak zwr�ci�by uwag� na c�rk� pana domu dogl�daj�c� ognia? Odetchn��em g��boko. Ju� po dokumentach. Jakiekolwiek kry�y tajemnice, nikt ich ju� nie odszyfruje... Zza pos�gu dobieg� mnie kolejny okrzyk �alu. Ludzie Wielkiego szybko obeszli ogr�d, szturchaj�c mieczami co g�stsze krzewy i bacznie spogl�daj�c na dach, tak samo jak to przedtem robi� Dawus. Jeden z nich pr�bowa� potem odci�gn�� Pompejusza od cia�a Numeriusza do bezpiecznego westybulu, ale Wielki odp�dzi� go machni�ciem r�ki. W chwil� p�niej kolejni zbrojni wysypali si� do ogrodu, zwabieni krzykiem swego pana. � Diano! Dawusie! Pod �cian�! � zawo�a�em. � Dawusie, wyci�gnij sw�j sztylet i rzu� go na ziemi�! Zr�b to szybko, bo gdy kt�ry� z nich zobaczy, �e go dobywasz, mog� ci� zaatakowa�. N� mojego zi�cia znalaz� si� u jego st�p, a d�onie p�asko przyci�ni�te do �ciany, zanim jeszcze sko�czy�em m�wi�. W nast�pnej chwili w gabinecie znale�li si� trzej gladiatorzy z wyci�gni�tymi mieczami, ogarniaj�c ca�y pok�j czujnym spojrzeniem szeroko otwartych oczu. Z ogrodu dobieg�o wo�anie Pompejusza: � Gordianusie!!! Odchrz�kn��em i wyprostowa�em ramiona. Odwr�ci�em si� do paleniska i udaj�c, �e grzej� sobie d�onie, sprawdzi�em, czy na pewno wszystkie kawa�ki pergaminu zamieni�y si� w popi�, po czym ruszy�em ku drzwiom. Spojrza�em najbli�szemu z gladiator�w prosto w oczy. Mia� na sobie pe�ny rynsztunek bojowy, w��cznie z zas�aniaj�cym wi�ksz� cz�� twarzy he�mem. � Odsu�cie si�! � za��da�em. � To mnie wo�a Wielki. Gladiator patrzy� na mnie przez d�ug� chwil�, wreszcie burkn�� co� pod nosem. Jego towarzysze rozst�pili si�, robi�c mi przej�cie, ale takie, �e ledwo si� mi�dzy nimi przecisn��em. Jeden z nich celowo zion�� mi w twarz oddechem przesyconym odorem przetrawionego czosnku. Gladiatorzy jedz� go ca�ymi g��wkami, twierdz�c, �e daje im si��. Drugi nie omieszka� przycisn�� do mego ramienia p�azu swego miecza, kiedy przechodzi�em, zmuszaj�c mnie do otarcia si� o zimn� stal. Zorientowa�em si�, �e nie s� to regularni �o�nierze, ale prywatna stra� Pompejusza. Niekt�rzy niewolnicy lubi� wykorzystywa� sytuacj�, kiedy okoliczno�ci stawiaj� obywatela w niedogodnym po�o�eniu. Nie u�miecha�a mi si� perspektywa pozostawienia Diany i Dawusa sam na sam z t� tr�jk�. Wzi��em oddech i ruszy�em na �rodek ogrodu. Na odg�os moich krok�w Pompejusz obejrza� si� przez rami�. Jego pe�na, okr�g�a twarz by�a stworzona do �miechu albo rzucania ironicznych spojrze�; wyra�aj�c �a�ob�, jego rysy wydawa�y si� zniekszta�cone. Ledwo go pozna�em w tym stanie. Rozlu�ni� u�cisk, jakim obejmowa� cia�o zmar�ego. Popatrzy� przez chwil� na jego twarz, po czym zn�w podni�s� oczy na mnie. � Co tu si� sta�o, Gordianusie? Kto to zrobi�? � S�dzi�em, �e to ty mo�esz zna� na to odpowied�, Wielki. � Nie m�w do mnie zagadkami, Poszukiwaczu! � warkn��, puszczaj�c zw�oki i wstaj�c. � Sam widzisz, co si� sta�o, Wielki. Uduszono go tu, w moim ogrodzie. Ma jeszcze garot� na szyi. Wybiera�em si� w�a�nie do twojej willi, �eby osobi�cie zanie�� ci t� smutn� wie��... � Kto to zrobi�? � przerwa� mi. � Nikt w moim domu niczego nie widzia� ani nie s�ysza�. Zostawi�em Numeriusza samego na chwil� i poszed�em po co� do gabinetu. Kiedy wr�ci�em... Pompejusz zacisn�� pi�ci i potrz�sn�� g�ow�. � A zatem on by� pierwszy � powiedzia�. � Pierwszy trup. Ile ich jeszcze b�dzie? Przekl�ty Cezar! � Wbi� we mnie pa�aj�ce spojrzenie. � A ty nie masz �adnego wyt�umaczenia, poszukiwaczu? Jak mog�o do tego doj�� tutaj, w samym �rodku twojego domu, bez niczyjej wiedzy? Mam mo�e uwierzy�, �e Cezar zes�a� z nieba harpie, by zabija�y jego wrog�w? Popatrzy�em mu w oczy, prze�ykaj�c z trudem �lin�. � Wprowadzi�e� uzbrojonych ludzi do mego domu, Pompejuszu � powiedzia�em. � Co? � Musz� ci� prosi�, Wielki, aby� przede wszystkim odes�a� swoj� eskort� na ulic�. Tu nie czai si� �aden zab�jca. � Jak mo�esz mie� tak� pewno��, skoro nawet nie widzia�e� mordercy Numeriusza? � Przynajmniej wycofaj ich z gabinetu. Nie ma powodu, by pilnowali mojej c�rki i zi�cia. Prosz� ci�, Wielki. Tak, dosz�o tu do zbrodni, ale mimo to chcia�bym, aby� uszanowa� dom obywatela. Pompejusz obrzuci� mnie takim spojrzeniem, �e przez d�ug�, straszn� chwil� spodziewa�em si� najgorszego. W ogrodzie by�o co najmniej dziesi�ciu jego gladiator�w, a w ca�ym domu by� mo�e wi�cej. Ile czasu zaj�oby im spustoszenie go i zabicie wszystkich domownik�w? Och, oczywi�cie nie zrobiliby tego... zgin��bym tylko ja i Dawus. Rzeczy warto�ciowe i niewolnik�w skonfiskowano by, a Bethesda i Diana... Nie mog�em si� zmusi� do doko�czenia tej my�li. Wytrzyma�em jego spojrzenie bez mrugni�cia. Za m�odu Pompejusz by� wyj�tkowo przystojny, ludzie nazywali go drugim Aleksandrem: by� r�wnie genialny, r�wnie pi�kny, urodzony w�dz, kt�remu sprzyjaj� bogowie. Z wiekiem straci� na urodzie, jego szlachetne rysy rozmy�y si� w narastaj�cej pulchno�ci. Niekt�rzy mawiaj�, �e wraz z pi�knem znikn�� i geniusz; jego brak zdolno�ci przewidywania i odmowa kompromisu doprowadzi�y do obecnego kryzysu i oto Cezar wypowiedzia� pos�usze�stwo senatowi i maszeruje na Rzym, Pompejusz za� reaguje na to niezdecydowaniem i niepewno�ci�. Rzec by mo�na, �e jest przyparty do muru; w tej jednak chwili by� w moim domu, oszala�y z rozpaczy, otoczony siln� eskort� wyszkolonych zabijak�w. Patrzy�em na�, zachowuj�c pozory spokoju � jako� mi si� udawa�o nie zadr�e�. W ko�cu napi�cie min�o, obaj odetchn�li�my g�o�no. � Masz tupet, Gordianusie. � Mam s�uszno��, Wielki. Jestem obywatelem. To jest m�j dom. � A to jest m�j krewny. � Pompejusz spu�ci� oczy, a po chwili zacisn�� z�by i spojrza� na stoj�cego w drzwiach gabinetu gladiatora. � Hej, ty tam! Ka� swoim ludziom stamt�d wyj��. Wszyscy z powrotem do ogrodu! � Ale, panie, tam jest m�czyzna ze sztyletem pod nogami! � I z �adniutk� dziewuszk� w ramionach! � doda� czyj� szyderczy g�os z gabinetu. � Wy durnie! Numeriusz nie zgin�� od sztyletu! To chyba jasne. Wychodzi� mi stamt�d i zostawi� rodzin� Gordianusa w spokoju. Pompejusz westchn��. Przemkn�o mi przez my�l, �e unikn�li�my najgorszego. � Dzi�ki, Pompejuszu. Zrobi� min�, jakby by� niezadowolony z siebie za okazan� pow�ci�gliwo��. � Mo�esz okaza� mi wdzi�czno�� pocz�stunkiem � powiedzia�. � Naturalnie! Diano, poszukaj Mopsusa! � zawo�a�em. � Niech przyniesie wina. Popatrzy�a na Dawusa, potem na mnie i znikn�a w g��bi domu. Zrozumia�em, o co jej chodzi. � Ty te�, Dawusie � powiedzia�em. � Odejd� do domu. � Ale, te�ciu, czy nie chcesz, abym zosta� i wyja�ni�... � Nie � burkn��em, zgrzytn�wszy w duchu z�bami. � Chc�, �eby� poszed� z Dian� i zaj�� si� Bethesd� i ma�ym Aulusem. � Je�li on co� wie, to musi zosta�! � rzuci� Pompejusz. Obrzuci� Dawusa bystrym spojrzeniem. � Wygl�dasz znajomo. Ach, tak, teraz sobie przypominam. Ty jeste� jednym z ludzi, kt�rych wypo�yczy�em Gordianusowi do strze�enia domu, kiedy wyjecha� na moje zlecenie z Rzymu. Tylko ty strzeg�e� jego c�rki odrobin� za dobrze. Obdar�bym ci� za to ze sk�ry, a potem �ci��. Ale Gordianus chcia� ciebie, wi�c mu ci� odst�pi�em i oto jeste�. Co wiesz o tej sprawie? Patrzy�em, jak krew odp�ywa Dawusowi z twarzy. Pompejusz zwr�ci� si� do niego tak, jakby m�wi� do niewolnika, a on z wieloletniego przyzwyczajenia zareagowa� s�u�alczo. Spu�ci� oczy i odrzek�: � Jest tak, jak m�j te�� m�wi, panie. Nie by�o krzyku ani nawet j�ku. Nikt nie s�ysza� krok�w i w og�le niczego. Zab�jca wszed� i wyszed� bezszelestnie. O zbrodni dowiedzia�em si� dopiero, kiedy przybieg�em do ogrodu na krzyk te�cia. Pompejusz przeni�s� wzrok na mnie. � Jak go znalaz�e�? � Jak m�wi�em, zostawi�em go tu samego, a sam na chwil� wszed�em do gabinetu... � Tylko na chwil�? Wzruszy�em ramionami i spojrza�em na zw�oki. � Co on tu robi�? W jakim celu ci� odwiedzi�? Unios�em brwi. � My�la�em, �e w�a�nie od ciebie si� tego dowiem, Wielki. Czy nie ty go do mnie przys�a�e�? � Pos�a�em go do miasta z kilkoma wiadomo�ciami, ale nie dla ciebie. � Dlaczego wi�c tu przyszed�e�, je�li nie po to, by go odszuka�? � No, gdzie to wino? � Pompejusz si� skrzywi�. Jak na zawo�anie zjawili si� obaj ch�opcy, Androkles z kubkami, a Mopsus z miedzian� karafk�. Rzucaj�c ukradkowe spojrzenia na trupa, narobili ba�aganu przy nalewaniu. Wypi�em pierwszy kubek z Pompejuszem, ale drugi wychyli� ju� sam, prze�ykaj�c wino jednym haustem jak lekarstwo. Otar� usta, odda� kubek Androklesowi i odprawi� ch�opc�w skinieniem d�oni. Natychmiast pobiegli z powrotem do domu. � Skoro musisz wiedzie�, przychodz� tu wprost od Cycerona � powiedzia�. � Numeriusz zani�s� mu dzisiaj wiadomo�� ode mnie. Dowiedzia�em si� tam, �e nast�pnym jego przystankiem by� tw�j dom. Bynajmniej nie spodziewa�em si� go jeszcze u ciebie zasta�, pomy�la�em tylko, �e mo�esz wiedzie�, dok�d si�